Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W ciągu tysiącleci istnienia ludzkości nic nie ukształtowało nas głębiej niż miasta. Od początku swego istnienia były katalizatorem ludzkiego rozwoju, prowadząc do powstania nowych zawodów, form sztuki, kultu oraz handlu, a w konsekwencji cywilizacji.
Autor wiedzie czytelnika przez wieki, pokazując stworzone dzięki miastom innowacje, postępujące przemiany społeczne i niezmierzone przejawy ludzkiej energii. Odkrywa między innymi tajniki narodzin miast, jak Uruk czy Babilon, zabiera w podróż po ateńskiej agorze, kreśli barwny obraz handlu w XIX-wiecznym Bagdadzie, wielkich finansów omawianych w londyńskich kawiarniach czy domowych wygód w sercu Amsterdamu. Prowadzi przez kolorową paryską belle époque i pochyla się nad zniszczoną i odbudowaną Warszawą, a także zastanawia się, jak nowojorskie drapacze chmur zainspirowały utopijne wizje społeczeństwa. Porusza również problemy XXI wieku; dzielnic nędzy czy zrównoważonego rozwoju tkanki miasta w obliczu kryzysu klimatycznego.
Wciągające i przepełnione pasjonującymi szczegółami Metropolis to znakomity dowód, że historia ludzkiej cywilizacji jest historią miast.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 658
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
PRZEDMOWA
Liczba mieszkańców miast na świecie zwiększyła się dziś o blisko 200 tysięcy osób. To samo nastąpi jutro, pojutrze i za dwa dni. W 2050 roku miasta staną się domem dwóch trzecich ludzkości. Jesteśmy świadkami największej migracji w dziejach świata, apogeum trwającego od sześciu tysięcy lat procesu, który pod koniec obecnego stulecia doprowadzi do tego, że staniemy się gatunkiem miejskimq1.
Miejsce i tryb życia to jedne z najważniejszych aspektów egzystencji. Ich analiza pomaga zrozumieć historię i współczesność. Cztery tysiące lat p.n.e. w Mezopotamii powstały pierwsze osiedla miejskie, które stały się ważnymi punktami wymiany informacji: dynamiczne interakcje ludzi w zatłoczonej, ciasnej metropolii sprzyjały nowym ideom i technologiom oraz odkryciom – rewolucyjnym zmianom posuwającym historię do przodu. Do 1800 roku zaledwie 3–5% ludności naszej planety mieszkało na obszarach zurbanizowanych, ale ta niewielka mniejszość miała nieproporcjonalny wpływ na rozwój świata. Miasta były zawsze źródłami innowacji i przemian. Ja również – podobnie jak miliony ludzi migrujących do nowych metropolii – uległem magnetycznej sile przyciągania miast. Przystąpiłem do pisania Metropolis i rozpocząłem studia przygotowawcze, opierając się na założeniu, że nasza przeszłość i nasza przyszłość są nierozerwalnie związane z miastami, na dobre i na złe.
Zacząłem badać to skomplikowane, wieloaspektowe, niepokojące zagadnienie w okresie, gdy miasta przeżywają spektakularny renesans, a zarazem stają wobec bezprecedensowych wyzwań. Na początku XX wieku tradycyjne miasto budziło pesymizm, nie nadzieję; rozrastające się metropolie przemysłowe wydawały się więzieniami, zatruwały ludzkie ciała i umysły, niszczyły strukturę społeczną. W drugiej połowie XX wieku doszło do gwałtownej reakcji na koszmar industrializacji: ludzie zaczęli się rozpraszać, a nie skupiać w miastach. Wielkie światowe metropolie, takie jak Nowy Jork i Londyn, odnotowały spadek liczby mieszkańców. Samochody, telefony, tanie linie lotnicze, szybki przepływ kapitału i internet pozwalają ludziom mieszkać w większych odległościach od gęsto zaludnionych, dynamicznych obszarów śródmiejskich, które tracą dawne znaczenie. Kto potrzebuje kontaktów społecznych na terenie miasta, skoro może korzystać z pozbawionych ograniczeń wirtualnych sieci społecznościowych? Rolę centrum miasta – odczuwającego negatywne skutki wzrostu przestępczości i dekapitalizacji – przejęły podmiejskie kompleksy biurowo-przemysłowe, kampusy, galerie handlowe, a zarazem coraz większą rolę odgrywa praca zdalna. Jednak w ostatnich latach XX wieku i na początku nowego tysiąclecia tendencje te się odwróciły.
W Chinach doszło do rewitalizacji wielu starożytnych miast – i powstały zupełnie nowe. Doprowadziła do tego trwająca trzy dekady migracja do miast 440 milionów mieszkańców wsi; jej ukoronowaniem jest orgia budowy wieżowców. Miasta odzyskały przodującą rolę ekonomiczną. Postęp technologiczny w gospodarce opartej na wiedzy i ultraszybka komunikacja zachęcają duże korporacje, niewielkie firmy, start-upy i kreatywnych przedstawicieli wolnych zawodów do gromadzenia się w miastach, które znów przypominają pszczele ule. Technologia, sztuka i finanse stają się innowacyjne, gdy specjaliści mogą ze sobą współpracować – ludzie odnoszą sukcesy, kiedy dzielą się wiedzą, współpracują i współzawodniczą, nawiązując bezpośrednie kontakty, zwłaszcza w miejscach sprzyjających przepływowi informacji. Niegdyś miasta próbowały przyciągać duże zakłady przemysłowe albo zdobywać jak największy udział w światowym handlu, obecnie zaś współzawodniczą w przyciąganiu fachowców.
Zależność od kapitału ludzkiego i korzyści ekonomiczne wynikające z dużej gęstości zaludnienia nadają współczesnym metropoliom nowe oblicze. Miasta odnoszące sukcesy zmieniają kształt całej gospodarki społeczeństw postindustrialnych – dowodzi tego budzący zazdrość wzrost gospodarczy Chin, którego motorem są ośrodki miejskie. Jeśli liczba ludności na jakimś obszarze wzrasta dwukrotnie, staje się on od 2 do 5% bardziej produktywny – dynamizm ośrodków miejskich sprawia, że stajemy się bardziej konkurencyjni i przedsiębiorczy. Sprzyja temu nie tylko gęstość zaludnienia, lecz również wielkość miastq2.
Jedna z głównych zmian, jakie zaszły na świecie w ciągu ostatnich 30 lat, to zdumiewający wzrost roli wielkich metropolii w gospodarce. Światowe życie ekonomiczne koncentruje się w kilkunastu aglomeracjach i rejonach zurbanizowanych: w 2025 roku 440 miast mających łącznie 600 milionów mieszkańców (7% populacji globu) będzie wytwarzać połowę produktu światowego brutto.
Niektóre szybko rozwijające się metropolie, takie jak São Paulo, Lagos, Moskwa i Johannesburg, wytwarzają od jednej trzeciej do połowy bogactwa swoich krajów. Lagos, zamieszkane przez 10% ludności Nigerii, skupia 60% aktywności przemysłowej i handlowej kraju – gdyby ogłosiło niepodległość i stało się miastem-państwem, byłoby piątym pod względem zamożności krajem Afryki. W Chinach 40% całej produkcji przemysłowej jest generowane przez trzy ogromne aglomeracje. Nie jest to nowe zjawisko. W istocie rzeczy jesteśmy świadkami powrotu sytuacji powszechnej w całej historii ludzkości – ogromne miasta odgrywają kluczową rolę w życiu gospodarczym i społecznym świata. W starożytnej Mezopotamii, prekolumbijskiej Mezoameryce, w okresie rozkwitu miast-państw greckich czy średniowiecznych miast-państw europejskich wybrana grupa ośrodków monopolizowała handel i była bardziej konkurencyjna niż państwa narodowe. Odmienne funkcje miast i państw nie odnoszą się jedynie do ekonomii. Oszałamiający sukces miast świadczy o tym, że wysysają talent i bogactwa z mniej uprzywilejowanych regionów; dominują w sferze kultury i odznaczają się różnorodnością, która nie występuje nigdzie indziej. Liczba cudzoziemskich mieszkańców największych współczesnych aglomeracji waha się obecnie od 35 do 50%. Światowe metropolie, młode, lepiej wykształcone, bogatsze i bardziej wielokulturowe, mają ze sobą dużo wspólnego. W wielu współczesnych społeczeństwach najostrzejszą linię podziału wyznaczają nie wiek, rasa, przynależność klasowa czy pochodzenie z miasta albo ze wsi; linia podziału biegnie raczej pomiędzy wielkimi metropoliami a obszarami wiejskimi, przedmieściami, miejscowościami i mniejszymi miastami, które nie stały się częścią zglobalizowanej gospodarki opartej na wiedzy. Słowo „metropolia” sugeruje wielkość i szansę na sukces, a także coś elitarnego – pod względem politycznym, kulturowym i społecznym – co budzi coraz większą niechęć. Nienawiść do wielkich miast nie jest czymś nowym; na przestrzeni dziejów wielokrotnie martwiono się zgubnym wpływem życia w mieście na moralność i zdrowie psychiczne.
Zdumiewająco szybkie rozprzestrzenianie się epidemii COVID-19 w latach 2020–2021 to mroczne świadectwo natury miast, które ujawniło się w XXI wieku; wirus rozprzestrzenia się dzięki skomplikowanym interakcjom społecznym – zarówno w miastach, jak i poza nimi. Miasta odnoszą sukces, a jednocześnie są niebezpieczne. Kiedy mieszkańcy Paryża albo Nowego Jorku uciekają w nadziei znalezienia bezpieczeństwa na wsi, często spotykają się z niechęcią – są krytykowani za przynoszenie ze sobą chorób, a także porzucenie miejskich sąsiadów. Takie gwałtowne reakcje to echa odwiecznego antagonizmu między miastem a wsią – metropolie są źródłem dobrobytu oraz upadku obyczajów. Dają nadzieję na sukces finansowy, ale porzuca się je przy pierwszej oznace niebezpieczeństwa.
Zarazy, pandemie i choroby zawsze rozprzestrzeniały się wzdłuż szlaków handlowych i bezlitośnie pustoszyły gęsto zaludnione obszary miejskie. W 1854 roku 6% mieszkańców Chicago zmarło na cholerę, jednak nie powstrzymało to mieszkańców Ameryki od masowej migracji do obiecującej cuda metropolii XIX wieku: ludność Chicago zwiększyła się z 30 tysięcy na początku stulecia do 112 tysięcy u jego schyłku. Obecnie rozwój miast również nie staje się wolniejszy nawet w obliczu pandemii; ludzkość zawsze płaciła ogromną cenę za zalety miast, a ich otwartość, różnorodność i gęstość przynosiły niekiedy zgubne skutki.
Skala obecnych procesów urbanizacyjnych jest dostrzegalna nawet z kosmosu: niektóre obszary planety widziane nocą z orbity są oświetlone. Renesans miast widać też na poziomie ulic. W połowie XX wieku i u jego schyłku miasta wydawały się niebezpieczne i obskurne, obecnie jednak są mniej groźne, stały się pożądane, modne i droższe, a ożywiają je ekskluzywne restauracje, uliczne fast foody, kawiarnie, galerie i sale koncertowe. Jednocześnie rewolucja cyfrowa tworzy nowe technologie, które likwidują wiele wad życia w mieście. Pojawiają się futurystyczne, oparte na przetwarzaniu danych „inteligentne miasta” z milionami sensorów pozwalających sztucznej inteligencji sterować ruchem ulicznym, koordynować transport publiczny, walczyć z przestępczością i zmniejszać poziom zanieczyszczeń. Miasta znowu stały się miejscami pożądanymi, a nie znienawidzonymi. Współczesny renesans miast widać na każdym kroku – świadczą o nim gentryfikacja zaniedbanych dzielnic, wzrost czynszów, adaptacje starych budynków i armia wystrzelających prawie wszędzie drapaczy chmur.
Na początku lat 90. XX wieku Szanghaj był spowitym smogiem „prowincjonalnym miastem Trzeciego Świata” (według miejscowej gazety), po czym przekształcił się w ikonę postindustrialnej rewolucji XXI wieku. Za przykładem Szanghaju i innych chińskich aglomeracji poszły inne miasta: od początku XXI wieku liczba wieżowców budowanych na świecie zwiększyła się o 402%. W ciągu osiemnastu lat liczba budynków przekraczających 150 metrów i mających przeszło 40 pięter wzrosła od przeszło 600 do 3251; w połowie stulecia pojawi się 41 000 takich budowli. Gwałtowna przemiana krajobrazu miejskiego w pionowy las drapaczy chmur rzuca się w oczy na całej planecie, od miast o tradycyjnie niskiej zabudowie, takich jak Londyn i Moskwa, do metropolii okresu boomu, na przykład Addis Abeby czy Lagos; wszystkie pragną manifestować swój dynamizm na tle niebaq3.
Miasta rosną, a także podbijają nowe obszary. Dawny podział na centrum i przedmieścia zaczął się zacierać. Przedmieścia przestały być monotonnymi osiedlami o banalnej zabudowie, jak w latach 80. XX wieku, stopniowo nabierają coraz bardziej miejskiego charakteru. Pojawia się coraz większa różnorodność etniczna, rosną przestępczość i narkomania. Ulice żyją własnym życiem – są to typowe wady i zalety centrów miast. Tradycyjne niewielkie śródmieście otoczone wianuszkiem dzielnic podmiejskich domów ustąpiło miejsca niskiej zabudowie ciągnącej się na ogromnej przestrzeni. Rezultatem są aglomeracje obejmujące całe regiony. Trudno dostrzec różnice, w kategoriach ekonomicznych, między Londynem a większością południowo-wschodniej Anglii. Atlanta w amerykańskim stanie Georgia zajmuje prawie pięć tysięcy kilometrów kwadratowych (Paryż zaledwie 100 kilometrów kwadratowych). Największa aglomeracja świata, Tokio, ma 40 milionów mieszkańców i obejmuje 1350 kilometrów kwadratowych. Nawet ten gigantyczny obszar przyćmiewają odgórnie zaplanowane aglomeracje chińskie, na przykład Jing-Jin-Ji, obejmująca 220 tysięcy kilometrów kwadratowych i zamieszkana przez 130 milionów ludzi. Kiedy mówimy o metropoliach XXI wieku, nie mamy na myśli śródmiejskich dzielnic biznesowych Manhattanu lub Tokio – klasycznych przykładów koncentracji władzy i bogactwa – lecz ogromne aglomeracje, gdzie miasta płynnie łączą się z innymi miastami.
Wspaniałą wizją nowych, asertywnych miast łatwo się zachłysnąć. Moda na mieszkanie w wieżowcach stała się domeną bogaczy; świadczy ona o pragnieniu ucieczki przed zatłoczonymi, chaotycznymi ulicami i znalezienia azylu wśród chmur. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych „dominującymi osiedlami naszej epoki” stają się slumsy i prowizoryczne osiedla. Przyszły styl życia większej części naszego gatunku widać raczej w zagęszczonych, samodzielnie zbudowanych przez mieszkańców i samoorganizujących się osiedlach Bombaju albo Nairobi, a nie w efektownych śródmieściach Szanghaju, Seulu czy w rozległej zabudowie Houston bądź Atlanty. Obecnie w slumsach żyje miliard ludzi – jedna czwarta mieszkańców miast. Takie bezplanowo zabudowane obszary noszą różne nazwy w różnych częściach świata: slumsy, favela, barrio, shanty town, township, kampung, campamento, gecekondu, villa miseria. Około 61% światowej siły roboczej – dwa miliardy zatrudnionych – pracuje w szarej strefie gospodarki; wielu z nich karmi rozrastającą się ludność miast, dostarcza jej odzieży i miejsca do spania. Nieformalna przedsiębiorczość tego rodzaju wypełnia lukę, z którą nie potrafią sobie poradzić władze wielu aglomeracji, zmagające się z potokami imigrantów. Poświęcamy wiele uwagi innowatorom działającym w sferze zaawansowanych technologii, jednak w światowych metropoliach istnieją również inni innowatorzy – ludzie działający na najniższym szczeblu drabiny społecznej, którzy wspomagają rozwój miast dzięki ciężkiej pracy i własnej przedsiębiorczościq4.
Szybki wzrost liczby wieżowców i slumsów zwiastuje nadejście „stulecia miast”. Mieszkańcy aglomeracji borykających się z coraz poważniejszymi problemami więcej zarabiają, ich sytuacja materialna jest znacznie lepsza niż ludności wiejskiej, ich dzieci mogą liczyć na lepszą edukację. 74% mieszkańców faveli Rio de Janeiro, którzy przybyli do miasta ze wsi, było analfabetami; obecnie 94% ich wnuków potrafi pisać i czytać. W ponadmilionowych miastach regionu subsaharyjskiego śmiertelność niemowląt jest o jedną trzecią niższa niż w mniejszych miejscowościach. W wiejskich regionach Indii uczęszcza do szkoły zaledwie 16% dziewcząt w wieku od 13 do 18 lat, przy czym ich rodziny zarabiają mniej niż dwa dolary dziennie; w Hajdarabadzie natomiast wskaźnik ten wynosi 48%. Błyskawiczna urbanizacja Chin doprowadziła do tego, że średnia długość życia wzrosła tam o osiem lat. Mieszkaniec Szanghaju może dożyć 80. roku życia, czyli o 10 lat więcej niż mieszkańcy wiejskich prowincji Chinq5.
Wśród 200 tysięcy ludzi, którzy przenieśli się w dniu dzisiejszym do miast, wielu uciekło przed nędzą. Miasto, zajmujące dawne tereny rolnicze, staje się jedynym miejscem, gdzie można zarobić na życie. Ale wielkie metropolie, jak zawsze w historii świata, stwarzają możliwości, które nie są dostępne nigdzie indziej. Wymagają przedsiębiorczości i odporności psychicznej. Brudne, pozbawione wygód sanitarnych slumsy w aglomeracjach krajów rozwijających się są największymi ośrodkami przedsiębiorczości globu. Powstają w nich skomplikowane mechanizmy wzajemnego wsparcia, łagodzące wstrząsy i napięcia związane z życiem w gigantycznym mieście. W bombajskim Dharavi, jednym z największych slumsów Azji, na powierzchni dwóch kilometrów kwadratowych mieszka prawie milion ludzi. Około 15 tysięcy jednopokojowych warsztatów i tysiące mikroskopijnych firm generują roczne obroty w wysokości miliarda dolarów. Duża liczba ludzi zajmuje się recyklingiem gór śmieci wyrzucanych przez 20 milionów pozostałych mieszkańców Bombaju. Mimo ogromnego zagęszczenia i braku policji (i innych podstawowych usług publicznych) Dharavi, podobnie jak inne gigantyczne slumsy Indii, jest miejscem, gdzie można bezpiecznie spacerować. Na początku lat 90. XX wieku grupka miłośników komputerów, samouków, przekształciła jedną z ulic Lagos w największy ośrodek informatyczny i technologiczny w Afryce: wioskę komputerową Otigba, gdzie działają tysiące drobnych przedsiębiorców – jej dzienne obroty przekraczają pięć milionów dolarów. Zagęszczenie nie przynosi korzyści jedynie bankierom z Wall Street albo z Pudong New Area w Szanghaju, kreatywnym twórcom reklam z Soho w Londynie czy informatykom z Doliny Krzemowej lub Bangalore; w miarę postępów urbanizacji zmienia się styl życia milionów ludzi na całym świecie. Miejska szara strefa – rozkwitająca na ulicach szybko rozrastającego się Lagos albo w bogatszych aglomeracjach w rodzaju Los Angeles – świadczy o ludzkiej umiejętności budowania miast od podstaw i tworzenia zorganizowanych społeczności nawet w pozornym chaosie. To kwintesencja miejskiej tradycji mającej sześć tysięcy lat.
Miasta, mimo swoich ogromnych sukcesów, są brutalnym, bezlitosnym środowiskiem. Oferują perspektywy edukacji i wyższych zarobków, ale mogą skazić duszę i umysł, zatruć płuca. Trzeba nauczyć się w nich żyć, znosić hałas, smog i denerwującą ciasnotę. Dharavi – sieć krętych zaułków, niesłychanie skomplikowane interakcje między ludźmi, nieustanna walka o byt, przytłaczające tłumy mieszkańców, pozorny chaos i spontaniczny porządek – to powtórka życia z dawnych epok: w labiryntach miast Mezopotamii, w pełnych chaosu starożytnych Atenach, w zatłoczonych miastach średniowiecznej Europy czy w XIX-wiecznych slumsach przemysłowego Chicago. Miasto ma w sobie coś przytłaczającego; jego dynamizm, nieustanna zmienność, miliony drobnych lub większych niedogodności stają się stopniowo trudne do zniesienia. W całej historii ludzkości miasta były uważane za sprzeczne z naturą i zdrowymi instynktami – widziano w nich siedlisko grzechu, chorób i patologii społecznych. Mit Babilonu trwa przez wieki: w miastach można odnieść oszałamiający sukces, ale mogą one również zmiażdżyć człowieka. Metropolie mają w sobie nieodparty urok, lecz jest w nich coś potwornego.
Nasz sposób kształtowania tego wrogiego środowiska jest fascynujący. W niniejszej książce traktuję miasta nie tylko jako miejsca, gdzie rodzą się władza i zyski, ale również jako środowisko mające głęboki wpływ na mieszkańców. Nie jest to książka o wspaniałych gmachach i planowaniu przestrzennym; opowiada o ludziach osiedlających się w miastach i sposobach, które pozwoliły im przetrwać w tym trudnym środowisku. Nie oznacza to, że architektura jest nieważna: kwintesencją zarówno życia w mieście, jak i tej książki jest interakcja między zabudową miasta a jego mieszkańcami. Jestem bardziej zainteresowany tkanką spajającą miejski organizm niż jego zewnętrznym wyglądem lub poszczególnymi organami.
Miasta są fascynujące, a zarazem niezgłębione – wyrastają na fundamencie historii, nieustannie splatają się w nich ludzkie doświadczenia. Łączą w sobie piękno i brzydotę, radość i cierpienie, są zjawiskiem wyjątkowo skomplikowanym, czasem pełnym sprzeczności. Stanowią alegorię ludzkiej egzystencji, można je w równej mierze kochać i nienawidzić. Są zmienne, stale się przekształcają i adaptują. Ukrywają swoją niestabilność, tworząc wielkie gmachy i efektowne budowle, ale wokół tych symboli stałości zachodzą ciągłe zmiany. Na przestrzeni dziejów są nieustannie niszczone i odbudowywane, co czyni je fascynującymi, ale bardzo trudnymi do zrozumienia. W niniejszej książce staram się przedstawić miasta w ruchu, nie w stanie statycznym.
W trakcie studiów poprzedzających napisanie Metropolis odwiedziłem wiele miast w Europie, Ameryce Północnej i Południowej, Afryce i Azji – tak różnych jak Bombaj i Singapur, Szanghaj i miasto Meksyk, Lagos i Los Angeles. Metropolis to chronologiczna analiza grupy miast, dostarczająca informacji nie tylko o poszczególnych epokach, lecz także o ogólnych problemach związanych z urbanizacją. Wybór niektórych z przedstawionych miast – Aten, Londynu i Nowego Jorku – wydaje się oczywisty; inne ośrodki, jak Uruk, Harappa, Lubeka czy Malakka, są mniej znane. Badając dzieje miast, odwiedzałem targi, suki i bazary, baseny, stadiony i parki, spacerowałem wśród ulicznych straganów z jedzeniem, zaglądałem do kawiarni, sklepów, centrów handlowych i supermarketów. Studiowałem malowidła, powieści, filmy i piosenki, a także oficjalne dokumenty, poszukując doświadczeń codziennego życia w mieście i chcąc zrozumieć jego intensywność. Miast trzeba doświadczać zmysłami – patrzeć, wąchać, dotykać, spacerować, czytać i korzystać z wyobraźni – pozwala to pojąć ich totalny charakter. W całych dziejach ludzkości życie w mieście zawsze koncentrowało się wokół doznań zmysłowych – jedzenia, picia, seksu, zakupów, plotek i zabawy. Te formy aktywności, tworzące teatr życia w mieście, stanowią główny temat Metropolis.
Miasta odnoszą sukcesy głównie dlatego, że obiecują przyjemności, dreszczyk emocji, splendor i fascynację, a także władzę, bogactwo i poczucie bezpieczeństwa. Jak się przekonamy, ludzkość od sześciu tysięcy lat nieustannie prowadzi eksperymenty dotyczące sposobów życia w miastach. Doskonale potrafimy się przystosować do życia w tych odpornych organizmach, potrafiących stawić czoła wojnom i katastrofom. Z drugiej strony nasze próby odgórnego projektowania miast zwykle okazywały się wyjątkowo nieudane; w imię postępu tworzono miejsca, które były raczej więzieniem niż źródłem wolności, źródłem nieszczęść, a nie zadowolenia. Urbaniści pragnący zrealizować marzenie o idealnej, naukowo zaprojektowanej metropolii doprowadzili do wielu niepotrzebnych tragedii. W mniej drastycznych wypadkach centralne planowanie często tworzyło sterylne środowisko pozbawione dynamizmu sprawiającego, że warto mieszkać w mieście.
Kwestia, jak żyć w miastach, jest coraz większym wyzwaniem w epoce, gdy nie tylko powstaje coraz więcej wielkich aglomeracji, lecz również duże obszary świata są zurbanizowane. Tylko zrozumienie oszałamiającej różnorodności doświadczeń związanych z życiem w miastach w różnych epokach i kulturach pozwala nam się zmierzyć z największym problemem trzeciego tysiąclecia. Miasta nigdy nie były doskonałe i nigdy nie będą. Duża część ich dynamiki i atrakcyjności jest związana z ich bałaganem przestrzennym. Mam na myśli różnorodność budynków, ludzi i form aktywności stłoczonych w jednym miejscu i zmuszonych do interakcji. Porządek z zasady jest antymiejski. Miasto budzi fascynację dzięki stopniowemu rozwojowi – procesowi budowy i przebudowy na przestrzeni pokoleń, co tworzy gęstą tkankę miejską. Istotę miasta stanowi bałagan. Pomyślmy o Hongkongu albo Tokio, gdzie nad ulicami wznoszą się drapacze chmur, a wszędzie roją się ludzie, wokół widać markety, sklepiki, ulicznych sprzedawców jedzenia, restauracje, kawiarnie, bary i warsztaty. Albo Dharavi w hałaśliwej aglomeracji indyjskiej, gdzie na ulicach nieustannie trwa gorączkowa aktywność mająca szybko zaspokoić podstawowe potrzeby mieszkańców metropolii. Amerykańsko-kanadyjska autorka Jane Jacobs pisała w latach 60. XX wieku, że miejskość (ang. urbanity) to przede wszystkim tłok i życie toczące się na ulicach. Jednym z kluczowych elementów życia w mieście jest dostępność obszarów, po których można spacerować. Pomyślmy jednak o nowoczesnych metropoliach na całym świecie, gdzie handel detaliczny, przemysł lekki, dzielnice mieszkaniowe i biurowe są rygorystycznie oddzielone. W wielu przypadkach ten podział miast na różne strefy ma wpływ wyjaławiający, nadaje miastom schludny, uporządkowany wygląd, ale pozbawia je dynamizmu. Taki efekt może przynieść nie tylko centralne planowanie, lecz także rozwój motoryzacji. Masowe posiadanie samochodów – najpierw w Stanach Zjednoczonych, później w Europie, a w końcu w Ameryce Łacińskiej – całkowicie zmieniło oblicze miast. Budowa dróg szybkiego ruchu doprowadziła do przeniesienia centrów handlowych na przedmieścia; w śródmieściach powstały szerokie, ruchliwe arterie i ogromne parkingi, co zniszczyło resztki spontanicznego życia toczącego się na ulicach.
Możemy popełnić błąd, mówiąc, że 50% ludności świata wiedzie miejskie życie. Duża część mieszkańców współczesnych miast nie praktykuje bowiem miejskiego stylu życia – jeśli rozumiemy przez to spacery po okolicy, łatwy dostęp do kultury, rozrywki, rekreacji, zatrudnienia, sklepów i miejsc interakcji społecznych. Wielu ludzi powyżej pięćdziesiątki prowadzi podmiejski styl życia: mieszka w eleganckich willach otoczonych trawnikami albo w tymczasowych, nielegalnych obozowiskach na obrzeżach szybko rozwijających się metropolii.
Problemem XXI wieku nie jest to, że zbyt szybko się rozwijamy, ale że nie stajemy się dostatecznie miejscy. Dlaczego to takie ważne? Nie miałoby to znaczenia, gdybyśmy mogli bez ograniczeń korzystać z zasobów planety. To, że do miast przybywa codziennie 200 tysięcy osób albo że około 2010 roku staliśmy się w większości gatunkiem miejskim, bardzo rzuca się w oczy, ale nie wyczerpuje wszystkich problemów. Znacznie bardziej niepokojąca jest wiedza, że między rokiem 2000 a 2030 populacja miejska się podwoi, a obszar zajęty przez betonową dżunglę potroi. W czasie tych trzech dekad obszar zajęty przez miasta powiększy się o powierzchnię równą Afryce Południowejq6.
Ekspansja miast sprawia, że wyrastają one na mokradłach, pustkowiach, w dżunglach tropikalnych, deltach rzecznych, lasach mangrowców, na równinach zalewowych i terenach rolniczych – ma to katastrofalne skutki dla bioróżnorodności i klimatu. Ludzie przenoszą góry, by urbanizować planetę – w sensie dosłownym. W 2012 roku w północno-zachodniej części Chin bezlitośnie wyrównano przeszło 700 szczytów wzgórz, po czym zasypano doliny i stworzono sztuczną równinę, na której ma powstać nowoczesna, pełna drapaczy chmur aglomeracja o nazwie Lanzhou New Area, jeden z punktów etapowych na Nowym Jedwabnym Szlaku.
Chińskie metropolie – podobnie jak wcześniej amerykańskie – mają coraz mniej zatłoczone śródmieścia, ponieważ rozwój sieci autostrad i rozbudowa dzielnic biurowych zmusza ludność do opuszczania gęsto zaludnionych centrów aglomeracji i przenoszenia się na ich obrzeża. Jest to część ogólnoświatowego trendu urbanizacyjnego opartego na zmniejszeniu gęstości zaludnienia i tworzeniu przedmieść łatwo dostępnych dzięki motoryzacji. Kiedy ludzie stają się bogatsi, domagają się większej przestrzeni życiowej. Jeśli mieszkańcy miast chińskich i indyjskich postanowią żyć w podobny sposób jak Amerykanie, korzystanie przez nich z samochodów zwiększy światową emisję dwutlenku węgla o 139%q7. Pandemia w 2020 roku i zagrożenie przyszłymi epidemiami mogą znowu zagrozić miastom, skłonić ludzi do ucieczki z metropolii, gdzie długotrwały lockdown i kwarantanna są trudne do zniesienia i gdzie ryzyko zakażenia jest większe. Jeśli tak się stanie, szkody ekologiczne okażą się poważne.
W gorącym, wilgotnym klimacie miasta mogą stanowić rozwiązanie problemu. Jak udowadniam w Metropolis, sięgając po przykłady z długiej historii ludzkości, miasta są niezwykle odporne, potrafią się adaptować i znosić różnego rodzaju katastrofy naturalne; od dawna dobrze sobie radzą z naciskami i zagrożeniami. Powinniśmy być innowacyjni. W obecnym stuleciu dwie trzecie największych metropolii o liczbie ludności przekraczającej pięć milionów, w tym Hongkong, Szanghaj, Nowy Jork, Dżakarta i Lagos, jest zagrożonych wzrostem poziomu mórz; wiele z nich cierpi wskutek ocieplenia i niszczycielskich huraganów. Nasze miasta znajdują się na pierwszej linii frontu nadciągającej katastrofy ekologicznej; z tego samego powodu mogą odegrać ważną rolę w ograniczeniu skutków zmian klimatycznych. Jedną z najbardziej niezwykłych cech miast jest ich zdolność metamorfozy. Na przestrzeni dziejów miasta zawsze przystosowywały się do zmian klimatu, przebiegu szlaków handlowych, rewolucji technologicznych, wojen, chorób i wstrząsów politycznych. Wielkie pandemie XIX wieku ukształtowały podwaliny współczesnych miast, ponieważ wymusiły rozwój inżynierii lądowej, inżynierii sanitarnej i planowania przestrzennego. Pandemie XXI wieku zmienią miasta w sposób, którego jeszcze nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Miasta z konieczności zaadaptują się również do zmian klimatycznych.
Jak będzie wyglądać ta ewolucja? W całej historii ludzkości wielkość miasta zawsze zależała od głównych środków transportu, zagrożeń zewnętrznych, dostępności zasobów naturalnych i ceny sąsiadujących terenów rolniczych. Najczęściej czynniki te ograniczały rozwój miast; tylko bogate i spokojne społeczeństwa mogą się rozrastać. W obecnym wieku zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa pojawi się nie ze strony armii najeźdźców, ale niestabilnego klimatu. Gęsto zaludnione miasta dysponują transportem publicznym, miejscami spacerowymi, sklepami i punktami usługowymi; wytwarzają znacznie mniej dwutlenku węgla i zużywają mniej zasobów środowiskowych niż olbrzymie przedmieścia. Niewielki obszar miast w pewnym stopniu łagodzi konflikt ze środowiskiem naturalnym, ponieważ pozwala uniknąć grzechu gigantomanii. Nie sugeruję, że powinniśmy się gromadzić w śródmieściach: to oczywiste, że są za małe. Mam na myśli urbanizację przedmieść i obrzeży wielkich aglomeracji, aby przejęły formy i funkcje centrów miast, stały się równie gęsto zaludnione, różnorodne i chaotyczne pod względem architektonicznym.
W 2020 roku, w okresie ograniczeń związanych z pandemią, gęstość zaludnienia w miastach zmieniła się z zalety w zagrożenie. Kontakty towarzyskie – jeden z najprzyjemniejszych elementów miejskiego życia – stały się czymś, czego należało za wszelką cenę unikać, jakby współobywatele byli śmiertelnymi wrogami. Miliardom ludzi nakazano trzymać się od siebie z daleka; życie w mieście stanęło na głowie. Jednak podatność mieszkańców miast na choroby i skutki izolacji nie powinna przesłaniać faktu, że zagęszczenie to kluczowy sposób osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Ekonomiści i urbaniści słusznie chwalą „efekt skupienia” (ang. clustering effect), który sprawił, że metropolie odnoszą sukcesy gospodarcze w epoce gospodarki opartej na wiedzy. Jednak efekt skupienia sprzyja nie tylko sukcesom start-upów. Gęsto zaludnione obszary miejskie wyzwalają innowacyjność i zdolności twórcze również na poziomie sąsiedzkim – nie w finansach czy nowoczesnej technologii, lecz w życiu codziennym. Dowodzi tego historia. Innymi słowy, zorganizowane, przedsiębiorcze społeczności mogą wzmocnić miasta w okresie, gdy potrzebujemy odpornych, potrafiących się adaptować miast, gotowych stawić czoła wyzwaniom związanym ze zmianami klimatycznymi i pandemiami. Dynamizm Dharavi, wioski komputerowej Otigba w Lagos i tysięcy nieformalnych społeczności dowodzi, że ludzka pomysłowość nie zna granic.
Tego rodzaju idea wymaga urbanizacji na gigantyczną skalę, a przede wszystkim nowej interpretacji różnorodnych funkcji, jakie mogą pełnić miasta; wymaga to wyobraźni. Najlepszym sposobem, aby otworzyć nam oczy na pełny zakres doświadczeń związanych z życiem w mieście, jest sięgnięcie do historii.
1
Uruk, 4000–1900 p.n.e.
Enkidu żył w zgodzie z naturą. Silny „jak skała z nieba”, obdarzony boskim pięknem, biegał z dzikimi zwierzętami, był wolny i szczęśliwy. Idylla trwała do chwili, gdy spostrzegł nagą Szamat kąpiącą się u wodopoju. Oczarowany widokiem pierwszej kobiety, jaką zobaczył, kochał się z nią przez sześć dni i siedem nocy.
Zaspokoiwszy nieokiełznaną żądzę, znowu próbował prowadzić wolne życie na łonie natury, ale stracił nad nią władzę. Uciekały przed nim zwierzęta, jego siła się zmniejszyła i po raz pierwszy poczuł się samotny. Zdezorientowany wrócił do Szamat, która opowiedziała mu o swojej ojczyźnie, legendarnym mieście Uruk, gdzie były monumentalne budowle i cieniste gaje palmowe, a za potężnymi murami mieszkały tysiące ludzi. W Uruk1 mężczyźni pracowali głową, a nie mięśniami. Nosili piękne stroje, codziennie odbywały się święta, a „bębny wybijały rytm”. Były tam najpiękniejsze kobiety na świecie, „obdarzone urokiem i dające rozkosz”. Szamat nauczyła Enkidu jeść chleb i pić piwo. Powiedziała kochankowi, że jego boskie umiejętności dadzą mu w mieście ogromną władzę. Włochate ciało Enkidu zostało ogolone, skóra namaszczona olejkami, a nagość okryta kosztowną odzieżą. Enkidu wyruszył do Uruk. Zrezygnował ze swobody i pierwotnych instynktów, przyciągnięty do miasta pokusą seksu, jedzenia i luksusu.
Miasta takie jak Uruk, Babilon, Rzym, Teotihuacán, Bizancjum, Bagdad, Wenecja, Paryż, Nowy Jork i Szanghaj zawsze olśniewały ludzi; wydawały się idealnym miejscem, gdzie marzenia stają się rzeczywistością, gdzie można zrealizować własne zdolności twórcze. Enkidu symbolizuje ludzkość w nieskażonym stanie; został zmuszony do wyboru między wolnością związaną z naturą a sztucznością miasta. Szamat to uosobienie wyrafinowanej kultury miejskiej. Podobnie jak Szamat miasta kuszą i uwodzą, obiecują realizację potencjału tkwiącego w człowiekuq8.
Opowieść o Enkidu pojawia się na początku Eposu o Gilgameszu, jednego z najstarszych dzieł literackich w historii ludzkości. Epos o Gilgameszu został spisany około 2100 roku p.n.e. przez Sumerów, lud mieszkający w miastach Mezopotamii, obecnie na terenie Iraku; było to jedno z miejsc, gdzie wynaleziono pismo. Przybysz zbliżający się do Uruk w okresie rozkwitu metropolii około 3000 roku p.n.e. byłby oszołomiony. Miasto miało między 50 a 80 tysięcy mieszkańców i zajmowało siedem i pół kilometra kwadratowego. W owym czasie na całym świecie nie istniały miejsca o większej gęstości zaludnienia. Uruk przypominało mrowisko: wznosiło się na szczycie wzgórza uformowanego przez wiele pokoleń osadników. Na warstwach dawnych śmieci i gruzów stał akropol dominujący nad okolicznymi równinami i widoczny z odległości wielu kilometrów.
Oznaki działalności mieszkańców Uruk można było dostrzec na długo przed tym, nim miasto pojawiło się w polu widzenia. Ludność stolicy Mezopotamii uprawiała okoliczne tereny, wykorzystywała je dla swoich potrzeb. Setki tysięcy hektarów pól, sztucznie nawadnianych za pomocą kanałów, pozwalały na hodowlę owiec oraz dostarczały pszenicy i daktyli, stanowiących pożywienie mieszkańców metropolii, oraz prosa, z którego warzono piwo dla ludu.
Najbardziej zdumiewające były wysokie wieże poświęcone bogini miłości i wojny, Inanie, oraz Anu, bogowi nieba. Wzniesiono je na gigantycznych platformach wznoszących się nad miastem. Stanowiły rzucający się w oczy znak wizualny, podobnie jak dzwonnice i kopuły Florencji oraz las wieżowców Szanghaju w XXI wieku. Wieża Anu, biała, ogromna, zbudowana z wapienia, pokryta gipsowym tynkiem, odbijała promienie słońca i przypominała współczesny drapacz chmur. Wyglądała jak latarnia morska stojąca na środku równiny i świadczyła o potędze cywilizacji.
Dla mieszkańców starożytnej Mezopotamii miasto symbolizowało triumf ludzkości nad naturą; krajobraz ukształtowany przez człowieka jasno to wszystkim uzmysławiał. Mury Uruk, z licznymi bramami i wieżami, miały dziewięć kilometrów średnicy i wysokość siedmiu metrów. Po przejściu przez którąś z bram natychmiast widziało się, że mieszkańcy pokonali naturę. Wokół właściwego miasta rozciągały się wypielęgnowane ogrody obfitujące w owoce, warzywa i zioła. Rozbudowana sieć kanałów dostarczała wodę z Eufratu. Podziemna sieć glinianych rur usuwała poza mury ścieki wytworzone przez dziesiątki tysięcy ludzi. Ogrody i gaje palm daktylowych stopniowo znikały i zaczynało się śródmieście. Labirynt wąskich, krętych uliczek i zaułków z niewielkimi, pozbawionymi okien domami mógł się wydawać straszliwie ciasny, pozbawiony otwartych przestrzeni, ale tego rodzaju rozplanowanie tworzyło specyficzny mikroklimat: cień, prądy powietrzne, wąskie ulice i gęsta zabudowa łagodziły palące słońce Mezopotamiiq9.
Hałaśliwe, ciasne i ruchliwe Uruk oraz siostrzane miasta Mezopotamii były czymś niezwykłym. W dziele literackim powstałym mniej więcej w tym samym czasie co Epos o Gilgameszu autor wyobraża sobie, że bogini Inana sprawi, że:
magazyny będą pełne towarów, w mieście powstaną domy, ludzie będą jeść wspaniałe potrawy, pić pyszne napoje, w czasie świąt na placach zapanuje radość, ludzie zgromadzą się w miejscach, gdzie odprawiane są ceremonie, znajomi spotkają się na ucztach, cudzoziemcy będą krążyć po ulicach jak dziwne ptaki na niebie (…) na placach publicznych pojawią się małpy, potężne słonie, bawoły błotne, egzotyczne zwierzęta, rasowe psy, lwy, górskie koziorożce i owce alum o długiej sierści.
W dalszej części utworu autor opisuje miasto z ogromnymi spichrzami wypełnionymi pszenicą oraz z magazynami, w których przechowuje się złoto, srebro, miedź, cynę i lapis-lazuli. W tym wyidealizowanym świecie do miasta napływają najwspanialsze dobra, by cieszyć mieszkańców. Tymczasem „na ulicach odezwały się bębny tigi, a poza murami flety i instrumenty zamzam. Port, w którym cumowały statki, wypełnił się radością”q10.
„Uruk” oznacza po prostu „miasto”. Była to pierwsza metropolia świata i przez tysiąc lat najpotężniejszy ośrodek osadnictwa na planecie. Kiedy ludzie skupili się w jednym miejscu i stworzyli ogromną społeczność, rzeczywistość zaczęła się zmieniać z niewiarygodną szybkością – mieszkańcy Uruk byli pionierami technologii, które przekształciły oblicze planety: żyli, ubierali się, jedli i myśleli w nowy sposób. Powstanie miast na brzegach Tygrysu i Eufratu stworzyło nową, niepowstrzymaną siłę kształtującą historię ludzkości.
Zakończenie epoki lodowcowej, które nastąpiło około 11 700 lat temu, całkowicie zmieniło życie mieszkańców globu. Na całym świecie społeczności myśliwsko-zbierackie zaczęły udomawiać i hodować rośliny, którym sprzyjało ocieplenie klimatu. Ale to Żyzny Półksiężyc – obszar rozciągający się od doliny Nilu na wschodzie do Zatoki Perskiej na zachodzie, obejmujący współczesne Egipt, Syrię, Liban, Izrael, Palestynę, Jordanię, Irak, południowo-wschodnią część Turcji i zachodnią część Iranu – był najkorzystniejszym terenem dla rozwoju rolnictwa. Ten względnie niewielki region odznaczał się dużą zmiennością klimatyczną, a jego poszczególne części leżały na różnych wysokościach nad poziomem morza, co korzystnie wpływało na bioróżnorodność. Co szczególnie istotne, rosły tam w stanie dzikim rośliny stanowiące podstawę większości współczesnego rolnictwa – pszenica płaskurka, pszenica samopsza, proso, len, groch, groch włoski, soczewica i groszek skrzydlasty. Żyły tam również duże ssaki nadające się do udomowienia: krowy, kozy, owce i świnie. Po kilku tysiącach lat kolebka rolnictwa stała się kolebką urbanizacji.
W 1994 roku na terenie Göbekli Tepe (Wybrzuszone Wzgórze) w Turcji rozpoczęto prace archeologiczne, którymi kierował Klaus Schmidt. Odkryto ogromny kompleks świątynny złożony z wielkich, ustawionych w kręgach kamiennych kolumn w kształcie litery T. Ta budząca podziw konstrukcja nie została zbudowana przez zaawansowaną technologicznie, osiadłą społeczność wiejską. Ogromne, 22-tonowe bryły wykuto w kamieniołomach i przetransportowano na wzgórze 12 tysięcy lat temu (warto wspomnieć, że budowa Stonehenge rozpoczęła się pięć tysięcy lat temu). Odkrycie Göbekli Tepe zrewolucjonizowało teorie naukowe na temat wczesnych dziejów ludzkości. Pojawił się dowód, że społeczności myśliwsko-zbierackie współpracowały na naprawdę ogromną skalę. Ocenia się, że w celu przetransportowania wapiennych megalitów na wzgórze musiało ze sobą współpracować pięciuset ludzi z różnych grup lub plemion. Pragnęli oddać cześć bogu lub bogom, których nie znamy, i wypełnić uświęcony obowiązek. Nie ma żadnych dowodów, że ktoś kiedykolwiek mieszkał na Göbekli Tepe; było to jedynie miejsce kultu i cel pielgrzymek.
Konwencjonalne teorie zakładają, że takie osiągnięcia są możliwe, gdy pojawiają się nadwyżki zboża, co uwalnia część społeczności od obowiązku codziennej pracy i pozwala wykonywać wyspecjalizowane działania niezwiązane z rutynowymi zajęciami. Miałoby to nastąpić w okresie po narodzinach rolnictwa i wsi. Odkrycia w Göbekli Tepe postawiły te teorie na głowie. Najstarsi budowniczowie i czciciele bogów na szczytach wzgórz dysponowali ogromną ilością zwierzyny i roślin. Obfitość pożywienia, skojarzona ze skomplikowanym systemem religijnym, skłoniła gatunek Homo sapiens do radykalnej zmiany sposobu życia i struktury plemiennej, która istniała od 150 tysięcy lat.
Świątynie pojawiły się przed gospodarstwami rolnymi; mogły nawet sprawić, że gospodarstwa rolne stały się niezbędne, by wyżywić osady zamieszkane przez czcicieli bogów. Badania genetyczne dowodzą, że pierwsze udomowione odmiany pszenicy samopszy pojawiły się 30 kilometrów od Göbekli Tepe 500 lat po rozpoczęciu budowy sanktuarium. W owym czasie na okolicznych wzgórzach ustawiono megality w kształcie litery T, a w pobliżu powstały wioski.
Współcześni archeolodzy mogli zbadać Göbekli Tepe, ponieważ około 8000 roku p.n.e. z niewiadomych powodów zostało zasypane. Następne próby budowy podobnych gigantycznych sanktuariów podjęto dopiero pięć tysięcy lat później, gdy wzniesiono świątynie sumeryjskie w południowej Mezopotamii. Tymczasem ludność Żyznego Półksiężyca prowadziła eksperymenty związane z nowymi formami egzystencji.
Rewolucja neolityczna przebiegała szybko. Około 9000 lat p.n.e. większość ludności Żyznego Półksiężyca odżywiała się upolowaną zwierzyną. 6000 lat p.n.e. w regionie rozkwitło rolnictwo. Plemiona łowiecko-zbierackie, odżywiające się w rozmaity sposób i często przenoszące się z miejsca na miejsce, w ciągu wielu pokoleń zostały zastąpione przez społeczności rolnicze, które hodowały kilka podstawowych gatunków roślin i zwierząt. Jerycho powstało jako obozowisko plemienia łączącego łowiectwo z uprawą dzikich zbóż. Po 700 latach kilkuset mieszkańców osady uprawiało pszenicę płaskurkę, proso i rośliny strączkowe; broniły ich mocny mur i wieża. W VII wieku p.n.e. gigantyczną społecznością w kategoriach prehistorycznych stało się Çatalhöyük we współczesnej Turcji, gdzie mieszkało od 5 do 7 tysięcy osób.
Ani Jerycho, ani Çatalhöyük nie stały się miastami. Pozostały ogromnymi wioskami, którym brakowało wielu cech kojarzących się nam z urbanizacją. Wydaje się, że miasta nie są produktem korzystnych lokalizacji, żyznych, zielonych pól i dostępu do materiałów budowlanych. Może życie stało się zbyt łatwe? Ziemia dostarczała wszystkich potrzebnych produktów, a ewentualne braki zaspokajał handel.
Miasta pojawiły się najpierw w południowej Mezopotamii, na obrzeżach Żyznego Półksiężyca. Istnieje dawna teoria, dlaczego tak się stało: gleba i klimat nie sprzyjały uprawom, rzadko padały deszcze, a ziemia była sucha i równinna. Uprawa roślin na pustkowiach była możliwa tylko dzięki wykorzystaniu wód Eufratu i Tygrysu. Ludzie kopali zatem kanały irygacyjne, by nawadniać pola wodą z rzek. I nagle ziemia mogła produkować ogromne nadwyżki zboża. Wynika z tego, że miasta nie są produktem łagodnego klimatu i żyznej gleby, lecz powstały również w surowszych warunkach, które wymagały od ludzi współpracy i pomysłowości. Pierwsze miasta powstały w Mezopotamii, gdy mieszkańcy regionu zatriumfowali nad przeciwnościami. Głównym elementem tych ośrodków była świątynia, a najważniejszą rolę odgrywały elity kapłańskie i urzędnicze koordynujące przekształcanie środowiska i zarządzanie zagęszczoną populacją.
To fascynująca hipoteza, ale podobnie jak wiele naszych poglądów na wczesną fazę rozwoju cywilizacji, została niedawno podważona. Miasta rodziły się bowiem w trudniejszych warunkach, na bagnach, jako twór bardziej egalitarnego społeczeństwa.
Sumerowie i ludy, które przyjęły ich religię, wierzyli, że pierwsze miasto powstało na pierwotnych mokradłach. Mity Sumerów opisywały świat wszechobecnych rozlewisk, gdzie ludzie pływali łodziami, a zachowane gliniane tabliczki przedstawiają żaby, ptactwo wodne, ryby i trzciny. Obecnie miasta sumeryjskie znajdują się na ponurej, niegościnnej pustyni daleko od morza i głównych rzek; są zasypane wydmami. Pierwsi archeolodzy nie wierzyli więc w mity o powstaniu miast na bagnach, gdyż obecnie są one położone na pustyni. Te baśnie o wodnej genezie miast zgadzają się jednak z niedawnymi odkryciami na temat zmian ekosystemu południowej Mezopotamii.
Zmiany klimatu pomogły zapoczątkować urbanizację. W piątym tysiącleciu p.n.e. poziom wód Zatoki Perskiej był o dwa metry wyższy niż obecnie, co było skutkiem holoceńskiego optimum klimatycznego, gdy wzrost temperatur spowodował podniesienie poziomu oceanów. Zatoka Perska sięgała 200 kilometrów dalej na północ niż obecnie, a suche teraz regiony południowego Iraku były pokryte mokradłami. Kiedy klimat się zmienił, bagnista delta Eufratu i Tygrysu przy ujściu obu rzek do Zatoki Perskiej zaczęła przyciągać migrantów. Rosły tam liczne gatunki pożywnych roślin. W słonych wodach roiło się od ryb i mięczaków; w bujnych zaroślach na brzegach rzek i strumieni mieszkały zwierzęta. Nie był to jeden ekosystem, tylko kilka. Pokryta bujną zielenią równina zalewowa umożliwiała uprawę zbóż, a półpustynia hodowlę zwierząt. W delcie osiedlali się ludzie przybyli z różnych kręgów kulturowych Żyznego Półksiężyca; przynieśli z północy umiejętność wypalania cegieł, tworzenia kanałów nawadniających i wyrobu ceramiki. Budowali wioski na piaszczystych, owalnych wyspach na mokradłach, stabilizując podłoże za pomocą trzcin wzmocnionych smołąq11.
Wiele tysięcy lat wcześniej w Göbekli Tepe społeczności łowiecko-zbierackie wykorzystały warunki idealne dla myśliwych, by stworzyć ogromne sanktuarium. Coś podobnego wydarzyło się przed 5400 rokiem p.n.e. również na piaszczystym wybrzeżu nieopodal laguny, gdzie pustynia stykała się z mokradłami Mezopotamii. Może ludzie uznali to miejsce za święte, ponieważ laguna stanowiła życiodajną siłę? Najstarsze ślady osadnictwa na piaszczystej wyspie, nazwanej później Eridu, to ości ryb, kości dzikich zwierząt i muszle mięczaków, co sugeruje, że w tym świętym miejscu odbywały się rytualne uczty. Z czasem wzniesiono tam niewielką świątynię, by czcić bóstwo rzeczne.
Kolejne pokolenia rozbudowywały świątynię i zmieniały jej kształt; w końcu powstała wysoka konstrukcja wzniesiona na platformie z cegieł. Coraz ambitniejsze projekty były możliwe dzięki obfitości pożywienia dostarczanego przez deltę. Eridu zaczęto czcić jako miejsce stworzenia świata.
W mitologii sumeryjskiej świat był wodnym chaosem, dopóki bóg Enki nie zbudował trzcinowej konstrukcji i nie wypełnił jej błotem. Bogowie zamieszkali na suchej wyspie stworzonej z trzcin i błota – podobnie jak pierwotni mieszkańcy mokradeł we wzniesionych przez siebie wioskach. Enki postanowił zbudować swoją świątynię w Eridu, gdzie po raz pierwszy pojawił się stały ląd. Po czym aby „osiedlić bogów w miejscu cieszącym ich serca” – innymi słowy, w świątyniach – stworzył ludzkość, która miała służyć bogom.
Mokradła, położone na granicy między morzem a pustynią, były symbolem nierozerwalnego związku ładu i chaosu, życia i śmierci. Ogromne zasoby delty, oazy dobrobytu we wrogim środowisku, przekonały ludzi, że to najświętsze miejsce w boskim planie stworzenia świata. Jednak mimo całej obfitości pożywienia zamieszkiwanie w tym miejscu było ryzykowne. Kiedy wiosenne słońce topiło wielkie ilości śniegu w dalekiej Armenii oraz w górach Taurus i Zagros, delta stawała się nieprzewidywalna i niebezpieczna. Gwałtowne fale powodziowe zmywały trzcinowe chaty i zatapiały pola. Kiedy indziej znów wszystko zasypywały szybko posuwające się wydmy. Świątynia, stojąca na wysokiej platformie i zabezpieczona przed powodziami, była potężnym symbolem trwałości wobec kaprysów natury. Eridu uważano nie tylko za miejsce, gdzie powstał świat – wierzono również, że świątynia jest prawdziwym domem Enki. Ceglane konstrukcje wymagają jednak ciągłych napraw, więc czciciele Enki nieustannie pomagali mu walczyć z chaosem zagrażającym Eriduq12.
Robotnicy dbający o świątynię musieli gdzieś mieszkać i otrzymywać przydziały żywności, potrzebna więc była administracja złożona z kapłanów. Wokół świątyni powstawały warsztaty, gdzie wytwarzano ozdoby odpowiednie dla domu boga. Eridu nigdy nie stało się miastem. Mity sumeryjskie wyjaśniają przyczynę tego: Enki nie chciał się dzielić z ludźmi darami cywilizacji i urbanizacji, samolubnie trzymał je zamknięte w świątyni. Działo się tak do czasu, gdy Inana, święta złodziejka, bogini miłości, seksu, płodności i wojny, przypłynęła łodzią do Eridu i upiła Enki. Kiedy spał odurzony piwem, Inana ukradła święte tajemnice i wróciła łodzią do własnej wyspy na bagnach, Uruk, i tam wykorzystała boską wiedzę.
Legenda mitologizuje rzeczywiste wydarzenia. Eridu faktycznie stało się inspiracją dla innych: na piaszczystych wyspach na mokradłach pojawiły się podobne święte miejsca. Na sztucznie usypanym wzgórzu na brzegu Eufratu wzniesiono świątynię Inany. Nazwano ją Eanna, Dom Nieba. W pobliżu, na wzgórzu o nazwie Kullaba, stała inna świątynia – był to dom Anu, boga nieba. Mieszkańcy mokradeł zaczęli osiedlać się w tym miejscu i czcić bogów około pięciu tysięcy lat p.n.e.
W ciągu następnych kilku wieków okręgi świątynne Eanny i Kullaby modernizowano i przebudowywano, za każdym razem coraz śmielej i ambitniej pod względem architektonicznym. Przestrzeń między dwoma wzgórzami, położonymi w odległości 800 metrów, utworzyła jeden obszar osadniczy znany jako Uruk. Świątynię w Eridu kilkakrotnie przebudowywano w podobny sposób, ale mieszkańcy Uruk stworzyli coś większego i wspanialszego. Ich dynamiczna kultura wymagała ciągłego burzenia i budowania.
Siłą napędową było zbiorowe pragnienie tworzenia wspaniałych gmachów. Delta zapewniała obfite pożywienie, co sprawiało, że wielu ludzi mogło się zajmować budownictwem; roboty publiczne były planowane przez wyszkolonych specjalistów. Liczne cieki wodne umożliwiały łatwy transport. Mokradła stanowiły podstawę urbanizacji, ale tak naprawdę napędzała ją potężna ideologia. Jak inaczej wytłumaczyć gigantyczne nakłady pracy i czasu? Kompleksy świątynne Eanny i Kullaby nie miały żadnych funkcji praktycznych. Wczesne świątynie przypominały tę wzniesioną w Eridu, jednak budowniczowie Uruk dokonali spektakularnych postępów architektonicznych i zastosowali zupełnie nowe technologie. Wznosili platformy z ubitej ziemi impregnowanej smołą, budowali fundamenty i mury z bloków wapienia (wydobywanego 80 kilometrów od miasta) łączonych zaprawą murarską. Glinę pokrywającą zewnętrzne ściany i kolumny zdobiono geometrycznymi mozaikami wykonanymi z milionów kolorowych stożków z terakoty.
Kiedy rozpoczynano budowę nowej świątyni, starą wypełniano gruzem. Stanowiła podstawę platformy, na której wznoszono następny dom boga. Gigantyczne zikkuraty (akropole) konstruowane wspólnymi siłami mieszkańców były dostępne dla każdego – nic nie oddzielało ich od ludności. Z poziomem gruntu łączyły je ogromne schody i rampy, na których odbywały się procesje; przed głównymi budowlami stały rzędy kolumn pozwalające zajrzeć do wnętrza. Świątynie były otoczone przez place, chodniki, tarasy, warsztaty i nawadniane ogrody. Wokół wielkich budowli powstało miasto zajmujące 400 hektarów, pełne wąskich uliczek i zamieszkane przez tysiące osóbq13.
Później, w drugiej połowie czwartego tysiąclecia p.n.e., południowa Mezopotamia doświadczyła kolejnej gwałtownej zmiany klimatu. Szybki wzrost średnich temperatur rocznych połączony z coraz mniejszymi opadami sprawił, że poziom wody w dwóch wielkich rzekach opadał. Linia brzegowa Zatoki Perskiej cofnęła się w porównaniu z apogeum w środkowym holocenie. Mokradła i cieki wodne, które poniekąd stworzyły Uruk, zaczęły wysychać.
Zmiana klimatu Mezopotamii pięć tysięcy lat temu przez długi czas maskowała fakt, że urbanizacja rozpoczęła się na bagnach. Jeśli jednak patrzymy na rozwój miast w kontekście globalnym i bierzemy pod uwagę bardzo niedawne odkrycia, doświadczenie mieszkańców Mezopotamii nie wydaje się niezwykłe. Kiedy pojawiały się izolowane miasta, mokradła były idealnym miejscem, by się osiedlać. Pierwszy ośrodek miejski na terenie obu Ameryk powstał niedaleko współczesnej wioski San Lorenzo Tenochtitlán w Meksyku, na płaskowyżu otoczonym siecią rzek spływających do Zatoki Meksykańskiej i tworzących bagnistą deltę. Podobnie jak wcześniejsi budowniczowie Eridu i Uruk, Olmekowie z prehistorycznego miasta położonego w pobliżu dzisiejszego San Lorenzo, żyjący w drugim tysiącleciu p.n.e., byli rybakami i zbieraczami: korzystali z zalet gorącego, wilgotnego klimatu. Podobnie jak Eridu, dawne San Lorenzo stanowiło ośrodek kultu, słynący z kolosalnych, kamiennych głów bogów. Pierwsze miasta, które pojawiły się w Chinach za panowania dynastii Szang, współczesnej Olmekom (1700–1050 p.n.e.), również powstały na bagnistej, aluwialnej równinie w dolnym biegu Żółtej Rzeki. A wspaniałą stolicę starożytnego Egiptu, Memfis, także zbudowano w miejscu, gdzie zaczyna się delta Nilu. Podobne zjawiska zachodziły ponadto w Afryce Subsaharyjskiej, gdzie najstarszy ośrodek miejski powstał w okolicach Dżenne około 250 roku p.n.e. na mokradłach delty Nigru, obecnie na terenie Maliq14.
Naturalnie pierwsze miasta nie wyrosły na mokradłach w ciągu jednego dnia; nie powstały bez znaczących interakcji z innymi społecznościami. Można zaryzykować twierdzenie, że atrakcyjne mokradła przyciągały ludzi wychowanych w różnych kulturach, którzy importowali techniki budowlane, wierzenia, narzędzia, sposoby uprawy roli, rzemiosła, kontakty handlowe i idee. Zmiany klimatu uczyniły Mezopotamię najgęściej zaludnionym obszarem planety.
W wilgotnym, nieprzewidywalnym środowisku miasta były bardzo atrakcyjną propozycją. Dowodziły, że ludzkość może zatriumfować nad naturą. Eridu powstało dzięki zderzeniu wiary i topografii. Niezwykle obfite, stale odradzające się zasoby żywnościowe mokradeł nie tylko doprowadziły do powstania miast, lecz także dostarczały im energii, pozwoliły się powiększać i osiągać niezwykły poziom komplikacji wewnętrznejq15.
Kiedy w południowej Mezopotamii warunki środowiskowe radykalnie się zmieniły, styl życia związany z mokradłami odszedł w przeszłość. W owym czasie jednak, po tysiącu lat rozwoju, cywilizacja miejska już dojrzała. Cofanie się bagien sprawiło, że Uruk stało się wysoko położonym, suchym miastem, lecz historia urbanizacji to w dużej mierze dzieje przystosowania się ludzi do zmieniającego się środowiska, a także adaptacji środowiska dokonywanej przez ludzi, by zaspokajać własne potrzeby.
Rolnicy z mokradeł, pozbawieni dawnych źródeł utrzymania, podążali do miast, co doprowadziło do sytuacji, że w miastach Dolnej Mezopotamii żyło 90% ludności. To ogromne zbiorowisko, o długich tradycjach w sferze architektury i inżynierii, było w stanie pokonać wyzwania związane ze zmianami klimatu i wykorzystać nowy potencjał równin zalewowych; stworzyło ogromne systemy irygacyjne, dzięki którym można było nakarmić wielu ludzi. Rolnictwo pojawiło się przed miastami, ale rewolucja rolnicza była skutkiem rewolucji urbanizacyjnej.
Miasto nie jest jedynie zbiorowiskiem budynków: od innych osiedli ludzkich odróżnia je nie tylko kształt materialny, lecz również aktywność mieszkańców. W mieście ludzie mogą wykonywać zawody, którymi nie byliby w stanie się zajmować w wiosce albo na farmie. Uruk, nazywane „kuźnią bogów”, słynęło z wyjątkowo zręcznych złotników, odlewaczy miedzi, metalurgów i jubilerów. Znaczną część mieszkańców miasta tworzyli wykwalifikowani rzemieślnicy specjalizujący się w różnych pracach: zajmowali się obróbką kamieni, metali i klejnotów. Luksusowe surowce potrzebne wielkiej metropolii nie były dostępne w bliskiej odległości, jednak zmiany klimatyczne przyniosły nie tylko obfite plony. Strumyki płynące niegdyś przez słone mokradła zmieniono w sieć kanałów żeglugowych łączących Uruk z wielką arterią handlową, Eufratemq16.
Wyspy znane obecnie jako Bahrajn dostarczały macicy perłowej i rzadkich muszli. Złoto, srebro, ołów i miedź pochodziły ze wschodniej Anatolii, Iranu i Arabii. Rzemieślnicy z Uruk potrzebowali obsydianu, kwarcu, serpentynu, kamienia mydlanego, ametystu, jaspisu, alabastru, marmuru i innych pięknych materiałów. Z gór Afganistanu i północnego Pakistanu, położonych w odległości przeszło 2500 kilometrów od Mezopotamii, przywożono cenny ciemnogranatowy lapis-lazuli. Karneol i agat docierały do Uruk aż z Indii. Domy bogów należało ozdabiać pięknymi kamieniami, lecz cenną biżuterię mogli nosić również zwykli śmiertelnicy, korzystali z ozdobnej broni, pucharów i naczyń. Pili wino i używali oliwy, które dostarczano statkamiq17.
W poszczególnych dzielnicach, na które podzielono starożytne Uruk, mieszkali rzemieślnicy specjalizujący się w odrębnym fachu. Pracowali wraz z rodzinami na dziedzińcach domów lub w warsztatach. Gęstość zabudowy i plan miasta, pełnego chłodnych, ocienionych uliczek, wszystko to ułatwiało nawiązywanie relacji towarzyskich, sprzyjało wymianie idei, eksperymentom, współpracy i intensywnej rywalizacji. Gwałtowny dynamizm Uruk był w dużej mierze skutkiem roli stolicy Mezopotamii jako ośrodka handlu.
Epos o Gilgameszu stawia zaskakująco aktualne pytania na temat natury miasta. Jak i dlaczego ludzie poszli śladem Enkidu i zamieszkali w miastach? Jaką cenę zapłacili za zamianę prymitywnej wolności na wygody? Miasta wynaleziono stosunkowo niedawno, a nasze doświadczenia życia w nich obejmują mikroskopijny procent czasu obecności gatunku ludzkiego na Ziemi. Po co zamieniać swobodę i ruchliwość na statyczną egzystencję w zatłoczonej metropolii? W jaki sposób gatunek, który przez tysiące lat ewoluował w jednym środowisku, może się przystosować do innego środowiska, prawie zupełnie odmiennego? Za jaką cenę psychiczną?
Autorzy Eposu o Gilgameszu zadawali te pytania w kilku wariantach. Podobnie jak wielu innych ludzi na przestrzeni dziejów, król Uruk Gilgamesz, na poły śmiertelnik, na poły bóg, uważa życie w mieście za męczące. Rządzi mieszkańcami pełen wściekłej energii. Dzikus Enkidu został stworzony przez bogów jako towarzysz Gilgamesza, by pomóc go okiełznać. Enkidu i Gilgamesz stanowią parę przeciwieństw – wiejski, naturalny instynkt walczy z cywilizowaną, miejską tożsamością. Gilgamesz, ucieleśnienie miasta, i dziki Enkidu stają się serdecznymi przyjaciółmi; ich siła i energia się dopełniają. Enkidu zachęca Gilgamesza, by wykorzystał swoją moc, dotarł do cedrowego lasu w górach Liban, leżącego w odległości setek kilometrów – była to tajemna siedziba bogów, do której wstęp był zakazany – a później stoczył bitwę z monstrualnym, gigantycznym strażnikiem, Humbabą. Według sumeryjskiego eposu mężczyzna może być prawdziwym mężczyzną tylko wtedy, gdy stawia czoła naturze z dala od odbierających siłę luksusów miasta. Zdobycie cedrowego lasu przyniesie Gilgameszowi wieczną sławę i honor, których pożąda. Zapewni również coś bardziej konkretnego. Uruk i inne miasta południowej Mezopotamii cierpiały na brak drewna, a architekci i budowniczowie niezwykle cenili cedry libańskie. Dach tylko jednej z licznych świątyń Uruk wymagał zużycia od trzech do sześciu tysięcy metrów bieżących drewna. Gilgamesz i Enkidu wyruszają zatem na wojnę przeciwko naturze. Niedawno ucywilizowany Enkidu przysięga, że zetnie najwspanialszy cedr i spławi go Eufratem, pokonując setki kilometrów. W cywilizowanym świecie wykona z tego drewna ogromną bramę świątyni.
Bohaterom eposu udaje się pokonać i zabić olbrzyma, a potem ściąć mnóstwo wspaniałych cedrów. Para pełnych pychy herosów budzi w końcu gniew bogów. Do tego Gilgamesz odrzuca seksualne propozycje jednej z bogiń, a ta w odwecie wysyła Niebiańskiego Byka, by zniszczył Uruk i zabił Gilgamesza. Bohaterowi udaje się jednak z pomocą Enkidu pokonać bestię. Ten akt ostatecznej pychy doprowadza bogów do jeszcze większej wściekłości, więc zsyłają na Enkidu chorobę.
Konający Enkidu przeklina Szamat, nierządnicę, która niegdyś go uwiodła i skłoniła do porzucenia swobodnego, szczęśliwego życia na łonie natury. Zamienił prostotę na cywilizację, co odebrało mu siłę, uczyniło słabymq18.
Miasta zawsze miały w sobie coś morderczego. Metropolia taka jak Uruk, gdzie tony fekaliów pochodzenia ludzkiego i zwierzęcego wylewano do stojącej wody, była idealnym siedliskiem bakterii. W przemysłowym Manchesterze i Chicago w XIX wieku 60% dzieci umierało przed ukończeniem piątego roku życia, a przeciętna długość życia wynosiła 26 lat. W tym okresie na wsi umierało 32% dzieci poniżej piątego roku życia, a przeciętna długość życia wynosiła 40 lat. Miasto zatem to miejsce, z którego należy uciec – taki scenariusz powtarza się na przestrzeni dziejów. W XX wieku w Stanach Zjednoczonych i Europie ludzie masowo przenosili się z zatłoczonych, trapionych przez przestępczość miast na pełne zieleni przedmieścia, które wydawały się ziemią obiecaną. W latach 90. XX wieku, po dekadach kryzysu wielkich aglomeracji, 60% nowojorczyków i 70% londyńczyków deklarowało, że wolałoby żyć gdzie indziej. Niedawne badania metodą rezonansu magnetycznego struktur mózgu związanych z życiem w mieście wskazują, że ludzie wychowani w pełnym stresu, gorączkowym środowisku miejskim mają zmniejszoną ilość szarej substancji w prawej części grzbietowo-bocznej kory przedczołowej i w przykolankowej przedniej części zakrętu obręczy. To kluczowe obszary mózgu kontrolujące emocje i stres. Miasto zmienia strukturę mózgu: mieszkańcy miast są znacznie bardziej podatni na zaburzenia nastroju i zaburzenia lękowe niż mieszkańcy wsi. Przestępczość, choroby, śmierć, spadek sił fizycznych, nędza i przeludnienie często sprawiały, że miasto stawało się trudne do zniesienia, a cena przetrwania była tam bardzo wysokaq19.
Aż do XX wieku, epoki rozwoju medycyny i poprawy warunków sanitarnych, miasta potrzebowały nieustannego napływu przybyszów, by liczba ich mieszkańców się nie zmniejszała. Migranci zastępowali ofiary chorób (głównie niemowlęta i dzieci), pozwalając aglomeracjom się rozwijać. Za wejście do miasta płaci się wysoką cenę, co podobnie jak wielu innych odkrył też Enkidu. Jego śmierć łamie serce ukochanego przyjaciela, Gilgamesza. Bohater, wytrącony z równowagi, uznaje miasto nie za szczyt ludzkich osiągnięć, ale symbol śmierci. Wyrzeka się Uruk i szuka pocieszenia w naturze – przebiera się w skóry dzikich zwierząt, naśladując zmarłego druha.
Gilgamesz sądzi, że zdoła oszukać śmierć, jednocząc się z naturą. Jego poszukiwanie nieśmiertelności prowadzi go na kraniec świata, gdzie odnajduje Utnapisztima. W dawnych czasach bóg Enlil, zirytowany zgiełkiem panującym w miastach, chcąc żyć w spokoju i ciszy, zesłał na ludzkość wielką, niszczącą powódź. Plan Enlila pokrzyżował inny bóg, Enki, który rozkazał Utnapisztimowi zbudować wielką arkę, umieścić na niej własną rodzinę i pary zwierząt różnych gatunków. Kiedy wody potopu opadły, rozbitkowie ponownie zasiedlili planetę; bogowie zaś odkryli, że cierpią głód bez służących im ludzi. W nagrodę za ocalenie gatunku ludzkiego Utnapisztim i jego żona otrzymali dar nieśmiertelności. Gilgamesz pragnie zatem odkryć ich tajemnicę. Po wielu perypetiach dociera do domu Utnapisztima i w końcu poznaje bolesną prawdę, że śmierć to nieunikniony element życia.
Epos rozpoczyna się hymnem pochwalnym na cześć Uruk. Na końcu opowieści Gilgamesz wraca do punktu wyjścia. Po trudnych poszukiwaniach i odrzuceniu cywilizacji znowu przybywa do miasta i wreszcie wszystko rozumie. Jednostki mogą być skazane na śmierć, ale zbiorowa siła ludzkości jest zawarta we wzniesionych przez ludzi budowlach i w wiedzy zapisanej na glinianych tabliczkach. Gilgamesz stawia wielkie mury Uruk i utrwala swoją historię dla potomności (pismo również wynaleziono w Uruk). Zarówno mury, jak i epos to wieczyste pomniki, mające zapewnić mu nieśmiertelność, której rozpaczliwie poszukiwał na pustkowiu.
Gilgamesz dotarł na kraniec świata, lecz magnetyczna siła Uruk zmusiła go do powrotu: miasto zapanowało nad losem ludzkości. W końcowej partii eposu Gilgamesz dumnie prosi przewoźnika, który odwiózł go do ojczyzny z dalekich krain: „Wstąp, Ur-szanabi, na mury Uruk i obejdź (je) wokół, /zbadaj fundamenty, obejrzyj cegły! / Czyż jej cegły nie są wypalone w piecu / Czyż Siedmiu Mędrców nie kładło jej fundamentów?”q202.
Gilgamesz wraca z krańców świata, by przypomnieć mieszkańcom Uruk, że miasto to dar bogów i najwspanialsza rzecz, jaką stworzono na świecie: jego wędrówka odradza wiarę w życie w mieście.
Bóstwa sumeryjskie nie mieszkały w źródłach, na leśnych polanach ani w chmurach, lecz w sercu rzeczywistych, fizycznie istniejących miast takich jak Uruk. Sumerowie zostali wybrani, by mieszkać z bogami w ich ultranowoczesnych miastach, podczas gdy resztę ludzkości stanowili odziani w skóry nomadzi albo rolnicy wegetujący w nędzy. Mimo napięć związanych z życiem w miastach ich mieszkańcy cieszyli się dobrodziejstwami bogów – znali pismo, pili piwo, jedli egzotyczne potrawy, mieli kontakt z nowoczesnymi technologiami, luksusowymi towarami i wspaniałymi dziełami sztuki.
Sumerowie uważali, że miasta i ludzkość powstały jednocześnie, w chwili narodzin świata. Ogród Eden nie istniał; miasto było rajem, nie karą, stanowiło bastion chroniący przed nieprzewidywalną naturą i dzikością rodzaju ludzkiego. Wiara w boski początek miast nadała kulturom miejskim niezwykłą trwałośćq21.
Wszędzie, gdzie powstały miasta, ich rozplanowanie odzwierciedlało pragnienie połączenia działalności ludzi z pierwotnym porządkiem i energią kosmosu. Najstarsze miasta chińskie, mające postać kwadratu podzielonego na dziewięć mniejszych kwadratów z ulicami biegnącymi w różne strony świata, odzwierciedlały geometrię nieba. W niebie, podobnie jak w miastach, boska energia (qi) emanowała ze środka okręgu. Ten model obowiązywał w Chinach od drugiego lub pierwszego tysiąclecia p.n.e. aż do 1949 roku, gdy proklamowano Chińską Republikę Ludową. Piramidy Majów projektowano, uwzględniając datę równonocy, kiedy dzięki odpowiedniemu kształtowi budowli powstawały niezwykłe efekty świetlne, przywoływano święte siły kosmosu i naśladowano ruchy gwiazd. Nie były to tylko świątynie: podobnie jak w wypadku metropolii Mezopotamii, były to miejsca, gdzie śmiertelnicy bezpośrednio kontaktowali się z bogami. Impuls, by tworzyć uporządkowane odwzorowanie nieba – zorganizowaną strukturę oswajającą pierwotne siły chaosu – częściowo wyjaśnia, dlaczego ludzie w różnych częściach świata niezależnie od siebie zaczęli mieszkać w zorganizowanych skupiskach.
Miasta są wielkie, bezosobowe, odstręczające. Wymagają współpracy tysięcy (później milionów) anonimowych jednostek; zagęszczenie i ogrom miasta sprawiają, że nasza zdolność do tolerowania obcych osiąga granice wytrzymałości. Mieszkańcom zagrażają głód, choroby i wojny. Wznoszenie murów obronnych i świątyń, tworzenie i utrzymywanie sieci kanałów nawadniających wymagają brutalnych form przymusu. Miasta wydają się skazane na zagładę.
A jednak świetnie prosperują. Historia Uruk i przyczyny powstania pierwszych miast wskazują odpowiedź, dlaczego tak się stało. Cywilizacja miejska Mezopotamii zapoczątkowana przez Uruk istniała blisko cztery tysiące lat; przetrwała wojny, katastrofy środowiskowe i kryzysy ekonomiczne; była świadkiem powstania i upadku licznych królestw i imperiów; przeżyła potężne organizmy państwowe. Opierała się nie na odporności budowli, lecz dynamizmie ideologii. Życie w mieście jest trudne, ma w sobie coś głęboko sprzecznego z naturą. Legenda o Gilgameszu to jedna z opowieści, które mieszkańcy miast opowiadali sobie na przestrzeni wieków, by pamiętać o potędze i potencjale swoich siedzib. Życie w mieście – niedostępne dla większości ludzkości – było boskim przywilejem, nie przekleństwem.
Miasto o ogromnych potrzebach i skromnych zasobach musiało na siebie zarobić. W całym tak zwanym okresie Uruk, w czwartym tysiącleciu p.n.e., przedmioty pochodzące z metropolii stały się pospolite w całej Mezopotamii, Anatolii, Iranie, Syrii; docierały nawet do dalekiego Pakistanu. Miasto sprzedawało kosztowne, luksusowe produkty wyrabiane przez mistrzów rzemiosła, lecz eksportowało również artykuły pierwszej potrzeby. Duża liczba mieszkańców i wykorzystanie nowoczesnych technologii sprawiły, że w Uruk stosowano techniki produkcji masowej na dotychczas niespotykaną skalę.
W Uruk odkryto kompleks rowów i dołów świadczący o istnieniu dużej odlewni miedzi zatrudniającej około 40 ludzi. Wiele kobiet tkało doskonałe tkaniny z wełny, wykorzystując poziome krosna, co pozwalało uzyskać wysoką wydajność. Garncarze z Uruk wprowadzili dwie kluczowe innowacje: piec ulowy i szybkie koło garncarskie. Mezopotamski piec ulowy zapewniał znacznie wyższe temperatury wypału, a jednocześnie zabezpieczał ceramikę przed ogniem. We wcześniejszych epokach garncarze posługiwali się kamiennymi dyskami umieszczonymi na pionowej osi i obracanymi rękami. W okresie Uruk zastosowano koło rozpędowe poruszane nogami; było ono połączone osią z górnym kołem, na którym formowano glinę. Technika ta pozwalała mieszkańcom Uruk toczyć naczynia znacznie szybciej, były one również znacznie wyższej jakości. Garncarze produkowali z drobnoziarnistej gliny lekkie naczynia stołowe o luksusowym charakterze, wytwarzali jednak także znaczne ilości prymitywnych mis, standardowych dzbanów i dużych naczyń zasobowych wykorzystywanych do handlu hurtowego.
Liczne, szybko następujące po sobie wynalazki i udoskonalenia były możliwe dzięki temu, że ludzie mieszkali w zagęszczeniu i rywalizowali ze sobą. Jedne innowacje pociągały za sobą kolejne. Wysokie temperatury pieców do wypalania ceramiki wykorzystywano w eksperymentach metalurgicznych i chemicznych. Mieszkańcy Mezopotamii jako pierwsi stosowali łodzie wyposażone w żagle. Niezwykłe, sprzeczne z naszymi intuicjami jest to, że miasta powstały na długo przed wynalezieniem koła. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa to właśnie miasto stworzyło potrzebę, by połączyć koło i oś, a także dostarczyło niezbędnych technik i zbiorowej wiedzy. Uruk dysponowało fachowymi cieślami, którzy za pomocą najnowszych narzędzi z odlewanej miedzi potrafili wyciosać osie i wywiercić idealnie okrągłe otwory. Mieszkańcy Uruk musieli transportować duże ilości produktów i naczyń, by wymieniać je na cenne surowce.
Innowacje rozpowszechniały się na ogromnych obszarach: koła wozów przewożących towary znajdowano na Ukrainie, w Polsce, na Kaukazie, w Słowenii, a także w miastach południowo-zachodniej Azji. Trudno się dziwić, że w czwartym tysiącleciu p.n.e. doszło do gwałtownego przyśpieszenia rozwoju techniki; nowe idee docierały coraz dalej, rozchodziły się szlakami handlowymi. W ich sąsiedztwie kupcy z Uruk zakładali faktorie, które sprzedawały importowane towary i kupowały niezbędne surowce. Przywozili ze sobą nie tylko pokusę bogactwa, lecz także nowe idee.
Przełom, do którego doszło w Uruk, zainspirował wielu naśladowców. Wykorzystali oni dobrodziejstwa urbanizacji. Na północny zachód od Uruk powstały miasta o różnej gęstości zaludnienia; najlepszymi przykładami takich dużych ośrodków są Jerycho, Çatalhöyük i Tell Brak. Uruk miało jednak zupełnie inny wymiar. W licznych miastach współczesnego Iraku, Iranu, Turcji i Syrii archeolodzy znajdują świątynie i gmachy publiczne zbudowane według wzorów z Uruk i przy wykorzystaniu materiałów zastosowanych tam po raz pierwszy. Na żyznych równinach południowej Mezopotamii wzniesiono od zera dziesiątki nowych miast; niektóre z nich z czasem zaczęły rywalizować z Uruk, a nawet je przewyższyły – miasta takie jak Ur, Kisz, Nippur, Umma, Lagasz i Szuruppak. Jeśli Uruk było eksperymentem w dziedzinie wspólnego życia w jednym miejscu, okazał się on bardzo atrakcyjny. Ludzie przyjmowali religię Uruk, jego zwyczaje związane z odżywianiem się i strukturę społeczną. Przypominało ogromną roślinę wytwarzającą nasiona, które dotarły bardzo daleko. Było to miasto matka, pierwsza metropolia świataq22.
Nie jest to już zatem opowieść o jednym mieście, ale o sieci współzależnych miast o wspólnej kulturze i systemie handlowym. Duża liczba zurbanizowanych siedzib ludzkich zwiększała możliwości interakcji i wzajemnego przekazywania idei oraz technologii. Tymczasem coraz większa złożoność ludzkiego życia doprowadziła do wynalazku równie ważnego jak koło.
Istnieją dwa główne ślady materialne wpływów kulturowych Uruk. Prymitywne gliniane miseczki o skośnych krawędziach (ang. bevel-rim bowls) były masowo produkowane i przeznaczone do jednorazowego użytku. Wyrzucano je po wykorzystaniu – był to prehistoryczny odpowiednik kartonowego kubeczka na kawę. Te wytwarzane w Uruk naczynia znajdowane są w ogromnych ilościach na stanowiskach archeologicznych w południowo-zachodniej Azji.
Miseczki o skośnych krawędziach miały standardowy rozmiar i kształt. Ich funkcja jest przedmiotem gorących debat. Wydaje się pewne, że pierwotnie służyły do celów religijnych. Wypełniano je żywnością lub piwem, po czym składano w nich codzienne ofiary w świątyniach. Z kolei personel świątyń używał ich do wydawania żywności w zamian za wykonaną pracę lub świadczone usługi – pełniły one wtedy funkcję jednostki miary. Świątynie stanowiły ośrodek skomplikowanego, zrytualizowanego systemu rozdawnictwa żywności, w ramach którego członkowie społeczności otrzymywali zapłatę zależnie od swojego wkładu pracy. Objętość standardowej miseczki nosiła nazwę sila i stała się uniwersalną miarą, wzorcem; pozwalała określić wartość dnia pracy, owcy albo dzbana oliwy. Podstawową jednostką przeliczeniową była sila prosa. Miarę sila wprowadzono w Uruk, po czym rozprzestrzeniła się w całym regionie, gdyż ułatwiała handel. A oto kolejny przykład wynalazku stworzonego przez kreatywny ferment miast – pieniądz.
Transportowanie ogromnych ładunków ziarna jako środka płatniczego jest nieopłacalne. W tym momencie dochodzimy do kolejnego artefaktu z Uruk znajdowanego w ogromnych ilościach na starożytnych stanowiskach archeologicznych: pieczęci cylindrycznych.
Wykonywano je z różnorodnych materiałów, na przykład wapienia, marmuru, lapis-lazuli i agatu. Na cylindrach, mających wysokość około dwóch i pół centymetra, rzeźbiono maleńkie, skomplikowane obrazki przedstawiające bogów, sceny z życia codziennego, łodzie, świątynie, rzeczywiste i fantastyczne zwierzęta. Kiedy pieczęcie toczono na wilgotnej glinie, pozostawiały wyraźny ślad. Ich znaki na glinianych tabliczkach służyły jako identyfikatory, a czasem przekazywały wiadomości. W nowym świecie międzynarodowego handlu pełniły funkcję marki eksportowej, kwitów zakupu i pieczęci zabezpieczających ładunki i magazyny przed kradzieżą.
Odciski pieczęci znajdują się również na niewielkich glinianych krążkach nazywanych bullae. W środku umieszczano symbole w kształcie konkretnych towarów – na przykład bel płótna, dzbanów z oliwą lub zbożem. Bullae były znakiem umów przewidujących dostarczenie produktów albo wykonanie określonych prac. Obie strony umowy odciskały swoje pieczęcie w wilgotnej glinie. W Uruk bullae przechowywano w świątyniach, będących niejako strażnikami operacji pieniężnych – podobną funkcję pełnił później Bank Anglii. Wiara w bogów i wiara w system finansowy szły ręka w rękę. Ludzie czuli pokusę osiedlania się w mieście, by znajdować się blisko miejsca, gdzie zawierano transakcje finansowe i przechowywano ich świadectwa. Po wypełnieniu umowy bullae rozbijano i wyjmowano symbole na znak, że transakcja została sfinalizowana.
Jeśli miseczki o skośnych krawędziach wyznaczają początek pieniędzy w dziejach ludzkości, to bullae stanowią początek rynku finansowego. Życie w mieście stawało się stopniowo tak skomplikowane, że pierwotne symbole i pieczęcie przestały wystarczać, umieszczano w nich zatem coraz więcej informacji. Na początku wymyślono sposób określania czasu dostawy i ilości towarów. Na glinianych tabliczkach i bullae zaczęto stosować abstrakcyjne znaki numeryczne – były to pierwsze cyfry na świecie. Same cyfry były jednak bezużyteczne. Każdy towar – zboże, piwo, tkaniny i metale, którymi handlowano i które przechowywano – miał własny piktogram, któremu towarzyszyły oznaczenia numeryczne z informacjami o ilości, nakładzie pracy, wydanych racjach żywnościowych, odległościach pokonanych przez kupców. Wczesna postać tych symboli to po prostu wyobrażenia konkretnych towarów – kolb kukurydzy, owiec, dzbanów, płynów oznaczanych falistą linią – które zaostrzonym rylcem rysowano w wilgotnej glinie wraz z towarzyszącą cyfrą. Glina nie nadaje się jednak do tworzenia dokładnych rysunków, a niektórych przedmiotów nie da się łatwo narysować. Z biegiem czasu piktogramy zmieniły się w znaki bardzo różniące się formą od przedmiotów, które miały symbolizować. Następnie trójkątnym rylcem mieszkańcy Uruk odciskali w glinie znaki klinowe, odpowiadające dźwiękom języka mówionego. Korzystając z tego rewolucyjnego wynalazku, pisarz mógł przekazać więcej informacji niż za pomocą piktogramów. Znaki te – tak zwane pismo klinowe – były pierwszym krokiem w kierunku rozwoju pisma.
Uruk było nie tylko gigantycznym składem towarów, lecz również centrum przetwarzania informacji. Żadne wcześniejsze społeczeństwo nie musiało przetwarzać tak ogromnych ilości danych. Znaki odciskane w glinie wynaleźli rachmistrzowie z Uruk, by zrekompensować niedostatki ludzkiej pamięci – nie była już ona w stanie przechowywać tylu informacji. Półtora tysiąca lat później autor Eposu o Gilgameszu wychwalał monumentalne mury i budowle Uruk. Po hymnie pochwalnym na cześć miasta, który rozpoczyna opowieść, pada stwierdzenie: „Spójrz na skrzynkę cedrową, / otwórz jej zatrzask z brązu! / unieś jej tajemnicze wieko, / wyjmij kamienną tabliczkę i czytaj / o wszystkich cierpieniach, jakie przeszedł Gilgamesz!”3.
Uruk dało światu miasta i pismo. Pierwszy wynalazek doprowadził do drugiego. Mieszkańcy Mezopotamii nie obawiali się radykalnych innowacji ani podważania zakorzenionych zwyczajów. Przemiany zachodzące w wielkim mieście doprowadziły do powstania pisma, matematyki oraz technik administracyjnych pozwalających zarządzać złożoną społecznością. Jedna z najstarszych odkrytych tabliczek zawiera inskrypcję wyrytą w glinie. Brzmi ona: „29 086 miar prosa. 37 miesięcy. Kuszim”q23.
Zanotowano ilość towaru, spodziewany czas dostawy i imię rachmistrza, najbardziej podstawowe fakty. Zapamiętajmy imię Kuszim: to pierwszy znany z imienia człowiek w historii ludzkości. Nie był królem, kapłanem, wojownikiem ani poetą. Nie sprawował dostojnego urzędu: pierwsza znana z imienia osoba to pilny rachmistrz z Uruk, który przez całe życie sumował rachunki i wypisywał pokwitowania.
Kuszim i jemu podobni byli pionierami rewolucji zmieniającej dawne obyczaje. On i inni rachmistrzowie próbowali doskonalić swoje techniki pracy, podobnie jak architekci, odlewnicy, piwowarzy, tkacze i garncarze. W przypadku Kuszima oznaczało to eksperymenty dotyczące wczesnych form pisma i matematyki. Potrafił sporządzać szczegółowe notatki na temat własności i transportu towarów, spisywać umowy, kwitować wypłaty, szacować wielkość plonów, obliczać odsetki i zarządzać długami, ale nie potrafił wyrażać swoich myśli na piśmie. Potrzeba było wielu pokoleń Kuszimów, którzy stopniowo udoskonalali pismo, by notacja stosowana przez rachmistrzów przekształciła się w dojrzałą formę pisma wyrażającą emocjonalną głębię i odkrywczość poetycką Eposu o Gilgameszu.
Ludzie tacy jak Kuszim, którzy pojawili się w hałaśliwym, rozrastającym się mieście, byli zupełną nowością w dziejach ludzkości: zawodowymi administratorami i biurokratami. Zarządzali rozkwitającym handlem, pilnowali dotrzymywania umów, regulowania opłat i przestrzegania prawa. Ich pieczęcie można znaleźć w wielu miejscach na szlakach handlowych. Mieli ogromny wpływ na społeczeństwo. Pojawienie się pisemnych notatek oznaczało, że zbiorowość przestaje polegać na bezpośrednich kontaktach i ludzkiej pamięci i staje się bardziej anonimowa, a przy tym zależna od dokumentów i archiwów.
Pokolenia biurokratów podobnych do Kuszima stworzyły sprawnie funkcjonujący system administracyjny. W czwartym tysiącleciu p.n.e. Uruk było ośrodkiem rozwoju techniki. Powstały nowe metody produkcji i transportu, na przykład krosna i wozy wyposażone w koła, ale największe znaczenie miały nowatorskie techniki zarządzania. Sztuka pisania, matematyka i zasady dokonywania operacji finansowych były ściśle strzeżonymi sekretami, stanowiły domenę elity kapłańskiej i administracyjnej. Ich znajomość zapewniała władzę.
Kiedy z upływem stuleci społeczeństwo stawało się coraz bardziej skomplikowane, charakter tej władzy się zmieniał. Zawodowi biurokraci tacy jak Kuszim dysponowali wyspecjalizowanymi umiejętnościami gromadzonymi w ciągu całego życia. To samo można powiedzieć o złotnikach, architektach, artystach, garncarzach i wielu innych rzemieślnikach działających w rozrastającym się mieście o coraz szerszych kontaktach handlowych. W metropolii, w której funkcjonowało rytualne rozdawnictwo żywności, niektórzy zasługiwali na większe przydziały. Uruk stało się hierarchiczną społecznością, podzieloną na warstwy różniące się zamożnością, umiejętnościami i władzą.
W tym momencie dostrzegamy ciemniejszą stronę urbanizacji w dziejach ludzkości. Miasto, początkowo wspólne przedsięwzięcie oparte na zgodnej współpracy, zmieniło się w wysoce scentralizowane społeczeństwo pełne nierówności. Prawdopodobnie nigdy nie doszło do nagłego przewrotu i przejęcia władzy przez tyranów: kolejne pokolenia rozwijały doświadczenia poprzednich, a ceną za skuteczność były ograniczenia swobód i równości. Wynagradzanie przez świątynię pracy przydziałami żywności z czasem stało się metodą wymuszania ciężkiej pracy poprzez kontrolę nad mechanizmami racjonowania pożywienia. Archiwa doprowadziły do powstania własności, stworzyły długi, zmusiły do wykonywania zobowiązań. Pracownicy fizyczni stali się biedniejsi niż specjaliści i administratorzy, zajęli niższe miejsce w hierarchii.
Miasta o rozmiarach Uruk zawsze potrzebowały większej liczby robotników, niż natura może dostarczyć dzięki prokreacji. Tabliczka jednego z rachmistrzów podaje trzy imiona: Gal Sal, En-pap X i Sukkalgir. Ludzie ci, podobnie jak wspomniany wyżej Kuszim, są świadectwem, jak szybko zmieniała się społeczność miejska: En-pap X i Sukkalgir byli niewolnikami należącymi do Gal Sala. Miasto potrzebowało coraz większej liczby robotników, aby budować świątynie, kopać kanały nawadniające, uprawiać pola i podtrzymywać codzienne funkcjonowanie metropolii. Pod koniec czwartego tysiąclecia p.n.e. pieczęcie z Uruk ukazują nowy, groźny aspekt życia w mieście: kulących się ze strachu jeńców ze związanymi rękami pilnowanych przez uzbrojonych strażników.
Ci nieszczęśni niewolnicy to dowód, że urbanizacja wytworzyła kolejny produkt uboczny: wojny prowadzone w zorganizowany sposób. Stanowiły one zapowiedź nowej rzeczywistości – w owym czasie okres dominacji Uruk, gdy metropolia nie miała żadnych rywali, należał już do przeszłości. W brutalnym świecie funkcjonowanie miasta nie mogło się dłużej opierać na biurokracji i handlu kontrolowanym przez świątynie. Uruk rozsiało nasiona urbanizacji i zaczęło zbierać gorzkie owoce, gdy na równinach Mezopotamii pojawili się nowi, potężni konkurenci. Oznaczało to początek ery rywalizacji: współzawodnictwa wodzów, armii i technik militarnych.
W ruinach świątyń Uruk archeolodzy znajdują maczugi, proce i groty strzał. Wspaniała świątynia Eanny została zburzona albo w czasie wojny, albo przez zbuntowaną ludność. W trzecim tysiącleciu p.n.e. w Mezopotamii istniało kilkanaście miast-państw, które nieustannie zawierały ze sobą sojusze w różnych konfiguracjach. Rywalizowały o ziemię i wodę, często dochodziło do konfliktów. Przyśpieszały one rozwój miast: coraz więcej ludzi szukało schronienia za potężnymi murami. Wielkie mury obronne to charakterystyczna cecha tej epoki przemocy – z gór i stepów napływały agresywne plemiona nomadów i rabusiów, pojawiła się wówczas instytucja króla.
W starożytnym języku sumeryjskim wyraz lu oznacza człowieka, a gal to „wielki”. Lugal, „wielki człowiek”, był przywódcą oddziału quasi-zawodowych wojowników, którzy bronili miasta przed najeźdźcami, karali konkurencyjne miasta za popełnione przez nie wykroczenia, zdobywali łupy w czasie zbrojnych wypraw. Władza przeszła ze świątyni do pałacu, od kapłanów i biurokratów do wodzów. Z czasem lugal stał się dziedzicznym królemq24.
Niezwykłe fragmenty rzeźb przechowywane obecnie w Luwrze dowodzą, że trzecie tysiąclecie p.n.e. było krwawą epoką. Stela sępów upamiętnia bitwę między wojskami miast Umma i Lagasz walczącymi o sporne tereny rolnicze leżące na pograniczu stref wpływów obu metropolii. Stela sępów to blok wapienia o wysokości dwóch metrów; ma zaokrąglony szczyt i płaskorzeźby po bokach. Przedstawiają one króla Lagaszu jadącego rydwanem z włócznią w ręku, prowadzącego do boju armię wojowników. Stąpają oni po leżących ciałach pokonanych wrogów, a na niebie krążą sępy trzymające w dziobach głowy nieprzyjaciół. Możemy podziwiać osiągnięcia miast w trzecim tysiącleciu p.n.e.: koło wykorzystane w technice militarnej, karne oddziały wojskowe, walkę z przeciwnikami, pismo użyte do celów propagandowych.
Miasta istniały na długo przed pojawieniem się państw, imperiów i królów. Stanowiły podstawowy element budowy społeczeństwa, kolebkę religii i biurokracji; sprawiły, że zbiorowiska ludzkie stały się organizmami politycznymi, stworzyły królów i armie niezbędne do obrony i podbojów. Miłość do miasta, duma z jego osiągnięć i lęk przed przybyszami tworzyły poczucie zbiorowej tożsamości, które z czasem połączyło rozległe obszary i imperia. W ciągu kilku wieków system znaków służących do zapisywania transakcji handlowych zmienił się w pismo. Pierwsze dzieła literackie Mezopotamii pochodzą z trzeciego tysiąclecia p.n.e. – są to eposy gloryfikujące królów, miasta i rządzących nimi bogów. Epos o Gilgameszu wielokrotnie nazywa rodzinne miasto głównego bohatera mianem „Uruk, owczarnia”, traktując je jako bezpieczny azyl we wrogim świecie, źródło poczucia tożsamości i wspólnoty pod czujnym okiem pasterza. Jeśli plemienne instynkty w dalszym ciągu kazały ludziom tęsknić za bezpieczeństwem i solidarnością, cechującymi niewielką grupę spokrewnionych członków rodu, miasto – zagrożone wojną, lecz również przez nią ukształtowane – w jakiś sposób odtwarzało te pragnienia. Pełniło funkcję domu i rodziny, zapewniając ochronę i tworząc nową wspólnotę. Epos o Gilgameszu to hymn na cześć miasta, siedziby potężnych królów, wielkich bogów i zjednoczonych mieszkańców. Miasta, podobnie jak państwa, które z nich powstały, potrzebowały mitów tego rodzaju, by przekształcić ludność w jednolite plemię zamieszkujące cały świat.
W trakcie niekończącej się rywalizacji o dominację nikt nie był w stanie na długo zdobyć absolutnej władzy; miasta buntowały się przeciwko niewoli i rolę hegemona zdobywały kolejne metropolie. W 2296 roku p.n.e. Lugalzagesi, król Ummy, podbił Kisz, Ur i Uruk, a także wiele innych miast-państw. Lugalzagesi wybrał Uruk na swoją stolicę ze względu na świętość miasta i jego starożytny rodowód i znowu przywrócił mu status metropolii. Rządził stamtąd Mezopotamią jako jednym królestwem. Ale władca musiał stawić czoła zupełnie nowemu miastu, o nazwie Akad, i jego ambitnemu władcy, Sargonowi. Konkurencyjny król obległ Uruk, zburzył jego mury i uwięził Lugalzagesiego. Następnie podbił Ur, Lagasz i Ummę.
Akadyjskie państwo Sargona – pierwsze imperium w dziejach – powstało na fundamencie dojrzałej, starożytnej cywilizacji Sumerów. Rozszerzyło władzę, która dojrzewała za murami miejskimi od prawie dwóch tysięcy lat. Ośrodkiem imperium było olśniewające miasto Akad – pierwsze miasto celowo zbudowane jako stolica. Sieć miast imperium rozciągała się od Zatoki Perskiej do Morza Śródziemnego. Akad jest opisywany podobnie jak wiele metropolii na przestrzeni wieków: miasto o monumentalnych budowlach, kosmopolityczne i bajecznie bogate. W mitologii starożytnej Mezopotamii Akad pełni funkcję czegoś w rodzaju legendarnego zamku Camelot, a Sargon jest archetypem potężnego i sprawiedliwego władcy. Imperium akadyjskie rozkwitało prawie przez dwieście lat pod rządami Sargona i jego spadkobierców.
Toczą się ożywione dyskusje na temat przyczyn jego upadku. Wydaje się, że przynajmniej częściowo przyczynił się do niego kolejny światowy kryzys klimatyczny, znany jako wielka susza holoceńska, która zapanowała 4200 lat p.n.e. Zmniejszenie opadów deszczu w górach doprowadziło do obniżenia poziomu Eufratu i Tygrysu, co wywołało katastrofalny upadek rolnictwa opartego na kanałach irygacyjnych, będącego podstawą życia w mieście. Z gór Zagros napłynęły hordy plemiennych wojowników znanych jako Gutejowie – przypominali oni wygłodniałe wilki, które wyczuły słabą, bezbronną ofiarę.
„Kto był królem? Kto nie był królem?” – pytają melancholijnie kroniki. Najazdy Gutejów doprowadziły do chaosu, handel zamarł, maszyneria utrzymująca funkcjonowanie społeczeństwa przestała działać. „Po raz pierwszy od stworzenia miast ogromne pola nie dawały plonów, stawy na równinach zalewowych nie dostarczały ryb, nawadniane sady nie produkowały syropu ani wina”. Potężny Akad, podbity i zniszczony, został starty z powierzchni ziemiq25.