Sztuka mówienia bez bełkotania i faflunienia - Mirosław Oczkoś - ebook + książka

Sztuka mówienia bez bełkotania i faflunienia ebook

Mirosław Oczkoś

3,7

Opis

Tutaj można znaleźć pliki do ćwiczeń.

Każdy powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak ważna jest poprawna dykcja. Książka przeznaczona jest zarówno dla wszystkich, którzy pracują głosem na co dzień – dziennikarzy, aktorów, prezenterów, nauczycieli – jak i dla wszystkich, którzy chcieliby usprawnić swoją wymowę, od ludzi biznesu po studentów przygotowujących się do egzaminu.

Mirosław Oczkoś jest trenerem biznesu, aktorem, specjalistą od emisji głosu. W książce pokazuje, w jaki sposób doskonalić dykcję i pracować nad głosem. Ćwiczenia głosowe poprzedzone są szeregiem ćwiczeń rozluźniających i oddechowych. Jeśli chcesz dobrze i przekonywająco mówić, przemawiać, rozmawiać, dyskutować, prezentować, słowem wywierać wpływ zawodowo i … prywatnie, musisz mieć tę książkę. I wtedy nawet „rozdefragmentowany defragmentator dysków, który zdefragmentował niezdefragmentowane dyski” nie jest nam straszny.

Do książki dołączona jest płyta CD. Publikacji towarzyszą również filmy edukacyjne z autorem w roli głównej - zapraszamy na www.sztukamowienia.pl

Jest to książka nie tylko dla zawodowców. Chociaż ciężko wzdycham z żalu, że nie miałem jej w 1980 roku, kiedy to 7 razy oblałem egzamin na kartę mikrofonową w Polskim Radiu, no ale wtedy nikt nie pisał takich podręczników. Czytając ją nawet niezawodowcy się uśmiechną. - Grzegorz Miecugow (TVN 24, Szkło kontaktowe)

Ta książka powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich bez wyjątku!!! Ćwiczenia fantastyczne, czasami trudne do powtórzenia za pierwszym razem, czasami bardzo zabawne, a ja już widzę u siebie duży postęp i cieszę się jak dziecko! - Urszula Dudziak

Od pierwszych stron książki adept sztuki poprawnej wymowy jest prowadzony w ten sposób, by przechodząc kolejne etapy nauki, mógł utrwalać i pogłębiać to, co już osiągnął. Wszystko służy temu, by ten, kto zacznie przygodę ze sztuką retoryki, odkrył w sobie mówcę i doskonale się w tej roli poczuł.- Dr hab. Katarzyna Kłosińska (Instytut Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego)

Niezadowalający stan współczesnego polskiego „pejzażu fonetycznego” z wielką radością każe powitać każdą próbę jego polepszenia. Praca Mirosława Oczkosia to społeczne zapotrzebowanie wypełnia z nawiązką. Niech zatem służy wszystkim tym, którzy na polu retorycznym już działają, i tym, którzy się do tej roli dopiero przygotowują. - Prof. dr hab. Jan Miodek

Dla polityka prawidłowa wymowa jest absolutną koniecznością, biznesmeni powinni z niej korzystać jak z dodatkowego argumentu w negocjacjach, a zwykli ludzie mogą się cieszyć z tego, że mówią ładnie i są chętnie słuchani. - Zbigniew Niemczycki (Curtis Group)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 183

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (35 ocen)
10
12
9
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mangacarta

Nie polecam

Jebany translator i to jeszcze w książce o mówieniu XD
00

Popularność




Sztuka mówienia bez bełkotania i faflunienia Wydanie II

Mirosław Oczkoś

Copyright © 20015 by Wydawnictwo RM

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 00-987 Warszawa 4, skr. poczt. 144 [email protected]

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-7773-322-6 ISBN 978-83-7773-432-2 (ePub) ISBN 978-83-7773-433-9 (mobi)

Redaktor prowadzący:Longina KaliszRedakcja: Paulina Potrykus-WoźniakKorekta: Justyna MrowiecKoordynacja prac graficznych i fotoedycja: Grażyna JędrzejecProjekt graficzny książki, okładki i CD: Jakub WróblewskiZdjęcia na okładce: Michał CzajkaIlustracje: Tomasz ŁazOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikacja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności  z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]

„Rozumiem furię w twoich słowach, ale nie rozumiem słów”.

William Szekspir

SPIS TREŚCI

Podziękowania

Przedmowa do wydania drugiego

Wprowadzenie

CZĘŚĆ TEORETYCZNA

Mowa jako podstawa komunikacji

Czym mówimy

Język

Wargi

Szczęki

Podniebienie miękkie

Krtań

Oddychanie

Artykulacja

Głoska

Samogłoski

Spółgłoski

Akcent

Rezonans

CZĘŚĆ PRAKTYCZNA

Jak ćwiczyć?

Do ćwiczenia w domu

Do ćwiczenia w samochodzie

Łamańce językowe

Poezje dykcyjne

Ćwiczenia interpretacyjne

Bibliografia

Recenzje i opinie

Podziękowania

Jak dużo trzeba mieć szczęścia, by na swojej drodze spotykać ludzi dobrze mówiących. To wielki przywilej.

Zaczęło się w domu – moja Mama, dobra dykcja i wielka kultura słowa. Mój Tata – dobra dykcja i wspaniały tembr głosu. A potem już poszło z górki. Profesor Kazimierz Gawęda, wychowawca wielu pokoleń aktorów i wokalistów, mój pierwszy mistrz. Profesor Jan Machulski, mój dziekan w łódzkiej filmówce, świetny aktor i znakomity mówca. I pierwszy szef w karierze zawodowej, Adam Hanuszkiewicz, prawdziwy mistrz słowa i wielka postać. Oni wszyscy mieli ogromny, decydujący wpływ na to, jak mówię. A przy tym każda z wyżej wymienionych osób wyznawała zasadę Goethe­go: Należy każdego dnia posłuchać krótkiej pieśni, przeczytać dobry wiersz, zobaczyć wspaniały obraz i – jeśli byłoby to możliwe – wypowiedzieć kilka rozsądnych słów.

Dzięki nim piszę książki o pracy głosem i wymądrzam się na temat mówienia.

Bardzo wszystkim za to dziękuję.

Mirosław Oczkoś

Warszawa 10 marca 2015 roku

Przedmowa do wydania drugiego

Jest rok 2012. Jadę samochodem. W radiu nadają transmisję meczu piłkarskiego. Za oknem szaro, ruch samochodów minimalny. Jestem spokojny, wyciszony, zatopiony we własnych myślach. Nagle temperatura przekazu rośnie, komentarz nabiera tempa, sprawozdawca podnosi głos, a właściwie zaczyna krzyczeć: „Proszę państwa, akcja lewą stroną, przerzut na prawą stronę, dośrod­kowanie i… szczał, szczał, szczał”. Po dziesięciu sekundach zrezygnowanym tonem beznamiętnie dodaje: „Prosto w ręce bramkarza”. Po opanowaniu wybuchu śmiechu czas na refleksję. Dobrze, komentatorzy sportowi to inna kasta, im wolno więcej. Najpierw mówią, potem myślą. Zgoda, w tym tkwi urok opisywania czegoś, czego nie widać, malowania obrazów słowem. Jako przykład niech posłuży Tomasz Zimoch, znakomity komentator sportowy, który chyba jako pierwszy na świecie opisał w radiu z detalami lot Adama Małysza. Za ten wyczyn należy mu się wpis do księgi rekordów.

A jak jest ze zwykłymi zjadaczami chleba? Jak mówią ludzie na ulicy, dziennikarze, aktorzy, menedżerowie, sprzedawcy, trenerzy psychologiczni, studenci, taksówkarze, księża, wykładowcy akademiccy i wreszcie zakochani? Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna, nie jest nawet bardzo trudna, ona jest oczywista. Mówimy coraz gorzej. Zarówno pod względem semantycznym, gramatycznym, jak i artykulacyjnym. Coś tam mówimy, bełkoczemy, coś mruczymy pod nosem, co można by opisać jako onomatopeję, ucinamy końcówki wyrazów, nie wypowiadamy głosek począt­kowych itp. Wychodzą z tego często dziwne komunikaty, np. „Psy poczybują zdrowego pokarmu” albo „Za chwilę runda ciecia”, „Wyborcy widzou moje starania i ja się wyłanczam” i na koniec „W tym sezonie modne są kurki zamszowe”. HYM? A może jednak kurtki? Że się czepiam? Że przesadzam? Myślę, że wątpię, jak mawiał jeden filozof. Jestem przekonany, jestem pewien, że brak szacunku do własnego języka się zemści! Nie jutro, nie za tydzień, ale przyjdzie taki dzień, że zapłaczemy rzewnymi łzami nad klęską i upadkiem naszej mowy, naszego jakże pięknego Języka Polskiego. A może nie, może jest ratunek. Jest!!!

Proponuję wszystkim przedstawicielom wymienionych wcześ­niej zawodów układ. Tak, dobrze widzicie, UKŁAD.

W ZAMIAN ZA TO, ŻE PODEJMIECIE WYZWANIE, BY MÓWIĆ LEPIEJ, BARDZIEJ ZROZUMIALE I CIEKAWIEJ, dostajecie do ręki podręcznik/książkę, przy której NIE BĘDZIECIE SIĘ NUDZIĆ, ale DOBRZE BAWIĆ, a pomimo to, ćwiczenia w niej zawarte pomogą WAM osiągnąć cele zawodowe i oczywiście prywatne.

Dodałem całe mnóstwo ćwiczeń, łamańców, wierszyków i niespodziankę na koniec.

Zapraszam do świata zabawy głosem, oddechem i artykulacją.

Dziękuję tym wszystkim, którzy kupili wydanie pierwsze tej książki, ponaddwudziestotysięczny nakład robi wrażenie! Jestem pewien, że tym razem również nie zawiodę waszych oczekiwań. Niech PTKA-TKPA oraz PTKO-TKPO będzie z Wami.

A wszystkim, którym dziękowałem przy wydaniu pierwszym, i teraz dziękuję.

Mirosław Oczkoś

Lipków, czerwiec – lipiec 2014 roku – godziny różne

Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna grzać. Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. Właśnie dlatego boję się, gdy mówisz, że kochasz mnie…

William Szekspir

Wprowadzenie

Mów tak do bliźniego swego, jak byś chciał słyszeć siebie samego.

Autor

W dobie powrotu do kultury obrazkowej coraz częściej zapominamy o tym, jak pięknym środkiem porozumiewania się jest słowo. Kiedyś mowa była sztuką. Dobre mówienie było cenione na równi, a czasami bardziej niż bogactwo i siła fizyczna. Cięty język groźniejszy był niż włócznia. I tak jak sztuka pisania listów powoli, ale systematycznie odchodzi w zapomnienie, tak można być zaniepokojonym o losy mowy. Ktoś powie, że jest to sąd przesadny i przedwczesny. No cóż, czy parę lat temu przewidywano, że np. telefon komórkowy zastąpi na taką skalę zwykłe telefony? I od razu wyjaśniam, nie mam nic przeciwko telefonom komórkowym. Postępu nie można zatrzymać, ale nie wolno się w nim zgubić. Język, mowa są bardzo istotnymi składnikami tożsamości każdego narodu i trzeba je szanować. Trzeba starać się mówić nie tylko z sensem, lecz także poprawnie pod względem gramatyki i wy­mowy.

Nauka wymowy, czy też jak mówią niektórzy, nauka dykcji jest najśmieszniejszą i najradośniejszą nauką znaną we współczesnym świecie. Czy oznacza to, że jest nauką niepoważną? Absolutnie nie – jest to jak najbardziej poważna wiedza, wypracowana przez lata, przez bardzo poważnych ludzi. Najśmieszniejsza i najradośniejsza jest dlatego, że w czasie jej zdobywania możecie i powinniście się dobrze bawić. Nie chcę być źle zrozumiany: żeby nauczyć się poprawnej wymowy, trzeba czasami włożyć dużo ciężkiej pracy; zabawa w trakcie nauki jest gwarancją osiągnięcia lepszych efektów. Juliusz Słowacki napisał kiedyś: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Niestety zdarza się często, że głowa, owszem, myśląca, lecz język przy tym lekko drętwy. Ale myślę, że taki stan nie potrwa długo, bo wyobrażam sobie, że ta książka pomoże czytelnikowi w rozwiązywaniu jego artykulacyjnych problemów i kłopotów z wymową. Może należałoby wrócić do dzieciństwa? Spójrzcie na dzieci, te całkiem małe, jak gaworzą, potem zaczynają wydawać nieartykułowane dźwięki, mówić pierwsze litery, a dopiero na końcu wyrazy i zdania. Oczywiście dzieci popełniają wiele błędów np. nie wymawiają r, zamiast k mówią t i wiele innych, ponieważ ich aparat mowy nie jest jeszcze do końca ukształtowany i wyćwiczony. Gdy dzieci dorastają, naśladując starszych, powtarzają nowe słowa i zwroty, przy czym często popadają w przesadę (jest to tak zwana hiperpoprawna wymowa). Im lepiej mówią osoby z najbliższego otoczenia, tym lepiej mówi dziecko. Niestety ostatnio z dobrą dykcją jest coraz gorzej, m.in. przez radio i telewizję. Środki masowego przekazu mają ogromny wpływ na kształtowanie postaw, wzorców, opinii, a także mowy. Można wybaczyć złe mówienie przypadkowo zatrzymanym przechodniom. Niewybaczalna natomiast jest zła wymowa dziennikarzy, prezenterów, aktorów, nauczycieli, polityków, spikerów radiowych i innych osób zawodowo występujących publicznie. Niestety bardzo często przedstawiciele wymienionych środowisk mówią coraz gorzej.

Ale po kolei. Wracamy do dzieciństwa. W czasie naszej nauki zapoznamy się na nowo z całym procesem kształtowania wy­mowy, jaki przechodzi dziecko. Na początku będziemy robić ćwiczenia usprawniające oddech, potem ruszać ustami i wydawać nie­artykułowane dźwięki, a na koniec powiemy a… Pierwsze ćwiczenie, jakie proponuję już we wstępie, brzmi: posłuchaj uważnie swoich ulubionych prezenterów telewizyjnych lub radiowych i zastanów się, kto mówi źle i dlaczego. Prawda, że to proste i niewymagające czasu ćwiczenie? Wystarczy w wolnej chwili przed telewizorem uważnie posłuchać, nie tylko co, ale i jak się mówi. Wnioski mogą wprowadzić słuchającego w zdumienie. Nie chodzi mi o kreowanie mediów jako przyczyny wszelkiego zła, ale o zwrócenie uwagi na to, że ostatnio przede wszystkim (niestety) z nich czerpiemy wzorce złego mówienia. Ale potraktujmy to szkoleniowo i uczmy się poprawnej wymowy również na błędach innych.

Jak już wspomniałem, ważnym aspektem mówienia jest słyszenie. Słyszymy siebie w dwojaki sposób: zewnętrznie i wewnętrznie. Te dwa sposoby słyszenia nakładają się na siebie i zakłócają nam rzeczywisty odbiór. Dlatego łatwiej jest nam usłyszeć błędy czy niedbałość w mówieniu u innych niż u siebie. Z czasem oczywiście nabierzemy świadomości i zaczniemy wychwytywać także swoje błędy.

Na podstawie doświadczeń i obserwacji wyselekcjonowałem kilka łatwych czynności, które poprawiają wydatnie lekkość mówienia. Warunek jest jeden: systematyczność. Nazwałem te czynności przykazaniami człowieka mówiącego. Oto one.

1. Działania wykonywane tuż po obudzeniu się: (robi to każdy, czy chce, czy nie chce)

MRUCZENIE Jak kot, w poduszkę, ale delikatnie, może być z tekstem: „Jeszcze pięć minut”.PRZECIĄGANIE SIĘ Również jak kot i tak samo delikatnie.ZIEWANIE Takie, żeby szczęka nie wypadła z „zawiasów”, czyli delikatne.MLASKANIE Jedyne usprawiedliwienie dla tej czynności to właśnie ćwiczenie dykcji, bo w innych sytuacjach nawet delikatne mlaśnięcie nie wypadnie elegancko.

2. Jeżeli masz uczucie suchości w ustach, chrypę lub czujesz coś na gardle, a musisz w tym dniu mówić, to:

Wypij herbatę z podwójną cytryną i potrójnym cukrem – ohyda, ale pomaga nawilżyć struny głosowe. (Nie można zastąpić cukru miodem, bo podrażnia gardło).Zjedz kilka suszonych owoców – najlepiej śliwek, moreli. (Byle nie za dużo i nie w czekoladzie).Rozgryź witaminę A+E (2–3 kapsułki) – nawilżysz w ten sposób gardło.Nie pij napojów gazowanych, gdyż wystąpi efekt „odbijanego”.Nie pij soków owocowych – cukier sklei język z podniebieniem.Nie pij kawy przed mówieniem – drugi efekt odbicia.Nie pij kawy z mlekiem – z powodów jak wyżej, a także ze względu na lepkość w gardle.Nie pij alkoholu – uważaj, alkohol w pierwszej kolejności atakuje mięśnie. Najwięcej jest ich w jamie ustnej, więc zaczniesz mówić chaotycznie.Nie jedz czekolady – bo się zatkasz, zakleisz struny głosowe i przytyjesz.Nie jedz czekolady z orzechami − z powodów jak wyżej oraz ze względu na drapanie w ścianki gardła i zapchanie dziur między zębami (a czasem w zębach…).FILM 01, www.sztukamowienia.pl

3. W czasie rozmowy czy swobodnej wypowiedzi pamiętaj:

Nie śpiesz się, ale nie mów za wolno.Stawiaj kropki na końcu zdania lub myśli.Mów, lekko się uśmiechając – ludzie nie lubią ponuraków.Nie opuszczaj końcówek, przynajmniej w mówieniu.Unikaj dźwięków nieartykułowanych, np. eeee, yyyy.Nie podnoś głosu, ale nie mów za cicho.FILM 02, www.sztukamowienia.pl

PAMIĘTAJ, PODSTAWOWYM CELEM MÓWIENIA JEST BYĆ ZROZUMIANYM. (NIE ZASZKODZI TEŻ BYĆ INTERESUJĄCYM, PRZEKONUJĄCYM ORAZ SKUTECZNYM).

W tej książce zajmiemy się poprawą jakości mówienia. Nie jest to jednak podręcznik służący do leczenia wad wymowy, z którymi trzeba zwrócić się do logopedy. Poza niezbędnymi informacjami teoretycznymi, w książce znajdują się przede wszystkim ćwiczenia praktyczne, które dobrano tak, aby osoby spotykające się z dykcją po raz pierwszy, poprawiły swoją mowę. Ci, którzy na ten temat już coś wiedzą, mogą od razu przejść do ćwiczeń i doskonalić dykcję.

Ćwiczenia można znaleźć również pod adresem http://upgr.rm.com.pl/oczkos/mp3. Czytają: Marta Klubowicz, Katarzyna Glinka, Jerzy Łazewski, Mirosław Oczkoś.

Uzupełnieniem książki jest też kanał YouTube „SZTUKA MÓWIENIA” oraz strona internetowa sztukamowienia.pl. Autor prezentuje na niej, jak wykonywać część opisanych w książce ćwiczeń.

Po wielokrotnym powtarzaniu ćwiczeń spróbujcie sami nagrać się na dyktafon i posłuchać, będzie to świetny materiał do nauki. Zanim jednak zaczniecie pracować nad artykulacją, koniecznie wyćwiczcie aparat mowy: oddech, język, wargi, szczękę dolną, podniebienie miękkie oraz krtań. Tylko jego sprawność pozwoli wam wykonywać poprawnie ćwiczenia artykulacyjne, a tym samym pomoże wyraźniej mówić. Dociekliwym czytelnikom, chcącym poznać mechanizm mówienia, polecam część „teoretyczno-anatomiczną”, w której znajdują się podstawowe informacje dotyczące budowy aparatu oddechowego, artykulacyjnego oraz garść informacji o mowie jako środku komunikacji. Jeszcze jedno istotne zastrzeżenie: w tym opracowaniu nie zajmuję się językoznawstwem – od tego są inni, bardzo wybitni naukowcy, że wspomnę tylko prof. Jana Miodka czy prof. Jerzego Bralczyka. Polecam gorąco lekturę ich publikacji i oglądanie programów w telewizji. Może komuś wyda się to dziwne, ale poprawne mówienie gramatyczne nie zawsze idzie w parze z poprawnym mówieniem dykcyjnym, a właśnie tym ostatnim się zajmiemy.

Zdaję sobie sprawę, że dla znawców przedmiotu zagadnienia prezentowane w tej pracy nie zostaną wyczerpane i można by opisać wiele problemów bardziej szczegółowo. Świadomie pomijam niektóre kwestie, dotyczące np. s, sz, c, cz, dz, r (ćwiczone bez pomocy logopedy, foniatry czy też nauczyciela wymowy prowadzą do utrwalenia wad wymowy). Staram się też zaproponować łatwe lub średnio trudne ćwiczenia, ponieważ zależy mi na podstawach poprawnego mówienia, a nie na wystraszeniu i zniechęceniu czytelnika. Myślę, że dla kogoś, kto nigdy nie zetknął się z nauką wymowy, czy też – jak mówią niektórzy – nauką dykcji, informacji jest aż za dużo. Jeżeli kogoś zainteresują problemy zawarte w tym opracowaniu, namawiam do przeczytania innych publikacji podanych w bibliografii. Ta praca jest w pewnym sensie uzupełnieniem wszystkich poprzednich książek, traktujących o sprawach mówienia. Jak zapewne zauważyliście, na półkach w księgarniach nie ma ich zbyt wiele. Jest to dziedzina trochę zapomniana, a szkoda. Dlatego zachęcam do ćwiczeń, które na pewno poprawią jakość waszego mówienia, co – wiem to z doświadczenia – nierzadko może nastąpić w niedługim czasie od rozpoczęcia nauki, czego życzę wszystkim czytelnikom.

CZĘŚĆ TEORETYCZNA

Mowa jako podstawa komunikacji

Niektórzy powiedzieli wszystko, zanim jeszcze otworzyli usta.

(Elias Canetti)

Od lat toczą się wśród naukowców spory o to, co wyróżnia ludzi ze świata zwierząt. Jedni mówią o myśleniu abstrakcyjnym, inni o samoświadomości, a jeszcze inni o mowie. Co prawda pozostałe zwierzęta także porozumiewają się ze sobą, ale u ludzi szczególną rolę odgrywa mowa. Jest ona chyba najbardziej złożonym środkiem komunikacji. Za pomocą mowy przekazujemy sobie informacje oraz wyrażamy stosunek emocjonalny do otoczenia. Jednak bardzo często to, co mówimy, jest zakłócane przez to, jak to robimy. Oczywiście mowa jest środkiem werbalnym, jednak niewerbalne sygnały wysyłane przez człowieka są tak bardzo powiązane z mową, że śmiało można powiedzieć, iż stanowią jej ważne dopełnienie.

Przeprowadzono szereg badań nad przekazem emo­cjonalnym człowieka. Na ich podstawie amerykański psycholog Albert Mehrabian stworzył teoretyczny model kanałów komunikacji, który na potrzeby głównie szkoleniowe został błędnie (raczej niecelowo, choć kto wie) zinterpretowany i utrwalany z tą błędną interpretacją przez lata.

Ponieważ od pierwszego wydania książki wiemy więcej na temat samego eksperymentu, pozwolę sobie na zacytowanie moich kolegów trenerów, Pawła Fortuny i Dariusza Tarczyńskiego, którzy „rozprawili się” nie tyle z badaniem, ile z jego interpretacją. 

Albert Mehrabian zastanawiał się nad takim oto problemem: jeśli obserwowane przeze mnie zachowanie drugiego człowieka będzie niespójne, a zatem np. jego twarz będzie wyrażała jedno, słowa znaczyły coś innego, a sposób ich wypowiadania wskazywał na jeszcze coś innego, i ktoś poprosi mnie o wyrażenie mojej opinii na jego temat, wówczas czym będę się kierował, formułując taką ocenę? Co będzie jej podstawą – słowa, wyraz twarzy czy sposób, w jaki się wypowiada?

W eksperymentach zaprojektowanych i przeprowadzonych przez Mehrabiana i jego zespół ogółem wzięło udział 137 osób − studentów University of California. Badacze przygotowali następujący materiał eksperymentalny: trzy fotografie twarzy tej samej osoby: (1) uśmiechnięta, (2) neutralna, (3) smutna; trzy grupy słów: (1) pozytywne: dear, great, honey, love, thanks, (2) neu­tralne: maybe, oh, really, so, what i (3) negatywne: brute, don’t, scream, no, terrible. Słowa nagrano w studiu, w którym lektor wypowiadał każde z nich w sposób pozytywny, neutralny i ne­gatywny.

Następnie eksperymentatorzy konstruowali układy bodźców, tworząc tzw. niespójne ekspresje (stosujemy je w życiu na przykład wtedy, gdy ktoś wyleje nam kawę na koszulę, a my z wymuszonym uśmiechem, głosem o zimnej barwie odpowiadamy „Wszystko w porządku, nic się nie stało”).

Przykładowy zestaw obejmował: fotografię uśmiechniętej twarzy oraz neutralne słowo (np. what) wypowiedziane w negatywny sposób. Tego rodzaju kombinacje prezentowano uczestnikom eksperymentu. Zadanie badanych polegało na określeniu stopnia, w jakim lubią przedstawioną im osobę (reprezentowaną przez układ bodźców). Celem badań było zatem określenie znaczenia poszczególnych elementów niespójnego komunikatu (ekspresji mimicznej, słów, wokalizacji), które decydują o spostrzeganym poziomie sympatii.

Rezultaty badań przedstawiały się następująco: o spostrzeganym poziomie sympatii w 55% decyduje wyraz mimiczny twarzy, w 38% sposób wypowiadania słów, zaś w 7% słowa. Oto źródło magicznych liczb konstytuujących regułę „7%–38%–55%”.

Kanał wokalny w komunikacji niewerbalnej jest piekielnie ważny. Lingwiści twierdzą, że kanał werbalny, który jest często „przepełniony”, nie mógłby spełniać swojej funkcji informa­cyjnej bez udziału innych kanałów, w tym również wokalnego. Wyobraźmy sobie sytuację, w której wszystkie komunikaty werbalne wysyłamy lub otrzymujemy w jednym rytmie, na jednej wysokości głosu i z tym samym natężeniem. Każdy komunikat oznaczałby to samo, a przecież tak nie jest! Zdanie: „Co ty tutaj robisz?” można powiedzieć na wiele sposobów np.: człowiek zdenerwowany i przestraszony mówi głosem przyśpieszonym, często niewyraźnie, podniesionym tonem, „połykając” litery, a czasami sylaby. Inny, który jest przygnębiony lub zała­many, mówi powoli, niższym głosem o słabszym natężeniu itp. Za każdym razem to samo zdanie „Co ty tutaj robisz?” będzie oznaczało coś zupełnie innego. Aktorzy często podczas pierwszych prób czytanych pytają reżysera: „co ja tu gram: złość, miłość?”. Oczywiście kiedy dołączymy do komunikatu kanał wizualny, wszystko się komplikuje. Zajmując się mową, należy pamiętać, że „Mówimy dzięki naszym organom mowy, lecz rozmawiamy całym naszym ciałem” (Abercrombie, 1968). Wróćmy do głosu.

Rys. 1. Kanały komunikacji wg Alberta Mehrabiana

Bardzo ważną umiejętnością ludzi pracujących na co dzień głosem (prezentacja w firmie, aktor na scenie, wokalista w studiu nagrań, dziennikarz przed mikrofonem itp.) jest poprawna dykcja, intonacja i co istotne wysokość, a w zasadzie niskość głosu.

Z badań wynika, że w przestrzeni publicznej wolimy słuchać ludzi o niższych głosach, i to zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet. Im niżej, tym lepiej, ale gdy mówimy o paniach nie za nisko, raczej średnio, z tendencją do niskiego. Niski męski głos powoduje, że kobiety lepiej zapamiętują tekst słuchany, co więcej, dzięki wrażliwości na wysokość męskiego głosu panie wybierają dla siebie odpowiedniego partnera.

W dwóch eksperymentach przeprowadzonych w University of Aberdeen wykazano, że pamięć kobiet jest wrażliwa na wysokość męskiego głosu. Prawidłowość ta ma znaczenie dla wyboru partnera, jako że głos może świadczyć o „genetycznej jakości” mężczyzny i sygnalizować określone cechy potencjalnego partnera, takie jak obecność (lub brak) emocjonalnego ciepła.

Naukowcy przeprowadzili doświadczenie, w którym 45 kobiet oglądało zdjęcie jakiegoś przedmiotu i jednocześnie słuchało nagrania, na którym nazwę tego przedmiotu wymieniał jeden z przetworzonych komputerowo głosów − męskich lub kobiecych, wysokich bądź niskich. Później badane panie oglądały dwie podobne (ale nie identyczne) wersje tego samego przedmiotu i wskazywały tę, którą już widziały. Mówiły też, który z głosów najbardziej im się podobał.

W następnym eksperymencie kobiety oceniały atrakcyjność różnych głosów, przetworzonych komputerowo i naturalnych. Jednocześnie naukowcy sprawdzali, jak preferowane głosy wpłynęły na zapamiętywanie.

„W obu doświadczeniach kobiety wolały niski, męski głos i lepiej pamiętały przedmioty, których nazwę wymieniał właściciel takowego. Zatem sygnały płynące od płci przeciwnej, które są ważne dla wyboru partnera, wpływają również na dokładność pamięci u kobiet”.

„To dowodzi, że zdolność kobiet do pamiętania informacji związanych z atrakcyjnymi mężczyznami ukształtowała ewolucja”. Pamięć dotycząca spotkań z atrakcyjnymi mężczyznami pozwala kobietom porównywać i oceniać ich zależnie od tego, jak mogą się oni zachowywać w różnych związkach, np. w wieloletnim i zobowiązującym albo luźnym i przelotnym. „Pomaga kobiecie wybrać odpowiedniego partnera. To ważna cecha, gdyż koszty złej decyzji wyboru partnera bywają wielce poważne”. À propos niskiego głosu.

Moim pierwszym dyrektorem, a zarazem mistrzem był Adam Hanuszkiewicz, do którego trafiłem od razu po skończeniu łódzkiej filmówki. Wśród rozlicznych zalet mistrza Adama trafiała się czasem i jakaś drobna wada. Zdarzało się na przykład, że pokrzykiwał na aktorów. Jako asystent w ciągu dwóch lat napatrzyłem się i nasłuchałem wielu mądrości i prawd, nie tylko teatralnych. 

Adam Hanuszkiewicz uważał, że wszyscy powinni mówić nis­kim głosem. Często nawet, chodząc po korytarzu, przed próbą czy po próbie mówił: „NIŻEJ, NIŻEJ” i to zarówno do kobiet, jak i mężczyzn.

Byłem świadkiem sceny, kiedy to Mistrz doprowadził do płaczu i histerii swoją ulubioną aktorkę Edytę Jungowską, krzycząc do niej w czasie próby: „Niżej, niżej, niżej!”. Im więcej krzyczał, tym było coraz wyżej, i Edyta, która ma głos raczej niższy niż wyższy, w końcu z płaczem i prawie falsetem wykrzyczała: „Ja juuuużżżż nie moooogggęęęęę niżej!”.

I tym krzykiem rozpaczy dała Adamowi Hanuszkiewiczowi do myślenia. Odwrócił się do mnie i powiedział: „Chyba trochę przesadziłem”. A następnie, jak to miał w zwyczaju, opowiedział pewną historię.

Rzecz działa się w Łodzi, zaraz po wojnie. Nagrywano słuchowisko teatralne w Polskim Radiu Łódź.

W nagraniu uczestniczyła aktorka o bardzo niskim głosie, podobno tak niskim, że Piotr Fronczewski przy tej pani to tenor. Słuchowisko reżyserował bardzo młody reżyser, który był zafascynowany głosem starszej pani. Często przerywał, wbiegał do studia i dawał uwagi pozostałym aktorom grającym w tym przedstawieniu. Do Pani Krystyny, bo tak miała na imię nasza bohaterka, miał zawsze tylko jedną prośbę: „Czy mogłaby pani trochę niżej?”. Na co za każdym razem pani Krystyna uprzejmie odpowiadała: „Ależ oczywiście”. Niestety, do czasu.

Kiedy nagrywano po raz czternasty tę samą scenę i kiedy po raz czternasty reżyser wbiegł do studia, i po raz czternasty błagalnym głosem poprosił: „Czy mogłaby pani trochę niżej?”, pani Krystyna nie wytrzymała. Wstała zza stołu, zdjęła okulary, wzięła się pod boki i spokojnym, niskim głosem powiedziała: „Młody człowieku! Niżej to ja jeszcze tylko pierdnąć mogę”. Do końca nagrania reżyser nie pojawił się więcej w studiu.

„Gdybym kiedyś przesadzał, to powiedz mi »pierdnięcie«”, powiedział do mnie na koniec Adam Hanuszkiewicz. I choć zdarzało mu się przesadzać, nigdy nie odważyłem się, by tak do Mistrza powiedzieć. Ale na szkoleniach i podczas ćwiczeń wymowy, kiedy zdarza mi się przesadzać, gdzieś zza chmur słyszę: „pierdnięcie”.

Czym mówimy?

Wartość człowieka poznasz po jego języku.

(Ali Ibn Abi Talib)

Język

Język jest jednym z najważniejszych narządów mowy. Nadaje on mowie ludzkiej brzmienie i właściwy kształt. Żaden dźwięk, a nawet najcichszy szept, bez pomocy języka nie jest możliwy. Język w sensie anatomicznym powinien być bardzo sprawny, giętki i elastyczny, aby mógł przybierać różne kształty i położenie. Dlatego też ćwiczenia języka są bardzo istotne dla poprawienia sprawności mówienia (nie wspominając już o jakości poca­łunków!).

Język jest narządem smaku, czucia, temperatury, bólu, do­tyku; pomocniczym narządem żucia, połykania, ssania. Zbudowany jest z ośmiu par mięśni ułożonych symetrycznie po obu stronach przegrody językowej. Cztery pary mięśni mają po jednym przyczepie poza językiem, cztery pozostałe zaczynają się i kończą w samym języku. Te pierwsze noszą nazwę mięśni zewnętrznych, te drugie mięśni wewnętrznych. Spełniają różne funkcje. Skurcze jednych z nich obniżają grzbiet języka i przesuwają masę języka do przodu. Inne przesuwają język ku tyłowi, uwypuklają tylną część jego grzbietu; jeszcze inne łączą język z podniebieniem miękkim. Natomiast mięśnie wewnętrzne, leżące w samej masie języka, przeplatają się z mięśniami zewnętrznymi w płaszczyźnie podłużnej, poprzecznej i pionowej, co pozwala na dowolną zmianę kształtu i wykonywanie wielu różnorodnych ruchów. Pod spodem języka znajduje się wędzidełko. Łączy ono ruchomą część języka z okolicą podjęzykową. Górna powierzchnia języka nazywana jest grzbietem. Nasada języka połączona jest z nagłośnią. Nagłośnia jest chrząstką o kształcie zbliżonym do liścia i w chwili połykania zakrywa wejście do krtani. Jej położenie zależne jest od ruchów języka. Ruchy wszystkich mięśni języka decydują o precyzji artykulacji poszczególnych głosek. W miarę postępu w ćwiczeniach, należy zwrócić uwagę na szybkość ruchów języka; im większa sprawność języka, tym ruchy są szybsze.

Rys. 2. Budowa języka

Ćwiczenia usprawniające pracę języka

Celem ćwiczeń jest usprawnienie ruchliwości i elastyczności ję­zyka.

Ćwiczenie 1

Otwieramy szeroko usta, wysuwamy wąski język mocno do przodu, cofamy w głąb jamy ustnej, zamykamy usta. Język wraca do pozycji spoczynkowej (tzn. za górne zęby, na wałek dziąsłowy).

Ćwiczenie 2

Nagryzamy czubek języka.

Ćwiczenie 3

Wysuwamy i cofamy język przez zwarte zęby. Przeciskając język między zębami, masujemy jego mięśnie.

Ćwiczenie 4

Oblizujemy wargi podczas coraz szerszego ich otwierania.

Ćwiczenie 5

Otwieramy szeroko usta, unosimy język za górne zęby i cofamy w głąb, masując podniebienie.

Ćwiczenie 6

Otwieramy usta, wysuwamy szeroki język w kierunku brody i unosimy wąski w kierunku nosa.

Ćwiczenie 7

Przy zamkniętych ustach wykonujemy ruchy żucia; podczas wykonywania tego ćwiczenia można (a w zasadzie trzeba) robić dużo głupich min.

Ćwiczenie 8

Ułóż przód języka w kształt grotu na wardze górnej, wysuwaj go i wciągaj w głąb jamy ustnej.

Ćwiczenie 9

Naciągnij mocno górną wargę na zęby i próbuj zepchnąć ją językiem.

Ćwiczenie 10

Przy opuszczonej żuchwie uderzaj dość szybko czubkiem języka o tył górnych i dolnych siekaczy.

Ćwiczenie 11

Wysuń język na zewnątrz jamy ustnej. Unieś boki języka. Następnie dmuchaj tak, aby powietrze wylatywało tylko przez tzw. rulonik.

Ćwiczenie 12

Kląskaj językiem w twarde podniebienie, równocześnie ściągając i rozciągając wargi.

Ćwiczenie 13

Zaginaj wysunięty język w kształt grotu jak najwyżej w kierunku nosa, dotknij górnej wargi, następnie powtórz ten sam manewr na dolnej wardze.

Ćwiczenie 14

Wymawiamy coraz szybciej głoski:

ppppp, ttttt, czczczczcz, ććććć, kkkkk,

a następnie;

p, t, cz, ć, k; p, t, cz, ć, k (odjeżdża pociąg).

Ćwiczenie 15

Wymawiamy kilkakrotnie w jednakowym tempie (żuchwa nieruchoma):

ka – ka – ka – ka – ka

ko – ko – ko – ko – ko

ke – ke – ke – ke –ke

ku – ku – ku – ku – ku

ki – ki – ki – ki – ki

ky – ky – ky – ky – ky,

a następnie:

ga – ga – ga – ga – ga

go – go – go – go – go

ge – ge – ge – ge – ge

gu – gu – gu – gu – gu

gi – gi – gi – gi – gi

gy – gy – gy – gy – gy.

Ćwiczenie 16

Wymawiamy szeptem, staccato (oddzielając od siebie) samogłoski:

a, o, e, u, i, y,

a następnie legato (płynnie), łącząc dźwięki:

aoeuiy.

Wargi

Wargi decydują w dużym stopniu o wyrazistości mówienia. Są to fałdy stanowiące przedłużenie policzków. Ograniczają wejście do jamy ustnej. Są bardzo ruchliwe, mogą zaokrąglać się, wysuwać się do przodu lub cofać, przyciskając się równocześnie do łuków zębowych (odgrywa to ważną rolę w artykulacji niektórych głosek). Dolna warga zależna od ruchów dolnej szczęki może razem z nią opuszczać się lub podnosić. Różnorodność ruchów warg oraz ich sprawność powoduje, że ćwicząc wargi, usprawniamy jed­nocześnie mięśnie mimiczne twarzy, które również pomagają nam wyrazić wiele komunikatów w sposób niewerbalny. O ruchach warg decyduje pokaźna liczba mięśni twarzy. Najważniejszy z nich to mięsień okrężny, tzw. zwieracz ust, który pociąga wargi i wysuwa je do przodu. Inne mięśnie warg spełniają najprzeróżniejsze funkcje, np. podnoszą i opuszczają wargi, cofają kąciki ust itp. Pracę warg można usprawnić poprzez systematyczne wykonywanie ćwiczeń, które pozwolą nie tylko udoskonalić artykulację poszczególnych głosek, lecz także przyczynią się do wyrównania pewnych nieprawidłowości anatomicznych, np. asymetrii warg. Górna warga dodatkowo steruje głosem. Jeżeli kogoś to zainteresowało, zachęcam do sięgnięcia po książki z zakresu anatomii człowieka i do pogłębienia swojej wiedzy.

Rys. 3. Jama ustna

Ćwiczenia usprawniające pracę warg

Ćwiczenie 1

Ściągamy usta, jak przy wymowie samogłoski u, a następnie spłaszczamy, cofając kąciki jak przy artykulacji samogłoski i.

Ćwiczenie 2

Cofamy kąciki ust, a następnie otwieramy i zamykamy usta. Kąciki ust najłatwiej można cofnąć w nieszczerym uśmiechu, przy zamkniętych ustach.

Ćwiczenie 3

Wciągamy powietrze i wprawiamy usta w drganie: parskanie, cmokanie.

Ćwiczenie 4

Górnymi siekaczami nagryzamy dolną wargę, a dolnymi wargę górną.

Ćwiczenie 5

Nadymamy policzki, wciągamy je między zęby, wracamy do stanu neutralnego.

Ćwiczenie 6

Zwieramy i rozwieramy wargi przy zaciśniętych zębach. Zwarcie musi być bardzo silne, a rozwarcie jak największe.

Ćwiczenie 7

Ściągamy wargi mocno do przodu. W tej pozycji uchylamy i zamykamy usta. Robimy to delikatnie (tzw. karp).

Ćwiczenie 8

Wysuwamy wargi do przodu w kształcie lejka i dmuchamy, np. ukochanej do ucha. Wargi powinny być ułożone symetrycznie.

Ćwiczenie 9

Naśladujemy ułożeniem warg ruchy, jakie wykonuje swoimi wargami wielbłąd.

Ćwiczenie 10

Wywijamy na zewnątrz równocześnie dolną i górną wargę (tworząc tzw. murzyńskie wargi).

Ćwiczenie 11

Nabieramy powietrze na przemian pod górną i dolną wargę.

Ćwiczenie 12

Próbujemy dotknąć górną wargą czubek nosa. Górna warga powinna swobodnie się unosić, a dolna pozostaje w spoczynku.

Ćwiczenie to pozwala na uaktywnienie nieruchomej górnej wargi, nazywanej przez niektórych leniwą, a przez innych wargą wypoczętą.

Ćwiczenie 13

Wypowiadamy szybko, przechodząc od szeptu do pełnego głosu, wykonując przesadne ruchy wargami:

u-i-u-i-u-i-u-i…

u-ła-u-ła-u-ła…

u-ło-u-ło-u-ło…

u-łe-u-łe-u-łe…

i-o-i-o-i-o-i-o-i-o…

i-ło-i-ło-i-ło-i-ło…

Szczęki

Szczęki są to kości czaszki, które obudowują w dużej części jamę ustną. Szczęka górna jest nieruchoma, szczęka dolna, czyli żuchwa, jest jedyną ruchomą kością czaszki.

Stawy skroniowo-żuchwowe pozwalają obniżać i unosić, wysuwać i cofać żuchwę. Umożliwiają również żucie.

Wzajemny stosunek żuchwy do szczęki górnej (stan bierny), nazywamy zgryzem. Dorosły człowiek ma 32 zęby, po 16 w każdej szczęce. Zbliżenie do siebie zębów górnych i dolnych (denta­lizacja) decyduje o wymowie niektórych głosek. W prawidłowym ustawieniu przednie górne zęby pokrywają zęby dolne w jednej trzeciej części wysokości koron, natomiast pierwsze zęby trzonowe dolne, stykają się z pierwszymi zębami trzonowymi górnymi w taki sposób, że dolny ząb trzonowy jest nieznacznie przesu­nięty do przodu w stosunku do zęba trzonowego górnego. Przy przesunięciu dolnego łuku zębowego ku tyłowi powstaje tyłozgryz, przy przesunięciu łuku do przodu – przodozgryz, a przy przesunięciu bocznym – zgryz krzyżowy. Jeżeli łuki zębowe nie domykają się, mamy do czynienia ze zgryzem otwartym. Leczeniem wad zgryzu zajmują się lekarze ortodonci. Wszelkie nieprawidłowości w kształtowaniu się kośćca mogą powodować zniekształcenia narządu żucia. Chodzi tu głównie o zniekształcenia piersiowych odcinków kręgosłupa. Skrzywienie kręgosłupa w odcinku piersiowym powoduje nieprawidłową czynność mięśni grzbietu, szyi oraz twarzy. Może to prowadzić do przodozgryzu, tyłozgryzu lub bocznych przemieszczeń żuchwy. Aby sprawdzić to, o czym piszę, na próbę wysuńcie dolną szczękę do przodu i spróbujcie coś powiedzieć. To samo ćwiczenie wykonajcie, cofając szczękę dolną, a zrozumiecie, na czym polega nieprawidłowy zgryz i jakie jest jego znaczenie dla jakości wymowy.

Rys. 4. Rodzaje nieprawidłowych zgryzów

Warto jeszcze zwrócić uwagę na nieprawidłową funkcję po­łykania. Rozróżniamy dwa sposoby połykania: niemowlęcy i poniemowlęcy. Niemowlęcy polega na połykaniu przy rozwartych szczękach, z językiem wsuniętym między wałki dziąsłowe. Spo­sób ten powinien zanikać wraz z rozwojem dziecka. Jeżeli nie zanika, połykanie to powoduje nieprawidłowości zgryzu. Przyczyną może być np. zbyt długie karmienie pożywieniem papkowym, je­dzenie z pełnymi ustami, picie płynów dużymi łykami. Ta za­burzona funkcja połykania może wywoływać zgryz otwarty w odcinku przednim, powodować zaburzenie równowagi i siły mięśni zewnątrz- i wewnątrzustnych. To z kolei może mieć negatywny wpływ na mówienie w dalszym rozwoju dziecka. Na to zjawisko powinni zwrócić uwagę rodzice we wczesnym rozwoju dziecka i w razie nieprawidłowości zgłosić się do lekarza ortodonty. Wadliwy zgryz można skorygować, a najlepsze wyniki osiąga się w leczeniu ludzi młodych.

Ćwiczenia usprawniające pracę szczęki

Ćwiczenia te mają za zadanie wyeliminować szczękościsk i rozluźnić mięśnie szczęki dolnej – żuchwy.

Ćwiczenie 1

Palcami kolistym ruchem wykonujemy masaż żuchwy w miejscu stawu skroniowo-żuchwowego, tuż pod uszami. Otwieramy usta jak do ziewania i masujemy wokół stawu szczękowego.

Ćwiczenie 2

Napełniamy jamę ustną powietrzem i „płuczemy” usta jak po umyciu zębów. Powietrze wypełnia całą jamę ustną. Przerzucamy powietrze z prawej na lewą stronę. Po „wypłukaniu” wypuszczamy powietrze gwałtownie.

Ćwiczenie 3

Wykonujemy ruchy żucia, poruszając jednocześnie wargami, policzkami i językiem.

Ćwiczenie 4

Przy zamkniętych wargach opuszczamy i unosimy dolną szczękę.

Ćwiczenie 5

Dolnymi zębami chwytamy górną wargę.

Ćwiczenie 6

Wykonujemy szybkie i krótkie ruchy żuchwą, wymawiając głoskę www…, tzw. szczękanie zębami, ale bez uderzeń zębów o zęby.

Ćwiczenie 7

Przesuwamy dolną szczękę w prawą stronę, a następnie w lewą stronę bez zaznaczenia pozycji środkowej. Wargi lekko rozchylone.

Ćwiczenie 8

Opuszczamy żuchwę i unosimy tak, jakbyśmy przegryzali gruszkę. Gryziemy ją na trzy razy. Chodzi o zatrzymanie każdej fazy gryzienia od najszerszej do najwęższej (gruszka jest bardzo twarda).

Ćwiczenie 9

Cofamy kąciki warg, a następnie zamykamy i otwieramy usta. Tak jakby żuchwa była z gumy.

Ćwiczenie 10

Energicznie opuszczamy żuchwę, starannie wymawiając samogłoskę a.

Ćwiczenie 11

Dynamicznie wymawiamy

sa – sa – sa – sa – sa,

szeroko otwierając usta przy a.

Ćwiczenie 12

Wypowiadamy tekst z pełną energią, opuszczając żuchwę jak najniżej:

Oj, dana, dana, 

nie ma szatana,

a świat realny jest poznawalny.

Oj, dana.

Życie jest formą istnienia białka,

ale w kominie coś czasem załka.

Czasem coś świśnie, czasem coś gwiźnie, 

coś się pokaże w samej bieliźnie.

Oj, dana.

(A. Osiecka, piosenka Skaldów)

Podniebienie miękkie

Podniebienie miękkie jest to fałd mięśniowy zakończony języczkiem. O ruchach podniebienia decydują cztery pary mięśni. Przy oddychaniu jest ono opuszczone, przy połykaniu i wymawianiu większości głosek napina się i podnosi, zwężając przejście do jamy nosowej. Przejście to ostatecznie zostaje zamknięte przez uniesiony języczek. Ruchy podniebienia miękkiego ulegają zmianom w zależności od siły i wysokości głosu, stopnia rozwarcia ust, siły powietrza kierowanego na podniebienie miękkie. Niedowłady mięśni podniebienia miękkiego, objawiające się niedostatecznym zamknięciem przejścia do jamy nosowej, powodują często nosowe brzmienie samogłosek i spółgłosek ustnych.

Ćwiczenia usprawniające pracę podniebienia miękkiego

Podniebienie miękkie decyduje o otwarciu gardła i właściwościach rezonacyjnych głosu.

Ćwiczenie 1

Przy zamkniętych ustach powoli wdychamy i wydychamy powietrze przez nos.

Ćwiczenie 2

Chrząkamy, gwałtownie wyrzucając powietrze przez nos.

Ćwiczenie 3

Wykonujemy wolny wdech przez usta, wydech przez nos.

Ćwiczenie 4

Nadymamy policzki, zatykając nos. Gwałtownie puszczamy nos.

Ćwiczenie 5

Przesuwamy czubek języka po podniebieniu aż zaczniemy ziewać.

Ćwiczenie 6

Wykonujemy językiem ruchy takie, jak podczas ssania cukierka.

Ćwiczenie 7

Zaczynamy wolno wymawiać spółgłoskę k. Następnie stopniowo zwiększamy tempo.

Ćwiczenie 8

Chrapiemy na wdechu i na wydechu przy szeroko otwartych ustach: wdech nosem, wydech ustami.

Ćwiczenie 9

Zaciskamy nos palcami i staramy się wypowiedzieć podane niżej zdania. Jeżeli wymowa będzie prawidłowa, w rezonatorze nosowym nie wystąpią drgania:

Koło krzaków głogu usiadły kaczki i kury.

Kucharz gotuje groch i agrest, a polityk wyborców zdobywa.

Ćwiczenie 10

Ziewamy, wysuwając język do przodu, tak jak to robią koty.

Ćwiczenie 11

Ziewamy z zamkniętymi ustami, jak na nudnej prezentacji, czyli tak, by nikt nie zauważył.

Ćwiczenie 12

Wymawiamy dynamicznie, ale bardzo powoli:

nga, ngo, nge, ngu, ngi, ngy

unga, ungo, unge, ungu, ungi, ungy

ag-ga, ak-ka, og-go, ok-ko, eg-ge, ek-ke, ug-gu,

uk-ku, ig-gi, ik-ki, yg-gy, yk-ky.

Krtań

Krtań pełni w naszym organizmie trzy istotne funkcje:

oddechową, jako część drogi oddechowej,obronną, bo dzięki pracy mięśni zapobiega przenikaniu obcych ciał do położonych niżej narządów oddechowych,fonacyjną, ponieważ dzięki pracy więzadeł głosowych powstaje dźwięk.

Krtań pozwala na przepływ powietrza wdychanego i wydy­chanego. Zbudowana jest z elastycznych, miękkich chrząstek, połączonych ze sobą mięśniami i więzadłami. U jej podstaw znajdu­je się chrząstka pierścieniowa zwrócona do przodu swoją węższą częścią. Szersza część osłania krtań od tyłu, a ponadto umieszczone są na niej dwie chrząstki nalewkowe. Krtań osłaniana jest z przodu i z boków chrząstką tarczową, zbudowaną z dwóch zrośnię­tych ze sobą płytek. W środkowej – przedniej części znajduje się zgrubienie zwane jabłkiem Adama, wyraźnie widoczne u mężczyzn. Wszystkie ruchy i czynności wykonywane przez krtań możliwe są dzięki wewnętrznym i zewnętrznym mięśniom krtani. W krtani znajdują się fałdy głosowe i wyżej położone fałdy rzekome. Fałdy głosowe są większe i grubsze od rze­komych. Na brzegach fałd znajdują się dwa elastyczne pasemka tkanki łącznej zwane więzadłami albo strunami głosowymi. Ich ruchy zmieniają kształt i otwarcie zwane głośnią. Otwarcie jest szerokie przy chuchaniu, a przy wdechu wąskie. Kształt i wielkość głośni są różne przy wymowie poszczególnych głosek. Badania przeprowadzone w ostatnich latach dowiodły, że krtań nie jest specyficznym organem głosu. Posiadają ją również zwierzęta i do tego tak samo zbudowaną jak u człowieka. Jednak zwierzęta nie mówią ani nie śpiewają (chyba że w kreskówkach). Prowadzi to do oczywistego wniosku, że za pomocą krtani ludzie mogą wydawać dźwięki, ale żeby mówić, potrzebna jest świadomość. Naukowcy dowodzą, że drgania więzadeł głosowych (które są źródłem dźwięku) nie zależą od oddychania, lecz są następstwem pracy kory mózgowej. Trwają wspólne prace neurologów, fizjologów, foniatrów oraz nauczycieli mówienia, które zmierzają w kierunku rozwiązania zagadnienia emisji głosu i podparcia oddechowego jako czynności fizjologicznych, podlegających czynnościom całego organizmu uzależnionego – ogólnie rzecz biorąc – od pracy mózgu.

Rys. 5. Budowa krtani

Podparcie oddechowe jest czynnością wyjątkową, niepo­dob­ną do żadnej wykonywanej przez nasz organizm. Jest to sposób oddychania, który umożliwia przedłużenie i regulację fazy oddechu. Polega na świadomym zwolnieniu fazy oddechowej za pomocą kontrolowanego napięcia mięśniowego. Oddychamy przez usta, ponieważ możemy zaczerpnąć więcej powietrza. Wdech jest krótki, wydech zaś długi, świadomie ste­rowany. Oczywiście dopiero umiejętne dozowanie napięcia mięśniowego (mięśni wdechowych i wydechowych) prowadzi do prawidłowego podparcia i dobrej emisji głosu.

Krtań jest narzędziem delikatnym i bardzo wrażliwym. Wszystkie anomalie w mówieniu, tj. zbyt głośne mówienie, krzyk połączony ze zwarciem krtani, mówienie na „ściśniętym” gardle, przeciążenie krtani, bardzo często powodują tzw. guzki śpiewacze lub fonastenię, która utrudnia wydobywanie głosu i sprawne nim operowanie. Gdy mówiący ma tendencję do zaciskania gardła i siłowego mówienia, prowadzi to do nienaturalnej barwy głosu i jest niebezpieczne dla pracy więzadeł głosowych. Dlatego dobrym ćwiczeniem jest głośne wymawianie samogłoski a – legato i staccato, gwizdanie na niskim tonie – krtań jest wtedy w naj­niższym położeniu, oraz ćwiczenie zwane „krople deszczu”, polegające na podnoszeniu, przytrzymaniu i powolnym opuszczaniu krtani. W jamie ustnej gromadzi się wówczas ślina (stąd nazwa „krople deszczu”). Oczywiście nazwa jest obrazowa, ale nie oczekujmy intensywnego deszczu tropikalnego. W ustach powinno pojawić się zaledwie parę kropel śliny.

Rys. 6. Oddech

Ćwiczenia krtani

Ćwiczenie 1

Przy zamkniętych ustach obniżamy i unosimy krtań.

Ćwiczenie 2

Wymawiamy poszczególne samogłoski, starając się nie ruszać krtanią.

Ćwiczenie 3

Na wdechu szepczemy samogłoski a, o, e oraz u (tzw. wdech samogłoskowy).

Ćwiczenie 4

Wymawiamy od szeptu do krzyku:

Py-Ty-CZy-Ćy-Ky,

Py-Ty-CZy-Ćy-Ky,

Py-Ty-CZy-Ćy-Ky, 

Py-Ty-CZy-Ćy-Ky.

Ale uwaga! Staramy się nie przeciążać krtani.

Oddychanie

Niewątpliwie oddychanie jest niezbędne do życia, co wiedzą wszyscy, i niezbędne do mówienia, co wiedzą niektórzy. Ale czym ono jest? Spróbujmy pogłębić swoją wiedzę na ten temat. Na początek zapoznajmy się z budową  aparatu oddechowego i procesami w nim przebiegającymi.

Oddychanie to proces bezustannie zachodzący w naszym organizmie, związany z pobieraniem tlenu ze środowiska i wydalaniem końcowych produktów utleniania – dwutlenku węgla i wody.

W skład narządów służących człowiekowi do mówienia wchodzą:

aparat oddechowy, wytwarzający prąd powietrza niezbędny do powstania dźwięku;aparat fonacyjny, wytwarzający głos, czyli krtań, w której powstaje dźwięk (krtań omawiam osobno);aparat artykulacyjny, składający się z jamy ustnej, nosowej i gardłowej.

Dlaczego czynność mówienia jest ściśle związana z procesem oddychania?

Aparat oddechowy, składający się z tchawicy oskrzeli i płuc, zajmuje się zaopatrywaniem organizmu w tlen. Powietrze, które wydychamy z płuc, jest zużywane podczas mówienia, tzn. zostaje przekształcone w krtani na dźwięki mowy. Oddychanie składa się z dwóch faz: wdechu i wydechu. Przy wdechu klatka piersiowa wydłuża się na skutek obniżenia się przepony oraz rozszerza się przez uniesienie się żeber. Zwiększa się wtedy pojemność płuc i jednocześnie zmniejsza się ciśnienie powietrza w nich zawarte. W czasie wydechu przepona unosi się, a żebra opadają. Zmniejsza się wtedy pojemność klatki piersiowej i powietrze w niej zawarte zostaje wypchnięte na zewnątrz. Podczas mó­wienia zużywamy powietrze wydechowe. Z powietrzem związane są najważniejsze procesy życiowe. Dla ich przebiegu ważne są parametry fizyczne powietrza, czyli optymalna temperatura 18–20 °C i wilgotność 40–60%, stanowiące tzw. strefę komfortu.

Możemy rozróżnić trzy rodzaje oddechów:

oddech piersiowy; podczas tego oddechu rozszerzają się głównie górne odcinki klatki piersiowej (rys. A);oddech brzuszny (brzuszno-przeponowy) zachodzi przy udziale głównie dolnych partii klatki piersiowej (rys. B);oddech pełny (brzuszno-piersiowy), czyli jak sama nazwa wskazuje, jest to połączenie dwóch poprzednich sposobów oddychania (rys. C).

Rys. 7. Rodzaje oddechów

Sposób oddychania zależy w znacznym stopniu od głębokości oddechów i od pozycji ciała. Oddychanie brzuszne odbywa się spontanicznie w pozycji leżącej. Jeżeli mówimy bardzo głośno lub krzyczymy, to oddychamy całą klatką piersiową; inaczej oddychamy w czasie spoczynku, a jeszcze inaczej w czasie mówienia czy śpiewania.

W czasie spoczynku:

oddychamy przez nos;wdech i wydech mają prawie jednakową długość (wdech jest trochę krótszy);zużycie powietrza jest małe (około 0,5 litra przy jednorazowym wdechu);oddychamy automatycznie.

W czasie mówienia i śpiewania:

oddychamy przez usta (w czasie wymawiania głosek nosowych także przez nos);przez usta możemy zaczerpnąć znacznie więcej powietrza;wdech jest krótki, wydech znacznie dłuższy;zużycie powietrza jest duże (od 1 do 2 litrów przy jednorazowym wdechu);wdechy są podporządkowane tekstowi, tzn. bierzemy oddech w tym miejscu, w którym występuje pauza.

Całkowita pojemność płuc dorosłego mężczyzny wynosi od 4,5 do 5 litrów powietrza, ale przy najgłębszym wydechu z płuc wydostaje się tylko około 3,5 litrów powietrza. Co się dzieje z pozostałym powietrzem? Jest to powietrze zapasowe (ok. 1,5 litra), które wykorzystujemy przy dużym wysiłku fizycznym. Pojemność płuc u kobiet jest oczywiście mniejsza i wynosi od 3 do 3,2 litra.

W oddychaniu bierze udział cały organizm, także mięśnie. Każdy mięsień jest jednostką wieloczynnościową, np. wszystkie mięśnie brzucha tworzą tłocznię brzuszną, która swoimi skurczami przyczynia się do przesuwania treści pokarmowej wzdłuż jelit, bierze udział w wydalaniu moczu i kału, w wymiotach i kaszlu, a u kobiet przy porodzie. Jednocześnie mięśnie tłoczni brzusznej, kurcząc się, uciskają na trzewia, które podnoszą najważniejszy mięsień oddechowy – przeponę, i powodują wydech.

Przepona oddziela jamę piersiową od jamy brzusznej. Jest płaskim, błoniastym mięśniem w kształcie kopuły czy dzwonu, tworzącym wysklepienie wciśnięte w obręb klatki piersiowej. Dolny brzeg przepony jest przyczepiony do mostka, żeber i kręgosłupa. Przez otwory w przeponie przechodzą naczynia krwionośne, nerwy oraz przełyk.

Warto pamiętać, że wśród mięśni oddechowych zwiększających pojemność klatki piersiowej przepona ma największe znaczenie. Przy wdechu klatka piersiowa wydłuża się na skutek obniżenia się przepony oraz rozszerza przez uniesienie żeber. W czasie wydechu przepona unosi się, a żebra opadają. Zmniejsza się wtedy pojemność klatki piersiowej. Powietrze w niej zawarte zostaje wypchnięte na zewnątrz. Praca przepony jest niezależna od naszej woli i nie jest kierowana świadomością. Jej ruchów nie odczuwamy, możemy jednak świadomie wpływać na pogłębienie, zwolnienie lub przyspieszenie oddychania, ponieważ praca przepony uzależniona jest od ruchów żeber i mięśni brzucha. Mechanizm ruchowy oddechu regulowany jest przez nadrzędną czynność ośrodkowego układu nerwowego.

O sposobach uzyskania doskonałego typu oddechu i usprawnienia mechanizmów oddychania wyrażono wiele, często sprzecznych ze sobą poglądów. Interesujące zdanie na ten temat przedstawili Gawęda i Łazewski, którzy namawiają do tego, „aby nasze ciało podjęło wysiłek zmierzający do odblokowania oddechu naturalnego”, czyli – jak mówi Grotowski – „aby oddech sam się oddychał”. Oznacza to, że dzięki systematycznym ćwiczeniom nasz organizm osiągnie taką łatwość oddychania, że przestaniemy zwracać na nie uwagę i oddech będzie „oddychał się sam”. Wtedy dopiero możemy zastanawiać się, jak najlepiej gospodarować oddechem podczas mówienia, i przystąpić do bardziej skomplikowanych ćwiczeń.

Warto podkreślić, że prawidłowe oddychanie jest podstawą dobrej wymowy. Ćwicząc, możemy usprawnić aparat oddechowy, zwiększyć pojemność płuc, nauczyć się lepszego wykorzystania powietrza podczas mówienia i utrzymywać płuca w dobrej formie. W czasie ćwiczeń wydechy powinny być przedłużone, jak podczas mówienia czy śpiewania. Zwróćmy również uwagę na ciche „branie oddechu”, niesłyszalne dla innych osób. Bardzo istotna jest systematyczność w pracy nad oddechem. Ćwiczyć należy codziennie, po kilka, kilkanaście minut. Oczywiście trzeba także pamiętać o prawidłowej artykulacji, którą poprawimy dzięki ćwiczeniom zamieszczonym w dalszej części książki.

Z czasem odczujecie, że mówienie przychodzi wam łatwiej i swobodniej, a więc do dzieła!

Artykulacja

Powodzenie czy klęska zależą, niestety, bardzo często od dobrej wymowy.

(Tirukkural – święta księga południowych Indii)

Głoska

Z mówieniem jest tak, jak ze śpiewem. Parafrazując Jerzego Stuhra, można powiedzieć, że mówić każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. Uważam, że lepiej jest mówić lepiej. Aby mówić dobrze, aparaty oddechowy i fonacyjny muszą być sprawne i skoordynowane. Niezwykle istotna jest również poprawna artykulacja głosek. Jak powstają i czym są głoski?

Powietrze przez jamę głosową i tchawicę wchodzi do płuc. Dzięki ruchom przepony i żeber zwiększa się objętość klatki piersiowej i płuc. W wyniku nacisku żeber i przepony następuje wypychanie powietrza z płuc przez tchawicę i krtań na zewnątrz. Wytworzona w ten sposób siła napędowa powoduje powstawanie głosek, które są elementem mowy.

Pojęcia głoska nie można mylić z pojęciem litera. Głoska jest jednostką mowy, czyli elementem dźwiękowym; możemy ją wymówić, a wymówioną usłyszeć. Litera jest znakiem, czyli elementem graficznym, możemy ją napisać, a napisaną przeczytać. Jedna litera nie musi odpowiadać jednej głosce, np. dwuznaki: sz, cz, rz, ale czasami jedna litera może odpowiadać więcej niż jednej głosce, np.: x – iks, y – igrek itp. W różnych językach oznaczenia głosek są różne.

Należy pamiętać, że pismo jest zjawiskiem wtórnym w sto­sunku do mowy. Na początku istniała mowa, a potem dopiero pismo. Głoska, mówiąc najprościej, jest najmniejszym elementem języ­kowym, który możemy wyodrębnić w budowie wyrazu. Należy do świata psychicznego, tj. dziedziny mowy i języka. Realizacja każdej głoski wymaga określonej pracy mięśni i okre­ślonego układu artykulacyjnego; są to ruchy warg, języka, żuchwy, pod­nie­bienia miękkiego i więzadeł głosowych.

W czasie mówienia arty­kulacja głoski następnej nie rozpoczyna się po zakończeniu arty­kulacji głoski poprzedniej. Pewne ruchy narządów mowy wykonywane są już wcześniej. Zjawisko to nazywamy antycy­pacją. Kiedy trwają one dłużej, mamy do czynienia z persewe­racją.

Dzięki tym mechanizmom wymowa staje się łatwiejsza. Głoski wiążą się ze sobą w sylaby, słowa, zdania i w konsekwencji powstaje strumień mowy.

Głoski polskie sklasyfikowane są ze względu na: stopień zbliżenia narządów artykulacyjnych, pozycję więzadeł głosowych, podniebienia miękkiego, udział środkowej części języka i główne miejsca artykulacji. Większość obcokrajowców uczących się języka polskiego „łamie” sobie język na wielu polskich słowach z szcz, brzy, trzesz, gdzie stopień zbliżenia narządów artykulacyjnych jest duży. Nie ma się co dziwić, bo wcale nie jest łatwo powiedzieć: Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, powiat Dolne Chrząszcze, wieś Trzeszkowice, ulica Trzech Czechów, znak zodiaku Koziorożec, nazwisko panieńskie matki Wybrzydzacz.

Ze względu na stopień zbliżenia narządów mowy głoski dzielimy na:

samogłoski – tzn. głoski otwarte, wymawiane przy dużym otwarciu ust,spółgłoski – przy ich wymawianiu narządy artykulacyjne są do siebie znacznie zbliżone.

Samogłoski

Samogłoski decydują o melodii języka, są „muzycznym pierwiastkiem mowy ludzkiej” (Wieczorkiewicz, 1970). Są głoskami sylabotwórczymi, dźwięcznymi, gdyż powstają przy udziale więzadeł głosowych. Barwa samogłosek zależy od wielkości i kształtu rezonatora, jaki powstaje w jamie ustnej, a więc od układu warg, dolnej szczęki (żuchwy), języka i podniebienia miękkiego.

Oto podział samogłosek.

a) Ze względu na ruch podniebienia miękkiego samogłoski dzielimy na:

ustne: a, o, e, u, i, y (jamę ustną oddziela od nosowej podniebienie miękkie);nosowe: ą, ę (podniebienie miękkie jest opuszczone, powietrze wydostaje się nosem).

b) Ze względu na stopień wzniesienia języka rozróżniamy samogłoski:

niskie: a;średnie: e, o;wysokie: i, u;przednie: e, y, i (język przy artykulacji przesuwa się do przodu);środkowe: a;tylne o, u (język przy artykulacji przesuwa się do tyłu).

c) Ze względu na układ warg samogłoski dzielimy na:

spłaszczone: e, y, i – otwór wargowy robi się płaski;zaokrąglone: o, u – wargi są okrągłe;obojętne – wargi przybierają obojętny kształt przy artykulacji samogłoski a.

W opisie samogłosek szczególną uwagę należy zwrócić na te cechy artykulacyjne, które decydują o wyrazistości wymowy. O wartości artykulacyjnej samogłosek ustnych decyduje otwieranie ust, opuszczanie żuchwy, praca języka i zmieniający się przy wymowie poszczególnych samogłosek, najbardziej widoczny dla obserwatora, układ warg. Przy wykonywaniu ćwiczeń polecam wymieniać samogłoski w stałej kolejności: a, o, e, u, i, y, gdyż w takiej sekwencji zmienia się układ warg.

Charakterystyka samogłosek

Samogłoska A

Samogłoskę a wymawiamy, szeroko rozchylając wargi i swobodnie opuszczając szczękę. Język leży na dnie jamy ustnej i jest nieco cofnięty. Podniebienie miękkie przylega do tylnej ściany jamy gard­łowej i nie pozwala przejść powietrzu do jamy nosowej, co decyduje o ustnym charakterze samogłoski a. Szczęka dolna jest opuszczona niżej niż przy artykulacji pozostałych samogłosek i to właśnie decyduje o wyrazistości a.

Samogłoska O

Samogłoskę o wymawiamy, zaokrąglając wargi i wysuwając je lekko do przodu. Język jest bardzo silnie cofnięty w głąb jamy ustnej.

Samogłoska E

Samogłoskę e wymawiamy przy spłaszczonych wargach i cofniętych kącikach ust. Spłaszczone wargi w mowie potocznej prawie nie występują. Trzeba uważać, by spłaszczenie nie było przesadne, bo jest to rażący błąd wymowy.

Samogłoska U

Samogłoskę u wymawiamy, układając wargi jak do gwizdania. Wysuwamy wargi do przodu i zaokrąglamy jeszcze bardziej niż przy wymowie samogłoski o. Samogłoska u często występuje w sąsiedztwie innych samogłosek.

Samogłoska I

Samogłoskę i wymawiamy przy najwęższej szparze ust, a więc wargi są najbardziej spłaszczone. Język najsilniej przesuwamy do przodu jamy ustnej, jednocześnie kąciki ust cofamy jakby do uśmiechu.

Samogłoska Y

Samogłoskę y wymawiamy przy wargach mniej spłaszczonych niż samogłoskę i oraz zbliżonych do siebie szczękach. Uwaga! Jeżeli stopień zbliżenia szczęk jest za duży, to zaciera się słyszalność tej głoski, szczególnie na końcach słów. Niewyraźna i niedbała wymowa może powodować zatarcie się różnic artykulacyjnych samogłosek y oraz i.

Najczęstszymi przyczynami braku wyrazistości w wymowie samogłosek są: zbyt mało opuszczona dolna szczęka i nieprawidłowe funkcjonowanie podniebienia miękkiego oraz niedbałość nabyta, tzw. bełkotanie.

Spółgłoski

Spółgłoski są „wyobrażeniem plastycznej ścisłości artykułowanego dźwięku, bo dźwięk ten jest ostro ograniczony; podczas gdy samogłoski mogą być dowolnie w tonie przedłużane” (Tenner, 1906). Czas wymawiania samogłosek możemy dowolnie regulować (skracać, przedłużać) w zależności od ilości powietrza w płucach, natomiast czasu brzmienia spółgłosek nie możemy dowolnie wydłużać (choć jest kilka wyjątków). Brak poprawnej artykulacji spółgłosek może doprowadzić do „wchłaniania” ich przez samogłoski. Mówi się wówczas o tym, że ktoś „zjada” głoski.

Spółgłoski polskie klasyfikujemy w następujący sposób:

a) Ze względu na układ więzadeł głosowych rozróżniamy spółgłoski:

dźwięczne (np.: b, d, m) – wymawiamy je przy zsuniętych więzadłach głosowych;bezdźwięczne (np.: p, t, k) – wymawiamy je przy rozsuniętych więzadłach głosowych, bez wibrowania.

b) Ze względu na układ podniebienia miękkiego wyróżniamy spółgłoski:

ustne (np.: p, b, t) – wymawiamy przy zamkniętej jamie nosowej, podniebienie miękkie wraz z języczkiem jest podniesione, powietrze wydostaje się na zewnątrz jedynie przez usta;nosowe (np.: m, n) – wymawiamy przy opuszczonym podniebieniu miękkim, powietrze przepływa również przez nos.

c) Ze względu na stopień zbliżenia narządów mowy spółgłoski dzielimy na:

zwarte – wymawiamy przy całkowitym zetknięciu narządów artykulacyjnych, (np.: b, p) dla warg i (np.: t, d) dla czubka języka i zębów;szczelinowe (np.: f, s, sz, z) – wymawiamy, zbliżając narządy artykulacyjne, pozostawiamy jednak szczelinę, przez którą płynie powietrze;zwarto-szczelinowe (np.: c, cz, dz) – wymawiamy, przechodząc stopniowo od zwarcia do szczeliny;półotwarte (np.: n, ł) – przy ich wymowie między narządami artykulacyjnymi tworzą się zwarcia, a potem otwarcia w różnych miejscach np.: między czubkiem języka a zębami – zwarcie, między jamą ustną a nosową – otwarcie (oczywiście w wyniku opuszczenia podniebienia miękkiego).

d) Ze względu na miejsce artykulacji spółgłoski dzielimy na:

dwuwargowe – p, b, m;wargowo-zębowe – f, w;przedniojęzykowo-zębowe – t, d, s, z, c, dz, n, ł;przedniojęzykowo-dziąsłowe – cz, dż, sz, rz, ż;środkowojęzykowe – ź, ń, ś, ć, dź;tylnojęzykowe – k, g, ch.

Na koniec tego rozdziału omówię jeszcze zasady wymawiania niektórych spółgłosek, opierając się na pracy Gawędy i Łazewskiego (1995).

P, B

Wymawiając głoski p, b, wykonujemy następujące ruchy artykulacyjne: zaciskamy wargi, sprężamy powietrze w jamie ustnej, następnie zwalniamy napięcie mięśni zaciskających.

Sprężone powietrze rozwiera wargi i wybucha przez otwarte usta. Powstający wtedy szmer wybuchowy decyduje o wartości akustycznej głoski p.

Dzięki tym samym ruchom artykulacyjnym oraz napięciu i drganiom więzadeł głosowych powstaje głoska b – dźwięczny odpowiednik bezdźwięcznej głoski p.

Spółgłoska b artykułowana jest z mniejszą siłą, jak wszystkie głoski dźwięczne jest artykulacyjnie słabsza. Głoski bezdźwięczne są artykulacyjnie mocne, ponieważ przy ich wymowie powietrze przechodzi przez krtań bez przeszkód i z większą siłą pokonuje opór narządów jamy ustnej.

Głoski te są głoskami ustnymi, ponieważ przy ich wymawianiu podniebienie miękkie przywiera do tylnej ściany jamy gardłowej, zamykając przejście do jamy nosowej.

Ze względu na miejsce artykulacji są to głoski dwuwargowe, ze względu na stopień zbliżenia narządów mowy – zwarte, ze względu na siłę powietrza wypchniętego z jamy ustnej – wybuchowe.

Jeżeli chodzi o błędy w artykulacji głosek p, b, to występują one rzadko. Można pamiętać jedynie o tym, aby przy rozwarciu warg sprężone w jamie ustnej powietrze nie naciskało na policzki, po­nieważ nadymanie policzków przy eksplozji wargowej może po­wodować powstawanie dodatkowych dźwięków i niecie­kawy, trochę śmieszny widok. Jeżeli zdarzy nam się występować przed mikro­fonem, czy to w radiu, czy też na estradzie, pamiętajmy, że p ma tendencję do „wybuchania”, co fachowcy nazywają pykaniem i co bardzo psuje odbiór. Jak tego unikać? Przede wszystkim nie należy „atakować” zbyt mocno wyrazów zaczynających się od p, starajmy się je mówić lżej. Można też odsunąć się od mikrofonu (wtedy mówimy trochę głośniej, ale pęd powietrza z naszych ust nie uderza bezpośrednio w sitko mikrofonu). Dobre efekty daje też mówienie lekko obok mikrofonu. Mikrofony niewątpliwie pomagają wzmocnić głos, ale wzmacnia­ją też błędy językowe, poza tym bywają zdradliwe. W czasie obrad sejmu pewien parlamentarzysta zwrócił się do swojego współpraco­wnika półgłosem, zasłaniając usta ręką, tak by nikt nie słyszał: „ co ty mi tu, ku…”, co usłyszeli posłowie na sali i widzowie przed telewizorami. Mikrofon „zebrał” wszystko. Słynny już „Miś z okienka”, po tym jak wyłączono obraz, złożył dzieciom „rozkoszną” propozycję: „a teraz drogie dzieci pocałujcie misia w d…”. Nie wiedział, biedak, że dźwięku jeszcze nie wyłączono.

T, D

Artykulacja tych spółgłosek polega na zwarciu czubka języka z wewnętrzną powierzchnią górnych zębów. W momencie gwałtownego oderwania języka od zębów strumień powietrza wydostaje się z jamy ustnej, dając w efekcie spółgłoskę t lub, jeżeli drgają więzadła głosowe, dźwięczną spółgłoskę d.

Są to głoski zwarte, wybuchowe, przedniojęzykowo-zębowe, ustne i podobnie jak p, b – chwilowe (nie możemy przedłużyć ich trwania).

Wymowa tych głosek na ogół nie sprawia trudności. Czasami spotyka się wymowę zębową t i d – głównie przy seplenieniu międzyzębowym lub przy zapowiedzi takiego seplenienia (wadliwego wymawiania głoski s).

K, G

Przy wymawianiu tych spółgłosek zamykamy wylot z jamy gardłowej, zwierając tył języka z podniebieniem miękkim i tylną ścianką jamy gardłowej. Gdy tył języka odsuniemy od podniebienia, następuje wybuch sprężonego w jamie gardłowej powietrza. Jest to sposób artykulacji głoski k, a przy drganiu strun głosowych dźwięcznej głoski g.

Są to głoski zwarte, wybuchowe, ustne, tylnojęzykowe i chwilowe. Mogą być zastępowane przez spółgłoski t, d lub w ogóle opuszczane w mówieniu.

Jeśli objaśnienie układu języka właściwego tej głosce nie przynosi poprawy wymowy, zaleca się osobę mówiącą położyć na wznak z głową odchyloną do tyłu. Wówczas język pod wpływem swojego ciężaru przesuwa się w stronę podniebienia miękkiego, powo­dując zwarcie z eksplozją, odpowiadające artykulacji tych spół­głosek.

W grupie omawianych tu głosek należy zwrócić uwagę na dużą częstotliwość zastępowania spółgłosek dźwięcznych bez­dźwięcznymi (b – p, d – t, g – k). Mówimy np.: papa, a po zamianie – baba, tata zamiast data, kuma zamiast guma. Przyczyną takiej wymowy może być brak umiejętności rozróżniania najmniejszych elementów składowych wyrazów, czyli fonemów (np.: a od o, g od k), lub brak czucia ułożenia narządów mowy, właściwych poszczególnym głoskom (zaburzenia kinestezji artykulacyjnej).

M, N

Przy wymawianiu tych głosek zwarciu warg (przy m) lub zwarciu języka z górnymi zębami (przy n) towarzyszy równoczesne otwarcie wejścia do jamy nosowej. Dźwięk przepływa przez nią swobodnie, zabarwiając się charakterystycznym rezonansem nosowym. Na tę cechę głosek m, n należy zwrócić szczególną uwagę, ponieważ bardzo często słyszymy wymowę tych głosek prawie bez rezonansu nosowego.

Głoska m jest spółgłoską dwuwargową, zwarto-otwartą. Dzięki otwarciu jamy nosowej efekt akustyczny tej spółgłoski słyszymy przez cały czas jej artykulacji. Drganie to możemy przedłużyć, dlatego też głoskę m nazywamy trwałą.

Głoska n jest spółgłoską półotwartą, nosową, dźwięczną, przed­niojęzykowo-zębową. Czasami w wymowie może być zmięk­cza­na, należy wtedy silniej przyciskać czubek języka do zębów w czasie jej artykulacji. Wówczas środek języka styka się z podniebieniem twardym. Przy szybkim mówieniu ginie i możemy wtedy zamiast np.: ziarnko w garnku, usłyszeć ziarko w garku.

Głoski m, n nie mają odpowiedników bezdźwięcznych.

Akcent

Plagą ostatnich lat jest błędne akcentowanie wyrazów i zdań, głównie w przestrzeni publicznej. Kilka słów wyjaśnienia.

Akcent jest to wyróżnienie pewnej sylaby w wyrazie lub wyrazu w zdaniu czy frazie. Wyróżniamy zazwyczaj samogłoskę, ale czasem też i spółgłoskę.

Trzy czynniki decydują o akcencie:

Siła dźwięku, czyli siła wydechu − mówimy wtedy o akcencie dynamicznym, przyciskowym, ekspiracyjnym.Wysokość tonu podstawowego (krtaniowego) − i wtedy mowa jest o akcencie tonicznym, melodycznym, muzycznym.Czas trwania (iloczas) to akcent iloczasowy, ryt­miczny.

Co ciekawe, czynniki te zazwyczaj występują łącznie, ale jeden z nich zawsze przeważa (i zależy od typu akcentu).

W języku polskim występują dwa rodzaje akcentu:

Akcent wyrazowy, który charakteryzuje się naciskiem na konkretną sylabę w wyrazie i zdecydowanie większą energią.Akcent zdaniowy, który podkreśla konkretny wyraz w zdaniu. Może być logiczny, wtedy wyraża intencję logiczną mówiącego, lub emocjonalny, a wtedy uczucia mówcy są na pierwszym planie.

Akcent wyrazowy w języku polskim jest stały i pada na drugą sylabę od końca (to akcent paroksytoniczny). Zasadniczą cechą polskiego akcentu jest wysokość tonu. W języku Mickiewicza, Miłosza, Gombrowicza i Barańczaka, czyli polskim, prawie każdy wyraz jest akcentowany. Odstępstwa są rzadkie. Jeśli trafia się wyjątek, jest to enklityka albo proklityka.

Enklityki to wyrazy które, nie mając samodzielnego akcentu, przyłączają się do akcentu wyrazu poprzedzającego. Są to zaimki osobowe, zaimek zwrotny się i partykuły by, że, no, np. Kochała go, czesał się, dajcie no spokój. Czasem jednak sens logiczny wymaga, żeby akcent był, i wtedy zaimki: ja, ich, nią, im mogą mieć własny akcent.

Proklityki to wyrazy, które nie mają samodzielnego akcentu i łączą się w całość akcentową z wy­ra­zami występującymi po nich w zdaniu. Należą do nich: przyimki i spójniki jednosylabowe oraz przeczenie nie, jeśli występują po nich wyrazy co najmniej dwusylabowe, np. usiadła przy stole, za oknem pada itp. Natomiast jeżeli występują po nich wyrazy jednosylabowe − rzeczowniki lub zaimki, to akcent pada najczęściej na przyimek lub przeczenie, np. nie był w teatrze, nie mam aligatora, za nim. 

W wyrazach pochodzenia obcego, z łaciny czy greki, zakończonych na -yka, -ika, np. fizyka, muzyka, akcent pada na trzecią sylabę od końca. Jeśli natomiast wyrazy pochodzenia obcego kończą się na -ik, -yk i określają osoby (we wszystkich formach), akcent pada również na trzecią sylabę od końca, np. muzycy, fanatycy, mechoptycy, teoretyk hydraulik.

W czasownikach pierwszej i drugiej osoby l.mn. czasu przeszłego akcent pada na trzecią sylabę od końca, np. czytaliśmy, śpiewaliście. We wszystkich osobach trybu przypuszczającego – na czwartą, np. pomoglibyście, słuchalibyśmy. Łatwo to zapamiętać, ponieważ akcent w tych wypadkach pada dokładnie na tę samą sylabę jak w czasownikach bez końcówek -śmy, -ście, -bym, -byśmy, -byście, czyli: czytali, śpiewały, pomogli, słuchały.

Akcent jest ważny, bo – jak powiedział Joseph Conrad – „Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat.”

Rezonans

Dawno dawno temu, tak dawno, że nie pamiętają tego najstarsi mówcy na świecie, zwykło się mówić, że w odpowiedzi na za­loty (też zapomniane słowo) płci przeciwnej partner lub partnerka REZONUJE. Czyli naszym mówieniem pobudziliśmy drugą osobę do odpowiedzi, a raczej do działania. Czasem po prostu do ucieczki, a czasem do spaceru w świetle księżyca. Ale skoro mowa o mowie, o głosie, to koniecznie trzeba wspomnieć o rezonansie akustycznym, który – ogólnie rzecz biorąc – polega na pobu­dzeniu do drgań akustycznych danego ciała przez inne ciało, posiadające taką samą częstotliwość drgań własnych. Dlaczego to takie ważne? Bo ton podstawowy w naszym głosie, wytworzony pierwotnie w krtani, o parametrach zależnych od długości, naprężenia, elastyczności i masy fałdów głosowych, nie przedstawia jeszcze większej wartości akustycznej. Brzmi fatalnie, a w zasadzie to właściwie nie brzmi. Aby nadać mu jakość, walory i przymioty, trzeba go wzmocnić i odpowiednio zmo­dyfikować. Zatem na pokład rzucamy wszelkie możliwości akustyczne aparatu głosowego, aby uzyskać rezonans w klatce piersiowej, zarówno u jej nasady, jak i w częściach chrzęstnych, kościach i komorach rezonacyjnych. Czuję w kościach, że to trochę skomplikowane. Co w głosie ludzkim może oznaczać zjawisko rezonansu, czym ono jest?

Po pierwsze, rezonans można rozumieć jako zjawisko akustyczne, które wzmacnia ton krtaniowy w dolnych i górnych rezonatorach.

Po drugie, może to być zespół doznań fizjologicznych, zwanych polami czuciowymi, polegających na odczuwaniu drgań w okreś­lonych obszarach ciała w czasie wydawania głosu, ułatwiających wydobycie prawidłowego dźwięku. 

Ciało, jak to doskonale wszyscy wiemy, ma różne właściwości, ciało rezonujące tym bardziej, i właśnie ze względu na te właściwości występują dwa rezonanse: wymuszony i swobodny.

Rezonans wymuszony, czyli współbrzmienie, polega na tym, że jakieś ciało elastyczne, ewentualnie komora rezonacyjna, nie posiadając określonej częstotliwości drgań własnych, wprowadzone zostaje w drgania o częstotliwości znajdującego się w pobliżu źródła dźwięku.

Rezonans swobodny, czyli odbrzmienie, zachodzi wtedy, gdy ciało elastyczne o ściśle określonej liczbie drgań własnych wpro­wadzone zostaje w drgania przez fale głosowe wywołane przez inne źródło dźwięku o tej samej częstotliwości (A. Mitrynowicz-Modrzejewska).

Co ciekawe, w procesie fonacji wykorzystujemy oba rezonanse, i wymuszony, i swobodny. Pierwszy wprowadza w drgania chrząstki krtaniowe, nagłośnię, chrząstki tchawicy i oskrzeli oraz kości obojczyka, mostka, no i oczywiście żeber. Ten drugi, nie mniej istotny, aktywizuje komory rezonansowe dolne, czyli oskrzela, tchawicę, jamę podgłośniową i klatkę piersiową, oraz rezonatory górne, reprezentowane przez jamę gardłową, czyli nasadę, jamę ustną, jamę nosową wraz z jamami bocznymi nosa. I pewnie aktywizowałby jeszcze dalej, tj. zatoki szczękowe, klinowe, sitowe oraz czołowe – to wszystko co w nosie mamy, a w zasadzie w jamach bocznych nosa. Brakuje więc obszarów do dalszej akty­wi­zacji, a przynajmniej jak do tej pory. Ewolucja postępuje i kto wie, co będzie dalej. Ale, ale co zrobić, by zadziałało? Należy nadać właś­ciwy kierunek fali głosowej i skoncentrować tę falę na przodzie, tuż za zębami, na podniebieniu miękkim. Fala odbije się w tym miejscu i pobudzi do rezonansu wiele części, np. jamę rezonacyjną nasady, chrząstki nosa, kości oczodołów i kości czaszki, a skoro opis robi się drastyczny, dodam tylko, że fala podąży dwiema drogami równocześnie. I tak, pierwsza poprowadzi dźwięk do wylotu ust, spłynie na wargi, które zaczną odczuwać wibracje, delikatne wprawdzie, ale zawsze, co spowoduje uzyskanie niskiej pozycji głosu. W tym samym czasie, bez oglądania się na pierwszą falę, druga będzie zmierzać do środkowej i górnej części podniebienia, kostnego masywu nosa lub jeszcze wyżej, do przedniej ściany czaszki. I to właśnie ona zadecyduje o tzw. wysokiej pozycji głosu, mało tego, da odczucie oparcia i wzmocni głos. (H. Sobierajska).

Obie pozycje, bliska i wysoka, są potrzebne w emisji głosu i świadczą o jego prawidłowym wydobywaniu się.

Zainteresowanych tą tematyką odsyłam do literatury fachowej (Bibliografia).

Ćwiczeń artykulacyjnych nie należy zaczynać od ćwiczeń głos­kowych, ponieważ mogą utrwalić się błędy wymowy poszczególnych głosek. Na początek zachęcam do wyćwiczenia języka, warg i całego aparatu mowy, a następnie radzę powoli przejść do ćwiczenia wymowy spółgłosek.