Mitek. Część II - Jolanta Barthel - ebook

Mitek. Część II ebook

Jolanta Barthel

0,0
9,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Literatura dla najmłodszych.

Kontynuacja przygód Kacperka z pierwszej części książki pt. „Mitek”

Tym razem nasz mały bohater odwiedza wraz z mamą ciocię Emmę.
Rodzina spędza bardzo przyjemnie czas nad stawem. Gorące słońce, spokojna woda i lekki, przyjemny podmuch wiatru sprawił, że Kacperek zaczął zasypiać na kocu. Nagle usłyszał z daleka pewien głos. Najpierw pomyślał, że to jego przyjaciel, ślimaczek Mitek. Okazało się jednak, że to szumią trzciny, wołając chłopca do siebie. I tak Kacperek znalazł się w Państwie Zielonych Mieczy.
Jakie przygody spotkały go w tajemniczej krainie? Czy towarzyszył mu najlepszy przyjaciel?

Bajka w sposób bardzo mądry uczy, że prawdziwa, szczera przyjaźń przetrwa wszystko. Największe trudy, problemy, czy przykrości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 19

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Barthel
Mitek. Część II

Wersja Demonstracyjna

Wydawnictwo Psychoskok

Jolanta Barthel „Mitek. Część II”

Copyright © by Jolanta Barthel, 2018

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie

 może być reprodukowana, powielana i udostępniana w 

jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Projekt okładki: Robert Rumak

Korekta: Zuzanna Laskowska, Emilia Ceglarek

Ilustracje: Jolanta Barthel

Ilustracje na okładce: cirodelia; losw100 – Fotolia.com

Skład: Jacek Antoniewski

Skład epub i mobi: Kamil Skitek

ISBN: 978-83-8119-262-0

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]

Mitek w Państwie

Zielonych Mieczy

Pewnego dnia, gdy Kacperek przysłuchiwał się, jak mama rozmawiała przez telefon, zagadnął:

– Czy to ciocia Emma? Pozdrów ją ode mnie.

– Podobało ci się u cioci Emmy?

– Bardzo!

– W takim razie odwiedzimy ją dzisiaj. Mamy wspaniałą pogodę. Możemy się opalać – zaproponowała mama.

– Świetnie! – krzyknął Kacperek.

Mama spakowała napoje, kanapki, spodenki dla chłopca oraz krem do opalania. Następnie wyszli oboje na ulicę i udali się w stronę tramwaju. Tym razem Kacperek od razu rozpoznał przystanek, na którym powinni wysiąść. Po kilku minutach doszli do ogrodu cioci Emmy.

– Cześć, ciociu Emmo! – zawołał radośnie chło­piec.

– Ach, dzień dobry, moi mili. Dzisiaj jest ładny dzień – rzekła ciocia Emma.

– Zamierzamy się dzisiaj opalać. Może pójdziemy nad staw? – zaproponowała mama Kacperka.

– Bardzo chętnie – powiedziała ciocia Emma. Spa­kowała kocyki i cała trójka ruszyła w stronę stawu. Kacperek szedł z przodu, prowadził znaną sobie polną dróżką.

– Tam za tymi wysokimi trawami jest już bajorko – rzekł Kacperek do mamy.

Gdy dotarli na miejsce, mama z ciocią Emmą roz­łożyły koce tuż przy trzcinach.

– Muszę cię nakremować – powiedziała mama. Posmarowała kremem do opalania buzię, ramionka, plecy, brzuszek i nóżki Kacperka i rzekła: – Teraz możesz już się opalać.

Ciocia i mama położyły się na kocach, a obok nich usadowił się Kacperek. Słońce przygrzewało przyjemnie. Ciocia Emma czytała książkę, a mama przymknęła oczy i zasnęła. Początkowo Kacperek kręcił się z jednej strony na drugą, zastanawiał się: „Przypominam sobie to miejsce. Tutaj zamieszkał mój przyjaciel Mitek. Ciekawe, jak mu się powodzi…”. Chłopiec wpatrywał się w trzciny i nasłuchiwał ich szumu. Słońce muskało jego ciało. W końcu poczuł się znużony, położył się i przymknął oczy. Lekki wiaterek poruszał trzcinami. Ich delikatny szelest dochodził do uszu Kacperka, brzmiał jak kołysanka.

Chłopiec krążył myślami wokół trzcin, a jego po­ wieki wydawały się coraz cięższe. Jak przez sen z daleka dochodził do niego delikatny głosik; ledwo rozpoznawał słowa: „Kto to może być?”.

To było ciche wołanie. Chłopiec pomyślał: „Ten głos brzmi znajomo. To przecież, to przecież… A, już wiem – to mój przyjaciel, ślimaczek Mitek”.

Kacperek obrócił się w stronę, z której dochodził głos. Na czworaka skradał się w stronę trzcin, któ­re wydawały mu się coraz wyższe. Ich szelest był coraz donośniejszy. Cień ich liści chronił go przed prażącym słońcem. Pod dłońmi poczuł miałki wil­gotny piasek.

– Kacperku, Kacperku… – coraz bliżej słyszał to wołanie.

Chłopiec spojrzał do góry i pomyślał: „Ale te trzci­ny są wielkie!”

Przed nim pojawił się zielony gąszcz i po chwili się przez niego przedzierał. Między trzcinami prze­świtywały promienie słońca. Pod nóżkami było co­ raz więcej wody i poczuł jej orzeźwiające działanie wokół kostek.

– Gdzie ja w ogóle jestem? – zastanawiał się Kac­ perek. Wyprostował się, żeby się rozejrzeć. Nagle poczuł coś ostrego i nieprzyjemnego na czole.

– Aua! – krzyknął.

– Uważaj! Schyl się! – Słyszał głosik tuż przy sobie.

Pochylił się. – To ty, Mitku? Gdzie jesteś?

– Tu, niedaleko… Idź kilka kroków w lewo, ale uwa­żaj, pochyl się!

– Dlaczego? – zapytał chłopiec szeptem.

– Bądź ostrożny i nie podnoś głowy – pouczał go znajomy głos. – Jesteśmy w Państwie Zielonych Mieczy. Tu jest niebezpiecznie!

– Nie widzę cię. Gdzie jesteś?

– Jeszcze kilka kroków przed siebie…

Krocząc między trzcinami, Kacperek zanurzał

się coraz bardziej w wodzie. Teraz czuł wilgoć już do łydek i nadal przedzierał się w wyznaczonym kierunku. Przymrużył oczy i wpatrywał się w zieleń. Wreszcie dojrzał ślimaczka, który był uwięziony między łodygą a liściem trzciny.

– Halo, Mitek. Co ty tu robisz? – Chłopiec bardzo ostrożnie wyciągnął ślimaka z opresji.

– Cieszę się, że cię widzę. Dużo czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania – powiedział Kacperek

i usadowił Mitka na swoim ramieniu. – Jak do tego doszło, że znalazłeś się w tej zasadzce?

– To po prostu ciekawość zaprowadziła mnie w tę zasadzkę. Chciałem rozejrzeć się w okolicy, wspią­łem się wysoko na trzcinę. Nagle podczas silnego podmuchu wiatru ześliznąłem się zbyt głęboko, a ten „Zielony Rycerz” zacisnął liść tak, że już nie mogłem sam się wydostać. Na szczęście usłyszałem znajo­me głosy za trzcinami. Miałem nadzieję, że to ty i że może mnie usłyszysz. Właściwie to my ślimaki chęt­nie zamieszkujemy w Państwie Zielonych Mieczy, tak nazywają te okolice mieszkańcy stawu. Ale dla zwierzątek ci rycerze bywają bardzo niebezpieczni – wyjaśniał Mitek. – Tną na oślep. Już kilku miesz­kańców stawu boleśnie poranili. Najlepiej będzie, gdy my ostrożnie wydostaniemy się za granice tego Państwa – wyjaśniał ślimaczek. – Idź po prostu dalej w tym samym kierunku, to wyjdziemy na drugi brzeg bajorka. To już blisko. – Mitek wskazywał kierunek.

Kacperek, pochylony, przedostał się przez trzciny. Wreszcie dotarli do miejsca poza zasięgiem wyma­chujących „zielonymi mieczami” rozzłoszczonych „rycerzy”. Obaj się wyprostowali i zaczęli rozglądać dookoła.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok