To my! Dwa kapciuszki! - Kruger Maria - ebook + książka

To my! Dwa kapciuszki! ebook

Krüger Maria

4,4

Opis

To my! Dwa kapciuszki! to opowieść dla dzieci młodszych wybitnej polskiej pisarki dziecięcej Marii Krüger, autorki Karolci. Ta urocza, pełna ciepła i pogodnego humoru książka w niezwykły sposób inspiruje dziecięcą fantazję, opowiadając o tym, co dzieje się w domu, kiedy rodzice wychodzą do pracy, a dzieci do przedszkola. Otóż okazuje się, że dzieje się bardzo wiele! Przedmioty codziennego użytku ożywają i ukazują czytelnikowi zupełnie nowe, fascynujące oblicze. Szafy się otwierają, półki pustoszeją, a w domu robi się gwarno i ciekawie. Głównymi bohaterami są ciekawe świata i niezwykle odważne kapciuszki Gosi. Zwiedzają mieszkanie, zaprzyjaźniają się z innymi domownikami, przeżywają mnóstwo komicznych i emocjonujących przygód, podejmują się coraz to nowych wyzwań, potrafią samodzielnie lub przy pomocy przyjaciół zmierzyć się z wielkimi trudnościami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 83

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (19 ocen)
11
6
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ilustracje

Maryla Poreyko

Okładka

Artur Piątek

© Copyright by Siedmioróg

ISBN 978-83-7791-961-3

Wydawnictwo Siedmioróg

ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław

Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg

www.siedmiorog.pl

Wrocław 2018

Przygotowanie wydania elektronicznego: Michał Nakoneczny, hachi.media

Kochane dzieci!

Dziewczynki i chłopcy – chłopcy i dziewczynki!

Jestem zupełnie pewna, że kiedy wracacie z przedszkola do domu, to zdejmujecie buciki i wtedy właśnie wkładacie kapciuszki. Jeden na lewą nogę, a drugi na prawą. A może najpierw na prawą, a potem na lewą. W każdym razie wiecie chyba doskonale, że kapciuszki bywają z prawej nogi i z lewej.

Teraz, kiedy już to zostało wyjaśnione, muszę wam powiedzieć, że jeśli myślicie, że wasze kapciuszki, które zostawiacie w domu, nudzą się, podczas kiedy wy jesteście w przedszkolu, to mylicie się ogromnie. Bo na przykład Gosia myślała, że się bardzo nudzą, i nawet jej trochę było żal tak je zostawiać samotnie pod łóżkiem. A tymczasem Gosia się myliła. Wiem to na pewno, bo śledziłam życie kapciuszków w sposób naukowy. I dlatego mogę opisać, jak to było naprawdę…

1Kapciuszki zupełnie nowe

Mama wróciła z zakupami.

– Co przyniosłaś? – zapytała Gosia.

– Nowe kapciuszki dla ciebie.

I mama wyjęła paczkę z siatki.

– Jakie ładne! – ucieszyła się Gosia – niebieskie z szarym futerkiem. I mają oczki z guziczków.

I zaraz je włożyła.

Tymczasem zielona kapusta, która też chciała zobaczyć kapciuszki, wysunęła się z siatki i spadła na podłogę. A za nią – trzy żółte cebule, dwa rumiane jabłka i zielony ogórek.

– Ojej! – przestraszyły się kapciuszki i zaczęły uciekać. I chociaż Gosia chciała się zatrzymać, to na jej nogach kapciuszki pędziły dalej po całym pokoju, a za nimi toczyła się kapusta, trzy cebule, dwa jabłka i jeden ogórek.

– Gosiu, nie biegaj tak szybko, bo upadniesz! – wołała mama. – Przestań!

Ale to wołanie nic nie pomagało. Kapciuszki umykały ile sił, aż wreszcie Gosia poślizgnęła się i upadła. Wtedy kapciuszki szybko zsunęły się z jej nóg i czmychnęły do kąta pod szafą. Miały teraz ochotę pobawić się z Gosią w chowanego, ale akurat w tej chwili mama powiedziała:

– Dosyć tego biegania! Ubieraj się, Gosiu, bo czas do przedszkola.

Tak więc kapciuszki zostały same w domu.

Najpierw siedziały cichutko, ale potem ten z lewej nogi wysunął nosek spod szafy.

– Nie ma już ani kapusty, ani jabłek! Ale Gosi też już nie ma. Co teraz zrobimy?

– Najpierw zwiedzimy całe mieszkanie – powiedział ten z prawej nogi.

– Ale czy nie zabłądzimy? – zaniepokoił się lewy kapciuszek.

– Nie bój się! Ja cię poprowadzę!

I prawy kapciuszek odważnie wysunął się na środek pokoju i zaczął węszyć noskiem.

– Patrz! – zwołał naraz. – Widzisz te niedomknięte drzwi? Zaraz zobaczymy, co tam jest. Chodź za mną…

A za drzwiami było ciemno.

– Ojej – pisnął ten z lewej – ja się boję! – i potknął się o coś, ale nie wiadomo o co.

– A tu kto? – rozległ się naraz jakiś skrzeczący głos. – Kto nadepnął na mój lakierowany, bardzo elegancki nosek?!

Zaraz też w tych ciemnościach kapciuszki usłyszały różne szepty i piski i zupełnie nie było wiadomo, o co chodzi. Aż wreszcie ktoś zawołał:

– Światło! Trzeba zapalić światło!

– Kiedy nie mogę dosięgnąć do pstryczka! – odezwał się inny głos, jakby zakatarzony.

– Jak podskoczysz, to dosięgniesz! Podskocz, kochana parasolko – zawołał jeszcze inny głos.

– Spróbuję więc!

I za chwilę zrobiło się widno.

– Brawo parasolka! Brawo czerwona parasolka! – rozległy się pochwały.

Kapciuszki rozejrzały się trochę zaniepokojone. Pod ścianami na podłodze stały różne buty i butki, a także kalosze i sandałki…

– Gdzie jesteśmy? – zapytały wobec tego nieśmiało.

– Jak to gdzie? – odezwały się głosy. – Jesteście w przedpokoju!

A ktoś jeszcze zawołał:

– Patrzcie! Nie wiedzą, dokąd przyszły! A to śmieszne!

– Ciiicho! – powiedział ktoś inny. – Najpierw musimy się dowiedzieć, skąd się tu wzięły i w ogóle co one są za jedne…

– My jesteśmy nowe kapciuszki, które mama kupiła dla Gosi – wyjaśnił drżącym głosem kapciuszek z lewej nogi.

– I chciałyśmy zwiedzić mieszkanie – dodał już ośmielony ten z prawej.

Teraz wszyscy zaczęli szeptać między sobą:

– Kapciuszki! Nowe kapciuszki!

– Nawet zupełnie niebrzydkie – powiedziała parasolka. Była zakatarzona i zaraz też kichnęła. – Ciągle jestem przemoczona, bo co dzień pada deszcz i dlatego mam katar – wyjaśniła.

– Mnie też się podobają – powiedział ktoś trochę zachrypnięty. Był to nieco podniszczony sandałek. – Witajcie w naszym przedpokoju!

– Dzień dobry! – szepnęły kapciuszki, bo nie bardzo wiedziały, co mają odpowiedzieć. I jakoś trochę podskoczyły, co miało oznaczać ukłon.

– Bardzo dobrze, że tu zajrzałyście – odezwała się znów parasolka i kichnęła dwa razy. – Przynajmniej będzie weselej. Okropnie tu nudno. Zwłaszcza że wszyscy ciągle zamykają drzwi do przedpokoju i przez to nic, ale to nic nie wiemy, co się dzieje w tym domu. Już wolę nawet moknąć na deszczu, bo wtedy mama Gosi zabiera mnie na spacer i niesie z szacunkiem przez ulice miasta…

– Nie przechwalaj się i nie nudź – mruknął na to stary, trochę podarty trampek – lepiej urządźmy jakąś zabawę.

– Tak, tak! Urządzimy zabawę – zawołali wszyscy.

I zaraz w przedpokoju zrobiło się wesoło. Wszyscy tańczyli w kółeczko. Kapciuszki i parasolka, i cztery kalosze, i miotełka do ubrania, i koszyk na zakupy, i stołeczek, i nawet dwa duże buty, które dotychczas siedziały cicho w kącie, też próbowały tańczyć. A wysoki wieszak śpiewał i przytupywał, żeby było weselej. Co prawda jeden duży kalosz nadepnął trochę, zupełnie niechcący, na kapciuszek z prawej nogi. Ale kto by zwracał na to uwagę! Zabawa była znakomita!

Tylko Gosia, kiedy wróciła z przedszkola, bardzo się zdziwiła, skąd się kapciuszki wzięły w przedpokoju. Bo zdawało się jej, że przecież zostały w pokoju…