Książka pełna jednocześnie smutku i humoru, rozpaczy i nadziei... do tego napisana z wielką odwagą... Lektur na temat zaburzenia osobowości typu borderline można, przy odrobinie chęci, kilka na polskim rynku znaleźć. Lecz nie ma na nim chyba drugiej takiej, jak ta... To książka napisana z wielką odwagą, jest to bowiem swoista autobiografia. Autorka pisze tak naprawdę o sobie... o własnych emocjach, stanach, kłopotach, zachowaniach... o życiu z towarzyszącym jej na co dzień Wielkim Problemem. Książka jest pełną dystansu do samego siebie historią o podróży w głąb siebie. O próbie ZROZUMIENIA samego siebie. Czym też autorka dzieli się z wszystkimi, którzy to czytają... To dowód wielkiej odwagi. Ale i genialny pomysł na to, by dzieląc się tym wszystkim - również dla siebie samej - pomóc innym. I za to autorce należy się ogromny szacunek. Skrajne emocje... Oto istota borderline. Tak, miałem o tym nie pisać... Wspominam o tym jednak przez wzgląd na treść tej pozycji. Emocje, które miotają kimś od bandy do bandy rozłożone są tutaj na czynniki pierwsze w sposób wręcz perfekcyjny... W sposób szalenie pomocny każdemu, kogo udziałem jest ten problem - czy to z poziomu przeżyć własnych, czy też z poziomu wspierania i bycia przy tej osobie. Pani Mrówczyńska miała genialny pomysł... Dialog trzech części jednej osoby, z której jedna jest personifikacją samej istoty choroby, kolejna jej terapeutą, a trzecia świadomą istnienia chorej w swoim umyśle, racjonalną cząstką tej całości, jest po prostu świetną koncepcją... Świetną, idealnie trafiającą w punkt... Podobnie jak pomysł rozłożenia problemu na auto sesje terapeutyczne z samą sobą - sesje, z których każda poświęcona jest osobnemu elementowi życia, psychiki... codziennych przeżyć, które są jak sinusoida wiodąca od euforii i wiary we własną niezwyciężoność, aż po fazy depresji, połączone z poczuciem beznadziejności i, dużo gorszym, ciągiem własnym ku destrukcji... z braniem pod uwagę nawet najgorszych, ostatecznych rozwiązań... To szalenie trudne i bolesne kwestie. W związku z czym raz jeszcze należy się tutaj autorce wielki pokłon i szacunek - ujęła bowiem te tematy w proste ramy, dodała szczyptę ironii, humoru... czyniąc z czegoś, co może doprowadzać do łez... czyniąc z tego temat, który można do pewnego stopnia na spokojnie... przetrawić. ... Konkluzją i puentą jest to... aby się nie poddawać. Starać się walczyć - o samego siebie. Często z samym sobą. Tak, to trudne. Lecz możliwe. Ale nie w pojedynkę, co jest drugim wnioskiem po tej lekturze. Nigdy w pojedynkę... Człowiek w niczym nie jest sam. Inni wokół również w tym wszystkim są. Kiedy więc zrozumie się, że problem istnieje... to szalenie trudne dla osoby z problemem. Tak jak każda pozycja o tej tematyce, tak również ta książka nie jest dla wszystkich. Jest jednak grono odbiorców, do których powinna ona trafić. Mam nadzieję, że tak się stanie. To bardzo cenna, niespotykana lektura, napisana w sposób niesamowicie bliski dla tych, dla których jest ona przeznaczona. Oby trafiła - jeśli nie do wszystkich, to do jak największej ilości tych, do których powinna. ...