- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.będzie Wilno, niespełna dzień drogi stąd - odrzekł pan Taszczyński, poprawiając ułankę na głowie. - Winniśmy zatem poszukać wodopoju, także i konie przyda się napoić - zauważył Janusz. - Nie chcemy chyba, by padły nam w połowie drogi! - Król by nam tego nie wybaczył - stwierdził żartobliwie Paweł. - Ciężko by było tedy do króla jegomości dotrzeć! Znużony całodniową wędrówką orszak poruszał się coraz wolniej. Widząc to, pan Taszczyński zarządził postój. Kompania przejeżdżała właśnie przez niewielką polanę, tak więc Paweł nakazał wstrzymać pochód. W samym centrum, w miejscu, gdzie rósł odosobniony, olbrzymi dąb, jeźdźcy rozbili swój obóz. Postanowiono poczekać z wznowieniem podróży do rana. Przywiązawszy konie do grubych gałęzi drzewa, ułani, na rozkaz pana Taszczyńskiego, stawili się w szeregu. - Panowie. Książę Biron z troski o naszą dobrą żołnierską posturę, nazbyt dużo prowiantu nie przydzielił. Ponieważ kończy się jadło, a co gorsza i płyny wszelakie, musimy przeczesać okolicę w poszukiwaniu strumienia i jakiejś strawy! - zakomenderował Paweł. - Zatem wbrew to woli jego książęcej mości! - zakrzyknął w tłumie kawalerzystów jeden z ułanów. -Biorę ten czyn na swoje sumienie! - odparł, śmiejąc się, dowódca. - Gdy idzie o napitek, bardziej bym o naszych wierzchowcach myślał niźli o waćpanach. - Zawsze pozostaje dla nas kilka butelek gorzałki - zauważył jeden ułanów, wzbudzając wśród innych śmiech. Na twarzy pana Taszczyńskiego także pojawił się uśmiech. - Kilka butelek na trzydziestu zgoła ludzi? Oszalałeś! - zaśmiał się pan Zatopocki, a wraz z nim pozostali. - A jeśli w tutejszej kniei nic dla naszych czworonożnych kompanionów nie znajdziemy, będzie nam trzeba się i gorzałką z końmi podzielić, nie tylko trudami podróży! - roześmiał się pan Piekarski - Dla co niektórych jeno łyk specjału pana wachmistrza wystarczy, aby położyć pokotem i największego twardziela - zauważył ten sam ułan - zobaczymy, czy i na nasze rumaki podziała! - Byle do wieczora, mości panowie! - odezwał się porucznik - Tak czy siak, musimy się rozdzielić i poszukać wody. Podzielimy się na kilkuosobowe grupy. Pan Piekarski pozostanie dopilnować obozu i cennych specjałów, ja i Janusz pójdziemy na północ, reszta zaś niech dzieli się wedle własnego uznania - zadecydował Taszczyński. W chwilę potem żołnierze rozbiegli się na wszystkie strony i w przeciągu kilku minut sylwetki postaci zniknęły w ciemniejących lasach. Przyjaciele przygotowali ekwipunek i ruszyli w stronę boru. Chwilę później Paweł i pan Zatopocki stanęli na skraju kniei. - Jesteś pewien, że chcesz tam wejść? - zapytał Janusz. - Mamy inne wyjście? Przecież bez wody ani my, ani konie nie dotrzemy do Wilna - zauważył Paweł. - Sam zwróciłeś mi na to uwagę. - Może ja pozostanę z wachmistrzem popilnować obozu? - zaoferował się pan Zatopocki. - Widzę, że ciebie aż korci obaczyć tej ambrozji - uśmiechnął się porucznik. - Nie skosztować, ale przypilnować innych, co pewnie skorzystają z okazji i wróciwszy, dobiorą co nieco dla siebie. Porucznik dał znak, by Janusz się nie kłopotał i zadbał o to, co trzeba. Pan Zatopocki skinął głową, po czym Taszczyński znikł w gęstwinie leśnej. architekt zawrócił do obozu. Dowódca ułanów szedł z wolna po lesie, trzymając dłoń na rękojeści szabli. Przysłuchiwał się odgłosom natury, nasłuchując płynącego strumienia. Krocząc po tej nieokiełznanej puszczy, słyszał pohukiwania sów, odgłosy szeleszczących na wietrze nielicznych liści, które się jeszcze tej jesieni na konarach ostały, piski gryzoni i szybkie skoki zajęcy uciekających na zimę do nor, kruszejące pod butami zeschłe fragmenty roślin. Szumu płynącej wody jednak nie usłyszał. Zapuszczał się jeszcze bardziej w głąb boru, napotykając coraz to nowe instrumenty leśnej orkiestry. Tymczasem pan Zatopocki zmierzał w kierunku obozowiska, gdzie wachmistrz szykował już ogniska na wieczór. Piekarski nie dostrzegł ani jego, ani młodzieńca, który zakradł się i sięgał już do torby wachmistrza. - Poczekać nie możesz, waszmość? - Janusz chwycił chłopaka za ramię. Jak się okazało, był to ten sam ułan, który tak ochoczo o gorzałce niedawno rozprawiał. -A to nie winien waszmość zwierzyny szukać? - kontynuował architekt -A i waćpan? - Mnie tu pan porucznik wysłał, byle dóbr wszelakich od takich smakoszy chronić! Jużci! Ruszajże i co nakazał mości pan Taszczyński rób! -Pędzę! - odparł chłopak i po chwili już go w obozie nie było. Teraz Janusz sam zerknął na lekko rozwartą torbę wachmistrza. Kucnął, spostrzegł, że pan Piekarski dalej jest zajęty i wyciągnął flaszę. Dręczyły go jednak sumienie i wstyd. Wiedział, że nie powinien zostawiać Pawła samego, ale s
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | historia, Polski do końca XIX wieku, literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.