Reks, szczeniak z wakacji - Holly Webb - ebook

Reks, szczeniak z wakacji ebook

Holly Webb

5,0

Opis

Gdy Dorotka przyjeżdża na pole namiotowe, gdzie z rodziną spędza wakacje, spodziewa się najwspanialszych przygód w swoim życiu. Czeka tam na nią kolejna miła niespodzianka – suczka właścicieli kempingu się oszczeniła, a Dorotka może pomagać w opiece nad szczeniaczkami. Dziewczynka zakochuje się w jednym ze szczeniaków, któremu potajemnie nadaje imię Reks.Wkrótce Dorotka i Reks stają się nierozłączni. Gdy wyjazd dobiega końca, dziewczynka nie może znieść myśli o pozostawieniu szczeniaka, chociaż cały czas wiedziała, że nie będzie mogła go zabrać. Jak Dorotka ma się pożegnać z Reksem? Czy istnieje jakiś sposób, aby przekonać rodziców, by mogła zabrać pieska do domu?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 56

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (5 ocen)
5
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Reks, szczeniak z wakacji

Czytaj inne książki Holly Webb:

Biedna, mała Luna

Czaruś, mały uciekinier

Figa tęskni za domem

Fred się zgubił!

Gdzie jest Rudek?

Gwiazdko, gdzie jesteś?

Kora jest samotna

Kto pokocha Psotkę?

Ktoś ukradł Prążka!

Łezka, przerażona kotka

Maksio szuka domu

Mały Rubi w tarapatach

Mgiełka, porzucona kotka

Na ratunek Rufiemu!

Niedźwiadek polarny

Pusia, zagubiona kotka

Reks, szczeniak z wakacji

Samotne święta Oskara

Smyk, uprowadzony szczeniak

Wąsik, niechciany kotek

W poszukiwaniu domu

Wróć, Alfiku!

Zagubiona w śniegu

Reks, szczeniak z wakacji

Holly Webb

Ilustracje: Sophy Williams

Przekład: Jacek Drewnowski

Dla Zoe

Tytuł oryginału: The Secret Puppy

Przekład: Jacek Drewnowski

Redaktor prowadząca: Sylwia Burdek

Korekta: Teresa Lachowska

Typografia: Stefan Łaskawiec

Skład i łamanie: Bernard Ptaszyński

Copyright © for the Polish edition

by Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2013

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Text copyright © Holly Webb, 2012

Illustration copyright © Sophy Williams, 2012

ISBN 978-83-7895-606-8

Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.

00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 96

tel. 22 576 25 50, fax 22 576 25 51

www.zielonasowa.pl

[email protected]

Rozdział pierwszy

Dorotka wyskoczyła z samochodu, rozglądając się z zaciekawieniem po polu namiotowym. Pierwszy raz wyjechała na kemping i była bardzo podekscytowana.

– Czy to nasz namiot? – zwróciła się do taty, patrząc na duży, zielono-czerwony namiot, obok którego zaparkowali. – Jaki ogromny!

Tata pokiwał głową.

– Pani powiedziała mi przez telefon,że zmieści się w nim aż sześć osób. To znaczy, że ty i Olek możecie mieć osobne pokoje.

– Komory – poprawił go Olek. – To są komory, tato.

Dorotka przewróciła oczami. Olek był na obozie harcerskim i wydawało mu się, że wie wszystko o biwakowaniu. I tak zawsze uważał się za mądrzejszego od niej, bo był rok starszy. Tak bardzo podobało mu się na obozie, że raz po raz błagał o wakacje na kempingu. Ale Dorotce to nie przeszkadzało. Zwykle wynajmowali domek nad morzem, więc taka odmiana mogła być bardzo miła. Pole nad rzeką zapewniało mnóstwo zajęć, mieli tu też wiele zwierząt, z którymi można się było zaprzyjaźnić. Mama nie była jednak w pełni przekonana do namiotów.W końcu się zgodziła, ale nalegała, by pojechać na taki kemping, gdzie właściciele na życzenie rozstawiają dla gości swój własny namiot. Olek jednak powiedział, że to nie to samo, co prawdziwy kemping, bo sam chciał rozłożyć namiot.

– Przepraszam, komory, panie specjalisto.

Tata wyciągnął z samochodu jedno z wielkich pudeł. Wprawdzie nie było potrzeby przywozić swojego namiotu,ale i tak mieli mnóstwo rzeczy. Wypożyczyli na kempingu również małą kuchenkę gazową i sprzęty do gotowania, ale musieli mieć swoje śpiwory i karimaty, a także składane krzesła ogrodowe. Tata powiedział, że nie zniesie siedzenia na ziemi przez dwa tygodnie.Były jeszcze prowiant i ubrania. Mama uparła się, by na wszelki wypadek zabrać płaszcze przeciwdeszczowe i kalosze.

– Możemy się rozejrzeć? – spytała Dorotka z nadzieją. – Spójrzcie na rzeczkę! Płynie tuż obok naszego namiotu! – Wiedziała, że przez pole namiotowe przepływa rzeczka (po samej nazwie można było się tego domyślić), ale nie zdawała sobie sprawy, że będą biwakować tak blisko niej. Wyobrażała sobie, jak układa się do snu w namiocie, słuchając szumu wody. – Jest mostek, by można było przejść na drugą stronę kempingu. O, i patrzcie! Kaczki! Może nawet będą małe kaczątka. Muszę koniecznie iść zobaczyć konie!

– Chciałbym rzucić okiem na staw – wtrącił Olek. – Szybko wrócimy, mamo.

Mama pokręciła głową.

– Jeszcze nie. Niedługo pójdziecie, obiecuję. Musimy się rozpakować, a potem tata i ja pójdziemy z wami. Muszę wiedzieć, gdzie będziecie chodzić, zanim pozwolę wam iść samym.

Olek sprawiał wrażenie, jakby chciał się spierać, ale potem westchnął i zabrał z samochodu naręcze śpiworów.

– Mogę dostać tę sypialnię? – spytał, rozpinając jeden z suwaków w przedsionku. Trzy sypialnie wystawały po bokach i z tyłu namiotu, z przodu zaś znajdowało się coś w rodzaju baldachimu, pod którym można było gotować podczas deszczu.

– Myślałam, że to są komory? – powiedziała słodko Dorotka, uchylając się przed śpiworem, którym w nią rzucił. – Skoro ty bierzesz tę, to ja mogę dostać tę z tyłu?

Tata skinął głową.

– Pewnie, dlaczego nie.Wszystkie ma ją tę samą wielkość.

– A my będziemy dzięki temu najdalej od Olka i jego chrapania – zauważyła mama.

Dorotka podniosła śpiwór, którym rzucił w nią brat (to był akurat jej), i rozsunęła wejście do tylnej sypialni. Z zaskoczeniem stwierdziła, że jest całkiem spora. Spodziewała się, że namiot będzie maleńki, ale jej sypialnia miała nawet tylne drzwi! Rozpięła suwak i wyjrzała na zewnątrz, uśmiechając się do siebie na widok rzeki, która płynęła kilka metrów za namiotem. Nie zamierzała mówić Olkowi, że ma własne tajne wejście, bo jeszcze by się chciał zamienić.

Na szczęście rozpakowywanie bagaży nie trwało zbyt długo. Dorotka nie musiała rozkładać swoich ubrań, bo i tak nie było gdzie ich włożyć. Rozwinęła swój śpiwór i karimatę, nie mogąc się doczekać pójścia spać. Jeszcze nigdy nie spała tak blisko rzeki.