Wspaniałe życie. W poszukiwaniu sensu egzystencji - Frank Martela - ebook

Wspaniałe życie. W poszukiwaniu sensu egzystencji ebook

Martela Frank

4,3

Opis

Na czym polega sens życia? Czy warto zabiegać o szczęście? Czy życie to egzystencjalna pustka?

Spokojnie! Jeśli przytłaczają Cię takie pytania, w tej książce znajdziesz na nie gotowe odpowiedzi.

Frank Martela, filozof, analizuje te i inne pytania w tonie swobodnej konwersacji, z przewrotnym poczuciem humoru, umieszczając jedne z najważniejszych zagadnień i rozterek filozoficznych we współczesnym kontekście.

Szybko i zwięźle przechodzi do sedna sprawy: miejsca człowieka w świecie i tego, jak odnaleźć sens w życiu, z naciskiem na to, jak je przeżywamy i jak możemy mu nadać większą wartość.

Poszukiwanie sensu życia to prawdopodobnie najważniejsza misja, jakiej możemy się podjąć. A podczas każdej misji niezbędny jest przewodnik. Wspaniałe życie to książka dociekliwa filozoficznie, którą zarazem dobrze się czyta i można do niej wracać wielokrotnie w swoich poszukiwaniach życiowego celu.

Dr Frank Martela jest filozofem i badaczem akademickim specjalizującym się w zagadnieniach sensu życia, szczęścia i dobrostanu człowieka. Współpracował z wiodącymi ekspertami w tych dziedzinach i prezentował swoje badania na licznych konferencjach naukowych, był też zapraszany jako prelegent przez uniwersytety na czterech różnych kontynentach, w tym Uniwersytet Stanforda, Uniwersytet Harvarda i Uniwersytet Edynburski. Martela jest również znanym publicystą, udzielającym wywiadów takim dziennikom jak np. „New York Times”. Martela wykłada na Aalto University w Helsinkach.

Błyskotliwa, urocza książka, która w prosty sposób, z humorem i wnikliwością odpowiada na najważniejsze życiowe pytania... Pełna anegdot, historycznych odniesień, przemyśleń i ciekawych perspektyw, z zabawną narracją.

— Roy F. Baumeister, autor bestsellera Siła woli

Badania dowodzą, że jesteśmy najszczęśliwsi nie wtedy, gdy mamy więcej rzeczy lub zaszczytów, ale gdy mamy większe poczucie sensu. Wspaniałe życie to dowcipny i inspirujący przewodnik, który pomoże ci żyć życiem pełnym sensu. Autor szeroko czerpie z psychologii, filozofii i literatury, a jego książka w równej mierze bawi, co wzbogaca czytelnika.

—Emma Seppälä, autorka książki Droga do szczęścia

Ta książka to nie tylko świetna lektura, ale także autentyczny przełom w badaniach naukowych. Martela łączy ze sobą niektóre z najbardziej fascynujących idei z dziedziny historii, filozofii i psychologii, aby odpowiedzieć na najbardziej palące pytanie wszech czasów: co nadaje sens życiu? Zbyt wielu z nas dzisiaj wątpi, że ich życie ma jakąkolwiek wartość. W swojej podnoszącej na duchu i bogatej w przemyślenia książce Martela proponuje praktyczne wskazówki, dzięki którym każdy zdoła odnaleźć w swoim życiu więcej sensu.

—Emily Esfahani Smith, autorka Znajdź w życiu sens

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 178

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (8 ocen)
4
3
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Angelika111

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ważna lektura dla każdego, kto zadaje sobie pytanie po co żyć. Pomaga zrozumieć i zaakceptować fakt, że życie samo w sobie jest bez sensu, dopóki tego sensu sami mu nie nadamy. Polecam
00
b00sti

Dobrze spędzony czas

Może nie zmienia światopoglądu, ale pozwala uporządkować pewne myśli
00

Popularność




Wstęp: JAK PRZY­SZE­DŁEM NA ŚWIAT?

CZEMU MNIE WPIERW NIE SPY­TANO, CZEMU NIE ZAPO­ZNANO ZE ZWY­CZA­JAMI I NOR­MAMI, LECZ ZOSTA­ŁEM WEPCHNIĘTY W SZE­REG (…)? W JAKI SPO­SÓB STA­ŁEM SIĘ UDZIA­ŁOW­CEM W PRZED­SIĘ­BIOR­STWIE ZWA­NYM RZE­CZY­WI­STO­ŚCIĄ? DLA­CZEGO MAM BYĆ UDZIA­ŁOW­CEM? CZY NIE JESTEM NIE­WINNY? W PRZE­CIW­NYM RAZIE, GDZIEŻ JEST PRZE­WOD­NI­CZĄCY, CHCĘ ZABRAĆ GŁOS. NIE MA PRZE­WOD­NI­CZĄ­CEGO? GDZIE MAM WIĘC UDAĆ SIĘ ZE SKARGĄ?

søren kier­ke­ga­ard, repe­ti­tion, 1843

Gdzie byłeś, kiedy ude­rzył cię bez­sens życia? Czy jedząc trzeci raz z rzędu kola­cję pod­grze­waną w mikro­fa­lówce, zadu­ma­łeś się nad sma­kiem i zale­tami zdro­wot­nymi keczupu? A może o dru­giej nad ranem skoń­czy­łeś pilne zle­ce­nie służ­bowe, klik­ną­łeś przy­cisk „wyślij” i zda­łeś sobie sprawę, że pomimo two­ich wysił­ków świat nie stał się wła­śnie ani tro­chę lep­szy? Może jakaś tra­ge­dia życiowa uświa­do­miła ci, że ni­gdy nie zada­łeś sobie trudu, aby się zasta­no­wić, na czym ci tak naprawdę zależy? A może zwy­czaj­nie obu­dzi­łeś się pew­nego ranka, spoj­rza­łeś na swoje odbi­cie w łazien­ko­wym lustrze i uzna­łeś, że w tym sza­lo­nym przed­się­wzię­ciu zwa­nym życiem musi chyba cho­dzić o coś wię­cej?

Jak­kol­wiek było, nie przej­muj się – nie tylko cie­bie to spo­tkało. W tej książce będziesz miał za towa­rzy­szy licz­nych myśli­cieli i filo­zo­fów, któ­rzy skon­fron­to­wani z kru­cho­ścią egzy­sten­cji odna­leźli osta­tecz­nie jej nowy, głę­boki sens, a co za tym idzie, pozy­tywne nasta­wie­nie do życia.

Jako ludzie pra­gniemy, aby nasze życie coś zna­czyło, miało war­tość i sens. Jeste­śmy, jak to ujął pro­fe­sor psy­cho­lo­gii Roy Bau­me­ister, „zapro­gra­mo­wani do poszu­ki­wa­nia sensu”1. Jego brak skut­kuje poważną psy­cho­lo­giczną depry­wa­cją pro­wa­dzącą do depre­sji czy wręcz samo­bój­stwa2. Poczu­cie sensu jest klu­czowe dla moty­wa­cji i dobro­stanu czło­wieka, zasad­ni­czo upew­nia go w prze­ko­na­niu, że warto żyć3. Ist­nieją bada­nia, z któ­rych wynika wręcz, że ci, któ­rzy mają w życiu silne poczu­cie sensu, zwy­kle żyją dłu­żej4. Vic­tor Frankl, oca­lały z Holo­kau­stu wybitny psy­chia­tra, mógł to zaob­ser­wo­wać oso­bi­ście jako wię­zień obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych. Tylko ci, któ­rzy w obo­zo­wym kosz­ma­rze zdo­łali zacho­wać poczu­cie sensu, mieli szansę prze­żyć. Frankl z upodo­ba­niem cyto­wał przy tym słowa Nie­tz­schego: „Ten, kto wie, dla­czego żyje, nie trosz­czy się o to, jak żyje” 5.

Sęk w tym, że zachod­nia kul­tura coraz czę­ściej nie jest w sta­nie udzie­lić nam auten­tycz­nej ani w żaden spo­sób satys­fak­cjo­nu­ją­cej odpo­wie­dzi na nie­uchronne pyta­nie: „Po co to wszystko?”. Na prze­strzeni wie­ków więk­szość cywi­li­za­cji radziła sobie z poszu­ki­wa­niem sensu, usta­la­jąc powszech­nie obo­wią­zu­jące ramy kul­tu­rowe, w któ­rych zawarte były odpo­wie­dzi na naj­waż­niej­sze życiowe pyta­nia. Ile­kroć nasi przod­ko­wie zasta­na­wiali się: „Jak mam prze­żyć swoje życie?”, zwra­cali się ku kul­tu­rze – utrwa­lo­nym zwy­cza­jom, wie­rze­niom oraz insty­tu­cjom spo­łecz­nym – odnaj­du­jąc tam potrzebne wska­zówki. Obecna epoka zachwiała jed­nak daw­nymi fun­da­men­tami poczu­cia sensu. Współ­cze­sna nauka z jed­nej strony przy­nio­sła nie­sły­chaną poprawę mate­rial­nych warun­ków egzy­sten­cji, z dru­giej pod­wa­żyła dotych­cza­sowe sys­temy war­to­ści i gło­szone przez nie prawdy, nie kła­dąc przy tym trwa­łych pod­wa­lin pod nowy ogól­no­ludzki sys­tem war­to­ści i zna­czeń. Według znawcy histo­rii moral­no­ści, szkoc­kiego filo­zofa Alas­da­ira MacIn­tyre’a, war­to­ści współ­cze­snego świata zachod­niego zbu­do­wano na frag­men­tach sta­rego świa­to­po­glądu, który utra­cił dawny sens6. Zachod­nie spo­łe­czeń­stwa odzie­dzi­czyły pewne normy moralne, ale utra­ciły kon­takt z szer­szym kon­tek­stem świa­to­po­glą­do­wym, w któ­rym były one osa­dzone i który je uza­sad­niał. Obec­nie zaś na całym świe­cie umac­nia się wpływ coraz bar­dziej świec­kiej i indy­wi­du­ali­stycz­nej zachod­niej ide­olo­gii7.

Zgod­nie ze współ­cze­snym ide­ali­stycz­nym podej­ściem mamy pełną swo­bodę samo­dziel­nego odkry­wa­nia sensu swo­jego życia i wyty­cza­nia wła­snej nie­po­wta­rzal­nej ścieżki, opie­ra­jąc się na wybra­nych war­to­ściach. Nie­stety, zamiast czuć się wolni, odczu­wamy jedy­nie pustkę. Pra­cu­jemy wię­cej, inte­li­gent­niej i efek­tyw­niej niż poko­le­nia przed nami, lecz coraz rza­dziej potra­fimy wyja­śnić, za czym wła­ści­wie gonimy. Jakiemu celowi służą nasze żmudne wysiłki? Dobro­wol­nie wpa­dli­śmy w pułapkę „bycia zaję­tym”, którą tak wymow­nie opi­suje felie­to­ni­sta Tim Kre­iner: „Bycie zaję­tym służy jako rodzaj zabez­pie­cze­nia egzy­sten­cjal­nego, obrony przed nico­ścią; to jasne, że twoje życie nie może być głu­pie, try­wialne ani bez­sen­sowne, jeśli jesteś taki zajęty, stale zapra­co­wany, roz­ry­wany o każ­dej porze dnia” 8. Robimy więc, co możemy, aby pod­trzy­my­wać poczu­cie „bycia waż­nym i zaję­tym”, byle unik­nąć nudy i groźby zosta­nia sam na sam z wła­snymi myślami. Ludzie gotowi są podą­żać za celami wyty­cza­nymi im przez naj­róż­niej­sze auto­ry­tety, aby tylko nie myśleć o tym, co tak naprawdę chcie­liby zro­bić ze swoim życiem. Wyja­śnia to kurio­zum współ­cze­snej egzy­sten­cji, które zaob­ser­wo­wał filo­zof Iddo Lan­dau: „Wielu z nas w ciągu jed­nego wie­czoru poświęca wię­cej czasu na dywa­ga­cje, do któ­rej restau­ra­cji pójść albo jaki film obej­rzeć w kinie, niż w ciągu całego życia na roz­my­śla­nia, jak uczy­nić je bar­dziej sen­sow­nym” 9.

Żeby prze­żyć życie tak, jak się chce, być ster­ni­kiem swo­jego okrętu, trzeba mieć jasno spre­cy­zo­wany pogląd na to, jaki kie­ru­nek pra­gnie się obrać. W tym celu trzeba dys­po­no­wać pod­sta­wo­wymi war­to­ściami, które pomogą nam omi­jać mie­li­zny życia, do tego zaś nie­zbędny jest czas na ana­lizę i kwe­stio­no­wa­nie swo­ich wybo­rów życio­wych, a także na kon­fron­ta­cję z wąt­pli­wo­ściami egzy­sten­cjal­nymi, które tkwią czę­sto tuż pod powierzch­nią ist­nie­nia. Histo­ria zna całe zastępy myśli­cieli – od Lwa Toł­stoja i Tho­masa Car­lyle’a, przez Simone de Beau­voir i Sørena Kier­ke­ga­arda, po Alana W. Wat­tsa – według któ­rych tylko czło­wiek, który sta­nął twa­rzą w twarz z absur­dem życia i pogo­dził się z tym, jak mało istotna jest jego egzy­sten­cja, osią­gnie wol­ność i odnaj­dzie trwałe poczu­cie sensu życia. Moja książka pro­po­nuje nowe spoj­rze­nie na istotę owego sensu, odno­sząc się do ogól­no­ludz­kich doświad­czeń, dla­tego bez względu na zaple­cze kul­tu­rowe, reli­gijne itd. odnaj­dziesz w niej wska­zówki, jak pro­wa­dzić peł­niej­sze, bar­dziej sen­sowne życie.

Chcę ci pomóc wieść bar­dziej świa­domą egzy­sten­cję. Po deka­dzie badań poświę­co­nych filo­zo­fii, psy­cho­lo­gii oraz histo­rii poszu­ki­wań sensu życia uświa­do­mi­łem sobie, że zde­fi­nio­wa­nie, co nadaje życiu sens, jest łatwiej­sze, niż mogłoby się wyda­wać. W rze­czy­wi­sto­ści zapewne wcale nie cier­pisz na brak sensu; musisz się tylko otwo­rzyć, żeby go dostrzec i poczuć. Jeżeli czę­sto sens życia jawi się jako nie­osią­galna, drę­cząca tajem­nica, to dla­tego, że nasza kul­tura wciąż korzy­sta z prze­sta­rza­łych sche­ma­tów myśle­nia o tej kwe­stii, które już od dawna się nie spraw­dzają. Zmie­nia­jąc spo­sób rozu­mo­wa­nia, doj­dziesz do wnio­sku, że odpo­wie­dzi, któ­rych tak usil­nie wypa­tru­jesz, są w zasięgu ręki. W swo­jej książce zaczy­nam od wyja­śnie­nia, dla­czego ludzie w ogóle poszu­kują sensu, oma­wiam pewien histo­ryczny błąd, który dał począ­tek współ­cze­snym egzy­sten­cjal­nym lękom, i przed­sta­wiam łatwe do zre­ali­zo­wa­nia stra­te­gie pozwa­la­jące żyć bar­dziej sen­sow­nie. Część prze­my­śleń może cię zasko­czyć, część może się wydać oczy­wi­sta, jesz­cze inne pokry­wają się być może z tym, co sam wyzna­jesz. Wszyst­kie razem mają w zamie­rze­niu stwo­rzyć solidny fun­da­ment, na któ­rym zbu­du­jesz bar­dziej świa­domą egzy­sten­cję, ta zaś da ci speł­nie­nie i radość.

NIE TY ZDE­CY­DO­WA­ŁEŚ, ŻE SIĘ URO­DZISZ. NIKT CIĘ NIE PYTAŁ, CZY MASZ NA TO OCHOTĘ. NIKT TEŻ NIE WYPO­SA­ŻYŁ CIĘ W INSTRUK­CJĘ, A MIMO TO ZNA­LA­ZŁEŚ SIĘ NA TYM ŚWIE­CIE, ON ZAŚ WYMAGA OD CIE­BIE DZIA­ŁA­NIA, ZRO­BIE­NIA CZE­GOŚ SEN­SOW­NEGO W OGRA­NI­CZO­NYM CZA­SIE, JAKI JEST CI DANY 10. POSPIESZ SIĘ WIĘC, ZANIM BĘDZIE ZA PÓŹNO. JAK MÓWI GRANY PRZEZ EDWARDA NOR­TONA GŁÓWNY BOHA­TER FILMU POD­ZIEMNY KRĄG:

TO JEST TWOJE ŻYCIE I MIJA Z KAŻDĄ KOLEJNĄ MINUTĄ.

Część I

DLA­CZEGO LUDZIE POSZU­KUJĄ SĘSU

1. WZNIEŚ SIĘ PONAD ABSURD ŻYCIA

CZA­SEM ROZ­SY­PUJE SIĘ DEKO­RA­CJA. PORANNE WSTA­WA­NIE, TRAM­WAJ, CZTERY GODZINY W BIU­RZE ALBO W FABRYCE, POSI­ŁEK, TRAM­WAJ, CZTERY GODZINY PRACY, SEN, I PONIE­DZIA­ŁEK WTO­REK ŚRODA CZWAR­TEK PIĄ­TEK I SOBOTA W TYM SAMYM RYT­MIE: NAJ­CZĘ­ŚCIEJ TĄ DROGĄ IDZIE SIĘ ŁATWO. TYLKO ŻE PEW­NEGO DNIA POJA­WIA SIĘ „DLA­CZEGO” I WSZYSTKO ROZ­PO­CZYNA SIĘ W ZNU­ŻE­NIU ZABAR­WIO­NYM ZDU­MIE­NIEM.

albert camus, mit syzyfa i inne eseje, 1955

Życie jest absur­dalne i nie jest to niczym złym. Nikt nie wyra­ził tego wymow­niej niż Albert Camus w Micie Syzyfa11. Ten kla­syk lite­ra­tury egzy­sten­cjal­nej nawią­zuje tytu­łem do grec­kiego mitu o Syzy­fie, sta­ro­żyt­nym śmiałku, który rzu­cił wyzwa­nie bogom i zasłu­żył na wieczną karę: ma oto wta­czać pod górę głaz, patrzeć, jak ten turla się w dół, po czym znów tru­dzić się od początku, i tak w nie­skoń­czo­ność. Camus widział w Syzy­fie boha­tera absurdu, kogoś w rodzaju Phila Con­norsa grec­kiej mito­lo­gii. Phil Con­nors to postać fik­cyjna, pre­zen­ter tele­wi­zyj­nej pro­gnozy pogody z filmu Dzień świ­staka, który pró­buje wszyst­kiego, łącz­nie z samo­bój­stwem, żeby prze­rwać mono­to­nię pro­za­icz­nej egzy­sten­cji w mia­steczku Punxsu­taw­ney w ame­ry­kań­skim sta­nie Pen­syl­wa­nia. Mimo despe­rac­kich prób nie­odmien­nie budzi się do wtóru tej samej radio­wej pio­senki w tym samym hote­lo­wym łóżku, ska­zany na dal­sze podą­ża­nie po tej samej bez­sen­sow­nej tra­jek­to­rii swo­jego życia. W pew­nej sce­nie mówi: „Poje­cha­łem kie­dyś na Wyspy Dzie­wi­cze. Pozna­łem tam dziew­czynę. Jedli­śmy homara, pili­śmy piña coladę. O zacho­dzie słońca kocha­li­śmy się na plaży jak foki. To był bar­dzo miły dzień. Czemu wła­śnie tego dnia nie mogę prze­ży­wać na okrą­gło?”. Któż z nas nie podziela jego roz­ża­le­nia? Czę­sto nawet po uda­nym dniu czu­jemy, że utknę­li­śmy w ruty­nie codzien­no­ści.

Jak każdy, kto chce być kowa­lem swo­jego losu, w natu­ralny spo­sób anga­żu­jesz się we wszystko, co cie­bie doty­czy. Od czasu do czasu może ci jed­nak prze­mknąć przez głowę, że z per­spek­tywy Wszech­świata twoje życie to wynik przy­padku i jako takie ma nie­wiel­kie zna­cze­nie i war­tość. Ten roz­dź­więk mię­dzy prze­ko­na­niem, że życie czło­wieka jest nie­zwy­kle cenne, a świa­do­mo­ścią, że zapewne trudno byłoby to prze­ko­na­nie uza­sad­nić, rodzi poczu­cie absurdu. Filo­zof Todd May mówi w tym kon­tek­ście o „kon­fron­ta­cji naszej potrzeby sensu z nie­chę­cią Wszech­świata, aby ów sens nam obja­wić”12.

Z podob­nym dyle­ma­tem mamy do czy­nie­nia wów­czas, gdy nie potra­fimy odpo­wie­dzieć na pyta­nie, dla­czego nasze czyny mia­łyby mieć zna­cze­nie albo dla­czego warto żyć. Dzieje się tak, gdy tra­cimy kon­takt z tym, co sta­nowi nasz fun­da­ment – w uję­ciu oso­bi­stym, rodzin­nym oraz spo­łecz­nym – i wyzna­cza auten­tyczne życiowe war­to­ści.

W kul­tu­rze Zachodu jest to obec­nie stan­dard. W swo­jej kano­nicz­nej ana­li­zie spo­łe­czeń­stwa ame­ry­kań­skiego Skłon­no­ści serca: indy­wi­du­alizm i zaan­ga­żo­wa­nie po ame­ry­kań­sku socjo­log Robert Bel­lah zwraca uwagę, że kra­jo­braz moralny współ­cze­snych Ame­ry­ka­nów uległ spłasz­cze­niu. Do tego stop­nia zastą­piły go ego­istyczne pre­fe­ren­cje jed­nostki, że naj­wyż­sze war­to­ści gwa­ran­tu­jące dotych­czas udane życie spro­wa­dzono do „kwe­stii oso­bi­stego wyboru”13. Ludzie prze­stali czuć, że ich życiu nadają kie­ru­nek usta­lone ramy spo­łeczne. Utra­cili wie­dzę, jak żyć, odczu­wają za to przy­mus wyboru tego, jak żyć. Jean-Paul Sar­tre ujął to tak: „wszystko jest dozwo­lone, jeżeli Bóg nie ist­nieje”14.

Weźmy taki oto przy­kład: w 2007 roku Insty­tut Gal­lupa prze­pro­wa­dził son­daż wśród ponad 140 tys. osób ze 132 róż­nych kra­jów. Jedno z pytań brzmiało: „Czy uwa­żasz, że twoje życie ma war­tość albo sens?”. Ile­kroć przed­mio­tem sze­roko zakro­jo­nych, mię­dzy­na­ro­do­wych badań jest kwe­stia szczę­ścia albo zado­wo­le­nia z życia, naukowcy otrzy­mują podobne wyniki: miesz­kańcy kra­jów bogat­szych – w zna­cze­niu pro­duktu kra­jo­wego brutto na miesz­kańca – są z reguły szczę­śliwsi niż miesz­kańcy kra­jów bied­niej­szych15. Tym razem jed­nak, gdy bada­cze porów­nali odpo­wie­dzi na powyż­sze pyta­nie w son­dażu Gal­lupa, rezul­tat był odwrotny: cho­ciaż 91% ludzi z róż­nych zakąt­ków świata było prze­ko­na­nych, że ich życie ma sens, miesz­kańcy zamoż­niej­szych państw, takich jak Wielka Bry­ta­nia, Dania, Fran­cja i Japo­nia, czę­ściej odpo­wia­dali, że bra­kuje im poczu­cia sensu i celu, pod­czas gdy w bied­niej­szych kra­jach, takich jak Laos, Sene­gal czy Sierra Leone, prak­tycz­nie każdy badany dostrze­gał w swoim życiu sens16. W kra­jach bogat­szych, gdzie czę­ściej zgła­szano brak poczu­cia sensu życia, wyż­szy był także odse­tek samo­bójstw.

W przy­padku więk­szo­ści ludzi dys­kom­fort egzy­sten­cjalny jest jak fala, która nas obmywa, pozo­sta­wia­jąc nie­przy­jemne wra­że­nie, że naszemu życiu daleko do ide­ału. A potem dzwoni budzik i zaczyna się kolejny dzień, a my znowu sta­jemy w blo­kach star­to­wych; ktoś prze­cież musi wto­czyć ten głaz na górę. Jest jed­nak inne wyj­ście. Wystar­czy stwo­rzyć świa­to­po­gląd, który wytrzyma zde­rze­nie z absur­dem, spójny z tym, co współ­cze­sna nauka mówi o Wszech­świe­cie i miej­scu ludz­ko­ści w Kosmosi. Musi on zara­zem gło­sić ide­ały nie­od­łącz­nej war­to­ści i sensu życia czło­wieka, na któ­rych można budo­wać trwałe szczę­ście. Na począ­tek jed­nak przyj­rzyjmy się bli­żej kon­cep­cji absurdu, by zro­zu­mieć, na jakiej zasa­dzie burzy ona ilu­zję wiel­kiego, kosmicz­nego poczu­cia sensu. Tylko tak zro­bisz pierw­szy krok na dro­dze ku oso­bi­stej wol­no­ści.

2. Z PER­SPEK­TYWY KOSMOSU TWOJE ŻYCIE JEST NIE­ISTOTNE, NIE­TRWAŁE I PRZY­PAD­KOWE — I DOBRZE!

NIE­PO­JĘTY OGROM I NIE­WY­OBRA­ŻALNA MAŁOŚĆ, POKŁADY GEO­LO­GICZNE SIĘ­GA­JĄCE NIE­SKOŃ­CZE­NIE W GŁĄB, DO CZA­SÓW, GDY BYLI­ŚMY NICZYM, NOWE GALAK­TYKI I TAJEM­NI­CZE CZĄSTKI MNIEJ­SZE OD ATOMU, MATE­MA­TYCZNY CHAOS W SAMYM CEN­TRUM MATE­RII — REWE­LA­CJE, KTÓRE PRZY­NIÓSŁ NASZ WIEK, DOTKNĘŁY NAS GŁĘ­BIEJ I BOLE­ŚNIEJ, NIŻ NAM SIĘ WYDAJE.

john updike, cri­ti­cal essay on evo­lu­tion, 1985

Jak już pisa­łem, poczu­cie absurdu bie­rze się stąd, że Wszech­świat nie obja­wia nam sensu, któ­rego w nim poszu­ku­jemy. Zaczyna się od nie­win­nych roz­my­ślań, potem coraz głęb­szych, aż zasłona codzien­no­ści roz­dziera się i sta­jesz twa­rzą w twarz z całym absur­dem życia. Zwy­kle taka kon­fron­ta­cja odbywa się na trzech poten­cjal­nych płasz­czy­znach: docho­dzisz do wnio­sku, że życie jest (1) nie­istotne, (2) nie­trwałe lub (3) wszyst­kie cele i war­to­ści życiowe wydają się arbi­tralne17.

O nie­istot­no­ści

Przyj­rzyjmy się jesz­cze raz tej kro­peczce. To nasze miej­sce. To nasz dom. To my. Wszy­scy, któ­rych kochamy, wszy­scy, o któ­rych kie­dy­kol­wiek sły­sze­li­śmy, wszy­scy, któ­rzy kie­dy­kol­wiek ist­nieli, żyli wła­śnie (…) na tej dro­bince kurzu zawie­szo­nej w stru­dze sło­necz­nego świa­tła.

— carl sagan, 1994, o ostat­niej foto­gra­fii ziemi wyko­na­nej przez sondę voy­ager 1, zanim opu­ściła układ sło­neczny

Gdyby wiek Wszech­świata – około czter­na­stu miliar­dów lat – przed­sta­wić w ukła­dzie dwu­dzie­stocz­te­ro­go­dzin­nym, oka­za­łoby się, że nasz gatu­nek roz­po­czął swoją ewo­lu­cyjną wędrówkę pięt­na­ście sekund przed pół­nocą. Twoje życie skoń­czy­łoby się w ułamku sekundy. Pyta­nie, co z per­spek­tywy Wszech­świata zasłu­guje na miano istot­nego, może być jak zimny prysz­nic. Może też wpro­wa­dzać egzy­sten­cjalny zamęt: skąd mie­li­by­śmy wie­dzieć, jaką war­tość Kosmos – pla­nety i galak­tyki z nie­zli­czo­nymi migo­czą­cymi gwiaz­dami oraz impo­nu­ją­cymi ukła­dami sło­necz­nymi – przy­pi­suje cze­mu­kol­wiek, a co dopiero życiu czło­wieka? Ame­ry­kań­ski astro­fi­zyk Neil deGrasse Tyson pisze: „Wszech­świat nie ma obo­wiązku być dla cie­bie zro­zu­mia­łym”18; byłoby to nawet zabawne stwier­dze­nie, gdyby nie to, że jest bole­śnie praw­dziwe.

Nie zawsze tak było: nasi przod­ko­wie wie­rzyli, że Zie­mia jest w cen­trum wszyst­kiego. Czło­wiek sta­no­wił główny obiekt zain­te­re­so­wa­nia Boga i odwrot­nie. W mitach zało­ży­ciel­skich więk­szo­ści kul­tur odgry­wa­li­śmy główną rolę w kosmicz­nym spek­ta­klu ist­nie­nia. Prze­kleń­stwo życia w XXI wieku, ze świa­do­mo­ścią doko­nań astro­fi­zyki, kosmo­lo­gii i innych nauk, polega na tym, że wiemy zbyt wiele. Jeste­śmy obec­nie w posia­da­niu popar­tej twar­dymi fak­tami wie­dzy nauko­wej na temat kosmicz­nych pro­por­cji i ogromu histo­rii poprze­dza­ją­cej nasze ist­nie­nie, która w nie­unik­niony spo­sób pro­wa­dzi do wnio­sku sfor­mu­ło­wa­nego przez filo­zofa Tho­masa Nagela: „Jeste­śmy zale­d­wie pył­kiem w bez­kre­sie Wszech­świata”19.

O nie­trwa­ło­ści

Ten, kto stra­cił coś, co uwa­żał za swoje (…), uczy się w końcu, że nic nie jest jego wła­sno­ścią.

— paulo coelho, jede­na­ście minut, 2004

Jako istota docze­sna, zamiesz­ku­jesz ciało, które się sta­rzeje, cho­ruje, a wresz­cie umiera i ulega roz­kła­dowi. Śmierć nie jest wszakże jedy­nym wyznacz­ni­kiem nie­trwa­ło­ści. Sama natura życia jako takiego –

nasz dobro­stan fizyczny, emo­cjo­nalny oraz inte­lek­tu­alny – jest docze­sna. Wszystko zmie­nia się i prze­mija z każdą chwilą. Zwłasz­cza bud­dy­ści są wyczu­leni na kon­cep­cję nie­trwa­ło­ści, anicca, w któ­rej dostrze­gają jedną z trzech pod­sta­wo­wych cech ist­nie­nia. Według niej wszel­kie życie to efe­me­ryda: pod­lega cią­głym prze­mia­nom, by na koniec zgi­nąć. Nie trzeba jed­nak być bud­dy­stą, aby kon­fron­to­wać się z myślami o prze­mijaniu. Przy­po­mi­nają tunel cza­so­prze­strzenny absurdu; łatwo ulec poku­sie uzna­nia, że nic nie jest warte zachodu, skoro wszystko i tak obróci się w nicość.

O arbi­tral­no­ści

Sądź spra­wie­dli­wie, a jak nie możesz, kie­ruj się swoim widzi­mi­się.

— wil­liam s. bur­ro­ughs, nagi lunch, 1959

Arbi­tral­ność życia spro­wa­dza się do prze­ko­na­nia, że nasze pra­gnie­nia, cele i war­to­ści osta­tecz­nie nie mają głęb­szego uza­sad­nie­nia20. Do pew­nych zasad i war­to­ści życio­wych pod­cho­dzimy bar­dzo serio – do tego stop­nia, że pozwa­lamy im wpły­wać na nasze decy­zje i wybory. Pyta­nie, czy owe dum­nie brzmiące war­to­ści rze­czy­wi­ście mają jakieś uza­sad­nie­nie, czy też są jedy­nie pre­fe­ro­wa­nymi usta­le­niami, które arbi­tral­nie przy­ję­li­śmy? Cho­ciaż zde­cy­do­wa­nie wole­li­by­śmy uwa­żać swoje normy za wywo­dzące się – w ten czy inny spo­sób – z praw Wszech­świata, coraz czę­ściej uświa­da­mia nam się, że Wszech­świat jako taki nie posiada żad­nych war­to­ści i nie oce­nia naszych. Teo­ria względ­no­ści Ein­ste­ina nie wyja­śnia, dla­czego cokol­wiek mia­łoby mieć zna­cze­nie albo war­tość. Wszech­świat fizyczny jest obo­jętny.

Życie, rozu­miane jako prze­dziwna kon­cen­tra­cja mate­rii zdol­nej do samo­od­twa­rza­nia w tej samej postaci, w pew­nym momen­cie histo­rii Wszech­świata arbi­tral­nie poja­wiło się na kosmicz­nej sce­nie. Nie wytwo­rzyło jed­nak żad­nych obiek­tyw­nych war­to­ści – sta­no­wią one nie­od­łączny wytwór czło­wieka, a jedyną rze­czą odróż­nia­jącą ludz­kie war­to­ści od zwie­rzę­cych pre­fe­ren­cji jest fakt, że tym pierw­szym towa­rzy­szy głęb­szy namysł i mogą być wyra­żane za pomocą języka. Spo­glą­da­jąc na pokryty atra­men­tem papier, auto­ma­tycz­nie roz­po­zna­jesz litery i słowa. Ale to na­dal tylko atra­ment. Litery ist­nieją wyłącz­nie w twoim umy­śle, są wyni­kiem subiek­tyw­nej inter­pre­ta­cji. Tak samo jest z war­to­ściami. Za war­to­ściami jako takimi nic się nie kryje. Ist­nieją, ponie­waż ty oraz inni wokół przy­ję­li­ście je za swoje.

Coraz wię­cej ludzi postrzega cele i war­to­ści życiowe jako coś, co każdy może swo­bod­nie dobie­rać. To nie­po­ko­jące, ponie­waż jeśli wszyst­kie cele i war­to­ści w życiu zależą od indy­wi­du­al­nego widzi­mi­się każ­dego z nas, to w osta­tecz­nym roz­ra­chunku nic nie wydaje się waż­niej­sze od reszty. Skoro potrze­bu­jemy nie­prze­mi­ja­ją­cego, osta­tecz­nego uza­sad­nie­nia dla swo­ich dzia­łań, aby nadać im sens, naj­wy­raź­niej jako spo­łe­czeń­stwo utra­ci­li­śmy kon­takt z tym, co naprawdę ważne.

Punkt bez powrotu

Dopusz­cze­nie moż­li­wo­ści, że jeste­śmy nie­istot­nymi, prze­mi­jal­nymi i przy­pad­ko­wymi bytami dry­fu­ją­cymi we Wszech­świe­cie na błę­kit­nej kropce, może się prze­ło­żyć na ponurą wizję ludz­kiej egzy­sten­cji. Cho­ciaż zapewne nie poświę­casz każ­dego dnia na kon­tem­plo­wa­nie absurdu życia, można śmiało zało­żyć, że podobne roz­my­śla­nia wywie­rają na tobie trwałe wra­że­nie. Jak pisał Lew Toł­stoj w Spo­wie­dzi, „nie można prze­stać wie­dzieć o tem, o czem się wie”21. Gdy raz przy­znamy, że życiu ludz­kiemu brak jest nie­od­łącz­nej, kosmicz­nej war­to­ści, nie spo­sób cał­ko­wi­cie wyma­zać tego z pamięci. A ponie­waż nie ma odwrotu, jedyną moż­li­wo­ścią jest iść naprzód. Na szczę­ście można siło­wać się z życiem, two­rzyć i wieść szczę­śliwą egzy­sten­cję pomimo tej wie­dzy. Jak pokażą kolejne roz­działy tej książki, masz w zasięgu ręki narzę­dzia pozwa­la­jące ci żyć sen­sow­nie tu i teraz.

Zamiast jed­nak odważ­nie skon­fron­to­wać się z rze­czy­wi­sto­ścią, więk­szość ludzi wybiera okrężną drogę, ucie­ka­jąc się do naj­bar­dziej wyszu­ka­nych spo­so­bów, byle tylko odwró­cić uwagę od tego, co istotne. Na tym pod­gle­biu wyro­sły całe gałę­zie prze­my­słu: jeżeli nie chcesz mie­rzyć się z absur­dem życia, masz miliony moż­li­wo­ści, aby go wypie­rać – od sel­fie i laj­ków na Face­bo­oku, po bły­ska­wicz­nie dostępną roz­rywkę i zaku­po­te­ra­pię. Tym samym doskwie­ra­jąca świa­do­mość, że życie z per­spek­tywy Kosmosu może być pozba­wione zna­cze­nia, rzadko prze­kłada się na kwe­stio­no­wa­nie sensu życia jako takiego. Czę­ściej wywo­łuje nie­ja­sne poczu­cie dys­kom­fortu, nad­wraż­li­wo­ści i zagro­że­nia, które rzu­tuje na nasze życie, cele i oso­bi­ste war­to­ści. Dopóki wszystko się układa, dopóty jesteś w sta­nie tłu­mić swoje wąt­pli­wo­ści egzy­sten­cjalne. Lecz gdy tylko coś zaczyna szwan­ko­wać – rela­cje, zdro­wie, kariera albo ogólny dobro­stan – i gdy przy­dałby się solidny, trwały fun­da­ment, który nadałby sens cier­pie­niu, możesz być bole­śnie świa­domy nie­trwa­ło­ści i kru­cho­ści tego, co uzna­wa­łaś dotych­czas za pewną war­tość. Dla­tego jeśli cho­dzi o pyta­nia egzy­sten­cjalne, odwra­ca­nie wzroku nie jest na dłuż­szą metę dobrą stra­te­gią. Ze wszyst­kich spo­so­bów roz­pra­sza­nia uwagi, wyge­ne­ro­wa­nych przez naszą kul­turę w celu wypeł­nie­nia pustki, naj­bar­dziej chyba roz­po­wszech­nione jest prze­ko­na­nie, że czło­wiek musi być szczę­śliwy. Jed­nak, jak prze­ko­namy się już w następ­nym roz­dziale, pogoni za szczę­ściem towa­rzy­szy pewien para­doks.

3. SZCZĘ­ŚCIE TO KIEP­SKI CEL ŻYCIOWY

CI TYLKO SĄ SZCZĘ­ŚLIWI, TŁO­MA­CZY­ŁEM SOBIE, KTÓ­RYCH MYŚLI SĄ SKIE­RO­WANE KU JAKIE­MUŚ PRZED­MIO­TOWI INNEMU, NIŻ ICH WŁA­SNA SZCZĘ­ŚLI­WOŚĆ: KU SZCZĘ­ŚCIU INNYCH, KU POPRA­WIE LUDZ­KO­ŚCI, LUB NAWET JAKIEJŚ SZTUCE ALBO STU­DJOM, UPRA­WIA­NYM NIE JAKO ŚRO­DEK, ALE JAKO IDE­ALNY CEL W SOBIE. LUDZIE DĄŻĄCY W TEN SPO­SÓB DO CZE­GOŚ INNEGO, ZNAJ­DUJĄ SZCZĘ­ŚCIE PO DRO­DZE.

john stu­art mill, auto­bio­gra­fja, 1873

Utra­ciw­szy kon­takt z nar­ra­cją histo­ryczną, która zaspo­ka­jała potrzebę sensu u naszych przod­ków, spsy­cho­lo­gi­zo­wa­li­śmy ludzką egzy­sten­cję, spro­wa­dza­jąc ją do pro­stego modelu, w któ­rym cho­dzi o uni­ka­nie bólu oraz dąże­nie do przy­jem­no­ści. Szczę­ście wypeł­niło miej­sce zaj­mo­wane nie­gdyś przez war­to­ści trans­cen­den­talne, takie jak wybrana idea, któ­rej warto pod­po­rząd­ko­wać życie. Stało się tym samym jed­nym z naj­bar­dziej uświę­co­nych celów kul­tury zachod­niej. A także docho­do­wym biz­ne­sem: w 2000 roku wydano zale­d­wie pięć­dzie­siąt ksią­żek poświę­co­nych kwe­stii szczę­ścia, lecz już osiem lat póź­niej ich liczba wzro­sła do nie­mal czte­rech tysięcy22. Obec­nie kor­po­ra­cje chcące ucho­dzić za nowo­cze­sne zatrud­niają spe­cja­li­stów od zarzą­dza­nia szczę­ściem, aby poma­gali dbać o dobro­stan pra­cow­ni­ków, nato­miast roz­ma­ite pro­dukty, od napo­jów gazo­wa­nych po per­fumy, rekla­muje się obiet­ni­cami „szczę­ścia w butelce”.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

R. F. Bau­me­ister, K. D. Vohs, The Pur­suit of Meaning­ful­ness in Life, w: Hand­book of Posi­tive Psy­cho­logy, ed. C. R. Sny­der, S. J. Lopez, Oxford Uni­ver­sity Press, New York 2002, s. 613. [wróć]

L. L. Har­low, M. D. New­comb i P. M. Ben­tler, Depres­sion, Self-Dero­ga­tion, Sub­stance Use, and Suicide Ide­ation: Lack of Pur­pose in Life as a Media­tio­nal Fac­tor, „Jour­nal of Cli­ni­cal Psy­cho­logy” 1986, 42 (1), s. 5–21; C. J. Bryan, W. B. Elder, M. McNau­gh­ton-Cas­sill, A. Osman, A. M. Her­nan­dez i S. Alli­son, Meaning in Life, Emo­tio­nal Distress, Suici­dal Ide­ation, and Life Func­tio­ning in an Active Duty Mili­tary Sam­ple, „The Jour­nal of Posi­tive Psy­cho­logy” 2013, 8 (5), s. 444–452. Sto­su­nek wskaź­nika poczu­cia sensu życia do wskaź­nika samo­bójstw w róż­nych kra­jach, patrz S. Oishi i E. Die­ner, Resi­dents of Poor Nations Have a Gre­ater Sense of Meaning in Life Than Resi­dents of Weal­thy Nations, „Psy­cho­lo­gi­cal Science” 2014, 25 (4), s. 422–430. [wróć]

Patrz M. F. Ste­ger, Meaning and Well-Being w: Hand­book of Well-Being, ed. E. Die­ner, S. Oishi, L. Tay, DEF Publi­shers, Salt Lake City UT 2018. [wróć]

Patrz R. Cohen, C. Bavi­shi i A. Rozan­ski, Pur­pose in Life and Its Rela­tion­ship to All-Cause Mor­ta­lity and Car­dio­va­scu­lar Events: A Meta-Ana­ly­sis, „Psy­cho­so­ma­tic Medi­cine” 2016, 78 (2), s. 122–133. Doty­czy meta­ana­lizy dzie­się­ciu badań pro­spek­tyw­nych w sumie na 136 265 uczest­ni­kach. [wróć]

V. E. Frankl, Czło­wiek w poszu­ki­wa­niu sensu, tłum. A. Wol­nicka, Wydaw­nic­two Czarna Owca, War­szawa 2009, s. 12. Cytat pocho­dzi z książki Nie­tz­schego Zmierzch bożyszcz (tłum. Sta­ni­sław Wyrzy­kow­ski, nakład Jakóba Mort­ko­wi­cza, War­szawa 1905–1906, s. 7). [wróć]

A. MacIn­tyre, Dzie­dzic­two cnoty. Stu­dium z teo­rii moral­no­ści, tłum. A. Chmie­lew­ski, Wydaw­nic­two Naukowe PWN, War­szawa 1996. [wróć]

Zob. zwłasz­cza C. Welzel, Fre­edom Rising: Human Empo­wer­ment and the Quest for Eman­ci­pa­tion, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, New York 2013. [wróć]

T. Kre­iner, The „Busy” Trap, „New York Times” 2012, June 30, https://opi­nio­na­tor.blogs.nyti­mes.com/2012/06/30/the-busy-trap/ [wróć]

I. Lan­dau, Fin­ding Meaning in an Imper­fect World, Oxford Uni­ver­sity Press, New York 2017. [wróć]

To spoj­rze­nie na kon­dy­cję czło­wieka zaczerp­nięto od Wil­liama Jamesa i Johna Deweya, dwóch klu­czo­wych postaci w tra­dy­cji prag­ma­ty­zmu filo­zo­ficz­nego. Zob. F. Mar­tela, Prag­ma­tism as an Atti­tude, w: Nor­dic Stu­dies in Prag­ma­tism 3: Action, Belief and Inqu­iry – Prag­ma­tist Per­spec­ti­ves on Science, Society and Reli­gion, ed. U. Zacka­rias­son, s. 187–207, Nor­dic Prag­ma­tism Network, Hel­sinki 2015 i wstęp do mojej dru­giej roz­prawy nauko­wej, F. Mar­tela, A Prag­ma­tist Inqu­iry into the Art of Living: Seeking Reaso­na­ble and Life-Enhan­cing Values within the Fal­li­ble Human Con­di­tion, Uni­wer­sy­tet Hel­siń­ski, Hel­sinki 2019. [wróć]

A. Camus, Mit Syzyfa i inne eseje, tłum. J. Guze, War­szaw­skie Wydaw­nic­two Lite­rac­kie MUZA SA, War­szawa 1999. [wróć]

T. May, A Signi­fi­cant Life: Human Meaning in a Silent Uni­verse, Uni­ver­sity of Chi­cago Press, Chi­cago 2015, ix. [wróć]

R. N. Bel­lah, R. P. Mad­sen, W. M. Sul­li­van, A. Swi­dler i S. M. Tip­ton, Habits of the Heart, Uni­ver­sity of Cali­for­nia Press, Ber­ke­ley 1985. Cytaty pocho­dzą ze stron 20–22 i 76. [wróć]

J.-P. Sar­tre, Egzy­sten­cja­lizm jest huma­ni­zmem, tłum. J. Kra­jew­ski, War­szaw­skie Wydaw­nic­two Lite­rac­kie MUZA SA, War­szawa 1998, s. 38. [wróć]

Zob. np. A. Deaton, Income, Health and Well-Being Aro­und the World: Evi­dence from the Gal­lup World Poll, „Jour­nal of Eco­no­mic Per­spec­ti­ves” 2008, 22 (2), s. 53–72. [wróć]

S. Oishi i E. Die­ner, Resi­dents of Poor Nations Have a Gre­ater Sense of Meaning in Life Than Resi­dents of Weal­thy Nations, „Psy­cho­lo­gi­cal Science” 2014, 25 (2), s. 422–430. [wróć]

Te trzy wymiary absurdu wska­zał Joe Min­toff. Zob. J. Min­toff, Trans­cen­ding Absur­dity, „Ratio” 2008, 21 (1), s. 64–84. [wróć]

Neil deGrasse Tyson, Astro­fi­zyka dla zabie­ga­nych, tłum. J. K. Ochab, Insi­gnis Media, Kra­ków 2017, s. 11. [wróć]

T. Nagel, The Absurd, „The Jour­nal of Phi­lo­so­phy” 1971, 68 (20), s. 717. [wróć]

J. Min­toff, Trans­cen­ding Absur­dity, op. cit. [wróć]

L. Toł­stoj, Spo­wiedź, tłum. ano­nim., druk „Rekord”, War­szawa 1929, za https://pl.wiki source.org/wiki/Spowiedź_(Toł­stoj) [wróć]

C. Flora, The Pur­suit of Hap­pi­ness, „Psy­cho­logy Today” 2009, Janu­ary, https://www.psy­cho­lo­gy­to­day.com/intl/artic­les/200901/the-pur­suit-hap­pi­ness [wróć]