Doktor Dolittle i jego zwierzęta - Lofting Hugh - ebook + audiobook + książka

Doktor Dolittle i jego zwierzęta ebook i audiobook

Hugh Lofting

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Powieść angielskiego pisarza Hugh Loftinga Doktor Dolittle i jego zwierzęta należy do światowego kanonu literatury dla dzieci. Opowiada o przygodach niezwykłego bohatera – doktora Johna Dolittle’a, zawsze pogodnego i życzliwego przyjaciela zwierząt, ikonki świata dziecięcej kultury i wyobraźni. Doktor Dolittle nie tylko kocha zwierzęta. Od kiedy papuga Polinezja nauczyła go języka zwierząt, przestaje leczyć ludzi, by poświęcić się wyłącznie leczeniu zwierząt i niesieniu im pomocy. Doktor Dolittle na co dzień spędza czas na rozmowach i zabawach z psem Jipem, prosiątkiem Geb-Geb, sową Tu-Tu, kaczką Dab-Dab i wieloma innymi przyjaciółmi, nawet z białymi myszkami mieszkającymi w fortepianie i ze złotą rybką pływającą w ogrodowym stawie. Nic dziwnego, że kiedy afrykańskie małpy potrzebują pomocy, zwracają się właśnie do doktora Dolittle. Niestrudzony opiekun zwierząt wyrusza wraz ze swoją wierną gromadką w daleką i pełną przygód podróż do Afryki.

Lektura dla klasy II

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 116

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 38 min

Lektor: Dominik Wernic

Oceny
4,6 (201 ocen)
140
39
17
3
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Karolina_22

Nie oderwiesz się od lektury

"najlepsza książka świata!" "to jest super ksiażka. bardzo, bardzo, bardzo"
00
leonmroowka

Nie oderwiesz się od lektury

Książka bardzo mi się podoba bardzo fajna , polecam.
00
Mania2013

Z braku laku…

Może być ale to nie dla mnie
00
Bmwsiema

Nie polecam

dziwne i mnie śledź
00
SylwiaStelmach

Nie oderwiesz się od lektury

super
00

Popularność




Tytuł oryginału:

The Story of Doctor Dolittle

Przekład:

Adam Zabokrzycki

na podstawie wydania angielskiego

Okładka:

Jarosław Żukowski

Ilustracje:

Jacek Skrzydlewski

LEKTURA DLA KLASY II

© Copyright by Siedmioróg

ISBN 978-83-7791-901-9

Wydawnictwo Siedmioróg

ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław

Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg

www.siedmioróg.pl

Wrocław 2018

Przygotowanie wydania elektronicznego: Michał Nakoneczny, hachi.media

ROZDZIAŁ PIERWSZYPUDDLEBY

Dawno, dawno temu – kiedy nasi dziadkowie byli jeszcze małymi dziećmi – żył sobie doktor, który nazywał się Dolittle – John Dolittle, doktor nauk medycznych, co oznacza, że był to nie byle kto i znał się na swoim fachu, jak chyba nikt inny. Mieszkał w Puddleby nad rzeką Marsh. Wszyscy mieszkańcy miasteczka, starzy i młodzi, znali go doskonale, choćby tylko z widzenia. A ilekroć szedł w dół ulicy w swym cylindrze na głowie, zewsząd dochodziły głosy: „Patrzcie, patrzcie, doktor idzie! Trudno o mądrzejszego człowieka”. I wtedy psy i dzieci ruszały biegiem za nim, tworząc liczny i głośny orszak i nawet kruki krakały z wieży kościelnej, kiwając głowami z uznaniem. Domek na przedmieściu, w którym od zawsze mieszkał, był malusieńki, ale na jego tyłach i froncie znajdował się olbrzymi ogród z szerokim trawnikiem, a pod gałęziami płaczących wierzb stały kamienne ławeczki. Domem zajmowała się jego siostra Sara Dolittle, natomiast ogrodu doglądał doktor osobiście. Uwielbiał on zwierzęta i miał ich u siebie bez liku. Oprócz złotych rybek w stawie na końcu ogrodu, miał również króliki w spiżarni, białe myszki w fortepianie, wiewiórkę w bieliźniarce i jeża w piwnicy. Trzymał także krowę z cielęciem i starego, kulawego konia, który liczył sobie dwadzieścia pięć wiosen, kury i gołębie, dwie owieczki i wiele innych zwierzaków. Ale jego pupilkami były kaczka Dab-Dab, pies Jip, prosiątko Geb-Geb, papuga Polinezja i sowa Tu-Tu.

Siostra doktora stale narzekała na wszystkie te zwierzęta, twierdząc, że strasznie brudzą w domu. Aż pewnego dnia starsza dama cierpiąca na reumatyzm, przyszła na wizytę do doktora i usiadła na jeża, który spał sobie na sofie. Od tamtej pory nigdy już nie umawiała się z doktorem, tylko co sobota jeździła aż do Oxenthorpe, całe dziesięć mil, by w tamtym miasteczku zasięgać porad innego lekarza. Wówczas jego siostra Sara Dolittle przyszła do niego, mówiąc:

– John, jak ty chcesz, żeby chorzy przychodzili do ciebie na wizyty, skoro trzymasz w domu wszystkie te zwierzęta? Ładny mi doktor, u którego w salonie roi się od jeży i myszy! To już czwarty pacjent, którego odstraszyły twoje zwierzęta. Dziedzic Jenkins i pastor twierdzą, że nawet nie podeszliby do naszego domu, choćby od tego zależało ich życie. Z dnia na dzień robimy się biedniejsi. Jeżeli nic tu się nie zmieni, to potracisz najlepszych pacjentów.

– Ale ja zdecydowanie wolę zwierzęta nawet od najlepszych z ludzi – odparł doktor.

– Jesteś żałosny – odparła siostra i wyszła z jego pokoju. I tak, wraz z upływem czasu doktor miał coraz więcej i więcej zwierząt, a pacjentów przybywających na badania było coraz mniej i mniej. Aż w końcu nie został ani jeden – to znaczy ani jeden poza Handlarzem Mięsem dla Kotów, któremu żadne zwierzęta nie robiły różnicy. Ale ten handlarz nie śmierdział groszem, a na dodatek chorował tylko raz do roku – w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i wtedy płacił doktorowi sześć pensów za butelkę medykamentu. Sześć pensów na rok to nie było wystarczająco, nawet w tamtych jakże odległych czasach, i nie wiadomo, co mogłoby się wydarzyć, gdyby doktor nie miał w skarbonce nieco pieniędzy odłożonych na czarną godzinę.

No i zwierząt w domu doktora przybywało jak grzybów po deszczu. A wykarmienie takiej czeredy musiało nieźle kosztować. Tak też kupka uskładanych pieniędzy robiła się coraz cieńsza i cieńsza. Gdy była już bardzo mała, doktor sprzedał pianino, a białe myszki zamieszkały w szufladzie od biurka. A gdy pieniądze za instrument były na wyczerpaniu, sprzedał swój niedzielny brązowy garnitur i tak oto stawał się coraz uboższy i uboższy. I teraz, gdy szedł w dół ulicy w swoim cylindrze, ludzie mówili jeden do drugiego: „Patrzcie, patrzcie, doktor idzie! Doktor nauk medycznych! W swoim czasie najbardziej znany lekarz na zachodzie kraju! Przyjrzyjcie mu się uważnie teraz. Jest zupełnie bez grosza, a w pończochach ma same dziury!”.

Ale psy, koty i dzieci nadal biegały za nim przez miasteczko w hałaśliwym orszaku zupełnie tak samo jak wtedy, gdy był jeszcze bogaty.