Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata - Orlando Figes - ebook

Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata ebook

Orlando Figes

0,0

Opis

Wojna krymska była okrutnym konfliktem i kluczowym wydarzeniem połowy XIX wieku. W jej wyniku zginęło co najmniej milion ludzi, a Rosja została zmuszona do walki z potężną koalicją Wielkiej Brytanii, Francji i Imperium Osmańskiego. Była to wojna o terytorium, toczona ze strachu, iż ewentualny upadek państwa Osmanów pozwoli Rosji opanować ogromne obszary rozciągające się od Bałkanów do Zatoki Perskiej. Równocześnie konflikt miał charakter religijny. Podsycał go żarliwy, populistyczny i bardzo niebezpieczny pogląd, podzielany przez cara i jego ministrów, jakoby przeznaczeniem Rosji było sprawowanie władzy nad wszystkimi prawosławnymi chrześcijanami i panowanie w Ziemi Świętej.

 

Książka Orlando Figesa ukazuje świeże oblicze tej niezwykłej wojny, którą toczono o wielką stawkę z przerażającą mieszanką okrucieństwa i niekompetencji. Był to zarówno pierwszy wyraźnie nowoczesny konflikt, na bieżąco fotografowany i opisywany w gazetach, z wiadomościami przekazywanymi za pomocą telegrafu, jak i wojna tradycyjna, z żołnierzami-analfabetami, oficerami-amatorami i wielkimi stratami spowodowanymi przez choroby. Na kartach tej książki znajdziemy słynne epizody wojny, takie jak szarża Lekkiej Brygady, oblężenie Sewastopola czy działalność Florence Nightingale, jednak autor obszernie opisuje również sam Krym i jego kulturę, zniszczoną w wyniku walk. Opierając się na szerokim wachlarzu fascynujących źródeł, Figes przedstawia doświadczenia wojenne uczestników konfliktu, począwszy od szeregowego brytyjskiego żołnierza w wypełnionym śniegiem okopie, po udręczonego, ponurego i ograniczonego cara Mikołaja, gotowego stawić czoła całemu światu w pogoni za religijnym zbawieniem.

 

Orlando Figes jest profesorem historii w Birkbeck College na Uniwersytecie Londyńskim. Urodził się w Londynie w 1959 roku. Ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet w Cambridge; na tej samej uczelni był wykładowcą historii i członkiem Trinity College w latach 1984-1999. Jest autorem wielu książek dotyczących historii Rosji, w tym A People’s Tragedy: The Russian Revolution, 1891-1924, za którą otrzymał w 1997 roku Nagrodę Wolfsona, Nagrodę NCR, Nagrodę Literacką W.H. Smitha, Nagrodę Longman/History Today oraz Nagrodę Literacką Los Angeles Times. Jego inna praca, Natasha’s Dance: A Cultural History of Russia z 2002 roku, znalazła się na liście kandydatów do Nagrody Samuela Johnsona i Nagrody Duffa Coopera. Napisał również książki The Whisperers: Private Life in Stalin’s Russia (2007) oraz Just Send Me Word: A True Story of Love and Survival in the Gulag (2012). Jego prace zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków. Regularnie współpracuje z magazynem New York Review of Books.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 907

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




zakupiono w sklepie:

Sklep Testowy

identyfikator transakcji:

1645557820843375

e-mail nabywcy:

[email protected]

znak wodny:

Wojna krymska była okrutnym konfliktem i kluczowym wydarzeniem połowy XIX wieku. W jej wyniku zginęło co najmniej milion ludzi, a Rosja została zmuszona do walki z potężną koalicją Wielkiej Brytanii, Francji i Imperium Osmańskiego. Była to wojna o terytorium, toczona ze strachu, iż ewentualny upadek państwa Osmanów pozwoli Rosji opanować ogromne obszary rozciągające się od Bałkanów do Zatoki Perskiej. Równocześnie konflikt miał charakter religijny. Podsycał go żarliwy, populistyczny i bardzo niebezpieczny pogląd, podzielany przez cara i jego ministrów, jakoby przeznaczeniem Rosji było sprawowanie władzy nad wszystkimi prawosławnymi chrześcijanami i panowanie w Ziemi Świętej.

Książka Orlando Figesa ukazuje świeże oblicze tej niezwykłej wojny, którą toczono o wielką stawkę z przerażającą mieszanką okrucieństwa i niekompetencji. Był to zarówno pierwszy wyraźnie nowoczesny konflikt, na bieżąco fotografowany i opisywany w gazetach, z wiadomościami przekazywanymi za pomocą telegrafu, jak i wojna tradycyjna, z żołnierzami-analfabetami, oficerami-amatorami i wielkimi stratami spowodowanymi przez choroby.

Na kartach tej książki znajdziemy słynne epizody wojny, takie jak szarża Lekkiej Brygady, oblężenie Sewastopola czy działalność Florence Nightingale, jednak autor obszernie opisuje również sam Krym i jego kulturę, zniszczoną w wyniku walk. Opierając się na szerokim wachlarzu fascynujących źródeł, Figes przedstawia doświadczenia wojenne uczestników konfliktu, począwszy od szeregowego brytyjskiego żołnierza w wypełnionym śniegiem okopie, po udręczonego, ponurego i ograniczonego cara Mikołaja, gotowego stawić czoła całemu światu w pogoni za religijnym zbawieniem.

Copyright © Orlando Figes, 2010

Tytuł oryginału

Crimea. The Last Crusade

All rights reserved.

© Copyright for Polish Edition

Wydawnictwo Napoleon V

Oświęcim 2018

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Tłumaczenie:

Maciej Balicki

Redakcja:

Michał Swędrowski

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Projekt okładki:

Paulina Klimek

Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl

Pełna lista wydanych publikacji i sprzedaż detaliczna:

www.napoleonv.pl

Numer ISBN: 978-83-7889-905-1

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

WSTĘP

W kościele parafialnym w Witchampton w hrabstwie Dorset znajduje się pomnik poświęcony pamięci pięciu żołnierzy z tej spokojnej, niewielkiej wioski, którzy walczyli i zginęli w wojnie krymskiej. Inskrypcja brzmi:

POLEGLI W SŁUŻBIE SWEMU KRAJOWI.

ICH CIAŁA SPOCZYWAJĄ NA KRYMIE.

OBY ICH DUSZE TRAFIŁY DO NIEBA. MDCCCLIV

Na cmentarzu komunalnym w Héricourt w południowo-wschodniej Francji można znaleźć kamień nagrobny z nazwiskami dziewięciu mężczyzn pochodzących z tej okolicy, którzy zginęli na Krymie:

POLEGLI ZA OJCZYZNĘ.

PRZYJACIELE, PEWNEGO DNIA ZNÓW SIĘ SPOTKAMY.

U cokołu pomnika ułożono dwie kule armatnie. Na jednej znajduje się nazwa „Malakoff”, czyli Kurhanu Małachowskiego, zdobytego przez Francuzów podczas oblężenia Sewastopola, bazy rosyjskiej marynarki wojennej na Krymie; na drugiej napisano „Sebastopol”. Tysiące francuskich i brytyjskich żołnierzy leżą w nieoznakowanych i dawno już zapomnianych grobach na Krymie.

W samym Sewastopolu są setki pomników, wiele z nich na cmentarzu wojskowym (brackoje kładbiszcze), jednym z trzech utworzonych przez Rosjan w trakcie oblężenia. Spoczywa na nim 127 583 ludzi poległych w obronie miasta. Oficerowie leżą w indywidualnych grobach, opisanych nazwiskami i nazwami pułków, jednak zwykłych żołnierzy pochowano w masowych mogiłach, po pięćdziesięciu lub stu. Obok Rosjan są to ich serbscy, bułgarscy i greccy bracia w wierze, którzy odpowiedzieli na wezwanie cara do obrony prawosławia.

Niewielka tabliczka, ledwo widoczna w wysokiej trawie, w miejscu, w którym pochowano piętnastu marynarzy, upamiętnia ich „bohaterskie poświęcenie podczas obrony Sewastopola w latach 1854-1855”:

Pomnik w Héricourt.

ZGINĘLI ZA OJCZYZNĘ,

ZA CARA I ZA BOGA

W innych częściach Sewastopola znajdują się „wieczne płomienie” i pomniki poświęcone nieznanym i niezliczonym ludziom poległym w walkach o miasto. Szacuje się, że w masowych grobach trzech cmentarzy wojskowych Sewastopola pochowano ćwierć miliona rosyjskich żołnierzy, marynarzy i cywilów1.

Dwie wojny światowe przysłoniły wielką skalę konfliktu krymskiego oraz ogromne straty w ludziach, jakie spowodował. Dzisiaj wydaje się nam, że była to raczej drugorzędna wojna. Jest niemal zapomniana, tak jak wspomniane wyżej przykościelne tabliczki i nagrobki. Nawet w państwach, które brały w niej udział (Rosja, Wielka Brytania, Francja, Piemont-Sardynia we Włoszech i Imperium Osmańskie, łącznie z obszarami, na których później powstały Rumunia i Bułgaria), tylko nieliczni potrafią obecnie powiedzieć, z jakich powodów została stoczona. Ale dla naszych przodków żyjących przed I wojną światową wojna krymska stanowiła jeden z istotniejszych XIX-wiecznych konfliktów, najważniejszy, jaki miał miejsce za ich życia, tak jak dla nas punktami zwrotnymi w historii są dwie wojny światowe.

Straty były ogromne. Co najmniej 750 000 żołnierzy zginęło w walce lub zmarło z powodu chorób. Dwie trzecie z nich stanowili Rosjanie. Francuzi stracili około 100 000 ludzi, Brytyjczycy znacznie mniej, w przybliżeniu 20 000, ponieważ wysłali dużo skromniejsze siły (w wojnie krymskiej wzięło udział 98 000 brytyjskich żołnierzy i marynarzy; Francuzów było aż 310 000). Mimo to dla niewielkiej rolniczej społeczności, takiej jak ta zamieszkująca Witchampton, utrata pięciu sprawnych fizycznie mężczyzn stanowiła poważny cios. W przypadku parafii Whitegate, Aghada i Farsid w irlandzkim hrabstwie Cork, gdzie armia brytyjska intensywnie prowadziła werbunek, niemal jedna trzecia męskiej populacji zginęła w konflikcie krymskim2.

Nikt nie liczył strat poniesionych przez ludność cywilną: ofiar ostrzału artyleryjskiego, zmarłych z głodu w oblężonych miastach, populacji wyniszczonych przez roznoszone przez wojsko choroby czy całych społeczności wybitych w masakrach i zorganizowanych kampaniach czystek etnicznych, jakie towarzyszyły walkom na Kaukazie, Bałkanach i Krymie. Była to pierwsza „wojna totalna”, XIX-wieczna wersja konfliktów naszej epoki, w której brali udział cywile i występowały kryzysy humanitarne.

Po raz pierwszy wojna miała też naprawdę nowoczesny charakter. Prowadzono ją z wykorzystaniem nowych technologii przemysłowych, zaawansowanych karabinów, okrętów parowych, linii kolejowych, nowatorskiej logistyki i komunikacji, choćby z użyciem telegrafu, ważnych innowacji w dziedzinie medycyny wojskowej, a także z reporterami wojennymi i fotografami przebywającymi w samym środku działań. Jednocześnie był to ostatni konflikt toczony wedle starego kodeksu honorowego, z „poselstwami” i rozejmami zawieranymi w celu zabrania zabitych i rannych z placu boju. Pierwsze bitwy wojny krymskiej, nad Almą i pod Bałakławą, gdzie miała miejsce sławna „szarża Lekkiej Brygady”, nie różniły się zbytnio od starć z epoki napoleońskiej. Oblężenie Sewastopola, będące najdłuższym i najważniejszym etapem konfliktu, stanowiło natomiast zapowiedź uprzemysłowionej wojny okopowej z lat 1914-1918. Podczas jedenastu i pół miesiąca działań Rosjanie, Brytyjczycy i Francuzi wykopali 120 km okopów oraz zasypali się 150 milionami pocisków karabinowych i 5 milionami artyleryjskich o różnym kalibrze3.

Nazwa wojny krymskiej nie odzwierciedla jej globalnej skali i ogromnego znaczenia dla Europy, Rosji oraz części świata rozciągającej się od Bałkanów do Jerozolimy i od Konstantynopola do Kaukazu, której dotyczyła „kwestia wschodnia”, wielki międzynarodowy problem wynikający z rozkładu Imperium Osmańskiego. Być może lepiej byłoby przyjąć rosyjską nazwę konfliktu, czyli „wojnę wschodnią” (wostocznaja wojna), mającą przynajmniej tę zaletę, że odnosi się do „kwestii wschodniej”, albo nawet „wojnę turecko-rosyjską”. Ten ostatni termin, pojawiający się w wielu źródłach tureckich, umieszcza zmagania w szerszej historycznej perspektywie wielowiekowych konfliktów rosyjsko-osmańskich, choć pomija kluczowy czynnik zaangażowania państw zachodnich.

Wojna rozpoczęła się w 1853 roku od starć między wojskami osmańskimi i rosyjskimi w naddunajskich księstwach Mołdawii i Wołoszczyzny na terytorium obecnej Rumunii. Potem rozprzestrzeniła się na Kaukaz, gdzie Turcy i Brytyjczycy wspierali muzułmańskie plemiona, zachęcając je do wystąpienia przeciwko Rosji, a następnie na pozostałe obszary wokół Morza Czarnego. W 1854 roku, kiedy po stronie Turcji interweniowały Wielka Brytania i Francja, a Austriacy zagrozili dołączeniem do antyrosyjskiego przymierza, car wycofał swe wojska ze wspomnianych wyżej księstw i walki przeniosły się na Krym. W latach 1854-1855 starcia toczono jednak także na innych teatrach działań wojennych: na Morzu Bałtyckim, gdzie Royal Navy planowała atak na Petersburg, rosyjską stolicę; na Morzu Białym, gdzie w lipcu 1854 roku ostrzelała Monastyr Sołowiecki, a nawet na syberyjskim wybrzeżu Pacyfiku.

W walkach o globalnej skali udział brali przedstawiciele wielu narodów. Na kartach tej książki czytelnik napotka mniejszą, niż ma nadzieję (lub się obawia), liczbę wojskowych, a więcej królów i królowych, książąt, dworzan, przywódców religijnych, rewolucjonistów polskich i węgierskich, lekarzy, pielęgniarek, dziennikarzy, artystów, fotografów, pamflecistów i pisarzy. Wśród tych ostatnich żaden nie jest ważniejszy dla historii z perspektywy rosyjskiej niż Lew Tołstoj, który służył jako oficer na trzech różnych frontach wojny (na Kaukazie, nad Dunajem i na Krymie). Co najważniejsze, dzięki listom i wspomnieniom czytelnik pozna punkt widzenia oficerów i szeregowych żołnierzy, począwszy od brytyjskich tommies, poprzez francusko-algierskich żuawów po rosyjskich żołnierzy wywodzących się spośród chłopów pańszczyźnianych.

Istnieje wiele książek dotyczących wojny krymskiej napisanych w języku angielskim. Ta jednak, jako pierwsza w jakimkolwiek języku, opiera się dogłębnie na źródłach rosyjskich, francuskich i osmańskich, a także brytyjskich, co pozwala na wyjaśnienie geopolitycznych, kulturowych i religijnych przyczyn udziału w konflikcie każdej z najważniejszych potęg. Ze względu na skupienie się na historycznym kontekście wojny czytelnicy niemogący się doczekać opisu walk będą musieli zachować cierpliwość w początkowych rozdziałach (lub nawet je pominąć). Mam nadzieję, że poniższe strony pomogą na nowo zrozumieć kluczowe znaczenie wojny jako punktu zwrotnego w historii Europy, Rosji i Bliskiego Wschodu, którego konsekwencje są wciąż odczuwalne. Nie ma tu miejsca na rozpowszechniony brytyjski pogląd, iż był to „bezsensowny” i „niepotrzebny” konflikt – przekonanie oparte na niezadowoleniu społeczeństwa ze źle prowadzonej kampanii i ograniczonych osiągnięć, które do dziś wywiera szkodliwy wpływ na literaturę historyczną. Wojna krymska, dawno już zapomniana, a niekiedy nawet nie traktowana przez badaczy jako poważny temat, trafiła więc głównie w ręce brytyjskich historyków wojskowości, w tym wielu amatorów-entuzjastów, od lat opowiadających te same historie (szarża lekkiej brygady, nieudolność angielskich dowódców, Florence Nightingale) i przywiązujących niewielką wagę do religijnych źródeł konfliktu, skomplikowanej kwestii wschodniej, stosunków między chrześcijanami i muzułmanami w rejonie Morza Czarnego czy istoty europejskiej rusofobii. Bez zapoznania się z tymi kwestiami trudno uchwycić prawdziwe znaczenie tych wydarzeń.

Wojna krymska miała przełomowy charakter. Doprowadziła do zerwania tradycyjnego sojuszu między Rosją i Austrią, na którym opierał się stary porządek na kontynencie europejskim, co pozwoliło później na pojawienie się nowych państw narodowych: Włoch, Rumunii i Niemiec. Pozostawiła Rosjan z głęboką urazą wobec Zachodu, z poczuciem zdradzenia przez inne państwa chrześcijańskie, które stanęły po stronie Turcji, oraz z niespełnionymi ambicjami na Bałkanach, wpływającymi destabilizująco na relacje między mocarstwami w latach 70. XIX wieku i prowadzącymi do kryzysów stanowiących przyczynę wybuchu I wojny światowej. Był to pierwszy ważniejszy europejski konflikt z udziałem Turcji, nie licząc jej krótkiego zaangażowania w wojny rewolucyjnej Francji i napoleońskie. Otworzył on islamski świat Imperium Osmańskiego przed zachodnimi armiami i technologiami, przyspieszając jego integrację w ramach światowej gospodarki kapitalistycznej. Wywołał też antyzachodnią reakcję islamu, trwającą do dziś.

Każde z mocarstw zaangażowało się w wojnę krymską z własnych pobudek. Nacjonalizmy i rywalizacja między potęgami łączyły się z kwestiami religijnymi. Turcy walczyli o wykruszającą się europejską część imperium, o obronę suwerenności w obliczu rosyjskich roszczeń do reprezentowania ludności prawosławnej zamieszkującej Imperium Osmańskie, a także o zapobiegnięcie islamskiej i nacjonalistycznej rewolucji w swej stolicy. Brytyjczycy twierdzili, iż ruszyli na wojnę, by bronić dręczonej przez Rosję Turcji, lecz w istocie bardziej interesowało ich zadanie ciosu Imperium Rosyjskiemu, którego obawiali się jako rywala w Azji. Chcieli też wykorzystać konflikt do zabezpieczenia własnych interesów handlowych i religijnych na obszarze Imperium Osmańskiego. Dla Napoleona III wojna stanowiła okazję do przywrócenia Francji szacunku i wpływów na arenie międzynarodowej, jeśli nie sławy z czasów rządów jego stryja. Być może cesarz Francuzów chciał także na nowo narysować mapę Europy, mającą stanowić rodzinę liberalnych państw narodowych z granicami, jakie wyobrażał sobie Napoleon I. Jednocześnie wpływ katolików na jego wątłą władzę sprawiał, iż był popychany ku wojnie z Rosją z przyczyn religijnych. Dla Brytyjczyków i Francuzów była to krucjata w obronie wolności i cywilizacji europejskiej przeciwko barbarzyńskiej i despotycznej Rosji, której agresywny ekspansjonizm stanowił realne zagrożenie nie tylko dla Zachodu, ale i całego chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o cara Mikołaja I, człowieka bardziej niż ktokolwiek inny odpowiedzialnego za wybuch wojny krymskiej, to kierowała nim po części przerośnięta duma i arogancja, stanowiące rezultat zasiadania na tronie od 27 lat, po części jego poglądy na to, jak wielka potęga, taka jak Rosja, powinna postępować wobec słabszych sąsiadów, a po części całkowicie błędne założenie co do reakcji innych mocarstw na jego działania. Co jednak najważniejsze, wierzył on, iż prowadzi wojnę religijną, krucjatę, wypełniając rosyjski obowiązek obrony chrześcijan w Imperium Osmańskim. Car zobowiązał się stawić czoła całemu światu, aby wykonać zadanie, które uznawał za święte, polegające na rozciągnięciu prawosławnego imperium aż do Konstantynopola i Jerozolimy.

Historycy zwykle lekceważą religijne przyczyny wojny. Nieliczni przeznaczają więcej niż akapit lub dwa na spór w Ziemi Świętej – rywalizację pomiędzy katolikami czy też łacinnikami (wspieranymi przez Francję) a Grekami4 (mającymi oparcie w Rosji) o kontrolę nad Bazyliką Grobu Świętego w Jerozolimie i Bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem – mimo że stanowił on zarzewie (a dla cara wystarczającą przyczynę) wojny krymskiej. Aż do wybuchu konfliktów religijnych naszej epoki wydawało się nieprawdopodobne, aby błaha kłótnia o klucze kościelnego uwikłała wielkie mocarstwa w znaczącą wojnę. Niekiedy spór w Ziemi Świętej jest przedstawiany jako przykład absurdalnego charakteru owej „bezmyślnej” i „niepotrzebnej” wojny. Czasami natomiast wydaje się być jedynie wydarzeniem, które prowadziło do prawdziwej przyczyny konfliktu: starań europejskich potęg o wpływy w Imperium Osmańskim. Jednocześnie pojawiają się twierdzenia, iż wojny wybuchają z powodu rywalizacji pomiędzy mocarstwami, konkurowania o rynki lub wpływu wywieranego przez opcje nacjonalistyczne w polityce wewnętrznej. Wszystko to prawda, lecz bagatelizowane jest znaczenie religii w XIX-wiecznym świecie (jeśli konflikty na Bałkanach w latach 90. XX wieku i pojawienie się wojującego islamu czegoś nas nauczyły, to z pewnością tego, że religia odgrywa istotną rolę w podsycaniu wojen). Wszystkie mocarstwa wykorzystywały religię do nacisku w kwestii wschodniej. W rywalizacji potęg polityka i wiara ściśle się ze sobą splatały, a każde z państw, w największej mierze Rosja, wyruszało na wojnę z wiarą, że Bóg jest po jego stronie.

Uwaga o datach

Od 1700 do 1918 roku w Rosji używano kalendarza juliańskiego, opóźnionego o 13 dni w stosunku do kalendarza gregoriańskiego stosowanego w Europie Zachodniej. W celu uniknięcia nieporozumień wszystkie daty w niniejszej książce zostały podane zgodnie z kalendarzem gregoriańskim.

PODZIĘKOWANIA

Badania na potrzeby niniejszej książki trwały wiele lat, a podziękowania za udzielone mi w tym czasie wsparcie należą się wielu osobom.

W pierwszych etapach zbierania materiałów Helen Rappaport pomogła mi opracować bibliografię spośród potencjalnie niekończącej się listy książek oraz opublikowanych wspomnień, dzienników i listów autorstwa uczestników wojny krymskiej. Służyła mi również bezcennymi radami w kwestii społecznej historii wojny, dzieląc się informacjami, które zdobyła, pisząc No Place for Ladies: The Untold Story of Women in the Crimean War.

Jestem wdzięczny Alastairowi Massiemu z National Army Museum w Londynie, którego prace, The National Army Museum Book of the Crimean War: The Untold Stories orazA Most Desperate Undertaking: The British Army in the Crimea, 1854-56, stanowiły dla mnie źródło inspiracji. Szczególnie wdzięczy jestem Jej Wysokości Królowej Elżbiecie II za pozwolenie na wykorzystanie materiałów z Archiwów Królewskich. Dziękuję również Sophie Gordon za rady dotyczące fotografii z Kolekcji Królewskiej w Windsorze. W archiwum Basbanlik Osmanlik w Stambule pomogli mi Murat Siviloglu i Melek Maksudoglu, a w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historii Wojskowości Luisa Chabibulina.

Wiele osób przekazało mi spostrzeżenia dotyczące całego projektu lub jego fragmentów: Norman Stone, Sean Brady, Douglas Austin, Tony Margrave, Mike Hinton, Miles Taylor, Dominic Lieven i Mark Mazower – jestem wdzięczny im wszystkim. Zwłaszcza Douglas Austin i Tony Margrave stanowili prawdziwą kopalnię informacji na temat różnych aspektów wojskowych. Podziękowania należą się również Marze Kozelsky za udzielenie mi pozwolenia na przeczytanie maszynopisu jej niedokończonej jeszcze wtedy książki na temat Krymu, Metinowi Kuntowi i Onurowi Önulowi za pomoc w sprawach tureckich, Edmundowi Herzigowi za wsparcie w kwestiach związanych z Ormianami, Lucy Riall za porady dotyczące Włoch, Joannie Bourke za przemyślenia na temat psychologii pola walki, Anthony’emu Beevorowi za pomoc w kwestii huzarów, Rossowi Belsonowi za informacje o przyczynach rezygnacji Sidneya Herberta, Keithowi Smithowi za hojny dar w postaci niesamowitej fotografii Old Scutari and Modern Üsküdar Jamesa Robertsona, a także Hugh Smallowi, którego praca The Crimean War: Queen Victoria’s War with the Russian Tsars pozwoliła mi zmienić zdanie na temat wielu spraw.

Jak zawsze, jestem zobowiązany mojej rodzinie: żonie Stephanie i naszym córkom Lydii i Alice, które nigdy do końca mi nie uwierzyły, że piszę książkę o wojnie, niemniej jednak pozwoliły mi zająć się moimi zainteresowaniami. Dziękuję również mojej cudownej agentce Deborah Rogers oraz jej wspaniałemu zespołowi z Rogers, Coleridge and White, zwłaszcza Melanie Jackson z Nowego Jorku; Cecilii Mackay za wnikliwą pracę przy ilustracjach; Elizabeth Stratford za przygotowanie tekstu do druku; Alanowi Gillilandowi za doskonałe mapy, a przede wszystkim dwójce moich świetnych redaktorów, Simonowi Winderowi z Penguin i Sarze Bershtel z Metropolitan.

MAPY

1. Strefa konfliktu w kwestii wschodniej

2. Strefa konfliktu na obszarze naddunajskim

3. Natarcie sprzymierzonych w stronę Sewastopola

4. Bitwa nad Almą

5. Kaukaz

6. Bitwa pod Bałakławą

7. Bitwa pod Inkermanem

8. Oblężenie Sewastopola

ROZDZIAŁ IWOJNY RELIGIJNE

Pielgrzymi od tygodni ciągnęli do Jerozolimy, aby świętować tam Wielkanoc. Przybywali z każdego zakątka Europy Wschodniej i Bliskiego Wschodu: z Egiptu, Syrii, Armenii, Anatolii, Grecji, ale przede wszystkim z Rosji. Podróżowali drogą morską do portu w Jafie, gdzie wypożyczali wielbłądy lub osły. W Wielki Piątek 10 kwietnia 1846 roku w Jerozolimie przebywało już 20 000 pielgrzymów. Wynajmowali każdy lokal, jaki tylko mogli znaleźć, ewentualnie spali całymi rodzinami pod gołym niebem. Aby móc zapłacić za długą podróż, niemal wszyscy przywieźli ze sobą jakieś towary: ręcznie wykonane krucyfiksy lub ozdoby, korale czy haftowane przedmioty, które sprzedawali przy świątyniach turystom z Europy. Plac przed Bazyliką Grobu Pańskiego, stanowiącą główny cel ich pielgrzymki, był tętniącym życiem targiem. Kolorowe stoiska z owocami i warzywami rywalizowały o miejsce z towarami pielgrzymów oraz wydzielającymi odór skórami kozłów i wołów, pozostawionymi na słońcu przy garbarni znajdującej się za bazyliką. Przebywali tam również żebracy. Zmuszali nieznajomych do dawania im jałmużny, grożąc, iż w przeciwnym razie dotkną ich swymi pokrytymi trądem dłońmi. Bogaci turyści musieli być chronieni przez tureckich przewodników, którzy bili żebraków ciężkimi kijami, oczyszczając w ten sposób drogę do drzwi bazyliki.

W 1846 roku Wielkanoc przypadła w tym samym dniu zarówno w kalendarzu łacińskim, jak i greckim, prawosławnym. Świątynie wypełniły się więc większymi niż zwykle tłumami i panowała bardzo nerwowa atmosfera. Dwie społeczności wiernych od dawna sprzeczały się ze sobą, kto powinien mieć prawo jako pierwszy przeprowadzić obrzędy wielkopiątkowe na ołtarzu Golgoty w Bazylice Grobu Pańskiego, w miejscu gdzie Jezus miał ponoć zostać złożony do grobu. W ostatnich latach rywalizacja między łacinnikami i Grekami5 stała się tak zażarta, że Mehmed Pasza, osmański gubernator Jerozolimy, został zmuszony do rozmieszczenia żołnierzy wokół bazyliki i w jej wnętrzu, aby zachować porządek. I to jednak nie zapobiegło bijatykom.

Gdy w Wielki Piątek łacińscy księża przybyli do ołtarza z obrusami z białego płótna, okazało się, że Grecy dotarli tam pierwsi ze swymi obrusami wyszywanymi jedwabiem. Katolicy zażądali od prawosławnych edyktu wydanego przez sułtana w Konstantynopolu, upoważniającego ich do umieszczenia jedwabnego obrusu na ołtarzu w pierwszej kolejności. Grecy z kolei nakazali łacinnikom pokazać edykt pozwalający im na usunięcie owego obrusu. Między duchownymi doszło do bójki, do której po obu stronach szybko przyłączyli się mnisi i pielgrzymi. Wkrótce cała bazylika zamieniła się w pole bitwy. Rywalizujące ze sobą grupy wiernych walczyły nie tylko z użyciem pięści, ale też krucyfiksów, świeczników, kielichów mszalnych, kaganków i kadzielnic, a nawet kawałków drewna z relikwiarzy. Starcie kontynuowano z użyciem noży i pistoletów, przeszmuglowanych do bazyliki przez wiernych z obu stron. Kiedy w końcu straże Mehmeda Paszy oczyściły świątynię, na jej posadzce spoczywało ponad 40 zabitych6.

„Zobaczcie, co czyni się w imię religii!”, napisała zajmująca się kwestiami społecznymi Angielka Harriet Martineau, która odwiedziła Ziemię Świętą (Palestynę i Syrię) w 1846 roku.

„Jerozolima to najświętsze miejsce na ziemi dla mahometan, nie licząc Mekki; dla chrześcijan i żydów jest ona natomiast najświętszym miejscem na ziemi. Co więc robią oni w świątyni Tego, którego uważają za swego wspólnego Ojca? Są tu mahometanie chętni zabić każdego żyda lub chrześcijanina, który wejdzie do meczetu Omara. Są tu Grecy i chrześcijanie łacińscy nienawidzący się nawzajem i gotowi zabić żyda lub mahometanina, który wejdzie do Bazyliki Grobu Pańskiego. I są też żydzi, świadczący przeciwko swym nieprzyjaciołom w mściwym języku swych starożytnych proroków”7.

Rywalizacja między Kościołami chrześcijańskimi wzmogła się z powodu gwałtownego wzrostu liczby pielgrzymów przybywających w XIX wieku do Palestyny. Koleje i parowce umożliwiły masowe podróże, otwierając region przed grupami wycieczkowymi katolików z Francji i Włoch oraz przed pobożną klasą średnią Europy i Ameryki. Różne Kościoły zaczęły współzawodniczyć o wpływy. Tworzono misje mające wspierać własnych pielgrzymów, rywalizowano o kupno ziemi, fundowano biskupstwa i klasztory, a także zakładano szkoły, aby nawracać w nich prawosławnych Arabów (głównie Syryjczyków i Libańczyków), należących do największej, a jednocześnie najgorzej wyedukowanej społeczności chrześcijańskiej w Ziemi Świętej.

„W ciągu ostatnich dwóch lat rządy Rosji, Francji, Neapolu i Sardynii wysłały do Jerozolimy hojne dary w celu udekorowania Bazyliki Grobu Pańskiego”, relacjonował w 1839 roku William Young, brytyjski konsul w Palestynie i Syrii, w liście do lorda Palmerstona, stojącego na czele Foreign Office.

„Widoczne są liczne symptomy coraz większej zazdrości oraz nieprzyjaznych stosunków między Kościołami. Błahe spory, jakie od zawsze toczyli łacinnicy, Grecy i Ormianie, miały niewielkie znaczenie, dopóki raz na jakiś czas sprawę rozstrzygano na korzyść tych, którzy wręczyli władzom tureckim większą łapówkę. Te czasy jednak mijają, a owe kraje nie są dłużej zamknięte przed europejskimi intrygami w sprawach kościelnych”8.

Między 1842 i 1847 rokiem w Jerozolimie dochodziło do wzmożonych działań: anglikanie ufundowali biskupstwo, Austriacy otworzyli franciszkańską drukarnię, Francuzi założyli konsulat i pompowali pieniądze w katolickie szkoły oraz kościoły; papież Pius IX przywrócił stałego łacińskiego patriarchę, pierwszego od krucjat w XII wieku; grecki patriarcha powrócił z Konstantynopola, by zwiększyć swą kontrolę nad ludnością prawosławną; Rosjanie natomiast wysłali misję, która doprowadziła do powstania kompleksu budynków obejmujących schronisko, szpital, kaplicę, szkołę i targ, mających służyć wielkiej i ciągle rosnącej liczbie rosyjskich pielgrzymów.

W pierwszych dekadach XIX wieku rosyjska Cerkiew Prawosławna wysłała do Jerozolimy więcej pielgrzymów, niż jakikolwiek inny Kościół chrześcijański. Co roku na Wielkanoc do miasta przybywało nawet 15 000 Rosjan. Niektórzy z nich mieli za sobą długą pieszą wędrówkę przez Kaukaz, Anatolię i Syrię. Dla Rosjan miejsca święte w Palestynie stanowiły przedmiot głębokiego i żarliwego oddania. Pielgrzymka do nich stanowiła dla tych ludzi najwyższy wyraz ich wiary.

Rosjanie w pewnym sensie uważali Ziemię Świętą za fragment swej duchowej ojczyzny. Idei „świętej Rusi” nie wiązały granice państwowe. Było to imperium prawosławnych, ze świątyniami rozsianymi na obszarach zamieszkanych przez wyznawców wschodniego chrześcijaństwa i Bazyliką Grobu Pańskiego jako najważniejszą z nich. „Palestyna – jak pisał pewien rosyjski teolog w latach 40. XIX wieku – to nasza ojczysta ziemia, w której nie uważamy się za obcych”9. Podstawę pod te roszczenia położyły stulecia pielgrzymowania, tworząc więź między rosyjską Cerkwią i miejscami świętymi (tj. mającymi związek z życiem Chrystusa w Betlejem, Jerozolimie i Nazarecie). Wielu Rosjan uważało, iż więź ta stanowi fundament wyższej, duchowej władzy, ważniejszej od tymczasowego i politycznego zwierzchnictwa dynastii Osmanów nad Palestyną.

Katolicy i protestanci nie wykazywali równie wielkiej żarliwości. Dla nich miejsca święte stanowiły przedmiot historycznego zainteresowania i romantycznego sentymentu, a nie religijnego oddania. Pisarz, podróżnik i historyk Alexander Kinglake stwierdził, że „spośród osób należących do Kościoła łacińskiego kimś najbliższym pielgrzymowi był często zwykły francuski turysta z dziennikiem w ręku oraz koncepcją i planem napisania książki”. Europejskich turystów odrzucała wielka gorliwość prawosławnych pielgrzymów, których dziwne obrzędy raziły ich jako „barbarzyńskie” i będące „upokarzającymi zabobonami”. Martineau nie chciała udać się do Bazyliki Grobu Pańskiego, aby obejrzeć mycie nóg pielgrzymów w Wielki Czwartek: „Nie mogłabym patrzeć na tę maskaradę czynioną w imię chrześcijaństwa, przy której najprymitywniejszy rytuał odprawiany nad brzegiem afrykańskiej rzeki nie byłby gorszący”. Z tego samego powodu Martineau nie poszła na ceremonię Ognia Świętego w Wielką Sobotę, kiedy to tysiące prawosławnych wiernych zgromadziły się w Bazylice Grobu Pańskiego, by zapalić pochodnie od cudownych płomieni pojawiających się na grobie Chrystusa. Rywalizujące ze sobą grupy – Grecy, Bułgarzy, Mołdawianie, Serbowie i Rosjanie – przepychały się, aby zapalić swe świece w pierwszej kolejności. Dochodziło do bójek. Zdarzało się, że wierni byli tratowani na śmierć lub dusili się w dymie. Baron Curzon, świadek jednej z takich scen w 1834 roku, opisał ceremonię jako „scenę chaosu i profanacji”, w której pielgrzymi, „niemal nadzy, tańczyli, wykonując szalone gesty i wrzeszcząc jak opętani”10.

Nie jest zaskoczeniem, że unitarianka Martineau czy anglikanin Curzon odnosili się nieprzychylnie do takich obrzędów: w Kościołach protestanckich okazywanie uczuć religijnych zostało już dawno wykorzenione. Jak wielu turystów udających się do Ziemi Świętej, czuli oni, że mają mniej wspólnego z prawosławnymi pielgrzymami, których gwałtowne zachowanie nie wydawało im się w ogóle chrześcijańskie, niż ze stosunkowo laickimi muzułmanami, których surowa powściągliwość i powaga były dla nich lepiej zrozumiałe z uwagi na ich własną osobistą formę cichej modlitwy. Nastawienie takie wpływało na politykę Zachodu wobec Rosji w kwestii dyplomatycznych sporów w Ziemi Świętej, które doprowadziły ostatecznie do wybuchu wojny krymskiej.

Europejscy komentatorzy, niezdający sobie sprawy ze znaczenia Ziemi Świętej dla rosyjskiej tożsamości duchowej lub obojętni wobec tego faktu, widzieli jedynie rosnące rosyjskie zagrożenie dla interesów zachodnich Kościołów w tym regionie. Na początku lat 40. Young, wówczas brytyjski konsul, regularnie wysyłał do Foreign Office sprawozdania dotyczące stałego rozwoju „rosyjskiej agentury” w Jerozolimie, której celem jego zdaniem było przygotowanie do „rosyjskiego podboju Ziemi Świętej” poprzez sponsorowanie pielgrzymek oraz wykupywanie ziemi pod prawosławne cerkwie i klasztory. Był to z pewnością okres, w którym rosyjskie misje wywierały coraz większy wpływ na greckie, ormiańskie i arabskie społeczności prawosławne, finansując budowę cerkwi, szkół oraz schronisk w Palestynie i Syrii (działaniom tym sprzeciwiało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Petersburgu, słusznie obawiając się, iż mogą one wywołać niezadowolenie mocarstw zachodnich). Raporty Younga o rosyjskich planach podboju stawały się coraz bardziej histeryczne. „Słyszano rosyjskich pielgrzymów mówiących otwarcie, że już niedługo ten kraj znajdzie się pod władzą Rosji – pisał konsul do Palmerstona w 1840 roku. – W okresie wielkanocnym Rosjanie są w stanie uzbroić w jedną noc 10 000 pielgrzymów w obrębie murów Jerozolimy. Klasztory w mieście są rozległe i bez problemu można przemienić je w fortece”. Obawy Brytyjczyków co do owego „rosyjskiego planu” doprowadziły do przyspieszenia anglikańskich inicjatyw, a w rezultacie do ufundowania pierwszego anglikańskiego kościoła w Jerozolimie w 1845 roku11.

Jednak to Francuzi byli najbardziej zaniepokojeni rosnącą rosyjską obecnością w Ziemi Świętej. Według francuskich katolików ich kraj łączyły z Palestyną stare historyczne więzy, sięgające jeszcze krucjat. Uważali oni, że właśnie dlatego do Francuzów, „pierwszego katolickiego narodu” Europy, należy specjalne zadanie ochrony wiary w Ziemi Świętej, mimo widocznego spadku liczby łacińskich pielgrzymów w ostatnich latach. „Posiadamy tam spuściznę, którą należy zachować, i interesy, których trzeba bronić – pisała lokalna katolicka prasa. – Miną wieki, zanim Rosjanie przeleją choć drobną część krwi, jaką przelali Francuzi w wyprawach krzyżowych do Ziemi Świętej. Rosjanie nie brali udziału w krucjatach (…). Pierwszeństwo Francji pośród narodów chrześcijańskich jest w Oriencie tak ugruntowane, iż Turcy zwą całą chrześcijańską Europę Frankistanem, krajem Francuzów”12.

Aby przeciwstawić się rosnącej obecności Rosjan i umocnić własną pozycję jako głównego opiekuna katolików w Palestynie, Francuzi otworzyli konsulat w Jerozolimie w 1843 roku (wściekły muzułmański tłum, wrogi wobec wpływów zachodnich mocarstw, wkrótce zerwał z masztu bezbożną trójkolorową flagę). Francuski konsul zaczął pokazywać się w bazylikach Grobu Pańskiego i Narodzenia Pańskiego na łacińskich mszach w pełnym mundurze galowym, otoczony przez licznych urzędników. Na pasterkę w Betlejem udał się w towarzystwie sporego oddziału piechoty, wyposażonego przez Mehmeda Paszę, ale opłaconego przez Francję13.

W Bazylice Narodzenia Pańskiego starcia między łacinnikami i prawosławnymi zdarzały się równie często co w Bazylice Grobu Pańskiego. Od lat trwał spór o to, czy łacińscy mnisi powinni posiadać klucz do głównego kościoła (którym opiekowali się Grecy), tak aby mogli przechodzić przez niego do należącej do katolików Kaplicy Żłóbka; czy powinni dysponować kluczem do Groty Narodzenia, położonej pod bazyliką starożytnej jaskini, w której rzekomo miał urodzić się Chrystus, a także czy mogą umieścić w marmurowej posadzce groty srebrną gwiazdę, przyozdobioną herbem Francji i łacińską inskrypcją: „Tutaj Jezus Chrystus zrodził się z Dziewicy Maryi”. Gwiazda znalazła się tam za sprawą Francuzów w XVIII wieku, lecz Grecy zawsze traktowali ją z niechęcią jako „symbol podboju”. W 1847 roku została skradziona. Sprawcy porzucili narzędzia wykorzystane do wyrwania jej z marmurowej posadzki. Łacinnicy natychmiast oskarżyli o ten czyn Greków. Nieco wcześniej Grecy wybudowali mur, uniemożliwiając łacińskim księżom dostęp do groty, co skończyło się bójką między dwoma grupami duchownych. Kiedy srebrna gwiazda została usunięta, Francuzi wystosowali protest do Wysokiej Porty, rządu osmańskiego w Konstantynopolu, powołując się na dawno już zapomniany traktat z 1740 roku, który w ich mniemaniu dawał katolikom prawo do dostępu do groty i trzymania tam srebrnej gwiazdy. Grecy wysuwali jednak własne roszczenia, oparte o tradycję i koncesje przyznane im przez Portę14. Ten niewielki zatarg o klucze do świątyni stanowił w istocie zaczątek dyplomatycznego kryzysu dotyczącego sprawowania kontroli nad miejscami świętymi, którego konsekwencje okazały się bardzo poważne.

Na podstawie traktatu z 1740 roku Francuzi domagali się nie tylko klucza do bazyliki w Betlejem, ale i praw do remontu sklepienia Bazyliki Grobu Pańskiego. Dach wymagał pilnej naprawy, z jednej strony zdarty został prawie cały ołów (Grecy i łacinnicy oskarżali się nawzajem o ten czyn), przez sklepienie przeciekał deszcz, a po świątyni fruwały ptaki. Według tureckiego prawa właściciel dachu był właścicielem całego budynku. Łacinnicy i Grecy zażarcie spierali się więc o prawo do przeprowadzenia napraw, dzięki czemu w oczach Turków staliby się legalnymi opiekunami Bazyliki Grobu Pańskiego. Rosja przeciwstawiła się Francji i wsparła roszczenia prawosławnych, powołując się na traktat w Küczük Kajnardży z 1774 roku, podpisany przez Turcję po klęsce w wojnie z Rosją w latach 1768-1774. Rosjanie uważali, że traktat ten daje im prawo do reprezentowania interesów ludności prawosławnej w Imperium Osmańskim. Mijali się jednak z prawdą. Traktat napisano niejednoznacznym językiem, tak że w różnych tłumaczeniach jego tekst można było z łatwością wypaczyć (Rosjanie podpisali traktat w języku rosyjskim i włoskim, Turcy w tureckim i włoskim; później został przełożony przez Rosjan na język francuski do celów dyplomatycznych)15. W każdym razie nacisk Rosji na Portę sprawił, że łacinnicy nie zdołali postawić na swoim. Turcy grali na zwłokę i starali się omijać problem, wykonując pewne pojednawcze gesty wobec obu stron.

Konflikt pogłębił się w maju 1851 roku, kiedy Ludwik Napoleon wyznaczył swego bliskiego przyjaciela, markiza Charles’a de La Valette, na ambasadora w tureckiej stolicy. Dwa i pół roku po wyborze na prezydenta Francji Napoleon wciąż miał trudności z zapewnieniem sobie władzy nad Zgromadzeniem Narodowym. Aby umocnić swą pozycję, zdecydował się na serię ustępstw wobec katolików. W 1849 roku francuskie wojska asystowały papieżowi w powrocie do Rzymu, po tym jak został wygnany z Watykanu przez rewolucjonistów. Na mocy uchwalonego w 1850 roku Prawa Falloux możliwe stało się zwiększenie liczby szkół prowadzonych przez katolików. Nominacja La Valette’a stanowiła następny krok przychylny duchowieństwu. Markiz był gorliwym katolikiem, czołową postacią tajemniczej „partii klerykalnej”, która jak powszechnie uważano, pociągała za sznurki w sprawach francuskiej polityki zagranicznej. Wpływy tej frakcji były silne zwłaszcza w zakresie polityki wobec miejsc świętych, w ramach której wzywała ona do twardego przeciwstawienia się prawosławnemu zagrożeniu. Na nowym stanowisku La Valette posunął się znacznie poza zakres swych obowiązków. W drodze do Konstantynopola, wbrew ustalonemu planowi, zatrzymał się w Rzymie, aby przekonać papieża do wsparcia francuskich roszczeń w imieniu katolików w Ziemi Świętej. W Konstantynopolu podczas pertraktacji z Portą używał agresywnego języka; jak wyjaśniał, taktyka ta miała na celu „sprawienie, by sułtan i jego ministrowie cofnęli się i skapitulowali” przed francuskimi żądaniami. Za La Valette’em murem stanęła katolicka prasa, zwłaszcza wpływowy Journal des débats, którego redaktor naczelny był bliskim przyjacielem ambasadora. La Valette natomiast dostarczał prasie cytatów, które zaogniały sytuację i doprowadzały do wściekłości cara Mikołaja I16.

W sierpniu 1851 roku Francuzi utworzyli wspólnie z Turkami komisję, mającą pochylić się nad kwestią praw przedstawicieli poszczególnych wyznań. Jej obrady przeciągały się bez większego skutku, a Turcy z rozwagą porównywali roszczenia rywalizujących ze sobą Greków i łacinników. Zanim zakończono prace, La Valette ogłosił, że prawa łacinników zostały „ewidentnie ugruntowane”, co oznaczało, że dalsze negocjacje nie są już potrzebne. Ambasador mówił o Francji „zasadnie uciekającej się do ekstremalnych środków”, żeby wspierać prawa łacinników, oraz chwalił jej „przeważające siły marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym”, stanowiące środek realizacji francuskich interesów.

Należy wątpić, czy La Valette posiadał pozwolenie Napoleona na tak jednoznaczne grożenie wojną. Prezydent nie interesował się zbytnio religią. Nie znał szczegółów sporu w Ziemi Świętej i generalnie przyjmował w kwestii Bliskiego Wschodu stanowisko defensywne. Jest jednak możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne, że Napoleon cieszył się ze sprowokowanego przez La Valette’a kryzysu w stosunkach z Rosją. Chciał bowiem wykorzystać wszelkie niesnaski między trzema potęgami (Wielką Brytanią, Rosją i Austrią), które trzymały Francję na uboczu „koncertu mocarstw” i zmusiły ją do podpisania „dręczących traktatów” w 1815 roku, po klęsce jego stryja Napoleona Bonaparte. Ludwik Napoleon miał uzasadnione powody, aby liczyć, że na skutek sporu w Ziemi Świętej powstanie nowy system sojuszy. Austria była katolickim krajem i można było ją nakłonić do sprzymierzenia się z Francją przeciwko prawosławnej Rosji. Z kolei Wielka Brytania miała na Bliskim Wschodzie własne imperialne interesy, których musiała bronić przed Rosją. Bez względu jednak na to, jakie były powody rozmyślnego aktu agresji ze strony La Valette’a, sprawił on, że car wpadł w furię i ostrzegł sułtana, że uznanie jakichkolwiek łacińskich roszczeń będzie stanowić pogwałcenie traktatów między Portą a Rosją i zmusi go do zerwania stosunków dyplomatycznych z Osmanami. Ten niespodziewany obrót zdarzeń zaalarmował Brytyjczyków, którzy do tej pory nakłaniali Francję do zawarcia kompromisu, teraz jednak zaczęli przygotowywać się na ewentualność wojny17.

Konflikt rozpoczął się dopiero dwa lata później, ale kiedy wybuchł, wywołaną przez niego pożogę podsycała kształtowana przez wieki religijna żarliwość.

*

Dla Imperium Rosyjskiego religia miała znaczenie większe, niż dla jakiegokolwiek innego mocarstwa. W systemie carskim poddani byli szeregowani według ich wiary. Granice oraz międzynarodowe zobowiązania państwa rozumiano niemal w całości w kategoriach religijnych.

Według ideologii założycielskiej państwa carów, która w XIX wieku zyskała nową siłę dzięki rosyjskiemu nacjonalizmowi, odkąd Turcy w 1453 roku zdobyli Konstantynopol, Moskwa stanowiła ostatnią istniejącą stolicę prawosławia – „Trzeci Rzym”. Zgodnie z ową ideologią boska misja Rosji polegała między innymi na oswobodzeniu prawosławnej ludności zamieszkującej islamskie Imperium Osmańskie i na ponownym ustanowieniu w Konstantynopolu stolicy wschodniego chrześcijaństwa. Imperium Rosyjskie pojmowano jako prawosławną krucjatę. Począwszy od klęsk zadanych w XVI wieku mongolskim chanatom: Kazańskiemu i Astrachańskiemu, a skończywszy na podboju Krymu, Kaukazu i Syberii w XVIII i XIX stuleciu, tożsamość imperialnej Rosji była praktycznie definiowana przez konflikt między chrześcijańskimi osadnikami i tatarskimi nomadami na euroazjatyckich stepach. W rosyjskiej świadomości narodowej granice religijne były zawsze ważniejsze od etnicznych: Rosjanin był prawosławny, a obcokrajowiec wyznawał inną wiarę.

Kwestia religijna była także kluczowa w wojnach prowadzonych przez Rosję przeciwko Turcji. W połowie XIX wieku osmańscy władcy mieli 10 milionów prawosławnych poddanych na terytoriach europejskich (Grecy, Bułgarzy, Albańczycy, Mołdawianie, Wołosi i Serbowie) oraz około 3-4 milionów chrześcijan na Kaukazie i w Anatolii (Ormianie, Gruzini i niewielka liczba Abchazów)18.

Wzdłuż północnej granicy Imperium Osmańskiego łańcuch fortec rozciągał się od Belgradu na Bałkanach do Karsu na Kaukazie. To na tej linii toczono wszystkie wojny turecko-rosyjskie, do jakich dochodziło od drugiej połowy XVII wieku (w latach 1686-1699, 1710-1711, 1735-1739, 1768-1774, 1787-1792, 1806-1812 oraz 1828-1829). Wojna krymska i późniejsza wojna rosyjsko-turecka w latach 1877-1878 nie stanowiły wyjątku od tej reguły. Regiony przygraniczne, których broniły owe fortece, były religijnymi polami bitew, linią uskoku między prawosławiem i islamem.

Dwa regiony miały kluczowe znaczenie w konfliktach rosyjsko-tureckich: delta Dunaju (obejmująca księstwa Mołdawii i Wołoszczyzny) oraz północne wybrzeże Morza Czarnego (w tym Półwysep Krymski). Miały one stać się głównymi teatrami wojny krymskiej.

Delta Dunaju, z szerokimi odnogami oraz zabójczymi mokradłami, była kluczową strefą buforową, chroniącą Konstantynopol przed atakiem lądowym Rosjan. Zapasy żywności z tego obszaru miały ogromne znaczenie zarówno dla tureckich fortec, jak i każdej rosyjskiej armii, jaka ruszyłaby na osmańską stolicę. W związku z tym istotny czynnik stanowiła lojalność miejscowego chłopstwa. Rosjanie odwoływali się do wyznawanego przez nie prawosławia, próbując przeciągnąć je na swoją stronę na czas wojny o wyzwolenie spod muzułmańskiej władzy. Turcy z kolei stosowali politykę spalonej ziemi. Głód i choroby raz po raz przyczyniały się do porażki nacierających Rosjan, maszerujących w głąb naddunajskich ziem, gdzie uprawy zostały zniszczone przez wycofujących się Turków. Chcąc uderzyć na osmańską stolicę, Rosjanie musieli więc utworzyć szlak zaopatrzeniowy na Morzu Czarnym, by transportować drogą morską zapasy dla atakujących oddziałów.

Jednakże północne wybrzeże Morza Czarnego i Krym także stanowiły osmańską strefę buforową skierowaną przeciwko Rosji. Zamiast skolonizować te obszary, Osmanowie woleli polegać w kwestii obrony granic islamu przed chrześcijańskimi najeźdźcami na swych wasalach, tureckojęzycznych plemionach tatarskich z Chanatu Krymskiego. Państwo to, rządzone przez dynastię Girejów, bezpośrednich potomków samego Czyngis-chana, stanowiło ostatnią pozostałość po Złotej Ordzie. Od XV do XVIII wieku konne armie Tatarów kontrolowały stepy rozciągające się między Rosją i czarnomorskim wybrzeżem. Tatarzy najeżdżali Wielkie Księstwo Moskiewskie, zapewniając regularne dostawy słowiańskich niewolników, sprzedawanych później w Konstantynopolu, aby świadczyli usługi seksualne lub pełnili funkcję wioślarzy na galerach. Rosyjscy carowie i królowie Polski płacili chanowi trybut, aby trzymał swych ludzi z dala od ich ziem19.

Pod koniec XVII wieku Rosja, opanowawszy Ukrainę, rozpoczęła trwające całe stulecie zmagania o wyrwanie owej strefy buforowej spod osmańskiej kontroli. Położone nad ciepłymi wodami porty Morza Czarnego, kluczowe dla rozwoju rosyjskiego handlu i potęgi morskiej, stanowiły w tym konflikcie cele strategiczne, jednak kwestie religijne miały niewiele mniejsze znaczenie. W związku z tym, kiedy w 1699 roku Osmanowie zostali pokonani przez Rosjan i ich sprzymierzeńców, Piotr Wielki zażądał od nich, aby zapewnili Grekom prawo do Bazyliki Grobu Pańskiego, a wszystkim Rosjanom swobodny dostęp do Ziemi Świętej. Zmagania o naddunajskie księstwa (Mołdawię i Wołoszczyznę) również były po części konfliktem religijnym. Podczas wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1710-1711 Piotr nakazał swym wojskom przekroczyć Prut i najechać te kraje. Miał nadzieję, że uda mu się wywołać powstanie chrześcijańskiej ludności przeciwko Turkom, lecz nigdy ono nie wybuchło. Mimo to idea, że Rosja może wzywać prawosławnych mieszkańców Imperium Osmańskiego do nadszarpywania władzy osmańskiej, pozostała centralnym elementem carskiej polityki przez dwa kolejne stulecia.

Polityka ta przyjęła formalny charakter za rządów Katarzyny Wielkiej (1762-1796). Po zadaniu Osmanom decydującej klęski w wojnie w latach 1768-1774, w trakcie której ponownie zajęto naddunajskie księstwa, Rosjanie zażądali od przegranych stosunkowo niewielkich ustępstw terytorialnych, po czym wycofali się ze wspomnianych państw. Na mocy traktatu w Küczük Kajnardży otrzymali jedynie niewielki fragment wybrzeża czarnomorskiego pomiędzy Dnieprem i Bohem (w tym port w Chersoniu), region Kabarda na Kaukazie oraz położone na Krymie porty Kercz i Jenikale, gdzie Morze Azowskie łączy się z Morzem Czarnym. Ugoda zmuszała jednak Osmanów do zrzeczenia się zwierzchnictwa nad Chanatem Krymskim i przyznania Tatarom niepodległości. Traktat zapewniał również rosyjskim statkom swobodne przejście przez Bosfor i Dardanele, wąskie tureckie cieśniny łączące Morze Czarne z Morzem Śródziemnym. Choć Rosjanie nie zdobyli dużego terytorium, zyskali duże możliwości ingerowania w sprawy osmańskie w celu ochrony ludności prawosławnej. Traktat z 1774 roku przywrócił księstwom naddunajskim ich dotychczasowy status państw wasalnych Turcji, ale Rosjanie otrzymali prawo obrony ich prawosławnych mieszkańców. Rosja dostała też zgodę na budowę cerkwi w Konstantynopolu. Rosjanie uznali, że dzięki temu zyskali prawo do reprezentowania wszystkich prawosławnych poddanych sułtana. Traktat pozwalał chrześcijańskim kupcom z Imperium Osmańskiego (Grekom, Ormianom, Mołdawianom i Wołochom) pływać po wodach tureckich pod rosyjską banderą. Było to ważne ustępstwo, które pozwoliło Rosji na jednoczesny rozwój interesów handlowych i religijnych. Roszczenia religijne miały pewne ciekawe pragmatyczne implikacje. Ponieważ Rosjanie nie mogli zaanektować księstw naddunajskich bez sprzeciwu ze strony wielkich mocarstw, zaczęli szukać możliwości zdobycia od Porty koncesji, dzięki którym regiony te zyskałyby częściową niezależność i trafiłyby pod wpływy rosyjskie. Żywiono nadzieję, że pewnego dnia wspólna wiara pomoże w zawarciu przymierza z Mołdawianami i Wołochami, co osłabi władzę turecką i zapewni Rosji dominację nad południowo-wschodnią Europą w razie upadku Imperium Osmańskiego.

Ośmielona zwycięstwem nad Turcją Katarzyna zaczęła prowadzić politykę współpracy z Grekami. Uważała, że Rosja ma prawo i obowiązek dbania o ich interesy religijne. Caryca wysłała do Grecji wysłanników wojskowych, kształciła greckich oficerów w swych akademiach, a także zachęcała greckich kupców i marynarzy do osiedlania się w nowych miastach na wybrzeżu Morza Czarnego. Wzmacniała też wiarę Greków, że Rosja wesprze ich ruch narodowowyzwoleńczy, skierowany przeciwko Turkom. Katarzyna utożsamiała się ze sprawą grecką w stopniu większym od któregokolwiek innego rosyjskiego władcy. Znajdując się pod rosnącym wpływem swego najwyższego rangą dowódcy wojskowego, męża stanu i faworyta Grigorija Potiomkina, caryca zaczęła nawet marzyć o odtworzeniu Cesarstwa Bizantyńskiego na gruzach Imperium Osmańskiego. Korespondujący z Katarzyną francuski filozof Wolter tytułował ją „votre majesté impériale de l’église grecque”, a jej ulubiony niemiecki dysputant baron Friedrich Grimm nazywał ją „l’Impératrice des Grecs”. Katarzyna wyobrażała sobie owo hellenistyczne państwo jako ogromne prawosławne imperium, znajdujące się pod opieką Rosji, której słowiański język stanowił niegdyś lingua franca Cesarstwa Bizantyńskiego, jak sądził (błędnie) pierwszy wielki rosyjski historyk Wasilij Tatiszczew. Drugi wnuk Katarzyny otrzymał imię Konstanty, jakie nosił zarówno pierwszy, jak i ostatni bizantyński cesarz. Aby upamiętnić jego narodziny w 1779 roku, kazała wybić specjalne srebrne monety, przedstawiające wielki kościół św. Zofii (Hagia Sophia) w Konstantynopolu, przemieniony na meczet przez bezlitosnych osmańskich zdobywców. Zamiast minaretu, na monecie widać było prawosławny krzyż, wieńczący kopułę dawnej bizantyńskiej bazyliki. Aby odpowiednio wyedukować wnuka, zanim zostanie on władcą wskrzeszonego Cesarstwa Wschodniego, caryca sprowadziła piastunki z Naksos, by nauczyły go greki; będąc dorosłym człowiekiem, Konstanty z łatwością posługiwał się tym językiem20.

Nigdy nie było jasne, na ile poważnie Katarzyna podchodziła do tego „greckiego projektu”. W formie, w jakiej został on przedstawiony w 1780 roku przez jej osobistego sekretarza, a w praktyce również ministra spraw zagranicznych, hrabiego Bezborodkę, obejmował ni mniej, ni więcej wyparcie Turków z Europy, podział ich bałkańskich terytoriów pomiędzy Rosję i Austrię oraz „odbudowę starożytnego greckiego cesarstwa” z Konstantynopolem jako stolicą. W 1781 roku Katarzyna omówiła projekt z cesarzem Austrii Józefem II. W przeciągu następnego roku dwójka monarchów, wymieniając między sobą listy, zgodziła się co do atrakcyjności planu, nie wiadomo jednak, czy zamierzała wprowadzić go w życie. Część historyków doszła do wniosku, że „grecki projekt” był jedynie neoklasyczną ikonografią czy politycznym teatrem w stylu „wiosek potiomkinowskich” i nie odgrywał istotnej roli w rosyjskiej polityce zagranicznej. Jednak nawet jeśli nie istniał konkretny plan niezwłocznych działań, wydaje się niemal pewne, że projekt stanowił część ogólnego zamierzenia Katarzyny, wedle którego Rosja miała stanowić potęgę w rejonie Morza Czarnego, połączoną więzami handlowymi i religijnymi ze światem prawosławnym we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w tym Jerozolimą. Jak stwierdził Gawriił Dierżawin, ulubiony poeta Katarzyny, a zarazem jeden z ważniejszych rosyjskich mężów stanu w okresie jej panowania, celem „greckiego projektu” było:

„Nacierać w ramach krucjaty,

oczyścić rzekę Jordan,

oswobodzić Grób Pański,

zwrócić Ateny Ateńczykom,

Konstantynopol Konstantynowi

i na nowo ustanowić Ziemię Świętą Jafeta”21.

Oda na zdobycie Izmaiłu

Politycznym pokazem był z pewnością objazd portów czarnomorskich przez Katarzynę i Józefa w otoczeniu wielkiej międzynarodowej świty. Caryca odwiedziła miejsca budowy nowych rosyjskich miasteczek i baz wojskowych, przechodząc przez bramy wzniesione na jej cześć przez Potiomkina, z wyrytymi słowami „Droga do Bizancjum”22. Wyprawa stanowiła potwierdzenie zamierzeń monarchini.

Katarzyna uważała, że jeśli Rosja ma zostać wielkim mocarstwem, musi skierować się ku południu. Nie wystarczał już eksport futer i drewna przez porty nadbałtyckie, jak w czasach średniowiecznego Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Rywalizacja z europejskimi potęgami wymagała rozwinięcia punktów handlowych do sprzedawania produktów rolnych z żyznych, południowych ziem, a także obecności marynarki wojennej w portach czarnomorskich, skąd jej okręty mogłyby dostać się na Morze Śródziemne. Ze względu na specyficzne położenie geograficzne Rosji Morze Czarne było kluczowe nie tylko do obrony południowej granicy ze światem islamu, ale także do utrzymania mocarstwowej pozycji na kontynencie europejskim. Bez Morza Czarnego Rosja nie posiadała dostępu do Europy drogą morską. Wyjątek stanowił Bałtyk, ale w razie konfliktu mógł on być łatwo zablokowany przez inne północne państwa (tak też uczynili Brytyjczycy w czasie wojny krymskiej).

Plan rozwinięcia Rosji w mocarstwo na południu rozpoczął się na poważnie w 1776 roku, kiedy Katarzyna mianowała Potiomkina zarządcą Noworosji (Noworossija), słabo zaludnionego obszaru na północnym wybrzeżu Morza Czarnego, zdobytego właśnie w wojnie z Osmanami, i nakazała mu ją skolonizować. Nadała ogromne połacie ziemi swej szlachcie i zaprosiła europejskich osadników (Niemców, Polaków, Włochów, Greków, Bułgarów i Serbów) do zamieszkania na stepach i zajęcia się rolnictwem. Założono nowe miasta – Jekaterynosław, Chersoń, Mikołajów i Odessę. Wiele z nich wzniesiono w stylu francuskiego i włoskiego rokoko. Potiomkin osobiście nadzorował budowę Jekaterynosławia (co dosłownie oznacza „Sławę Katarzyny”) jako grecko-rzymskiej fantazji, symbolizującej klasyczną spuściznę, jaka według niego i zwolenników „greckiego projektu” miała przypadać Rosji. Opracowywał plany majestatycznych neoklasycznych budowli, które w większości nigdy nie powstały, na przykład sklepów „tworzących półkole jak ateńskie propyleje”, domu gubernatora w „greckim i rzymskim stylu”, sądów o kształcie „starożytnych bazylik” oraz katedry, „swego rodzaju imitacji Bazyliki św. Pawła za Murami”, jak wyjaśniał w liście do Katarzyny. Był to, jak twierdził, „znak przemiany tej ziemi dzięki Waszej opiece z jałowego stepu w bogaty ogród, z dziczy zamieszkałej tylko przez zwierzęta w dom przyjmujący ludzi z całego świata”23.

Odessa była klejnotem w południowej koronie Rosji. Piękno swej architektury zawdzięczała w ogromnej mierze księciu de Richelieu. Uciekł on z Francji po rewolucji i przez wiele lat pełnił funkcję gubernatora miasta. Odessa stała się jednak ważnym portem dzięki pracy Greków, których Katarzyna w pierwszej kolejności zachęcała do zasiedlania miasta. Dzięki traktatowi w Küczük Kajnardży, dającemu swobodę przemieszczania się rosyjskim statkom, miasto szybko zyskało kluczowe znaczenie w handlu na Morzu Czarnym i Morzu Śródziemnym, w dużej mierze wypierając Francuzów z ich dominującej pozycji.

Inaczej przebiegało wcielanie Krymu do Rosji. Na mocy traktatu z 1774 roku Chanat Krymski stał się niezależny od Imperium Osmańskiego, aczkolwiek sułtan utrzymał nad nim nominalne zwierzchnictwo religijne jako kalif. Mimo podpisania ugody Osmanowie byli niechętni uznaniu niepodległości Krymu, ponieważ obawiali się, że wkrótce zostanie on pochłonięty przez Rosję, tak jak reszta wybrzeża czarnomorskiego. W swych rękach mieli potężną fortecę w Oczakowie przy ujściu Dniepru, z której mogli zaatakować Rosjan, gdyby ci interweniowali na półwyspie. Nie dysponowali jednak większymi możliwościami obrony przed rozszerzaniem się rosyjskich wpływów politycznych i religijnych.

Trzy lata po podpisaniu traktatu chanem został wybrany Szahin Girej. Ten wyedukowany w Wenecji i na wpół zeuropeizowany człowiek był kandydatem preferowanym przez Rosję (stojąc na czele krymskiej delegacji w Petersburgu, zrobił wrażenie na Katarzynie swym „miłym charakterem” i przystojnym wyglądem). Szahina wspierała spora społeczność chrześcijańska (greccy, gruzińscy i ormiańscy kupcy), a także wielu nogajskich koczowników z kontynentalnego stepu. Ci ostatni od zawsze bronili swej niezależności od podległego Osmanom chanatu i uznawali zwierzchność Szahina jako dowódcy Ordy Nogajskiej. Kandydat ten był jednak nie do przyjęcia dla Osmanów, którzy wysłali flotę ze swym własnym chanem, aby go zastąpił. Nakłaniali też Tatarów krymskich, żeby powstali przeciw „niewiernemu” Szahinowi. Ten uciekł, ale wkrótce powrócił i dokonał rzezi zbuntowanych Tatarów, zatrważając nią nawet Rosjan. W odpowiedzi zachęcani przez Osmanów Tatarzy rozpoczęli wojnę religijną, mszcząc się na krymskich chrześcijanach. Rosjanie musieli zorganizować ich pospieszny exodus (30 000 chrześcijan przeniesiono do Taganrogu, Mariupola i innych miast na wybrzeżu Morza Czarnego, gdzie większość z nich stała się bezdomna).

Wyjazd chrześcijan poważnie osłabił krymską gospodarkę. Szahin stał się jeszcze bardziej zależny od Rosjan, którzy zaczęli na niego naciskać, aby zaakceptował aneksję. Potiomkin, chcąc zająć Krym, zanim reszta Europy zdąży zareagować, przygotował się na szybką wojnę z Turcją, jednocześnie próbując uzyskać abdykację Szahina w zamian za okazałą pensję. Gdy chana przeniesiono do Petersburga, Tatarów przekonano do uznania zwierzchnictwa Katarzyny. Na całym Krymie przeprowadzono wyreżyserowane ceremonie, w trakcie których Tatarzy gromadzili się przy swych mułłach, by przysięgnąć na Koran wierność prawosławnej carycy rezydującej w odległości tysięcy kilometrów. Potiomkin pragnął, żeby aneksja przynajmniej wyglądała na przeprowadzoną zgodnie z wolą ludu.

Wcielenie Krymu do Rosji w 1783 roku stanowiło dla Turcji gorzkie upokorzenie. Po raz pierwszy Imperium Osmańskie utraciło na rzecz chrześcijan ziemie zamieszkane przez muzułmanów. Wielki wezyr Porty niechętnie pogodził się z sytuacją. Inni politycy na sułtańskim dworze uważali natomiast, że utrata Krymu oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo dla Imperium Osmańskiego. Twierdzili, że Rosjanie wykorzystają półwysep w roli bazy dla wojsk mogących zaatakować Konstantynopol i Bałkany. W związku z tym dążyli do wojny z Petersburgiem. Turcy nie mieli jednak realnych szans na samotne stawienie czoła Rosji, a nadzieja na interwencję państw zachodnich nie była zbyt wielka: Austria stanęła po stronie Rosji, chcąc w przyszłości wraz z nią podzielić Imperium Osmańskie; Francja była zbyt wyczerpana zaangażowaniem w wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych, by wysłać flotę na Morze Czarne; Brytyjczycy natomiast, głęboko dotknięci stratami w Ameryce, okazywali obojętność (jeśli „Francja zamierza zachować spokój w sprawie Turków – zanotował minister spraw zagranicznych lord Grantham – dlaczego mielibyśmy się wtrącać? To nie czas na wszczynanie nowej awantury”)24.

Pobłażliwość Osmanów zakończyła się cztery lata później, w 1787 roku, krótko po prowokacyjnej podróży Katarzyny po niedawno zdobytych miastach na wybrzeżu Morza Czarnego. W tym samym czasie Turcy ponosili dalsze straty z rąk Rosjan na Kaukazie25. Górę wzięła prowojenna frakcja w Porcie, mająca nadzieję na sojusz z Prusami. Osmanowie wypowiedzieli wojnę Rosji, którą wsparli sprzymierzeni z nią Austriacy, wypowiadając wojnę Turcji. Początkowo Osmanowie odnosili pewne sukcesy. Na froncie naddunajskim zepchnęli Austriaków na teren Banatu. Jednak pomoc wojskowa z Prus nigdy nie nadeszła. Po długim oblężeniu Turcy utracili na rzecz Rosjan strategiczną fortecę w Oczakowie. Następnie kontratakujący Austriacy odebrali im Belgrad i naddunajskie księstwa, a Rosjanie zajęli ważne porty u ujścia Dunaju. Turcy byli zmuszeni prosić o pokój. Na mocy traktatu w Jassach podpisanego w 1792 roku odzyskali nominalną kontrolę nad księstwami naddunajskimi, ale oddali Rosji rejon Oczakowa, skutkiem czego nowa granica rosyjsko-turecka przebiegała na Dniestrze. Turcy zadeklarowali także, że oficjalnie uznają rosyjską aneksję Krymu. Jednak w rzeczywistości nigdy w pełni nie pogodzili się z tą stratą i wyczekiwali możliwości odwetu.

*

W wojnie religijnej prowadzonej przez Rosję przeciw jej muzułmańskim sąsiadom islamskie kultury rejonu Morza Czarnego były uważane za szczególne niebezpieczne. Rosyjscy władcy bali się powstania islamskiej osi, szerokiej koalicji muzułmańskich ludów pod przewodnictwem Turcji, grożącej południowemu pograniczu, gdzie liczba muzułmańskiej ludności szybko rosła, częściowo na skutek wysokiego współczynnika urodzeń, ale także z powodu przyjmowania islamu przez koczownicze plemiona. To w celu wzmocnienia carskiej kontroli nad tymi słabo zaludnionymi obszarami Rosjanie w pierwszych dekadach XIX wieku rozpoczęli nowy etap w polityce dotyczącej kwestii południowej, polegający na pozbywaniu się ludności muzułmańskiej i zachęcaniu chrześcijańskich osadników do kolonizowania niedawno podbitych ziem.

Besarabia została zdobyta przez Rosjan podczas wojny w latach 1806-1812. Oficjalnie Turcy oddali ją na mocy traktatu zawartego w Bukareszcie w 1812 roku, który oprócz tego umieszczał księstwa naddunajskie pod wspólnym zwierzchnictwem Rosji i Imperium Osmańskiego. Nowi carscy władcy Besarabii wygnali z niej muzułmańską ludność, wysyłając do Rosji tysiące tatarskich rolników jako jeńców wojennych. Następnie zasiedlili żyzne równiny Mołdawianami, Wołochami, Bułgarami, Rusinami i Grekami, których zachęcano ulgami podatkowymi, zwolnieniem ze służby wojskowej i pożyczkami od rosyjskich władz dla zdolnych rzemieślników. Lokalni carscy urzędnicy, znajdujący się pod presją, aby jak najszybciej zaludnić obszary, dzięki którym granice Rosji znalazły się zaledwie kilka kilometrów od Dunaju, przymykali nawet oko na pojawianie się zbiegłych ukraińskich i rosyjskich chłopów pańszczyźnianych, którzy po 1812 roku zaczęli w dużej liczbie przybywać do Besarabii. Wdrożono energiczny program budowy cerkwi, a ustanowienie eparchii w Kiszyniowie sprawiło, że lokalni przywódcy religijny znaleźli się pod zwierzchnictwem rosyjskiego (a nie greckiego) Kościoła prawosławnego26.

Rosyjski podbój Kaukazu stanowił część tej samej krucjaty. W dużej mierze uważano go za wojnę religijną z wyznającymi islam górskimi plemionami: Czeczenami, Inguszami, Czerkiesami i Dagestańczykami, mającą na celu chrystianizację Kaukazu. Muzułmańskie plemiona, głównie sunnickie, zaciekle przeciwstawiały się politycznemu zwierzchnictwu jakiegokolwiek świeckiego państwa, ze względów religijnych stawały jednak po stronie osmańskiego sułtana jako „najwyższego kalifa prawa islamskiego”. Rosjanie dowodzeni przez generała Aleksandra Jermołowa, wyznaczonego w 1816 roku na gubernatora Gruzji, prowadzili brutalną wojnę. Posuwając się do terroru, napadali na wioski, palili domy, niszczyli uprawy i oczyszczali lasy, na próżno próbując ujarzmić górskie plemiona. Mordercza kampania sprawiła, że zaczęły one organizować ruch oporu, który wkrótce sam nabrał charakteru religijnego.

Odłamem islamu mającym największe wpływy w regionie był murydyzm, wywodzący się od bractwa sufickiego Nakszbandijja, który zaczął rozkwitać w Dagestanie w drugiej dekadzie XIX wieku. Stamtąd rozprzestrzenił się na teren Czeczenii, gdzie duchowni organizowali ruch oporu w ramach dżihadu (świętej wojny), prowadzonego przez imama Ghaziego Muhammada w obronie prawa szariatu i czystości wiary islamskiej. Murydyzm stanowił wybuchową mieszankę, głosząc wojnę o podłożu religijnym i społecznym przeciwko niewiernym Rosjanom oraz wspierającym ich książętom. Pozwolił na nowo zjednoczyć górskie plemiona, podzielone na skutek waśni rodowych i wendett, dzięki czemu imam mógł wprowadzić podatki i powszechną służbę wojskową. Jego władzę egzekwowali murydzi (uczniowie religijni), którzy pełnili funkcję lokalnych urzędników i sędziów w opanowanych przez buntowników wioskach.

Im bardziej religijny stawał się ruch oporu, tym bardziej religijny charakter przyjmowała rosyjska inwazja. Chrystianizacja Kaukazu stała się jednym z jej głównych celów, a Rosjanie wykluczyli kompromis z muzułmańskim przywództwem rebeliantów. „Całkowitego pojednania między nimi i nami można spodziewać się dopiero wtedy, gdy krzyże zostaną umieszczone na górach i w dolinach, a cerkwie Chrystusa Zbawiciela zajmą miejsce meczetów – deklarowano w oficjalnym rosyjskim dokumencie. – Do tego momentu siła zbrojna stanowi prawdziwą podstawę naszej władzy na Kaukazie”. Rosjanie niszczyli meczety i ograniczali możliwość praktykowania islamu. Największy protest wywołał zakaz pielgrzymowania do Mekki i Medyny. W wielu rejonach niszczenie muzułmańskich osad było połączone z rosyjską polityką, którą dzisiaj nazwalibyśmy „czystkami etnicznymi”, przesiedleniami górskich plemion i przydzielaniem ich ziem chrześcijańskim osadnikom. Na Kubaniu i północnym Kaukazie muzułmanów zastąpiono słowiańskimi kolonistami, głównie rosyjskimi i ukraińskimi chłopami lub Kozakami. W niektórych regionach południowego Kaukazu chrześcijańscy Gruzini i Ormianie stanęli po stronie rosyjskich najeźdźców, dzięki czemu przypadła im część łupów. Na przykład podczas podboju Chanatu Gandży (Jelizawetpolu) Gruzini przyłączyli się do armii rosyjskiej w roli oddziałów pomocniczych. Później Rosjanie nakłaniali ich do posuwania się w głąb zajętych terenów i przejmowania ziem opuszczonych przez muzułmanów zmuszonych do odejścia na skutek prześladowań religijnych. Prowincja erywańska, pokrywająca się z grubsza ze współczesną Armenią, była w dużej mierze zamieszkana przez muzułmańską ludność turecką aż do wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1828-1829, w trakcie której Rosjanie wypędzili stamtąd około 26 000 wyznawców islamu. W ciągu kolejnej dekady sprowadzili tam prawie dwukrotnie większą liczbę Ormian27.

Ale to na Krymie religijny charakter rosyjskich podbojów na południu był najbardziej widoczny. Historia religii na półwyspie była długa i skomplikowana. Dla Rosjan było to miejsce święte. Według ich kronik to w Chersonezie, starożytnym mieście założonym przez Greków na południowo-zachodnim wybrzeżu Krymu, niedaleko obecnego Sewastopola, w 988 roku ochrzczony został wielki książę kijowski Włodzimierz, co oznaczało sprowadzenie chrześcijaństwa na teren Rusi Kijowskiej. Krym był jednak domem także dla Scytów, Rzymian, Greków, Gotów, Genueńczyków, Żydów, Ormian, Mongołów i Tatarów. Półwysep, umiejscowiony na głębokiej linii uskoku, oddzielającej chrześcijaństwo od islamskiego świata Osmanów i tureckojęzycznych plemion, był przedmiotem ciągłych sporów i miejscem stoczenia wielu wojen. Świątynie i inne budowle o charakterze religijnym na Krymie same stały się polami bitew o wiarę, a każda fala osadników uznawała je za swoje. Na przykład w położonym na wybrzeżu miasteczku Sudak znajduje się cerkiew św. Mateusza. Pierwotnie była meczetem, ale została zniszczona, a następnie odbudowana przez Greków jako cerkiew prawosławna. Później Genueńczycy, którzy przybyli na Krym w XIII wieku, zamienili ją w kościół katolicki. Osmanowie sprawili, że ponownie stała się meczetem. Była nim aż do rosyjskiej aneksji, kiedy ponownie przekształcono ją w cerkiew prawosławną28.

Na skutek rosyjskiej aneksji Krymu caryca zyskała 300 000 nowych poddanych. Niemal wszyscy z nich byli wyznającymi islam Tatarami i Nogajami. Rosjanie próbowali włączyć miejscowych notabli (bejów i mirzów) do swej administracji, oferując im chrystianizację oraz podniesienie do statusu szlachty. Zostali jednak zignorowani. Potęga tych ludzi nigdy nie opierała się na sprawowaniu urzędów, ale na posiadaniu ziemi i polityce klanowej. Tak długo więc, jak mogli zatrzymać swe włości, większość z nich wolała zachować dotychczasową pozycję w lokalnej społeczności niż służyć nowym, carskim panom. Przeważająca część z nich była połączona więzami rodowymi, handlowymi lub religijnymi z Imperium Osmańskim. Wielu wyemigrowało na jego obszar po zajęciu półwyspu przez Rosję.

Rosyjska polityka wobec tatarskiego chłopstwa była bardziej brutalna. Na Krymie, w przeciwieństwie do większości obszaru Rosji, nie znano pańszczyzny. Władze carskie uznały wolność tatarskich chłopów, przyznając im status chłopów państwowych (osobna kategoria prawna, odmienna od chłopów pańszczyźnianych). Nieprzerwane przywiązanie Tatarów do osmańskiego kalifa, do którego zwracali się podczas piątkowych modlitw, stanowiło jednak dla Rosjan ciągłą prowokację. Sprawiło, iż zaczęli wątpić w szczerość przysięgi wierności carowi, złożonej przez nowych poddanych. W trakcie licznych XIX-wiecznych wojen z Osmanami Rosjanie obawiali się tatarskiej rebelii na Krymie. Oskarżali muzułmańskich przywódców o modlitwy za tureckie zwycięstwo, a tatarskich chłopów o wiązanie nadziei z wyzwoleniem przez Turków. Działo się tak, mimo że aż do wojny krymskiej muzułmańska ludność zachowywała w większości przypadków lojalność wobec cara.

Przekonani o wiarołomstwie Tatarów Rosjanie robili co w ich mocy, aby zmusić nowych poddanych do emigracji. Pierwszy masowy exodus Tatarów krymskich do Turcji nastąpił podczas wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1787-1792. Była to w przeważającej mierze paniczna ucieczka chłopów bojących się represji ze strony Rosjan. Tatarów zachęcano do wyjazdu także innymi środkami, w tym poprzez konfiskatę ziem, zawyżone podatki, pracę przymusową i fizyczne zastraszanie przez oddziały kozackie. Do 1800 roku niemal jedna trzecia tatarskich mieszkańców Krymu, około 100 000 ludzi, wyemigrowała do Imperium Osmańskiego. Kolejne 10 000 wyjechało w następstwie wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1806-1812. Zastąpili ich rosyjscy osadnicy i inni wyznawcy prawosławia: Grecy, Ormianie i Bułgarzy, w tym wielu uchodźców z Imperium Osmańskiego, chcących dostać się pod opiekę chrześcijańskiego państwa. Exodus Tatarów krymskich stanowił początek stopniowego ustępowania muzułmanów z Europy. Była to część długiej historii wymiany ludnościowej i konfliktu etnicznego pomiędzy sferą osmańską i prawosławną, która trwała aż do kryzysów na Bałkanach pod koniec XX wieku29.

Chrystianizację Krymu urzeczywistniano również poprzez budowę okazałych cerkwi, pałaców i neoklasycznych miast, usuwając z otoczenia ślady islamskiej przeszłości. Katarzyna wyobrażała sobie Krym jako raj na południu Rosji, ogród wypoczynkowy, w którym owoce jej oświeconych, chrześcijańskich rządów będą doceniane i prezentowane światu rozciągającemu się za Morzem Czarnym. Caryca lubiła używać greckiej nazwy półwyspu, Tauryda, zamiast tatarskiej Krym. Sądziła, że łączy ona Rosję z hellenistyczną cywilizacją bizantyńską. Nadała rosyjskim możnym ogromne połacie ziemi, aby mogli wybudować wspaniałe posiadłości wzdłuż górzystego południowego wybrzeża, którego piękno przywodziło na myśl Amalfi. Tamtejsze klasycystyczne budowle, ogrody w stylu śródziemnomorskim i winnice miały stanowić nośnik nowej, chrześcijańskiej cywilizacji na pogańskich dotychczas ziemiach.

Planowanie urbanistyczne wzmocniło rosyjską dominację na Krymie. Umniejszano rolę starych tatarskich miast, na przykład Bakczysaraju, stolicy dawnego chanatu, bądź też porzucano je całkowicie. W zróżnicowanych etnicznie miastach, jak choćby w Teodozji lub Symferopolu, siedzibie rosyjskich władz administracyjnych, państwo wprowadzało stopniowo nowy porządek. Ich centra przesuwały się ze starej dzielnicy tatarskiej do nowych obszarów, na których wznoszono rosyjskie cerkwie i urzędy. Nowe miasta, takie jak Sewastopol, baza rosyjskiej marynarki wojennej, budowano w całości w stylu neoklasycznym30.

Wznoszenie cerkwi na terenie podbitego półwyspu postępowało powoli, a meczety wciąż górowały nad wieloma miasteczkami i wioskami. Jednak na początku XIX wieku przystąpiono do energicznych poszukiwań pozostałości archeologicznych po starożytnych chrześcijanach: bizantyńskich ruin, ascetycznych kościołów w jaskiniach i klasztorów. Działania te stanowiły część celowych prób ponownego uczynienia z Krymu świętego miejsca chrześcijaństwa – rosyjskiej góry Athos, gdzie mogliby pielgrzymować ci, którzy chcieli zbudować więź z kolebką słowiańskiego chrześcijaństwa31.

Najważniejsze miejsce święte stanowiły oczywiście ruiny Chersonezu, gdzie w 1827 roku władze carskie przeprowadziły prace archeologiczne. Później powstała tam cerkiew św. Włodzimierza. Wzniesiono ją w miejscu, w którym, jak przypuszczano, wielki książę nawrócił Ruś Kijowską na chrześcijaństwo. Symboliczny i ironiczny jest fakt, że w czasie wojny krymskiej wojska francuskie wylądowały i rozbiły obóz zaledwie kilka metrów od tej świętej budowli.

ROZDZIAŁ IIKWESTIE WSCHODNIE

Sułtan jechał na białym koniu na czele orszaku, a za nim postępowali pieszo jego ministrowie i urzędnicy. W południowym ukropie lipcowego dnia, przy dźwiękach artyleryjskiej salwy honorowej, władca ukazał się w Bramie Imperialnej pałacu Topkapi w Konstantynopolu, tureckiej stolicy. Był piątek 13 lipca 1849 roku, pierwszy dzień świętego miesiąca muzułmanów, ramadanu. Sułtan Abdülmecid zamierzał ponownie otworzyć wielki meczet Hagia Sophia. Wiele dekad zaniedbań doprowadziło budowlę do fatalnego stanu i przez ostatnie dwa lata był on zamknięty z powodu remontów. Przejechawszy przez tłum zgromadzony na placu przy północnym krańcu dawnej prawosławnej bazyliki, gdzie matka sułtana, jego dzieci i członkinie haremu oczekiwały w pokrytych złotem powozach, władca dotarł do wejścia do meczetu. Tam spotkali się z nim duchowni, a także, wbrew islamskiej tradycji, wyraźnie wykluczającej niemuzułmanów z tego rodzaju świętych ceremonii, dwaj szwajcarscy architekci, Gaspare i Giuseppe Fossati, którzy nadzorowali prace remontowe.

Bracia Fossati poprowadzili Abdülmecida przez prywatne komnaty do sułtańskiej loży w głównej sali modlitewnej, którą odbudowali i udekorowali w stylu neobizantyńskim na rozkaz sułtana; jego insygnia były umocowane nad drzwiami wejściowymi. Kiedy w sali zgromadzili się dygnitarze, obrzęd konsekracji został przeprowadzony przez szejcha al-islama, najwyższego przedstawiciela religijnego Imperium Osmańskiego, którego przybysze z Europy porównywali (błędnie) do papieża32.

Było to wyjątkowo niespotykane wydarzenie: sułtan-kalif i przywódcy religijni największego na świecie islamskiego imperium konsekrowali jeden z najświętszych meczetów w salach odbudowanych przez zachodnich architektów w stylu pierwotnej bizantyńskiej bazyliki, przebudowanej po zdobyciu Konstantynopola przez Turków. Po 1453 roku Osmanowie zdjęli dzwony, wymienili krzyż na cztery minarety, usunęli ołtarz oraz ikonostas, a w ciągu następnych dwóch stuleci zatynkowali bizantyńskie mozaiki prawosławnej bazyliki. Te ostatnie były ukryte aż do 1848 roku, kiedy bracia Fossati przypadkowo odkryli je podczas odnowy umocnień i otynkowania. Oczyściwszy część mozaik na sklepieniu północnej nawy, pokazali je sułtanowi. Władca był pod tak wielkim wrażeniem wspaniałych kolorów, że nakazał, aby wszystkie wyswobodzono z tynkowej osłony. Ukryta chrześcijańska geneza meczetu została ujawniona.

Hagia Sophia, początek lat 50. XIX wieku.