Jak nauczyć teorii względności swojego psa - ebook
Jak nauczyć teorii względności swojego psa - ebook
Chcesz zrozumieć teorię względności? Spójrz na świat oczami psa!
Czy teoria względności może być pomocna podczas ścigania wiewiórek? Czy uciekający zając staje się krótszy, a dla uganiającego się za nim psa czas zwalnia swój bieg? Dlaczego właściwie psy nie mogą poruszać się prędzej niż światło? I co takiego stanie się z kotem, który przez przypadek wpadnie do czarnej dziury?
Te z pozoru dziwne pytania mają głębokie uzasadnienie. Jest nim teoria względności. Zła wiadomość jest taka, że zrozumienie tej teorii przekracza możliwości większości ludzi, nie mówiąc o psach. Dobra wiadomość - żeby ułatwić sobie życie, wystarczy spojrzeć na świat oczami psa. Każdy właściciel czworonoga wie, że psy zupełnie inaczej postrzegają świat. Zdaniem psa, każda chwila powinna być porą obiadową! Jeśli nauczymy się myśleć jak nasi czworonożni przyjaciele, świat stanie się dla nas niewyczerpanym źródłem dziwnych i nieoczekiwanych zjawisk, a współczesna fizyka przestanie być onieśmielająco trudna.
Być może Emmy jest mądrym psem, ale nie ma wątpliwości, że jej właściciel również ma nieprzeciętny talent do wyjaśniania trudnych zagadnień. Chad Orzel proponuje nam wszechstronne, pouczające i niezwykle przystępne ujęcie szczególnej i ogólnej teorii względności, które skrzy się humorem. Bez wątpienia jest to najzabawniejsze potraktowanie tej tematyki, jakie miałem przyjemność przeczytać.
Steve Nadis, współautor książki "Geometria teorii strun"
Chad Orzel - profesor na Wydziale Fizyki i Astronomii w Union College. Specjalizuje się w fizyce atomu, cząsteczki i ciała stałego. Autor książek, w których w sposób przystępny i zabawny wyjaśnia zawiłości współczesnej fizyki.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8169-842-9 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zrobiło się zimno i wokół szalała grypa. Ponieważ prowadzę zajęcia na uczelni, a moja córka chodzi do żłobka, łapię praktycznie każdego wirusa, jaki się pojawi. Poprawiałem właśnie arkusze egzaminacyjne przy stole w jadalni, gdy dopadł mnie atak kaszlu. Gdy w końcu doszedłem do siebie, poszedłem napić się wody i wtedy usłyszałem głuchy stukot. Spojrzałem w kierunku Emmy, która siedziała na podłodze obok kanapy. Stukała ogonem o podłogę z językiem wywieszonym z boku pyska: to psi odpowiednik śmiechu.
– Tak, śmiej się, futrzaku. Uważasz, że to zabawne?
– Przepraszam – odpowiedziała – ale pod koniec zabrzmiało to, jakbyś powiedział:… – i tu szczeknęła dwukrotnie, wydając odgłosy przypominające nieco kaszel. – To naprawdę śmieszne w psim języku.
– Tak? A co to znaczy?
– No cóż, to znaczy… hmm… A zresztą, skoro nie potrafisz powąchać własnego tyłka, to i tak nie zrozumiałbyś dowcipu.
– W takim razie trudno, będę musiał się z tym pogodzić – odparłem i zająłem się ponownie egzaminami.
– Zastanowię się jeszcze, może coś wymyślę, ale tłumaczenie dowcipów jest bardzo trudne.
– Tłumaczenie czegokolwiek jest trudne – powiedziałem, nie podnosząc wzroku znad papierów.
– Tak? A co ty wiesz o tłumaczeniu?
– Na tym polega moja praca.
– Jesteś fizykiem, a nie dyplomatą.
– Jestem wykładowcą fizyki – zauważyłem, odkładając pióro. – Oprócz tego, że zajmuję się fizyką, to jeszcze uczę tego przedmiotu innych ludzi.
– I psy!
– Tak, i psy. Nauczanie fizyki wiąże się z koniecznością tłumaczenia. Naturalnym językiem fizyki jest matematyka, ale większość ludzi nie myśli wyrażeniami matematycznymi. Dlatego nauczając fizyki, trzeba włożyć wiele wysiłku w znalezienie dobrego sposobu na przełożenie idei fizycznych z równań matematycznych na pojęcia odwołujące się do naszego języka i otaczającej nas rzeczywistości.
– No tak, trzeba wymyślać porównania i tym podobne.
– Owszem, to też, ale wiele czasu zajmuje mi także zmaganie się z błędnymi wyobrażeniami na temat działania świata, z którymi często można się spotkać. Czasami nasza intuicja, która zwykle trafnie podpowiada, jak zachowują się znane obiekty, w świecie fizyki prowadzi nas na manowce. Dlatego pierwszym krokiem do nauczenia się fizyki jest pozbycie się tych błędnych przekonań. W zasadzie trzeba zaczynać wszystko od początku.
– Nie miałbyś tego problemu, gdybyś się skupił na nauczaniu psów – stwierdziła, dumna z siebie i swojego gatunku.
– Tak sądzisz?
– Ależ oczywiście. Ja nie mam bladego pojęcia, jak wszystko działa. Jeśli chodzi o fizykę, to jestem tabula rasa.
– Nie posunąłbym się może aż do tak daleko idącego stwierdzenia, ale faktycznie, przynajmniej masz inny zestaw wyobrażeń na ten temat niż większość ludzi. Znaczy to, że rozmyślanie o fizyce z psiego punktu widzenia może być bardzo pouczające – spojrzenie na jakiś problem pod innym kątem i z otwartym umysłem może czasami podsunąć pomysły, na które nigdy by się nie wpadło, wychodząc od własnych utartych przekonań.
– A więc, jeśli się nad tym zastanowić, uczenie mnie fizyki pomaga ci w nauczaniu ludzi.
– Tak, to prawda.
– A to oznacza, że w pewnym sensie jest to częścią twojej pracy, prawda? – Podbiegła bliżej i usiadła, wpatrując się we mnie wzrokiem pełnym nadziei.
– Wiem, do czego zmierzasz, więc pozwól, że ci przypomnę, iż sprawdzenie tych testów jest również częścią mojej pracy. Muszę do jutra wystawić oceny końcowe, więc w tej chwili to zadanie jest ważniejsze.
– Och – westchnęła i nieco zmarkotniała.
– Ale jutro zaczynają się ferie i będę miał więcej czasu, żeby porozmawiać z tobą o fizyce.
– Najchętniej podczas długich spacerów!
– Świetnie, to jesteśmy umówieni. Pozwól więc, że teraz dokończę sprawdzanie egzaminów, a ty zastanów się, o jakich dziedzinach fizyki chciałabyś się czegoś dowiedzieć, dobrze?
– Umowa stoi! – rzuciła i potruchtała w kierunku biblioteki, a ja wróciłem do sprawdzania egzaminów. Gdy zabierałem się do kolejnej pracy, usłyszałem, jak mruczy do siebie:
– Może w końcu dowiem się, o co chodzi z tym całym Einsteinem…
Gdybyśmy poprosili jakiegoś człowieka, a nawet i psa, by wyobraził sobie uczonego, to w większości przypadków usłyszelibyśmy, że przypomina on Alberta Einsteina z najbardziej znanych zdjęć – rozczochrana czupryna siwych włosów, wymięte ubranie, być może nawet niemiecki akcent i wieczne roztargnienie. To trochę nie w porządku wobec uczonych1 – wielcy naukowcy różnią się między sobą wyglądem, kształtem, rasą, płcią i narodowością (choć, na razie, jeszcze nie gatunkiem) – ale Einstein tak bardzo skupił na sobie uwagę wszystkich, że zupełnie zdominował pokutujący w społeczeństwie stereotyp uczonego. Nawet teraz, ponad pięćdziesiąt lat po jego śmierci, Einstein znalazł się na drugim miejscu w sondzie, w której poproszono o wymienienie nazwiska jakiegoś żyjącego uczonego2.
Jeśli spytamy, dlaczego Einstein jest słynnym uczonym, to nawet psy przytoczą równanie E = mc2, a może nawet określenie „teoria względności”. Jednakże już wyjaśnienie, co te sformułowania oznaczają lub skąd się wzięły, przekracza możliwości większości ludzi, nie mówiąc o psach. To bardzo smutne, ponieważ teoria względności Einsteina jest jednym z kamieni węgielnych współczesnej fizyki. Razem z mechaniką kwantową całkowicie odmieniła sposób, w jaki uczeni postrzegają nasz Wszechświat. Pomaga nam poradzić sobie z problemami, których fizyka klasyczna nie potrafi rozwiązać. Stawia też nowe wyzwania, z którymi fizycy wciąż jeszcze się zmagają, choć od ogłoszenia tej teorii upłynęło już sto lat.
Niestety, cechy, dzięki którym teoria względności jest tak ważna w fizyce, sprawiają, że osobom niezajmującym się tą dziedziną wiedzy wydaje się ona wręcz niemożliwa do zrozumienia. Teoria względności zajmuje się sytuacjami, z którymi nie spotykamy się na co dzień – obiektami poruszającymi się tysiące razy szybciej od najszybszych pojazdów skonstruowanych przez człowieka i ciałami kosmicznymi ściskającymi olbrzymią masę w niewielkiej objętości – a jej przewidywania kłócą się z naszymi oczekiwaniami. Wynika z niej, że wielkości, które wydają nam się podstawowe – odległość w przestrzeni i czas trwania jakiegoś zdarzenia – w istocie są różne dla różnych obserwatorów. Poruszający się zegar chodzi w innym tempie niż zegar nieruchomy. Sama przestrzeń rozciąga się w obecności masy tak, że odległość między dwoma punktami zależy od tego, co po drodze mijamy.
Wszystko to są zdumiewające przewidywania wynikające z teorii względności. Nie ma wątpliwości, że są one poprawne, sprawdzono je bowiem w niezliczonej ilości doświadczeń, przeprowadzonych w ciągu stu lat, jakie upłynęły od ogłoszenia tej teorii w 1905 roku. Wszechświat, w którym żyjemy, jest znacznie dziwniejszy, niż można podejrzewać na podstawie tego, czego doświadczamy na co dzień. By go w pełni zrozumieć, musimy rozszerzyć nasze pojęcie Wszechświata tak, by obejmowało również sprzeczne z intuicją przewidywania teorii względności.
Wydaje się to niezwykle trudne, ale można sobie ułatwić to zadanie – wystarczy spojrzeć na świat oczami psa. Każdy właściciel czworonoga wie, że psy zupełnie inaczej postrzegają świat – nie są całkowicie wolne od utartych wyobrażeń, ale przynajmniej są to inne wyobrażenia niż w przypadku ludzi i bardzo często ułatwiają zrozumienie fizyki. Zdaniem psa, każda chwila powinna być porą obiadową, zatem łatwiej jest im przyjąć ideę, że zegary poruszających się obserwatorów (lub obserwatorów znajdujących się w różnych miejscach) chodzą w różnym tempie.
Jeśli nauczymy się myśleć jak nasi czworonożni towarzysze, to świat stanie się dla nas niewyczerpanym źródłem dziwnych i nieoczekiwanych zjawisk, a współczesna fizyka przestanie być tak onieśmielająco trudna. Spojrzenie na fizykę z punktu widzenia psa pozwoli nam pozbyć się naszych ludzkich oczekiwań odnośnie do tego, jak wszystko powinno działać, i będziemy mogli się cieszyć dziwnym i wspaniałym światem teorii względności.
W tej książce zapisałem kilka rozmów, które przeprowadziłem z moim psem na temat pewnych aspektów szczególnej i ogólnej teorii względności. Z myślą o bardziej zainteresowanych czytelnikach po każdej rozmowie zamieściłem szczegółowe omówienie związanych z nią procesów fizycznych. Niektóre z przedstawianych tu zagadnień zyskały już pewien rozgłos, choć nie zawsze wiąże się z tym dobra opinia, i trafiły do szeroko rozumianej kultury – jest to na przykład słynne równanie Einsteina E = mc2 (rozdział 7) czy idea czarnych dziur (rozdział 10); inne koncepcje są mniej znane poza światem fizyki – na przykład związek między przestrzenią i czasem (rozdział 5) czy wpływ grawitacji na czas (rozdział 9) – jednak są nie mniej ważne dla współczesnej wiedzy fizycznej. Powiemy również o niezliczonej ilości doświadczeń i obserwacji potwierdzających to, że Wszechświat jest dziwnym i wspaniałym miejscem.
Nie zdołamy omówić wszystkiego, co w teorii względności jest interesujące – w końcu fizycy już od wielu dziesięcioleci zajmują się tym tematem i wciąż nie zdołali go wyczerpać – ale mamy nadzieję, że książka ta będzie dobrym wprowadzeniem, pozwalającym ludzkim i psim czytelnikom wyrobić sobie pewne wyobrażenie na temat tego, dlaczego teoria ta jest tak ważna. A gdy następnym razem jakiś natarczywy kot spyta was, dlaczego Einstein jest sławny, będziecie mogli udzielić mu wyczerpującej odpowiedzi.
– Nie zapominaj o mnie!
– Nie zapominam. Dlaczego tak myślisz?
– A, racja, wspomniałeś o rozmowach na początku każdego rozdziału. Nie powiedziałeś jednak, że również w środku będę miała cię na oku. Jeśli tylko spróbujesz coś pominąć albo przemycić bez wyjaśnienia, zaraz przystąpię do działania i dopilnuję, żebyś wszystko opisał jak należy.
– Mniej więcej tak, jak to robisz w tej chwili?
– Owszem. Och, zaraz – czy to również trafi do książki?
– Tak.
– Cóż, trudno, przynajmniej teraz czytelnicy mają świadomość, czego się mogą spodziewać. Powinni też wiedzieć, że przez cały czas będę ci patrzyła na ręce, a muszę nadmienić, że jestem doskonałym psem do pilnowania.
– Myślę, że nikt nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
– Poza tym, jestem także przemiła, lubię długie spacery, głaskanie po brzuchu, gonitwy za zającami i kiełbasę. Tak, uwielbiam kiełbasę. I ser. I masło orzechowe.
– Wybacz, ale nie rozumiem, jakie to ma znaczenie.
– No, wiesz, mówię to tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał przesłać mi jakiś prezent. Sam rozumiesz, jestem przecież doskonałym psem obdarzonym wyczuciem fizyki i tak dalej. Zamieścisz w książce nasz adres, prawda? Bo niby skąd czytelnicy mieliby wiedzieć, dokąd to wszystko wysłać?
– Myślę, że wystarczy już tych pochwał pod twoim adresem?
– Dobrze, jak sobie chcesz. Ale to nie było zabawne.
– Czy możemy zająć się wreszcie rozmową o fizyce?
– Pewnie, nie ma sprawy. Bierzmy się do fizyki – jestem gotowa na wszystko!
1 Taki obraz jest również niesprawiedliwy wobec samego Einsteina, który w chwili opublikowania swojego przełomowego dzieła nie miał nawet jeszcze trzydziestki. Na zdjęciach z tego okresu widać przystojnego, zadbanego młodzieńca – rozwiany włos i niedbały strój pojawiły się znacznie później.
2 To znaczy, na drugim miejscu wśród tych, którzy w ogóle potrafili wymienić nazwisko jakiegoś uczonego – 65% pytanych nawet nie próbowało (http://newvoicesforresearch.blogspot.com/2009/07/can-you-name-living-scientist.html). Stawkę otwiera Stephen „Krótka historia czasu” Hawking.