Krótka historia, dziwnej Poezji - Paweł Rogiewicz - ebook

Krótka historia, dziwnej Poezji ebook

Paweł Rogiewicz

0,0
8,52 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tomik poezji opowiada o miłości, strachu, sensie egzystencji oraz o wielu przemyśleniach autora. Książka posiada zmienny nastrój. Są w niej wiersze począwszy od skrajnie rozpaczliwych do aż nadto radosnych.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 14

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Paweł ‌Dawid Rogiewicz

Krótka historia, dziwnej ‌Poezji

Tom I

© Paweł Dawid ‌Rogiewicz, 2017

Tomik poezji opowiada o miłości, ‌strachu, ‌sensie egzystencji ‌oraz o wielu przemyśleniach autora. ‌Książka posiada zmienny ‌nastrój. Są ‌w niej ‌wiersze ‌począwszy od ‌skrajnie ‌rozpaczliwych do ‌aż ‌nadto radosnych.

ISBN 978-83-8104-953-5

Książka powstała ‌w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Rozdział I

Ona….

Zjadłem ciebie, ‌kochana

Siejesz ‌spustoszenie.

Las ‌młody ‌w mej ‌głowie,

zapach koloru już ‌czuję.

Jak huśtawka ma myśl ‌lata.

Co dalej? ‌Gdzie ‌pasażer?

Jak ‌pięknie, jak ‌bosko,

to jest ‌miłość, to właśnie kocham.

Gdzie tym ‌panienkom do ‌ciebie.

Z tobą ślub ‌wziąłem i z tobą ‌chcę umrzeć.

Tak mi ‌szepcą syrenki ‌do ucha,

Czy ich ‌posłucham? ‌Moja w tym głowa.

A teraz ‌nasz romans ‌lodem ‌podgrzejmy.

Bo ostygł, ‌od ‌żaru co ‌w cień mnie ‌prowadzi.

Wspomnienie.

W cieniu blasku ‌oczy skrywasz

pragniesz kochać, ‌lecz nie możesz.

Wodą z serca ‌kwiaty karmisz,

śpiewasz im ballady ‌stare.

Zbudowałem, nam ‌z kryształu pałac.

Z serca dywan ci ‌wyszyłem,

by masował ‌twoje stopy,

by podglądał cię ‌gdyś naga.

Chciałbym ‌ogień znów ‌podłożyć.

Chciałbym ‌wrócić na ‌ten ‌cmentarz.

Miejsce smutne dało ‌szczęście,

głos rozkoszy nam ‌tam ‌śpiewał.

Obłok płakał ‌na ten widok,

bośmy twarde ‌łoże mieli.

Posłaliśmy ‌je tym grzechem,

Nie zawita ‌już tam anioł.

Braki ‌mi rosy ‌na ‌twej skórze,

brak dotyku ‌kojącego.

Wszystko to na statek ‌wsiadło.

łajbę, która gdzieś ‌na skalach ‌padała

Teraz wchodzę w każdą falę.

Mam ‌nadzieję, że coś ‌znajdę.

Chciałbym chociaż ‌list w butelce,

lecz i na to mała ‌szansa.

Boś odeszła z moim sercem.

Mrozy

Igły ‌cienkie skórę ranią

cicho wolno, bym nie słyszał.

Pani wasza dała rozkaz,

wróćcie tylko z jego duchem.

Krwi rozlejcie ile trzeba,

łez nałapcie, gdzieś do kotła.

Zmróźcie serce, lub ubijcie.

Nie chcę słyszeć jego bicia.

Zgasił światło, więc jest nasz.

Wbijcie włócznie z ostrzem grzechu,

siatką nogi mu odbierzcie.