2,00 zł
Poemat romantyczny Mnich, ma formę przepełnionej dramatyzmem lirycznej spowiedzi umierającego młodego mnicha, autorem poematu jest Iwan Iwanowicz Kozłow (1779-1840) – rosyjski urzędnik państwowy, poeta i tłumacz epoki romantyzmu. Od dzieciństwa służył w Armii Imperium Rosyjskiego, w wieku 19 lat przeszedł do służby cywilnej. Przez kolejne 20 lat piął się po szczeblach kariery urzędniczej, jednak w 1818 choroba odjęła mu władzę w nogach, a w 1821 utracił wzrok. Porzuciwszy pracę w rosyjskim ministerstwie odpowiedzialnym za nadzór nad własnością państwową zajął się poezją. Jego poematy cieszyły się w Rosji znacznym powodzeniem (za Wikipedią) – i oto właśnie jeden z nich masz właśnie drogi czytelniku przed sobą. Poemat „Mnich” przyniósł autorowi sławę. Zachęcamy do lektury!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 13
Iwan Kozłow
Mnich
POWIEŚĆ
przeł. Konstanty Piotrowski
Armoryka
Sandomierz
Projekt okładki: Juliusz Susak
Tekst wg edycji:
Iwan Kozłow
Zakonnik
Powieść
Berdyczów 1836
Zachowano oryginalną pisownię.
© Wydawnictwo Armoryka
Wydawnictwo Armoryka
ul. Krucza 16
27-600 Sandomierz
http://www.armoryka.pl/
ISBN 978-83-7950-924-9
Blisko Kijowa, kędy Dniepr szeroki,
Wspaniałą falą kręte brzegi poi,
W puszczy na górze wysokiej,
Smutny mnichów klasztor stoi,
S twardych go dębów otaczają pale,
Po rogach baszty wznoszą się nad niemi,
W środku gmach Boskiej poświęcony chwale,
Zdala wieżami błyska złocistemi.
Wewnątrz obraz Matki Czystej,
Wielkiemi cudami słynie:
A z boku w cieniu lipy rozłożystej,
Źródło hożej wody płynie.
Słońce na zachód zapada,
Pola pokrywają cienia,
Ucichły rolników pienia,
Do domów wracają stada.
Umilkł głos trąbki pod lasem,
Niesłychać w polu nikogo;
Chyba cichość przerwie czasem,
Turkot koł jadących drogą.
Nie widać ogniów tlejących,
U flisów na szkutach spiących;
Gwiazdy jasnieją wspaniale,
I Xiężyc wyszedł zza góry,
Lasy, pola, wodne fale,
Uspił wielki sen natury.
Bije północna godzina.
Klasztor we snie pogrążony,
I cieniami otoczony,
Obraz śmierci przypomina.
W bocznej celii lampa na pulpicie,
Posępne światełko miecie,
Tam w cierpieniach, w wieku kwiecie,
Mnich nieszczęsny kończy życie.
Tajne go zgryzoty jedzą,
Namiejętności i bole,
Wypiętnowane na czole,
Kto on jest? i skąd? — niewiedzą.
Cios jakiś chowa w duszy swej głębinie,
I od tego jadu ginie.
Przybył on tu w burzy chwilę,
Oblekł habit zakonnika,
Dotrwał slubóm w całej sile,
Lecz on od wszystkich unika.
Gdy bracia wznoszą modły świątobliwe,
On z niemi błaga niebiosy,
Ale łzy częste i westchnienia tkliwe,
Przerywają jego