Moje życie w Chrystusie - Św. Jan z Kronsztadu - ebook

Moje życie w Chrystusie ebook

Św. Jan z Kronsztadu

4,0

Opis

Moje życie w Chrystusie Św. Jan z Kronsztadu to dla prawosławnych dzieło tak ważne jak dla katolików O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis. Należy do klasyki najwybitniejszych pozycji wśród chrześcijańskiej literatury duchowej. Autor opisuje w nim swoje dążenia do doskonalenia duchowego, walkę z grzesznymi myślami i działaniami, notuje modlitwy. Wzywa do konsekwentnego doskonalenia się w duchu ewangelicznym, oparcia swojego życia na miłości bliźniego, miłosierdziu i współczuciu, łagodności, posłuszeństwie, czystości i gotowości do wyrzeczeń.

Jan z Kronsztadu żył na przełomie XIX i XX w. znany był z życia poświęconego modlitwie i ubogim, jest oficjalnym świętym Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W wydanym pośmiertnie dzienniku propagował częste odmawianie Modlitwy Jezusowej, w ówczesnej Rosji uważanej za zarezerwowaną dla mnichów. Wzywał również do jak najczęstszego przystępowania do sakramentu Eucharystii.

W ciągu pierwszych piętnastu lat pracy duszpasterskiej zaangażowanie Jana Kronsztadzkiego wśród najuboższych spotykało się z niezrozumieniem i rezerwą. Z czasem jednak duchowny zyskał ogromny autorytet i stał się sławny w całej Rosji. już za życia został uznany za świętego, otrzymywał setki listów z prośbami o modlitwę i pomoc nie tylko z Rosji, ale także z innych krajów.

Św. Jan Kronsztadzki jest czczony także jako cudotwórca, który siłą swojej modlitwy potrafił leczyć choroby cielesne oraz doprowadzać do duchowej odnowy grzeszników.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 291

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału: Moja żyzń wo Christie

Przekład: Dominika Krupińska

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo M,

Kraków 2015

© Copyright for the Polish translation

by Dominika Krupińska, 2015

 

 

ISBN 978-83-8043-730-2

 

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwom.pl

Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521

e-mail: [email protected]

www.klubpdp.pl

 

 

KonwersjaEpubeum

Wstęp do polskiego wydania

Postać charyzmatycznego kapłana, św. Jana Kronsztadzkiego, jest znana w całym świecie. Ciąży jednak na niej ciągle bolszewicka nienawiść do wszystkiego co święte i dobre oraz opinia głosząca, że był to caropiewca oraz wróg postępu. Tego typu opiniom uległ nawet polski historyk, profesor Ludwik Bazylow, który napisał, że Jan Kronsztadzki przyczynił się do ukształtowania się w Rosji wielkorosyjskiego szowinizmu, a kult samego kapłana szerzył się głównie wśród szumowin społecznych stolicy oraz innych miast. Stwierdzenie to jest nieprawdziwe dlatego, że kult ten nie szerzył się w środowisku bolszewików. Jan Kronsztadzki został kanonizowany 8 czerwca 1990 roku. Kim był człowiek budzący tak skrajne emocje?

Jan Kronsztadzki (właściwie Iwan Iljicz Siergijew) urodził się w Surze, w guberni archangielskiej, 10 października 1829 roku. Jego rodzicami byli psalmista cerkiewny Ilja Michajłowicz Siergijew oraz jego żona Fieodora Porochina (nazwisko Siergijew może wskazywać na to, że jego przodkowie byli duchownymi przy cerkwi św. Sergiusza). Został ochrzczony w dniu urodzenia i otrzymał imię na cześć świętego, który był w tym dniu wspominany, a więc bułgarskiego mnicha Jana Rylskiego. Wspominając wczesną młodość, późniejszy święty podkreślał, że jego rodzina stale żyła w ubóstwie, zaś ojciec ciężko chorował. Również przyszły duchowny był jako dziecko słabego zdrowia. Szczególny wpływ na młodego Iwana Siergijewa miała jego matka. Była ona osobą głęboko religijną i te same zasady życiowe wpoiła synowi. Do swej śmierci w 1871 roku pozostawała dla niego największym autorytetem. Głęboka wiara przyszłego kapłana była widoczna jeszcze przed jego wyjazdem do seminarium duchownego. Mieszkańcy Sury wielokrotnie prosili go o modlitwy w swoich intencjach. On sam twierdził, że już w młodym wieku miewał pierwsze widzenia.

Iwan Siergijew rozpoczął naukę w szkole parafialnej w Surze i kontynuował w seminarium w Archangielsku. Za wyróżniające się wyniki w nauce otrzymał prawo studiowania teologii w Petersburskiej Akademii Teologicznej za państwowe stypendium. W tym samym roku nieoczekiwanie zmarł jego ojciec. Iwan Siergijew zamierzał przerwać studia i przyjąć święcenia diakońskie lub podjąć pracę psalmisty, by pomagać finansowo rodzinie. Jego matka nie zgodziła się jednak, by zrezygnował z wykształcenia teologicznego, i przyszły duchowny kontynuował naukę, łącząc ją z pracą pisarza akademickiego, a uzyskiwane zarobki posyłał do domu. W czasie studiów rozważał złożenie ślubów zakonnych i wyjazd na misje do Ameryki Północnej, na Syberię lub do Chin. Ostatecznie pod wpływem proroczego snu uznał, że równie pożyteczną pracę duszpasterską będzie mógł prowadzić jako duchowny parafialny w Rosji. W 1855 roku obronił pracę dyplomową, poświęconą staroobrzędowcom. Ożenił się z córką proboszcza parafii przy soborze św. Andrzeja w Kronsztadzie, Jelizawietą Konstantynowną Nieswicką. Ojciec żony w podeszłym wieku przeszedł w stan spoczynku, umożliwiając Iwanowi Siergijewowi, po przyjęciu święceń kapłańskich, podjęcie pracy duszpasterskiej w jego dawnej parafii. W zamian zobowiązywał się on do opieki nad ojcem żony i jej rodzeństwem. 10 grudnia 1855 roku Siergijew został wyświęcony na diakona przez biskupa Makarego (Michaił Piotrowicz Bułgakow, 1816–1888), a 12 grudnia tego samego roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa rewelskiego Krzysztofa (Fiodor Maksymowicz Emmausski, 1795–1872). Zaraz po ślubie Iwan Siergijew poprosił żonę, by zrezygnowali ze współżycia małżeńskiego. Małżonkowie nie mieli dzieci, wychowywali natomiast dwie siostrzenice żony, Jelizawietę i Rufinę, których matka znajdowała się w trudnej sytuacji materialnej. Żona przeżyła Iwana tylko o kilka miesięcy, zmarła 22 maja 1909 i została pochowana w soborze św. Andrzeja w Kronsztadzie.

O. Siergijew przez całe swoje kapłaństwo związany był z soborem św. Andrzeja w Kronsztadzie, stąd już współcześni określali go mianem „JanaKronsztadzkiego” i on sam również podpisywał się w ten sposób. Prowadził ascetyczny tryb życia, stale pościł, codziennie odprawiał Świętą Liturgię. Szczególną wagę przywiązywał do regularnej lektury Starego i Nowego Testamentu oraz do głoszenia homilii. W każdą niedzielę oraz święto wygłaszał homilię, przygotowaną przez siebie lub nadesłaną przez metropolitę petersburskiego Grzegorza (Gieorgij Piotrowicz Postnikow, 1784–1860). Od 1857 roku był ponadto katechetą szkoły miejskiej w Kronsztadzie, zaś od 1861 roku także miejscowego gimnazjum klasycznego. Pracę tę wykonywał do śmierci. Działał na rzecz ewangelizacji i propagowania chrześcijańskiego trybu życia wśród mieszkańców Kronsztadu oraz szczególną troską duszpasterską otaczał najbiedniejszych. Regularnie odwiedzał robotników portowych, spotykał się z bezrobotnymi i ich rodzinami, przekazywał im dary materialne. Całą swoją pensję proboszcza rozdawał jako jałmużnę. Hierarchia cerkiewna z tego powodu przestała wypłacać mu wynagrodzenie, przekazując je rodzinie duchownego. Jan Kronsztadzki zachował jedynie wynagrodzenie katechety, które w dalszym ciągu przekazywał biednym.

W 1875 roku o. Siergijew otrzymał godność protoprezbitera, w 1897 roku został proboszczem parafii św. Andrzeja, a w 1906 roku członkiem Świątobliwego Synodu, ale nie brał udziału w jego posiedzeniach.

Od momentu przyjęcia święceń kapłańskich Jan Kronsztadzki prowadził dziennik „Moje życie w Chrystusie”, w którym opisywał swoje dążenia do doskonalenia duchowego, pisał o walce z grzesznymi myślami i działaniami, notował modlitwy.

Tytuł dziennika nawiązuje bezpośrednio do dzieła św. Mikołaja Kabasilasa1, który zdobył sławę jako autor książki „O życiu w Chrystusie”2. Mikołaj Kabasilas przedstawił w nim ideę powszechnego obowiązku świętości w Kościele, która realizuje się przez zjednoczenie ze zmartwychwstałym Chrystusem w sakramentach, modlitwie, kontemplacji i umartwieniach, podejmowanych z radością z miłości do Boga. Autor rozumie sakrament chrztu jako nowe narodziny i zaktualizowanie tajemnic wiary, bierzmowanie – jako tajemnicę daru męstwa i nadziei, Eucharystię – jako sakrament odnowienia człowieczeństwa. Początkowe cztery z siedmiu części, z których składa się całe dzieło, opisują ingerencje Boga w świat człowieka. Kolejne trzy mówią o współpracy człowieka poddającego się woli Bożej ze swoim Stwórcą. Dzieło ma charakter komentarza liturgicznego. Mikołaj Kabasilas za Ojcami Kościoła powtarza, że wszystkie sakramenty wypływają z modlitwy i wymagają współpracy człowieka z Bogiem, co szczególnie widać na przykładzie sakramentów kapłaństwa, pokuty i Eucharystii. W swoich pismach Mikołaj Kabasilas wiele miejsca poświęca też liturgii. W „Hermeneia tes theias leiturgias”3 wyjaśnia czynności symboliczne w liturgii i modlitwie, wiążąc je z wydarzeniami z życia Jezusa.

W wydanym pośmiertnie dzienniku św. Jan Kronsztadzki propagował częste odmawianie Modlitwy Jezusowej, w ówczesnej Rosji uważanej za zarezerwowaną dla mnichów. Wzywał również do jak najczęstszego przystępowania do sakramentu Eucharystii. Dopuszczał przy tym do Eucharystii jedynie osoby, które w tym samym dniu odbyły spowiedź. W soborze św. Andrzeja przyjmował nie tylko spowiedź uszną, ale także spowiedź powszechną. Jan Kronsztadzki twierdził, że tylko Kościół prawosławny głosi prawdziwą wiarę i stanowczo sprzeciwiał się równouprawnieniu wyznań w Rosji. Jego wskazania moralne i duchowe opierały się na zaleceniach ewangelicznych. Wiernych wzywał, by czynili postępy w żuciu wewnętrznym. Szczególne miejsce w działalności duszpasterskiej Jana Kronsztadzkiego zajmowało wezwanie do zerwania z nałogami, głównie z pijaństwem. Poza tym twierdził, że edukacja religijna jest najważniejszym elementem kształcenia człowieka i że Rosji potrzebni są nie tyle uczeni członkowie społeczeństwa, co pobożni wierni.

Jak widać, nauczanie św. Jana Kronsztadzkiego przypomina przemyślenia św. Mikołaja Kabasilasa i w tym sensie jego dziennik jest kontynuacją pism wielkiego Bizantyjczyka.

Należy tu koniecznie zaznaczyć, że dziennik św. Jana z Kronsztadu „Moje życie w Chrystusie” należy do klasyki najwybitniejszych pozycji wśród chrześcijańskiej literatury duchowej, ma wymiar uniwersalny i jest również adresowane do wiernych Kościoła Zachodniego. To niezwykłe dzieło ma podobne znaczenie i wagę w Kościele Wschodnim jak „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis w Kościele Zachodnim, i jest coraz bardziej znane wśród chrześcijan zachodnich, o czym świadczą liczne przekłady.

W ciągu pierwszych piętnastu lat pracy duszpasterskiej zaangażowanie Jana Kronsztadzkiego wśród najuboższych spotykało się z niezrozumieniem i rezerwą. Z czasem jednak duchowny zyskał ogromny autorytet i stał się sławny w całej Rosji. Przekonanie o natchnieniu jego działalności przez Boga wyrażali metropolita moskiewski Leoncjusz (Iwan Aleksiejewicz Lebiedinski, 1822–1893) i św. Teofan Rekluz (Gieorgij Wasiljewicz Goworow, 1815–1894). O niezwykłym autorytecie Jana wśród ludu pisał arcybiskup chełmski Eulogiusz (Wasilij Siemionowicz Gieorgijewskij, 1868–1946). Jan Kronsztadzki już za życia został uznany za świętego, otrzymywał setki listów z prośbami o modlitwę i pomoc nie tylko z Rosji, ale także z innych krajów. W 1882 roku z inicjatywy duchownego w Kronsztadzie powstał dom pielgrzyma, w którym mogli zatrzymywać się jego goście. Duchowny odbywał również wizyty duszpasterskie w różnych miastach Rosji, gromadząc tysiące wiernych. 15 lipca 1890 roku w Charkowie nabożeństwo, odprawiane na placu Soborowym, zgromadziło 60 tysięcy wiernych, podobnie było w Samarze, Saratowie, Kazaniu i Niżnym Nowogrodzie. Wierni przybywali nie tylko na nabożeństwa, ale i tłumnie witali kapłana na dworcach kolejowych, pragnąc uzyskać osobiste błogosławieństwo.

Sława duchownego, jako osoby bezinteresownie działającej na rzecz ubogich, sprawiła, że na jego adres zaczęły wpływać datki ofiarodawców pragnących, by ich pieniądze przeznaczyć na wsparcie inicjatyw charytatywnych. Umożliwiło to Janowi Kronsztadzkiemu zorganizowanie pomocy na szerszą skalę poprzez stowarzyszenie dobroczynne, jakie powołał przy parafii św. Andrzeja. W latach 1872–1882 stowarzyszenie to, przy znacznym osobistym udziale duchownego, wybudowało w Kronsztadzie dom pracy, w którym bezrobotni i bezdomni mieszkańcy miasta mogli znaleźć zatrudnienie i zakwaterowanie. W skład domu wchodziły: warsztaty wyrobów drewnianych, szewski, krawiecki, bezpłatna stołówka, ambulatorium, szkoła dzienna i wieczorowa, szkoła rękodzieła, biblioteka, schronisko dla sierot i świetlica dla dzieci. Dzięki poparciu finansowemu rodziny carskiej duchowny doprowadził także do budowy „Przystani zbawienia” nad Zatoką Fińską, osiedla dla robotników sezonowych pracujących w Kronsztadzie.

Jan Kronsztadzki przekazywał również nadsyłane pieniądze na budowę cerkwi, monasterów, szpitali i szkół oraz wspierał osoby prywatne, które prosiły go o to listownie, popierał także różne towarzystwa dobroczynne. W 1894 roku duchowny został zaproszony przez rodzinę carską do łoża umierającego cesarza Aleksandra III. Wśród odwiedzających go z prośbą o rady modlitwy byli hierarchowie cerkiewni i członkowie rodziny panującej.

Szczególnie opiekował się monasterem św. Jana Chrzciciela w Leuszynie, na czele którego stała jego duchowa uczennica igumenia Taisja (Maria Wasiljewna Sołopowa, 1842–1915). Był również inicjatorem budowy monasteru św. Jana Rylskiego w Sankt Petersburgu, który powstał w latach 1901–1903 i w latach bezpośrednio po otwarciu zgromadził ponad 350 mniszek i nowicjuszek, częściowo wywodzących się ze wspólnoty w Leuszynie.

Kilka lat przed śmiercią Jan Kronsztadzki zachorował i ograniczył swoją działalność. Ostatnią Świętą Liturgię odprawił 9 grudnia 1908 roku i przewidując rychłą śmierć, pożegnał się wówczas ze swoimi parafianami. Zmarł 20 grudnia tego samego roku w swoim mieszkaniu w domu parafialnym soboru św. Andrzeja. Pogrzeb, w którym wzięły udział tysiące wiernych, prowadził metropolita petersburski Antoni (Aleksander Wasiljewicz Wadkowski, 1846–1912). Jan Kronsztadzki został pochowany w jednej z cerkwi monasteru św. Jana Rylskiego utworzonego z jego inicjatywy.

Rosyjski Kościół Prawosławny, kanonizując Jana Kronsztadzkiego, uznał, że za swoje ascetyczne życie i pełną poświęcenia służbę duszpasterską został on nagrodzony darem przewidywania przyszłości i uznano kilka takich sytuacji.

Podczas budowy monasteru św. Jana Rylskiego w Petersburgu duchowny poprosił o budowę dodatkowego obiektu mieszkalnego „dla leśniańskich mniszek”. Mimo niezrozumienia intencji kapłana budowniczowie spełnili jego prośbę. W 1915 roku mniszki z monasteru Narodzenia Matki Bożej w Leśnej wyjechały do Rosji i część z nich zamieszkała właśnie w domu wzniesionym na prośbę Jana Kronsztadzkiego.

W 1898 roku Jan Kronsztadzki został zaproszony do udziału w ceremonii poświęcenia głównego soboru Piuchtickiego monasteru Zaśnięcia Bogurodzicy. Przejeżdżając przez pobliską Narwę, zachwycił się pięknem miasta, po czym dodał, że pewnego dnia zostanie ono całkowicie zniszczone, podczas gdy monaster przetrwa. Słowa te odnoszone są do wydarzeń w 1944 roku, gdy Narwa poniosła ogromne straty w czasie niemieckich bombardowań, natomiast na monaster spadł tylko jeden pocisk.

Dowiedziawszy się w 1893 roku o zbiórce pieniędzy na budowę soboru św. Aleksandra Newskiego w Warszawie, Jan Kronsztadzki zapowiedział, że po kilku latach od konsekracji tej świątyni Rosja rozpadnie się na kilka niepodległych państw, Polska odzyska niepodległość, przewidział także tragiczne dalsze losy niepodległej Polski, a sam zaś sobór w Warszawie, według jego słów, miał zostać zburzony. Sobór św. Aleksandra Newskiego został faktycznie oddany do użytku liturgicznego w 1912 roku, sześć lat przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę, a w latach dwudziestych XX wieku zburzony jako symbol carskiego panowania i rusyfikacji.

W swoim dzienniku zapisał szereg wizji, które zdaniem interpretatorów opisują ze szczegółami przebieg I wojny światowej, rewolucji październikowej i wojny domowej w Rosji, jak również długoletnie panowanie komunizmu w Rosji i jego ostateczny upadek.

W 1908 roku, w rozmowie z arcybiskupem jarosławskim i rostowskim św. Tichonem (Wasilij Iwanowicz Bielawin, 1865–1925), Jan Kronsztadzki zaprosił go, by ten „zajął jego miejsce”. Słowa te Cerkiew interpretuje jako zapowiedź objęcia przez Tichona urzędu patriarchy moskiewskiego i całej Rusi (co nastąpiło w 1917 roku) i uzyskania przez niego autorytetu wśród wiernych rosyjskich porównywalnego ze sławą Jana, co najmniej od lat osiemdziesiątych XIX wieku żyjącego w opinii świętości.

Św. Jan Kronsztadzki jest czczony także jako cudotwórca, który siłą swojej modlitwy potrafił leczyć choroby cielesne oraz doprowadzać do duchowej odnowy grzeszników.

Był on zdecydowanym przeciwnikiem idei rewolucyjnych i w swoich kazaniach, zwłaszcza w czasie rewolucji 1905 roku, wielokrotnie występował przeciwko lewicowej inteligencji. Zapowiadał upadek Cesarstwa Rosyjskiego, mówiąc że państwo bliskie jest katastrofy i zostanie spustoszone jak dawne królestwa, które sprawiedliwość Boża starła z powierzchni ziemi.

Bezkompromisowo bronił prawosławia i kilkakrotnie potępił w kazaniach poglądy hrabiego Lwa Mikołajewicza Tołstoja (1828–1910), którego nazywał „bluźniercą”. W 1902 roku, wypowiadając się na ten temat, stwierdził, że w Rosji trwa „fałszywe oświecenie”, oparte na błędnie pojętej idei wolności. W 1905 roku potępił manifest październikowy, twierdząc, że posłuży on jedynie rozwojowi antyprawosławnej propagandy. Występował także przeciwko liberalizmowi i próbom przekształcenia Rosji w monarchię konstytucyjną, twierdząc, iż car otrzymuje od Boga nie tylko władzę, ale i potrzebne do rządzenia siłę i mądrość. Za godnych współpracy w zarządzaniu Rosją uważał jedynie bogobojnych polityków prawosławnych. Krytykował również postępowanie wielu współczesnych mu duchownych prawosławnych, twierdząc, że dają oni wiernym zły przykład. Twierdził, że Rosja ogromnie zgrzeszyła, gdyż znaczna część jej mieszkańców przestała żyć według prawosławnej moralności, i wzywał do powszechnego nawrócenia, gdyż w przeciwnym razie, jak zapowiadał, nastąpi całkowity upadek państwa.

Sprawa ta wymaga omówienia. Postępowanie Jana Kronsztadzkiego przypomina działania Fiodora Dostojewskiego (1821–1881), który po napisaniu powieści „Biesy” zaprzyjaźnił się z oberprokuratorem Świątobliwego Synodu Konstantynem Pobiedonoscewem (1827–1907) i stał się zwolennikiem monarchii, goszczonym przez rodzinę carską w Pałacu Zimowym. Dla Dostojewskiego powodem było przeczucie rewolucji i jej zbrodni na przykładzie zabójstwa 21 października 1869 roku studenta akademii rolniczej w Petersburgu Iwana Iwanowa, zamordowanego przez „rewolucyjną piątkę” z Siergiejem Nieczajewem (1847–1882) na czele, za rzekomą zdradę. W twórczej wyobraźni Dostojewskiego zrodził się obraz rosyjskiej rewolucji. Pisarz stanął na skraju otchłani i nie mając innej możliwości, opowiedział się po stronie monarchii, a nie rewolucji.

Jan Kronsztadzki był wizjonerem i to wizje krwawej rewolucji spowodowały zdecydowane opowiedzenie się po stronie autokratycznej monarchii, która w porównaniu z bolszewikami była wręcz „niewinna jak dziecko”. Wydaje się, że nie było innej możliwości: albo monarchia, albo rewolucja. Tertium non datur…

Dlatego też w 1907 roku Jan z Kronsztadu przyjął honorowe członkostwo skrajnie prawicowego i nacjonalistycznego Związku Narodu Rosyjskiego (powstał w 1905 roku), a w 1908 roku – miesiąc po wydaniu przez Świątobliwy Synod zgody na członkostwo kapłanów w organizacjach monarchistycznych – zapisał się do tej organizacji drogą zwykłej procedury. Chociaż formalnie działalność duchownego w tej organizacji była krótka, to jednak idee głoszone w jego kazaniach w latach wcześniejszych były zbliżone do treści jej programu.

Osoba Jana z Kronsztadu już za jego życia, wbrew jego woli, stała się obiektem kultu sekty joannitów, zbliżonej w swych poglądach do chłystów, głoszących wcielanie się Boga i świętych w konkretnych ludzi. Członkowie tej grupy uznali go za Trójcę Świętą, prawdziwego Boga lub Jezusa Chrystusa i oddawali mu cześć przez zapalanie świec przed jego obrazami i śpiewanie akatystów. Pseudokomunia była udzielana z kielicha pobłogosławionego przez św. Jana. Joannici uznali Kościół prawosławny za piekło, małżeństwo za rozpustę, a mięso i alkohol za grzeszne oraz czekali na szybki koniec świata. W 1896 roku odnotowana została działalność wędrownego kaznodziei imieniem Maksym, zapowiadającego rychły koniec świata, co miało potwierdzać pojawienie się Antychrysta, czyli Lwa Tołstoja, i drugiego wcielenia Chrystusa, właśnie Jana Kronsztadzkiego. Joannici byli zorganizowani i zajmowali się działalnością charytatywną (prowadzili domy dla sierot), ale także handlowali przedmiotami kultu związanymi z Janem Kronsztadzkim, przeciwko czemu on sam protestował w prasie w 1907 roku. Usiłował zwalczać sektę, osobiście udając się do wsi, gdzie działali jej członkowie, jednak bez skutku i dlatego w 1908 roku obłożył ich klątwą. W 1909 roku rząd rosyjski zamknął wszystkie ich domy sierot, co joannici uznali za męczeństwo. Ta ostatnia decyzja jedynie przyczyniła się do wzrostu ich popularności.

Po śmierci Jana z Kronsztadu jego mieszkanie na drugim piętrze domu parafialnego przy soborze św. Andrzeja zostało w 1918 roku zamienione na cerkiew Trójcy Świętej, która działała do 1930 roku, w następnym roku zamknięto także sobór, a potem go zniszczono. Dawny dom parafialny został przebudowany, a mieszkanie Jana Kronsztadzkiego podzielono na pięć osobnych kwaterunkowych mieszkań. W 1995 roku, z inicjatywy grupy wiernych szczególnie czczących pamięć Jana z Kronsztadu, zrekonstruowano dwa pokoje dawnego mieszkania i cztery lata później urządzono w nim muzeum pamięci świętego. Natomiast relikwie duchownego ciągle przechowywane są w założonym przez niego monasterze św. Jana Rylskiego w Petersburgu.

Na nic więc zdała się niszczycielska i barbarzyńska działalność bolszewików i wrogów chrześcijaństwa. Skazany na zapomnienie żyje w pamięci Boga i ludzi, gdyż kto żyje w Chrystusie, ma życie wieczne, a w jego losie spełniają się słowa Psalmisty:

„Sprawiedliwy rozkwitnie jak palma,

Rozrośnie się jak cedr na Libanie” (Ps 91,13).

Ks. Henryk Paprocki, teolog prawosławny

ZAMIAST WSTĘPU

Nie poprzedzam mojej publikacji wstępem: niech sama mówi za siebie. To wszystko, co się w niej zawiera, nie jest niczym innym, jak pełnym łaski oświeceniem duszy, które otrzymałem od oświecającego wszystko Ducha Bożego w chwilach głębokiego wejrzenia w siebie i samopoznania, zwłaszcza podczas modlitwy. Kiedy mogłem, zapisywałem błogosławione myśli i uczucia, i z tych wieloletnich zapisków powstała teraz książka. Treść książki jest bardzo różnorodna, jak zobaczą czytelnicy, jeśli tacy się znajdą. Niech oni ocenią zawartość mojej publikacji. Ja zaś, za wielkim apostołem pogan, dodam tylko jedno: Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony (1 Kor 2,15).

Protojerej I. Siergijew (św. Jan z Kronsztadu)

Część I

Jak święci widzą nas i nasze potrzeby oraz w jaki sposób słyszą nasze modlitwy? Dokonajmy porównania. Przypuśćmy, że zostaliście przeniesieni na Słońce i złączyliście się z nim. Słońce oświeca swymi promieniami całą ziemię, każde ziarenko piasku na ziemi. W tych promieniach widzicie także ziemię; lecz jesteście tak mali w stosunku do Słońca, że stanowicie tylko jakby jeden promień, a tych promieni jest w nim nieskończenie wiele. Dzięki utożsamieniu ze Słońcem promień ten ściśle uczestniczy w oświecaniu przez Słońce całego świata. Tak i dusza święta, łącząc się z Bogiem jak z duchowym Słońcem, widzi przez pośrednictwo swego duchowego Słońca, oświecającego cały wszechświat, wszystkich ludzi oraz potrzeby modlących się.

Człowiek, jak sami widzicie, w swoim słowie nie umiera; jest w nim nieśmiertelny i poprzez nie przemawia także po śmierci. Ja umrę, lecz i po śmierci będę mówić. Ileż między ludźmi tego nieśmiertelnego słowa, które pozostawili po sobie z dawien dawna umarli i które żyje na ustach niekiedy całego ludu! Jak żywotne jest słowo, nawet ludzkie! Tym bardziej – słowo Boże: ono przeżyje wszystkie wieki i będzie zawsze żywe i skuteczne.

Ponieważ Bóg jest stwórczą, żywą i życiodajną Myślą, bardzo grzeszą ci, którzy myślami swego ducha zbaczają od tej osobowej Myśli i zajmują się tylko przedmiotami materialnymi, niszczejącymi, wciągając przez to swego ducha w materię; a zwłaszcza grzeszni są ci, którzy podczas liturgii czy domowej modlitwy całkiem oddalają się swymi myślami i błądzą w różnych miejscach poza świątynią. Niezmiernie obrażają oni Bóstwo, na które powinna być nakierowana nasza myśl.

Do czego prowadzi post i skrucha? Ze względu na co ten trud? Prowadzi on do oczyszczenia z grzechów, do pokoju duchowego, do zjednoczenia z Bogiem, do synostwa, do odwagi przed Panem. Jest powód, aby popościć i z całego serca się wyspowiadać. Nieoceniona będzie nagroda za trud sumienny. Czy wielu z nas ma uczucie synowskiej miłości do Boga? Czy wielu z nas ośmiela się odważnie, bez potępienia przyzywać Niebieskiego Boga Ojca i mówić: Ojcze nasz!... Czy nie jest przeciwnie, że w naszych sercach w ogóle nie słychać takiego synowskiego głosu, zagłuszonego marnością tego świata czy przywiązaniem do jego przedmiotów i przyjemności? Czyż nie daleki jest Ojciec Niebieski od serc naszych? Czy nie jako Boga mściciela powinniśmy Go sobie przedstawiać my, którzyśmy się oddalili od Niego w kraj daleki? – Tak, wskutek grzechów swoich wszyscyśmy godni Jego sprawiedliwego gniewu i kary, i dziwne, że jest tak bardzo cierpliwy wobec nas, że nie porąbie nas jak bezpłodne figi! Pośpieszmy więc, aby przebłagać Go skruchą i łzami. Wejdźmy w siebie, z całą surowością zbadajmy swoje nieczyste serce i ujrzyjmy, jak wiele nieczystości zagradza boskiej łasce dostęp do niego, poznajmy, że jesteśmy duchowo martwi.

Jak oddychanie jest niezbędne dla ciała i bez tchnienia człowiek nie może żyć, tak bez tchnienia Ducha Bożego dusza nie może żyć prawdziwym życiem. Czym jest powietrze dla ciała, tym też Duch Boży dla duszy. Powietrze jest niejako podobne do Ducha Bożego. Duch wieje tam, gdzie chce... (J 3, 8).

Kiedy przystępuje do was grzeszna pokusa, wtedy szybko przypomnijcie sobie, że grzech silnie gniewa Pana, który nienawidzi nieprawości. Bo Ty nie jesteś Bogiem, któremu miła nieprawość (Ps 5, 5). A żeby było wam łatwiej to zrozumieć, wyobraźcie sobie prawdziwego, surowego, kochającego swoją rodzinę ojca, który wszelkimi sposobami stara się uczynić swoje dzieci nienagannymi i uczciwymi, żeby za ich dobre postępowanie nagrodzić ich wielkimi bogactwami, jakie przygotował dla nich z wielkim trudem, i który z żalem patrzy na to, że dzieci za jego ojcowską miłość nie kochają go, nie zwracają uwagi na przygotowane przez miłość ojcowską dziedzictwo, żyją rozpustnie, szybko dążą do zagłady. A każdy grzech, zauważcie, przynosi śmierć duszy (Jk 1, 15 i in.), gdyż zabija duszę, gdyż czyni nas sługami diabła – zabójcy; i im więcej służymy grzechowi, tym trudniejsze jest nasze nawrócenie, tym pewniejsza nasza zagłada. Bójcie się całym sercem wszelkiego grzechu.

Przypisy

1 Właściwie Mikołaj Chamaetos, zm. około 1391 roku, który w młodości był sakelariuszem, czyli zarządcą klasztorów patriarchatu konstantynopolitańskiego. W okresie walki o tron cesarski pomiędzy Janem VI Kantakuzenem a Janem V Paleologiem posłował z ramienia patriarchy Jana XIV Kalekasa do Jana Kantakuzena. W latach 60. XIV wieku był biskupem Tesaloniki, następcą na tym urzędzie po swoim krewnym, Nilu Kabasilasie.

2 „Peri tes en Christozoes”, po raz pierwszy wydane przez W. Gassa w Greifswald w 1849 roku pod tytułem „Die Mystik des Nikolaus Kabasilas vom Leben in Christo”, PG 150, 493-727; przekład rosyjski ukazał się w 1874 roku, ale zarówno tytuł, jak i fragmenty były znane wcześniej.

3 Wydał F. Duceusz w 1524; „Komentarz Boskiej Liturgii św. Jana Chryzostoma”, Warszawa 2009.