Przygody obgryzionego ołówka - Danuta Kiniorska-Stańczyk - ebook + książka

Przygody obgryzionego ołówka ebook

Kiniorska-Stańczyk Danuta

4,7

Opis

Jak mocno można zranić słowami! Tego doświadcza obdarzony ludzkimi cechami ołówek, kiedy jego właścicielka oświadcza, że już go nie chce. To wydarzenie sprawia, że urażony bohater postanawia opuścić fioletowy piórnik z nadrukiem w koty i poszukać dla siebie nowego lepszego miejsca.
Już na początku wędrówki przez szkolne korytarze spotyka nową znajomą, która bez namysłu do niego dołącza. Niestety, prędko wpadają w tarapaty…
"Przygody obgryzionego ołówka" to wzruszająca i jednocześnie zabawna opowieść o przeżyciach tytułowego bohatera oraz kilku innych przedmiotów, które podobnie jak on postanowiły wziąć swój los we własne ręce...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 67

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Przygody, o których opowiada ta książka, zaczynają się w pewnym małym miasteczku, a konkretniej w mieszczącej się w centrum tego miasteczka starej, choć wciąż użytecznej szkole. Szkoła na pozór jak każda inna. Duży, pomalowany na beżowo kilkupiętrowy budynek z wieloma oknami i kilkoma wejściami, a za nim nowy kolorowy plac zabaw, boisko do gry w piłkę oraz przestrzeń porośnięta zielenią. Wszystko to otoczone płotem. Wewnątrz budynku przestronne korytarze, liczne widne sale lekcyjne, pokój nauczycielski, sekretariat, sala gimnastyczna, kilka toalet, a do tego również basen i dwie garderoby. Poza tym mieszczące się w piwnicy szatnie dla uczniów oraz pomieszczenie należące do pań woźnych, a w nim biuro rzeczy zagubionych.

Wiecie zapewne, co zwykle dzieje się w szkołach. Uczniowie podczas lekcji się uczą, a na przerwach jedzą drugie śniadanie, odpoczywają i bawią się, robiąc przy tym dużo hałasu. Tak samo jest w tej szkole. Jednak wieczorami i nocami aż po świt dzieją się tam rzeczy niezwykłe. Jakie? Czytajcie dalej, a wszystkiego się dowiecie…

Rozdział 1

w którym dowiadujemy się, co wydarzyło się podczas zajęć z edukacji plastycznej

Niebo tego dnia było błękitne, wolne od najmniejszej choćby chmurki. Promienie słońca wpadające przez ogromne okna zachęcały uczniów klasy drugiej B do wyjścia na zewnątrz. Oni jednak, cierpliwie wyczekując dzwonka sygnalizującego koniec lekcji, w ciszy i skupieniu malowali prace plastyczne przedstawiające nadejście wiosny. W tym czasie siedząca przy swoim biurku nauczycielka uzupełniała elektroniczny dziennik, od czasu do czasu zerkając na dzieci, kiedy nagle…

– Michał poobgryzał mój ołówek! – krzyknęła jedna z uczennic, trzymając w prawej dłoni rzeczywiście obgryziony zielony ołówek.

Spojrzenia wszystkich uczniów skierowały się na dziewczynkę. Wszystkich z wyjątkiem jednego. Michał bowiem tak bardzo się zawstydził, że wbił wzrok we własny rysunek, który jeszcze przed chwilą rysował owym poobgryzanym ołówkiem.

– Michał, czy to prawda, co mówi Hania? – zapytała nauczycielka.

– Tak, ale to było niechcący, proszę pani – wyszeptał w odpowiedzi chłopiec.

– Jak myślisz, co powinieneś teraz zrobić?

Chłopiec, wciąż nie podnosząc oczu znad swojej kartki, niechętnie wycedził przez zęby ledwo słyszalne „przepraszam”.

– Nie słyszałam – odpowiedziała mu z niezadowoleniem Hania.

– Przepraszam – powtórzył chłopiec trochę głośniej, po czym dodał: – Odkupię ci ten ołówek.

– Nie trzeba. Mama kupi mi nowy i w dodatku lepszy, a tobie nigdy już niczego nie pożyczę – oświadczyła dziewczynka.

– Haniu, nie gniewaj się już na Michała – poprosiła nauczycielka. – Wygląda na to, że zrozumiał swój błąd.

– Zrozumiałem – potwierdził uczeń.

Chwilę później, ku uciesze dzieci, rozbrzmiał dzwonek. Dyżurna zebrała rysunki, po czym zaniosła je na biurko nauczycielki. Dziewczynki i chłopcy pośpiesznie odnieśli piórniki do szafek i założywszy plecaki na plecy, wyszli z sali, w której po chwili zapanowała cisza. Tymczasem…

Rozdział 2

w którym Ołówek nie może dłużej znieść odrzucenia i postanawia poszukać dla siebie lepszego miejsca

W Piórniku z nadrukiem w koty zawrzało. Kredki zaczęły się wiercić, bo ich właścicielka, śpiesząc się do domu, powrzucała je do niego niedbale. Czerwona, ugniatana przez Klej w Sztyfcie, popiskiwała, szturchając Żółtą. Brązowa łaskotała Linijkę. Niebieska narzekała na hałas, gdyż miała bardzo spokojne usposobienie i wrażliwe kredkowe uszy. W końcu Szara, próbując ułożyć się wygodnie koło Ołówka, dostrzegła jego posępną minę i zagadnęła:

– Czyżby nasz kolega Ołówek miał jakiś kłopot?

– Nie – odpowiedział zdawkowo Ołówek.

– Przecież widzę, że jesteś smutny – ciągnęła dalej.

– Nic mi nie jest – odburknął.

– Biedactwo, ma taką smutną minę – wtrąciła pachnąca dziką różą Gumka do Zmazywania, którą przybory Hani nazywały Baletnicą, ponieważ była niezwykle delikatna i wyglądem przypominała dziewczynkę ubraną w kostium do baletu. – A ty, Szara, chciałabyś, żeby ktoś cię tak poobgryzał?

– Jasne, że nie, ale co się stało, to się nie odstanie.

– Hania już mnie nie chce. Słyszeliście, co mówiła – wyszeptał Ołówek. – Macie szczęście, bo o was nie powiedziała: „Mama kupi mi nowy i w dodatku lepszy”.

– Oj! – jęknęły wszystkie kredki chórem.

– Gdyby nas tak ktoś poobgryzał, to pewnie też by nas nie chciała – przyznała Fioletowa.

– Ty akurat jesteś w jej ulubionym kolorze, więc pewnie by ci się upiekło – napomknęła Żółta.

– Ja już postanowiłem, co zrobię – odezwał się ponownie Ołówek.

– Co takiego, Ołówku? – zaciekawił się Klej.

– Ucieknę – oświadczył obgryziony przyrząd.

– No coś ty? Nie załamuj się tak od razu, przecież nadal ładnie rysujesz. Trzeba cię tylko natemperować. – Tym razem Niebieska podjęła próbę pocieszenia kolegi.

– Łatwo ci mówić, bo możesz namalować bardzo dużo pięknych rzeczy. Niebieskie niebo, niebieską wodę, niebieski rower, a ja? Nie słyszałaś? Nie dość, że rysowałem ciągle tylko na szaro, to jeszcze teraz Hania chce mnie zastąpić nowym ołówkiem, bo jestem zniszczony.

– Ty, Ołówku, a co jest według ciebie nie tak z szarym kolorem? Nie przesadzaj, kolego – obruszyła się Szara.

– Wcale nie przesadzam – upierał się Ołówek. – Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakie to było nieprzyjemne, kiedy mnie ten Michał gryzł.

– Muszę przyznać, że chybabym zemdlała, gdyby jakieś dziecko wzięło mnie do ust. Fuj! – obruszyła się Gumka Baletnica.

– Nic dziwnego – wtrąciła się Stara Gumka, w której posiadaniu Hania była już od roku. Dawniej biała i prostokątna, a dziś mocno starta i zszarzała. – Nie wiesz nawet, do czego służymy, bo od nowości nie starłaś jeszcze ani jednego błędu, ale i na ciebie przyjdzie czas – ostrzegła koleżankę.

– Moi towarzysze, szkoda czasu na rozmowy, które do niczego nie prowadzą. Wolę odejść, zanim Hania wróci do szkoły z tym nowym, pięknym ołówkiem. Spotkania z nim na pewno nie zniosę. Postanowiłem, że na mnie już czas. Żegnajcie – podsumował Ołówek i wysunął się przez niedomknięty Piórnik, który spał w najlepsze, nie zważając na rozmowy swoich lokatorów.

Rozdział 3

w którym Ołówek spotyka nową znajomą i razem wpadają w tarapaty

W biurze rzeczy zagubionych urządzonym w piwnicy, w pomieszczeniu należącym do pań woźnych, wszystkie przedmioty, oprócz plastikowej niebieskiej Śniadaniówki z białą przykrywką oraz cierpiących na bezsenność seledynowych bezprzewodowych Słuchawek, słynących z niezwykłego słuchu, spały w najlepsze. Słuchawki, zobaczywszy, że Śniadaniówka poderwała się do wyjścia, postanowiły ją zaczepić.

– Hej, a ty dokąd?

– Idę zobaczyć, co tak hałasuje i nie daje spać – oznajmiła.

– Żebyś tylko się nie zgubiła – zaniepokoiły się.

– Bez obaw – odpowiedziała Śniadaniówka, nie spojrzawszy nawet w stronę Słuchawek, i prędko wyszła na korytarz, gdzie zupełnie nieoczekiwanie stała się świadkiem lądowania.

Lądowania nie samolotu ani helikoptera, ale Ołówka. Poobgryzanego zielonego Ołówka ze stępionym rysikiem, który po upadku ze schodów poturlał się prosto przed jej oblicze. Śniadaniówka kilka razy zamrugała, nie wierząc własnym oczom, po czym z czystej ciekawości zapytała leżącego w bezruchu przybysza:

– Co ty tutaj robisz?

Ołówkowi trochę zajęło, zanim zrozumiał, w jakim położeniu się znalazł. Spojrzał na stojącą przed nim nieznajomą i próbując zapanować nad zawrotami swojej ołówkowej głowy, rzekł:

– Obawiam się, że spadłem ze schodów.

– Wyobraź sobie, że to akurat wiem, bo stałam tu i widziałam, jak lądujesz – odparła z przekąsem obserwatorka. – Ciekawi mnie raczej, dlaczego spadłeś.

– Widzisz, nie miałem tego upadku w planach. Po prostu byłem na górze i potrzebowałem dotrzeć na dół, a kiedy zeskakiwałem stopień po stopniu, w pewnym momencie się potknąłem i nieszczęśliwie spadłem. Tak właśnie znalazłem się tutaj.

– Niezła z ciebie niezdara – podsumowała Śniadaniówka. – Nigdy wcześniej nie chodziłeś po schodach?

– Nie, a ty?

– Ja…? – Tu Śniadaniówka zrobiła chwilę przerwy, po czym dodała: – Nie przypominam sobie.

– Sama widzisz. Być może też byś się potknęła.

– Dobra, kolego. Powiedz mi lepiej, co cię podkusiło, żeby samotnie wędrować po szkole.

– Może zacznę od tego, że pochodzę z Piórnika Hani z drugiej B. Uciekłem, bo Hania już mnie nie chce. – Ołówek posmutniał, wypowiadając te słowa.

– Dlaczego ta twoja Hania już cię nie chce? – zaciekawiła się Śniadaniówka.

– Bo jestem poobgryzany. Tak się niefortunnie złożyło, że zostałem pożyczony nieodpowiedniej osobie. Michał, z którym Hania siedzi w ławce, oszpecił mnie swoimi zębami. Moja właścicielka powiedziała, że takiego ołówka to ona już nie chce, i oświadczyła, że mama kupi jej lepszy. To był prawdziwy cios w moje ołówkowe serduszko. Postanowiłem więc uciec w poszukiwaniu innego miejsca dla siebie. Niestety nie jestem wprawiony w podróżach po korytarzach i nie najlepiej chodzę po schodach.

– Oj, powiem szczerze, że nie masz szczęścia – przyznała rozmówczyni.

– No, nie mam – przytaknął Ołówek.