Rzecz najważniejsza - ks. Radosław Rychlik - ebook

Rzecz najważniejsza ebook

ks. Radosław Rychlik

4,0

Opis

„My wiemy, że trzeba się nieustannie nawracać. Tyle razy słyszeliśmy o zbawiennych owocach postu, modlitwy i jałmużny. Lecz tak trudno przychodzi nam podjąć te uczynki w codzienności”. Dlatego ks. Radosław Rychlik w swoich rozważaniach na każdy dzień Wielkiego Postu podpowiada nam, jak znaleźć czas i motywację do właściwego przeżycia tego wyjątkowego czasu w liturgii Kościoła, i zachęca, by zawalczyć o własne zbawienie. Przecież nie wiadomo, czy za rok dostaniemy kolejną taką szansę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 131

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (3 oceny)
2
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

Rzecz najważniejsza

 

 

Rozważania wielkopostne na każdy dzień

 

 

 

 

Ks. Radosław Rychlik

 

 

 

 

 

Rzecz najważniejsza

 

 

 

 

Rozważania wielkopostne na każdy dzień

 

 

 

 

 

 

 

 

Tarnów 2018

 

 

© by Wydawnictwo BIBLOS, Tarnów 2018

 

ISBN 978-83-7793-559-0

 

 

Nihil obstat

Tarnów, dnia 31.01.2018 r.

ks. prof. dr hab. Janusz Królikowski

 

 

Imprimatur

OW-2.2/11/18, Tarnów, dnia 01.02.2018 r.

Wikariusz generalny

† Stanisław Salaterski

 

 

 

Projekt okładki

Mateusz Kowal

 

 

Druk

Poligrafia Wydawnictwa Biblos

 

 

 

Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej

 

Plac Katedralny 6, 33-100 Tarnów

tel. 14-621-27-77

fax 14-622-40-40

[email protected]

http://www.biblos.pl

 

Środa Popielcowa

Motywacja

„Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad niedolą” (Jl 2,13). Tymi słowami proroka Joela wita nas liturgia w pierwszym dniu Wielkiego Postu. My wiemy, że trzeba się nieustannie nawracać. Tyle razy słyszeliśmy o zbawiennych owocach postu, modlitwy i jałmużny. Lecz tak trudno przychodzi podjąć te uczynki w codzienności. Tak trudno zrozumieć, że odmawianie sobie przyjemności przyniesie jakieś dobro. Tak trudno rozstać się z ciężko zarobionym pieniądzem i przeznaczyć go na pomoc najbardziej potrzebującym, wszak sami mamy swoje potrzeby. Tak trudno w końcu poświęcić dodatkowy czas na modlitwę, przecież grafik każdego dnia jest napięty do granic możliwości.

Sam Bóg domaga się od nas Wielkiego Postu. Sam Bóg domaga się od nas podjęcia umartwienia, jałmużny i modlitwy. Sam Bóg upomina się o to, byśmy porzucili złe nawyki, zapłakali nad swym grzechem i poświęcili więcej czasu i energii na uczynki miłosierdzia Bożego. Sam Bóg wzywa nas na drogę nawrócenia. Św. Paweł woła dziś do nas. „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,20). Dość już zła, grzechu i pychy. Dość już egoizmu, krzywdy i niesprawiedliwości. Dość już nurzania się w błocie nieprawości. Nadszedł dla nas czas oczyszczenia. Nadszedł czas otrzeźwienia. Nadszedł czas nawrócenia.

Znamy ludzi, którzy odmienili swe życie i naprawili wyrządzone krzywdy. Nasze serca wyrywają się ku temu, aby czynić więcej dobra. Nasze dusze wołają o uwolnienie z ciężaru win i grzechów. Nasze sumienia pragną Bożego pokoju. Lecz nam wciąż brakuje motywacji. Nam wciąż brakuje inspiracji do zmiany swego życia. Dlaczego tak jest? Dlaczego tak trudno człowiekowi uwolnić się od grzesznych przyzwyczajeń? Dlaczego nawracać trzeba się przez całe życie? Dlaczego to, do czego wzywa nas dziś Kościół, jest takie trudne?

Wszystko, co w życiu wartościowe, jest trudne. Wszystko, co cenne, musi być okupione wysiłkiem i pracą. Nie doceniamy wszak tego, co otrzymujemy za darmo. Nie doceniamy spadku po rodzicach, on się nam ponoć należy. Bardziej szanujemy to, co sami wypracowaliśmy. Nie szanujemy prezentów, wszak nie pochodzą z pracy rąk naszych, bardziej zabiegamy o to, co sami zrobiliśmy. Nie widzimy potrzeby, aby dziękować innym za życzliwość, lecz domagamy się, aby nasz wysiłek zawsze był zauważony i doceniony.

Nie cenimy miłosierdzia Bożego, wszak za darmo Pan Bóg odpuszcza nam grzechy. Gdyby droga do rozgrzeszenia była trudna i wymagająca, dużo bardziej zastanawialibyśmy się, czy znów decydować się na grzech. Nie cenimy Eucharystii, wszak każdego dnia sprawowana jest w naszym Kościele, a kapłani czekają na nasze zainteresowanie. Dużo bardziej cenilibyśmy Mszę św., gdyby trzeba było długo na nią czekać. Nie ma w nas zbyt dużej wdzięczności za łaski wyproszone na modlitwie. Wszak uważamy, że Pan Bóg właśnie od tego jest, aby wysłuchiwać naszych próśb.

Jeżeli więc nie cenimy zbytnio łaski Bożej, nie ma w nas motywacji do tego, aby cokolwiek zmieniać w życiu. Przecież dobrze jest jak jest. Przecież otrzymam rozgrzeszenie. Przecież Pan Jezus nie przestanie być miłosierny. Przecież jak przyjdzie potrzeba, to Bóg o mnie nie zapomni. Dziś grzeszę, jutro otrzymam rozgrzeszenie. Dziś zapominam o Panu, jutro, gdy przyjdzie potrzeba, przypomnę sobie o Nim. Dziś wybieram centrum handlowe, kino, spotkanie z przyjaciółmi zamiast niedzielnej Mszy św., jutro przyjdę do świątyni. Dziś wybieram grzech, lecz jutro wybiorę łaskę Bożą. Dziś nie mam motywacji, aby zerwać ze złem, jutro, gdy sam będę tego potrzebował, wrócę do Chrystusa.

Lecz nie ma ważniejszej sprawy, jak zbawić duszę swoją. Nie ma ważniejszej sprawy, jak zawalczyć o swoją wieczność. Nie ma ważniejszej rzeczy w naszym życiu, jak zasłużyć na chwałę zbawionych. Wszystko, co nam bliskie i cenne, kiedyś zostawimy. Wszystko, co z takim pietyzmem gromadzimy, nie będzie nasze. Wszystko, dla czego teraz poświęcamy czas i energię, okaże się być prochem i niczym. To dusza jest najważniejsza. To moje zbawienie winno być sprawą priorytetową. To wyzwolenie się z grzechu zaprowadzi do pokoju. To wysiłek postu, jałmużny i modlitwy przyniesie błogosławione owoce w naszym życiu.

Dziś trzeba nam zrozumieć, że Wielki Post to czas dla naszego duchowego dobra. Dla naszego zbawienia i uświęcenia. Wielki Post jest próbą naszej dojrzałości. Wszak tylko dojrzały człowiek robi to, co dla niego dobre, a nie tylko to, co mu się akurat podoba. Dzieci wybierają to, co im się akurat podoba. Grymaszą, narzekają, unikają wysiłku, zabiegają o przyjemność i zabawę. Dorośli, dojrzali potrafią od siebie wymagać. Znajdują w sobie motywację do tego, aby podjąć wysiłek, mozolną pracę, gdyż wiedzą, że czynią to dla własnego dobra.

Rozpoczynamy Wielki Post. Rozpoczynamy czas modlitwy, postu i jałmużny. Rozpoczynamy czas nawrócenia. Oby nie brakło nam motywacji. Obyśmy dojrzale wykorzystali ten czas. Obyśmy nie zmarnowali okazji do własnego uświęcenia. Nie wiemy bowiem, czy ta okazja za rok się powtórzy.

Amen.

 

Czwartek po Popielcu

Mój krzyż

Rozpoczęliśmy czas pokuty, modlitwy i jałmużny. Dane nam jest usłyszeć Jezusowe wezwanie do nawrócenia. Przyszedł czas na to, aby podjąć refleksję nad swoim życiem, postępowaniem oraz kierunkiem życiowej wędrówki. Mając świadomość własnej grzeszności, posypaliśmy swoje głowy popiołem pokuty. Na ten czterdziestodniowy czas duchowego odnowienia Pan Jezus wskazuje nam dziś jedyną drogę ku świętości i zbawieniu wiecznemu. Tą drogą jest krzyż.

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Łk 9,23). Te słowa mogą wzbudzać w człowieku bunt. Te słowa mogą odpychać. To Jezusowe stwierdzenie nie pozostawia pola do życiowego kompromisu. Jeżeli chcesz dostać się do nieba, musisz mężnie dźwigać swój krzyż. Jeżeli chcesz osiągnąć zbawienie, nie możesz uciekać przed ofiarą i poświęceniem w życiu. Jeżeli chcesz żyć na wieki w niebie, musisz powoli i nieubłaganie umierać, oddawać swoje życie innym i Panu Bogu.

Te słowa mogą wydawać się zadziwiające, wręcz zaskakujące dla współczesnego człowieka. Wszak nigdy w historii ludzie nie żyli w takim luksusie jak my. Nigdy tak łatwo nie bogacili się. Nigdy nie żyli na tak wysokim poziomie cywilizacyjnym. Nigdy nie jedli tak dobrze jak my, nie mieszkali tak wygodnie jak my. Nigdy nie mieli tak dobrej opieki zdrowotnej. Nigdy w historii człowiek nie żył tak komfortowo. Po prostu przyzwyczailiśmy się do życia wygodnego, łatwego i przyjemnego. Nie chcemy więc krzyża. Unikamy ofiary. Czynimy wszystko, aby tylko nie trzeba było cierpieć życiowych niedogodności.

Lecz dziś, na początek tegorocznego czasu nawrócenia Pan Jezus przypomina nam, że nie ma innej drogi do nieba jak tylko krzyż. Nie ma ludzkiego życia bez krzyża. Nie ma ludzkiej drogi życia, na której nie stanąłby krzyż poświęcenia, ofiary, zmagania się z własnymi słabościami. Po prostu krzyż wpisany jest w życie każdego z nas. Ile ludzi, tyle krzyży. Ile ludzkich historii, tyle dziejów zmagania się ze swoim krzyżem. Ile istnień ludzkich, tyle dróg krzyżowych. Oto prawda o życiu człowieka.

Moim krzyżem mogą być pokusy, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Chociaż tyle razy pragnąłem zerwać z konkretnym grzechem, do tej pory nie udało mi się tego uczynić. Chociaż tyle razy obiecywałem sobie, że będę mądrzejszy, znów w swej głupocie uległem nadarzającej się pokusie. Chociaż szczerze pracuję nad swoim sumieniem, to jednak w chwili słabości znów upadam. To jest krzyż. Krzyż, który przysparza upadków. Lecz, jak Pan Jezus, właśnie z tym krzyżem swych ludzkich słabości trzeba nam powstawać, aby iść dalej.

Moim krzyżem może być drugi człowiek. Ten najbliższy, kochany, lecz zarazem wymagający wielkiej cierpliwości i wyrozumiałości. Może to chory i nieznośny starszy rodzic, może obciążone genetycznie dziecko, a może uzależniony małżonek. Ciężki, codzienny krzyż, którym jest drugi człowiek. I chociaż czasem wydaje się, że bez tego ciężaru byłoby lepiej, to doskonale wiemy, że ich kochamy, dla nich jesteśmy, a oni nas potrzebują. Może tym krzyżem być dwulicowa koleżanka w pracy lub wścibska sąsiadka, która rozpowiada obraźliwe dla nas oszczerstwa. Może to nieuczciwy pracodawca lub przyjaciel, który nadużył naszego zaufania. Wiele ciężarów na nasze plecy drugi człowiek potrafi włożyć. A my wiele potrafimy znieść. Kiedy zaś nam ciężko, spójrzmy na cierpiącego Chrystusa, który nie odrzucił ciężaru krzyża, lecz zaniósł go na Golgotę, która stała się bramą do nieba.

Na życiowej drodze większości z nas w pewnym momencie staje także inny krzyż. Dosłowny krzyż. Choroba, cierpienie, umieranie, które w ciszy swego serca trzeba przeżyć. Nie pomagają wtedy lekarstwa. Nie usłyszy się optymistycznej diagnozy lekarskiej. Nie będzie człowiekowi dane, aby wrócił do pełni swych sił. Nadszedł czas rozliczenia się ze swego włodarstwa i przygotowania się do pożegnania z tym światem. Nadszedł czas, aby iść za Jezusem na Golgotę. Można się wtedy buntować. Przeklinać swój los i Pana Boga. Można swoją złość wylewać wtedy na drugiego człowieka. Można negować własną ograniczoność i uciekać od świadomości konieczności przygotowania się na spotkanie z Sędzią żywych i umarłych na progu wieczności. Lecz odrzucenie swego krzyża nie zaprowadzi do zbawienia wiecznego. Negacja swego przemijania nie wydłuży ziemskiego życia. Ucieczka od refleksji nad swoimi czynami nie umniejszy odpowiedzialności za uczynione zło.

Gdy nadejdzie ten czas, trzeba nam podjąć swój krzyż. Skupić się nad swoim postępowaniem. Uczynić spowiedź św. z całego życia. Przyjąć święte namaszczenie i Komunię św. Pojednać się z drugim człowiekiem. Podziękować za miłość, przyjaźń i każde dobro. Zwrócić to, co jeszcze nie oddane. Podzielić się z biednymi swoim majątkiem. I trwać na drodze krzyżowej. Trwać, aż Pan powoła do wieczności i nagrodzi życiem wiecznym. Nagrodzi za przyjęcie krzyża, za ofiarność, miłosierdzie i skruchę za swoje grzechy. Nagrodzi, gdyż sam jako pierwszy przeszedł Drogę Krzyżową.

Amen.

 

Piątek po Popielcu

Potrzeba postu

Żyjemy w świecie konsumpcji. Mniej lub bardziej ulegamy reklamom. Kupowanie, korzystanie, konsumowanie jest pasją i sensem życia współczesnego człowieka. Posiadać coraz to nowsze rzeczy. Zwiedzać coraz dalsze zakątki ziemi. Uczestniczyć w coraz to bardziej zadziwiających koncertach, spektaklach, artystycznych wydarzeniach. Oto sposób na życie, który kreuje świat handlu i rozrywki. Wartość człowieka uzależnia się od tego, ile ma, jak wygląda i gdzie był. Szczęście ludzkiego życia powiązane coraz częściej jest z możliwością zaspokajania potrzeb swego ciała. Ważne, aby być sytym, wypielęgnowanym, atrakcyjnie wyglądającym.

W ciemny kąt zostały zapchnięte duchowe potrzeby człowieka. Milczeniem okryte zostały pytania o ponadmaterialny wymiar życia człowieka. Wszystko to, co związane z wysiłkiem, wyrzeczeniem, odmówieniem sobie jakiejkolwiek przyjemności jest negowane, wyśmiewane i uważane za nielogiczne. Uwierzyliśmy, że żyjemy po to, aby jeść. Pracujemy po to, aby kupować. Jesteśmy na tym świecie po to, aby z niego korzystać pełnymi garściami. Pozwoliliśmy zamknąć swoje człowieczeństwo w konsumpcji. Staliśmy się dostawcą zysku dla świata handlu i usług. Liczy się tylko zysk. Liczy się tylko dochód. Liczy się tylko pieniądz.

Lecz przychodzą w naszym życiu takie chwile, kiedy pieniądz nie cieszy, zakupy nie dają satysfakcji, najlepsza zaś zabawa nie przynosi radości i rozrywki. Przychodzą chwile, kiedy z pełnymi torbami nowych rzeczy wracamy z współczesnych świątyń, którymi są centra handlowe, i nie odczuwamy radości. Opuszczamy sale koncertowe, kluby, towarzyskie zabawy i wcale nie czujemy się ubogaceni. Zauważamy, że hołdowanie wszystkim swoim zachciankom wcale nie przynosi szczęścia i spełnienia. Człowiek bowiem nie jest tylko bardziej rozumnym zwierzęciem, którego potrzeby zamknąć można w rozpasanej konsumpcji. Człowiek nie jest tylko ciałem, jest przecież również duchem. Stworzeni na obraz i podobieństwo swego Stwórcy mamy duszę nieśmiertelną, tak samo jak mamy swe materialne, lecz śmiertelne ciało. Do pełni życia potrzebujemy więc wartości duchowych. Do pełni człowieczeństwa potrzebujemy duchowej strawy. Zamykając zaś swe życie w świecie konsumpcji, ograbiamy swoje człowieczeństwo.

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus przypomina, że w życiu człowieka jest czas na zabawę, przyjemności, lecz nie może także zabraknąć czasu na sprawy duchowe. „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć” (Mt 9,15). Zbawiciel tymi słowami zapowiada smutek uczniów po swojej śmierci. Lecz zarazem wskazuje na wielką rangę ćwiczeń duchowych w życiu człowieka. Jak dbamy o swoje ciała, tak winniśmy zabiegać o swoją duszę. Jak potrafimy ponieść wiele wyrzeczeń, aby zatroszczyć się o kondycję swego ciała, tak samo trzeba nam podjąć post dla dobra swej duszy.

Post to umartwienie ciała. Post to odmówienie sobie słusznej i godziwej przyjemności, która zaspokaja potrzeby naszego ciała po to, aby ubogacić swoją duszę. Poszcząc odmawiamy sobie chwilowej przyjemności po to, aby uzmysłowić sobie, że nie przyjemności są w życiu najważniejsze. Wielki Post, który rozpoczęliśmy, jest dla nas przypomnieniem, że wartości ludzkiego życia nie wolno mierzyć majątkiem, dobrobytem, sukcesami, przyjemnościami czy zdobytą władzą. Wartość człowieka to jego dusza nieśmiertelna. Ciało przemija, starzeje się. Wszelkie wartości materialne w obliczu przemijania okazują się być prochem i niczym. Zabawa nigdy do końca nie nasyci człowieka, bo człowiek to więcej niż ciało, to jeszcze dusza nieśmiertelna. O tę duszę, tak samo jak o swe ciało, trzeba każdemu z nas dbać.

Człowiek potrzebuje postu, odmówienia godziwej przyjemności, aby uzmysłowić sobie, co tak naprawdę w życiu jest dla niego najważniejsze. Potrafimy bowiem ponieść wiele wyrzeczeń dla zaspokojenia potrzeb swego ciała. Przeznaczamy wiele czasu i sił, aby zadbać o wyborne jedzenie, wygodne mieszkanie oraz dobrze dopasowane, modne ubranie. Czy stać nas na takie same poświęcenie dla dobra własnej duszy? Czy stać nas na ofiarę w życiu, która ubogaci nasze życie duchowe? Czy potrafimy ponieść wysiłek dla swej duszy nieśmiertelnej, a więc dla własnego zbawienia wiecznego?

To jest pytanie, które stawia nam na początku tegorocznego Wielkiego Postu Jezus Chrystus. Post jest po to, aby zadbać o swoją duszę. Post jest po to, aby oderwać się od bezmyślnej konsumpcji i hołdowaniu zachciankom swego ciała. Post w końcu jest po to, aby przypomnieć sobie, że mamy duszę nieśmiertelną, o którą należy dbać nie mniej niż o swe ciało. Moje ciało przemija, a dusza żyć będzie wiecznie. Warto o tym pamiętać nie tylko w czasie Wielkiego Postu, lecz zawsze.

Amen.

 

Sobota po Popielcu

Diagnoza

Rozpoczęliśmy Wielki Post. Doroczny czas pokuty i nawrócenia. To dobra sposobność do tego, by na nowo dokonać refleksji nad swoim postępowaniem. Wielki Post dany jest nam właśnie po to, aby dokonać diagnozy swej duszy. Wraz z popiołem, który spadł na nasze głowy w Środę Popielcową, na glebę naszych serc zostały rzucone słowa: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Te słowa niosą ze sobą ziarno łaski Bożej, która pragnie odnowić nasze życie moralne i religijne. Na ten czas chciejmy wysłuchać słów Ewangelii: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Łk 5,31-32).

W szpitalach pomoc mogą znaleźć tylko ludzie chorzy. Zdrowym bowiem lekarz do niczego nie jest potrzebny. Człowiek, który twierdzi, że na nic nie choruje, nie może otrzymać pomocy medycznej, gdyż sam przed nią się wzbrania. Najpierw sam musi uznać z pokorą, że jego zdrowie nie jest w najlepszym stanie. Dopiero wtedy lekarz będzie mógł mu pomoc. W więzieniu raczej mało kto odsiaduje wyrok za niewinność. Lecz proces resocjalizacji może pomóc zmienić swe życie tylko tym skazańcom, którzy w sercu uznają, że popełnili przestępstwo. Nawet najbardziej doświadczony nauczyciel nie jest w stanie przekazać wiedzy uczniowi, który uważa, że już wszystko wie. Najpierw trzeba otworzyć swój umysł na wiedzę i dopiero wtedy proces dydaktyczny może przynieść zakładane efekty.