Pięć dowodów na istnienie Boga - Edward Feser - ebook

Pięć dowodów na istnienie Boga ebook

Edward Feser

0,0
54,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka Edwarda Fesera stanowi wprowadzenie do najważniejszych argumentów za istnieniem Boga, a jednocześnie ich obronę. Autor przedstawia i analizuje pięć z nich, nawiązując jednocześnie do proponujących je filozofów: Arystotelesa, Plotyna, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu i G. W. Leibniza. Odpiera przy tym kierowane przeciw nim zarzuty.

Wyprowadzając istnienie Boga kolejno z istnienia zmian, złożoności rzeczy, natury uniwersaliów, rozróżnienia na istotę i istnienie oraz zasady racji dostatecznej, Feser pokazuje wzajemne powiązania, a jednocześnie odrębność różnych linii argumentacji w obronie teizmu. Naturze Boga i jego relacji do świata poświęcony jest oddzielny rozdział.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 668

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Pięć do­wo­dów na ist­nie­nie Boga

Ty­tuł ory­gi­na­łu

Five Pro­ofs of the Exi­sten­ce of God: Ari­sto­tle, Plo­ti­nus, Au­gu­sti­ne, Aqu­inas, Le­ib­niz

© 2017 by Igna­tius Press, San Fran­ci­sco

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two W dro­dze, 2022

Re­dak­tor pro­wa­dzący – Mi­chał Go­lu­biew­ski OP

Re­dak­cja me­ry­to­rycz­na – Syl­wia Wil­czew­ska

Re­dak­cja – Li­dia Ko­złow­ska

Ko­rek­ta – Woj­ciech Fran­kie­wicz, Li­dia Ko­złow­ska

Skład i ła­ma­nie – Sta­ni­sław Tu­cho­łka • pan­bo­ok.pl

Re­dak­cja tech­nicz­na – Jó­ze­fa Kur­pisz

Pro­jekt okład­ki i lay­outu – Krzysz­tof Lor­czyk OP

ISBN978-83-7906-536-3(wer­sja dru­ko­wa­na)

ISBN978-83-7906-537-0(wer­sja elek­tro­nicz­na)

Wy­daw­nic­two Pol­skiej Pro­win­cji Do­mi­ni­ka­nów W dro­dze sp. z o.o.

Wy­da­nie I

ul. Ko­ściusz­ki 99, 61-716 Po­znań

tel. 618504752

sprze­daz@wdro­dze.pl

www.wdro­dze.pl

Po­dzi­ęko­wa­nia

Dzi­ęku­ję ojcu Jo­se­pho­wi Fes­sio SJza za­in­te­re­so­wa­nie się moją ksi­ążką i wie­le po­moc­nych uwag zgło­szo­nych do pierw­szej wer­sji tek­stu. Część ma­te­ria­łu za­war­te­go w ksi­ążce była prze­ze mnie przed­sta­wio­na w pu­blicz­nych wy­stąpie­niach w Cam­brid­ge (Mas­sa­chu­setts), Cla­re­mont (Ca­li­for­nia), La­fay­et­te (Lu­izja­na), No­wym Jor­ku oraz w Syd­ney (Au­stra­lia). Dzi­ęku­ję słu­cha­czom tych wy­stąpień za uwa­gi i py­ta­nia. Dzi­ęku­ję ta­kże czy­tel­ni­kom mo­je­go blo­ga za gło­sy do­ty­czące po­glądów za­war­tych pó­źniej w ni­niej­szej ksi­ążce.

Jak za­wsze, dzi­ęku­ję mo­jej żo­nie, Ra­chel, oraz na­szym dzie­ciom – Be­ne­dic­to­wi, Gem­mie, Ki­lia­no­wi, He­le­nie, Jac­ko­wi i Gwen­do­lyn – za cier­pli­wo­ść i mi­ło­ść. Pi­sa­nie tej ksi­ążki od­by­wa­ło się dość go­rącz­ko­wo, jako że po­kry­wa­ło się z pra­cą nad kil­ko­ma in­ny­mi wa­żny­mi pro­jek­ta­mi. Nie zdo­ła­łbym po­my­śl­nie uko­ńczyć ksi­ążki, gdy­by moja żona nie wzi­ęła na sie­bie wie­lu spraw ro­dzin­nych. To oczy­wi­ście od­no­si się do mo­jej pra­cy w ogó­le. Ka­żdy, kto zna­la­zł co­kol­wiek war­to­ścio­we­go w mo­jej dzia­łal­no­ści, ma dług wdzi­ęcz­no­ści wo­bec Ra­chel, bo to dzi­ęki niej mogę zaj­mo­wać się tym, co ro­bię.

Mój przy­ja­ciel, oj­ciec Tho­mas Jo­seph Whi­te OP, jest jed­ną z wio­dących po­sta­ci od­ra­dza­jące­go się za­in­te­re­so­wa­nia teo­lo­gią na­tu­ral­ną wśród teo­lo­gów ka­to­lic­kich, o czym za­świad­cza jego zna­ko­mi­te dzie­ło Wis­dom in the Face of Mo­der­ni­ty: A Stu­dy in Tho­mi­stic Na­tu­ral The­olo­gy (Mądro­ść w ob­li­czu wspó­łcze­sno­ści: stu­dium z to­mi­stycz­nej teo­lo­gii na­tu­ral­nej)1. Od­nio­słem wie­le ko­rzy­ści z lek­tu­ry jego prac i z roz­mów, ja­kie pro­wa­dzi­li­śmy w ostat­nich la­tach. De­dy­ku­ję mu ni­niej­szą ksi­ążkę jako wy­raz mo­jej wdzi­ęcz­ności i po­dzi­wu.

1 T.J. Whi­te OP, Wis­dom in the Face of Mo­der­ni­ty: A Stu­dy in Tho­mi­stic Na­tu­ral The­olo­gy,Sa­pien­tia Press, Ave Ma­ria (FL)2009.

Wstęp

To nie jest ksi­ążka o pi­ęciu dro­gach św. To­ma­sza z Akwi­nu1. Nie­któ­rzy czy­tel­ni­cy mo­ich wcze­śniej­szych prac mo­gli­by tak przy­pusz­czać, jako że w po­przed­nich pu­bli­ka­cjach bro­ni­łem ar­gu­men­tów Akwi­na­ty, a ty­tuł obec­nej brzmi Pięć do­wo­dów na ist­nie­nie Boga. Cho­ciaż z pew­no­ścią jej za­kres częścio­wo po­kry­wa się z tym, co mówi To­masz z Akwi­nu i co ja sam mó­wi­łem gdzie in­dziej, ni­niej­sza ksi­ążka zaj­mu­je się in­nym ob­sza­rem. Nie jest to, ści­śle rzecz bio­rąc,n o w y ob­szar, gdyż ża­den z do­wo­dów, ja­kie omó­wię, nie zo­stał wy­pra­co­wa­ny prze­ze mnie. Lecz jest to inny ob­szar, po­nie­waż kil­ka z tych do­wo­dów to ar­gu­men­ty, któ­rych obro­ny do­tąd się w żad­nym za­kre­sie nie po­dej­mo­wa­łem. Jest inny ta­kże przez to, że wi­ęk­szo­ść tych do­wo­dów nie spo­ty­ka się z wi­ęk­szym za­in­te­re­so­wa­niem w fi­lo­zo­fii wspó­łcze­snej. Jest to zdu­mie­wa­jące, zwa­żyw­szy na fakt, że ode­gra­ły one zna­czącą rolę hi­sto­rycz­ną, a co wi­ęcej, tak się skła­da, że są to naj­moc­niej­sze do­stęp­ne do­wo­dy na ist­nie­nie Boga (tak uwa­żam). Moi dłu­go­let­ni czy­tel­ni­cy nie będą za­sko­cze­ni, kie­dy po­wiem, że we­dług mnie nie mówi to nic o sa­mych do­wo­dach, a jed­no­cze­śnie wszyst­ko o sta­nie wspó­łcze­snej fi­lo­zo­fii aka­de­mic­kiej, z fi­lo­zo­fią re­li­gii włącz­nie.

Za­tem cho­ciaż oma­wia­ne ar­gu­men­ty nie są nowe same w so­bie, to jed­nak będą nowe dla wi­ęk­szo­ści czy­tel­ni­ków, po­dob­nie jak wi­ęk­szo­ść tego, co mam do po­wie­dze­nia na ich obro­nę. To, co wy­ró­żnia obec­ną ksi­ążkę, być może najła­twiej będzie wy­ja­śnić, przy­bli­ża­jąc nie­co jej ge­ne­zę. W mo­ich wcze­śniej­szych pra­cach, The Last Su­per­sti­tion (Ostat­ni prze­sąd), Aqu­inas (Akwi­na­ta)i in­nych, po­dej­mo­wa­łem py­ta­nia teo­lo­gii na­tu­ral­nej o to, co ludz­ki ro­zum może po­znać sa­mo­dziel­nie, nie­za­le­żnie od ob­ja­wie­nia Bo­że­go, w od­nie­sie­niu do ist­nie­nia i na­tu­ry Boga oraz Jego re­la­cji do świa­ta – wy­ja­śnia­jąc i bro­ni­ąc wy­po­wie­dzi To­ma­sza z Akwi­nu na ten te­mat2. Po­nie­waż To­masz z Akwi­nu jest, w mo­jej oce­nie, naj­wy­bit­niej­szym teo­lo­giem na­tu­ral­nym, ta­kie po­de­jście ma swo­je za­le­ty. Ale ma też ogra­ni­cze­nia. Z jed­nej stro­ny, wy­ma­ga, aby omó­wie­nie było w du­żej mie­rze eg­ze­ge­tycz­ne, wy­ja­śnia­jące, co To­masz z Akwi­nu chciał prze­ka­zać, a w naj­lep­szym ra­zie wska­zu­jące, w ja­kim kie­run­ku mo­żna by po­pro­wa­dzić jego ar­gu­men­ta­cję (i w ja­kim po­pro­wa­dzi­li ją to­mi­ści), w opar­ciu o to, co fak­tycz­nie znaj­du­je się w jego tek­stach3. To z ko­lei wy­ma­ga wy­łusz­cze­nia pod­sta­wo­wych za­sad fi­lo­zo­ficz­nych od­no­szących się do na­tu­ry zmia­ny, przy­czy­no­wo­ści, przy­god­no­ści itd., któ­ry­mi Akwi­na­ta po­słu­gu­je się w swo­jej ar­gu­men­ta­cji; wy­do­by­cia istot­nych idei ze splo­tu przy­god­nych i błęd­nych za­ło­żeń na­uko­wych, w ra­mach któ­rych nie­kie­dy je wy­ra­ża, itd. Dla­te­go też w obu wy­mie­nio­nych ksi­ążkach czy­tel­nik musi prze­brnąć przez sie­dem­dzie­si­ąt stron nie­kie­dy gęste­go wy­kła­du me­ta­fi­zy­ki ogól­nej, za­nim pod­jęte zo­sta­ną kwe­stie teo­lo­gii na­tu­ral­nej. Z dru­giej stro­ny, ta­kie po­de­jście wy­ma­ga ogra­ni­cze­nia się do ar­gu­men­tów, któ­re sam To­masz uwa­żał za naji­stot­niej­sze.

Jed­na­kże na prze­strze­ni lat, ja­kie upły­nęły od uka­za­nia się wspo­mnia­nych pu­bli­ka­cji, zda­łem so­bie spra­wę, że jest ta­kże miej­sce dla ksi­ążki, któ­ra przyj­mie inną opty­kę i że taka po­zy­cja jest wręcz po­trzeb­na. Szcze­gól­nie po­trzeb­ne jest ob­ja­śnie­nie i obro­na pew­nych wa­żnych ar­gu­men­tów na rzecz ist­nie­nia Boga, któ­rych To­masz sam nie po­dej­mu­je i któ­rym nie po­świ­ęco­no do­sta­tecz­nej uwa­gi w pra­cach na te­mat teo­lo­gii na­tu­ral­nej po­wsta­łych w ostat­nim cza­sie. Po­trzeb­ne jest ob­ja­śnie­nie i obro­na wszyst­kich naj­wa­żniej­szych ar­gu­men­tów na rzecz ist­nie­nia Boga, bez obar­cza­nia ich zło­żo­ny­mi i często nu­żący­mi za­gad­nie­nia­mi eg­ze­ge­zy tek­stu ani też po­prze­dza­nia szcze­gó­ło­wym wpro­wa­dze­niem me­ta­fi­zycz­nym. Cho­dzi o ujęcie, któ­re po pro­stu prze­cho­dzi­ło­by od razu do sed­na ar­gu­men­tów i po dro­dze wpro­wa­dza­ło wszel­kie nie­zbęd­ne me­ta­fi­zycz­ne za­sa­dy, na któ­rych one się opie­ra­ją.

Tak wła­śnie po­my­śla­na jest ni­niej­sza ksi­ążka. Dwa z do­wo­dów, któ­rych tu­taj bro­nię, znaj­du­ją się w pi­smach To­ma­sza z Akwi­nu, ale trzy po­zo­sta­łe ar­gu­men­ty nie są oma­wia­ne przez Akwi­na­tę, przy­naj­mniej nie tak ob­szer­nie i nie w ta­kiej for­mie, w ja­kiej je tu­taj przed­sta­wiam. Ksi­ążka nie za­wie­ra też eg­ze­ge­zy tek­stów To­ma­sza ani in­nych wiel­kich my­śli­cie­li z prze­szło­ści. Oczy­wi­ście, jak wy­ni­ka ze spi­su tre­ści, wszyst­kie przed­sta­wio­ne ar­gu­men­ty bez wąt­pie­niainspirowane są przez kil­ku wiel­kich daw­nych my­śli­cie­li – zwłasz­cza Ary­sto­te­le­sa, Plo­ty­na, Au­gu­sty­na, To­ma­sza z Akwi­nu i Le­ib­ni­za. Uwa­żam wręcz, że do­wo­dy, któ­rych tu bro­nię, od­da­ją isto­tę wy­su­ni­ętych przez nich ar­gu­men­tów. Nie do­ko­nu­ję jed­nak in­ter­pre­ta­cji żad­ne­go tek­stu znaj­du­jące­go się w ich pi­smach, ani też nie twier­dzę, że któ­ry­kol­wiek z nich po­wie­dział lub zgo­dzi­łby się zewszystkim, co mam do po­wie­dze­nia. Bro­nięarystotelesowskiegodo­wo­du na rzecz ist­nie­nia Boga, a nie wła­sne­go do­wo­duArystotelesa w do­kład­nym brzmie­niu;augustyńskiegodo­wo­du, a nie eg­ze­ge­zy tego, co fak­tycz­nie na­pi­sał samAugustyn, itd. I nie wy­łusz­czam me­ta­fi­zy­ki sto­jącej za tymi do­wo­da­mi, je­że­li nie jest to ab­so­lut­nie ko­niecz­ne dla wnik­ni­ęcia w ich tre­ść. Na tyle, na ile po­tra­fię, wpro­wa­dzam wa­żne dla da­ne­go wy­wo­du pod­sta­wo­we za­sa­dy me­ta­fi­zycz­ne nie­ja­ko po dro­dze, w mia­rę jak znaj­du­ją za­sto­so­wa­nie w teo­logii na­tu­ral­nej.

Ka­żdy z pierw­szych pi­ęciu roz­dzia­łów ksi­ążki po­świ­ęco­ny jest jed­ne­mu do­wo­do­wi i ka­żdy z tych roz­dzia­łów ma na­stępu­jącą struk­tu­rę. Naj­pierw przed­sta­wiam, jak to okre­ślam, nie­for­mal­ne ujęcie ar­gu­men­tu w dwóch eta­pach. W pierw­szym eta­pie ar­gu­men­tu­ję na rzecz ist­nie­nia cze­goś, co od­po­wia­da pew­ne­mu klu­czo­we­mu opi­so­wi, jak (na przy­kład) opis„nieuprzyczynowanej przyczynyistnieniawszystkich rzeczy”. W dru­gim eta­pie ar­gu­men­tu­ję, że to, co od­po­wia­da owe­mu opi­so­wi, musi mieć pew­ne klu­czo­we przy­mio­ty Boga, ta­kie jak jed­no­ść, wiecz­no­ść, nie­ma­te­rial­no­ść, wszech­moc, wszech­wie­dzę i do­sko­na­łą do­broć. Te omó­wie­nia są „nie­for­mal­ne” w tym sen­sie, że ar­gu­men­ty nie są od razu wy­ło­żo­ne pre­cy­zyj­nie krok po kro­ku, w ulu­bio­nej for­mie wspó­łcze­snych fi­lo­zo­fów ana­li­tycz­nych, lecz w spo­sób bar­dziej dys­kur­syw­ny i swo­bod­ny. Po­wo­dem ta­kie­go ujęcia jest chęć jak naj­wi­ęk­sze­go uła­twie­nia czy­tel­ni­kom nie­obe­zna­nym z fi­lo­zo­fią za­an­ga­żo­wa­nia się i zro­zu­mie­nia ar­gu­men­tów, a po­nad­to w nie­któ­rych miej­scach po­trze­bo­wa­łem chwi­lo­wej od­skocz­ni do bar­dziej ogól­nych za­gad­nień me­ta­fi­zycz­nych, aby do­kład­nie wy­ja­śnić, co się dzie­je w tych do­wo­dach i by za­po­biec po­ten­cjal­nym nie­po­ro­zu­mie­niom lub za­strze­że­niom nie­ma­jącym zwi­ąz­ku z me­ri­tum spra­wy. Za­pew­ne nie­kie­dy omó­wie­nie sta­je się nie­co her­me­tycz­ne. Moim za­mie­rze­niem w po­cząt­ko­wych częściach tych roz­dzia­łów jest jed­nak wpro­wa­dze­nie czy­tel­ni­ka w zło­żo­no­ść wy­wo­du tak ła­god­nie, jak to mo­żli­we. Chcę, żeby ksi­ążka za­in­te­re­so­wa­ła nie tyl­ko fi­lo­zo­fów aka­de­mic­kich, lecz ta­kże jak naj­szer­sze gro­no nie­pro­fe­sjo­na­li­stów, któ­rzy chcą i po­tra­fią za­głębić się w fi­lo­zo­ficz­ne abs­trak­cje, je­że­li umo­żli­wi się im we­jście w nie de­li­kat­nie i stop­nio­wo. I cho­ciaż pod ko­niec ka­żde­go roz­dzia­łu zo­sta­je­my rzu­ce­ni na głębo­ką wodę, za­wsze sta­ram się za­czy­nać od po­zio­mu, któ­ry jest do­stęp­ny dla ka­żde­go. (Czy­tel­nik od­kry­je, że w przy­pad­ku nie­któ­rych ar­gu­men­tów jest to ła­twiej­sze, a w in­nych– trud­niej­sze).

Na­stęp­na część ka­żde­go z tych roz­dzia­łów za­wie­ra coś, co na­zy­wam bar­dziej sfor­ma­li­zo­wa­nym ujęciem ar­gu­men­tu. Tu­tajfaktycznie wy­łusz­czam ar­gu­men­ty pre­cy­zyj­nie krok po kro­ku, aże­by jak naj­le­piej uwy­dat­nić lo­gicz­ną struk­tu­rę wy­wo­du i pod­su­mo­wać zwi­ęźle i ja­sno tok ro­zu­mo­wa­nia, z któ­rym czy­tel­nik już się zdążył za­po­znać w mniej for­mal­ny i przy­stęp­niej­szy spo­sób we wcze­śniej­szym omó­wie­niu. Żad­na z tych bar­dziej sfor­ma­li­zo­wa­nych części nie ma być roz­wa­ża­na w ode­rwa­niu od po­przed­niej. Czy­tel­nik może nie zro­zu­mieć ich wła­ści­wie, je­że­li naj­pierw nie prze­czy­ta po­prze­dza­jących je mniej for­mal­nych ujęć, któ­re po­wo­li i sta­ran­nie wy­ja­śnia­ją zna­cze­nie ka­żde­go z klu­czo­wych po­jęć wy­stępu­jących w bar­dziej sfor­ma­li­zo­wa­nym ujęciu. Na­to­miast bar­dziej sfor­ma­li­zo­wa­ne ujęcie ar­gu­men­tu po­win­no w ka­żdym przy­pad­ku ja­sno uka­zać wza­jem­ne po­wi­ąza­nie ko­lej­nych eta­pów wnio­sko­wa­nia omó­wio­nych we wcze­śniej­szym, mniej for­mal­nym ujęciu. Wresz­cie ka­żdy z tych roz­dzia­łów ko­ńczy się dłu­gą częścią, w któ­rej od­pie­ram roz­ma­ite za­rzu­ty, ja­kie były lub mogą być pod­nie­sio­ne prze­ciw ar­gu­men­to­wi roz­wi­ni­ęte­mu w roz­dzia­le. W nie­któ­rych wy­pad­kach wła­śnie w tej części roz­dzia­łu po­ja­wią się naj­bar­dziej tech­niczne za­gad­nie­nia.

Prze­cho­dząc do kon­kre­tów, tre­ść ka­żde­go z pierw­szych pi­ęciu roz­dzia­łów jest na­stępu­jąca. Roz­dział pierw­szy jest obro­ną tego, co na­zy­wamarystotelesowskim dowodemna rzecz ist­nie­nia Boga. Punkt wy­jścia tego do­wo­du sta­no­wi fakt, że w świe­cie za­cho­dzi rze­czy­wi­sta zmia­na, przy czym zmia­nę ana­li­zu­je się jako urze­czy­wist­nie­nie mo­żno­ści i do­wo­dzi, że żad­na mo­żno­ść nie może być urze­czy­wist­nio­na, je­że­li nie ist­nie­je coś, co może ją urze­czy­wist­nić, sa­me­mu nie będąc urze­czy­wist­nia­nym – coś, co jest „pe­łnią ist­nie­nia, któ­ra urze­czy­wist­nia” lub Pierw­szym Po­ru­szy­cie­lem, jak okre­ślał Boga Ary­sto­te­les. Ary­sto­te­les roz­wi­nął ten spo­sób ar­gu­men­to­wa­nia w ósmej ksi­ędze Fi­zy­kii dwu­na­stej ksi­ędze Me­ta­fi­zy­ki. Pó­źniej­si ary­sto­te­li­cy, tacy jak Maj­mo­ni­des i To­masz z Akwi­nu, opra­co­wa­li swo­je wła­sne wer­sje do­wo­du – pierw­sza z pi­ęciu dróg To­ma­sza to jed­no ze sfor­mu­ło­wań tego ro­dza­ju wnio­sko­wa­nia. Wcze­śniej­si pi­sa­rze wy­ra­ża­li ów ar­gu­ment przy uży­ciu ar­cha­icz­nych po­jęć na­uko­wych, ta­kich jak ruch sfer nie­bie­skich, ale jak wy­ka­za­li no­wo­żyt­ni ary­sto­te­li­cy, istot­ny rdzeń ar­gu­men­tu nie za­le­ży w ża­den spo­sób od tej prze­sta­rza­łej otocz­ki. Ce­lem pierw­sze­go roz­dzia­łu jest przed­sta­wie­nie za­sad­ni­czej kon­cep­cji ar­gu­men­tu ze zmia­ny w ta­kiej for­mie, w ja­kiej mó­głby zo­stać roz­wi­ni­ęty przez Ary­sto­te­le­sa, Maj­mo­ni­de­sa czy To­ma­sza z Akwi­nu, gdy­by pisa­li dzi­siaj.

Roz­dział dru­gi jest obro­ną tego, co na­zy­wamneoplatońskim dowodemna rzecz ist­nie­nia Boga. Punk­tem wy­jścia tego do­wo­du jest fakt, że przed­mio­ty, któ­re zna­my z na­sze­go do­świad­cze­nia, są na ró­żne spo­so­by zło­żo­ne, ina­czej mó­wi­ąc, skła­da­ją się z części, zaś punkt do­jścia sta­no­wi kon­klu­zja, że osta­tecz­ną przy­czy­ną ta­kich przed­mio­tów może być tyl­ko coś, co jest ab­so­lut­nie pro­ste, czy­li nie­zło­żo­ne, a co Plo­tyn na­zy­wa Jed­nią. Za­sad­ni­cza idea sto­jąca u pod­staw ta­kie­go ar­gu­men­tu znaj­du­je się w En­ne­adach Plo­ty­na, lecz zna­la­zła rów­nież wy­raz w pi­smach To­ma­sza z Akwi­nu. Co istot­ne, po­jęcie Bo­żej pro­sto­ty jest ab­so­lut­nie cen­tral­ne dla te­istycz­nej kon­cep­cji Boga, choć dziw­nie lek­ce­wa­żo­ne przez wspó­łcze­snych au­to­rów pi­szących o teo­lo­gii na­tu­ral­nej, za­rów­no te­istów, jak i ate­istów. Jed­nym z ce­lów ni­niej­szej ksi­ążki jest po­moc w przy­wró­ce­niu idei pro­sto­ty na­le­żnego jej miej­sca.

Roz­dział trze­ci to obro­naaugustyńskiego dowoduna rzecz ist­nie­nia Boga. Punk­tem wy­jścia tego do­wo­du jest wy­ka­za­nie, że po­wszech­ni­ki, czy­li po­jęcia ogól­ne (czer­wo­no­ść, czło­wie­cze­ństwo, trój­kąt­no­ść itd.), sądy, mo­żli­wo­ści i inne abs­trak­cyj­ne przed­mio­ty są w ja­ki­mś sen­sie re­al­ne, lecz od­rzu­ca on kon­cep­cję Pla­to­na, że ta­kie przed­mio­ty ist­nie­ją w „trze­ciej sfe­rze”, od­ręb­nej od ja­kie­go­kol­wiek umy­słu i świa­ta po­szcze­gól­nych by­tów. Ar­gu­ment pro­wa­dzi do kon­klu­zji, że je­dy­ną mo­żli­wą osta­tecz­ną pod­sta­wą ist­nie­nia tych przed­mio­tów jest Boży in­te­lekt – umy­sł Boga. Rów­nież ta idea ma swo­je źró­dło w my­śli neo­pla­to­ńskiej, była klu­czo­wa dla ro­zu­mie­nia Boga przez św. Au­gu­sty­na, a bro­nił jej ta­kże Le­ib­niz. Ni­niej­sza ksi­ążka przed­sta­wia bar­dziej szcze­gó­ło­we i sys­te­ma­tycz­ne sfor­mu­ło­wa­nie tego ar­gu­men­tu niż (o ile wiem) wszel­kie do­tychcza­so­we pró­by.

Roz­dział czwar­ty jest obro­nątomistycznego dowoduna rzecz ist­nie­nia Boga. Punkt wy­jścia tego do­wo­du sta­no­wi wy­ka­za­nie, że w ka­żdej przy­god­nej rze­czy obec­nej w na­szym do­świad­cze­niu za­cho­dzi re­al­ne roz­ró­żnie­nie mi­ędzy jejistotą(tym,czym ta rzecz jest)aistnieniem(czy­li fak­tem, żejest). Na­stęp­nie ar­gu­men­tu­je się, że nic, w czymzachodzi ta­kie re­al­ne roz­ró­żnie­nie, nie mo­gło­by ist­nieć na­wet przez chwi­lę, gdy­by nie mia­ło przy­czy­ny swo­je­go ist­nie­nia w czy­mś, w czym ta­kie roz­ró­żnie­nieniezachodzi, czy­li w czy­mś, cze­go isto­tąjestwłaśnie ist­nienie. Ar­gu­ment wska­zu­je więc na coś, co może udzie­lać ist­nie­nia, nie mu­sząc go otrzy­my­wać, a więc na nie­uprzy­czy­no­wa­ną przy­czy­nę ist­nie­nia wszyst­kich rze­czy. To­masz z Akwi­nu przed­sta­wił tego ro­dza­ju ar­gu­ment w nie­wiel­kim pi­śmie za­ty­tu­ło­wa­nym Byt i isto­ta4i wie­lu to­mi­stów uwa­ża go zawłaściwy, tj. pa­ra­dyg­ma­tycz­nie to­mi­stycz­ny, ar­gu­ment na rzecz istnie­nia Boga.

Roz­dział pi­ąty jest obro­nąracjonalistycznego dowoduna rzecz ist­nie­nia Boga. Do­wód roz­po­czy­na się obro­nązasady racji dostatecznej(ZRD), zgod­nie z któ­rą wszyst­ko jest zro­zu­mia­łe, czy­li po­sia­da wy­ja­śnie­nie po­wo­dów, dla któ­rych ist­nie­je i ma ta­kie, a nie inne przy­mio­ty. Na­stęp­nie ar­gu­ment wy­ka­zu­je, że nie mo­żna wy­ja­śnić ist­nie­nia żad­nej z rze­czy obec­nych w na­szym do­świad­cze­niu, o ile nie ist­nie­je Byt Ko­niecz­ny, któ­re­go ist­nie­nie wy­ja­śnia się jego wła­sną na­tu­rą. Ten ro­dzaj ar­gu­men­tu jest po­wszech­nie ko­ja­rzo­ny z Le­ib­ni­zem, ale wer­sja, któ­rej bro­nię, od­cho­dzi w kil­ku aspek­tach od sfor­mu­ło­wa­nia za­pro­po­no­wa­ne­go przez nie­go i in­ter­pre­tu­je klu­czo­we idee na spo­sób ary­sto­te­le­sow­sko-to­mi­stycz­ny. (Tak więc, cho­ciaż ce­chu­je ją nie­wąt­pli­wie „ra­cjo­na­li­stycz­no­ść”, po­nie­waż pod­trzy­mu­je jed­ną z wer­sji ZRD oraz tezę, że świat jest na wskroś zro­zu­mia­ły, nie jest „ra­cjo­na­li­stycz­na” w in­nych po­pu­lar­nych zna­cze­niach tego ter­mi­nu. Na przy­kład zu­pe­łnie nie na­wi­ązu­je do teo­rii idei wro­dzo­nych czy in­nych aspek­tów epi­ste­mo­lo­gii ko­ja­rzo­nej z ra­cjo­na­li­stycz­ny­mi fi­lo­zo­fa­mi, ta­ki­mi jak Kar­te­zjusz, Spi­no­za i Le­ib­niz. Co wi­ęcej, przed­sta­wio­na prze­ze mnie in­ter­pre­ta­cja ZRD ró­żni się w klu­czo­wych aspek­tach od po­danej przez nich).

Po przed­sta­wie­niu po­wy­ższych pi­ęciu do­wo­dów na rzecz ist­nie­nia Boga, prze­cho­dzę w roz­dzia­le szó­stym do zba­da­nia na­tu­ry Boga oraz na­tu­ry Jego re­la­cji do świa­ta, któ­re­go On jest przy­czy­ną. Te za­gad­nie­nia w zna­czącym za­kre­sie będą już pod­jęte w po­przed­nich roz­dzia­łach, ale w roz­dzia­le szó­stym zo­sta­ną prze­ana­li­zo­wa­ne do­głęb­niej i bar­dziej sys­te­ma­tycz­nie. Roz­dział roz­po­czy­na się od ob­ja­śnie­nia i obro­ny trzech za­sad klu­czo­wych dla kon­tek­stu na­szych roz­wa­żań. Są to:zasada proporcjonalności skutkui przyczyny, zgod­nie z któ­rą wszyst­ko, co jest skut­kiem, w ja­ki­mś sen­sie musi ist­nieć uprzed­nio w swo­jej ca­łko­wi­tej przy­czy­nie;zasadaagere sequitur esse,w myśl któ­rej spo­sób, w jaki rzecz się za­cho­wu­je lub dzia­ła, wy­ni­ka z tego, czym ta rzecz jest; oraz to­mi­stycz­ne ujęcieanalogicznego uży­cia języ­ka. Te za­sa­dy są na­stęp­nie za­sto­so­wa­ne, po pierw­sze, do wy­pro­wa­dze­nia ró­żnych Bo­żych przy­mio­tów oraz od­po­wie­dzi na zgła­sza­ne wo­bec nich fi­lo­zo­ficz­ne py­ta­nia i za­rzu­ty. W roz­dzia­le tym, na po­czątek, po­ka­zu­ję, że wszyst­kie pięć do­wo­dów pro­wa­dzi dojednegoi tego samego Bogai że z za­sa­dy może być tyl­ko je­den Bóg. Po usta­le­niu jed­no­ści Boga, wy­ka­zu­ję, że Bogu mu­si­my ta­kże przy­pi­sać pro­sto­tę, nie­zmien­no­ść, nie­ma­te­rial­no­ść, nie­cie­le­sno­ść, wiecz­no­ść, ko­niecz­no­ść, wszech­moc, wszech­wie­dzę, do­sko­na­łą do­broć, wolę, mi­ło­ść oraz nie­po­jęto­ść.

Na­stęp­nie roz­dział ten wy­kła­da i bro­nitezyo podtrzymywaniu stworzeńwistnieniu przez Boga(łac. con­se­rva­tio Di­vi­na), we­dług któ­rej świat nie mó­głby ist­nieć na­wet przez chwi­lę, gdy­by Bóg nie­ustan­nie nie pod­trzy­my­wał go w ist­nie­niu; a ta­kżetezyowspółdziałaniu Bogaze stworzeniamiwich czynnościach(łac. con­cur­sus Di­vi­nus), we­dług któ­rej żad­ne stwo­rze­nie nie wy­wie­ra­ło­by od­dzia­ły­wa­nia przy­czy­no­we­go, gdy­by Bóg nie udzie­lał mu mocy przy­czy­no­wej w ka­żdej chwi­li jego dzia­ła­nia. Przy oka­zji po­ka­zu­ję, że te i inne ar­gu­men­ty wy­klu­cza­ją kon­cep­cje re­la­cji Boga do świa­ta, ta­kie jak pan­te­izm, pa­nen­te­izm, oka­zjo­na­lizm i de­izm. Roz­dział szó­sty ko­ńczy się omó­wie­niem tego, czym jest cud i w ja­kim zna­cze­niu Bóg mó­głby przy­czy­no­wać cuda. (Czy­tel­nik zo­ba­czy, że są to kwe­stie klu­czo­we dla usta­le­nia, czy może być ja­kieś źró­dło wie­dzy o Bogu poza teo­lo­gią na­tu­ral­ną, a więc szcze­gól­ne ob­ja­wie­nie Boże – cho­ciaż py­ta­nie o to, czy ta­kie ob­ja­wie­nie fak­tycz­nie mia­ło miej­sce, wy­kra­cza poza pro­ble­ma­ty­kę pod­jętą w ni­niejszej ksi­ążce).

I wresz­cie roz­dział siód­my, któ­ry od­po­wia­da na wie­lo­ra­ką kry­ty­kę pod ad­re­sem teo­lo­gii na­tu­ral­nej. Od­nio­sę się do niej w du­żej mie­rze ta­kże w po­przed­nich roz­dzia­łach, jed­nak ce­lem roz­dzia­łu siód­me­go jest za­rów­no usto­sun­ko­wa­nie się do nie­któ­rych do­tąd nie­uwzględ­nio­nych za­rzu­tów, jak i bar­dziej do­cie­kli­wa ana­li­za nie­któ­rych za­rzu­tów już roz­wa­ża­nych we wcze­śniej­szych roz­dzia­łach. Pod ko­niec roz­dzia­łu, a więc przed za­ko­ńcze­niem ksi­ążki, sta­nie się ja­sne, że ża­den z za­rzu­tów pod­no­szo­nych prze­ciw ar­gu­men­tom w ro­dza­ju bro­nio­nych w ni­niej­szej pra­cy nie jest sku­tecz­ny, co wi­ęcej, naj­bar­dziej roz­po­wszech­nio­ne za­rzu­ty są zdu­mie­wa­jąco sła­be i prze­re­kla­mo­wa­ne.

Zda­ję so­bie spra­wę, że jest to od­wa­żna teza. Lecz teo­lo­gia na­tu­ral­na, hi­sto­rycz­nie pa­trząc, była od­wa­żną dys­cy­pli­ną. Dłu­gi sze­reg my­śli­cie­li od za­ra­nia my­śli za­chod­niej aż po dziś dzień – ary­sto­te­li­cy, neo­pla­to­ni­cy, to­mi­ści i inni scho­la­sty­cy, ra­cjo­na­li­ści wcze­snej no­wo­żyt­no­ści oraz fi­lo­zo­fo­wie na­le­żący do nie­któ­rych in­nych szkół, za­rów­no po­ga­nie, jak i Ży­dzi, chrze­ści­ja­nie, mu­zu­łma­nie oraz te­iści fi­lo­zo­ficz­ni – po­twier­dza­li, że mo­żna ro­zu­mo­wo wy­ka­zać ist­nie­nie Boga za po­mo­cą czy­sto fi­lo­zo­ficz­nych ar­gu­men­tów. Ce­lem tej ksi­ążki jest po­ka­za­nie, że mie­li ra­cję, że to, co przez wie­ki było w my­śli za­chod­niej do­mi­nu­jącym sta­no­wi­skiem, po­win­no po­now­nie nim być. Praw­dzi­wa de­ba­ta nie to­czy się mi­ędzy te­izmem a ate­izmem, lecz mi­ędzy te­ista­mi ró­żnych pro­we­nien­cji – Ży­da­mi, chrze­ści­ja­na­mi, mu­zu­łma­na­mi, hin­du­ista­mi, czy­sto fi­lo­zo­ficz­ny­mi te­ista­mi itd. – i za­czy­na się tam, gdzie teo­lo­gia na­tu­ral­na ko­ńczy. Ni­niej­sza ksi­ążka nie wcho­dzi w tę de­ba­tę, a tym bar­dziej nie roz­strzy­ga jej. Będę usa­tys­fak­cjo­no­wa­ny, je­że­li moja pra­ca po­mo­że nam cof­nąć się do punk­tu, w któ­rym mo­żna zmie­rzyć się z naj­głębszymi py­ta­nia­mi.

1 Świ­ęty To­masz z Akwi­nu w Su­mie teo­lo­gicz­nejI, q. 2, a. 3 przed­sta­wił pięć dróg, któ­re wy­ka­zu­ją ist­nie­nie Boga. Pierw­sza dro­ga jest ar­gu­men­tem z ru­chu na rzecz ist­nie­nia pierw­sze­go Nie­po­ru­szo­ne­go Po­ru­szy­cie­la, dru­ga – ar­gu­men­tem z przy­czy­no­wo­ści na rzecz ist­nie­nia Nie­uprzy­czy­no­wa­nej Pierw­szej Przy­czy­ny, trze­cia – ar­gu­men­tem z przy­god­no­ści świa­ta na rzecz ist­nie­nia bytu ab­so­lut­nie ko­niecz­ne­go, czwar­ta – ar­gu­men­tem ze stop­ni do­sko­na­ło­ści na rzecz ist­nie­nia bytu naj­do­sko­nal­sze­go, wresz­cie pi­ąta – ar­gu­men­tem z ce­lo­wo­ści na rzecz ist­nie­nia naj­wy­ższej in­te­li­gen­cji.

2 E. Fe­ser, The Last Su­per­sti­tion: A Re­fu­ta­tion of the New Athe­ism,St. Au­gu­sti­ne’s Press, So­uth Bend (IN)2008i Aqu­inas, One­world Pu­bli­ca­tions, Oxford 2009. Zob. też moje ar­ty­ku­ły: Exi­sten­tial In­er­tia and the Five Ways, „Ame­ri­can Ca­tho­lic Phi­lo­so­phi­cal Qu­ar­ter­ly” 2011, nr 85, s. 327–367i Be­twe­en Ari­sto­tle and Wil­liam Pa­ley: Aqu­inas’s Fi­fth Way, „Nova et Ve­te­ra”2013, nr 11, s. 707–749. Oba ar­ty­ku­ły zo­sta­ły prze­dru­ko­wa­ne (wraz z nie­któ­ry­mi in­ny­mi opra­co­wa­nia­mi za­gad­nień istot­nych dla teo­lo­gii na­tu­ral­nej To­ma­sza z Akwi­nu)w mo­jej an­to­lo­gii Neo-Scho­la­stic Es­says, St. Au­gu­sti­ne’s Press, So­uth Bend (IN)2015, od­po­wied­nio s. 84–117i s. 47–92.

3 „To­mizm” to oczy­wi­ście stan­dar­do­wa ety­kie­ta na ozna­cze­nie sys­te­mu my­ślo­we­go wy­wo­dzące­go się od To­ma­sza z Akwi­nu, a za­tem „to­mi­sta” to zwo­len­nik to­mi­zmu.

4 Św. To­masz z Akwi­nu, Byt i isto­ta, przeł. W. Se­ńko, Wy­daw­nic­two Ma­rek De­re­wiec­ki, Kęty 2009.