Pisanie prac i sztuka ich prezentacji - Przemysław Paweł Grzybowski, Krzysztof Sawicki - ebook

Pisanie prac i sztuka ich prezentacji ebook

Przemysław Paweł Grzybowski, Krzysztof Sawicki

0,0

Opis

osługując się bardzo przystępnym językiem, autorzy ukazują Czytelnikowi zarys zasad pisarstwa na ocenę - od szkolnych wprawek, po artykuły naukowe i prace seminaryjne. Doradzają, co i jak czytać, aby napisać dobrą pracę; w jaki sposób najlepiej wyszukiwać informacje i gromadzić na potrzeby warsztatu pisarskiego; jakich błędów unikać podczas pisania prac i oddawania ich oceniającym; w jaki sposób dopracować stronę formalną tekstu i poprawnie go zilustrować; na co zwracać uwagę zbierając i opracowując materiały z wykorzystaniem komputera; w jaki sposób przygotować tekst do druku; jak zachować się podczas publicznych wystąpień w szkole i na konferencji naukowej; na jakich zasadach korespondować z nauczycielem i współpracować podczas seminarium dyplomowego itp.

Czytelnik znajdzie tu także przewodnik bibliograficzny - ponad 500 tytułów książek z zakresu metodologii badań naukowych, językoznawstwa, logiki, statystyki i innych dziedzin; przewodnik internetowy - ponad 100 adresów stron wirtualnych bibliotek, słowników, poradników, wyszukiwarek, serwisów informacyjnych, narzędzi do analizy danych; oraz kącik humoru z prac studenckich.

 

Książka ta może służyć jako pomoc naukowa w ramach seminariów dyplomowych (zwłaszcza na studiach z nauk społecznych i humanistycznych), zajęć z języka polskiego, czy komunikacji interpersonalnej. Jej cechą szczególną jest sposób porozumiewania się autorów z Czytelnikami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 224

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Przemysław Paweł Grzybowski Krzysztof Sawicki  

Pisanie prac i sztuka ich prezentacji

Kraków 2013

Przepraszam, a o co chodzi? – czyli niezbędny wstęp

Nie jest sztuką napisanie jakiejś pracy na ocenę, ale dobrej pracy, a raczej w miarę bezbolesne przebrnięcie przez sam proces pisania, w trakcie którego na męczącego się z tematem ucznia czy studenta czeka wiele trudności.

Jako nauczyciele akademiccy mamy różne doświadczenia z podopiecznymi piszącymi i składającymi nam do oceny rozmaite teksty. Czasem jest to przyjemność intelektualnego kontaktu i zaskoczenie, że bywają tak ujmujący i pracowici młodzi ludzie. Innym razem trudno opanować nerwowe drżenie rąk w poszukiwaniu narzędzi zbrodni, gdy orientujemy się, że piszący lekceważy zadanie, temat i nas (z różnym poziomem lekceważenia w stosunku do każdego z tych przedmiotów), nawet dobrze się bawiąc bezkarnością – bo słaba ocena na niektórych nie robi wrażenia.

Bywają przypadki, gdy kolejny raz zauważając w pracach błędy, przed których robieniem przestrzegaliśmy wielokrotnie na zajęciach, tracimy do siebie sympatię, ponieważ przestajemy wierzyć w swe umiejętności dydaktyczne i mamy zamiar zmienić zawód – na przykład zostać sprzedawcami marchewki lub pracownikami Zieleni Miejskiej w randze taczkowych (bo i odpowiedzialność niewielka, i stres nie taki jak na uczelni, i zajęcie na świeżym powietrzu itp.). Miewamy też, zwłaszcza przed sesją egzaminacyjną, gdy na biurkach piętrzą się nam sterty papieru, stany umysłu zawierające się w obszarze między euforią a zrezygnowaniem. Wszystko przez prace pisemne…

Wielu naszych podopiecznych, od najmłodszych lat poddawanych testom i bazujących w uczeniu się na streszczeniach i kluczach, ma trudności ze stworzeniem sensownej wypowiedzi, zwłaszcza pisemnej. Niestety w niektórych szkołach nie zwraca się uwagi na ten problem, nie korygując błędów w codziennej konwersacji i zadaniach domowych, czego skutki dają się zauważyć później. Jednak wrodzony upór, przekora i drzemiąca nadzieja, że nie wszystko jeszcze stracone dla absolwentów gimnazjum, pomagają nam stawiać czoło rzeczywistości i mimo wszystko powtarzać te same treści, rady, zalecenia – tym razem także w formie pisemnej.

Dialog ze współpracowni(cz)kami, z podopiecznymi, a także z rzeszą ich krewnych, znajomych i przyjaciół, pozwolił się nam zorientować, że przyczyną coraz gorszych prac pisemnych („kiepściejszej jakości” – jak uroczo mawia znajoma, baaardzo liberalna polonistka), nie jest mimowolne uczestnictwo w konflikcie pokoleń i występowanie z pozycji starzejącego się mądrali, który w przypływie bezsilności wywołuje u studentów poczucie winy stwierdzeniami typu: „Za moich czasów, to się pisało prace – nie to, co teraz!”. Przyczyny są bardziej złożone. Nie chcąc tracić czasu (Twojego i naszego) oraz w obawie o własne zdrowie i życie (wielu osobom musielibyśmy bowiem nadepnąć na odcisk), pozostawiamy je za zasłoną widma kryzysu przemysłu papierniczego, obłudnie oszczędzając energię, papier, farbę drukarską i środowisko – choćby nawet zabrzmiało to fałszywie w wypowiedzi takich jak my miłośników foliowych reklamówek w sklepach.

Zaprzyjaźnionym studentom zawdzięczamy często naiwne, ale i życzliwe przekonanie, że nawet poprawkowicza-weterana czy repetującego rok tak zwanego spadochroniarza, można zachęcić do napisania dobrej pracy. Przy odrobinie anielskiej cierpliwości, powtarzając niektóre rady bez liczenia który to już raz oraz stosując metodę prób i błędów (nie przyjmując pracy, która już na pierwszy rzut oka wygląda na niestrawną dla sprawdzającego), da się uzyskać efekt w postaci poprawnego pod wieloma względami maszynopisu. Od tych studentów wiemy, że idąc tym tropem i wyposażając piszących w odpowiednie narzędzia w postaci jasno określonych wymogów, kryteriów oceny, założeń metodologicznych, terminów itp., można ich skłonić do owocnej refleksji.

Jeśli narzędzia te zostaną wyrażone na piśmie, zamieszczone w Internecie na stronie uczelnianej, wywieszone w gablocie czy rozdane lub przesłane podopiecznym pocztą elektroniczną, to osiąga się niezwykle istotny cel: w pewnym momencie nie trzeba już wszystkiego powtarzać, organizować korepetycji, robić min budzących przerażenie i denerwować się, ponieważ przy wielce prawdopodobnym założeniu, że osoba dostająca się na studia potrafi czytać, to na nią spada cała odpowiedzialność. Zaoszczędzony w ten sposób czas można poświęcić na lekturę, zwiedzanie świata lub – jeśli ktoś woli – łowienie ryb. Co więcej, zyskuje się też zrozumienie i szacunek studentów, którzy doceniają, że traktuje się ich po partnersku i zwykle nie obrażają się za ocenę (nie)dostateczną, bo mają świadomość, że sami złamali reguły, nie przeczytali bowiem wiadomości od zadającego pracę – z różnych przyczyn, wśród których lenistwo i nabyta niesystematyczność w nauce są na pierwszych miejscach.

Nasz przyjaciel Kuba twierdzi, że w takich okolicznościach „Tylko ciołek nie napisze dobrej pracy”. Ciołki zaś zwykle ściągają notatki z Internetu, kupują gotowce od starszych roczników, zlecają napisanie zadań domowych zawodowcom albo oddają do oceny cokolwiek, licząc, że oceniający i tak tego nie przeczyta. Kuba wie, co mówi, bo będąc weteranem trzech skrajnie odmiennych kierunków studiów, wiele już przeszedł i byle praca semestralna go nie przeraża.

Wystarczy więc ponoć przedstawić podopiecznym zadanie z podtekstem: „nie bądź ciołkiem – samodzielnie napisz dobrą pracę i właściwie ją zaprezentuj”, a dla wielu z nich będzie to odpowiednio mobilizujące, by wziąć się uczciwie i raźno do wykonywania polecenia. Nikt bowiem nie chce w grupie czy w oczach prowadzącego zajęcia uchodzić za ciołka, czyli za fajtłapę, fujarę, nieroba, nieuka, lenia, buraka, oszusta, złodzieja wartości intelektualnych i… (tu wpisz dowolne określenie, którego lepiej byłoby nie mieć w pustej rubryce pod imieniem i nazwiskiem w legitymacji szkolnej lub indeksie).

Chcąc się zabezpieczyć przed taką sytuacją, należy stosować zasady BHPP – czyli bezpieczeństwa i higieny pisania prac. Na zasady te składa się zbiór poważnych porad metodycznych i metodologicznych, ironicznych (czasem wręcz bezczelnych, bo oczywistych) uwag o charakterze socjotechnicznym oraz dobrych życzeń sprawdzającego prace, dzięki którym stan jego nerwów (a pośrednio także jego podopiecznych) nie będzie się już pogarszać wskutek konieczności walki o każde słowo i wystawiania złych ocen tym, którzy tę walkę przegrywają.

Książeczka, którą właśnie trzymasz w dłoniach, na kolanach, na stole, leżąc na boisku, łące lub tapczanie, jest adresowana do uczniów i studentów pierwszych roczników jako podręczna pomoc naukowa. Może Ci pomóc w sytuacji, gdy z powodu widma napisania słabej pracy grozi Ci uznanie za ciołka. W żadnym wypadku nie jest to podręcznik metodologii, bo nie zawiera wywodu zasad prowadzenia badań naukowych i pisania prac z różnych dziedzin. To raczej niezobowiązujący „uważnik BHPP” – czyli zbiór uwag uporządkowanych przez zadających i oceniających prace, adresowany do ich potencjalnych autorów. U jego podstaw tkwią refleksje Umberta Eco oraz Marii Dudzikowej:

Można napisać przyzwoitą pracę dyplomową mimo najrozmaitszych problemów, przeciwności i ograniczeń. Można wykorzystać pisanie pracy dyplomowej jako okazję (nawet jeśli cały czas spędzony na uniwersytecie był rozczarowujący lub frustrujący) do odzyskania poczucia sensu i celu studiów, pojmowanych nie jako kolekcjonowanie pojęć, lecz jako nauka wyciągania wniosków z doświadczeń, przyswajania umiejętności (przydatnych w dalszym życiu), wyodrębniania zagadnień, analizowania ich za pomocą wybranej metody i prezentowania ich z wykorzystaniem pewnych technik komunikacyjnych1.

Ujmowanie w słowa wszystkiego, co przyjdzie na myśl na zasadzie mnożenia zdań, z których nic nie wynika, jako że nie poprzedzonych pytaniami, czy się rozumie to, o czym się pisze/mówi, niesie ze sobą niebezpieczeństwo zasłużenia na miano „kataleptologika”. Określenie to ma swoje źródło w greckiej nazwie charadios mitycznego ptaka o niespotykanej żarłoczności, który ciągle jadł i wydalał. Metaforą tą można objąć teksty, w których aparat pojęciowy nie opisuje rzeczywistości, chociaż mogło to być zamiarem autora, ponieważ stanowi echo jakichś zasłyszanych fraz, czy też jest wydalaniem jakichś szczątków modnych/przypadkowych lektur, terminów o różnych zakresach ogólności, bez dbałości o logikę itp.2

Chodzi nam więc o symboliczny dialog z Czytelnikami o tym, co i jak piszą, a także prezentują w określonych okolicznościach – od składania pracy do oceny po wystąpienie na konferencji naukowej. Niektórych być może zdziwi nasz miejscami wręcz frywolny (ale nie beztroski!) styl komunikowania, który uczyniliśmy charakterystyczną cechą tej książeczki. Nawiązujemy jednak w ten sposób do wyrażonej przez Bogusława Śliwerskiego idei głoszącej, że skoro zróżnicowane społeczeństwo posługuje się różnymi językami, to nauka może odwoływać się do wielu form przekazu, korzystać z rozmaitych narzędzi – wszystko dla dobra praktyki edukacyjnej3.

Przyjmujemy również tezę Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej, według której

Język i poznanie stanowią aspekty poznawczego oswajania świata, warunkujące jakość wytwarzania i wykorzystywania wiedzy (także wiedzy o edukacji) oraz komunikowania wiedzy o edukacji (w tym także wiedzy naukowej) w celu porozumiewania się ze sobą podmiotów edukacji dla pomyślnego kreowania obszaru społecznej praktyki edukacyjnej4.

Z tego też powodu znajdziesz w tej książce liczne odsyłacze do wielu opracowań popularnonaukowych i publicystycznych, które ze względu na przystępny język i odwołania do trafnych przykładów z dziedziny współczesnej kultury uznaliśmy za przydatne uzupełnienie niemożliwych do uniknięcia czy zaniechania studiów nad pracami dydaktycznymi.

LekturaPisania prac… w żadnym wypadku nie zwalnia Cię z obowiązku dogłębnego studiowania tekstów (zwłaszcza podręczników) zalecanych przez Twoich nauczycieli, promotorów, Mistrzów5. Może Ci jedynie nieco pomóc w sztuce pisania – trudnej, ale jakże wdzięcznej z perspektywy poczucia rzetelnego wywiązania się z obowiązku, uzyskania za to dobrej oceny oraz uznania czytelników i słuchaczy.

 

***

 

Z pokorą i uśmiechem dziękujemy naszym Mistrzom, współpracownikom ze środowiska akademickiego, studentom, krewnym i przyjaciołom. Bez ich dobrych rad, życzliwości, wsparcia oraz cierpliwości książka ta by nie powstała. Szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do Pani Profesor Marii Dudzikowej z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

 

Autorzy

Białystok – Bydgoszcz, maj 2010

 

1U. Eco, Jak napisać pracę dyplomową. Poradnik dla humanistów, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2007, s. 21.

2M. Dudzikowa, O wciskaniu kitu i rozplenianiu się banału w pedagogicznym dyskursie [w:] A. Bogaj, H. Kwiatkowska (red.), Życie i dzieło z ideą wielostronności w tle, Instytut Badań Edukacyjnych, Wydział Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009, s. 180–181. Określenie „kataleptologik” Autorka zaczerpnęła z pracy: C.J. Olbromski, „Verstehende Soziologie” Maxa Webera. Konteksty filozoficzne i inspiracje, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2003, s. 13–15.

3Szerzej na ten temat patrz: B. Śliwerski, Jaki paradygmat? [w:] J. Rutkowiak, D. Kubinowski, M. Nowak (red.), Edukacja, moralność, sfera publiczna. Materiały z VI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego PTP, Verba, Lublin 2007, s. 443–454.

4T. Hejnicka-Bezwińska, Pedagogika ogólna, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008, s. 258.

5W średniowiecznej Polsce zaszczytne miano „Mistrza” otrzymywały osoby posiadające stopień naukowy. Z czasem jednak określenie to zaczęto kojarzyć z ludźmi przewyższającymi innych swoją wiedzą i umiejętnościami w jakiejś dziedzinie – choćby nawet ich Mistrzostwo było zauważane tylko w pewnych środowiskach i przez niektóre osoby. Mistrzowie to osoby dzielące się z innymi swym doświadczeniem, skore do udzielania wsparcia i porad nie tylko w sferze akademickiej. Nie każdy Mistrz jest więc nauczycielem i nie każdy nauczyciel jest Mistrzem. Tym mianem obdarza się autorów wyjątkowych dzieł (np. książek), dokonań, inspiracji itp., i właśnie w takim – szerokim – znaczeniu określenie „Mistrz” występuje w niniejszej książce. Na pewno masz Mistrzów, którzy stanowią dla Ciebie wzór do naśladowania i są autorytetem.

Abecadło – czyli co i jak czytać, zanim zacznie się pisać

 

Co – poza umiłowaniem wiedzy i słowa – łączy Melchiora Wańkowicza, Kornela Makuszyńskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Umberta Eco i wielu innych Mistrzów? Przekonanie, że zanim się napisze, trzeba przeczytać. Łączy ich również świadomość, że aby dobrze pisać, trzeba dużo i odpowiednio czytać – przy czym niedokonane formy czasowników są tutaj niezwykle istotne. Nie można bowiem pewnego razu przestać czytać i dojść do wniosku, że oto czytanie ma się już za sobą, a odtąd głównym zajęciem będzie tylko pisanie wielkich dzieł i bycie niejako z urzędu Mistrzem, obiektem westchnień entuzjastycznych miłośników literatury płci obojga oraz korzystanie ze złotej karty kredytowej (no, z tym ostatnim w polskich warunkach to spora przesada, ale pomarzyć każdemu wolno!).

Skoro receptą na dobre pisanie jest czytanie, to czy wystarczy spędzać czas na kanapie w Empiku, pochłaniając na przykład jedno czasopismo po drugim? A może lepiej zapisać się do wszystkich bibliotek w promieniu dziesięciu kilometrów i czytać cokolwiek, na przykład metodycznie zaliczając zawartość kolejnych półek od prawego łokcia uroczej (niekiedy) bibliotekarki? Niestety, sprawa jest o wiele trudniejsza. Liczy się bowiem przewaga jakości nad liczbą pochłoniętych woluminów. Im więcej czytasz, tym większa szansa, że będziesz dobrze pisać – pod warunkiem jednak, że nie jest to lektura byle jaka i czegokolwiek.

Jak czytać?

Warunkiem wartościowego pisania jest wartościowe czytanie. Należy dobierać lektury określane przez Lecha Witkowskiego mianem wybuchowych1 – to znaczy takie, które ze względu na zawarte w nich treści wywołują u czytelnika przeżycia, intrygują, inspirują, czyli krótko mówiąc: prowadzą do przebudzenia. Czasem warto przeczytać całą książkę dla znalezienia w niej jednego istotnego zdania, jednej myśli, kategorii pojęciowej, które otworzą oczy na pewne zjawiska i nie dadzą w nocy spać, stając się podstawą „goni myślowej” – to jest jedynego w swoim rodzaju twórczego pobudzenia, którego doznawał Tytus de Zoo z komiksów Papcia Chmiela2. Lektury, które nie prowadzą do takiego stanu, są jałowe – nie ma wtedy przeżywania – a gdzie nie ma przeżywania, tam nie ma przebudzenia i wewnętrznej, duchowej przemiany czytelnika3. Na szczęście na brak książek nie można narzekać, jest więc z czego korzystać, na czym się wzorować, do czego się odwoływać i co cytować.

Co czytać?

Wybierając lektury w poszukiwaniu inspiracji i obszaru tematycznego Twoich zmagań pisarskich, staraj się pracować w myśl zasady „od ogółu do szczegółu”. Ogółem będą wszelkiego rodzaju encyklopedie, leksykony, słowniki itp. właściwe dla przedmiotu lub dyscypliny naukowej, z zakresu której piszesz pracę, albo dyscyplin pokrewnych. Szczegółem zaś – drobiazgowe opracowania naukowe na konkretny temat. Aby do nich dotrzeć, zacznij poszukiwać literatury, na którą powołują się autorzy haseł w leksykonach. Ma ona różny charakter, różnych odbiorców i w różny sposób przedstawia się w niej rzeczywistość. Pozwoli Ci to zorientować się w rodzajach źródeł informacji:

Podręczniki – pisane przede wszystkim z myślą o osobach będących na początku drogi w pewnym obszarze wiedzy. Skoro potencjalny odbiorca jest mało doświadczony, to podręcznik stanowi swoiste abecadło. Znajdziesz zatem ogólne informacje, pytania, zadania czy testy, dzięki którym sprawdzisz stopień przyswojenia wiadomości. Nie wstydź się sięgać po podręczniki: nawet Mistrz musiał od nich zaczynać i powraca do ich lektury, gdy brakuje mu podstaw. Monografie – to jakby szczegółowy przegląd stanu wiedzy w danej dziedzinie. Niekiedy pisane mało przystępnym językiem naukowym, zawierają wiele szczegółów o pojęciach, teoriach i badaniach na wybrany temat. Problematyka monografii odzwierciedla poglądy poszczególnych autorów i bywa przedmiotem dyskusji. Może to być widoczne zarówno w treści (np. twórca monografii będzie z lubością cytował ulubionych autorów, pozostałych z obowiązku, a o innych tylko napomknie), jak i w języku (niektórzy posługują się ulubionymi pojęciami, a inne krytykują). Artykuły w czasopismach naukowych – zwykle zawierają najnowsze informacje z danej dziedziny, ponieważ procedury związane z ich recenzowaniem i publikowaniem są krótsze niż w przypadku monografii. Ich główne wątki to przeglądy (odkryć, teorii itp.), raporty (doniesienia) z badań, recenzje literatury bądź sprawozdania z konferencji naukowych4. Prace zbiorowe – to publikacje składające się z artykułów lub krótkich tekstów o charakterze podręcznikowym, zwykle poświęcone wąskiej tematyce. Autorami ich wyboru, opracowania czy układu w logicznej strukturze są zwykle doświadczeni specjaliści w danej dziedzinie i ich współpracownicy. Niekiedy są pokłosiem konferencji naukowych (zbiorem zamówionych wcześniej tekstów będących przedmiotem dyskusji lub wygłoszonych w trakcie obrad referatów i głosów w debacie na dany temat), rezultatem prac zespołów badawczych (np. korzystających z tzw. grantów, czyli dofinansowania badań naukowych) czy wydawnictwem okolicznościowym.

Rodzajów publikacji jest oczywiście o wiele więcej5. Dobór źródeł zależy od charakteru tekstu, nad którym pracujesz.

Przy okazji zwróć uwagę, w jaki sposób specjaliści zapoznają się z nową książką. Rzadko kto czyta nowości „od deski do deski” – czasem na dokładniejszą lekturę muszą one czekać miesiącami. Naukowcy zazwyczaj najpierw przeglądają spis treści, bibliografię, ewentualnie indeksy rzeczowe książki widzianej po raz pierwszy.

Szybkie czytanie

Niektórzy, będąc adeptami kursów szybkiego czytania, błyskawicznie ogarniają wzrokiem kolejne strony wybranych rozdziałów, po przekątnej wyszukując kluczowych wyrazów i treści (zastanów się, czy nie warto poświęcić trochę czasu na przestudiowanie podręcznika takiego kursu)6. Na tym etapie pewne książki trafiają z powrotem na półkę biblioteki, inne na biurko, a jeszcze inne do kieszeni lub torby, by były pod ręką „na zaraz”.

Niektórzy początkujący poszukiwacze wiedzy czytają z zapałem „książki grube i często pożyczane”. Objętość nie daje oczywiście gwarancji „wybuchowej” treści – przykład: książka telefoniczna lub katalog firm na stoliku u fryzjera. Do poszukiwań naukowych, które zwykle leżą u podstaw pisania prac na ocenę, lepiej więc wybierać książki i artykuły uznanych autorów, których nazwiska pojawiają się na listach specjalistów (np. w portalach internetowych „Nauka Polska” czy „Nauki w Polsce”)7, jak i tych mniej znanych, lecz z docenionymi umiejętnościami, o czym świadczą pozytywne recenzje ich prac oraz dopuszczenie do druku.

Recenzje

Chodzi tu nie tyle o recenzje ukazujące się na przykład w kolorowych tygodnikach, ale o naukowe, publikowane w czasopismach z danej dziedziny. Niekiedy dostęp do recenzji jest utrudniony, nie wszystkie bowiem ukazują się drukiem, ale jeśli na stronie redakcyjnej książki (następna po wewnętrznej stronie tytułowej) znajduje się informacja, że była ona recenzowana, to najczęściej gwarantuje odpowiedni poziom, a nazwisko recenzenta stanowi niejako znak jakości jej treści8.

Dobrze jest również poszukiwać i czytać recenzje (zwłaszcza autorstwa profesorów), ponieważ można w nich znaleźć przykłady błędów czy niedociągnięć dostrzeganych przez doświadczonych recenzentów w pracach, których dotyczą. W ten sposób można wzbogacić własny warsztat pisarski, korzystając z doświadczeń i wiedzy innych.

Specjaliści chcący orientować się we współczesnych modach, tendencjach i nurtach poszczególnych dyscyplin naukowych lubią zgłębiać prezentowane na bieżąco w czasopismach lub internetowych portalach tematycznych listy tematów rozpraw doktorskich i habilitacyjnych. Niekiedy znalezienie w tego rodzaju spisie tematu pracy dotyczącej konkretnego zagadnienia pozwala im zmienić obszar własnych poszukiwań badawczych, by nie zostać w przyszłości posądzonym o powielanie cudzych pomysłów. Analiza takich wykazów może odsłonić pola „niezagospodarowane”, a więc jest pomocna tym, którym czasem brakuje oryginalnych pomysłów9.

W środowisku naukowym rządzi zasada „publikuj albo giń”. Autorzy najlepszych i w związku z tym najczęściej wykorzystywanych publikacji trafiają na tak zwane listy cytowań – swego rodzaju listy przebojów wiedzy. Jedna z najbardziej prestiżowych to Zestawienie Cytowań Naukowych (Scientific Citation Index – SCI), opracowywana na bieżąco przez Instytut Informacji Naukowej (Institute For Scientific Information – ISI).

Lista Filadelfijska

Nazywa się je potocznie Listą Filadelfijską i Instytutem Filadelfijskim (od siedziby instytucji). Jest to instytucja będąca częścią koncernu Thomson Reuters i nastawiona na zysk. Jej zadaniem jest gromadzenie i udostępnianie naukowych baz informacji. Jeśli czasopismo, z którego cytujesz znajduje się na Liście Filadelfijskiej, na pewno jest wartościowym źródłem. Warto też wspomnieć inną inicjatywę Instytutu Filadelfijskiego: Aktualne Treści (Current Contents), czyli bazę danych zawartości czasopism naukowych.

Listy publikacji

Podobne, choć o wiele mniejsze listy opracowań polecanych do rekonstrukcji teoretyczno-metodologicznej10 jako modelowe, tworzone są dla potrzeb instytucji naukowych (np. sekcji tematycznych Polskiej Akademii Nauk), zespołów badawczych czy uczelnianych jednostek organizacyjnych11.

Nie opieraj więc opinii i twierdzeń (wypowiedzi, badań, pracy pisemnej itp.) tylko na jednym opracowaniu mało znanego autora, które nie wywołało echa na przykład w postaci licznych recenzji i dyskusji w czasopismach. Szukaj podstaw swoich prac w dziełach uznanych specjalistów, które – nawet jeśli trzeba je czytać kilka razy, by zrozumieć – zawierają wiele „wybuchowych” treści.

Wydawnictwa

Gwarancją jakości są też markai tradycje wydawcy książek z danej dziedziny. W Polsce w naukach humanistycznych uznane marki wydawnicze to m.in.: Ossolineum – Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Instytut Badań Edukacyjnych, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas”, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Wydawnictwo Adam Marszałek, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Wydawnictwo Naukowe PWN czy niektóre wydawnictwa uczelniane.

Jednak w dobie przetargów należy niekiedy uważać, ponieważ istnieją odstępstwa od tradycji! Wartościową książkę może też wydać zupełnie nieznany, bo działający od miesiąca Zakład Poligraficzny „Kleksik” w Kociej Wólce, który składając ofertę najbardziej atrakcyjną cenowo, po prostu zyskał uznanie urzędników i wygrał przetarg, co jest niezwykle ważne w niedoinwestowanych ośrodkach akademickich. W wyborze lektury niech decydującą rolę odgrywa nazwisko autora, redaktora książki i jej recenzenta (jednego lub wielu). Listy publikacji książkowych, możliwe do przeglądania w odniesieniu do nazwisk autorów, tematyki, czasu i miejsca wydania itp., są dostępne w katalogach bibliotecznych bądź w najbardziej kompletnym, gdy chodzi o polskie publikacje, katalogu Biblioteki Narodowej.

Ze względu na przemiany społeczno-ekonomiczne, które zaszły w naszym kraju, niektórzy badacze zalecają ostrożność przy korzystaniu i cytowaniu lektur wydanych przed 1989 rokiem. Istotnie, wiele takich prac zawiera elementy ideologiczne i propagandowe związane z poprzednim systemem politycznym. Nie znaczy to jednak, że należy ignorować publikacje powstałe w tym trudnym czasie!

Ernesto Che Guevara (pewnie znany Ci z koszulek i plakatów długowłosy partyzant w berecie), w przerwach między walkami w dżungli i paleniem cygar, nie zajmował się na przykład badaniami naukowymi, więc traktowanie wszystkich autorów publikujących w okresie jego działalności jak potencjalnych wrogów byłoby przesadą i prowadzi w ślepą uliczkę. W książkach metodologicznych (a takie bardzo Ci się przydadzą przy pisaniu prac) zwykle nie ma bowiem miejsca na ideologię.

Źródła sprzed lat

Wiele z nich, mimo że osiągnęło biblioteczny wiek emerytalny, stanowi nadal obowiązujący kanon lektur naukowych. Warto je czytać, tym bardziej że stare książki metodologiczne pozwalają ukazać ewolucję metody i sposobu myślenia o rzeczywistości. Poza tym czasem się zdarza, że ich autorzy piszą o tym samym co współcześni, lecz prostszym językiem – co w sytuacjach rozpaczliwych może Ci bardzo pomóc.

Inne książki sprzed lat również warto czytywać i cytować, choćby tylko po to, by pokazać historię opisywanych zjawisk czy podać przykłady na poparcie tez. Wszak współcześni klasycy też kiedyś byli młodzi i choćby na siłę odcinali się od korzeni swej wiedzy, nie mogą zmienić przeszłości. Książka ma tę cudowną cechę, że po lekturze zawsze można ją odłożyć na półkę, a wiedza dzięki niej zdobyta nie ginie (przynajmniej nie od razu) i może stanowić podstawę dalszych poszukiwań.

Warto zaś poszukiwać w starszych tekstach prawidłowości, które mogą posłużyć jako fundament Twoich studiów. Wyobraź sobie, że pracujesz nad wpływem mediów na funkcjonowanie rodziny. Przeglądając tekst, znajdziesz na przykład zdanie:

Badania Haliny Nowakowej z lat 1970–1985 potwierdziły wpływ telewizji na sposoby spędzania czasu wolnego.

Po dotarciu do prac autorki z tego okresu dowiesz się między innymi kto, kiedy i ile wolnego czasu poświęcał na oglądanie telewizji, a także jakie lubił programy itp. Poznasz też metody, techniki i narzędzia badawcze, którymi posłużyła się H. Nowakowa. Od ukazania się książek autorki minęło wiele lat. Oferta telewizji uległa zmianie, pojawiły się nowe formy spędzania wolnego czasu, o których wówczas wiedziała niewiele lub wcale (np. Internet czy bary karaoke). Stwierdzając brak pewnych treści w starszych opracowaniach, zyskasz możliwość porównania oraz inspirację do formułowania problemów wartych zgłębienia obecnie.

Studiując literaturę specjalistyczną, zauważysz, że z naukowcami jest trochę tak jak z politykami: mają swoje koalicje, opozycje czy frakcje. Uczeń powołuje się na Mistrza – Mistrz zaś na Arcymistrza. Dla Ciebie (podobnie jak dla specjalistów) to źródło wiedzy o tym, które opracowania uważane są za dobre, lepsze i najlepsze w danym środowisku. Jeśli natomiast kilku autorów, na dodatek z różnych ośrodków akademickich i różnych „opcji”, odwołuje się do tego samego opracowania – to dla Ciebie znak, że jest ono bardzo ważne w danej dziedzinie, więc na pewno warto je zdobyć, przeczytać i wykorzystać w pracy.

 

Na skróty – przegląd dobrych rad

Umiejętność dobrego pisania nie jest wrodzona, dochodzi się do niej metodą żmudnych ćwiczeń.Warunkiem wartościowego pisania jest wartościowe czytanie.Im więcej czytasz, tym większa szansa, że będziesz dobrze pisać.Czasem trzeba przeczytać całą książkę, by znaleźć jedno zdanie tak ważne, że nie pozwoli w nocy spać.Zwracaj uwagę, w jaki sposób Mistrzowie zapoznają się z nową książką.Do