Iść za Jego głosem - ebook
Iść za Jego głosem - ebook
„Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie stać nas było na udzielenie pomocy bliźniemu” – słowa Mikołaja Gogola doskonale oddają charakter i empatię, jaka drzemie w Tori Ritner – autorce książki pt. „Iść za Jego głosem” (jest to kolejna książka, autorka wcześniej wydała „Puzzle”).
Tori to kobieta, która w swym życiu przeszła naprawdę wiele – życie w patologicznej rodzinie, poczucie ciągłego odrzucenia, w końcu własne tragiczne i nieszczęśliwe małżeństwo, mierzenie się z byciem współuzależnionym.
Szukała również prawdy o Bogu. By uzyskać odpowiedzi na dręczące ją pytania, rozpoczęła „przygodę” z okultyzmem, parapsychologią, magią, spirytyzmem… przygodę, która trwała ponad trzydzieści lat. W końcu sama potrzebowała pomocy, z bezsilnością w głosie wołając: „Boże, jeśli jesteś, ratuj mnie!”. Wybawieniem okazała się pomocna dłoń pastora, który wraz z innymi wiernymi modlił się za uzdrowienie jej duszy. Kiedy nadeszło uzdrowienie, Tori zdała sobie sprawę, jak wielka jest miłość i moc Boga: „Wolność, jaką uzyskałam modlitwą w trakcie walki duchowej (w katolicyzmie takie walki nazywane są egzorcyzmami), sprawiła, iż moje życie zmieniło się diametralnie. „Iść za Jego głosem” to świadectwo mojego nawrócenia, poznawania i odkrywania Boga”.
Kategoria: | Inne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-197-2 |
Rozmiar pliku: | 898 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
3. Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios;
4. W nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości
5. Przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej,
6. Ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym.
7. W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego, (BW)
Książkę tę dedykuję wspaniałemu człowiekowi i przyjacielowi.Staszku - do zobaczenia w domu Pana. Śpij w pokoju.
J, 10,9-15
9. Ja jestem drzwiami; jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie.
10. Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały.
11. Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce.
12. Najemnik, który nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc wilka nadchodzącego, porzuca owce i ucieka, a wilk porywa je i rozprasza
13. Ponieważ jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
14. Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają.
15. Jak Ojciec mnie zna i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce. (BW)Od autorki
Drogi czytelniku, napisałam to świadectwo, by podzielić się z Tobą swoją drogą do Pasterza, który stał się dla mnie jedynym drogowskazem do Boga. Drogą do kogoś, o kim wiedziałam od dziecka, jednak Go nie znałam. Drogą pełną odstępstw, doświadczeń, które zapewne nie będą obce również i Tobie. Drogą prób i błędów w zrozumieniu istoty Boga i w poszukiwaniu o Nim prawdy.
J, 8,32
32. I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. (BW)
Swoje Słowo Prawdy Bóg zasiał w sercach każdego z nas, tak bardzo nas umiłował, że wielokrotnie w życiu dawał nam sygnały, wołając:
- Jestem tutaj! Zobacz moje drogie dziecko, wyciągam do Ciebie swoją dłoń, tylko ją pochwyć, a bezpiecznie przeprowadzę Cię przez Twoją ziemską pielgrzymkę.
Często w pędzie codziennego życia ten głos nie był słyszalny, często pozostawał bez odpowiedzi ze strony człowieka. Kiedy usłyszałam kołatanie Jezusa do drzwi mojego serca, kiedy je otworzyłam i zaczęłam poznawać mojego Pasterza, zobaczyłam, jaki jest piękny, jak szczodrze obdarowuje swoją miłością, jak odpowiada na pytania, wysłuchuje modlitw. Zobaczyłam, że dotrzymuje obietnic, że doskonale zna moje serce i z mistrzowską precyzją podsuwa to, co jest mi w danym momencie potrzebne. Ucząc się życia z Jezusem, nauczyłam się jednego, że boże drogi nie są drogami ludzkimi...
Teraz z perspektywy czasu łatwiej jest mi zrozumieć, dlaczego Bóg w moim życiu pozwalał na cierpienie, dopuszczał, bym doświadczyła mocy złego tak mocno, że wydawałoby się, iż nie będę w stanie się od tego wyzwolić. Dopiero teraz wiem, że to wszystko, co wydarzyło się w moim życiu, miało sens i logikę. Bóg chciał, bym poznała życie w ciemności, a ponieważ znał moje serce - wiedział, że pewnego dnia usłyszę cichutki głos Ducha Świętego i otworzę drzwi serca na Jego Słowo. Bóg wiedział, że gdy to zrobię, objawi mi swoją moc, a kiedy zobaczę różnicę życia w ciemności i życia blisko Niego, będę musiała dokonać wyboru. Wyboru życia albo śmierci. On jest Miłością, jest dżentelmenem, pamięta o tym, że obdarował nas wolną wolą i nie robi niczego na siłę. Jest zawsze obok, gdy podejmujemy decyzję, ale nie ingeruje w to, po której stronie się opowiemy. Czy wybierzemy Boga, czy Jego przeciwnika. Nie można służyć dwóm panom. Każdy z nas musi wybrać prawdę, która wyzwoli albo kłamstwo, które doprowadzi do zatracenia. Kiedy wybieramy - Jezusa Chrystusa, w niebie jest wielka radość. Sam Bóg w swojej nieskończonej miłości wola do nas:
- Krew Mojego ukochanego Syna usprawiedliwia Cię, będę Ci błogosławił i poprowadzę Cię.
Gdy wybierzemy ojca kłamstwa, nasz Zbawiciel spoglądając na życie człowieka, który odwrócił się od Baranka, będzie mimo wszystko czekał na powrót, bo za każdego z nas oddał życie na krzyżu. Będzie cichym pełnym miłości głosem wołał:
- Wróć, ja czekam.
Kiedy dane mi było poznać tę wielką łaskę, Bóg pokazał mi fragment pisma. Ten fragment do tej pory jest moją kotwicą w porcie, którym jest ciało i krew mojego Zbawiciela.
Iz. 49,15-16
15. Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja ciebie nie zapomnę.
16. Oto na moich dłoniach wyrysowałem cię, twoje mury stoją mi zawsze przed oczyma. (BW)
Ta obietnica daje mi siłę i wiarę, że o mnie pamięta, bo ma mnie wyrysowaną na swoich dłoniach - to Jego rany. Wziął na siebie zapłatę za mój grzech. Wziął na siebie moją śmierć - tę drugą śmierć, którą jest wieczne oddzielenie od Boga. Nawet jeśli w moim niedoskonałym życiu zboczę gdzieś z Jego drogi, to zawsze będę mogła na nią wrócić i zawsze mam pewność, że wybaczy mi wszystko, co wyznam ze skruchą. Przyjmie mnie z otwartymi ramionami, bo Jego miłość jest niezmierna, bo ma mnie wyrysowaną na swoich dłoniach i te dłonie zawsze będzie dla mnie miał rozpostarte. Za każdym razem pozwoli, bym przy kolejnym swoim powrocie mogła rzucić się w Jego otwarte ramiona, by mógł je zamknąć przytulając mnie do siebie, chowając mnie w sobie, bym w Nim była bezpieczna.
Te ramiona są rozpostarte również dla Ciebie. Rzuć się w nie, a dłonie, na których wyrysował Cię Jezus, otulą i Ciebie. Bóg przyjmie Cię takim, jakim jesteś, niedoskonałym, chorym, grzesznym. Wyznaj z pokorą swoje grzechy na ucho swojego Boga, on Ci je wybaczy. Obiecał to...
Iz, 1,18
18. Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. (BW)
Kiedy nadejdzie dzień sądu, Bóg Ojciec zobaczy Ciebie przyodzianego w sprawiedliwość swojego syna. Zobaczy jego dłonie i będzie wiedział, że należysz do Jezusa. Będziesz zbawiony tylko wtedy, gdy Jezus się do Ciebie przyzna przed Ojcem. Stanie się to, gdy schronisz się w ramionach swojego Zbawiciela i w jego ręce złożysz swoje życie.
Być może czytając to świadectwo nie do końca będzie ono zgodne z Twoimi religijnymi przekonaniami, z Twoją wiarą czy Twoim światopoglądem. Moje świadectwo jest jedynie moim doświadczeniem w poznawaniu Boga i zrozumieniu Ewangelii, jakie zostało mi dane. Możliwe jest również, iż czytając je, zauważysz, że sam miałeś podobne dylematy w zrozumieniu Boga, którego Ci pokazywano. Możliwe jest również, że moje świadectwo uzmysłowi Ci, iż sam doświadczałeś bożego prowadzenia i zechcesz zastanowić się nad tym, co Bóg miał w swoim zamiarze, pokazując Ci pewne drogowskazy.
Zapraszam Cię do tego, byś poznał świadectwo mojej drogi. Historię mojego nawrócenia.
Znaleźć prawdziwą miłość
Miłość jest istotą życia każdego z nas. Potrzebujemy miłości, tęsknimy za nią. Szukamy jej wszędzie, mając nadzieję, że ją odnajdziemy i będziemy mogli upajać się jej pełnią. Każdy z nas ma własne potrzeby, na podstawie których często kształtuje swoje szczęście, a dalej swoją zdolność do kochania. Dla jednego pełnią szczęścia, która pozwoli kochać, będzie zdrowie. Inny zakocha się w pieniądzach, jeszcze inny swoje uczucia skieruje na sztukę, która może stać się jego pasją. Miłość do rodziców, brata, siostry, dziecka, męża... Taką miłość znamy wszyscy. Poświęcamy się z miłości dla naszych bliskich, a kiedy przychodzą trudne chwile, nasza miłość zamienia się w gorycz, pretensje.
- Jak on tak mógł? Dlaczego ona to zrobiła?
Mówimy, że kochamy ludzi, a jakże często czujemy zazdrość o to, że sąsiad ma lepszy samochód albo więcej zarabia? Jak wiele razy słowa wypowiadane przed kapłanem:
- I będę z Tobą aż do śmierci, na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie… - przestają być aktualne, gdy nadchodzi to złe, gdy nadchodzi choroba… Jak łatwo jest wtedy powiedzieć: „już Cię nie kocham”.
Tak bardzo subiektywnie traktujemy miłość, wierząc, że to my ją dajemy, bo mamy ją sami z siebie, że mamy na nią najlepszą receptę, a może nawet monopol. Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, od kogo tak naprawdę pochodzi miłość? Kto ją wlał w nasze serca?
Miłość inspiruje. O miłości powstają poematy, pieśni, wiersze. Kobiety oglądając filmy, płaczą, marząc o nieskazitelnej miłości, jaką widzą na ekranie. Marzą o rycerzu w lśniącej zbroi, który wyrwie je z wysokiej wieży, wieży pełnej zwyczajnego życia, często pełnego rozgoryczenia. Może życia „od wypłaty do wypłaty”, pełnego zmagań o dzień następny. Życia, w którym z żalem mruczą pod nosem: „wszystko na mojej głowie”.
Takich zwyczajnych przykładów z życia można mnożyć wiele. Jest jednak miłość, o której często zapominamy, to miłość naszego Ojca w niebie. Chciałabym pokazać Ci również przeciwnika tej miłości, który często wkracza w życie. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, jak często ten przeciwnik wypacza pojęcie miłości i pokazuje ją samolubną, zazdrosną, zaborczą. Chciałabym opowiedzieć Ci o miłości naszego wspólnego Ojca. O miłości nieskazitelnej, sprawiedliwej i bezgranicznej. Ma ją ten, który jest początkiem i końcem, który stworzył każdego z nas. Chcę powiedzieć Ci, że istnieje miłości, którą możesz otrzymać od zaraz, pod warunkiem, że zechcesz ją przyjąć. Ta miłość jest czysta, szczera, bezinteresowna. Właśnie taką miłością On nas kocha. Taką chce nas wypełniać i oczekuje, że właśnie tą podarowaną nam miłością, będziemy dzielili się z naszymi bliźnimi.
Kiedy patrzę na swoje życie i przypominam sobie swoją chorobę, którą nazwałam „chronicznym brakiem miłości”, czuję żal, że w życiu straciłam tyle czasu na szukanie czegoś, co zawsze było przy mnie. Szukałam miłości po swojemu, błądząc po omacku, myląc miłość z innymi uczuciami i przekonaniami, które przeplatały się moim życiu. Nasz Ojciec w niebie wytyczył drogę każdemu z nas, dając nam jednak wolną wolę. Rzecz w tym, że my często wybieramy inną drogę, tę - która prowadzi nas do zagłady. Drogę utrapienia w naszej ziemskiej pielgrzymce, drogę ku wiecznej śmierci.
Dziś już wiem, że nie ma takiej choroby, jak „chroniczny brak miłości”. Znalazłam receptę na tę chorobę, lekarstwo na niej zapisane to Ewangelia i boża miłość. Ta miłość była na wyciągnięcie ręki. Choć szukałam, błądziłam, upadałam, grzeszyłam – odnalazłam ją. Pewnego dnia leżąc w grząskim błocie, zauważyłam dłoń podającą mi pomoc i receptę na życie.
Bóg jest miłością i tylko on potrafi prawdziwie kochać. Sama wiele razy zastanawiałam się, jak powinnam kochać, jak powinna wyglądać miłość? Teraz wiem, że ja sama z siebie miłości nie mam, jeśli ta nie będzie mi dana - dana z samego źródła, dana od Boga. Tylko wtedy można być pewnym, że miłość, która nas wypełnia, jest taką, która pozwoli na to, by w naszych sercach zamieszkał Boży Duch.
1 J, 4,7
7. Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. (BW)
Miłość Boża jest doskonała, bo Bóg jest doskonały...
Przepiękny Hymn o miłości zapisany w Biblii, który zapewne znany jest większości z nas. Myślę, że warto przez chwilę zatrzymać się nad jego treścią.
1 Kor, 13,2-8
2. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym
3. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże.
4. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się,
5. Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego,
6. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy;
7. Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi.
8. Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. (BW)
Minęło już wiele lat, jak swoje życie oddałam w ręce Zbawiciela. Dziś o moim Pasterzu wiem więcej i choć nadal upadam w swojej ludzkiej słabości, to jednak wiem, że gdy się podniosę i przedstawię swój problem Bogu, ten wysłucha i znajdzie właściwy sposób, by temu zaradzić. Ale nie zawsze tak było…
Co z tym Bogiem? – czyli dylematy małolaty
1 Krl, 18,37
37. Odezwij się, Panie, odpowiedz mi, a niech ten lud pozna, że Ty, Panie, jesteś Bogiem prawdziwym i że Ty odmienisz ich serca. (BW)
Wychowywałam się w tradycyjnej katolickiej rodzinie. W każdą wigilię na stole czekało dwanaście potraw, bo Jezus miał dwunastu apostołów, puste nakrycie dla niespodziewanego gościa, choinka i prezenty. Potem kolęda. Nasz dom odwiedzał ksiądz, pokropił kropidłem, odmówił pacierz, sprawdził zeszyty do religii, wziął kopertę, w której rodzice zostawiali ofiarę i odchodził. Kiedy nadchodziły święta Wielkanocne, z wystrojonym koszyczkiem biegałam do kościoła, by ksiądz poświęcał pokarm. Pod krzaczkiem zajączek zostawiał upominek. Zauważyłam, że zawsze w trakcie tych świąt, ważniejsze od istoty narodzenia Jezusa czy też Jego śmierci i zmartwychwstania, były przygotowania: choinka, bombki, karp, malowanie jajek, zajączki i kurczaczki. Bieganina, sprzątanie, gotowanie a potem - wielkie obżarstwo. Nie było tam miejsca dla Boga, ale było wiele miejsca dla tradycji. Co niedzielę trzeba było iść do kościoła, bo katolickie przykazanie mówiło „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. W listopadzie odwiedzało się groby zmarłych, stroiło się je w kwiaty i paliło znicze. Obowiązkowa modlitwa za zmarłych, żeby dusze szybciej się oczyściły i trafiły do nieba. Potem znowu Boże Narodzenie, Wielkanoc, Wszystkich Świętych. Nie uczestniczyłam w świętach na cześć Maryi, bo jej się bałam - bardziej niż samego Boga. Nie lubiłam odmawiania „zdrowasiek”, bo nie mogłam ich zapamiętać. Stojąca na szafie w pokoju figura przedstawiająca Maryję miażdżącą na ziemskim globie łeb węża, przerażała mnie. Często miałam wrażenie, że mnie obserwuje. W międzyczasie odmawiałam pacierze do Anioła Stróża i do wszystkich świętych, a było ich sporo, a każdy z nich dzierżył patronat nad innym problemem. Mówiono mi, że muszę to wszystko robić, bo inaczej nie będę zbawiona, że Bóg zapisuje wszystkie uczynki w swojej księdze i któregoś dnia rozliczy mnie z tego.Otwórz serce dla innych
Mt, 25,40
40. A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. (BW)
Wśród nas jest wielu chorych potrzebujących pomocy. Jeśli zechcesz, pomóż się z tymi, którzy tego potrzebują.
Kacperek Mordaka
Nr KRS 000186434
(z dopiskiem)
Nr subkonta 298/M
Stowarzyszenie Przyjaciół i Wychowanków Zespołu Szkół nr 6 w Rybniku "DLA DOBRA" KRS 0000348467
Wierczyński Krzysztof
POMÓŻ MI SAMODZIELNIE I NORMALNIE ŻYĆ!
Przekazując 1% podatku FUNDACJA AVALON KRS: 0000270809
z dopiskiem Wierczyński725
PROSZĘ PRZEZNAC MI 1% PODATKU
KRS0000069890
Cel szczegółowy Marcin Stępień
Zapraszamy do skorzystania z oferty naszego wydawnictwa.
Wydawnictwo Psychoskok