Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Siniaki. Historie zranionych kobiet - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
7 marca 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siniaki. Historie zranionych kobiet - ebook

Książka napisana „po kobiecemu” o zranionych kobietach „Uważam szczerze, że istnieje tylko jedna różnica między ludźmi, którzy codziennie odnajdują swoje znaczenie i wartość własnego życia i je budują, nigdy się nie poddając, oraz tymi, którzy się gubią i angażują zawzięcie w „sztukę” wyrządzania sobie krzywdy. Tą różnicą jest świadomość, że było się wystarczająco kochanym”.


Szesnaście kobiet, szesnaście historii opowiadanych niemal w pierwszej osobie, bez ogródek, ponieważ cierpienie i zło, które powoduje sińce na ciele i duszy, musi być koniecznie opowiedziane. I dopiero gdy zostanie wysłuchane, może prowadzić do przemiany i uzdrowienia.


LAURA ROMANO, urodziła się w Como, uzyskała magisterium w zakresie metodyki nauczania przedmiotów ścisłych i filologii współczesnej; od wielu lat pracuje w prywatnym biurze konsultacji pedagogicznej. Współpracuje z różnymi instytucjami publicznymi i prywatnymi, zwłaszcza w zakresie poradnictwa dotyczącego zaburzeń odżywiania. Ponadto zajmuje się kształceniem zawodowym nauczycieli oraz działaczy społeczno-sanitarnych i edukacyjno-rehabilitacyjnych.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7823-325-1
Rozmiar pliku: 657 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Łucja okaleczająca swoje ciało

Łu­cja ma szes­na­ście lat, jest – albo po­win­na być – na­sto­lat­ką. Po­win­na więc uwi­jać się wo­kół ty­sią­ca za­jęć, któ­re w jej wie­ku po­zwa­la­ją po­zna­wać świat, spo­ty­kać in­nych, zdo­by­wać do­świad­cze­nia umoż­li­wia­ją­ce po­zna­wa­nie in­nych i sie­bie, by w ten spo­sób wzra­stać i bu­do­wać stop­nio­wo wła­sną doj­rza­łą toż­sa­mość. Tym­cza­sem tak nie jest; Łu­cji po­wie­rzo­no inne za­da­nie, któ­re nie jest roz­wo­jo­we, ale za­bój­cze: za wszel­ką cenę ma za­pew­niać mat­kę, że jest „do­bra” i za wszel­ką cenę musi jej to udo­wad­niać.

Prze­pięk­na dziew­czy­na, cór­ka, drob­na, de­li­kat­na, zło­ta. Cór­ka naj­dziel­niej­sza, cór­ka do­sko­na­ła, taka, jaką wszy­scy chcie­li­by mieć, do­brze wy­cho­wa­na, od­po­wie­dzial­na, po­waż­na. Ze świa­dec­twem do po­zaz­drosz­cze­nia, taka, któ­rą na­uczy­cie­le po­ka­zu­ją ko­le­żan­kom jako przy­kład, jako wzór, po­nie­waż uczy się su­mien­nie, wszyst­ko umie, w każ­dą lek­cję an­ga­żu­je się z jed­na­ko­wym po­świę­ce­niem i osią­ga do­bre wy­ni­ki. Wy­róż­nia się we wszyst­kim. I to jej jesz­cze nie wy­star­cza, chce być lep­sza za­wsze i mimo wszyst­ko.

To na­sto­lat­ka, co wię­cej, na­sto­let­nia la­lecz­ka: wdzięcz­na i usłuż­na; nig­dy ża­den ka­prys, żad­ne wy­ma­ga­nie, żad­ne prze­wi­nie­nie.

Jacy szczę­śli­wi ro­dzi­ce! Ze swo­ją szes­na­sto­let­nią cór­ką mu­szą nie­mal wo­jo­wać, by spra­wić, żeby wy­szła z domu. Na­wet an­giel­ski zna le­piej niż ję­zyk oj­czy­sty. Ona też może się zre­lak­so­wać przez ja­kąś go­dzin­kę.

„Z dru­giej stro­ny, je­śli w pe­wien spo­sób wy­cho­wu­jesz dzie­ci na wiel­kich lu­dzi; je­śli od ma­łe­go uczysz je, że na pew­ne rze­czy trze­ba za­pra­co­wać, że nie moż­na być przy­dat­nym i sza­no­wa­nym, nie wy­ko­nu­jąc swo­ich obo­wiąz­ków; je­śli dzię­ki to­bie jest dla nich ja­sne, że trze­ba się na­uczyć otwie­rać wie­le drzwi i trze­ba się po­świę­cać, żeby osią­gnąć pew­ne cele (ach! gdy­by dziec­ko wie­dzia­ło, ja­kie ofia­ry trze­ba po­nieść, żeby ku­pić mu wszyst­kie te mar­ko­we ubra­nia, żeby opła­cić wa­ka­cje i na­ukę w An­glii, in­struk­to­ra jaz­dy na nar­tach, lek­cje jaz­dy kon­nej i gry na pia­ni­nie… i to za­nim jesz­cze ono o to za­py­ta!), je­śli dziec­ku wy­tłu­ma­czysz, że cała resz­ta (przy­ja­cie­le, na­rze­czo­ny, pa­łę­ta­nie się i sta­nie przy kra­węż­ni­kach, ko­ły­sa­nie się na mo­to­ro­we­rze z tą ban­dą nie­do­ro­zwi­nię­tych kum­pli) to tyl­ko stra­co­ny czas i ka­pry­sy w gło­wie – je­śli tak zro­bisz, to szyb­ko zo­ba­czysz, na kogo wy­ro­sną two­je dzie­ci!

Ech, moi dro­dzy, trze­ba wło­żyć tro­chę ener­gii, po­trzeb­ne są kon­kret­ne za­sa­dy dzia­ła­nia już od naj­młod­szych lat. Je­śli po­wiesz ja­sno i wy­raź­nie, cze­go się od dzie­ci spo­dzie­wasz, to po­tem będą się od­po­wied­nio za­cho­wy­wać.

Spójrz, Łu­cja jest bar­dzo grzecz­na. Nig­dy nie stwa­rza pro­ble­mów, żad­nych ce­re­gie­li; nie jest jed­ną z tych, któ­re przy­cho­dzą i za­cze­pia­ją za­wo­dze­nia­mi w ro­dza­ju: »Wiesz, mamo, przy­cho­dzi mi do gło­wy to…, po­do­ba mi się to, w co ubie­ra się Sara, pa­mię­tasz moją przy­ja­ciół­kę blon­dyn­kę?«. A daj mi spo­kój!

O ta­kich idio­ty­zmach ona na­wet nie po­my­śli! Na­wet do domu nie przy­no­si tych bzdur od swo­ich ko­le­ża­nek. Wie, że nie od­po­wia­da­ją mi pew­ne oso­by, więc na­wet mi o nich nie mówi i nie spo­ty­ka się z nimi poza szko­łą.

Zor­ga­ni­zo­wa­łam jej czas i dzię­ki temu go nie mar­nu­je! Uczy się – dużo! To ko­niecz­ne, bo wy­bra­li­śmy dla niej po­waż­ną szko­łę… Chcia­ła­bym też zo­ba­czyć re­zul­ta­ty, prze­cież opła­ca­my na­wet pen­sjo­nat! Ale co chcesz, wy­bra­li­śmy z mę­żem tę szko­łę, aby przy­go­to­wa­no ją do­brze na uni­wer­sy­tet. Po­trze­ba lu­dzi przy­go­to­wa­nych, a tak­że peł­nych ogła­dy!

To nie jest wca­le świat Ali­cji w kra­inie cza­rów, wręcz prze­ciw­nie! Kie­dy za­cznie pra­co­wać w kan­ce­la­rii ro­dzin­nej, z pew­no­ścią spo­tka tam dziad­ka i tatę, ale bę­dzie też mu­sia­ła po­ka­zać pa­zur­ki! To świat wam­pi­rów, inny niż baj­ko­we opo­wie­ści; i bę­dzie mu­sia­ła po­ka­zać też swo­je za­le­ty!

Łu­cja o tym nie my­śli, nie wi­dzi pro­ble­mu. We­dług mnie nie zda­je so­bie z tego spra­wy. My­śli, że pie­nią­dze spa­da­ją z nie­ba; nie in­te­re­su­je się kwe­stią na­uki, bo nu­dzi się, kie­dy o niej mówi. Ale tym się nie mar­twi­my…, za­cznie ro­zu­mieć, kie­dy bę­dzie zda­wać pierw­sze eg­za­mi­ny na uni­wer­sy­te­cie i do­świad­czy gorz­kie­go za­wo­du.

A poza tym, już ci to mó­wi­łam, jest dziel­na.

Nig­dy nie pro­si, czy może wie­czo­rem wyjść. Nie tra­ci też cza­su, żeby oglą­dać te nie­po­ży­tecz­ne świń­stwa, któ­re na­da­ją w te­le­wi­zji. Nie cza­tu­je z ogra­ni­czo­ny­mi ko­le­żan­ka­mi, któ­re mają w gło­wie tyl­ko chło­pa­ków, dys­ko­te­kę i hap­py ho­urs. Idzie do swo­je­go po­ko­ju, za­my­ka się i od­ra­bia lek­cje na dru­gi dzień albo uczy się na za­pas, co prze­cież za­wsze się przy­da­je. Nie za dar­mo uzy­sku­je naj­wyż­sze oce­ny!

O rety! Czy ma ja­kieś wady?! Nie, jest prze­cież do­sko­na­ła!

Te­raz idę, bo mu­szę jesz­cze zor­ga­ni­zo­wać wa­ka­cje i już dwa mie­sią­ce wal­czę z Łu­cją, bo ona nie chce na­wet sły­szeć o tym, że je­dzie­my nad mo­rze, mówi, że nie­na­wi­dzi pla­ży i nie my­śli na­wet o Mek­sy­ku, bo zo­sta­je w domu (wy­obraź so­bie, że zo­sta­wię ją samą w domu!) i naj­wy­żej po­je­dzie w góry po­cho­dzić (jak­by to ona dyk­to­wa­ła wa­run­ki!)”.

Tak mówi mat­ka.

A Łu­cja? Cie­ka­we, dla­cze­go nie chce je­chać nad mo­rze!

Sie­dzi na musz­li klo­ze­to­wej ze swo­imi pro­fe­sjo­nal­ny­mi na­rzę­dzia­mi: za­pa­lo­ne pa­pie­ro­sy, któ­re uga­si na swo­ich rę­kach i bę­dzie pa­trzeć, jak skó­ra się marsz­czy i skrę­ca i bę­dzie krzy­czeć z bólu; ży­let­ki do go­le­nia, aby po­ka­le­czyć so­bie nogi i zo­ba­czyć krew, któ­ra spły­wa, mil­czą­ca i nie­ma jak ona.

Nie bę­dzie wca­le bo­la­ło!? To nie o to cier­pie­nie cho­dzi, ale o ten praw­dzi­wy ból, głę­bo­ki, któ­ry chwy­ta i nig­dy nie pusz­cza, któ­ry zja­da cię od we­wnątrz, dzień po dniu, nie daje ulgi ani od­de­chu, nie ma for­my ani mia­ry.

„Tyl­ko kie­dy się ra­nię, kie­dy wi­dzę moje ręce i nogi po­na­ci­na­ne, do­pie­ro wte­dy czu­ję tro­chę ulgi, do­pie­ro wte­dy wy­da­je mi się, że żyję i wy­ła­do­wu­ję to zło, któ­re czu­ję we­wnątrz, bo nie znaj­du­ję in­ne­go spo­so­bu, żeby je wy­ra­zić, bo nie mam ani gło­su, ani słów, by się wy­po­wie­dzieć, a na­wet je­śli mia­ła­bym, nikt by mnie nie słu­chał”.

Tak my­śli Łu­cja.

Bied­na Łu­cja, któ­ra roz­pacz­li­wie pró­bu­je być taka, jaką ją chcą wi­dzieć inni, pró­bu­je za­do­wo­lić ocze­ki­wa­nia wszyst­kich, nie roz­cza­ro­wać ich i udo­wod­nić, że jest od­waż­na, zdol­na, kom­pe­tent­na, po­zwa­la­jąc im przej­rzeć się w naj­lep­szych wy­ni­kach otrzy­ma­nych dzię­ki kształ­to­wa­niu do­sko­na­łej cór­ki i wzo­ro­wej stu­dent­ki.

Bied­na Łu­cja, bo nie może po­wie­dzieć, że jest za­ko­cha­na w Łu­ka­szu, pięk­nym i po­tę­pia­nym, po­wta­rza­ją­cym kla­sę noc­nym mar­ku; że chce być przy­ja­ciół­ką prze­bo­jo­wej i pew­nej sie­bie Mo­iry, upar­tej jak osioł i bar­dzo szczę­śli­wej; że chce pójść na za­ba­wę do Elż­bie­ty, ale nie była za­pro­szo­na, zresz­tą wy­star­czy, że stu­diu­je! Że może roz­ma­wiać tyl­ko o dziad­ku, ta­tu­siu, ale nic ją nie ob­cho­dzą ich do­brze ukie­run­ko­wa­ne stu­dia; i nie­praw­da, że nie przej­mu­je się wca­le przy­szło­ścią, wręcz prze­ciw­nie, ma swo­je ma­rze­nia i by­ły­by one jesz­cze wy­raź­niej­sze, ale w jej domu cała ta spra­wa z przy­dat­ny­mi za­wo­da­mi jest uwa­ża­na za hob­by ko­goś, komu w ży­ciu się nie po­wio­dło.

Bied­na Łu­cja, któ­ra nig­dy nie mówi, nig­dy nie pro­si, nig­dy nie pła­cze. Łu­cja, któ­ra mówi tyl­ko do sie­bie sa­mej: Jesz­cze jed­no na­cię­cie, a po­tem idę skoń­czyć mat­mę, bo ju­tro bę­dzie spraw­dzian”.

DRO­GA DLA ŁU­CJI (I JEJ MAT­KI)

Przy­pa­dek Łu­cji po­dob­ny jest do sy­tu­acji wie­lu sy­nów i có­rek tych ma­tek, któ­re po­trze­bu­ją po­twier­dze­nia swo­jej war­to­ści.

Jed­nak nie wszyst­ko stra­co­ne. Łu­cja może za­cząć na nowo i może się od­na­leźć. Może zmie­nić swo­je za­cho­wa­nie i wy­brać inną dro­gę, ale nie sama. Trze­ba też, żeby jej mat­ka i jej oj­ciec (!) – któ­ry na ro­dzin­nej sce­nie oka­zu­je się być wiel­kim nie­obec­nym – za­sta­no­wi­li się nad zna­cze­niem tego, co się dzie­je; spró­bo­wa­li od­gad­nąć sens strasz­li­wej, za­ko­do­wa­nej mowy cia­ła uży­wa­nej przez Łu­cję.

A nade wszyst­ko trze­ba na po­cząt­ku, żeby otwo­rzy­li oczy, uszy i ser­ca i zgod­nie spoj­rze­li na do­mek z kart (i kłamstw), w któ­rym się za­mknę­li, bro­niąc przed czymś. Ten dom mu­szą zbu­rzyć i wy­mieść wszyst­kie swo­je cho­re prze­ko­na­nia.

To mat­ka po­trze­bu­je, żeby Łu­cja była pięk­na, dziel­na i do­sko­na­ła.

Ma być tak do­sko­na­ła, żeby wzbu­dzać za­zdrość; dziew­czy­na bez wy­ma­gań, pra­gnień i toż­sa­mo­ści. Mat­ka po­trze­bu­je przej­rzeć się w tym ide­al­nym stwo­rze­niu, aby otrzy­mać po­twier­dze­nie wła­snych zdol­no­ści ro­dzi­ciel­skich. Musi zo­ba­czyć to i nic in­ne­go, przy­kryć prze­ży­te nie­po­wo­dze­nia i trud­ną do wy­trzy­ma­nia fru­stra­cję. Mat­ka po­pro­wa­dzi­ła i zor­ga­ni­zo­wa­ła każ­dy szcze­gół ży­cia cór­ki; wy­mo­de­lo­wa­ła ją i zbu­do­wa­ła na ob­raz i po­do­bień­stwo wła­snych ocze­ki­wań, nie da­jąc jej przy tym ani wła­snej prze­strze­ni, ani pra­wa do gło­su.

Kie­dy cór­ka wy­czu­wa, że mat­ka po­trze­bu­je po­twier­dzeń, robi wszyst­ko, żeby je dać; or­ga­ni­zu­je swo­je ży­cie tak, żeby było nie­ustan­nym prze­ka­zem po­zy­tyw­ne­go wspar­cia dla mat­ki. „Tak, je­steś dziel­na, kom­pe­tent­na, po­rząd­na. Tak, two­je zdol­no­ści ro­dzi­ciel­skie są po­twier­dzo­ne mo­imi wy­bit­ny­mi osią­gnię­cia­mi w szko­le, moim po­słu­szeń­stwem i do­sko­na­ło­ścią”. Cór­ka per­fek­cyj­nie od­gry­wa na­rzu­co­ną jej rolę i re­ali­zu­je wy­cho­waw­czy plan, jest uoso­bie­niem wy­pa­czo­nej pe­da­go­gicz­nej wy­obraź­ni mat­ki. A gdzie mają uj­ście ne­ga­tyw­ne emo­cje zwią­za­ne z re­zy­gna­cją z sie­bie, z wła­snej oso­bo­wo­ści, z wła­snych ma­rzeń i pra­gnień? Gdzie ucho­dzi wście­kłość zro­dzo­na z żalu i nie­mo­cy au­to­no­micz­ne­go ist­nie­nia, my­śle­nia i od­czu­wa­nia? Gdzie uwal­nia się to strasz­li­we po­czu­cie winy by­cia tak nie­wdzięcz­ną cór­ką, któ­ra nie do­ce­nia wszyst­kie­go, co jej się daje; tak ego­istycz­ną, że woli wy­bie­rać sama i tak po­wierz­chow­ną, że pra­gnie żyć? Nie­moż­li­we jest wy­ła­do­wa­nie ca­łej tej zło­ści na in­nych, ob­wi­nia­nie ko­go­kol­wiek, roz­cza­ro­wa­nie i spra­wia­nie cier­pie­nia temu, kto nie po­tra­fił­by znieść po­dob­nej sy­tu­acji. Le­piej zwró­cić wszyst­ko prze­ciw­ko so­bie, uka­rać się i uni­ce­stwić.

Łu­cja po­trze­bu­je na­uczyć się roz­po­zna­wać wła­sne emo­cje, uzna­wać je za wła­ści­we, wy­ra­żać je sło­wa­mi, a nie jak do­tych­czas za po­mo­cą sa­mo­oka­le­cze­nia. Aby to na­stą­pi­ło, trze­ba praw­dzi­we­go słu­cha­nia ze stro­ny dru­giej oso­by, słu­cha­nia, któ­re nie ozna­cza za­wsze i wszę­dzie wy­ma­ga­nia zgo­dy, przy­wią­za­nia i ko­ali­cji. Róż­ni­ca zdań jest po­ży­tecz­na i wy­cho­waw­cza. Tak więc uzna­nie tego, co Łu­cja czu­je, my­śli i prze­ży­wa – jed­nym sło­wem tego, kim Łu­cja jest – sta­no­wi je­dy­ną dro­gę, by udzie­lić jej gło­su i uznać praw­dę o niej sa­mej za waż­niej­szą niż ma­cie­rzyń­skie po­trze­by, ocze­ki­wa­nia i pro­jek­cje.

Bu­do­wa­nie wła­snej toż­sa­mo­ści i swo­bod­ne­go wy­ra­ża­nia sie­bie po­zwo­lą dziew­czy­nie odejść od wy­bie­ra­nia po­mię­dzy „śmier­cią” in­nej oso­by i „sa­mo­bój­stwem”, ofia­rą z sie­bie.

Nie­mniej fun­da­men­tal­ną spra­wą jest, aby jej mat­ka i oj­ciec tak­że zna­leź­li prze­strzeń na wy­słu­cha­nie i roz­mo­wę, wspar­cie i po­moc. W tak bar­dzo zło­żo­nej i bo­le­snej sy­tu­acji nie mia­ło­by żad­ne­go sen­su sto­so­wa­nie lo­gi­ki oskar­ża­nia ro­dzi­ców czy bez­a­pe­la­cyj­ne­go zrzu­ca­nia winy wy­łącz­nie na mat­kę. Na­le­ża­ło­by ra­czej włą­czyć lo­gi­kę zro­zu­mie­nia, okre­ślić po­trze­by, pra­gnie­nia, pro­ble­my każ­dej oso­by, nie dzie­ląc świa­ta wy­łącz­nie na do­brych i złych. A wte­dy bę­dzie moż­li­we „uru­cho­mie­nie” praw­dzi­wych ro­dzin­nych re­la­cji i otwar­cie wszyst­kich na nową, inną przy­szłość.Marzia która się poświęca, osiągając złe wyniki w nauce

Każ­de nie­po­wo­dze­nie szkol­ne ma swo­je uza­sad­nie­nie. Usu­nię­cie złej oce­ny w szko­le jako bez­spor­na pró­ba bez­in­te­re­sow­no­ści i umo­ty­wo­wa­nia ucznia jest błę­dem, na któ­ry ża­den sza­nu­ją­cy się na­uczy­ciel nie może so­bie po­zwo­lić za­rów­no z punk­tu wi­dze­nia dy­dak­tycz­ne­go, jak i pe­da­go­gicz­ne­go. Ma­rzia uczą­ca się w li­ceum ogól­no­kształ­cą­cym jest po­twier­dze­niem tego, że nie­po­wo­dze­nia szkol­ne mogą być wiel­kim do­wo­dem mi­ło­ści „do­bro­wol­nej” ofia­ry dla więk­sze­go do­bra. Nie za­wsze dziec­ko nie osią­ga do­brych wy­ni­ków w szko­le, po­nie­waż się leni albo jest mało in­te­li­gent­ne…!

Ma­rzia do­sta­ła ko­lej­ny raz sto­pień nie­do­sta­tecz­ny¹. To już nie no­wi­na; od dwóch lat nie­do­sta­tecz­ny stał się dla niej do­brą oce­ną.

W ze­szłym roku skoń­czy­ła pierw­szą kla­sę, uzy­sku­jąc z trzech przed­mio­tów wy­nik nie­do­sta­tecz­ny; w tym roku jej świa­dec­two szkol­ne je­ży­ło wło­sy na gło­wie: nie było żad­nej po­zy­tyw­nej oce­ny – na­wet z wy­cho­wa­nia fi­zycz­ne­go.

Mi­ja­ją ty­go­dnie, a śred­nia ocen nie ro­śnie. Ten sam sce­na­riusz co mi­nio­ne­go roku szkol­ne­go; po Wiel­ka­no­cy bę­dzie zno­wu bieg przez płot­ki po za­li­cze­nia.

Ma­rzia wie, że może zdać; po­przed­nio też jej się uda­wa­ło, do­stat­nie kil­ka ocen nie­do­sta­tecz­nych i wku­wa­jąc przez całe lato, przej­dzie w koń­cu do trze­ciej kla­sy.

To jed­nak wy­da­je się dziw­ne, bo za­wsze była taka dziel­na w szko­le! Nie tyl­ko z po­wo­du do­brych ocen, ale tak­że dla­te­go, że była bły­sko­tli­wa, gor­li­wa, cie­ka­wa, in­te­re­so­wa­ła się i bra­ła czyn­ny udział we wszyst­kim, wy­da­wa­ła się być prze­zna­czo­na do bły­sko­tli­wej ka­rie­ry szkol­nej peł­nej do­brych ocen.

W pew­nym mo­men­cie jed­nak coś się zmie­ni­ło. Sza­le­nie trud­no zro­zu­mieć, co jest po­wo­dem zmia­ny na gor­sze, po­nie­waż po­zor­nie nic się nie wy­da­rzy­ło w co­dzien­nym, kon­kret­nym ży­ciu dziew­czy­ny.

Od­kąd skoń­czy­ła sześć lat, żyje tyl­ko z mat­ką bę­dą­cą w se­pa­ra­cji z mę­żem.

Mama od oko­ło ośmiu lat cier­pi na cho­ro­bę zwy­rod­nie­nio­wą, któ­ra stop­nio­wo do­pro­wa­dzi­ła ją do zmia­ny sty­lu ży­cia. Naj­pierw prze­szka­dza­ła w sa­mo­dziel­nym po­ru­sza­niu się, upra­wia­niu spor­tu, któ­ry ją pa­sjo­no­wał, w spo­ty­ka­niu się z przy­ja­ciół­mi, z któ­ry­mi czę­sto wy­jeż­dża­ła w góry, aż w koń­cu ogra­ni­czy­ła moż­li­wość pod­ję­cia pra­cy.

Ko­bie­ta była za­wsze bły­sko­tli­wą pro­fe­sjo­na­list­ką, sza­no­wa­ną i ce­nio­ną, za­an­ga­żo­wa­ną w ro­bie­nie ka­rie­ry (do tego stop­nia, że sta­ło się to, przy­najm­niej czę­ścio­wo, po­wo­dem se­pa­ra­cji z mę­żem). Na­wet po roz­po­zna­niu cho­ro­by przez kil­ka lat pro­wa­dzi­ła wy­tę­żo­ną dzia­łal­ność i po­stę­po­wa­ła jak do­tych­czas. Elek­tro­nicz­ne no­śni­ki da­nych po­zwa­la­ły jej być oso­bą cią­gle ak­tyw­ną, obec­ną i za­pew­nia­ły – jak zwy­kle – osią­ga­nie wy­so­kich wy­ni­ków w pra­cy.

Z bie­giem cza­su jed­nak cho­ro­ba po­stę­po­wa­ła i uka­za­ła swo­je inne ob­li­cze; za­czę­ły po­ja­wiać się za­bu­rze­nia po­znaw­cze i zwią­za­ne z nimi za­bu­rze­nia emo­cjo­nal­ne.

Mama ma trud­no­ści z pa­mię­cią, nie­kie­dy się myli, jej zmę­cze­nie nie jest już tyl­ko fi­zycz­ne, ale tak­że du­cho­we. Kie­dy oby­dwa się na­kła­da­ją, wszyst­ko sta­je się cięż­kie jak ska­ła. Nie­ste­ty, tak­że jej na­strój zmie­nia się jak w ka­lej­do­sko­pie i po­ja­wia­ją się po­sta­wy i za­cho­wa­nia nig­dy przed­tem u niej nie wi­dzia­ne: cza­sa­mi jest w de­pre­sji, mil­czą­ca, za­mknię­ta w so­bie, a in­nym ra­zem wście­kła, ner­wo­wa i sar­ka­stycz­na. Nig­dy nie jest za­do­wo­lo­na, za to co­raz bar­dziej wy­ma­ga­ją­ca i apo­dyk­tycz­na. Dużo pła­cze: pła­cze i opła­ku­je, na okrą­gło – nie tyle z po­wo­du utra­ty wła­dzy nad swo­im cia­łem, ile nad swo­im umy­słem, na któ­ry tak bar­dzo li­czy­ła. Jej bły­sko­tli­wa in­te­li­gen­cja, zdol­no­ści i kom­pe­ten­cje, uzna­nie, ja­kim się za­wsze cie­szy­ła oraz kon­se­kwent­na nie­za­leż­ność i au­to­no­mia eko­no­micz­na sta­ły się waż­ną czę­ścią jej toż­sa­mo­ści.

Zdra­dza ją umysł – wi­zy­tów­ka i po­twier­dze­nie waż­no­ści; chwie­je się jej in­te­li­gen­cja, sil­ny punkt, na któ­ry bar­dzo li­czy­ła. Od nie­go za­le­żał jej za­wo­do­wy suk­ces i opar­cie w trud­nych chwi­lach.

Ma­rzia ma te­raz nie­wie­le po­nad czter­na­ście lat. Sta­je się ko­bie­tą, za­czy­na my­śleć o so­bie i bu­do­wać wła­sną przy­szłość, pa­trzy na mamę jak na pierw­szy wzór ko­bie­co­ści, a jed­no­cze­śnie jak każ­da na­sto­lat­ka chce ją na­śla­do­wać. Peł­ne przy­ję­cie toż­sa­mo­ści tego ro­dza­ju jest za­wsze zło­żo­ne; w tym wy­pad­ku sta­je się bie­giem przez płot­ki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: