Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ukraiński gambit - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 marca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ukraiński gambit - ebook

Ukraiński gambit należy do gatunku political fiction. Jest to thriller polityczny doskonale osadzony w realiach ukraińskich, które autor zna z autopsji. Akcja powieści obejmuje okres między listopadem 2013 r. a lutym 2014 r. i w znacznej części rozgrywa się na kijowskim Majdanie Niezależności. Zręcznie poprowadzona intryga ujawnia kulisy gry prowadzonej przez Rosję, której stawką jest europejska przyszłość Ukrainy. Książka pokazuje zróżnicowanie tego kraju, jego tragiczną historię, która wpływa na losy i kształtuje postawy jego mieszkańców. Dla głównego bohatera, Stasa Sycza, młodego studenta z Kołomyi, który trochę przypadkowo znalazł się w centrum wydarzeń, Majdan jest nie tylko doświadczeniem pokoleniowym, ale także szkołą życia. Stas przekonuje się, że cena zwycięstwa często potrafi odebrać jego smak.

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7779-452-4
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

25 grudnia 1991 roku Michaił Gorbaczow, ostatni gensek KPZS i pierwszy prezydent Związku Sowieckiego, w dramatycznym przemówieniu telewizyjnym ogłosił, że rezygnuje z urzędu. Oznaczało to przypieczętowanie faktycznego upadku jednego z najpotężniejszych i najbardziej okrutnych imperiów współczesnego świata. Zakończył się eksperyment, który kosztował dziesiątki milionów ludzkich istnień. Zachód triumfalnie odtrąbił swoje zwycięstwo w tak zwanej zimnej wojnie, którą ponad 40 lat toczył z imperium zła. Strzeliły w górę korki od szampana, a potem demokratyczny świat zaczął redukować swoje wydatki na obronę i bezpieczeństwo. Od tej chwili historia miała już tylko zmierzać, jak twierdził Fukuyama, do swego logicznego końca.

W miarę bezkrwawy rozpad sowieckiego imperium wielu omamił fałszywą nadzieją. Głosy tych, którzy próbowali udowadniać, że nowa rzeczywistość może generować nawet większe zagrożenia niż poprzednia, traktowano jako formę prowokacji intelektualnej. A przecież wyprodukowana przez sowiecki reżim broń masowego rażenia istniała nadal, gotowa do użycia. Setki milionów ludzi, których przez pokolenia, jak króliki doświadczalne, poddawano różnym eksperymentom społecznym, zapełniały przestrzeń po dawnym mocarstwie. Inżynierowie ludzkich dusz wciąż błąkali się po Eurazji, szukając dla siebie kolejnej szansy. Ich sojusznikami były: frustracja, bieda i zawiść. Tylko zagospodarowanie tego obszaru, zaproponowanie zamieszkującym go ludziom realnej nadziei na godne życie, mogło zwiększyć bezpieczeństwo zamożnej i sytej Europy.

Jednak Zachód nie kwapił się do wzięcia na siebie chociażby części ciężaru odpowiedzialności za obszar upadłego imperium, raczej wykorzystując sytuację do jeszcze większego wzbogacenia się. Najważniejsze instytucje Zachodu zaczęły być traktowane jak elitarne kluby, a przynależność do nich obwarowywano stale rosnącą liczbą wymagań. Ostatecznie na europejskie salony wpuszczono kilka państw sąsiadujących od wschodu z Unią Europejską, jednak dopiero po długotrwałym przetrzymaniu ich w przedpokoju i zmuszeniu do przeprowadzenia bolesnych społecznie reform. Od tych ubogich krewnych nie można się już było opędzić, a w dodatku mogli się przydać, chociażby jako bufor czy rynki zbytu i zasób taniej siły roboczej. Jednak to wszystko, co dalej na wschód, wciąż było traktowane przez znaczącą część europejskich elit politycznych jako rosyjska strefa wpływów.

Rosyjskie elity po rozpadzie imperium znalazły się w głębokiej traumie. Gospodarka kraju dołowała, rosły w siłę ruchy separatystyczne, a mimo to Moskwa nie zapominała stale przypominać światu, że obszar byłego ZSRS to strefa jej żywotnych interesów. Dla nadania swojemu stanowisku większej wagi nie wahała się nawet pobrzękiwać bronią jądrową. Początkowo na obszarze, który sama nazwała bliską zagranicą, działała tak, aby nie wyszedł on spod jej kurateli, koncentrując się na działaniach destrukcyjnych. Starała się, stosując wszelkie dostępne środki, aby u sterów władzy pozostali tam przychylni jej liderzy i aby liczne narody zamieszkujące ten obszar nie zapominały o wzajemnych rachunkach krzywd. Proponowała także jakieś fikcyjne projekty integracyjne, aby odciągnąć je od szukania alternatywy. Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy do władzy na Kremlu doszli czekiści, a budżet państwa napełnił się petrodolarami. Wielki brat znowu poczuł się pewniej.

W każdym imperium są obszary strategiczne, kluczowe dla jego funkcjonowania i biedne peryferia. Nie inaczej było i w ZSRS. I nie ulega wątpliwości, że w tabeli o rangach republik drugie miejsce pod względem wagi, zaraz po Federacji Rosyjskiej, zajmowała Ukraina. Kolebka Rusi, od której Moskwa datowała początki swojej państwowości. Symboliczne znaczenie Kijowa, jego potencjał gospodarczy i demograficzny sprawiały, że nie trzeba było być szczególnym wizjonerem, aby zdawać sobie sprawę, że bez Ukrainy Rosja nigdy nie odbuduje imperium, a i jej status mocarstwa, w dłuższej perspektywie, będzie coraz mocniej kwestionowany. Podporządkowanie sobie Ukrainy musiało być strategicznym celem rosyjskiej polityki.

Kijów, w przeciwieństwie do stolic większości republik powstałych na gruzach ZSRS, starał się od samego początku prowadzić niezależną politykę zagraniczną, nie wahając się nawet deptać po rosyjskich odciskach. Ukraina nie podpisała statutu Wspólnoty Niepodległych Państw, zmusiła Rosję do dania gwarancji i zapłaty za wycofaną ze swego terytorium broń jądrową, przez wiele lat blokowała tak zwaną opcję zerową, związaną z podziałem majątku po upadłym imperium, jako pierwsza na tym obszarze zgłosiła swój akces do natowskiego programu „Partnerstwo dla Pokoju”, a w strategicznych celach polityki zagranicznej zapisała dążenie do członkostwa w UE.

Rosja, oficjalnie, dość spokojnie przyjmowała proeuropejskie deklaracje Ukrainy. Pozwalała sobie nawet na cyniczne wyśmiewanie wielkości sum przeznaczanych przez UE na pomoc dla Kijowa. Wydaje się, iż ten spokój wynikał z przekonania, że Ukraina nigdy nie spełni wyśrubowanych kryteriów, nie tyle nawet członkostwa, ile bliskiej współpracy z UE. Kreml zainwestował spore środki w psucie ukraińskiego państwa i przekupywanie tamtejszych elit politycznych. Szczególnie rażące przypadki korupcji i nepotyzmu były potem nagłaś­niane w Europie, aby pokazać „rzeczywisty charakter” ukraińskiej państwowości. Z kolei do Ukraińców kierowany był przekaz, że Europa ich nie potrzebuje, poparty cytatami z wielu nieprzemyślanych i egoistycznych wypowiedzi zachodnich polityków.

Wydaje się, że dyżurne deklaracje władz Ukrainy o zamiarze integracji z UE jeszcze długo pozostałyby pustymi frazesami, gdyby spraw nie wziął w swoje ręce naród ukraiński. W 2004 roku setki tysięcy ludzi wiele dni marzły na Majdanie, domagając się prawa do wolnych wyborów. I dopięły swego. A wolne wybory to podstawa wszelkiej demokracji. Wydarzenia tak zwanej pomarańczowej rewolucji zaskarbiły Ukraińcom sympatię całego wolnego świata. Moskwa poczuła się zagrożona, jej retoryka uległa zaostrzeniu. Kilka lat po tych wydarzeniach, podczas szczytu NATO w Bukareszcie, rosyjski przywódca Władimir Putin odważył się, w obliczu liderów świata zachodniego, stwierdzić, że Ukraina jest państwem sztucznym i nie może w pełni korzystać z suwerenności. Oświadczenie to zostało przyjęte do wiadomości.

Potencjał pomarańczowej rewolucji został w dużym stopniu zmarnowany. Nowi liderzy okazali się krwią z krwi i kością z kości starych elit, ludźmi niezdolnymi do przeprowadzenia głębokich reform. W oceanie pustosłowia i obietnic bez pokrycia, dotyczących europejskich aspiracji Ukrainy, udało się jednak zrealizować jeden ważny, konkretny punkt, uzyskać członkostwo w Światowej Organizacji Handlu. A był to unijny warunek rozpoczęcia z Ukrainą negocjacji na temat zawarcia umowy stowarzyszeniowej oraz podpisania porozumienia o strefie wolnego handlu. Trudne rozmowy trwały siedem lat, aż w końcu ogłoszono, iż dokumenty zostaną podpisane w listopadzie 2013 roku, podczas III szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.

Moskwa nie szczędziła tym rozmowom złośliwych komentarzy i do końca nie wierzyła, że mogą się one zakończyć sukcesem. Paradoks sytuacji polegał na tym, że znaczne przyśpieszenie negocjacji nastąpiło dopiero za prezydentury Wiktora Janukowycza, powszechnie uważanego za polityka prorosyjskiego, a nawet za kreaturę Kremla. Działał on niewątpliwie w interesie potężnych grup ukraińskiego biznesu, które w zbliżeniu z Europą dostrzegły dla siebie szansę. Teraz Rosja zażądała, ni mniej, ni więcej, przyznania jej roli ostatecznego redaktora tekstu porozumień wynegocjowanych już przez UE i Ukrainę. Uruchomiła nad Dnieprem swoje liczne grupy wpływu i, aby skruszyć ukraiński biznes, zademonstrowała mu praktycznie, co może stracić, pochopnie integrując się z UE. Nad ukraińską granicą została też zorganizowana cała seria coraz potężniejszych ćwiczeń rosyjskiej armii. Gwałtowność kremlowskiej reakcji zaskoczyła nawet prezydenta Janukowycza, który podjął kroki mające na celu wyjaśnienie całej tej sytuacji.

* * *

Wiktor Fedorowycz już od kilku dni bił się z myślami. Zastanawiał się, czy dobrze zrobił, godząc się na taki format spotkania. Sam siebie przekonywał, że przecież nie miał wyboru i powinien uznać za wyróżnienie, że potężny sąsiad zgodził się tak szybko go przyjąć. Ta argumentacja wcale go jednak nie uspokajała. Wręcz przeciwnie, jego niepokój rósł. Z każdym pokonanym kilometrem trasy Donieck–Soczi czuł się coraz mniej pewnie. Ten stan potęgowała jeszcze instynktowna niechęć do Władimira Władimirowicza. Nigdy nie umiał rozmawiać z tym czekistą. Zawsze czuł się jak na przesłuchaniu i wolał być w towarzystwie jakiegoś adwokata. Tym razem jednak miał być z nim sam na sam.

Początkowo Wiktor Fedorowycz chciał rozegrać tę sprawę inaczej. Polecił dyplomatom zorganizować odrębne spotkanie z szefem rosyjskiej delegacji, podczas zaplanowanego na 25 października 2013 roku, w Mińsku, posiedzenia Rady Szefów Państw WNP¹. Strona rosyjska przystała na spotkanie, jednak uprzedziła, że będzie ono bardzo krótkie, gdyż grafik prezydenta jest dość napięty.

Władimir Władimirowicz nie chciał rozmawiać o meritum, a wykorzystał krótką wymianę zdań do złożenia propozycji nie do odrzucenia.

– Szanowny Wiktorze Fiodorowiczu – powiedział ciepło – stosunki z Ukrainą są dla nas tak ważne, że nie chcielibyśmy załatwiać ich w pośpiechu, byle jak. Zapraszam do mojej rezydencji Boczarow Ruczaj. Mam nadzieję, że w najbliższą niedzielę, dwudziestego siódmego, nie ma pan zaplanowanych żadnych ważnych spotkań? Usiądziemy sobie spokojnie, porozmawiamy w cztery oczy i załatwimy, z obopólną korzyścią, wszystkie nasze sprawy. A przy okazji będzie pan miał możliwość zobaczyć, jak Soczi przygotowuje się do olimpiady.

Wiktor Fedorowycz mógł tylko podziękować za zaproszenie i polecić swojemu protokołowi uzgodnienie technicznych szczegółów spotkania.

Rzeczywiście, gołym okiem widać było, że cały region żyje olimpiadą. Lotnisko w Adlerze, na którym wylądowali, było jeszcze rozgrzebane. Natomiast kilkudziesięciokilometrowy odcinek autostrady do Soczi błyszczał świeżością. W mieście wszędzie sterczały w niebo ogromne dźwigi. Wiktorowi Fedorowyczowi opowiadano o bajońskich sumach zainwestowanych w te przygotowania i częściowo „sprywatyzowanych”. Można było tylko pozazdrościć. Schematy rozdzielania przetargów, wśród swoich, musiały być takie same jak podczas Euro 2012, tylko możliwości budżetów obu państw różniły się diametralnie.

Prezydent Ukrainy został wprowadzony do przytulnego gabinetu. W kominku płonął wesoło ogień. Na środku podłogi leżała ogromna niedźwiedzia skóra. Ze ścian sterczały, imponującej wielkości, poroża łosi i jeleni. I tylko gospodarza jeszcze nie było. Jak zwykle kazał na siebie czekać. Wiktor Fedorowycz zaczął kolejny raz przeglądać materiały, w jakie go wyposażono. Musiał być przygotowany na różne scenariusze spotkania, bo nie miał wątpliwości, że inicjatywa będzie należała do jego rozmówcy.

Gość nawet nie usłyszał, kiedy otworzyły się drzwi. Drgnął dopiero na dźwięk głosu. Czarny labrador polizał mu przyjaźnie dłoń. Rosyjski przywódca wydawał się rozluźniony i wypoczęty. Ten jego stan ducha miała podkreślać biała koszulka polo, w jaką był ubrany. Gospodarz nie bawił się w zbyt długie wstępy, lecz od razu przeszedł do sedna. Przypomniał, jakie jest stanowisko jego kraju w kwestii, jak to określił, wciągania Ukrainy w procesy integracyjne z Unią Europejską. Wyraził głęboki żal, że zarówno Bruksela, jak i Kijów wydają się nie brać na poważnie rosyjskich obiekcji. Rosja, jako wielkie mocarstwo, nie może sobie pozwolić na to, aby jej stanowisko było ignorowane, szczególnie w sprawie, którą uważa za jedną z najbardziej żywotnych dla swoich interesów. Na Kremlu podjęto więc decyzję, aby od apelowania przejść do konkretnych działań, które uświadomią ukraińskiemu kierownictwu, ile może stracić, odwracając się plecami do Rosji

– Koledzy przygotowali mi trochę materiałów. – Władimir Władimirowicz wskazał na leżące przed nim dokumenty. – Są one różnej wagi i jest to tylko wybór, ale myślę, że po ich przeanalizowaniu zrozumie pan, że mamy dość duże możliwości działania i w obronie naszych interesów nie cofniemy się przed niczym. Zaczniemy może od tego drobiazgu.

Rosyjski prezydent przekazał swojemu rozmówcy papierową teczkę. Zawierała ona fotokopie dokumentów z archiwum byłego KGB, dotyczące agenta o pseudonimie „Byk”. Wiktor Fedorowycz uważnie je przejrzał.

– To stara sprawa, już z innej epoki – stwierdził ponuro. – Kogo to może jeszcze interesować?

Władimir Władimirowicz zrobił zdziwioną minę.

– Myślałem, że w waszym środowisku, tak jak w naszym, obowiązuje coś na kształt omerty²? Pewne rzeczy się nie przedawniają. W tych dokumentach jest wiele szczegółów dotyczących źródeł pochodzenia majątku kilku wpływowych obecnie na Ukrainie osób. Krąg świętej pamięci Alika Greka, o ile dobrze pamiętam, jednego z ojców mafii donieckiej. Ciekawe, jak się do tych rewelacji ustosunkuje Tatar? A prezydentowi Ukrainy powinno chyba obecnie zależeć na jego wsparciu?

Wiktor Fedorowycz zdecydowanym ruchem odsunął od siebie teczkę.

– Jeżeli to pana nie przekonuje, proszę zerknąć na te dokumenty. – Władimir Władimirowicz podsunął rozmówcy kolejną teczkę. – Firma VETEK, kierowana przez niejakiego Siergieja Kurczenkę, młodego geniusza biznesu, dwadzieścia siedem lat. Na pewno to nazwisko nie jest panu obce?

Ukraiński prezydent milcząco skinął głową.

– Mam w ręku analizę przygotowaną przez naszych ekspertów finansowych – kontynuował prezydent Rosji. – VETEK dokonał ostatnio kilku dużych zakupów. Nabył holding medialny UMH, za 400 milionów dolarów. Odkupił od Łukoila rafinerię w Odessie, za trzysta milionów dolarów. I wszystko za kredyty, otrzymane między innymi w rosyjskich bankach. Nasi eksperci uważają, że VETEK rażąco narusza umowy kredytowe i nasze banki mają wszelkie podstawy, aby żądać natychmiastowego zwrotu pieniędzy. A wie pan, co to oznacza? Bankructwo! Słyszałem, że pana starszy syn jest mocno zaangażowany w rozwój tej firmy.

Wiktor Fedorowycz wydawał się trawić tylko co usłyszane informacje.

– A pana młodszy syn jest podobno fanatykiem motoryzacji i kierowcą rajdowym? – ni to spytał, ni to skonstatował rosyjski prezydent.

– To prawda. Jest w tym nawet lepszy ode mnie.

– Niebezpieczny sport. Łatwo w nim o poważny wypadek – zauważył z udawaną troską gospodarz, a widząc, że Wiktor Fedorowycz nie reaguje, kontynuował. – Kolejne materiały, tym razem o naszej współpracy gospodarczej. Nie będę pana zanudzał danymi statystycznymi, bo kto jak kto, ale pan, profesor ekonomii, doskonale zdaje sobie sprawę z wagi rynku rosyjskiego dla gospodarki ukraińskiej. Ostatnio, w sierpniu, nasze służby celne i fitosanitarne zrobiły mały pokaz na granicy. I musi pan przyznać, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Po podpisaniu przez Ukrainę porozumienia z UE wypowiemy wam umowy handlowe, a kontrola towarów stanie się znacznie ostrzejsza. Część z nich nie trafi na nasz rynek, bo nie spełnia standardów. Wiele z tego, co kupujemy na Ukrainie, szybko możemy zamienić na towary importowane z innych krajów. A wie pan, co to oznacza? Recesję w waszym kraju, głównie na wschodzie, w pańskim mateczniku wyborczym. Oczywiście my ludziom wytłumaczymy, dlaczego tak się dzieje. – Władimir Władimirowicz uśmiechnął się do swego rozmówcy. – Ciekawe, czy chętnie znów na pana zagłosują?

Wiktor Fedorowycz milczał, uporczywie wpatrując się w rozmówcę. Przez moment ich spojrzenia spotkały się, jednak rosyjski prezydent nie miał zamiaru bawić się w tę grę. Sięgnął po kolejne dokumenty.

– Wróci sprawa Krymu – oświadczył twardo. – Tam żyje wielu naszych obywateli, a etniczni Rosjanie stanowią większość na półwyspie. Oni nie mają ochoty mieszkać na Ukrainie, która będzie częścią Zachodu. Nie chcą służyć jako mięso armatnie NATO. Rosja ich nie zostawi samych. I niech pan nie zapomina, że w Sewastopolu mamy główną bazę naszej Floty Czarnomorskiej. W Charkowie udało nam się osiągnąć porozumienie w tej sprawie i wydawało mi się, że kwestia ta została na długo zdjęta z agendy. To co teraz planujecie, całkowicie zmienia sytuację. Rosja nie pozwoli na wykorzystanie Krymu w interesach państw zachodnich. On zawsze był rosyjski. Może pojawić się też kwestia Odessy czy Charkowa.

Zapadła cisza.

– Dlaczego mnie pan straszy, Władimirze Władimirowiczu? – spytał cicho ukraiński prezydent. – To nie jest ton, jakim powinni rozmawiać ze sobą liderzy dwóch sąsiednich, zaprzyjaźnionych państw.

– Nie śmiałbym pana straszyć, Wiktorze Fiodorowiczu. Ja tylko staram się panu nakreślić, jakie mogą być konsekwencje waszych działań. Wydaje nam się, że kierownictwo Ukrainy nie do końca rozumie powagę sytuacji. Uważamy, że podpisanie, w najbliższym czasie, przez Ukrainę, Umowy Stowarzyszeniowej z UE stanowi realne zagrożenie dla żywotnych, geopolitycznych interesów Rosji, i jeszcze raz podkreślę – tu zrobił wymowną pauzę – że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby temu zapobiec. Potrzebujemy więcej czasu, aby zneutralizować potencjalne zagrożenia związane z waszym zbliżeniem z UE.

– Co pan proponuje?

– Zależy nam na pokojowym, cywilizowanym rozwiązaniu tego problemu. Rosja jest skłonna płacić Ukrainie za czas, tak zresztą jak robiła to do tej pory. Wybory za rok, a panu zależy na reelekcji. Jesteśmy skłonni w tym pomóc zarówno organizacyjnie, medialnie, jak i finansowo. Powinniśmy dokonać dokładnych wyliczeń, ile potrzeba środków, aby przez ten rok ukraińska gospodarka normalnie pracowała. Jesteśmy gotowi pójść na pewne preferencje dla towarów ukraińskich, obniżymy też cenę na gaz. Zachód panu pieniędzy nie da, a jeżeli już, to na reformy, a one podetną gałąź, na której sam pan siedzi. Gwarantuję także, że wszystkie stare sprawy wrócą do archiwów, a długi holdingu Kurczenki postaramy się zrestrukturyzować. Sądzę, że nasza propozycja jest uczciwa, a dla pana osobiście bardzo korzystna.

– Jakoś nie zauważyłem, żeby moje korzyści leżały panu szczególnie na sercu – mruknął ukraiński prezydent.

– To błąd. Gdybym nie był przekonany, że jest pan politykiem, który darzy Rosję sympatią i potrafi trzeźwo oceniać sytuację, nie traciłbym czasu na tę rozmowę.

Znów zapadła cisza.

– Wiktorze Fiodorowiczu, ja wszystkie swoje argumenty i prośby wyłożyłem na stół. – Rosyjski przywódca patrzył spokojnie na swego gościa. – Teraz decyzja należy do pana.

1 Wspólnota Niepodległych Państw (ros. Содружество Независимых Государств, СНГ – Sodrużestwo Niezawisimych Gosudarstw) – regionalne ugrupowanie integracyjne utworzone na mocy porozumienia białowieskiego z 8 grudnia 1991 roku.

2 Omertà – zmowa milczenia praktykowana przez członków sycylijskiej mafii.Rozdział I

Jest początek listopada, niedzielny wieczór. W samolocie linii Aerofłot, który wystartował z moskiewskiego lotniska Szeremietiewo i kieruje się na kijowski Boryspol, jest nawet trochę wolnych miejsc. Podpułkownik Igor Władylenowicz Mazepko jak zwykle zadbał o to, aby otrzymać miejsce w ogonie samolotu. Zajął je jako jeden z ostatnich, starając się po drodze przyjrzeć współpasażerom. Kilka twarzy znajomych z ukraińskiej telewizji, politycy, biznesmeni, ale poza tym nic szczególnie ciekawego.

Obok siedziała jakaś wyperfumowana blondynka, która wyraźnie miała ochotę nawiązać konwersację z przystojnym, postawnym brunetem, na oko trzydziestoparoletnim. Garnitur i skórzana teczka wskazywały, że to co najmniej dyplomata, a może i poważny biznesmen. „Nawet nie taka zła” – pomyślał Mazepko, ale nie miał teraz czasu i ochoty na romanse podróżne. Historia zdawała się przyspieszać, diametralnie zmieniając przy tym kierunek. W samolocie miał co najmniej godzinę, aby na spokojnie przemyśleć ostatnie wydarzenia i swoją w nich rolę. Zamknął oczy, aby sprawiać wrażenie, że chce się zdrzemnąć.

Te częste podróże do Moskwy i z powrotem zaczęły już go męczyć, a poza tym nie lubił latać. Jeszcze większym obciążeniem był brak rodziny. W jego zawodzie rodzina często potrafi przeszkadzać, ale stała rozłąka źle wpływa na psychikę. A on prowadził takie życie już od ponad roku. Wprawdzie starał się wpadać do domu raz lub dwa razy w miesiącu, ale były to krótkie wizyty, powiązane z obowiązkami służbowymi. Miał wrażenie, że traci kontakt z życiem rodzinnym i wpływ intelektualny na syna, „suworowca”.³ Teraz pojawiła się szansa, że ta zbyt długa delegacja wreszcie się skończy.

Przypomniał sobie, jak to się wszystko rozpoczęło. Z zaskoczenia. Był rok 2012. Liczył już dni do urlopu, który planowali tym razem spędzić nad Bajkałem. Tuż przed fajrantem wezwał go szef departamentu, aby poinformować, że następnego dnia, o 10.00, ma się zgłosić u zastępcy głównego szefa firmy. Rzadko się zdarzało, aby kierownik wydziału, a takie stanowisko zajmował Mazepko, był bezpośrednio wzywany przed oblicze generała Krywuna.

– Wiecie, o co chodzi? – Dyrektor był wyraźnie zaintrygowany.

– Nie mam zielonego pojęcia, towarzyszu pułkowniku.

W nocy przemyślał wszelkie możliwe warianty, jednak to, co usłyszał, było dla niego sporym zaskoczeniem.

Generał Krywun wywodził się jeszcze ze starej szkoły KGB, tej co to preferowała zimny umysł i gorące serce. Do firmy przyszedł za wczesnego Breżniewa, ale imię Feliks, które dumnie nosił, świadczyło, że niedaleko padło jabłko od jabłoni. Na komputerach się nie znał i nie doceniał możliwości współczesnej techniki, ale do Mazepki odnosił się z sympatią.

– Towarzyszu majorze, otrzymaliśmy ostatnio prośbę od kierownictwa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – rozpoczął, zaciągając się nieodłącznym papierosem. – Ta prośba współgra z naszymi planami wobec Kijowa i chcemy ją wykorzystać do małej operacji. Po przeanalizowaniu naszych możliwości kadrowych doszliśmy do wniosku, że jesteście człowiekiem, jakiego szukamy. Towarzyszu majorze, macie obywatelstwo ukraińskie?

– Tak, ale zachowałem je tylko na wyraźne polecenie moich przełożonych – zastrzegł się Mazepko.

– Doskonale. Nawet żonę macie z Ukrainy, co świadczy o waszym dobrym guście. – Generał Krywun wydawał się bawić tą sytuacją. – Skończyliście w Kijowie szkołę wyższą. Mówicie po ukraińsku, a przynajmniej dobrze go rozumiecie. Taki moskiewski chachoł⁴. A do tego jesteście absolwentem Instytutu Kryptografii, Łączności i Informatyki naszej Akademii. Po prostu idealnie pasujecie do roli, którą chcemy wam zaproponować.

Mazepko poczuł dreszczyk niepokoju i emocji.

– Kijów – kontynuował generał – poprosił nas o pomoc w unowocześnieniu systemu informatycznego, który będzie można wykorzystywać zarówno w celu zbierania informacji, jak i zabezpieczenia jej przepływu oraz archiwizacji. Na tym się akurat znacie. Chcieli, abyśmy przysłali im doradców, ale w końcu zgodzili się z argumentami, iż doradcy nie będą tacy efektywni, jak ktoś wewnątrz organizacji, mający dostęp do wszystkich modułów systemu i praktycznych szczegółów, a do tego decyzyjny. – Krywun na chwilę zawiesił głos. – Chcemy wam zaproponować stanowisko zastępcy szefa SBU⁵, co wy na to?

Igor Mazepko, mimo iż trochę zdezorientowany, wiedział, jak w takiej sytuacji należy się zachować. Wstał i trzasnął obcasami.

– Służę Rosji!

– Siadajcie. – Generał nie spodziewał się innej odpowiedzi. – Kadry dostały już odpowiednie dyspozycje i wiedzą, jak mają z wami postępować. Zdajcie wydział do końca tygodnia swojemu zastępcy. Od poniedziałku przechodzicie do dyspozycji szefa FSB⁶. Szczegóły planowanej operacji omówimy w terminie późniejszym. Macie jeszcze trochę czasu. Obiecaliśmy Ukraińcom, że kandydat będzie gotowy do objęcia stanowiska od pierwszego października. Na początek zapoznajcie się z przygotowanymi materiałami dotyczącymi naszych działań na Ukrainie. Nie możemy także okazać Ukraińcom lekceważenia, przysyłając im majora na zastępcę szefa. – Generał się uśmiechnął. – Podpułkownik powinien być w sam raz. Delegacja potrwa do odwołania. W najbardziej optymistycznym dla was wariancie, co najmniej rok. Możecie oczywiście zabrać ze sobą rodzinę, to wam uprości wiele spraw.

Jeszcze tego samego dnia Mazepko porozmawiał z żoną o otrzymanej propozycji wyjazdowej, przekazując jej tyle informacji, ile było niezbędne. Ku jego zdziwieniu Oksana od razu kategorycznie odmówiła wyjazdu do Kijowa. Początkowo argumentowała to kwestiami rodzinnymi oraz zawodowymi. Stwierdziła, że Wołodia, ich syn, uczeń szkoły kadetów, nie powinien przerywać nauki w Moskwie. Oksana miała tu dobrze płatną pracę, była radcą prawnym w dużej firmie, która nie była zobligowana do jej ponownego zatrudnienia po powrocie. Obawiała się, że rok poza zawodem będzie oznaczał koniec kariery. Mazepko dość zręcznie podważył te argumenty, wtedy Oksana przyznała, że nie chce jechać z nim do Kijowa, ponieważ źle by się tam czuła w roli żony rosyjskiego oficera, do tego czekisty. Musiałaby stale grać i kłamać wobec krewnych i znajomych, a tego chciałaby uniknąć. Mazepko zaakceptował jej decyzję, choć jako osoba, która sama spędziła na Ukrainie znaczną część swego życia, nie do końca rozumiał te obiekcje.

Ojciec Igora, zresztą tak samo jak i jego dziadek, był zawodowym wojskowym. Rodzina przez wiele lat prowadziła taki półkoczowniczy tryb życia, co jakiś czas zmieniając garnizon. Ojciec obsługiwał broń, jaka na Zachodzie wywoływała gęsią skórkę, służył w wojskach rakietowych strategicznego przeznaczenia, więc te garnizony znajdowały się zazwyczaj gdzieś na odludziu. Igor urodził się w jednym z nich, w głębokiej syberyjskiej głuszy, w rejonie Bajkału. W połowie lat 80. ojciec Igora przeszedł do GRU⁷, co w warunkach sowieckich było formą awansu, i został skierowany do pracy w sztabie 43. Armii Rakietowej w Winnicy. Mały Igor zaczął uczęszczać do miejscowej szkoły.

Początkowo nie miał żadnych problemów z integracją, z odnalezieniem się w nowym środowisku. W Winnicy czuł się jak u siebie w domu. To był jego kraj, jego ojczyzna, tak jak wszyscy ambitni koledzy należał do pionierów. Dopiero w ostatnich klasach szkoły średniej przed Igorem, na poziomie kontaktów koleżeńskich, pojawiła się kwestia, czy Ukraina to Rosja? Problem ten zaostrzyły problemy „sercowe”. Przystojny, wysportowany Igor na różnych modnych w tym czasie dyskotekach zgarniał co ładniejsze dziewczyny. Niektórzy konkurenci zaczęli więc eksponować jego rosyjskie pochodzenie, nazywając go „Moskalem”. Za tego „Moskala” Igor musiał obić kilku znajomym mordy, choć i jemu sporo się oberwało.

Szkołę ukończył w 1991 roku, tuż przed rozpadem ZSRS. A jako że już dawno postanowił, iż zostanie informatykiem, jego wybór padł na Wydział Cybernetyki Kijowskiego Uniwersytetu Państwowego im. Tarasa Szewczenki. Wiekopomne wydarzenia, takie jak pucz Janajewa⁸ czy ukraińskie referendum niepodległościowe, którymi emocjonował się cały świat, jakoś nie podnieciły zbytnio Igora, a to z prostego powodu – po raz pierwszy na poważnie się zakochał. I to go głównie w tym okresie kręciło. Jego wybranką była koleżanka z winnickiej szkoły – Oksana, która także przyjechała po nauki, studiować prawo, do ukraińskiej stolicy.

Pobrali się na trzecim roku i odtąd razem klepali ukraińską biedę. Można było odnieść takie wrażenie, że nowe państwo ukraińskie przestało za cokolwiek odpowiadać i cokolwiek gwarantować swoim obywatelom. Rozkradana na potęgę gospodarka ledwo dyszała. Sklepy były puste, cały handel przeniósł się na rynki. Głodowe stypendia zjadała inflacja. Igor próbował zarabiać handlem i naprawą komputerów, ale bez pomocy rodziców raczej by nie przetrwali. Oksana przywoziła przetwory z winnickiej daczy, a Igor cały czas otrzymywał od ojca kieszonkowe, w walucie trochę mocniejszej niż karbowańce.

Po skończeniu studiów pojawiło się pytanie, co dalej. Ukraińska rzeczywistość, pogłębiający się kryzys gospodarczy, powszechne bezrobocie, inflacja, nie nastrajały optymistycznie. Wspólnie podjęli decyzję o wyjeździe do Moskwy, do której zapraszał ich Mazepko senior, od dwóch lat pracujący już w tamtejszej siedzibie GRU. W dawnej stolicy imperium informatyk i prawnik nie mieli problemów ze znalezieniem pracy. Igor, który początkowo próbował swoich sił w biznesie, dał się skusić ciekawej ofercie FSB, która poszukiwała fachowców mogących pomóc w rozwoju nowej, perspektywicznej dziedziny szpiegostwa. Ze względu na tradycje rodzinne mógł liczyć w nowym zawodzie na pewne preferencje.

Igor był święcie przekonany, że ukraiński fragment jego życiorysu raczej nie będzie mu pomagał w nowej moskiewskiej rzeczywistości, dlatego niezbyt się nim chwalił. Okazało się, że nie miał racji. Udział w operacji ukraińskiej, w dość eksponowanym miejscu, otwierał przed nim zupełnie nowe możliwości rozwoju kariery. Zagłębianie się w problematykę ukraińską zaczęło go wciągać. System polityczny różnił się od rosyjskiego, był bardziej chaotyczny, ze znacznie słabszym centrum. Ciekawe okazały się różne powiązania oligarchiczne i transakcje wiązane między różnymi grupami wpływów. Przestudiował galicyjską wersję historii Ukrainy, która była mu dotychczas zupełnie obca. Sięgnął nawet po współczesną literaturę i muzykę ukraińską. Takie nazwiska jak Andruchowycz⁹ czy Wakarczuk¹⁰ przestały już być dla niego anonimowe.

W Kijowie Igor Mazepko miał do wykonania oficjalne zadania, z którymi strona ukraińska wiązała dość duże nadzieje. Dla FSB były one ważne przede wszystkim jako legenda. Od swoich przełożonych z Łubianki Mazepko otrzymał zadanie skoordynowania na miejscu działań specjalnych, których celem było zahamowanie procesu eurointegracji Ukrainy. SBU miała zostać przekształcona w sprawny instrument, działający de facto w interesach Rosji.

Patrząc retrospektywnie na swoje dokonania w ciągu tego roku, Mazepko był przekonany, że obie strony powinny być zadowolone z jego osiągnięć. System informatyczny SBU, zajmujący się zbieraniem i ochroną informacji, został zreformowany od podstaw, z wykorzystaniem rosyjskich doświadczeń. Był on teraz o niebo efektywniejszy niż poprzednio. Mazepko nie zaniedbywał także i głównych swoich zadań. Podobało mu się porównywanie SBU do komputera, który został zainfekowany wirusem do tego stopnia, iż formalny właściciel utracił kontrolę nad jego najważniejszymi funkcjami. A i „Operacja Perejasław”, która właśnie wkraczała w decydującą fazę, była po części i jego dzieckiem.

Samolot dość płynnie dotknął pasa lotniska. Mazepko otworzył oczy. Blondyna wyglądała na rozczarowaną jego zachowaniem. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

3 Tak potocznie nazywa się w Rosji uczniów szkół kadetów.

4 Chachoł – lekceważące bądź pogardliwe określenie osób posługujących się językiem ukraińskim, używane przez Rosjan.

5 Służba Bezpeky Ukrajiny, SBU, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, ukr. Служба безпеки України – ukraińska służba specjalna podległa Prezydentowi Ukrainy, kontrolowana przez Radę Najwyższą Ukrainy.

6 Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB, ros. Федеральная служба безопасности Российской Федерации, ФСБ) – najważniejsza kontrwywiadowcza służba specjalna Rosji, główny spadkobierca tradycji KGB.

7 Główny Zarząd Wywiadowczy – wywiad wojskowy ZSRR, a następnie od 1991 – Federacji Rosyjskiej.

8 Pucz Janajewa – od nazwiska ówczesnego wiceprezydenta ZSRS, który 19.08.1991 stanął na czele Państwowego Komitetu Stanu Wyjątkowego. Podjęta przez twardogłowych komunistów próba zahamowania prodemokratycznych reform w państwie załamała się po trzech dniach.

9 Jurij Andruchowycz, ukr. Юрій Ігорович Андрухович (ur. 13 marca 1960 w Iwano--Frankiwsku) – ukraiński poeta, prozaik, piosenkarz, eseista i tłumacz, jeden z przedstawicieli fenomenu stanisławowskiego.

10 Swiatosław Iwanowicz Wakarczuk, ukr. Святослав Іванович Вакарчук (ur. 14 maja 1975 w Mukaczewie) – ukraiński piosenkarz i polityk, wokalista zespołu Okean Elzy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: