Niezłe ziółko - Barbara Kosmowska - ebook + książka

Niezłe ziółko ebook

Barbara Kosmowska

4,6

Opis

Eryk, choć z Babcią Malutką spędził niewiele czasu, jest szczęśliwy, że starsza pani zatrzyma się na dłużej w jego domu. Nikt tak jak Babcia Malutka nie potrafi wysłuchać chłopca i opowiadać o dalekich podróżach. A co jeszcze ważniejsze ‒ nikt tak dobrze Eryka nie rozumie.

Nie zawsze jednak wszystko układa się tak, jak tego pragniemy. Kiedy świat Eryka nagle pustoszeje, to, co cieszyło najbardziej, staje się udręką, przed którą nie da się uciec nawet do domku na drzewie. Ale czy Eryk musi uciekać? Czy dar mądrości, jaki otrzymał w prezencie od babci, wystarczy, by odkryć swoją wartość, nowych przyjaciół i jasne strony dorastania?

To piękna historia o szukaniu i znalezieniu tego, co jest prawdziwym dziecięcym skarbem ‒ wiary w siebie i szacunku dla innych.     

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 82

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (162 oceny)
113
30
18
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
iCate0

Całkiem niezła

Piękne ilustracje, ale historia jakich wiele
10
ania17561

Całkiem niezła

Książka pozwala oswoić się ze śmiercią w lekki i nieco dziecinny sposób.
00
agadom

Nie oderwiesz się od lektury

Niesamowita :)
00
Arttemida

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna historia dla dzieci ale również dla dziadków, którzy chcieliby przeczytać ją razem z wnuczkiem. Pozwala oswoić się dziecku z odejściem ukochanej osoby i uczy pokonywać własne słabości, buduje wiarę w swoje możliwości. Wzruszająca ale i budująca, pięknie ilustrowana.
00
EwelinaP-L

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna książka dla najmłodszych o stracie, odchodzeniu i radzeniu sobie z emocjami. Polecam!
01

Popularność




Czarodziejka od rozwiązywania języków

− Zamieszka z nami babcia − powiedziała mama i dalej przypiekała tosty.

Jak można piec tosty, kiedy się wie takie rzeczy?

Eryk zaniemówił z wrażenia.

− Babcia Malutka? − chciał natychmiast wiedzieć. Niech choć to zostanie wyjaśnione!

Pora na wyjaśnienia była bardzo nieodpowiednia.

Śniadanie w domu Eryka jest maratonem, który wygrywa ten, kto najmniej mówi i najszybciej wkłada swój talerz do zmywarki. Eryk nigdy nie wygrywa, ponieważ nie znosi maratonów. Udaje tylko, że bierze w nich udział, aby zrobić rodzicom przyjemność. Ale teraz był skłonny zrezygnować nawet z ulubionych grzanek, byle dowiedzieć się jak najwięcej o zapowiedzianej wizycie.

Babcia Malutka jest mamą mamy i Eryk widział ją zaledwie kilka razy. Babcię Dużą, mamę taty, znał lepiej. Kiedy przyjeżdża, trzeba dokładnie wysprzątać pokój i odpowiadać na pytania pełnym zdaniem, bo Babcia Duża była kiedyś kierowniczką. Rządziła i wszystko wiedziała najlepiej. Eryk zauważył, że od tego czasu nic się nie zmieniło. I choć babcia przeszła dawno na emery-coś tam, to w jego domu nadal była kierowniczką. Może dlatego każdy trochę się jej bał?

Nawet Balbina. Świnka morska Eryka, przyjaźnie zwana wieprzem, świntuszkiem, prosiakiem i Balbiną, na widok Babci Dużej udawała, że śpi. Właściwie cała rodzina trochę udawała, że śpi, a tato nawet potrafił kłamliwie pochrapywać.

Wszystko dlatego, że babci nic się nie podobało. Zupa za kwaśna, chleb za świeży, Eryk zbyt niski, a mama powinna być szczuplejsza i koniecznie coś zrobić z włosami. Eryk nie miał pojęcia, po co robić cokolwiek z włosami mamy, zakręconymi na maksa i cudownie niegrzecznymi, jak mawiał tata. Właśnie takie podobały się tacie i Erykowi najbardziej. O swoich spostrzeżeniach babcia mówiła z fotela taty, oglądając ulubione seriale. Najgorsze było jednak to ciągłe nazywanie Eryka „Eryczkiem”.

Jak można dorosłemu chłopakowi robić takie rzeczy? ‒ zastanawiał się Eryk, słysząc ciągle tego „ryczka”, którym babcia bez przerwy go przezywała. Dla Babci Malutkiej był „młodym człowiekiem”, co jak najbardziej zgadzało się z Eryka myśleniem o sobie. I wcale nie pomagało tłumaczenie mamy, że nawet tata, Michał, musi ścierpieć dziwne spieszczenie, które w wykonaniu jego mamy brzmiało „Minusiu”. Ponoć zawsze był Minusiem i jakoś sobie z tym radził. O kłopotach taty z dzieciństwa Erykowi powiedziała w tajemnicy mama, ale wcale nie poczuł ulgi.

Eryk zauważył również, że kiedy tato odprowadzał babcię na pociąg, wracał rozpromieniony i tak się cieszył, jakby jego mama miała dopiero przyjechać.

Babcia Malutka pojawiała się bez zapowiedzi. I gdy tylko przekraczała próg, dom stawał na głowie. Nie na dachu, a właśnie na głowie!

Babcia wyciągała ze starej walizki dziwne prezenty. Jakieś muszle, aromatyczne przyprawy, śmieszne okulary przeciwsłoneczne albo kolorowe kamyki, które potem były ozdobą mamy klombu. Każdy wybierał z tych skarbów coś dla siebie. Tato śmieszne okulary, mama przyprawy indyjskie, Eryk ozdobne muszelki. A potem siadało się przy pachnącej herbacie i Babcia Malutka rozwiązywała języki. Naprawdę potrafiła to zrobić! Nie tak, jak się rozwiązuje sznurowadła. Właściwie nie wiadomo, jak tego dokonywała. Po prostu wszyscy zaczynali jednocześnie mówić i głośno się śmiać. A babcia słuchała tych rodzinnych opowieści z błyszczącymi oczami.

Kiedyś Eryk nie wytrzymał i zapytał ją wprost, dlaczego jest ciekawa takich całkiem zwyczajnych rzeczy. Pyta o szkołę, o taty nowy projekt budowlany i przepis na krewetki. Chce wiedzieć, jak się przyjęły rododen-jakieś tam. No i w ogóle! Interesuje się nawet zmianą opon na zimę w taty samochodzie! Więc dlaczego pyta o takie głupstwa, skoro sama przeżywa najprawdziwsze przygody?

Babcia odparła wtedy, że zwyczajne rzeczy są niezwykłymi przygodami, jeśli się nad tym głęboko zastanowić.

Dotąd Eryk nie miał czasu na głębokie zastanowienie, ale babci zdanie uznał za niezwykle ważne. A już na pewno głęboko przemyślane, bo Babcia Malutka, choć też żyła w wiecznym pędzie, zawsze potrafiła znaleźć chwilę na różne przemyślenia.

Albo babci przyjaźń z Balbiną.

To dopiero było imponujące, choć nie zawsze dla Eryka wygodne. Babcia delikatnie, ale stanowczo prosiła, aby częściej zmieniał śwince wodę i nie zamykał jej w szafce na buty.

To prawda, zdarzały się te i inne przewinienia. Nawet takie, o których Eryka prosię na szczęście nie pisnęło słowem. Ale zwykle milcząca świnka też potrafi rozwiązać przed babcią język i klepie nim bez umiaru.

− Mamo! − Eryk ponowił swoje pytanie. − Czy chodzi o Babcię Malutką? To ona z nami zamieszka?

Mama przytaknęła, a Eryk tak się ucieszył, że zjadł bez marudzenia okropnie przypaloną grzankę.

Nie zastanawiał się, dlaczego jest przypalona i dlaczego mama stoi przy garnkach z przygnębioną miną. Nie mógł o tym myśleć, bo właśnie rozpoczął snucie wielkich planów związanych z wizytą gościa. Na pewno zaprosi babcię do domku na drzewie. Jest wprawdzie ciasny, ale własny. Można z niego godzinami patrzeć przez lornetkę, udawać Indianina lub siedzieć po turecku i czytać książki o dinozaurach. Babcia wreszcie opowie mu o ziołach, które zbiera na całym świecie, bada i opisuje w książkach. Pójdą razem do lasu i Eryk zdradzi babci, gdzie ma swoją kryjówkę. Nie jest to taka całkiem prawdziwa kryjówka, bo szałasik pomógł mu zbudować tata. Jednak dotąd Eryk nikogo tam nie zaprosił. Nie ma aż tak bliskich kolegów, a niektórzy z nich, jak choćby Bobas czy Kitek, pewnie by ten jego szałasik wyśmiali.

Poza tym babcia musi zobaczyć schronisko dla zwierząt Hau-Miau. Eryk jest tam osobą doskonale znaną, bo w każdą sobotę pracuje przy porządkowaniu boksów, a nawet wyprowadza psy na spacer. Zwłaszcza swego ulubieńca, Pana Złotko. Pojechaliby tam z babcią rowerami. To nie jest bardzo daleko, ale rowerem podwójna frajda.

− Czy Babcia Malutka lubi jeździć na rowerze? − zatrwożył się nagle i wbił w mamę pytający wzrok. − Wiem, że woli swój motocykl ‒ zmarkotniał. ‒ Ja nie mam motocykla… A gdyby tak pożyczyła twoją damkę? Wyskoczylibyśmy sobie tu i ówdzie… Choćby do Hau-Miau… Mamo, pożyczysz babci swój rower? ‒ Postanowił działać od razu, bo potem, jak to często bywało, babcia skracała swój pobyt i połowa uciech musiała czekać na jej następną wizytę.

Mama musiała być nie w sosie. Zamiast przytaknąć, powiedzieć: „Oczywiście, kochanie”, zbeształa go. Znalazła na koszulce plamy po dżemie śliwkowym, kazała Erykowi szybko się przebrać, a potem przewracała oczami, wyrażając w ten sposób oburzenie z powodu marudzenia przy śniadaniu.

Eryk powlókł się więc do szkoły niepewny poczynionych planów, a to był dopiero początek pechowego dnia.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Baletnica na boisku

Dostępne w wersji pełnej

Lubczyk w sercu i w naleśnikach

Dostępne w wersji pełnej

Laka, która leczy strach

Dostępne w wersji pełnej

Kiedy zachodzi słonce

Dostępne w wersji pełnej

Wielka wyprzedaż w Zielonej Galerii

Dostępne w wersji pełnej

Tajemnice sztabu adopcyjnego

Dostępne w wersji pełnej

Metalowe włosy i sprawa honoru

Dostępne w wersji pełnej

Rozmowa przy starej wierzbie

Dostępne w wersji pełnej

Barbara KosmowskaNiezłe ziółko

© by Barbara Kosmowska © by Wydawnictwo Literatura

Okładka i ilustracje: Emilia Dziubak

Redakcja i korekta: Lidia Kowalczyk, Joanna Pijewska

Wydanie IV

ISBN 978-83-7672-458-4

Wydawnictwo Literatura, Łódź 2019

91-334 Łódź, ul. Srebrna 41

[email protected]

tel. (42) 630-23-81

www.wydawnictwoliteratura.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Ossowska