Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku - Jan Wimmer - ebook + książka

Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku ebook

Jan Wimmer

3,7

Opis

Niniejsze, drugie wydanie zostało nieco zmienione i uzupełnione w porównaniu z pierwowzorem. Poszerzony został opis potopu szwedzkiego oraz odsieczy wiedeńskiej. Dodano także rozdział o życiu w wojsku. Całość pracy stanowi kompleksowe omówienie sytuacji wojska polskiego w prezentowanym okresie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 786

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
0
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1645560128984826

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

© Copyright

Jan Wimmer

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2013

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Redakcja:

Dariusz Marszałek

Korekta:

Patrycja Duc

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Numer ISBN: 978-83-7889-168-0

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

Pamięci

generała broni doktora

Mariana Kukieła

Wybitnego historyka wojen i wojskowości

PRZEDMOWADO DRUGIEGO WYDANIA

Praca niniejsza została napisana przed blisko pięćdziesięciu laty. Przez minione dziesięciolecia autor z satysfakcją obserwował jej ciągłą przydatność wyrażającą się w cytowaniu we wszelkich opracowaniach dotyczących drugiej połowy XVII w. Celem tej książki było przedstawienie, jak napisałem we wstępie, wysiłku mobilizacyjnego i finansowego Korony we wspomnianym okresie oraz organizacji wojska w tym czasie. Starałem się to zrobić w oparciu o możliwie cały zachowany materiał źródłowy, przede wszystkim Akta Skarbowo-Wojskowe zawarte w Archiwum Akt Dawnych w Warszawie. Cyfry nie kłamią, jak stwierdził jeden z moich kolegów, stąd ta ciągła przydatność monografii, która wydana w niewielkim nakładzie znikła natychmiast z półek księgarskich. Równie przydatne okazują się wydane przeze mnie kilka lat wcześniej Materiały do zagadnienia organizacji i liczebności armii koronnej w latach 1648-1696 opublikowane w Studiach i materiałach do historii wojskowości (dalej cytowanych SMHW).

W minionych latach wciąż jednak rozwijała się nauka historyczna, przybywało opracowań dotyczących wojskowych dziejów naszego narodu, a okres drugiej połowy XVII wieku wciąż, po czasach drugiej wojny światowej, pozostawał budzącym chyba największe zainteresowanie zarówno badaczy jak i czytelników. Otrzymawszy propozycję wznowienia poniższej monografii czuję się więc zobowiązany do uaktualnienia jej i uwzględnienia w II wydaniu tego wszystkiego, co wniosły jako nowe do tematu zarówno prace moich kolegów, jak i moje własne pogłębione badania nad niektórymi fragmentami tego okresu. Dotyczy to przede wszystkim poszerzonego omówienia „potopu” oraz odsieczy wiedeńskiej, gdzie opisałem wysiłek zbrojny i finansowy Polski w tym czasie. Obszerne partie tekstu zostały tutaj w porównaniu z pierwszym wydaniem książki zmienione. Wydało mi się też uzasadnione dodanie rozdziału XII o życiu w wojsku.

Z nowych opracowań dotyczących dziejów samego wojska należy wymienić przede wszystkim prace M. Wagnera poświęcone kadrze dowódczej – zarówno oficerskiej, jak i podoficerskiej. M. Nagielski zajął się szczegółowym zbadaniem formacji gwardii królewskiej, a także, wraz z T. Ciesielskim, rozwojem wojska we wciąż mało poznanym podokresie 1651-1653. Dla historii poszczególnych broni ważną jest popularna, ale solidnie opracowana książka J. Cichowskiego i A. Szulczyńskiego o husarii. Mnóstwo nowych informacji wniosły prace niezmordowanego badacza polskiej techniki i myśli technicznej T. M. Nowaka. Problem umocnień stałych na obszarze Rzeczypospolitej całościowo postarał się przedstawić B. Dybaś. Moje własne badania nad rozwojem piechoty w omawianym okresie sprowadziły się głównie do porównania z jej rozwojem w innych państwach europejskich. Ogromnie ważne dla poznania sytuacji w wojsku tego czasu są wydane niedawno prace o związkach wojskowych: E. Janasa o Związku Święconym w Koronie i A. Rachuby o Konfederacji Kmicicowskiej i Związku Braterskim na Litwie. Wraz z pracami M. Nagielskiego o rokoszu Lubomirskiego oraz z istniejącymi już opracowaniami konfederacji wojska w innych okresach można się jak sądzę pokusić o całościową monografię o związkach wojskowych w całych dziejach Polski. Ciekawym przyczynkiem dotykającym tej tematyki jest monografia J. Urwanowicza o wojskowych sejmikach, jakimi były koła w wojsku Rzeczypospolitej. Wreszcie rozwojem myśli wojskowej do końca XVII w. zajął się K. Olejnik; ja sam skupiłem się tu głównie na postaci i twórczości Andrzeja Maksymiliana Fredry.

Z postaci wybitnych dowódców polskich omawianego okresu doczekaliśmy się pierwszej całościowej biografii Jana Sobieskiego pióra Z. Wójcika (dotychczasowe kończyły się właśnie na 1683 r.); wraz z wcześniejszymi próbami oceny wojskowej działalności króla (O. Laskowski, J. Woliński) możemy uznać postać tę za opracowaną. Ciekawą, wszechstronną monografię poświęcił M. Wagner Stanisławowi Jabłonowskiemu. Postacie innych hetmanów tego okresu przedstawiono w pracy Hetmani Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Obszerne biogramy innych ważnych dowódców znaleźć możemy w Polskim Słowniku Biograficznym; wciąż czeka jednak na niełatwe opracowanie postać Jerzego Lubomirskiego.

Dzieje wojen i bitew stoczonych w drugiej połowie XVI w. będące tu jedynie tłem dla rozwoju wojskowości, doczekały się, zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach wielu publikacji. Na pierwszym miejscu należy wymienić publikacje źródeł, m. in. kronik i pamiętników. Obok naukowo opracowanych wznowień wydanych jeszcze w XIX w. diariuszy i pamiętników J. A. Chrapowickiego, M. Jemiołowskiego, F. S. Medekszy, J. Łosia czy J. W. Poczobut-Odlanickiego ukazały się po raz pierwszy drukiem pamiętniki S. Z. Druszkiewicza i H. Ch. Holstena, diariusz A. D. Skorzobohatego, Memoriale A. S. Radziwiłła, Autobiografia B. Radziwiłła, K. SarneckiegoPamiętniki z czasów Jana Sobieskiego czy wreszcie zbiór relacji z walk polsko-kozackich opracowany przez M. Nagielskiego. Duże znaczenie mają też opublikowane serie dokumentów, jak ta wydana przez J. Wolińskiego, a dotycząca wojny polsko-tureckiej 1672-1676, czy poszczególne dokumenty w rodzaju różnych listów, komputów i t. p. ogłoszone drukiem głównie na łamach SMHW. Wszystkie te publikacje przybliżyły badaczom źródła dawniej trudno dostępne.

Z opracowań najwięcej ukazało się dla okresu 1648-1655. Stanowi to swego rodzaju odreagowanie dla trudności pozamerytorycznych, jakie w swoim czasie dotyczyły publikacji z zakresu dziejów wojen polsko-kozackich i polsko-rosyjskich. Nie dotykało to zupełnie opracowań z zakresu historii wojska polskiego uczestniczącego w tych zmaganiach – najlepszym przykładem jest publikacja pierwszego wydania niniejszej monografii, czy opracowań o charakterze ogólnym, w których autorzy nie pomijali tej problematyki. Pewnym tabu otoczone były jedynie opracowania poświęcone wyłącznie zagadnieniom wojen z przeciwnikami na Wschodzie. Teraz, po 1990 r. ukazało się ich sporo, różnej jednak wartości. Przoduje tu popularno-naukowa seria „Historyczne bitwy” wydawana przez „Bellonę”. Jest ona niestety bardzo nierówna pod względem merytorycznym – obok pozycji wartościowych opartych na badaniach autorów, zawiera książki napisane według recepty: kilka lub kilkanaście opracowań poprzedników i jedno-dwa wydawnictwa źródłowe, w sumie kompilacja często niewykraczająca poza poziom słabej pracy magisterskiej. Ma rację jeden z kolegów twierdząc, że wprawdzie wydanie pozycji tego typu zapełnia podstawowe luki w znajomości tematyki, blokuje jednak publikację opracowań poważniejszych, opartych na rzetelnej analizie faktów historycznych. Poza serią „Bellony” ukazało się sporo większych i mniejszych artykułów zawartych w SMHW czy różnych pracach zbiorowych. Wśród nich znalazły się i zwięzłe opracowania tematów pomijanych również i przed II wojną, a także ogólne rozważania na temat kryzysu polskiej sztuki wojennej w okresie wojen polsko-kozackich (artykuły W. Majewskiego, J. Teodorczyka, T. Szul-Skjoeldkrony).

Wcale liczne prace dotyczące wojny polsko-szwedzkiej 1655-1660 wydane w latach pięćdziesiątych z okazji okrągłej rocznicy tego konfliktu, zostały wykorzystane w I wydaniu poniższej monografii. Asumpt do wznowienia badań w tym zakresie dała strona szwedzka. Nawiązując do wielkich prac zbiorowych poświęconych dziejom wojen toczonych przez Szwecję, jak Sveriges krig 1808-1809, Karl XII på slagfältet i Sveriges krig 1611-1632 utworzono komitet, który miał wydać wielotomowe dzieło Karl X Gustaf – studier. Organizacją i opracowaniem serii zajął się Oddział Historyczno-Wojskowy przy Królewskiej Wyższej Szkole Wojennej (Militärhistoriska Avdelningen Vid Kungl. Militärhőgskolan). W odróżnieniu od wcześniejszych opracowań organizatorzy zaprosili do współpracy i przygotowania oddzielnych tomów także i swoich dawnych przeciwników, jak historyków z Danii i Polski. W r. 1969 powierzono mi koordynację współpracy ze strony polskiej. Jej efektem był tom V Carl X Gustaf – studier zawierający 9 opracowań, w tym tak ważne, jak S. Herbsta o trzydniowej bitwie pod Warszawą. Ze swej strony opublikowałem w nim (oparty na dotychczasowej literaturze) Przegląd operacji w wojnie polsko-szwedzkiej 1655-1660 orazWojsko i finanse Rzeczypospolitej w czasie wojny ze Szwecją 1655-1660 – studium będące pogłębieniem rozdziału z I wydania poniższej pracy i oparte na dodatkowo wykorzystanych materiałach. Tom ten ukazał się w r. 1973 również w języku polskim pt. Wojna polsko-szwedzka 1655-1660. W rewanżu historycy szwedzcy dostarczyli szeregu artykułów dotyczących tej wojny i opublikowanych w SMHW XIX, 1973 i XX, 1976. W latach późniejszych ukazało się jeszcze kilka wartościowych prac poświęconych działaniom w czasie tej wojny jak nowo napisane dzieje wyprawy Czarnieckiego do Danii w 1658 r., w którym to opracowaniu W. Czapliński wykorzystał nieznane dotąd źródła, cenne prace A. Stadego i A. Kerstena o oblężeniu twierdzy jasnogórskiej, próba podsumowania polskiej sztuki wojennej w walkach ze Szwedami pióra W. Majewskiego, tegoż artykuł o bitwie pod Nowym Dworem, gruntowna książka S. Augusiewicza o działaniach w Prusach Książęcych, czy M. Nagielskiego przedstawienie bitwy warszawskiej w 1656 r. Wydane ostatnio prace J. Stolickiego o oblężeniu Krakowa 1656-1657, A. Barcza, J. Płosińskiego oraz książki P. Skworody zamykają dorobek w zakresie opisu tego podokresu.

Dorobek naszej historiografii dla dwóch następnych podokresów jest natomiast bardzo skromny. Zmaganiom na Wschodzie w latach 1660-1667 uwagę badacza poświęcił wyłącznie W. Majewski opisując zmagania na Ukrainie w 1664; książeczka R. Romańskiego Cudnów 1660 nie wnosi właściwie nic nowego do przedwojennych ustaleń A. Hniłki.

Długo musieliśmy oczekiwać na pełne opracowanie pierwszej wojny z Turcją w latach 1672-1676. Nie mogły go zastąpić artykuły świetnego znawcy okresu J. Wolińskiego poświęcone fragmentom tej wojny. Opublikowano je powtórnie po śmierci autora w zbiorze Z dziejów wojen polsko-tureckich. Ostatnio ukazała się jednak wypełniająca tę lukę obszerna 2-tomowa monografia tej wojny pióra M. Wagnera. Trzeba tu wymienić także bardzo ważną książkę związaną chronologicznie z tym i następnym podokresem: jest nią opracowanie D. Kołodziejczyka pt. Ejalet kamieniecki: Podole pod panowaniem tureckim 1672-1699, dająca po raz pierwszy oparty na źródłach tureckich obraz dziejów tego terytorium zagarniętego przez Turcję w r. 1672. Książka M. Sikorskiego przedstawiająca na szerszym tle wyprawę Sobieskiego na czambuły tatarskie w 1672 r. nie wnosi również nic nowego do znajomości tej operacji.

Temat odsieczy wiedeńskiej 1683 r., słusznie uznawanej za ostatni wielki sukces oręża polskiego przed rozbiorami, był obficie reprezentowany przez historiografię polską, szczególnie przed okrągłymi jej rocznicami. W okresie po 1945 r. opracowań jej było jednak niewiele. W 1957 r. opublikowałem popularno-naukową pracę Wyprawa wiedeńska 1683 r., w której na podstawie dotychczasowej literatury i źródeł drukowanych starałem się dać po raz pierwszy całościowy obraz dziejów tej kampanii. Szkic J. Wolińskiego Jan III Sobieski i bitwa wiedeńska 1683 roku opublikowany w SMHW XI/2 w 1965 r. na długo zamykał wszelkie badania nad odsieczą. Zbliżająca się okrągła trzechsetna jej rocznica nakazywała jednak podjęcie na nowo badań celem przedstawienia naukowej monografii. Początkowo nie bardzo wierzyłem, że uda mi się znaleźć nieznane dotąd materiały w tak spenetrowanych już archiwach i bibliotekach. Rozmowy z moim Mistrzem – prof. J. Wolińskim wskazywały jednak na wciąż istniejące wątpliwości, cenne były wskazówki amerykańskiego badacza tematu T. M. Barkera, autora dużego opracowania wydanego w 1967 r., wreszcie publikacja zbioru źródeł tureckich do 1683 r. – wydany przez Z. Abrahamowicza w 1973 r. tom Kara Mustafa pod Wiedniem. Zestawienie okruchów nieznanych polskich źródeł archiwalnych z relacjami tureckimi i pomijanymi dotąd przez polskich historyków innymi źródłami zagranicznymi pozwoliło na nowe spojrzenie i przedstawienie tego ważnego w naszych dziejach wydarzenia w oderwaniu od narosłych przez stulecia mitów, ale z zachowaniem całego jego znaczenia. Rezultatem moich badań była monografia Wiedeń 1683. Dzieje kampanii i bitwy. Trzechsetna rocznica odsieczy, uroczyście obchodzona w kraju i za granicą, przyniosła obfity dorobek w postaci ponad 400 książek, broszur i artykułów naukowych i popularno-naukowych. W związku z pełnioną wówczas funkcją sekretarza ogólnopolskiego komitetu obchodów miałem dostęp do całości tego dorobku i mogę stwierdzić, iż nie podważył on nigdzie ustaleń przedstawionych w mojej pracy. Nie będę go tu referował odsyłając czytelnika do mojego artykułu Obchody 300 rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Próba podsumowania ich przebiegu oraz dorobku, SMHW XXXII, 1990.

Okres powiedeńskich zmagań polsko-tureckich do pokoju karłowickiego w 1699 r. nie doczekał się dotąd wielu opracowań. Najwięcej wiadomości o nim znaleźć możemy w pracach M. Wagnera (Stanisław Jabłonowski. W cieniu szukamy jasności i chwały, w druku tegoż autora opracowanie kampanii 1684 r.); szczegółową, wręcz znakomitą jak na pracę magisterską monografię wyprawy bukowińskiej 1685 r. przedstawił ostatnio W. Wasilewski, wcześniej o ostatniej rozprawie zbrojnej z Turkami i Tatarami w 1698 r. pisał J. Wojtasik.

Nie podaję tu pełnych danych bibliograficznych zacytowanych opracowań. Czytelnik znajdzie je na końcu książki w wykazie źródeł i publikacji.

Mam nadzieję, że to zaktualizowane drugie wydanie książki spotka się z równym pierwszemu zainteresowaniem czytelników i przyczyni się do lepszego poznania dziejów naszego wojska w burzliwej drugiej połowie XVII wieku.

Do uzupełnienia tekstu pierwszego wydania poniższej książki przyczynili się moi koledzy: prof. dr Marek Wagner i prof. dr Mirosław Nagielski, którzy ułatwili mi dotarcie do wielu cytowanych opracowań. Pragnę im w tym miejscu za to serdecznie podziękować. Osobne podziękowanie należy się mojej żonie Wandzie i synowi Pawłowi za ogromny trud jaki wnieśli do wznowienia książki i włączenia tych uzupełnień do tekstu.

Warszawa, w styczniu 2013 r.

WSTĘP DO WYDANIA I

Celem niniejszej pracy jest przedstawienie wysiłku mobilizacyjnego i finansowego Korony w drugiej połowie XVII wieku oraz organizacji wojska w tym czasie i zachodzących w niej przemian. Jednocześnie przez szczegółową analizę sposobu formowania sił zbrojnych – od projektów w uniwersałach królewskich, poprzez dyskusję na sejmikach i sejmie, uchwałę sejmową, opracowanie szczegółowego etatu przez hetmanów, zaciągi i koncentrację sił na wyprawy – autor pragnie przedstawić system funkcjonowania jednej z podstawowych części mechanizmu państwowego, jaką była armia. Omawiany okres 1648-1699 stanowi wdzięczne pole dla badań w tym kierunku, gdyż jest on okresem nieustannych niemal zmagań z różnymi przeciwnikami, które zmuszają państwo polsko-litewskie do maksymalnych wysiłków. Autor nie zamierzał przedstawiać przebiegu wojen; działania wojenne zostały przedstawione w sposób bardzo skrócony i tylko o tyle, o ile było to konieczne dla zrozumienia podejmowanych uchwał w sprawach wojskowych i prac nad organizacją armii. Wojsko litewskie zostało potraktowane przykładowo – jego rozwój nie różnił się na ogół od rozwoju wojska koronnego, do badań zaś szczegółowych archiwa nasze zawierają zbyt mało materiału.

Poruszone w pracy zagadnienia były dotąd słabo uwzględnione w literaturze historycznej. Syntezy dziejów wojskowości polskiej (Korzon, Kukiel) poświęcały niewiele miejsca omówieniu organizacji wojska w drugiej połowie XVII w.; jedyny syntetyczny i wartościowy wykład interesujących nas problemów dał A. Sawczyński w artykule o polskich instytucjach wojskowych w XVII w.1, siłą rzeczy nie mógł jednak analizować w nim całego wysiłku wojennego Rzeczypospolitej. Rozwój armii i wysiłek mobilizacyjny, ale bez pokazania stanu sił zbrojnych w poszczególnych kampaniach, starał się przedstawić B. Baranowski dla lat 1648-1660 (w pracy o organizacji wojska w latach trzydziestych i czterdziestych XVII w. i artykule o organizacji regularnego wojska w latach 1655-1660); prace jego wymagają jednak wielu uzupełnień. O wiele pełniej zobrazował wojsko w latach 1668-1673 K. Zając. Wysiłek finansowy państwa w związku z wojnami nie został dotąd opracowany; trochę uwag na temat wydatków na wojsko i bardzo niepełne ich zestawienie w tabelach budżetu państwowego dał R. Rybarski w pracy o finansach Rzeczypospolitej za Jana Kazimierza, Michała Korybuta i Jana III, nie mogą one jednak zadowolić nie tylko historyków wojskowości, ale i badaczy dziejów gospodarczych. Praca Z. Sochy o hibernie zawiera wiele zasadniczych błędów, które słusznie wytknął już Rybarski. O wiele lepiej od zagadnień skarbowo-wojskowych przedstawia się nasza znajomość organizacji poszczególnych rodzajów wojsk dzięki fundamentalnym dziełom K. Górskiego; i do nich jednak, jak również do cennych prac Baranowskiego i Kukiela o składzie narodowościowym i społecznym wojska, da się dorzucić wiele nowych szczegółów.

Poza tym w licznych opracowaniach poświęconych poszczególnym kampaniom i bitwom stoczonym w drugiej połowie XVII w. autorzy ich starali się przedstawić niejednokrotnie stan sił zbrojnych polskich, które brały w nich udział, czynili to jednak przeważnie w sposób budzący poważne zastrzeżenia, opierając się głównie na współczesnych, często bałamutnych relacjach, nie wykorzystując, lub wykorzystując fragmentarycznie podstawowe materiały, jakie znajdują się w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie (Akta Skarbowo-Wojskowe). O ile materiał pamiętnikarski i kronikarski konieczny jest dla przedstawienia przebiegu kampanii, o tyle dla ustalenia składu liczebnego armii i jej organizacji w pierwszym rzędzie musi być wykorzystany materiał typu aktowego.

Praca niniejsza została oparta głównie na materiałach rękopisemnych tego typu – przede wszystkim na wspomnianym zespole Akt Skarbowo-Wojskowych AGAD. Jak sama nazwa wskazuje, zawiera on akta dotyczące spraw finansowania wojska; były to w dawnej Rzeczypospolitej (a w każdym razie do r. 1764) niemal jedyne akta znajdujące się w archiwach władz centralnych. Wobec traktowania dokumentów kancelarii hetmańskich jako prywatnej własności hetmanów, inne materiały, związane z ich działalnością urzędową (kopie rozkazów, raporty, korespondencja hetmańska, wykazy wydatków osobistych na wojsko itp.) przechodziły do archiwów prywatnych rodów magnackich i uległy przeważnie zniszczeniu lub rozproszeniu; pewne ich fragmenty znaleźć dziś możemy w niektórych tzw. zespołach podworskich w archiwach państwowych oraz w różnych rękopisach bibliotecznych. Z kancelarii hetmanów koronnych działających w interesującej nas drugiej połowie XVII w. udało mi się znaleźć dotąd jedynie fragmenty kancelarii Stanisława Jabłonowskiego2. Akta dotyczące zapłaty wojsku wchodziły natomiast do archiwów podskarbińskich – krakowskiego obejmującego materiały od schyłku XIV do schyłku XVI w. i warszawskiego – od schyłku XVI w. do r. 1764 oraz do archiwum skarbu kwarcianego3. W latach sześćdziesiątych XVIII w. wszystkie one zostały skomasowane w Warszawie wchodząc do Archiwum Skarbu Koronnego i Archiwum Komisji Wojskowej Koronnej i Obojga Narodów, później zaś, w XIX w. do Archiwum Głównego, gdzie je połączono w zespół obejmujący kilkanaście działów (od 75 do 87). W tej formie przetrwały one do ostatniej wojny, podczas której większość zespołu uległa spaleniu. Ocalały jedynie cztery działy, a mianowicie 82, 84, 85 i 86. Ponieważ zawierają one materiały o pierwszorzędnym znaczeniu dla historii wojskowości polskiej, a przy tym były dotąd słabo wykorzystywane przez badaczy, wydaje mi się celowe omówić je szerzej.

Dział 82 zawiera różne materiały skarbowo-wojskowe, głównie jednak dotyczące okresów wcześniejszego (XVI wiek w rękopisach nr 1-8) i późniejszego (wiek XVIII w rękopisach nr 10-21). Wieku XVII dotyczą dokumenty rkpsu nr 9 – tu znalazłem m.in. różne oficjalne zestawienia długu państwowego wobec armii (sumariusze skarbowe rozsyłane na sejmiki).

W dziale 84 znajdują się delaty kwarciane pochodzące z dawnego archiwum skarbu kwarcianego w Rawie. Rękopisy nr 1-3 zawierają delaty z lat 1634-1665, następne – materiały dotyczące ściągania zarówno kwarty jak hiberny i innych podatków na wojsko, ale już z wieku XVIII. W pracy swej dział ten wykorzystywałem w małym stopniu, gdyż materiały te stanowią podstawę raczej do badań nad historią gospodarczą.

Prawdziwą kopalnię stanowiły dla mnie natomiast rękopisy działu 85 i 86. Dział 85 zawiera regestry popisowe wojska oraz indemnizacje za szkody popełnione przez wojsko i obejmuje okres 1474-1748. Regestry popisowe sporządzane były przez dowódców jednostek (w jeździe narodowego zaciągu i mniejszych jednostkach cudzoziemskiego) lub pisarzy regimentowych (w większych jednostkach zaciągu cudzoziemskiego) i podawały przy jeździe szczegółowy skład oddziałów z wyszczególnieniem nazwisk towarzyszy i ilością koni w ich pocztach, w piechocie, dragonii i rajtarii, imienny skład sztabów oraz wykaz nazwisk żołnierzy w poszczególnych kompaniach i rotach. Wykazy te spisywano w zasadzie na początku kwartału służby, w regimentach cudzoziemskich na początku miesiąca, niewątpliwie jednak zdarzały się odstępstwa od tej zasady i regestry (rolle popisowe) sporządzane były i później. Podpisywał je dowódca jednostki lub jego zastępca oraz sprawdzający stan oddziału pisarz polny koronny albo przedstawiciele komisji zapłaty wojsku. Oczywiście mogły kryć się w nich i nadużycia, zwłaszcza gdy w późniejszych czasach zarzucono popisy wojska przed pisarzem polnym, a regestry były tylko zaprzysięgane przez deputatów na komisjach zapłaty. Niemniej materiał ten jest na ogół wiarogodny i stanowi nadzwyczaj wartościowe źródło dla badań nad wewnętrzną organizacją wojska, jego składem narodowościowym i społecznym oraz nad kadrą dowódczą (dzięki podpisom poruczników i namiestników możemy ustalić wiele nazwisk faktycznych dowódców chorągwi jazdy). Rękopisy nr 1-67 tego działu zawierają materiały z lat 1474-1581, okresu, którym się zajmujemy, dotyczą nr 68-115 oraz 123 (regestry z lat 1651-1679), pozostałe dotyczą wieku XVIII. Podobny materiał zawierały rękopisy w spalonym dziale 77. Naturalnie zachowane w dziale 85 regestry stanowią tylko fragmenty: niekiedy obejmują one wykazy stanu jednostek przez dłuższy okres czasu, niekiedy tylko przez jeden lub dwa kwartały, dla wielu jednostek nie zachowały się wcale. Uzupełniają je nieco rolle popisowe rozrzucone w różnych rękopisach bibliotecznych.

Regestry popisowe stanowiły podstawę do obliczania liczebności armii w poszczególnych okresach i należnego jej żołdu. Na ich podstawie komisje zapłaty żołdu (później trybunały) sporządzały wykazy należności finansowych w postaci ksiąg płacy lub sumariuszy długu wobec wojska. Znajdują się one w dziale 86 omawianego zespołu, z którego rękopisy nr 1-35 zawierają materiał z okresu 1472-1593, nr 36 regestry stacji żołnierskich i nadużyć w latach 1604-1607, zaś w nr 37-76 zawarty jest kapitalny materiał z drugiej połowy XVII w. Dzięki całościowemu, lecz szczegółowemu ujęciu dużych okresów czasu (od komisji do komisji) możemy na jego podstawie ustalić dokładnie liczebność wojska w poszczególnych latach i kwartałach omawianego okresu, czego nie można uczynić na podstawie fragmentarycznie zachowanych regestrów popisowych (jak to próbowali czynić niektórzy badacze poszczególnych kampanii). Ten właśnie materiał opublikowałem w postaci tabel w sześciu odcinkach w „Studiach i materiałach do historii wojskowości”4. Oprócz możliwości ustalenia składu liczebnego armii zaciężnej (z wyjątkiem luk dla okresów 1667-1673 i 1679-1683), rękopisy działu 86 dają też możliwość obliczenia wysokości długu państwowego wobec armii; prócz cytowanych rękopisów zawarte w nr 123-126 tego działu varia skarbowo-wojskowe jak traktaty ze skonfederowanym wojskiem, obliczenia zdolności płatniczej państwa, wykazy dymów i stawek podatkowych stanowią nadzwyczaj cenne źródło do zagadnienia finansowania wojska.

Do tegoż zagadnienia drugim podstawowym zespołem był dla mnie dział Rachunków Sejmowych w AGAD. Zawarte w jego rękopisach wykazy dochodów i rozchodów skarbu pospolitego, tj. centralnego, przedstawiane przez podskarbich na poszczególnych sejmach, stanowiły ogromnie ważne źródło dla ustalenia wysokości budżetu wojskowego Korony i obliczenia innych, poza żołdem i hiberną, wydatków na wojsko. Tu też znalazłem materiał dla ustalenia obsady personalnej urzędów wojskowych w omawianym okresie i nazwiska rotmistrzów dowodzących wyprawami wybranieckimi. Dział ten dla drugiej połowy XVII w. zawiera luki, które odbiły się ujemnie na cennej poza tym pracy R. Rybarskiego. Pominięte przezeń wykazy dochodów i wydatków przedstawione na sejmach 1658 i 1664 r. znajdują się w rękopisach Bibl. Ossolińskich nr 9532 i 9533, które (podobnie jak i dotyczący pierwszej połowy XVII w. rkps nr 9531) należały do tego samego zespołu archiwum podskarbińskiego warszawskiego i w XIX w. wyjęte zeń przez A. Czołowskiego znalazły się później u Ossolińskich.

Stan liczebny zaciężnego wojska państwowego ustalałem na podstawie wspomnianych wyżej rękopisów w Aktach Skarbowo-Wojskowych. Natomiast niemożliwe było ustalenie na tej podstawie składu i liczebności wojsk powiatowych wystawianych przez poszczególne ziemie i województwa Korony w latach 1648/9 a także wypraw łanowych i dymowych z lat 1655 i 1671/3. Tu podstawowym źródłem musiały być uchwały sejmików (lauda), w drobnej tylko części opublikowane5. Pozostałe, choć bardzo niepełne, znaleźć można dla ziem wchodzących w skład b. Królestwa Kongresowego w odpisach sporządzonych przez A. Pawińskiego (w tekach tegoż w Zakładzie Dokumentacji Inst. Hist. PAN w Krakowie), dla Wielkopolski w rękopisie Bibl. Czartoryskich nr 1774 i oblatach w księgach grodzkich w Woj. Arch. Państw. w Poznaniu, dla województw pruskich fragmentarycznie w Recesach Stanów Pruskich w Woj. Arch. Państw. w Gdańsku i rękopisie Bibl. Kórnickiej PAN nr 352; niektóre inne uchwały rozrzucone są w różnych rękopisach bibliotecznych. Z uchwał tych udało mi się wydobyć wiele interesujących szczegółów dotyczących liczebności wystawianych oddziałów, ich uzbrojenia i wyposażenia, dowódców itp. Podejmowane przez sejmiki uchwały w sprawie zapłaty pozwalały też na stwierdzenie, które z jednostek faktycznie brały udział w kampaniach.

Ustalenie składu i liczebności wojsk koronnych w poszczególnych kampaniach i bitwach przeprowadzałem na podstawie analizy różnych źródeł: komputów sporządzanych przy popisach na początku kampanii (można takie znaleźć w różnych rękopisach), wykazów chorągwi biorących udział w działaniach, wreszcie wzmianek w kronikach i pamiętnikach, które w zestawieniu z materiałem z Akt Skarb.-Wojsk. pozwalają niekiedy dość dokładnie przedstawić skład poszczególnych grup wojska.

Poza wspomnianymi wyżej zespołami dużo interesującego materiału dotyczącego organizacji wojska, jego uzbrojenia, stosunków w nim panujących i innych znalazłem w dalszych zespołach znajdujących się w AGAD jak w Archiwum Radziwiłłowskim, Zamoyskich, Branickich z Suchej, Roskim, Koronnym Warszawskim, Metryce Koronnej, Sigillatach, Tekach Czołowskiego. W Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Krakowie ciekawe materiały dały mi rękopisy Zbioru Rusieckich i Sanguszków ze Sławuty. Ogromną ilość źródeł dały też rękopisy biblioteczne, w pierwszym rzędzie Czartoryskich, gdzie poza serią odpisów w Tekach Naruszewicza wiele oryginalnych dokumentów i współczesnych kopii znalazłem w innych rękopisach, Bibl. Ossolińskich we Wrocławiu, Jagiellońskiej i Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, Kórnickiej, Raczyńskich w Poznaniu, a także Uniwersyteckiej we Wrocławiu, gdzie tzw. Zbiór Steinwehra stanowi szczególnie interesujące źródło dla okresu do 1653 r. Znajdujące się w AGAD mikrofilmy z archiwów szwedzkich, głównie z Riksarkivet w Sztokholmie oraz życzliwie udostępnione mi przez p. doc. Kerstena fotokopie dorzuciły dalsze interesujące materiały do zbieranych przeze mnie źródeł do historii wojskowości polskiej w drugiej połowie XVII w.

Praca składa się zasadniczo z dwóch części: pierwsza poświęcona jest omówieniu zasad organizacyjnych i stanu sił zbrojnych Korony przed r. 1648 (rozdział I) oraz odtworzeniu wysiłku militarnego w poszczególnych kampaniach w ciągu drugiej połowy XVII w. (rozdziały II-VI). Autor zdaje sobie sprawę z trudnej czytelności tych rozdziałów zawierających wiele tabel, wyliczeń itp., z których wiele starał się dać do odsyłaczy, nie mógł z nich jednak zrezygnować, gdyż stanowią one podstawę do wniosków wyciąganych w następnych rozdziałach, a przy tym mają pomóc badaczom dziejów wojen w ocenie sił, jakimi dysponowała Korona w omawianym okresie. Część druga pracy poświęcona jest omówieniu kosztów utrzymania armii (rozdział VII) oraz rozwojowi poszczególnych rodzajów wojsk (rozdział VIII-X) a także struktury aparatu dowodzenia (rozdział XI). Niektóre zagadnienia, jak system zaopatrzenia armii, system wyszkolenia, sprawy dyscypliny itp., zostały w pracy potraktowane skrótowo – autor zamierza wrócić do nich i potraktować je szerzej w osobnych studiach. Na szczególne zainteresowanie zasługuje zwłaszcza sprawa wewnętrznego życia wojska oraz jego udziału i roli w działalności politycznej.

Autor zdaje sobie sprawę, że mimo wykorzystania przezeń dość dużego zasobu archiwaliów znajdą się jeszcze materiały, do których nie zdołał dotrzeć, a które wydobyte przez dalszych badaczy dorzucą niejeden ciekawy szczegół do poruszonych w pracy zagadnień. Sądzi jednak, że nie zmienią one zasadniczo obrazu rozwoju wojskowości polskiej w drugiej połowie XVII w., jaki starał się nakreślić. Dążeniem autora było przedstawienie narzędzia wojny, jakim była armia; jeśli praca ta będzie użyteczną dla badaczy licznych wojen i bitew stoczonych w tym okresie przez wojsko polskie, pragnienie autora zostanie urzeczywistnione.

Praca niniejsza została złożona jako dysertacja habilitacyjna na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pragnę w tym miejscu złożyć serdeczne podziękowanie jej recenzentom: prof. dr Stanisławowi Herbstowi, prof. dr Kazimierzowi Piwarskiemu, prof. dr Januszowi Wolińskiemu, a także prof. dr Władysławowi Czaplińskiemu (który ją opiniował dla wydawcy) za cenne uwagi; pozwoliły mi one pogłębić wiele poruszonych w pracy zagadnień i uściślić zawarte w niej sformułowania. Wdzięczny też jestem za uwagi i materiały dostarczone mi przez doc. dr Adama Kerstena i mego kolegę z Wojskowego Instytutu Historycznego mgr Tadeusza Nowaka. Osobne podziękowanie należy się pracownikom wszystkich bibliotek i archiwów, z których życzliwej pomocy korzystałem przy pisaniu pracy, a w szczególności pracownikom biblioteki Wojskowego Instytutu Historycznego, którzy wiele trudu włożyli w sprowadzenie potrzebnych mi opracowań i wydawnictw źródłowych.

1 Nie cytuję tu pełnych tytułów i miejsc wydania omawianych prac, gdyż są one podane w wykazie na końcu pracy.

2 Kopiariusze rozkazów z lat 1685-88 w rkpsie Bibl. Ossolińskich nr 250 i z lat 1692-94 w rkpsie Bibl. Czartoryskich nr 2699 oraz księga wydatków Jabłonowskiego na wojsko z lat 1685/9 w rkpsie Bibl. Ossol. nr 9541.

3 Patrz: J. Karwasińska, Archiwa Skarbowe Koronne i Obojga Narodów, Warszawa 1929.

4 Tom IV-IX, Warszawa 1958-1963.

5 Dla woj. ruskiego w Aktach Grodzkich i Ziemskich t. XXI, XXII i XXIV wyd. A. Prochaska; dla woj. krakowskiego (do r. 1673) w Aktach sejmikowych woj. krakowskiego wyd. A. Przyboś, dla woj. kujawskich w Dziejach ziemi kujawskiej wyd. A. Pawiński, dla ziemi dobrzyńskiej w Acta Historica, t. X wyd. F. Kluczycki, fragmenty uchwał woj. wołyńskiego, kijowskiego i bracławskiego w Archiwie Jugozapadnoj Rossii i Zerełach do istorii Ukrainy – Rusy.

ROZDZIAŁ IWOJSKO POLSKIEPRZED R. 1648

Długi okres zmagań, znany pod nazwą wojny trzydziestoletniej (1618-1648), przyniósł szereg istotnych zmian w uczestniczących w niej armiach niemal wszystkich państw zachodnio- i środkowoeuropejskich. Przemiany te stanowiły kontynuację procesu rozwoju sił zbrojnych i stosowanej przez nie sztuki wojennej. Doświadczenia wojny trzydziestoletniej, bacznie obserwowane przez państwa nie biorące w niej udziału, wywarły poważny wpływ i na ich wojskowość. Do państw tych należała także Polska, w której siłach zbrojnych reformy podjęte przez Władysława IV właśnie pod wpływem obserwowanych na Zachodzie przemian wniosły nowe elementy zarówno do organizacji jej wojsk, jak i do stosowanych przez nie metod taktycznych. Reformy te w zetknięciu z panującą dotąd u nas, opartą głównie na wzorach wschodnich staropolską sztuką wojenną, przyniosły wytworzenie się nowego typu armii, bez większych zmian zachowanego aż do końca wieku XVII. Z drugiej strony niektóre przemiany w organizacji i taktyce armii zachodnich dokonane w toku wojny trzydziestoletniej powstały pod wpływem uprzedniego zetknięcia się tych armii z wojskiem polskim. Wzory polskie, przyjęte w instytucjach wojskowych i sztuce wojennej państw obcych, nieraz odległych, stanowią wkład polski w rozwój wojskowości ogólnoeuropejskiej.

Aby zdać sobie sprawę ze stanu wojska polskiego w r. 1648, musimy poznać je na tle innych armii współczesnych. Zacząć tu musimy od podstawowego zagadnienia charakteru tych armii. Wynikał on ze sposobu ich rekrutacji, który to problem absorbował umysły wielu wybitnych teoretyków i organizatorów armii nowożytnych. W wieku XV przeżyła się instytucja feudalnego pospolitego ruszenia. Oparta ona była, jak wiemy, na lennym obowiązku służby wojskowej z tytułu posiadania ziemi, a powstała w ten sposób armia składała się głównie z ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej – miasta dostarczały bowiem stosunkowo niewielkiej ilości piechoty, która spełniała funkcje pomocnicze. Przemiany w stosunkach ekonomiczno-społecznych w Europie, zwycięstwa odnoszone nad feudalną jazdą rycerską przez chłopską piechotę szwajcarską i husycką, stopniowe upowszechnianie się broni palnej – wszystko to wpłynęło na rozwój metod walki i związany z nim rozwój organizacji sił zbrojnych. Nowe armie musiały się składać z różnych rodzajów wojsk i jednocześnie rekrutować z żołnierzy doświadczonych w rzemiośle wojennym. Nie można ich było wystawić w oparciu o instytucję pospolitego ruszenia, bowiem rycerstwo przekształcające się stopniowo w stan szlachecki myślało o zachowaniu wpływów i praw politycznych, toteż władcy dążący do uniezależnienia się od tej warstwy musieli szukać innego systemu organizacji wojska. W tej sytuacji w Europie zachodniej oparto się na wynajmie ochotników służących w zamian za regularnie im wypłacany żołd. Upowszechnienie się tego systemu stało się możliwe wobec szybko postępującego rozwoju gospodarki pieniężnej i zwiększania środków na opłacanie zaciąganych wojsk. Formacje kawalerii tworzono w tych nowych armiach początkowo w oparciu o dawną jazdę rycerską – głównie na bazie nielicznych oddziałów jazdy nadwornej (np. francuskie „kompanie ordynansowe”), która w miarę upływu czasu zmieniała swoje uzbrojenie i metody walki. W czasie wojny powiększano ją stosunkowo łatwo przez zaciąg ochotników we własnym kraju. Nie jazda jednak, lecz piechota stała się w czasach Odrodzenia „królową pól bitewnych”, jej liczebność w ramach ówczesnych armii była o wiele wyższa od liczebności kawalerii, utworzenie zaś i odpowiednie wyszkolenie formacji pieszych nie było wcale łatwe. Przez dłuższy czas monopol mieli na tym odcinku Szwajcarzy – ich mało ruchliwe, ale niezmiernie trudne do rozbicia formacje piesze były uważane za niezastąpione na polu walki, toteż, chcąc nie chcąc, różne walczące państwa wynajmowały je za drogie pieniądze. Ten monopol Szwajcarów starano się obalić przez formowanie własnych oddziałów pieszych zorganizowanych i walczących według wzorów szwajcarskich. Oddziały takie utworzył we Francji w r. 1480 Ludwik XI, przy czym do ćwiczenia francuskiej milicji użyto najemników szwajcarskich; w Niemczech u schyłku XV wieku zaczęto je tworzyć z ochotników szwabskich i bawarskich pod nazwą „landsknechtów”, którzy wkrótce wykazali w bitwach swą równorzędność ze Szwajcarami. Te najemne, choć narodowe formacje wykazały wkrótce te same wady, co oddziały szwajcarskie: były kosztowne, wymagały regularnego opłacania, co nastręczało wiele kłopotów pustym często skarbom mocodawców i plądrowały straszliwie kraje, przez które przechodziły – nie tylko obce, ale i własny. Zawodowym najemnikom obca była przy tym sprawa, o którą walczyli – służyli temu, kto płacił. Landsknechci niemieccy wynajmowali się, podobnie jak Szwajcarzy, na obcą służbę; w zasadzie wymagana tu była zgoda cesarza (podobnie jak kantonów szwajcarskich) i zastrzeżenie, że nie będą służyć przeciw własnemu krajowi, lecz nie zawsze warunki te były spełniane.

Te wady wojsk najemnych skłaniały do poszukiwania innych rozwiązań problemu rekrutacji wojsk. Takie rozwiązanie podawał np. Niccolo Macchiavelli w swym dziele Dell arte della guerra. Proponował on utworzenie milicji według wzorów z czasów republiki rzymskiej złożonej z poddanych monarchy w wieku 17-40 lat, uzupełnianej co roku przez pobór jednego rocznika młodych obywateli, szkolonych co niedzielę lub kilka razy w roku; kadra oficerska miała być wymieniana co roku, by zapobiec zaangażowaniu się jej po stronie któregoś ze stronnictw politycznych. Poczucie obowiązku obywatelskiego u żołnierzy miało wyrównać braki w wyszkoleniu, jednak utworzona według projektu Macchiavellego milicja florencka nie przetrwała długo1.

Również i w Niemczech pojawiły się w XVI w. projekty zmierzające do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Wynajmowane na czas wojny i rozpuszczane z chwilą zawarcia pokoju oddziały landsknechtów i kawalerii były przede wszystkim bardzo kosztowne – musiano im płacić podwójny żołd za pierwszy miesiąc służby oraz odpowiednie sumy przy rozwiązywaniu formacji. Poza tym ich utworzenie wymagało pewnego czasu – nim ściągnęły do miejsca koncentracji, mijała często odpowiednia pora do uderzenia na wroga. Ciągłe zagrożenie cesarstwa ze strony Turków wymagało posiadania armii stałej, będącej w pogotowiu do odparcia najazdu. Toteż projekty szły tu w kierunku utworzenia wojsk stałych, złożonych z mieszkańców ziem cesarstwa, częściowo ochotników, częściowo zaś powoływanych do armii na zasadzie powszechnego obowiązku służby wojskowej. Projekt taki wysunął w r. 1558 znany autor regulaminów cesarskich Lazarus von Schwendi2 rozwijając go później w wydanym w 1578 r. dziele pt. Kurtzer Begriff eines gantzen Kriegswesens. Popierało go wielu innych pisarzy na przełomie XVI i XVII wieku, m.in. Johann von Nassau-Siegen3, gdański pułkownik Jan Jacobi von Wallhausen i Lienhard Fronsperger4. Próby utworzenia takiej milicji podjęli niektórzy książęta niemieccy, nie przyniosły one jednak trwałych rezultatów; żołnierze z poboru służyli niechętnie, łatwo dezerterowali, a przy tym oddawanie broni w ręce poddanych uważano za rzecz niebezpieczną. W krajach cesarskich przetrwała jedynie próba zmilitaryzowania granicy z Turcją przez osiedlenie na niej wysłużonych żołnierzy, obowiązanych za połowę żołdu do jej obrony w razie niebezpieczeństwa; była ona podjęta pod wpływem wzorów z Siedmiogrodu, które Stefan Batory usiłował przeszczepić także do Rzeczypospolitej (próba osadnictwa wojskowego w Inflantach). We Francji, której siły zbrojne aż do końca XVI w. były rozbite wskutek walk religijnych pomiędzy zwalczające się stronnictwa, organizacja oparta była na zaciągach ochotników wśród własnych poddanych i wynajmie obcych żołnierzy, głównie Szwajcarów i Niemców. W pierwszej połowie XVII w. udział cudzoziemców zwiększył się jeszcze, szczególnie w jeździe, Richelieu bowiem obawiał się tu niesforności elementu narodowego i chętnie wynajmował pułki cudzoziemskie (od 1636 do 1659 r. przez armię francuską przewinęło się 80 obcych pułków kawalerii, w tym również Polacy). W Hiszpanii zrezygnowano z pomysłów wprowadzenia powszechnego poboru rekrutów; organizacja wojsk oparta była na zaciągu ochotników, jednak Hiszpanie zrealizowali drugi ważny postulat – armii narodowej, bowiem zaciąg ten prowadzony był wyłącznie w samej Hiszpanii, wskutek czego duch bojowy ich żołnierza cechowała duma narodowa, nadająca większą zwartość formacjom. W Anglii milicje narodowe przetrwały do XVII w. w formie szczątkowej, ich rozkwit nastąpił dopiero w latach rewolucji burżuazyjnej, po r. 1640.

Na innych zasadach opierała się organizacja sił zbrojnych w Europie północnej i wschodniej. Tam bowiem ze średniowiecza pozostały w różnej formie instytucje pospolitego ruszenia, które po odpowiednich reformach stanowić mogły podstawę zorganizowania armii opartej na poborze rekrutów. Takie reformy przeprowadzono właśnie w Szwecji. Tu do bezpłatnego udziału w pospolitym ruszeniu obowiązani byli wszyscy chłopi i mieszczanie powoływani pod broń do służby pieszej w razie najazdu nieprzyjacielskiego. Nieliczna stosunkowo szlachta pełniła służbę konno (rusttjänst) w zamian za zwolnienie od podatków. Na podstawie uchwały riksdagu żadnego poddanego nie można było jednak zmusić bez jego zgody do służby poza granicami kraju5. To pospolite ruszenie odegrało dużą rolę w czasie walk o wyzwolenie Szwecji spod panowania duńskiego, zwłaszcza że topografia terytorium Szwecji, pokrytego lasami, bagnami i jeziorami sprzyjała walce prowadzonej przez wojska typu nieregularnego. Już jednak w toku dalszych walk z Duńczykami okazało się konieczne utworzenie armii regularnej, którą Gustaw Waza próbował stworzyć początkowo z najemników niemieckich, widząc jednak ich kosztowność, rozwiązał większą część oddziałów najemnych, a pozostałych użył do ćwiczenia własnych, szwedzkich oddziałów. Początkowo składały się one z ochotników opłacanych przez skarb państwa, ale wobec słabego ich naboru wprowadzono wkrótce obowiązkową służbę wojskową (utskrivning). Wywołało to niezadowolenie ze strony chłopów, którzy służbę w czasie pokoju uważali za rzecz niesłychaną, przy tym utrzymywanie całej armii było kosztowne, toteż część żołnierzy rozpuszczono do domów wypłacając im tylko niewielki żołd roczny, część rozkwaterowano po miastach i dobrach kościelnych, część zaś, na pełnym żołdzie, użyto do ochrony zamków królewskich6. Żołnierze rozpuszczeni obowiązani byli do odbywania co pewien czas ćwiczeń, w razie wojny zaś powoływani byli wszyscy pod broń.

Uzbrojeni w przestarzały oręż i źle wyćwiczeni żołnierze szwedzcy przedstawiali jednak przez dłuższy czas małą wartość bojową. Próby reorganizacji armii czynione przez Eryka XIV i Karola IX nie przyniosły trwałych rezultatów w wojnach prowadzonych w drugiej połowie XVI w. i z początkiem XVII w. Szwecja posługiwała się w znacznym stopniu obcymi najemnikami. Dopiero reformy przeprowadzone przez Gustawa Adolfa podniosły wartość bojową armii szwedzkiej i postawiły ją na czele armii europejskich. I on początkowo przekonany był o wyższości najemników nad żołnierzami z poboru; uważał, „że najemnicy biją się lepiej, bo służą ochotniczo, pozwalają oszczędzać własnych ludzi, są doświadczeni i dobrze wyszkoleni oraz mają lepszą reputację na polu walki”. Niedługo jednak zmienił zdanie, wyżej oceniając umiejętności wojskowe własnych poddanych od żołnierzy najemnych, którzy przy tym „są niewierni, niebezpieczni i kosztowni”7. Po reformach przeprowadzonych przez Gustawa Adolfa w ramach utskrivning obowiązkowi rejestracji podlegali wszyscy chłopi i mieszczanie w wieku 15-60 lat; spisy ich prowadzili pastorzy. Poborowi podlegali, z pewnymi wyjątkami, mężczyźni w wieku 18-40 lat, którzy tworzyli dziesiątki (tzw. rotar). Gdy nadszedł termin rocznego poboru, każda dziesiątka musiała dostarczyć jednego mężczyznę zdolnego do służby wojskowej umundurowanego i uzbrojonego. Jeśli w dziesiątce nie było zdolnych do służby wojskowej, musieli oni płacić podatek rotepenningar w wysokości 48 talarów na wyposażenie poborowego dostarczonego przez inną rotę. Poboru dokonywała komisja królewska, w skład której wchodzili oficerowie i przedstawiciele władz lokalnych. Uchylający się od rejestracji byli bezwzględnie pociągani do służby. Dalsze modyfikacje ustawy przewidywały, że członkowie roty wpłacali podatek do skarbu państwa, które było obowiązane wydać poborowym umundurowanie i wyposażenie. System ten, dostarczający rekrutów do piechoty spośród chłopów, a do marynarki spośród mieszczan, działał mimo niezadowolenia ludności, a armia uzupełniana była co roku przez odpowiednią ilość poborowych. Jazda składała się częściowo ze szlachty służącej według dawnego obowiązku rusttjänst, częściowo z ochotników zaciąganych. System ten pozwalał na wystawienie stosunkowo licznej, dobrze uzbrojonej i wyszkolonej armii, choć stanowił on poważne obciążenie dla biednego kraju, jakim była Szwecja. Ponieważ jednak potrzeby wojenne Szwecji, prowadzącej nieustanne wojny zaborcze, były większe, armię i tu powiększano przez oddziały najemne, złożone początkowo głównie z Anglików i Szkotów, później zaś, po r. 1630, przeważnie z Niemców. Ich udział w armii szwedzkiej doszedł w toku wojny trzydziestoletniej do 75%, w armii polowej nawet do 90%. Niemniej żołnierze szwedzcy z poboru stanowili rdzeń armii – najwartościowsze i najpewniejsze formacje.

W Danii system utskrivning istniał w zasadzie od średniowiecza i był niekiedy stosowany w XVII w., monarchowie woleli jednak nie oddawać broni w ręce poddanych (słabo przy tym przygotowanych do służby wojskowej) i wynajmowali przeważnie obce oddziały.

W państwie moskiewskim rekrutacja armii opierała się na tzw. systemie pomiestnym – obowiązku służby wojskowej szlachty, tzw. dzieci bojarskich i dworian, z tytułu nadanych jej majątków. System ten, powstały w XV wieku, rozwinął się w ciągu XVI wieku. Szlachta dostarczała podstawowej części konnicy, którą uzupełniali kozacy grodowi osiedleni na pograniczu i arystokracja tatarska, również na zasadzie obowiązku służby wojskowej z tytułu nadanej ziemi. Majątki ziemskie przechodziły z ojca na syna, obowiązek służby zaś poczynał się od 15 roku życia. Piechotę w XVI w. stanowili strzelcy, rekrutujący się z ludzi wolnych, którzy otrzymywali za służbę płacę i działki ziemi w pobliżu miast, za które byli zobowiązani służyć dożywotnio wraz ze swymi potomkami8. Tak więc armia rosyjska miała charakter narodowy-obcy najemnicy byli wśród niej nieliczni. Większą liczbę najemników spotkać możemy w armii rosyjskiej przejściowo dopiero w czasie wojny z interwencją polską z początkiem XVII w. Najemne oddziały szwedzkie, angielskie i francuskie okazały się jednak niepewne, toteż szybko zrezygnowano z ich usług, a wobec konieczności reform organizacyjnych w wojsku przyjęto zasadę formowania nowych jednostek regularnych według wzorów zachodnich, ale z własnych poddanych, częściowo z ochotników, częściowo zaś z obowiązanych do służby „dzieci bojarskich”, „dworian” i kozaków. Pierwsze takie pułki sformowano w r. 1630, a ilość ich rosła stopniowo w ciągu XVII w. stwarzając podstawy stałej, regularnej armii. Dla uzupełniania nowych oddziałów sięgnięto wkrótce i do zaciągu z chłopów; rosła też ilość strzelców i kozaków. Dalsze reformy w latach osiemdziesiątych XVII w. zmieniały organizację armii (podział na 9 okręgów, z których rekrutowały się pułki wojewódzkie, z wyjątkiem carskiego) nie wnosząc istotnych zmian do systemu rekrutacji, który dopiero z początkiem XVIII w., za Piotra I, oparto całkowicie na zasadzie obowiązku służby wojskowej9.

W Turcji gros sił zbrojnych stanowiło w zasadzie pospolite ruszenie lenników dzierżących w swych rękach większość ziem państwowych. Wartość bojowa tego pospolitego ruszenia złożonego głównie z konnicy malała stopniowo w ciągu XVII wieku – zmniejszał się zapał wojenny lenników, słabła wśród nich dyscyplina, nie wywiązywali się też oni w pełni ze swego obowiązku i stawali na wyprawy w coraz mniejszej liczbie. Zmuszało to sułtanów do rozbudowy zaciężnych wojsk zawodowych – doborowych formacji gwardii sułtańskiej: konnych spahisów gwardii i pieszych janczarów. Ci ostatni rekrutowani początkowo z kontyngentów młodzieży chrześcijańskiej dostarczonej przez podbite narody bałkańskie, wychowywani w fanatyzmie muzułmańskim i doskonale wyszkoleni, w miarę wzrostu ich liczby i coraz większych przywilejów wpływali coraz bardziej na politykę wewnętrzną państwa, a częste bunty pałacowe osłabiały ich dyscyplinę i wartość bojową. Obsługa artylerii i kadra marynarki wojennej składała się głównie z zaciężnych, instruktorami byli często obcy oficerowie, zwłaszcza Francuzi – tradycyjni sprzymierzeńcy Turcji w walce z cesarstwem. Prócz formacji na pełnym żołdzie istniały też oddziały opłacane nieregularnie np. milicja graniczna (serhadd kuli), służąca do obsady twierdz granicznych i służby patrolowej. Osobny rodzaj wojsk stanowili Tatarzy – krymscy i budziaccy – którzy stając na wyprawy z tytułu obowiązków lennych przedstawiali dużą wartość bojową, szczególnie jako jazda lekka10.

Tak więc w połowie XVII w. armie europejskie miały charakter nieomal wyłącznie wojsk najemnych – gotowych jednostek tworzonych przez swego rodzaju przedsiębiorców, jakimi byli szefowie regimentów, którzy werbowali żołnierzy we własnym imieniu i zawierali z monarchami umowy o najem usług. Ponieważ monarchowie dążyli do uzyskania większego i bezpośredniego wpływu na żołnierza, poczęli tworzyć obok wojsk najemnych wojska zaciężne, różniące się tym, że dowódcy regimentów formowali je nie w imieniu własnym, lecz w imieniu mocodawcy. Wojska typu zaciężnego wypierały stopniowo formacje typu najemnego z armii europejskich. W Polsce typ armii najemnej nie przyjął się i od dawna mamy tu do czynienia niemal wyłącznie z oddziałami zaciężnymi.

W połowie XVII wieku można już mówić w wielkich mocarstwach europejskich o istnieniu wojsk stałych. Walka o hegemonię w Europie zmuszała je do posiadania stale znacznych sił, które powiększano kilkakrotnie w czasie wojny i ponownie redukowano z chwilą jej zakończenia. We Francji redukcji dokonywano przez likwidowanie jednostek, zmniejszanie ilości kompanii w regimentach i ilości żołnierzy w kompaniach, niemniej w czasie pokoju pozostawały w służbie znaczne kadry, które stanowiły o stałości sił zbrojnych w przeciwieństwie do poprzedniego okresu, gdy po zakończeniu wojny pozostawiano tylko nieliczne jednostki (w r. 1610 tylko 6 regimentów i gwardię szwajcarską)11. W Austrii po raz pierwszy znaczniejsze siły zostawiono w r. 1649 po zakończeniu wojny trzydziestoletniej – 9 regimentów pieszych i 10 konnych. Odtąd, podobnie jak we Francji, podnoszono zawsze stan armii w okresach zagrożenia (do 36 jednostek pieszych i 33 konnych przy końcu wojny z Turcją w r. 1698), stale zachowując jednak w okresach pokojowych ponad 20 dużych jednostek, co wraz z oddziałami nieregularnymi, strażą graniczną i obsługą artylerii dawało co najmniej 35 000-40 000 żołnierzy. Siły zbrojne Szwecji zostały poważnie zredukowane po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, niemniej wobec przygotowywanej agresji przeciw Polsce pozostawiono w służbie prócz oddziałów rdzennie szwedzkich również niektóre regimenty najemne przesuwając je na Pomorze Zachodnie12. Armia rosyjska w r. 1651 liczyła ponad 133 000 ludzi; także siły zbrojne Turcji wynosiły w tym czasie kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Siły zbrojne Rzeczypospolitej w omawianym okresie nie miały jednolitego charakteru ani pod względem systemu ich rekrutacji, ani pod względem ich podległości. Składały się one z wielu rozmaitych części składowych i z różnych punktów widzenia można przy nich zastosować różne formy podziału. Pierwszy i zasadniczy podział dotyczy ich przynależności do jednej z dwóch części państwa polsko-litewskiego, bowiem zgodnie z postanowieniami sejmu lubelskiego 1569 r. zarówno Korona jak i Wielkie Księstwo Litewskie posiadały oddzielne siły zbrojne. Tematem pracy niniejszej jest armia koronna i nią będziemy się zajmowali, niekiedy tylko sięgając do porównań z wojskiem litewskim, zorganizowanym zresztą w sposób prawie identyczny.

W Koronie (jak i na Litwie) wyróżnić należy z kolei siły zbrojne będące w dyspozycji władz centralnych od wojsk podległych władzom lokalnym, samorządowym i osobom prywatnym13. W tym czasie w Polsce, jak i w większości krajów europejskich, państwo nie miało jeszcze wyłączności prawnej w zakresie utrzymywania wojsk i oprócz naczelnych władz ogólnopaństwowych wspomniane wyżej inne czynniki były uprawnione do posiadania własnych formacji wojskowych. Niekiedy było to nie tylko prawo, ale i obowiązek, wszystkie zaś te niepaństwowe formacje zbrojne, choć do ich organizacji władze naczelne nie mieszały się, w razie potrzeby podlegały rozkazom króla jako najwyższej władzy wykonawczej14.

W skład sił zbrojnych ogólnopaństwowych wchodziły:

1. Wojska zaciężne – trzon ich stanowiły tzw. oddziały kwarciane utrzymywane stale na podstawie uchwały sejmu 1562/3 r. celem obrony potocznej kresów południowo-wschodnich przed najazdami Tatarów. Nazwa ich pochodziła od daniny „kwarty”, tj. czwartej części czystego dochodu z wydzierżawianych dóbr królewskich, jaką dzierżawcy płacić mieli do osobnego skarbu kwarcianego na utrzymanie tej formacji. Ponieważ oddziały kwarciane były nieliczne (3000-5000 żołnierzy), w razie wojny siłę zbrojną powiększano przez dalsze zaciągi tworząc nieraz znaczną armię zaciężną, ale o charakterze niestałym, likwidowaną po zakończeniu działań wojennych.

2. Piechota wybraniecka – piesza milicja złożona z chłopów zamieszkałych w dobrach królewskich, w których na podstawie wydanej w 1578 r. konstytucji sejmowej i późniejszych ordynacji królewskich każdy dwudziesty łan miał być wolny od ciężarów i powinności poddańczych. W zamian za to osadzony na nim włościanin obowiązany był stawiać się z odpowiednim uzbrojeniem i wyposażeniem w określonych porach roku do służby w chorągwi swego województwa, poza tym zaś miał być gotowy do wyruszenia w każdej chwili na kampanię wojenną, gdy wezwą go do tego uniwersały królewskie. Za służbę w obronie kraju nie otrzymywał dodatkowego wynagrodzenia15, natomiast ciężary zań odrabiali chłopi z pozostałych 19 łanów. Piechota wybraniecka, choć na zebranie jej potrzeba było stosunkowo krótkiego czasu, nie była jednak wojskiem o charakterze stałym. Wprowadzona została przez Stefana Batorego według wzorów węgierskich zapożyczonych z kolei z Francji („wolni łucznicy” Karola VII z XV wieku)16.

3. Wojsko zaporoskie – w skład którego wchodzili kozacy tzw. rejestrowi. W zamian za niewielki żołd, sukno na odzież i pewne przywileje (zwolnienie od niektórych ciężarów) byli oni obowiązani do stawienia się w swoich pułkach na każde wezwanie hetmańskie, mieli więc charakter niestałej milicji. Wysokość rejestru, tj. liczba Kozaków rejestrowych, była ustalana przez sejm17. Prócz nich do służby w razie potrzeby byli pociągani tzw. kozacy „grodowi”, nie wpisani do rejestru królewskiego, lecz będący w ewidencji starostów grodowych na Ukrainie; starostowie ci mieli utrzymywać dla nich stałe kadry przy grodach18. Choć żołd dla Kozaków rejestrowych był płacony nieregularnie, Kozacy grodowi, pozbawieni nawet tego wynagrodzenia buntowali się żądając włączenia ich do rejestru. Oni to byli głównym motorem powstań ludu ukraińskiego wybuchających wciąż na podłożu ucisku społecznego, narodowościowego, a także, zwłaszcza na początku XVII w., i religijnego.

Zupełnie odrębną, nielegalną bo nie podlegającą władzy królewskiej organizację zbrojną tworzyli kozacy zaporoscy zamieszkali na wyspach dnieprowych za porohami. Ich aktywność stanowiła przyczynę częstych napięć w stosunkach między Rzeczpospolitą a Turcją, niejednokrotnie działali oni na korzyść wojsk polskich.

4. Pospolite ruszenie – miało charakter milicji szlacheckiej; podstawą tej średniowiecznej instytucji był obowiązek służby w nim w razie zagrożenia kraju z tytułu posiadanych dóbr ziemskich – objął on więc i nieszlacheckich posiadaczy ziemi, a także z tytułu przynależności do stanu szlacheckiego – obejmował i szlachtę nieosiadłą. Odpowiednio do stanu majątkowego obowiązani doń mieli się stawiać z większymi lub mniejszymi pocztami zbrojnymi. Do służby w pospolitym ruszeniu obowiązani byli również sołtysi, ale wskutek wykupienia prawie wszystkich sołectw przez szlachtę, udział ich był znikomy. Na miastach ciążył obowiązek dostarczenia piechoty – odpowiednio do ilości dymów. W czasie pokoju w myśl ustawy z 1544 r. obowiązani do pospolitego ruszenia mieli tylko co pewien czas stawiać się na „okazowania”, tj. przeglądy, w czasie których stwierdzano ich stawiennictwo nie sprawdzając malejącej wciąż wartości bojowej.

W skład wojsk niepaństwowych wchodziły:

1. Wojska ziem i województw – te tzw. wojska powiatowe były formacjami zaciężnymi wystawianymi przez poszczególne jednostki terytorialne Rzeczypospolitej na podstawie uchwał sejmików szlacheckich. Czasokres ich służby był zwykle krótki: zaciągano je najczęściej podczas bezkrólewia, w wypadkach zagrożenia danej ziemi przez najazd z zewnątrz, w razie zniszczenia wojsk państwowych – dopóki ich nie odbudowano, poza tym zaś jako siły policyjne dla zabezpieczenia spokoju wewnętrznego, szczególnie w okresie, gdy ogół szlachty ciągnął na wyprawę wojenną w ramach pospolitego ruszenia. Dla potrzeb ogólnopaństwowych po raz pierwszy powołano je na podstawie konstytucji sejmu 1619 r. Szlachta zniecierpliwiona wysokimi kosztami utrzymania dodatkowych (poza wojskiem kwarcianym) oddziałów zaciągniętych na wojnę przeciw Moskwie i buntami niepłatnego żołnierza postanowiła zaciągów tych dokonywać sama, zachowując w swym ręku kontrolę nad ich stroną finansową, a tym samym możność wypowiedzenia służby w każdej chwili. Wojska powiatowe w Rzeczypospolitej można porównać z wojskami wystawianymi przez okręgi Rzeszy Niemieckiej.

2. Siły zbrojne miast królewskich; składały się one z kolei z niewielkich oddziałów zaciężnej straży porządkowej i powoływanego w razie niebezpieczeństwa pospolitego ruszenia mieszczan. Duże i bogate miasta zaciągały w razie potrzeby dodatkowe oddziały najemne.

3. Wojska ordynackie; niektóre kompleksy dóbr ziemskich (ufundowane w majoraty, czyli ordynacje dla zachowania majątku w jednym ręku) obowiązane były utrzymywać je stale dla potrzeb państwowych. W połowie XVII w. w Koronie istniały trzy takie ordynacje: zamojska, pińczowska (Myszkowskich) i ostrogska – ta ostatnia w ręku ks. Janusza Zasławskiego19. Ordynacja zamojska miała utrzymywać 200 ludzi, pińczowska – 150 ludzi, a ostrogska aż 6000. Wojska ordynackie stanowiły załogi ważniejszych twierdz położonych na terytorium majoratów (Zamość, Dubno); ordynacja ostrogska w razie wojny miała też obowiązek dostarczać 300 dobrze wyszkolonych i uzbrojonych piechurów i 300 jeźdźców pod dowództwo hetmanów. W czasie pokoju wojska te nie podlegały rozkazom hetmańskim.

4. Gwardia królewska była w istocie wojskiem prywatnym króla. Powstała z dawnych chorągwi nadwornych, rozbudowana znacznie i zreorganizowana za Batorego, po rozdziale skarbu nadwornego od pospolitego w r. 1590 była utrzymywana z dóbr stołowych króla i podlegała władzy marszałka nadwornego. Wyruszała zwykle na wojny jako straż przyboczna monarchy. W innych państwach, gdzie nie było rozdziału skarbu nadwornego od państwowego, gwardia królewska stanowiła wyborową część składową armii państwowej.

5. Wojska prywatne magnatów świeckich i duchownych służyły przede wszystkim do utrzymywania w posłuchu poddanych i jako narzędzie do rozgrywek między możnowładcami. Obok potęgi ekonomicznej były jednym z głównych filarów, na których opierało się znaczenie magnaterii w ówczesnej Rzeczypospolitej. Składały się z utrzymywanych stale oddziałów zaciężnych oraz powoływanych w razie potrzeby formacji złożonych z wyszkolonych wojskowo chłopów pańszczyźnianych i Kozaków (w latyfundiach ukraińskich). Możnowładcy byli obowiązani występować na ich czele w razie powołania pospolitego ruszenia.

Najwyższą władzą dla sił zbrojnych państwowych była władza ustawodawcza, tj. sejm walny, który podejmował wszelkie zasadnicze decyzje w sprawie powoływania wojsk, czasokresu służby, liczebności i określał ogólny skład armii. Tylko w nagłych wypadkach te funkcje sejmu walnego mogły spełniać sejmiki ziemskie i wojewódzkie. Niektóre rodzaje sił zbrojnych miały charakter instytucji stałych. Do takich należało wojsko kwarciane, artyleria, piechota wybraniecka i Kozacy rejestrowi. Władza wykonawcza, tj. król, hetmani i generał artylerii mogli nimi zarządzać dość swobodnie, ale tylko w ramach ustawy określającej ogólną liczebność tych formacji i funduszów przeznaczonych na ich utrzymanie. Generał artylerii przy tym miał obowiązek przedstawiać na sejmie sprawozdanie ze stanu i kosztów utrzymania podległego mu korpusu. Wszelkie zmiany jak podniesienie czy zmniejszenie liczebności wojsk kwarcianych, wysokości rejestru kozackiego czy nowe instrukcje dotyczące służby wybranieckiej podlegały decyzji sejmu, który stanowczo zastrzegał się przeciwko jakimkolwiek samodzielnym decyzjom ze strony władzy wykonawczej. Sprawozdanie z ogólnych kosztów utrzymania wojska mieściło się w sprawozdaniu podskarbiego wielkiego, który był obowiązany przedstawić je na każdym sejmie.

Tryb podejmowania uchwały w sprawach wojskowych był następujący: król (w razie bezkrólewia prymas jako interrex) w listach na sejmiki przedstawiał konieczność powiększenia sił zbrojnych przez uchwalenie nowych zaciągów oraz funduszów na ich utrzymanie. Dla przeforsowania uchwały na sejmiku król starał się o pozyskanie wpływowych osób. Ponieważ pierwszą połowę XVII wieku cechowało wyraźne osłabienie władzy królewskiej i wzrost znaczenia możnowładców, którzy wywierali decydujący wpływ na uzależniane od nich coraz bardziej masy szlacheckie – ich właśnie należało w pierwszym rzędzie pozyskać dla realizacji planów królewskich. Było to tym bardziej konieczne, że wszelkie zamysły powiększenia wojsk zaciężnych były uważane za próbę wzmocnienia władzy królewskiej i wprowadzenia absolutum dominium. Niekiedy dla przeforsowania nowych zaciągów trzeba było przeprowadzić całą kampanię propagandową. Aby uzyskać poparcie senatorów, wysyłano do nich tzw. deliberatoria, opinię zaś szlachty na sejmikach urabiały specjalne legacje posłów królewskich, wreszcie w odpowiednio zredagowanych pismach ulotnych starano się zwalczyć argumenty przeciwników, by w końcu uzyskać pomyślne uchwały sejmików zawarte w instrukcjach sejmikowych dla posłów na sejm walny. Na ogół tylko w wypadkach wyraźnego zagrożenia bezpieczeństwa państwa udawało się uchwały takie uzyskać stosunkowo szybko i bez trudności. Instrukcje sejmikowe zawierały ogólną zgodę na podjęcie uchwały o powiększeniu armii, niekiedy określały wielkość zaciągów oraz precyzowały, na jakie podatki na utrzymanie wojska mogą się posłowie zgodzić w imieniu danego województwa. Na sejmie toczyła się dalsza, niekiedy bardzo burzliwa dyskusja nad sprawą uchwalenia nowych zaciągów. Po podjęciu ostatecznej decyzji i rozdzieleniu odpowiednich podatków między poszczególne województwa i ziemie (proporcjonalnie do ustalonych taryf podatkowych przypadających na dane jednostki terytorialne), uchwały tej pod nazwą „ordynacji wojska” nie umieszczano w ogłaszanych drukiem zbiorach konstytucji sejmowych. Traktowana ona była jako tajna pod nazwą „scriptum ad archivum” i zawierała zgodę na zaciągnięcie określonej ilości żołnierzy z każdego rodzaju wojsk, czasokres ich służby, wysokość żołdu, ogólny koszt utrzymania oraz zestawienie uchwalonych na to utrzymanie podatków.

Ta ramowa ustawa stawała się podstawą dalszej akcji, którą zajmowały się już władze wykonawcze. Hetmani opracowywali według niej szczegółowy komput, tj. etat tworzonego wojska. Zawierał on wykaz jednostek z każdego rodzaju wojsk, z podaniem ich liczebności oraz nazwisk osób, które zdaniem hetmanów mogą się podjąć wystawienia oddziałów. Osoby te. to przeważnie magnaci, których stać było na wyłożenie znacznych nieraz sum potrzebnych dla sformowania jednostek. Po przedstawieniu komputu królowi i dokonaniu przezeń pewnych poprawek kancelaria królewska rozsyłała do proponowanych osób tzw. listy przypowiednie. Zawierały one zlecenie utworzenia jednostki określonego rodzaju wojsk, o ściśle określonej liczebności, podając jednocześnie czasokres służby, termin jej rozpoczęcia, miejsce i czas popisu gotowego oddziału, wysokość żołdu i ewentualnie osobnego traktamentu dla rotmistrza, a także zastrzegając utrzymywanie jednostki w należytym porządku, zachowywanie dyscypliny wojskowej itd. Nie każdy list przypowiedni był przyjmowany przez osobę, do której był skierowany. Niekiedy odmawiała ona propozycji sformowania oddziału ze względu na brak gotowych funduszów, zdarzało się to jednak rzadko. Ponieważ szefostwo oddziałów, zwłaszcza piechoty i dragonii, było, jak to później wykażemy, zyskowne, a poza tym przynosiło splendor, proponowany rotmistrz czy pułkownik starał się o zgromadzenie potrzebnej gotówki, poza tym zaś mógł czasem liczyć na wypłacenie zaliczek na żołd.

W czasie prowadzonej już w szybkim tempie akcji zaciągania posłowie sejmowi składali sprawozdania z przebiegu obrad sejmowych przed szlachtą zgromadzoną na sejmikach relacyjnych. Przysyłane na sejmiki tzw. summariusze skarbowe pozwalały szlachcie zorientować się w przewidywanych kosztach utrzymania nowych zaciągów. Na tychże sejmikach wybierano poborców dla świeżo uchwalonych na cele wojskowe podatków ustalając terminy wpłaty poszczególnych rat podatkowych. Ponieważ wobec decentralizacji skarbu w Rzeczypospolitej żołd dla nowo zaciągniętych jednostek płacił zwykle nie podskarbi, lecz województwa i ziemie, do których wyznaczano dane jednostki, poborcy byli często w stanie wypłacić zaliczki rotmistrzom z sum posiadanych wcześniej w skarbie województwa. Jeśli to nie było możliwe, a pewne sumy w gotówce posiadał podskarbi, wypłacał zaliczki on lub dawał asygnaty do osób (zwykle zamożnych kupców), które były gotowe udzielić pożyczek skarbowi państwa. Te zaliczki ze skarbu centralnego były później zwracane podskarbiemu przez województwa. Zaliczki takie często dawali też z własnej szkatuły król i hetmani.

Samo formowanie jednostek przez wyznaczone i chętne do tego osoby miało przebieg różny w zależności od tego, do jakiego autoramentu, tj. rodzaju zaciągu zaliczała się dana jednostka. W wojskach zaciężnych Rzeczypospolitej rozróżniano w tym czasie dwa rodzaje formacji: tzw. narodowego i cudzoziemskiego zaciągu; różniły się one między sobą nie tylko sposobem tworzenia jednostek, ale i ich wewnętrzną organizacją.

Zaciąg, czyli autorament narodowy, obejmował jazdę ciężką – husarię, średniozbrojną – jednostki tzw. kozackie, i lekką – tzw. wołoskie i tatarskie, a także piechotę typu polskiego i węgierskiego. Opierał się on na staropolskich formach organizacyjnych wywodzących się ze średniowiecza; była to tzw. organizacja typu towarzyskiego, w której podstawową, najmniejszą jednostką organizacyjną był poczet, składający się z towarzysza i jednego lub kilku pocztowych (na wzór dawnej „kopii” rycerskiej). Jednostka jazdy narodowego autoramentu, czyli chorągiew, składała się z pewnej ilości pocztów – na jej czele stał dowódca – rotmistrz i jego zastępca, porucznik. W skład starszyzny chorągwianej wchodził poza tym chorąży, noszący znak, tj. proporzec jednostki. Oddziały piechoty typu polskiego i węgierskiego organizowane były dawniej też w ten sam sposób – u schyłku XVI wieku przyjął się w nich jednak podział na dziesiątki z dziesiętnikami na czele. Na czele roty pieszej (nazwa „chorągiew” wypiera nazwę „rota” zarówno w piechocie jak i w jeździe dopiero w pierwszej połowie XVII w.) stał również rotmistrz, porucznik i chorąży. Rotmistrz tworzący chorągiew narodowego autoramentu zgłaszał list przypowiedni w sądzie grodzkim rejonu, który obierał za miejsce zaciągu i wpisywał go do akt grodzkich, czyli go „oblatował”20. Następnie udawał się do znajomych mu starych i doświadczonych w rzemiośle wojennym osób proponując im zaciągnięcie się jako towarzysze do tworzonej przezeń jednostki. Ci z kolei wskazywali mu dalsze osoby, a kontakty osobiste i ostateczne dopełnienie stanu liczebnego oddziału ułatwiały zjazdy szlachty podczas jarmarków itp. Towarzysze otrzymywali zaliczki na żołd celem uzupełnienia uzbrojenia, koni i ekwipunku, po czym stawiali się wraz ze swymi pocztami na miejsce postoju rotmistrza lub zastępującego go, wybranego przezeń porucznika. Chorągiew była jedyną jednostką organizacyjną w autoramencie polskim. W jeździe grupowano je po kilka lub kilkanaście w pułki, na których czele stał jeden z rotmistrzów wybrany przez króla. Pułki jednak były tylko większymi jednostkami taktycznymi, nie organizacyjnymi; ilość chorągwi w nich była zmienna. Chorągwie (różnego typu jazdy) przechodziły z pułku do pułku, choć na ogół zmiany takie odbywały się dopiero po zakończeniu kampanii.

Zaciąg, czyli autorament cudzoziemski, opierał się na innych zasadach, przyjętych z armii zachodnioeuropejskich. Podstawową jednostką organizacyjną zarówno w piechocie, jak i w kawalerii tych armii był regiment. Nazwy tej, oznaczającej początkowo w ogóle władzę, albo, szczególnie później, władzę nad wojskiem, zaczęto używać u schyłku XVI w. dla określenia dużych jednostek wojsk zaciężnych – od władzy, jaką nad regimentem sprawował jego dowódca. W czasie wojny trzydziestoletniej formacje zaciężne zatraciły już całkowicie swój dawny charakter organizacji cechowych – żołnierskich wspólnot, wybierających młodszych oficerów i podoficerów. Wytworzył się przedział pomiędzy szeregowymi a oficerami, którym żołnierze winni byli bezwzględne posłuszeństwo. Pułkownicy byli właścicielami regimentów wynajmującymi je odpowiednim mocodawcom. Formowali oni jednostkę po zawarciu umowy (kapitulacji) z mocodawcą na podstawie tzw. bestalunku, na jego zamówienie, albo też oferowali mocodawcy jednostkę już sformowaną, gotową do walki. Oni mianowali oficerów, uzupełniali stan liczebny, sądzili podwładnych. Mocodawca miał według bestalunku prawo jedynie sprawdzenia stanu liczebnego jednostki i w zamian za punktualnie płacony żołd i pokrycie strat mógł wymagać służby przez cały miesiąc, bez dodatkowego wynagrodzenia za udział w bitwach. Poza służbą pułkownik był zobowiązany do nader ograniczonego posłuszeństwa wobec mocodawcy. Tworzenie regimentów miało charakter przedsięwzięcia finansowego – pułkownik często sprzedawał swoje dobra, by zyskać pieniądze na werbunek żołnierzy, wypłacenie im zaliczek, wyekwipowanie itd. Liczył przy tym na sukcesy w wojnie przynoszące duże zyski (zdobycz, dodatkowe nagrody, udział w kontrybucjach), w razie jednak klęski i rozproszenia jednostki tracił swój kapitał. Działania wojenne były dlań połączone z ryzykiem, toteż pułkownicy (a także ich podwładni) pragnęli służyć pod dowódcą znanym z sukcesów, co gwarantowało zyski. Pułkownicy byli więc raczej przedsiębiorcami niż oficerami; dzięki umiejętnym machinacjom w czasie służby nieraz dochodzili do dużych majątków. Ponieważ mocodawcy często nie mieli pieniędzy i zalegali z żołdem, pułkownicy płacili go z własnej kieszeni i wykorzystywali sytuację utrzymując jednostki nie w pełnej liczebności, płacąc żołnierzom połowę żołdu, a odbierając go później za pełny regiment i w pełnej wysokości, rabując ludność itp. Uzależnieni od nich mocodawcy byli zazwyczaj bezsilni. W czasie wojny trzydziestoletniej dochodziło niejednokrotnie do buntów pułkowników, którzy zawiązywali pomiędzy sobą porozumienia i domagali się wypłaty zaległego żołdu21, wywierając przy tym często nacisk na politykę wojenną mocodawcy. Gdy nie było nadziei na wypłacenie zaległości, bez skrupułów przechodzili do innej służby, nieraz i do przeciwnika. Wartościowe, odznaczone w bojach jednostki stanowiły przedmiot targów i wzajemnego podkupywania ze strony różnych mocodawców – przechodziły na służbę tego, który dawał najwięcej22. Wprowadzenie wojsk typu zaciężnego zamiast najemnego pozwoliło na ograniczenie tego procederu, gdyż oddziały zaciągane w imieniu monarchy służyły jemu, a nie swemu dowódcy. Czasokres służby oddziału nie był ograniczony umową o najem usług zawartą między szefem jednostki a mocodawcą, gdyż ten ostatni po rezygnacji pułkownika mianował na jego miejsce innego oficera. Tak właśnie postępowano w zaciężnym wojsku polskim.

Regimenty zarówno piechoty, jak i kawalerii składały się ze sztabu i kilku kompanii. W skład sztabu (czyli tzw. wielkiej primaplany) – prócz pułkownika wchodził podpułkownik, major, kwatermistrz, wachmistrz regimentu, sekretarz, chirurg, kapelan, profos (czyli dowódca żandarmerii) z pomocnikami, kilku sierżantów, trębaczy i doboszów. Ilość kompanii była zmienna (nie mniejsza niż 4) podobnie jak ich liczebność – każda z kolei składała się ze sztabu kompanijnego, czyli tzw. małej primaplany i plutonów dzielących się na szóstki. Do małej primaplany poza dowódcą kompanii wchodzili porucznik, chorąży, felczer, zbrojmistrz, furier i kaprale, na czele zaś szóstek stali gefrejterzy – starsi szeregowi. W regimentach konnych występowali jeszcze kowale, siodlarze, stelmachowie i inni potrzebni rzemieślnicy wojskowi. Jak widać stąd, regimenty typu cudzoziemskiego miały szeroko rozbudowaną hierarchię stopni. Możliwość wytworzenia tej hierarchii wojskowej a tym samym organów wojskowej administracji i dowodzenia była czynnikiem dodatnim. Pod tym względem system zaciągu cudzoziemskiego górował nad systemem zaciągu narodowego, ustępował mu natomiast pod względem doboru materiału ludzkiego, który mógł być o wiele staranniejszy w zaciągu towarzyskim23, werbunek bowiem do regimentów prowadzony był nieraz pośpiesznie. Dowódca regimentu po zawarciu kapitulacji dobierał sobie oficerów starszych jako członków sztabu i jednocześnie dowódców kompanii, ci zaś z kolei dobierali zatwierdzanych przez niego oficerów młodszych oraz podoficerów i prowadzili werbunek do kompanii, często przyjmując byle kogo, aby tylko wypełnić szeregi i osiągnąć przewidywaną przez kapitulację liczebność regimentu. Liczono przy tym, że wyszkolić żołnierzy zdąży się przed przybyciem na plac boju, ale rachuby te często zawodziły.

Ogólnie biorąc, zaciąg jednostek narodowego autoramentu był znacznie łatwiejszy ze względu na mniejszy nakład kosztów (towarzysze przeważnie przychodzili z gotowymi, wyekwipowanymi pocztami). Przy zaciągu oddziałów cudzoziemskiego autoramentu trzeba było znaleźć osoby gotowe wyłożyć znaczne sumy i czekać na ich zwrot po kilku nieraz latach. Nic więc dziwnego, że w trudnych dla kraju okresach stosunkowo szybko tworzono formacje jazdy, długo zaś trzeba było czekać na piechotę, którą w dodatku należało wyszkolić.

Jednostki typu zachodnioeuropejskiego pojawiają się w Polsce już u schyłku XVI wieku, jednak aż do końca panowania Zygmunta III jest ich o wiele mniej niż formacji typu narodowego. Nawet piechota typu polsko-węgierskiego występuje w pierwszych trzydziestu latach XVII wieku liczniej niż piechota typu niemieckiego24. Na większą skalę autorament cudzoziemski wprowadził w Polsce dopiero Władysław IV. W przygotowanej przezeń armii odsieczowej dla Smoleńska w r. 1633 na 23 000 żołnierzy było 12 700 piechoty, 2700 dragonii i ponad 1200 jazdy autoramentu cudzoziemskiego, tj. ponad 72% ogólnego stanu liczebnego nowych zaciągów25. Na taki właśnie skład armii wpłynęły niewątpliwie w pierwszym rzędzie doświadczenia z ostatniej wojny ze Szwedami w latach 1626-1629 i dalsze sukcesy szwedzkie w Niemczech podczas wojny trzydziestoletniej, bacznie obserwowane zarówno w Polsce, jak i w Rosji, gdzie również część skierowanej pod Smoleńsk armii była zorganizowana według wzorów zachodnich. Władysław IV, który obserwował rozwój wypadków za granicą, zdawał sobie sprawę z konieczności posiadania armii złożonej z różnych rodzajów wojsk – ostatnie zwycięstwa Gustawa Adolfa niewątpliwie umocniły w nim chęć zorganizowania znacznej części armii według wzorów zachodnich. Niemały wpływ na tę decyzję króla musiały wywrzeć i noszone przezeń zamysły wzmocnienia władzy królewskiej – absolutyzm można było budować tylko w oparciu o armię złożoną z elementów plebejskich polskich i cudzoziemskich, a nie o wojsko dawnego typu, w którym decydujące wpływy miała szlachta26. Klasa rządząca zdawała sobie z tego sprawę i zwalczała próby zatrzymania silnej armii, szczególnie cudzoziemskiego autoramentu, w okresie pokojowym, toteż po demonstracjach zbrojnych przeciw Turcji pod Kamieńcem Podolskim i przeciw Szwecji na Pomorzu zażądała zwinięcia zaciągniętych wojsk. W r. 1635 pozostawiono tylko wojsko kwarciane, w którym zdecydowaną przewagę miała jazda narodowego typu.