1,42 zł
Jak mawiał św. Jacek Odrowąż, „nie ma rzeczy nieważnych”. Oprócz spraw ważnych i najważniejszych, obok świata namacalnego, oprócz „szkiełka i oka”, istnieje również to co ulotne, sypkie, nieistotne, niewidzialne. Czy naprawdę „w życiu piękne są tylko chwile”?
„Imponderabilia” to sekretny dziennik zachwytu nad wszechobecnym pięknem, spisywany od wczesnej młodości.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 24
© Jacek Hadam, 2017
Jak mawiał mój patron, św. Jacek Odrowąż, „nie ma rzeczy nieważnych”. Oprócz spraw ważnych i najważniejszych, obok świata namacalnego, oprócz „szkiełka i oka”, istnieje również to co ulotne, sypkie, nieistotne, niewidzialne. Czy naprawdę „w życiu piękne są tylko chwile”? Nie jestem pewien, ale są bardzo ważne. To nimi karmi się nasza wrażliwość i pamiętamy je nawet po latach. „Imponderabilia” to sekretny dziennik mojego zachwytu nad wszechobecnym pięknem, spisywany od wczesnej młodości.
ISBN 978-83-8104-853-8
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
okruchami lustra
wpadła mi miłość
do oka
niewidomy
szukam ciebie
choć jesteś tylko
formą ciemności
a dotknięcie dłoni
jest tak nierealne
jak płatki szczęścia
na dnie
twych zimowych oczu
kiedy
błądziłem po omacku
nie wiedziałem
że niebem mogą być
dwa kawałki błękitu
utopione w twych oczach
niebo i ziemia
spotkały się na krawędzi
dłoni
w witrażach twoich oczu
nasze zapatrzenie
niech trwa
mam ci przecież
tak wiele do zamilczenia
dzieli nas ledwie
dwa lata świetlne
dziesięć przecznic i trzy piętra
dzieli nas tylko
różnica wzrostu
różnica płci
różnica spojrzeń
dzieli nas jeszcze
mnogość powietrza
czas
przestrzeń
mury
i wieża Babel
dzieli nas kreska ułamkowa —
a jednak wciąż
jesteśmy razem
noc bez ciebie
to ocean samotności
w którym tonę
to czarne kruki niepokoju
zjadające każdy mój sen
to wysypany z klepsydry
czasu piasek
pod moimi powiekami
„błogosławieni ubodzy”
— mówisz —
i kradniesz mi
serce
niepokój w twoich oczach
ma kolor nieba
napełniasz nocą filiżanki
miodem smarujesz usta
i na tacy prześcieradła
podajesz mi swoje ciało…
za chwilę coś się stanie
chwytasz mnie mocno
pocałunkiem
i przekładasz moje wiersze
na swój język
rozpływam się
w twoich ustach
szybciej niż moje
czekoladowe serce
które ściskasz
w dłoni
oddałem ci ręce
teraz zatrzymać cię
nie potrafię
oddałem ci usta
już nie mogę
szeptać słów czułych
oddałem ci serce
nie usłyszysz już
że bije dla ciebie
przed chwilą
oddałem ci oczy…
siedzimy w milczeniu
obok siebie
i teraz nawet nie wiem
czy to ty
w dążeniu do doskonałości
heksametrem wypełniam
mury helikonu
na pięciolinii
wieszam nuty
piękno zamykam
na rozpiętych płótnach
najdelikatniej na świecie
całuję twe usta
znam na pamięć
łuki twych brwi
i owal twarzy
kąt pod jakim
przechylasz głowę
patrząc na mnie
potrafię zmierzyć
czułość twych spojrzeń
i temperaturę uczuć
— a ciągle nie wiem
gdzie w geometrii
twego ciała
ukryta jest
skończona doskonałość
którą jesteś
widziałem jak płoniesz
z miłości
nie