Historia armii pruskiej do 1740 roku. Tom 2 - Curt Jany - ebook

Historia armii pruskiej do 1740 roku. Tom 2 ebook

Curt Jany

0,0
59,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Curt Jany (1867-1945), pruski generał-major i historyk wojskowości, długoletni członek sekcji historycznej niemieckiego Sztabu Generalnego, wiele lat swojego życia poświęcił badaniu historii armii pruskiej. Efektem jego pracy jest powstałe w pierwszej połowie XX wieku opracowanie, przedstawiające niezwykle skrupulatnie powstanie i rozwój brandenbursko-pruskich sił zbrojnych. W oparciu o liczne źródła i opracowania autor szczegółowo zobrazował poszczególne etaty przeobrażania się słabych, początkowo mało zdyscyplinowanych wojsk niewiele znaczącej w Europie Brandenburgii w silną, stałą armię pierwszego króla Prus Fryderyka Wilhelma I. Chociaż Jany opisuje przebieg poszczególnych wojen i kampanii XVI i XVII wieku, w których uczestniczyły brandenburskie wojska, to jednak zmagania wojenne są dla niego zwykle tylko tłem służącym do zaprezentowania brandenbursko-pruskiej armii. Swoją uwagę autor skupił na rozwoju organizacji oddziałów, ich umundurowaniu, uzbrojeniu i sposobie walki. Dla czytelnika zainteresowanego historią wojskowości książka ta będzie skarbnicą wiadomości o wszystkim, co dotyczy armii brandenbursko-pruskiej z czasów panowania elektorów Brandenburgii i pierwszego króla Prus.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 870

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

Geschichte der Königlich Preußischen Armee bis zum Jahre 1807

Von den Anfängen bis 1740

© Copyright Curt Jany

© All Rights Reserved

© Copyright for Polish Edition

Wydawnictwo NapoleonV

Oświęcim 2021

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Tłumaczenie:

Bernard Lipka

Redakcja:

Michał Swędrowski

Redakcja techniczna:

Mateusz Bartel

Projekt okładki:

Paulina Klimek

Strona internetowa wydawnictwa:

www.napoleonv.pl

Kontakt:[email protected]

Numer ISBN: 978-83-8178-701-7

KSIĘGA CZWARTAARMIA W CZASACH PANOWANIA PIERWSZEGO KRÓLA

ROZDZIAŁ I WOJNA Z FRANCJĄ (1688-1697)

Okres, w którym armia brandenburska stała się „królewsko-pruską”, jest najmniej znany w całej historii sił zbrojnych. Jego obraz został całkowicie przyćmiony przytłaczającą osobowością Wielkiego Elektora, imponująco skutecznymi działaniami Fryderyka Wilhelma I oraz pełnym heroicznych czynów panowaniem Fryderyka Wielkiego. O latach, którym teraz poświęcimy naszą uwagę, niewiele zachowało się w ludzkiej pamięci. A przecież to wtedy powstały fundamenty dla późniejszego rozwoju armii. W tym też okresie należy szukać początków systemu kantonowania Fryderyka Wilhelma I. Jego pierwowzorem była wprowadzona za panowania elektora Fryderyka III praktyka powoływania rekrutów, dzięki czemu dawna armia zaciężna miała zapewniony stały napływ uzupełnień. To wtedy rozpoczęto stosowanie taktyki liniowej, dzięki której w epoce Fryderyka Wielkiego pruska armia osiągnęła swoje największe sukcesy wojenne. W tym okresie armia przelała tak wiele krwi na polach Flandrii, Brabancji i Artois, nad bawarską częścią Dunaju, pod słońcem Włoch, w Alpach Zachodnich i na Nizinie Węgierskiej, że chyba wart jest on przypomnienia.

Objęcie rządów przez Fryderyka III przypada na bardzo burzliwe czasy. „Londyn” i „Amsterdam” były ostatnimi słowami-hasłami Wielkiego Elektora. Od dawna znał on plany namiestnika Oranii, księcia Wilhelma III. W 1688 roku Wilhelm podjął w końcu decyzję o zaokrętowaniu swojej armii i pożeglowaniu do Anglii celem obalenia jej katolickiego władcy, swojego teścia, króla Jakuba II Stuarta1. Przejmując władzę w Anglii, książę miał nadzieję nie tylko na uchronienie Niderlandów od niebezpieczeństwa grożącego im ze strony ewentualnego sojuszu francusko-angielskiego, ale też na doprowadzenie do zdecydowanej zmiany układu sił w Europie. Wiedział jednak, że jego inicjatywa wywoła reakcję Francji i dlatego szukał sojuszników, których wojska zastąpiłyby poprowadzoną przez niego na wyspy brytyjskie niderlandzką armię i broniły jego kraju przed francuskim najazdem. Wilhelm chciał zapobiec powtórce sytuacji z 1672 roku, tym bardziej że Kolonia także tym razem nie zabraniała Francuzom przejścia przez swoje terytorium.

Realizując swój plan przesunięcia francuskiej granicy na linię Renu, Ludwik XIV w 1684 roku zajął Luksemburg i zrobił wszystko, aby kapituła kolońskiej katedry wybrała strasburskiego biskupa Wilhelma von Fürstenberga koadiutorem, a tym samym następcą elektora Maksymiliana Henryka2. Pod wpływem Fürstenberga kapituła w 1687 roku wyraziła zgodę na wkroczenie na terytorium arcybiskupstwa francuskich oddziałów i otworzyła im bramy twierdz arcybiskupstwa. 3 czerwca 1688 roku zmarł arcybiskup Maksymilian Henryk. Po kontrowersyjnych wyborach jego następcą nie został jednak Fürstenberg, lecz popierany przez kurię rzymską bawarski książę Józef Klemens. Francja poczuła się głęboko dotknięta. Jej dążeniom do przeniesienia granicy na linię Renu zagrażały ponadto szybkie postępy cesarskich wojsk na Węgrzech. 6 września 1688 roku elektor Bawarii Maksymilian Emanuel zdobył Belgrad. Konflikt o tereny zajęte przez Francję w ramach polityki „reunionów”3 był jednak nadal nierozwiązany. W podpisanym w 1684 roku w Ratyzbonie traktacie Rzesza z powodu zagrożenia ze strony Turków wprawdzie zaakceptowała przynależność do Francji na okres 20 lat zajętych przez nią terenów oraz Strasburga i Kehl, ale nie zrezygnowała ze swoich praw. Ludwik XIV dążył do ostatecznego przyłączenia ich do swojego królestwa i chciał w tym celu wykorzystać zaangażowanie cesarskich wojsk na Węgrzech.

W międzyczasie do pogłębienia konfliktu przyczyniła się kwestia sukcesji w Palatynacie. Po śmierci w 1685 roku ostatniego władcy z linii Palatynatu-Simmern, elektora Karola II, Palatynat przeszedł na własność linii Palatynatu-Neuburga. Roszczenia do Palatynatu będącego własnością alodialną wymarłej linii wysunął również w imieniu Elżbiety Charlotty, siostry Karola II i żony swojego brata księcia Filipa Orleańskiego, król Ludwik XIV. Zdobycie i utrzymanie granicy na Renie już zawsze miało być nadrzędnym celem francuskiej polityki. Konflikt o sporne terytoria był więc dla Ludwika XIV znakomitą okazją do rozpoczęcia wojny z Rzeszą, której zachodnie kraje były niemal całkowicie ogołocone z wojska. Temu zamiarowi w pewnym stopniu sprzyjało przedsięwzięcie podjęte przez księcia Orańskiego, który przygotowując się do inwazji na Wyspy Brytyjskie, wycofał dużą część swoich oddziałów z nadreńskiego teatru wojny.

1. HOLENDERSKI KORPUS POSIŁKOWY. PRZEBIEG WOJNY W 1688 ROKU

30 czerwca 1688 roku odnowiono zawarty trzy lata wcześniej traktat sojuszniczy między Brandenburgią a Zjednoczonymi Prowincjami Niderlandów4. 15 sierpnia w Celle podpisano dodatkowe porozumienie, w którym Brandenburgia zobowiązywała się przekazać do dyspozycji Niderlandów korpus posiłkowy złożony z 6000 ludzi (bez sztabów i primaplana). Na zaciąg piechura Niderlandczycy przyznali 12 talarów, a rajtara 40. Przejęli również cały koszt utrzymania kontyngentu. Jak wynikało z relacji brandenburskiego posła w Paryżu Ezechiela von Spanheima, nie ulegało wątpliwości, że Francja przygotowuje się do wojny. Po otrzymaniu wiadomości, że generał-porucznik markiz de Boufflers zwrócił się do władz Trewiru z prośbą o zezwolenie na przemarsz jego wojsk przez terytorium elektoratu, brandenburski elektor Fryderyk III polecił marszałkowi Schombergowi zajęcie Kolonii celem obrony tego ważnego miasta. 20 września wydzielony z regimentów kwaterujących w Księstwie Kleve brandenburski oddział, złożony z 9 primaplana i 1350 żołnierzy, wkroczył pod dowództwem podpułkownika Georga Sigismunda von Heidena z regimentu margrabiego Filipa do Kolonii. Do miasta nad Renem swoje wojska wysłał również rządzący Palatynatem elektor Jan Wilhelm. 3 października francuski emisariusz Verjus przekazał Sejmowi w Ratyzbonie wystawiony 24 września akt wypowiedzenia wojny.

Już następnego dnia, 25 września, francuskie kolumny rozpoczęły ofensywę. Armia marszałka Durasa5, dowodzona tytularnie przez Delfina6, złożona z 34 batalionów i 52 skwadronów, otoczyła niemiecką twierdzę Philippsburg (na wschód od Germersheim). Markiz de Boufflers ruszył na czele 10 batalionów i 2000 rajtarów w kierunku Kaiserslautern7. Zebrany między Mozą a Sambrą korpus, liczący 10 000 - 12 000 ludzi i dowodzony przez marszałka d’Humièresa, podążył przeciwko Liège8. W tym samym czasie licząca 13 000 ludzi armia księcia Orańskiego, dowodzona za zezwoleniem elektora Brandenburgii przez marszałka Schomberga, zbierała się u ujścia Mozy koło Hellevoetfluis na przeprawę do Anglii9. Pozostałe oddziały, o ile nie należały do garnizonów twierdz, zebrał pod Nijmegen prawie 70-letni książę Georg Friedrich von Waldeck, zastępca naczelnego dowódcy armii Niderlandów. Niemieckie kontyngenty oddane na służbę Zjednoczonych Prowincji, wśród nich 13 000 Brandenburczyków, maszerowały w tym czasie w kierunku Niderlandów10.

11 października 1688 roku na Mooker Heide koło Nijmegen odbyło się formalne przekazanie Niderlandom brandenburskiego kontyngentu, który składał się z następujących formacji:

Primaplana

Żołnierze

Regimenty piechoty

Elektorowej (1689 margrabiego Karola Filipa,

1695 margrabiego Chrystiana Ludwika)

4

480

Następcy tronu

6

720

Margrabiego Filipa Wilhelma

6

720

Derfflingera (1695 Lottuma)

6

720

Księcia Anhalt (= Dessau)

4

480

Alt-Holsztyn (1694 Schlaberndorffa)

4

480

Jung-Holsztyn (1694 Holsztyn)

4

480

Spaena (1693 margrabiego Chrystiana Ludwika, 1695 la Cave)

4

180

Zietena i Briquemaulta (1690 księcia Anhalt-Zerbst)

6

720

W sumie:

44

5280

Regimenty jazdy

Spaena (1693 Heidena)

6

300

Briquemaulta (1692 Heidena, 1693 margrabiego Filipa Wilhelma)

6

300

W sumie:

12

600

„Nasi ludzie bardzo się podobali panom Holendrom. To rzeczywiście kwiat naszej piechoty” – pisał pułkownik Schlaberndorff do księcia Anhalt.

A ponieważ Brandenburczycy zobowiązali się, że pozostawią 6000 z tych żołnierzy w służbie Zjednoczonych Prowincji aż do zakończenia wojny, przez następnych dziewięć lat nie byli oni do dyspozycji elektora. Ich przekazanie było jedną z ostatnich idei Wielkiego Elektora. Walcząc w obronie protestantyzmu i przeciwko Ludwikowi XIV, te otrzymujące holenderski żołd oddziały nadal służyły interesom brandenbursko-pruskiego państwa, niemniej zawarty ze Zjednoczonymi Prowincjami traktat był dla Brandenburgii w dużym stopniu niekorzystny. W piechocie większość regimentów była podzielona. Podjęta w 1692 roku próba zastąpienia pojedynczych batalionów całymi regimentami zakończyła się niepowodzeniem. Elektor nie miał również wpływu na wypłatę żołdu, pieniędzy na zaciąg nowych rekrutów w celu uzupełnienia ubytków, wyposażenia oddziałów w wozy itd. W jego gestii pozostało wprawdzie obsadzanie stanowisk oficerskich, ale oddziały podlegały niderlandzkiej jurysdykcji. Na dodatek rozgorzała niebawem wojna zagrażała brandenburskim terytoriom nad dolnym Renem i dlatego zaszła konieczność dokonania nowych zaciągów, które zastąpiły oddane Zjednoczonym Prowincjom oddziały. Byli też ludzie, którzy ostrzegali przed związaniem się z Niderlandami. Jednym z nich był Hans Adam von Schöning, którego elektor Fryderyk III 11 maja, kilka dni po objęciu rządów, mianował feldmarszałkiem-porucznikiem. Po wyjeździe Schomberga to on został naczelnym dowódcą brandenburskiej armii. Niewykluczone, że wpływ na opinię Schöninga miały jego dawne relacje z Francuzami. Jednak elektor także miał wątpliwości. 25 października 1688 roku w rozmowie z posłem cesarskim Fridagiem stwierdził: „Żałuję, że za namową księcia Orańskiego oddałem dobrych żołnierzy Holandii. To nauczka, o której będę pamiętać do końca życia”11. Nie była to wszakże jedyna tego rodzaju decyzja władcy. Z powodu rosnącego deficytu w budżecie państwa armia była ciągle dzielona na małe kontyngenty, które jako oddziały utrzymywane z subsydiów musiały służyć obcym władcom. Takie postępowanie cechowało cały okres panowania Fryderyka III i mimo wielkich wysiłków doprowadziło do szybkiego spadku znaczenia Brandenburgii w Europie.

W traktacie zawartym ze Zjednoczonymi Prowincjami nie zastrzeżono, że korpus posiłkowy musi pozostać niepodzielony i posiadać własnego dowódcę oraz sztab. W efekcie już niebawem poszczególne jego formacje zostały przydzielone do załóg twierdz albo pomieszane z holenderskimi i innymi oddziałami posiłkowymi. Pierwsze jego kwatery znajdowały się w Arnhem, Nijmegen i Grave. Batalion Spaena został przeznaczony do wzmocnienia załogi Kolonii, gdzie przybył 24 października. Rozwiązany prawie całkowicie z powodu odejścia holenderskich batalionów i kolońskiego oddziału wydzielonego garnizon Wesel został uzupełniony pozostałymi w prowincji trzonami regimentów następcy tronu, margrabiego Filipa i Derfflingera (po 2 kompanie), batalionem Cournuauda oraz połową regimentu Varenne’a, która miała zostać doprowadzona do stanu ośmiu kompanii (1000 żołnierzy). Pozostałych osiem kompanii Varenne’a posłużyło do stworzenia nowego regimentu dla pułkownika Karla Philippa, barona Wylich zu Lottum, który przeszedł do armii brandenburskiej ze służby holenderskiej12. W tym czasie w Wesel prowadzono też intensywne prace nad dokończeniem umocnień tamtejszej twierdzy13.

Po pierwszej, nieudanej z powodu niekorzystnego wiatru próbie wyjścia w morze w dniu 29 października, flota księcia Orańskiego opuściła 11 listopada holenderskie porty. Cztery dni później jego armia zeszła na ląd w zatoce Tor. Operacja zakończyła się powodzeniem, słaby opór Jakuba II został szybko przełamany. 1 stycznia 1689 roku obalony król zbiegł do Francji, a rządy w Anglii objął Wilhelm Orański. Tylko w katolickiej Irlandii nadal przeważali stronnicy Stuartów. Pozostawiona na kontynencie armia księcia Waldeck, licząca około 16 000 ludzi i składająca się tylko w około jednej czwartej z oddziałów holenderskich, na rozkaz księcia Orańskiego zajęła pod koniec listopada pozycje nad dolnym Renem w okolicach Rees, Wesel, Duisburga i Essen14. W razie konieczności mogła stamtąd ruszyć pod Kolonię, dokąd 18 listopada wysłano dalszych 1200 brandenburskich (bataliony Alt-Holsztyn oraz Zieten-Briquemault) i holenderskich żołnierzy.

Spodziewany najazd nastąpił nie tam, lecz w południowych Niemczech. Philippsburg bronił się do 29 października, a Koblencja z powodzeniem przetrzymała sześciodniowy ostrzał. Tylko silnie umocniona Moguncja otworzyła generałowi Boufflersowi swoje bramy, nie stawiając żadnego oporu. W międzyczasie Szwabię i Frankonię najechały lotne zagony Francuzów, siejąc w bezbronnym kraju aż do Ulm spustoszenie i pożogę. Ich okrucieństwo i apele o pomoc spowodowały, że na południe Niemiec śpiesznymi marszami podążyły z Węgier niektóre cesarskie regimenty, Bawarczycy oraz oddziały szwabskiego okręgu Rzeszy. Z pomocą stawiających w wielu miejscowościach opór chłopów udało im się oczyścić z najeźdźców kraj aż do Schwarzwaldu15.

22 października 1688 roku elektorzy Brandenburgii Fryderyk III, Saksonii Jan Jerzy III, książę Hanoweru Ernest August i landgraf Hesji-Kassel Karol na spotkaniu w Magdeburgu postanowili wysłać nad środkowy Ren wspólną armię. W jej skład weszło 10 000 Sasów, 7400 Hanowerczyków i 2000 Hesów. Brandenburgia, której armia stacjonowała w Dolnej Nadrenii, oddała 1500 ludzi, a mianowicie dwa bataliony (8 kompanii) pieszej gwardii przybocznej pułkownika Georga Abrahama von Arnima, przyboczny regiment jazdy pułkownika Joachima Balthasara von Dewitza i kilka armat polowych. Ta pośpiesznie zebrana armia, dowodzona w imieniu elektora Saksonii przez feldmarszałka Heino Heinricha von Flemminga, zabezpieczyła Frankfurt nad Menem, osłoniła Frankonię i zmusiła nawet pojedynczymi akcjami Francuzów do prawie całkowitego opuszczenia położonej na prawym brzegu Renu części Palatynatu. Na rozkaz ministra wojny Louvois najeźdźcy przed odwrotem w haniebny sposób spustoszyli cały kraj.

W czasie gdy armia księcia Waldeck zajęła zimowe kwatery na holenderskim terytorium nad dolną Mozą i IJssel, w Dolnej Nadrenii, niezależnie od garnizonów Wesel i Kolonii skoncentrowano liczące 8000 ludzi oddziały brandenburskie, które przybyły ze środkowych prowincji Brandenburgii i z Prus. Były to:

Piechota:

• 8 kompanii gwardii przybocznej,

• 8 kompanii z regimentu Barfusa,

• 4 kompanie z regimentu Dönhoffa,

• 4 kompanie z regimentu księcia Kurlandii,

• 7 kompanii złożonych z żołnierzy wybranych z brandenburskich oraz pomorskich garnizonów i dowodzonych przez pułkownika Bernharda von Huttena.

Jazda:

• 2 kompanie gwardii trabantów,

• 3 kompaniegrands mousquetaires włącznie z kompanią, którą podpułkownik Dubislav Gneomar von Natzmer w lipcu i sierpniu 1688 roku zwerbował wśród niemieckiej szlachty,

• 1 kompania grenadierów konnych,

• po 6 kompanii z regimentów następcy tronu, Derfflingera, księcia Anhalt i Lüttwitza.

Dragonia:

• po 8 kompanii z regimentów przybocznego i Derfflingera.

W sumie na początku 1689 roku w Dolnej Nadrenii pod rozkazami Schöninga stacjonowało 10 520 brandenburskich żołnierzy. W środkowych prowincjach Brandenburgii pozostały tylko garnizony oraz osiem kompanii gwardii przybocznej, a w Prusach garnizony, po jednym batalionie z regimentów Dönhoffa i księcia Kurlandii, regiment jazdy księcia Henryka Saskiego i dragoni Perbandta16. Wszędzie jednak prowadzono intensywne akcje werbunkowe. W październiku 1688 roku regimenty otrzymały rozkaz utworzenia dwóch nowych kompanii. Po ich powstaniu zarówno holenderski, jak i brandenburski batalion podzielonych regimentów miał składać się z pięciu kompanii. Gwardię przyboczną powiększono z 24 do 30 kompanii (6 batalionów), do których w czerwcu 1688 roku doszła kompania marchijskich kadetów. Wzmocniony został też batalion morski we Wschodniej Fryzji, który otrzymał czwartą kompanię17. Dragonów Perbandta powiększono do czterech kompanii. Identyczny 4-kompanijny skwadron zorganizował w Prusach pułkownik Friedrich Wilhelm von Wittenhorst zu Sonsfeld18.

W sumie wraz z posiłkami dla garnizonów19 w brandenburskich prowincjach środkowych i w Prusach powołano do wojska 5074 rekrutów.

Wzmacnianie jazdy rozpoczęto dopiero po uzupełnieniu szeregów piechoty. Pierwotny plan zakładał, że stan każdej kompanii rajtarów zostanie podwyższony o 25, a dragonów o 11 ludzi. Wszystkie kompanie rajtarów i dragonów miały zatem liczyć po 75 żołnierzy. 19 lutego 1689 roku elektor polecił zawieszenie wzmacniania formacji dragonów i powiększenie każdego regimentu jazdy z sześciu do ośmiu kompanii. Później doszła do nich jeszcze jedna, dzięki czemu wszystkie regimenty składały się odtąd z trzech skwadronów, każdy po trzy kompanie (150 rajtarów). 4 primaplana i 88 rajtarów, którzy pozostali po przejściu regimentu Briquemaulta na służbę holenderską, stanowiło trzon nowej, złożonej z ośmiu kompanii formacji jazdy generała-majora Franza du Hamela20, którego stary regiment został rozbity w 1679 roku.

2. KAMPANIA 1689 ROKU. OBLĘŻENIE BONN

Wskutek ociężałości funkcjonowania Sejmu wypowiedzenie przez Rzeszę wojny Francji przeciągnęło się aż do 3 kwietnia 1689 roku. Rzesza nie miała własnej armii. Dla Niemiec walczyli w praktyce tylko cesarz, którego siły były zaangażowane w wojnę z Turcją, oraz „uzbrojone stany”. Postanowiono zatem utworzyć trzy armie. W celu osłony górnego Renu do liczących 20 000 ludzi wojsk elektora Bawarii Maksymiliana Emanuela dołączyły cesarski korpus posiłkowy oraz kontyngenty bawarskiego i szwabskiego okręgu Rzeszy. Nad środkowym Renem 40 000 żołnierzy cesarskich, saskich, hanowerskich i heskich miało pod dowództwem księcia Karola V Lotaryńskiego odzyskać Moguncję. Znajdująca się w Dolnej Nadrenii 27-tysięczna armia brandenburska elektora Fryderyka III otrzymała zadanie odzyskania znajdujących się w rękach francuskich twierdz. Brak było jednak naczelnego dowódcy i dlatego współdziałanie tych trzech amii zarówno między sobą, jak i z holenderskimi oraz hiszpańskimi oddziałami w Niderlandach mogło nastąpić tylko na drodze pertraktacji i ustępstw.

Rozpoczynając wojnę, Ludwik XIV liczył na szybkie sukcesy. Teraz stanął u progu ogólnoeuropejskiej wojny. A ponieważ do wojny przystąpiła również Hiszpania, musiał wystawić armię także na linii Pirenejów. Inny korpus Francuzi oddali do dyspozycji króla Jakuba na wyprawę do Irlandii. Na flandryjskim teatrze wojny dowodził marszałek d’Humières. Przeciwko wojskom niemieckim Francja wystawiła dowodzoną przez marszałka Durasa armię podzieloną na kilka korpusów w Alzacji, Palatynacie i nad Mozelą. Miały one polecenie obserwowania przeciwnika i czekania, aż konflikty w szeregach przeciwnika i brak odpowiednich środków doprowadzą do rozpadu koalicji. Francuskie oddziały miały unikać rozstrzygającej bitwy, gdyż korzyści ze zwycięstwa nie dorównywałyby stratom poniesionym w przypadku porażki21.

W kampanii 1689 roku armia brandenburska miała składać się włącznie z primaplana z 26 858 ludzi, a mianowicie: 4662 w jeździe (formacje przyboczne i 7 regimentów), 2282 w dragonii (3½ regimentu), 19 116 w piechocie (26 batalionów) i 798 w artylerii. Podstawą tych wyliczeń były przewidziane etaty kompanii poszczególnych rodzajów broni (piechota – 125 żołnierzy, jazda – 50, dragonia – 64), mimo że w chwili wybuchu wojny nie powołano, jak wcześniej planowano, żołnierzy zwolnionych celem zredukowania kosztów w 1687 roku (siedmiu w kompaniach pieszych oraz trzech w jeździe i dragonii). Każda kompanii piechoty posiadała w swoich szeregach dwóch dragonów22. Skład armii był następujący:

Jazda:

• gwardia trabantów – 3 kompanie po 132 żołnierzy. Obok istniejących już dawniej dwóch kompanii, nazywanych od maści dosiadanych koni białą i czarną, w lutym i marcu 1689 roku w Halberstadt powstała trzecia kompania, brązowa;

• grands mousquetaires i grenadierzy konni – 4 kompanie po 65 żołnierzy23;

• 7 regimentów jazdy (przyboczny24, następcy tronu, księcia Anhalt, Derfflingera, księcia Saskiego, Lüttwitza i du Hamela) – każdy po 8 kompanii.

Obie nowe kompanie regimentu następcy tronu nie dołączyły do niego, lecz wspólnie z obiema kompaniami przejętymi zgodnie z traktatem z 15 kwietnia 1689 roku od Księstwa Meklemburgii-Güstrowa utworzyły skwadron dowodzony przez podpułkownika Kaspara Friedricha von Lehtmate. Nowe kompanie regimentu saskiego pozostały w Prusach, wskutek czego formacja ta składała się z 6 kompanii.

Dragonia:

• 2 regimenty (przyboczny i Derfflingera – każdy po 8 kompanii;

• 2 skwadrony (Sonsfelda i margrabiego Ansbach) po 4 kompanie i skwadron Perbandta – 2 kompanie.

Skwadron margrabiego Ansbach Jerzego Fryderyka powstał z trzech przejętych przez księstwo kompanii oraz jednej, którą podpułkownik Heiden zlecił kapitanowi Le Jeune zwerbować w Kolonii25. Dwie kompanie skwadronu Perbandta pozostały w Prusach, jedną z należących do armii polowej podpułkownik Wilhelm Albrecht von Rauter wziął jako służbę ordynansową przy dworze i eskortowania elektorskich bagaży, a jedna dołączyła do skwadronu Sonsfelda, który składał się odtąd z 5 kompanii.

Piechota:

• gwardia przyboczna – 5 batalionów albo 25 kompanii oraz kompania kadetów marchijskich;

• 3 regimenty – każdy po 2 bataliony albo 10 kompanii: Dönhoffa, Barfusa i Schomberga. Ten ostatni, utworzony dla generała-majora hrabiego Karola von Schomberga, składał się z 7 kompanii oddanych przez pułkownika de Huttena oraz stacjonujących poprzednio w Magdeburgu 2 kompanii z regimentu margrabiego Karola i samodzielnej kompanii Huttena.

• 15 batalionów: następcy tronu, margrabiego Filipa, księcia Anhalt, Derfflingera, Spaena, księcia Kurlandii (później Heidena26), Briquemaulta, Zietena, Dohny27, Bellinga, Varenne’a, Lottuma, Cournuauda oraz Alt- i Jung-Holsztyn – wszystkie po 5 kompanii;

• 1 kompania utworzona z piemonckich waldensów, którzy z powodu swojej wiary zostali przez Francuzów przepędzeni z alpejskich dolin w Piemoncie; zorganizowana pod koniec 1688 roku w Magdeburgu przez kapitana Schmidta28.

Artyleria polowa armii składała się z 40 armat, a mianowicie: 4 12-funtowych, 4 6-funtowe, 26 3-funtowych i 6 foglerzy oraz 4 haubic, 4 moździerzy i 4 petard. Do nich dołączyło jeszcze 20 dział z Wesel. Od 1 grudnia 1688 roku podlegała ona rozkazom mianowanego Generalfeldzeugmeistrem barona von Spaena i pułkownika Ernsta Weilera, którego elektor w sierpniu 1689 roku w wydanym w Bonn rozkazie awansował do stopnia generała-majora, a cesarz w 1691 roku podniósł do stanu szlacheckiego. Żołnierze, podobnie jak w 1677 roku podczas oblężenia Szczecina, byli podzieleni na kompanie. Było ich przypuszczalnie sześć, gdyż poza pułkownikiem, podpułkownikiem i kapitanem armii było 6 kapitanów artylerii, 6 poruczników i 6 junkierów artylerii. Oprócz nich artyleria składała się z 1 starszego ogniomistrza, 22 ogniomistrzów, 2 petardników, 1 kwatermistrza, 4 furierów, 8 furierów-strzelców, 5 kaprali-puszkarzy, 70 puszkarzy, 92 pomocników, 4 doboszy, 1 paukera, 1 profosa, 2 ceklarzy oraz pewnej liczby rzemieślników. W sumie, włącznie z 492 pachołkami, cała artyleria składała się z 798 ludzi i 926 koni29.

Należy ponadto wspomnieć, że elektor zabrał na kampanię 30 konnych łowczych, którzy swoimi strzelbami oddali podczas oblężenia Bonn cenne przysługi, podobnie jak wcześniej pod Anklam i Szczecinem. Na kampanię 1690 roku ich liczbę podwyższono do 40.

3 lutego 1689 roku Schöning otrzymał od elektora następujące polecenie:

„Każdy bacznie obserwuje, co się tam dzieje, i oczekuje, że wraz z dowodzonym przez siebie kwiatem Naszej armii, która jest znacznie mocniejsza od tej, którą mieliście pod Budą, dokonacie czegoś nadzwyczajnego!”.

W marcu Schöning na czele 4000 rajtarów, 3000 piechurów i 3 armat polowych oczyścił z przeciwnika położone na lewym brzegu Renu Kleve, a 12 marca w zaciętej potyczce pobił między Uerdingen a Neuss francuski oddział wydzielony generała-porucznika markiza de Sourdis. W starciu tym szczególnie wyróżnili się biorący pod raz pierwszy udział w walkach dowodzeni przez hrabiego Christopha zu Dohnę grands mousquetaires30.

Na podstawie traktatu zawartego 20 marca 1689 roku z generalnym gubernatorem Niderlandów Hiszpańskich markizem de Gastanagą Geldern zostało obsadzone brandenburską załogą złożoną z 500 piechurów i 300 dragonów. Urodzajne ziemie znajdującej się w hiszpańskich rękach części byłego Księstwa Geldern Brandenburczycy zamierzali zatrzymać jako zastaw za zaległe hiszpańskie płatności31. W połowie czerwca do armii przybył elektor Fryderyk III. Dowodzone przez niego wojska, które po dołączeniu do nich korpusów posiłkowych z Holandii i Münsteru liczyły teraz ponad 30 000 ludzi, okrążyły Kaiserswerth. Oblegana przez 27 batalionów32 załoga twierdzy po krótkotrwałym ostrzale 25 czerwca złożyła broń. Kolejnym celem brandenburskiej armii było Bonn33. Prawobrzeżny przyczółek miasta, tzw. Szaniec Beul, już 16 kwietnia próbował zdobyć oddział wydzielony z załogi Kolonii. Akcja zakończyła się niepowodzeniem, a dowodzący nią podpułkownik Georg Sigismund von Heiden został śmiertelnie ranny. Po zajęciu Kaiserswerth brandenburska armia ruszyła w dwóch kolumnach wzdłuż obu brzegów Renu w kierunku Bonn. Ciężkie działa transportowano statkami ciągniętymi w górę rzeki przez konie. Dowodzącemu wschodnią kolumną liczącą około 6000 ludzi generałowi-majorowi Barfusowi udało się 11 lipca po intensywnym artyleryjskim ostrzale zająć Szaniec Beul34. Łączący oba brzegi Renu pływający most udało się Francuzów w porę zatopić. Komendantem Bonn, dobrze umocnionej i zaopatrzonej twierdzy obsadzonej załogą liczącą około 6000-7000 ludzi, był maréchal de camp baron d’Asfeld. Zmuszenie jej bombardowaniem do kapitulacji oszczędziłoby piechocie regularnego oblężenia i pozwoliłoby uniknąć strat. Nie wiadomo było zresztą, czy siły będące do dyspozycji w ogóle wystarczą jednocześnie do zaatakowania twierdzy i odparcia ewentualnej odsieczy. Na posiłki nie można było liczyć. Książę Lotaryngii, którego armia w połowie lipca obległa Moguncję, obawiając się próby odblokowania twierdzy przez Francuzów, sam kilkakrotnie zwrócił się od elektora Brandenburgii o przysłanie mu wzmocnienia. Książę Waldeck wkroczył w międzyczasie na czele „holenderskich batalionów” regimentów księcia Anhalt, Derfflingera, książąt Karola i Filipa oraz obu brandenburskich regimentów jazdy do Niderlandów Hiszpańskich. Jego oddziały znajdowały się w tym czasie w okolicach Nivelles na północ od Charleroi i książę chciał, aby Brandenburczycy pomaszerowali przez Malmedy celem wspólnego zaatakowania generała d’Humièresa i zajęcia francuskich twierdz granicznych Maubeuge, Philippeville i Dinant. Jego plan popierał Schöning. Feldmarszałek był przeciwny długotrwałemu oblężeniu Bonn i dlatego podjął próbę zmuszenia twierdzy ogniem artylerii do szybkiej kapitulacji. Rozpoczęty 24 lipca z prawego brzegu ostrzał był prowadzony przez kilka dni i zniszczył duże połacie miasta, lecz nie zmusił obrońców do złożenia broni. W międzyczasie do Bonn zbliżyła się także maszerująca zachodnim brzegiem Renu główna część brandenburskiej armii. Należało więc podjąć ostateczną decyzję, czy rozpocząć formalne oblężenie twierdzy, czy zadowolić się jedynie jej blokadą. Jedno było pewne: Bonn musiało zostać odcięte, gdyż tylko w ten sposób można było zabezpieczyć przyszłe kwatery zimowe przed wypadami garnizonu. Do zablokowania Bonn potrzebnych było aż 12 000 - 13 000 ludzi. W opinii Schöninga „reszta nie byłaby już armią, lecz jedynie corps volant (lotnym korpusem)”. Z drugiej strony rezygnacja z oblężenia znacznie zaszkodziłaby reputacji brandenburskiego oręża. Z tego powodu Schöning wypowiedział się za zaatakowaniem twierdzy, ale dopiero po zdobyciu Moguncji i otrzymaniu stamtąd wzmocnienia. Feldmarszałek zaproponował tymczasowe zablokowanie Bonn i wysłanie 5000 piechoty pod Moguncję celem udaremnienia nieprzyjacielowi przerwania prowadzonego tam oblężenia i skierowanie następnie wszystkich sił przeciwko stojącej pod Bonn brandenburskiej armii. „Nie możemy bowiem – twierdził Schöning – liczyć na pomoc elektora Bawarii i księcia Lotaryńskiego”. Zbędna podczas blokady część jazdy miała w międzyczasie podążyć przez Malmedy do Niderlandów Hiszpańskich w celu wsparcia cierpiącego na niedostatek konnych formacji księcia Waldeck. Elektor zażądał opinii wszystkich generałów i po długich wahaniach, nie zważając na zastrzeżenia Schöninga, podjął decyzję o niezwłocznym rozpoczęciu oblężenia Bonn. Na prośbę feldmarszałka zwolnił go pisemnie od wszelkiej odpowiedzialności za „wszystkie ewentualnie niepowodzenia”. O brandenburskim zamiarze zaatakowania twierdzy elektor powiadomił wszystkich swoich sojuszników35.

Prowadzenie prac oblężniczych było w gestii generalnego kwatermistrza du Puya. 19 sierpnia, po przygotowaniu stanowisk dla artylerii, zaczął się ostrzał od zachodu. W międzyczasie pod Bonn ściągnięto oddziały brandenburskie kwaterujące do tej pory w Kolonii. Jeszcze przed ukończeniem prac ziemnych Brandenburczycy musieli odeprzeć atak Boufflersa, który ruszył z okolic Mozeli w kierunku Bonn na czele 10 000 - 11 000 ludzi. Francuzi zajęli Cochem, spustoszyli rejon Eifel i dotarli aż do Mayen. Stamtąd do oblężonej twierdzy było już tylko około 7 mil (52 km). Naprzeciw wroga ruszył Schöning z 10 000 ludzi (5080 jazdy i 4950 piechoty). Reszta armii, 18 000 ludzi (2598 jazdy i 15 325 piechoty), pozostała pod Bonn. Boufflers nie stanął do walki i opuścił góry Eifel, więc piechota i gardes du corps – ta nazwa stopniowo wypierała używane do tej pory określenie „trabanci” – Schöninga już 8 września wróciły do obozu. Jazda pozostała tymczasowo na linii Mozeli w celu obserwacji nieprzyjaciela, a wchodzące w jej skład regimenty holenderskie podążyły do księcia Waldeck36. Tego samego dnia poddała się załoga Moguncji. Znaczna część armii księcia Lotaryńskiego, około 14 000 ludzi, już niebawem dołączyła do wojsk elektora Brandenburgii, który dzięki temu mógł zintensyfikować działania. Oddziały cesarskie atakowały Bonn wzdłuż Renu od południa, Brandenburczycy ze wzniesień koło Poppelsdorfu, a Holendrzy i wojska biskupstwa Münsteru na lewo od nich od zachodu. Elektor w tym czasie często przebywał w okopach i nie oszczędzając swojej osoby, zachęcał żołnierzy do wzmożenia prac. 9 października oblegającym szturmem, opłaconym dużymi stratami, zwłaszcza wśród oficerów, udało się zdobyć drogę krytą twierdzy. W ataku tym szczególnie wyróżnili się walczący w pierwszej linii dowodzeni przez Dohnę i Natzmera grands mousquetaires oraz francuscy grenadierzy i kadeci. W dyspozycji do ataku przewidziano 1 primaplana i 100 żołnierzy do odtransportowywania rannych. Wszyscy felczerzy mieli „stać przy dużej baterii i przyjmować poszkodowanych”. Straty Brandenburczyków wyniosły około 300 poległych i 900 rannych37. Po tym starciu przeciwnik odbębnił chamade38. 12 października ciężko ranny d’Asfeld, który niebawem zmarł, poddał twierdzę. Jej załoga opuściła miasto „z bronią i bagażami, kulami w ustach, przy dźwiękach bębnów i trąbek, z rozwiniętymi sztandarami i proporcami, płonącymi na obu końcach lontami, muszkietami i pikami na ramionach, rajtarzy konno z rapierami w dłoni, a dragoni też konno z podniesionymi flintami”.

Feldmarszałek Schöning w tym czasie nie był już w służbie Brandenburgii. Jego przeciwnicy, szczególnie liczni wśród stronników hrabiego Schomberga, podjudzili przeciwko niemu elektora39. Reszty dokonał gwałtowny osobisty spór między Schöningem a Barfusem, w którym obaj sięgnęli po szpady. Elektor zagroził obu aresztem, lecz jego niełaska spadła jedynie na Schöninga. Ten niedługo potem opuścił armię, a w 1691 roku wstąpił na służbę elektora Saksonii w stopniu feldmarszałka. Z armii ubył również marszałek Schomberg, który nadal przebywał w Anglii, mimo że Fryderyk III już na początku roku wezwał go do powrotu. 11 lipca marszałek zginął w bitwie nad rzeką Boyne. W tej sytuacji dowództwo nad brandenburskimi oddziałami na froncie zachodnim przejął tymczasowo Generalfeldzeugmeister Spaen. Wezwany w październiku do Kleve przez elektora 83-letni feldmarszałek Derfflinger wrócił wraz z nim zimą do Berlina, ale w następnym roku ponownie towarzyszył mu w trakcie kampanii.

Chociaż militarny przebieg zmagań był korzystny dla brandenburskiego oręża, to wraz z ich zakończeniem wybuchły zaciekłe spory, przede wszystkim z dworem w Wiedniu. Poza oddaniem na żołd holenderski 6000 ludzi elektor wystawił jeszcze 27 000 ludzi i na ich uzbrojenie i kampanię wydał „ponad 2 miliony [talarów – przyp. aut.] w gotówce”. Mimo usilnych starań od początku wojny nie otrzymał od Holandii, Anglii ani Hiszpanii żadnych subsydiów. Zamurowane w Kostrzynie 100 000 talarów wydobyto już pod koniec 1689 roku. Dochód Generalnej Kasy Wojennej był zbyt niski i dlatego musiała być dofinansowywana z dochodów domen: w 1687 roku – 14 000 talarów, w 1688 – 75 093, a w 1689 aż 326 155 talarów. Podobnie jak w 1677 i 1679 roku, w celu ograniczenia tych kwot w następnych latach wprowadzono podatek pogłówny. W trakcie wojny ściągnięto go czterokrotnie, w 1690, 1691, 1693 i 1697 roku, za każdym razem z coraz większymi trudnościami. W tych okolicznościach bez pieniędzy z Rzeszy na zakwaterowane wojska i zagranicznych subsydiów prowadzenie działań wojennych było na dłuższą metę niemożliwe. Cesarz odmawiał jednak wypłacenia przyrzeczonego w traktacie sojuszniczym z 1686 roku finansowego wsparcia, tłumacząc, że nie otrzymał jeszcze okręgu świebodzińskiego, obiecanego mu w rewersie wyłudzonym podstępem od ówczesnego następcy tronu40. Na dodatek Brandenburgia czuła się poszkodowana przy podziale kwater zimowych i pieniędzy na zakwaterowanie oddziałów przekazywanych przez nieposiadające armii stany Rzeszy41. Z obiecanych na tę zimę 343 000 talarów udało się ściągnąć tylko 211 733. W rezultacie saldo Generalnej Kasy Wojennej już w 1690 roku było ujemne, co starano się wyrównać zaliczkami i pożyczkami. W bilansie ogólnym nie było to oczywiście widoczne, gdyż wydatki miały formalnie pokrycie w zagranicznych subsydiach i pieniądzach na zakwaterowanie wojska. Napływały one jednak tak nieregularnie i powoli, że w 1696 roku deficyt w etacie wojskowym, obciążonym dodatkowo dworskim przepychem, przekroczył milion talarów. Pogarszająca się sytuacja finansowa wyjaśnia, dlaczego brandenburski rząd nieustannie starał się przekazać swoje wojska na utrzymanie innym państwom. Tę samą przyczynę miał rozpoczęty już w 1688 roku i kontynuowany w następnych latach proces podziału armii na korpusy posiłkowe, które musiały walczyć w Niderlandach Hiszpańskich, nad górnym Renem, we Włoszech i na Węgrzech.

W zimie przełomu 1689 i 1690 roku w Dolnej Nadrenii i Westfalii udało się zakwaterować tylko 16 319 ludzi42. Na podstawie osobnego traktatu brandenburską załogę przyjęło też niezależne miasto Rzeszy Akwizgran. Swoje pozostałe oddziały, około 10 000 ludzi, elektor musiał wycofać z ziem odzyskanych od Francuzów do swoich centralnych prowincji, a nawet do Prus43.

W tym czasie wszystkie „bataliony holenderskie” zostały doprowadzone do stanu pięciu kompanii i tylko batalion regimentu margrabiego Karola składał się jak dotychczas z czterech. Bataliony Heidena i Dohny zostały w 1689 roku powiększone do ośmiu kompanii, ten pierwszy na drodze wcielenia do niego kompanii Heidena z regimentu Spaena oraz dwóch kompanii z dawnego regimentu Bellinga (obecnie generała von Brandta, nowego gubernatora Piławy), zaś drugi przez dołączenie do niego trzech znajdujących się jeszcze w Prusach kompanii dotychczasowego regimentu księcia Kurlandii. Generalny kwatermistrz du Puy zorganizował kompanię minerów liczącą 60 żołnierzy44.

3. KAMPANIA 1690 ROKU. BITWA POD FLEURUS

W podpisanym 15 kwietnia 1690 roku traktacie elektor Brandenburgii przekazał księciu Holsztynu-Gottorp Chrystianowi Albrechtowi, w zamian za wypłacenie przez niego 12 talarów za każdego żołnierza, jeden batalion złożony z sześciu kompanii (600 żołnierzy) oddanych przez garnizony oraz regimenty Dönhoffa, Barfusa i Schomberga. Książę w 1684 roku został wypędzony przez Duńczyków ze swego księstwa, ale dzięki pośrednictwu cesarza oraz władców Brandenburgii i Saksonii w 1689 roku wrócił pod osłoną Szwedów na tron.

Na początku 1690 roku w Hadze odbył się kongres przedstawicieli koalicyjnych państw poświęcony wykorzystaniu sojuszniczych armii. Brandenburgię reprezentował na nim tajny radca Wolfgang von Schmettau. Postanowienia kongresu kilkakrotnie krzyżowała jednak Austria. Szczególną trudność sprawiła kwestia znalezienia odpowiedniego głównodowodzącego. Książę Lotaryngii Karol V, jedyny niemiecki wódz cieszący się powszechnym poważaniem, zmarł w kwietniu 1690 roku. Nie mogąc dojść do porozumienia, przedstawiciele koalicji powierzyli elektorowi Brandenburgii osłonę terenów między Mozą, Mozelą a Renem. Niemieckimi oddziałami nad dolnym i górnym Renem miał dowodzić elektor Bawarii Maksymilian Emanuel. Zanim jednak zdołano skonkretyzować cele nadchodzącej kampanii, gwałtowne uderzenie przeciwnika zmusiło koalicjantów do szybkiego podjęcia decyzji. W przeciwieństwie do sojuszników francuskie wojska otrzymywały z Paryża konkretne dyspozycje. Francuski minister wojny Louvois dokładnie rozliczał swoich dowódców z wydanych im w imieniu króla rozkazów. Armią Delfina w Palatynacie i nad górnym Renem – 34 bataliony i 111 skwadronów – w rzeczywistości dowodził marszałek de Lorges. Złożona z 24 batalionów i 64 skwadronów Armia Mozeli generała Boufflersa kontrolowała tereny między Mozą a Mozelą, gdzie spodziewano się ofensywy Brandenburczyków i dołączonych do nich kontyngentów innych państw Rzeszy. Armię Flandrii – 37 batalionów i 91 skwadronów – otrzymał najlepszy francuski wódz, marszałek Luksemburski [właśc. François Henri de Montmorency-Bouteville – przyp. tłum.], który w ostatnim czasie nie cieszył się łaskami na dworze francuskiego władcy45.

W czerwcu książę Waldeck zajął z armią niderlandzką liczącą 32 000 żołnierzy pozycję powyżej Charleroi na zachód od Piéton, niewielkiego dopływu Sambry. Dowództwo armii francuskiej postanowiło nie czekać, aż Brandenburczycy ruszą w pole. Marszałek Luksemburski, którego armia jako pierwsza rozpoczęła kampanię, otrzymał rozkaz podążenia w kierunku Sambry, przekroczenia jej między Namur a Charleroi w kierunku północnym i udaremnienia połączenia się sił przeciwnika. W przypadku nadarzającej się okazji miał zaatakować armię księcia Waldeck, nad którą znacznie górował pod względem posiadanej jazdy46. Marszałek punktualnie wykonał nakazany mu marsz okrężny, przeszedł na wschód od Maubeuge na południowy brzeg Sambry i pomaszerował na wschód, aby ostatecznie koło Ham, naprzeciw ujścia rzeki Orneau, praktycznie nie niepokojony przez przeciwnika, przejść z powrotem na północny brzeg. 30 czerwca jego jazda natknęła się koło Fleurus na przeciwnika. Na tym samym polu 16 czerwca 1815 roku miała miejsce bitwa pod Ligny. Niderlandczycy mieli do dyspozycji 37 batalionów, 56 skwadronów i 60 dział, a Francuzi 37 batalionów, 80 skwadronów i 68 dział47. Stojącą na wzniesieniach na północny zachód od potoku Ligny, między Heppignies a St. Amand, armię księcia Waldeck Francuzi zaatakowali najpierw z frontu. W tym samym czasie jazda ich prawego skrzydła – 40 skwadronów wzmocnionych przez 5 batalionów gwardii i 9 dział – pod osłoną wysokiego zboża, drzew i żywopłotów okolicznych wiosek dokonała rozległego obejścia i znalazła się na tyłach pozycji koalicyjnej armii. Przeprowadzonego od północy, na zachód od Wagnelée, ataku Francuzów na swoje lewe skrzydło i tyły książę Waldeck nie był w stanie odeprzeć. Słaba jazda jego lewego skrzydła już wkrótce została rozbita. Ściągnięte zbyt późno posiłki z drugiego rzutu prawego skrzydła nie zdołały zapobiec nieszczęściu. Piechota przez wiele godzin częściowo w bohaterski sposób broniła się przed atakami od strony St. Amand skierowanymi jednocześnie na jej lewą flankę i tyły. Złożony z 14 batalionów wielki czworobok mimo padających na walczący tłum kul nieprzyjacielskiej artylerii zdołał się wycofać. Wiele jednak batalionów, zwłaszcza te, które stały między formacjami jazdy, zostało rozbitych, wyciętych albo wziętych do niewoli. Oddział zajmujący wieś St. Amand poddał się dopiero następnego dnia. Prawie cała artyleria została stracona. Niedobitki armii wycofały się w kierunku Brukseli. Oprócz obu regimentów jazdy z będących w służbie holenderskiej brandenburskich batalionów w bitwie wzięły udział cztery z nich: księcia Anhalt, Derfflingera, Spaena i margrabiego Karola48. W sumie straciły one 45 oficerów i 1307 żołnierzy.

Wiadomość o tej ciężkiej porażce elektor Fryderyk III otrzymał w trakcie podróży do armii. W Wesel czekał na niego feldmarszałek Derfflinger. Brandenburska armia zebrana przez Generalfeldzeugmeistra Spaena w obozie położonym między Jülich a Düren natychmiast ruszyła w stronę Brukseli, żeby osłonić niedobitki wojsk księcia Waldeck. Po powrocie oddziałów wycofanych na okres zimy do środkowych prowincji lub Prus liczyła ona teraz włącznie ze sztabami i primaplana 21 346 ludzi i składała się z następujących formacji:

Jazda:

4740 ludzi, skład jak w 1689 roku49.

Dragonia:

2128 ludzi, jak w 1689 roku.

Piechota50:

14 478 ludzi w 20 batalionach – 4 bataliony gwardii, ½ kompanii kadetów oraz po 1 batalionie regimentów następcy tronu, margrabiego Filipa, margrabiego Karola, Derfflingera, księcia Anhalt, Spaena, Barfusa, Schomberga, Briquemaulta, Zietena, Heidena, Varenne’a, Lottuma oraz Alt- i Jung-Holsztyn – wszystkie po 5 kompanii, w sumie 625 żołnierzy51, Cournuauda – 6 kompanii, 360 żołnierzy, i 1 kompania minerów – 60 żołnierzy.

Dopóki armia ta znajdowała się w Niderlandach Hiszpańskich, Hiszpania obiecała zgodnie z traktatem z 17 czerwca przekazać na jej utrzymanie 30 000 talarów w złocie oraz zapewnić dostawy chleba o wartości 10 000 talarów.

Osłonę terenów między Mozą a Renem przeciwko armii Boufflersa przejęły liczące w sumie 12 000 ludzi oddziały Palatynatu i biskupstwa Münsteru oraz cztery dalsze brandenburskie bataliony z regimentów Dönhoffa, Dohny, Brandta i Heidena. Te wojska dowodzone przez generała-porucznika von Schwartza z biskupstwa Münsteru stanęły obozem koło Euskirchen.

Tymczasem oddziały elektora 22 lipca przekroczyły koło Visé nurt Mozy i 2 sierpnia połączyły się z armią księcia Waldeck, który w międzyczasie ponownie zebrał około 25 000 ludzi. Koło Halle na południowy zachód od Brukseli stało 20 000 Hiszpanów pod rozkazami generalnego gubernatora Gastanagi. Marszałek Luksemburski, który część swoich wojsk musiał oddać Boufflersowi, przez długi czas stacjonował w rejonie między Maubeuge a Ath i ograniczał się do ściągania kontrybucji z terenów zajętych przez jego oddziały. Mimo to sojusznicze wojska nie podejmowały intensywniejszych działań. Zarówno w tym roku, jak i w następnych latach brak naczelnego wodza armii koalicyjnych okazał się zbyt wielką przeszkodą w podejmowaniu stanowczych decyzji. Marszałek Derfflinger na próżno namawiał do zaatakowania przeciwnika. Z powodu obaw o bezpieczeństwo zachodniej Flandrii sojusznicy zrezygnowali z planowanego pierwotnie marszu zjednoczonych holenderskich i brandenburskich sił w kierunku Braine-le-Comte, ograniczając się do połączenia ze stojącymi pod Halle Hiszpanami. Każda nowa propozycja podjęcia dalszych działań spotykała się z zastrzeżeniami księcia Waldeck. W brandenburskiej notatce z 28 sierpnia podkreślono, „że honor i sława całego sojuszniczego oręża nakazują, aby nie stać z tak znaczną i silną armią bezczynnie pod bramami Brukseli, lecz niezwłocznie zbliżyć się do nieprzyjaciela i w zależności od jego zachowania podjąć określone operacje, zanim skończy się sezon”. Sojusznicze armie jednak tkwiły w miejscu, choć nawet z hiszpańskiej i holenderskiej strony przyznawano, „że Jego Elektorska Mość swoim marszem za Mozę uratował kraj i zapobiegł wpadnięciu pozostałych przygranicznych twierdz w ręce nieprzyjaciela”, i podkreślano, „że Jego Elektorska Mość nie może zadowalać się dotychczasowymi osiągnięciami, ale musi dążyć do zbliżenia się do wroga i jeżeli nadarzy się okazja, pobić go albo przynajmniej pokazać całemu światu, że jest w stanie stawić mu czoła”.

Podobną bezczynność jak armia główna wykazywał korpus stojący pod Euskirchen. Wraz z wojskami księcia-biskupa Liège między Mozą a Renem do dyspozycji było 17 300 ludzi52, którzy zgodnie z życzeniem elektora brandenburskiego mieli rozpocząć „dywersję” w Luksemburgu w celu zmuszenia francuskiej armii głównej do wysłania tam wojska, ściągać kontrybucje i ograniczyć działania nieprzyjacielskich załóg twierdz w Luksemburgu i Dinant. Pod koniec sierpnia Fryderyk III wysłał Generalfeldzeugmeistra Spaena nad Mozę celem przejęcia dowództwa znajdujących się tam wojsk. Spaen miał zebrać wojska z Liège oraz część regimentów holenderskich w Limburgii, a resztę oddziałów z Palatynatu i Münsteru wysłać za Mozę. Brandenburski Generalfeldzeugmeister napotkał jednak na zdecydowany opór zarówno generała von Schwartza, jak i dowodzącego wojskami Palatynatu cesarskiego feldmarszałka von Becka, którzy dbali przede wszystkim o ochronę wież ojczystych kościołów. Wielką rolę odegrała też kwestia etykiety. Po osiągnięciu porozumienia z landgrafem Hesji-Kassel Karolem, który na czele wojsk heskich i lüneburskiego korpusu w połowie września dołączył w okolicach Blankeinheim do armii Becka i Schwartza, do dyspozycji było 59 skwadronów (7200 koni) i 17 batalionów (8500 piechoty)53. Elektor oddał Feldzeugmeistra Spaena, któremu posłał dodatkowe cztery brandenburskie bataliony i trochę jazdy, pod rozkazy landgrafa i przekonał tego ostatniego do zaatakowania Dinant. Tę operację Fryderyk III uważał za „jedyną możliwą do przeprowadzenia przeciwko nieprzyjacielowi” uznając, że „dzięki niej kampania może zostać zakończona bez szkody na reputacji”. Potrzebna do oblężenia artyleria miała zostać przetransportowana drogą wodną do Maastricht. Generałowie Palatynatu i Münsteru oświadczyli jednak, że nie wolno im porzucić ochrony własnych terytoriów, wspomnieli o trudnościach w zaopatrzeniu, zaawansowanej porze roku i wysunęli jeszcze kilka innych zastrzeżeń. Po udaniu się Francuzów na kwatery zimowe również koalicjanci zakończyli kampanię.

Pod naciskiem mocarstw morskich54 i Hiszpanii, żądających, aby elektor nie wycofywał swoich wojsk za Ren, jak w minionym roku, Brandenburgia obiecała w podpisanym 7 września z Gastanagą traktacie, że zakwateruje na okres zimy między Renem a Mozelą 20 000 żołnierzy. W zamian miała otrzymać rekompensatę w wysokości 40 000 talarów – 20 000 od Hiszpanii, 10 000 od Holandii z kontrybucji ściągniętych na zajętych terenach francuskich oraz 10 000 od Anglii. Otrzymała ponadto prawo do ściągania kontrybucji w księstwach Luksemburg i Lotaryngii, hrabstwie Chiny oraz biskupstwach Metz, Toul i Verdun. Na wniosek Brandenburgii zawarte porozumienie zostało 29 września potwierdzone przez cesarza. W następnych latach było ono podstawą brandenburskich roszczeń do kwater zimowych między Mozą, Mozelą i Renem.

W kolejnym traktacie, z 13 października, Fryderyk III wyraził zgodę na oddanie Hiszpanom do 15 maja następnego roku siedmiu batalionów jako załóg twierdz granicznych w Brabancji – Oudenaarde, Ath, Mons, Nivelles i Namur, oraz regimentu dragonów, który udał się do Brukseli55. Dowódcą tych formacji został mianowany generał-major von Lottum. Za oddane do dyspozycji bataliony Hiszpania płaciła miesięcznie 14 455 talarów i dostarczała dragonom chleb i furaż. Przewidziane w traktacie z 7 września dodatkowe ustalenia odnośnie do pomocy, które Brandenburgia miała udzielić w przypadku napadu wroga na zimowe kwatery swoich sojuszników na lewo od Mozy, były treścią tzw. koncertu z Maastricht (Maastrichter Konzert), traktatu podpisanego 23 grudnia przez Generalfeldzeugmeistra Spaena i tajnego radcę von Schmettaua z księciem Waldeck. Zgodnie z jego postanowieniami Spaen miał oddać do dyspozycji księcia na zachód od Mozy 6468 żołnierzy i 8 dział polowych. Przeznaczone do przekazania formacje zostały dokładnie określone56. W razie konieczności książę Waldeck miał udzielić podobnej pomocy w przypadku zagrożenia terenów między Mozelą a Renem.

Pozostałe oddziały brandenburskie zostały zakwaterowane w Księstwie Kleve, w Kolonii oraz w należącej do Hiszpanii prowincji Limburgia. Również Akwizgran, jak rok wcześniej, przyjął na okres zimy brandenburską załogę. Do Marchii Brandenburskiej z elektorem wróciła gwardia trabantów, dragoni Rautera i 40 konnych łowczych.

Regiment piechoty Zietena został po śmierci generała-majora (w maju 1690 roku) podzielony. Batalion brandenburski otrzymał pułkownik Magnus Friedrich von Horn, a holenderski pułkownik Antoni Günther, książę Anhalt-Zerbst. Od sierpnia 1690 roku etat kompanii piechoty nie wynosił już 125 żołnierzy, lecz odpowiadał zgodnemu od 1687 roku z rzeczywistością stanowi, czyli 118 żołnierzy. Kompanie dragonów składały się odtąd zamiast z 64 tylko z 61 żołnierzy57.

4. BRANDENBURSKI KORPUS POSIŁKOWY NA WĘGRZECH (1691-1692). BITWA POD SLANKAMENEM

Jednym z powodów skromnych sukcesów odniesionych do tej pory przez koalicjantów na froncie francuskim było nieustanne zagrożenie cesarstwa przez Turków. Od 1689 roku naczelnym wodzem wojsk cesarskich na Węgrzech był margrabia Badenii Ludwik Wilhelm. W październiku 1690 roku Turkom ponownie udało się zdobyć Belgrad. Niedostateczna liczba wojsk skłoniła cesarza do zwrócenia się do Brandenburgii z prośbą o pomoc w następnej kampanii. W traktacie zawartym 24 grudnia 1690 roku elektor Fryderyk III wyraził zgodę na wystawienie korpusu posiłkowego liczącego 6100 ludzi (1000 rajtarów, 4700 piechoty i 400 dragonów). Cesarz w zamian wypłacił 150 000 talarów oraz 200 000 talarów jako zaliczkę wsparcia finansowego obiecanego w traktacie z 1686 roku i przejął zaopatrzenie wojsk na Węgrzech58.

W celu wystawienia tego korpusu posiłkowego i uzupełnienia luk w szeregach pozostałych oddziałów polowych Brandenburgia przeprowadziła w grudniu 1690 roku i styczniu 1691 roku nowe zaciągi zapłacone z Generalnej Kasy Wojennej. Miały one zostać zakończone do końca marca, bez ustalenia przydziału nowych kompanii do poszczególnych regimentów59.

Sześć regimentów jazdy złożonych dotychczas z ośmiu kompanii zostało powiększonych o jedną kompanię. Liczący do tej pory sześć kompanii regiment następcy tronu otrzymał trzy nowe kompanie. Poza tym zwerbowano sześć samodzielnych kompanii60.

W tym samym czasie powstało też dziesięć nowych kompanii dragonów: cztery dla margrabiego Ansbach, trzy w skwadronie Sonsfelda – w ten sposób powstały dwa regimenty złożone z ośmiu kompanii – oraz dwie w skwadronie Perbandta i jedna dla Rautera.

W piechocie cztery regimenty złożone dotąd tylko z ośmiu kompanii – Lottuma, Brandta, Dohny i Heidena – otrzymały po dwie nowe kompanie61. Schomberg i Cournuaud zwerbowali po 200 nowych żołnierzy, Briquemault 150, batalion marynarzy 128, a garnizony w Marchii Brandenburskiej, na Pomorzu i w Prusach łącznie z batalionem Truchsessa – w sumie 880 ludzi. 15 oficerów otrzymało patenty werbunkowe na utworzenie samodzielnych kompanii62.

Przewidziane dla węgierskiego korpusu posiłkowego formacje, podobnie jak w 1686 roku, powstały pierwotnie jedynie w tym celu i miały zostać po kampanii rozwiązane. Zgodnie z rozporządzeniem z 5 lutego 1691 roku miały one składać się w połowie ze starych kompanii uzupełnionych żołnierzami z garnizonów oraz nowymi zaciągami. W przewidzianym terminie nie udało się zaciągnąć odpowiedniej liczby nowych żołnierzy (przede wszystkim w piechocie) i dlatego 4 marca wydano nowe rozporządzenie organizacyjne regulujące etat formacji i skład korpusu posiłkowego.

Jazda:

2 regimenty po 6 kompanii w składzie: 13 primaplana i 68 żołnierzy; wraz ze sztabem i 19 pachołkami taboru – 518 ludzi:

1) Regiment margrabiego Bayreuth (Kulmbach) Chrystiana Henryka63 złożony ze skwadronu podpułkownika von Lehtmate (4 kompanie) dowodzącego regimentem oraz nowych kompanii regimentu przybocznego i rotmistrza Cormonta.

2) Regiment pułkownika Hansa Ehrentreicha von Schöninga64 zestawiony z jego starej kompanii z regimentu następcy tronu, starej kompanii z regimentu Lüttwitza oraz nowych kompanii regimentów księcia Anhalt, następcy tronu i rotmistrzów Brandta i Borcka65.

Dragonia:

Regiment pułkownika Paula von Brandta66, złożony ze starych kompanii regimentów Sonsfelda, księcia Ansbach, Perbandta i Rautera i nowej Perbandta – w sumie 5 kompanii w składzie: 15 primaplana i 61 żołnierzy, wraz ze sztabem i 16 pachołkami: 409 ludzi.

Piechota:

2 kompanie grenadierów dowodzone przez podpułkownika Heinricha Ernsta hrabiego von der Lippe i majora Ruchata (pierwsza z garnizonu Kołobrzegu, druga z Kostrzyna) po 125 żołnierzy; wraz z primaplana i personelem sztabu w sumie 300 ludzi.

6 batalionów złożonych z 5 kompanii po 125 żołnierzy i 20 primaplana włącznie z drugim porucznikiem, czwartym sierżantem i kapralem; wraz ze sztabem i 16 pachołkami każdy z nich liczył 748 ludzi; batalion gwardii, którego kompanie miały etatowego feldfebla i dwóch stolników, liczył 768 ludzi. Cała piechota składała się w sumie z 4809 ludzi, w tym 4000 żołnierzy.

Skład poszczególnych batalionów był następujący:

1) Gwardia: 5 kompanii z Magdeburga i Halle.

2) Dönhoffa: 4 kompanie własne regimentu (2 z Prus, 2 z Minden) i 1 kompania z garnizonów Kłajpedy, Friedrichsburga oraz Kołobrzegu.

3) Barfusa: 4 kompanie własne regimentu (1 z Pomorza, 3 z Kolonii) i 1 kompania z brandenbursko-pomorskich garnizonów.

4) Schomberga: 2 stare i 2 nowe własne kompanie regimentu (z Magdeburga) i 1 kompania z regimentu Varenne’a (z Wesel); z powodu przejścia hrabiego Karla von Schomberga na służbę angielską regiment otrzymał pułkownik Bernhard von Hutten.

5) Heidena: 2 kompanie własne regimentu (z Akwizgranu), 2 regimentu Lottuma (z Wesel) i 1 kompania z regimentu Varenne’a (z Wesel).

6) Dohny: 3 kompanie własne regimentu (2 z Prus, 1 z Rheinberga), 1 kompania z batalionu Truchsessa i 1 z garnizonu Piławy.

Artyleria korpusu składała się z 6 armat 3-funtowych i 2 haubic 16-funtowych. Jej załoga liczyła 70 ludzi, w tym 33 pachołków ze 100 końmi. Sztab i zaopatrzenie liczyły w sumie 76 ludzi.

Naczelnym dowódcą brandenburskiego korpusu został generał-porucznik Johann Albrecht von Barfus. Piechotą dowodził podporządkowany mu generał-major Wilhelm von Brandt. Obaj byli już w korpusie Schöninga w 1686 roku oblegającym Budę. 4 maja korpus przez Śląsk i dolinę Morawy wyruszył nad Dunaj. 8 maja w okolicach Hodonina przedefilował przed cesarzem. Pod Budą, w miejscu pamiętnych krwawych walk, korpus przeszedł na zachodni brzeg Dunaju i ruszył w górę rzeki w kierunku Osijeka, gdzie przekroczył Drawę. Zaopatrzenie w żywność, za które podobnie jak w 1686 roku odpowiedzialny był wiedeński Żyd Oppenheimer, było dostarczane drogą wodną. W pobliżu Vukovaru, między Osijekiem a Petrovaradinem, Brandenburczycy dołączyli do armii cesarskiej liczącej wówczas 29 000 ludzi, przy czym 5000 nie było zdolnych do walki z powodu choroby. Na czele tych sił naczelny dowódca margrabia Badenii Ludwik ruszył w kierunku Petrovaradina, gdzie wybudowano most na Dunaju. Po przekroczeniu 3 sierpnia w wielkim upale rzeki armia podążyła wzdłuż górskiego pasma Fruška Gora w kierunku Belgradu. Na zachód od niego, w okolicach Zemuna, natknęła się na umocniony obóz Turków. Ich armia złożona w połowie z jazdy liczyła podobno 90 000 ludzi i była dowodzona przez wielkiego wezyra Mustafę Köprülü, mającego w swoim sztabie francuskich oficerów i inżynierów jako doradców. Z powodu silnej pozycji przeciwnika margrabia Badenii zrezygnował z natarcia, wycofał swoje wojska i stanął obozem w pobliżu Slankamenu u podnóża wschodnich zboczy Fruškiej Gory67. Miejscowość ta leży nad Dunajem mniej więcej w połowie drogi między Zemunem a Petrovaradinem naprzeciw ujścia Cisy. Znajdujące się na południe od Dunaju, poprzecinane dolinami i wąwozami pasmo górskie opada stopniami na południe w stronę niziny porośniętej wówczas wysoką trzciną i zdziczałą roślinnością. Na jednym z tych ziemnych stopni plecami do Dunaju rozbiła swój obóz cesarska armia. Jej prawe skrzydło znajdowało się w głębokim wąwozie, lewe było osłonięte starym szańcem koło Slankamenu.

Na wiadomość o wycofaniu się chrześcijańskiej armii wielki wezyr natychmiast ruszył za nią, wyprzedził ją szerokim obejściem w nocy z 17 na 18 sierpnia pod osłoną swojej licznej jazdy i zajął wzgórza na zachód od cesarskiego obozu. Jego jazda pozostała na nizinie na południe od wzniesień. Tym samym cesarska armia miała odciętą drogę odwrotu w kierunku Petrovaradina. Turecka flota przemieściła się w tym czasie w górę Dunaju, odcinając cesarskim oddziałom dostęp do wody. W tej sytuacji pozostało im tylko zwyciężyć albo zginąć. W efekcie 19 sierpnia 1691 roku doszło do krwawych zmagań na śmierć i życie. Margrabia postanowił wysłać złożony z 20 batalionów korpus dowodzony przez Generalfeldzeugmeistra hrabiego de Souches’a do szturmu na turecki obóz, a z głównymi siłami swojej armii stanąć frontem na łagodnych zboczach i nizinie z zamiarem rozbicia nieprzyjacielskiej jazdy i zaatakowania górskiego obozu Turków od południa. Szyk bojowy składał się z dwóch rzutów z dowodzonych przez generała-porucznika Barfusa corps de bataille w środku. Składał się on tylko z 10-12 batalionów, gdyż większość piechoty weszło w skład korpusu de Souches’a, a część stanęła między formacjami jazdy na skrzydłach. Wśród formacji wyznaczonych do ataku na turecki obóz były również brandenburskie bataliony Dönhoffa, Barfusa i Heidena. Przeciwko tak ruchliwemu przeciwnikowi, jakim byli Turcy, nakazem chwili było zachowanie zwartego szyku. Z tego powodu przestrzeń między skwadronami pierwszego rzutu zmniejszono do 10 kroków. Bataliony otrzymały polecenie niereagowania na pojedynczych harcowników.

Zanim jednak armia, atakowana przez zagony nieprzyjacielskiej jazdy, zdołała w trudno dostępnym terenie dokonać zawiłego zwrotu w kierunku zachodnim, de Souches rozpoczął natarcie. Szturm cesarskich oddziałów na szańce tureckiego obozu został krwawo odparty przez janczarów, a sam Souches był śmiertelnie ranny. Śmierć poniósł również komendant regimentu Dönhoffa pułkownik Bertram von Below. Przeciwko wychodzącym zza szańców Turkom margrabia wysłał drugi rzut stojącej już na wyznaczonej pozycji jazdy prawego skrzydła. Jednocześnie jednak na pierwszy rzut tego osamotnionego jeszcze skrzydła – corps de bataille i lewe skrzydło w tym czasie jeszcze nie dotarły na wskazane im miejsce – wpadła masa tureckiej jazdy. Przeważające siły wroga przerwały słabą linię cesarskich oddziałów, wycinając w pień stojącą między formacjami konnymi piechotę. Wydawało się, że bitwa jest przegrana. Ratunek przyszedł ze strony korpusu generała Barfusa. Dzikie ataki spahisów jeden po drugim załamywały się pod prowadzonym z wielkim spokojem ogniem brandenburskich batalionów gwardii Dohny i Huttena68 i na kozłach hiszpańskich ustawionych przed linią obrony. Gdy Barfus, mając z lewej strony całkowicie już rozwiniętą jazdę lewego skrzydła, stopniowo zwrócił się całą linią w prawo w kierunku górskiego obozu Turków, ich ustępujące zagony jazdy znalazły się między posuwającą się naprzód brandenburską piechotą a górami. Ponosząc ciężkie straty, przebiły się one przez chrześcijańskie skrzydło i pierzchły w kierunku Belgradu. W międzyczasie korpus de Souches’a ponownie uporządkował swoje szyki i ruszył do nowego ataku. Podjęte od wschodu i południa natarcie na turecki obóz było skuteczne. Rzeź broniących się desperacko janczarów zakończyła bitwę. Wielki wezyr osobiście chwycił zielony sztandar Proroka i zginął pośrodku walczących. Armia turecka przestała istnieć. Wśród 7000 ludzi straconych przez chrześcijan było 527 zabitych i 547 rannych Brandenburczyków69. Ich wielki udział w sukcesie, odpowiednio uhonorowany w listach dziękczynnych zarówno przez cesarza, jak i margrabiego Badenii, najwyraźniej podkreśla oświadczenie z 17 stycznia 1692 roku wydane przez konferencję państw Rzeszy w Wiedniu rozważającą kwestię hanowerskiej pomocy przeciwko Turkom:

„Jak wiele 6000 dobrych żołnierzy potrafi zdziałać przeciwko takiemu nieprzyjacielowi, można było się przekonać podczas minionej kampanii. Z jednogłośnych wypowiedzi wszystkich oficerów wynika, że bez brandenburskiej pomocy zginęłaby cała armia Jego Cesarskiej Mości, a od Kościoła katolickiego zostałoby oderwane i przeszło pod panowanie tureckie nie tylko królestwo Węgier, ale być może również cesarska stolica”70.

Zwycięską, lecz mocno przerzedzoną armię margrabia Ludwik poprowadził najpierw do Petrovaradina. Kwaterujący tam pod koniec sierpnia brandenburski korpus liczył już tylko 96 oficerów i 2795 żołnierzy. Po przeniesieniu obozu do Segedyna margrabia w październiku rozpoczął oblężenie Oradei. Po dwudniowym ostrzale miasto zostało zdobyte. W rękach przeciwnika pozostała tylko cytadela. Margrabia ograniczył się do jej blokowania i rozpuścił stopniałą do 14 000 ludzi armię na zimowe kwatery. Korpus brandenburski, liczący teraz około 2000 ludzi, otrzymał je w Trenczynie i Nitrze. Prowadzone w zimie rokowania na temat jego pozostania w armii cesarskiej zakończyły się niepowodzeniem. W maju 1692 roku brandenburskie oddziały ruszyły w drogę powrotną i maszerując przez Przełęcz Jabłonkowską oraz Śląsk, wróciły w czerwcu do ojczyzny. W trakcie marszów w prażącym słońcu i w zaciętych walkach straciły w minionej kampanii dwie trzecie swojego stanu, ale przyczyniły się do utrwalenia chwały brandenburskiego oręża. Ich dowódcę generała-porucznika Barfusa elektor awansował 12 kwietnia 1692 roku do stopnia generała piechoty. Generał-major Brandt został gubernatorem Magdeburga.

Po powrocie z kampanii trzy uczestniczące w niej regimenty jazdy i dragonów nie zostały rozwiązane. Regiment dragonów Brandta, po wyłączeniu z niego przyłączonej w 1691 roku kompanii Rautera, 10 maja 1692 roku otrzymał margrabia Brandenburgii Albrecht Fryderyk71. Formacje piechoty wróciły do rodzimych oddziałów. W ten sposób regimenty Dönhoffa, Barfusa, Heidena, Lottuma i Huttena, włącznie z batalionami znajdującymi się na froncie zachodnim, znowu składały się z dziesięciu kompanii, a Varenne’a z ośmiu. Trzy kompanie Dohny, które wróciły z Węgier, przeszły do regimentu Brandta. W zamian trzy kompanie tegoż regimentu stacjonujące w Piławie zostały przekazane następcy Brandta na stanowisku gubernatora tej twierdzy, generałowi-majorowi hrabiemu Dohnie. Oba te regimenty składały się odtąd z dziesięciu kompanii.

5. KAMPANIE 1691 I 1692 ROKU NA FRONCIE ZACHODNIM

W kampaniach z lat 1689 i 1690 elektor Fryderyk III osobiście dowodził armią brandenburską na froncie zachodnim. W 1691 roku przekazał dowództwo swoich wojsk feldmarszałkowi Heino Heinrichowi von Flemmingowi, który 16 kwietnia tego roku przeszedł na służbę brandenburską z Saksonii. W tym samym czasie Schöning został feldmarszałkiem armii saskiej. Flemming pochodził ze szlachty pomorskiej i służył przez długi czas Wielkiemu Elektorowi, aby później przejść do armii hanowerskiej. W 1681 roku wstąpił na służbę elektora Saksonii. Przez cały czas był jednak wasalem Brandenburgii. Fryderyk III już w 1690 roku zażądał jego powrotu, lecz później wyraził zgodę na uczestnictwo generała w kampanii tamtego roku w szeregach armii saskiej. 12 marca 1691 roku tytuł feldmarszałka otrzymał również Generalfeldzeugmeister Spaen, a ponieważ żyli jeszcze zarówno książę Anhalt, jak i Derfflinger, przez krótki czas w brandenburskiej armii było czterech feldmarszałków. Flemming został też następcą Schöninga jako gubernator Berlina i pułkownik elektorskiej gwardii pieszej. Dwa jej bataliony zostały jako „gwardia pruska” oddane pod rozkazy pułkownika Georga Abrahama von Arnima. Jeden z nich był wówczas na Zachodzie, drugi brał udział w kampanii na Węgrzech. Cztery pozostałe – dwa na froncie zachodnim, dwa w Berlinie – nazywano odtąd „gwardią marchijską”. Flemming otrzymał ponadto regiment jazdy należący dotąd do księcia Henryka Saskiego.

Niemal równocześnie z mianowaniem nowego naczelnego wodza zmienił się kierujący administracją wojskową generalny komisarz. Stojący na czele Generalnego Komisariatu Ernst von Grumbkow zmarł 26 grudnia 1690 roku. Jego miejsce zajął Daniel Ludolf von Danckelmann, jeden z wielu braci tajnego radcy Eberharda von Danckelmanna, cieszącego się w owym czasie nieograniczonym zaufaniem władcy pierwszego ministra brandenburskiego rządu. W 1695 roku otrzymał on tytuł nadprezydenta Tajnej Rady.

Kampania 1691 roku zaczęła się kolejnym, choć niewielkim podziałem armii. W czerwcu 1690 roku w reakcji na żądania Ludwika XIV dotyczące wydania mu sabaudzkich twierdz do sojuszu przeciwko Francji przystąpił książę Sabaudii Wiktor Amadeusz II. 18 sierpnia poniósł on z rąk generała-porucznika Catinata dotkliwą porażkę w bitwie pod Staffardą nad górnym Padem. Celem udzielenia mu pomocy do północnych Włoch udały się silne oddziały austriackie dowodzone przez kuzyna Wiktora Amadeusza, księcia Eugeniusza Sabaudzkiego. Pomoc wysłała także Bawaria, zaś Anglia wsparła sojuszników subsydiami. Elektor Fryderyk III oddał księciu Eugeniuszowi biorącą już udział w oblężeniu Bonn kompanię piemonckich waldensów oraz drugą, również utworzoną z religijnych emigrantów piemonckich i utrzymywaną do stycznia 1691 roku na koszt Brandenburgii72. W marcu pod rozkazy austriackiego wodza przeszedł francuski batalion Cournuauda, który po włączeniu do niego kompanii podpułkownika Etienne’a du Trossela z regimentu Varenne’a liczył teraz 590 żołnierzy.

Na początku 1691 roku król Wilhelm III Orański wrócił z Anglii, żeby swoim autorytetem poprawić współpracę wojskową koalicjantów. W zwołanym z jego inicjatywy pompatycznym zjeździe w Hadze uczestniczył elektor Fryderyk III. Zanim zebrani władcy zdążyli podjąć konkretne decyzje, armia francuska dowodzona osobiście przez króla Ludwika XIV pod koniec marca otoczyła przygraniczną twierdzę Mons kontrolującą drogę do Brukseli i będącą ważnym punktem dla zaopatrzenia wojska. Prowadzonymi w ścisłej tajemnicy przygotowywaniami do tej operacji kierował minister Louvois. Hiszpańską załogę Mons, do której należały dwa brandenburskie bataliony następcy tronu i Lottuma, zdołano wprawdzie w ostatniej chwili wzmocnić niderlandzką brygadą liczącą 7000-8000 ludzi, ale gubernator, książę de Berghes, w obliczu wrogo nastawionych do obrońców mieszczan po trzytygodniowym, kierowanym przez de Vaubana oblężeniu poddał twierdzę, zanim koalicjanci zdążyli przysłać odsiecz. 10 kwietnia garnizon z wojskowymi honorami opuścił miasto. Po zdobyciu twierdzy Ludwik XIV wrócił do Wersalu, a wojska obu stron powróciły na kwatery, czekając na porę roku bardziej sprzyjającą walkom.

Zgodnie z „koncertem z Maastricht” Brandenburgia na odsiecz Mons wysłała 6000 żołnierzy, którzy wzmocnieni z inicjatywy własnej elektora do 10 000 ludzi przeszli pod dowództwem Spaena na zachodni brzeg Mozy. Po upadku twierdzy 4000 z nich wróciło pod rozkazami generała-porucznika Briquemaulta z powrotem za Mozę, a cztery bataliony oraz jazda pozostały pod wodzą Spaena na życzenie króla Wilhelma III w Niderlandach Hiszpańskich i zajęły tymczasowe kwatery nad kanałem w Vilvoorde na północ od Brukseli. Jazda tego korpusu, licząca 2050 koni, przeszła na podstawie nowego traktatu z 15 maja 1691 roku na żołd hiszpański, dołączając do siedmiu batalionów stacjonujących już w twierdzach Brabancji na podstawie traktatu z 13 października 1690 roku. Tym samym na służbie hiszpańskiej było teraz w sumie 7000 Brandenburczyków73. Poza oddziałami na żołdzie holenderskim na froncie zachodnim było w tym czasie 20 batalionów, grands mousquetaires i grenadierzy konni oraz siedem regimentów rajtarów i cztery dragonów74. Ponieważ dokonane w zimie zaciągi nie dołączyły jeszcze do regimentów, w kraju przebywało 10 144 żołnierzy, w tym 3910 w Marchii Brandenburskiej, 2302 w Prusach, 1249 na Pomorzu, 774 w Magdeburgu, a reszta w prowincjach zachodnich. Na zatrzymanie w ojczyźnie tak znacznych wojsk wpływ miało zapewne dwuznaczne zachowanie Szwecji. Korpus generała Barfusa (6100 ludzi) maszerował właśnie w kierunku Węgier, a batalion Cournuauda do Włoch. Ten podział sił spowodował, że brandenburskie oręże nigdzie nie miało przewagi. Do osłony kraju między Mozą a Renem feldmarszałek Flemming miał tylko około 10 000 ludzi. Gdy w połowie maja marszałek Luksemburski zgromadził koło Kortrijk armię złożoną z 39 batalionów i 101 skwadronów i dotarł z nią aż do Halle, król Wilhelm III celem osłony Brukseli zabrał na południowy zachód od miasta angielsko-niderlandzką armię, do której dołączył mały korpus feldmarszałka Spaena. Francuska operacja miała jednak tylko odwrócić uwagę głównych sił przeciwnika od akcji, którą przeciwko Liège rozpoczęła znajdująca się między Dinant a Philippeville armia Boufflersa (20 batalionów i 61 skwadronów) w celu ukarania księcia-biskupa Jana Ludwika za przyłączenie się do wrogów Francji. Biskupimi wojskami dowodził generał-porucznik Albert Octave t’Serclaes hrabia de Tilly. Do załogi miasta należało sześć brandenburskich regimentów generała-majora Lübeke Ernsta von Schöninga75. 2 czerwca pod miastem, nie posiadającym żadnych nowoczesnych fortyfikacji, stanęli Francuzi i zaczęli kilkudniowe bombardowanie. Załoga złożona z 5000 piechurów oraz 3000 rajtarów i dragonów dzielnie się broniła, a ponieważ do Liège zbliżały się wojska brandenburskie Flemminga i korpus heski Feldzeugmeistra hrabiego Augusta zur Lippa, Francuzi 6 czerwca wycofali się w kierunku Dinant.

Zebrane z powodu francuskiej akcji sojusznicze wojska – 10 000 Brandenburczyków, 8000 Hesów i 3000 żołnierzy księcia-biskupa – pozostały tymczasowo na lewym brzegu Mozy w rejonie między Liège, Maastricht i Tongeren. Feldmarszałek Flemming z brandenburską piechotą kwaterował w okolicach Akwizgranu. Niedługo potem w kierunku Sambry ruszyła główna armia króla Anglii, aby zagrożeniem Dinant zmusić przeciwnika do opuszczenia Brabancji. 26 czerwca stanęła ona obozem na północny zachód od Namur, w pobliżu Gembloux. Tam poprowadził swoje oddziały również landgraf Hesji-Kassel Karol. Na żądanie króla do jego armii dołączyła większość brandenburskiej jazdy prowadzonej przez generała-porucznika du Hamela. Tym samym Wilhelm III miał do dyspozycji około 65 000 ludzi. Stojące do tej pory koło Akwizgranu oddziały Flemminga, około 14 000 ludzi z Brandenburgii, Hesji i Liège, pomaszerowały wzdłuż Mozy76. Zlecone landgrafowi Hesji-Kassel oblężenie Dinant nie doszło do skutku, bo w międzyczasie w stronę Sambry ruszyła także armia marszałka Luksemburskiego.

Po kilkutygodniowym zastoju, w czasie którego królewskie oddziały obozowały koło Gembloux, a francuskie na północny wschód od Maubeuge w okolicach Binche, obie armie w tym samym dniu (21 lipca) przekroczyły Sambrę: jedna poniżej Maubeuge, druga poniżej Charleroi. 4 sierpnia w okolicach Philippeville Boufflers połączył swoje siły z oddziałami marszałka Luksemburskiego, dzięki czemu miał teraz do dyspozycji 54 bataliony, 168 skwadronów i 80 dział77. Król Anglii w międzyczasie ściągnął do siebie korpus Flemminga. Jak wynika z szyku bojowego sojuszniczej armii głównej, składała się ona z 58 batalionów i 149 skwadronów i posiadała 50 dział. Korpus Flemminga tworzyło 15 batalionów i 12 skwadronów78. Te ogromne masy wojska w połowie sierpnia przez kilka dni stały naprzeciw siebie w okolicach Beaumont. Żadna ze stron nie zdecydowała się na rozpoczęcie decydującego starcia. Zresztą marszałek Luksemburski miał wyraźne polecenie z Paryża, że może szukać rozstrzygnięcia w walce tylko w przypadku szczególnie korzystnych okoliczności. Po wyczerpaniu się w okolicy paszy dla koni obie armie tego samego dnia (4 września) wróciły na północny brzeg Sambry. W następnych dniach obie strony manewrowały w okolicach na wschód od Tournai, nie staczając żadnych godnych uwagi starć. W połowie września Francuzi obozowali na północ od tego miasta w pobliżu Renaix, a sojusznicy na południe do rzeki Dendre na wschód od Leuze-en-Nainaut. Wydawało się, że kampania jest skończona. Król Wilhelm III opuścił flandryjski teatr wojny i udał się do Anglii. W jego zastępstwie naczelne dowództwo objął książę Waldeck. Prawe skrzydło obozu jego wojsk znajdowało się wtedy nad niewielką rzeczką Catoire wpadającą od południa do Dendre, której bagnisty brzeg ograniczał swobodę działania armii. 20 września Waldeck postanowił przenieść swoją armię na wschodni brzeg rzeczki i pomaszerował w kierunku Ath. Zanim jego lewe skrzydło zdołało zakończyć przeprawę, został niespodziewanie zaatakowany przez jazdę marszałka Luksemburskiego. Francuski dowódca opuścił Renaix w kierunku Hérinnes (na północ od Tournai) i osobiście poprowadził swoją jazdę w nocnym marszu przeciwko nieprzyjacielowi. Błyskotliwy atak Maison du Roi całkowicie zmieszał szyki holenderskich oddziałów, a także brandenburskich regimentów Spaena i Briquemaulta. Opór nieprzyjacielskiej jeździe, która w trakcie tego natarcia zdobyła wiele sztandarów, stawiły tylko dwa bataliony: holenderski i brandenburski (następcy tronu będący na żołdzie holenderskim i dowodzony przez podpułkownika Albrechta Conrada Fincka von Finckensteina), które dzielnie broniły przejść przez Catoire. Ta dotkliwa porażka pozostała jednak bez skutków. W październiku Francuzi wkroczyli do zachodniej Flandrii celem zajęcia zimowych kwater. Na spoczynek udała się również angielsko-holenderska armia. Feldmarszałek Flemming ze swoimi Brandenburczykami odłączył się od niej już na początku września, po powrocie koalicyjnych oddziałów na północny brzeg Sambry79. To samo zrobił landgraf Hesji-Kassel, który połączył swoje oddziały z brandenburskimi, obejmując ich naczelne dowództwo. Ta złożona z 18 batalionów i 41 skwadronów armia80 rozpoczęła jeszcze spod Namur akcję przeciwko Księstwu Luksemburga, głównie celem ściągnięcia tam kontrybucji. Osłaniający księstwo Boufflers wycofał się, dzięki czemu sojusznicy mogli bez walki dotrzeć aż do Marche-en-Famenne. Przeciwnik wysłał przeciwko nim swoją kawalerię, wskutek czego podczas odwrotu przez porośnięte lasami wzgórza północnych Ardenów doszło do zaciętych walk ariergardy. Z Liège sojusznicze formacje udały się w końcu na zimowe kwatery.

14 grudnia 1691 roku Brandenburgia odnowiła traktat z Hiszpanią. Na tej podstawie trzy regimenty rajtarów, jeden regiment dragonów i siedem batalionów (w sumie 7000 ludzi) pozostało przez następne sześć miesięcy we Flandrii i Brabancji, stacjonując w Gandawie, Ath i Namur81. Korpusem tym dowodził generał-major Johann Sigismund von Heiden. W innych podpisanych wtedy traktatach uregulowano kwestię oddania w razie zagrożenia do dyspozycji 6000 ludzi, którymi dowodził generał-porucznik Friedrich von Heiden, przyjęcie brandenburskich oddziałów do garnizonów Kolonii i Akwizgranu oraz zakwaterowanie ich na terytorium arcybiskupstwa Kolonii i w prowincji Limburg. W sumie między Renem a Mozą zimowało 14 batalionów, cztery regimenty rajtarów i trzy dragonów, czyli 13 410 ludzi.

* * *

Podczas przerwy w wojennych działaniach niemiecka kompania grands musquetaires została przekształcona przez pułkownika Dubislava Gneomara von Natzmera w złożony z dwóch kompanii skwadron gensdarmes stacjonujący w Magdeburgu i Halberstadt82. Ponieważ grenadierzy konni zostali jednocześnie również powiększeni do dwóch kompanii, oddziały „domu elektorskiego” od 1692 roku składały się z pieszej gwardii przybocznej (6 batalionów), trzech kompanii Garde du Corps (dotychczas gwardia trabantów – 396 ludzi włącznie z primaplana) oraz skwadronów grands musquetaires (100 ludzi), grenadierów (110) i gensdarmes (110). Garde du Corps pozostała przy dworze, a pozostałe trzy skwadrony aż do końca wojny były na froncie zachodnim.

Do ściągania przydzielonych Brandenburgii przez sojuszników kontrybucji w Księstwie Luksemburga utworzono 40-osobową kompanię wolontariuszy utrzymywaną z zasobów zajętych terenów83. Była ona podporządkowana generalnemu kwatermistrzowi Margasowi nadzorującemu ściąganie kontrybucji.

Z zakwaterowanego w Emden i Greetsiel batalionu marynarzy na podstawie traktatu z 27 lutego 1692 roku przekazano dwie kompanie Afrykańsko-Amerykańskiej Kompanii Handlowej „celem pełnienia służby na morzu i w jej fortach”. Właściwie od 1 września miały istnieć już tylko dwie, liczące po 150 ludzi kompanie marynarzy dowodzone przez pułkownika Theophila du Moulina, ale ostatecznie również dwie pozostałe były aż do maja 1693 roku w służbie elektora.

Na podstawie traktatu z 18 kwietnia 1692 roku Brandenburgia przekazała Danii za cenę 40 talarów za każdego żołnierza 1132 ludzi, którzy mieli uzupełnić szeregi znajdujących się we Flandrii formacji duńskich w służbie Anglii. Pochodzili oni z powstałych w grudniu 1690 roku 10 kompanii, które dotąd stacjonowały w kraju: po dwie z Kołobrzegu, Magdeburga i Lippstadt przekazane w Wesel duńskim komisarzom oraz cztery z Prus. Oddziały te przewieziono statkami z Piławy do Lubeki, skąd pomaszerowały do Glückstadt84.

* * *

W kampanii 1692 roku na froncie zachodnim uczestniczyły te same formacje będące na żołdzie hiszpańskim, co w roku poprzednim: 21 batalionów, 3 skwadrony przyboczne, 7 regimentów rajtarów i 3 dragonów85. Również tym razem przeciwnik uprzedził działania koalicjantów. Zanim król Wilhelm III i elektor Bawarii Maksymilian Emanuel, który niespodziewanie zastąpił Gastanagę na stanowisku gubernatora Niderlandów Hiszpańskich przyznanych mu w przeszłości prawem dziedzictwa86, zebrali swoje wojska, król Ludwik XIV pod koniec maja na czele silnej armii okrążył Namur. Prowadzone przez markiza de Vauban oblężenie osłaniała druga armia marszałka Luksemburskiego zajmująca pozycję na południe od rzeki Mehaigne87. Licząca 8280 ludzi załoga miasta składała się z 17 hiszpańskich i holenderskich batalionów. Wśród nich były będące na żołdzie hiszpańskim dwa brandenburskie bataliony margrabiego Karola i Alt-Holsztyn oraz cztery – przypuszczalnie margrabiego Filipa, margrabiego Karola, Spaena i Alt-Holsztyn – oddane do dyspozycji Holendrów. Hiszpański gubernator książę de Barbançon, którego doradcą był naczelny inżynier Niderlandów pułkownik baron Menno van Coehoorn, przekazał 5 czerwca przeciwnikowi miasto i wycofał się do cytadeli położonej na skale górującej nad zbiegiem Sambry i Mozy. Zebrana pod Louvain armia króla Anglii, do której należał będący na żołdzie hiszpańskim korpus generała-majora von Heidena (oprócz czterech batalionów należących do garnizonów Ath i Namur)88, połączyła się 5 czerwca koło Tirlemont z korpusem feldmarszałka Flemminga złożonym z 14 batalionów, gwardii przybocznej, 4 regimentów rajtarów i 3 regimentów dragonów (w sumie 13 000 - 14 000 ludzi), który przez Maastricht, Tongern i St. Trond przymaszerował z Akwizgranu. Oddziały hiszpańskie, brandenburskie i z Liège tworzyły prawe skrzydło, a Anglicy i Holendrzy corps de bataille oraz lewe skrzydło armii. 8 czerwca armia dotarła na południe od Villers do brzegów Mehaigne. Przez wąską, lecz głęboką rzekę wybudowano mosty. W czasie przygotowań do przeprawy przyboczny regiment dragonów stoczył 9 czerwca potyczkę ze stojącymi pod drugiej stronie rzeki Francuzami, w której wzięło udział także 9 armat brandenburskich. Wskutek intensywnych opadów deszczu poziom wody w Mehaigne tak bardzo się podniósł, że większość wybudowanych mostów została zerwana. Dodatkową przeszkodą w przejściu armii na drugą stronę był w dużej części bagnisty, porośnięty zaroślami i żywopłotami przeciwległy brzeg. Podczas zwołanej przez króla Anglii narady 15 czerwca prawie wszyscy dowódcy opowiedzieli się przeciwko zaatakowaniu wroga, argumentując, że z powodu niekorzystnych warunków terenowych „linia oddziałów musiałaby zostać przerwana, a w obliczu stojącego w szyku bojowym przeciwnika doprowadzenie jej ponownie do porządku byłoby niemożliwe”89. W rezultacie decyzji rady sojusznicza armia 17 czerwca pomaszerowała w górę rzeki do Grand Rosière. Równolegle do niej południowym brzegiem rzeki przemieszczały się oddziały przeciwnika. W trakcie kolejnej narady wojennej król oświadczył, że zamierza zaatakować tylko wzmocnionym prawym skrzydłem, czyli jedynie oddziałami brandenburskimi, gdyż ukształtowanie terenu w środku i na lewym skrzydle zajmowanej pozycji jest zbyt niekorzystne. Flemming, Barfus i Heiden zaproponowali zaatakowanie częścią posiadanych sił całej nieprzyjacielskiej armii będącej jeszcze w szyku kolumnowym albo przynajmniej identyczny udział wszystkich kontyngentów w tym ryzykownym przedsięwzięciu. Elektor Fryderyk III zdecydowanie poparł odrzucenie królewskiego planu, który oznaczyłby „stratę całej Naszej armii, od której zależy bezpieczeństwo Naszego państwa”, i złożył u króla Anglii skargę, gdy w Holandii i na wiedeńskim dworze zaczęto krytykować postawę jego generałów. W piśmie z 21 sierpnia król oświadczył oficjalnie, że brandenburscy dowódcy nad Mehaigne i wszędzie indziej zachowywali się „en hommes d’honneur et de courage” (jak ludzie honorowi i odważni).

22