Strażnicy Tajemnic - Oskar Mikołajewski - ebook

Strażnicy Tajemnic ebook

Oskar Mikołajewski

0,0

Opis

Głównym bohaterem tej powieści, jest dwunastoletni Artur Sash. Pewnego dnia, jego ojciec tajemniczo zniknął, co rozpoczyna magiczną przygodę głównego bohatera.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 53

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Oskar Mikołajewski

Strażnicy Tajemnic

KorektorAgnieszka Desput

Projektant okładkiOskar Mikołajewski

IlustratorOskar Mikołajewski

© Oskar Mikołajewski, 2020

© Oskar Mikołajewski, projekt okładki, 2020

© Oskar Mikołajewski, ilustracje, 2020

Głównym bohaterem tej powieści, jest dwunastoletni Artur Sash. Pewnego dnia, jego ojciec tajemniczo zniknął, co rozpoczyna magiczną przygodę głównego bohatera.

ISBN 978-83-8155-065-9

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Zaginięcie ojca

Artur Sash ma już dwanaście lat. Jest to miły, kreatywny brunet, o przydymionej cerze. Mieszka razem z rodzicami, w mieście zwanym AricanCity. Jego mama na imię ma Monika, a tata Larry. Pani Monika, to wysoka, zgrabna trzydziestodziewięcioletnia brunetka, a pan Larry to chudy, wysoki, trzydziestopięcioletni, ciemny blondyn. Choć, (jak to mówił pan Larry) mieszkają w trudnych warunkach, ponieważ ich dom ma tylko 125m2 (tak, jak się domyślacie Artur pochodzi z bogatej rodziny), nieźle sobie radzą.

Pokój Artura jest tak duży, że może w nim jeździć na rowerze. Natomiast, co jest bardzo zdumiewające, Artur nigdy nie jadł lodów, pizzy ani innych niezdrowych rzeczy. Rodzice zawsze kazali mu jeść tylko zdrową żywność. Mimo takiego wychowania, Artur nigdy nie pragnął nic drogiego, nie chciał mieć coraz to nowszych rzeczy, zawsze wystarczało mu to, co ma. Pewnego wiosennego popołudnia, pan Larry wyszedł przewietrzyć się. Artur, uwielbiając naturę, chciał pójść z ojcem, lecz ten mu nie pozwolił. Chłopiec bardzo się zdziwił, ale jako, że zawsze słuchał rodziców (co rzadko było mu potrzebne), został w domu. Minęło wiele godzin, a pan Larry nadal nie wrócił. Artur coraz bardziej się niepokoił, pani Monika chciała już dzwonić na policję, lecz chłopiec powiedział, że najpierw on pójdzie poszukać ojca.

Na dworze było już dawno ciemno. Artur, nie przejmując się tym, żwawo wyszedł przed dom, rozejrzał się dookoła i zaczął rozmyślać, gdzie tata mógł pójść. Przeszedł pół miasta i nigdzie nie mógł znaleźć ojca. Po wielogodzinnych poszukiwaniach, wrócił do domu.

— Nigdzie nie mogę znaleźć taty. — powiedział zrozpaczony chłopiec.

— Musimy zadzwonić na policję synku, oni na pewno go znajdą. — postanowiła mama.

Artur zauważył coś dziwnego w zachowaniu pani Moniki, ponieważ wyglądała, jakby była pewna, że pan Larry zaginie. Jego mama nigdy niczego nie ukrywała, lecz teraz ewidentnie coś podejrzewał.

Pół godziny po zawiadomieniu policji i przyjechaniu jej, znaleziono ślad pana Larry’ego. Co było dziwne, ślad przy miejskiej bibliotece nagle urywał się. Policjant powiedział, że to nie pierwsze zaginięcie osoby w tym miejscu. Artur bardzo się martwił o ojca, lecz pani Monika ciągle coś ukrywała.

Policjanci piętnaście minut temu odjechali Artur bardzo się stresował zaginięciem taty. Zapytał mamę, dlaczego tak dziwnie się zachowuje:

— Mamo, co się dzieje? Czy coś ukrywasz?

— Nic, nic kochanie, nie przejmuj się mną, po prostu źle się czuję.

— Ale przecież widzę, że dziwnie się zachowujesz od czasu wyjścia taty — dociekał Artur.

— Obiecuję, że jutro rano ci wszystko wytłumaczę — przysięgła zmęczonym głosem mama.

— A teraz, idź już spać — powiedziała.

Artur całą noc nie spał. Następnego dnia, o wczesnej porze, poszedł do kuchni i bez pomocy gosposi, przygotował śniadanie. Kiedy siedział przy stole, czekając na mamę, cały czas, trzymając za bransoletkę, którą dostał od rodziców kiedy był mały, rozmyślał o zaginięciu ojca. Bał się, że policji nie uda się go znaleźć. Zamyślił się do tego stopnia, że nie zauważył, jak pani Monika usiadła przy stole.

— Jak ci się spało kochanie? — spytała matka.

Artur ocknął się i odpowiedział:

— Nie spałem całą noc, cały czas rozmyślałem o tacie.

— Czy powiesz mi teraz, co ukrywasz? — zapytał.

— Wiesz co, tak sobie myślę, może pójdziemy dzisiaj do parku? — powiedziała mama udając, że nie słyszała pytania chłopca.

— Nie zmieniaj tematu. Obiecałaś, że rano mi powiesz — stwierdził Artur.

— Synku, są rzeczy, do których trzeba dorosnąć. Faktycznie powiedziałam, że wszystko wytłumaczę ci rano, lecz teraz sądzę, że jesteś jeszcze za młody — wytłumaczyła pani Monika.

— Chociaż powiedz, czy to jest związane z zaginięciem taty.

— Poniekąd tak, lecz i tak jeszcze ci nie powiem — stwierdziła stanowczo mama.

Tajemnica wyszła na jaw

Pani Monika z Arturem pojechali tego dnia do parku. Na początku Artur nie był chętny do wyjścia, lecz później przekonał się do tego. Jechali właśnie autem, gdy chłopiec zapytał się mamy raz jeszcze:

— Mamo, powiedz mi proszę co ukrywasz.

— Nie — odpowiedziała stanowczo.

— Ale przecież obiecałaś! — krzyknął Artur.

— Mówiłam ci, że się rozmyśliłam.

Artur obrażony odwrócił się w stronę szyby.

— Kochanie, porozmawiajmy na spokojnie, umówmy się tak, że ja zastanowię się nad tym i wieczorem może ci powiem.

Artur odwrócił głowę w stronę mamy:

— Mamo, jak ja się cieszę! — wykrzyknął głośno chłopiec.

— Ale nic nie obiecuję, pamiętaj — podkreśliła pani Monika.

Pani Monika i Artur byli już w parku, szli dróżką, gdy nagle mama powiedziała:

— Tamtego wieczoru… Przed wyjściem taty, powiedział mi, że wysłali mu list z tamtego świata. Powiedzieli, że jest on tam bardzo potrzebny…

— Zaraz, zaraz, ale z jakiego „tamtego świata”? –przerwał zdziwiony Artur.

— To jest taki świat z księgi. Tam trafić mogą tylko wybrańcy.

— Czyli kto? — dopytywał dalej Artur.

— To osoby, które mają specyficzny amulet. Policja dlatego powiedziała, że to nie pierwsza osoba, która zaginęła, ponieważ księga znalazła więcej wybrańców.

— Ale dlaczego ci ludzie znikają akurat w tym miejscu? Czy to jest związane z tą jakąś księgą? — zapytał chłopiec.

— W bibliotece, która tam się znajduje, najprawdopodobniej jest Zaklęta Księga. To taka księga, która powoduje właśnie takie zniknięcia, ona teleportuje wybrańców do jej wymiaru.

— Nic już z tego nie rozumiem, głowa mi od tego pęka. — stwierdził Artur.

— Wiem, mi też było trudno to zrozumieć — powiedziała mama.

— Czyli tak naprawdę tacie nic nie jest i wcale nie zaginął? — zapytał chłopiec.

— Tak, tata wiedział, że tak będzie, gdy tamtędy przejdzie.

— Ale co się tam dzieje, że wysłali do niego list?

— Nie wiem kochanie, podobno jeśli twój tata im nie pomoże, to tamten świat zniknie.

— No i co z tego? Przecież nikt o tym świecie nie wie — stwierdził Artur.

— Uwierz, że jest tam wiele ludzi, oni tam żyją tak jak my, tylko tam jest magicznie.

— Co? Przecież magia nie istnieje — powiedział zdziwiony chłopiec.

— To nieprawda, na ten temat dużo ci nie powiem, ponieważ sama wiem tylko to, że magia istnieje.

— Dlaczego nikt o tym nigdy nie mówił? — dopytywał Artur.

— Mówię ci, że nie wiem, lecz myślę, że w tamtym świecie dowiedzielibyśmy się więcej, ale ja nie mogę tam się dostać, a ty… Wracajmy już do domu zaraz będzie ciemno.

— Dobrze, chodźmy — powiedział Artur.

Pani Monika i Artur wrócili już do domu. Gosposia naszykowała już kolację, więc umyli tylko ręce i od razu usiedli przy stole.

— Wiesz co kochanie, muszę ci coś jeszcze powiedzieć — zaczęła mama.

— Co? — zapytał Artur przełykając kęs kanapki.

— Pamiętasz jak mówiłam, że ja nie mogę się dostać do tamtego świata?

— Tak — odpowiedział chłopiec.

— To… Nie powiedziałam ci, że ty możesz tam przejść.

— Jak to? — spytał.

— Ty też jesteś wybrańcem, ta bransoletka, którą dostałeś od nas, jest twoim amuletem — wytłumaczyła pani Monika.

— Ale… Nie rozumiem dlaczego nie powiedzieliście mi o tym wcześniej.

— Nie byłeś jeszcze gotowy, ale teraz już jesteś.

— Dobra, ale czy to oznacza, że ja mogę pomóc tacie?

Rozłąka

Mija już drugi tydzień od zniknięcia taty. Artur spędza z mamą znacznie więcej czasu niż wcześniej. Teraz myśli tylko o tym, aby pomóc ojcu.

— Mamo, mam sprawę, myślę, że jestem gotowy, aby pomóc tacie.

— Ja też tak myślę, nie mówiłam nic wcześniej, bo wiedziałam, że prędzej, czy później, sam na to wpadniesz — stwierdziła pani Monika.

— Czyli nie zatrzymasz mnie? — zdziwił się Artur.

— Kochanie, będę za tobą tęskniła, ale nie mogę ci tego zabronić, ponieważ powinieneś to zrobić. Aby uratować tamten świat, są potrzebni wszyscy wybrańcy, a jeśli nikt go nie uratuje, to nasz świat będzie następny w kolejce do zniszczenia — wytłumaczyła pani Monika.

— Czyli oni ratując tamten świat, ratują nasz!?

— Tak, a ci wszyscy ludzie w naszym świecie, nawet nie wiedzą o istnieniu wybrańców, a tym bardziej o tym, że oni nas ratują. — objaśniła.

— Skąd ty to wszystko wiesz, przecież ty nie jesteś wybrańcem. — zapytał Artur.

— Nie, ale twój tata mi dużo opowiadał, a ja tak się tym zaciekawiłam, że nawet znalazłam kilka książek na ten temat. Co prawda, tam było to przedstawione jako mity, ale ja wiem, że to prawda — wytłumaczyła pani Monika.

— To super, że tyle wiesz, a wiesz może, gdzie mam szukać ojca?

— Szukaj największego budynku w mieście, a jeśli go nie znajdziesz, co mało możliwe, to zapytaj się kogoś, gdzie jest Centrum Związku Magicznego, C.Z.M.

— Dobrze, dziękuję ci mamo.

— Nie ma sprawy, dam ci jeszcze takie urządzenie, maliki, dzięki któremu, jeśli będziesz miał kłopot, skontaktujesz się ze mną.

— Ale nie wystarczy telefon? — spytał Artur.

— Nie, w tamtym świecie nasze telefony nie działają.

— Dziwne, zresztą, jak cała ta sprawa — stwierdził chłopiec.

— A tak w ogóle, jak tam jest? Czy tam też są normalni ludzie?

— Wiele nie wiem, lecz jedyne co pamiętam z książek to, to, że w większości mieszkają tam ludzie, lecz są tam też inne istoty, ale jakie, to nie wiem. Wiem jeszcze, że oni tam funkcjonują tak samo, jak my, lecz bardziej nowocześnie i magicznie — stwierdziła pani Monika.

— Myślę, że to jest bardzo tajemnicze i ciekawe miejsce — powiedział Artur.

— Ja też. No dobrze, teraz musisz odpocząć, ponieważ jutro czeka cię męcząca podróż — zakończyła mama.

Dziś Artur wyrusza w podróż. Tym razem pani Monika zrobiła śniadanie. Wiedziała, że dziś rozstanie się z synem i rozmawiać z nim będzie mogła tylko przez maliki.

— Jak tam minęła noc, kochanie. — zapytała zatroskana matka.

— Dobrze, dziwię się, ponieważ zasnąłem bardzo szybko, lecz cały czas się boję, że sobie nie poradzę.

— Nie martw