35,46 zł
Czego nauczy nas historia o aniołach stróżach, którzy szukają dla siebie przystanku? Czy dziewczyna, która po wypadku samochodowym nie może chodzić, uwierzy w siebie i da się porwać miłości? Te i inne historie zawarte zostały w tej książce.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 33
© Magdalena Łucja Bocheńska, 2017
Pisane sercem, pod wpływem chwil
i własnych pomysłów. Tworzę, ponieważ od urodzenia jestem osobą niepełnosprawną, i chcę dzielić się tym, czym jest walka na co dzień z cierpieniem, bólem i odrzuceniem.
ISBN 978-83-8104-549-0
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Pewnego słonecznego dnia w małym schronisku moja mama Misia wydała na świat mnie i moich 4 braci. Mam na imię Neli i chciałabym opowiedzieć historię mojego życia.
Kiedy pojawiliśmy się na świecie, nasze życie było ciężkie. W schronisku było ciasno, nie mogłam nigdzie z braćmi się bawić, bo mieliśmy bardzo mało miejsca i podczas zabaw wciąż wpadaliśmy na kraty. Gdy podrośliśmy, zrozumieliśmy, że nie można tak żyć. Każdego dnia, gdy budziliśmy się
w łapach mamy, widzieliśmy ludzi, którzy przychodzili, oglądali naszych przyjaciół, czasem zatrzymywali się i wkładali ręce w kraty, aby pogłaskać miłe futerka. Nas nikt nie chciał. Ja miałam dużo kręconej sierści, nie wiem nawet jakiego koloru, moi bracia krótką, gładką i błyszczącą w słońcu-jak kasztany, które spadały jesienią koło naszej klatki. Czasem zazdrościłam moim braciom, bo wiedziałam, że wyrosną na piękne psy.
Codziennie rano ktoś podchodził do naszej klatki i patrzył na moich braci. Na mnie nikt nie zwracał uwagi. Było mi przykro, bo często słyszałam, że moja sierść jest zbyt kręcona, będę się lenić i za dużo przy mnie sprzątania. Słysząc takie słowa, odchodziłam w najdalszy kąt kojca i cichutko płakałam. Moja mama widząc jak cierpię, starała się mnie rozbawić. Przynosiła mi zabawki, ale ja nawet nie chciałam na nie patrzeć. Chciałam być wolna. Móc biegać bez obijania się o ściany. Tak było bardzo długo. Rośliśmy z braćmi, a mama stawała się coraz starsza. W głębi serca wiedziałam, że możemy ją stracić, dlatego gdy w schronisku pojawiali się ludzie, ja przytulałam się do mamy. Chciałam, by poczuła że z nią jestem. Jednak pewnej nocy mama zdechła. Obudziłam braci i zastanawialiśmy się, co z nami będzie.
Obok w klatce zamieszkał Reks. Bardzo się zaprzyjaźniliśmy. On mnie rozumiał. Kiedy z braćmi zostaliśmy sami, Reks mnie pocieszał. Gdy przykładałam noc w kraty jego boksu on podchodził i zdawał się mówić:,,Będzie dobrze- zobaczysz””. Dzięki niemu czułam, że tak będzie. Byłam pełna nadziei. Dni mijały. Moi 3 bracia już dawno zostali adoptowani. W schronisku zostałam tylko ja i mój młodszy brat Alex. Nadal czekaliśmy na dom
i trzymaliśmy się razem. Aleks był wspaniałym bratem i bardzo mi pomagał. Jednak i on został adoptowany. Zostałam sama.
Codziennie patrzyłam z tęsknotą, jak inne psy wychodzą szczęśliwe do domów. Zazdrościłam im i zastanawiałam się, kiedy i ja będę szczęśliwa.
Pewnego poranka usłyszałam przez sen mały głosik:,, Mamo, mamusiu, jaka śliczna kuleczka-zobacz””.
Otworzyłam oczy, by zobaczyć, skąd dobiega ten głos. Pomyślałam, że to pewnie przy boksie Reksa, ale przypomniałam sobie, że Reks opuścił już schronisko. Rozglądając się więc dalej spostrzegłam kobietę
z dziewczynką, które patrzyły wprost na mnie. Pełna obaw podeszłam do klatki i dałam się podrapać za uchem. Dziecko długo namawiało mamę, ale kobieta była przeciwna by mnie zabrać. Mówiła, że jestem za duża, mam za bardzo kręconą sierść i że poszukują mniejszego pieska. Kiedy odeszłam zaczęłam płakać. Nie wiedziałam po co żyję, skoro nikt mnie nie chciał. Miałam dość takiego życia.
Jednak pewnego zimowego poranka wszystko się zmieniło. Posłuchajcie dlaczego.
W schronisku miałam swoją opiekunkę Kasię, tak jak wszystkie inne pieski, która się mną opiekowała. Pamiętam, że obudziłam się zmarznięta. Czekałam na Kasię, bo kiedy przychodziła zawsze mnie przytulała i przynosiła moje ulubione kosteczki. Gdy przyszła zauważyłam, że jest smutna. Miała mokre oczy. Siadłam koło niej -położyłam łapę na Kasi kolanie i czekałam, by powiedziała co się stało. Kasia przytuliła się do mnie i wybuchnęła płaczem. Byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam, o co chodzi. Zaczęłam lizać ją po twarzy, żeby przestała płakać. To było bardzo przykre, nie mogłam na to patrzeć. W końcu Kasia powoli się uspokoiła. Popatrzyła mi w oczy
i powiedziała:,, Neli, dziś ostatni raz widzisz te kraty. Po południu będziesz
w nowym domu. Pan Adam tu był kiedy spałaś i pytał o Ciebie. Chce wziąć pieska. Pomyślał o Tobie. Jesteś duża, mądra, grzeczna, masz dobre serduszko. Będzie Ci dobrze u Adama””.
Patrzyłam na