Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Teologia narkotyku. O psychodelikach, szaleństwie, mistycznej paranoi i powrocie do Edenu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 czerwca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Teologia narkotyku. O psychodelikach, szaleństwie, mistycznej paranoi i powrocie do Edenu - ebook

Teologia narkotyku. O psychodelikach, szaleństwie, mistycznej paranoi i powrocie do Edenu” autorstwa Artura Sroki to książka jak sama nazwa wskakuje  dotyczyć będzie narkotyków.

 

Autor  książki pisze w bardzo zaskakujący sposób, a co najważniejsze ociera się nie tylko o problematykę społeczną, psychologiczną, czy też o obrzędowość religijną, ale w zdumiewający sposób łączy te wszystkie aspekty w jedną całość wskazując na wątki bardzo mało znane.

 

Książka ożywiła na nowo dyskusje tak nad istotą substancji psychodelicznych, ich klasyfikacją, jak i nad celowością i sensem stosowania ich w obrzędach religijnych. Debaty te trwać będą z całą pewnością jeszcze długo i zapewne nigdy nie doczekamy się jednoznacznej odpowiedzi na te kwestie. Aby nie być gołosłownym wystarczy tylko wspomnieć, iż w 2009 roku w Państwowej Akademii Nauk (PAN),  pojawiły się bardzo silne trendy dążące do wznowienia badań właśnie nad owymi halucynogenami, z których użyciem przeprowadzono szereg eksperymentów. Przedmiotem ponownego zainteresowania polskich naukowców stała się psylocybina i psylocyna, o których działaniu na układ nerwowy-będącym swoistym nośnikiem duszy, w „Teologii narkotyku” zostało napisane bardzo obszernie. I to zarówno  pod względem farmakologicznym, kulturowym jak i historycznym. Ponadczasowa treść niniejszej książki sprawiła, że poruszane w niej tematy nie straciły nic na aktualności, a wręcz przeciwnie.

 

Po raz pierwszy książka w wersji papierowej ukazała się na rynku polskim w 2008 roku. Zarówno tematyka w niej poruszana jak i intrygujący, ciekawy styl pisania sprawiły, że została ona bardzo dobrze przyjęta przez, czytelników wzbudzając od samego początku duże zainteresowanie oraz pozytywne recenzje.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-096-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp, czyli o abstrakcji, szaleństwie i paranoi

Mistyk próbuje poprzez uczucia poznać Nie-

pojętego i Nieuchwytnego Boga. Niepostrzeżenie

zabłądzi w gęstej mgle. Filozof daremnie

będzie starał się przebić głową mur,

a moralista nie znajdzie oparcia w sile swej woli.

Gotthold Beck

Świat, który nas otacza, ogarnęły zgiełk, chaos i otchłań egzystencjalnej pustki. Ogromne tempo postępu cywilizacyjnego spowodowało, że pojedynczy człowiek stracił jakiekolwiek znaczenie, a wokół zapanowały korupcja, fałsz i przestępczość. Z każdej strony dochodzą złe wieści. Naszą codziennością stały się terroryzm, wojny, gwałty i kataklizmy. Media pełne są przerażających wiadomości o tym, co się stało lub wkrótce nadejdzie, a jeśli chcemy zobaczyć śmierć, wystarczy włączyć telewizję. Zalewający nas potop obrzydliwości przestał kogokolwiek dziwić i stał się naszą rzeczywistością. Społeczna znieczulica i egoizm zapanowały, a jedyna wyznawana wartość, którą się powszechnie czci, to bóg o imieniu Mamona. Nauka, technika i wszelkie inne osiągnięcia ludzkiego geniuszu wobec nasilającego się zła moralnego, które nieuchronnie prowadzi ludzkość ku ruinie, okazały się bezradne. Zawiodły nadzieje i dążenia oraz szlachetne cele i pragnienia, a pozostały jedynie obawy i strach. Każdy rozsądnie myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że ludzkość zmierza w kierunku samounicestwienia, a wybuch wojny atomowej jest tylko kwestią czasu...

Każdy okres w historii ma własne doświadczenia, wstrząsy i tragedie, a każda generacja stara się im przeciwdziałać, choć – jak niestety widać – bezskutecznie. Tak jest i w XXI wieku, kiedy świat intensywnie poszukuje nowych dróg, które pomogłyby uleczyć chorą sytuację. Jedni angażują się w czynną pracę na rzecz ogólnoświatowego pokoju i w tym upatrują nadziei na lepsze jutro, inni działają na rzecz sprawiedliwości społecznej, walki z przemocą, organizują akcje humanitarne, prowadzą dialog międzywyznaniowy, manifestują w obronie środowiska naturalnego, chwytają się przeróżnych sposobów, mając nadzieję, że pomogą one wyprowadzić świat ze ślepej uliczki. Przyodziali się w szatę pozytywnego myślenia, którym maskują lęk przed przyszłością i wewnętrzną pustkę. Są i tacy, którzy za wszelką cenę starają się zachować pogodę ducha i nie myśleć zbyt wiele o tym, co nadchodzi. Szukają radości i spełnienia, próbują odnaleźć własną drogę i cel życia. Czynią to z większym lub mniejszym powodzeniem, lecz duchowa próżnia i nędza bytu powiększają się z każdym dniem. Podróże, rozwijanie talentów, kariera zawodowa czy nawet zakładanie rodziny to najczęściej stosowane zabiegi, które mają na celu wypełnienie życiowej pustki. Niestety, kiedy życie w sposób drastyczny i nieubłagany dokonuje korekty wyidealizowanego obrazu świata, okazuje się, że i to nie pomaga. W przypływie rozpaczy i bezsilności bardzo często sięga się po filozofię hedonizmu. Głosi ona, iż celem i najwyższym dobrem ludzkości jest dążenie do uzyskania jak największej przyjemności. Metodą, która ma ułatwić drogę do osiągnięcia owego celu i pomóc przetrwać w niesprzyjających warunkach, najczęściej jest pogoń za kobietami oraz ucieczka w alkohol i narkotyki. Te ostatnie są szczególnie pociągające, gdyż pomagają zapomnieć o otaczających problemach. Są ogólnodostępne i powszechnie używane, a statystyki wskazują, że ich konsumpcja wrasta każdego roku. Używają ich aktorzy, muzycy, poeci, biznesmeni, politycy oraz tzw. zwykli, przeciętni obywatele.

Długotrwałe manipulowanie społeczeństwem przez wszechogarniające media doprowadziło do sytuacji, że ludzie nieświadomie zostali stłamszeni, ubezwłasnowolnieni i ogłupieni, a życie stało się dla nich tak bezsensowne, iż jedyny cel, jaki w nim widzą, to używać z niego, ile tylko można, nie zadając przy tym zbyt wielu pytań. Zdeformowany świat ma pozornie wiele do zaoferowania, a jego najpotężniejszą bronią, poza pieniędzmi, są seks, alkohol i narkotyki, czyli rzeczy, po które najprościej sięgnąć, aby zapomnieć o sprawach istotnych. Uwolnić się, choć na krótką chwilę, od codziennych problemów przybierających postać szczytów wyższych niż Mount Everest, od trudnych pytań dotyczących sensu życia, od samego siebie czy wreszcie od lęku przed czymś bliżej nieokreślonym, a jednak co pewien czas powracającym. Każdy ma swoje ulubione i wypróbowane metody, którymi już nieraz udało się zagłuszyć zaniepokojone sumienie, wielokrotnie sygnalizujące, że coś jest nie tak, jak być powinno. Często tą doraźnie skuteczną metodą są narkotyki – uniwersalna recepta na wszelkie dolegliwości. Środki, które dają złudne poczucie szczęścia i niebezpiecznie intensywny przedsmak tego, co lekkomyślnie nazywane bywa „nirwaną”.

Najczęściej pierwszy kontakt z narkotykowym biletem na Eden Express odbywa się według powtarzającego się schematu. Zaczyna się – pomijając powszechnie bagatelizowane papierosy i alkohol, po które sięga się beztrosko niczym po gumę do żucia – od marihuany i szybko dochodzi do przekonania, że „trawka” nie jest niczym złym, a wręcz przeciwnie. Daje ona nie tylko dobre samopoczucie, ale poszerza horyzonty myślowe i pozwala na rozwój własnego niepowtarzalnego wnętrza, które nieoczekiwanie zaczyna się dostrzegać u siebie. Nareszcie można radować się i oddychać pełnią życia! Świat jest przecież piękny i niezwykle kolorowy, trzeba tylko na niego odpowiednio spojrzeć. To egoistyczne, obłudne, do cna zmaterializowane społeczeństwo, które nas otacza, nic nie rozumie i nie ma nic do zaoferowania. Trzeba cieszyć się życiem, gdyż trwa krótko, rozkoszować się każdą chwilą, aby maksymalnie wykorzystać dany ci czas. Po konopiach indyjskich masz nadzwyczaj wyostrzone zmysły, a codzienne sprawy – jak choćby słuchanie muzyki – odbierasz w zupełnie inny sposób, głębszy, wspanialszy. Zaczynasz tworzyć przeszywające swym ładunkiem i niesamowitością utwory poetyckie, malujesz lub komponujesz ekscentryczną muzykę. Rozwijasz się intelektualnie i nabierasz przy tym specyficznej życiowej filozofii. Po pewnym czasie dochodzisz do przekonania, że warto zaznajomić się z innymi, wielce pociągającymi narkotykami. Jest to nieomal oczywista konieczność. Często sięga się wtedy po takie specyfiki, jak LSD czy wirujące grzyby halucynogenne. Wielkim błędem byłoby przecież nie zaeksperymentować z tymi legendarnymi narkotykami, które powodują oświecenie i sprawiają, że baśń staje się rzeczywistością. Z pewną obawą testujesz na sobie owe substancje i nagle... Tak, to jest to! Dla takich chwil warto żyć, gdyż potężna siła tkwi w tych bajkowych narkotykach. Przeszywająca głębia, bogactwo kolorów i wgląd we własną psychikę pozostawiają wrażenia, jakich nie sposób zapomnieć. Zaczynasz rozumieć, że zostałeś potwornie oszukany. Przecież to wcale nie są narkotyki, tylko środki służące do rozszerzenia świadomości i dostarczenia ci choć odrobiny radości w tym beznadziejnie bezsensownym świecie. Możliwość ich zażywania to najlepsza rzecz, jaka mogła cię w tym krótkim i mozolnym życiu spotkać. Nie jest prawdą – jak mówią – iż można się od nich uzależnić. Natomiast to właśnie dzięki nim można tak niesłychanie wiele zrozumieć, przemyśleć, poznać...

Dzięki poszerzonym horyzontom myślowym dokonałeś niezaprzeczalnie wielkiej rzeczy. Uwolniłeś się od zakłamanego systemu i stałeś wolnym człowiekiem. Jesteś wybrańcem, któremu udało się nie ugiąć pod bezwzględną presją otoczenia i wznieść ponad codzienną, mechaniczną rutynę, aby osiągnąć wtajemniczenie. Stałeś się kimś. Jesteś Mistykiem, i to naprawdę przez wielkie ,,M”. Posiadasz nieprzeciętną inteligencję, wielką wrażliwość, potrafisz docenić i ujrzeć piękno. Wiesz, czym jest widok zachodzącego słońca, piękno gór, szum strumyka i szelest wiatru. Wiesz, jaką wartość ma wzniosłość myśli, wiesz jak te myśli są płoche i ulotne.

Niespodziewanie któregoś dnia dostrzegasz w lustrze dziwnie obcą twarz, a do twych uszu i mózgu zaczyna dochodzić dźwięk złowrogiej ciszy. Zaczynasz myśleć nad tym dziwnym i drażniącym stanem milczenia, a on już na trwale zagościł w twym życiu i towarzyszy ci nieprzerwanie. Jest nieodzownym towarzyszem twoich kosmicznych podróży oraz jedynym prawdziwym i naprawdę niezawodnym przyjacielem wszelakich depresji. Ów dźwięk pustki zaczyna stawać się twoim szczęściem i schronieniem. Możesz z nim rozmawiać, uśmiechać się do niego, a także przeklinać go i prosić, aby cię wreszcie opuścił, choć i tak wiesz, że zaszedłeś zbyt daleko i nie jest to możliwe, gdyż twoim przeznaczeniem jest samotność oraz głosy wydobywające się z niewiadomych miejsc jaźni. To nic, że czujesz się coraz bardziej wyobcowany w swoim otoczeniu, a koszmar egzystencji, bezsens istnienia, wyścig z czasem i dramat przetrwania są coraz bardziej oczywiste i przerażające. Ważne w tym momencie są dla ciebie tylko słowa Fiodora Dostojewskiego, że jeżeli nie ma Boga, to wszystko jest dopuszczalne. Każdy kolejny dzień to już tylko wzmagająca się tęsknota za niebytem i towarzyszące każdego wieczoru marzenie, aby jutro nigdy nie zaistniało, gdyż masz już dosyć pielgrzymowania znikąd donikąd.

Ludzie, którzy nie widzieli tego, co ty, nie mogą zrozumieć pojęć, o których mówisz, nawet tych, wydawałoby się, najprostszych. To normalne i nie ma co im się dziwić. Tak to już jest, że ludzie stworzeni do wielkich dzieł, nigdy nie są doceniani za życia, gdyż wyprzedzili swoją epokę o dziesiątki, a nawet setki lat. Tak było między innymi z Mozartem, van Goghiem, czy innymi – bezimiennymi, a jednak wielkimi. I tak jest również z tobą. Takie jest życie i – widocznie – tak musi być, że geniusz rzadko kiedy zostaje odkryty i wysłuchany. Wprawdzie czasami trafiają się ludzie, którzy nadają na tej samej fali, co ty, dostrzegają całą otaczającą cię farsę, którą byś już dawno przerwał, gdyby nie ten znienawidzony, a jednak cudownie piękny instynkt życia, ale to już nieliczny, wymierający gatunek.

Jednym z twoich ulubionych narkotyków są „grzybki psylocybki”, choć oczywiście nie tylko, gdyż inne preparaty też są nieodzowne, aby przetrwać w tych niezwykle trudnych czasach. Grzyby wszakże mają tę przewagę nad innymi środkami, że są magiczne, a Indianie mówią o nich jako o roślinach świętych. Kto wie, wydaje się, że coś w tym może być. Wprawdzie LSD też jest bardzo wartościowe i dostarcza niezapomnianych przeżyć, ale to już nie to samo. Jest to przecież substancja chemiczna, która nie może dorównać naturalnym psychodelikom, a wśród nich zwłaszcza magicznemu i tajemnemu pejotlowi! Dla większości jest on jednak odległym marzeniem...

Taki oto lub nieco podobny sposób myślenia charakteryzuje dużą grupę ludzi, do których głównie adresowana jest ta publikacja. Zawiera ona również zbiór informacji, które mogą zainteresować ludzi z fascynowanych religiami Wschodu, okultyzmem, magią, zjawiskami paranormalnymi czy wreszcie różnorodnymi prądami filozoficznymi. Jest ona skierowana i do tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób mieli lub mają kontakt z narkotykami oraz do osób szukających i tęskniących za odnalezieniem i poznaniem prawdy.

W narkotyki uwikłani są często ludzie bardzo wrażliwi i inteligentni, których charakteryzuje niepospolita osobowość i pragnienie, aby nie żyć w duchowej pustce. Z powodu wszechogarniającego zakłamania skłaniają się oni w kierunku religii Wschodu bądź twardego, ale za to przejrzystego islamu, gdyż skompromitowany tzw. chrześcijański świat nie ma im do zaoferowania nic poza pustymi sloganami, kolejnymi skandalami i aferami. Inni próbują poznać niepojęty Nadrzędny Byt poprzez starożytne filozofie lub pokrewne kierunki, szukając ratunku i wybawienia w logice i ludzkiej mądrości. Są również i tacy, którzy ulegli fascynacji różnymi zjawiskami paranormalnymi oraz okultyzmem i bezmyślnie wyciągają rękę do sił ciemności. Trudno się dziwić tym tendencjom. Hipokryzja i fałsz to nasza codzienność, a brak moralnych wzorców potęguje uczucie duchowej nędzy, wywołuje pogardę i nienawiść do rodzaju ludzkiego. Do człowieka, który na własne życzenie stał się już tylko człekokształtną małpą i kreaturą, dla której słowo litość i współczucie są pojęciami całkowicie obcymi i równie abstrakcyjnymi jak dla hipopotama latanie, a dla szympansa garnitur i krawat.

Dzień dniowi przekazuje wieść, a noc nocy podaje wiadomość. Nie jest to jednak mowa i nie są to słowa, nie słychać ich głosu. A jednak po całej ziemi rozbrzmiewa ich dźwięk i do krańców świata dochodzi ich melodyjny szelest. Jest to bardzo dziwne i ta książka też nie jest zwykła, lecz dziwnie dziwna. Przeczytaj kolejne karty i zdumiej się nad zdumieniem. Dokończ czytać i słuchać głosu, który mówi o narkotykach inaczej niż zazwyczaj zwykło się na nie patrzeć i postrzegać, ukazując narkosubstancje wywołujące sakralne zdumienie z ortodoksyjnego chrześcijańskiego punktu widzenia. Głosu nawiązującego i odwołującego się przy tym jednocześnie do centralnej postaci Nowego Testamentu – Jezusa Chrystusa. Do tego, który jest nie tylko alfą, ale też i omegą.

Myśl napisania książki zaczęła kiełkować w mym umyśle już bardzo dawno, choć sama książka miała początkowo zupełnie inaczej wyglądać. Jako twór i echo wewnętrznych doznań i subiektywnych, narkotycznych przemyśleń miała dopomóc nie tylko w dotarciu do wrót astralnej przestrzeni, ale nawet w nie wejść i przeniknąć. Pierwotny maszynopis, dziś już pożółkły i zniszczony, nosił początkowo tytuł „Polskie rośliny psychotropowe”. Napisany został wiele lat temu i był swoistym przewodnikiem zachęcającym do odbywania psychodelicznych podróży. Informował też, jak należy stosować poszczególne zioła występujące na terenie naszego kraju, aby maksymalnie wykorzystać ich halucynogenne właściwości do celów wznoszenia się na coraz to wyższe poziomy samoświadomości i odzyskania harmonii zarówno z Matką Naturą, jak i własnym wnętrzem. Maszynopis zawierał zbiór osobistych doświadczeń zebranych na zawirowanej, narkotycznej płaszczyźnie, mających posłużyć do ratowania ginącego społeczeństwa, które żyje, nie zdając sobie sprawy z duchowego ubóstwa i wewnętrznej zgnilizny.

Jednak dzięki nieoczekiwanemu, duchowemu przełomowi, jaki dokonał się w moim życiu, a który sprawił, iż narkotyki stały się dla mnie niepotrzebne do dalszej egzystencji, nie doszło do wydrukowania owej krzykliwej książki. Jestem za to wdzięczny mojemu Stwórcy, za Jego dziwne, a jednak doskonałe ścieżki, których nie jest w stanie objąć w pełni żaden, nawet najtęższy ludzki umysł. Poprzez splot różnych nieplanowanych wydarzeń, które są zbyt zawiłe, aby je szczegółowo opisywać na łamach tej niewielkiej publikacji, a które dotknęły mnie w sposób bezpośredni, miałem szczęście poznać drogę prawdy i znaleźć ukojenie pośród niepokojów i burz tego świata. W ten oto sposób również i moja pierwotna praca uległa zasadniczej metamorfozie, do czego naturalną koleją rzeczy przyczyniła się zmiana wyznawanych przeze mnie wartości egzystencjalnych.

Moi dawni przyjaciele i znajomi poszli różnymi drogami. Niektórzy dziś już nie żyją, kończąc swoją codzienną, „kwasową” idyllę tak, jak to zrobił jeden z nich, skacząc do wielkiego komina ciepłowniczego. Zrobił to, aby odbyć swoją ostatnią podróż na drugą stronę tunelem – jak mniemał – ku wymarzonemu światłu.

Inni przebywają w więzieniach lub egzystują z dnia na dzień przytłoczeni beznadziejną apatią, dręczeni przez nocne zjawy, zastraszeni swoimi upiornymi widziadłami. Śpią z obawy przed wyimaginowanymi prześladowcami z siekierą pod poduszką, pocieszając się przy tym różnymi trunkami. Jeszcze inni próbowali odnaleźć upragnione szczęście w klasztorze lub po prostu porzucili życie w stylu „dzieci kwiatów”, odkładając znak pacyfki do szuflady, pozakładali białe koszule z kołnierzykami i krawatem, stając się szanowanymi i dużo mogącymi w tym świecie obywatelami.

Także i na mojej głowie nie ma już rastafariańskich dredów, a zamiast nich pojawił się siwy włos. Nie tęsknię już za rytmicznymi uderzeniami afrykańskich bębnów, pragnę jedynie ciszy, przeplatanej tylko czasami łagodnymi tonami harfy, i kojących system nerwowy psalmów. W mych ustach nie ma dziś również bezustannie dymiącej fajeczki i gigantycznych cygar, w kieszeniach na próżno szukać nasączanych kwadratowych kartoników, a uprawiane każdego roku egzotyczne rośliny, które były krzyżowane i modyfikowane niczym w naukowych laboratoriach, zamieniły się w zwykłe pomidorowe i paprykowe krzaki. Jesienią nie zbieram grzybów na łąkach, lecz w lesie, po górach wędruję z umysłem czystym, a mimo to wznoszącym się jeszcze wyżej niż kiedykolwiek dotąd.

Książka próbuje odsłonić to, co znajduje się za wrotami, które otwiera się za pomocą środków halucynogennych, różnorodnych technik medytacyjnych lub magii. Ukazuje ona świat, o którym na co dzień chcą wiedzieć i pamiętać tylko nieliczni, a który nazywany jest wymiarem transcendentalnym. Owiany jest on pociągającą mgłą tajemniczości, która przepełniona jest niewidzialnymi, a jednak stale obecnymi, groźnymi i aktywnymi siłami nadprzyrodzonymi. Przedstawia ona ukrytą rzeczywistość, zdejmując kurtynę przed tym, co nieznane, a co człowiek od prapoczątku swego istnienia starał się poznać i zgłębić. Jest to obiektywne spojrzenie przez pryzmat jedynego niepodważalnego autorytetu. Jest nim odwieczny El, Elohim, Adonai – Bóg Wszechmogący, Stwórca i Pan, którego każdy może osobiście poznać i nawiązać z Nim kontakt poprzez Jego syna Jezusa Chrystusa. Mesjasza, który zstąpił z nieba, aby odkupić zagubioną ludzkość, gdyż ciemność światłości nie zwyciężyła i zatriumfowała tęcza prawdy. Albowiem tak jest, iż Słowo ciałem się stało i rozbiło namiot wśród nas, abyśmy mogli ujrzeć chwałę i bogactwo łaski Jego. Abyśmy poznali Logos tak, jak jesteśmy przez Logos poznani.

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na
początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało,
co powstało. W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A światłość
świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła (Ew. św. Jana, 1, 1–5).

Rozdział 1

Śmiertelny lek

Ratuj wydanych na śmierć,

a tych, których się wiedzie na

zatracenie, zatrzymaj.

Przyp. Sal. 24, 11

Jedną z najbardziej charakterystycznych cech współczesnej cywilizacji jest olbrzymie zapotrzebowanie na różnego rodzaju substancje stymulujące, podniecające oraz odurzające, co bardzo wyraźnie widać w stale wzrastającym spożyciu kawy, herbaty, tytoniu i innych używek. W handlu światowym udział wymienionych produktów stanowi, jak się ocenia, około 50% wartości wszystkich produktów pochodzenia rolniczego i wielkość ta stale wzrasta. Prym wiodą tu narkotyki.

Mechanizm działania odurzających substancji oraz zawarta w nich potężna magnetyczna siła, która od tysięcy lat nieodparcie przyciąga ku nim człowieka, są nadzwyczaj złożone i składają się z wielorakich płaszczyzn, wzajemnie się zazębiających i wywołujących różnorakie skutki. Uchwycenie i choć częściowe zrozumienie tego mechanizmu możliwe jest tylko po głębokiej i drobiazgowej refleksji nad owymi środkami i nad samą istotą człowieka, który – jak stwierdził Arystoteles – z całą pewnością różni się od bydląt, gdyż częściej od nich kicha. Narkotyki wzbudzające tyle niegasnącego zainteresowania, kontrowersji i wciąż niekończących się polemik są równie intrygujące jak rozważania filozofów nad tym, czym jest ludzkość i czy rzeczywiście przewyższamy świat fauny tylko tym, iż to, co zwierzęta zwykły czynić na wiosnę, człowiek czyni niestrudzenie przez rok cały.

Podanie jednoznacznej definicji, czym są narkotyki, nie jest łatwe. Poprzez uwikłanie w konwencje kulturowe trudno jest nadać temu terminowi uniwersalne znaczenie, albowiem definicja narkotyków jest równie względna i dwuznaczna jak definicja szczęścia, którego wszyscy pragną, a o którym niewiele pewnego powiedzieć można, poza tym, że gdzieś ono, ponoć, jest. Trudności te wynikają głównie z faktu, iż pojęcie to jest bardzo obszerne, a słowo „narkotyk” często jest nadużywane lub odwrotnie – maskowane i usprawiedliwiane pod przykrywką tzw. używki. Dodatkową barierą utrudniającą omówienie tematu w sposób satysfakcjonujący i nienarażenie się przy tym na krytykę i zarzut tendencyjności jest również kontrowersyjność zagadnienia oraz liczne błędne wyobrażenia i zakorzenione stereotypy, które wywołują jeszcze większy chaos i zamieszanie.

Słowo „narkotyk” pochodzi od greckiego narkotikos – oszałamiający, a z łacińskiego słowa narcomania, można wyprowadzić tłumaczenie jako szaleńcze odurzanie. Narkotykami określa się związki organiczne pochodzenia naturalnego lub wyprodukowane chemicznie w drodze syntezy, których istota polega na silnym oddziaływaniu na ludzki system nerwowy. Wywoływać one mogą stany euforyczne, powodujące częściową lub całkowitą utratę kontroli nad świadomością, silnie pobudzać lub odwrotnie – uspokajać, oddziałując jednocześnie na układ nerwowy jako środek przeciwbólowy. Niektóre z nich, odpowiadające określonym właściwościom farmakologicznym, używane są od lat do narkozy, np. eter, chloroform, ewipan, inne zaś, znane jako barbiturany i trankwilizatory, stosuje się jako środki przeciwbólowe, uspokajające bądź nasenne, co z kolei może prowadzić do tzw. lekomanii, a nawet zgonów. Owe pigułki szczęścia doprowadziły do śmierci m.in. Judy Garland i Marylin Monroe. Narkotykami nazywane bywają także środki, które wywołują halucynacje, omamy i wizje, choć często efekty takie można osiągnąć również poprzez zażycie większych dawek leków psychotropowych. Charakterystyczną cechą narkotyków jest przede wszystkim to, że są one substancjami silnie uzależniającymi fizycznie lub psychicznie, które zmieniają lub wypaczają zarówno postrzeganie samego siebie, jak i percepcję świata zewnętrznego, choć od tej reguły zdarzają się wyjątki.

Na przestrzeni wieków wielokrotnie próbowano już rozprawić się z problemem narkotyków, wprowadzając podziały, które okazywały się mniej lub bardziej trafne. Ostatnio, np. w Holandii, która od lat prowadzi bardzo liberalną narkotykową politykę, zalegalizowano tzw. narkotyki miękkie, które bez trudu można nabyć nawet w kawiarniach, a tzw. narkotyki twarde, czyli te, które uznano za silnie uzależniające, poddano ścisłej kontroli władz. W ten sposób międzynarodowe mafie zajmujące się handlem konopiami indyjskimi pozbawiono wielomilionowych zysków, które teraz, wskutek opodatkowania handlu, wpływają do budżetu państwa. Sumy te przeznacza się na walkę z handlarzami kokainy, amfetaminy, extasy czy heroiny. Pomimo niewątpliwie wielu pozytywnych osiągnięć uzyskanych tą drogą, dostrzega się jednak coraz więcej negatywnych efektów takiej polityki, szczególnie silnie odczuwanej przez państwa ościenne, które zalewane są marihuaną i haszyszem szmuglowanym z Holandii. Kraj ten stał się jednocześnie swoistą Mekką przyciągającą, a może i deprawującą liczne tłumy narkoturystów żądnych nowych wrażeń i przeżyć, którym wychodzi się tak dalece naprzeciw, że nawet oferuje się im miód pochodzący z kwitnących pól konopnych, zachowujący charakterystyczne dla tych roślin właściwości. Wydaje się jednak, że sytuacja coraz bardziej wymyka się spod kontroli, gdyż z owymi pseudoturystami problemy mają już nie tylko kraje sąsiadujące, które niezauważalnie zaczynają coraz częściej czerpać wzorce z liberalnej „narkopolityki”, ale i sami Holendrzy.

Każdy narkotyk odkrywany jako lekarstwo początkowo fascynował lekarzy, którzy widzieli w nim środek na ludzkie cierpienie. Z czasem, kiedy się upowszechniał, zaczynał pokazywać swe groźne oblicze. Tak było na przykład z morfiną, odkrytą jako jeden z alkaloidów opium, które w XVIII i XIX wieku było m.in. w Anglii najbardziej popularnym środkiem przeciwko bólowi głowy czy zwykłemu przeziębieniu i można było je kupić w każdej aptece. Już w latach 1803–1804, kiedy wyodrębniono morfinę (nazwaną tak na cześć boga widzeń sennych Morfeusza, syna Hypnosa), hanowerski aptekarz Friedrich Wilhelm Sertürner, badając jej właściwości, odnotował szkodliwe następstwa przewlekłego stosowania, a pod koniec XIX wieku w literaturze medycznej zaczęły pojawiać się coraz częstsze wzmianki na temat ostrożnego stosowania morfiny. Stało się to pod wpływem nadmiernego jej wykorzystywania w Stanach Zjednoczonych w okresie wojny secesyjnej (1860–1865) jako leku przeciwbólowego i środka pomocnego w zwalczaniu dyzenterii. Dopiero jednak po I wojnie światowej zrozumiano, jak groźnym lekiem jest morfina. Okazało się bowiem, że tysiące rannych i okaleczonych żołnierzy po powrocie z frontu do domów nie potrafiło się już bez niej obyć. Wtedy też morfinizm zaczęto określać jako chorobę wojskową, na którą chorował również i as niemieckiego lotnictwa, późniejszy marszałek Rzeszy Goering. Morfina była doskonałym lekarstwem na ból, ale niestety lekarstwem, do którego człowiek niebezpiecznie się przyzwyczaja.

Gdy cudowny środek znieczulający doprowadził wielu ludzi do nałogowego morfinizmu, wprowadzono do obiegu medycznego lek zastępczy o nazwie heroina. Wyodrębnił ją angielski badacz C.R. Wright w trakcie długotrwałego gotowania morfiny. Heroina okazała się środkiem kilkakrotnie mocniejszym niż narkotyk, przed którym miała chronić. Początkowo, kiedy to w 1875 roku Heinrich Dreser opracował proces przetwarzania morfiny w heroinę, stosowano ją w postaci syropów w przypadku „kobiecych dolegliwości”, jako lek przeciwkaszlowy, zalecany zwłaszcza przy zapaleniu oskrzeli, gruźlicy i astmie, a nawet jako lek zwalczający dziecięcy płacz powodowany ząbkowaniem. Dopiero po latach okazało się, jak tragiczny w skutkach był to błąd. Wiadomo także, że na wsiach od wieków, a nawet jeszcze niedawno, podawano dzieciom podczas całodniowych polowych prac podobne opiaty w postaci wywaru z makówek, czyli tzw. makiwarę. Umożliwiało to matkom wielogodzinną pracę, a dzieci w tym czasie spały głębokim snem.

Gdy w XIX wieku amerykańscy farmaceuci zaczęli reklamować andyjską kokainę jako cudowny środek znieczulający, a także powodujący, że człowiek staje się elokwentny i zdolny, zapanował wielki entuzjazm. Wśród zwolenników stosowania przetworów liści koki zapanowała euforia, a amerykańscy plantatorzy zaczęli importować pobudzające liście w gigantycznych ilościach jako środek pozwalający na bardziej intensywną eksploatację siły roboczej. Używanie kokainy było im bardzo na rękę, zwłaszcza że wówczas zakazany został przywóz czarnych niewolników do Stanów Zjednoczonych. Kokainę można było kupić w papierosach, sprayu do nosa czy gumie do żucia. Jednak już wtedy doktor Ward na podstawie obserwacji i badań ludności peruwiańskiej alarmował, że koka nie jest eliksirem życia, a wtórowała mu w tym także prasa inspirowana przez H.W. Wileya. Niestety, ich słowa – pomimo wprowadzenia w 1906 roku przez Kongres przepisów ograniczających swobodę producentów żywności i przemysłu farmakologicznego – odniosły jednak niewielki skutek, gdyż niebawem zarówno w USA, jak i Europie zaczęły powstawać gangi kokainowe, sprzedające swe artykuły zarówno w nocnych lokalach, jak i za pomocą sieci pośredników. Niezachwiana pozostała też wielka sława i zachwyt nad dobrze dziś wszystkim znaną, lecz pierwotnie o zupełnie odmiennym składzie, coca-colą. Wyprodukował ją aptekarz z Atlanty John Pemberton, który swego wynalazku dokonał w 1886 roku po zmieszaniu w mosiężnym czajniku syropu z wodą sodową. Najistotniejszym sekretem było jednak to, że aż do 1903 roku składała się ona z wina, wyciągu z orzechów koli i najważniejszego składnika – kokainy.

Wybuch I wojny światowej przyczynił się jeszcze bardziej do wzrostu kokainizmu, a Francuzi zaczęli nawet oskarżać niemiecki sztab generalny, że celowo przemyca z Niemiec do ich kraju narkotyk, aby osłabić francuską rasę. W tym też czasie kokaina pod postacią wyizolowanego krystalicznego proszku była już zjawiskiem powszechnym. Zwolennikiem jej zażywania był m.in. Freud, który twierdził, że przywraca ona zdrowie psychiczne. Wiadomo także, że słynny bohater powieści detektywistycznych Sherlock Holmes wstrzykiwał sobie 7% kokainę w ciągu dnia, pomiędzy dwiema załatwianymi sprawami. Gdy Angelo Mariani zaczął produkować wino zmieszane z owym narkotykiem, niezwykle szybko zaczęło być ono rozchwytywane przez wybitnych smakoszy. Ujawniono, że na liście odbiorców znajdowali się tacy ludzie, jak papież Pius X czy Leon XIII, który uznał Marianiego za dobroczyńcę ludzkości i wręczył mu złoty medal za jego cudotwórcze wino. Ów napój pił również Juliusz Verne oraz francuski rzeźbiarz F.A. Bertholdi, autor Statuy Wolności. Ten ostatni powiadał, że gdyby zaczął pić wino Marianiego wcześniej, to postać dziewczyny byłaby o wiele wyższa.

Chociaż kokainę wykorzystywano jako lek, co też czasami robi się jeszcze w chirurgii kosmetycznej jako środek znieczulający, to wiadomo, iż jest ona silnie uzależniającym i niezwykle destrukcyjnym narkotykiem, który na stałe zamieszkał w świecie show businessu. Jedną z typowych konsekwencji zażywania skondensowanego eliksiru coca jest m.in. zespół halucynacyjny w postaci mrowienia skóry, który porównywany jest przez kokainistów do uczucia pełzania po człowieku robactwa. Jest to złudzenie tak silne, że niektórzy usiłują pozbyć się owego robactwa zdzierając skórę nożem lub brzytwą i płacąc tym samym bolesną cenę za pielgrzymkę do sztucznego raju ekskluzywnej i powabnej „białej damy”.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: