Co jeść, aby być zdrowym - Mark Hyman - ebook

Co jeść, aby być zdrowym ebook

Mark Hyman

0,0
74,70 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Czy wiesz, ile wartości odżywczych ma twój posiłek? Czy znasz skład produktów żywnościowych, które kupujesz? Dieta jest główną przyczyną śmierci, niepełnosprawności, chorób autoimmunologicznych czy braku odporności. Spożywamy coraz więcej wysokoprzetworzonych produktów powstających na bazie zbóż (pszenicy, kukurydzy, soi). Jeśli zła dieta i współczesny model żywienia są naszym największym zabójcą, to co zrobić, aby zdrowo się odżywiać? Ta książka pomoże ci odróżnić żywność wartościową od tej, która cię zabija. Dopiero po tej lekturze zrozumiesz, co tak naprawdę ci szkodzi i zatruwa twój organizm. Zdrowe odżywianie ma ogromny wpływ nie tylko na obwód twojej talii i zdrowie, ale także na społeczność, planetę i światową gospodarkę. Czy wiesz, co jesz?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 576

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Pochwały dla książkiCo jeść, aby być zdrowym

autorstwa dr. Marka Hymana

Doktor Hyman jest ekspertem w dziedzinie żywności i żywienia, który odnajduje punkty wspólne w rozbieżnych teoriach, buduje mosty pomiędzy światami idei i wykorzystuje zdobytą wiedzę do stworzenia jedynego w swoim rodzaju planu polepszającego zarówno zdrowie ludzi, jak stan i naszej planety.

– Nina Teicholz, autorka The Big Fat Suprise

Ta książka wywiera na czytelnika ogromny wpływ.

– dr Mehmet Oz

Rewolucja zaczyna się od tego, co podajemy na co dzień na naszych talerzach i czym karmimy nasze ciało. Jednakże zanim do tego dojdziemy, powinniśmy przeczytać Co jeść, aby być zdrowym.Lektura tej książki sprawi, że zaczniesz zmieniać świat.

– Tim Ryan, członek Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych ze stanu Ohio

Autor wzywa nas do przebudzenia. Nie tylko stawia diagnozę, ale dostarcza także niezbędnych rozwiązań.

– Daniel Goleman, autor książek

Głos doktora Hymana jest powiewem świeżości, siły, wiedzy, pasji i zachęty.

– Walter Robb, były zastępca dyrektora generalnego Whole Foods Market

Doktor Hyman poddał obowiązujący model żywnościowy szczegółowemu badaniu. Udało mu się zdiagnozować chroniczny handel wpływami, zapalenie wywołane zyskiem jako motywacją, sklerozę u polityków niższego szczebla i głęboką ranę w interesie publicznym. Przeczytaj tę książkę. Podejmij dwa działania i zostaw swój ślad na Twitterze autora.

– Ken Cook, dyrektor i współzałożyciel Environmental Working Group

Niepodważalne, otwierające oczy, głęboko niepokojące i niezwykle ważne świadectwo.

– dr James S. Gordon, autor książek

Autor podkreśla istotność wyborów, jakich dokonujemy przygotowując posiłki, i konieczność wprowadzania dobrych zmian w naszej diecie, które prowadzą do poprawy zdrowia ludzi i planety.

– dr Barry M. Popkin, specjalista w dziedzinie żywienia z Uniwersytetu Karoliny Północnej

Mark Hyman zachęca nas do zastanawiania się, w jaki sposób produkujemy, przygotowujemy i kupujemy żywność. Zdecydowanie polecam.

– Ann M. Veneman, była sekretarz rolnictwa Stanów Zjednoczonych

W tej wspaniałej książce doktor Hyman wykorzystuje swoje zdolności diagnostyczne, aby dać czytelnikowi nadzieję na poprawę zdrowia ludzi i planety. Dziękuję ci Mark, że oświetlasz swoim światłem drogę naprzód.

– Tom Newmark, przewodniczący The Carbon Underground

REDAKCJA: Irena Kloskowska

SKŁAD: Krzysztof Nierodziński

PROJEKT OKŁADKI: Dorota Sikora

TŁUMACZENIE: Anna Bergiel

Wydanie I

Białystok 2021

ISBN 978-83-8168-989-2

Tytuł oryginału:Food Fix

Copyright © 2020 by Hyman Enterprises, LLC

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Vital, Białystok 2020

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Książka ta zawiera porady i informacje odnoszące się do opieki zdrowotnej. Nie powinny one jednak zastępować porady lekarza ani dietetyka. Jeśli podejrzewasz u siebie problemy zdrowotne lub wiesz o nich, powinieneś skonsultować się z lekarzem, zanim rozpoczniesz jakikolwiek program poprawy zdrowia czy leczenia. Dołożono wszelkich starań, aby informacje zaprezentowane w tej książce były rzetelne i aktualne podczas daty jej publikacji. Wydawca ani autor nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki dla zdrowia, mogące wystąpić w wyniku stosowania zaprezentowanych w książce metod.

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.vitalni24.pl – detal

strona wydawnictwa: www.wydawnictwovital.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.odzywianie24.pl

Wprowadzenie

Rozpoznawanie jedności, która objawia się w złożoności z pozoru oddzielnych zjawisk, jest wspaniałym uczuciem.

– Albert Einstein

Na kłopotliwą sytuację, w której się znaleźliśmy, oraz naszą zdolność do decydowania o przyszłości polityki żywnościowej, wpływa brak umiejętności rozpoznania złożonej natury problemów i wzajemnych relacji pomiędzy nimi, co skutkuje niemożliwością znalezienia rozwiązań.

– Książę Karol

Istnieje obszar, w którym zbiegają się wszystkie najważniejsze sprawy współczesnego świata: obowiązujący model żywieniowy, rozumiany jako złożona sieć. Tworzą ją metody produkcji, dystrybucji i promocji produktów spożywczych, a także nasze wybory żywieniowe, marnowanie żywności oraz polityka żywnościowa, która sprowadza na świat niewyobrażalne cierpienie i niszczy nasz kapitał ludzki, społeczny i ekonomiczny, a także prowadzi do destrukcji środowiska naturalnego.

Żywność jest źródłem większości światowych kryzysów natury zdrowotnej, ekonomicznej, środowiskowej, klimatycznej, społecznej, a nawet politycznej. Choć niektórzy chcieliby uznać to stwierdzenie za przesadę, niestety jest ono prawdziwe. Mamy do czynienia z problemem większym niż nam się zdaje. Po przeczytaniu niniejszej książki czytelnik będzie potrafił powiązać ze sobą zagadnienia leżące u podstaw kryzysu, któremu poświęcamy zdecydowanie zbyt mało uwagi. Zrozumie także, dlaczego rozwiązanie problemów obowiązującego modelu żywieniowego jest najważniejszym zadaniem, które pozwoli nam poprawić zdrowie i dobrobyt naszych społeczności oraz pozytywnie wpłynąć na środowisko, klimat, ekonomię, a także możliwość przetrwania naszego gatunku. Zyska także świadomość sił biznesu i polityki, które prowadzą nas ku katastrofie, i pozna ludzi oraz modele biznesowe i polityczne dające nam cień nadziei na naprawę naszego dysfunkcyjnego modelu żywieniowego.

Dlaczego jednak jako lekarz tak bardzo interesuję się żywnością, metodami jej produkcji oraz polityką żywnościową?

Moja praca polega na uwalnianiu ludzi od cierpienia i chorób, a także na niekrzywdzeniu. Jako lekarz medycyny funkcjonalnej skupiam się na pierwotnych przyczynach schorzeń i postrzegam ciało jako swoisty ekosystem.

Dieta jest podstawową przyczyną śmierci, niepełnosprawności i cierpienia. Na przestrzeni ostatnich 100 lat, a jeszcze bardziej ostatnich 40 lat, nasza żywność uległa ogromnej przemianie. Spożywamy coraz więcej wysoce przetworzonych produktów powstających na bazie zbóż (pszenicy, kukurydzy, soi). Jeśli zła dieta jest naszym największym zabójcą, co doprowadziło do powstania takiego pożywienia i rozwoju przemysłu, który je wytwarza? Pragnienie odnalezienia odpowiedzi na to pytanie zachęciło mnie do zagłębienia się w zagadnienia dotyczące żywności, wysiewu i uprawy roślin, konsumpcji, składowania odpadów oraz negatywnych skutków związanych z tymi procesami. Zdobyta wiedza wywołała we mnie szok i przerażenie, a ostatecznie skłoniła mnie do przekazaniu jej światu i podjęcia próby odnalezienia alternatywy dla wadliwego systemu, który powoli niszczy ludzi i wszystko co kochamy.

Najpotężniejszym narzędziem umożliwiającym zatrzymanie światowej epidemii chorób chronicznych, ocalenie środowiska naturalnego, cofnięcie zmian klimatycznych, uporanie się z problemem biedy i niesprawiedliwości społecznej, zreformowanie polityki i ożywienie ekonomii, jest jedzenie. Rośliny, które hodujemy, sposób, w jaki to robimy, oraz to, co decydujemy się jeść każdego dnia, ma ogromny wpływ nie tylko na obwód naszej talii, ale także na nasze społeczności, planetę i światową gospodarkę.

Choroby przewlekłe są obecnie największym zagrożeniem dla rozwoju gospodarki na całym świecie. Schorzenia wywołane stylem życia takie jak choroby serca, cukrzyca i rak, zabijają 50 milionów ludzi rocznie – prawie dwa razy więcej, niż choroby zakaźne. Każdego dnia do snu kładzie się dwa miliardy ludzi z nadwagą i 800 milionów osób, którym doskwiera głód. Jeden na dwóch Amerykanów oraz jeden na czterech nastolatków zmaga się ze stanem przedcukrzycowym lub cierpi na cukrzycę typu 2.

Wpływ, jaki wywierają lobbyści na ustawodawców, sprawił, że w obowiązującym modelu żywieniowym interesy korporacji stawia się ponad dobrem obywateli – zaczynając od tego co i jak się uprawia, kończąc na tym co się produkuje, reklamuje i sprzedaje. Kiedy polityką rządzi pieniądz, rezultatem są chaotyczne i wzajemnie sprzeczne ustawy zwiększające zyski, chroniące i ułatwiające działania wielkiego przemysłu żywnościowego i wielkiego przemysłu rolniczego, które działają na szkodę ludzi i środowiska. Koncerny wpływają na polityków, organy zdrowia publicznego, oddolne grupy działaczy, naukowców i szkoły oraz degradują naukę i opinię publiczną, przekonując ją za pomocą ogromnych pieniędzy i kampanii dezinformacyjnych. W ciągu ostatnich 40 lat doszło do konsolidacji i monopolizacji przemysłu spożywczego. Setki firm wytwarzających produkty przetworzone, producentów nasion, koncernów produkujących chemię i nawozy wykorzystywane w rolnictwie połączyło się w zaledwie kilkadziesiąt firm, co doprowadziło do powstania największego zbiorowego przemysłu na świecie o wartości około 15 bilionów dolarów, czyli około 17 procent całej światowej gospodarki. I jest on kontrolowany przez kilkudziesięciu dyrektorów generalnych, którzy określają, jaka żywność jest uprawiana oraz w jaki sposób się ją przetwarza, dystrybuuje i sprzedaje. Ich decyzje wpływają na każdego z nas.

Przyszłość naszych dzieci jest zagrożona w dużej mierze poprzez ich niezdolność do uczenia się wynikającą ze spożywania serwowanych w szkołach posiłków złożonych z przetworzonej żywności i cukru. Pięćdziesiąt procent szkół podaje w stołówkach markowe fast foody, a 80 procent ma umowy z producentami napojów gazowanych. Firmy spożywcze kierują swoją ofertę do dzieci i mniejszości narodowych oraz wydają miliardy dolarów na promocję najgorszej „żywności”.

Bieda, niesprawiedliwość społeczna i przemoc są utrwalane przez szkodliwy wpływ toksycznego i ubogiego w składniki odżywcze pożywienia na rozwój intelektualny, nastrój i zachowanie dzieci. Poprzez zapewnienie więźniom zdrowej diety można by ograniczyć występowanie aktów przemocy w zakładach karnych. Nasze bezpieczeństwo narodowe jest zagrożone, ponieważ młodzi dorośli nie są zdolni do walki i nie kwalifikują się do służby, a wielu żołnierzy ma nadwagę.

Wyczerpujemy również zasoby natury – kapitał, który będziemy mogli odzyskać tylko częściowo. Zagrożone jest nie tylko nasze zdrowie i przyszłość naszych dzieci, ale także zdrowie planety, która utrzymuje nas przy życiu. Nasz przemysłowy system rolno-spożywczy (w tym marnotrawienie żywności) jest najważniejszą przyczyną zmian klimatycznych, znacznie przewyższającą wpływ wykorzystywania paliw kopalnych. Obecne praktyki rolnicze mogą sprawić, że już w tym stuleciu zabraknie nam gleby i słodkiej wody. Niszczymy nasze rzeki, jeziora i oceany, zalewając je nawozami azotowymi, co prowadzi do wymierania życia na wielu obszarach morskich. Marnujemy 40 procent produkowanej przez nas żywności, co kosztuje nas ponad 2,6 biliona dolarów rocznie.

Wszystkie te problemy można jednak rozwiązać. Na całym świecie istnieją rządy, firmy, oddolne inicjatywy i pojedyncze osoby, które zmieniają obowiązujący model żywieniowy, tworząc odpowiednie rozwiązania w obliczu wyzwań, przed którymi stoimy. W niniejszej książce definiuję problemy oraz przyglądam się ustawodawstwu, innowacjom biznesowym i rozwiązaniom oddolnym, dostarczając pomysłów na to, co każdy z nas może zrobić, aby poprawić własne zdrowie, zdrowie naszych społeczności i stan naszej planety.

Konieczność przekształcenia obowiązującego modelu żywieniowego wynika nie tylko z przyczyn natury medycznej, moralnej czy środowiskowej, ale także ekonomicznej. Dariush Mozaffarian, dziekan Tufts School of Nutrition Science and Policy, daje nam nadzieję na rozwiązanie jednego z palących problemów i podkreśla znaczenie „fal innowacji i kapitału, które zalewają obecnie system produkcji żywności i pokrewne gałęzie przemysłu, od rolnictwa po przetwórstwo, restauracje, handel detaliczny i system opieki zdrowotnej, oraz zagadnień związanych z personalizacją, technologiami mobilnymi i dbaniem o dobre samopoczucie pracowników. Katalizacja tej wielomiliardowej rewolucji opartej na dowodach i zorientowanej na ociągnięcie celu oraz dążenie do jej szybkiego postępu jest naszą najważniejszą szansą i wyzwaniem”.

Jako lekarz coraz bardziej rozumiem, że zdrowie społeczeństwa i naszej planety zależy od przełomowych innowacji, które decentralizują i demokratyzują produkcję oraz konsumpcję żywności, innowacji pozwalających wytwarzać prawdziwą żywność na dużą skalę, innowacji, które odnawiają glebę, wodę, powietrze i bioróżnorodność naszej planety, co z kolei cofa zmiany klimatyczne. Nie mogę wyleczyć otyłości i cukrzycy w moim lekarskim gabinecie. Uzdrowienia należy szukać na farmie, w sklepie spożywczym, w restauracji, w domowej kuchni, szkole, pracy i społecznościach opartych na wspólnie wyznawanej wierze.

Wszystkie wymienione zagadnienia i nie tylko mogą stanowić zalążek transformacji potrzebnej do rozwiązania jednego z głównych problemów naszych czasów – jakości tego, co każdego dnia ląduje na naszych talerzach. Musimy odzyskać zdrowie zaczynając od małych kroków: od naszej własnej kuchni, domu, rodziny, społeczności, gospodarstwa! Zmiany w naszej diecie są konieczne, ale niewystarczające, aby wywołać przemianę pozwalającą stworzyć świat cechujący się równowagą, sprawiedliwością i dobrym wpływem na nasze zdrowie.

Ustawodawstwo i firmy, które napędzają nasz obecny system, muszą się zmienić, aby wspierać nowo opracowany model żywieniowy na każdym jego poziomie. Gdybyśmy mieli zidentyfikować najważniejszą dźwignię, którą należy pociągnąć, aby polepszyć zdrowie ludzi na całym świecie, stworzyć dobrobyt ekonomiczny, zmniejszyć niesprawiedliwość społeczną i zachorowalność na choroby psychiczne, przywrócić równowagę w środowisku naturalnym i odwrócić zmiany klimatyczne, byłaby to przemiana obowiązującego modelu żywieniowego. To najważniejsze zadanie, przed jakim współcześnie stoimy – praca, którą musimy rozpocząć już teraz.

CZĘŚĆ IWPŁYW OBOWIĄZUJĄCEGO MODELU PRODUKCJI ŻYWNOŚCI NA ZDROWIE I EKONOMIĘ

Ludzi karmi przemysł spożywczy, który nie zwraca uwagi na zdrowie, a leczy przemysł zdrowotny, który nie zwraca uwagi na żywienie.

– Wendell Berry

ROZDZIAŁ 1PRAWDZIWA CENA JEDZENIA... – WPŁYW OBOWIĄZUJĄCEGO MODELU ŻYWIENIOWEGO NA ZDROWIE, EKONOMIĘ, ŚRODOWISKO I KLIMAT

Dziewięćdziesiąt pięć bilionów dolarów – 95 000 000 000 000 – to suma, którą trudno sobie wyobrazić. Jest to jednak szacunkowa wartość obciążenia finansowego, jakim staną się dla nas choroby chroniczne w ciągu następnych 35 lat, wliczając w to zarówno bezpośrednie koszty opieki zdrowotnej, jak i zmniejszoną produktywność i utratę sprawności u dotkniętych tymi problemami ludzi. To prawie pięć razy więcej niż wynosi nasz roczny produkt krajowy brutto równy 20 bilionów dolarów rocznie. Według Banku Światowego w 2017 roku produkt światowy brutto wyniósł tylko 80 bilionów dolarów.

Za te pieniądze moglibyśmy:

■ wprowadzić bezpłatną edukację;

■ wprowadzić bezpłatną opiekę zdrowotną;

■ rozwiązać problem ubóstwa;

■ rozwiązać problem niedożywienia i głodu;

■ rozwiązać problem niesprawiedliwości społecznej i ekonomicznej, a także nierównowagi w dostępie do opieki zdrowotnej;

■ zlikwidować problem bezrobocia;

■ przebudować infrastrukturę i transport;

■ przejść na odnawialne źródła energii;

■ zmniejszyć emisję dwutlenku węgla i cofnąć zmiany klimatyczne;

■ przekształcić model rolnictwa, który szkodzi ludziom, zwierzętom i środowisku naturalnemu, w zrównoważony system, który cofnie zmiany klimatyczne, pomoże nam zachować zasoby wody pitnej, zwiększy bioróżnorodność, ochroni owady zapylające i pozwoli nam wyprodukować pełnowartościową żywność sprzyjającą naszemu zdrowiu.

Wspomniane 95 bilionów dolarów to całkowity koszt zmagania się z problemem chorób chronicznych w Stanach Zjednoczonych w ciągu kolejnych 35 lat (lub 91 procent podatków ściąganych przez rząd). Na sumę tę składają się zarówno bezpośrednie koszty leczenia, jak i zmniejszenie produktywności spowodowane chorobami serca, cukrzycą, rakiem, chorobami psychicznymi i innymi schorzeniami przewlekłymi1. Wyobraź sobie, że moglibyśmy wykorzystać znaczną część tych środków na realizację istotnych dla nas celów. Większość z wymienionych chorób stanowi skutek przemysłowej diety. Oznacza to, że moglibyśmy ich uniknąć, gdyby udało nam się wprowadzić korzystne zmiany w rolnictwie i naszym sposobie odżywiania się. Dziewięćdziesiąt pięć bilionów dolarów to tylko początkowa wartość dodana, jaką wprowadzilibyśmy do naszej gospodarki, gdyby udało się nam naprawić obowiązujący model żywieniowy. Oczywiście choroby chroniczne nie zniknęłyby całkowicie i nie wszystkie dotknięte nimi osoby wróciłyby do pracy. Ale nawet jeśli udałoby się nam uwolnić większą część tej kwoty – na przykład 15 bilionów dolarów – zyskalibyśmy środki pozwalające rozwiązać nasze najważniejsze problemy. Piętnaście bilionów dolarów to suma równa wartości podatków, które płacimy przez 4 lata1.

Każdego dnia z powodu złej diety umiera milion ludzi. Ponad miliard osób cierpi na nadwagę i choruje z powodu spożywania produktów przetworzonych przemysłowo zamiast pełnowartościowego pożywienia2. Najważniejszym czynnikiem przyczyniającym się do tych zgonów jest brak warzyw i owoców w diecie. Niestety tylko 2 procent ziemi uprawnej w Stanach Zjednoczonych przeznacza się na uprawę tych produktów, niezależnie od zaleceń rządowych, według których nasz jadłospis powinien składać się z owoców i warzyw w 50 procentach. Pięćdziesiąt dziewięć procent ziem uprawnych przeznacza się na uprawę roślin służących do produkcji śmiercionośnej ultraprzetworzonej żywności (kukurydza, pszenica, soja). Nasza dieta składa się z tych przetworzonych produktów aż w 60 procentach!

Dlaczego jest to aż tak ważne? Każde 10 procent przetworzonej żywności w twoim jadłospisie zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci o 14 procent3. Oznacza to, że obowiązujący model żywieniowy, który sprawia, że chorujemy i tyjemy, a także niszczy nasze środowisko, istotnie przyczynia się do skracania naszego życia.

Złożoność tego problemu sprawia, że ludzie nie potrafią połączyć ze sobą faktów i zacząć działać. Większość kosztów, które ponosimy, pozostaje niezauważona, co dodatkowo zmniejsza motywację do zmiany systemu. Udajmy się więc w podróż po poszczególnych aspektach obowiązującego modelu żywieniowego, aby zrozumieć istotę tej trudnej sytuacji.

KOSZTY CHORÓB CHRONICZNYCH

W 2018 Instytut Milkena opublikował dwa ważne raporty: The Cost of Chronic Diseases in the US4 oraz America’s Obesity Crisis: The Health and Economic Costs of Excess Weight5. Zawarto w nich dane dotyczące ogromnego wpływu obowiązującego modelu żywieniowego na problem otyłości i rozwój chorób. Wnioski są przytłaczające. Poniżej zamieszczam kilka najważniejszych informacji:

■ Bezpośrednie koszty leczenia chorób chronicznych w 2016 roku wyniosły 1,1 biliona dolarów, co stanowi 5,8 procenta produktu krajowego brutto w Stanach Zjednoczonych.

■ Koszty pośrednie, takie tak utrata dochodów, zmniejszenie produktywności i wpływ na osoby zajmujące się chorymi, wyłączając koszty obciążenia środowiska naturalnego, wyniosły kolejne 2,6 biliona dolarów. Koszty bezpośrednie i pośrednie stanowiły więc 3,7 biliona dolarów – poświęciliśmy na nie jeden na każde pięć dolarów pozostających w obiegu. I tak dzieje się każdego roku!

■ Większość chorób, na które wydajemy te pieniądze, jest związana z otyłością i dietą ubogą w składniki odżywcze. Są to: podwyższony poziom cholesterolu, choroba zwyrodnieniowa stawów, cukrzyca typu 2, wysokie ciśnienie krwi, udar, nowotwory, choroba Alzheimera i niewydolność nerek. Warto podkreślić, że do podanej sumy nie zalicza się kosztów leczenia stanu przedcukrzycowego, z którym zmaga się połowa Amerykanów, i który wywołuje zawały serca, udary i demencję nawet, jeśli u osób, u których nie rozwija się pełna postać cukrzycy typu 2.

■ Za 10 lat 83 miliony Amerykanów będą miały po trzy lub więcej chorób przewlekłych. Dla porównania w roku 2015 było to 30 milionów ludzi. Dziś 60 procent Amerykanów cierpi na jedną chorobę chroniczną, a 40 procent zmaga się z dwiema lub większą ich liczbą.

■ Siedemdziesiąt procent Amerykanów ma nadwagę lub cierpi na otyłość – to około 228 milionów ludzi! Czterdzieści procent zmaga się z otyłością, w porównaniu do 3,4 procenta w 1962 roku.

Pomyślmy teraz o całym świecie. Jeśli 2,2 miliarda ludzi ma nadwagę, koszty stają się niewyobrażalne. Jeśli w ciągu kolejnych 35 lat choroby chroniczne będą kosztować Amerykanów 95 bilionów dolarów, jaką cenę zapłaci cały świat?

Choć globalne koszty opieki zdrowotnej na mieszkańca stanowią jedną dziesiątą kosztów ponoszonych w Stanach Zjednoczonych, a wskaźniki otyłości na świecie są niższe, koszty globalne również są oszałamiające. Zakładając na potrzeby niniejszej argumentacji, że na świecie jest 1000 razy (ponad 2,2 miliarda) więcej osób z nadwagą niż w Stanach Zjednoczonych6, czy możemy liczyć globalne koszty w kwadrylionach dolarów? To bardzo dużo zer.

Jaki ma to na nas wpływ? Podczas gdy Demokraci opowiadają się za objęciem opieką zdrowotną wszystkich Amerykanów, a Republikanie głosują za ograniczeniem tego prawa, aby doprowadzić do obniżenia naszego długu publicznego do wartości 22 bilionów dolarów, obie strony nie biorą pod uwagę istotnego faktu: należy w pierwszej kolejności usunąć przyczynę, dla której ponosimy te koszty. Musimy powstrzymać obciążającą środowisko, klimat i system ochrony zdrowia falę zachorowań, wpływając na jej przyczynę: obowiązujący model żywieniowy.

Jednak większość decyzji naszego rządu promuje uprawę, produkcję, marketing, sprzedaż i konsumpcję najgorszej żywności na świecie. Wydajemy miliardy na dopłaty (znane jako ubezpieczenie upraw lub inne formy wsparcia) do upraw roślin służących do produkcji przetworzonej żywności oraz paszy dla zwierząt hodowanych przemysłowo. Poświęcamy 75 miliardów dolarów rocznie na bony żywnościowe, które skutecznie zmniejszają problem głodu, ale ludzie przeznaczają je przede wszystkim na przetworzoną żywność i napoje gazowane. Problem stanowi również nieuregulowany marketing napojów i fast foodów; mylące etykiety żywności; wytyczne żywieniowe mające wpływ na branżę; i inne. Rząd wspiera również praktyki rolnicze, które zanieczyszczają środowisko i pogłębiają zmiany klimatyczne.

Congressional Research Service szacuje, że do 2025 roku 48 procent naszych obowiązkowych wydatków będziemy przeznaczać na programy zdrowotne, takie jak Medicare i Medicaid7. Bill Haslam, były gubernator stanu Tennessee, udzielił mi informacji, że jeden na trzy dolary z budżetu stanu jest wydawany na Medicaid. Nie obejmuje to wszystkich federalnych programów opieki zdrowotnej, w tym między innymi prowadzonych przez Departament Spraw Weteranów i Departament Obrony Programu Ubezpieczeń Zdrowotnych dla Dzieci i Służby Zdrowia dla Rdzennych Amerykanów. Podsumowując, nasz rząd pokrywa od 50 do 60 procent kosztów opieki zdrowotnej w kraju. Government Accountability Office (GAO) przewiduje, że do 2048 roku Medicare i Medicaid będą kosztowały ponad 3,2 biliona dolarów rocznie. Aby uzmysłowić sobie skalę problemu, warto wiedzieć, że rocznie rząd pobiera tylko 3,8 biliona dolarów w podatkach8. Rządzącym nie pozostanie więc prawie nic – na obronę, edukację, transport i cokolwiek innego. Ani rezygnacja z Medicare, ani utworzenie Medicare for All nie rozwiążą tego problemu.

JAK NAPRAWIĆ SYSTEM OPIEKI ZDROWOTNEJ BEZ OGRANICZANIA DOSTĘPU DO NIEJ I BEZ MEDICARE FOR ALL

W 2013 roku przemawiałem na Światowym Forum Ekonomicznym. Podczas tego ważnego spotkania światowych liderów służby zdrowia z rządu i przemysłu farmaceutycznego oraz ubezpieczycieli i przedstawicieli systemów opieki zdrowotnej zadałem pewne proste pytanie. Miało to miejsce po wybitnym panelu, którego uczestnicy skupili się na zagadnieniu naprawy systemu opieki zdrowotnej poprzez usprawnienie przetwarzania informacji o zdrowiu, poprawę koordynacji opieki zdrowotnej, ograniczanie błędów medycznych, zwiększenie wydajności i ulepszenie modelów płatności. Rozwiązania te są konieczne, ale z pewnością nie okażą się wystarczające. Przedstawiony przez specjalistów plan przypominał przestawianie leżaków na Titanicu.

Postawione przeze mnie pytanie brzmiało następująco: czy nie byłoby lepiej zająć się podstawowymi przyczynami chorób przewlekłych, które generują koszty, zamiast próbować radzić sobie z ich następstwami po fakcie? Trzysta osób obecnych na sali zamilkło. Wyglądali, jakbym właśnie objawił im sens życia. Następnie moderator panelu, dziekan Wydziału Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Columbia, powiedział mi, jak trafne wydało mu się moje spostrzeżenie i jak wszyscy liderzy w dziedzinie zdrowia publicznego rozmawiali o nim później. Naprawdę? Byłem zszokowany. To takie oczywiste, ale nikt o tym nie pomyślał.

Światowe Forum Ekonomiczne oszacowało, że między 2010 a 2030 rokiem globalne koszty leczenia chorób przewlekłych przekroczą 47 bilionów dolarów9 (prawdopodobnie liczba ta jest niedoszacowana, biorąc pod uwagę nową, dokładniejszą analizę, z której wynika, że koszty te wyniosą 95 bilionów dolarów w ciągu 35 lat dla samych Stanów Zjednoczonych). Specjaliści zadeklarowali, że jest to największe zagrożenie dla rozwoju światowej gospodarki. General Motors wydaje więcej na opiekę zdrowotną niż na stal, a Starbucks więcej niż na ziarna kawy!

Inna analiza, przeprowadzona przez firmę konsultingową McKinsey, wykazała, że światowe koszty ponoszone z powodu otyłości wynoszą 2 biliony dolarów rocznie, co w przybliżeniu odpowiada globalnemu wpływowi palenia, przemocy zbrojnej, wojny i terroryzmu łącznie10. Ponadto, według raportu McKinsey Global Institute, otyłość odpowiada za straty wynikające z utraty produktywności wynoszące 2 biliony dolarów11. Wszelkie analizy wykazują, że koszty otyłości i chorób przewlekłych obciążają światową ekonomię.

Myślimy o tych problemach jak o chorobach cywilizacyjnych, ale faktem jest, że około 80 procent przypadków otyłości i chorób przewlekłych występuje w krajach rozwijających się, o niskich i średnich dochodach. Mierzą się one z problemem tego, co Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) klasyfikuje jako „podwójny ciężar otyłości i niedożywienia”, i nie są na to przygotowane. Dysponują ograniczoną strukturą opieki zdrowotnej, niewielką liczbą lekarzy i pielęgniarek zajmujących się tymi problemami oraz jeszcze mniejszymi funduszami.

„Tania” żywność, która powoduje choroby, okazuje się wcale nie taka tania. Nadzieje i obietnice Zielonej Rewolucji – wykorzystania technologii rolniczej do wytwarzania obfitej i taniej żywności mającej wykarmić wszystkich mieszkańców globu – okazały się mieć przerażające i niezamierzone konsekwencje. W ostatecznym rozrachunku tanie jedzenie okazuje się niezwykle drogie.

Tak, choroby przewlekłe są kosztowne. I zabijają miliony. Ale to tylko niewielka część całkowitych wydatków, które ponosimy z powodu obowiązującego modelu żywieniowego. Kiedy doliczymy do nich rzeczywiste koszty dla środowiska, gospodarki, klimatu, kwestii sprawiedliwości społecznej, ubóstwa, edukacji, bezpieczeństwa narodowego i tak dalej, liczba ta dramatycznie wzrośnie. Przyjrzyjmy się niektórym z tych dodatkowych kosztów.

WYDATKI PONOSZONE NA PRACOWNIKÓW PRZEMYSŁU ROLNICZEGO I ŻYWNOŚCIOWEGO

Rolnicy i pracownicy przemysłu spożywczego zarabiają bardzo mało i są wykorzystywani przez pracodawców. Są także narażeni na wysokie ryzyko obrażeń i szkód spowodowanych chemikaliami stosowanymi w rolnictwie. Większość z nich nie jest chroniona przez przepisy o minimalnym wynagrodzeniu ani wynagradzana za nadgodziny. (Co prawda w stanie Nowy Jork uchwalono niedawno ustawę o sprawiedliwych praktykach pracy dla pracowników rolnych12). Wielu z nich żyje poniżej progu ubóstwa i nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, a więc korzysta z izb przyjęć i Medicaid. Prawda jest taka, że obowiązujący model żywieniowy najbardziej szkodzi osobom biednym, imigrantom i ludziom o kolorze skóry innym niż biały, którzy faktycznie pracują w rolnictwie i produkcji żywności.

Przeciętny pracownik restauracji zarabia tylko około 10 dolarów na godzinę13. Dlatego osoby pracujące w tym charakterze korzystają z 16,5 miliarda dolarów w postaci bonów żywnościowych, a klienci zostawiają im miliardy w napiwkach. Konieczność korzystania z bonów żywnościowych ogranicza ich wybory konsumenckie, a zdrowe produkty często nie są wystarczająco przystępne cenowo lub zatwierdzone przez rząd.

Jeśli chodzi o osoby pracujące na farmach – w naszym kraju jest to milion pracowników – wykonują one jedną z najbardziej niebezpiecznych prac w Stanach Zjednoczonych i umierają siedmiokrotnie szybciej niż pracownicy innych sektorów14. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) szacuje, że każdego roku od 10 000 do 20 000 rolników jest narażonych na ostre zatrucie pestycydami, a liczby te nie uwzględniają długoterminowych skutków wieloletniego narażenia na toksyny15. Herbicydy i pestycydy, których używają rolnicy, to neurotoksyny, czynniki rakotwórcze i substancje zaburzające działanie hormonów. Wiele z tych używanych w Stanach Zjednoczonych jest zabronionych w innych krajach. Agencje rządowe (Food and Drug Administration lub FDA i EPA), które powinny regulować stosowanie tych chemikaliów, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo ludzi, nie dopełniają swoich obowiązków.

ZNACZENIE UTRATY BIORÓŻNORODNOŚCI W ŚRODOWISKU NATURALNYM I ROLNICTWIE

Wspomniane substancje chemiczne nie tylko szkodzą ludzkiemu zdrowiu, ale także ekosystemom, ponieważ zmniejszają różnorodność organizmów żyjących w glebie, grożą wymarciem większości gatunków roślin i zwierząt, które konsumujemy od tysiącleci, i negatywnie wpływają na owady zapylające, takie jak pszczoły miodne i motyle, od których uzależnione jest nasze rolnictwo16 (w rozdziale 16 wyjaśnię naturę tych konsekwencji). Utrata bioróżnorodności, będąca wynikiem rolnictwa przemysłowego, jest jednak znacznie szerszym problemem, który zagraża światowemu bezpieczeństwu żywności. Szkodzimy nie tylko owadom niezbędnym do uprawy roślin, ale w zastraszającym tempie tracimy również różnorodne pokarmy roślinne i zwierzęta.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), rolnicy (i świat) stracili już ponad 90 procent odmian roślin i połowę gatunków zwierząt gospodarskich17. Większość naszej żywności pochodzi z zaledwie dwunastu odmian roślin i pięciu gatunków zwierząt, co zagraża naszemu bezpieczeństwu żywnościowemu. Trzydzieści procent ras zwierząt gospodarskich jest zagrożonych wyginięciem, a każdego miesiąca wymiera sześć z nich. Sześćdziesiąt procent naszej żywności powstaje na bazie trzech roślin (pszenicy, kukurydzy, ryżu). Przyczyną tego zjawiska jest centralizacja produkcji nasion (rolnicy nie mogą nawet zbierać, przechowywać ani hodować własnych roślin) przez korporacje takie jak Monsanto (obecnie Bayer) w ramach „ulepszania” rolnictwa promowanego na całym świecie jako Zielona Rewolucja i uprzemysłowienie rolnictwa. Większość rolników nie uprawia już lokalnych, odpornych na szkodniki i warunki pogodowe, zróżnicowanych genetycznie i bogatych w składniki odżywcze odmian roślin. Używają tylko jednorodnych genetycznie (lub GMO) odmian o wysokiej wydajności, które wymagają intensywnego stosowania nawozów, pestycydów i herbicydów, co prowadzi do dalszej destrukcji materii organicznej i różnorodności biologicznej gleby, a to z kolei skutkuje mniejszą gęstością składników odżywczych i zwiększoną potrzebą nawadniania i nawożenia. Każdy zdrowy ekosystem jest oparty na różnorodności; prostota czyni je podatnymi na ataki. Aby to zrozumieć, wystarczy porównać monokulturę kukurydzy (co oznacza, że jest to jedyna roślina uprawiana na danej farmie) i las deszczowy. Kiedy w tym drugim ginie jedna roślina, nie ma problemu. Gdy dochodzi do tego na wielkim polu kukurydzy lub soi – tracimy wszystko.

Jak tak naprawdę powinniśmy mierzyć koszty dla zdrowia ludzkiego i zagrożenia dla owadów zapylających oraz utratę różnorodności biologicznej? Bez pszczół nie będzie zapylania, a więc także roślin, zwierząt i ludzi.

WIĘCEJ NIŻ KOSZTY OPIEKI ZDROWOTNEJ I CHORÓB

Zanim zagłębimy się zbytnio we wszystkie dodatkowe koszty i szkody, jakie wyrządza obowiązujący model żywieniowy, warto podkreślić, że problemy te można rozwiązać. Należy wykorzystać w tym celu złożony zestaw powiązanych strategii dla obywateli, firm, filantropów i rządów w celu naprawy naszego modelu żywieniowego, która może nastąpić na poziomie globalnym. Nie będzie to łatwe, ale jest konieczne dla naszego przetrwania jako gatunku, dla ekonomicznej i politycznej stabilności rządów oraz dla zdrowia planety.

Firmy, które powodują te problemy, nie ponoszą kosztów obowiązującego modelu żywieniowego. Nie płacimy za nie w sklepie spożywczym ani w restauracji. Wszyscy cierpimy z ich powodu pośrednio, między innymi poprzez utratę kapitału społecznego (szczęścia, zdrowia, produktywności), zasobów naturalnych (zdrowia gleby, powietrza, wody, klimatu, oceanów, bioróżnorodności), kapitału ekonomicznego (zdolności do radzenia sobie z dysproporcjami gospodarczymi oraz problemami społecznymi, środowiskowymi, edukacyjnymi i zdrowotnymi) oraz zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego.

Pocieszenie, jakie zawiera w sobie koncepcja Food Fix, to możliwość, że stanie się ona olbrzymią siłą napędową wzrostu gospodarczego i innowacji. Do sektorów żywności i rolnictwa napływają miliardy dolarów w postaci inwestycji, które pozwalają tworzyć nowe firmy i miejsca pracy oraz przyspieszają krajowy i globalny wzrost gospodarczy w zakresie innowacji w rolnictwie, produkcji żywności, handlu detalicznym, restauracjach, opiece zdrowotnej i dobrostanie ludzi. Efektem ubocznym tych działań będzie znaczny wzrost gospodarczy, zatrudnienie w nowych gałęziach przemysłu oraz biliony oszczędności dzięki walce z chorobami przewlekłymi; przywrócenie zdrowia ekosystemów, w tym wody i gleby; utrzymanie różnorodności biologicznej; i odwrócenie zmian klimatycznych. Kraje, które dobrze sobie z tym poradzą, nie tylko pomogą ludziom i planecie, ale wykonają krok do przodu w gospodarce XXI wieku pod względem zatrudnienia i wzrostu gospodarczego.

Dzięki niniejszej książce czytelnik dowie się, jak wszystkie te czynniki przyczyniają się do cierpienia i ubóstwa na całym świecie. Zrozumie także, w jaki sposób my, obywatele, firmy, wolontariusze i rządy, możemy zacząć przywracać zdrowie naszych społeczności, gospodarki i środowiska. Zadanie to przywodzi mi na myśl pochodzącą z kultury żydowskiej koncepcję zwaną tikkun olam, która z grubsza oznacza „naprawę świata”. Nad tym właśnie musimy pracować, a lektura tej książki ma się do tego przyczynić.

NIEWIDOCZNE KOSZTY OBOWIĄZUJĄCEGO MODELU ŻYWIENIOWEGO

Wszyscy obywatele świata ponoszą koszty, jakie generują działania przedstawicieli obowiązującego modelu żywieniowego. Każdy z nas mierzy się z prawdziwą kaskadą niezamierzonych konsekwencji owego systemu, w tym zmianami klimatu, zubożeniem słodkiej wody, lasów i gleby, wyniszczeniem oceanów, utratą różnorodności biologicznej, zanieczyszczeniem środowiska oraz chorobami przewlekłymi i związanymi z nimi obciążeniami ekonomicznymi.

Zrozumienie tych skomplikowanych i różnorodnych skutków działalności człowieka oraz tego, jak niszczą one nasz kapitał ludzki, naturalny, społeczny i ekonomiczny, nie jest łatwym zadaniem. Jest to jednak niezbędne dla naszego przetrwania jako gatunku. Zmiana naszego sposobu postrzegania opieki zdrowotnej, chorób, sprawiedliwości społecznej, ubóstwa, środowiska, klimatu, edukacji, ekonomii i bezpieczeństwa narodowego jako odrębnych zagadnień – innymi słowy, łączenie ze sobą tych dziedzin oraz myślenie o istniejących pomiędzy nimi współzależnościach i ich systemowym charakterze – ma kluczowe znaczenie. Rozwiązanie tego problemu będzie wymagało współpracy rządów, przedsiębiorstw, organizacji non-profit i obywateli. Pierwszym krokiem jest jednak zrozumienie tych powiązań.

Nie jestem w stanie stworzyć w tej książce obszernego katalogu wszystkich możliwych skutków i rozwiązań (a jest ich wiele), ale mam nadzieję, że poprzez podawanie przykładów i nakreślenie ogólnego obrazu problemów pobudzę nową falę myśli i działań służących ich rozwiązaniu. Czasami mam wrażenie, że stoję na plaży i patrzę na zbliżające się tsunami, podczas gdy wszyscy wokół mnie opalają się i bawią się w wodzie, nieświadomi konsekwencji tego, co ma się wydarzyć.

PROPAGOWANIE ZRÓWNOWAŻONEGO ROZWOJU I KONSEKWENCJE OBOWIĄZUJĄCEGO MODELU ŻYWIENIOWEGO

Na etykietach nie zamieszcza się prawdziwej ceny produktów żywnościowych. Gdyby wliczano w nią wszelkie koszty, jakie rzeczywiście ponosimy, lub gdyby wielki przemysł żywnościowy i wielki przemysł rolniczy musiały zapłacić za szkody spowodowane przez wytwarzaną przez siebie żywność – zanieczyszczenie, utratę bioróżnorodności, utratę gleby i ziemi uprawnej, wyczerpywanie się zasobów wodnych, choroby przewlekłe, utratę kapitału intelektualnego z powodu uszkodzenia mózgów naszych dzieci przez wysokoprzetworzoną żywność, niesprawiedliwość, której doświadczają robotnicy rolni i pracownicy sektora spożywczego, zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i inne szkodliwe skutki – wtedy twój stek od krowy karmionej trawą, produkty organiczne i żywność uprawiana w sposób zrównoważony byłaby znacznie tańsza niż ta produkowana przemysłowo. Czasami pociągnięcie korporacji do odpowiedzialności wymaga postawienia jej przed sądem. Przykładowo, w ciągu 30 lat General Electric wrzucił do rzeki Hudson 600 ton polichlorowanych bifenyli (PCB). Ostatecznie koncern zapłacił ponad 1,7 miliarda dolarów za oczyszczenie rzeki. Musimy dokładnie wyliczyć wszystkie koszty obowiązującego modelu żywieniowego. Możemy zarządzać tylko tym, co uda nam się zmierzyć.

Na naszych oczach tworzy się ruch, który żąda uwzględnienia rzeczywistych kosztów obowiązującego modelu żywieniowego – ludzkich, środowiskowych i ekonomicznych. W takich wyliczeniach bierze się pod uwagę tak zwane prawdziwe koszty. Niektóre z nich są łatwe do zmierzenia – mam tu na myśli na przykład bezpośrednie koszty opieki zdrowotnej. Inne są znacznie trudniejsze do wyliczenia; są to między innymi szkody dla klimatu i środowiska lub wpływ na sprawiedliwość społeczną. Pomimo tego wiele organizacji ciężko pracuje, aby ocenić wszystkie te czynniki i nakreślić uczciwy pogląd na konsekwencje tego, jak uprawiamy żywność, co sadzimy i jaki ma to wpływ na osoby pracujące w przemyśle rolniczym, konsumentów, a także rządy i gospodarki. Zmiany w naszej polityce żywieniowej, mające na celu uwzględnienie tych kosztów oraz wyrównanie podatków i ulg podatkowych, mogą mieć głęboki, pozytywny wpływ na stan zdrowia ludzi i planety18.

W swoim raporcie The True Cost of American Food Sustainable Food Trust szczegółowo opisuje, jak pozornie niepowiązane ze sobą kwestie takie jak opieka zdrowotna, polityka, środowisko, klimat, rolnictwo i przemysł spożywczy przenikają się i łączą. Grupa ONZ ds. Środowiska TEEBAgriFood (Economics of Ecosystems and Biodiversity for Agriculture and Food) oraz opublikowany przez nią niedawno raport, zatytułowany Measuring What Matters in Agriculture and Food Systems, również pomagają zdefiniować problemy i odnaleźć ich rozwiązania. Musimy przeanalizować całościowy wpływ obowiązującego modelu żywieniowego – zarówno jego dobre, jak i złe skutki oraz ich koszty lub wynikające z nich oszczędności – aby opracować nowy model ekonomiczny, który odzwierciedla prawdziwy koszt żywności, i stworzyć uzasadnienie biznesowe dla zrównoważonego modelu żywieniowego, które zregeneruje zdrowie nasze i naszej planety.

OPOWIEŚĆ O DWÓCH RODZAJACH ŻYWNOŚCI: NIEWYGODNA I NIEWIDZIALNA PRAWDA

Wybierzmy się w podróż z przeciętnym hamburgerem lub stekiem i puszką napoju gazowanego. Prześledzenie ścieżki, jaką pokonuje jedzenie, zanim trafi na nasz talerz, to wymagające ćwiczenie dla umysłu. Zwykle nie myślimy o cyklu, przez który przechodzi nasze pożywienie; bierzemy w nim udział bez zastanawiania się, jak nasze wybory wpływają na wszystko, o co się troszczymy. Oczywiście łatwiej jest po prostu cieszyć się ulubionymi potrawami i pozostać nieświadomym. Ale nie wolno nam dłużej trwać w tym letargu. Stawka jest zbyt wysoka.

Historia zaczyna się w Iowa, a być może nawet w Brazylii. Pożywienie przechodzi przez długi łańcuch pokarmowy, zanim trafi na twój talerz. Jeśli kukurydza, która posłużyła do wykarmienia bydła, pochodziła z Brazylii, twój wybór żywieniowy przyczynił się do wycinki prastarych lasów deszczowych, które skutecznie pochłaniają węgiel i chłodzą naszą planetę. Dwa najważniejsze produkty powstające z soi to olej sojowy (element składowy przetworzonej żywności) i mączka sojowa, używana do karmienia kurczaków, świń, zwierząt domowych, ryb hodowlanych i krów mlecznych oraz do produkcji przetworzonej żywności dla ludzi, takiej jak hamburgery na bazie roślin. Ogromne uprawy kukurydzy i soi oraz farmy CAFO czy farmy przemysłowe w Iowa i Brazylii stwarzają te same problemy. Oto jak do tego dochodzi:

MONOPOL NA NASIONA

Opowieść rozpoczyna się od nasion GMO, które wielcy monopoliści sprzedają rolnikom. Cztery duże firmy, Bayer (która niedawno kupiła Monsanto), Chem-China i jej spółka zależna Syngenta, Corteva i BASF, utworzone w wyniku gigantycznych fuzji w ciągu ostatnich kilku lat, kontrolują większość nasion na świecie, w tym 60 procent nasion warzyw. Działalność tych firm sprawia, że rolnicy mają mniejszy wybór i ponoszą większe koszty, przez co stają się zależni od wymienionych dostawców. Firmy te produkują nasiona, ale także pestycydy i herbicydy używane na polach uprawnych. Konsolidacja i centralizacja produkcji nasion zmniejsza różnorodność biologiczną i odporność roślin, co zagraża naszemu bezpieczeństwu żywieniowemu. Oznacza to również, że rolnicy tracą autonomię w zakresie samodzielnego zbierania i przechowywania nasion; problem ten dotyczy zwłaszcza 2,5 miliarda małych gospodarstw rolnych na całym świecie. Ich właściciele są zmuszeni do kupowania nasion wyłącznie od monopolistów.

Tylko 1 procent kukurydzy uprawianej w Ameryce to kukurydza słodka, faktycznie spożywana przez ludzi. Reszta to kukurydza zwyczajna, używana do produkcji olejów spożywczych, paszy dla zwierząt (dla bydła), etanolu, syropu glukozowo-fruktozowego (SGF dodawanego do napojów słodzonych), biodegradowalnego plastiku, alkoholu, skrobi spożywczej i dodatków do żywności (na przykład do bułek hamburgerowych). Soję coraz częściej wykorzystuje się do produkcji biopaliwa, co powoduje wzrost jej cen. Monouprawy soi i kukurydzy zajmują 53 procent wszystkich gruntów rolnych. Dużą część tej żywności przerabia się na paszę dla zwierząt hodowanych na fermach przemysłowych lub CAFO, co w wielu miejscach rozwiniętego świata jest obecnie głównym sposobem hodowli zwierząt przeznaczonych do spożycia przez ludzi. 27 procent gruntów uprawnych W Stanach Zjednoczonych wykorzystuje się do uprawy żywności dla ludzi, a 67 procent do uprawy żywności dla zwierząt hodowanych przemysłowo19. Według FAO, 70 procent ziemi rolnej na całym świecie nadaje się tylko do wypasu zwierząt (a więc nie da się uprawiać na niej roślin) i, jak dowiemy się w 5 części książki, kwestia ta stanowi kluczowy element rozwiązania problemu zmian klimatycznych.

NISZCZENIE ZIEMI I LASÓW DESZCZOWYCH: ZMIANY KLIMATYCZNE I PUSTYNIE

Problem polega nie tylko na tym, że część plonów jest uprawiana po to, aby wykarmić zwierzęta hodowane na mięso (w tym bydło na burgery) i wyprodukować SGF do napojów gazowanych. Powinniśmy zainteresować się także faktem, że sposób uprawy tych roślin szkodzi środowisku naturalnemu. Intensywne uprawy przemysłowe prowadzą do masowej erozji i utraty węgla w glebie, co pogłębia zmiany klimatyczne. W stanie Iowa tracimy pół kilograma wierzchniej warstwy gleby na każde pół kilo uprawianej kukurydzy. Koszt erozji gleby spowodowanej rolnictwem przemysłowym wynosi 44 miliardy dolarów rocznie. Każdego roku tracimy prawie 2 miliardy ton wierzchniej warstwy gleby20. To około 200 000 ton na godzinę. W ciągu ostatnich 150 lat straciliśmy jedną trzecią całej jej wierzchniej warstwy, która powstawała przez miliardy lat. ONZ przewiduje, że za 60 lat możemy całkowicie „zużyć” całą wierzchnią warstwę gleby, co sprawi, że uprawa żywności będzie prawie niemożliwa. Nie będzie ziemi, a więc także jedzenia i ludzi. Pozostało nam tylko sześćdziesiąt zbiorów. Co będą jeść twoje wnuki?

Erozja i utrata węgla w glebie prowadzą do globalnego problemu pustynnienia, czyli zamieniania terenów rolniczych lub pastwiskowych w pustynie. Każdego roku zjawisku temu ulega dwanaście milionów hektarów ziemi – obszar wielkości Nikaragui lub Korei Północnej. Na ziemi uprawnej, którą tracimy co roku, można by wyprodukować 20 milionów ton zboża21.

Dotyczy to nie tylko krajów rozwiniętych. Istnieje duże zapotrzebowanie na olej palmowy (stosowany nawet w „zdrowej” żywności), którego uprawa wiąże się z wycinką lasów deszczowych w Azji Południowo-Wschodniej. Prowadzi to do erozji gleby, zanieczyszczenia rzek i powietrza oraz zmian klimatu. Z tej przyczyny zniszczeniu ulegają siedliska dzikich zwierząt, co grozi ich wyginięciem – w takiej sytuacji znalazły się na przykład orangutany.

Piasek i ziemia uprawna to dwie różne rzeczy. Ten pierwszy jest martwy i nie zatrzymuje wody ani węgla, zawiera bardzo mało mikroorganizmów, grzybów i robaków, które są niezbędne do wydobywania z gleby składników odżywczych zasilających rośliny. Przekształcenie piasku w ziemię uprawną wymaga ogromnych ilości nawozów, pestycydów, herbicydów i wody, co prowadzi do dalszej destrukcji gleby. W Stanach Zjednoczonych zużywamy ponad 460 tysięcy ton pestycydów rocznie. Na skalę globalną wykorzystujemy dwa i pół miliona ton pestycydów i ponad 90 tysięcy ton nawozów, z których oba niszczą życie w glebie22. Zdrowa ziemia uprawna jest z kolei pełna życia: zamieszkuje ją wiele mikrobów. W zaledwie 2 centymetrach kwadratowych gleby znajduje się więcej życia i różnorodności mikrobiologicznej niż w jakimkolwiek innym miejscu we wszechświecie. Gleba może pomieścić setki tysięcy galonów wody na akr, co chroni nas przed suszami i powodziami; jest także największym pochłaniaczem dwutlenku węgla na naszej planecie. Powinniśmy myśleć o niej jak o lesie deszczowym prerii; może on pochłonąć więcej dwutlenku węgla i przyczynić się do cofnięcia zmian klimatycznych bardziej niż wszystkie lasy deszczowe na świecie. Przekształcenie piasku w glebę mogłoby całkowicie pochłonąć węgiel ze środowiska i obniżyć jego poziom do stanu sprzed epoki przemysłowej. Zdrowa gleba zmniejsza lub usuwa potrzebę stosowania pestycydów, herbicydów i nawozów, ponieważ zawiera składniki odżywcze niezbędne dla zdrowia roślin i ludzi. W ciągu ostatnich 100 lat poziom minerałów w naszym pożywieniu drastycznie spadł23. Gleba odżywia rośliny, udostępniając roślinom mikro i makroelementy; aby wyhodować rośliny na piasku, musimy stosować środki chemiczne.

TO NIE JEST ZRÓWNOWAŻONY ROZWÓJ

Wszystkie aspekty obowiązującego modelu żywieniowego sprawiają, że jest on główną przyczyną zmian klimatycznych – odgrywa on w tym przypadku ważniejszą rolę niż sektor energetyczny. Dzieje się tak głównie z powodu wylesiania, emisji dwutlenku węgla i metanu z farm przemysłowych, a także podtlenku azotu, dwutlenku węgla i metanu, które wydzielają się w wyniku używania paliw kopalnych do produkcji nawozów, transportu i przechowywania żywności, oraz marnowania jedzenia. W rzeczywistości proces produkcji nawozów wytwarza sto razy więcej metanu niż odnotowuje zajmujący się nią przemysł24. Jedna trzecia do połowy całkowitej emisji gazów cieplarnianych pochodzi z rolnictwa przemysłowego, które uwalnia do powietrza 600 milionów ton ekwiwalentu dwutlenku węgla25.

Oprócz bezpośrednich szkód, jakie wyrządza nasz obecny system, musimy zwrócić uwagę także na utratę szans na zapewnienie korzyści ekonomicznych i ekosystemowych wynikających z innowacji w rolnictwie, w tym rolnictwa regeneracyjnego, lasów w gospodarstwach, wypasania bydła w otoczeniu leśnym w celu zwiększenia żyzności gleby i zmniejszenia zapotrzebowanie na wodę i nawozy, i tym podobnych. Szacuje się, że korzyści płynące z tych innowacji w rolnictwie (patrz część 5) są dwa razy większe niż szkody wynikające z naszego obecnego modelu rolnictwa.

Media, rządy, a nawet porozumienie klimatyczne z Paryża skupiają się prawie wyłącznie na sektorze energetycznym, a nie na rolnictwie. W porozumieniu paryskim nawet nie wspomniano, że obowiązujący model żywieniowy przyczynia się do zmian klimatycznych bardziej niż sektor energetyczny. Nasz system rolniczy jest zarówno największą przyczyną zmian klimatu, jak i sektorem najbardziej narażonym na ich wpływ. Niewygodna prawda jest taka, że klimat się ociepla. Niewidzialna prawda jest taka, że obowiązujący model żywieniowy jest tego głównym powodem.

UTRATA WODY PITNEJ

Wróćmy teraz do kukurydzy GMO używanej do karmienia bydła mięsnego. Istnieje konieczność nawadniania jej upraw, ponieważ zubożona gleba nie potrafi utrzymać wody (co oczywiście prowadzi do zwiększonej liczby powodzi i susz, które obserwujemy w ostatnich latach). Siedemdziesiąt procent światowej wody pitnej wykorzystywanej przez ludzi zużywa się w rolnictwie26. Znaczna jej część jest wykorzystywana do uprawy żywności dla zwierząt i produkcji etanolu. Problem polega na tym, że zwierzęta te powinny jeść trawę, paść się na pastwiskach i pić wodę deszczową lub jeść trawę, która wyrosła na deszczówce, a nie spożywać kukurydzę nawadnianą słodką wodą z cennych zbiorników i rzek.

Woda jest zasobem ograniczonym. Tylko 5 procent wody na naszej planecie nadaje się do picia. Jezioro Bajkał w Rosji zawiera aż 1 procent całych dostępnych zasobów. Obecnie zużywamy starożytne warstwy wodonośne szybciej, niż opady mogą je uzupełnić. Jeśli chodzi o największą z nich w Stanach Zjednoczonych, Ogallala Aquifer na Środkowym Zachodzie, zużywamy rocznie ponad 3,7 biliona litrów więcej niż może być uzupełnione przez deszcz27. Najważniejszą przyczyną tego stanu jest nawadnianie upraw. Piasek nie potrafi zatrzymać wody. Gleba ma tę właściwość. Gdybyśmy przestawili się na hodowlę zwierząt karmionych trawą, która regeneruje ziemię i środowisko, odbudowalibyśmy glebę, doprowadzilibyśmy do absorpcji dwutlenku węgla (cofając tym samym zmiany klimatyczne) i zmagazynowalibyśmy ogromne ilości wody, co zapobiegałoby powodziom i suszom. Pamiętajmy: bez wody nie ma jedzenia, a więc także ludzi. Powinniśmy przejmować się przede wszystkim glebą, nie ropą. Według raportu ONZ z 2019 roku, wystarczyłoby zainwestować 300 miliardów dolarów w rolnictwo służące środowisku, aby odtworzyć 900 hektarów z 2 miliardów hektarów zdegradowanej ziemi na świecie, odbudować glebę i spowolnić zmiany klimatu na tyle, żeby zyskać ponad 20 lat na wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań związanych ze zmianami klimatycznymi28. Suma ta jest równa całkowitym światowym wydatkom na wojskowość ponoszonym w ciągu zaledwie 60 dni, czyli mniej niż jednej dziesiątej rocznych kosztów otyłości i cukrzycy w Stanach Zjednoczonych.

NAWOZY: ZATRUWANIE RZEK I OCEANÓW

Nawozy azotowe, pestycydy i herbicydy używane do uprawy roślin stanowiących pożywienie dla bydła mięsnego, z którego powstają twoje burgery, pochodzą z paliw kopalnych – a jedna piąta paliw kopalnych jest wykorzystywana w konwencjonalnej produkcji żywności29. To więcej niż w całym transporcie samochodowym, powietrznym i wodnym łącznie. W Stanach Zjednoczonych do uprawy kukurydzy używa się 10 milionów ton nawozów. Każdego roku na całym świecie zużywa się 200 milionów ton tych substancji30.

Nawozy azotowe spływają z ogromnych farm do rzek i jezior. Niedawno w jeziorze Erie w Cleveland rozwój glonów spowodował, że powstała w nim duża martwa strefa. Sytuacja ta doprowadziła do zatrucia wody pitnej pozyskiwanej dla ludności Toledo w stanie Ohio. Jedząc hamburgera lub stek, przyczyniasz się do wymierania życia w jeziorze Erie. Toledo wydało miliard dolarów na oczyszczenie wody dla swoich mieszkańców31.

Bogaty w azot nawóz przedostaje się również do rzek, które wpływają do oceanów. Kiedy woda spływająca z farm przemysłowych na Środkowym Zachodzie trafia do Zatoki Meksykańskiej, tworzy martwą strefę o powierzchni prawie 13 000 kilometrów kwadratowych – to rozmiar New Jersey. W samej Zatoce Meksykańskiej nawozy zabijają rocznie 212 000 ton owoców morza32. To bardzo dużo sushi i gumbo! Na całym świecie jest prawie 400 podobnych martwych stref, a ich łączna powierzchnia jest równa obszarowi Europy. Produkujemy olbrzymie ilości soi i kukurydzy wykorzystywanych do hodowli zwierząt, produkcji etanolu, biopaliw, olejów kuchennych i wysokoprzetworzonej żywności, a „efektem ubocznym” jest niszczenie jednego z najzdrowszych źródeł białka na świecie – owoców morza. Koszt zanieczyszczenia nawozami azotowymi szacuje się na 210 miliardów dolarów rocznie33. Istnieją także inne niezamierzone konsekwencje tego procederu. Azot trafia do wody z kranu, co powoduje wzrost zachorowalności na raka, wady wrodzone, przedwczesne porody i niską masę urodzeniową34.

Hodowla zwierząt oparta na dobrze zarządzanym wypasie i rolnictwo regeneracyjne ochroni nasze zasoby wodne i uratuje miliony ton ryb. (Więcej na ten temat w części 5). Dzięki temu moglibyśmy również produkować mięso zdrowsze dla ludzi i planety, w sposób bardziej humanitarny dla zwierząt i sprzyjający interesom pracowników rolnych.

Problem powodują nie tylko wielkie uprawy soi i kukurydzy, ale także gigantyczne fermy produkujące wołowinę, wieprzowinę i drób, które zrzucają ogromne ilości odpadów (pełnych azotu) do gigantycznych lagun, które również spływają do rzek i jezior. Pamiętasz huragan Florence w Północnej Karolinie, który doprowadził do zalania takich zbiorników? Ponad pięćdziesiąt świńskich lagun zanieczyściło wówczas lokalne drogi wodne35. Zgadnij, co się stało z tymi odpadami.

Nie czujesz się z tym za dobrze?

Jest jeszcze gorzej. Nie opowiadam czytelnikowi tego wszystkiego, żeby wpędzić go w depresję – ale raczej po to, abyśmy połączyli ze sobą pewne fakty i rozwiązali problem jako całość, a nie tylko przyglądali się jego pojedynczym aspektom. Mówienie Amerykanom, żeby mniej jedli i więcej ćwiczyli, to tylko obwiniane ofiar. Przemysł spożywczy produkuje uzależniające hamburgery i napoje gazowane, które odbierają ludziom siłę woli i powodują przybieranie na wadze36. Toksyczne pokarmy wywierają potężny i negatywny wpływ na ludzi, środowisko i gospodarkę.

PRAWDZIWY KOSZT JEDZENIA: KILKA DODATKOWYCH SKUTKÓW UBOCZNYCH

Mam nadzieję, że w twoim umyśle powstał już obraz wszystkich dodatkowych kosztów – tych, których nie ponosisz w sklepie spożywczym lub restauracji. Zastanówmy się teraz, co by się stało, gdyby rzeczywisty koszt żywności i obowiązującego modelu jej wytwarzania został faktycznie uwzględniony w cenie? Co by się stało, gdyby rolnicy, którzy świadczą usługi na rzecz ekosystemu (odnawiają glebę, optymalizują zużycie wody i dążą do zachowania bioróżnorodności), byli opłacani za te usługi, podczas gdy duże firmy rolne, wytwarzające nasiona, środki chemiczne i nawozy, zostały obciążone kosztami środowiskowymi (ponieważ ich działania niszczą materię organiczną w glebie, zużywają zbyt dużo wody i zanieczyszczają zasoby wody słodkiej, niszczą różnorodność biologiczną – na przykład prowadzą do wymierania owadów zapylających – i przyczyniają się do zmian klimatycznych)? Burger wyprodukowany ze zwierzęcia wyhodowanego przemysłowo powinien w takim przypadku kosztować 500 dolarów za kilogram, a puszka napoju gazowanego – sto. Z kolei stek pochodzący od zwierząt karmionych trawą można by kupić za 1,5 dolara za kilogram. Smartwater (produkt Coca-Coli) kosztuje w sklepie Amazon 9 centów za uncję. Pepsi można kupić za 2 centy za uncję (w 2-litrowej butelce). Jeśli woda jest ponad czterokrotnie droższa od napoju gazowanego, mamy poważny problem.

Poniżej zamieszczam niektóre z pozostałych kosztów związanych z produkcją steków lub burgerów pochodzących od zwierząt hodowanych przemysłowo (lub właściwie z każdą przemysłową uprawą)37:

■ zatrucia pestycydami i powiązane z nimi choroby, które kosztują nas miliard dolarów rocznie.

■ inne koszty, które ponosimy z powodu pestycydów, w tym śmierć ptaków i owadów zapylających (pszczoły i motyle), utrata bioróżnorodności, straty plonów i zanieczyszczenie wód gruntowych, wynoszą około 7 miliardów dolarów rocznie.

■ utylizacja obornika pochodzącego z hodowli przemysłowej lub ferm CAFO kosztuje około 4 miliardów dolarów rocznie. Miliony hodowanych w ten sposób zwierząt produkują ponad 300 milionów ton obornika rocznie. Odpady te przechowuje się w otwartych dołach lub lagunach, co prowadzi do zanieczyszczenia ziemi, wody i powietrza. Koszt ten nie obejmuje chorób takich jak astma, wywołanych przez wdychanie toksyn pochodzących z tych zanieczyszczeń.

■ spadające ceny nieruchomości położonych w pobliżu ferm przemysłowych lub CAFO przynoszą straty w wysokości 26 miliardów dolarów rocznie. Kto chciałby mieszkać obok śmierdzącej, zanieczyszczającej środowisko hodowli trzody chlewnej, drobiu lub bydła?

■ finansowane z naszych podatków dopłaty Farm Bill wynoszą około 13 miliardów dolarów rocznie.

■ osoby zatrudnione w przemyśle fastfoodowym zarabiają tak mało, że potrzebują bonów żywnościowych, aby kupić jedzenie dla siebie. To kosztuje nas około 7 miliardów dolarów rocznie.

■ zwiększenie ilości dwutlenku węgla w atmosferze zakwasza oceany i zabija fitoplankton, który produkuje 50 procent tlenu, którym oddychamy. Jak należy wycenić utratę 50 procent dostępnego nam tlenu?

■ dodawanie antybiotyków do paszy w celu pobudzenia wzrostu i zapobiegania zakażeniom spowodowanym stłoczeniem zwierząt w zbyt małej przestrzeni w dużym stopniu przyczynia się do powstawania oporności na antybiotyki, która zabija 700 000 ludzi rocznie i każdego roku kosztuje nas miliardy dolarów. Antybiotyki trafiają również do obornika i pozostałych odpadów, które przedostają się na pola (w tym te, na których prowadzi się uprawy ekologiczne) i niszczą mikrobiologię gleby.

Powyższa lista nie jest kompletna, ale daje dobry obraz problemu. Całkowity koszt obowiązującego modelu żywieniowego należy liczyć nie w miliardach czy bilionach, ale raczej kwadrylionach. Wiele z tych kosztów trudno jest zmierzyć – wystarczy pomyśleć o utracie różnorodności biologicznej i zniszczeniu raf koralowych i fitoplanktonu, który produkuje dużo tlenu. Kto za to płaci? Ja. My. Planeta. Środowisko naturalne i oceany. Zniszczeniu uległa nawet historyczna różnorodność nasion używanych do uprawy żywności. Tracimy nasze dziedzictwo żywieniowe z powodu monopolizacji nasion. Lista ponoszonych kosztów jest długa. Jeśli kupisz burgera pochodzącego od zwierzęcia wyhodowanego konwencjonalnie (lub jakiekolwiek inne jedzenie) i wyrzucisz jego resztki do kosza, przyczynisz się do ogromnego problemu marnowania żywności. A tutaj kryją się kolejne 2 biliony dolarów kosztów!

MARNOWANIE ŻYWNOŚCI: CÓŻ ZA STRATA!

Marnujemy bardzo dużo jedzenia. Do 40 procent naszej żywności psuje się na polach, w transporcie, w handlu detalicznym, w restauracjach, w firmach gastronomicznych lub w naszych domach, i ostatecznie trafia na wysypiska śmieci38. Pomyśl o wszystkich zasobach, które zużywamy, aby wytworzyć pożywienie: nasionach, wodzie, energii, ziemi, nawozach, sile roboczej i nakładach pieniężnych. To zadziwiające: dzięki naszym obecnym możliwościom mamy więcej niż wystarczającą ilość jedzenia, aby wyżywić wszystkich ludzi na świecie i więcej (do 10,5 miliarda ludzi). Pomimo tego 800 milionów ludzi głoduje, a 2 miliardy jest niedożywionych. Marnowanie całej tej żywności, zapotrzebowanie na ziemię i pracę niezbędne do jej wyprodukowania, konieczność wylesiania, aby zwiększać plony, oraz rozkład tej żywności na wysypiskach, w rezultacie którego powstaje toksyczny metan, który ogrzewa planetę – wszystko to sprawia, że marnowanie żywności jest trzecią co do wielkości przyczyną powstawania gazów cieplarnianych na naszej planecie, ustępującą tylko przemysłowi Stanów Zjednoczonych i Chin. (Więcej na ten temat w rozdziale 17).

Istnieją jednak rozwiązania, które mogą pomóc nam poradzić sobie z tym problemem. San Francisco wprowadziło na przykład nakaz kompostowania. Francja zakazała supermarketom wyrzucać żywność, a zamiast tego wymaga od nich przekazywania jej do banków żywności, firm zajmujących się kompostowaniem lub farm, które przetwarzają ją na paszę dla zwierząt. Organizacja non-profit o nazwie Feeding the 5000, zorganizowała czterdzieści wydarzeń na całym świecie, podczas których udało jej się wykarmić 5000 ludzi żywnością, która miała trafić na śmietnik. Nawet najlepsi szefowie kuchni, tacy jak Dan Barber, przygotowują wykwintne posiłki wykonane z fragmentów roślin, które w przeciwnym wypadku zostałyby wyrzucone – na przykład skórek marchwi, końcówek selera i trzonów grzybów.

Te rozwiązania to dopiero początek, ale odpowiednie podejście do problemu marnowania żywności zmniejszy głód, zapotrzebowanie na pola uprawne i wylesianie oraz emisję CO2 o 70,53 gigaton, co czyni je trzecim najważniejszym rozwiązaniem służącym zmniejszaniu emisji dwutlenku węgla i odwracaniu zmian klimatycznych, zgodnie z ustaleniami Project Drawdown.

NIEOCZEKIWANE KONSEKWENCJE ZMIAN KLIMATYCZNYCH DLA ZDROWIA PUBLICZNEGO

W opublikowanym w czasopiśmie Lancet raporcie Countdown on Health and Climate Change: Shaping the Health of Nations for Centuries to Come39 opisano wpływ zmian klimatu na zdrowie ludzi. Uchodźcy klimatyczni to osoby, które zostały wysiedlone w wyniku katastrof naturalnych i ekstremalnych zjawisk pogodowych. ONZ szacuje, że do 2050 roku na całym świecie będzie od 200 milionów do miliarda uchodźców klimatycznych40. Dla porównania warto zaznaczyć, że cała populacja świata w 1820 roku liczyła zaledwie miliard ludzi, a kryzys uchodźczy w Syrii, który był częściowo spowodowany zmianami klimatycznymi i suszą, skazał na uchodźstwo około milion osób.

Mieszkańcy niektórych regionów świata są narażeni na skrajne warunki pogodowe, wzrost zapadalności na choroby zakaźne i głód. W 2017 roku 712 ekstremalnych zjawisk pogodowych przyniosło 326 miliardów dolarów strat, czyli trzykrotnie więcej niż zaledwie rok wcześniej41. Fale gorąca spowodowały utratę 153 miliardów godzin pracy – temperatura była zbyt wysoka, aby ludzie mogli pracować. Wyższe temperatury zwiększają zachorowalność między innymi na cholerę, malarię i dengę. Upał pogarsza również stan zdrowia i zwiększa zapotrzebowanie na świadczenia zdrowotne u osób z chorobami serca, cukrzycą typu 2 i chorobami płuc. Zmiany klimatyczne i rosnące temperatury szkodzą także rolnictwu, a tendencja spadkowa w ilości plonów uzyskiwanych w trzydziestu krajach zagraża bezpieczeństwu żywieniowemu. Oczywiście przyczyną tego stanu nie jest wyłącznie obowiązujący system żywieniowy, ale ze względu na fakt, że jest on najważniejszą ich przyczyną, jego naprawa byłaby najlepszym możliwym rozwiązaniem. W 2019 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) wydał przełomowy raport zatytułowany Climate Change and Land, an IPCC Special Report on Climate Change, Desertification, Land Degradation, Sustainable Land Management, Food Security, and Greenhouse Gas Fluxes in Terrestrial Ecosystems42. Konieczność wprowadzenia zmian w rolnictwie uznano w nim za kluczowy element rozwiązania problemu zmian klimatycznych oraz zapewnienia bezpieczeństwa żywieniowego i politycznego.

W rozdziale 17 przyjrzymy się głębiej zmianom klimatycznym i temu, jak nasz system żywieniowy i innowacyjne rozwiązania w tej dziedzinie mogą pomóc nam rozwiązać ten bezprecedensowy kryzys, który jest gorszy niż nam się wydaje.

Kiedy zapytałem Ann Veneman, byłą sekretarz rolnictwa pod rządami George’a W. Busha, dlaczego w naszej polityce dotyczącej żywności i rolnictwa czynnikiem decydującym nie jest głos nauki, dlaczego nie zakazujemy reklamowania śmieciowego jedzenia dla dzieci, etykiety żywności nie zawierają pełniejszych i bardziej zrozumiałych informacji, dlaczego nie rezygnujemy z dopłat do produkcji roślin służących do wytwarzania żywności przetworzonej i nie zachęcamy finansowo do produkcji owoców i warzyw, odpowiedziała, że przyczyną jest wpływ przemysłu spożywczego i rolnego na Kongres i administrację rządową.

Lobbyści mają duży wpływ na ustawę Farm Bill, która reguluje politykę dotyczącą żywności i rolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Ponad 600 firm wydało 500 milionów dolarów, aby wpłynąć na ustawę Farm Bill z 2014 roku i uzyskać odpowiednie korzyści43. Prawie 73 procent członków Senackiej Komisji Rolnictwa, Żywienia i Leśnictwa oraz 90 procent osób zasiadających w House Agriculture Committee otrzymuje darowizny od firm Monsanto (Bayer) i Syngenta. Gdyby dodać wszystkie inne przedsiębiorstwa z branży spożywczej i rolniczej, okazałoby się, że pieniądze z sektora prywatnego pobiera 100 procent członków wspomnianych instytucji.

SŁODZONE NAPOJE I CUKIER: PROBLEM ZWIĄZANY Z KUKURYDZĄ

Historia napojów gazowanych i słodzonych cukrem jest prawie taka sama, jak opowieść dotycząca burgerów i steków. Produkcja oraz konsumpcja syropu glukozowo-fruktozowego, używanego do słodzenia napojów gazowanych, energetyzujących, herbaty i kawy, szkodzi środowisku oraz naszej ekonomii. Warto jednak zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy skutkami spożywania słodkich napojów i mięsa z hodowli przemysłowej. Takie mięso oczywiście nie sprzyja naszemu zdrowiu, ale jedzenie go nie jest bezpośrednią przyczyną śmierci. Natomiast spożywanie cukru zdecydowanie tak – zwłaszcza jeśli chodzi o syrop glukozowo-fruktozowy, którym słodzi się napoje gazowane44. Każdego roku przyczynia się on do 186 000 zgonów na choroby serca, cukrzycę i raka45. Ryzyko wzrasta wraz z każdym wypitym napojem46.

Przeprowadzone niedawno badanie wykazało, że ryzyko zgonu z powodu chorób serca u osób spożywających dwa słodzone napoje dziennie jest o 31 procent procent wyższe47. Każda dodatkowa puszka dziennie zwiększa ryzyko o kolejne 10 procent. Ostatnio robiłem zakupy w sklepie spożywczym w Utah, a przy kasie stała kobieta z dużą nadwagą. Kupowała dwie dwulitrowe butelki napoju gazowanego, pijąc przez słomkę Big Gulp Mountain Dew o pojemności ponad litra. Chciałbym, żeby jej zachowanie było odstępstwem od normy, ale robi tak wielu Amerykanów. Kolejnym istotnym problemem związanym z napojami gazowanymi jest fakt, że jako podatnicy wydajemy pieniądze na 31 miliardów ich porcji, które spożywają biedni ludzie korzystający ze SNAP (Supplemental Nutrition Assistance Program) lub bonów żywnościowych. Poświęcamy na to 7 miliardów dolarów rocznie – napoje gazowane stanowią prawie 10 procent „żywności” kupowanej przez odbiorców tego programu. Nie trudno jest podliczyć te koszty. Jeśli dwulitrowa butelka Coca-Coli kosztuje 1,79 dolara w sklepie Target, oznacza to 22 centy za 8 uncji, co daje nam 31 miliardów porcji. Napoje gazowane są jednymi z nielicznych udowodnionych naukowo przyczyn otyłości48.

PRAWDZIWA CENA KUKURYDZY

W rzeczywistości płacimy za naszą kukurydzę cztery razy.

Po pierwsze, dopłaty na uprawę tej rośliny wynoszą około 250 milionów dolarów rocznie. Około 8 procent tej kukurydzy wykorzystuje się do produkcji syropu glukozowo-fruktozowego. Substancję tę dodaje się do paszy dla zwierząt hodowlanych, a także wykorzystuje do wytwarzania etanolu, oleju spożywczego, alkoholu, produktów przemysłowych i przetworzonych dodatków do żywności.

Po drugie, ponosimy konsekwencje środowiskowe nowoczesnej produkcji kukurydzy. Intensywne stosowanie środków chemicznych w rolnictwie powoduje zagęszczenie i utratę wierzchniej warstwy gleby, co z kolei skutkuje wzrostem emisji gazów cieplarnianych. Odczuwamy także skutki spływania nawozów azotowych do wód śródlądowych i oceanów, zanieczyszczenia środowiska pestycydami i herbicydami oraz wyczerpywania się zasobów wodnych.

Po trzecie, za pośrednictwem SNAP płacimy za ogromne ilości pożywienia typu fast food i słodkich napojów wytwarzanych na bazie syropu kukurydzianego – kosztuje to nas około 75 miliardów dolarów rocznie. Pieniądze zarobione dzięki SNAP stanowią około 20 procent rocznych przychodów Coca-Coli w Stanach Zjednoczonych. Suma ta nie obejmuje dochodów ze sprzedaży niegazowanych napojów słodzonych takich jak Powerade czy Vitaminwater; gdybyśmy je dodali, okazałoby się, że Coca-Cola zyskuje na SNAP miliard dolarów rocznie.

Po czwarte, pokrywamy koszty opieki zdrowotnej związanej z otyłością i chorobami przewlekłymi (spowodowanymi głównie dietą), co daje sumę około 3,7 bilionów rocznie49. Niestety, koszty ponoszą także nasze dzieci. Jedzą zbyt dużo, ale jednocześnie są niedożywione; u tych samych osób występuje otyłość, brak bezpieczeństwa żywnościowego i niedożywienie. W Stanach Zjednoczonych 7 procent dzieci cierpi na zaburzenia wzrostu, które zahamowują ich rozwój, a także są przyczyną problemów neurologicznych i wywołują długoterminowe skutki ekonomiczne dla nich i dla całego społeczeństwa.

Więc ile tak naprawdę powinny kosztować napoje gazowane? Dużo więcej niż 22 centy za 8 uncji! Może 100 dolarów za puszkę?

Jeśli weźmie się pod uwagę rzeczywiste koszty, okazuje się, że burgery i napoje gazowane są znacznie droższe niż stek pochodzący od wypasanego zwierzęcia i szklanka wody.

Płacimy za to wszystko za pośrednictwem wsparcia rządu dla rolnictwa przemysłowego, w tym tak zwanego ubezpieczenia upraw, które w większości trafia do dużych, wielomilionowych gospodarstw przemysłowych. Pieniądze te lądują następnie w kieszeniach firm produkujących środki chemiczne, nasiona i nawozy. Podatnicy finansują program SNAP. Zadziwiający jest fakt, że Departament Rolnictwa nie chce ujawnić, w jaki sposób wykorzystywane są te pieniądze – twierdzi, że chroni w ten sposób prywatność wielkich firm takich jak Walmart i Kroger. Pewna gazeta z Południowej Dakoty zdecydowała, że te dane powinny zostać upublicznione zgodnie z ustawą o wolności informacji (FOIA) i złożyła pozew o ich ujawnienie. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego50. Czy rząd nie powinien chronić obywateli zamiast korporacji? Co oni ukrywają?

Pośrednio wspieramy marketing żywności śmieciowej skierowany do dzieci, osób ubogich i mniejszości, pozwalając przedstawicielom przemysłu spożywczego odliczać od podatku 190 miliardów dolarów rocznie z kosztów reklamy51 i jednocześnie zwalniając ich z odpowiedzialności za przewlekłe choroby wywoływane przez produkty, które wprowadzają na rynek. Jako podatnicy ponosimy koszty tych schorzeń za pośrednictwem Medicare, Medicaid i wszystkich innych świadczeń medycznych, które rząd Stanów Zjednoczonych zapewnia ponad 50 procent populacji.

To po prostu nie jest sprawiedliwe, etyczne, moralne czy słuszne. Musimy to zmienić. W tym celu należy dokładnie przeanalizować koszty obowiązującego systemu żywieniowego, które ponoszą ludzie, gospodarki i ekosystemy.

FOOD FIX: PRAWDZIWY KOSZT ŻYWNOŚCI

Nie istnieje jedno proste rozwiązanie problemów związanych z rolnictwem, zdrowiem publicznym, gospodarką, środowiskiem, klimatem, prawami pracowników, edukacją, bezpieczeństwem narodowym, sprawiedliwością społeczną, zdrowiem czy nierównościami ekonomicznymi, lecz wszystkie te zagadnienia mają ze sobą coś wspólnego.

Pożywienie.

Musimy myśleć o tych kwestiach jako o wzajemnie powiązanym i przenikającym się zbiorze wyzwań, z którymi możemy i musimy się zmierzyć, jeśli chcemy poradzić sobie z aktualnym kryzysem i zapobiec katastrofom czyhającym tuż za rogiem: rosnącym globalnym temperaturom, utratą całej naszej wierzchniej warstwy gleby, wyczerpywaniem się zasobów wody słodkiej, utratą bioróżnorodności, pustynnieniem, głodem, niedożywieniem i otyłością, ciężarem chorób przewlekłych oraz niestabilnością rządów i gospodarek, aby wymienić tylko kilka. Wiele z tych problemów stanowi niezamierzone konsekwencje dobrych intencji i decyzji:

■ Bony żywnościowe (SNAP) miały zaradzić problemowi głodu i niedożywienia, ale dziś prowadzą do otyłości i chorób u 46 milionów Amerykanów. Chociaż program ten skutecznie rozwiązuje problem braku bezpieczeństwa żywieniowego, nie jest wykorzystywany do poprawy sposobu odżywiania i stanu zdrowia jego odbiorców.

■ Polityka rolna miała za zadanie zabezpieczać rolników przed skutkami niekorzystnych warunków pogodowych i wahaniami cen oraz wspierać ich w zwiększaniu produkcji roślinnej, ale dziś to samo prawo i praktyki rolnicze są głównymi przyczynami zmian klimatycznych, wyczerpywania zasobów wodnych i wyniszczenia środowiska. Większość upraw wykorzystuje się do produkcji tanich składników, z których wytwarza się wywołującą choroby, przetworzoną żywność.

■ Nawozy zostały stworzone, aby zwiększyć plony i pomóc rolnikom na całym świecie produkować więcej żywności.

■ Odkrycie witamin, Wielki Kryzys i II Wojna Światowa sprawiły, że ludzie skupili się na produkcji niedrogich, bogatych w składniki odżywcze i łatwych do przechowywania produktów zawierających skrobię. Obowiązujący model żywnościowy nie jest dziełem przypadku, ale wynikiem dobrych intencji i świadomych celów, które w większości zostały osiągnięte. Chociaż 800 milionów ludzi na całym świecie wciąż cierpi z powodu głodu, a jeszcze więcej zmaga się z brakiem bezpieczeństwa żywieniowego, wysiłek, jakiego podjęliśmy się w połowie XX wieku, opłacił się. Według Dariusza Mozafarianina z Tufts University „niezamierzone konsekwencje wynikają ze skupienia się na kilku podstawowych towarach, wysokoprzetworzonej żywności, której produkcja doprowadziła do erozji gleby, znaczącego zmniejszenia zasobów wodnych i przyspieszenia zmian klimatycznych, oraz z faktu, że nie zwiększono produkcji żywności nisko przetworzonej. Wymienione czynniki prowadzą do rozwoju chronicznych chorób i kryzysu zrównoważonego rozwoju, który obserwujemy dzisiaj”.

■ Interesujące nas problemy wpływają także na zagadnienia pozornie z nimi niezwiązane: 22 biliony dolarów amerykańskiego długu publicznego, przewlekłe choroby i otyłość, zanieczyszczenie środowiska, zmiany klimatyczne, ubóstwo, niesprawiedliwość społeczną, utratę zdolności naszych dzieci do uczenia się i rozwoju, destabilizację sytuacji politycznej i niszczenie naszych społeczności. Wszystkie te problemy wiążą się z pożywieniem. Sposób, w jaki uprawiamy jedzenie, produkujemy je, rozprowadzamy, konsumujemy i marnujemy, wpływa na wszystko, co jest dla nas ważne.

Istnieją jednak sposoby na poprawę tego stanu. Powinniśmy spojrzeć na problem całościowo i potraktować go jako system pozbawiony równowagi. Pomoże nam to wyobrazić sobie świat, jakiego pragniemy, świat, który możemy stworzyć, jeśli poradzimy sobie z trudnościami naszego dysfunkcyjnego modelu żywieniowego. Możemy tego dokonać, ponieważ istnieją odpowiednie rozwiązania. Ich zastosowanie będzie wymagało inicjatywy ze strony wielu sektorów i interesariuszy – od obywateli i konsumentów, przedsiębiorstw i rolników oraz decydentów na każdym szczeblu rządowym, w tym miejskim i stanowym, po organizacje non-profit, filantropów i naukowców – zjednoczonych w globalnym porozumieniu i wysiłkach zmierzających do zmiany obowiązującego modelu żywieniowego.

Pomyśl o tym jako o Porozumieniu paryskim – 195 krajów zebrało się, aby podpisać dobrowolne postanowienie dotyczące zmian klimatycznych. Nowe porozumienie powinno dotyczyć żywności lub celów zrównoważonego rozwoju ONZ w kontekście obowiązującego modelu żywieniowego (które częściowo już rozwiązują te problemy). Wyobraź sobie, że grupy o przeciwstawnych interesach spotykają się, aby walczyć ze wspólnym problemem, jak różne królestwa w Grze o tron, które łączą się przeciwko armii umarłych, ponieważ od tego zależy ich przetrwanie. Wyobraź sobie, że nasza planeta przeżywa najazd kosmitów; z pewnością podjęlibyśmy w takiej sytuacji globalny wysiłek, aby pokonać wroga. Właśnie tak powinniśmy zachować się teraz. I dotyczy to każdego z nas. Musimy stawić czoła największemu problemowi naszych czasów.

W poszczególnych częściach tej książki podzielę się propozycjami rozwiązania tych problemów. Niektóre z nich to precyzyjnie sformułowane programy, które są już realizowane, a inne stanowią propozycje pochodzące od ekspertów. Jedne wydają się łatwiejsze do wdrożenia, a inne trudniejsze. Moim zamiarem było zaznaczenie za ich pośrednictwem naszych najważniejszych potrzeb i możliwości; nie stawiałem sobie za cel sformułowania kompleksowych rozwiązań. Obywatele, rolnicy, przedsiębiorstwa, inwestorzy, organizacje non-profit i rządy – wszyscy muszą odegrać swoją rolę. Opisane w niniejszej książce propozycje stanowią punkt wyjścia do pogłębionej analizy problemu; jest to mapa drogowa zmian, które są potrzebne, abyśmy mogli wspólnie stawić czoła stojącym przed nami wyzwaniom. Pomysły te mają inspirować, edukować i motywować osoby, przedsiębiorstwa i przedstawicieli rządu do wprowadzania innowacji i zmiany sposobu myślenia o poruszanych tutaj kwestiach – dostrzeżenia powiązań, potrzeby myślenia systemowego i wypracowywania przemyślanych, zintegrowanych rozwiązań.

W 2018 roku wraz z doktorem Dariushem Mozaffarianem, dziekanem Tufts School of Nutrition Science and Policy, udaliśmy się na spotkanie z członkiem izby reprezentantów, Timem Ryanem ze stanu Ohio, i zasugerowaliśmy, że rząd podejmuje decyzje dotyczące zdrowia, żywienia, rolnictwa i żywności, nie dostrzegając powiązań między nimi, w związku z czym często uchwala sprzeczne prawa. Wymienione sektory są nadzorowane przez osiem różnych agencji, ale nikt nie analizuje skuteczności ich działań oraz wpływu, jaki ich decyzje mają na zdrowie publiczne i gospodarkę. Spotkanie to sprawiło, że do Congress for the Government Accountability Office, zespołu niezależnych rządowych ekspertów oceniających skuteczność i koszty polityki rządowej, wpłynął wniosek o szczegółowe zbadanie tych problemów i przedstawienie zalecanych działań w celu ich rozwiązania. Każdy z nas może coś zmienić.

Potrzebujemy nowych pomysłów, strategii, zasad i innowacji biznesowych, aby zebrać różne grupy interesów w celu pokonania trudności, przed którymi stoimy. Wierzę, że jest to możliwe. Propozycje radzenia sobie z wyzwaniami są osiągalne. Potrzebujemy zarówno oddolnego, jak i odgórnego nacisku, aby zmienić opinię publiczną oraz stworzyć ruch, który zmusi ustawodawców i decydentów do podejmowania odpowiednich działań. Możemy wykorzystać moc naszych codziennych wyborów żywieniowych i zbiorowych zachowań, aby podążać we właściwym kierunku. W niniejszej książce będziemy badać konkretne sposoby, w jakie obywatele, przedsiębiorstwa i decydenci mogą poradzić sobie z największym problemem, z jakim mamy dziś do czynienia – naszym dysfunkcyjnym systemem żywieniowym i wszystkimi jego konsekwencjami.

Mam nadzieję, że dołączysz do kampanii FoodRx, podejmiesz osobiste działania i nakłonisz naszych decydentów do zmiany obowiązującego modelu żywieniowego, abyśmy mogli poprawić stan zdrowia milionów Amerykanów, a także uzdrowić naszą gospodarkę i środowisko. Aby dowiedzieć się więcej i dołączyć do ruchu, odwiedź stronę www.FoodRxCampaign.org.