Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Błogość życia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
3 kwietnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Błogość życia - ebook

Czasem za bardzo się wysilasz lub nadmiernie zamartwiasz? Zadręczasz myślami o dawnej miłości lub nieprzystępnych ludziach? Wolałbyś bardziej pozytywnie myśleć o własnym ciele i rozbudzić w sobie zmysły? A może zmagasz się z chorobą bądź śmiercią bliskiej osoby? Pogodzenie się z rzeczywistością czasem może kojarzyć się z kapitulacją. Dla doktor Orloff jest to raczej zaskakujący brakujący element układanki stanowiącej klucz do szczęścia, dobrobytu i życia pełnego treści. Jednak by to osiągnąć, trzeba nauczyć się ów rzeczywistość akceptować. W przeciwnym razie narażamy na szwank nie tylko swoją karierę zawodową, ale i relacje z innymi, własną seksualność, duchowość, a nawet zdrowie. Doktor Orloff przekonuje, że chociaż co chwila rozpraszają nas różne wiadomości, i żyjemy w ciągłym pośpiechu, każdy z nas może tę wiedzę posiąść. To z kolei usunie z naszej drogi liczne przeszkody i pozwoli uwolnić się od wyczerpania, na które sami się skazujemy, nadmiernie się starając. A w rezultacie pomoże w osiągnięciu celów.Doktor Judith Orloff w tej książce przedstawia wyjątkowo skuteczne metody obniżania poziomu stresu, odprężania się i osiągania niesamowitej lekkości bytu. Łącząc mądrość neurobiologii, psychiatrii i medycyny intuicyjnej, przedstawia dwanaście konkretnych strategii, dzięki którym można zaakceptować rzeczywistość w dziedzinie pracy zawodowej, finansów, relacji i zdrowia. Dowiesz się również, jak interpretować zachowania innych ludzi, także jak starzeć się promiennie i bez strachu. „Chętnie zostanę twoim przewodnikiem w tej podróży – pisze doktor Orloff. – W tej książce chciałabym podzielić się z czytelnikami tym, czego się dowiedziałam na temat pogodzenia się z rzeczywistością. Chciałabym ci przekazać moje tajemnice. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak się potoczą twoje losy i czego będziesz się musiał wyrzec, wiem natomiast, że zaznasz dzięki temu czegoś czystego, dobrego i słusznego, co przekroczy twoje najśmielsze oczekiwania”. Codzienność to małe kawałeczki naszych spraw: pośpiechu, radości, smutku, żalu, wesela, żałoby, złości itd. Nasze życie można porównać do puzzli — aby ujrzeć w nich najpiękniejszy obraz, musimy je uważnie i sensownie poukładać. Książka autorstwa Judith Orloff pt. Błogość życia ułatwia to zadanie i robi to w sposób doskonały.

- Adam Górczyński, redaktor naczelny miesięcznika „Moda na Zdrowie””. Judith Orloff napisała błyskotliwą książkę Błogość życia, w której łączy duchową mądrość, współczesną wiedzę medyczną i swoje nadzwyczajne zdolności intuicyjne. Ta książka pozwala przezwyciężyć przeszkody, które stoją nam na drodze do wewnętrznego spokoju, szczęścia i zdrowia. Gorąco ją polecam!

- Brian L. Weiss, M.D., autor książki Many Lives, Many MastersTylko pogodzenie się z rzeczywistością może nam przynieść prawdziwy spokój, szczęście i radość. Ta książka przekona rozum, że mądrze jest sobie odpuścić.


- Christiane Northrup, M.D., autorka książki Ciało kobiety, mądrość kobiety Judith Orloff
pracuje w klinice psychiatrii UCLA i od ponad dwudziestu lat pomaga swoim pacjentom opanować sztukę pogodzenia się z rzeczywistością, aby mogli dzięki temu zaznać emocjonalnej wolności. Jest autorką bestsellerowych książek Wolność emocjonalna, Pozytywna energia, Uzdrawianie intuicyjne oraz Oczami intuicji. Występowała w programach The Dr. Oz Show i Today, a także na antenach PBS, CNN, NPR. Debiutanckie wystąpienie podczas konferencji TED, poświęcone niniejszej książce, zostało wyświetlone w serwisie YouTube ponad pół miliona razy.


 

Spis treści

Moja droga do pogodzenia się z rzeczywistością

Wprowadzenie do zagadnienia akceptacji.

Droga do pogodzenia się z rzeczywistością, zaufania i rozkwitu.

Część pierwsza. WŁADZA I PIENIĄDZE

Część druga. ODCZYTYWANIE LUDZI I KOMUNIKACJA

Część trzecia. RELACJE, MIŁOŚĆ I ZMYSŁOWOŚĆ

Część czwarta. ŚMIERTELNOŚĆ I NIEŚMIERTELNOŚĆ. CYKLE ŚWIATŁA

Część piąta. DOZNANIE ROZKOSZY

Epilog. Pogodzenia się z rzeczywistością odsłona ostatnia.

Rozkoszowanie się błogosławieństwem radości

Wybrana bibliografia

Podziękowania

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8087-961-4
Rozmiar pliku: 3,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Recenzje książki Błogość życia

„Mądrze, urokliwie i z poczuciem humoru Judith Orloff wskazuje nam drogę do wyzwolenia się od lęków i niepokoju”.

– Deepak Chopra, autor książek Odbudowa ciała, ożywianie duszy
oraz Duchowe rozwiązania

„Pouczająca książka, której strony wypełniają po brzegi mądre słowa”.

– dr Larry Dossey, autor książki Słowa, które uzdrawiają

„Tylko pogodzenie się z rzeczywistością może nam przynieść prawdziwy spokój, szczęście i radość. Ta książka przekona rozum, że mądrze jest sobie odpuścić”.

– dr Christiane Northrup, autorka książki Ciało kobiety, mądrość kobiety

„Orloff dokonała rzeczy niesamowitej. W książce Błogość życia po mistrzowsku zgłębia różne aspekty pogodzenia się z rzeczywistością i poszukiwania wolności osobistej oraz duchowej. To naprawdę wspaniała lektura”.

– Caroline Myss, autorka książek Anatomia duszy oraz Na przekór grawitacji

„Odrzucenie interpretacji, która nakazuje nam postrzegać pogodzenie się z rzeczywistością jako przejaw kapitulacji, na rzecz poglądu utożsamiającego ten akt z wewnętrznym zwycięstwem to jedna z najważniejszych zmian, jakich możemy dokonać w naszym życiu. Doktor Judith Orloff umiejętnie podpowiada i wskazuje, jak można tej zmiany dokonać. Ta książka poprowadzi cię w kierunku światła. Pomoże ci się otworzyć na inteligencję, moc i miłość potężniejszą od nas. Doktor Orloff świetnie sobie z tym zadaniem poradziła”.

– Marianne Williamson, autorka książki A Return to Love

„Doktor Judith Orloff pisze od serca, w związku z czym nie tylko wprawnie relacjonuje przebieg pięknego procesu pogodzenia się z rzeczywistością, ale wręcz pozwala nam go zobaczyć. Pokazuje nam, jak wielką siłę i władzę daje otwarcie serca. Sama Judith i jej książka to wielkie skarby”.

– Doreen Virtue, autorka książki Cuda Archanioła Gabriela

„Błogość życia. Coś niesamowitego! Otwieram się na intuicję, na własną mądrość, na mojego wewnętrznego guru i na chwilę obecną”.

– Ram Dass, autor książki Be Here Now

„Moja mądra i odważna koleżanka, doktor Judith Orloff, napisała błyskotliwą książkę Błogość życia, w której łączy duchową mądrość, współczesną wiedzę medyczną i swoje nadzwyczajne zdolności intuicyjne. Ta książka pozwala przezwyciężyć przeszkody, które stoją nam na drodze do wewnętrznego spokoju, szczęścia i zdrowia. Gorąco ją polecam!”

– dr Brian L. Weiss, autor książki Many Lives, Many MastersMoja droga do pogodzenia się z rzeczywistością

Moje życie zawsze odbiegało od konwencji, nigdy nie wpisywałam się w główny nurt. Przywykłam już do bycia wyjątkiem od reguły – kimś, komu przytrafiają się przeróżne rzeczy, które większości ludzi nie spotykają. Jako dziecko widziałam rzeczy, których nikt inny nie potrafił dostrzec. Wyczuwałam energię, której nikt inny nie czuł. Ta energia biła dosłownie od wszystkiego: od moich przyjaciół, od księżyca, a nawet od porzuconej aluminiowej puszki. Zawsze lepiej się czułam w świecie snów niż na jawie. Jestem empatką, więc moje ciało wykazuje dużą wrażliwość w stopniu wybiegającym poza standardowe naukowe granice „normalności”.

Przyzwyczaiłam się już do tego, że nie reaguję tak, jak „należy”. Dość mam już ludzi, którzy próbują mnie zaszufladkować, usiłując przypisać mi cechy, których nie mam. Już nie zależy mi na tym, by uchodzić za „normalną”. Wolę być sobą, kreatywną dziwaczką. Niewykluczone, że doskonale to rozumiesz. W końcu każdy z nas jest wyjątkowy i piękny, otwarty na miłość i zaskakujący, zdolny do spontanicznych reakcji na każdą kolejną chwilę.

Właśnie dlatego tak chętnie podjęłam się napisania książki na temat pogodzenia się z rzeczywistością. Pisanie to moja pasja. Dostrzegam w tym dziele żywą formę medytacji, która nieustannie podlega przemianom. Mogłabym pisać książki całymi latami, dlatego też zaczęłam się zastanawiać: „O czym tak naprawdę chciałabym pisać? Czego najbardziej chciałabym się nauczyć?”. Jakoś nigdy nie zależało mi na tym, żeby po prostu przelewać na papier to, co już wiem. W swoich tekstach poruszam tematy, które sama pragnę zgłębiać. Koncepcja pogodzenia się z rzeczywistością zafascynowała mnie ze względu na powiązaną z nią umiejętność elastycznego reagowania na rzeczywistość, umiejętność wyginania się niczym wierzba na wietrze w obliczu największych życiowych wyzwań i najpoważniejszych kryzysów. Pragnę z czasem w coraz większym stopniu wyzwalać się od pokusy kurczowego trwania przy pewnych myślach, obsesyjnego roztrząsania pewnych spraw, nadmiernego analizowania różnych kwestii i przesadnego panowania nad sytuacją. Pragnę przestać walczyć z życiem i zrezygnować z uporu, który ogranicza mój rozwój duchowy.

Pragnę odkrywać sekrety wszechświata – nie tylko mocą umysłu, ale również mocą serca, duszy i intuicji. Chcę latać, wznieść się wysoko w niebo. Kto powiedział, że nie mamy skrzydeł? Zupełnie mnie nie obchodzi to, że zdaniem innych ludzi nie da się tego zrobić.

Przyjmując zatem powyższe priorytety, zaczęłam pisać książkę. Pogodzić się z rzeczywistością – to brzmiało dobrze, robiło dobre wrażenie. Uznałam, że czas podjąć bardziej zaawansowaną praktykę w tym zakresie. Nie zdawałam sobie wszakże sprawy, na co się tak naprawdę decyduję, jak się bowiem okazało, godzenie się z rzeczywistością ma swoje plusy, ale ma też minusy. W trakcie tego procesu życie nieraz oczekiwało ode mnie, że skoczę w przepaść z wiarą, że wszystko dobrze się skończy. Dlaczego? Stabilne dotychczas elementy mojego świata zaczęły podlegać zupełnie nieoczekiwanym zmianom, w związku z czym musiałam się przystosować. Z wieloma rzeczami musiałam się pogodzić. Na przykład z uwagi na straszliwy hałas z przeciągającej się budowy sprzedałam mieszkanie, w którym napisałam wszystkie moje pozostałe książki. Zrezygnowałam z posiadania stałego adresu na rzecz koczowniczego życia, w rezultacie na razie korzystam ze skrytki pocztowej. W trakcie przeprowadzki postanowiłam rozdać całą masę rzeczy, żeby móc zacząć od nowa. To był jednak dopiero początek. Potem musiałam wyrzec się utraconej miłości, terapeuty, wielu przestarzałych przekonań na temat intymności, w tym moich własnych zahamowań erotycznych, obsesyjnej fascynacji pewnym rodzajem mężczyzn, chęci pozyskiwania zewnętrznej aprobaty dla moich kolejnych partnerów, poszukiwań duchowych i wszystkiego innego. W związku z tym raz po raz musiałam wyrzekać się ego i zawierzyć współczującej sile, która prowadziła mnie tą ścieżką

Dlaczego mielibyśmy godzić się z rzeczywistością? Cóż dobrego przynosi porzucenie wszystkiego, co dobrze nam znane? Każdy, mniejszy czy większy, akt tego rodzaju, wzbogaci cię o dodatkowy zastrzyk pasji i siły. Podobnie jak ja, możesz zacząć tworzyć zupełnie nową rzeczywistość w tych obszarach, które zdążyły cię znudzić lub w których przeżywałeś impas. Pogodzenie się z rzeczywistością, czyli podążanie naprzód pomimo niewiedzy, to dynamiczny proces doskonalenia ciała i duszy. Sama tego doświadczyłam – nie bez strachu, ale też nie bez nadziei. Często godząc się z rzeczywistością, doświadczałam jednocześnie zupełnie sprzecznych uczuć lęku i radości. Poprzez ten akt mogłam jednak doświadczyć zespolenia z oszałamiającym pięknem stanowiącym siłę napędową mojego życia. Dotarłam do tego punktu dzięki intuicji. Ufam jej bardziej niż czemukolwiek innemu, zgodziłam się więc podążać za wewnętrznym głosem w stronę tajemnicy.

W trakcie tej podróży odkryłam dziwną, niesamowitą radość płynącą z faktu pogodzenia się z rzeczywistością. Niby coś nad nami wisi, a potem pewnego dnia spoglądamy na siebie i dostrzegamy własny blask. Często trudno stwierdzić, jak do tego doszło – ale zmieniliśmy się, i to jest wspaniałe.

Godząc się z rzeczywistością, stałam się zdrowsza, dzielniejsza, bardziej intuicyjna, słynniejsza i bardziej zabawna, a poza tym młodsza, mniej skrępowana i bardziej otwarta na duchowość. Zrzuciłam grube warstwy lęków i ograniczeń, z powodu których nie mogłam się uwolnić od dotychczasowego życia, choć przestałam się już mieścić w jego ramach.

Piszę o tym wszystkim – o tym, co niesamowite, ale i o tym, co trudne – żeby przygotować cię na najwspanialszą przygodę, jaka może cię kiedykolwiek czekać. Jeśli podobnie jak ja pragniesz wykorzystać w pełni swój potencjał, a może nawet go poszerzyć, być może powinieneś spróbować metody pogodzenia się z rzeczywistością. Chętnie zostanę twoim przewodnikiem w tej podróży. W tej książce chciałabym podzielić się z czytelnikami tym, czego się dowiedziałam na temat pogodzenia się z rzeczywistością. Chciałabym ci przekazać moje tajemnice. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak się potoczą twoje losy i czego będziesz się musiał wyrzec, wiem natomiast, że zaznasz dzięki temu czegoś czystego, dobrego i słusznego, co przekroczy twoje najśmielsze oczekiwania. Jeśli masz na to ochotę, chętnie będę kroczyć u twojego boku.

Potraktuj więc pogodzenie się z rzeczywistością jak smoka, którego można ujarzmić, aby na jego grzbiecie dolecieć do wolności.Bądź gotów zrezygnować z tego, kim jesteś, na rzecz tego, kim możesz się stać.

– Mahatma Gandhi

1 Pogodzenia się z rzeczywistością odsłona pierwsza Nowa definicja sukcesu, władzy i szczęścia

Pragnąłbyś łatwiejszego życia, które wymagałoby od ciebie mniejszego wysiłku? Chciałbyś przestać się wysilać, o wszystkim myśleć i przepychać pewne sprawy, żeby tylko móc się w końcu odprężyć? Chciałbyś móc się cieszyć tym, co masz, zamiast ciągle pragnąć czegoś więcej? Jak by wyglądało twoje życie, gdybyś znalazł swój rytm i podążał przed siebie pchany silnym prądem właściwych ludzi i sprzyjających okoliczności? Jak by to było, gdybyś nie musiał się już martwić o pieniądze? Zabiorę cię do magicznej krainy płynącej rzeki. Czeka cię coś dobrego. Przygotuj się na doświadczenie rozkoszy pogodzenia się z rzeczywistością.

Ten rozdział to list miłosny do potężnych mocy: siły woli, intuicji oraz umiejętności utrzymania bliskiego kontaktu z prawdziwą istotą siebie samego. W praktyce przekładają się one na bardzo wymierne rezultaty. Tworzą świetną platformę, dzięki której można w życiu osiągać konkretne cele – zarówno w dziedzinie miłości, jak i w sferze finansów.

Będziesz się doskonalić, nie wyrzekając się siebie. Za chwilę przedstawię model, dzięki któremu można łatwiej i w sposób bardziej satysfakcjonujący dążyć krok po kroku do prawdziwego sukcesu i władzy. Proponuję dwutorowe podejście do tego zagadnienia.

W pierwszej kolejności należy nakreślić plan działania, zachować pozytywne nastawienie i utrzymać wysoki poziom determinacji, rezygnując jednak z nadmiernego wysilania się, to bowiem mogłoby doprowadzić do wypalenia lub przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Działaniom tym towarzyszyć będzie wyzwolenie się od strachu – wirusa zatruwającego umysł, który rozprzestrzenia się po różnych obszarach życia i skutecznie utrudnia nam osiągnięcie sukcesu. Po drugie zaś trzeba podporządkować się tajemniczym i łagodnym siłom bogini potężniejszej od twojej woli sukcesu. Pozwól się im poprowadzić. W ten sposób uwolnisz się od frustracji, która pojawia się pod wpływem myśli, że „to już za długo trwa”. Pofruniesz w kierunku swojego przeznaczenia na skrzydłach potężnego wiatru. W wyniku jednoczesnego stosowania tych taktyk – z pozoru, ale tylko z pozoru sprzecznych – otworzysz się na zupełnie nadzwyczajne doświadczenia.

Zarówno w swojej pracy lekarskiej, jak i we własnym bardzo osobistym życiu wielokrotnie miałam okazję przekonać się, że możliwość podążania wraz z nurtem właściwie w każdej dziedzinie zależy od naszego nastawienia do sukcesu i władzy. Dlaczego? Nasze przekonania – co do tego, czy sukces człowiek zapewnia sobie dzięki prawości, czy raczej zwyciężając za wszelką cenę, czy należy się kierować intuicją, czy raczej głosem opinii publicznej, czy w komunikacji powinno dominować współczucie, czy raczej zemsta, arogancja i niechęć – mają istotny wpływ na nasz stosunek do samych siebie i do innych,.

Podobnie jak wielu innych ludzi, prowadzę dość intensywne życie. Zależy mi na tym, aby dużo w życiu osiągnąć. Właśnie dlatego pogodzenie się z rzeczywistością ma dla mnie tak istotne znaczenie. Wytrwale dążę do realizacji moich celów, ale staram się nie hamować nurtu sukcesu poprzez nadmiernie szczegółowe kontrolowanie sytuacji czy narzucanie się z własną wolą w tych kwestiach, w których należy zdać się na łaskę. Za sukces poczytuję sobie działania, które przybliżają mnie do realizacji moich celów, ale także i te, w które się w pełni zaangażowałam. Rozumiem już dziś, że człowiek pogodzony z rzeczywistością nie może liczyć na doskonałość, że musi mu wystarczyć staranie się ze wszystkich sił i zachowywanie autentyzmu. Doskonałości po prostu nie da się osiągnąć. Nie ma sensu próbować zapanować nad czymś, nad czym zapanować się nie da. Chociaż powoli leczę się z pracoholizmu, ciągle mam jeszcze w życiu mnóstwo celów – związanych z pisaniem, terapią i nauczaniem. Odnotowuję jednak również bardzo szlachetne praktyczne sukcesy dnia codziennego, związane z podjęciem aktywności fizycznej, opłaceniem rachunków lub rozprawieniem się z kolejnym punktem z listy rzeczy do zrobienia. Czerpię dumę z moich osiągnięć, zarówno z tych większych, jak i z tych mniejszych, choćby nawet najbardziej przyziemnych. Zdaję sobie również sprawę, że nie trzeba osiągać nie wiadomo jakich celów, żeby mówić o sukcesie – że liczy się przede wszystkim zaangażowanie w realizację zadania.

W każdym razie uważam, że sukcesu nie można rozpatrywać wyłącznie przez pryzmat „działań”. Chodzi również o to, żeby móc się śmiać i kochać, żeby naprawdę pogodzić się z poczuciem szczęścia związanego z przeróżnymi drobiazgami. Chodzi o to, aby zachwycać się śnieżycą, ciepłym płomieniem ogniska, jaśminem kwitnącym w środku nocy czy spadającymi gwiazdami. Chodzi o to, aby nawet w chwilach największego zamętu osiągać spokój ducha i rozkoszować się odpoczynkiem, zamiast nieustannie się frustrować. Nie zawsze mi się to udaje, ale ciągle się w tej sztuce doskonalę. Kto nie potrafi odnaleźć w sobie nawet odrobiny szczęścia nie tylko wtedy, gdy idzie mu się naprzód łatwo, ale również wtedy, gdy droga pnie się stromo pod górę, ten nigdy nie będzie w stanie czerpać radości z tego konkretnego aspektu sukcesu, zupełnie niezwiązanego z konkretnymi osiągnięciami. Taką radość może jednak poczuć każdy, a ja postaram się wyjaśnić, jak to zrobić.

Bardzo duży nacisk kładę na sensowne wykorzystywanie czasu. Życie jest bardzo cenne, a tak szybko ucieka. Czas to najcenniejsza rzecz, jaką można poświęcić dla drugiej osoby lub w imię jakiegoś celu. Właśnie dlatego zamierzam cieszyć się każdą chwilą i wszędzie dopatrywać się szczęścia. Bez względu na to, czy akurat wygłaszam przemówienie podczas konferencji, czy czekam w kolejce na poczcie, otwieram się na doświadczenie rozkoszy. Radziłabym zatem zarzucić wszelkie poszukiwania szczęścia. Jak to ujęła Willa Cather: „A może życie samo w sobie jest naszą największą miłością?”. Szczęście już tu jest, towarzyszy nam w każdej chwili, trzeba je tylko do siebie dopuścić. Staram się odczuwać szczęście nawet wtedy, gdy marnie się czuję (można bowiem jednocześnie odczuwać szczęście i nieszczęście!). W takich chwilach przypominam sobie, jak niesamowitym darem jest samo życie. Szczęściu można nadawać właściwie dowolny kształt. Zdradzę ci więc mój sekret szczęścia: należy pogodzić się z tym, co jest, zamiast wysilać się albo odchodzić od zmysłów.

Sztuka działania bez wysiłku

Większości ludzi wydaje się, że pogodzenie się z rzeczywistością to przeciwieństwo sukcesu (w tradycyjnym pojmowaniu utożsamia się je bowiem ze słabością i porażką). Ja tymczasem chciałabym cię przekonać, że w ten sposób można zapewnić sobie większą siłę. Pogodzenie się z rzeczywistością to strategia dążenia do zwycięstwa, która zapewnia nam maksymalne rezultaty przy minimalnym wysiłku. Godząc się z rzeczywistością, wyrzekamy się dawnych przyzwyczajeń, dzięki czemu możemy na nowo zebrać i skonsolidować siły. Jeśli tylko wybierzesz właściwy po temu moment i zrobisz to we właściwy sposób, pogodzenie się z rzeczywistością może zapewnić ci istotne korzyści zarówno w życiu zawodowym, jak i w relacjach z innymi ludźmi. Rezygnując z tej strategii, możesz pozbawić się szansy na sukces – podejmując przesadny wysiłek lub zbyt intensywnie o czymś myśląc. Aby w twoje życie mogła spłynąć łaska, musisz zrobić w nim trochę miejsca dla sił, nad którymi nie masz kontroli.

Ostatnio miałam okazję występować podczas konferencji TEDx (Technology, Energy, Design). Opowiadałam grupie trzystu rekinów biznesu i opieki zdrowotnej o tym, jak można zwiększyć swoje szanse na sukces poprzez pogodzenie się z rzeczywistością. Po wykładzie podeszła do mnie grupa dziennikarzy amatorów z gimnazjum pracujących nad reportażem z konferencji. Zapytali: „Jak pogodzenie się z rzeczywistością może pomóc dzieciom i nastolatkom?”. Odpowiedziałam: „Jeśli ktoś ma szczęście na wczesnym etapie swojego życia opanować sztukę wyzwolenia się od strachu i trosk, potem może liczyć na zdecydowanie większy sukces. Dzieci często zmagają się z lękiem i presją ze wszystkich stron, ponieważ rodzice i nauczyciele formułują założenia na ich temat i stawiają im cele. Nie powinniście się tak martwić szkołą. Nie powinniście ulegać presji. Jesteście w idealnym wieku, żeby opanować sztukę wyzwolenia się od stresu i nierealistycznych oczekiwań. To wam pomoże otworzyć się, odprężyć i bardziej cieszyć się niesamowitym życiem, które macie przed sobą”. Sądząc po uśmiechach na ich twarzach, moja odpowiedź przypadła im do gustu i przemówiła im do przekonania.

Pogodzenie się z rzeczywistością wprowadza człowieka w stan łaski, w której może otrzymać błogosławieństwo sukcesu. Siłą woli nie da się sprowadzić na siebie łaski, można ją natomiast zaprosić i powitać – poprzez większą akceptację dla rzeczywistości. Mam nadzieję, że informacje na temat wzajemnej relacji między aktywnym działaniem a wyrzeczeniem się pełnej kontroli nad sytuacją, które tu przedstawiam, pomogą ci doskonalić się we wszystkich obszarach twojego życia. Wypracowanie tej równowagi przy jednoczesnym otwarciu się na łaskę pozwala doświadczyć w pełni sztuki działania bez wysiłku. W pewnym sensie cała ta książka traktuje o władzy i mocy. Mówi o tym, jak ją zyskać i jak ją wykorzystywać zarówno mocą serca, jak i umysłu, a także jak bywa ona nadużywana bądź deprawowana. Właśnie dlatego zaczynamy akurat od tej kwestii.

Z tego rozdziału dowiesz się, które aspekty sukcesu i władzy mają rzeczywiście istotne znaczenie. Będziesz się musiał wykazać odwagą i chęcią zasadniczego podważenia obowiązującego status quo. Musisz najpierw wskazać konkretne i trwałe poglądy w tej dziedzinie, aby następnie móc się pogodzić z rzeczywistością i uwolnić się od wszystkiego, co w tobie sztywne, chłodne i lękliwe. Jakaż to będzie ulga, uwolnić się od tego nagromadzonego napięcia! Ten ciągły proces ma na celu oczyszczenie się i przebudzenie, a także zapewnienie ratunku zarówno nam samym, jak i naszemu dzikiemu i wspaniałemu światu.

Przyjęcie nowego paradygmatu. Taniec woli z przeznaczeniem

Ktoś, kto wspina się na szczyt kosztem innych ludzi, jest emocjonalnym kaleką. Z racji swoich nadużyć nie zasługuje na miano człowieka sukcesu ani na podziw. Prawdziwego sukcesu nie osiąga się wtedy, gdy korzysta się z władzy tylko po to, aby podbudować własne ego lub zapewnić sobie większe zyski. Bez względu na rozmiary zgromadzonego majątku czy zdobyty status społeczny nie może mówić o prawdziwym sukcesie ktoś, kto odnosił osobiste korzyści, celowo narażając innych na krzywdę. W Google bardzo cenię to, że od samego początku swojej działalności firma realizowała przesłanie „Nie być złym”. To szczytne hasło, które zachęca wszystkich pracowników do honorowego postępowania i okazywania ludziom szacunku. Mówi się czasem, że uprzejmość nie popłaca. Ludzie posługujący się tym stwierdzeniem utożsamiają życzliwość ze słabością. Tymczasem moim zdaniem nie tak należy rozpatrywać kwestię sukcesu. Chodziłoby raczej o wypracowanie takiego modelu, w którym człowiek życzliwy potrafi w sposób rozsądny korzystać ze swojej mocy i dzięki temu osiąga swoje cele.

Powinniśmy na nowo rozpocząć dyskusję nad kwestią sukcesu i władzy. Powinniśmy pozbyć się dysfunkcyjnych stereotypów, które nie pozwalają nam wspinać się na wyżyny. Musimy wyzwolić się od zasad, które narzuca nam psychotycznie materialistyczne społeczeństwo, i znaleźć bardziej serdeczny sposób na wypracowywanie konkretnych, codziennych osiągnięć. Powinniśmy odrzucić kult chciwości, który bezkrytycznie utożsamia sukces z majątkiem, bez względu na to, jak został on zdobyty. Powinniśmy uwolnić się od napięć i lęków związanych z pieniędzmi, które rzekomo stanowią jedyne zabezpieczenie w naszym niebezpiecznym świecie.

Obserwując swoich pacjentów i przyglądając się sobie, bardzo często stwierdzam, że opór i sztywność w obliczu życiowego wyzwania tylko nasilają stres i pozbawiają nas mocy, ponieważ sprawiają, że czujemy się jak w oblężonej twierdzy. Nagle liczy się tylko to, żeby się bronić. Przepełniają nas troski i lęki, a nie miłość. Tak na marginesie, napięcie powoduje również, że uczestnicy wypadków odnoszą bardziej poważne obrażenia. Ból i przeciwności losu zwykle się nasilają, gdy człowiek próbuje z nimi walczyć. Gdy zaś się rozluźnia, dyskomfort częściowo ustępuje. To samo dotyczy naszego życia codziennego. Jedna z moich pacjentek tak bardzo zamartwiała się swoją sytuacją finansową w obliczu kryzysu gospodarczego, że zerwała stosunki ze swoją jedyną córką – odmówiła sfinansowania jej skromnego ślubu na plaży w Santa Monica, chociaż zupełnie spokojnie mogła sobie pozwolić na ten wydatek. Inny z moich pacjentów, młody i utalentowany aktor u progu kariery, tak się źle czuł w towarzystwie „spełnionych” wykonawców, że podczas przesłuchań nie udawało mu się zaprezentować w pełni swojego talentu. Oboje sami rzucali sobie kłody pod nogi, podporządkowując się poczuciu lęku – żadne z nich nie potrafiło przezwyciężyć tych odruchowych reakcji. Podczas psychoterapii uczyłam ich, jak odrzucić strach i jak otworzyć się na potężniejsze i bardziej pełne miłości aspekty własnej tożsamości. Pomagałam im świadomie wybrać rozwiązanie bardziej pozytywne. Teraz zaś chciałabym i tobie powiedzieć, że warto wyrzec się strachu i przestarzałych przekonań, że lepiej płynąć z nurtem wyzwań, by rozwiązywać problemy w bardziej kreatywny sposób. To wprost niesamowite, ile energii się zyskuje i o ile jaśniej się myśli, gdy zamiast tłamsić wszystko w sobie, w końcu pogodzimy się z rzeczywistością.

W ramach tej nowej rozmowy chciałabym zaproponować włączenie intuicji do równania sukcesu. Ten wewnętrzny głos, który podpowiada nam prawdę o różnych rzeczach, stanowi świetne antidotum na strach i koi zlękniony umysł. Intuicja to kreatywny sojusznik, który pomaga sformułować bardziej precyzyjną i śmielszą wizję sukcesu nawet w najtrudniejszej sytuacji. Od ponad dwudziestu lat praktykuję medycynę w Los Angeles i przez ten czas zdążyłam się napatrzeć na przeróżne próby przebicia się do wielkiego świata. Stwierdzam jednak, że w wielu tych próbach brakuje czynnika intuicji. Moi pacjenci wysilają się, żywią nadzieję, formułują plany i snują marzenia, a potem ponoszą sromotną klęskę albo triumfują. Przed podjęciem terapii większość z nich kierowała się jednak w życiu głównie siłą woli, a nie wskazówkami wewnętrznego głosu – dlatego ich wybory często okazywały się nieoptymalne. Sukces to bowiem nie tylko kwestia determinacji czy choćby nawet pasji.

W tym miejscu warto wspomnieć o przeznaczeniu, czyli o tym, po co się tu pojawiliśmy i co może dać nam poczucie spełnienia. Choćbyśmy nie wiem jak się starali, nad wszystkim nigdy nie zdołamy zapanować. Jak miałam okazję przekonać się na własnym przykładzie, los nie zawsze wpisuje się w scenariusze, które dla siebie kreślimy. Żydowskie powiedzenie mówi, że człowiek planuje, a Bóg się z tego śmieje. Wsłuchiwanie się w głos intuicji ma kluczowe znaczenie w tym nowym paradygmacie, pozwala bowiem dopasować się do własnego przeznaczenia i je wypełnić. Nie da się tego osiągnąć tylko i wyłącznie mocą racjonalnej myśli. W tym przypadku sukces wymaga woli pogodzenia się z tym co nieoczekiwane.

Pozwolę sobie teraz wspomnieć, jak intuicja pomogła mi odnaleźć moje prawdziwe powołanie. Mając niewiele ponad dwadzieścia lat, rzuciłam studia i zamieszkałam z moim chłopakiem artystą w mieszkaniu zaaranżowanym w starej samoobsługowej pralni w Venice Beach. Aby zarobić na utrzymanie, pracowałem w dziale pościeli w May Company. Bardzo lubiłam tę pracę. Od tamtej pory bardzo sobie cenię luksusowe pościele i ręczniki. W wolnym czasie pracowałam też jako wolontariuszka w laboratorium parapsychologicznym UCLA pod kierunkiem doktor Thelmy Moss, która została moją mentorką. Thelma pomogła mi zaakceptować tę moją intuicję, która od czasów dzieciństwa napawała mnie strachem. Potem pewnego dnia przyśnił mi się zdumiewający sen. Usłyszałam głos, który powiedział: „Zostaniesz lekarzem, psychiatrą. Zyskasz kwalifikacje do tego, aby zapewnić intuicji właściwe jej miejsce w medycynie”. We śnie cała ta koncepcja wydawała się zupełnie spójna i logiczna. Po przebudzeniu poczułam się jednak tak, jak gdyby ktoś sobie ze mnie stroił żarty. Miałabym zostać psychiatrą? Moi rodzice oboje byli lekarzami, więc nikt by się nie zdziwił, gdybym poszła w ich ślady, tylko że jakoś nigdy nie wykazywałam tym najmniejszego zainteresowania. Rodzice też mnie do tego nie namawiali, ponieważ bardzo kiepsko radziłam sobie z przedmiotami ścisłymi. Poza tym całe życie przebywałam wśród lekarzy. To byli bardzo mili, ale też trochę nudni ludzie – choć oczywiście zdarzały się wyjątki: na przykład moi rodzice. Od dziecka wykazywałam się dużą kreatywnością i widziałam siebie raczej jako ekscentryczną artystkę i outsiderkę. Nie bardzo wiedziałam, co chciałabym w życiu robić, ale z pewnością nie miałam w planach czternastu lat studiów medycznych. Gdy w szkole średniej badano nasze predyspozycje zawodowe, pani psycholog – kobieta z najbardziej przerażającym kokiem, jaki w życiu widziałam – przestrzegła mnie: „Pod żadnym pozorem nie wybieraj zawodu, który wiązałbym się z niesieniem innym pomocy! Lepiej sobie poradzisz w dziedzinie sztuki”. Nie było to dla mnie zaskoczeniem. W tamtym czasie w ogóle nie przyszłoby mi do głowy, że można czerpać przyjemność z wysłuchiwania cudzych problemów.

Ponieważ jednak powoli zaczynałam ufać własnej intuicji, postanowiłam pozytywnie odnieść się do tego snu – mimo że mój rozum z całą stanowczością się przeciwko temu buntował. Zawarłam wtedy umowę sama ze sobą. Postanowiłam zapisać się na jeden przedmiot w Santa Monica City College i zobaczyć, co będzie. Chociaż naukę skończyłam już kilka lat wcześniej i wcale mi jej nie brakowało, ze zdumieniem stwierdziłam, że bardzo mi się podobają wykłady z geografii. Zgłębialiśmy cykle księżyca, budowę Ziemi i mechanizmy powstawania wiatrów. Poznawałam bliżej żywioły, z którymi od zawsze łączyła mnie jakaś zupełnie niewyobrażalna więź. Tak oto zaczęłam się uczyć. Z jednego przedmiotu zrobiły się dwa, a ostatecznie przeszłam przez całe czternaście lat szkolenia dla lekarzy. Tym samym sen naprowadził mnie na trop mojego prawdziwego powołania.

Jeśli więc chodzi o sukces, to uważam, że wszyscy powinniśmy otworzyć się na głos intuicji – bez względu na to, jak oceniamy wykonalność jej sugestii. To wystarczy. Nie musiałam się w pełni godzić z tym, że zostanę lekarzem. Nie musiałam uwierzyć, że to jest możliwe. Zrobiłam tylko mały krok naprzód, po prostu dopuszczając do siebie określoną myśl. Z początku racjonalny umysł ciągle mi powtarzał: „To jest absurdalne”. W pewnym sensie to faktycznie było absurdalne. Tyle że logiczny umysł nie wie wszystkiego. Na całe szczęście nie pozwoliłam mu stanąć na drodze mojego przeznaczenia. Płynęłam z niewidzialną falą i czułam, że robię coś wspaniałego i słusznego. Próbowałam się po prostu rozluźnić i zaufać losowi.

Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym nauczyłam się postrzegać sukces w bardzo prostych kategoriach. Najogólniej rzecz biorąc, sukces sprowadza się moim zdaniem do wypełnienia własnego przeznaczenia. Nie powinniśmy pozwolić, aby umysł nas od tego odwiódł. Nie powinniśmy pozwolić na zablokowanie swobodnego przepływu intuicji. Przez walkę z tym prądem i przez lekceważenie wewnętrznego głosu możemy się z sukcesem po prostu rozminąć. To oczywiście nie oznacza, że nie powinniśmy realizować własnych marzeń. Jeśli chodzi o ich urzeczywistnianie, nie powinieneś wahać się przed niczym. Gdy już jednak zrobisz wszystko, co tylko w twojej mocy, musisz po prostu sobie odpuścić i pogodzić się z tym, co ma być. W przeciwnym razie będziesz się tylko bez końca zadręczać, a to do niczego nie prowadzi. To przykry scenariusz, którego przebieg miałam okazję obserwować na przykładzie licznych moich pacjentów kurczowo trzymających się zupełnie nierealistycznego marzenia. Zapewniam, że jeśli jakaś praca, jakiś związek albo majątek są ci pisane, to odnajdą cię nawet w najodleglejszym zakątku ziemi. Do ciebie należy tylko decyzja, czy zechcesz je uczynić częścią swojego życia, czy nie. Jeśli natomiast coś nie jest ci pisane, to się nie stanie, choćbyś się nie wiem jak frustrował i nie wiem jak ciężko nad tym pracował. Jak śpiewa zespół Rolling Stones, nie zawsze można mieć to, czego się chce, zawsze jednak dostaje się to, czego nam potrzeba. W ostatecznym rozrachunku naszym przeznaczeniem jest to, co nam się w życiu przydarzyło bądź co nam się nie przydarzyło. Intuicja zapewnia ci większe szanse na sukces, ponieważ pozwala ci się dostroić do tego, co ma się w twoim życiu wydarzyć, żebyś mógł aktywnie o to zabiegać!

Sukces szuka ciebie tak samo, jak ty szukasz jego. Aby jednak mogło dojść do szczęśliwego finału, musicie się nawzajem rozpoznać. Urzeczywistnianie celów to w istocie sztuka łączenia wysiłku z akceptacją dla rzeczywistości. Poniższe ćwiczenie pomaga w wypracowaniu odpowiedniej równowagi między tymi dwoma elementami – bez względu na to, czy zabiegasz o jakąś upragnioną pracę, czy starasz się pomyślnie zrealizować jakiś projekt.

Odkrywanie własnego przeznaczenia, czyli człowiek pogodzony z rzeczywistością na drodze do sukcesu

Jakikolwiek stawiasz sobie cel, najpierw spróbuj go wyrazić w postaci zamiaru: „Chciałbym mieć lepiej płatną pracę” albo „Chciałbym zmienić zawód”. Potem wsłuchaj się w głos intuicji, który ci podpowie, czy wyznaczyłeś sobie właściwy cel. Jeśli uzyskasz potwierdzenie, zrób wszystko, co tylko w twojej mocy, żeby to zamierzenie zrealizować. Potem przestań się martwić rezultatami i zdaj się na los. Niech twój anioł czyni swoją powinność. Jeśli twój cel nadal się nie urzeczywistni albo pojawiają się jakieś trudności, postaraj się na chwilę wyciszyć i dostroić do sytuacji. Jak to zrobić?

- Upewnij się, że nic ci nie będzie przeszkadzać.
- Usiądź prosto, ale wygodnie.
- Zamknij oczy. Weź kilka głębokich, powolnych oddechów, żeby się odprężyć.
- Jeśli w twojej głowie pojawiają się jakieś myśli, wyobraź je sobie jako chmury płynące po niebie. Nie przywiązuj się do nich. Cały czas skupiaj uwagę na oddechu.

Potem wsłuchaj się w głos intuicji. Zastanów się, czy w głębi duszy nadal się zgadzasz z tym celem? Jeśli tak, to może powinieneś trochę zwolnić tempo? Wykazać się większą asertywnością? Poczekać trochę? Poszukać innych opcji? Zwracaj baczną uwagę na wszelkie obrazy, wszelkie przebłyski, przydatne stwierdzenia i przeświadczenia, które będą się w tym momencie pojawiać.

Cały czas podążaj za głosem intuicji. Jeśli odniesiesz sukces, to świetnie. Jeśli trudności będą się nadal utrzymywać, wsłuchuj się w głos intuicji i szukaj świeżych spostrzeżeń. Jeśli mimo wszystko nie uda ci się osiągnąć celu, będziesz mógł sobie powiedzieć, że zrobiłeś wszystko, co w twojej mocy. Staraj się cały czas podsycać w sobie wdzięczność za wszystko, co w twoim życiu dobre. Pamiętaj, że gdzie zamykają się jedne drzwi, tam zaraz otwierają się następne. Warto pozbyć się tego, co się nie sprawdza, żeby zrobić miejsce na nowe możliwości. Jeśli intuicja podpowiada ci coś, co nigdy wcześniej nie przyszło ci do głowy, warto się nad tym pochylić. Być może dostrzeżesz w tym jakąś energię. Jeśli tak, przyjrzyj się, dokąd cię ten nurt zaprowadzi.

Żyć własnym życiem i znaleźć swój cel

Pacjenci często mnie pytają: „Jaki cel ma moje życie? Jak mogę odnaleźć ten jego sens?”. Powtarzam im, że każdy z nas ma w życiu więcej niż jeden cel – że chcemy być na przykład dobrymi przyjaciółmi i rodzicami, chcemy odnieść sukces zawodowy, chcemy się zatroszczyć o starszych członków naszej rodziny, chcemy przezwyciężyć strach, chcemy rozwijać się w sferze ducha i serca. Pragnę podkreślić, że wcale niekoniecznie jest tak, że lepiej robić rzeczy „wielkie”. Czasami bowiem wcale nie to jest nam pisane. Zawsze będę powtarzać, że drobne akty miłości mają ogromną moc. Liczy się to, że staramy się w danej sytuacji postąpić jak najlepiej. Sens naszego życia zdaje się sprowadzać do tego, abyśmy brali od losu to, co nam przynosi, byli dobrymi ludźmi i w miarę możliwości pomagali innym, a także abyśmy starali się osiągnąć wyższy i bardziej emocjonalny poziom egzystencji.

Każdy z nas został powołany do czegoś innego. Jednym pisane jest stać na czele kraju, innym – kierować biurem. Jedni mają dzieci uczyć, inni wychowywać. W moich warsztatach uczestniczyła kiedyś kobieta, która sprzedaje zabawki jojo na ulicach Manhattanu. Ta praca przynosi jej mnóstwo radości, dzięki niej bowiem dzieci wybuchają śmiechem, a mieszkańcy Nowego Jorku mogą na chwilę zapomnieć o swojej ciężkiej pracy. Kiedyś przez cały rok akademicki pełniłam funkcję opiekuna naukowego Ann, błyskotliwej i wrażliwej studentki medycyny z UCLA, będącej jednocześnie oficerem amerykańskiej marynarki. Dość to niezwykłe połączenie. Byłam pod wrażeniem jej zdecydowania co do własnego przeznaczenia. Wydało mi się ono tym bardziej nietypowe, że dziewczyna wywodziła się z konserwatywnej libańskiej rodziny. Ann postanowiła nieść pomoc rannym amerykańskim wojskowym w strefie walki, odnalazła więc w sobie niezwykle chwalebne powołanie. Dobrym przykładem może być również mój nauczyciel taoizmu, który ponad dwadzieścia lat temu przybył do Los Angeles z Malezji z zamiarem otwarcia chińskiej restauracji, a ostatecznie poświęcił się krzewieniu duchowości. Jak sam mówi: „Największy sukces przychodzi do nas zupełnie naturalnie. To, o co zabiegamy, ma mniejsze znaczenie”. To dość typowy dla taoizmu pogląd wyrażający uznanie dla organicznego biegu rzeczy. W życiu należy się skupiać na tym, co wydaje nam się słuszne.

Osobiście uważam, że każdy twój wybór zawodowy będzie dobry, o ile tylko stanie się odzwierciedleniem twojej prawdziwej ścieżki. Na początku nigdy nie da się stwierdzić, jak będzie przebiegać rozwój ani czego dobrego można dokonać w bieżącej sytuacji. W przypadku niektórych moich pacjentów okazuje się, że ich wysiłki dotyczą zupełnie niewłaściwego obszaru. Warto skonsultować się w tej sprawie z intuicją, aby wytyczyć sobie naprawdę słuszną ścieżkę, zamiast kierować się wielkimi ideami czy nośnymi hasłami pozostającymi bez związku z kierunkiem obranym przez naszego ducha. Praca może stanowić dla ciebie źródło satysfakcji i jeśli tak jest, to świetnie. W przeciwnym jednak razie wsłuchaj się w głos intuicji. On wskaże ci drogę do twojego indywidualnego geniuszu.

W 2005 roku w poruszającej przemowie skierowanej do absolwentów Stanford University Steve Jobs powiedział do studentów: „Wasz czas jest ograniczony, więc nie marnujcie go na życie cudzym życiem. (…) Nie pozwólcie na to, aby cudze opinie stłumiły wasz wewnętrzny głos. Nade wszystko jednak miejcie odwagę podążać za głosem serca i intuicji. One już wiedzą, kim naprawdę chcecie w życiu zostać. Wszystko inne ma znaczenie drugorzędne”. Jobs wniósł do procesu przeobrażenia współczesnej technologii swego rodzaju pierwiastek mesjański. Inteligencji też mu oczywiście nie można odmówić, ale to dzięki intuicji zasłużył sobie na miano geniusza. Mam nadzieję, że jego przywiązanie do intuicji stanie się dla ciebie inspiracją – tak jak stało się inspiracją dla mnie. Cokolwiek robisz, zawsze podążaj za swoim wewnętrznym głosem. On pomoże ci osiągnąć sukces i satysfakcję.

Społeczeństwo rozpatruje tę kwestię zupełnie na opak. Niniejszym proponuję bowiem pogodzenie się z rzeczywistością, dzięki któremu prawdziwy sukces stanie się kwestią przyjęcia w życiu perspektywy odśrodkowej, zapewniającej dostęp do intuicyjnej mądrości i prawdziwego zadowolenia. Znajdź czas, aby w pełni przyswoić sobie znaczenie tej podstawowej koncepcji. To coś więcej niż tylko teoria. To zasadnicza zmiana świadomości.

Aby poznać własną – w przeciwieństwie do tych cudzych – prawdę na temat sukcesu i władzy, powinieneś poddać weryfikacji to wszystko, co mówią na ten temat twoi rodzice, koledzy i społeczeństwo. Pochyl się nad koncepcjami, nad którymi dotychczas nigdy się nie zastanawiałeś. Oto jest to, co teoretycznie powinieneś myśleć, a oto jest to, co tak naprawdę myślisz, gdy się porządnie zastanowisz, co się dla ciebie liczy. Zaangażuj w to przedsięwzięcie w równym stopniu intelekt i intuicję. Dzięki temu zyskasz szerszy pogląd na prawdziwą naturę władzy.

Mnie przychodzi to o tyle łatwiej, że od chwili narodzin – raz z lepszym, a raz z gorszym skutkiem – nieustannie kwestionowałam nakazy władzy i autorytety. Fundamentalna dla kultury korporacyjnej koncepcja, wedle której „to się zwykle robi tak”, zawsze budziła u mnie głęboki sprzeciw. Kwestionuję różne rzeczy nie dla samej idei sprzeciwu, lecz po to, aby dobrze poznać własne wewnętrzne odczucia na dany temat. Z lat dziecięcych pamiętam, jak moja matka lekarka ciągle wszystkim powtarzała: „Pierwsze słowo Judith brzmiało »nie«”. Czuła się jednocześnie dumna i smutna, że wychowała córkę, która ma własne zdanie i nie lubi, gdy się jej cokolwiek narzuca. Sama wysoce sobie cenię moją naturę buntownika, której ciągle jeszcze bliskie są Alice Cooper i fioletowe włosy, dzisiaj jednak odnoszę się z większą empatią do trudów, z którymi przyszło się zmagać mojej matce, gdy nie chciałam jej słuchać i uparcie przekraczałam wszystkie wytyczone przez nią granice. W miarę nabierania pewności siebie i przekonania co do własnej tożsamości stopniowo łagodniałam. Przekonałam się też, że wypracowywanie kompromisu może stanowić źródło satysfakcji i wcale nie musi oznaczać wyrzeczenia się siebie czy przytłumienia wewnętrznego ognia.

Już wyjaśniam, dlaczego koniecznie powinieneś poddać weryfikacji koncepcję władzy i sukcesu. Otóż poczytujesz sobie za porażkę, że nie udaje ci się uzyskać określonego poziomu dochodów, że nie wyglądasz tak, jak byś chciał, że nie masz wymarzonej pracy albo że mieszkasz w takim, a nie innym miejscu, automatycznie pozbawiasz się świadomości wielu wspaniałych cech, które posiadasz i które świadczą o twojej prawdziwej sile. Poza tym godzisz się z negatywną, nieadekwatną i zupełnie nieproduktywną wizją samego siebie. Podobnie jak każdy z nas, masz w sobie coś, co wymaga poszerzenia horyzontów myślowych.

Poznać i wcielić w życie ten nowy paradygmat myślowy mogą nie tylko ludzie starzy, schorowani czy pogrążeni w głębokim kryzysie – choć niestety często okazuje się, że dopiero w tak skrajnych okolicznościach udaje się nakłonić człowieka do zmiany przekonań. Mało co krystalizuje priorytety tak szybko jak bliskie spotkanie ze śmiercią czy depresja. Tego typu doświadczenia często skłaniają ludzi do przyjęcia nowego spojrzenia na życie. Niemniej nawet teraz, w tej chwili, możesz zmienić swoje postrzeganie władzy i sukcesu. Nie potrzebujesz do tego żadnego kryzysu, wystarczy otwarty umysł. Przekonasz się, że wiele powszechnych przekonań na ten temat to poglądy przesycone strachem, ukształtowane pod wpływem tej części naszego mózgu, która z racji uwarunkowań biologicznych skupia się przede wszystkim na przetrwaniu, nie zaś na dążeniu do przebudzenia. Poparcie większości nie czyni jednak poglądu prawdziwym.

Dość porównywania się z innymi

Przyjęcie nowej koncepcji sukcesu wymaga między innymi wyzwolenia się od nawyku porównywania się z innymi. Dzięki lekturze tej książki z czasem będziesz sobie z tym coraz lepiej radzić. Zdaję sobie sprawę, że porównywanie się z innymi to jeden z naszych naturalnych odruchów. Czasami takie porównania mają charakter neutralny, zwłaszcza jeśli ograniczają się wyłącznie do rozpoznania podobieństw i różnic. Porównania bywają również produktywne, na przykład jeśli zdrowa rywalizacja motywuje nas do dalszego doskonalenia się lub jeśli staramy się naśladować pozytywne wzorce. Skłonność do porównań szkodzi nam jednak zawsze wtedy, gdy rodzi zazdrość lub prowadzi nas do wniosku, że jesteśmy od innych ludzi lepsi lub gorsi. Co ciekawe, gdybyśmy się nie porównywali, w ogóle nie czulibyśmy zazdrości. Jeden z moich pacjentów stwierdził: „Judith, przecież taka już ludzka natura, że porównujemy się z innymi”. Zgoda, jest to jednak ta część naszej natury, nad którą powinniśmy pracować. Sukces, o którym tu mowa, opiera się na filozofii dostatku, która stanowi przeciwieństwo koncepcji strachu, zazdrości czy niedoboru. Nie snuję tu bynajmniej marzeń o jakimś odległym utopijnym świecie. Twoje spojrzenie na sukces może ulec zmianie tu i teraz, jeśli tylko będziesz tego chcieć.

Dlaczego tak bardzo uzależniamy się od porównań? Ponieważ społeczeństwo to potępia, wszyscy to robią, popycha nas do tego brak pewności siebie, a dodatkowo trudno się od tego nawyku wyzwolić. Wizja zarzucenia porównań budzi silny opór w szczególności w takich dziedzinach, jak wygląd fizyczny, praca czy zasobność konta bankowego. Powinieneś się spodziewać, że po okresie postępu nastąpi drobny regres, z czasem jednak stwierdzisz z ulgą, że już nie czujesz potrzeby poszukiwania dla siebie miejsca w przeróżnych rankingach. Mnie nie interesuje, ile kto zarabia i na ile „idealne” wiedzie życie. Chcę przez to powiedzieć, że wszyscy znajdujemy się na tym samym poziomie. Dla mnie to niekwestionowana prawda. W sensie duchowym porównywanie się z innymi nie ma zupełnie żadnego sensu. Dlaczego? Ponieważ życie każdego z nas zostało zaprojektowane w taki sposób, aby wspierać nasz indywidualny rozwój. Każde zdarzenie stanowi dla nas okazję do tego, by się wzmacniać, zapisywać na swoim koncie kolejne sukcesy i bardziej godzić się z rzeczywistością. Osiągnięcie tych celów wymaga od każdego z nas pewnej wprawy. Poniższe ćwiczenie podpowiada strategie, które mogą w tym zakresie pomóc.

Wyrzeczenie się porównań jako sposób na wzmacnianie poczucia własnej wartości

Wybierz jedną osobę, z którą się porównujesz. Może to być odnoszący sukcesy kolega z pracy albo krewny, któremu szczęście zdaje się sprzyjać. Może to być współpracownik, który właśnie otrzymał awans, albo szczupła przyjaciółka. Potraktuj ten konkretny przypadek jako trening przed kolejnymi.

- Zmień nastawienie. Zamiast skupiać się na tym, czego ci brakuje, przestaw się na myślenie o tym, co masz i za co jesteś wdzięczny życiu.
- Dawaj innym to, czego najbardziej pragnąłbyś dla siebie. Zapamiętaj sobie tę oto tajemnicę sukcesu: jeśli chcesz, aby cię doceniano, musisz doceniać innych. Jeśli chcesz, aby ludzie wyrażali uznanie dla twojej pracy, ty musisz wyrażać uznanie dla ich osiągnięć. Jeśli pragniesz miłości, musisz kochać. Jeśli chcesz odnieść sukces zawodowy, wspieraj innych w rozwoju ich kariery. Z chwilą pogodzenia się z rzeczywistością zaczynasz dostawać od życia to, co mu dajesz.
- Ucz się od rywala tego, co on potrafi najlepiej. Przestań roztrząsać to, czego ci we własnym przekonaniu brakuje, żebyś mógł zacząć uczyć się czegoś pożytecznego od ludzi, którym udało się osiągnąć to, czego ty pragniesz dokonać. Yoko Ono powiedziała, że z chwilą przeistoczenia zazdrości w podziw, przedmiot owego podziwu staje się częścią naszego życia.
- Życz dobrze swoim rywalom. To może się wydawać trudne lub wręcz niemożliwe, warto jednak spróbować.

Wyrzeczenie się porównań pozwala ponownie skupić się na sobie i własnym sukcesie, czyli dokładnie na tym, czym powinniśmy się zajmować – zamiast marnować energię na rozmyślania o cudzym szczęściu lub wmawiać sobie różne niedociągnięcia. Niewykluczone, że podczas wykonywania tego ćwiczenia nie będziesz mówić zupełnie szczerze. Radzę jednak „udawać” tak długo, aż to udawanie wejdzie ci w krew (zgodnie z sugestią zawartą w programie dwunastu kroków). Częstokroć wystarczą już dobre intencje i odpowiednio szlachetna postawa (czy choćby myśl o niej), żeby taka zmiana postawy mogła się dokonać. Spróbuj więc zachowywać się tak, jak chciałbyś postępować, aż nowe zachowanie stanie się integralną częścią twojej tożsamości. Jeśli tylko podejdziesz do sprawy z sercem, z pewnością uda ci się osiągnąć zamierzony cel. Chwal sam siebie za najdrobniejsze sukcesy na drodze do rozbudzenia w sobie współczucia dla samego siebie oraz wdzięczności wobec życia.

Na czym polegają prawdziwy sukces i prawdziwa władza?

Zamiast dążyć do tego, by być człowiekiem sukcesu, lepiej zabiegać o status człowieka wartościowego.

– Albert Einstein

Sukces ma wiele obliczy. Jako psychiatra potrafię uszanować to, że każdy człowiek ma inne wartości i potrzeby. Małżeństwo ktoś może sobie poczytywać za sukces, ktoś inny zaś uznawać za źródło nieszczęścia. Sześciocyfrowe zarobki mogą odzwierciedlać sukces zawodowy, ale mogą też zniszczyć komuś życie, wpędzając go w nałóg narkotykowy. Piękno może być dla kogoś błogosławieństwem, kogoś innego zaś wpędzi w anoreksję. W swojej pracy dostępuję zaszczytu poznania prawdziwej, nieocenzurowanej rzeczywistości moich pacjentów. Mogę zajrzeć, co się kryje za nienagannym makijażem i wewnątrz pięknych posiadłości, za uśmiechem, który człowiek odkleja z twarzy tylko wtedy, gdy przebywa w domu w towarzystwie żony i dzieci. Nauczyłam się, że nie należy przypisywać człowiekowi szczęścia, nawet jeśli na pozór wydaje się szczęśliwy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: