Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany - David G. Marwell - ebook

Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany ebook

David G. Marwell

3,9

Opis

Porywający i szokujący portret doktora Josefa Mengele – znienawidzonego nazistowskiego lekarza z okresu II wojny światowej – przedstawiony przez człowieka, który brał udział w śledztwie mającym na celu ujęcie go i sprawienie, że wreszcie odpowie za zbrodnie, których się dopuścił.
Josef Mengele, jeden z największych zbrodniarzy wszechczasów, w międzynarodowej świadomości stał się symbolem zarówno zła nazizmu, jak i porażki wymiaru sprawiedliwości w powojennym świecie. Historyk David G. Marwell, bazując na nowych informacjach oraz źródłach, przeanalizował życie Mengele, od studiów do kariery naukowca. Opisał jego służbę w wojsku, jak również w obozie w Auschwitz, gdzie jego „selekcja” decydowała o życiu lub śmierci niezliczonej liczby niewinnych ludzi, a eksperymenty doprowadziły do traumy i śmierci kolejnych. Poznajemy także jego powojenne losy w Niemczech oraz Południowej Ameryce.

Autor opisuje też międzynarodowe poszukiwania Mengele z 1985 roku, które doprowadziły do miejsca na cmentarzu w Sao Paulo w Brazylii. Śledztwo wykazało, że w odnalezionym grobie leży ciało Mengele, jednak ten fakt nie przekonał ludzi, którym najbardziej zależało na jego śmierci.
Kim był ten człowiek? Dlaczego nie dosięgnęła go sprawiedliwość?
Na te pytania odpowiada David G. Marwell.

„Niewiarygodna, otrzeźwiająca i bardzo szczegółowa”.
David Margolick, „Wall Street Journal”
„Tę książkę mógł napisać tylko David Marwell, który przez połowę swojego życia ścigał Josefa Mengele. Marwell stworzył znacznie więcej niż sam portret tego człowieka –opisał bowiem szczegółowo jego wielokrotne ucieczki, liczne tożsamości, różne role, w które się wcielał, a także trwające trzydzieści cztery lata poszukiwania, intrygi polityczne oraz rozgrywki pomiędzy państwami, „łowcami nazistów” i służbami wywiadowczymi, które koniec końców znalazły grób Mengele. To fascynująca i niezwykle ważna opowieść”.
Michael Berenbaum, były dyrektor Instytutu Badań nad Holokaustem przy Amerykańskim Muzeum Pamięci o Holokauście
„Ta błyskotliwie napisana książka jest po części biografią, po części zbiorem wspomnień, a przede wszystkim wybitnym osiągnięciem ukazującym nam człowieka ukrytego za fasadą mitów i pozwalającym zrozumieć jego ofiary, które miały wystarczająco dużo problemów, by odciąć się od swojej koszmarnej przeszłości”.
Richard Breitman, autor książki The Berlin Mission, emerytowany profesor American University
„Niezmiernie wiarygodny głos w sprawie Mengele. Ta biografia prezentuje frapujący obraz zbrodniarza, potwora, symbolu nazistowskich prób przemodelowania świata. Powinien przeczytać ją każdy, kto chce zrozumieć istotę nienawiści będącej jądrem nazizmu”.
Abraham F. Foxman, dyrektor Centrum Badań nad Antysemityzmem przy Muzeum Dziedzictwa Żydowskiego i emerytowany dyrektor Ligi Antydefamacyjnej

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 569

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (56 ocen)
18
17
18
1
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
tomasz77713

Dobrze spędzony czas

.
00
Jaj0229dbpw

Całkiem niezła

Najciekawsze, że sam uważał siebie za niewinnego. Postać sama w sobie mierna.
00
edyta19701970

Dobrze spędzony czas

ciężka
00

Popularność




Tytuł oryginału

MENGELE: Unmasking the „Angel of Death”

Copyright © 2020 by David G. Marwell

All rights reserved

Copyright © polskiego wydania

Wydawnictwo Bez Fikcji

Oświęcim 2020

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Redakcja:

Michał Swędrowski

Korekta:

Artur Gajewski

Konsultacja:

Mgr. farm. Aneta Zając-Pelczar

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl

Numer ISBN: 978-83-8178-309-5

Uwaga o źródłach

Niniejsza książka została oparta zarówno na źródłach bezpośrednich, pochodzących z archiwów na całym świecie, jak i na gruntownych badaniach wielu świetnych naukowców oraz na zapiskach samego Mengelego. Czytałem korespondencję i dzienniki z późniejszego etapu jego życia, zapoznałem się z intymnymi szczegółami jego narzekań na zdrowie, frustracjami oraz prywatnymi przemyśleniami, a także stylem i rytmem jego myśli. Ponadto mogłem przyjrzeć się jego podejściu do dobrze znanego i mnie przedsięwzięcia. Pod koniec życia zabrał się za opisywanie własnego życia, ale postawił na formę autobiograficznej powieści, która miała opowiadać o człowieku „ukształtowanym w osobliwy sposób przez swoje czasy”. W liście do syna tłumaczył wybór tej formy, wyliczając jej zalety, między innymi:

Możliwość swobodniejszego potraktowania trudnych tematów; możliwość przedstawienia własnych doświadczeń jako doświadczeń innych osób; scharakteryzowanie wydarzeń i ludzi tamtych czasów; łatwiejsze objaśnienie wewnętrznych powiązań, przyczyn i procesów; i wreszcie przesunięcie losu jednostki na całe grupy.

Wierzył, że dzięki tego rodzaju „autofikcji”, uwalniającej go z więzów czystej prawdy, nada surowemu materiałowi własnego życia formę wyższego, być może bardziej uniwersalnego przekazu. Ze względów bezpieczeństwa i ochrony danych prawdziwych osób postanowił zmienić nazwiska bohaterów i nazwy występujących w książce miejsc. Stanąłem przed wyzwaniem rozszyfrowania tej próby tuszowania prawdy i ustalenia prawdziwych nazwisk oraz miejsc, które odegrały kluczową rolę w jego losach. Czyniąc to, niejako uzupełniłem jego wysiłek – rozszyfrowywałem to, co on zaszyfrował. Mój sukces pomógł wyjaśnić to, co on chciał zakamuflować. Dzięki temu jego „autobiografia” stała się niezastąpionym, bezcennym źródłem.

Przedmowa

Josef Mengele urodził się 16 marca 1911 roku, zmarł 7 lutego 1979 roku. Niemal dokładnie w połowie życia, latem 1944 roku, dniami i nocami wypełniał obowiązki na rampie obozu koncentracyjnego Auschwitz II (Birkenau), gdzie selekcjonował przywiezionych ludzi i rozstrzygał o ich losie. Naziści usilnie starali się właśnie wymordować węgierskich Żydów, ostatnią żydowską społeczność, którą zdążyli wziąć na cel. Przez główną bramę, do serca obozu, wjeżdżała nową bocznicą pozornie nieskończona karawana wagonów kolejowych. Pociągi zatrzymywały się niedaleko komór gazowych. Ukończony kilka miesięcy wcześniej wjazd zastąpił mało wydajną starą rampę, ulokowaną pomiędzy głównym obozem w Auschwitz a Birkenau. Wydatnie usprawnił wyładunek skazanych na zagładę, zdezorientowanych pasażerów, wiele dni wcześniej upakowanych na Węgrzech do pozbawionych dopływu powietrza wagonów kolejowych. Funkcjonowanie obozu weszło w fazę apogeum, osiągnął on pełną wydajność. Pomiędzy końcem kwietnia a drugą połową lipca przywieziono tam prawie 430 tysięcy węgierskich Żydów. Przytłaczającą większość wymordowano zaraz po przyjeździe. Można stwierdzić, że Mengele również wkroczył w apogeum swego życia.

Wyobrażam sobie, że gdybyśmy mogli zajrzeć w jego umysł, zobaczylibyśmy ogromne zadowolenie z obranej ścieżki życiowej. Był wciąż młody – miał trzydzieści trzy lata – a stanął na samym wierzchołku uwieńczonego wielkim sukcesem przedsięwzięcia. Dzięki swoim badaniom, przygotowaniu i ciężkiej pracy zajął bezprecedensową pozycję w pochłaniającej go bez reszty dziedzinie nauki. Bez wątpienia uważał, że jeszcze nikt w historii nie miał dostępu do surowego materiału badawczego, który on właśnie widział przed sobą. Nikt nie miał tyle swobody i nie musiał przejmować się ograniczeniami, które tłumiły ambicje oraz krępowały naukowy rozwój.

W pierwszej połowie życia Josef Mengele mógł podziwiać pasmo sukcesów, które doprowadziły go w to miejsce, w drugiej musiał patrzeć, jak wszystko, co osiągnął, legło w gruzach. Tamtego lata III Rzesza maksymalny rozwój swojego imperium miała już za sobą i kurczyła się do stanu wyjściowego. W następnych miesiącach zmniejszy się jeszcze bardziej, aż zapadnie się w sobie niczym czarna dziura. Równocześnie Mengele, niegdyś niemal w samym centrum „nowego wspaniałego świata”, będzie systematycznie spychany na margines. Widział niknące perspektywy świetlanej przyszłości i tracił kontrolę nad wszystkim, co było dla niego ważne.

Równolegle do systematycznego upadku trwał drugi proces, w wyniku którego reputacja Mengelego wzniesie się na wręcz mityczne wyżyny: świat ujrzy w nim uosobienie ruchu politycznego, który dał mu tyle energii, i zarazem najbardziej osławionego sprawcę jego zbrodni. Niektórzy będą nazywali Mengelego „Aniołem Śmierci”, zasłynie też w kulturze popularnej, będzie nawiedzał sny i myśli wielu ludzi. W pewnym momencie stanie się nie tylko ucieleśnieniem Holokaustu, ale i porażki powojennej sprawiedliwości – przeobrazi się w wyobrażenie, które zniweczy nasze szanse na zrozumienie, kim był naprawdę i co nim powodowało.

W lutym 1985 roku, gdy pracowałem w Biurze Śledztw Nadzwyczajnych (Office of Special Investigations, OSI) amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, zostałem przydzielony do międzynarodowego dochodzenia mającego na celu odszukanie Mengelego i postawienie go przed sądem. OSI powołano do życia w 1979 roku dzięki ustawie, za którą stała Elizabeth Holtzman, wojownicza i pełna pasji kongresmenka z Nowego Jorku. Działania Biura zastąpiły anemiczne poszukiwania żyjących w USA nazistowskich zbrodniarzy wojennych, za które wcześniej odpowiadała Służba Imigracji i Naturalizacji. Nowa ustawa nie tylko stworzyła OSI, ale i umieściła je w wydziale kryminalnym resortu, co zapewniło sowity budżet oraz podstawę prawną, dzięki którym nazistowskich przestępców można było sądzić za oszustwa imigracyjne, przeinaczanie przeszłości oraz udział w nazistowskich prześladowaniach.

Początkowo Biuro było zorganizowane tak samo jak inne federalne agencje śledcze: zawodowi detektywi prowadzili dochodzenia, gromadzili dowody i odnajdywali świadków, a to wszystko pod okiem prokuratorów. Jednak szybko okazało się, że mają do czynienia ze sprawami zupełnie innego rodzaju. Badali zbrodnie popełnione za oceanem, materiał dowodowy był w różnych językach, a kontekst historyczny, w którym należało go umieścić, umykał w zasadzie wszystkim. Z wyjątkiem ludzi, którzy żyli w czasie ich popełnienia, oraz zajmujących się tematem historyków.

Chcąc badać owe zbrodnie z niezbędnym wyczuciem, zespół prokuratorski potrzebował nowych członków. Dołączyłem do nielicznego grona doktorantów i świeżo upieczonych doktorów, którzy – choć pierwotnie zatrudniono nas tylko do tłumaczenia dokumentów – szybko niemal zastąpili śledczych w ich obowiązkach. Z czasem rozwinęliśmy nową dyscyplinę, którą można by nazwać „historią sądową”. Zawodowi historycy po raz pierwszy zostali zatrudnieni na pełny etat w zespołach prawniczych i wykorzystywali swoją wiedzę oraz umiejętności do wspomagania postępowań prawnych. Nasze znaczenie dla misji OSI znalazło odzwierciedlenie w zmianach organizacyjnych Biura. Ja zacząłem pracę w OSI w marcu 1980 roku jako trzeci historyk i dołączyłem wtedy do personelu obejmującego dziesięciu lub jedenastu śledczych oddelegowanych z rozmaitych federalnych organów ścigania. Gdy dziewięć lat później odchodziłem z Biura, zatrudniało ono dziesięciu historyków i tylko jednego śledczego.

Pracowaliśmy jak historycy: przekopywaliśmy archiwa w poszukiwaniu dowodów, wyłapywaliśmy ulotne szczegóły z rozmów z różnymi ludźmi, wypytywaliśmy ekspertów o kontekst i przebieg wydarzeń. Lecz byliśmy też adwokatami. I ciążyły na nas pewne ograniczenia – federalne zasady dotyczące dowodów limitowały zakres materiału dowodowego, jaki mogliśmy przedstawić. Niczym studenci pierwszego roku prawa, wkuwaliśmy wyjątki od zasady niedopuszczalności dowodów ze słyszenia.

W OSI naszym chlebem powszednim były sprawy przeciwko funkcjonariuszom niskiego szczebla spoza Niemiec, którzy w służbie swoim „panom” zaangażowali się w prześladowania niewinnych ofiar. Okupujący podbite ziemie Niemcy polegali na współpracy miejscowych (którzy pełnili funkcje tłumaczy, policjantów czy obozowych strażników), a lokalna ludność miała silną motywację, by związać swój los z najeźdźcami. Gdy losy wojny się odmieniły i Niemcy zostali zmuszeni do odwrotu, pomagierzy ruszyli ich śladem, wiedząc, że powrót do domu oznaczałby spotkanie z radziecką sprawiedliwością. Wtopili się w morze ludzi bez dachu nad głową, którzy zalali niemieckie terytorium, ponieważ nie mieli dokąd pójść. Korzystali z alianckiej pomocy razem z poszkodowanymi, zmierzali ku świetlanej przyszłości w Ameryce na tych samych statkach, na których płynęły ich niegdysiejsze ofiary. W USA zostawiali przeszłość za sobą i rozpoczynali nowe życie. Zwrócenie uwagi na groteskowy, ironiczny fakt, że Stany Zjednoczone stały się schronieniem nie tylko dla ludzi prześladowanych przez nazistów, ale i prześladowców, wymagało upływu czterech dziesięcioleci oraz nacisków garstki zdeterminowanych ludzi.

W marcu 1983 roku William French Smith, pierwszy prokurator generalny prezydenta Ronalda Reagana, poszerzył zakres działań OSI, przydzielając nas do zbadania oskarżeń, jakoby amerykański wywiad zwerbował po wojnie byłego funkcjonariusza Gestapo Klausa Barbiego. Były to bardzo niepokojące zarzuty, ponieważ Barbie, który służył we Francji, był zaangażowany w aresztowania i wywózki Żydów, a Francuzi osądzili i skazali go in absentia. Ówczesny dyrektor OSI Allan A. Ryan Jr. opublikował gruntowny raport opisujący, jak amerykański wywiad zrekrutował Barbiego, świadomie chronił go przed francuskim śledztwem i przerzucił go z Europy do Ameryki Południowej dzięki „szczurzej linii”, czyli lądowej trasie ucieczkowej wiodącej do włoskich portów. Ryan trafił na nagłówki gazet, gdy zaproponował prokuratorowi generalnemu, żeby Stany Zjednoczone przeprosiły Francję za utrudnianie wymierzenia Barbiemu sprawiedliwości.

Po tym śledztwie uwagę opinii publicznej przykuła znacznie mroczniejsza postać – Josef Mengele. Był ucieleśnieniem zarówno Holokaustu, jak i fiaska powojennej sprawiedliwości, a także wpłynął na moralne i polityczne rachuby trzech państw, które w 1985 roku postanowiły go odszukać. Dla najgłośniej nawołujących do śledztwa Amerykanów była to kwestia czysto polityczna, strategia obliczona na zdobycie rozgłosu i poparcia. Dla Niemców próba zadośćuczynienia za wcześniejszą bierność. Dla Izraelczyków osobliwa mieszanka kwestii politycznych i emocjonalnych, przez którą odwlekali zakończenie śledztwa, jak długo byli w stanie. Dla mnie, chociaż nie znam nikogo bezpośrednio skrzywdzonego przez Mengelego, była to sprawa osobista. W toku śledztwa odwiedziłem jego rodzinne miasto i jego kryjówkę; rozmawiałem z jego krewnymi, przyjaciółmi, współpracownikami i ofiarami; oglądałem miejsca jego zbrodni, czytałem jego korespondencję i prywatne rozważania. A w końcu wziąłem w dłoń jego kości.

Mengele został ze mną po zamknięciu sprawy. Opowiadałem o śledztwie podczas wielu publicznych wystąpień w USA i za granicą. Słuchacze, z którymi się zetknąłem, byli zafascynowani jego postacią i tym, co reprezentował. Po śmierci, przy równoczesnym pojawieniu się dostępu do nowych źródeł na temat jego życia, Mengele nadal był przedmiotem poważnych badań naukowych i śledztw dziennikarskich, a dzisiaj wciąż jest znanym, niedającym nam spokoju elementem kultury popularnej. W rzeczy samej, nawet teraz, ustawiwszy hasło „Mengele” w alertach Google, otrzymujemy niemal codzienne wyniki z najróżniejszych dziedzin, od historii po naukę. Często jest przedstawiany jako ucieleśnienie Zła. W 2017 roku powieść Oliviera Gueza o powojennym życiu Josefa Mengele pt. La disparition de Josef Mengele została nagrodzona prestiżową francuską nagrodą literacką imienia Renaudota, zaś rok wcześniej powieść MischlingAffinity Konar o działalności Mengelego w Auschwitz została wydana w USA i spotkała się tam z uznaniem krytyki.

Ja sam na przestrzeni lat nadal czytałem i myślałem o Mengelem. Na początku 2016 roku zabrałem się do pracy nad książką o śledztwie i moim w nim udziale. Ujawniono wiele nowych dowodów na temat tego niezwykłego międzynarodowego przedsięwzięcia, zostały one udostępnione w archiwach w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Izraelu. Odtajnione w 2000 roku akta CIA szczegółowo ukazują nieznaną wcześniej część dochodzenia. We wrześniu 2017 roku Mosad ujawnił obszerny, sporządzony po hebrajsku raport pełen nowych rewelacji, który został oparty o wcześniej tajną teczkę Mengelego w izraelskim wywiadzie. Wszystkie te materiały, a także moje własne wspomnienia zapewniają mocny fundament pozwalający zrozumieć, jak i dlaczego w 1985 roku Niemcy, Izrael i USA postanowiły połączyć siły i odnaleźć Josefa Mengelego.

Początkowo zamierzałem pisać jedynie o śledztwie, ale pod wpływem intrygującej i bogatej literatury oraz nowych badań, na które natknąłem się w trakcie pracy, zmieniłem zdanie. Wiele czytałem o edukacji, karierze naukowej i pracy Mengelego, poznałem zaskakujący kontekst i nowe szczegóły. Materiał ten, głównie w języku niemieckim, rzucił światło na nieznane mi aspekty jego życia i działalności. Doinformowany i zaciekawiony, postanowiłem wyjść poza śledztwo i przyjrzeć się też człowiekowi – jego życiu, karierze, temu, jak został zapamiętany i jak wyobrażają go sobie inni. Choć jego karykatura, ukazywana w filmach i książkach – ów często przywoływany symbol zła – jest dobrze znana, o samym człowieku wiadomo znacznie mniej.

Część pierwszaMłodość

Rozdział I „Olśniewający blask”

Marzec 1911 – wrzesień 1938 roku

Według wszystkich świadectw atmosfera w domu rodziny Mengele nie zapowiadała, że zrodzi się tam „Anioł Śmierci”. Trudno doszukać się w nim przejawów skrajnych poglądów politycznych, antysemityzmu czy zdolności do mordu. Badania na temat pochodzenia społecznego i dziecięcych doświadczeń mężczyzn, który dopuścili się nazistowskich zbrodni, wskazują, że wpływ na ich psychikę i charakter miała często I wojna światowa1. Wielu ludzi uznanych później za sprawców koszmarnych zbrodni wywodziło się z pokolenia, dla którego Wielka Wojna odegrała istotną rolę. Jedna z teorii głosi, że przez pierwszowojenną hekatombę wielu młodych Niemców straciło ojców, zaś nagła kapitulacja Niemiec sprawiła, że ojcowie, którzy wrócili, stali się postaciami okrytymi hańbą2. Argumentowano, że psychologiczne obciążenia, połączone z powojenną biedą oraz wstrząsami politycznymi, uformowały grono mężczyzn odnajdujących w przekazie Hitlera nieodparte wezwanie do działania, które utorowało drogę jego ostatecznemu sukcesowi. Z powodu tych czynników część z nich była gotowa włączyć się w ideologiczne zmagania, przez które dopuszczali się zbrodni i bestialstwa na bezprecedensową skalę.

Wprawdzie ojciec Mengelego Karl na początku wojny rzeczywiście służył w niemieckiej armii, ale po dwóch latach został odesłany z frontu, żeby mógł wrócić za stery noszącej jego nazwisko firmy. Przedsiębiorstwo zostało przestawione z produkcji maszyn na produkcję sprzętu przydatnego niemieckiemu wysiłkowi wojennemu. Teraz wytwarzało na przykład metalowe obciążniki do min morskich czy też dwukołowe wózki konne do transportu amunicji i znacznie zwiększyło zatrudnienie – z piętnastu pracowników w roku 1915 do aż dziewięćdziesięciu jeden pod koniec konfliktu. Firma nie była największym pracodawcą w Günzburgu, ale stawała się w miasteczku coraz bardziej znaczącym czynnikiem ekonomicznym, co wydatnie poprawiło status i zamożność Karla Mengelego.

Trzy lata starsza od małżonka matka Mengelego Walburga wywodziła się z szanowanej günzburskiej familii. Podczas gdy Mengele opisywał później ojca jako człowieka „poczciwego i dobrotliwego”, to jego matka była „skrajnie zdeterminowana i stanowcza”. Według przyjaciela rodziny jej wizyt w firmie obawiano się o wiele bardziej niż obecności właściciela3. Była żarliwą katoliczką, której pobożność najwyraźniej wpłynęła na syna4. On sam nie był religijny, lecz nie opuścił Kościoła i obstawał później przy ślubie kościelnym – co było dość niezwykłe jak na członka SS5.

W autobiografii Mengele poświęcił dzieciństwu ponad sto stron. Zarysował je jako bezpieczny czas w otoczeniu rodziców, dziadków i służby. Walburga urodziła go w wieku trzydziestu jeden lat i było to ważne wydarzenie dla całej rodziny, szczególnie że jej pierwsze dziecko zmarło kilka dni po przyjściu na świat. Radość, z jaką powitano Josefa, odzwierciedlała to, jak bardzo był wyczekiwany. Zajął miejsce w samym sercu wyjątkowo opiekuńczej familii. W ciągu kolejnych trzech lat dołączyło do niego dwóch młodszych braci, Karl i Alois. Dzieciństwo Mengelego było pozbawione większych trosk i względnie spokojne.

Według jego przyjaciela z dzieciństwa w domu Josefa panowała „konserwatywna, katolicka, konwencjonalna” atmosfera6. Ojciec przynajmniej przez pewien czas należał do Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej (Deutschnational Volkspartei, DNVP). Nie był wówczas zwolennikiem Partii Nazistowskiej, jak sugerowali ci, którzy podkreślali, że w październiku 1932 roku użyczył Hitlerowi na potrzeby kampanii jeden z budynków fabrycznych. Karl wstąpił do NSDAP dopiero w maju 1933 roku, już po objęciu przez nią władzy, ponieważ walczył o miejsce w radzie miasta, którego nie udało mu się zdobyć w dwóch poprzednich próbach, w 1924 i 1929 roku. Według historyka Zdenka Zofki Karl Mengele nie miał aspiracji politycznych wspartych na ideologii, chciał raczej wpływać na lokalną politykę ekonomiczną, a działacze Partii Nazistowskiej z Günzburga oskarżali go, że kupił sobie miejsce w radzie za sowite datki finansowe7. Choć w 1935 roku Karl wstąpił też do SS, jego członkostwo miało charakter nominalny, nie pełnił w organizacji żadnej służby i nie otrzymał w niej stopnia. Powojenny sąd denazyfikacyjny uznał, że stanowisko okręgowego doradcy ekonomicznego, bo takowe piastował od 1936 do 1945 roku, było czysto techniczne, nie dzierżył żadnej odpowiedzialności politycznej i nie był „zdeklarowanym czy lojalnym narodowym socjalistą”. Sąd ustalił również, że Karl Mengele postępował uczciwie i wielkodusznie wobec osób atakowanych przez nazistowski reżim, w tym opozycjonistów i Żydów8.

W 1924 roku młody Josef, w zgodzie z konserwatywnymi poglądami politycznymi ojca, wstąpił do Związku Młodzieżowego Wielkich Niemiec (Grossdeutschland Jugendbund, GDJ), a od 1927 roku do opuszczenia tej organizacji trzy lata później był dowódcą lokalnego oddziału Związku (Altestenführer), składającego się z sześćdziesięciu chłopców i trzydziestu dziewcząt. Mengele wspominał obchody letniego przesilenia, które organizował wtedy z kolegami:

Byliśmy dumni z naszej sobótki, która strzelała płomieniami w niebo na wzgórzu naprzeciwko miasteczka, obwieszczając, że oto nieliczna grupka chłopców i dziewcząt obchodzi letnie przesilenie z żarliwymi myślami i pragnieniami w sercach, ażeby rozbudzić lud ich ojczyzny do świętej walki o wyzwolenie z więzów nikczemnego traktatu wersalskiego. Płomienie powinny nas wyzwolić i (…) oświetlić nam drogę, powinny ogrzać nas miłością naszego wielkiego narodu i jego wspaniałej kultury, powinny spopielić wszelką niezgodę pomiędzy nami, Niemcami9.

Mengele wyjaśniał w dzienniku, że Związek nie przyjmował Żydów, aby „typowe zalety narodu niemieckiego” mogły wreszcie zostać odsłonięte i oczyszczone z obcej „patyny”10. Niektórzy interpretowali te snute z perspektywy czasu wspomnienia o GDJ oraz ich wyraźnie nacjonalistyczne i antysemickie zabarwienie jako wskazówkę, że członkostwo w tej grupie młodzieżowej jednoznacznie wytyczyło ścieżkę Mengelego do NSDAP i entuzjastycznego przyjęcia ideologii oraz światopoglądu partii, ale historyk Sven Keller argumentuje, że jest to interpretacja „zbyt daleko posunięta”. Jeśli chodzi o antysemickie postawy, z którymi Mengele mógł zetknąć się w domu rodzinnym, bardziej prawdopodobny wydaje się „utajony kulturowy antyjudaizm, jak najbardziej typowy dla ówczesnych środowisk katolickich”11. Keller twierdzi, że w GDJ antysemityzm niewątpliwie istniał, jak w znacznej części ruchu młodzieżowego i w prawicowych organizacjach konserwatywnych Republiki Weimarskiej, nie był jednak wysuwany na czoło jako nadrzędny cel działalności Związku ani jakkolwiek porównywalny z zaciekłym rasowym antysemityzmem narodowych socjalistów12.

Członkostwa Josefa Mengelego w GDJ nie można uważać za bezpośrednią zapowiedź lub oznakę istniejącego już wtedy entuzjazmu względem idei i zasad narodowego socjalizmu (…). [Młodzi ludzie] byli tam nastawieni na idee Ernsta Jüngera czy Moellera van den Brucka, a nie Adolfa Hitlera czy Alfreda Rosenberga13.

Mengele uczęszczał do humanistische Gymnasium w Günzburgu, gdzie uczono dzieci łaciny i greki, uważanych za fundament europejskiej kultury. Radził sobie co najwyżej przeciętnie, zdobył ocenę „zadowalającą” z religii, angielskiego, fizyki i historii oraz „niedostateczną” z niemieckiego, greki, łaciny i matematyki. Jego zachowanie uznawano za akceptowalne, wskazywano natomiast na braki w przykładaniu się do lekcji i zainteresowaniu nauką. Jego szkolne akta wskazują, że od roku szkolnego 1927/1928 cierpiał na szereg poważnych infekcji, w tym zapalenie kości i szpiku, zapalenie nerek i posocznicę. Z powodu chorób długo nie mógł chodzić do szkoły, nabawił się też przewlekłego schorzenia nerek. To z kolei sprawiło, że nie mógł przejąć rodzinnej firmy, do czego, jako najstarszy syn, mógł rościć sobie przyrodzone prawo.

Chociaż nad przedsiębiorstwem zawisły ciemne chmury wielkiego kryzysu, Mengele nadal myślał, i musiał uważać to za naturalne, że dołączy do ojca w firmie, zwłaszcza że od dziecka fascynowały go zagadnienia techniczne i przejawiał żywe zainteresowanie rodzinnym zakładem. Natomiast jego matka była zdania, że stan zdrowia Josefa i wynikająca z niego specjalna dieta oraz potrzeba częstego odpoczynku nie pozwalają na pracę w wymagającej krzepkości branży. Do firmy szykowano więc najmłodszego syna, Aloisa, który uczęszczał już do odpowiedniej szkoły, natomiast Josef i Karl mogli sami wybrać sobie fach14. W 1930 roku Mengele otrzymał świadectwo dojrzałości, lecz nie był pewien, jaki kierunek studiów wybrać, i nie motywowała go żadna określona pasja.

Monachium

Gdy w kwietniu 1930 roku młody Mengele opuszczał rodzinny Günzburg i wyjeżdżał na studia na monachijskim Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana, rozpoczynał długą podróż, która miała zaprowadzić go do sukcesów i odkryć. Poświęcił się medycynie i związanym z nią dyscyplinami genetyki człowieka oraz antropologii. Wybrał je w dobrym momencie, gdyż ich znaczenie wzrośnie wraz z narodowym socjalizmem i jak ujął to pewien historyk, będą funkcjonowały „w symbiozie” z nazistowskim państwem15. Owa symbioza wpłynie na losy milionów ludzi.

Zainteresowanie nauką rozbudził w nim nauczyciel biologii z gimnazjum w Günzburgu. Mengele uznawał antropologię za „niezwykle ekscytującą”. Jednak po zdaniu matury chciał studiować stomatologię, uważał bowiem, że zapewni mu w przyszłości wysokie zarobki. „W moim rodzinnym mieście nie było ani jednego dentysty”, odnotował16. Po przyjeździe na uczelnię rozmawiał z rok starszym Juliusem Diesbachem, który skończył to samo gimnazjum w Günzburgu, a potem zapisał się na studia. Diesbach przekonywał, że stomatologia to „dziedzina zbyt wąska i wyspecjalizowana”, i skutecznie namawiał go na medycynę. Mengelego skusił zwłaszcza szeroki zakres studiów medycznych: „Jako że antropologia i genetyka człowieka przynależały do szerszego pola medycyny, ostatecznie zdecydowałem się właśnie na ten kierunek”17. Pomimo okoliczności towarzyszących decyzji – czyli przypadkowej rozmowy z kolegą – wybór Mengelego bynajmniej nie okazał się pochopny, on sam stwierdził wręcz, że rozbudził w nim „pasję”:

Nie miałem wtedy pojęcia o różnorodnej naturze medycyny, lecz rozniecony płomień entuzjazmu już nigdy nie straci ciepła, a może nawet olśniewającego blasku. Jak to możliwe, żeby w tak krótkim czasie przekształcić kogoś – można by rzec – „zrezygnowanego” w kogoś „zauroczonego”?18

Mengele odpowiedział sam sobie, sugerując, że jego przyjaciel odblokował drzemiący w nim potencjał. Diesbach był „magikiem” przepełnionym „pięknem, wielkością i wysokimi wartościami sztuki oraz nauki”, który nie opowiadał o praktycznych możliwościach medycyny czy perspektywach zatrudnienia. Zamiast tego „wiedział, najpewniej nieświadomie, jak rozniecić moją naukową ciekawość i przełożyć ją na entuzjazm do tak różnorodnej dziedziny. Wystarczyło, że powiedział mi, które przedmioty wybrać w pierwszym semestrze, a moja decyzja stała się nieodwołalna, jak gdybym nigdy nie rozważał innego kierunku”19. Mengele nadał „podjętej w samą porę” interwencji przyjaciela wręcz mitycznej rangi, przyrównując ją do odwiedzin Ateny pod postacią jelenia u Odyseusza. Osobliwy fakt, że już nigdy później nie spotkał się z Diesbachem, skłonił go do rozważań, czy aby naprawdę nie miał tamtego dnia do czynienia z Ateną w przebraniu20.

Adolf Hitler rozumiał znaczenie medycyny i miał wyrobiony pogląd na to, jak należy praktykować ją w nowych Niemczech. W jednym z pierwszych przemówień przed Narodowosocjalistycznym Związkiem Lekarzy Niemieckich (NSDAB) dowodził, że o ile może się obejść bez prawników, inżynierów i budowniczych, to narodowosocjalistyczni lekarze są mu niezbędni: „Nie poradzę sobie bez was nawet przez jeden dzień, jedną godzinę. Jeżeli nie wy, jeżeli wy mnie zawiedziecie, wszystko stracone. Bo cóż dobrego przyjdzie z naszej walki, jeśli zdrowie narodu będzie zagrożone?”21. Kiedy Hitler mówił o „zdrowiu narodu”, nie miał na myśli jedynie, ani nawet głównie, dobra jednostek. Rdzeniem jego koncepcji niemieckiej medycyny było założenie, że nadrzędną odpowiedzialnością lekarzy nie jest jednostka, lecz naród22, czyliVolk23. Ta kluczowa zmiana perspektywy pozwalała niemieckim lekarzom leczyć pacjentów na sposoby wcześniej niewyobrażalne i to, w ich mniemaniu, bez łamania przysięgi Hipokratesa, na którą patrzyli w zupełnie nowym świetle. NSDAB ogłosił wymagania dotyczące nowej etyki medycznej:

Od pierwszego dnia nie pozostawialiśmy wątpliwości, że doniosły zwrot w światopoglądzie naszych czasów, którego znaczna część zamazuje jednostkę poprzez doświadczanie „ludu” [Volk], musi być nadrzędną zasadą moralności oraz etyki profesji medycznej24.

Hans Reiter, przewodniczący Urzędu Zdrowia Rzeszy (Reichs­gesundheitsamt), uwypuklił odpowiedzialność spadającą na lekarzy w narodowym socjalizmie, pisząc w 1939 roku: „Lekarz, jako biologiczny żołnierz, walczy o zdrowie Volku. Jeżeli zawiedzie w tej walce, to przyszłości Volku nie będzie w stanie ochronić żadna forma rządów”25, i dodawał: „Całe przeznaczenie niemieckiego Volku spoczywa w rękach niemieckiego lekarza”26.

Przesunięcie ciężaru odpowiedzialności lekarzy z jednostki na naród umożliwiło wprowadzenie nowych standardów opieki nad indywidualnym pacjentem. Francuscy historycy medycyny Yves Ternon i Socrate Helman napisali:

[Lekarz] musi porzucić swoje dawne humanitarne koncepcje. Ma tylko jednego pacjenta: naród niemiecki [Volk]. Jednostka jest wyłącznie komórką narodu. Naród jest transcendentny: jest jedynym Ciałem. Jest Ciałem Powszechnym, które należy chronić i leczyć. Nie ma ofiary, której nie można ponieść, by zachować je w nienaruszonym stanie. Tak jak żaden lekarz nie zawaha się amputować palec, żeby ratować kończynę, lub amputować kończynę, aby ratować życie, tak lekarz nazistowski jest gotowy na wszelką agresywność przeciwko jednostce zagrażającej narodowi, przeciwko pojedynczym Niemcom, a jeszcze bardziej stanowczo przeciwko obcym27.

W przypadkach, w których istnienie jednostki stanowiło zagrożenie dla dobrostanu narodu, lekarz miał wyraźnie określony obowiązek. 5 kwietnia 1933 roku Hitler poprosił, żeby niemiecka medycyna „z całą energią” stała się forpocztą kwestii rasowej28.

Wezwanie Hitlera, ażeby to higiena rasowa stała się głównym obowiązkiem lekarzy nowych Niemiec, szybko znalazło odbicie w programach uczelni medycznych oraz w medycznej infrastrukturze. Zainteresowanie nowymi dziedzinami tej nauki wzrastało już przed objęciem władzy przez nazistów. Zajęcia z genetyki, antropologii, higieny rasowej i eugeniki zdobywały popularność już na przełomie lat 20. i 30.29 Otwarcie w 1927 roku Instytutu Antropologii, Genetyki Człowieka i Eugeniki im. Cesarza Wilhelma, z Eugenem Fischerem jako dyrektorem, było „jednym z najważniejszych wydarzeń instytucjonalizacji higieny rasowej w weimarskich Niemczech”30.

Już pierwszego dnia zajęć, po wykładzie austriackiego etologa Karla von Frischa, Mengele nabrał pewności, że dokonał właściwego wyboru studiów. Frisch, który w 1973 roku zostanie nagrodzony Noblem z medycyny31, stał wtedy na czele Instytutu Zoologii Uniwersytetu Monachijskiego; w latach 20. zasłynął badaniami nad pszczołami. Na uczelni był znany jako „Frisch-Pszczoła” i wygłaszał wykład wstępny dla wszystkich studentów nauk przyrodniczych i medycyny. Niedawno wrócił z gościnnych wykładów w Stanach Zjednoczonych32, a gdy tamtego dnia stanął przed studentami, Mengele odniósł wrażenie, o czym napisał wiele lat później, że profesor zwraca się bezpośrednio do niego:

Rozpoczął od pobieżnego nawiązania do systemu taksonomicznego, wychodząc od pierwotniaków, a jego słowa, które można by opisać mianem pozbawionych emocji, potrafiły przy pomocy prostych, lecz sugestywnych szkiców na tablicy ukazać niezwykle żywy obraz omawianego materiału. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem (…). Co prawda nie było trudno rozpalić we mnie „zoologiczny ogień”, ale Frisch potrafił uczynić to nie tylko na chwilę (…), ale tak trwale, że podtrzymywałem ten ogień całe życie i aż nazbyt często mnie ogrzewał33.

Na kolejnych wykładach Frisch

(…) opisywał zdolność widzenia, węchu i smaku insekta albo zmysł dotyku i słuchu ryby, czy też równowagę organów kraba. Wszystko brzmiało tak łatwo, wręcz wesoło, a jednak były to rezultaty fundamentalnie ważnej i pionierskiej aktywności badawczej34.

Podczas gdy Frisch rozniecał ciekawość i inspirował młodego Mengelego, wykładowca chemii Heinrich Otto Wieland robił coś dokładnie odwrotnego: „Uważał wykłady bardziej za nieprzyjemne zakłócenie jego badań niż kreatywną formę wypełniania wymogów pedagogicznych”35. Wieland nadrabiał braki z sal wykładowych w laboratoriach. Dzięki badaniom nad kwasami żółciowymi otrzymał w 1927 roku Nagrodę Nobla z chemii36. Podobno obejmował protekcją i chronił swoich żydowskich studentów.

Mengele nawet po trzydziestu latach wspominał „z radością” wykłady profesora fizyki Waltera Gerlacha37, natomiast te kierownika uniwersyteckiego Instytutu Anatomii Siegfrieda Molliera – „z szacunkiem”. Mengele napisał, że styczność z takim wykładowcą, o „pięknym donośnym głosie” i „wspaniałej powierzchowności”, była dla młodego studenta medycyny „błogosławieństwem”: „Ten boski profesor anatomii kilkoma słowami dotknął mnie – i prawdopodobnie wszystkich pozostałych – do samej głębi duszy i wygenerował u mnie entuzjastyczną gotowość do nauki”38.

Mollier wpajał studentom, że dobry lekarz musi „postrzegać ciało i duszę jako jedność”. Opowiadał o „majestacie śmierci”, z którym zetkną się w czasie pracy. Mengele napisał, że później, na ćwiczeniach laboratoryjnych z anatomii, ten „wielki nauczyciel” chciał, żeby studenci posiedli głębokie, wręcz intuicyjne zrozumienie anatomii, a nie tylko wkuwali pojęcia. Sprawnie demonstrował „funkcjonalne związki oraz strukturalną wydajność” elementów ludzkiego ciała widoczne podczas kolejnych sekcji. Mengelego poruszył wstęp Molliera do jednej z nich: „Przez całe życie, nawet w najtrudniejszych chwilach, słyszę jego uroczyste słowa z tamtych czasów, kiedy to mówił o prawach zmarłych, że zawsze powinniśmy traktować zmarłych z godnością i powagą”. Mollier wykształcił całe pokolenie lekarzy, ale także artystów, którzy uczęszczając na jego wykłady w Monachijskiej Akademii Sztuk Wizualnych, zawdzięczali mu zrozumienie i docenienie tajników ludzkiej anatomii.

Zajęcia dzieliły krótkie przerwy, a Mengele musiał przemierzać na rozległym kampusie duże odległości, co znacznie utrudniały jego problemy zdrowotne. Rodzice podarowali mu więc samochód, niewielkiego opla, którym wyróżniał się na tle większości kolegów i który przyczynił się do rozruszania jego życia towarzyskiego. Niemniej, pomimo intelektualnego pobudzenia oraz ewidentnego zapału do studiów, wydaje się, że rozłąka z rodzinnym domem i pierwsze doświadczenia samodzielności stanowiły dla niego spore wyzwanie. Jego przemyślenia z tamtego okresu znamy tylko dzięki trzeźwym, introspektywnym rozważaniom autobiograficznym snutym w znacznie starszym wieku, toteż mogą one mówić więcej o jego późniejszych przeżyciach niż celnie opisywać młodość. Pisał o samotności i odosobnieniu: „Podczas kilku pierwszych semestrów odczuwałem dotkliwie właśnie tę samotność, brak intymnego związku z rodziną, brak prawdziwej przyjaźni”. Napisał też, że owe uczucia znalazły odbicie w „niepokoju, niezadowoleniu, przykrości, szukaniu powierzchownych przyjemności i w płytkiej egzystencji”. Wziął na siebie odpowiedzialność za to odosobnienie, przyznając, że było to „bardziej wewnętrzne niż zewnętrzne” i że nie troszczył się o relacje rodzinne ani „nie szukał szczerych przyjaźni”. Zasugerował, że przyczyny tego stanu rzeczy tkwiły „głębiej w jego osobowości” i były „po prostu zahamowaniami”. Twierdził, że nie potrafiąc „przezwyciężyć” odosobnienia, „maskował tę wewnętrzną nieumiejętność pielęgnowaniem (często źle interpretowanym) wyniosłości, chłodu i nietowarzyskiej arogancji”, mogących „zniechęcać wszystkich, którzy w innym wypadku zaoferowaliby mi przyjaźń i uczucie”. Na koniec tej refleksji zasugerował, że pokonanie tych zahamowań i „kamuflażu”, który założył, żeby się chronić, zajęło mu „ponad pół życia”, a mimo to „relikty” tych postaw były „rozproszone” na całe jego życie39.

Bonn

Po dwóch semestrach w Monachium Mengele przeniósł się do Bonn. Studiowanie na różnych uczelniach było wówczas powszechne wśród niemieckich studentów, a sam Mengele przed końcem edukacji pozna ich aż pięć. Może przeniósł się, ponieważ uznał, że w mniejszej uczelni nad Renem będzie panowała większa zażyłość? Liczba studentów medycyny była tam o jedną trzecią mniejsza niż w Monachium40. Być może, chcąc zbliżyć się do otoczenia, zwiększył aktywność polityczną. W autobiografii zasygnalizował, że początkowo on i koledzy „nie byli związani z żadną partią”, choć sam został „wychowany w świadomości narodowej”, która w szkole jeszcze się wzmocniła. Twierdził, że odczuwał „nieszczęście”, które spadło na Niemcy w wyniku „dyktatu wersalskiego”. Natomiast jeśli chodzi o afiliacje partyjne, bliżej było mu do tradycyjnych „narodowych” poglądów rodziców niż narodowych socjalistów, którzy jednak przyciągnęli zdumiewającą liczbę zwolenników, w tym „starszych studentów”, mogących głosować w „pamiętnych” wyborach z września 1930 roku. W ich wyniku NSDAP stała się drugą pod względem wielkości partią w Reichstagu, zwiększając swoje przedstawicielstwo z 12 do 107 miejsc w 577-osobowej izbie. Mengele przyznał, że program narodowych socjalistów i cała ich organizacja „mocno go przyciągały”, lecz w maju 1931 roku (w tym samym miesiącu zapisał się na studia w Bonn) wstąpił nie do Partii Nazistowskiej, lecz do Stalowego Hełmu (Stahlhelm), założonego w 1918 roku ugrupowania narodowo-konserwatywnego związanego z Niemiecką Narodową Partią Ludową, do której z kolei należeli jego ojciec oraz kilku nauczycieli z gimnazjum.

Wydarzenie, które przyśpieszyło jego zaangażowanie polityczne, nastąpiło wkrótce po przybyciu do Bonn. Stojąc z kolegą z uczelni na Alter Zoll, części dawnych fortyfikacji miasta z szerokim widokiem na Ren, obserwował demonstrację w Beuel, dzielnicy klasy robotniczej na drugim brzegu rzeki. Pochód manifestantów przekraczał most, zmierzając w stronę centrum miasta. Powiewał nad nimi „krwistoczerwony” sztandar z pięcioramienną gwiazdą. Maszerowali w „dobrze znanej formacji” Armii Czerwonej, ubrani w „rosyjskie płaszcze i spiczaste czapki”. Ten pokaz komunistycznego niebezpieczeństwa wstrząsnął Mengelem i jego kolegą, a gdy się rozstawali, Mengele powiedział: „Wiemy, co musimy zrobić”, sugerując, że sama wiara w naród nie wystarczy. Należało przejść do czynów i przeciwstawić się bolszewickiemu zagrożeniu41.

Chociaż Mengele postawił krok w kierunku politycznego zaangażowania, nie maszerował jeszcze ścieżką zwolenników nazistów. Mógł wstąpić do NSDAP albo jednej z jej przybudówek, ale tego nie uczynił i nadal był związany z konserwatywnym nacjonalizmem ojca. Nie chodzi o to, że gdy w końcu zapisał się do partii i jej awangardy w postaci SS, zrobił to ze względu na oportunizm czy perspektywy rozwoju kariery, które motywowały tak wielu innych Niemców. Jego poświęcenie dla ideałów nazistów i pełne wsparcie ruchu wyrosło z tak ogromnie zajmującej go w kolejnych latach życia nauki.

Mengele został w Bonn na trzy semestry i ukończył tam w sumie piąty semestr medycyny, dzięki czemu mógł podejść do wstępnego egzaminu42. 12 sierpnia 1932 roku zaliczył ten ważny test, który sprawdził go w sześciu dziedzinach (anatomii, fizjologii, fizyce, chemii, zoologii i botanice43), z oceną „zadowalający” (genüngend)44. We wrześniu wrócił na szósty semestr do Monachium. To właśnie w tym okresie Republika Weimarska przestała istnieć, a naziści objęli władzę. W wyborach z 6 listopada Partia Nazistowska straciła część miejsc w parlamencie, ale chociaż wielu wieszczyło, że będzie dalej słabła, 30 stycznia 1933 roku Hitler został mianowany kanclerzem. Niecały miesiąc później, tydzień przed końcem semestru, spłonął Reichstag. Naziści uzyskali pretekst do rozmontowania władzy parlamentarnej i zaprowadzenia dyktatury.

Letni semestr 1933 roku, siódmy na medycynie, Mengele spędził w Wiedniu. Od pewnego farmaceuty wynajął pokój w ładnej kamienicy przy Bennoplatz, blisko centrum miasta, a także kliniki uniwersyteckiej. Lokum go rozczarowało, bo znalazł w nim robactwo45. Może i skarżył się na stan pokoju, nie mógł natomiast narzekać na poziom zajęć na tamtejszej uczelni. Wśród jego wykładowców znaleźli się doktor Nikolaus von Jagic, szef kliniki Uniwersytetu Wiedeńskiego, oraz doktor Wolfgang Denk, stojący na czele uczelnianej kliniki chirurgicznej. Denk cieszył się międzynarodową sławą świetnego chirurga i pedagoga46, chociaż później uczestniczył w testowaniu opracowanego w Dachau przez Sigmunda Raschera i Roberta Feixa koagulantu krwi47. Mengele studiował też pod okiem doktora Leopolda Arzta, szefa uniwersyteckiej kliniki dermatologii i chorób wenerycznych, który w 1939 roku zostanie usunięty ze stanowiska za to, że wspierał antynazistowskie rządy Dollfussa i Schuschnigga.

I wreszcie, uczył go dyrektor uniwersyteckiej kliniki pediatrycznej doktor Franz Hamburger, „lojalny przedstawiciel prawicowego obozu narodowego” i krzewiciel narodowego socjalizmu. Hamburger był aktywnym członkiem Partii Nazistowskiej od 1934 roku, mimo że była ona wówczas w Austrii zdelegalizowana48. W podręczniku z 1940 roku, którego był współautorem, Hamburger i jego współpracownicy napisali:

Musicie nieustannie pamiętać o obowiązkach narodowosocjalistycznego lekarza, który ma na uwadze nie tylko jednostkę, ale cały Volkskörper [ciało narodu], w którym pojedynczy człowiek, jak komórka w ludzkim organizmie, jest tylko cegiełką, tylko komórką narodu jako całości49.

Klinika Hamburgera opowiadała się nie tylko za eutanazją noworodków, które przyszły na świat z wadami fizycznymi lub umysłowymi, ale i rutynowo odsyłała dzieci do niesławnego szpitala Spiegelgrund, gdzie w ramach nazistowskiego programu eutanazji mordowano je setkami50.

Doktor Berta Aichinger, lekarka z Linzu, mieszkała z dwiema córkami bliźniaczkami, Ilse i Helgą, przy Gumpendorferstrasse, dwadzieścia pięć minut spacerem od kamienicy Mengelego. Po wojnie Ilse, wtedy już uznana pisarka, żywo opisała dziwną wizytę, którą zapamiętała sprzed dziesięcioleci. Jej matka zapowiedziała, że do niej i Helgi przyjdzie pewien „sympatyczny dżentelmen” poznany w szpitalu.

„Co chcesz o nich wiedzieć?”, zapytała [nasza matka], gdy stanął w drzwiach. „Mam tylko kilka pytań”, odparł mężczyzna. „Są raczej nieśmiałe, zostanę przy nich”, powiedziała matka. Następnie zapytał [nas], jak to jest stale mieć przy sobie kogoś, kto wygląda dokładnie tak samo. Zadał też kilka mniej zapadających w pamięć pytań. Cały czas przyglądał się siostrze i mnie z ogromnym zaciekawieniem (…). „Szkoda – powiedziałyśmy, gdy wyszedł – czym zajmuje się ten pan całymi dniami?”. „Bada bliźniaki”. „Niestety – powtórzyłyśmy z rozczarowaniem – a jak nazywa się ten pan?”. „Doktor Mengele”51.

Gdy zapytałem córkę Helgi, artystkę Ruth Rix, czy matka opowiadała jej o tym spotkaniu, zapewniła mnie, że owa wizyta naprawdę miała miejsce i że jej matka „na pewno” ją zapamiętała52. W Wiedniu Mengele nie badał bliźniaków i nie był jeszcze lekarzem, ale studiował medycynę, więc mógł już interesować się badaniami bliźniaków53.

Mniej więcej w tym czasie nastąpił „punkt zwrotny” dla zdrowia Mengelego. W autobiografii opisał, jak to nie zważając na ograniczenia wynikające ze schorzenia nerek, wystartował w wyścigu na dziesięć kilometrów, po czym w jego moczu pojawiły się znaczne ilości krwi. Twierdził, że nie zgłosił się po pomoc lekarską i „tydzień później” zdołał spełnić wymogi niezbędne do uzyskania Niemieckiej Odznaki Sportu i Gimnastyki. W ciągu kolejnego roku jego przypadłość ustąpiła w takim stopniu, że gdy w 1937 roku przechodził gruntowne badania konieczne do rozpatrzenia wniosku o ubezpieczenie, okazało się że jest zupełnie zdrowy54.

Jesienią 1933 roku wrócił do Monachium, gdzie obok medycyny rozpoczął studia antropologiczne pod okiem znanego antropologa Theodora Mollisona, który został jego Doktorvater (opiekunem, a dosłownie „ojcem-doktorem”). Mollison, „jeden z najpłodniejszych innowatorów metodologii oraz techniki na polu wykonywania pomiarów i fotografii”55, urodził się w 1876 roku, jego ojciec miał szkockie korzenie, a matka była Niemką. Studiował we Freiburgu. Wynalazł lub udoskonalił szereg przyrządów do pomiarów i ich rejestrowania, które pomogły ustandaryzować i zwiększyć precyzję zbierania danych, czyli podstawy antropologii fizycznej. Jego standardy oraz wytyczne do wykorzystywania fotografii w badaniach antropologicznych miały zagwarantować uzyskiwanie „niedwuznacznych i porównywalnych” wyników56; opracował też nową technikę przedstawiania i analizowania danych, która wywrze ogromny wpływ na tę dziedzinę nauki. Oprócz osiągnięć na polu metodologii był zaangażowany w badania nad surowicą krwi, które miały pozwolić na rozróżnienie ras.

Jak ujął to historyk Amir Teicher, Mollison pomógł wyprowadzić antropologię z „epistemologicznej, metodologicznej i konceptualnej ślepej uliczki”57, w której istniała groźba „podkopania podwalin tej dyscypliny (…), czyli zrozumienia samej rasy”58. Według niego antropolodzy, chcąc sprostać temu wyzwaniu, musieli „zaktualizować zestaw narzędzi swojej dyscypliny (…), znaleźć praktyczne zastosowanie swej profesji (…), dostroić się do politycznych aspiracji państwa niemieckiego”. W rezultacie „antropologia fizyczna stopniowo przekształcała się w «Naukę o Rasie», aprobując popularne klasyfikacje rasowe i dodając do wcześniejszych, wyłącznie opisowych charakteryzacji rasowych, komponenty kulturowy i mentalny”59. Theodor Mollison, kolejny mentor Mengelego, w 1934 roku napisał:

Nowa postawa ideologiczna naszego narodu zaowocowała wykorzystaniem ustaleń badań naukowych, które wcześniejszy rząd powitał z obojętnością lub rozdrażnieniem. Fałszywe twierdzenie, jakoby wszyscy ludzie byli równi, które przekazywano nam od wieków i w które nikt naprawdę nie wierzył, zapewniło pretekst do wspierania ludzi gorszych i ściągania w dół lepszych60.

Nauka, którą zaczął studiować Mengele, stanie się ważnym atutem nowej ideologii politycznej. Otto Aichel, zastępca dyrektora Towarzystwa Antropologii Fizycznej, w tym samym roku napisał:

Führer, Adolf Hitler, po raz pierwszy w dziejach świata przełożył naszą wiedzę na temat biologicznych podwalin ludzkiego rozwoju – rasy, dziedziczenia, selekcji – na czyny. Nie jest zbiegiem okoliczności, że nastąpiło to w Niemczech: niemiecka nauka przekazała to narzędzie w ręce polityka61.

Hans Weinert, profesor antropologii z Kilonii, napisał w 1934 roku: „Dzisiaj biologia jest uznawana i ugruntowana jako «podstawowy element narodowosocjalistycznego światopoglądu»”, i dodał, że „spośród wszystkich nauk antropologia (…), z jej praktycznym wykorzystaniem nauki o rasie i higieny rasowej, zajmuje miejsce w centrum całej biologii”62. Czołowy niemiecki naukowiec Fritz Lenz w 1931 roku, czyli jeszcze przed dojściem nazistów do władzy, stwierdził, że narodowy socjalizm może być uznawany za „naukę stosowaną (…), a przede wszystkim biologię stosowaną, naukę stosowaną o rasie”63. Symbioza nauki i polityki przeniosła akademickie ambicje Mengelego w inny wymiar, pozwoliła mu służyć na pierwszej linii frontu walki rasowej, będącej osią nazistowskiego światopoglądu.

Przez następne cztery semestry nazwisko Mollisona wyróżniało się w jego harmonogramie wykładów. Oprócz studiów klinicznych i teoretycznych z pełnego zakresu medycznej tematyki (w tym położnictwa, ortopedii i chirurgii) Mengele intensywnie uczył się antropologii, a zajęcia z Mollisonem zajmowały aż dwie trzecie jego godzin na uczelni64. Niedługo po objęciu władzy przez nazistów Mollison zaproponował, żeby w oparciu o zbiory antropologiczne instytutu, którym kierował, zorganizować wystawę na temat nauki o rasie65. W 1917 roku jego poprzednik zamknął wystawę w instytucie, ale Mollison argumentował, że nastał właściwy czas, aby przygotować nową, która mogłaby służyć nie tylko studentom, ale i szerokiej publiczności: „Wystawa antropologiczna ma na celu jak najskuteczniejsze wspieranie starań rządu o zrozumienie kwestii rasowej w całym narodzie”66.

Mollison podkreślał, że zasady nauki o rasie, które uznawał za „nieodzowną podwalinę naszego światopoglądu”, posłużą jako organizacyjne wytyczne wystawy i jasno pokażą, że poszczególne rasy mają „różne wartości”67. Historyk Andrew Evans w swojej książce o niemieckiej antropologii w czasach I wojny światowej doszedł do wniosku, że propozycja otwarcia monachijskiej wystawy dowodzi, iż antropologia „została w pełni zmobilizowana dla potrzeb państwa i narodu, a także w całej rozciągłości postawiła na rasistowską i narodową [völkisch] perspektywę”68. Zatwierdzenie wystawy zajęło kilka lat, a jej uruchomienie – 2 kwietnia 1938 roku – zbiegło się w czasie ze współpracą Mengelego z Mollisonem. Biorąc pod uwagę, jak pochłaniała Mollisona i jak Mengele był oddany tematowi oraz swojemu mentorowi, wydaje się bardziej niż prawdopodobne, że Mengele pomagał ją zaplanować i stworzyć.

Na temat rozprawy doktorskiej Mengele wybrał zagadnienie jak najbardziej spójne z postrzeganiem i praktykowaniem antropologii w nazistowskich Niemczech. W Rassenmorphologische Untersuchung des vorderen Unterkiefersabschnittes bei vier rassichen Gruppen („Rasowo-morfologiczne badanie przedniego odcinka żuchwy u czterech grup rasowych”) chciał zaprezentować „pełny obraz” różnic rasowych, które znajdowały wyraz w przednim odcinku żuchwy69. Na próbę tę należy spoglądać w szerszym kontekście powiązywania odmienności w charakterystyce fizycznej z rasą i dążenia do rozwinięcia „diagnozy rasowej”. Mengele podważył podejmowane przez antropologów próby wyodrębnienia różnic w żuchwie, krytykując ich za niedociągnięcia metodologiczne70.

Badania Mengelego obejmowały gruntowną analizę 122 żuchw przedstawicieli sześciu grup rasowych, które znajdowały się w antropologicznych zbiorach uczelni. Ograniczając się do przedniego odcinka żuchwy – którego granicami poziomymi po obu stronach są otwory bródkowe, a pionowymi krawędź zębodołu i podstawa szczęki – wskazał trzydzieści dwa pomiary liniowe i pięć pomiarów kątowych, odnoszących się do istotnych punktów charakterystycznych tego odcinka, i znalazł dziewięć proporcji i innych punktów odniesienia. Posługując się tą analityką, sprawdzał ich wartość wskaźnika rasowego, tworząc Wertigkeitsindex, czyli indeks istotności, który obliczał, porównując zróżnicowanie cech charakterystycznych w obrębie rasy i pomiędzy nimi. Im wyższy „indeks istotności”, tym ważniejsza dla rozróżniania rasowego była dana cecha. Poddał te dane dalszej analizie związanej z kwestiami statystycznymi, dotyczącymi dokładności i wiarygodności swoich pomiarów.

Mollison bez dwóch zdań wpłynął na kolejne wyzwanie stojące przed Mengelem – jak najwłaściwsze zaprezentowanie uzyskanych danych. W 1907 roku profesor opracował technikę przedstawiania rezultatów badań antropometrycznych nad rozróżnianiem ras, która odmieniła całą dyscyplinę i wzbogaciła ją o spektakularny, wizualny wyraz twardych pomiarów, będących podstawą antropologii fizycznej. Dawniej dane podsumowywano w tabelach z kolumnami zawierającymi wartości minimalne i maksymalne, a także wyliczone wartości średnie poszczególnych pomiarów; tego rodzaju prezentacja wyników nie zapewniała przydatnej analizy, zwłaszcza przy porównywaniu danych uzyskanych z kilku różnych populacji, co było przecież celem studiów nad różnicami rasowymi. Metoda Mollisona pozwalała na porównywanie całego morza różnych pomiarów w taki sposób, że prosta obserwacja pozwalała zauważyć związki i wzajemne oddziaływania, których nie odsłoniłaby nawet najgruntowniejsza analiza surowych danych.

Mollison nazwał tę technikę Abweichungskurve, czyli krzywą odchylenia, ponieważ ukazywała stopień, w jakim charakterystyka jednej sprawdzanej próbki odchylała się od wartości grupy bazowej. Metoda z powodzeniem „przekształcała wartości numeryczne w punkty na płaszczyźnie, a łącząc owe punkty, tworzyła krzywą. Antropologowie przekształcali liczby w wizualne byty. Dane statystyczne przyjęły formę, która mogła być – a nawet powinna – oceniana wizualnie”71. Mengele potwierdził wartość tej metody: „Dzięki prezentacji graficznej można łatwo przedstawić wyraźny obraz charakterystycznych cech poszczególnych grup rasowych”72.

Doszedł do jednoznacznych wniosków: „Żuchwy badanych grup rasowych wykazują w odcinku przednim tak wyraźne różnice, że pozwalają rozróżnić rasy”73. Metody Mengelego budzą jednak wątpliwości. W 2008 roku w wyniku jednej z analiz krytycznych jego monachijskiej rozprawy Udo Benzenhöfer i jego współpracownicy odkryli, że podejście Mengelego było z gruntu wadliwe, nie wykorzystał bowiem pewnych dostępnych już wówczas technik statystycznych; skrytykowali też część jego decyzji analitycznych. Z perspektywy czasu stwierdzili, że Mengele nie mógł ustanowić wiarygodnej koncepcji rasy, „bo takowa nie istniała (i nie istnieje)”, i powołali się w tym miejscu na pracę Genes, People, and Languages (2000) Luigiego Luki Cavalli-Sforzy, zajmującego się genetyką populacyjną74. Podobną krytykę zaprezentował historyk Michael Kater, który napisał:

Z formalnego punktu widzenia praca Mengelego poruszała się dokładnie tymi samymi naukowymi ścieżkami, w których wyedukowany został jego nauczyciel, Mollison. Niemniej już na początku naukowej działalności Mengelego pojawiły się niepokojące symptomy niedopuszczalnego subiektywizmu, które od razu na wczesnym etapie kariery napiętnowały tego obiecującego naukowca. Jednym z nich była wykazywana przezeń pewność, że „rasy” się od siebie różnią (…), a w konsekwencji można wyciągać wnioski dotyczące ich wartości jakościowej75.

Mollison najwyraźniej podzielał pewne zastrzeżenia co do wartości rozprawy podopiecznego, nie skupiał się jednak na metodologii statystycznej, lecz przedstawieniu wyników: „Pracę, choć doskwiera jej dość niezgrabny sposób prezentacji, można uznać za spełniającą wymogi”76.

To dosyć chłodna ocena, lecz Mengele zrehabilitował się dwa tygodnie później, podczas egzaminów ustnych. 11 listopada 1935 roku Karl von Fritsch przepytywał go z jednej z dziedzin pomocniczych, zoologii, i Mengele zdobył ocenę II i obronił się magna cum laude. Dwa dni później Theodor Mollison egzaminował go z głównej dziedziny, antropologii, i tym razem Mengele otrzymał ocenę I-II, czyli pomiędzy magna cum laude a summa cum laude. Egzamin z drugiej dziedziny pomocniczej, fizjologii77, zdawał u Philipa Broemsera, od którego otrzymał I, czyli summa cum laude78. Spełniwszy wszystkie wymogi, 13 listopada 1935 roku Mengele uzyskał, z najwyższym wyróżnieniem, stopień naukowy doktora.

Kontynuował studia medyczne i latem 1936 roku zdał egzamin państwowy z medycyny, po czym musiał odbyć roczną praktykę. Od września do grudnia 1936 roku praktykował w klinice Uniwersytetu w Lipsku79, zaś od 1 stycznia we Frankfurcie, w uniwersyteckim Instytucie Biologii Dziedzicznej i Higieny Rasowej.

Frankfurt

Na Uniwersytecie Frankfurckim pracował człowiek, który odegra niezwykle ważną rolę w intelektualnym i zawodowym życiu Mengelego – baron Otmar von Verschuer, prominentny niemiecki lekarz i eugenik. Verschuer, który podczas I wojny światowej służył jako oficer piechoty, studiował medycynę w Marburgu, Hamburgu, Freiburgu i Monachium. W 1923 roku uzyskał dyplom rozprawą na temat zawartości białek w surowicy krwi; w latach 1943-1944 przy pomocy Mengelego podejmie kolejne badania związane z tym zagadnieniem80. Dzięki Fritzowi Lenzowi, współautorowi głośnego tekstu, który stanie się znany jako „Baur-Fischer-Lenz”, a który Hitler ponoć czytał w więzieniu w Landsbergu po puczu piwiarnianym, zdobył stanowisko lekarza w Tybindze. W 1927 roku Verschuer opublikował na potrzeby swojej habilitacji oparte na badaniach bliźniaków (metodologia ta stanie się jego specjalnością) opracowanie z dziedziny genetyki. W tym samym roku Eugen Fischer, znakomitość świata niemieckiej nauki, został założycielem i dyrektorem Instytutu Antropologii, Genetyki Człowieka i Eugeniki im. Cesarza Wilhelma (KWI-A). Postawił on Verschuera na czele wydziału genetyki, gdzie ten kontynuował badania bliźniaków, wspierane częściowo przez Fundację Rockefellera81.

W 1935 roku Verschuer opuścił tę instytucję, żeby objąć kierownictwo nowo utworzonego Instytutu Biologii Dziedzicznej i Higieny Rasowej na Uniwersytecie Frankfurckim. Wpływu Verschuera na niemiecką naukę rasową tego okresu nie da się przecenić. W latach 1923-1945 opublikował 109 artykułów i książek, był autorem podręcznika medycznego Patologia dziedziczna: podręcznik dla lekarzy i studentów medycyny, który doczekał się trzech wydań, ostatniego w 1945 roku, tuż przed końcem wojny. Ponadto Verschuer był założycielem i redaktorem czasopisma „Der Erbarzt” („Lekarz Genetyki”), opiniotwórczego periodyku, w którym publikowano prace i dyskutowano nad pomysłami odnoszącymi się do nauki rasowej i polityki państwa; zamieszczał na jego łamach liczne recenzje książek i inne teksty autorstwa Mengelego.

Instytut we Frankfurcie został założony wiosną 1935 roku i oficjalnie otwarty 19 czerwca. Powstał w strukturach wydziału medycyny Uniwersytetu Frankfurckiego; był pierwszą instytucją łączącą badania naukowe, wykłady akademickie i praktyczne zajęcia z genetyki82. Jego cel nadrzędny stanowiło rozbudzenie świadomości, że genetyka i higiena rasowa są nieodzownymi elementami kształcenia lekarzy, a także samodzielną dziedziną badań. Działania instytutu koncentrowały się na trzech głównych polach: badaniach, praktyce i nauczaniu. Mieścił się w wielkim budynku na południowym brzegu Menu. Biura personelu, laboratoria, sale badań i inne pomieszczenia tego ośrodka publicznej służby zdrowia zajmowały pięćdziesiąt osiem pomieszczeń na drugim piętrze. Otmar von Verschuer opisał jego funkcję publiczną w następujących słowach:

Tak jak patolog dokonuje autopsji, ekspert od higieny prowadzi badania bakteriologiczne, a klinicysta obok obowiązków badawczych i edukacyjnych stoi na czele każdego szpitala, tak przedstawiciel Uniwersytetu w sprawach biologii dziedzicznej i higieny rasowej jest doradcą władz służby zdrowia w sprawach medycyny dziedzicznej i wysokim rangą biegłym dla sądów zdrowia dziedzicznego i sądów wyższych instancji83.

Wykonując ową funkcję, instytut przygotowywał opinie eksperckie na temat cech rasowych.

Verschuer chciał, żeby jego placówka poprzez swoje badania była blisko związana z nazistowskim państwem.

Historia naszej dziedziny nauki jest jego blisko powiązana z naszymi najnowszymi dziejami. Wódz Rzeszy Niemieckiej jest pierwszym mężem stanu, który przyjął ustalenia biologii genetycznej i higieny rasowej jako wiodącą zasadę sprawowania władzy. Przeto zakres naszej dziedziny wykroczył daleko poza granice wyspecjalizowanej dziedziny nauki84.

Wyobrażał sobie ambitny program badań, który przysłuży się państwu i będzie przez państwo wspierany. Wychodził przy tym z założenia, że „cele praktyczne” mogą zrodzić ważne pytania, na które odpowiedź przyniosą „wyłącznie niestrudzone badania”. Twierdząc, że „żywa nauka promuje każde nowe badanie”, wskazał na „bogate rezultaty badań genetycznych”, które już stały się „podstawą polityki rasowej Narodowosocjalistycznego Państwa i dziedzicznej opieki zdrowotnej”. Prognozował dalszy rozwój stosownych do tego praw i odpowiadające mu zapotrzebowanie na wsparcie nauki. Nie ukrywał swoich poglądów:

Możemy jedynie chwalić środki, które do tej pory zostały podjęte dla dziedzicznego uzdrowienia naszego narodu, w stanowczym przekonaniu, że to właściwa droga, która zaprowadzi nas do odbudowy. Nasze badania są i będą odpowiedzialne za fakt, iż dziedziczna i rasowa opieka zdrowotna, w której Niemcy przodują na świecie, są tak mocno wbudowane w podwaliny Niemiec, że te poradzą sobie z każdym zewnętrznym atakiem85.

Jego plany obejmowały zakrojony na dużą skalę projekt odnalezienia i zarejestrowania wszystkich bliźniaków w rejonie Frankfurtu, co wyraźnie wskazywało, że badania nad bliźniakami to jedna z najważniejszych metod biologii dziedzicznej. Dalsze projekty badawcze przewidywały analizę historii rodzinnej, która poprzez badania jak najliczniejszej grupy członków rodziny chorego miała ustalić dziedziczną patologię szeregu chorób. Z wykorzystaniem tej metody zbadano wiele chorób i przypadłości, w tym zanik mięśni, cukrzycę i pewne fizyczne anomalie rozwojowe, takie jak arachnodaktylia (pająkowatość palców) policytemia (zwiększenie masy czerwonych krwinek) czy rozszczep podniebienia. Ponadto podjęty został ambitny projekt przebadania całej ludności obejmującego osiem wsi rejonu w Hesji z perspektywy biologii dziedzicznej.

Mengele, spędziwszy pierwszą połowę stażu w Lipsku, kontynuował go właśnie w instytucie we Frankfurcie. Po zakończeniu praktyk 1 września 1937 roku spełnił wszystkie wymogi uzyskania stopnia medycznego i otrzymał stanowisko lekarskie. Przez miesiąc pracował w instytucie jako ochotnik, a od 1 października jako członek personelu medycznego, dzięki Fundacji Kerckhoffa86. Następnie Mengele rozpoczął drugi doktorat, tym razem z medycyny, a jego opiekunem został Otmar von Verschuer. Mengele był już licencjonowanym lekarzem, więc nie potrzebował tego stopnia naukowego do praktykowania, niezbędny był mu natomiast do kariery akademickiej – nauczania albo kierowania uniwersyteckim laboratorium lub instytutem – i wymagał dalszej nauki i napisania rozprawy. Nie może dziwić, że temat jego drugiej rozprawy doktorskiej był w pełni spójny z programem badawczym instytutu.

Postanowił przyjrzeć się wadom wrodzonym: rozszczepowi wargi, podniebienia i szczęki – anomaliom, które wydawały się szczególnie interesujące w kontekście higieny rasowej, ponieważ dzięki nowym interwencjom chirurgicznym dało się je kosmetycznie korygować, a co za tym idzie maskować znak szczególny, normalnie identyfikujący rasowo obciążoną jednostkę. Zabierając się za ten temat, Mengele wykorzystał metodologię historii rodzinnej, zakładającą odnajdywanie i badanie krewnych jednostki z danym znakiem szczególnym, żeby określić czy i w jakiej mierze posiadały tę samą cechę. Wcześniejsze doświadczenia nie dostarczyły jednoznacznych odpowiedzi na pytanie, czy rozszczep podniebienia jest wadą genetyczną87, a historię rodzinną, opartą na szerokich, międzypokoleniowych badaniach, uważano za dobrze rokujące podejście. Mengele liczył, że przyniesie ona stanowcze i wiarygodne rezultaty. Cały proces był bardzo prosty. Po wyselekcjonowaniu do badań „konkretnej cechy lub anomalii” naukowiec musiał zidentyfikować i zlokalizować jak najwięcej osób z tą cechą, a także jak najwięcej ich krewnych. Następnie krewnych skrupulatnie badano w poszukiwaniu oznak badanej cechy, a rezultaty wprowadzano do drzewa genealogicznego rodziny i analizowano statystycznie, żeby określić, czy badana cecha była „dziedziczona zgodnie z prawem Mendla”88.

Na potrzeby rozprawy Mengelemu udało się zidentyfikować 110 dzieci, u których rozszczepienie ust było leczone chirurgicznie w klinice Uniwersytetu Frankfurckiego w latach 1925-1935. Zawęził tę próbkę do siedemnastu osób, wybrał te żyjące w okolicy miasta i cierpiące na rozszczepienie zarówno warg, jak i podniebienia. Dzięki rozmowom z ich rodzicami Mengele zdołał zrekonstruować tabele genealogiczne wszystkich siedemnastu rodzin, które zawierały wpisy dotyczące łącznie 1222 żyjących krewnych badanych dzieci. Mengele osobiście zbadał 538 z nich, a gdy nie miał możliwości spotkania się z daną osobą, gruntownie sprawdzał w miejscowych placówkach służby zdrowia jej dane medyczne. Ustalił, że w obrębie tych siedemnastu rodzin było osiem przypadków „formacji rozszczepienia”, czyli wystąpiła w ponad połowie próbki. Uznał, że wyraźnie świadczy to o dziedziczności.

Następnie poszedł krok dalej i wskazał, jak to ujął, „mikro-objawy” we wszystkich siedemnastu rodzinach. Mikro-objaw był „mikroformą” rozszczepu podniebienia, która mogła uzewnętrznić się na różne sposoby, takie jak rozszczepienie podśluzówkowe, podzielony języczek, fałda górnej wargi czy też przesunięte lub brakujące zęby. Wiedział, że są to stosunkowo często spotykane cechy w ogólnej populacji, więc wydaje się, że podjął arbitralną decyzję o uznaniu jednoczesnej obecności dwóch takich mikroform za ważną dla jego badań89. Posługując się tymi standardami, stwierdził, że trzynaście z siedemnastu rodzin przejawiało w pełni rozwinięte rozszczepienie ust albo przynajmniej dwa „mikro-objawy” tej przypadłości. W efekcie doszedł do wniosku, że w rozszczepieniu ust widać „oddzielnie dominującą dziedziczność”. Badanie siedemnastu rodzin zaprowadziło go też do konkluzji, że „przejaw zależał od innych zaburzeń rozwojowych”. Odnotował przy tym wysoką współzależność pomiędzy obecnością rozszczepienia ust (lub jego mikroform) oraz innych wad, takich jak polidaktylia, syndaktylia, rozszczep kręgosłupa, przepuklina rdzeniowo-oponowa, „upośledzenie umysłowe i przypadłości psychiczne”90, a także mniej poważne dolegliwości, jak przepuklina.

Sam Mengele miał przynajmniej dwie przypadłości, które uznał za mikro-objawy rozszczepienia ust: diastemę i hipodoncję, czyli brak zęba. Cierpiał też na przepuklinę, która według niego miała ważny związek z obecnością rozszczepienia. Michael Kater zasugerował, że fakt ten mógł wpłynąć na wybór tematu przez Mengelego i z całą pewnością budzi wątpliwości co do jego obiektywizmu91. W rzeczy samej, musi dziwić, że młody naukowiec, który na potrzeby pierwszego doktoratu poświęcił tyle czasu badaniu przedniego odcinka żuchwy, przy okazji drugiej rozprawy ponownie skupił się na tym samym rejonie ciała. To, że dokładnie opisał istnienie pewnych cech, które sam posiadał, w kontekście bezpośredniego związku z wadą fizyczną, która z kolei wskazywała na inne poważne problemy rozwojowe, musiało mieć jakieś znaczenie.

Latem 1938 roku Mengele złożył i obronił rozprawę doktorską. Verschuer napisał w oficjalnej recenzji: „Rozprawa dr. Mengelego jest oryginalnym, samodzielnie wykonanym dziełem naukowym, które wymagało nie tylko ogromnej pracowitości i wytrwałości w przezwyciężaniu poważnych przeszkód, ale też zdolności bystrej obserwacji i uwagi w trakcie wykonywania badań”92. Entuzjastyczną pochwałę dla osiągnięcia i talentu Mengelego powtórzył na bardziej publicznym forum, wychwalał bowiem pracę swojego ucznia na łamach „Der Erbarzt”. W artykule oceniającym osiągnięcia instytutu w pierwszych czterech latach istnienia Verschuer postanowił wyróżnić rozprawę Mengelego, która według niego wyprzedzała prace innych badaczy, może i wykazujących dziedziczne podstawy rozszczepień ust, lecz pomijających subtelne symptomy tej przypadłości w szerokim spektrum dalszych krewnych i niewskazujących na związki z innymi chorobami rozwojowymi93.

Rok później rozprawa Mengelego została opublikowana w szanowanym „Zeitschrift für Menschliche Vererbungs- und Konstitutionslehre” (Czasopismo Dziedziczenia Człowieka i Teorii Budowy Organizmu)94, a także przykuła uwagę poważanego na arenie międzynarodowej „Handbuch der Erbbiologie des Menschen” (Informator Biologii Genetycznej Człowieka). Ten drugi periodyk nazwał rozprawę „staranną pracą”, która reprezentuje „postęp w badaniach patologii genetycznej rozszczepienia wargi i podniebienia, ponieważ wskazuje na rolę i znaczenie mikro-objawów”95. Inne poważane czasopismo opublikowało długie omówienie tematu rozszczepienia podniebienia i odwołało się do pracy Mengelego, nazywając ją „rozległą i gruntowną”96. Jeszcze w 1970 roku odwołanie do rozprawy znalazło się w japońskiej publikacji na temat rozszczepień ust97, a dwa lata później pojawiło się w brytyjskim czasopiśmie dentystycznym98. Historyk K.H. Roth argumentował, że rozprawa Mengelego miała znaczący wpływ na Verschuera, dostarczając „ostatnią brakującą cegłę do budowy nowego paradygmatu genetyki człowieka (…). Wraz z pierwszym dowodem tzw. procesu rekombinacji (crossing-over mechanism) u ludzi, do którego odnalezienia instytut Verschuera również się przyczynił, pojawiła się nowa podstawowa nauka biologii człowieka, która miała zapewnić teorii selekcji naukowy fundament”99.

We wnioskach swojej drugiej rozprawy doktorskiej Mengele nie odniósł się do eugenicznych implikacji własnej pracy, jak w 1931 roku w pracy na ten sam temat uczynił to inny naukowiec, na którego się powoływał. Dzięki promulgowaniu 14 lipca 1933 roku Ustawy o Zapobieganiu Przychodzeniu na Świat Dziedzicznie Chorego Potomstwa, znanej powszechnie jako ustawa sterylizacyjna (weszła w życie w styczniu 1934 roku), nie było to konieczne. Ustawa dopuszczała przymusową sterylizację każdego obywatela, który w opinii „sądu zdrowia genetycznego” przejawiał jedno z listy zaburzeń genetycznych: „każda osoba cierpiąca na chorobę dziedziczną może zostać pozbawiona zdolności płodzenia dzieci poprzez zabieg chirurgiczny [sterylizację], pod warunkiem ustalenia (…) bardzo wysokiego prawdopodobieństwa, że spłodzone przez nią dzieci odziedziczą poważne wady fizyczne lub umysłowe”. Jeśli chodzi o rozszczepienia ust, to „quasi-oficjalny” komentarz do ustawy stwierdzał, że „osoba z zajęczą wargą może zostać wysterylizowana, jeżeli jej potomek lub inny krewny przejawiał bardziej dotkliwe formy rozszczepień w rejonie twarzy (…) lub inne dotkliwe anomalie dziedziczne”100.

Praca Mengelego, z jej „dowodem” na wysoki stopień dziedziczności rozszczepień ust i ich związek z innymi zaburzeniami rozwojowymi, posłużyła jako podpora aktu prawnego, w wyniku którego od jego przyjęcia w 1934 roku do wybuchu II wojny światowej przymusowo wysterylizowano 375 tysięcy ludzi. Promulgowana we wrześniu 1935 roku Ustawa o Zdrowiu Małżeńskim zakazywała małżeństw osób zdrowych z osobami cierpiącymi na przypadłości dziedziczne, w tym rozszczepienia ust. O rok późniejsza poprawka do tej ustawy dodawała zakaz małżeństw osób zdrowych z osobami wysterylizowanymi na podstawie innych praw101.

Mengele wstępuje do Partii Nazistowskiej

Naziści scementowali zdobytą w styczniu 1933 roku władzę w marcowych wyborach, a następnie przeforsowali tzw. ustawę upoważniającą, która otworzyła furtkę dyktatorskim rządom. Wielu Niemców dostrzegło wówczas korzyści wynikające ze sprzymierzenia się z władzą i na wyścigi zapisywało się do partii. Masową „lojalność” wynikającą z oportunizmu uważano za zagrożenie dla ideologicznej czystości partii, a także za obrazę i wyzwanie dla osób, które wstąpiły do niej z powodu prawdziwego zaangażowania i dzięki dalekowzroczności. Aby zwalczać to zjawisko i chronić się przed „nowicjuszami”, w kwietniu 1933 roku NSDAP postanowiła, że począwszy od 1 maja na czas nieokreślony zaprzestanie przyjmowania nowych członków. Wyjątek stanowili jedynie członkowie Hitlerjugend, którzy osiągnęli stosowny wiek po 1933 roku, a także nieliczni inni wybrańcy. Partia egzekwowała zakaz z taką dyscypliną, że gdy rozluźniła go cztery lata później, żeby przyjąć wnioski osób aktywnych od 1933 roku w innych organizacjach przypartyjnych, zalała ją fala zgłoszeń, a jej szeregi rosły w oczach.

W 1937 roku jednym z kandydatów był Josef Mengele. Po objęciu władzy przez nazistów Stalowy Hełm, do którego zapisał się w 1931 roku, został wchłonięty przez SA, paramilitarne ugrupowanie znane jako Brunatne Koszule, i choć przez problemy z nerkami w 1934 roku Mengele opuścił Stalowy Hełm, to dawne członkostwo i tak uprawniało go do ubiegania się o miejsce w partii. Pozytywną decyzję otrzymał rok później, w maju 1938 roku. Mniej więcej w tym samym czasie wstąpił do SS.

Okres studiów ogromnie zmienił Mengelego. W tym samym czasie głębokie zmiany przeszło także państwo niemieckie, jak i nauka, która stała się pasją młodego badacza. Rozpoczął naukę w czasach politycznej niepewności, gdy wpływ wielkiego kryzysu nie był w Niemczech jeszcze w pełni odczuwalny. Osiem lat później zakończył edukację w awangardzie nowej nauki, w pełni oddany nowej wizji politycznej, która zapowiadała metamorfozę Niemiec i całego świata. Mieszanka studiów antropologicznych i medycznych była doskonałą przepustką do nazistowskiej polityki. Przecież sam Rudolf Hess, zastępca Hitlera, stwierdził, że nazizm to „biologia stosowana”. Dzięki medycynie, która skupiała się na ludzkim ciele i kładła nacisk na patologię genetyczną, oraz dzięki antropologii, która z kolei skupiała się na ciele rasowym i kładła nacisk na jakościowe różnice pomiędzy rasami, Mengele idealnie nadawał się na żołnierza w zmaganiach leżących w samym sercu ideologii nazistów i definiujących ich polityczny światopogląd.

We wrześniu 1937 roku Mengele uczestniczył w dziewiątym zjeździe Niemieckiego Towarzystwa Antropologii Fizycznej w Tybindze, co świadczyło o coraz wyższym statusie młodego naukowca ze świetlaną przyszłością. Podczas zjazdu organizacja postanowiła zmienić nazwę na Niemieckie Towarzystwo Badań Rasowych, co było jasną deklaracją przyszłego kierunku całej dyscypliny. Mengele opublikował w „Der Erbarzt” krótką relację z konferencji, w której streścił wygłoszone referaty102. Fotografia zgromadzonych w Tybindze naukowców ukazuje młodego Mengelego na skraju licznej grupy badaczy, pozujących na schodach gmachu uniwersyteckiego. W samym środku stoją dumnie giganci nowej nauki i zarazem mentorzy Mengelego – Eugen Fischer, Otmar von Ver­schuer, Alfred Ploetz i Theodor Mollison.

Rozdział IINaukowiec i żołnierz

Czerwiec 1938 – styczeń 1943 roku

W czerwcu 1938 roku Otmar von Verschuer zabiegał o zgodę na zapełnienie wakatu we frankfurckim instytucie i zatrudnienie Mengelego na stanowisku stałego asystenta. W liście polecającym napisał, że jego pierwszorzędny uczeń „wyróżnił się nadzwyczajnymi osiągnięciami”. Chwalił jego sumienność i podkreślał „nadzwyczajne przygotowanie antropologiczne”, dzięki któremu świetnie nadawał się do pracy w tej instytucji.

Oddaje szczególnie cenne zasługi ocenom genetycznym i rasowym w kontekście badań przodków, gdzie przydaje się jego przygotowanie antropologiczne. W serii wykładów w instytucie i w pomniejszych referatach dowiódł zdolności prezentowania nawet najtrudniejszych intelektualnie zagadnień. Doktor Mengele wykonał wielką pracę naukową – badania rodzinne w przypadkach rozszczepień wargi i podniebienia. Realizuje właśnie kolejną pracę na temat dziedziczności wrodzonych wad serca1.

Uczelnia zatwierdziła nominację, a Mengele postawił ważny krok na drodze rozwoju kariery akademickiej.

Nie ustawał w działalności naukowej, prowadził badania i obok swojej rozprawy doktorskiej opublikował przynajmniej sześć recenzji i trzy artykuły. Gdy w 1939 roku zmarł współpracownik Mengelego Otwill Reichert, Verschuer przydzielił podopiecznemu zadanie przygotowania badań zmarłego do publikacji, co zaowocowało powstaniem co najmniej dwóch artykułów na temat dziedziczności Thromboangiitis obliterans (choroby Buergera) i Polyarteritis nodosa (choroby Kussmaula-Maiera). W 1940 roku Mengele ogłosił w „Der Erbarzt” tekst na temat dziedziczenia Fistula auris congenita, czyli otwarcia zatoki ucha zewnętrznego2. Badania na potrzeby tego artykułu zrodziły się z powierzonej Mengelemu sprawy ustalenia ojcostwa; odnalazł wtedy współzależność pomiędzy ową wadą ucha a dołkiem w podbródku. Semestr letni 1939 roku spędził w klinice chorób wewnętrznych Uniwersytetu w Bonn, wymieniwszy się stanowiskami z doktorem Franzem Grosse-Brockhoffem3