Byłem ochroniarzem księdza Twardowskiego - Miłosz Kamil Manasterski - ebook

Byłem ochroniarzem księdza Twardowskiego ebook

Miłosz Kamil Manasterski

3,5

Opis


Byłem ochroniarzem księdza Twardowskiego” to zbiór tekstów publicystycznych Miłosza Kamila Manasterskiego, które były zamieszczane w Magazynie Związku Literatów Polskich „Literaci.eu”, Magazynie „Poezja dzisiaj”, Dwutygodniku Diecezji Kaliskiej „Opiekun”, Magazynie Literackim „Znaj” i serwisie Neurokultura.pl w latach 2007-2011.



Książka „Byłem ochroniarzem księdza Twardowskiego” zawiera szereg anegdot, takich przygody autora podczas pobytu w Chinach, (gdzie był gościem China Writers' Association), perypetier podczas pierwszego indywidualnego spotkania autorskiego, czy tytułowa przygoda z księdzem Janem Twardowskim. Jest iej także w zapis wydarzeń środowiskowych m. in. relacje z krajowych festiwali literackich (Międzynarodowy Listopad Poetycki w Poznaniu, Warszawska Jesień Poezji, Festiwal Literacki „Kupiszewiada” w Ostrołęce). Menedżerowi kultury i Skarbnikowi Oddziału Warszawskiego ZLP nie obce są także kwestie finansowania kultury w Polsce. Nie brak tu także rozważań dotyczących  współczesnych problemów pisarzy – tych profesjonalnych jak i początkujących. Jest o krytyce literackiej i krytykanctwie, autopromocji i współpracy z wydawnictwami. Pisana lekkim językiem książka to ciekawa lektura dla wszystkich, którzy interesują się życiem literackim, piszą lub próbują pisać, dla tych, dla których współczesna literatura jest po prostu ważna lub pragną się nią zainteresować.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
1
0
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Miłosz Kamil Manasterski

Byłem ochroniarzem księdza Twardowskiego

Szkice i felietony

© Copyright by Miłosz Kamil Manasterski & e-bookowo

Grafika i projekt okładki: Miłosz Kamil Manasterski.

Zdjęcie: Aleksandra Krzemińska

ISBN 978-83-7859-191-7

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2013

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Szkice i felietony zawarte w niniejszej książce publilkowane były w Magazynie Związku Literatów Polskich Literaci.eu, Miesięczniku „Poezja dzisiaj”, Dwutygodniku Diecezji Kaliskiej „Opiekun” oraz w innych mediach w latach 2007-2011.

Polska poezja za Wielkim Murem

- W Polsce poeci traktowani są jak królowie – mówił nam w Pekinie jeden z tamtejszych pisarzy. Nasz rozmówca podczas pobytu w Krakowie zwiedzał Wawel i takie wrażenie wywarły na nim groby Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego złożonych obok polskich królów. W długiej historii cesarskich Chin takie pośmiertne zrównanie władców i literatów nie było nigdy możliwe i dla Chińczyka nawykłego do istnienia nieprzekraczalnych zasad hierarchii jest ewenementem na skalę światową.

Choć z perspektywy historii chińskiej literatury nasza poezja narodowa to niezbyt długi epizod, przyjęcie jakie zgotowali polskim poetom w Pekinie i Szanghaju przedstawiciele China Writers’ Association (federacja związków pisarskich Chin) było rzeczywiście królewskie. Przebywając w Chinach jako delegat Związku Literatów Polskich na każdym kroku mogłem odczuwać wielki szacunek ze strony gospodarzy. Chińczycy byli nie tylko znakomicie zorientowani w twórczości naszych noblistów, ale także znali poezję współczesną. Wielka w tym zasługa istniejącej od lat 50. ubiegłego wieku pekińskiej polonistyki, którą co roku opuszczają świetnie przygotowani tłumacze. Naszą poezję Chińczycy stawiają w rzędzie najważniejszych w Europie, dostrzegając również jej niezwykłe miejsce w naszej kulturze.

Wizyta w Państwie Środka stała się dla Zbigniewa Milewskiego i mnie początkiem eksperymentu, jaki nie miał jeszcze precedensu w naszej literaturze. Pozytywnie zaskoczeni ciepłą i uważną recepcją polskiej poezji postanowiliśmy doprowadzić do dwujęzycznego wydania naszych wierszy inspirowanych kulturą Chin i naszą podróżą. Pomysł spotkał się z życzliwym przyjęciem wielu mediów (również chińskich!) a także Ambasady ChRL w Polsce, która objęła patronat nad publikacjami. Ukazują się właśnie dwie książki pod tym samym tytułem „Złote i czerwone” – Zbigniewa Milewskiego wybór wierszy pisanych w starochińskiej formie kigo i mój zbiór poezji poświęconej współczesnym Chinom, nowoczesnej w formie. Tłumaczenia podjęli się magistrantka pekińskiej polonistyki Ju Shan i dziekan tejże Zhao Gang, który przekładał już na język chiński wiersze Zbigniewa Herberta.

Trzeba wyjaśnić, że inspiracja chińskie w przypadku autorów nie są w najmniejszym stopniu fascynacja buddyzmem czy oficjalną ideologią.. Warto dodać również, że obaj autorzy ani podczas pobytu w Chinach ani później nie ukrywali swojej wiary katolickiej, a patronat medialny nad obiema książkami sprawuje m. in. Radio Niepokalanów. Jak dotąd nie spotkaliśmy z tej przyczyny z najmniejszymi objawami nieżyczliwości ze strony naszych azjatyckich partnerów.

Oczywiście najważniejszym testem będzie pierwsza partia książek wydanych przez łódzkie wydawnictwo „Astra”, która trafi do Chin. Poza celami artystycznymi, chcemy aby książki przyczyniły do dialogu między kulturalnymi elitami naszych krajów (podobnie jak i w Polsce grono odbiorców poezji w Chinach jest ograniczone, choć – pamiętajmy - proporcjonalnie większe). Dialogu – który podejmują z jednej strony poeci o ugruntowanych katolickich przekonaniach i przedstawiciele najbardziej świeckiego kraju świata, gdzie młodzi ludzi z uśmiechem oświadczają - „ja w nic nie wierzę” - tym samym tonem, jakby mówili, że nie mają próchnicy.

Czy Chińczycy będą ciekawi tego jak widzą ich kraj i kulturę polscy poeci? Nawet jeśli myślimy o wąskiej grupie obywateli ChRL - eksperyment jest ciekawy. A jeśli się powiedzie, to rozmowę – poprzez poezję, która jest nośnikiem ważnych idei – można będzie prowadzić dalej, w stronę – zapewne – coraz trudniejszych tematów. Nawet jeżeli to się nie uda, byłoby poważnym zaniechaniem nie podjąć takiej próby, nie wykorzystując uprzywilejowanej pozycji polskiej poezji w coraz to potężniejszym azjatyckim mocarstwie.

Pisarz i tabloid

Jakiś czas temu w jednym z tabloidów ukazał się obszerny materiał poświęcony jednemu z najlepszych polskich pisarzy. Można by to odnotować złotymi zgłoskami w historii dziennikarstwa, ponieważ kto jak, kto, ale tabloidy literaturą wysoką zwykły się nie zajmować. A już na pewno w kręgu ich zainteresowań nie znajdują się polscy pisarze. Niestety... Tekst nie był poświęcony w najmniejszym stopniu sprawom literackim, a jedynie prywatnemu życiu twórcy. Dokładnie jego sprawom łóżkowym.

Artykuł wywołał pewne poruszenie w środowisku. Przyznaję, że sam byłem zaskoczony. Oto pisarz zasługujący w pełni na miano wybitnego opowiada o swoim życiu seksualnym na łamach tabloidu. Nie jest to rzecz, do której jesteśmy przyzwyczajeni. A może powinniśmy się przyzwyczaić?

Nasz znakomity kolega w tekście, który nota bene ukazał się w dziale „ciekawostki” prezentuje się z żoną i dwójką dzieci. Trudno tu mówić o jakimś skandalu, czy łamaniu tabu. A jednak w dniu kiedy ukazał się numer tabloidu z owym tekstem, coś się zmieniło. Oto pisarz wylądował w kręgu postaci z których tabloidy czerpią dochody: światka bohaterów masowej wyobraźni: celebrytów, dziwaków i przestępców. Stanął w jednym szeregu z gwiazdkami pop-kultury podsycającymi zainteresowanie swoją osobą poprzez zdradzanie szczegółów ze swojego życia prywatnego. A także z panem Frankiem, który ma dar jasnowidzenia i zgubionymi majtkami Dody. Naruszył a może nawet zachwiał wyobrażeniem o literacie – osobie nieco odrealnionej, będącej w wiecznej kontestacji kultury masowej, w pewnej mierze niedostępnej, żyjącej w świecie idei i sztuki. Intelektualista z Domu Literatury pokazał siebie jako bywalec salonów z bielizną damską. Owiane nimbem tajemnicy relacje z Muzą sprowadził do podszczypywania pupy. Przestał być romantycznym kochankiem, dystyngowanym inteligentem, dziedzicem przedwojennego salonu kulturalnego. Mówienie o natchnieniu zastąpił opowiadaniem o płodzeniu.

Inny znakomity pisarz, Zdzisław Tadeusz Łączkowski przy wielu okazjach powtarzał, że kultura trafi na pierwsze strony gazet dopiero wtedy, kiedy ktoś zostanie zamordowany w Domu Kultury. Okazało się, że jest jeszcze inna droga – odsłonięcie prywatności, która w jakiś sposób jest dla czytelnika tabloidu ciekawa, szczególna, nieprzeciętna. Bo – nie łudźmy się – bez tego nikt w tabloidzie nie zaistnieje.

Czy to swojego rodzaju ekscesy znakomitego pisarza, który po prostu trzeba mu wybaczyć, czy też może nowa tendencja w życiu literackim? Czy występy w tabloidach są dzisiaj kluczem do wielkich nakładów i popularności literatury wysokiej?

Być może nasz znakomity kolega miał taki naiwny plan. W końcu dzisiaj świat działa wedle zasady „nie ważne, co mówią, byle o nas mówili”. Zatem nie ważne czy pisarz się wypowiada w sprawach sensacyjnych czy też literackich – ważne, że pojawia się jego nazwisko i zdjęcie. Może nawet lepiej, że tło jest emocjonujące, a nie nudne (np. zapowiedź nowej książki). Wtedy będzie skuteczniej zapamiętany. W końcu pisarze w przeszłości również wiele razy uciekali się do skandalu i sensacji, żeby podnieść swoje notowania, tworzyć własną legendę.

Czy czeka nas wysyp pisarzy-celebrytów? Pisarzy wspierających swoje kariery regularnymi występami w tabloidach? Występami do których będą musieli uczciwie się przygotować, bo ani „Fakt” ani „Super Ekspres” nie zainteresują nimi ze względu na jakość ich utworów. Będą musieli pielęgnować dziwactwa i odmienności, żeby móc się nimi obnosić, opowiadać pikantne szczegóły swojego życia erotycznego, któremu trzeba wpierw nadać bujny charakter i wielowątkowość. Bo – powiedzmy to uczciwie – pisarz naprawdę musi coś zrobić nieprzeciętnego – żeby tabloid o nim napisał. I nie może mieć to nic wspólnego z literaturą.

A właśnie, co z literaturą? Jeśli pisarz podda się „tabloidyzacji” to, kto wie, może nawet przyjdzie zamówienie i pokaźna zaliczka na tom wspomnień o kochankach, albo opowiadania o swoich perwersjach. Oczywiście napisane prostym, jasnym językiem z duża ilością fotografii. Bo przecież czytelnicy „SE” i „Faktu” nie będą smakować wyszukanych metafor. Kto wie? Może jest to metoda na sukces. Tylko czy o to naprawdę nam chodzi?

Nie sądzę, że tabloidowa przygoda naszego wybitnego kolegi przyniesie mu zyski w sprzedaży jego książek. Dla masowego czytelnika są one po prostu za trudne i niedostępne. I mam nadzieję, że za jego przykładem nie pójdą kolejni pisarze. Literat stając się celebrytą będzie musiał wyrzec się ambicji. Dostosować swój język do możliwości czytelników tabloidu. Wtedy może będzie miał szanse stale gościć na jego łamach i może nawet czerpać z tego wymierne korzyści. Ale literatem po prostu już nie będzie.

Literatura w czasach kryzysu

Po kryzysie w prozie, kryzysie w poezji, kryzysie w teatrze, kryzysie w filmie i kryzysie w kulturze w ogóle, mamy wreszcie kryzys niewymiaginowany. Jak globalne spowolnienie gospodarcze odbije się na polskiej literaturze? Myślę tu nie o inspiracjach w twórczości polskich autorów, tylko o życiowych problemach, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć.

Podobno z każdej wady można uczyć zaletę, a każdą katastrofę można przekuć w sukces. Nie wiem, czy jest tak rzeczywiście, ale jestem przekonany, że z obecnego kryzysu gospodarczego literatura i literaci mogą wyjść obronną ręką, pod warunkiem, że będą się naprawdę starać. Spróbujmy przeanalizować kilka płaszczyzn na których kryzys będzie, lub też już jest odczuwalny.

To co najbardziej oczywiste: zmniejszone będą wpływy do budżetu państwa, tym samym należy spodziewać się istotnych cięć w budżecie, również (a może przede wszystkim) w środkach przeznaczonych na finansowanie kultury. Cięć zarówno ze strony Ministerstwa Kultury, jak i ze strony samorządów utrzymujących większość instytucji kultury w naszym kraju. Mniejsze finanse w ośrodkach kultury i bibliotekach to przede wszystkim konieczność maksymalnej racjonalizacji ich budżetu. W tej sytuacji dyrektorzy bibliotek będą musieli dwa razy obejrzeć każdą złotówkę zanim przeznaczą ją na zakup nowych tytułów. Czy nowy zbiór wierszy ma szansę wygrać konkurencję z popularną powieścią? Jeśli kierujący bibliotekami będą pamiętali o swojej misji, to zdecydowanie tak. Jeśli biblioteki odsuną literaturę popularną, która jest i tak łatwo dostępna, na margines swojego portfela zakupów, a zaczną pozyskiwać dzieła rzadkie i trudno dostępne o kłopoty w tej branży nie musimy się obawiać.

Czy problemy mogą być z działalnością literacką realizowaną przez ośrodki kultury? Tu również literatura nie stoi na przegranej pozycji. Wręcz przeciwnie. Koszt przeciętnego spotkania autorskiego czy warsztatów literackich jest znikomy w porównaniu z inscenizacją teatralną czy koncertem. Animowanie lokalnego życia literackiego wymaga naprawdę niewielkich nakładów, a działalność sekcji literackiej w ośrodku kultury to najskromniejsze z możliwych kosztów. Najbardziej znani polscy literaci biorą honoraria będące ułamkiem tego, co otrzymują średniej rangi muzycy czy aktorzy. To co jest na co dzień bolączką naszego środowiska, w czasach kryzysu jest naszą siłą i może się przyczynić do rozkwitu działalności literackiej we wszystkich jej formach.

Czy kryzys dotknie rynek wydawniczy? Zapewne sprzedaż książek w jakimś stopniu spadnie, nie należy się jednak spodziewać bolesnych spadków w niszy literatury ambitnej, szczególnie poezji. Przyczyną tego jest choćby to, że nakłady książek poetyckich są już skalkulowane na poziomie niezbędnego minimum i trudno sobie wyobrazić, żeby były jeszcze mniejsze. Również przeciętna cena zbioru wierszy (od 10 do 15 zł) jest od kilku lat stała i na pewno nie odstrasza wysokością. Przy odrobinie wysiłku ze strony wydawców, środowiska literackiego i wszystkich ludzi sprzyjających literaturze, to właśnie nisza niskonakładowa może w czasach kryzysu cieszyć się znacznym wzrostem. Dlaczego? Po pierwsze: czytelnicy dysponując mniejszymi środkami zrezygnują z zakupów drogich edycji m. in. wydawnictw albumowych. Tania i wartościowa książka stanie się na powrót atrakcyjna, pod warunkiem, że uda się utrzymać niską cenę publikacji poetyckich. Po drugie: książka poetycka atrakcyjna cenowo może w czasach kryzysu skuteczniej konkurować z innymi ofertami branży rozrywkowej – biletem do kina, teatru czy na koncert. Zwłaszcza młodzi ludzie, dysponujący z reguły bardziej ograniczonymi środkami, mogą zdecydować się na zakupy książek niszowych i uczestnictwo w życiu literackim jako swojego rodzaju alternatywę dla innych dużo bardziej kosztownych i egalitarnych rozrywek. Nie należy jednak sądzić, że stanie się to niejako automatycznie i rzesze młodzieży zamiast do klubów, kręgielni i pubów zaczną szturmować Dom Literatury. To zadanie dla wszystkich ludzi literatury, w tym nauczycieli języka polskiego, by przeciwstawić konsumpcjonizmowi inny styl życia, ukazać atrakcyjność współczesnej literatury.

Kreowanie