Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wykorzystywanie seksualne - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
8 września 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
3,84

Wykorzystywanie seksualne - ebook

Czternastoletnia Ann Cassidy zmaga się ze swoją przeszłością. Od dawna przygniata ją tajemnica, której nie znają nawet jej rodzice. Pewnej nocy na obozie szkolnym, gdy jej przyjaciółka, Heather, jest świadkiem jej koszmarów nocnych, Ann postanawia wreszcie wyrzucić z siebie to, co skrywała w sobie od dzieciństwa. Wyjawia, że przez lata była seksualnie wykorzystywana przez swojego dziadka. Jak poradzić sobie z takim obciążeniem z przeszłości? Czego taka osoba potrzebuje najbardziej? Ta broszura z serii PIERWSZA POMOC jest przeznaczona zarówno dla osoby, która doświadczyła wykorzystywania seksualnego w swoim życiu, jak i dla jej przyjaciół. Jeśli znasz osoby takie jak Ann, wykorzystywane przez krewnych albo ludzi, do których każdy powinien mieć zaufanie, z tej broszury dowiesz się, jak stać się dla swojej koleżanki lub kolegi prawdziwym źródłem pocieszenia, otuchy i wsparcia. A jeśli to ty sam jesteś ofiarą seksualnego wykorzystywania, ta książeczka pomoże ci zmierzyć się z fałszywym poczuciem winy, wstydem i bezsilnością oraz doświadczyć tak potrzebnego ci pocieszenia i wyzwolenia z bólu.


SERIA PIERWSZA POMOC

W naszym życiu często dochodzi do trudnych sytuacji, w których czujemy się bezradni i osamotnieni. Nie potrafimy sobie z nimi poradzić i rozpaczliwie potrzebujemy pomocy w przetrwaniu tego, co nas spotkało.

Taką PIERWSZĄ POMOC oferują nasze broszury napisane wspólnie przez Josha McDowella i Eda Stewarta. Są one skierowane zarówno do osób, które przechodzą przez trudne chwile, jak i do ich przyjaciół, którzy pragną im pomóc. Przywołując poruszające historie różnych osób, autorzy krok po kroku pokazują jak przejść przez ciężkie doświadczenia i proponują praktyczne metody pomocy.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7829-019-3
Rozmiar pliku: 478 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

PIERWSZA POMOC

Tytuły części tej serii:

- Konflikty
- Śmierć ukochanej osoby
- Jak poznać prawdziwą miłość
- Myśli samobójcze
- Nieplanowana ciąża
- Rozwód rodziców
- Jak poznać wolę Bożą
- Wykorzystywanie seksualne

Chcielibyśmy podziękować: Davidowi Fergusonowi, dyrektorowi Intimate Life Ministries w Austin w Teksasie za jego wkład w ten cykl; Dave’owi Bellisowi, który współpracował z nami nad kształtem każdej książki. Wszystkie historie w cyklu „Pierwsza Pomoc” zaczerpnęliśmy z odcinków słuchowiska „Youth in Crisis Resource”, które Dave osobiście napisał. Jesteśmy Dave’owi niezmiernie wdzięczni za jego talent i zaangażowanie. Dziękujemy też Joeyowi Paulowi, który nie tylko wierzył w ten projekt, ale także konsekwetnie go przeprowadził.

HISTORIA ANN ODSŁONA PIERWSZA

Mała dziewczynka zdrętwiała ze strachu, kiedy w korytarzu dały się słyszeć odgłosy ostrożnego stąpania. Była sama w ciemnościach gościnnej sypialni dziadków. Pomyślała, żeby może wymknąć się z łóżka i schować pod nim, ale usłyszawszy, jak gałka u drzwi powoli się obraca, wiedziała, że już jest na to za późno. Przykryła się więc cała kołdrą i przesunęła jak najdalej w nogi łóżka, w nadziei, że może jakimś cudem on jej tam nie znajdzie.

Słyszała, jak wszedł do pokoju.

— Kwiatuszku, to ja, dziadek — usłyszała jego szept. — Babcia już mocno zasnęła, więc teraz możemy sobie urządzić nasze tajemne spotkanko.

Dziewczynka zwinęła się w maleńki kłębuszek, marząc, żeby stać się jeszcze mniejsza, żeby wręcz całkiem zniknąć. Nie lubiła „tajemnych spotkanek” dziadka. Dotykał ją tam, gdzie nie chciała być dotykana. Nie mogła jednak mówić nikomu o tym dotykaniu, bo dziadek powiedział, że to sekret. Zresztą nie chciała nikomu powiedzieć, bo była przekonana, że miałaby z tego powodu kłopoty. Robiła przecież coś bardzo niedobrego.

Usłyszała, jak zamykają się drzwi sypialni.

— Wyjdź, Kwiatuszku, no pokaż się — szeptał dziadek.

Wzdrygnęła się, gdy ręce dziadka zaczęły klepać kołdrę, aż w końcu znalazły wzgórek w nogach łóżka.

— Nie chcę tajemnego spotkania, dziadku — powiedziała, gdy on powoli unosił warstwy pościeli. — Proszę, dziadku, niech dziś nie będzie tajemnego spotkania.

— Ależ musimy je mieć, Kwiatuszku — mówił przesłodzonym tonem. Jego ręce sięgały do niej pomiędzy fałdami kołdry.

Zwinęła się w kłębek tak ciasno, jak tylko mogła.

— Nie, dziadku, nie, nie, dziadku, nie… nie, nie…

— Obudź się, obudź! — Ann poczuła, jak ktoś delikatnie potrząsa ją za ramię. — Masz zły sen, Annie, obudź się.

Głos, który do niej szeptał, nie był głosem dziadka. Brzmiał jak głos Heather.

Po kolejnym potrząśnięciu Ann rozbudziła się całkowicie. To Heather ją tarmosiła, a wokół było ciemno. Ann przypomniała sobie, że leży w śpiworze na swojej pryczy i że jest na kościelnym obozie letnim. Heather i cztery inne dziewczyny z parafii mieszkały z nią w domku letniskowym. Była z nimi również ich opiekunka, Jenny Shaw.

Ann westchnęła z ulgą. Nie była sześcioletnią dziewczynką, jak w tym okropnym śnie. Teraz miała czternaście lat. I nie była z dziadkiem, tylko z przyjaciółmi na obozie. Jednak po tym śnie serce jeszcze biło jej szybko i była zlana potem mimo chłodnej, górskiej nocy, którą spędziła w urządzonej po spartańsku chatce.

— Ann, dobrze się czujesz? — szeptała Heather. — Wołałaś „Nie, dziadku, nie”. Brzmiało to tak, jakbyś cierpiała.

Ann ledwie mogła dostrzec w ciemnościach twarz przyjaciółki.

— Tak, dobrze się czuję — powiedziała, odrobinę tylko głośniej niż szeptem. — Jak powiedziałaś, to był tylko zły sen. Teraz już wszystko dobrze.

Heather mówiła dalej przyciszonym tonem:

— Brzmiało to okropnie, tak jakby dziadek gonił cię z siekierą czy coś w tym rodzaju.

— Przykro mi, że cię obudziłam — powiedziała Ann, starając się odwrócić uwagę od swego snu. —Mam nadzieję, że nie obudziłam wszystkich wokoło.

— Nie martw się — zapewniła ją Heather — wszystkie dziewczyny śpią kamiennym snem.

Ann Cassidy uważała Heather Wells za najlepszą przyjaciółkę na świecie. Heather była dla niej jak siostra – zawsze gotowa do pomocy, zawsze się o nią troszczyła. Zaprzyjaźniły się w piątej klasie, kiedy matka Ann zapisała ją do szkoły chrześcijańskiej. Ann wydawało się dziwne, że mama posłała ją do szkoły wyznaniowej, zwłaszcza że ich rodzina nie chodziła do kościoła, ale obróciło się to na dobre.

W ciągu pierwszego roku w tej szkole Ann spotkała dwie osoby, które stały się dla niej bardzo ważne. Najpierw, w piątej klasie, której wychowawcą był pan Trotter, poznała Heather Wells. Potem, poprzez modlitwę i nauczanie biblijne podczas cotygodniowych spotkań biblijnych, spotkała Jezusa Chrystusa. Zaufała mu w październiku tamtego pierwszego roku i zaczęła w niedziele chodzić z Heather do kościoła. Od tej pory zawsze już były dla siebie jak siostry.

— Więc co ci się śniło — nalegała Heather z siostrzanym wścibstwem.

Ann nie chciała o tym mówić. Ten sen nawiedzał ją wcześniej już wiele razy. Zawsze pozostawiał w niej poczucie pustki i brudu. Wiedziała, że to nie tylko zły sen. To także złe wspomnienia.

— Nic takiego, naprawdę — powiedziała, wiedząc, że bardzo poważnie mija się z prawdą. — Powinnyśmy z powrotem zasnąć.

— Masz jakieś problemy ze swoim dziadkiem, Annie? — nudziła Heather, wciąż szeptem. — Czy chciałabyś, żebym się modliła w jakiejś intencji?

To była jedna z wielu rzeczy, które Ann ceniła u Heather. Jej przyjaciółka modliła się we wszelkich możliwych intencjach.

— Dziadek Bennett zmarł dwa lata temu — odparła Ann.

— Och, przepraszam. Myślałam tylko… — Heather umilkła.

— Nic nie szkodzi — powiedziała Ann. — Kładźmy się z powrotem. Pomodlimy się rano?

— Pewnie. Na zewnątrz, koło strzelnicy dla łuczników, tuż po śniadaniu.

— Dobrze. Dobranoc — szepnęła Ann — i dziękuję ci.

— Dobranoc.

Ann wciąż jeszcze nie spała, kiedy usłyszała głośny, głęboki oddech dochodzący z sąsiedniej pryczy. Heather zasnęła. Nie do końca powiedziałam ci prawdę, Heather, szepnęła Ann. Teraz nie mam problemów z dziadkiem, bo dziadek nie żyje, ale nigdy nikomu nie mówiłam o tym, co on mi zrobił. I teraz tak się tego wstydzę, że boję się komukolwiek powiedzieć. I nie wydaje mi się, żebym potrafiła się pozbyć tych wstrętnych wspomnień. Może potrzebuję, żebyś właśnie o to się ze mną pomodliła.

Chatka Jenny Shaw trzeci dzień z rzędu zdobyła nagrodę komendanta obozu za czystość. Przy śniadaniu Heather Wells jak zwykle przewodziła żywiołowym okrzykom radości, Ann natomiast jak zwykle kryła się w cieniu. Znajomi nie mogli uwierzyć, że ona i Heather są przyjaciółkami. Heather była taka komunikatywna, a Ann taka cicha… Jednak Heather nigdy z niczego Ann nie wykluczała. To był jeszcze jeden powód, dla którego Ann ceniła swoją najlepszą przyjaciółkę.

Po śniadaniu Ann i Heather poszły na swoją ulubioną kłodę drewna koło strzelnicy łuczników, żeby się pomodlić. Zanim jeszcze otworzyły Biblię, Ann poruszyła temat, który zaprzątał jej umysł od czasu ich krótkiej rozmowy w środku nocy.

— Zanim zaczniemy czytać, muszę cię przeprosić.

Heather podniosła głowę, zdziwiona.

— Za co?

Ann wierciła się na kłodzie. Ten temat wprawiał ją w wielkie zdenerwowanie.

— Wczoraj w nocy powiedziałam ci, że nie mam żadnych problemów z dziadkiem.

— Tak, bo twój dziadek umarł dwa lata temu.

— No więc tak dokładnie… to nie była prawda… to o moim dziadku.

— Chcesz powiedzieć, że nie umarł?

— Nie, to o problemach.

— Miałaś problemy z dziadkiem? To ich dotyczył twój wczorajszy sen?

Świeże wspomnienie tego snu sprawiło, że Ann ciarki przeszły po plecach. Wpatrywała się w ziemię, czubkiem sandała wciskając w nią sosnowe igły. Wreszcie powiedziała:

— Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, Heather, nawet rodzicom.

Heather wzięła Ann za rękę. Zdawała się wyczuwać, jak bardzo trudno jest jej o tym rozmawiać.

— Już dobrze, Annie — zapewniła ją. — Wiesz, że jestem tu dla ciebie. Możesz mi powiedzieć, jeśli chcesz.

— To się zaczęło, kiedy miałam około czterech lat. Moi rodzice kilka razy w roku zawozili mnie do babci i dziadka Bennettów i zostawiali u nich, gdy sami wyjeżdżali. Kiedy babcia spała albo była w sklepie, mój dziadek… robił mi takie rzeczy… które nie były dobre. — Ann nie mogła powstrzymać łez wstydu napływających jej do oczu. — Dotykał mnie… w miejscach intymnych. Kazał mi… też go dotykać. Mówił, że to nasza tajemnica. Powiedział, że mam o tym nigdy nikomu nie mówić, więc nie mówiłam. Ale nie mogłam powstrzymać snów o tym.

Ann płakała, opierając głowę na ramieniu przyjaciółki. Czuła, jak Heather obejmuje ją kojącym ruchem i słyszała, że ona także pociąga nosem.

— Annie, biedactwo — powiedziała Heather łamiącym się głosem. — Nie wiedziałam, że masz taką straszną ranę z przeszłości. Tak mi przykro!

Jeszcze przez chwilę obie siedziały i płakały.

— Jak długo to trwało? — zapytała Heather, kiedy już otarły oczy.

— Około trzech lat — wyjaśniła Ann. — Potem dziadek poważnie się rozchorował i do swojej śmierci, dwa lata temu, był w domu opieki. Nie powiedziałam o tym rodzicom — mówiła dalej Ann — bo myślałam, że sprowadziłabym na siebie kłopoty. Myślałam, że to moja wina.

— Annie, byłaś tylko małym dzieckiem – przekonywała Heather. — To nie była twoja wina. To twój dziadek był winny. Nikt nie powinien robić takich rzeczy małemu dziecku!

— W takim razie dlaczego czuję się tak bardzo winna z powodu tego, co się działo?

Heather zastanawiała się przez chwilę.

— Nie wiem, co ci na to odpowiedzieć. Ale może Jenny by wiedziała.

Jenny w tym tygodniu obozu miała dyżur: to do niej należało się zgłaszać z trudnymi sprawami. Jenny i jej mąż Doug jako wolontariusze prowadzili grupę młodzieżową w kościele, do którego chodziły Ann i Heather. Obie uważały Jenny za swoją duchową starszą siostrę.

— Nie wiem, czy potrafiłabym powiedzieć o tym Jenny — stwierdziła Ann, wzdragając się na samą tę myśl.

— Cieszę się, że mi powiedziałaś o swoich snach i o swoim dziadku, Annie — zapewniła ją Heather. — Zamierzam być z tobą i modlić się z tobą, kiedy przez to przechodzisz, ale myślę, że dobrze byłoby poprosić Jenny o radę. Ona będzie wiedziała, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Mogłybyśmy porozmawiać z nią razem.

Ann skrzywiła się, ale w głębi ducha wiedziała, że Heather ma rację. Odkąd przystąpiła do grupy młodzieżowej, Jenny była dla niej źródłem duchowej siły.

— Jenny może nie mieć czasu z nami porozmawiać — zaprotestowała słabo.

— Powiedz mi tylko, kiedy będziesz gotowa na rozmowę z nią — powiedziała Heather — a ja zajmę się resztą.

Ann już czuła się lepiej dzięki temu, że powierzyła Heather swój mroczny sekret, choć bardzo trudno było jej się na to zdobyć. Odczuwała to tak, jakby Heather, przez samo wysłuchanie jej i wspólne wypłakanie się, już przejęła część przygniatającego ją ciężaru. Jeśli rozmowa z Jenny miałaby jeszcze bardziej poprawić jej samopoczucie, Ann była gotowa się na nią zgodzić.

— Dobrze — powiedziała — porozmawiam z Jenny, jeśli ty pójdziesz ze mną.

Heather uśmiechnęła się szeroko.

— Masz to jak w banku. Po to są przyjaciele.

Heather poprosiła Jenny, żeby spotkała się z nimi w czasie wolnym, tuż po lunchu. Jenny zgodziła się. Umówiły się w swojej chatce. Ich współmieszkanki jeździły w tym czasie konno.

Podczas gdy Heather dla dodania otuchy trzymała ją za rękę, Ann opowiedziała Jenny o swoich snach i o mrocznych wydarzeniach, które je wywołały. Jenny zadała wszystkie niezbędne pytania typu kto, gdzie, kiedy, nie zmuszając jej jednak do wdawania się w ohydne szczegóły. Ann, mówiąc, nie mogła powstrzymać się od płaczu, ale Heather i Jenny były z nią i dla niej.

— Dobrze jest płakać, Ann – zachęcała ją Jenny, tuląc dziewczynkę. — Pozwól sobie na łzy, niech się to wszystko z ciebie wyleje. Jesteśmy tu dla ciebie.

Wszystkie trzy pozwoliły łzom płynąć swobodnie.

Kiedy emocje opadły, Jenny powiedziała:

— To, co cię spotykało podczas tajemnych spotkań z dziadkiem, ma swoją nazwę. Czy wiesz, jak to się nazywa, Ann?

Ann wiedziała, do czego Jenny zmierza, ale wahała się, gdyż brzmiało to tak brudno, tak potwornie…

— Tak, wiem — przyznała w końcu.

— Więc powiedz mi, jak byś nazwała to, co dziadek ci robił podczas owych tajemnych spotkań — nalegała Jenny.

Te słowa wydawały się Ann czymś zakazanym, jak przeklinanie albo wzywanie imienia Bożego nadaremno. Nie chciała ich wypowiedzieć. Jednak, przy delikatnej zachęcie Jenny, zrobiła to.

— Dziadek… wykorzystywał mnie seksualnie.

— Tak właśnie było, Ann — potwierdziła Jenny. – Bardzo ważne jest, żebyś to zrozumiała. Rodzice, dziadkowie i inni dorośli mają cię chronić i o ciebie dbać. Twój dziadek, niezależnie od tego, jak bardzo by się wydawał dobry w innych okolicznościach, wykorzystywał cię dla swojej własnej przyjemności. Wykorzystywanie seksualne jest przestępstwem, Ann. Gdyby twój dziadek wciąż żył i molestował cię tak jak wtedy, nalegałabym, żebyś poszła na policję lub do urzędu chroniącego prawa dziecka. To jest aż tak poważna sprawa.

— Ale to częściowo była i moja wina — wtrąciła Ann, walcząc z powrotem łez. — Dziadek mawiał, że jestem zbyt słodka, żeby mi się oprzeć.

Jenny powoli pokręciła głową.

— To nie była twoja wina, Ann. Nieważne, co ci mówił. Niezależnie od tego, w jak wielkie poczucie winy cię wpędzał, nie masz sobie nic do zarzucenia.

Ann czuła, że w słowach Jenny było coś bardzo wyzwalającego, jakby ktoś zdjął z jej barków kolejny wielki ciężar.

— To nie była moja wina — powtórzyła.

— Dokładnie tak — powiedziała Jenny, uśmiechając się. — Chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo jestem z ciebie dumna, że masz odwagę się z tym zmierzyć. I chcę pomóc ci uleczyć te straszne niezagojone rany, które ci zadano.

— Niezagojone? — zdziwiła się na głos Ann. — Ale to było tak dawno temu.

— Pozwól, że ci to wyjaśnię — powiedziała Jenny. — Przypuśćmy, że złamałaś rękę, ale nigdy nikomu o tym nie powiedziałaś i nigdy nie poszłaś do lekarza, żeby ci ją nastawił. Co by się wtedy stało?

— Prawdopodobnie ręka przestałaby mnie kiedyś boleć, ale mogłaby już pozostać niesprawna — zgadywała Ann. — Albo mogłoby mi się wcale nie poprawić.

— Masz rację — powiedziała Jenny. — I właśnie coś takiego ci się przydarzyło. Jako dziecko zostałaś emocjonalnie zraniona nadużyciem, którego dopuścił się twój dziadek. Z czasem nieco wydobrzałaś emocjonalnie, ale teraz Bóg może zaangażować innych ludzi, którym na tobie zależy, żeby pomogli ci uleczyć tę od tak dawna cierpiącą część twojej psychiki.

To wydawało się Ann sensowne.

— Rozumiem — powiedziała.

— Wiedz zatem, że zamierzam być z tobą w trakcie procesu leczenia. Możesz na mnie liczyć, Ann.

— Na mnie też — dorzuciła Heather.

Jenny zerknęła na zegarek. Już czas na gry zespołowe na dworze.

— Chciałabym jutro znowu się tu z wami spotkać, jeśli się zgodzicie. Są jeszcze inne aspekty wykorzystywania seksualnego, o których musimy porozmawiać.

— Zgadzam się — powiedziała Ann z zapałem.

Heather też postanowiła przyjść.

Zanim wyszły z domku, Jenny poprowadziła pełną czułości modlitwę o uzdrowienie Ann. Przez cały dzień Ann czuła się wewnętrznie jakaś jaśniejsza i szczęśliwsza. Ujawniła najmroczniejsze zakamarki swej przeszłości, a dwie osoby, które tak wiele dla niej znaczyły, dalej ją kochały. Ann czuła, że dziś zaczął się nowy rozdział w jej życiu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: