- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ny zapachem, podniósł się z kącika. - Wołoj Hanki do wiecerze! Kaz tera posła zoraza? Jędruś teraz dopiero rozpłakał się na głos. - Hanki nima! Posła kasi! - Kaz jom tera debli ponieśli? Wołoj za niom! - Posła kasi na kamyniec, ku wiyrbinie. Jyno mi do chałpy iś kozała. Matka nagle stanęła jak słup soli. Jędrusiowe słowa o kamieńcu wzbudziły w niej gwałtowny strach o dziewczynę. Tknęło ją złe przeczucie. - Kany posła? - spytała jeszcze raz gorączkowo. - Ady godóm! Na kamyniec posła. Wołołek, ale sie nie wróciła. Od momentu, kiedy Jędruś wrócił z dworu po rozstaniu się z Hanką, upłynęło sporo czasu. Nikt się niczym nie zajmował. Rodzice smętnie rozważali zajście, każde po swojemu, a Jędruś, cóż mógł poradzić. Nikt też nie niepokoił się aż do tej chwili spostrzeżonej nieobecności dziewczyny. ,,Posła, to posła. Przidzie cas, to sie wróci". Zawsze tak bywało. Teraz jednak Hanka nie wracała. Minęła północ, a o dziewczęciu ani słychu. Matkę ogarniał coraz większy niepokój, by Hanka w rozpaczy nie targnęła się na życie, kiedy Jędruś mówił, że poszła ku rzece. Spojrzała teraz Jagneska na siedzącego nieruchomo na łóżku męża. Już nie zwracała uwagi na jego niedawny gniew. Rosnąca obawa o dziecko przyćmiła w niej wszelkie obawy. A Michała widno cały świat nie obchodził, bo dopiero gdy potrząsnęła go za ramię ocknął się, spoglądając na nią tępym, obojętnym wzrokiem. - Widzis! Coś nabrewerził! Dzieusysko kasi posło i do siela ji nima. Popatrzył na nią tępym wzrokiem i wzruszył ramionami. Jagneska nie ustępowała. Dziewczyna płochliwa, sama nigdy w życiu nie odważyła by się iść ku nadrzecznym zaroślom, gdzie utopca, albo inną stworę łatwo było spotkać, o których tyle ludzie opowiadali. Jeśli się na to odważyła, to nie bez przyczyny. Musiało jej dopiec do żywego. Po takim pobiciu nieszczęsna mogła się ważyć na Oczyma wyobraźni już widziała ją Jagneska utopioną w przybrzeżnym bajorku. Jeszcze bardziej wzrosły jej obawy. Potrząsnęła chłopem jeszcze mocniej widząc, że siedzi nadal, jakby go to nie obchodziło. - Rus ze sie! Trzeja przeca dzieuchy sukać. Wstał wreszcie niemrawo, pokręcił się po piekarni nie wiadomo za czym, ale rozjątrzona kobieta nie ustępowała. Chyba po raz pierwszy w życiu odważyła się stanąć mu naprzeciw, co go stropiło nieco, że uległ bez słowa sprzeciwu jej namowom. Wyszedł na dwór, począł się rozglądać, w którą też stronę wypadnie mu się obrócić. Na wszelki wypadek obszedł stodołę naokoło, zajrzał do obory, ale mimo jasno świecącego księżyca, we wnętrzach pomieszczeń ciemno było. Wrócił więc do chałupy, zdjął z kołka drewnianą latarnię z tkwiącym w niej ogarkiem łojowej świecy, zapalił od tlącego się węgielka na palenisku i ponownie wszedł do obory. Zaświecił w każdy kąt, poszedł potem do stodoły, obszedł wokoło sąsiek, poświecił po poddaszu, ale nic nie zauważył. W miarę jak coraz staranniej przeszukiwał każdy zakątek i jemu zaczęła udzielać się obawa o dziewuchę. Karał wprawdzie bardzo srogo każde przewinienie, ale po swojemu kochał jednak swoje dzieci, nie okazując tego. Zgasił więc latarnię, kiedy uświadomił sobie jedynie przebłysk rozmowy matki z Jędrusiem i ten powiedział, że Hanka poszła ku rzece. Postawił latarnię na progu i poszedł za wskazówką syna. Kierując się bardziej wyczuciem, niż opowieścią chłopca, poszedł prosto w stronę Łękawki, oglądając uważnie po drodze wszystkie mijane drzewa. Hanka przecie nie igła. Łatwo by ją zauważył, gdyby się gdzieś zaczaiła, w jakimś zakamarku przybrzeżnych zarośli. Doszedł do kładki, wpatrując się w każdy zakątek. Przeszedł spory kawał brzegiem najpierw w górę, potem w dół strumienia i nadal nic nie zauważył. Stanął przy kładce i zastanawiał się: ,,Posła po ławecce, cy nie posła?". Nie mógł się zdecydować, gdzie teraz poszukiwać. Cicho tu było i spokojnie. Żaden odgłos nie dolatywał od strony wsi, nawet psy się pospały. Koryto rzeki, przysłonięte nieco nadbrzeżnymi kępami wikliny, chylącymi się niemal do wody, tonęło w mroku. Rzadko rosnące tuż nad brzegiem drzewa, dodatkowo rzucały ponury cień na lekko połyskujący w poświacie księżyca strumień i niewielkie głębsze bajorka przy brzegach, wyżłobione przez wezbraną wodę w czasie powodzi. Monotonny szmer płynącej po kamykach płytkiej strugi rozpraszał nocną ciszę. Niewielka rzeczka płynąca z Ceretnika, zbierała po drodze kolejne strumyczki płynące z okolicznych gór i lasów, urastając powoli do dość sporego nurtu. Teraz jednak susza jesienna wyssała źródełka, że korytem płynęło niewiele wody, wijąc się meandrami po rozległym, kamienistym korycie, że pozwalała niemal suchą nogą przejść z brzegu na brzeg. Michał zszed
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 17.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.