Miasto na skrzyżowaniu mórz i kontynentów. Wczesno- i średniobizantyński Konstantynopol jako miasto portowe. Byzantina Lodziensia XXIII - Mirosław J. Leszka, Kirił Marinow - ebook

Miasto na skrzyżowaniu mórz i kontynentów. Wczesno- i średniobizantyński Konstantynopol jako miasto portowe. Byzantina Lodziensia XXIII ebook

Kirił Marinow, Mirosław J. Leszka

5,0
35,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Konstantynopol to miasto szczególne, tak ze względu na wyjątkowe miejsce w dziejach średniowiecznego świata, jak i walory swego geograficznego położenia. Usytuowane malowniczo nad zatoką Złotego Rogu, Bosforem i morzem Marmara od swoich początków, jeszcze jako Bizancjum związane było z morzem. Szczególnie uwidoczniło się to w czasach, kiedy stało się ono centrum państwowości wschodniorzymskiej, wielką aglomeracją, zamieszkiwaną przez setki tysięcy ludzi. Wówczas gros zaopatrzenia żywnościowego, materiałów budowlanych, ale i np. dóbr luksusowych docierało drogą morską i wyładowywanych było w konstantynopolitańskich portach. Drogą morską przybywali do Miasta w różnych celach także ludzie: posłowie, kupcy, duchowni, pielgrzymi, ci, którzy marzyli o zrobieniu kariery i ci, którzy na cesarskim dworze dobijać się chcieli sprawiedliwości. Właśnie związkom Konstantynopola z morzem poświęcona została prezentowana książka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 542

Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

dla fachowców ostrzegam
00



Wstęp

Konstantynopol to miasto szczególne tak ze względu na swoje wyjątkowe miejsce w dziejach średniowiecznego świata, jak i walory swego geograficznego położenia. Usytuowane malowniczo nad zatoką Złotego Rogu, Bosforem i morzem Marmara od swoich początków, jeszcze jako Bizancjum (Byzántion) związane było z morzem. Szczególnie uwidoczniło się tow czasach, kiedy stał się on centrum państwowości wschodniorzymskiej, wielką aglomeracją, zamieszkiwaną przez setki tysięcy ludzi. Wówczas gros zaopatrzenia żywnościowego, materiałów budowlanych, ale i np. dóbr luksusowych docierało drogą morską i wyładowywanych było w konstantynopolitańskich portach. Drogą morską przybywali do Miasta w różnych celach także ludzie: posłowie, kupcy, duchowni, pielgrzymi, ci, którzy marzyli o zrobieniu kariery i ci, którzy na cesarskim dworze dobijać się chcieli sprawiedliwości.

Konstantynopolitańskie porty, przystanie wrosły w tkankę miejską, stając się trwałym i nieodłącznym jej elementem. Tu kwitł handel, kłębiły się rzesze ludzi. Ale były to również miejsca, gdzie szerzyła się przestępczość, a niejednokrotnie właśnie tu wybuchały pożary, które pustoszyły całe dzielnice Miasta.

Konstantynopol przyciągał i przyciąga zainteresowanie uczonych, także i tych, którzy badają aspekt jego związków z morzem. W ten właśnie nurt wpisuje się niniejsza książka. Powstała ona jako owoc sympozjum pod tytułem Miasto na skrzyżowaniu mórz i kontynentów. Wczesno- i średniobizantyński Konstantynopol jako miasto portowe, które odbyło się w ramach XIX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Szczeciniew dniu 17 września 2014 r. Zostało ono przygotowane pod kierunkiem prof. dra hab. Macieja Salamona i prof. dra hab. Mirosława J. Leszki. Wzięło w nim udział 16 uczonych z siedmiu polskich ośrodków naukowych (Kraków, Poznań, Lublin, Gdańsk, Białystok, Łódź, Opole), którzy w swoich referatach podejmowali różne aspekty historii Konstantynopola, jego topografii, życia mieszkańców. Dzięki temu, że większość uczestników sympozjum zdecydowała przygotować swoje wystąpienia do druku, powstała ta książka.

Prezentowany tom otwiera tekst autorstwa Mirosława J. Leszki, w którym przedstawione zostały w sposób syntetyczny przemiany w sieci konstantynopolitańskich portów w okresie IV–XII w. Dwa następne teksty poświęcone zostały flocie bizantyńskiej. W pierwszym dr Łukasz Różycki zastanawia się nad kwestią funkcjonowania bizantyńskiej floty wojennej w dobie rządów cesarza Maurycjusza (582–602). W drugimdr Marcin Böhm charakteryzuje aktywność stacjonującej w Konstantynopolu eskadry cesarskich okrętów wojennych za rządów dynastii Komnenów. Kolejny tekst, autorstwa dr. hab. Rafała Kosińskiego poświęcony został kierunkom zsyłek konstantynopolitańskich biskupów w kontekście położenia bizantyńskiej stolicy na morskich szlakach. W następnym fragmencie książki dr hab. Jarosław Dudek charakteryzuje przejawy obecności Chazarów w Konstantynopoluw okresieśredniobizantyńskim. Dr hab. Anna Kotłowska z kolei zajmuje się motywem portu w bizantyńskim romansie, pochodzącym z XII wieku, a zatytułowanym Rodantei Dozykles, a będącym dziełem konstantynopolitańskiego pisarza Teodora Prodromosa. Dr hab. Piotr Kochanek, autor następnego tekstu, dokonuje wszechstronnej analizy winiety Konstantynopola, znajdującej się na powstałej ok. 1300 roku mapie z Ebstorf. Dr Piotr Łukasz Grotowski, w kolejnej partii książki, podejmuje trud ustalenia lokalizacji Hodegonu, konstantynopolskiego sanktuarium maryjnego. Natomiast dr hab. Ireneusz Milewski w następnej części zajmuje się ceremoniami kommemoratywnymi celebrowanymi w środowiskach pogańskich, zapewne też w Konstantynopolu, w IV w. Książkę kończy edycjai pierwszy przekład na język polski Itinerarium Stefanaz Nowogrodu (XIV w.), w którym znajduje się m.in. interesująca wzmianka o konstantynopolitańskim porcieKontoskalion.

Mamy nadzieję, że już nawet ten nader skrótowy przegląd tekstów zamieszczonych w niniejszej książce zachęci Czytelnika do sięgnięcia po nią.

Kończąc niniejsze wprowadzenie chcielibyśmy gorąco podziękować Panu dr. hab. Szymonowi Olszańcowi za przygotowanie recenzji wydawniczej niniejszej monografii.

Mirosław J. Leszka, Kirił Marinow

I

Mirosław J. Leszka*

Konstantynopolitańskie porty IV–XIIw.

Ważnym elementem miejskiej infrastruktury Konstantynopola, jako istotnego ośrodka na morskich szlakach późnoantycznego i średniowiecznego świata, były porty. Rozwijały się one i podupadały w rytmie dyktowanym m.in. przez zmiany zachodzące w liczebności konstantynopolitańskiej populacji, a co za tym idzie jej potrzebami aprowizacyjnymi, jak również zmieniającą się pozycją cesarstwa bizantyńskiego w ówczesnym świecie czy wpływem środowiska naturalnego.

Celem niniejszego tekstu jest przedstawienie sieci najważniejszych konstantynopolitańskich portów (Neorion i Bosforion nad Złotym Rogiem, Juliana / Zofii i Teodozjusza nad morzem Marmara) oraz ukazanie zmian w nich zachodzącychw okresie wczesno- i średniobizantyńskim1.

Byzantion, z którego wyrósł Konstantynopol, dysponował dwoma portami, znajdującymi się nad zatoką Złotego Rogu, która ze względu na swoje naturalne warunki znakomicie nadawała się na tego typu obiekty. Były to Bosporion (Bospórion / Prosforion [Prósforion]) i Neorion (Νεώριον)2. Pełniły one swoją rolę także po tym, jak Konstantyn Wielki dokonał przekształcenia Bizancjum w miasto swojego imienia.

Może to dziwić, ale nie dysponujemy przekazami źródłowymi, które pozwoliłyby na określenie ich dokładnego położenia. Do tego trzeba dodać, że współczesny kształt konstantynopolitańskiego wybrzeża różni się od tego z interesującego nas tu okresu3. Mimo to dość powszechnie umiejscawia się je pomiędzy dzisiejszym mostem Galata a wzgórzem, które zajmuje obecnie Topkapı Sarayı. Obszar ten dzisiaj zwany jest Sirkeci. Neorion najpewniej leżał bardziej na zachód od Bosforionu, a jego bezpośrednie zaplecze stanowił Strategion, jeden z najważniejszych placów Konstantynopola4. Badaniaarcheologiczne prowadzone na terenie Sirkeci pozwalają przypuszczać, że port Bosporion znajdował się na południe od Sepetçiler Kasrı5.

Choć dokładne położenie, ukształtowanie i głębokość obu portów pozostają nieznane, tow nauce dość mocno osadzony jest pogląd, że rozciągały się one na odcinku mniej więcej 700 m i dysponowały w sumiedługością nabrzeży sięgającą ok. 1,5 km6; mogły być w tym samym czasie bazą dla mniej niż dwustu statków7.

Wrazz rozwojem Konstantynopola, wzrostem liczby jego mieszkańców, odgrywaniem przez nie coraz istotniejszej roli w ówczesnym świecie okazało się, że Bosforioni Neorion nie są w stanie przyjąć rosnącej liczby docierających do Konstantynopola jednostek pływających, dostarczających mieszkańcom potrzebnych produktów, a szczególnie zboża. Powstała więc konieczność rozszerzenia dotychczasowej infrastruktury portowej stołecznego miasta. Tę potrzebę dostrzeżono już raptem w trzydzieści lat po tym, jak Konstantyn Wielki dokonał inauguracji miasta swojego imienia, a tym cesarzem, który podjął jako pierwszy kroki zmierzające do zaradzenia rosnącym trudnościom w zapewnieniu obsługi przybywającym do Konstantynopola statkom, był Julian Apostata. W czasie swojego pobytu w Mieście w 362 r. polecił przygotować port, który od jego imienia nazwano portem Juliana (limé toú Ioulianoú). Nie wiadomo czy pomysł wybudowania nowego portu zrodził dopiero w początkach rządów Juliana czy też powstał już za Konstancjusza, i może teraz zaczął być wprowadzany w życie. Bez względu na to, jak było w rzeczywistości, toz Julianem tradycja źródłowa wiąże się powstanie portu, co musi świadczyć o tym, że jego rola w wybudowaniu portu była najistotniejsza8.

Port usytuowany został nad morzem Marmara, trochę na zachód od Wielkiego Pałacu i hipodromu9. Zosym pisał, że Julian zbudował dla niego [Konstantynopola]wielki port (mégistos limés), który chronił okręty zagrożone przez południowy wiatr, oraz portyk o kształcie raczej półkolistym niż w liniiw linii prostej prowadzący do portu10. W Notycjach konstantynopolitańskich port Juliana określany jest mianem Portus Novusi sytuowanyw III regionie11. Tak jak w przypadku Bosforionu i Neorionu trudno precyzyjnie określić jego rozmiary. Uzgodnienie przekazów źródłowych ze współczesnym kształtem konstantynopolitańskiego wybrzeża Propontydy doprowadziło Cyrila Mango do wniosku, że port Juliana miał szerokość 600 m, z nabrzeżem o długości 1 km, mogącym przyjąć ok. 125 statków12.

Po niespełna półtora wieku, bo w 509 r., cesarz Anastazjusz I polecił oczyścić obszar portu z mułu i wybudować falochron13, co być może wpisywało się w jakiś szerszy projekt renowacji konstantynopolitańskich nabrzeży portowych14. Ponownie port Juliana i jego najbliższe sąsiedztwo stały się przedmiotem zakrojonych na szerszą skalę działań remontowych i budowlanych za panowania cesarza Justyna II (565–578), choć prawdopodobniej pierwsze kroki w tym zakresie zostały poczynione jeszcze w końcu rządów Justyniana15. Impulsem do podjęcia prac był w pewnym stopniu pożar z roku 561, który spustoszył okolice portu16.

Port za Justyna II został pogłębiony i powiększony. Zmieniona została wówczas jego nazwa. Na cześć cesarskiej małżonki nazwano go portem Zofii (limé tés Sofías, limé tón Sofión)17. W pobliżu portu znajdował się pałac, noszący również imię Zofii, w którym cesarska para mieszkała jeszcze przed objęciem władzy. Być może pewien sentyment do tego miejsca, poza innymi względami, skłonił Justyna do renowacji portu Juliana. Zachowała się anegdotyczna opowieść o tym, jak to właśnie cesarzowa miała nakłonić Justyna do podjęcia prac na terenie portu. Przebywając któregoś dnia na tarasie swojego pałacu, miała zobaczyć jak statki miotane są przez morze. Poruszona tym widokiem miała udać się do Justyna i błagać go, by dał jej pieniądze na wybudowanie portu. Cesarz przychylił się do jej prośby i wyznaczył Narzesa, patrycjuszai prepozyta oraz Trojlosa, protowestiariusza, do wykonania tego zadania. Po tym, jak wywiązali się oni ze swojej misji i wybudowali port, został on nazwany imieniem Zofii, a cesarz polecił na terenie portu wystawić posągi swojej żony, jej siostrzenicy Arabii, swój własny oraz Narzesa18.

Port Juliana / Zofii z pewnością miał przede wszystkim charakter handlowy, ale nie jest wykluczone, że pod koniec VII w. pełnił również funkcje militarne19i tu stacjonowała przynajmniej część floty wojennej. Trzeba jednak przyznać, że przekaz źródłowy, który wykorzystuje się do potwierdzenia tego poglądu, nie ma zbyt wielkiej mocy. Chodzi o wzmiankę w Chronografii Teofanesa, dotycząca uzurpacji Leoncjusza z 695 r. Według bizantyńskiego chronografa bunt Leoncjusza rozpoczął się na dromonach, które znajdowały się właśnie w porcie Juliana (wówczas już od ponad wieku Zofii)20. Problemw tym, że Teofanes wspomina aż o trzech dromonach, a cała sytuacja sprawia wrażenie wyjątkowej, bowiem Leoncjusz, który niedawno opuścił więzienie i dopiero co został strategiem temu Hellady, miał prawie natychmiast odpłynąć z Konstantynopola. Można podejrzewać, że Justynian II, obawiając się Leoncjusza, polecił odseparować wzmiankowane trzy dromony od innych okrętów wojennych i kazał cumować w porcie, który nie pełnił funkcji bazy floty wojennej.

Wiadomo, że w późniejszych czasie port Juliana / Zofii (tożsamy z portem Kontoskalion –limé toú Kontoskalíou21) funkcje militarne pełnił z pewnością, stając się nawet główną baza bizantyńskiej floty22.

Ostatni wielki port wczesnobizantyńskiej stolicy urządzono ok. 390 r. nad morzem Marmara za panowania Teodozjusza I. Od imienia tego władcy zwany był Portus Theodosiacus23. Powstał onw głęboko wcinającej się w ląd zatoce, u ujścia rzeki Likos. Miejsce to stanowiło naturalny port. Został on powiększony przez wybudowanie biegnącego od strony południowej w kierunku wschód-zachód falochronu24. Był największym portem Konstantynopola. Długość nadbrzeża wynosiła ok. 1,5 km i, jak się szacuje, mogło przy nim cumować jednocześnie blisko dwieście statków25. Szczególnie istotną rolę odgrywał on do połowy VII w., kiedy w wyniku arabskich podbojów Konstantynopol odcięty został od dostaw egipskiego zboża26. Po kryzysie VIII w. port odgrywał pewną rolę w IX–XI w., przyjmując statki mniejszych – niż we wcześniejszych okresach – rozmiarów i będąc schronieniem dla łodzi rybackich27. W XII w.ze względu na zamulenie spowodowane przez Likos przestał spełniać rolę portu28.

Nasza wiedza o porcie Teodozjusza w ostatniej dekadzie stale się wzbogaca, a to ze względu na badania archeologiczne prowadzone od 2004 r. na jego obszarze w ramach projektu Marmaray29.

Wybudowanie portu Teodozjusza zakończyło proces poszerzania przestrzeni portowej. Jak sądzi Cyril Mango, w tym momencie Konstantynopol dysponował nadbrzeżami portowymi długości ok. 4.5 km30, cow pełni zaspokajać miało obsługę statków, potrzebnych do zabezpieczenia dostaw drogą morską produktów potrzebnych mieszkańcom.

Pomimo wybudowania dwóch dużych portów nad brzegami Propontydy, co najmniej do połowy VI w. głównym centrum portowym Konstantynopola pozostawał Złoty Róg31. Uczeni zastanawiali się, kiedy i co zadecydowało o przeniesieniu ciężaru obsługi handlu morskiego do portów nad morzem Marmara. Wydaje się dość prawdopodobne, że nastąpiło to pod koniec rządów Justyniana I. Dysponujemy przekazem źródłowym, wedle którego to cesarz Justynian przeniósł morski handel (ϑαλασσίονἐμπόρων) z Neorionu do portu Juliana32. P. Magdalino w polemicez Cyrilem Mango przekonująco uzasadnił dlaczego przekazu tego nie można odrzucić i wiązać z Justynianem I, anie Justynianem II33. Według tego uczonego wydarzeniami, które podały w wątpliwość bezpieczeństwa Złotego Rogu, były najazd Kutrigurów w 559 r., oraz spalenie magazynów portowychw 561 r. w efekcie zamieszek wywołanych przez Błękitnych34. Być może wpływ na decyzję cesarza miało zjawisko przenoszenia się osadnictwa i handlu znad Złotego Rogu, na tereny nad morzem Marmara, co mogło być spowodowane pogorszeniem warunków życia na tym obszarze spowodowanym przez nawiewanie nieprzyjemnych zapachów z rozkładających się ciał ofiar epidemii z 542 r., które pochowane zostały w Sykach35. Trzeba również pamiętać, że epidemia spowodowała znaczne zmniejszenie liczby konstantynopolitańskiej ludności, co z oczywistych powodów szczególnie dotknęło gęsto zamieszkane dzielnice na zapleczu Złotego Rogu.

Decyzja cesarza nie oznaczała, rzecz jasna, że Złoty Róg i jego bezpośrednia okolica przestały odgrywać jakąkolwiek rolę w obsłudze handlu morskiego czy szerzej rzecz ujmując w żegludze, alez pewnością jego rola zdecydowanie uległa ograniczeniu. Świadczy o tym fakt, że znika ze źródeł port Bosforion36, a Neorion pod koniec VII w., trzeba było oczyszczać z naniesionego mułu. Stało się to za panowania cesarza Leoncjusza37. Jak się sądzi, Neorion pełnić miał odtąd funkcje bazy floty wojennej38. Pośrednio występowanie tego zjawiska potwierdza obserwacja, że nie słyszymy, by w okolicach Złotego Rogu wznoszone były jakieś nowe budowle39.

Z koleio znaczeniu portu Zofii świadczyć ma m.in. właśnie intensywna działalność budowlana, widoczna nie tylko w okresie panowania Justyna II, ale i w okresie późniejszym oraz ślady wskazujące na istnieniew okolicach portu obiektów handlowych i rzemieślniczych oraz siedzib40. Wydaje się, że port Zofii odgrywał rolę najważniejszego portu konstantynopolitańskiego do X w. Pewne ożywienie nad Złotym Rogiem uwidaczniać zaczyna się od drugiej połowy X w., a wiek XI przynosi przejęcie przez ten rejon głównej roli w obsłudze statków przybywających do Konstantynopola. Tak jak nie do końca jasne są powody utraty przez porty Złotego Rogu w 2. połowie VI w. dominującej roli, tak niepełna jest nasza wiedza na temat przyczyny odzyskania utraconej pozycji. Wydaje się, że należy wiązać to z aktywnością handlową obywateli miast włoskich (Wenecji, Pizy, Genui) w tym rejonie Konstantynopola. Zaowocowało to wymuszeniem dla nich na bizantyńskich władcach przywilejów handlowychi prawa do osiedlenia się tutaj. Proces ten rozpoczął Aleksy I Komnen, a kontynuowali Manuel I, Izaak i Aleksy Angelosowie41. Nie bez znaczenia musiał być również proces zamulania się portów nad morzem Marmara, czego efektem była likwidacja portu Teodozjusza i ograniczenie funkcji portu Juliana / Zofii / Kontoskalion przede wszystkim do wypełniania zadań bazy floty wojennej.

Konstantynopol poza scharakteryzowanymi powyżej portami dysponował szeregiem przystani, które uzupełniały ich działalność, odrywając przede wszystkim rolę w żegludze kabotażowej czyw rybołówstwie. Gwoli przykładu warto wspomnieć tu choćby o przystani przy pałacu Bukoleon nad morzem Marmara czy przy pałacu Mamasa nad Bosforem42.

Na zapleczu portów powstały magazyny, w których składowane były najważniejsze z perspektywy aprowizacji Konstantynopola produkty, a więc zboże i oliwa. W pobliżu portów nad Złotym Rogiem w V regionie funkcjonowały w okresie wczesnobizantyńskim trzy wielkie magazyny zbożowe, a mianowicie:Troadzkie (Horrea Troadensia), Konstancjuszowe (Horrea Constantiaca), Walentyńskie (Horrea Valentiaca) oraz skład oliwy (Horrea Olearia)43. Na zapleczu portów nad morzem Marmara, w celu obsługi dostaw zboża egipskiego powstały w IX regionie dwa kolejne spichlerze. Był to spichlerz Teodozjański (Horreum Theodosianum) i spichlerze Aleksandryjskie (Horrea Alexandrina)44. Wzmiankowane obiekty znajdowały się w rękach państwa. Epidemia dżumy z początku lat czterdziestych VI w. zdecydowanie zmniejszyła populację konstantynopolitańczyków45. W konsekwencji tego nie nastąpił dalszy rozrost zaplecza magazynowego konstantynopolitańskich portów, a wręcz przeciwnie rozpoczął się proces jego zmniejszania. Wydaje się, że około roku 900 istniał już tylko jeden taki publiczny magazyn, noszący nazwę Lamia (tés Lamias). Znajdował się onw pobliżu portu Juliana / Zofii i jest on łączony ze spichlerzami Aleksandryjskimi46.

Powyższe rozważania zobrazowały Czytelnikowi przynajmniej w jakimś stopniu zmiany zachodzące w sieci najważniejszych konstantynopolitańskich portów. Były one odpowiedzią na to, co działo się tak w samym Mieście, jak i w otaczającym świecie. W pierwszym wieku istnienia Konstantynopola, charakteryzującym się jego bardzo dynamicznym rozwojem i kilkudziesięciokrotnym wzrostem liczby ludności nastąpiła rozbudowa portów nad Złotym Rogiem i powstanie nowych nad morzem Marmara (port Juliana, port Teodozjusza), które zapewniały zabezpieczenie obsługi statków dostarczających zaopatrzenie dla bizantyńskiej stolicy. Radykalne zmniejszenie liczby ludności, które nastąpiło w latach czterdziestych VI wieku, a dotknęło przede wszystkim te rejony Konstantynopola, które znajdowały się na zapleczu Złotego Rogu, było jedną z podstawowych przyczyn przeniesienia ciężaru obsługi statków, przybywających do Konstantynopola na porty nad morzem Marmara. Wreszcie naturalne zjawisko, jakim było zamulanie tych ostatnich, a przede wszystkim portu Teodozjusza, przy jednoczesnym pojawieniem się kupców obcego pochodzenia (głównie italskiego), zainteresowanych okolicami Złotego Rogu przyniosło z kolei odrodzenie infrastruktury portowej tego ostatniego (XI w.)

1* Profesor dr hab. Mirosław J. Leszka, Uniwersytet Łódzki, Wydział Filozoficzno-Historyczny, Instytut Historii, Katedra Historii Bizancjum.

Podstawowa literatura na temat konstantynopolitańskich portów w interesującym mnie okresie: R. Guilland, Les ports de Byzance sur la Propontide, B 23, 1953, s. 181–238; R. Janin, Constantinople byzantine. Développement urbain et répertoire topographique, Paris 1964,s. 225–240; W. Müller-Wiener, Bildlexikon zur Topographie Istanbuls. Byzantion–Konstantinupolis–Istanbul bis zum Beginn des 17. Jahrhunderts, Tübingen 1977, s. 56–63; C. Mango, Le développement urbain de Constantinople (IVe–VIIe siécles), Paris 1990, s. 14–15, 38–39;idem, The Development of Constantinople as an Urban Centre, [in:] idem, Studies on Constantinople, Aldershot–Brookfield 1993, art. I, s. 120–121; W. Müller-Wiener, Die Häfen von Byzantion–Konstantinupolis–Istanbul, Tübingen 1994, s. 6–24; P. Magdalino, The Maritime Neighborhoods of Constantinople: Commercial and Residential Functions, Sixth to Twelfth Centuries, DOP 54, 2000, s. 209; K.R. Dark, The Eastern Harbours of Early Byzantine Constantinople, B 75, 2005, s.152–163; P. Magdalino, Medieval Constantinople, [in:] idem, Studies on the History and Topography of Byzantine Constantinople, Aldershot 2007, s. 20–22, 86–102; S. Başaran, ‘Iron Ways’ and an Ancient Harbour of the Marmara Cost, [in:] The ‘Old Ships’of the ‘New Gate’, ed. U. Kocabaş, Istanbul 2008, s. 11–22; K. Marinow, Porty, [in:] Konstantynopol– Nowy Rzym. Miastoi ludziew okresie wczesnobizantyńskim, red. M.J. Leszka, T. Wolińska, Warszawa 2011, s. 151–157; P. Magdalino, Harborsof Byzantine Constantinople, [in:] Stories from the Hidden Harbor: Shipwrecks of Yenikapi, ed. Z. Kızıltan, G. BaranÇelik, Istanbul 2013, s. 11–15.

2O portach Byzantionu patrz m.in. W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 6; o walorach Złotego Rogu jako naturalnego portu J.A. Pertosjan, Drevnij gorod na beregach Bosfora.Istoričeskie očerki, Moskva 1986, s. 5, 6; K. Marinow, Porty…, s. 151.

3 Np.: C. Mango, The Shoreline of Constantinoplein the Fourth Century, [in:] Byzantine Constantinople. Monuments, Topography and Everyday Life, ed. N. Necipoğlu, Leiden–Boston–Köln 2001, s. 17–28;K.R. Dark, The Eastern…, s. 153–154, 163.

4 K.R. Dark, The Eastern…152–160, plan 1 (s. 161); K. Marinow, Porty…, s. 151.

5 Z. Kızıltan, Excavationsat Yenikapı,Sirkeci and Üsküdar within Marmaray and Metro Projects, [in:] Istanbul Archaeological Museums. Proceedingsof the 1st Symposium on Marmara – Metro Salvage Excavations 5th–6th May 2008,ed.U. Kocabaş, Istanbul 2010, s. 16; K. Marinow, Porty…, s. 151.

6 C. Mango, Le développement…,s. 39; idem, The development…, s. 120; K. Marinow, Porty…, s. 152.

7 C. Mango, Le développement…, s. 38 (187 statków); K. Marinow, Porty…, s. 152.

8 Symbolicznym wyrazem roli jaką odegrał Julian w powstaniu portu było wystawienie w jego centrum posągu cesarza. WedługJana Malalasa (XVIII, 82) posąg w roku 533 przewrócił się, a na jego miejscu postawiono krzyż.

9 Niedawnona temat położenia portu pisał K.R. Dark (The Eastern…, s. 160–163), z sugestią, że sięgał on bliżej hipodromu niż to się generalnie sądzi i stanowił granicę między Wielkim Pałacem i zachodnią częścią Konstantynopola.

10Zosym, III, 11. 3 (tłum. H. Cichocka, s. 134). Jakz powyższego wynika oprócz infrastruktury potrzebnej do cumowania i obsługi statków, ale również z portykami od strony lądu. Cf.  Patria III, 37;W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8.

11Notycje konstantynopolitańskie, s. 232.

12 C. Mango, Le développement…, s. 39; W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8–9; K. Marinow, Porty…, s. 152.

13Marcellin Komes, a. 509; cf. Suda, vol.I, s. 187; R. Janin, Constantinople byzantine…, s. 223.

14Jan Malalas, XVI, 21 (tu generalnie na temat działalności budowlanej Anastazjusza, w tym o pracach na terenie portów καὶ λιμένας ἀνακαθάρας); Pryscjan, 184–185; cf. C. Capizzi, L’imperatore Anastasio I (492–518).Studiosulla sua vita, le sua opera e la sua personalità, Roma 1969, s. 200; B. Croke, Commentary, [in:] MarcellinKomes, s. 114; J. Bardill, Brickstampsof Constantinople, t. I, Text, Oxford 2004, s. 32.

15 Av. Cameron, Notes on the Sophiae, the Sophianae and the Harbour of Sophia, B 37, 1967, s. 11–20.

16 P. Magdalino, Medieval…, s. 21.

17 R. Janin, Constantinople byzantine…, s. 223; Av. Cameron, Notes…,s. 14;Cf.  A. Berger, Untersuchungen zu den Patria Konstantinupoleos, Bonn 1988, s. 570–578; W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8; P. Magdalino, The Maritime…, s. 212–213, 216;K.R. Dark, The Eastern…, s. 160–163; K. Marinow, Porty…, s. 152.

18PatriaIII, 37.

19 Na ten temat m.in. W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8; S. Başaran,‘Iron Ways’…,s. 18.

20Teofanes AM 6187, s. 368 (co ciekawe, chronograf wzmiankuje obie nazwy); W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8; S. Başaran, ‘Iron Ways’…, s. 18.

21 R. Janin, Constantinople byzantine…, s. 221–223; W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 9; C. Mango, Le développement…, s. 38; K. Marinow, Porty…, s. 152.

22W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8; P. Magdalino, Medieval…, s. 76; S. Başaran, ‘Iron Ways’…, s. 18. Cf.  PatriaIII, 37. Port ten zwany był również portem Cezariusza (toú Kaisaríou liméni). Wiadomo, że za czasów Teofila wybudowano tu wielki arsenał(W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 8; cf. C. Pulak, R. Ingram, M. Jones, Eight Byzantine Shipwrecks from the Theodosian Harbour Excavations at Yenikapı in Istanbul, Turkey: an introduction, IJNA44.1, 2015, s. 40).

23 Choć pewnym jest, że budowa portu zakończyła się za panowania Teodozjusza  I, to istnieją pewne przesłanki, by sądzić, że rozpoczęła się ona jeszcze za cesarza Walensa. Na ten temat patrz C. Mango, The Shoreline…, s. 25; K. Marinow, Porty…, s. 153. Kwestią dyskusyjną jest związek portu Teodozjusza z portemEleuteriusza(limé toú Eleutheríou). Część badaczy uważa, że jest to inna nazwa tego pierwszego. Inni sądzą, iż ten drugi powstał za panowania Konstantyna Wielkiego i to z niego (portu, rzecz jasna) wyrósł port Teodozjusza, wreszcie są i tacy, którzy przypuszczają, że leżał on dalej na wschód (S. Başaran, ‘Iron Ways’…, s. 18–19, tam dalsza literatura przedmiotu).

24S. Başaran, ‘IronWays’…, s. 15; cf. K. Marinow, Porty…, s. 154.

25 R. Janin, Constantinople byzantine…, s. 218–220; C. Mango, Le développement…, s. 39–40; W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 10–11; K. Marinow, Porty…, s. 153.

26 S. Başaran, ‘Iron Ways’…, s. 21; R. Asal, Theodosian Harbour and Sea Trade In Byzantine Istanbul, [in:] Istanbul…, s. 154;K. Marinow, Porty…, s. 156. Port Teodozjusza w okresie wczesnobizantyńskim nie był jedynie miejscem, gdzie przyjmowane było zboże. Tu dokonywano przeładunku choćby materiałów budowlanych (marmur prokonezyjski, cegły, drewno).

27 R. Asal, Theodosian Harbour…, s. 156; S. Başaran, ‘Iron Ways’…, s. 121; K. Marinow, Porty…, s. 156–157.

28 Z. Kızıltan, Excavations…, s. 2–3; K. Marinow, Porty…, s. 153.

29 Na temat wyników dotychczasowych badań patrz m.in. The ‘Old Ships’…; Istanbul…; Stories from…; K. Marinow, Porty…, s. 153–157.

30 C. Mango, The development…, s. 120; cf. K. Marinow, Porty…, s. 156.

31 C. Mango, Le développement…, s. 40; P. Magdalino, The Maritime…, s. 211–212; K. Marinow, Porty…, s. 156.

32Krótkie zapiski historyczne, 72;PatriaII, 68.

33 P. Magdalino, Medieval…, s. 20–21.

34Idem, Medieval…, s. 21; na temat najazdu Kutrigurów i reakcji nań konstantynopolitańczyków – M.J. Leszka, Konstantynopolitańczycy w obliczu klęsk elementarnych i zagrożenia ze strony barbarzyńców, [in:] A. Kompa, M.J. Leszka, T. Wolińska, Mieszkańcy stolicy świata. Konstantynopolitańczycy między starożytnością i średniowieczem, Łódź 2014, s. 342–344.

35 P. Magdalino, Maritime…, s. 218–219.

36 C. Mango, The Development…, s. 120.

37Teofanes, AM 6190, s. 370; P. Magdalino, Medieval…, s. 20. Badacz ten sugeruje, że świadczy to o tym, że port ten przed 698 r. od jakiegoś czasu był nieużywany. Wydaje się, że jest to sąd zbyt daleko idący. Konstantynopolitańskie porty od czasu do czasu przechodziły takie zabiegi i wcale to nie oznaczało, że w okresie je poprzedzającym nie pełniły swoich funkcji. Być może oczyszczenie portu Neorion w 698 r. było spowodowane przede wszystkim, co nadmieniłem powyżej, wyznaczenia mu nowej roli jako portu wojennego. W VII w. Neorion mógł z powodzeniem obsługiwać, jak sądzę, mniejsze statki i łodzie rybackie.

38 C. Mango, The Development…, s. 120.

39 P. Magdalino, Medieval…, s. 21, przyp. 30. Jedyną budowlą, która z pewnością powstała w okolicach Neorionu tuż po panowaniu Justyniana I, jest kościół TheotokosτὰΠρωτασίου.

40 Szerzej na ten temat pisze P. Magdalino, Medieval…, s. 21–22; idem, Maritime…, s. 212–214.

41 P. Magdalino, Medieval…, s. 77, 87;idem, Maritime…, s. 220–226; M. Balard, Genueńczycy w Cesarstwie Bizantyńskim, PNH 10.2, 2011, s. 54–56; M. Kaplan, Konstantynopola gospodarka miejska, [in:] Świat Bizancjum, t. II, Cesarstwo bizantyńskie 641–1204, red. J-C. Cheynet, tłum. A. Graboń, Kraków 2011, s.288–289. Już w X w. obserwuje się aktywność Amalfitańczyków i Wenecjan. Jak sądzi P. Magdalino, okolice Złotego Rogu były obszarem, gdzie zwykle funkcjonowali zagraniczni kupcy. Włoscy handlarze, jego zdaniem, zaczęli rozwijać swoją działalność poprzez związki z Arabami, którzy w Perama mieli swoje mitaton. Warto zwrócić również uwagę na włoską aktywność w Perze, znajdującej się po drugiej stronie Złotego Rogu.

Pierwszy przywilej cesarski otrzymali Wenecjanie. Najpewniej stało się to w 1082 (P. Frankopan, Byzantine trade privileges to Venice in the eleventh century: the chrysobull of 1092, JMH30, 2004, s. 135–160). Został on rozszerzony w 1148i 1189 r. Ich dzielnica znajdowała się obok Peramy. Pizańczycy uzyskali prawo do osadnictwa nad Złotym Rogiem w 1111–1112 r., a później w 1189 r., zaś Genueńczycy w 1170, a następnie w 1192i 1202 r. Kwartały zamieszkałe przez nich zajęte znajdowały się na zapleczu Neorionu i Bosforionu.

42 Listę tego typu obiektów znajdzie czytelnik w pracy W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 9–11.

43Notycje konstantynopolitańskie, s. 233–234; V. Prigent, Stockage du grain dans le monde byzantin (VIIe–XIIe siècle),MEFRM 120.1, 2008, s. 30; C. Mango, Le développement…, s. 40; P. Magdalino, Maritime…, s. 211–212; K. Marinow, Porty…, s. 156.Na temat zaopatrzenia Konstantynopola w oliwę cf. B. Sirks, Food for Rome.The Legal Structure of Transportation and Processing of Supplies for the Imperial Distributions in Rome and Constantinople, Amsterdam 1991, s. 388–394.

44Notycje konstantynopolitańskie,s. 237; C. Mango, Le développement…, s. 40; W. Müller-Wiener, Die Häfen…, s. 9; P. Magdalino, Maritime…, s. 211, 213;K. Marinow, Porty…, s. 156.

45Według badaczy Konstantynopol mógł stracić wówczas od 20 do 50 procent swoich mieszkańców. Przy założeniu, że miasto liczyło ich w chwili wybuchu epidemii 400–500 tys., tow czasie jej trwania umrzeć mogło od 80 do 250 tys. ludzi. Szerzej na ten temat:P. Allen, The „Justinianic” Plague, B 49, 1979,s. 10–13; D. Stathakopoulos, Famine and Pestilence in the Late Roman and Early Byzantine Empire.A Systematic Survey of Subsistence Crises and Epidemics, Birmingham 2004, s. 139–141; M. Wójcik, Plaga Justyniana: Cesarstwo wobec epidemii, ZP.UKSW 11.1, 2011, s. 393–395; cf. K. Polek, Pandemia, epidemiai katastrofy naturalne a przemianygospodarczew strefieśródziemnomorskiejw VI w., [in:] Homo, qui sentit.Ból i przyjemność w średniowiecznej kulturze Wschodu i Zachodu, red. J. Banaszkiewicz, K. Ilski, Poznań 2013, s. 94–96.

46Patria II, 57;komes tes Lamias wzmiankowany jest przez Filoteusza (s. 113). Na temat położenia tego spichlerza patrz C. Mango, Le développement…, s. 54–55; cf. P. Magdalino, Medieval…, s. 23–26.

II

ŁukaszRóżycki*

Wszystkie okręty cesarza Rozważania nad stanem rzymskiej marynarki wojennej za panowania cesarza Maurycjusza (582–602)

Wstęp

Dyskusję na temat stanu rzymskiej marynarki wojennej u progu VII wieku rozpoczął Constantin Zuckerman w tekście Learning from the enemy,a dokładniej w jego części zatytułowanej The nauticatio and the origins of the Byzantine war fleet. The Karabisianoi1. Propozycje Zuckermana pojawiły się na marginesie rozważań o walkach z Arabami w wieku VII i powstaniu pierwszej stałej, centralnej, bizantyńskiej marynarki wojennej – Karabisianoi. W swoim tekście Zuckerman przeciwstawia się utożsamianiu Karabisianoi, formacji korzeniami sięgającej połowy VII w., z quaestura exercitus wprowadzonej przez Justyniana, choć przyznaje za Michaelem Hendym2, że obie struktury były do siebie podobne na gruncie administracyjnym3. Zdaniem Zuckermana: The continuity between the 6th- and the 7th-century military structures is very strong, the main innovation being the creation of the Byzantine navy4.

Trudno jest się nie zgodzić z powyższym stwierdzeniem, pojawia się jednak pytanie, co z rzymską marynarką wojenną przed stworzeniem Karabisianoi? Czy Morze Śródziemne było dla Rzymian w VI w. nadal Mare Nostrum, a jeśli tak, to jaka siła czuwała nad jego bezpieczeństwem? C. Zuckerman zaproponował proste rozwiązanie, stwierdzając, że pod koniec VI i na początku VII w. cesarska marynarka wojenna nie istniała. Jej odtworzenie miało być związane z rosnącym zagrożeniem arabskim.

Okres panowania Justyniana Wielkiego jest dobrze poznany, a dzięki dużej liczbie dokumentów można prześledzić sposoby działania cesarskiej administracji, tak jak miało to miejsce w przypadkuquaestura exercitus5i późniejszego zaadaptowania struktur w ramach cesarskiej floty temowej. Wywodzące się z cesarstwa rzymskiego classis zarządzane przez praefectus classis nie są potwierdzone w źródłach do późnego antyku6. Nie oznacza to, że cesarstwo bizantyńskie nie było w stanie wystawić floty wojennej. Funkcjonowanie okrętów wojennych w czasach Justyniana7 jest dobrze poświadczone źródłowo, nawet jeśli flota, w składzie której miały one funkcjonować, była stworzona ad hoc8 na potrzeby kampanii wojennych. Taka nowa flota musiała posiadać własną strukturę dowodzenia, zaplecze techniczne i dostęp do doświadczonych marynarzy, ale po wykonaniu zadania przestawała być użyteczna, a zaczynała generować ogromne koszty. Zwykle po wykonaniu zadania takie siły były rozwiązywane9 lub relokowane w małych eskadrach na tereny objęte działaniami wojennymi. Aktywność floty wojennej w czasach Justyniana doczekała się kilku ciekawych analiz, w tym najważniejszej zawartej w monografii poświęconej bizantyńskiej marynarce wojennej: The Age of the Dromon10,autorstwa Johna Pryora oraz Elizabeth M. Jeffreys. Ci ostatni dość szczegółowo omówili okres rekonkwisty, w którym flota wojenna odegrała znaczącą rolę. Pojawia się pytanie, co dzieje się w okresie przejściowym, po pokonaniu głównych potęg morskich późnego antyku, zupełnie pominiętym przez Johna Pryora oraz Elizabeth M. Jeffreys, a mającym duże znaczenie dla późniejszego wykształcenia się Karabisianoi, a w przyszłości temu morskiego11. Czy w czasach panowania cesarza Maurycjusza cesarstwo rzymskie posiadało stałą flotę wojenną na morzach i rzekach? Zgodnie z hipotezą postawioną przez Zuckermana, następcy cesarza Justyniana I, aż do przywdziania purpury przez Herakliusza, a nawet do czasów Konstansa II, nie dysponowali dużą liczbą okrętów wojennych, o ile w ogóle! Badacze armii bizantyńskiej przyjmują jednak, że flota musiała istnieć przynajmniej w Konstantynopolu i Rawennie12, choć nie mamy źródeł na potwierdzenie tej hipotezy, opartej jedynie na zdroworozsądkowym rozumowaniu. Pytanie badawcze, na które autor będzie starał się znaleźć odpowiedź w poniższym tekście, brzmi zatem następująco: czy cesarstwo bizantyńskie w okresie panowania Maurycjusza (582–602) dysponowało stałą scentralizowaną marynarką wojenną, a jeśli tak, to jak duża była to siła.

Do udowodnienia lub obalenia postawionej hipotezy nie starczy sięgnąć do rzymskich źródeł, opisujących panowanie Maurycjusza, tych jest stosunkowo mało i rzadko kiedy ich autorzy wspominali o działaniach poza Bałkanami oraz walkami z Persją13. Źródła zachodnie są bardziej zróżnicowane14, ale i one nie dadzą nam jednoznacznej odpowiedzi. W celu uzyskania najpełniejszego obrazu rzymskiej marynarki wojennej15, w ostatnich dekadach drugiej połowy VI w., należy przeprowadzić szersze badania. Po pierwsze, punktem wyjściowym dla naszych rozważań będzie panowanie cesarza Justyniana, który flotę wojenną niewątpliwie posiadał, nawet jeśli była ona formowana ad hoc, następnie należy zastanowić się nad żywotnością starożytnych okrętów, która będzie odgrywać dużą rolę w całej pracy. Wywód byłby niepełny bez wspomnienia o stanie finansów cesarstwa, budowa i utrzymanie marynarki wojennej na tym samym poziomie liczbowym16 są niezwykle kosztownymi inwestycjami. Nie można również pominąć rozważań na temat sąsiadów Rzymian i ich sił morskich, z którymi przyszło rywalizować władcom rezydującym w Konstantynopolu. C. Zuckerman stwierdza, że cesarstwo na początku VII w. nie potrzebowało okrętów wojennych, bo nie miało żadnego realnego przeciwnika na morzu17. Stworzenie stałej bizantyńskiej marynarki wojennej było powiązane z zagrożeniem wynikającym z powstania stałej arabskiej floty za Mu’awii, co miało wymusić na Konstansie II zdecydowaną kontrreakcję. Do tego czasu, czyli od chwili zlikwidowania państwa Gotów w Italii oraz Wandalów w Afryce, do powstania floty arabskiej, cesarstwo panowało niepodzielnie na morzach, nie mając żadnego realnego przeciwnika. Przed podsumowaniem należy również zastanowić się jaką flotą mógł dysponować panujący od końca 602 r. w Konstantynopolu Fokas. Horyzont czasowy całego tekstu wynosić będzie więc ponad 70 lat, od początków panowania Justyniana do uzurpacji Fokasa.

Badany okres nie spotyka się z dużą atencją marynistów poświęcających swoje prace końcowi starożytności. Jedynie siły morskie Justyniana doczekały się większej ilości tekstów, a to za sprawą Prokopiusza, który obszernie opisywał zamorskie kampanie tego władcy wymierzone w Wandalów w Afryce oraz państwo Gotów w Italii. Czasy panowania Tyberiusza, a następnie Maurycjusza, zostały całkowicie pominięte przez autorów najważniejszej współczesnej monografii tematu: The Age of the Dromon. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak wyraźnych wzmianek o rzymskich okrętach wojennych w źródłach pisanych. Podobnie ma się sprawa ze źródłami archeologicznymi, nawet niedawne odkrycie i opublikowanie λιμὴν τοῦ λευϑερίου znanego w późniejszym okresie jako port Teodozjusza w Konstantynopolu, nie poprawiło tej sytuacji, ponieważ żadnego z odsłoniętych statków z interesującego nas okresu nie można jednoznacznie uznać za okręt wojenny18. Dwie galery oznaczone YK 2 oraz YK 4 posiadały niewielkie rozmiary, smukłą konstrukcję i były wykonane z giętkiego drewna, co może sugerować wojskowe przeznaczenie, ale oba prawdopodobne okręty są wstępnie datowane na przedział VIII–X w.19, w więc powstały już w okresie funkcjonowania Karabisianoi. Oznacza to, że do badanego okresu brakuje źródeł archeologicznych i polegać możemy tylko na świadectwach pisanych.

Flota ad hoc Justyniana Wielkiego

Możliwość wystawienia przez cesarstwo znacznych flot wojennych do czasów Justyniana nie budzi żadnych wątpliwości naukowców. Wystarczy przypomnieć flotę wojenną skierowaną przez Teodozjusza II w roku 441 przeciwko siłom króla Wandalów Gejzeryka, która zdaniem Teofanesa Wyznawcy miała liczyć aż 1100 statków transportowych20. W roku 460 Majorian miał przygotować znaczne siły morskie przeciwko barbarzyńcom w Afryce, ale Wandalowie pokonali i to zagrożenie, rozbijając flotę inwazyjną w bitwie morskiej21. Te dwa przykłady pokazują, jak dużym zagrożeniem morskim stali się Wandalowie zadomowieni w Afryce, ale i że ich sąsiedzi byli zdolni do wystawienia znacznych sił w celu przełamania dominacji afrykańskich barbarzyńców. Zagrożenie od strony morza wymogło utrzymywania stałych flot wojennych, które mogły przeciwstawić się łupieżczym najazdom oraz chronić przybrzeżny transport przed korsarskimi atakami.

Operacje przeciwko Wandalom wypełniają znaczną część rządów cesarza Leona I, któremu udało się rękoma komesa Marcellina22 odebrać Sycylię w roku 465. Kolejna faza konfliktu miała doprowadzić do zniszczenia wandalskich okrętów i opanowania Afryki Północnej, niestety dla Rzymian, doszło do bitwy morskiej, w trakcie której znaczna część floty inwazyjnej spłonęła. Pomimo klęski w głównej operacji wojskowej, działania Leona dały cesarstwu ważną bazę i przyczółek na Sycylii, ale musiały również wymusić zwiększenie militarnej obecności w regionie ze względu na ciągłe zagrożenie ze strony Wandalów. W takim razie cesarstwo miało dwa wyjścia, albo wzmocnić swoją obecność wojskową na wyspie, instalując tam na stałe silną eskadrę okrętów, albo porzucić ten ważny przyczółek. Co zaskakujące, cesarz Zenon zdecydował się na ten drugi wariant i zgodził na cesję Sycylii na rzecz Wandalów23. Możemy tylko spekulować, że koszty utrzymania Sycylii były znacznie większe niż korzyści z posiadania wyspy. Sytuacja zaczęła się normować dopiero po śmierci Gejzeryka24w roku 477. Wraz z odejściem wojowniczego króla, Wandalowie stracili swój początkowy militarny impet i skupili się na konsolidacji zdobyczy w Afryce. Rok wcześniej Sycylia została przez Wandalów ewakuowana, a w zamian za trybut, kontrolę nad wyspą przejął Odoaker. Śmierć Gejzeryka oznaczała również zmniejszenie presji militarnej wywieranej przez wandalską flotę.

Cesarstwo w tym okresie porzuciło militarne próby przejęcia kontroli nad Sycylią czy Afryką Północną. Do czasów panowania Justyniana, ten region pozostawiony był sam sobie, a konflikty pomiędzy Wandalami a Odoakrem, a następnie Teodorykiem angażowały skutecznie siły morskie zwaśnionych królestw barbarzyńskich. Wschodnia część basenu Morza Śródziemnego była iście Mare Nostrum, choć zapewne zdarzały się ataki piratów i barbarzyńskich okrętów, które zapuściły się na cesarskie wody w poszukiwaniu łupu. Sytuacja na Morzu Czarnym również była ustabilizowana25, jedynie stałej obecności okrętów wojennych wymagał limes dunajski26, który notorycznie naruszany był przez kolejne plemiona barbarzyńskie. Oznacza to, że przed podjęciem ofensywy w kierunku zachodnim, cesarstwo nie potrzebowało stałej scentralizowanej floty wojennej, ponieważ zagrożenia ze strony barbarzyńców zostały zmarginalizowane politycznie, a niebezpieczeństwa dla handlu wewnętrznego nie były duże (z piratami27mogły radzić sobie korporacje przewozowe lub wyżsi urzędnicy prowincjonalni lokalnymi siłami).

Wiemy, że w czasie rekonkwisty wojska Justyniana dowodzone najpierw przez Belizariusza, a następnie przez Narsesa, dysponowały okrętami wojennymi. Flotę transportową, która miała dokonać desantu w wandalskiej Afryce osłaniały okręty wojenne, przez Prokopiusza określane mianem dromonów. Flota ta składać się miała z pięciu setek okrętów transportowych z trzydziestoma tysiącami wioślarzy oraz dziewięćdziesięcioma dwoma szybkimi okrętami wojennymi28, na pokładach których znajdowali się wioślarze, będący jednocześnie żołnierzami. Relacja Prokopiusza nie pozostawia żadnych wątpliwości, okręty osłony to jednostki wojskowe, na pokładach których znajdował się wykwalifikowany personel. Okręty te zostały przygotowane i wystawione z myślą o kampanii w Afryce. Dromony nie były wyposażone w tarany, ich głównym przeznaczeniem była walka dystansowa i abordaż, w obu zadaniach niezwykle pomagały niewielkie rozmiary okrętów oraz ich duża prędkość i manewrowość – δρόμωνας καλοῦτα οἱ νῦν ἄνϑρωποι πλεῖν γὰρ κατὰ τάχος δύνανται μάλιστα29.

W czasie inwazji na Afrykę rzymska flota wojenna wykonywała zadania pomocnicze, głównie osłaniając flotę transportową i przeprowadzając misje zwiadowcze, Belizariusz wiedział, że rozstrzygnięcie zmagań zapadnie na lądzie. Prawdziwy test zdolności rzymskich załóg okrętów wojennych przyszedł w czasie starć z Gotami, którzy flotę posiadali i zamierzali wykorzystać do blokowania posunięć cesarskich wojsk. Bitwa pod Sena Gallica30w roku 551 była ostatnim wielkim starciem morskim aż do bitwy masztów w roku 655 i zapewniła długą dominację na Morzu Śródziemnym władcom rezydującym w Konstantynopolu31. Co ważne, po raz ostatni w tym stuleciu, przeciwnikiem rzymskiej floty były okręty skonstruowane z myślą o wojnie na morzu.

Gocka flota w przededniu bitwy pod Sena Gallica miała wykonać dwa zadania, pierwszym było blokowanie Ankony, której rzymski garnizon był bliski kapitulacji, oraz dokonać szybkiego wypadu na epirockie wybrzeże, odciągając uwagę cesarskich wojsk od Italii. Goci blokowali Ankonę eskadrą składająca się z 47 okrętów wojennych, przeciwko którym stanęło 50 rzymskich jednostek z Rawenny i Salony pod komendą znanego i doświadczonego magistra militum Waleriana32. Bitwa zakończyła się całkowitą klęską Gotów, pojmaniem gockiego wodza Gibalda i ucieczką drugiego głównodowodzącego Indulfa, który następnie podjął decyzję o spaleniu reszty gockich okrętów i zwinięciu oblężenia miasta. Zwycięstwo rzymskie było duże, ale flota, która je odniosła, nie składała się raczej w całości z okrętów wojennych. Trudno jest sobie wyobrazić, żeby dwóch prowincjonalnych dowódców mogło dysponować taką dużą siłą. Z relacji Prokopiusza jasno wynika, że Jan, który wysłał na pomoc Walerianowi z Salony 38 okrętów, swoje jednostki obsadził weteranami starć lądowych, którzy oczekiwali w Dalmacji przybycia Narsesa. Jednostki wystawione przez Jana miały być okrętami wojennymi33 choć na pokładach tych jednostek nie znajdowały się profesjonalne załogi. Nie wszystkie jednostki tej improwizowanej floty musiały być wojenne, możemy z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że przynajmniej jej część składała się ze statków handlowych, obsadzonych doraźnie profesjonalnymi żołnierzami.

Samo starcie bardziej przypominało walkę na lądzie z żelazną dyscypliną szyku, fazą walki dystansowej i bezpośredniej, niż antyczne starcia galer z wykorzystaniem taranów (których rzymskie jednostki najzwyczajniej nie miały!). Dzięki utrzymaniu formacji, zasypaniu wroga strzałami oraz większej manewrowości, Rzymianie odnieśli ogromny sukces, ale prawdopodobnie tylko część jednostek biorących udział w starciu została wybudowana z myślą o wojnie34. Możliwość przystosowania statków handlowych do wojny morskiej oznaczała znaczne oszczędności dla cesarskiego skarbca oraz zwiększała elastyczność strategiczną i taktyczną lokalnych dowódców. Walerian, rezydujący w Rawennie, nie musiał posiadać stałej eskadry wojennej, a i tak mógł przeprowadzać działania na morzu w oparciu o zwykły ruch jednostek handlowych i żołnierzy wojsk lądowych stałego garnizonu miasta.

Rzymska marynarka wojenna po śmierci Justyniana

Bez żadnych wątpliwości w czasach Justyniana cesarstwo posiadało okręty wojenne, choć bardzo trudno jest określić ich liczbę. Nawet jeśli w starciu pod Sena Gallica nie wzięła udziału regularna flota wojenna, to kilka lat wcześniej mamy potwierdzone działania dromonów, których liczbę zgodnie z relacjami Prokopiusza należy określić na około sto okrętów35. Skąd w takim razie pojawia się pytanie o istnienie rzymskiej floty wojennej 30 lat później? Odpowiedź na to pytanie jest prozaiczna: żywotność okrętów wojennych. Według różnych wyliczeń, starożytny okręt wojenny pozostawał na służbie przez około 20 lat, po tym okresie należało zastąpić go nową jednostką36. Wynikało to z wielu czynników, zwłaszcza wytrzymałości drewna oraz problemów z jego konserwacją. Nawet jeśli okręt był zimowany w suchym doku, smołowanyi corocznie oczyszczany, to jego żywotność wydłużała się zaledwie o kilka lat. W takim razie, okręty które brały udział w inwazji na Afrykę w 533 r., w dniu śmierci Justyniana w roku 565 wymagały już wymiany, co więcej, ta flota mogła już nie istnieć w dniu bitwy pod Sena Gallica! Warto również zwrócić uwagę, że od roku 555 cesarstwo nie potrzebowało stałej, silnej floty wojennej, ponieważ zagrożenie morskie ze strony Gotów zostało wyeliminowane, Wandalowie przestali istnieć, a każdy inny przeciwnik na Morzu Śródziemnym nie dysponował takimi siłami mobilizacyjnymi jak cesarstwo. Zdrowy rozsądek nakazywałby utrzymywanie jakiś sił morskich, ale skoro wszyscy przeciwnicy na Morzu Śródziemnym zostali wyeliminowani, a za transport wojsk i zapasów odpowiedzialne były korporacje handlowe, to cesarstwo mogło przenieść wysiłek finansowy na zupełnie inny front.

Finanse w tym przypadku odgrywają dużą rolę. Wybudowanie, wyposażenie i utrzymanie okrętu wojennego ze stałą załogą jest drogie, choć nie jesteśmy w stanie policzyć dokładnych kosztów, jakie musiał ponieść cesarski skarbiec. Stała flota oznacza utrzymywanie baz morskich, personelu pomocniczego oraz żołnierzy, wioślarzy i marynarzy, ludzi, którzy wraz z wybuchem epidemii oraz załamaniem finansów cesarstwa byli zdecydowanie bardziej potrzebni na innych odcinkach frontu. Nawet jeśli flota rzymska w okresie panowania Justyniana była przynajmniej częściowo odnawiana, to pod koniec rządów tego nietuzinkowego władcy względy finansowe musiały przesądzić o jej likwidacji lub znaczących redukcjach. Istniejące okręty w tym czasie musiały być rozproszone pomiędzy wieloma portami w Italii, na Bałkanach i Afryce, ponieważ scentralizowanie floty bez realnego przeciwnika było marnotrawieniem zasobów.

Szalejąca zaraza doprowadziła do kryzysu demograficznego37, którego skutki odczuła zarówno cesarska armia, potrzebująca stałego dopływu świeżych rekrutów38, jak i cesarski skarbiec39, który musiał zostać mocno nadwyrężony przez zmniejszającą się liczbę podatników. W takiej sytuacji priorytetem musiała stać się armia lądowa, która osłaniała nowe i stare granice cesarstwa, zwłaszcza w sytuacji, w której państwo stało się niepodzielnym władcą mórz. Władcy w Konstantynopolu nadal mogli w chwilach potrzeby wystawić flotę ad hoc składającą się z jednostek transportowych, uzupełnionych o nowe okręty wojenne, ale taka potrzeba nie nadchodziła. Nowi przeciwnicy, jak Longobardowie40, Frankowie, Słowianie i niedługo po nich Awarowie, nie stanowili pod koniec VI w. żadnego wyzwania dla rzymskiej supremacji morskiej, będąc jednocześnie dużym zagrożeniem na lądzie.

W takich warunkach władzę nad cesarstwem w roku 582 przejął Maurycjusz, doświadczony i utytułowany wódz wywodzący się z kręgów elity prowincjonalnej. Poprzedni cesarze dysponowali siłami morskimi, nawet jeśli większość z nich wystawiana była doraźnie, jak wyglądała w takim razie sytuacja rzymskiej marynarki wojennej w czasach panowania Maurycjusza? Czy faktycznie kryzys finansowy i demograficzny oraz poważne zagrożenia na praktycznie wszystkich granicach znacznie zredukowały siły morskie cesarstwa lub doprowadziły do całkowitego ich rozwiązania? Na tak postawione pytania można odpowiedzieć tylko poprzez analizę dostępnych źródeł.

Panowanie Maurycjusza 582–602

Maurycjusz (Flavius Mauricius Tiberius Augustus)41, wstępując na tron w roku 58242 odziedziczył wszystkie problemy swoich poprzedników. Zaraza doprowadziła do kryzysu demograficznego, bałkański limes zagrożony był przez Słowian i Awarów43, którzy coraz śmielej zaczynali poczynać sobie na rzymskich terytoriach. Na Wschodzie szalała wojna wywołana przez Justyna II z Persją w 572 r.44, a w Italii coraz większe zdobycze terytorialne czynili Longobardowie, którzy powoli, ale systematycznie wypierali cesarską władzę. Na domiar złego, budżet cesarstwa znajdował się w opłakanym stanie po rządach cesarza Tyberiusza, człowieka spoza Konstantynopola, który swoje wpływy w stolicy musiał budować za pomocą rozdawnictwa tytułów i przywilejów45. W takiej sytuacji, priorytetem nowego władcy, który był doświadczonym dowódcą w sile wieku46, stało się odbudowanie finansów państwa oraz przeciwstawienie się wrogom zewnętrznym. Głównym narzędziem miała być relatywnie niewielka mobilna armia lądowa. Flota musiała odejść na drugi plan47. W pierwszym etapie panowania, Maurycjusz skupił swoje wysiłki na froncie perskim, właśnie z tego kierunku upatrując największego zagrożenia. Do roku 591 i podpisania pokoju ze wschodnim sąsiadem, teatr wschodni był priorytetowym, następnie część armii przeniesiono na Bałkany i skierowano do walk ze Słowianami oraz Awarami48. W tym czasie egzarchowie Italii oraz Afryki49 musieli powstrzymywać zagrożenia bazując na swoich lokalnych siłach. Pomimo tego, sytuacja w Afryce została ustabilizowana, a egzarchowie w Italii zaczęli odnosić sukcesy w zmaganiach z Longobardami. Z narracji źródłowej wyłania się cesarski plan radzenia sobie z jednym problemem naraz i priorytetyzowaniemzagrożeń. W każdej z powyższych sytuacji armia lądowa była najważniejszą siłą, wymagającą pełnego wysiłku finansowego.

Maurycjusz został pozbawiony władzy i życia w roku 602 przez niższego rangą dowódcę – Fokasa, który stanął na czele buntu niezadowolonych z pogarszających się warunków służby żołnierzy, co spowodowane było cesarskimi oszczędnościami50. Cesarski budżet, pomimo przyznania priorytetu armii, nie był w stanie zaspokoić stałych potrzeb żołnierzy, co doprowadziło do cięć żołdu armii mobilnej. Trudno w takiej sytuacji wyobrazić sobie utrzymywanie kosztownej i niepotrzebnej centralnej marynarki wojennej.

Współpraca awarsko-longobardzka na morzach

Potrzebę utrzymywania stałej floty cesarskiej widać najdobitniej na przykładzie północnej Italii, gdzie Longobardowie zajęli znaczną część rzymskich posiadłości, przecinając ważne lądowe szlaki komunikacyjne. Na szczęście dla kolejnych egzarchów Rawenny, nowi przybysze skoncentrowali swoje wysiłki na powiększaniu zdobyczy terytorialnych i starciach z armią lądową. Nie oznacza to, że Longobardowie nie posiadali wiedzy o żegludze i konstrukcji okrętów. Najlepszym przykładem tego jest narracja Pawła Diakona, który tak pisał o królu Agilulfie na początku wieku VII: W tym także czasie król Agilulf wysłał rzemieślników do Kakana, króla Awarów, ażeby zbudowali statki, dzięki którym mógł później ów Kakan zdobyć pewną wyspę przy wybrzeżu trackim51.Dzięki tej krótkiej wzmiance w dziele Pawła Diakona wiemy nie tylko, że Longobardowie posiadali rzemieślników zdolnych budować okręty52, ale i wsparli Awarów, którzy żyjąc na stepach takich umiejętności nie posiadali. Przy współudziale Longobardów, Awarom udało się nie tylko wystawić doraźną flotyllę, ale i przeprowadzić udany rajd na jedną z kontrolowanych przez Rzymian wysp. Świadczy to o wzrastającym zagrożeniu ze strony koczowników i Longobardów na morzach w czasach panowania Fokasa. Cesarz Maurycjusz raczej nie musiał obawiać się wrogich działań morskich, ponieważ zarówno Awarowie, jak i Longobardowie nadal konsolidowali swoje zdobycze terytorialne i ich władza była zbyt słaba na zdecydowaną akcję ofensywną przeciwko rzymskim szlakom handlowym i zamorskim posiadłościom.

Flota rzeczna Droktulfa

Częściowo powyższą hipotezę potwierdza epitafium czczące pamięć najemnika na rzymskiej służbie imieniem Droktulf53. Treść epitafium przetrwała do naszych czasów dzięki Pawłowi Diakonowi, który o Droktulfie pisał w następujący sposób:

Wojska raweńskie, wspierane przez wspomnianego wyżej Droktulfa, często walczyły z Longobardami. Zbudowawszy flotę wypędziły z jego pomocą Longobardów z miasta Klassis54.

W epitafium Droktulfa na temat tego epizodu znajduje się więcej ciekawych informacji, podkreślających oczywiście rolę najemnika:

I tę Rawennę za swoją uznał ojczyznę.

Pierwszą mu chwałę przyniosło zdobyte miasto Breksillus,

Gdzie żyjąc, postrachem dla wszystkich był wrogów.

Gdzie po rzymskich sztandarach blaskiem potęgi zajaśniał

I pierwszą jemu chorągiew Chrystus trzymać pozwolił.

Stąd także, gdy zdradą Faroald zajął miasto Klassis,

By Klassis odzyskać, flotę ruchliwą przygotował.

Na małych stateczkach falami rzeki Badrinus niesiony

Niezliczone Bardów oddziały on jeden zwyciężył55.

W epitafium dowiadujemy się więcej o flocie zbudowanej z pomocą Droktulfa56. Po pierwsze, nie była to flota morska57, tylko rzeczna, która operowała w dopływie Padu nazywanym w antyku również Padoreno, a obecnie Santerno. Rzymska flota rzeczna miała składać się z małych, szybkich i zapewne zwrotnych jednostek, którym trudno jest przypisywać funkcje bojowe58. Była to prawdopodobnie flota transportowa, która pozwoliła Rzymianom na szybsze przemieszczanie się niż przeciwnik, co musiało dać znaczną przewagę taktyczną w starciu o miasto Klassis. Ostatni wers cytatu: Bardorum innumeras vivit et ipse manus, trudno jest przypisywać do działań rzecznych Droktulfa, jak robią to autorzy PLRE59, jest to raczej odniesienie do zwycięskich zmagań z Faroaldem, longobardzkim księciem Spoleto, po wysadzeniu desantu wojsk rzymskich. Sama rzeka Santerno nie należy do dużych, ma zaledwie 103 kilometry długości i małą głębokość, przy czym jej odgałęzienie przepływające przy Rawennie zaniknąć miało już w VIII w. Trudno jest wyobrazić sobie starcie na takiej rzece, które warte byłoby odnotowania w epitafium dzielnego żołnierza i zwycięskiego dowódcy, jakim był Droktulf.

Paweł Diakon kilkukrotnie wspominał o rzymskich statkach w swoim dziele, podkreślając wielokrotnie przewagę, jaką dawały one egzarchom z Rawenny. Na przykład, na cesarskim okręcie została ewakuowana przez Longina królowa Rozamunda wraz ze skarbcem Longobardów60. Analizując korespondencję Grzegorza Wielkiego, możemy odnieść wrażenie, że cesarstwo nadal niepodzielnie panuje nad morzami61. W korespondencji głowy Kościoła w Italii kilkukrotnie pojawiają się wzmianki o transporcie morskim, jako najbezpieczniejszej formie komunikacji. Sama korespondencja Grzegorza Wielkiego jest najlepszym potwierdzeniem, że Rzymianie niepodzielnie panowali na morzach. Duża liczba papieskich listów trafiała na wyspy lub adresowana była do duchownych i cesarskich urzędników w Afryce i na Bliskim Wschodzie, potwierdza to istnienie ważnej sieci komunikacyjnej i handlowej, która nadal spajała cesarstwo pod koniec VI w. Statki kursujące w ramach tej sieci można było wykorzystać doraźnie, jak zrobił to w roku 579 Benedykt, który zebrał pośpiesznie flotę handlową i wysłał ją do Egiptu po potrzebne zboże62. Wiemy również, że statki zbożowe kursowały pomiędzy Sycylią a Rzymem, zapełniając spichlerze dawnej stolicy państwa63. Nie były to okręty wojenne, ale część z tych statków, w razie potrzeby, można było zapewne przystosować do walki. Ważne szlaki handlowe musiały być strzeżone przez wojsko, ale w źródłach nie znajdujemy informacji o stałej flocie wojennej oddanej do dyspozycji egzarchy Rawenny.

Oblężenie Tzurul­lon

Wzmianki o wykorzystaniu statków do celów wojennych pojawiają się również w dziele Teofilakta Symokatty64, który pisał o zastosowaniu podstępu w stosunku do chana awarskiego65w czasie oblężenia Tzurul­lon. Wydarzenie to zaszło w czasie udanego ataku wojsk awarskich na bałkańskie prowincje cesarstwa w latach 591–592. Uderzenie nomadów skierowane było bezpośrednio w kierunku Konstantynopola, wystarczy przypomnieć, że starożytne miasto Tzurul­lon, teatr opisywanych wydarzeń, to dzisiejsze Çorlu, znajdujące się nieco ponad 100 kilometrów od Konstantynopola. Przed zamknięciem wojsk w oblężeniu, Rzymianie wydali nomadom bitwę, którą jednak przegrali. Piechota wycofała się do Tzurul­lon, a jazda prawdopodobnie za Długie Mury. Klęska wojsk rzymskich w otwartej bitwie oznaczała, że cesarz musiał szukać mniej szablonowych rozwiązań. Maurycjusz miał poprosić jednego ze swoich żołnierzy, by ten dał się złapać Awarom wraz z cesarską korespondencją zaadresowaną do dowódcy obrońców – Pryskosa. W liście cesarz informował i zachęcał swojego zaufanego wodza do dalszego trwania za murami i absorbowania głównych sił Awarów, a w tym czasie druga armia, drogą morską na statkach, miała przedostać się na terytoria nomadów i zniszczyć ich domy66. Gdy chan dowiedział się o treści listu, zwinął oblężenie i wraz ze swoimi wojskami wyruszył stawić czoło nieistniejącemu zagrożeniu67. Oznacza to, że Awarowie mieli duży respekt do rzymskich możliwości przerzucania żołnierzy drogą morską. Flota, która miała przetransportować tę armię, nie była jednak wojenna, Symokatta okręty wojenne określał mianem dromonów, a w tym fragmencie mowa jest tylko o statkach i żołnierzach – πλοῖα καὶ στρατόν – co może oznaczać, że miały to być statki transportowe zarekwirowane korporacjom.

Strateg Piotr wwalce ze Słowianami

Istotności cieków wodnych na Bałkanach nie trzeba podkreślać. Limes rzymski stanowił potężny Dunaj, na którym w lepszych czasach stacjonowały floty rzeczne, strzegące przepraw i zapewniające bezpieczną komunikację rzeczną. W czasach Maurycjusza rzeki stanowiły ważną zaporę, która mogła stać się śmiertelną pułapką również dla Rzymian. Operujące przeciwko barbarzyńcom armie niejednokrotnie musiały forsować rzeki, które jeszcze sto lat wcześniej nie stanowiły większego problemu w pokonaniu. Sieć mostów została mocno nadwerężona w czasie najazdów, a flotylle rzeczne przestały istnieć.

W roku 594 magistra militum Pryskosa na czele rzymskich sił na Bałkanach zastąpił cesarski brat – Piotr68. Kampania tego roku miała być inna niż walki z Awarami z wcześniejszych lat. Po podpisaniu pokoju z chanem, wojska Maurycjusza musiały poradzić sobie z dużymi i silnymi grupami barbarzyńców (głównie Słowian i Gepidów) przekraczających Dunaj. W tym celu do armii został oddelegowany Piotr, który wraz ze swoimi wojskami przeprowadził długi marsz wzdłuż dunajskich umocnień. Nie była to jednak inspekcja, a bardzo agresywna kampania wojenna wymierzona w barbarzyńców przedostających się na rzymską stronę limesu. Możliwe również, że rzymskie wojska część działań prowadziły w Barbaricum, na co wskazuje zaatakowanie dużego oddziału Bułgarów69.

Po starciu z Bułgarami, wojska rzymskie zamierzały przekroczyć rzekę, która była jednym z dopływów Dunaju70, i kontynuować marsz. Piotr nie wiedział, że na drugim brzegu znajdował się oddział barbarzyńców dowodzony przez słowiańskiego71wodza imieniem Peiragastus72, który przygotował zasadzkę na Rzymian. Rzymski dowódca nakazał przeprawę oddziałowi składającemu się z tysiąca żołnierzy, który został zaskoczony i rozbity przez wroga na drugim brzegu73. W obliczu klęski wydzielonych wojsk, które miały prawdopodobnie uchwycić przyczółek, rzymski strateg zdecydował się przeprawić przez rzekę całe swoje siły bojem. Żołnierze skonstruowali tratwy, na których umieszczeni zostali łucznicy. W trakcie przeprawy z improwizowanych łodzi i tratw szyto z łuków do przeciwników znajdujących się na drugim brzegu, zmuszając Słowian do szukania schronienia z dala od miejsca lądowania. W trakcie przeprawy jedna ze strzał śmiertelnie zraniła wrogiego wodza Pejragasta, co doprowadziło do rozpadu barbarzyńskich sił i niekontrolowanej ucieczki74. Zwycięstwo Rzymian byłoby jeszcze większe, jak stwierdzał kronikarz, gdyby żołnierze Piotra mieli konie, na grzbietach których mogliby kontynuować pościg.

Przykład przeprawy wojsk rzymskich na pośpiesznie skonstruowanych tratwach w czasie walk ze Słowianami jest zaledwie jednym z licznych odwołań do cesarskiej armii konstruującej na potrzeby kampanii statki bądź tratwy. Oddziały Piotra nie miały wiele czasu na przygotowanie przeprawy, ale dzięki zastosowaniu taktyki agresywnego lądowania w obliczu przeciwnika, zalecanej przez autora Strategikonu75, udało im się nie tylko osiągnąć przyczółek na drugim brzegu, ale i zmusić barbarzyńców do ucieczki. W Strategikonieo flocie rzecznej i sposobach zdobywania wrogiego brzegu czytamy:

Wszystko musi być przygotowane zawczasu, okręty, wyposażenie, mniejsze łodzie, statki transportowe, materiały do budowy mostów, rozpórki oraz pontony. Flota powinna być zorganizowana tak jak armia lądowa… Każdy okręt powinien posiadać własny sztandar ażeby było wiadomo, który archont nim dowodzi. Następnie należy wyznaczyć dowódcę nad całą flotą. Jeśli we flocie znajduje się dużo okrętów wojennych, należy podzielić je na trzy formacje, każda z osobny dowódcą, trębaczem oraz heroldem. Na dziobach wszystkich jednostek, a przynajmniej okrętów wojennych, zamontuj małe balisty, zakryte ciężką tkaniną76, tak żeby ich pociski mogły razić przeciwnika na dużym dystansie. Na pokładach powinni znajdować się doświadczeni łucznicy, dla których należy przygotować bezpieczne pozycje. Gdy nadejdzie czas na wypłynięcie, należy wcześniej wyznaczyć miejsca obozów; najpierw powinny przybyć tam okręty wojenne w formacji, po sprawdzeniu czy miejsce jest bezpieczne, należy sprowadzić resztę floty…

W przypadku gdy trzeba zająć przeciwległy brzeg, który jest kontrolowany przez wroga, należy przerzucić most pontonowy… Gdy most jest w czasie konstrukcji, należy podsunąć na odległość strzału z łuku okręty z balistami i inne statki z machinami w celu oczyszczenia brzegu z wojsk wroga77.

Powyższy cytat źródłowy pokazuje, jak dużą uwagę Rzymianie przywiązywali do floty rzecznej. Cały traktat został spisany prawdopodobnie pod koniec wieku VI lub w pierwszych latach wieku VII, ale księga XIIB jest prawdopodobnie starsza od reszty tekstu78. Część naukowców uważa, że fragment Strategikonupoświęcony piechocie jest kompilacją innego traktatu, który powstał prawdopodobnie w czasach panowania Justyniana Wielkiego79. Dowódcy w czasach Maurycjusza nie mieli do swojej dyspozycji tak dobrze zorganizowanej floty rzecznej i do przepraw musieli raczej korzystać z tratw lub małych łodzi80. Pomimo tego, działania Piotra wskazują na zachowanie agresywnej rzymskiej taktyki. Niestety, z relacji Symokatty nie możemy wnioskować, czy ostrzał wrogiego brzegu prowadzono tylko za pomocą łuków, czy wykorzystano również machiny miotające. Ta druga ewentualność wydaje się mało prawdopodobna, skoro armia miała szybko się przemieszczać. Ciężkie machiny wojenne, wymagające złożenia przed wykorzystaniem, znacząco ograniczyłyby mobilność sił Piotra. Na łodziach dokonujących desantu musieli znajdować się doświadczeni łucznicy, co stoi w zgodzie z radą autora Strategikonu. Choć wojska cesarskiego brata nie budowały mostu pontonowego, to zasada zabezpieczenia przeprawy przez jednostki posługujące się bronią dystansową obowiązywała i atakujący zrobili z niej dobry użytek.

Choć Strategikon został spisany w czasach panowania Maurycjusza, wzmianka o silnej i dobrze zorganizowanej flocie rzecznej pochodzi z czasów panowania Justyniana Wielkiego i nie może być uznana za argumentum certumw dowodzeniu istnienia rzymskiej floty wojennej pod koniec VI w. Możemy za to dowodzić, że doktryna wykorzystania na rzekach statków i okrętów pozostała podobna, czego najlepszym przykładem były działania sił Piotra.

Pryskos pod Singidunum

Kolejną informację o okrętach wojennych odnajdujemy przy okazji opisu wydarzeń pod Singidunum w roku 595. Po raz kolejny jednym z bohaterów jest Pryskos81, który wraz ze swoją armią operował wzdłuż Dunaju. Na wieść o niszczeniu murów miejskich i wypędzaniu ludności cywilnej z Singidunum, rzymski dowódca miał pożeglować ze swoimi żołnierzami pod miasto82i rozbić obóz wojskowy na wyspie Singan. Podjęcie działań przez Rzymian było agresywnym postępowaniem, ponieważ nadal obowiązywał rozejm z Awarami, a Pryskos ze swoją armią zwalczał Słowian wzdłuż Dunaju. Po dotarciu na wyspę Singan, część wojsk rzymskich na okrętach83 pożeglowała w kierunku atakowanego miasta. Na widok rzymskiej floty i armii chan rozpoczął negocjacje, które zakończyły się fiaskiem i zerwaniem pokoju. Odpowiedzią Pryskosa było wysłanie żołnierzy na świeżo wybudowanych statkach84 na pomoc mieszkańcom Singidunum. Na widok rzymskich sił, nomadzi najpierw ufortyfikowali swój tabor, a następnie w obawie przed podwójnym okrążeniem, wycofali się bez walki85.

Niezaprzeczalnie oddziały Pryskosa przemieszczały się po Dunaju na świeżo wybudowanych statkach, co wyraźnie podkreślił Teofilakt, ale flota ta była najwyraźniej ubezpieczana przez rzymskie okręty wojenne z floty rzecznej. Świadczy o tym kilka faktów. Główne siły rzymskie rozbiły się obozem na wyspie Singan, znajdując się poza zasięgiem Awarów. Wódz pod Singidunum wyruszył tylko na dromonach, które miały prawdopodobnie zastraszyć nomadów i pokazać siłę rzymskiej armii. Działania te przyniosły efekty, Singidunum położone było pomiędzy Dunajem a Sawą, co oznaczało, że przewaga na rzekach miała decydującą rolę w działaniach militarnych. Na widok głównych sił rzymskich na statkach transportowych wojska Awarów wycofały się. Warto jest również zwrócić uwagę, że Rzymianie postępują według wskazówek autora Strategikonu86. Najpierw miejsce desantu było badane przez okręty wojenne, dopiero później pojawiała się flota transportowa z żołnierzami na pokładach. Tak Pryskos postąpił przy lądowaniu na wyspie Singan, a następnie dokładnie w taki sam sposób pod Singidunum, wysyłając przodem jednostki bojowe, które mogły oczyścić z wroga miejsce desantu. Powyższa wzmianka jest jedynym poświadczeniem w dziele Teofilakta Symokatty istnienia floty wojennej na Dunaju, choć nie możemy wykluczyć, że okręty wojenne wykorzystane przez Pryskosa również zostały wybudowane na potrzeby kampanii87.

Śmierć Maurycjusza acesarska flota

W dziele Teofilakta Symokatty okręty wojenne pojawiają się jeszcze raz, gdy autor przystąpił do omawiania wydarzeń z roku 602, które doprowadziły do cesarskiej śmierci. Na początku 602 r. cesarz Maurycjusz miał do czynienia wybuchami niepokojów wśród mieszkańców stolicy, do których w niedługim czasie dołączyła mobilna armia, która nie zgodziła się na pozostanie na zimowych leżach w barbaricumi podniosła bunt. Sytuacja z miesiąca na miesiąc stawała się coraz gorsza, a reakcje władzy centralnej były spóźnione w stosunku do bieżących wydarzeń. W listopadzie 602 r. cesarz zdał sobie sprawę, że sytuacja w