Tęczowa Julenka - Aldona Urbaniak - ebook + książka

Tęczowa Julenka ebook

Aldona Urbaniak

0,0
14,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tęczowa Julenka“ Aldony Urbaniak to książeczka, którą z powodzeniem można polecić i dzieciom i dorosłym. Najmłodsi czytelnicy znajdą w niej przygody dziewczynki spędzającej wakacje z mamą w domku w lesie. Julenka przyjaźni się ze wszystkimi zwierzętami z lasu, a także z bajkowymi postaciami jej własnej wyobraźni. Codziennie zachwyca się otaczającym ją światem i komentuje go. Jej przygody na pewno wchłoną całkowicie młodych czytelników. A dorośli? Ci odnajdą w książce Aldony Urbaniak czysty świat dziecięcych spostrzeżeń, fantazji i wrażliwości, czyli krainę, którą wielu z nich już dawno opuściło. Na szczęście nie bezpowrotnie. Czytając "Tęczową Julenkę" można odnieść wrażenie, że Aldona Urbaniak każde zapisane słowo zanurzała wcześniej w rozłożonych na palecie farbach, ponieważ język jej opowiadań jest piękny i barwny, zdradzający malarskie zamiłowania autorki. Co zatem przedstawiają te literackie obrazy? Przygody dziewczynki spędzającej wakacje z mamą w domku w lesie. Przede wszystkim jednak „Tęczowa Julenka“ to piękne historie o miłości i szacunku do otaczającego nas świata. A przez to również do nas samych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 44

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Aldona Urbaniak "Tęczowa Julenka"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2014 Copyright © by Aldona Urbaniak, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Projekt okładki: Ewa Łazowska, Wydawnictwo Psychoskok Korekta: Paweł Markowski Ilustracje: Ewa Łazowska

ISBN: 978‒83‒7900‒189‒7

Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin

Aldona Urbaniak
Tęczowa Julenka
Wydawnictwo

Wstęp

Kim jest Tęczowa Julenka? Po prostu, jedną z dziewczynek, jakich wiele. Chociaż nie, jest troszeczkę inna - może dlatego, że spędzając lato w domu na wsi, ma bardzo wiele możliwości, aby zaprzyjaźnić się z mieszkańcami lasów, pól i Zagrody Pani Sąsiadki.

Ulubione miejsce spędzania czasu, to Polana Małej Sarny. Stąd jest tylko parę kroków do Lasu, w którym prawie aż do Rozlewiska toczy swoje wody Strumyk Zawijasek. Jedynym mieszkańcem strumyka jest Rybka Niezabudka. Często się wzrusza i bardzo wtedy płacze, lecz nikt nie może dostrzec jej łez, gdyż zbyt szybko rozpływają się w wodzie.

Każdego dnia spotyka Julenka swoich przyjaciół: dwa dziki, rodzinę Pasiłebków, boberka Plaskatego Ogonka, lisa Kopciucha, jeża Sapusia, jak również wiele innych zwierząt i ptaków – także tych z podwórka Pani Sąsiadki, gdzie niepodzielnie panują indor Gniewny oraz czarny kocur Ulisses.

Julenka przyjaźni się także z Wielką Ślimaczycą Srebrzystą, mieszkanką tajemniczej Krainy za Widnokręgiem. Ślimaczycę trudno jest spotkać, gdyż pojawia się tylko podczas mglistej pogody...

Jeżeli zaciekawiła Cię nieco postać Julenki, zajrzyj na następną stronę, a przeniesiesz się w jej ciekawy, bajkowy świat.

 Powrót do domu

Wracałyśmy podczas ciemnej, bezgwiezdnej nocy. Julenka, płaszcząc nosek na szybie, z zapartym tchem obserwowała pobocze drogi, wypatrując znanych zakątków i tylko pełne zawodu westchnienia wskazywały na bezskuteczność jej poczynań. Dopiero nagły wstrząs samochodu na głębokiej koleinie wprawił ją w dobry nastrój.       

- Ach, nareszcie, to już Pole Słonecznikowe Pani Sąsiadki, szkoda, że nic nie widać. Księżyc i gwiazdy pochowały się nie wiadomo gdzie, ciekawe dlaczego, ale już jesteśmy blisko domu, już słyszę pieśń powitalną ogrodu. Ach, czy słyszysz te trzaski w Lesie? To moi przyjaciele czują, że wracam. Przebudzili się i, skacząc z radości, łamią gałązki, a Zawijasek im wtóruje, szemrząc słodko do taktu wesołych skoków Rybki Niezabudki.

Ledwo się zatrzymałyśmy, a Julenka jednym susem wyskoczyła z samochodu, podbiegła do furtki, otworzyła i zamknęła ją parokrotnie, całą sobą wchłaniając jej dźwięk, aby chwilę potem zawirować w radosnym i czarownym tańcu, miękkim niczym lot ptasiego puchu na wietrze.

Noc wypełniła się jedną z jej pięknych, tajemniczych melodii. Pomimo ekscytującej radości z powodu powrotu, zasnęłyśmy szybko zmęczone drogą, ale już z samego rana gwałtownie zatrzaśnięte drzwi oznajmiły nagłą pobudkę. To Julenka, nie mogąc się doczekać, pobiegła witać przyjaciół i wszystkie swoje ukochane kąty.

Wyszłam do ogrodu. Przywitał mnie przyjaźnie, prawie oślepił tysiącami drgających w rosie diamentowych blasków, oszołomił zapachem czystego, przezroczystego powietrza i zauroczył – jak zawsze. Nie mając z wrażenia ochoty na śniadanie, wybrałam się na przechadzkę moimi ścieżkami. Były inne niż te, Julenki, ale równie piękne i też prowadziły do celu. Wędrując tak wśród wielkich drzew, młodziutkich zagajników, pomiędzy krzewami malin i pękami paproci, dotarłam do Polany Małej Sarny. Minęłam Namiot Księżyca, na którym dostrzegłam następną, świeżo wypaloną dziurę, minęłam delikatną Mimozę i brnąc dalej wśród kwiatów i wysokich traw, stanęłam w końcu przed Wielkim Piecem, zmurszałym pniem dawno powalonego przez burzę dębu. Obok niego, na swojej małej poduszeczce, którą prawie wszędzie ze sobą nosiła, siedziała Julenka. Nigdy na jej twarzyczce nie jaśniał bardziej promienny uśmiech.

- Ach, jestem taka szczęśliwa, jestem u siebie i wszystko tu kocham. Wszyscy powitali mnie tak radośnie, nawet tata Pasiłebek, zwykle ponury, wygłosił małe, wierszowane przemówienie powitalne i nie zdenerwował się, gdy Plaskaty Ogonek bił brawo w najmniej odpowiednich momentach. Mała Sarna nie odstępuje mnie na krok, właśnie schowała się gdzieś w trawach, bracia: Zarylski i Zwalisty wychrząkali pieśń jako Dwaj Tenorzy, bo nie mieli trzeciego z odpowiednim głosem, wrona Mniejsza Od Sowy podarowała mi laurkę z liścia łopianu, Rybka Niezabudka, jak to ona, ciągle jeszcze szlocha z radości, a Zawijasek wyrzucił na brzeg prześliczny kamyk błyszczący tęczą – może był to kiedyś kawałek szkła, ale teraz wygląda jak prawdziwy klejnot. Nawet Rozlewisko lśni dzisiaj bardziej szmaragdowo i śmieje się do resztek mgły, którą w pozdrowieniu przesłała mi Wielka Ślimaczyca Srebrzysta.

Julenka spoważniała nagle, a w jej głosie zadrgały leciutkie nutki żalu.

- Ach, już wiem dlaczego noc była taka ciemna. Podczas naszej nieobecności, liście i pajęczyny zupełnie zatkały Wielki Piec - gwiazdy nie mogły się w nim rozpalać i nie świeciły. Przeczyściłam go miotełką ze skrzypu, a one natychmiast się wzniosły. Jedna wypaliła z radości dziurę w Namiocie i obudziła Księżyc, który przez cały czas ukrywał się w nim, gdyż nie mógł wytrzymać z tęsknoty za mną. Teraz i on wróci na swoje miejsce.

I wszystko będzie jak zawsze.

W Lesie

 

Obudził mnie lekki powiew niosący ze sobą upajający zapach piwonii. Na parapecie stał olbrzymi ich bukiet. Wiedziałam, czyje ręce go ułożyły, ile uczucia zapraszało mnie w ten nowy dzień.

Wydawać by