- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ić, sil vous plaît. -- Dobrze, moje Zaraz przyniosę... Mam też dwa dobre sery, chaume i II ZAKŁAD Specjalistyczny kurs pilotażu w Montrose dobiegał końca. Był koniec maja, jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku, nawet w Szkocji. Siedziałem na trawie ogrodu NAAFI* i myślałem o swoich perspektywach. Był to rok 1941, a ja wciąż jeszcze nie brałem udziału w operacjach wojennych. Na początku poprzedniego roku zgłosiłem się na ochotnika do RAF-u, Królewskich Sił Powietrznych, gdy zorientowałem się, że na szkolenie we Francji będę musiał długo czekać, bo Francuzi cierpieli na niedostatek sprzętu latającego, zupełnie tak jak Polacy kilka miesięcy wcześniej. Okazało się, że dobrze postąpiłem, ponieważ ominęła mnie pośpieszna ewakuacja personelu polskiego lotnictwa z Francji, gdy ta skapitulowała w czerwcu 1940 roku. Ale i Anglicy mieli trudności z wyposażeniem w samoloty tak szkół lotniczych, jak i jednostek bojowych. Bitwa nad Brytanią zakończyła się zwycięsko, a ja ze swoimi rówieśnikami ze szkoły podchorążych uczyłem się w szkołach ,,nielatających" w Blackpool. Zacząłem latać dopiero w styczniu 1941 roku; najpierw sześć tygodni w szkole elementarnej dla przypomnienia sobie tego, czego nauczyłem się w Polsce, a potem w szkole specjalistycznej w Montrose, gdzie szkolono przyszłych myśliwców. Borodej przepadł gdzieś we Francji w bałaganie ewakuacji. Ginter, Retur i Pęckowski wprawdzie do Anglii dotarli, ale byli teraz w innych szkołach i na innych kursach. Kurs w Montrose był udany, straciliśmy tylko Osełkowskiego z dawnej drugiej eskadry w podchorążówce. Jednego dnia sekcja ratunkowa przywiozła w worku to, co z niego pozostało -- winne temu były pobliskie góry i zmienna szkocka pogoda. Mimo wszystkich przykrych okoliczności byłem w tamtych czasach szczęśliwy -- mogłem latać. Jak większość podchorążych w Dęblinie poszedłem tam nie dlatego, żeby walczyć na wojnie, ale po to, by zostać pilotem. Byłem ofiarą bakcyla latania, bardzo w międzywojennej Polsce częstego. Zaraziłem się tym bakcylem, gdy miałem lat piętnaście. Ale nauka pilotażu była niezwykle kosztowna i niewielu rodziców w Polsce mogło sobie pozwolić na zafundowanie jej swoim latoroślom. Pójście do wojskowej szkoły lotnictwa nie tylko umożliwiało latanie, ale przynosiło prestiż, bo oficerowie lotnictwa stanowili elitę młodzieży pod względem fizycznym i umysłowym. Nic więc dziwnego, że każdego roku kilka tysięcy absolwentów gimnazjów walczyło o dwieście miejsc w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie. Alternatywą dla przegranych było dołączenie do Szkoły Podchorążych Rezerwy, ale to nie było to samo. Cena wygranej była jednak wysoka -- w razie wojny niewielu z zawodowych rezerwistów tam wykształconych miało szanse dożyć jej końca. W 1938 roku, gdy zostałem przyjęty do tego ekskluzywnego grona, wojna była już nieunikniona. Ci, którym udało się spełnić swoje marzenie o nauce w Dęblinie, zdawali sobie dobrze sprawę ze swego położenia i akceptowali je, bo tak być musiało. Ludzie walczyli za swoje ojczyzny od tysięcy lat przede wszystkim dlatego, że je kochali. Ja, który wyrosłem w atmosferze gorącego patriotyzmu, będącego jednym z owoców polskiej literatury romantycznej XIX wieku, nie byłem wyjątkiem. Tak jak wszyscy moi koledzy nigdy się do tego otwarcie nie przyznawałem. Miłość do ojczyzny była skrzętnie ukrywana przed światem, wstydliwa, tak jak pierwsza miłość cielęcych lat. Teraz, siedząc na słońcu, spoglądałem przez przymknięte powieki na rozciągającą się przede mną płytką dolinę i marzyłem o czekającym mnie za kilka miesięcy lataniu na najpiękniejszym samolocie świata tego czasu -- na spitfirerze. Byłem prawie pewny, że zostanę wysłany do myśliwców. Mój instruktor, porucznik Clark, sam mi to powiedział. Młody dwudziestoletni człowiek nie myśli o perspektywie rychłej śmierci i w tym także nie stanowiłem wyjątku. Czułem się szczęśliwy, będąc tak blisko swego celu, miałem wylatanych dobrze ponad czterdzieści godzin na samolocie treningowym master, kilka na hurricanie. Znałem dobrze zalety i narowy pierwszego i byłem zdziwiony łatwością pilotowania drugiego. Chmura zakryła słońce i natychmiast zrobiło się chłodno. Kolejna, dużo większa, wyłaniała się zza gór na zachód od Montrose. Czas było opuścić ogród, więc dołączyłem do swoich kolegów spędzających wolne chwile w salonie klubu. Było blisko szóstej i zbliżała się godzina kolacji w bazie. Wszyscy, głównie uczniowie pilotażu, przechodzili teraz leniwym strumieniem przez szeroki korytarz ku wyjściu, odbierając swoje płaszcze przy stole ustawionym pod klatką schodową. Nakrycia wydawała mała, już całkiem siwiuteńka kobiecina. Wielu chłopców brało ją za miejscową wolontariuszkę, jakie często spotykali w podob
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | biografie, wspomnienia, wspomnienia, historia, II wojna światowa, powszechna XX wiek |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Rok publikacji: | 2013 |
Liczba stron: | 376 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.