Niemcy, Rosja i kwestia polska - Roman Dmowski - ebook + audiobook

Niemcy, Rosja i kwestia polska ebook i audiobook

Roman Dmowski

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Książka „Niemcy, Rosja i kwestia polska” jest uważana za manifest polityczny Nowej Demokracji , ujmujący koncepcję tzw. orientacji rosyjskiej. Wydana po raz pierwszy w 1908 roku, była dostępna od razu w języku polskim, francuskim i rosyjskim, ukazując się później również w innych językach. Dmowski skupił się tutaj na trzech zasadniczych zagadnieniach: przedstawieniu sprawy polskiej, ukazaniu sytuacji międzynarodowej i na problematyce rosyjskiej. Sformułował myśl, ze głównym wrogiem polskości są Niemcy, a Polska powinna szukać porozumienia z Rosją.

Choć dzisiaj sytuacja geopolityczna w Europie znacznie się zmieniła, książka pozostaje znakomitym przykładem chłodnego, analitycznego realizmu politycznego charakterystycznego dla polskiej myśli narodowej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 268

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 12 min

Lektor: Maciej Gąsiorek

Oceny
4,6 (5 ocen)
4
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
miruko

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam każdemu.
30
sloxo

Nie oderwiesz się od lektury

Czytaj, bo warto
20
Drusix

Nie oderwiesz się od lektury

100 lat później, a u nas dalej to samo. Rosja i Niemcy chcą nas zniszczyć, z tym że Rosja militarnie, a Niemcy gospodarczo.
00

Popularność




Przedmowa do wydania pierwszego

Przekształcenia wewnętrzne w społeczeństwie polskim i ewolucja polskiej myśli politycznej – z jednej strony, z drugiej zaś – doniosłe wypadki w polityce międzynarodowej w ciągu półwiekowego blisko okresu, dzielącego nas od ostatniego powstania, zmieniły zasadniczo charakter i znaczenie kwestii polskiej. Wobec tego w literaturze politycznej dawała się czuć potrzeba pracy, choć w ogólnych zarysach sumującej zaszłe zmiany.

To właśnie zadanie postawiłem sobie, pisząc obecną książkę, która zresztą nie ma wcale pretensji do tego, by ją uważano za gruntowne studium nad kwestią polską. Rzuca ona jedynie ogólne myśli, zakłada ramy, w których – zdaniem autora – kwestia polska powinna być roztrząsana; a jeżeli wdaje się w szczegóły, które można by uważać za zbyteczne, jeżeli zanadto może zaczepia o aktualne sprawy, to pochodzi to z położenia autora, będącego uczestnikiem wypadków lat ostatnich, uczestnikiem odpowiedzialnym w znacznej mierze za obecną politykę polską w jednej dzielnicy.

Zmiany w charakterze kwestii polskiej byłyby niezrozumiałe bez należytego wyjaśnienia zmian w położeniu Niemiec i Rosji. Dlatego poświęciłem względnie wiele miejsca sprawom tych dwóch państw, od których losy Polski przede wszystkim zależą.

Napisałem tę książkę nie tylko dla swoich, ale i dla obcych, sądzę bowiem, iż zależeć nam musi nie tylko na tym, ażebyśmy my sami zrozumieli własną sprawę, ale także, ażeby nas dobrze zrozumiano. Dlatego czytelnik polski znajdzie tu wiele faktów, znanych mu dobrze i wiele wyjaśnień, dla niego niepotrzebnych. Bez tych, wszakże faktów i bez tych wyjaśnień wiele rzeczy pozostałoby dla czytelnika obcego niezrozumiałymi.

Jeżeli zaś zatrzymałem się dłużej nad rozwojem znanych powszechnie wypadków polityki międzynarodowej, to dlatego, żeby czytelnikowi polskiemu jak najlepiej uprzytomnić główny moment kwestii, mianowicie przewrót w stosunkach międzynarodowych, decydujący przede wszystkim o zmianie charakteru i roli kwestii polskiej.

W tej niewielkiej rozmiarami, a obejmującej szeroki zakres zdarzeń publikacji wiele niewątpliwie poszczególnych zagadnień pozostało niewyjaśnionymi. Obiecuję sobie, że wyjaśni je dyskusja, jaką – mam nadzieję – ukazanie się tej książki wywoła.

 

Warszawa, 19 kwietnia 1908 r.

Roman Dmowski

CZĘŚĆ PIERWSZAObecny stan i ogólny charakter kwestii polskiej

I. Skutki upadku powstania 1863-4r.

Po klęsce r. 1864, poniesionej przez naród polski w jego ostatniej walce zbrojnej o niepodległość, kwestia polska uznana została za nieistniejącą. Sam pobity naród – zgnębiony okrucieństwami towarzyszącymi stłumieniu powstania w Królestwie Polskim, a zwłaszcza na Litwie, rozczarowany co do własnego ludu, który wobec rozpaczliwej walki z wrogiem zachował się na ogół obojętnie, a miejscami nawet nieprzyjaźnie – utracił zupełnie wiarę w siebie. Nie tylko uznał on swe siły fizyczne za niedostateczne do podjęcia kiedykolwiek na nowo walki narodowej, ale zwątpił o swym politycznym rozumie, o swych zdolnościach do samoistnej akcji politycznej, a tym bardziej i do odrębnego istnienia państwowego. W opinii publicznej, która w kraju zapanowała, ostatnie powstanie uznane zostało na całej linii za akt szaleństwa, za poryw niedojrzałej młodzieży, podniecanej przez oderwaną od kraju emigrację, za wybryk nietrzeźwy, któremu starsze pokolenie skutkiem swego niedołęstwa i braku odwagi oprzeć się nie umiało. Gdy nadto w siedem lat po powstaniu polskim Francja w wojnie z Prusami została rozbita i poniżona, gdy w Europie pozostały jako główne, panujące nad położeniem potęgi, zjednoczone pod zwierzchnictwem Prus Niemcy i wzmocniona nowymi po reformach Aleksandra II siłami Rosja – dwaj wrogowie niezawisłości polskiej – gdy najbardziej uparci optymiści musieli uznać, że zginęła reszta nadziei na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz – sprawa polska w oczach samych Polaków została ostatecznie pogrzebaną.

W nowych stosunkach międzynarodowych żadne państwo nie miało interesu kwestii polskiej podnosić, gdyby zaś nawet zjawiła się gdziekolwiek chęć poruszenia jej, pomimo tego, że Polacy nie przedstawiali jako czynnik polityczny żadnej widocznej wartości, dwa najpotężniejsze państwa umiałyby w tym względzie nakazać zupełne milczenie.

W każdym z trzech państw, mających ziemie polskie w swym posiadaniu, kwestia polska pozostała tylko jako jego kwestia wewnętrzna, do niego wyłącznie należąca, niedopuszczająca żadnego wtrącania się z zewnątrz. I w tej nawet postaci nigdzie nie zdawała się ona przybierać zbyt ostrego, a tym bardziej niebezpiecznego dla państwa charakteru.

Każdy z rządów znalazł sposób załatwiania jej u siebie i w ciągu lat czterdziestu, jakie upłynęły od ostatniego powstania, nie zaszły żadne poważniejsze wypadki, które by świadczyły o niepowodzeniu stosowanej względem Polaków polityki, o niemożności rozstrzygnięcia kwestii polskiej na obranej drodze. Rozlegające się od czasu do czasu głosy niezadowolenia Polaków, ich skargi na ucisk można było lekceważyć wobec ciągłego wzrostu mocarstwowej roli i potęgi Niemiec i Rosji, któremu istotnie lub pozornie towarzyszył bujny rozwój sił narodowych.

Rosja przy samym tłumieniu powstania lub w aktach, które bezpośrednio potem nastąpiły, wprowadziła swój program w życie. Murawiew na Litwie gniótł dzikimi środkami nie tylko powstanie, ale polskość całą, wyrywał jej korzenie, niszcząc szlachtę, główną warstwę polską w tym kraju i Kościół katolicki – organizację religii polskiej. Palenie i równanie z ziemią całych wsi polskich po zesłaniu wszystkich ich mieszkańców na Sybir, konfiskaty majątków polskich, a następnie prawa wyjątkowe, niedopuszczające przechodzenia ziemi w ręce „osób pochodzenia polskiego”, zamykanie kościołów i zakazy wszelkich zewnętrznych przejawów kultu katolickiego w kraju, zakaz wydawania gazet polskich i polskich przedstawień teatralnych, wreszcie rozmawiania w publicznych miejscach po polsku (nawet zaprzęgania koni na sposób polski) – wszystko to było radykalnym tępieniem samej polskości zarówno podczas powstania, jak przez dziesiątki lat bezwzględnego spokoju, które po nim nastąpiły. Ten program, zastosowany również na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, miał na celu zastąpienie w najkrótszym czasie w tych krajach z ludnością litewską, biało lub małoruską przewodniej warstwy polskiej przez takąż warstwę czysto rosyjską. Równolegle zastosowany został program rusyfikacji mas ludowych, nie tak już trudny, a więc mniej radykalny w środkach, ale za to wprowadzany w życie przy skutecznej pomocy Cerkwi prawosławnej. Trudniejsze było to zadanie w miejscowościach z ludnością wiejską polską oraz na obszarze etnograficznie litewskim i zarazem katolickim, gdzie Kościół nie był narzędziem rusyfikacji, ale tamą przeciw niej, a gdzie język ojczysty nie mógł być uważany za narzecze urzędowe. Tam zastosowano takie nawet środki, jak zakaz używania książek litewskich, drukowanych alfabetem łacińskim. Publikowane przez uczonych rządowych dzieła i atlasy dowiodły, że ten olbrzymi obszar dziewięciu guberni, nazwany urzędowo Krajem Północno- i Południowo-Zachodnim, jest krajem rdzennie rosyjskim, któremu Polacy powierzchownie narzucili swą kulturę. Tę robotę polską kilku wieków niszczono szybko i wypowiadano uzasadnioną, jak się zdawało, nadzieję, że po kilku dziesiątkach lat ślad z niej nie zostanie.

W Królestwie Polskim, w którym tradycja historyczna i idea narodowa polska według upowszechnionej opinii rosyjskiej była reprezentowana przez „panów i księży”, tj. przez szlachtę i duchowieństwo, przeprowadzono reformą włościańską, założoną i wykonaną w ten sposób, żeby osłabić jak najbardziej większą własnością stworzyć silną warstwą włościańską. Wdzięczny za to dobrodziejstwo lud miał być utrzymany we wrogim stosunku do warstwy historycznej i do jej ideałów przez ciągłe podburzanie przeciw szlachcie, prowadzone przez urzędników na sposób czysto socjalistyczny i mające wdzięczny grunt w stworzonej na ten cel instytucji serwitutów. Jednocześnie zniesiono do reszty odrębną organizacją zarządu krajowego i władz Królestwa, urzędników i nauczycieli Polaków oraz język polski w administracji, szkole i sądzie zaczęto zastępować Rosjanami i językiem rosyjskim, a gdy te reformy szły pomyślnie, nie napotykając na opór zgnębionego narodu, rozwinięto w całej pełni system rusyfikacyjny, stawiający sobie za cel przerobienie kraju nawet pod względem kulturalnym na prowincję rosyjską. Wszelkiej organizacji pracy kulturalnej polskiej położono tamę; język polski usunięto z urzędów do tego stopnia, że urzędnikom zabroniono rozmawiać z publicznością po polsku, uczyniono język urzędowym nawet w gminie wiejskiej; w sądzie, gdy kto go nie znał, używano tłumaczów, w szkole pozostawiono go jako przedmiot nieobowiązkowy w liczbie dwóch godzin na tydzień, wykładany nadto od samego początku szkoły średniej po rosyjsku, młodzież zaś za rozmowę polską między sobą w murach szkolnych podlegała surowym karom. W następstwie usunięto język polski z dróg żelaznych, nawet prywatnych i zaczęto go usuwać z innych prywatnych instytucji, jak towarzystw kredytowych itp. Cudzoziemiec, przejeżdżający przez ten kraj, słysząc na kolejach tylko język rosyjski, służbie bowiem zakazano zwracać się do publiczności po polsku, widząc napisy urzędowe wyłącznie rosyjskie, wreszcie nie widząc nawet na stacjach ogłoszeń prywatnych polskich, dozwolone bowiem były we wszystkich językach prócz polskiego – mógł się nawet nie domyślać, że przejeżdża przez kraj polski. Wreszcie, pomimo że prawo państwowe rosyjskie znało jedynie nazwę Królestwa Polskiego, z języka urzędowego zaczęto ją usuwać, zastępując ją Krajem Nadwiślańskim i Nadwiślem (Priwslinskij Kraj, Priwislinie). Tym sposobem program rządu rosyjskiego w Królestwie Polskim, który z początku zdawał się jedynie mieć na celu zniszczenie źródeł separatyzmu polskiego, w ciągu lat kilku po powstaniu stał się wyraźnie programem zniszczenia kultury polskiej i wszechstronnej rusyfikacji kraju, która nie tylko została uznana za możliwą, ale której szybkie postępy źródła urzędowe powszechnie stwierdzały. Zauważono nadto, że kraj ten nie jest czysto polskim, wobec tego, że na północnym jego krańcu cztery i pół powiatu są etnograficznie litewskie, a w dziesięciu południowo-wschodnich powiatach obok ludności polskiej i rzymsko-katolickiej okres rusyfikacyjny zastał znaczną ilość unitów, katolików obrządku wschodniego1, mówiących przeważnie po rusku (narzeczem małoruskim). W celu osłabienia polskości rząd zaczął popierać gorliwie ruch narodowościowy litewski, który po r. 1870 się rodził, stając się pod wpływem protekcji rządowej zaciekle antypolskim; unię zaś zniósł, łamiąc opór unitów, przywiązanych do wiary ojców, przy pomocy egzekucji wojskowych, wprowadzających w czyn pałki, pogromy masowe, niszczenie dobytku itp. Tym sposobem, przy pomocy obfitego przelewu krwi, po zesłaniu mnóstwa opornych, ludność ta została uznana urzędowo za prawosławną i rosyjską, jakkolwiek znaczna jej część pozostała faktycznie katolicką, nie uczęszczała do cerkwi, chrzciła się, brała śluby i grzebała tajnie po katolicku, pomimo surowych prześladowań trwając w oporze i umacniając się w swym przywiązaniu do polskości. Ten jednorazowy akt „nawrócenia” nie był zakończeniem dzieła: konsystorze prawosławne do ostatnich czasów nie przestawały pracować, badając akty stanu cywilnego za parę ostatnich pokoleń, odszukując całe rodziny, których przodkowie w drugim lub trzecim pokoleniu byli unitami lub przynajmniej byli przypadkowo chrzczeni w cerkwi unickiej (co się dawniej u katolików rzymskich często zdarzało, jeżeli kościół parafialny unicki leżał bliżej od rzymskiego). Te rodziny, częstokroć rdzennie polskie i katolickie, przepisywano wbrew ich woli na prawosławie, zabraniano im chrzcić dzieci i brać śluby w Kościele katolickim oraz grzebać zmarłych na katolickim cmentarzu, i żadne starania nie pomagały im do uratowania się przed „nawróceniem”.

Na skutek tej działalności sprawozdania urzędowe wykazywały coraz większy przyrost ludności prawosławnej i rosyjskiej, w kraju uznawanym dotychczas za rdzennie polski. Jednocześnie postępowało przymusowe rozpowszechnienie języka rosyjskiego wśród samych Polaków, co uważano za równoznaczne z rusyfikacją. Wszystko zdawało się przemawiać za tym, że kwestia polska nawet w samym sercu polskości jest na drodze do rozwiązania przez stopniowe zniszczenie pierwiastków polskiej kultury i asymilację ludności.

W Prusach system planowej germanizacji ziem polskich stopniowo się rozwijał, z pewnymi wahaniami, od czasu rozbiorów, posiłkując się potężnym środkiem, którym nie rozporządzała nigdy Rosja, mianowicie niemiecką kolonizacją na ziemiach polskich. Dzięki tej kolonizacji, postępującej od wieków wewnątrz nawet państwa polskiego, ziemie polskie zaboru pruskiego w dobie rozbiorów Polski już posiadały znaczną część ludności niemieckiej, w której rządy pruskie później znalazły oparcie. Prusy Królewskie, należąc jeszcze do Rzeczypospolitej, miały blisko połowę ludności niemieckiej, ognisko zaś polskości pod panowaniem pruskim, Wielkie Księstwo Poznańskie, w chwili, gdy je kongres wiedeński zwrócił Prusom, w r. 1815, liczyło przeszło 20% Niemców. Ta kolonizacja postępowała szybko w ciągu XIX stulecia, tak że w r. 1867 liczono w Poznańskiem Niemców około 45% (protestantów było przeszło 33%) – cyfra niezawodnie tak wysoka skutkiem niedostatecznego rozbudzenia świadomości narodowej wśród ludności polskiej, której część uznawała się za Niemców. Mając tak znaczną część ludności niemieckiej w kraju i widząc tak szybki jej wzrost, politycy pruscy naturalnie całkiem uważali ostateczną germanizację tych ziem tylko za kwestię czasu, i tak nawet patrzyła na tę sprawę znaczna część opinii polskiej. Tym bardziej powodzenie programu germanizacji zdawało się zapewnionym, gdy po zwycięstwie nad Francją wypowiedziano polskości systematyczną a nieubłaganą walkę. Rozpoczynając Kulturkampf, Bismarck kierował się w znacznej mierze potrzebą złamania polskości. Jeżeli zaś ta droga zawiodła, jeżeli doprowadziła nawet do rozbudzenia poczucia narodowego polskiego w tym odłamie ludności, gdzie go nie było, to późniejsze środki, jak wydalenie jednorazowe około 40 000 Polaków, poddanych rosyjskich i austriackich, oraz niedopuszczenie nadal do osiedlania się obcych poddanych narodowości polskiej w ziemiach zaboru pruskiego, jak wzmocnienie germanizacji przez szkołę drogą zupełnego usunięcia języka polskiego i przenoszenia nauczycieli Polaków na zachód niemiecki, jak coraz szersze usiłowania germanizacji przez Kościół, jak wreszcie ustanowienie słynnej komisji kolonizacyjnej, rozporządzającej setkami milionów marek – zapowiadały niemczyźnie niewątpliwe zwycięstwo. Nikt też bodaj nie wątpił, że pomimo stwierdzanych niepowodzeń systemu germanizacyjnego w tym lub innym punkcie, kwestia polska w państwie pruskim zbliża się do skutecznego na tej drodze rozwiązania.

Inny system względem Polaków była zmuszona zastosować Austria. Po r. 1866 monarchia habsburska przestała być narodowym państwem niemieckim, jej prawo państwowe uznało narodowości nieniemieckie i odrębność wchodzących w jej skład krajów. Wśród nich Galicja zajmowała odrębne miejsce jako kraj, gdzie żywioł niemiecki ani liczebnie, ani historycznie do żadnej roli nie mógł żywić roszczeń. Galicja też jako kraj historycznie i kulturalnie polski, acz z masą ludności w połowie polską, w połowie ruską, obok samorządu z sejmem we Lwowie otrzymała uznanie języka polskiego jako urzędowego w instytucjach rządowych, a władza polityczna powierzona została Polakom, z namiestnikiem mianowanym spośród obywateli kraju na czele.

Jeżeli zrazu można było przypuszczać, że ta odrębna polityka polska Austrii poprowadzi ją do podniesienia z czasem na zewnątrz kwestii polskiej, w której pogrzebaniu państwo Habsburgów najmniej było zainteresowane, to następna ewolucja polityki tego państwa wszelkim widokom w tym względzie położyła koniec i wszelkie co do tego obawy musiała uspokoić. Państwo austro-węgierskie weszło w związek z Niemcami, w związek o wiele ściślejszy niż przymierze dwóch państw, przedstawicielstwo polskie nie próbowało wcale stawiać państwu w tym względzie przeszkód, nie usiłowało wywierać na nie zewnętrzną polityką żadnego wpływu, dyktowanego szerszymi widokami polskimi, a Polacy, dochodzący do kierowniczych w państwie stanowisk, byli zawsze tylko austriackimi mężami stanu. Uznanie praw narodowych polskich w Austrii pozostało jedynie sposobem uregulowania kwestii polskiej jako wewnętrznej kwestii państwa Habsburgów, sposobem dogadzającym zarówno państwu, jak Polakom, załagadzającym tę kwestię wewnątrz państwa i nieprzeszkadzającym regulowaniu jej w inny sposób przez sąsiadów. Austria tedy na swój sposób przyczyniła się do usunięcia kwestii polskiej z porządku dziennego spraw międzynarodowych i do zaprowadzenia zupełnej na punkcie tej sprawy ciszy.

Tym sposobem naród, zajmujący pod względem swej liczebności szóste miejsce w Europie, przestał na zewnątrz istnieć, a kwestia polska, budząca do niedawna tyle niepokoju w naszej części świata, nie tylko uznaną została za ostatecznie rozstrzygniętą jako kwestia międzynarodowa, ale nawet zdawała się zbliżać ku rozstrzygnięciu jako wewnętrzna kwestia w każdym z państw, do którego ziemie polskie należą.

Nie wydawała się ona taką jedynie samym Polakom.

1 Cesarz Mikołaj I zniósł unię i przyłączył unitów do Cerkwi prawosławnej na Litwie i Wołyniu, w Królestwie wszakże pozostała ona do r. 1875.

II. Odrodzenie Narodowe Polski

Po roku 1864 nastąpił w życiu społeczeństwa polskiego okres pracy wewnętrznej w wielostronnie zmienionych warunkach. Te nowe warunki i skierowanie energii narodu do wewnątrz stały się źródłem głębokich przekształceń w samej budowie społeczeństwa i w jego charakterze. Główne momenty tych zmian – to przeniesienie się środka ciężkości narodowego życia do szerokich warstw narodu, z włączeniem biernych dotychczas żywiołów ludowych, wzmożenie energii ekonomicznej ludności, wzrost oświaty mas, demokratyzacja społeczeństwa i rozwój poczucia narodowego wśród warstwy włościańskiej. Na tle tych zmian zaczyna się rozwijać nowa zupełnie świadomość własnej siły narodowej, a z nią energia polityczna, wyraźnie różniąca młodsze pokolenia od starszych, od tych świadków naocznych ostatniej klęski, którym wrażenie jej odjęło wiarę w przyszłość i zdolność opierania widoków politycznych na własnych siłach narodu. Już w ostatnim dziesiątku lat zeszłego stulecia zaczyna się w Polakach zjawiać wyraźne poczucie, że naród się odradza, że nie jest bankrutem, zapatrzonym jedynie w przeszłość, że przed nim nowa przyszłość leży. Wyrabia się nowe pojmowanie sprawy polskiej jako walki o byt, o prawo, o narodową odrębność i samoistność w każdym państwie z osobna. Stwierdzając, że okres powstań, okres walk z bronią w ręku o niepodległość został zamknięty, że kwestia polska jako kwestia międzynarodowa, jako kwestia odbudowania państwa polskiego dziś nie istnieje – publikacje polskie zapowiadają, że ta kwestia, stając się coraz ostrzejszą, coraz bardziej palącą wewnątrz każdego z trzech państw, do których ziemie polskie należą, tą drogą zbliża się do ponownego wystąpienia na widownię międzynarodową2.

Zapowiedzi te dziś zaczynają się sprawdzać. Doba obecna jest momentem silnego uwydatnienia się kwestii polskiej we wszystkich trzech państwach, do których ziemie polskie należą.

W Prusach skutkiem procesu odrodzenia narodowego, postępującego szybko wśród ludności polskiej w ostatnich kilku dziesięcioleciach, polityka germanizacyjna napotkała na niesłychanie silny, żywiołowy i zorganizowany opór. W okresie największego wytężenia energii ze strony niemieckiej polskość się najwięcej wzmogła. Jakkolwiek Bismarck, a za nim jego następcy, alarmując opinię niemiecką „niebezpieczeństwem polskim” i niesłychanymi zdobyczami, jakie polskość czyni we wschodnich prowincjach państwa, w celu pozyskania tej opinii dla swej polityki dopuszczali się niemałej przesady i często posługiwali się sfałszowanymi cyframi, to jednak faktem jest, że polskość się wzmocniła w Prusach w okresie istnienia zjednoczonego Cesarstwa. Gdy w r. 1867 liczono Niemców w Poznańskiem około 45%, w roku 1890 spis urzędowy wykazał ich już tylko 39,87%, który to odsetek spadł w r. 1900 jeszcze do 38,49% (w r. 1905 – 38,54%; ta uzyskana w ostatnim pięcioleciu przewaga o 0,05% może być uważana za zdobycz komisji kolonizacyjnej).

Miasta w Poznańskiem w znacznej mierze niewątpliwie się spolszczyły, a jednocześnie z emigracją żywiołu żydowskiego do Niemiec3wytworzył się wcale silny stan średni polski – warstwa kupiecka i rzemieślnicza, która wyparła znaczną część kupców i rzemieślników niemieckich, pomimo stosowanego przez Niemców bojkotu ekonomicznego.

Jednocześnie już podczas ery Cesarstwa nastąpiło odrodzenie narodowe polskiego Śląska. Tam lud piastowskiej Polski, po zniemczeniu wierzchnich warstw społecznych, pozostał tylko polskim materiałem na Niemców. Obdarzony mianem Wasserpolacken, uważany był i sam się niejako uważał za najlepszych Prusaków. W połowie zeszłego stulecia, w dobie obudzenia się poczucia plemiennego w całej zachodniej Słowiańszczyźnie, zjawiły się pierwsze przebłyski tego poczucia i na Śląsku, odrodzenie wszakże narodowe mas poszło szybko dopiero od Kulturkampfu, który pobudził całą tę ludność katolicką do zszeregowania się w walce z rządem. Szła ona w tej walce przez ćwierć stulecia pod komendą katolików niemieckich, wybierała do parlamentu przedstawicieli centrum. W ciągu ostatnich, wszakże lat kilkunastu, gdy katolicyzm niemiecki zaczął współdziałać z rządem na polu germanizacji, lud ten, w którym dojrzała świadomość narodowa i poczucie łączności z całym narodem polskim, zwrócił się przeciw dotychczasowym obrońcom. Część Górnego Śląska już dwukrotnie wybrała do parlamentu posłów Polaków, którzy weszli w Berlinie do Koła Polskiego. Dziś już zaczyna wyrastać z tego ludu średnia warstwa polska i nawet miejscowa rodzima inteligencja, wzmacniana osiedlającymi się na Śląsku Polakami z Poznańskiego, jeżeli dodamy do tego obudzenie się silniejszego poczucia narodowego i wzrost energii narodowej wśród Polaków Prus Zachodnich i nawet zjawienie się początków poczucia polskiego wśród ewangelickiej ludności mazurskiej Prus Wschodnich, pomimo przeciwdziałania miejscowego duchowieństwa, otrzymamy obraz ogólnego narodowego odrodzenia w ziemiach zaboru pruskiego.

Germanizacja jako naturalny proces asymilacji ludu z niższą kulturą przez kulturę wyższą, ustała: kulturze niemieckiej Polacy przeciwstawili własną, żywotną i zdolną do współzawodnictwa. W tych warunkach rządowi pruskiemu pozostała tylko droga wynaradawiania przez użycie fizycznej przemocy. Akty tej przemocy zaczynają następować szybko jeden po drugim, coraz ostrzejsze, coraz bardziej barbarzyńskie w swym charakterze, w coraz większej stając sprzeczności z ustrojem konstytucyjnym państwa i z duchem współczesnej cywilizacji. Prześladowanie polskości w szkole i w wojsku, a w wielu okolicach i w kościele, wykupywanie ziemi polskiej przez komisję kolonizacyjną zaczyna nie wystarczać; następują takie środki, jak niedoręczanie listów z adresami polskimi, jak katowanie dzieci szkolnych za modlitwę polską – wynikły stąd proces wrzesiński zwrócił uwagę całego cywilizowanego świata – wreszcie jako korona systemu zjawia się prawo, zakazujące przemawiania po polsku na zgromadzeniach publicznych i prawo o wywłaszczeniu ziemi polskiej – akt niesłychanej doniosłości, podrywający w podstawach ustrój prawny dzisiejszych cywilizowanych społeczeństw.

Rząd pruski stanął do otwartej wojny z czterema milionami obywateli państwa, zamieszkującymi jego wschodnie, polskie prowincje, do wojny, w której ma, przy użyciu wspomnianych wyżej środków przemocy, niewątpliwą przewagę, ale której koniec wcale się nie zapowiada na bliską przyszłość. I nie jest jeszcze powiedziane, że ten koniec oznacza zwycięstwo rządu, na przebiegu bowiem walki mogą zaważyć przyszłe zmiany w ustroju wewnętrznym Prus i w położeniu międzynarodowym Cesarstwa.

Kwestia polska w państwie niemieckim weszła w możliwie najostrzejsze stadium i najoptymistyczniejsi przedstawiciele polityki pruskiej nie ośmielą się twierdzić, że postawili ją na drodze wiodącej do bliskiego rozwiązania. Zaostrzając się coraz bardziej, nabiera ona jednocześnie coraz szerszego znaczenia, jeżeli bowiem ze strony niemieckiej coraz częściej słyszymy zdanie, że walka z Polakami w zaborze pruskim jest walką z całym narodem polskim, to obrona siedzib ojczystych ze strony Polaków dzielnicy pruskiej jest w istocie czymś więcej niż walką o to, czy pewna ilość mil kwadratowych obszaru dzisiejszego państwa pruskiego ma stać się niemiecką, czy pozostać polską. I temu szerokiemu znaczeniu sprawa ta zawdzięcza rosnące coraz bardziej zainteresowanie, jakie budzi dziś za granicą.

W państwie rosyjskim można się było łudzić pomyślnymi rezultatami polityki rusyfikacyjnej, w szczególności na gruncie Królestwa Polskiego, dopóki bezwzględny ucisk rządów absolutnych zmuszał życie Polskie do krycia się pod ziemią i pozwalał zamykać oczy sobie i innym na jego przejawy. Już wszakże w roku 1897 generał gubernator warszawski, ks. Imeretyński w tajnym memoriale, złożonym cesarzowi, wykazuje w wielu względach bankructwo zastosowanego w kraju systemu. Niebawem rozpowszechnienie się literatury nielegalnej, wzrastająca liczba procesów politycznych, wreszcie zachowanie się włościan wobec nadużyć władz w samorządzie gminnym, zaczyna dostarczać jaskrawych dowodów, że naród szereguje się stopniowo do walki z systemem rządów i że w tej walce pierwszorzędną rolę odegra warstwa włościańska, na której rząd rosyjski chciał oprzeć swe panowanie w kraju, a która przejmuje się coraz więcej polskim duchem, polską tradycją historyczną i staje się coraz bardziej gotową do zaciętej obrony swych praw narodowych.

Z chwilą, gdy podczas nieszczęśliwej wojny z Japonią w państwie wybucha ostry kryzys wewnętrzny i gdy w Królestwie część ludności robotniczej oraz żydowskiej łączy się z ogólnorosyjskim ruchem rewolucyjnym, nadając w pierwszej chwili krajowi anarchiczną fizjonomię rewolucji rosyjskiej, wkrótce górę nad tym ruchem bierze ruch narodowy polski, oparty o główną masę ludności, o włościan, o większość robotników i skupiający wszystkie warstwy inteligentne. Ruch ten, będąc prześladowanym przez rząd, jednocześnie walczy z anarchią. Wywiesza on hasło politycznej autonomii kraju. Połowa gmin w kraju wprowadza drogą samoistnych uchwał język polski w urzędowaniu, a rosyjskie szkoły rządowe pustoszeją, bojkotowane przez społeczeństwo. Po ogłoszeniu ukazu tolerancyjnego większość byłych unitów Królestwa przechodzi na katolicyzm, a tych, co pozostają przy prawosławiu, trzyma przy nim jedynie materialna zależność od duchowieństwa prawosławnego, od którego dzierżawią ziemię, oraz demagogiczna propaganda obrońców prawosławia, obiecująca im, że za wierność religii rządowej będą podzielone między nich ziemie, należące obecnie do większych posiadaczy polskich.

Przedstawiciele rządu uznają już, że o rusyfikacji Królestwa nie może być mowy – co najwyżej chcą ocalić dla niej byłych unitów, pozostałych przy prawosławiu, drogą oddzielenia od Królestwa zamieszkałego przez nich obszaru pod nazwą guberni chełmskiej, której ludność (wobec rozproszenia prawosławnych, żyjących jako mniejszość wśród katolików) według projektu rządowego ma się składać w połowie z Polaków – katolików. Drobne wszakże ustępstwa, zrobione Polakom w dobie kryzysu, nie obaliły systemu rusyfikacyjnego, który pozostał w kraju systemem rządów. Postawionemu przez Polaków programowi autonomii rząd nie przeciwstawił żadnego programu reform i nie przestaje rządzić starym systemem, pozostającym w jawnej sprzeczności chociażby z oświadczeniami ministrów, że zniszczenie polskiej kultury nie jest celem państwa rosyjskiego. Ponieważ zaś ten system można utrzymać tylko przy samowoli urzędniczej, dziś prawnie ograniczonej przez manifest 30 października, wprowadzono jako stałą podstawę zarządu Królestwem – stan wojenny.

Jednocześnie, ponieważ przedstawicielstwo polskie w Izbie Państwowej, występujące z żądaniem autonomii, zdołało tam zająć poważniejsze stanowisko, niż dla rządu było pożądanym, zmniejszono w dniu 16 czerwca 1907 r. liczbę przedstawicieli Królestwa z 36 na 12.

Polska tedy jest rządzona na zasadach tymczasowych, stanem wojennym, a przedstawicielstwo polskie do Izby jest wybierane na zasadzie prawa wyjątkowego. Żadnego planu wyjścia z tego położenia rząd nie posiada.

W tych warunkach kwestia polska w państwie rosyjskim weszła w stadium kwestii otwartej i jako taka pozostaje na przednim planie w kryzysie ogólnopaństwowym. Rząd stoi wobec niej zupełnie bezradny, sposobu jej rozwiązania wcale nie projektuje i wątpliwa rzecz, czy widzi w ogóle jakiekolwiek z niej wyjście. Długie istnienie takich otwartych kwestii w życiu państwowym jest zawsze niebezpieczne, tym bardziej, gdy kwestia ta, pomijając już ziemie litewsko-ruskie, jest kwestią kraju z 11 milionami ludności, leżącego na granicy państwa i geograficznie stanowiącego odrębne terytorium. Jako taka, nie może ona nie tylko zejść z porządku dziennego w państwie, ale musi coraz więcej interesować opinię zewnętrzną.

Jakkolwiek reforma wyborcza w Austrii, znosząca system kurialny i wprowadzająca powszechne głosowanie, osłabiła liczebnie przedstawicielstwo polskie w parlamencie wiedeńskim, oddając znaczną część mandatów Galicji Wschodniej w ręce Rusinów, to z drugiej strony, demokratyzując to przedstawicielstwo, dała mu ona większą żywotność i większą śmiałość kierowania się w polityce interesami narodu polskiego. Rosnące w siłę skutkiem wewnętrznych przemian społecznych żywioły demokratyczne polskie w państwie habsburskim, w przeciwieństwie do konserwatywnych, w ostatnim dziesięcioleciu coraz energiczniej zaczęły występować przeciw głównej postaci ucisku, jakiemu podlega Galicja, mianowicie przeciw wyzyskowi ekonomicznemu, niedającemu się uczuwać większym posiadaczom rolnym, z drugiej zaś strony, opierając się o szerszą podstawę we własnym społeczeństwie, nie są one tak zależne od rządu, jak polityka konserwatywna, która z jego poparcia korzystała. Stąd, zarówno w stosunku do wewnętrznej, jak do zewnętrznej polityki sfer rządzących, skłonne są one i zdolne do zajęcia stanowiska bardziej niezależnego. Era zatem demokratycznej polityki polskiej w Austrii, dziś zaledwie rozpoczęta, musi z czasem wprowadzić Polaków na drogę walki przeciw hegemonii niemieckiej w państwie i przeciw ścisłemu związkowi, będącemu „więcej niż przymierzem dwóch państw” – jak to się dziś chętnie z obu stron stwierdza – z państwem Hohenzollernów. Być może, iż ten kierunek polityka polska w Austrii przybierać będzie powoli, dziś już wszakże istnieją pierwsze w tym kierunku kroki, o których świadczą wystąpienia prezesa Koła Polskiego, posła Głąbińskiego, w wiedeńskiej Radzie Państwa i w delegacjach austro-węgierskich. Ta nowa faza musi uwydatnić kwestię polską w Austrii i może się odbić poważnie na całej polityce państwa, przy czym rola Polaków nabierze znaczenia międzynarodowego, którego dotychczas nie miała. Tym sposobem kwestia polska we wszystkich trzech państwach straciła charakter kwestii uregulowanej raz na zawsze, ale przeciwnie – wszędzie wysuwa się na pierwszy plan życia państwowego.

2 W tym względzie warto przypomnieć mój artykuł pt. „Szkice polityczne z zakresu kwestii polskiej. I. Ogólny rzut oka na sprawę polską w chwili obecnej” w lwowskim „Kwartalniku naukowo-politycznym i społecznym” (r. 1898, zesz. II.)

3 Liczba Żydów w zaborze pruskim stale spadała przez całe zeszłe stulecie. W Poznańskiem w r. 1825 stanowili oni 6,3% ludności, w 1871 – 3,9%, a w 1900 – tylko 1,9%. Spis r. 1905 wykazał ich mniej niż 1,5%.

III. Charakter kwestii polskiej

Ci, którzy by pragnęli szybkiego rozwiązania kwestii polskiej na danym terenie, w tym lub innym państwie, w tej lub innej jego prowincji, zwykle bardzo ją upraszczają, można powiedzieć – wulgaryzują. Tymczasem, trudno byłoby w polityce współczesnej wskazać kwestię równie zawiłą i pod tylu różnorodnymi obliczami występującą. Uczynił ją taką kierunek rozwoju państwa polskiego w przeszłości, jego kilkakrotnie powtarzające się rozbiory, wreszcie porozbiorowa historia narodu i towarzyszące jej zmiany w państwach, do których ziemie polskie należą.

Nie tu miejsce na zastanawianie się z jednej strony nad przyczynami upadku Polski, z drugiej zaś nad tym, dlaczego państwo to rozszerzyło się daleko na wschodnie obszary, tracąc jednocześnie na zachodzie bardzo ważne terytoria bądź należące do Polski, bądź takie, które ze swego położenia geograficznego do niej należeć były powinny. Trzeba tylko stwierdzić fakt, że Polska Jagiellonów, rozszerzywszy się na kraje litewskie i ruskie, wniosła do nich język polski jako język wyższej kultury (urzędowym językiem pozostał na Litwie do XVII stulecia ruski, po czym go zastąpiła łacina), który został ojczystym dla całej warstwy szlacheckiej i mieszczaństwa. Jednocześnie pozostawiła ona w rękach niemieckich Śląsk, dawną rdzennie polską ziemię piastowską, w której język niemiecki z czasem zajął takie stanowisko, jak polski na Litwie i Rusi; nadto, co ważniejsza, nie dążyła dość silnie w ślad za Piastami do oparcia się o brzeg Bałtyku. Straciła ona, za wyjątkiem ujścia Wisły, całe niezbędne dla przyszłości państwa pobrzeże, na którym rozsiedli się Niemcy, tępiąc rdzennych mieszkańców szczepu polskiego i litewsko-pruskiego. Tym sposobem polityka państwowa, zwrócona frontem ku Wschodowi, dla rdzennej, piastowskiej Polski przygotowywała niejako rolę przyszłego niemieckiego hinterlandu.

W tym też sensie dokonane zostały rozbiory Polski, zakończone w r. 1795. Rosja wzięła ziemie litewskie i ruskie, złączone z Polską za Jagiellonów, cała zaś Polska piastowska podzielona została między dwa państwa niemieckie – Prusy i Austrię. Przy tym podziale Prusy, mające swe posiadłości na brzegu Bałtyku aż po ujście Niemna, rozdzielone terytorialnie należącym do Polski ujściem Wisły (Prusy Królewskie), łączyły je i posuwały swą linię graniczną daleko w głąb kraju, otrzymując w ten sposób o wiele prostszą i normalniejszą, ekonomicznie i strategicznie dogodniejszą granicę wschodnią.

Ten podział ziem polskich zmieniły wojny napoleońskie. Z części ziem zabranych przez Prusy i Austrię Napoleon utworzył w r. 1807 Księstwo Warszawskie. Na kongresie wiedeńskim, po odcięciu z powrotem do Prus Poznania, zamieniło się ono w Królestwo Polskie, złączone z Rosją w r. 1815, przy zachowaniu własnego prawa państwowego, tronu, konstytucji z Sejmem w Warszawie, wreszcie własnej armii, a następnie po powstaniu 1830–31 r. wcielone do państwa rosyjskiego.

Od tego czasu granica ziem polskich i ich przynależność państwowa nie zmieniała się4, ale zmieniało się z jednej strony położenie prawne tych ziem lub tylko zamieszkujących je Polaków, z drugiej zaś sam stan polskości na skutek bądź postępów wynaradawiania i budzenia się ruchów narodowościowych, zwróconych przeciw Polakom, jak ruch litewski i ruski (ukraiński), bądź też pogłębienia poczucia narodowego w masach ludowych polskich lub obudzenia się polskości w ziemiach, od wieków uważanych za niemieckie, jak Śląsk pruski i austriacki.

Skutkiem przyczyn powyższych – historycznych i działających w dobie obecnej – kwestia polska istnieje dziś pod różnymi postaciami na obszarze większym niż państwo polskie przed rozbiorami. Obszar objęty nią jest blisko półtora razy większy od Cesarstwa Niemieckiego. Mniej niż 1/3 część tego obszaru stanowi właściwą, rdzenną Polskę, z większością etnograficznie polskiego zaludnienia. Polaków niewątpliwych5 żyje na tym obszarze około 20 milionów, podczas gdy cała jego ludność wynosi około 50 milionów.

Prowincje, w których dziś Prusy, Rosja i Austria mają do czynienia z kwestią polską, są następujące:

I. W państwie pruskim:

1. Wielkie Księstwo Poznańskie (część dawnej Rzeczypospolitej zabrane przez Prusy przy rozbiorach, potem należące do Księstwa Warszawskiego), pod tą nazwą przyłączone powtórnie do Prus na kongresie wiedeńskim, jako kraj odrębny, następnie wcielone do Prus jako ich część integralna pod nazwą Prowincji Poznańskiej, obejmuje obszar 28 963 km kw., z ludnością – 1 985 000 głów (w r. 1905), w tej liczbie Polaków 1 216 206 (według pruskiej statystyki urzędowej)6. Ta najstarsza ziemia polska, z której powstało państwo Piastów, będąc najdalej wysunięta na zachód, ma bardzo niedogodne dla Prus geograficzne położenie i dlatego jest głównym przedmiotem zamachów germanizacyjnych. Położenie Polaków wobec polityki rządu jest tym trudniejsze, iż znajduje ona oparcie w miejscowej ludności niemieckiej, której część napłynęła do kraju jeszcze za czasów Rzeczypospolitej, gdy po jej upadku kolonizacja niemiecka zrobiła znaczne postępy. Według statystyki urzędowej na 42 powiaty Księstwa w 11, leżących na zachodzie i w dolinie Noteci (w regencji bydgoskiej) ludność polska nie dochodzi 50%, w pozostałych 31 powiatach wynosząc 50–91%. Kwestia polska sprowadza się tu do tego, czy rząd zdoła stosowanymi obecnie środkami zdobyć dla ludności niemieckiej przewagę liczebną oraz uniemożliwić istnienie w kraju inteligentnej warstwie polskiej i przez to sprowadzić Polaków do roli szczepu bez wyższej kultury.

2. Prusy Zachodnie w głównej swej części powstały z dawnych Prus Królewskich (po odłączeniu Warmii i dodaniu niektórych okręgów od Prus Książęcych) – ziemi należącej przed r. 1466 do Zakonu Krzyżackiego, potem zaś do Polski, ale zawsze mającej znaczną część ludności niemieckiej i niemiecką przeważnie kulturę z jej główną siedzibą w Gdańskiem. Ziemię tę oderwano prawie całą od Polski już przy pierwszym rozbiorze (1772 r.) i od tego czasu do Prus ona należy. Obszar Prus Zachodnich wynosi 25 523 km kw. z ludnością 1 644 331 głów (w 1905 r.), z czego Polaków 567 318. Ludność polska tylko na bardzo szczupłej przestrzeni dochodzi tu do Morza Bałtyckiego (ta jej część mówi kaszubskim narzeczem języka polskiego i dlatego w statystyce urzędowej figuruje oddzielnie – jako Kaszuby), skupiona zaś jest więcej bliżej granicy Księstwa Poznańskiego i Królestwa Polskiego. Ta prowincja, oderwana od Polski, stanowi most łączący ziemie od dawna pruskie, mianowicie Prusy Wschodnie, z Pomorzem i Brandenburgią, i dlatego zupełna jej germanizacja ma doniosłe znaczenie państwowe. Jest też ona drugą z kolei jako przedmiot polityki germanizacyjnej.

3. Prusy Wschodnie. Prócz Warmii, oderwanej od Prus Królewskich, prowincja ta obejmuje główną część dawnych Prus Książęcych, ziemi krzyżackiej, będącej potem księstwem udzielnym, w lennej zależności od Polski; drogą spadku przeszły one na elektorów brandenburskich, którzy w następstwie od tej ziemi wzięli nazwę dla Królestwa Pruskiego. Obszar 36 982 km kw. z ludnością 2 032 272 głów (w r. 1905), z tego 294 355 Polaków. Ostatni dzielą się na dwie równe prawie co do liczby grupy, z których jedna, katolicka, zamieszkuje południową część dawnej polskiej Warmii, druga zaś ciągnie się pasem wzdłuż granicy Królestwa Polskiego w dawnej ziemi krzyżackiej. Ta jest luterańska, a w spisach urzędowych nosi nazwę Mazurów, ponieważ nie mówi językiem literackim polskim, jeno narzeczem miejscowym, mazurskim.

4. Górny Śląsk (regencja opolska prowincji śląskiej). Cały Śląsk, będący za Piastów ziemią polską, podzielony od XII w. na równi z innymi ziemiami na drobne księstewka, nie został już złączony z Polską, gdy ta w w. XIV skupiła się na powrót w jedno państwo, ale popadł pod wpływ czeski. W r. 1335 Kazimierz Wielki zrzekł się praw do Śląska na rzecz królów czeskich; w XVI stuleciu prowincja ta wraz z Czechami przeszła pod panowanie Habsburgów, a w połowie XVIII stulecia została zagarnięta przez Prusy. Od chwili przejścia do Czech Śląsk ulegał coraz silniejszemu wpływowi kultury niemieckiej, z czasem zniemczyły się zupełnie miasta i stan szlachecki, na najsłabiej zaś zaludnionych bagnistych obszarach Dolnego Śląska rozwinęło się osadnictwo niemieckie. Jednakże ludność wiejska Górnego Śląska pozostała polską i pod wpływem prześladowania religijnego w dobie Kulturkampfu polską czuć się zaczęła.

W regencji Opolskiej na 13 216 km kw. żyje 2 039 346 mieszkańców (w r. 1905), w czym 1 216 206 Polaków, co czyni około 57%. Odsetek ten jest o wiele większy po odtrąceniu paru zachodnich okręgów zupełnie zniemczonych, dochodząc we wschodnich powiatach do 83–84% (Oleśno, Lubliniec, Rybnik), a nawet 87% (Pszczyna).

Uwaga. Poza tymi czterema prowincjami Polacy stanowią rdzenną ludność w większej liczbie w regencji wrocławskiej na Śląsku, mianowicie w okręgach sycowskim (Wartenberg) – 44% i namysłowskim – 30%. Wreszcie są jeszcze w Prowincji Pomorskiej, mianowicie w odłączonych od Prus Królewskich powiatach bytowskim (15%) i lęborskim (6%).

II. W państwie austriackim:

1. Galicja, część państwa polskiego, przyłączona do Austrii przy pierwszym rozbiorze Polski (1772 r.), pod nazwą Królestwa Galicji i Lodomerii, do którego w r. 1846 przyłączono W. Ks. Krakowskie. Od r. 1867 kraj ten korzysta z instytucji autonomicznych i zarządzany jest przez Polaków. Obszar Galicji wynosi 78 532 km kw., z ludnością 7 725 223 głów (w r. 1905). Zachodnia, mniejsza część kraju jest czysto polska, we wschodniej znaczną przewagę liczebną ma ludność ruska, wynosząca z górą 3 miliony głów. Polacy w tej części kraju mają przewagę w miastach, do nich należy większa własność ziemska, wreszcie w większości powiatów stanowią oni mniejszy lub większy odsetek ludności wiejskiej. Od lat kilkudziesięciu wytwarza się tu inteligentna warstwa narodowości ruskiej, której walka z Polakami stanowi główną kwestię polityczną w tym kraju.

2. Śląsk Austriacki, tj. ta niewielka część Śląska, która po zabraniu w XVIII stuleciu reszty kraju przez Prusy, pozostała przy Austrii, posiada na obszarze 5 153 km kw. – 727 153 mieszkańców (1905 r.). Składa się on z dwóch oddzielnych zupełnie, terytorialnie nawet niezłączonych części – Księstwa Opawskiego i Księstwa Cieszyńskiego. Pierwsza, ciągnąca się długim pasem wzdłuż granicy pruskiej i przylegająca do Moraw, ma ludność czeską i niemiecką z niewielkim odsetkiem Polaków. Druga, Księstwo Cieszyńskie, graniczące z Galicją, jest w 2/3 polską, pozostała zaś 1/3 część mieszkańców składa się z rozproszonych po kraju i mieszkających głównie w miastach Niemców oraz z Czechów, skupionych na niewielkim obszarze w zachodniej części kraju. Polaków w Cieszyńskiem jest około 250 tysięcy.

III. W państwie rosyjskim:

1. Królestwo Polskie. Kraj ten, stanowiący centralną część ziem polskich, ze wszystkich części Polski przeszedł w ostatnim stuleciu największe zmiany. Przy ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej (1795 r.) ziemia ta została podzielona między Prusy i Austrię. Od r. 1807 stanowiła ona główną część utworzonego przez pokój tylżycki niezawisłego Księstwa Warszawskiego; od r. 1815 była samoistnym, konstytucyjnym Królestwem Polskim, złączonym z Rosją unią realną; w r. 1832 (po powstaniu listopadowym) została wcielona do cesarstwa rosyjskiego jako kraj rządzony na odrębnych prawach, z odrębną organizacją władz; od roku 1865 (po powstaniu styczniowym) zaprowadzono w niej stopniowo instytucje ogólnorosyjskie (pozostał tylko odrębny kodeks cywilny (kodeks Napoleona), hipoteka, odrębna organizacja gminy wiejskiej, zarządu miast i inne drobniejsze ustawy i przepisy) i zastosowano system gwałtownej rusyfikacji; wreszcie od roku 1905, kiedy ogłoszony w Rosji manifest październikowy mógł utrudnić w tym kraju dalsze stosowanie bezwzględnej samowoli urzędniczej i umożliwić Polakom rozwinięcie szerszej pracy dla podniesienia narodowej kultury, kraj ten jest rządzony na zasadach stanu wojennego, na mocy których władze regulują nie tylko sprawy porządku publicznego, ale w ogóle życie polityczne, kulturalne i ekonomiczne.

Kraj ten, zajmujący obszar 126 952 km kw., podczas ostatniego spisu jednodniowego w r. 1897 liczył 9 402 253 mieszkańców, dziś zaś liczy 11 milionów. Jest to ziemia rdzennie polska, z kulturą polską, nienaruszoną właściwie żadnymi obcymi wpływami. Tylko północny kraniec jego (guberni suwalskiej, stanowiącej część historycznej Litwy) posiada zwartą ludność litewską w liczbie 360 000 głów, w części zaś południowo-wschodniej (we wschodnich powiatach guberni lubelskiej i siedleckiej) znajduje się około 300 000 głów ludności prawosławnej (pozostałej przy religii prawosławnej po ukazie tolerancyjnym 1905 r.), używającej języka ruskiego, pomieszanej tak z Polakami we wszystkich powiatach, że tylko w jednym (hrubieszowskim) dochodzi 50%.

2. Kraje Zabrane (Litwa i Ruś), w języku administracyjnym Kraj Północno-Zachodni (gubernie: kowieńska, wileńska, grodzieńska, mińska, mohylowska i witebska) i Południowo-Zachodni (wołyńska, podolska i kijowska). Przy trzech rozbiorach Polski ziemie te stopniowo przeszły do Rosji i po ostatnim rozbiorze stanowiły jej dział. Olbrzymi ten obszar 470 783 km kw., różnorodne stosunki narodowościowe, przy czym Polacy stanowią często nieznaczną liczebnie, jakkolwiek silną kulturalnie i ekonomicznie mniejszość. W ich rękach znajduje się około połowy większej własności rolnej. Rdzenna ludność, poza niewielkimi obszarami zaludnionymi przez Polaków i Łotyszów (jedni i drudzy katolicy), jest albo litewska, katolicka i posiadająca poczucie swej odrębności narodowej, albo białoruska, prawosławna, poczucia żadnej samoistności niemająca i łatwo się rusyfikująca, albo małoruska, również prawosławna i łatwo się rusyfikująca w północnych okręgach, wyraźniejszą zaś posiadająca plemienną indywidualność na południu (Podole, Ukraina). Stosunki te w poszczególnych guberniach są następujące (o ile brak ścisłych danych urzędowych pozwala obliczać):

g. kowieńska (ok. 1 800 tys. mieszk.) – ludność rdzenna litewska; Polaków około 10%;

g. wileńska (ok. 1 900 tys. mieszk.) – ludność rdzenna w części litewska, w części białoruska, w części polska; Polaków około 25%;

g. grodzieńska (ok. 1 800 tys. mieszk.) – ludność rdzenna w połowie małoruska (jedynie z narzecza), w połowie białoruska; trzy powiaty podlaskie (białostocki, bielski i sokolski) stanowią część etnograficznej Polski; Polaków w całej guberni przeszło 30%;

g. mińska (ok. 2 400 tys. mieszk.) – biało- i małoruska; Polaków około 10%;

g. mohylowska (ok. 1 900 tys. mieszk.) – białoruska; Polaków 5%;

g. witebska (ok. 1 700 tys. mieszk.) – białoruska, w zachodniej zaś części (Inflanty Polskie) katolicko-łotewska; Polaków około 7%;

g. wołyńska, podolska i kijowska (ok. 11 milionów mieszk.) – małoruskie; Polaków na Wołyniu 11%, na Podolu 10%, na Ukrainie (kijowska) około 4%.

Obszar objęty kwestią polską przedstawia cztery wielkie kompleksy:

1) ziemie należące do Prus (Poznańskie, Prusy Zachodnie, Prusy Wschodnie i Śląsk Górny);

2) ziemie właściwego zaboru rosyjskiego, tj. ta część Rzeczypospolitej, która przeszła do Rosji po rozbiorach (1772, 1793 i 1795), mianowicie Litwa i Ruś;

3) Królestwo Polskie, założone z Rosją postanowieniem kongresu wiedeńskiego (1815);

4) ziemie należące do Austrii (Galicja i Ks. Cieszyńskie).

Według znaczenia tych ziem dla posiadających je państw dzielą się one na dwie kategorie. Pierwsza to ziemie stanowiące, że tak powiemy, geograficzną potrzebę państw, do których należą. Ta kategoria obejmuje dwa pierwsze kompleksy. Prusom zabrane przez nie ziemie polskie potrzebne były do terytorialnego połączenia ich posiadłości, do stworzenia sobie względnie normalnej granicy wschodniej i zabezpieczenia za sobą czysto niemieckiej prowincji na pobrzeżu bałtyckim, sięgającej aż do ujścia Niemna. Dla Rosji, która przedtem opanowała Inflanty z Rygą i pobrzeże czarnomorskie z przyszłą Odessą, takimż zaokrągleniem jej terytorium i zdobyciem normalnej granicy był zabór ziem litewsko-ruskich, ziem, które przez cztery stulecia należały do państwa polskiego, w których żywioł polski stanowił głównie wierzchnią tylko warstwę społeczną przez te cztery stulecia pracy kulturalnej i kolonizacji wytworzoną. Żadne z tych dwóch państw nie mogłoby się pogodzić z myślą o utracie kiedykolwiek ziem wspomnianych, ta utrata byłaby dla nich wielkim ciosem i potrzeba zapewnienia sobie owego posiadania na zawsze dyktuje im silne dążenie do całkowitej asymilacji ich ludności, do zupełnej eksterminacji żywiołu polskiego. Dążenie to może przybierać rozmaite postacie, może się wyrażać w rozmaitych metodach działania, ale trudno przypuścić, żeby przestało istnieć.

Należące do drugiej kategorii dwa ostatnie kompleksy – Królestwo Polskie i Galicja – nie stanowiły potrzeby terytorialnej, jeden dla Rosji, drugi dla Austrii; przeciwnie, przyłączenie ich odebrało tym państwom normalną granicę i wytworzyło swego rodzaju geograficzne dziwolągi, jak Galicja odcięta od dolnego biegu rzek, które biorą w niej swój początek, i Królestwo Polskie, zajmujące środkowy bieg Wisły, a odcięte od jej źródeł i ujścia – kraje z nader nienormalnymi warunkami ekonomicznego rozwoju i z niesłychanie trudnym położeniem strategicznym. Trwałe posiadanie tych krajów o tyle może mieć dla danych dwóch państw sens, o ile by w odleglejszych chociażby ich planach leżały dalsze zdobycze terytorialne – Austrii w kierunku dolnego biegu Wisły lub Rosji w kierunku oparcia się o Karpaty oraz opanowania ujść Niemna i Wisły. Nadto kraje te, stanowiące rdzeń sił polskości, nie są wcale podatnym materiałem do asymilacji i trudno sobie wyobrazić państwo rozporządzające takimi siłami, ażeby dzieło wytępienia polskości mogło tam skutecznie przeprowadzić. Państwa posiadające te ziemie muszą się pogodzić z tym, że będą miały w swych granicach odrębny naród polski i kwestię polską, której rozwiązanie drogą wytępienia Polaków czy zniszczenia polskiej kultury jest niemożliwe.

Austria nie była inicjatorką i nie dążyła do rozbioru Polski, bo nie miała w tym państwowego interesu; wzięła Galicję i połowę dzisiejszego Królestwa jako łatwą zdobycz wtedy, gdy dwa zainteresowane mocarstwa dzieliły się rozległymi posiadłościami Rzeczypospolitej – by się proporcjonalnie do nich zbogacić nowymi nabytkami. W okresie porozbiorowym, jakkolwiek wewnętrzna jej polityka była dla Polaków fatalną, na zewnątrz nie wykazała ona szczególnego zainteresowania w grzebaniu kwestii polskiej i nawet okazywała skłonność do jej poruszenia. W r. 1863 przyłączyła się ona do noty mocarstw, żądającej reform dla Królestwa. Uznanie też ostateczne Galicji za kraj polski i oddanie tam Polakom władzy politycznej nie było dla niej abdykacją z żadnych szerszych planów państwowych.

Aleksander I, żądając na kongresie wiedeńskim połączenia Królestwa Polskiego z Rosją, także nie uważał jego obszaru za niezbędny dla Rosji jako takiej i nie miał w nim zamiaru właściwej Rosji budować. Łączył on odrębną państwowość polską z rosyjską; pozostając cesarzem samowładnym Rosji, stawał się jednocześnie królem konstytucyjnym Polski. Jeżeli następnie dwa te ustroje nie dały się ze sobą pogodzić, jeżeli zbliżono ustrój Królestwa do ustroju Rosji i poddano je pod władzę rządu petersburskiego, to nie było w tym jakichś głębszych widoków państwowych, ale raczej sposób wyjścia z trudności wzajemnego stosunku Polski i Rosji, których polityka rosyjska nie umiała inaczej rozwiązać. Tym bardziej nie było tych głębszych widoków i głębszej myśli w programie rozwiniętym po r. 1864, a mającym raczej źródło w drapieżności instynktów narodowych, w nieprzebranym łakomstwie tłumu urzędniczego, który jak szarańcza rzucił się na nowe dla siebie pożywienie. Jedynym jeszcze motywem, z rozumowania wypływającym, była potrzeba niszczenia sił polskości w ich rdzeniu, w Królestwie, żeby sparaliżować ich oddziaływanie na ościenne prowincje litewsko-ruskie i tym łatwiej sobie ich rusyfikację zapewnić. Jeżeli przyjmiemy, że ten motyw odgrywał większą rolę, to musimy stwierdzić, że po pierwsze wynikał on z widoków nie na Królestwo, ale na Litwę i Ruś, a po wtóre, na gruncie Królestwa prowadził do akcji wyłącznie niszczycielskiej, która nigdy na długo nie może wystarczyć za program i prędzej czy później musi się zakończyć bankructwem. Po wybuchu ostrego kryzysu w państwie i jednoczesnym zachwianiu się systemu rządów, zastosowanego w Królestwie Polskim, postępowanie rządu rosyjskiego wobec tego kraju jeszcze bardziej straciło znamiona jakiegoś rozumnego planu, a właściwie przestało być polityką. W każdym razie, po czterdziestoletnich eksperymentach systemu rusyfikacyjnego w Królestwie kierownicy polityki rosyjskiej nauczyli się przynajmniej tyle, iż przestali wierzyć w możność zruszczenia tego kraju, pogodzili się z jego polskością jako z faktem, jakkolwiek to ich nie pogodziło z potrzebami polskości.

4 Z wyjątkiem drobnego względnie faktu przyłączenia utworzonej na kongresie wiedeńskim Rzeczypospolitej Krakowskiej do Austrii w r. 1846.

5 Skupionych głównie w Królestwie Polskim, Galicji i ziemiach zaboru pruskiego.

6 Cyfra ta jest niewątpliwie niższa od rzeczywistej, a tym bardziej dalsze cyfry dotyczące innych prowincji pruskich. Obejmują one tylko tych, którzy przy spisie ludności podali swój język ojczysty jako polski; obok tych spis posiada rubrykę takich, którzy podali dwa języki ojczyste – polski i niemiecki.