Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku - Marek Plewczyński - ebook

Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku ebook

Marek Plewczyński

4,0

Opis

Wiek piętnasty zapisał się w dziejach Polski szybkim rozwojem staropolskiej sztuki wojennej. W powszechnym odczuciu, jak i w opinii znacznej części historyków, wojny Jagiellonów na wschodniej i południowej rubieży Królestwa Polskiego pozostawały w cieniu wielkiego konfliktu z Zakonem Krzyżackim na północy. Racją stanu w polityce monarchii jagiellońskiej stało się bowiem odzyskanie Pomorza Gdańskiego i ostateczna likwidacja zagrożenia krzyżackiego. Stąd też zagadnienia ekspansywnej polityki dynastycznej Jagiellonów na terenie Czech, Węgier i Mołdawii oraz obrona Rusi i Podola schodziły na drugi plan w działaniach polityczno-militarnych i nie cieszyły się popularnością w społeczeństwie szlacheckim. Można zaryzykować twierdzenie, że poglądy piętnastowiecznej szlachty paradoksalnie podzielała powojenna historiografia eksponując – nie tylko ze względów naukowych – walkę z „germańskim naporem”. W tej sytuacji i historycy wojskowi skupiali swe wysiłki na opracowywaniu wojen krzyżackich, zbyt zaniedbując studia nad walkami z południowymi i wschodnimi sąsiadami Królestwa Polskiego. A przecież nie ulega wątpliwości, że wydarzenia militarne, które rozegrały się w XV w. na terenach Rusi, Mołdawii, Węgier, Czech i południowo-wschodniej Polski, miały istotne znaczenie w kształtowaniu się przyszłości politycznej Europy Środkowej i Wschodniej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 374

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (5 ocen)
1
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1645558206289567

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

© Copyright

Marek Plewczyński

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2014

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

© All rights reserved

Redakcja:

Patrycja Duc

Korekta:

Mateusz Bartel

Redakcja techniczna:

Dariusz Marszałek

Indeksy:

Barbara Plewczyńska

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Numer ISBN:  978-83-7889-706-4

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

WSTĘP

Wiek piętnasty zapisał się w dziejach Polski szybkim rozwojem staropolskiej sztuki wojennej. W powszechnym odczuciu, jak i w opinii znacznej części historyków, wojny Jagiellonów na wschodniej i południowej rubieży Królestwa Polskiego pozostawały w cieniu wielkiego konfliktu z Zakonem Krzyżackim na północy. Racją stanu w polityce monarchii jagiellońskiej stało się bowiem odzyskanie Pomorza Gdańskiego i ostateczna likwidacja zagrożenia krzyżackiego. Stąd też zagadnienia ekspansywnej polityki dynastycznej Jagiellonów na terenie Czech, Węgier i Mołdawii oraz obrona Rusi i Podola schodziły na drugi plan w działaniach polityczno-militarnych i nie cieszyły się popularnością w społeczeństwie szlacheckim. Można zaryzykować twierdzenie, że poglądy piętnastowiecznej szlachty paradoksalnie podzielała powojenna historiografia eksponując – nie tylko ze względów naukowych – walkę z „germańskim naporem”. W tej sytuacji i historycy wojskowi skupiali swe wysiłki na opracowywaniu wojen krzyżackich, zbyt zaniedbując studia nad walkami z południowymi i wschodnimi sąsiadami Królestwa Polskiego. A przecież nie ulega wątpliwości, że wydarzenia militarne, które rozegrały się w XV w. na terenach Rusi, Mołdawii, Węgier, Czech i południowo-wschodniej Polski, miały istotne znaczenie w kształtowaniu się przyszłości politycznej Europy Środkowej i Wschodniej.

Zapełnienie więc luk istniejących w naszej historiografii wojskowej oraz aktualizację wiedzy na polu mało znanych działań zbrojnych uznać można za dostateczne uzasadnienie wyboru tematu niniejszej pracy. Drugim celem – bardziej już praktycznym – było opracowanie szkicu, który przez swą podręcznikową formę i całościowe ujęcie mógłby się stać skryptem przydatnym dla słuchaczy wyższych uczelni – w tym przede wszystkim wojskowych – zanim powstanie ogólna synteza staropolskiej wojskowości.

Piętnastowieczne źródła do dziejów wojen są rozproszone po wielu archiwach i wydawnictwach polskich i obcych. Szczególnie cenne są zbiory rękopiśmienne Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie (AGAD). Na plan pierwszy wysuwa się tu zbiór dokumentów pergaminowych, rachunków królewskich, wojskowych (Archiwum Skarbu Koronnego, oddział 85 i 86) oraz księgi Metryki Koronnej1. Korzystanie z tych ostatnich ułatwione jest dzięki istnieniu drukowanego sumariusza T. Wierzbowskiego2. Spośród źródeł drukowanych podstawowe znaczenie dla działań wojennych posiadają kroniki czyli „Historia Polonica” Jana Długosza3 i jego następców: Macieja Miechowity4, Marcina Kromera5, Bernarda Wapowskiego6 i Marcina Bielskiego7. Cennych materiałów dostarczają też kroniki obce, a zwłaszcza śląska Piotra Eschenloera8, węgierska Antoniego Bonfiniusa9 i litewska Bychowca10. Ważnym źródłem do dziejów walk z Czechami, Tatarami, Rusinami i Mołdawianami są przede wszystkim latopisy czeskie, ruskie, rusko-litewskie i mołdawskie wydane w wielotomowych zbiorach11. Najwięcej informacji do walk z Turkami i Mołdawianami zawierają kroniki mołdawskie (zwłaszcza kronika Stefana Wielkiego12) oraz tureckie wydane przez J. Sękowskiego13 i żywot Bajazeta II opublikowany przez O. Górkę14. Pierwszorzędne znaczenie posiadają też wydawnictwa dokumentów i listów dotyczących przebiegu działań wojennych. Do najważniejszych należą: „Codex epistolaris saeculi decimi quinti”15 i „Politische Correspondenz Breslaus im Zeitalter des Königs Mathias Corvinus” opublikowana w „Scriptores rerum Silesiacarum”16.

Historia wojen prowadzonych przez Polskę z przeciwnikiem wschodnim i południowym w XV w. nie posiada bogatej literatury naukowej. Wiele pozycji z tego zakresu uznać można za przestarzałe, a niektóre problemy są zupełnie nieopracowane. Pierwszym podręcznikowym ujęciem całości historii wojennej – wraz z interesującym nas XV-tym wiekiem – było dzieło T. Korzona „Dzieje wojen i wojskowości w Polsce”17. Było ono jednak niejednolite, mieszało dzieje wojskowości z historią polityczną, błędnie niekiedy przedstawiało zagadnienia strategiczne i taktyczne oraz dawało pierwszeństwo historii wojen nad dziejami sztuki wojennej. Druga podręcznikowa praca M. Kukiela „Zarys historii wojskowości w Polsce”18 nie zawierała żadnych informacji z interesującej nas problematyki. Dopiero w wydanym w 1965 r. „Zarysie dziejów wojskowości polskiej do roku 1864”19 spotkać można było charakterystykę wojen i sztuki wojennej autorstwa S. M. Kuczyńskiego i Z. Spieralskiego, ale walki z południowymi i wschodnimi sąsiadami Polski w XV w. potraktowane zostały w nim pobieżnie i z licznymi lukami. Przewagę spraw organizacyjnych nad sztuką wojenną wojska polskiego dostrzec można również w ogólnym przeglądzie wojen XV w. dokonanym przez T. Grabarczyka w cennej rozprawie „Piechota zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku”. W zakresie taktyki i uzbrojenia wojsk polskich wymienić należy przede wszystkim ustalenia A. Nadolskiego związane z jego badaniami bitwy grunwaldzkiej20.

Znacznie lepiej od ujęcia omawianego okresu na tle całościowym dziejów wojennych przedstawia się dorobek historiografii polskiej dotyczący poszczególnych zagadnień polityki zagranicznej Jagiellonów w XV w. Największy materiał faktograficzny z historii wojennej przyniosły prace K. Baczkowskiego o walkach z Węgrami w II poł. XV w.21, J. Grygiela o wyprawach Zygmunta Korybutowicza, A. Lewickiego o buncie Świdrygiełły22 i I. Czamańskiej o stosunkach z Mołdawią23. Duży zasób informacji znaleźć można w syntetycznej pracy L. Kolankowskiego o dziejach Wielkiego Księstwa Litewskiego24 i Z. Spieralskiego o Mołdawii. Wiele szczegółów przynoszą artykuły tego ostatniego na temat pierwszych najazdów tureckich na ziemie polskie i konfliktu o Pokucie. Bardzo pomocny okazał się też dorobek naukowy F. Papéego o Janie Olbrachcie25 i wyprawie olbrachtowej r. 149726. Zwrócić też należy uwagę na prace – choć już przestarzałe – J. Sutowicza o walkach z Węgrami o Czechy27, K. Pułaskiego o stosunkach z Krymem28 i A. Prochaska o wyprawie królewicza Kazimierza na Węgry29. Bitwę pod Wiłkomierzem nad rzeką Świętą przedstawił J. Skrzypek30, a pod Koźminem E. Fischer31.

Układ niniejszej pracy jest chronologiczno-rzeczowy. Zakres czasowy i terytorialny określają ramy przyjęte w tytule, a więc ograniczony on został do piętnastowiecznych konfliktów zbrojnych z południowymi i wschodnimi sąsiadami Królestwa Polskiego. Stąd przedstawione zostały walki z Rusinami, Mołdawianami, Słowakami, Czechami, Węgrami oraz wyjątkowo z Niemcami, Tatarami i Turkami. Dwaj ostatni przeciwnicy – choć ich państwa nie sąsiadowały bezpośrednio z Królestwem Polskim – dokonywały jednak najazdów na ziemie polskie, a oddziały królewskie walczyły z nimi na pogranicznych terenach mołdawskich i ruskich. Ze względu na unię personalną łączącą Koronę Polską z Wielkim Księstwem Litewskim w latach 1447-1492 oraz zbrojną pomoc polską uwzględniono też w niewielkim zakresie zagadnienie genezy wojen litewsko-moskiewskich w XV w. Zrezygnowano natomiast z opisu walk z Moskwą i Litwą w I poł. XV w., gdyż udział ochotników polskich w wojsku mazowieckim i litewskim nie był decydujący dla wyniku konfliktów zbrojnych. Nie omówiono też wypraw tureckich króla Władysława Warneńczyka (1443-1444) przeprowadzonych w interesie państwa węgierskiego i na zbyt odległych od Polski obszarach. Po dziewięciu chronologicznie ułożonych rozdziałach umieszczono dziesiąty, który zawiera ogólną charakterystykę polskiej sztuki wojennej w jej południowo-wschodnim aspekcie. Całość zamyka krótkie, podsumowujące zakończenie. Autor ma nadzieję, że niniejsze opracowanie stanowić będzie uzupełnienie całościowej syntezy wojen Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim M. Biskupa32. Jeśli ten cel choć w części zostałby osiągnięty, czytelnik poszukujący bardziej pogłębionych wiadomości o przeszłości polskiego wojska i sztuki wojennej otrzymałby tymczasowe na tym etapie badań, ale całościowe odwzorowanie stanu wiedzy o dziejach wojennych piętnastowiecznej Polski.

1 Więcej informacji na temat zespołów AGAD zob: J. Senkowski, Materiały archiwalne do historii polskiej siły zbrojnej w drugiej połowie XV wieku przechowywane w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, Studia i Materiały do Historii Wojskowości t. I, 1954, s. 497-521; Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie. Informator o zasobie, oprac. pod red. T. Zielińskiej, Warszawa 1992.

2 Matricularum Regni Poloniae summaria, cz. I-III, wyd. T. Wierzbowski, Warszawa 1905-1908.

3 J. Długosz, Annales sue cronicae incliti Regni Poloniae, ks. X-XI, Warszawa 1997; Jana Długosza roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, tłum. J. Mrukównej, ks. 10-12 (1370-1480), Warszawa 1981-2006; tenże, Historiae Polonicae libri XII t. IV-V, (w:) Opera omnia, t. XIII-XIV, Kraków 1877-1878; Dzieje polskie, przekł. K. Mecherzyńskiego, t. V ks. 12 (do 1480 r.), Kraków 1870; Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza z lat 1445-1480, t. II, opr. S. Gawęda, K. Pieradzka, J. Radziszewska pod kierunkiem J. Dąbrowskiego, Wrocław 1956.

4 M. Miechowita, Chronica Polonorum, Cracoviae 1519 (do 1506 r.), wyd. II Cracoviae 1521, warianty (do 1503 r.), wyd. J. Szujski: Lectiones Variantes primae editionis… Chronicae Polonorum (w:) Scriptores rerum polonicarum t. 2, Kraków 1874.

5 [M. Kromer] Martini Cromeri. De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX, Basileae 1555; Kronika polska, przekł. M. Błażewskiego, Kraków 1611; wyd. Poplińskiego, Sanok 1857.

6 [B. Wapowski] Dzieje Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego od roku 1380 do 1535 przez Bernarda z Radochoniec, tłum. M. Malinowski, t. 1-3 (do 1463 r.), Wilno 1847-1848; Kroniki Bernarda Wapowskiego z Radochoniec kantora katedralnego krakowskiego, część ostatnia czasy podługoszowe obejmująca (1480-1535) wyd. J. Szujski (w:) Scriptores rerum polonicarum t. 2, Kraków 1874.

7 M. Bielski, Kronika polska, t. I, wyd. K. J. Turowski, Sanok 1856; Por. Nowy Korbut. Bibliografia literatury polskiej. Piśmiennictwo staropolskie, t. I-III, Warszawa 1963-1965.

8 P. Eschenloer, Geschichten der Stadt Breslau der Denkwürdigkeiten seiner Zeit von 1440-1479, Bd. II, hrsg. J. G. Kunisch, Wrocław 1828; tenże, Historia Vratislaviensis, hrsg. H. Markgraf, (w:) Scriptores rerum Silesiacarum, t. III, Breslau 1872.

9 Antoniis de Bonfinis rerum ungaricarum decades, wyd. J. Fógel, B. Iványi, L. Juhász, t. 4, Budapest 1941.

10 Kronika litewska Bychowca (1575 r.) w: Pomniki do dziejów litewskich… zebrane przez Teodora Narbutta (do 1506 r.), Wilno 1848; wyd. ros. (w:) Polnoe sobranije ruskich letopisej, t. XVII, S. Petersburg 1907.

11 Polnoe sobranije ruskich letopisej, t. V, VIII, XI, S. Petersburg 1853-1861; Slawjano-moldawskije letopisi XV-XVI ww., izd. F. A. Grekul, W. J. Buganow, Moskwa 1976; Staré letopisy české, ed. F. Palacký, Scriptores rerum Bohemicarum, t. III, Praha 1829.

12 O. Górka, Kronika czasów Stefana Wielkiego mołdawskiego, Archiwum Komisji Historycznej PAU, ser. 2, t. III (og. zb. t. XV), Kraków 1939; Cronicile slawo-române din sec. XV-XVI, publicate de J. Bogdan, ed. P. P. Ponaitescu, Bucureşti 1959.

13 J. Sękowski, Collectanea z rękopisów tureckich, t. I, Warszawa 1824.

14 O. Górka, Nieznany żywot Bajezida II źródłem do wyprawy czarnomorskiej i najazdów Turków za Jana Olbrachta, Kwartalnik Historyczny, t. LII, 1938.

15 Codex epistolaris saeculi decimi quinti, t. I, ed. A. Sokołowski, J. Szujski, Monumenta Medii Aevii Historica t. III, Kraków 1876; t. II, wyd. A. Lewicki, Kraków 1891; t. III, wyd. A. Lewicki, Kraków 1894; por. Bibliografia źródeł drukowanych do dziejów Polski późnośredniowiecznej (1386-1506) cz. 1, Fasciculi Historici Novi, t. III, pod red. P. Węcowskiego, Warszawa 1999.

16 Politische Correspondenz Breslaus im Zeitalter des Königs Mathias Corvinus, 1 Abt. 1469-1479, hrsg. B. Kronthal u. H. Wendt. (w:) Scriptores rerum Silesiacarum, t. XIII, Breslau 1893.

17 T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. I, Kraków 1912.

18 M. Kukiel, Zarys historii wojskowości w Polsce, Kraków 1929.

19 Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, t. I do roku 1648, pod red. J. Sikorskiego, Warszawa 1965.

20 T. Grabarczyk, Piechota zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku, Łódź 2000; A. Nadolski, Grunwald. Problemy wybrane, Olsztyn 1990.

21 K. Baczkowski, Najazd węgierski na Podkarpacie w 1474 r., Rocznik województwa rzeszowskiego, t. 9, 1978; tenże, Walka Jagiellonów z Maciejem Korwinem o koronę czeską w latach 1471-1479, Kraków 1980; tenże, Walka o Węgry w latach 1490-1492. Z dziejów rywalizacji habsbursko-jagiellońskiej w basenie środkowego Dunaju, Kraków 1995.

22 A. Lewicki, Powstanie Świdrygiełły, Kraków 1892; J. Grygiel, Życie i działalność Zygmunta Korybutowicza. Studium z dziejów polsko-czeskich w pierwszej połowie XV wieku, Wrocław-Warszawa 1988.

23 I. Czamańska, Mołdawia i Wołoszczyzna wobec Polski, Węgier i Turcji w XIV i XV wieku, Poznań 1996.

24 L. Kolankowski, Dzieje Wielkiego Księstwa Litewskiego za Jagiellonów, t. 1: 1377-1499, Warszawa 1930.

25 Z. Spieralski, Awantury mołdawskie, Warszawa 1967; tenże, Po klęsce bukowińskiej 1497 roku. Pierwsze najazdy Turków na Polskę, Studia i Materiały do Historii Wojskowości, t. IX, cz. 1, War-szawa 1963; tenże, Z dziejów wojen polsko-mołdawskich. Sprawa pokucka do wstąpienia na tron Zygmunta I, tamże, t. XI, cz. II, Warszawa 1965.

26 F. Papée, Jan Olbracht, Kraków 1936; tenże, Zagadnienia olbrachtowej wyprawy z r. 1497, Kwartalnik Historyczny, t. XLII, 1, 1933.

27 J. Sutowicz, Walka Kazimierza Jagiellończyka z Maciejem Korwinem o koronę czeską, Kraków 1876.

28 K. Pułaski, Stosunki z Mengli Girejem chanem Tatarów perekopskich (1469-1515), Kraków-Warszawa 1881.

29 A. Prochaska, Wyprawa św. Kazimierza na Węgry (1471-1474), Ateneum Wileńskie, R. 1, 1923.

30 J. Skrzypek, Bitwa nad rzeką Świętą. Studium historyczno-wojskowe, Przegląd Historyczno-Wojskowy, t. 10, 1938.

31 E. Fischer, Koźmin, ein Betrag z. Geschichte des polnisch-moldavischen konfliktes im J. 1497, mit einer kartenskizze, Czernowitz 1903.

32 M. Biskup, Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim (1308-1521), Gdańsk 1993.

ROZDZIAŁ IPOLACY W WOJNACHHUSYCKICH 1422-1438

1. PIERWSZA WYPRAWA KSIĘCIA ZYGMUNTA KORYBUTOWICZA DO CZECH (1422-1423)

W  1419 r. wybuchło w Pradze czeskiej powstanie husyckie, które rozszerzyło się na cały kraj. Papież Marcin V ogłosił przeciwko zwolennikom reformatora religijnego Jana Husa wyprawę krzyżową, na której czele stanął brat zmarłego króla czeskiego Wacława IV, król niemiecki Zygmunt Luksemburski. W kwietniu 1420 r. wkroczył on do Czech, ale na Witkowej Górze (14 lipca) i pod Pragą (1 listopada) został pobity przez wojska husyckie dowodzone przez Jana Żiżkę. Druga wyprawa zakończyła się z kolei klęską krzyżowców pod Niemieckim Brodem w 1422 r. Po wybuchu powstania pojawił się w Czechach plan powołania na tron praski Władysława Jagiełły i zapewnienia husytom pomocy polskiej w walce z Zygmuntem Luksemburskim. Król polski odrzucił propozycję czeską, ale nie bez wiedzy Jagiełły przyjął ją wielki książę litewski Witold. W kwietniu 1422 r. zdecydowano się na wysłanie do Czech jako namiestnika Witolda, bratanka królewskiego Zygmunta Korybutowicza.

Na miejsce koncentracji wojsk wyznaczono Kraków. Fundusze na wyprawę pochodziły od wielkiego księcia litewskiego. Dzięki nim można było przeprowadzić werbunek wojska najemnego, ale to nie ono stanowiło trzon armii Korybutowicza. Ze względu na wysokie koszty utrzymania żołnierzy pieniężnych, większość w jego wojsku stanowili rycerze, którzy ochotniczo dołączali do wyprawy. W Krakowie siły księcia litewskiego można szacować na 5 tys. zbrojnych, ale w czasie pochodu wzrosły one do 7 tys., w tym przypuszczalnie około 3 tys. konnych rycerzy. Większość stanowili Polacy przychylni husytom i planom przyłączenia do monarchii jagiellońskiej Czech. Rycerstwo to pochodziło głównie z województwa ruskiego, w tym przede wszystkim z ziemi lwowskiej. Niewielu było Litwinów, po drodze przyłączali się też stronnicy czescy1.

Zygmunt Korybutowicz wyruszył z Krakowa w dn. 21 kwietnia 1422 r. Maszerował przez Oświęcim, Cieszyn i w cztery dni później wkroczył na Morawy. Najpierw zaatakował wierny niemieckiemu władcy Ołomuniec. Miasto miało silne fortyfikacje i liczną załogę, toteż trzeba było przystąpić do regularnego oblężenia. Okazało się ono bezskuteczne, a nocny wypad obrońców na nieubezpieczony obóz przyniósł straty sięgające pół tysiąca zabitych. W tej sytuacji Korybutowicz zrezygnował ze zdobywania Ołomuńca i ruszył na leżący 20 km na północ od niego Uničov, który również odmówił mu udzielenia poparcia. Mimo mocnych murów i obronnego położenia nad rzeką Oskava, bez trudu udało się zdobyć to miasto zapewne z zaskoczenia. Zostało ono – jak zapisał Jan Długosz w swej kronice – wydane „na łup żołnierzom”2.

Około 16 maja Korybutowicz wkroczył do Pragi, ciepło przyjęty przez umiarkowanych utrakwistów, a niechętnie przez radykalnych taborytów. Wezwał do zaprzestania waśni i walk między skłóconymi stronnictwami husyckimi, a 24 maja na czele tłumu swych zwolenników udał się na rynek staromiejski, gdzie przestraszeni rajcy wydali mu pieczęć i klucze. Gmina przekazała mu również we władanie zamek praski, który został obsadzony przez załogę polską. Za wstawiennictwem księcia litewskiego uwolniono jeńców polskich, pojmanych na początku 1422 r. w Niemieckim Brodzie (m. in. Zawiszę Czarnego). Zgromadzenie Starego i Nowego Miasta Pragi ustaliło, że każdy najemny żołnierz Korybutowicza otrzyma żołd w wysokości 24 groszy tygodniowo. Na mocy porozumienia z wodzem taborytów Janem Żiżką książę litewski został namiestnikiem i najwyższym zarządcą Królestwa Czech. Wyprawił się następnie pod bezskutecznie oblegany od kilku miesięcy przez prażan Karlštejn („Kamień Karola”).

Żiżka zajęty był w tym czasie walką z Oldřichem z Rožmberka, dlatego też brakło taborytów w armii Korybutowicza. Opanowanie oddalonego o przeszło 20 km na południowy zachód od Pragi Karlštejnu miało wzmocnić prestiż księcia litewskiego jako namiestnika Czech. W zamku tym przechowywane było bowiem archiwum i klejnoty koronne. Załogę stanowiło zaledwie 400 zbrojnych, ale sama twierdza była trudna do zdobycia ze względu na swe położenie na wysokim wzgórzu, na lewym brzegu rzeczki wpływającej do Berounki. Licząc na szybkie zajęcie Karlštejnu, Korybutowicz zarządził natychmiastowy szturm. Dzięki twardej postawie obrońców atak został jednak odparty. Przystąpiono więc do regularnego oblężenia. Rozłożono trzy obozy otaczając zamek zwartym kordonem. Stoki sąsiednich wzgórz były zbyt odległe (300-1200 m), by z nich prowadzić skuteczny ostrzał. W celu zniwelowania przewagi przeciwnika, jaką dawała różnica wysokości bronionych umocnień, usypano zapewne naprzeciwko murów wały, na których ustawiono działa oraz machiny oblężnicze przeznaczone do wyrzucania olbrzymich głazów. Z trudem przetransportowano z Pragi cztery ciężkie taraśnice, które zdjęto z łóż i ustawiono na stałych nasypach. Skutecznie mogły one strzelać na odległość 300-400 m, ale tylko 6-7 razy dziennie.

1. Uzbrojenie rycerza z początku XV w. Fragment siodła z kości wykonanego w warsztacie króla Zygmunta Luksemburskiego w Budzie.

Ostrzał z broni palnej i miotającej nie przyniósł pożądanych rezultatów. Wysokie położenie zamku nadal sprawiało artylerzystom duże trudności w prawidłowym ustawieniu dział. Długolufowe taraśnice ciężko było podciągnąć bliżej ostrzeliwanych murów i w rezultacie wielokrotnie trafiać w to samo miejsce obwarowania. Działa nie zdołały więc dokonać wyłomów ani wyszczerbić blanków murów. Dzienne i nocne szturmy odpierane były przez obrońców ogniem z rusznic i hakownic. Na atakujących zrzucano z murów kamienie i ciężkie kłody drewna. Niepokojono oblegających nocnymi wypadami z zamku. Niepowodzenia skłoniły księcia litewskiego do działań niekonwencjonalnych z użyciem ówczesnej broni biologicznej. Jak zanotował Jan Długosz „blisko dwa tysiące naczyń z trupami i ludzkimi nieczystościami, które wyrzucono na wrogów, spowodowały tak nieznośny smród wśród oblężonych, że wszystkim wypadały lub chwiały się zakażone zęby. Znieśli to jednak dzielnie i przeciągnęli walkę aż do zimy, kiedy to potajemnie otrzymali z Pragi lekarstwo, dzięki któremu mogli zachować zęby (…)”3. Użycie środków organicznych wystrzeliwanych z machin oblężniczych miało spowodować wybuch zarazy w obleganej twierdzy i szybką jej kapitulację. Jak widać nie przyniosło jednak pożądanych skutków i obrońcy nadal stawiali zacięty opór. Z biegiem czasu szturmy do Karlštejnu przy użyciu drabin stawały się rzadsze i ostatecznie postanowiono złamać obleganych długotrwałą blokadą, mającą na celu zagłodzenie przeciwnika. Zresztą piechota praska nie była zbyt liczna i nie przedstawiała większej wartości, a rycerstwo polskie z zasady stroniło od uczestnictwa w szturmach na mury.

Korzystając z nieobecności Korybutowicza taboryci podjęli próbę opanowania Pragi. Przybyli ze swymi oddziałami dwaj hetmani Jan Hvězda i Bohuslav ze Švamberka i wzmocnieni nielicznymi zwolennikami spośród biedoty miejskiej, zaatakowali 30 września Stare Miasto. Załoga polska z zamku praskiego wsparła wówczas utrakwistów dowodzonych przez Václava Cardę. Dzięki zaciętej obronie napastnicy zostali odparci i zepchnięci na teren Nowego Miasta. W tej sytuacji zawarto ugodę, dzięki której taboryci i ich prascy zwolennicy zostali zmuszeni do opuszczenia miasta. Zaalarmowany niepokojącymi wiadomościami z Pragi Korybutowicz z jazdą polsko-litewską powrócił 2 października do czeskiej stolicy. Odpowiedzialnych za wywołanie nowych zamieszek i atak na więzienie, z którego uwolniono taborytów, nakazał ściąć4.

2. Zygmunt Luksemburski przyjmuje hołd możnych. Miniatura z XV w.

Tymczasem w Niemczech ukończono przygotowania do kolejnej krucjaty przeciw husyckim Czechom. Uczestniczyć w niej miały oddziały wystawione przez wszystkie miasta i księstwa Rzeszy. Dowódcą wojsk skoncentrowanych w końcu września w Norymberdze i Chebie król niemiecki uczynił elektora brandenburskiego Fryderyka Hohenzollerna. Na początku października jako pierwsze wkroczyły do Czech liczące 4 tys. zbrojnych oddziały miśnieńskie, śląskie i łużyckie. Rozbiły one obóz w okolicy Mostu. Od strony Chebu nacierały na kierunku Žlutice-Lubenec wojska niemieckie, grabiąc górskie osady położone na południe od rzeki Ohrzy. Obie armie spotkać się miały w połowie października w okolicy Rakovnika i stamtąd ruszyć na odsiecz odległego o 37 km Karlštejnu. Do połączenia sił krzyżowców jednak nie doszło. Do Korybutowicza dotarły wiadomości, co się dzieje przy zachodniej granicy Czech. Postanowił wydać bitwę wojskom miśnieńskim, zanim dojdzie do koncentracji sił nieprzyjacielskich w Rakovniku. Od Mostu dzieliły go z Pragi trzy dni jazdy, dlatego też zapewne użył do wypadu kilkutysięcznego wojska konnego, którego trzon stanowiło polskie rycerstwo. Manewr przeprowadzony przez Kladno i Louny okazał się skuteczny. Dowódcy miśnieńsko-łużyccy na wieść o zbliżającej się jeździe polskiej opromienionej sławą grunwaldzką i otrzymawszy wiadomości o zawartym pokoju kończącym zwycięską dla Polski wojnę golubską, podjęli decyzję o odwrocie z ziem czeskich. W ślad za nimi wycofali się również osamotnieni Niemcy. Sam elektor brandenburski Fryderyk, wezwawszy panów czeskich do udzielenia pomocy oblężonemu Karlštejnowi, ruszył na południe i zatrzymał się w Pilznie odległym o 55 km na zachód od oblężonej twierdzy. Prowadzone przez niego pertraktacje z wysłannikami Korybutowicza zostały wprawdzie przerwane, ale do zawarcia rozejmu doszło pod samym Karlštejnem. Zawarła go wyczerpana blisko dziewięciomiesięcznym oblężeniem załoga, pozbawiona nadziei na szybką odsiecz. Zobowiązała się do listopada 1423 r. nie atakować litewskiego księcia, ani nie udzielać pomocy jego nieprzyjaciołom. Umocnienia zamku, jak i fortyfikacje oblegających, miały być nienaruszone.

Korybutowicz błysnął niewątpliwie talentem dowódczym, umiejętnie przeprowadzając działania zaczepne przeciwko liczniejszemu, lecz rozdzielonemu 50-kilometrową odległością przeciwnikowi. Przegrał jednak politycznie wskutek zmian zaistniałych w sytuacji międzynarodowej. Nawiązanie przez króla Jagiełłę stosunków z husyckimi Czechami było elementem nacisku na Zygmunta Luksemburskiego wobec zbliżającego się konfliktu z krzyżakami. Po podpisaniu traktatu pokojowego nad jeziorem Melno 27.09.1422 r. Litwa ostatecznie już uzyskała od pokonanego zakonu Żmudź i prawie całą Sudowię obejmującą pojaćwieskie puszcze. W tej sytuacji Witold odwołał swego bratanka z Czech. Opuściwszy Pragę 24 grudnia Korybutowicz czekał jeszcze do kwietnia 1423 r. w Hradec Králove na akceptację przez Luksemburczyka warunków pokoju melneńskiego, co nastąpiło na spotkaniu króla niemieckiego z Jagiełłą w Kieżmarku, 30 marca t. r. Wraz z księciem litewskim powróciła do kraju część rycerzy polskich. Reszta, których liczbę szacować można 1-2 tys. zbrojnych, pozostała w Czechach, walcząc nadal w szeregach husytów. Wspierali oni utrakwistów w walkach z taborytami i zapewne ponieśli znaczne straty w zwycięskich dla Żiżki bitwach pod Strahovym Dvorem (4.08.1423) i Malešovem (7.06.1424).

2. DRUGA WYPRAWA KORYBUTOWICZA DO CZECH (1424-1427)

Od wiosny 1524 r. utrakwiści rozpoczęli starania dyplomatyczne o ponowne sprowadzenie do Czech Zygmunta Korybutowicza. Tym razem miał on być przyjęty w Pradze nie jako namiestnik swego stryja Witolda, ale jako kandydat do korony czeskiej. Podczas pobytu posłów husyckich na polskim dworze doszło zapewne do ich kontaktów z polskimi stronnikami polityki proczeskiej, których reprezentował przede wszystkim ród Szafrańców5. Przypuszczać też można, że to właśnie ci ostatni współfinansowali wyprawę Korybutowicza bez wiedzy Jagiełły i Witolda. Wojsko mogło być w znacznej części werbowane w województwach sandomierskim i krakowskim. W podkrakowskiej Pieskowej Skale swą siedzibę mieli kanclerz Jan i krajczy koronny Piotr Szafrańcowie. Według Jana Długosza Korybutowicz zgromadził „liczną gromadę Polaków, którzy albo roztrwonili swoje dobra po ojcach, albo zostali skazani wyrokiem sądów, albo byli gnębieni długami”6. Byli to więc ludzie szukający sławy i łupów, najemnicy rekrutujący się w większości z ubogiej szlachty, często ścigani wyrokami sądowymi, element zaliczany w tamtych czasach do tzw. raubiterów (rycerzy-rabusiów). Ich liczbę można szacować na 1500 konnych zorganizowanych w 400 kopii (pocztów) składających się najczęściej z ciężkozbrojnego rycerza-kopijnika, dwóch lekkozbrojnych kuszników i sługi. Przypuszczalnie wojsko to było koncentrowane w dwóch różnych podkrakowskich miejscowościach, by utrudnić lokalizację i ewentualny pościg za nim sił królewskich. Według J. Długosza Jagiełło faktycznie wysłał 5 tys. zbrojnych pod dowództwem Piotra Niedźwieckiego na pomoc zięciowi Zygmunta Luksemburskiego, księciu austriackiemu Albrechtowi. Wojsko to przez Oświęcim, Racibórz, Opawę i Karniów wkroczyło na Morawy i dotarło do Ołomuńca. Przebywający tam z oddziałami austriackimi, węgierskimi i niemieckimi Albrecht przyjął je niechętnie i nie wpuścił do miasta, wobec czego Niedźwiecki zawrócił z powrotem do Polski.

3. Jan Żiżka prowadzi wojska husyckie. Rycina z tzw. Rękopisu z Göttingen z XV w.

Korybutowicz już wcześniej z jednym oddziałem skierował się również przez Cieszyn na Morawy. Drugi oddział poprowadził Dobiesław Puchała przez Oświęcim, Racibórz i Opawę. Do ich połączenia doszło na Morawach, po czym książę przez Uničow pomaszerował na Pragę, do której wjechał na przełomie czerwca i lipca 1424 r. Zamieszkał na Starym Mieście, mając przy sobie niewielki dwór. Do jego doradców poza Dobiesławem Puchałą należeli Fryderyk Ostrogski i Jan Górka, a ze strony czeskiej Vilem Kostka z Postupic, Hynek z Kolstejnu i Jan Rozvoda ze Stakor. Otrzymał książę zamek Litoměřice w północnych Czechach u ujścia Ohry do Łaby, kontrolujący ważny szlak z Saksonii do Pragi. W jego rękach znalazły się też królewskie zamki praskie: Hradčany i Vyšehrad. W pierwszym z nich stacjonowała załoga złożona w większości z żołnierzy polskich. Przypuszczalnie do wojska Korybutowicza dołączyli Polacy, którzy pozostali w Pradze po jego pierwszym pobycie. Można więc szacować siły książęce na około 3 tys. zbrojnych, co stanowiło znaczący czynnik w rozgrywkach militarnych, ale nie politycznych. Żadne bowiem stronnictwo – poza praskim – nie chciało poprzeć Korybutowicza jako króla czeskiego. Obietnice utrakwistów miały niewielkie szanse na zrealizowanie, czym książę był głęboko rozczarowany. Na początku września armia taborycka dowodzona przez Żiżkę pojawiła się pod Pragą i rozpoczęła przygotowania do jej oblężenia. Do walk jednak nie doszło, ponieważ utrakwiści 14 września podpisali z taborytami porozumienie na Szpitalnym Polu. Żiżka skierował się następnie na Morawy, gdzie znajdowały się główne siły Zygmunta Luksemburskiego. Zmarł w czasie oblężenia zamku Přibyslava. Radykalny obóz taborytów przyjął wówczas nazwę „sierotek”. Również na Morawach działał Korybutowicz, który posuwając się od Ołomuńca i Brna na zachód odniósł szereg zwycięstw. Zdobył Mohelnice, Letovice, Boskovice, Přibyslavice, Třebenice i w listopadzie wrócił do Pragi.

Pod koniec lutego 1425 r. na nowo wybuchły walki między zwaśnionymi stronnictwami husyckimi. Połączone siły „sierotek” i taborytów zdobyły Chlumec nad Cidlinou, a następnie należące do związku praskiego Vysoké Mýto i Litomyśl. Zawróciły następnie na zachód i w końcu marca stanęły pod Pragą. Wojskami taboryckimi dowodzili wówczas Jan Hvězda i Bohusław ze Švamberka, a oddziałami „sierotek” Jan Rohač z Dubé. Ich szturm na mury miasta został odparty. Spieszeni jeźdźcy polscy niewątpliwie uczestniczyli w walkach wspierając piechotę miejską i przyczyniając się do sukcesu prażan. Po tym niepowodzeniu taboryci skierowali się na północny zachód i w kwietniu zdobyli miasto Slaný. Wybito całą stacjonującą tam załogę praską. Atak na Pragę ponowiono we wrześniu 1425 r. z obozu rozłożonego we wsi Vršovice. Okazał się znów bezskuteczny, po czym zwalczające się strony podpisały 17 października pokój, który zakładał dalsze pertraktacje7. Zakończyły się one zjednoczeniem wszystkich sił husyckich do walki z obozem katolickim i Zygmuntem Luksemburskim.

Wiosną 1426 r. husyci przystąpili do ofensywy wykorzystując konflikt króla rzymskiego z elektorami niemieckimi. Plany przewidywały atak na miasta Most i Ústí nad Łabą. Taborytami dowodził Prokop Wielki. Dowództwo nad oddziałami prażan objął sam Korybutowicz wspomagany przez Hynka z Kolstejnu, Hynka i Bočka z Kunštatu oraz Hynka Krušine z Lichtenburka. Na czele jazdy polskiej stali Fryderyk Ostrogski i Jan Górka. Wojska husyckie połączyły się pod Ústí, ważnej pod względem strategicznym twierdzy kontrolującej przeprawę przez Łabę na sudeckim szlaku wiodącym z Saksonii do Pragi. Według źródeł czeskich liczyły one 20-25 tys. żołnierzy. Należy jednak przyjąć, że dwa duże oddziały taborytów składały się z 10-12 tys. zbrojnych, a pospolite ruszenie z Pragi 5-6 tys., co w sumie pozwala obniżyć liczebność sił husyckich do 15-18 tys. ludzi, w tym 2-3 tys. jazdy polskiej. Na odsiecz Ústí wyruszyła armia sasko-miśnieńska mogąca liczyć około 20-30 tys. zbrojnych. Dane o 70-tysięcznych siłach niemieckich i informacje, że na każdego husytę przypadało pięciu Miśnian, wydają się mocno przesadzone.

4. Bitwa husyckiej jazdy z krzyżowcami. Miniatura z Kodeksu Jemeńskiego z 1420 r.

Dnia 16 czerwca 1426 r. doszło pod Ústí do jednej z największych i najkrwawszych bitew z okresu wojen husyckich. Czesi zajęli pozycje na niewysokim wzgórzu znajdującym się na zachód od miasta, zataczając warowny tabor złożony z 500 wozów. Piechota obsadziła dwie linie umocnień, a jazda stanęła na skrzydłach na wprost utworzonych w bokach taboru bram. Po przygotowaniu artyleryjskim ruszyła do natarcia niemiecka piechota, próbując rozerwać szyk z wozów. Husyci odpowiedzieli silnym ogniem z hufnic i taraśnic. Przeciwnikowi udało się jednak dopaść do pierwszej linii taboru, rozerwać łańcuchy i przewrócić część wozów. W powstały wyłom uderzyła cała piechota, a następnie jazda niemiecka. Z drugiej linii wozów nastąpiła wówczas z bliskiej odległości salwa z broni palnej i kusz, po czym do kontrataku ruszyła czeska piechota. W szeregi osłabionego i uwięzionego między dwoma liniami wozów przeciwnika wkradło się zamieszanie. Husyci ściągali rycerzy z koni halabardami i hakami, po czym zabijali ich nie biorąc jeńców. Niemcy zaczęli się cofać, co wykorzystało dowództwo czeskie do przeprowadzenia natarcia jazdą. Do przełamywania szyków nieprzyjaciela użyto przede wszystkim polskich ciężkozbrojnych kopijników. Za nimi dopiero posuwali się czescy jeźdźcy z sulicami, mieczami i toporami. Atakując z obu skrzydeł ze wzgórza, po szerokim łuku, konie husytów nabrały większego pędu. Uderzenie spadło na boki i tyły jazdy niemieckiej, która uległa rozproszeniu i rzuciła się do ucieczki. W pościgu uczestniczyła przede wszystkim lżejsza jazda czeska w kolczugach i kaftanach. Straciwszy w przegranej bitwie 4 tys. ludzi armia niemiecka musiała się wycofać z ziem czeskich8. Wewnętrzne konflikty uniemożliwiły kontynuowanie husyckiej ofensywy. Korybutowicz chciał oblegać Bruk (obecnie Most), jednak taboryci i „sierotki” sprzeciwili się wówczas jego planom.

Do wyprawy na to miasto kontrolowane przez margrabiego Miśni Fryderyka doszło dopiero na przełomie 1426 i 1427 r. Na odsiecz oblężonym przybyły znaczne wojska miśnieńskie, a Czesi, choć ustępujący liczebnością przeciwnikowi, stanęli do bitwy. Korybutowicz z Polakami przypuszczalnie pustoszył okoliczne miejscowości i w pierwszej fazie walki w niej nie uczestniczył. Ciężkozbrojna jazda miśnieńska wielokrotnie ponawiała ataki na husycki tabor. Zacięta walka trwała kilka godzin i była niezwykle krwawa. Przewaga liczebna wojska Fryderyka spowodowała jednak, że szala zwycięstwa poczęła się przechylać na jego stronę. Niemcom udało się zapewne przełamać linię wozów, a słabnący Czesi już zamierzali rozpocząć odwrót. W tym momencie na polu bitwy pojawił się zaalarmowany Korybutowicz z jazdą polską. Gwałtownym atakiem rozbił szyki niemieckie, zmusił przeciwnika do ucieczki i w ten sposób przesądził o czeskim zwycięstwie9.

Zimą 1427 r. nasiliły się niepokoje między zwolennikami księcia litewskiego a jego przeciwnikami. W obawie przed atakiem taborytów i „sierotek” Korybutowicz zawarł sojusz z książętami śląskimi. Wkroczenie oddziałów ze Śląska miało być sygnałem do opanowania Pragi i zbrojnego rozprawienia się z opozycją. Listy z rozkazami do Hynka z Kolstejnu i Jana Smiřickiego dostały się jednak w ręce członków rady miejskiej, która uznała przygotowania Korybutowicza za akt zdrady. Dnia 17.04.1427 r. wzburzony tłum wdarł się do siedziby księcia i wtrącił go do więzienia. Aby zapobiec odbiciu Korybutowicza przez jego zwolenników przewieziono go potajemnie do zamku Valdštejnu, gdzie był przetrzymywany do października 1428 r. W czasie bezkrwawego przewrotu praskiego rycerstwo polskie nie stanęło w obronie swego dowódcy. Dnia 2 maja załoga polska opuściło zamek praski. Więzy łączące tych ludzi z Korybutowiczem nie były zbyt silne. Polacy znaleźli się w Czechach dla łupów wojennych i nie musieli podzielać ambicji politycznych litewskiego księcia. Niektórzy – jak rycerz Wyszek Raczyński – należeli zresztą do radykalnego odłamu utrakwistów.

3. WALKI Z HUSYTAMI NA ŚLĄSKU (1427-1434)

W 1427 r. doszła do skutku czwarta krucjata przeciwko husytom. Zakończyła się klęską krzyżowców pod Tachovem. Uniesieni powodzeniem Czesi przeszli do kontrofensywy i przenieśli działania zbrojne poza granice swego kraju. Dawni towarzysze Korybutowicza: Dobiesław Puchała, Piotr Polak, Mikołaj Kornicz Siestrzeniec i pozostałe rycerstwo polskie w większości przyłączyło się do taborytów. Ci ostatni postanowili ukarać książąt śląskich za pomoc udzieloną ostatniej krucjacie. Kierując się ku Łużycom spalili klasztor w Krzeszowie oraz zdobyli Złotoryję i Lubań. Książęta i patrycjat śląski utworzyli wówczas obronny związek, na czele którego stanął biskup wrocławski Konrad IV Starszy z Piastów oleśnickich. Książę Jan I głogowsko-żagański z bratem Henrykiem Starszym udzielili pomocy margrabiemu Miśni Fryderykowi, którego ziemie zostały przez Czechów spustoszone. Powrót husytów przez Frankonię przyniósł im obfitą zdobycz. Mieszkańcy Norymbergii zapłacili im haracz by uniknąć rabunku.

Dnia 12 marca 1428 r. wojska dowodzone przez Prokopa Wielkiego wtargnęły na Śląsk dwoma oddziałami przez górskie przejścia graniczne w Paczkowie na prawym brzegu Nysy Kłodzkiej i Głuchołazach nad rzeką Białą. Oba te miasta i Otmuchów oraz szereg miejscowości należących do biskupstwa wrocławskiego uległo rozgrabieniu, spustoszeniu i spaleniu. Wiele kościołów i klasztorów zostało zburzonych. Według Jana Długosza husyci „urządzają straszną rzeź wśród mieszkańców obojga płci, nie oszczędzając żadnego stanu. Ogarnęło wówczas książąt śląskich wielkie przerażenie. Przejęci wtedy żalem, za późno pragnęli pokoju, którym wzgardzili, a myśląc wtedy nie o wspólnym, ale każdy o własnym ratunku, burzyli słabe warownie i miasta, aby ich nie zdobył wróg, a silnym dodawali umocnień”10. Biskup wrocławski Konrad, na którym spoczywała odpowiedzialność za obronę Śląska, zdążył naprędce zgromadzić własne wojsko, kontyngenty miejskie i książęce. Zebrali również swe rycerstwo, zagrożeni w swych posiadłościach brzeskich, książęta Ruprecht lubiński i Ludwik II oławski. Dnia 18 marca Prokop złupił już przedmieścia Nysy. Zamierzano więc obronić to miasto i zagrodzić husytom drogę do Brzegu. Pod murami Nysy doszło do bitwy, przy czym już przy pierwszym starciu wojska śląskie uciekły z pola walki, a sam biskup Konrad o mało nie wpadł w ręce Czechów11.

Dzięki zwycięstwu nyskiemu siły husyckie uległy podziałowi i bezkarnie rozlały się po całym Śląsku. Jeden oddział taborytów i „sierotek” ruszył na północny zachód w kierunku księstwa ziębickiego. Znaleźli się w nim polscy husyci ze swymi rotami: Dobiesław Puchała, książę Fryderyk Ostrogski i tytułujący się ruskimi „starostami” Jarosław z Bukowiny, Błażej z Kralup i Jan z Czymbur. Dnia 22 marca wystawili oni glejt mieszczanom ziębickim gwarantujący bezpieczny przejazd trzydziestu jezdnym (burmistrzowi i ławnikom) na rokowania z dowódcami taborytów. Ziębice faktycznie zostały oszczędzone, ale leżący na północ Henryków nad Oławą i na południowy zachód Kamieniec Ząbkowicki nad Nysą Kłodzką zostały spustoszone. Książę Jan ziębicki widząc poparcie ludności dla husytów i zdając sobie sprawę ze słabości swych sił, zawarł z nimi ugodę. Oddziały polsko-czeskie pociągnęły następnie w kierunku Wrocławia i zniszczyły Kąty12.

Drugi oddział husycki pomaszerował na południowy wschód pustosząc Białą i Prudnik. Gdy najeźdźcy pojawili się pod Głogówkiem, zażądali od miejscowego władcy poddania zamku. Wówczas książę Bolesław V Wołoszek przyjął naukę Husa, sprzymierzył się z taborytami i uczestniczył odtąd w dalszych ich wyprawach. Na pomoc zagrożonej Opawie pospieszył Konrad V Kącki oleśnicki wspomagając swego brata Konrada VII. Udało im się miasto obronić, wobec czego husyci ruszyli na północ omijając po drodze Racibórz. Zaatakowali posiadłości Kazimierza I księcia oświęcimskiego, toszeckiego, gliwickiego i strzelińskiego. Opanowane przez nich Gliwice stały się ich główną bazą wypadową w wojnie na Śląsku. Stąd wyszły ataki na Toszek, Kąty i Pyskowice, które to miasta zostały doszczętnie splądrowane13.

5. Pochód taborytów.

Dwaj książęta opolscy Bolesław IV i Bernard zawarli układ z husytami, co nie uchroniło ich przed najazdami skierowanymi na ziemie położone nad Ścinawą, Odrą i Małą Panwią. Trzeci oddział taborystów pomaszerował bowiem spod Nysy na Niemodlin i Opole. Oba miasta zostały spustoszone. Również Brzeg opuszczony przez obrońców, dostał się w ręce wroga. Mimo że miasto to było przygotowane do obrony, książę Ludwik II zbiegł z większością mieszkańców i schronił się aż w Legnicy. Brzeg został nie tylko zdobyty, ale i częściowo spalony. W liście do księcia oleśnickiego Konrada V z dn. 1 kwietnia król Władysław Jagiełło wyrzucał Ślązakom, że mając „zamki i miasta tak umocnione i potężne, mogli wrogów od siebie odeprzeć, lecz w tychże nie znaleziono ani najmniejszego oporu. Oto w jaki sposób Głogówek, w jaki sposób Brzeg, miasta, gdzie liczny ich wspierający lud posiadali, bez konieczności i ciężkiego uderzenia wrogom zostawili, a sami zwrócili się do ucieczki”14. Z tego samego listu można się dowiedzieć, że już w ostatnich dniach marca husyci przeprawili się po moście w Brzegu na lewy brzeg Odry i znaleźli się kilka kilometrów od Wrocławia. Po drodze spalili wsie w okolicy Strzelina.

O pobycie taborytów dowodzonych przez Prokopa Wielkiego i Piotra Polaka pod Wrocławiem wiadomo, że 1 maja zniszczyli i spalili kaplicę, domy i stodoły należące do kościoła św. Mikołaja oraz puścili z dymem liczne wsie koło miasta, uprowadzając bydło i uwożąc znaczne łupy. Pociągnęli następnie na północny zachód omijając Jawor i burząc Środę. Tymczasem przebywający w Legnicy książę Ludwik II pospiesznie umacniał obwarowania miasta spodziewając się ataku nieprzyjaciela. W rezultacie Legnica, mimo kilkakrotnych prób jej zdobycia, obroniła się przed husytami. W mieście tym schronili się zamożni mieszczanie chojnowscy, pozostali jednak podjęli rozpaczliwą próbę obrony, z góry skazaną na niepowodzenie. Najeźdźcy Chojnów zdobyli, spustoszyli i wymordowali wszystkich jego mieszkańców. Miasto to było zresztą słabo przygotowane do walki, gdyż książę Ruprecht II skupił większość swych sił w odległym o 45 km na północny wschód Lubinie. Lubińscy obrońcy dzielnie odpierali szturmy taborytów. Doczekali w ten sposób przybycia z odsieczą oddziałów, które przyprowadził książę Ludwik III. Wycofując się husyci zdołali jednak spalić część Lubina przy pomocy strzał zapalających15. W czasie odwrotu została zdobyta przez najeźdźców Niemcza. W zarząd przejął ją Piotr Polak, umocnił liczną załogą i ustanowił swym lennem sąsiednie okolice. Większą aktywność książąt śląskich można było zaobserwować pod koniec 1428 r. Jan Żagański z bratem Henrykiem Starszym uczestniczył w niewielkiej ale zwycięskiej bitwie Łużyczan z husytami pod Kratzau (1.XI). Jan ziębicki również spróbował walki z taborytami, którzy zdobyli Bystrzycę Kłodzką. W bitwie stoczonej 27 grudnia w okolicach Kłodzka książę ten zginął, porzucony przez własne rycerstwo. Ziębice, zrujnowane przez oddziały Prokopa Wielkiego, przeszły w bezpośrednie władanie Korony Czeskiej.

Lokalne walki husytów z wojskami wystawionymi głównie przez biskupa wrocławskiego Konrada toczyły się prawie przez cały rok 1429. W styczniu t. r. książęta śląscy, zobowiązani do wystawiania 1000-konnych oddziałów, zawarli z książętami sasko-turyńskimi przymierze obronne skierowane przeciwko Czechom. Podjęli również działania zaczepne wobec zamków opanowanych przez husytów. Dnia 17 stycznia wojska biskupa Konrada, patrycjatu wrocławskiego i świdnickiego dokonały wypadu pod Oławę. Nocnym 27-kilometrowym marszem z zaskoczenia zaatakowały miasto, forsując mury przy pomocy oławskiego mieszczaństwa. Wymordowano husycką załogę, ciałami zabitych wypełniono wszystkie miejskie studnie, a sam zamek spalono16. Odpowiedź taborytów była natychmiastowa. Ich 8-tysięczny oddział wyposażony w 500 wozów z marszu zaatakował z dwóch stron Świdnicę, ale natrafiwszy na silny ogień z dział i rusznic cofnął się. Pociągnął następnie na wschód i ponownie zdobył i spalił Brzeg. W tej sytuacji Ludwik II zaczął szukać z husytami porozumienia i w rezultacie oszczędzili oni jego posiadłości. W zachodniej części Śląska taboryci zdobyli Bolesławiec. Jan I głogowski prosił króla Jagiełłę o obsadzenie Głogowa polską załogą. Nie doczekawszy się pomocy zapłacił latem okup husytom, dzięki czemu uzyskał z nimi półroczny rozejm i uchronił swoje księstwo od zniszczeń17.

Obszarem penetrowanym przez polskich husytów stała się przede wszystkim zachodnia część Górnego Śląska. Zaopatrywali się oni w konie, broń i sprzęt wojenny w Krakowie. Organizowali napady na kupców wrocławskich. W siedzibie Dobiesława Puchały w Odrach na Śląsku opawskim odbywały się narady z udziałem wodza taborytów Prokopa Wielkiego. Tam też ustalano plany dalszych rabunkowych wypraw. W 1430 r. Puchała zdobył Kluczbork. Dotkliwe straty na terenie księstwa kozielskiego poniósł książę Konrad VII. Dnia 13 kwietnia husyci zdobyli, a następnie obsadzili załogą Bytom, i jakoby tylko kobiety uratowały to miasto przed spaleniem. Pojawił się tam książę Zygmunt Korybutowicz, który z pomocą Puchały zajął 17 kwietnia Gliwice. Oba miasta stały się bazami wypadowymi husytów nie tylko na ziemie śląskie, ale również na Małopolskę i Spisz. Książę Fryderyk Ostrogski, syn starosty łuckiego Fiodora, Jakub Nadolny z Rogowa i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa, dworzanin królowej Zofii, możliwe że z inspiracji Zygmunta Korybutowicza zarządzającego Gliwicami, Dobiesława Puchały i Bolesława V Wołoszka, byli sprawcami napadu na klasztor paulinów na Jasnej Górze. Już w poprzednim roku król Władysław Jagiełło pisał o nim do papieża Marcina, że na „Jasnej Górze koło Częstochowy (...) dzieją się często tajemnice licznych cudów”. Według Jana Długosza husyci sprofanowali wizerunek Matki Boskiej przebijając w poprzek mieczem twarz na obrazie i łamiąc jego ramy.

6. Szyk bojowy taborytów.

Po napadzie na Jasną Górę spotykają husytów coraz częstsze niepowodzenia. Znaczniejsze siły wrocławskie ruszyły na południe i w pobliżu Świdnicy pokonały taborytów zabijając 80-ciu spośród nich, biorąc do niewoli 44 i uprowadzając liczne konie. Do wrocławian dołączyły oddziały świdnickie, po czym wzmocnione liczebnie wojsko śląskie pomaszerowało na wschód na Niemczę. Miasto to zostało zajęte przez husytów, którzy dokonali w nim wielu podpaleń i rabunków, mimo wypłaconego przez mieszczan okupu. Oblężenie Niemczy przez wrocławian i świdniczan okazało się bezskuteczne. W słabo umocnionym obozie śląskim panował taki nieład, że taboryci łatwo go zdobyli i zrabowali. Niemcza stała się odtąd jednym z najważniejszych ich ośrodków na Śląsku. Wrocławianie byli zmuszeni odstąpić od murów tego miasta, ale połączywszy się z mieszczanami nyskimi zdobyli 8 września leżące na południowy wschód Ziębice, a w dziesięć dni później Żelazną. Kontruderzenie taborytów nastąpiło z kolei na leżący na wschód od Nysy Otmuchów, należący do biskupstwa wrocławskiego. Zamek ten został przez nich zdobyty 19 listopada wskutek zdrady Mikołaja Halczława (Halcenow), który w następnym roku został ujęty i ukarany śmiercią. Na północy kolejny atak husytów na księstwo oleśnickie został odparty przez Konrada V i Konrada VII. Książęta ci nie dopuścili nieprzyjaciela do sforsowania Odry w Lubiążu na południowy zachód od Wołowa18.

Dnia 27 marca 1431 r. operujący między Odrą i Kaczawą taboryci zaatakowali ponownie Lubin leżący na północ od Legnicy. Znaczna część tego miasta znów została spalona, a majątek mieszczan rozgrabiony. Wiosną tego roku główny front walki z husytami przebiegał jednak na Górnym Śląsku. Z Gliwic na Słowację wyruszyło polsko-czeskie wojsko Korybutowicza dowodzone przez Wierzbiętę z Przyszowa i Zawiszę Wrzaszowskiego Wojniczka. Opanowało ono klasztor kartuzów Lechnicę (Czerwony Klasztor) na Spiszu nad Dunajcem i ograbiło z ksiąg kościelnych, ozdób, naczyń i szat. Na wieść o tym napadzie biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki zmobilizował oddziały prywatne i złożone z ochotników oraz mieszczan krakowskich. W celu zamknięcia drogi odwrotu husytom skoncentrowano to wojsko w zamku biskupim Lipowcu położonym na południowy wschód od Chrzanowa. Ci jednak ominęli Lipowiec i bez przeszkód wycofali się do Gliwic19. To ostatnie miasto zostanie wkrótce podstępem zdobyte przez książęcych braci, Konrada V Kantnera i Konrada VII Białego.

W maju 1431 r. ruszyła ofensywa książąt oleśnickich i oławskich. Ludwik III, Konrad V i Konrad VII oraz mieszczanie wrocławscy i świdniccy oblegli Kluczbork zajęty przez Dobka Puchałę. Wskutek jednak braku artylerii i znacznych strat spowodowanych wypadami husytów musieli się wycofać. Nie powiódł się również atak Konrada V i Ludwika II na Niemczę. Do dalszego wyhamowania działań zaczepnych przeciw husytom przyczyniła się klęska krzyżowców w bitwie stoczonej 14 sierpnia pod Domażlicami. Według Jana Długosza w armii czeskiej dowodzonej przez Prokopa Wielkiego i Zygmunta Korybutowicza znaleźli się również „niektórzy Polacy”20. Przypuszczać można, że służyli oni w jeździe husyckiej, która pod Tychnowem rozbiła kawalerię niemiecką osłaniającą odwrót sił głównych dowodzonych przez margrabiego brandenburskiego Fryderyka I Hohenzollerna.

Na Dolnym Śląsku husyci przenieśli wiosną 1432 r. działania zbrojne na prawy brzeg Odry i zaatakowali księstwo oleśnickie. Wojsko taborytów i sierotek dowodzone przez Prokopa wraz z husytami z Niemczy zebrało się pod Lubinem. Stąd ruszywszy na wschód sforsowało rzekę na wysokości Ścinawy. Po nieudanej obronie odrzańskiego brodu oddziały Konrada V i Konrada VII zostały zmuszone do cofnięcia się pod Oleśnicę. Szlak dalszego pochodu husytów na wschód wyznaczały spalone przez nich miasta: Wińsko-Milicz nad Baryczą-Lubiąż (wieś i klasztor cysterski nad Odrą ograbiony doszczętnie przez wydzielone oddziały czeskie) – Prusice. Klasztor cysterski splądrowano również 30 czerwca w Trzebnicy, ściągając z niego dach z ołowiu, zabierając dzwony i niszcząc wizerunki świętych. Stąd husyci skierowali się na południowy wschód i spalili Bierutów. Bezradny Konrad V rozkazał zburzyć zamek w Oleśnicy i spalić całe miasto, by umocnione przez Czechów nie służyło im za bazę wypadową do dalszych najazdów. Mieszczanie oleśniccy w panice uciekli z rodzinami do odległego o 25 km Wrocławia. Husytom udało się 2 lipca częściowo stłumić ogień, dzięki czemu i tu zdobyli łupy pozostawione przez uciekinierów. Ostatecznie Konradowi V udało się dojść do porozumienia z przywódcami taborystów i za znaczną kwotę pieniędzy wojska ich opuściły tereny księstwa i uwolniły jeńców. Również i Wrocław podpisał z nimi rozejm, do którego przyłączyli się inni książęta śląscy21.

W 1433 r. aktywność militarna husytów znacznie zmalała. Książęta podjęli próby likwidacji ich warownych obozów. Dnia 13 maja książę raciborski Mikołaj przy pomocy książąt oświęcimskiego i cieszyńskiego pokonał Bolka opolskiego pod Trzebnicą i odzyskał Bytom. Oblegano też po raz kolejny Niemczę. Wojsko wrocławskie i świdnickie rozbiło husytów w pobliżu wsi Pożarzysko i Gola, zabijając 30-tu z nich, 60 biorąc do niewoli i zagarniając zdobycz złożoną z 80 koni, 40 zbroi, 14 napierśników, 200 łuków i licznego bydła. Pojmano nawet husyckiego dowódcę Piotra Polaka zwanego Złodziejskim Krukiem i jego zastępcę Czecha Biedrzycha ze Strażnicy. Dopiero jednak po długotrwałych negocjacjach, które doprowadziły do uwolnienia obu przywódców, i znacznemu okupowi, husyci opuścili Niemczę. Miasto to przejął Ludwik III, ale nie miał pieniędzy na jego zabezpieczenie. Nakazał więc zburzyć mury miejskie, by w wypadku ponownego zajęcia Niemczy przez nieprzyjaciela, nie była wykorzystywana do łupieżczych wypraw. W wyniku dalszych pertraktacji z husytami biskup Konrad wykupił z rąk ich dowódców zamek w Otmuchowie i Wierzbno, a władca Niemodlina Bernard wraz z Ludwikiem legnickim nabył od Puchały Kluczbork22. Na straży z trudem wywalczonego pokoju na Śląsku stanął odnowiony we wrześniu 1433 r. związek książąt, któremu nadal przewodniczył biskup wrocławski.

Po klęsce taborytów pod Lipanami (30.V.1434) akcje usuwania oddziałów czeskich przybrały na sile. Do końca 1435 r. opuściły Śląsk wszystkie większe zgrupowania husyckie. Niespokojne były natomiast w 1434 r. tereny południowej Małopolski atakowane z Moraw i Śląska przez księcia ruskiego Fryderyka Ostrogskiego oraz burgrabiego będzińskiego Mikołaja Siestrzeńca z Jaroszowej. Zdecydowane działania królewskich oddziałów nadwornych i prywatnych kasztelana sądeckiego Krystyna z Koziegłów zapewniły pokój również i na południowych rubieżach Królestwa Polskiego23.

Bez czeskiego zaplecza i wsparcia ze strony dotąd nieustannie napływających doświadczonych i bitnych oddziałów taboryckich, polscy husyci na Śląsku nie byli w stanie przeciwstawić się zjednoczonym siłom książęcym i miejskim. Działając w rozproszeniu i kierując się wyłącznie zyskiem materialnym zmuszeni byli zlikwidować swe obozy i wycofać się z miast i zamków śląskich.

4. WOJNA Z HABSBURGAMI O KORONĘ CZESKĄ (06-09.1438)

W 1437 r. zmarł cesarz Zygmunt Luksemburski. Tron czeski przekazał przed śmiercią swojemu zięciowi Albrechtowi Habsburskiemu. Utrakwiści w miarę zgodnie przyjęło Albrechta jako swojego władcę. Natomiast taboryci nie chcieli go na tronie czeskim. W marcu 1438 r. poselstwo czeskie zwróciło się do króla polskiego Władysława III z prośbą, by pozwolił swojemu bratu Kazimierzowi objąć rządy w Pradze. Dnia 20 kwietnia 1438 r. zapadła na zjeździe w Nowym Mieście Korczynie decyzja o przyjęciu korony czeskiej. W maju również oba stronnictwa czeskie zaaprobowały w Mielniku zgodę na objęcie tronu przez Kazimierza Jagiellończyka. By ubiec rywala polskiego Albrecht natychmiast przybył z wojskiem do Pragi i z poparciem swych zwolenników koronował się dn. 29 czerwca na króla czeskiego.

Przez cały czerwiec trwały w Polsce intensywne przygotowania do wyprawy czeskiej. W stosunkowo krótkim czasie zmobilizowano armię liczącą około 9-10 tys. ludzi, głównie żołnierzy zaciężnych i rycerstwa służącego ochotniczo. Jagiellończycy zrezygnowali z osobistego udziału w wyprawie. Wodzami wojsk polskich wyznaczono wojewodów: poznańskiego Sędziwoja Ostroroga i sandomierskiego Jana Tęczyńskiego. Siły główne poprzedzała straż przednia dowodzona przez Dersława Rytwiańskiego. Z Krakowa wyruszono około 24 czerwca kierując się przez Zator i Oświęcim ku granicy czeskiej w Cieszynie, którą przekroczono w cztery dni później. Zamierzano maszerować prostą drogą przez Ołomuniec na Pragę. W połowie drogi do Ołomuńca na wysokości Nowego Jičina, doszła do dowódców polskich wiadomość o przybyciu do Pragi Albrechta z wojskiem habsburskim i jego koronacji na króla czeskiego. Postanowiono kontynuować pochód, ale nie znając liczebności sił przeciwnika, maszerować trasą przebiegającą z dala od głównych szlaków i przez teren przygraniczny. W wypadku znacznej przewagi sił habsburskich, można było uskoczyć na Śląsk np. przez Kotlinę Kłodzką. Wojsko polskie ominęło więc Ołomuniec od wschodu i północy kierując się na zamek Odry, Vitkov i Janovice. Stąd najtrudniejsza 100-kilometrowa droga prowadziła na zachód do Żamberka, gdy trzeba było od południa omijać masywy Jesenika. Dalej było już łatwiej doliną Orlicy przez Potsztejn, Trebechovice pod Orebem do Hradec Králove, gdzie rozbito obóz 6 lipca. Albrecht nie podejmował żadnych działań zaczepnych, wobec czego Dersław Rytwiański ruszył z przednią strażą do odległej o 50 km Kutnej Hory. Za nim podążyły i siły główne armii polskiej. W trudnych warunkach przedgórza sudeckiego Polacy pokonali 330 km w dwa tygodnie. Przemarsz z Krakowa do Kutnej Hory przeprowadzono więc sprawnie i w stosunkowo dużym tempie.

W Kutnej Horze oczekiwało na Ostroroga i Tęczyńskiego 5 tys. taborytów, którzy dotąd osłaniali od zachodu pochód wojsk polskich. Albrecht nie próbował ich dotąd atakować, czekał bowiem na przybycie posiłków węgiersko-niemieckich. Dopuścił w ten sposób do połączenia wojsk polskich i czeskich. Siły stronników Kazimierza Jagiellończyka wzrosły w tym momencie do 15 tys. ludzi. Dobrze wyekwipowane wojsko polskie, składające się głównie z jazdy, górowało w nich nad słabiej uzbrojonym czeskim pospólstwem. Dysponując znaczną przewagą postanowiono maszerować na Pragę. Około 12 lipca rozbito pod tym miastem obóz – zapewne od strony południowo-wschodniej w rejonie Libuš-Chodov. Nie przystąpiono jednak do natychmiastowego szturmu. Przypuszczalnie liczono na wybuch propolskiego powstania w Pradze. Możliwe też, że do miasta przybyły już dla Habsburga posiłki węgiersko-niemieckie. W ten sposób armia Albrechta wzrosła do 21 tys. zbrojnych pochodzących – według J. Długosza – z Miśni, Saksonii, Bawarii, Turyngii, Nadrenii, Szwabii, Austrii, Moraw, Czech i Węgier24. Przeciwnik miał więc zdecydowaną przewagę liczebną i Polacy nie mieli żadnych szans na prowadzenie działań oblężniczych. W tej sytuacji Habsburg – nabrawszy wiary we własne siły – dwukrotnie słał poselstwa do dowódców polskich wzywając ich do stoczenia bitwy.

Dnia 3 sierpnia Albrecht wyruszył z armią z Pragi przeciwko wojskom polsko-czeskim. Dowódcy husyccy podsunęli wówczas Ostrogowi i Tęczyńskiemu pomysł cofnięcia się do odległego o 155 km na południe Taboru. Szybkim marszem (20 km dziennie) przez Benešov i Olbramovice dotarto 11 sierpnia do tego głównego ośrodka taborytów. W dwa dni później obóz polsko-czeski pod miastem został otoczony wozami i kilkoma głębokimi rowami. W ślad za stronnikami Kazimierza Jagiellończyka przybył pod Tabor również Albrecht i rozłożył się okopanym taborem na wzgórzu w odległości „rzutu kamieniem z wielkiej procy” od przeciwnika. Habsburg zrozumiał, że mimo przewagi liczebnej trudno mu będzie zdobyć obóz polsko-czeski. Zrezygnował więc z jego szturmowania. W rezultacie do walnej bitwy nie doszło, gdyż obie strony jej unikały, ograniczając się do potyczek niewielkich oddziałów.

7. Husycki tabor w marszu.

Według J. Długosza „jedno i drugie wojsko codziennie podejmowało walkę, a reszta przyglądała się; a ilekroć widziała, że któreś z wojsk załamuje się, tylekroć przybiegała, a druga strona ścigała ją do obozu: nigdy nie próbowano powodzenia w walce z pełnymi siłami”25. W tych codziennych walkach toczonych w rozległej dolinie między wzgórzami pod Taborem zginęło od mieczy, włóczni i kopii wielu żołnierzy, wielu też dostało się do niewoli. W jednej z potyczek odznaczył się zwolennik Jagiellończyka, przyszły król czeski Jerzy z Podĕbradu, który zaatakowawszy skrzydło oddziału niemieckiego, całkowicie je rozbił. Obie strony ostrzeliwały się też z dział, przy czym Albrecht dysponował cięższymi bombardami o donośności ponad 200 m. Zasięg polskich i czeskich dział był mniejszy, stąd i straty od ognia artyleryjskiego w obozie habsburskim były niewielkie. W dodatku okolice były wyniszczone długotrwałymi walkami, brakowało żywności, a aprowizacja w dalszych miejscowościach groziła większymi stratami wskutek oporu tamtejszej ludności. Dowódcy polscy podjęli więc 15 września, po blisko miesięcznych walkach, decyzję o schronieniu się za murami Taboru.

Albrecht nie zamierzał zdobywać miasta bronionego przez kilkunastotysięczne wojsko. Długotrwałe oblężenie i wymuszenie kapitulacji głodem również nie wchodziło w grę wskutek trudności aprowizacyjnych własnej, olbrzymiej armii. Dlatego też Habsburg, rozpuściwszy wojsko, zwinął obóz i w końcu września powrócił do Pragi26. Stąd elektor saski i margrabia Miśni Fryderyk II Łagodny, powracając do kraju, poprowadził swe 6-7 tys. wojsko na północny zachód przez Slaný i Louny. Przebywające w zachodnich Czechach projagiellońskie oddziały czeskie, wzmocnione 300-konną chorągwią polskiej jazdy oraz czeladnikami i biedotą miejską z Louny, Žatecu i innych okolicznych miast, podjęły pościg za Niemcami, nie dokonawszy jednak należytego rozpoznania, co do rzeczywistej liczebności sił przeciwnika. Tymczasem zaalarmowany przez Fryderyka Albrecht zdążył dosłać mu oddział czeski dowodzony przez swego stronnika Jakubka z Vřesovic, hetmana ziemi żateckiej i litomierzyckiej. Polsko-czeskie wojsko dopadło Niemców już u podnóża Rudaw pod Mostem, przeszło 30 km od granicy saskiej. Zbyt późno jednak dowódcy projagiellońscy zorientowali się co do faktycznej liczebności sił przeciwnika i próbowali odskoczyć na wschód do odległych o 12 km Želenic. Zamierzali tam umocnić się obozem na pobliskim wzgórzu i odeprzeć atak niemiecki. Dnia 23 września doszło do bitwy, która była największym zwycięstwem stronnictwa proaustriackiego w tej wojnie. Polacy i Czesi wycofywali się taborem, ale postępująca dotąd za nimi jazda saska upozorowała paniczną ucieczkę, przez co sprowokowała ich do przeprowadzenia kontrataku. Na otwartej równinie zostali otoczeni przez nieprzyjacielską jazdę i prawie całkowicie rozbici. Wielu Czechów zostało zabitych i wziętych do niewoli. Klęska pod Želenicami wpłynęła negatywnie na nastroje czeskie wobec jagiellońskiej kandydatury do korony. Kilka miast zachodnich Czech zaprzestało wspierać stronę polską, chcąc w ten sposób ocalić pojmanych w czasie bitwy jeńców.

Polsko-czeskie działania zbrojne nie przyniosły rozstrzygnięcia w sprawie objęcia tronu czeskiego przez Kazimierza Jagiellończyka. Zwycięzcą w dotychczasowych walkach okazał się Albrecht, który dysponował większymi siłami, a sprawnie działając, szybciej opanował stolicę czeską. Armią dowodził rozważnie, wykorzystał jej przewagę techniczną i nie dał się wciągnąć w starcie, które mogło mu przynieść znaczące straty.

5. WYPRAWA WŁADYSŁAWA III I KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA NA ŚLĄSK (09-10.1438)

W lecie 1438 r. podjęto w Polsce przygotowania zbrojne mające na celu wsparcie działającej w Czechach armii Ostroroga i Tęczyńskiego. Pojawiły się jednak opóźnienia związane z zagrożeniem ze strony krzyżackiej oraz koniecznością wzmocnienia ziem ruskich przed atakiem tatarskim. Ostatecznie powołano pospolite ruszenie, które miało się zebrać w Częstochowie 8 września. Z ziem: krakowskiej, sandomierskiej, lubelskiej i chełmskiej stawiło się tam 12 tys. ludzi. Rycerstwo z Wielkopolski zbierało się osobno i można je szacować na 8-10 tys. zbrojnych. Doliczyć też należy wojsko znajdujące się w Czechach pod Taborem, które mimo strat liczyć mogło 8-9 tys. żołnierzy. Tak więc wszystkie siły zaangażowane w walkę o koronę czeską sięgały 30 tys. ludzi, a więc mogły nawet przewyższać liczebnością wojska polskie z wyprawy grunwaldzkiej 1410 r.27. Tym razem w wyprawie uczestniczyli obaj nieletni jeszcze Jagiellończycy – król Władysław III z bratem Kazimierzem. Faktycznie działaniami zbrojnymi mógł kierować marszałek nadworny Mikołaj Lanckoroński z Brzezia lub któryś z małopolskich wojewodów.

Gdy nadeszły wieści o zamknięciu wojska polskiego w czeskim Taborze, podjęto decyzję o wymarszu nie czekając na spóźniające się rycerstwo wielkopolskie. Najkrótsza droga z Częstochowy do Pragi (280 km w linii prostej) prowadziła przez Opole i Kotlinę Kłodzką, dlatego też postanowiono zabezpieczyć sobie szlak przemarszu przez Śląsk, skłaniając tamtejszych książąt do poparcia kandydatury Kazimierza. Biskup wrocławski Konrad IV Starszy wraz z bratem Konradem V Kąckim z linii oleśnickiej opowiedzieli się jednak po stronie Albrechta Habsburga. W przeciwnym obozie znalazł się Konrad VII Biały. Na wezwanie królewskie do podporządkowania się Kazimierzowi Jagiellończykowi większość książąt zgromadzonych na zjeździe we Wrocławiu – z obawy przed wkroczeniem wojsk polskich w ich posiadłości – zaapelowała do Władysława III o pokojowe rozwiązanie sporu. Z drugiej jednak strony zwróciła się do Albrechta z prośbą o posiłki wojskowe.

Dnia 20 września 1438 r. armia polska przekroczyła granicę śląską. W trzy dni później przez Lubliniec dotarła do Strzelec Opolskich, gdzie rozbijając obóz zatrzymała się na dłuższy postój. Stąd konne podjazdy pustoszyły pobliskie miejscowości na Opolszczyźnie, chcąc wymusić na władcach śląskich ustępstwa polityczne. Działania zbrojne okazały się w części skuteczne, skoro 2 października książęta oświęcimscy Wacław, Przemko i Janusz w Toszku, a 6 października Bolko V głogowski, Bernard niemodliński oraz Jan i Mikołaj opolscy uznali Kazimierza królem Czech. W Strzelcach Opolskich zjawili się też dwukrotnie biskup wrocławski Konrad z bratem Konradem oleśnickim usilnie namawiając króla do zaniechania wojny. Jednocześnie ten ostatni przekazywał Albrechtowi poufne informacje o liczebności wojsk polskich i zamiarach królewskich dowódców. Wobec dwulicowej postawy części książąt śląskich Jagiellończycy nie mogli liczyć na pomoc zbrojną z ich strony, wobec czego zapadła decyzja o trasie dalszego pochodu do Czech nie przez Kotlinę Kłodzką, lecz Płaskowyżem Głubczyckim na Morawy. Zrezygnowano więc z forsowania Odry w Krapkowicach (miejscowość ta została już wcześniej spustoszona) i postanowiono dokonać przeprawy w Raciborzu. Zwinięto obóz w Strzelcach Opolskich i ruszono prawym brzegiem Odry prze Kędzierzyn Koźle na południe. Rozłożono się obozem pod Raciborzem i tam też przybył książę opawski i raciborski Wacław, który 18 października uznał Kazimierza za władcę Czech28. Granicę czeską przekroczono w kilka dni później i wolno maszerując dopiero około 25 października założono obóz w Nowej Cerkwi koło Opawy. W następnych dniach bezczynnie oczekiwano tu na przybycie wielkopolskiego pospolitego ruszenia, tracąc cenny czas sprzyjający działaniom wojennym i narażając wojska przebywające w Czechach na straty.

Tymczasem na początku października silne oddziały rycerstwa wielkopolskiego wkroczyły od strony Krotoszyna na tereny księstwa oleśnickiego i przeprawiwszy się przez Barycz spaliły przygraniczny Milicz. Stąd wojsko to, omijając od wschodu Oleśnicę, pomaszerowało do Namysłowa, w którego okolicach rozbito obóz. Po spaleniu kilkudziesięciu wsi przez polską jazdę książęta oleśniccy zostali zmuszeni do podjęcia rokowań w sprawie uznania Kazimierza królem Czech. Kolejnym celem łupiestw Wielkopolan stało się księstwo brzeskie. Jego mieszkańcy również uznali prawa Jagiellończyka i zagrozili, że jeżeli księżna Elżbieta brandenburska, wdowa po Ludwiku II, będzie temu przeciwna, to wypowiedzą jej posłuszeństwo. Dnia 28 października mieszczanie brzescy podpisali w tej sprawie stosowny układ i pozwolili polskiemu wojsku przejść po miejskich mostach na lewy brzeg Odry. Stąd jazda wielkopolska ruszyła na zachód i spustoszyła kilka miasteczek m. in. Oławę, Wiązów, a nawet odległy o blisko 30 km Strzelin29.

8. Walki husytów.

Jeszcze w końcu października w opawskim obozie aktualny był plan marszu na Pragę po uprzednim połączeniu się z wojskiem polskim przebywającym już w Czechach. Po odejściu wojsk saskich Jagiellończycy dysponowali dwukrotną przewagą liczebną nad Habsburgiem. Wielkopolan w Brzegu dzieliło od Opawy 100 km w linii prostej, a więc kilka dni marszu. W dowództwie polskim nastąpiło jednak niezrozumiałe załamanie woli dalszej walki o koronę czeską. W niewielkim stopniu mogły się do tego przyczynić napływające wieści o klęsce pod Želenicami. Zawiodło dowodzenie, brakło koncepcji użycia znacznych przecież sił, koordynacji działań zbrojnych, kompromitująca była opieszałość Wielkopolan zajętych łupieniem Opolszczyzny. Szlachta zgromadzona w pospolitym ruszeniu nie miała ochoty wikłać się w walki oblężnicze poza granicami kraju w warunkach zbliżającej się zimy. W rezultacie już na początku listopada Jagiellończycy zdecydowani byli przerwać działania zbrojne i powrócić do Polski.

Przy wydłużonych szlakach komunikacyjnych zawodziła łączność pomiędzy Taborem a Strzelcami Opolskimi (280 km w linii prostej). Przesłanie wiadomości mogło na tej odległości trwać około tygodnia. W końcu września wiedziano już jednak w Taborze o wkroczeniu sił królewskich na Śląsk i postanowiono wyjść im na spotkanie. Wojsko polsko-czeskie uległo wówczas podziałowi. Jan Tęczyński z większą jego częścią ruszył na północny wschód w kierunku Kotliny Kłodzkiej. Sądził, że Jagiellończycy będą się posuwać przez Hradec Králove na Pragę. Prowadził nie tylko kilkutysięczne wojsko polskie, ale i oddziały czeskie Hinka Ptaczka, Alsema ze Sternberga i Pribika z Klenovéha. W Czechach pozostał Sędziwój Ostroróg z resztą wojska. Długosz w swej kronice zaznaczył, że Władysława III ostrzeżono, gdyż „w pobliżu Opawy wojska odeszły nawzajem od siebie”30. Przypuszczalnie Tęczyński mógł już około 10 października oczekiwać w Pardubicach na główne siły polskie i dopiero po tygodniu dotarła do niego wiadomość o zmianie kierunku ich pochodu z czeskiego na morawski. Ruszył więc na wschód Międzygórzem Czesko-Morawskim i pokonawszy blisko 160 km w 10 dni mógł dotrzeć pod Opawę około 28 października, dokąd właśnie przed kilkoma dniami przybył sam król. Możliwe, że zniechęcony do dalszej walki wojewoda sandomierski, mając w perspektywie uciążliwy powtórny przemarsz tą samą drogą praską, wpłynął na podjęcie ostatecznej decyzji o przerwaniu ofensywnych działań i powrocie do kraju. Niewątpliwie uświadomił Jagiellończykom, że przy braku szerszego poparcia ze strony panów czeskich dalsza walka o koronę będzie trudna i długotrwała. W pierwszych dniach listopada zwinięto więc obóz pod Opawą, powrócono do kraju i król rozpuścił pospolite ruszenie.

Wycofało się też ze Śląska rycerstwo wielkopolskie. Nie poczyniono żadnych wysiłków, by utrzymać tamtejszych książąt w zależności od korony polskiej. Większość z nich 3 grudnia złożyła we Wrocławiu hołd Albrechtowi, jako królowi czeskiemu. W styczniu 1439 r. Henryk IX Starszy z linii głogowsko-żagańskiej, mając czterokrotnie mniejsze siły, rozbił oddział wielkopolski liczący 1000 piechoty i 400 jazdy. Wielkopolanie stracili 450 zabitych, a ich dowódca Abraham Zbąski dostał się do niewoli. Dnia 10 lutego podpisano w Namysłowie zawieszenie broni i przygotowano projekt traktatu pokojowego, na mocy którego Kazimierz Jagiellończyk zrzekł się wszelkich pretensji do Czech na rzecz Albrechta Habsburga.

Uczestnictwo w wojnach toczonych w Czechach i na Śląsku w latach 20 i 30-tych XV w. nie przyniosło władcom jagiellońskim korony czeskiej, ani też nie zaowocowało przyłączeniem do Królestwa Polskiego Śląska. Z punktu widzenia militarnego niepowodzenia te wynikały przede wszystkim ze słabości dowodzenia po stronie polskiej. Widać to w braku zdecydowania w prowadzeniu działań, bezczynności, opóźnień w mobilizacji sił i środków, trudnościach w aprowizacji, niesprawności pospolitego ruszenia w walkach oblężniczych. Niemniej jednak na gruncie wojskowym czeski teatr wojenny stał się terenem zbierania doświadczeń przez nadal świetne konne rycerstwo polskie w zakresie wykorzystania zdobyczy znakomitej sztuki wojennej husytów, zwłaszcza w organizacji, technice i taktyce np. przy okazji przemarszów, w zakładaniu obozów, budowie fortyfikacji polowych, użyciu piechoty i stosowaniu taboru.

1 Codex epistolaris Vitoldi Magni Ducis Lithuaniae 1376-1430, wyd. A. Prochaska, Kraków 1882, s. 547; Staré letopisy české z rukopisu křižomického, wyd. F. Šimek, M. Kańák, Praha 1959, s. 82; A. Prochaska, Książę husyta, (w:) Księga pamiątkowa ku czci Bolesława Orzechowicza, t. II, Lwów 1916, s. 246; F. M. Bartoš, Husitská revoluce, t. I Doba Žižkova 1415-1426, Praha 1965, s. 171.

2 J. Długosz, Dzieje polskie, ks. 11, s. 172; T. Korzon, Dzieje wojen, s. 172; J. Grygiel, Zygmunt Korybutowicz a Praga (1422-1427), (w:) Polacy w Czechach Czesi w Polsce X-XVIII wiek, pod red. H. Gmiterka, W. Iwańczaka, Lublin 2004, s. 150-151.

3