Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy - Judith Herrin - ebook

Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy ebook

Herrin Judith

3,0

Opis

Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy przywraca do życia wczesne średniowiecze poprzez dzieje tego olśniewającego miasta.

402 r., gdy barbarzyńskie plemiona wtargnęły przez Alpy do Italii i zagroziły cesarskiemu dworowi w Mediolanie, młody Honoriusz podjął doniosłą decyzję o przeniesieniu stolicy do małego, łatwego do obrony miasta u ujścia Padu. Odtąd aż do 751 r. Rawenna była stolicą najpierw zachodniego cesarstwa rzymskiego, potem ogromnego królestwa Gota Teoderyka, a w końcu centrum bizantyńskiej władzy w Italii.

Judith Herrin pasjonująco opisuje, jak uczeni, prawnicy, medycy, rzemieślnicy, kosmologowie i duchowni ściągali do Rawenny, czyniąc z niej kulturalny i polityczny ośrodek promieniujący na całą północną Italię i Adriatyk. Śledząc życiorysy władców, kronikarzy i zwykłych ludzi, badaczka wyjaśnia, w jaki sposób miasto stało się miejscem spotkania kultur: greckiej, łacińskiej, chrześcijańskiej oraz barbarzyńskiej, i łącznikiem między Wschodem a Zachodem. Niniejsza książka prezentuje nowe spojrzenie na zmierzch Rzymu, najazdy Gotów i Longobardów, pojawienie się islamu i niszczące podziały w łonie chrześcijaństwa. Autorka przekonuje, że okres od V do VIII wieku nie powinien być postrzegany jako schyłkowy okres starożytności, lecz raczej, dzięki Bizancjum, jako czas wielkiej kreatywności — epoka „wczesnego chrześcijaństwa”. Były to stulecia, w których kształtowała się Europa.

Pałace Rawenny legły w gruzach, kościoły jednak przetrwały. W ich wnętrzach rywalizacja między katolickimi Rzymianami i wyznającymi arianizm Gotami zaowocowała niemającym sobie równych nagromadzeniem spektakularnych mozaik, z których wiele do dziś budzi zachwyt odwiedzających. Bogato zilustrowana specjalnie wykonanymi fotografiami, czerpiąca z najnowszych archeologicznych i dokumentarnych odkryć, Rawenna. Stolica imperium, tygiel Europy przywraca do życia wczesne średniowiecze poprzez dzieje tego olśniewającego miasta.

Znakomita, autorytatywna książka rzucająca snop światła na jedno z najważniejszych, najbardziej interesujących i najrzadziej badanych miast w dziejach Europy. Majstersztyk. - Peter Frankopan, mediewista, autor Pierwszej krucjaty i Jedwabnych szlaków.

Mistrzowskie dzieło jednej z naszych największych znawczyń dziejów Bizancjum i wczesnego chrześcijaństwa. Judith Herrin snuje opowieść, która jest zarazem porywająca, rzetelna naukowo i pełna uroczych detali dotyczących każdego elementu życia Rawenny. Ta książka wciąga. - David Freedberg, historyk sztuki, autor Potęgi wizerunków.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 760

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (2 oceny)
0
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Dla moich trzech A:

Ality, Ashy i Anthony’ego

And musing on Ravenna’s ancient name,

Duma­jąc nad Rawenny mia­nem,

I wat­ched the day till, mar­ked with wounds of flame.

Na dzień patrzy­łem, aż mie­dzia­nym

The turqu­oise sky to bur­ni­shed gold was tur­ned.

Odcie­niem tur­kus nieba bły­snął.

O how my heart with boy­ish pas­sion bur­ned,

Och, jak chło­pięcą się zachły­snął

When far away across the sedge and mere

Pod­nietą duch mój, gdy nad moczar

I saw that Holy City rising clear,

To mia­sto święte wzro­sło w oczach

Crow­ned with her crown of towers! – On and on

Z wie­życ dia­de­mem swo­ich lśnią­cym!

I gal­lo­ped, racing with the sit­ting sun,

Na prze­ścig z słoń­cem zacho­dzą­cym

And ere the crim­son after-glow was pas­sed.

Mkną­łem; nim w noc dał szkar­łat nura,

I stood within Ravenna’s walls at last!

Wresz­ciem w Rawenny sta­nął murach!

[…]

[…]

Adieu! Adieu! Yon silver lamp, the moon,

Adieu! W mie­siąca blask sre­brzy­sty,

Which turns our mid­ni­ght into per­fect noon,

Co pół­noc w dzień zamie­nia czy­sty,

Doth surely light thy towers, guar­ding well

Spo­wite baszty twe na straży,

Where Dante sle­eps, where Byron loved to dwell.

Gdzie Dante śpi i Byron marzył.

Oscar Wilde, Rawenna

przeł. Janusz Szcze­pań­ski

SPIS ILU­STRA­CJI

Złoty

soli­dus

Teo­do­zju­sza I. (Fot. © Dum­bar­ton Oaks, Byzan­tine Col­lec­tion, Washing­ton, DC./BZC.1948.17.866)

Złoty

soli­dus

Hono­riu­sza. (Fot. © Münzkabinett, Sta­atli­che Museen zu Ber­lin. Fot. Lutz-Jürgen Lübke/© 2020 Scala, Flo­rence/BPK, Ber­lin)

Złoty

soli­dus

Galli Pla­cy­dii. (Fot. © Dum­bar­ton Oaks, Byzan­tine Col­lec­tion, Washing­ton, DC./BZC.1948.17.932)

Złoty

soli­dus

Kon­stan­cju­sza. (Fot. © Dum­bar­ton Oaks, Byzan­tine Col­lec­tion, Washing­ton, DC./BZC.1948.17.930)

Złoty

soli­dus

Teo­do­zju­sza II. (Fot. Münzkabinett, Sta­atli­che Museen zu Ber­lin. Fot. Lutz-Jürgen Lübke/© 2020 Scala, Flo­rence/BPK, Ber­lin)

Mau­zo­leum Galli Pla­cy­dii, Rawenna. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika przed­sta­wia­jąca św. Waw­rzyńca, mau­zo­leum Galli Pla­cy­dii. (Fot. Kie­ran Dodds)

Kopuła mau­zo­leum Galli Pla­cy­dii. (Fot. Kie­ran Dodds)

Kopuła bap­ty­ste­rium Neona, Rawenna. (Fot. Kie­ran Dodds)

Kopuła bap­ty­ste­rium Arian, Rawenna. (Fot. Kie­ran Dodds)

Połu­dniowa ściana Sant’Apol­li­nare Nuovo, Rawenna. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika z wyobra­że­niem pałacu (Pala­tium), Sant’Apol­li­nare Nuovo. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika przed­sta­wia­jąca mia­sto Clas­sis z pier­ście­niem murów obron­nych, Sant’Apol­li­nare Nuovo. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika ze sceną uzdro­wie­nia para­li­tyka przez Chry­stusa, Sant’Apol-linare Nuovo. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika z przed­sta­wie­niem Ostat­niej Wie­cze­rzy, Sant’Apol­li­nare Nuovo. (Fot. Kie­ran Dodds)

Złoty potrójny

soli­dus

Teo­de­ryka. (Fot. Museo Nazio­nale Romano, Roma)

Mau­zo­leum Teo­de­ryka, Rawenna. (Fot. Kie­ran Dodds)

Złoty

tre­mis­sis

Romu­lusa Augu­stu­lusa. (Fot. Roma Numi­sma­tics)

Złoty

tre­mis­sis

wybity przez Odo­akra w imie­niu cesa­rza Zenona. (Fot. Ber­to­lami Fine Arts)

Srebrna ćwierć­si­li­kwa Ata­la­ryka. (Fot. Arte­mide Aste)

Brą­zowa moneta Teo­da­hada. (Fot. The Bar­ber Insti­tute of Fine Arts, Uni­ver­sity of Bir­ming­ham)

Srebrna pół­si­li­kwa Badu­ili/Totili. (Fot. © The Tru­stees of the Bri­tish Museum./1853, 0716.324)

Srebrna pół­si­li­kwa Witi­gesa. (Fot. Clas­si­cal Numi­sma­tic Group)

Stro­nica z 

Codex Argen­teus

. (Fot. Uppsala Uni­ver­sity Library./MS DG 1, fol. 99r)

Frag­ment

Rocz­nika raweń­skiego

. (Fot. Domsti­ft­bi­blio­thek, Mer­se­burg./Codex 202 verso)

Frag­ment

Rocz­nika raweń­skiego

. (Fot. Domsti­ft­bi­blio­thek, Mer­se­burg./ Codex 202 recto)

Kapi­tel z mono­gra­mem Teo­de­ryka, piazza del Popolo, Rawenna. (Fot. autorki)

Brą­zowa moneta war­to­ści 10

nummi

z per­so­ni­fi­ka­cją Rawenny. (Fot. Roma Numi­sma­tics)

Oło­wiana rura z akwe­duktu z inskryp­cją upa­mięt­nia­jącą Teo­de­ryka. (Fot. Museo Arche­olo­gico Nazio­nale, Ravenna. Prze­druk za zgodą Polo Muse­ale, Emi­lia Roma­gna)

Widok zewnętrzny bazy­liki San Vitale, Rawenna. (Fot. Inter­foto/Alamy)

Detal mozaiki w apsy­dzie z przed­sta­wie­niem biskupa Ekle­zju­sza pre­zen­tu­ją­cego Chry­stu­sowi model kościoła, San Vitale. (Fot. Clas­sic Image/Alamy)

Widok apsydy i wnę­trza kopuły, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Impost z mono­gra­mem biskupa Wik­tora, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Pokrywa sar­ko­fagu z epi­ta­fium egzar­chy Iza­aka, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Wcze­sno­chrze­ści­jań­ski sar­ko­fag wyko­rzy­stany powtór­nie jako gro­bo­wiec egzar­chy Iza­aka, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Tron arcy­bi­skupa Mak­sy­miana, wyko­nany z kości sło­nio­wej. (Fot. Museo Arci­ve­sco­vile, Ravenna)

Mozai­kowy panel przed­sta­wia­jący cesa­rza Justy­niana z orsza­kiem, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozai­kowy panel przed­sta­wia­jący cesa­rzową Teo­dorę z orsza­kiem, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Detal mozaiki w apsy­dzie z przed­sta­wie­niem Chry­stusa jako mło­dzieńca bez brody, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Detal mozaiki z łuku przed apsydą z przed­sta­wie­niem Chry­stusa jako doj­rza­łego bro­da­tego męż­czy­zny, San Vitale. (Fot. Kie­ran Dodds)

Złoty

soli­dus

Justy­niana II z wize­run­kiem mło­dzień­czego bez­bro­dego Chry­stusa. (Fot. The Bar­ber Insti­tute of Fine Arts, Uni­ver­sity of Bir­ming­ham)

Złoty

soli­dus

Justy­niana II z wize­run­kiem doj­rza­łego bro­da­tego Chry­stusa. (Fot. The Bar­ber Insti­tute of Fine Arts, Uni­ver­sity of Bir­ming­ham)

Apsyda bazy­liki biskupa Eufra­zju­sza w Paren­tium (Poreč), Chor­wa­cja. (Fot. John Elk III/Alamy)

Mozai­kowy panel ze sceną Nawie­dze­nia, bazy­lika Eufra­zju­sza. (Fot. Dusan Djor­dje­vic)

Kaplica Santa Maria For­mosa, Pula, Chor­wa­cja. (Fot. autorki)

Kopia tek­stu medyka Sym­pli­cju­sza z IX w. (Fot. © Vene­randa Biblio­teca Ambro­siana, Milano)

Złoty

soli­dus

cesa­rza Kon­stansa II i jego syna Kon­stan­tyna IV. (Fot. Cle­ve­land Museum of Art, Gift of Dr. Nor­man Zawor­ski./2012.22)

Pozo­sta­ło­ści hono­ro­wej kolumny Fokasa, Forum, Rzym (Fot. (

po lewej

) André de Mont­bard; (

po pra­wej

) Jeff Bon­dono/www.Jeff-Bon­dono.com)

Widok zewnętrzny bazy­liki Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Gior­gio Morara/Alamy)

Wnę­trze bazy­liki Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaiki w apsy­dzie, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika przed­sta­wia­jąca św. Sewera, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozaika przed­sta­wia­jąca biskupa Ursy­cyna, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Mozai­kowy panel ze sceną nada­nia

Pri­vi­le­gia

, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Oło­wiana pie­częć egzar­chy Teo­dora. (Fot. © Dum­bar­ton Oaks, Byzan­tine Col­lec­tion, Washing­ton, DC./BZS.1955.1.1181)

Manu­skrypt

Vitas Patrum

, sko­pio­wany w Rawen­nie przez nie­zna­nego skrybę, ok. 700 r. (Fot. Archi­vio arci­ve­sco­vile, Ravenna./Cod 4, fols. 5v-6r)

Ręka Boga, detal mozaiki w apsy­dzie, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Detal mozaiki z wyobra­że­niem raj­skiego ogrodu, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Wcze­sno­chrze­ści­jań­ski sar­ko­fag wyko­rzy­stany powtór­nie do pochówku arcy­bi­skupa Teo­dora, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Came­ra­photo Arte Vene­zia/Brid­ge­man Ima­ges)

Sar­ko­fag arcy­bi­skupa Feliksa, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Wiki­me­dia Cre­ative Com­mons/Sailko)

Sar­ko­fag arcy­bi­skupa Jana, poni­żej inskryp­cja odno­to­wu­jąca jego dary dla kościoła, Sant’Apol­li­nare in Classe. (Fot. Kie­ran Dodds)

Wnę­trze kaplicy pała­co­wej, kate­dra w Akwi­zgra­nie, Niemcy. (Fot. Wiki­me­dia Cre­ative Com­mons/Sailko)

Uwaga:

Spo­śród foto­gra­fii wyko­na­nych przez Kie­rana Dod­dsa nry 7–9, 32–35 i 37–40 zostały prze­dru­ko­wane za zgodą Opera di Reli­gione die­ce­zji Ravenna-Cervia; nry 10–15, 50–54, 57–58 oraz 61 zre­pro­du­ko­wano za zgodą Mini­ster­stwa Dzie­dzic­twa Naro­do­wego i Tury­styki, Dyrek­cji Regio­nal­nej Muzeów Emi­lii-Roma­nii.

UWAGA NA TEMAT NAZW WŁA­SNYCH

Czy­tel­nicy zauważą być może brak kon­se­kwen­cji w trans­li­te­ra­cji nazw wła­snych. Uży­wa­łam imion, które przy­jęły się w zan­gli­cy­zo­wa­nej [w wyd. pol. – spo­lsz­czo­nej (dop. tłum.] for­mie, na przy­kład cesa­rzy Kon­stan­tyna, Justy­niana, Leona i Mau­ry­cego, papieży Syl­we­stra, Jana i Grze­go­rza, oraz postaci takich jak Ariusz i Boecjusz. Tam gdzie nie ma ogól­nie przy­ję­tej angiel­skiej formy, odróż­nia­łam wład­ców Kon­stan­ty­no­pola i ich urzęd­ni­ków przez uży­cie formy grec­kiej, zakoń­czo­nej na -os, od tych dzia­ła­ją­cych na Zacho­dzie, iden­ty­fi­ko­wa­nych przez łaciń­ską koń­cówkę -us. Przy­kła­dem niech będzie patriar­cha Ana­sta­zjos i papież Ana­sta­zjusz.

Podob­nie w wypadku mniej zna­nych nazw miej­sco­wych uży­wa­łam, zarówno na mapach, jak i w tek­ście, pisowni wystę­pu­ją­cej w źró­dłach, doda­jąc w razie potrzeby nazwy współ­cze­sne. Jedne i dru­gie figu­rują w indek­sie, czy­tel­nik może więc odszu­kać daną miej­sco­wość po jej obec­nej nazwie.

Jeśli cho­dzi o tytuły i nazwy urzę­dów, przy­ta­czam je w postaci, jakiej uży­wano w owej epoce, doda­jąc w razie potrzeby defi­ni­cję. Tu rów­nież trans­li­te­ruję ter­miny zarówno grec­kie, jak i łaciń­skie, na przy­kład stra­te­gos i apo­cri­sia­rius. Oczy­wi­ście na prze­strzeni prze­szło czte­ry­stu lat poja­wiały się pewne odstęp­stwa od normy.

MAPY

SIŁY RYWA­LI­ZU­JĄCE W RAWEN­NIE

poli­tyczne

woj­skowe

kościelne

CESA­RZE Hono­riusz 395–15 VIII 423

Sty­li­chon 394–408

mm

Ursus ok. 399–13 IV 426

Jan,

nota­rius

IX 423–V 425

Kasty­nus 421–424

mm

Walen­ty­nian III 23 X 425–455

Piotr I 426–31 VII 451

cesa­rzowa Galla Pla­cy­dia 425–437 zm. 27 XI 450

Boni­fa­cjusz 432

mm

Aecjusz 433–454

mm

Fau­stus 437–438 i 442 pp

Neon ok. 451–11 II 473

Awi­tus 9 VII 455–17 X 457

Rycy­mer 457–472

mm

Majo­rian 28 XII 457–2 VIII 461

Libiusz Sewer 19 XI 461–14 XI 465

Ante­miusz 12 IV 467–11 VII 472

Gli­ce­riusz 3 III 473–24 VI 474

Eks­u­pe­ran­cjusz ok. 473–22 V 477

Juliusz Nepos VI 474–28 VIII 475

Romu­lus Augu­stu­lus 31 X 475–23 VIII 476

KRÓ­LO­WIE Odo­aker 23 VIII 476–1 III 493

Bazy­liusz 483 pp

Jan I 477–5 V 494

Teo­de­ryk 1 III 493–30 VIII 526

Libe­riusz 493–500 pp

Kasjo­dor 503–507 pp

Piotr II 494–3 XII 519/520

Decjusz 507–511 pp

Fau­stus 509–512 pp

Albi­nus 512–513 pp

Opi­lion przed 524 pp

Aure­lian zm. 26 V 521

Abun­dan­cjusz 526–26 V 527 pp

Ata­la­ryk 526–2 X 534

Ekle­zjusz 522–27 VII 532

Johan­nes przed 527 pp

Awie­nus 527–528 pp

kró­lowa Ama­la­sunta 31 VIII 526–535 z Teo­da­ha­dem XI 534–XI 536

Ursy­cyn 533–5 IX 536

Witi­ges XI 536–V 540

Fide­lis 537–538 pp

Wik­tor 537–544

Repa­ra­tus 538–15 II 539 pp

Ata­na­zjusz 539–542 pp

Ildi­bald 540–541

Beli­za­riusz 540 krótko pp

Era­ryk 541

Totila/Badu­ila 541–VI 552

Mak­sy­mi­nus 542 pp

Mak­sy­mian 14 X 546–22 II 557

Teja VII 552–553

CESA­RZE Justy­nian I V 540–565

Narses 552–568 pp

Antioch 554 pp

Aure­lian w Rawen­nie 552–557

Pam­fro­niusz 557–557/559 pp

Agnel­lus 27 VI 557–1 VIII 570

Justyn II 565–578

Lon­gi­nus ok. 568–572 pp

Piotr III 15 IX 570–16 VIII 578

Syzy­niusz ok. 575 w Suzie

mm

Badu­ariusz 575–577

kouro­pa­la­tes

zięć Justyna II

Tybe­riusz II 578–582

Jan II Rzy­mia­nin 22 XI 578–11 I 595

Mau­ry­cjusz 582–602

EGZAR­CHO­WIE Decjusz ok. 584

Sma­rag­dus ok. 585–589

vir pra­ecel­sus exar­chus

Julian 589?

Roman 589–596

Mary­nian 595–606

Jerzy 591–25 X 593 pp

Grze­gorz 595 pp

Jan 598 pp

Kali­nik 596–603

patri­cius et exar­chus

Jan (pie­częć)

Teo­pempt (pie­częć)

Aka­ta­fro­niusz (pie­częć)

Jan (pie­częć)

Fokas 602–610

Sma­rag­dus 603–608

exar­chus Ita­liae

Jan III 607–613/625?

Hera­kliusz 610–641

Focjusz ?608–613

Jan I ?615–616 zamor­do­wany

Jan IV ?613/625–630

Eleu­te­riusz, eunuch 616–619

zbun­to­wał się i zgi­nął z rąk żoł­nie­rzy raweń­skiej armii w Lucioli

Grze­gorz 619–625

patri­cius Roma­no­rum

Izaak 625–643

Bonus 631–25 VIII 642/648

Kon­stans II 641–668

Teo­dor Kalio­pas 643–645

Mau­rus 642/649–671

Pla­ton ok. 645

Olim­pios 649–653

Teo­dor Kalio­pas 653–?666

Grze­gorz II ?–1 III 666

Mau­rus zm. 671

Kon­stan­tyn IV 668–685

Teo­dor II 678–687

Repa­ra­tus 671–30 VII 677

Ana­sta­zjos ok. 650–700 (pie­częć)

Teo­dor 677–18 I 691/692

Teo­cha­ri­stos (pie­częć)

Justy­nian II 685–695

Jan II Pla­tyn 678–?701 zamor­do­wany

Damian 692–12 III 707/708

Leon­cjusz II 695–698

Tybe­riusz III Apsi­mar 698–705

Teo­fi­lakt 701–705

Justy­nian II (dru­gie pano­wa­nie) 705–711

Jan III ok. 705–710?

Feliks 25 III 708–25 XI 723/725

Jan Rizo­ko­pos 710–711

Euty­chios 711–713

Fili­pi­kos 711–713

Ana­sta­zjusz II 713–715

Scho­la­styk 713–?

Ste­fan ok. 700–750 (pie­częć)

Teo­do­zjusz III 715–717

Leon III 717–741

Paweł patry­cjusz 723–726

Jan V 723/725–744

Euty­chios 727–751

Kon­stan­tyn V 741–775

KRÓ­LO­WIE LON­GO­BARDZCY Liut­prand 727/728–744

papież Zacha­riasz 3 XII 741–15 III 752

Ser­giusz ?744/748–25 VIII 769

Aistulf 751–756

papież Ste­fan II 26 III 752–26 IV 757

Pepin, król Fran­ków, pierw­sza kam­pa­nia w Ita­lii, 755, prze­ka­za­nie Rawenny papie­żowi Ste­fa­nowi II, pokój w Trevi. Druga kam­pa­nia 756, potwier­dze­nie dona­cji

Dezy­de­riusz 756–774

papież Paweł I 29 V 757–28 VI 767

papież Ste­fan III 7 VIII 768–24 I 772

774 Karol anek­tuje kró­le­stwo Ita­lii i odtąd Rawenną rzą­dzą praw­do­po­dob­nie mia­no­wani przez niego diu­ko­wie

WŁADCY FRAN­KIJ­SCY Karol 774–814

papież Hadrian I 9 II 772–26 XII 795

arcy­bi­skup Leon ok. 770–14 II 777/778

Karol/cesarz Leon IV 774–780

Jan VI ok. 777–24 VII 784

Karol/Kon­stan­tyn VI 780–797

Gra­tio­sus ok. 786–23 II 788/789

cesa­rzowa Irena 780–802

Wale­riusz 789–29 I 801/810

cesarz Karol Wielki 800–814

Mar­cin ok. 801/810–818

Ber­nard, syn Pepina 813–818

papież Leon III 27 XII 795–12 VI 816

Ludwik Pobożny 28 VI 814–20 VI 840

papież Pas­cha­lis 817–824

Lotar król Ita­lii 817–844

papież Grze­gorz II 828–844

Petro­naks ok. 818–837

Lotar cesarz 840–855

Ludwik II 844–876

papież Ser­giusz II 844–847

Jerzy ok. 837–846

mm magi­ster mili­tum

pp pre­fekt pre­to­rium

Wiele dat jest jedy­nie domy­słami; czę­sto daty śmierci bisku­pów podane na ich gro­bow­cach są naj­bar­dziej jed­no­znacz­nymi wska­zów­kami, choć nie zawsze bywają zgodne ze świa­dec­twami lite­rac­kimi.

WPRO­WA­DZE­NIE

Gdy w 1943 roku alianc­kie siły przy­go­to­wy­wały się do inwa­zji i oku­pa­cji Włoch, Bry­tyj­ski Depar­ta­ment Wywiadu Mary­narki Wojen­nej zapla­no­wał wyda­nie czte­rech pod­ręcz­ni­ków „do wyłącz­nego użytku osób w służ­bie Jego Kró­lew­skiej Mości”, zawie­ra­ją­cych wyczer­pu­jące opisy wszel­kich aspek­tów tego kraju. Pierw­szy – liczący sześć­set stron – tom został opu­bli­ko­wany w lutym 1944 roku, pięć mie­sięcy po pierw­szym lądo­wa­niu; pełen wykre­sów i map na wkład­kach, opi­suje on topo­gra­fię wybrzeży i poszcze­gól­nych regio­nów Włoch. Dwa kolejne obszer­nie oma­wiają histo­rię, zalud­nie­nie, drogi, linie kole­jowe, rol­nic­two i prze­mysł tego kraju. Ostatni, 750-stro­ni­cowy tom, wydany w grud­niu 1945 roku, opi­suje suchym, dro­bia­zgo­wym języ­kiem sie­dem­dzie­siąt śród­lą­do­wych i czter­dzie­ści osiem nad­mor­skich miast kraju. Opis Rawenny, nie­wiel­kiej mie­ściny na adria­tyc­kim wybrzeżu pół­noc­nych Włoch, roz­po­czyna się kate­go­rycz­nym stwier­dze­niem: „Jako ośro­dek wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej sztuki Rawenna nie ma sobie rów­nych”.

Lecz do czasu, kiedy ów tom ujrzał świa­tło dzienne, wiele czę­ści mia­sta leżało w gru­zach, a nie­które z jego nie­zrów­na­nych dzieł wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej sztuki zostały znisz­czone w trak­cie pięć­dzie­się­ciu dwóch alianc­kich nalo­tów bom­bo­wych. W sierp­niu 1944 roku bazy­lika św. Jana Ewan­ge­li­sty została uni­ce­stwiona przez bomby prze­zna­czone dla dworca i ota­cza­ją­cych go torów kole­jo­wych. Owa świą­ty­nia z połowy V wieku była deko­ro­wana mozai­kami. Te na posadzce prze­pa­dły już pod­czas prze­bu­dowy kościoła w XVII wieku. W roku 1944 cały budy­nek obró­cił się w rumo­wi­sko1.

Jeśli ni­gdy nie odwie­dzi­li­ście Rawenny, omi­nęło was nie­sa­mo­wite doświad­cze­nie, wyjąt­kowa przy­jem­ność, którą niniej­sza książka stara się prze­ka­zać. Roz­po­czy­nam swoją opo­wieść o jej nie­zwy­kłej roli i zna­cze­niu ponu­rym hoł­dem dla tych nie­daw­nych znisz­czeń, ponie­waż to wła­śnie z nich wysnuła się nić, która dopro­wa­dziła do powsta­nia tego stu­dium.

Włosi są jed­nymi z naj­zna­ko­mit­szych kon­ser­wa­to­rów sztuki na świe­cie. Zaraz po zakoń­cze­niu wojny przy­stą­pili do restau­ro­wa­nia uni­ka­to­wych zabyt­ków Rawenny. Aby zdo­być fun­du­sze na ten cel i na nowo oży­wić ruch tury­styczny, przy­go­to­wano wystawę z repro­duk­cjami jej naj­bar­dziej olśnie­wa­ją­cych mozaik, która w latach pięć­dzie­sią­tych XX wieku obje­chała Paryż, Lon­dyn i Nowy Jork. Gdy zawi­tała do Anglii, moja matka, pra­cu­jąca wów­czas jako lekarka medy­cyny ogól­nej, wybrała się, żeby ją obej­rzeć.

Parę lat póź­niej posta­no­wiła odwie­dzić Wło­chy i poka­zać je mnie jako nasto­latce. W roku 1959 zaje­cha­ły­śmy do Rawenny od pół­nocy, żeby zoba­czyć mozaiki, które fascy­no­wały ją od czasu wystawy. Pamię­tam dokład­nie, że mignęło nam w oddali opac­two Pom­posa, z dzwon­nicą z czer­wo­nej cegły jarzącą się w świe­tle zacho­dzą­cego słońca. W samym mie­ście nie­za­tarte wra­że­nie zro­biło na mnie mau­zo­leum Galli Pla­cy­dii z mozai­ko­wym gwiaź­dzi­stym nie­bem zawie­szo­nym nad piją­cymi z fon­tann gołę­biami i jele­niami oraz fascy­nu­ją­cymi geo­me­trycz­nymi wzo­rami, które pokry­wały każdy z wspie­ra­ją­cych kopułę łuków. Było upalne lato i jedze­nie fig z pro­sciutto w chłod­nej restau­ra­cji wyda­wało mi się bar­dziej pocią­ga­jące niż oglą­da­nie mozaik. Ale ziarno cie­ka­wo­ści zostało zasiane, a wido­kówka z por­tre­tem cesa­rzo­wej Teo­dory z kościoła San Vitale towa­rzy­szyła mi, kiedy wyjeż­dża­łam na stu­dia.

Podobno czę­sto wspo­mi­na­łam tę wizytę. Czter­dzie­ści lat póź­niej, gdy byli­śmy na waka­cjach w Toska­nii, mój part­ner spra­wił mi nie­spo­dziankę, zapi­su­jąc nas na roz­sze­rzoną cało­dniową wycieczkę, żeby móc zoba­czyć, co mnie tak zachwy­ciło. Orzeź­wiona i pod­eks­cy­to­wana inten­syw­nym, skon­den­so­wa­nym spa­ce­rem po naj­waż­niej­szych zabyt­kach Rawenny, kupi­łam miej­scowe prze­wod­niki i przy­go­to­wa­łam się na drogę powrotną. Gdy tkwi­li­śmy w nie­koń­czą­cym się korku pod Bolo­nią, coraz bar­dziej iry­to­wało mnie, że żadna z tych ksią­żek nie wyja­śnia nale­ży­cie, skąd w ogóle wzięło się tu tak nie­zwy­kłe nagro­ma­dze­nie wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej sztuki i jakim cudem dotrwało do naszych cza­sów.

Tak więc pomysł tej książki wykluł się w zato­rze dro­go­wym w postaci podwój­nego pyta­nia: jak wytłu­ma­czyć, dla­czego nie­zrów­nane mozaiki Rawenny powstały i czemu zawdzię­czają swoje prze­trwa­nie. Zachętą było też silne prze­ko­na­nie, że potra­fię bez więk­szego trudu roz­strzy­gnąć te kwe­stie. Mówi się, że dostrzec pro­blem można tak naprawdę dopiero wtedy, gdy jest się już zdol­nym go roz­wią­zać, i w jakiś spo­sób czu­łam, być może nie­skrom­nie, że tak wła­śnie jest w tym przy­padku. W pierw­szej książce, The For­ma­tion of Chri­sten­dom, prze­kro­jowo oma­wia­łam świat śród­ziem­no­mor­ski i wie­dzia­łam już, jak wielką rolę ode­grali w nim Goci, któ­rzy zbu­do­wali jedną z naj­waż­niej­szych bazy­lik Rawenny. Druga książka, Krwawe cesa­rzowe, poka­zy­wała, jak trzy kobiety poło­żyły kres iko­no­kla­zmowi, i mia­łam wła­śnie zebrać swoje eseje na temat roli kobiet w Bizan­cjum w tomie Unri­val­led Influ­ence. Wie­rzy­łam, że dosko­nale potra­fię oce­nić zna­cze­nie cesa­rzo­wej Galli Pla­cy­dii oraz doce­nić impo­nu­jącą oso­bo­wość Teo­dory, żony cesa­rza Justy­niana I. Poza tym u szczytu swo­ich wpły­wów Rawenna była wyraź­nie bizan­tyń­skim mia­stem. Książka, którą mia­łam wkrótce wydać dru­kiem, Bizan­cjum: Nie­zwy­kłe dzie­dzic­two śre­dnio­wiecz­nego impe­rium, kry­sta­li­zo­wała moje twier­dze­nie, że dale­kie od krę­tac­twa, sztyw­nej hie­rar­chii i mani­pu­la­tor­stwa – co suge­ruje słowo „bizan­tyń­ski” użyte jako wyświech­tana kry­tyka – Bizan­cjum prze­trwało od 330 do 1453 roku za sprawą swej nie­sa­mo­wi­tej pręż­no­ści i wiary w sie­bie. Źró­dłem tej siły była cechu­jąca je tro­ista kom­bi­na­cja rzym­skiego prawa i spraw­no­ści woj­sko­wej, grec­kiego wykształ­ce­nia i kul­tury oraz chrze­ści­jań­skiej wiary i moral­no­ści. Dowo­dem na to, jak wyka­zy­wa­łam, była wital­ność jego pery­fe­ryj­nych miast, które – gdy w 1204 roku sto­lica padła łupem najeźdź­ców – natych­miast same prze­jęły rolę ośrod­ków bizan­tyń­skiego życia. Był to temat, który zgłę­bia­łam przez wiele lat w ese­jach zebra­nych w książce Mar­gins and Metro­po­lis, i nie­za­prze­czal­nie odno­sił się on do Rawenny jako wysu­nię­tej pla­cówki Kon­stan­ty­no­pola.

Ceną tej prze­sad­nej ufno­ści we wła­sne siły było dzie­więć lat badań! Musia­łam pra­co­wać z obcymi dla mnie łaciń­skimi doku­men­tami na papi­ru­sie i zma­gać się z naukową, a nie tylko potoczną włosz­czy­zną. Prze­dzie­ra­łam się przez histo­rię aż nazbyt bogatą w syn­te­tyczne opra­co­wa­nia na temat upadku Zachodu, a nie­do­strze­ga­jącą roz­kwitu i zna­cze­nia Rawenny. Musia­łam zapo­znać się z zupeł­nie nowym gro­nem postaci, sta­ra­jąc się nie mylić leka­rza Agnel­lusa z bisku­pem Agnel­lu­sem i dzie­jo­pi­sem Agnel­lu­sem. Zawę­dro­wa­łam do pięk­nej biblio­teki miej­skiej Rawenny, gdzie w kli­ma­ty­zo­wa­nej gablo­cie, jako inspi­ra­cja dla czy­tel­ni­ków, prze­cho­wy­wane są pamiątki po Dan­tem (został tam wygnany z Flo­ren­cji). Podró­żo­wa­łam starą rzym­ską drogą, via Fla­mi­nia, aby spraw­dzić, jak poko­nuje ona Ape­niny, impo­nu­jący krę­go­słup Włoch, który zarówno łączył, jak i roz­dzie­lał Rawennę i Rzym; zba­da­łam inne, woj­skowe drogi, z któ­rych korzy­stał Beli­za­riusz, bizan­tyń­ski wódz z VI wieku. Odtwo­rzy­łam moż­li­wie naj­do­kład­niej szlak, jakim Teo­de­ryk, gocki król, który wywarł tak donio­sły wpływ na dzieje Rawenny, podą­żał przez pół­nocne Bał­kany nad brzegi Soczy, gdzie roz­gro­mił swego rywala Odo­akra i skąd ruszył dalej na pod­bój Ita­lii oraz znacz­nej czę­ści połu­dnio­wej Galii. Pod­czas tej wyprawy mia­łam też spo­sob­ność podzi­wiać lon­go­bardz­kie skarby prze­cho­wy­wane w Civi­dale: nie tylko chrze­ści­jań­skie posągi, pła­sko­rzeźby i malo­wi­dła, ale także przedchrze­ści­jań­skie dary gro­bowe ze złota i gra­na­tów. Dzięki wspa­nia­ło­myśl­no­ści czte­rech raweń­skich żegla­rzy prze­pły­nę­łam, gnana rześ­kim wia­trem, na drugą stronę Adria­tyku w ramach eks­pe­ry­mentu mają­cego spraw­dzić, czy łatwo byłoby mozai­ka­rzom z Rawenny pra­co­wać w Parenzo (Poreč w dzi­siej­szej Chor­wa­cji). Widzia­łam na wła­sne oczy skrzące się mozaiki w tam­tej­szej bazy­lice biskupa Eufra­zju­sza, tak ści­śle powią­zane z zabyt­kami Rawenny (jedne i dru­gie zostały wyko­nane w VI wieku).

Były to bar­dzo przy­jemne bada­nia, a wyło­niły się z nich trzy szcze­gól­nie trudne kwe­stie, które można okre­ślić w skró­cie jako sta­ro­daw­ność, per­spek­tywę i loka­li­za­cję. Ta pierw­sza jest dość oczy­wi­sta. Kiedy wyobra­żamy sobie podróż do pół­noc­nych Włoch, aby podzi­wiać olśnie­wa­jące dzieła sztuki, mamy na myśli czter­na­sto- i pięt­na­sto­wieczny rene­sans: od sie­neń­skich fre­sków z wyobra­że­niem dobrych i złych rzą­dów, wyko­na­nych w latach trzy­dzie­stych XIV wieku, po Ostat­nią Wie­cze­rzę Leonarda z lat dzie­więć­dzie­sią­tych XV stu­le­cia. Lecz szczy­towy okres arty­stycz­nego roz­kwitu Rawenny przy­pa­dał nie­mal tysiąc lat wcze­śniej. Świa­dec­twa histo­ryczne z tej epoki zacho­wały się tylko we frag­men­tach. Nie­zwy­kle trudno usta­lić, jak żyli wtedy ludzie. Świec­kie pałace, w któ­rych prze­cho­wy­wano archiwa pań­stwowe, same popa­dły w ruinę, trak­to­wane jako kamie­nio­łomy, roze­brane dla pozy­ska­nia budulca. Te nędzne resztki, które oca­lały, już dawno przy­kryła zie­mia, a nie­mal wszyst­kie doku­menty obró­ciły się w pył. Cza­sem, jak na pokusę, zacho­wała się jakaś nie­kom­pletna i bar­dzo stron­ni­cza rela­cja, taka jak uni­ka­towy poczet bisku­pów Rawenny pióra Agnel­lusa, miej­sco­wego dzie­jo­pisa z IX wieku.

Pro­stą miarą utra­co­nej wie­dzy jest mil­cze­nie na temat rze­mieśl­ni­ków – męż­czyzn, a być może także kobiet i dzieci – któ­rzy two­rzyli mozaiki Rawenny. Wiemy jedy­nie, że kiedy cesarz Dio­kle­cjan w 301 roku pró­bo­wał usta­lić mak­sy­malne ceny w całym impe­rium rzym­skim, jego edykt prze­wi­dy­wał dla mozai­ka­rzy zdo­bią­cych ściany wyna­gro­dze­nie iden­tyczne jak dla wytwór­ców mar­mu­ro­wych posa­dzek i okła­dzin ścien­nych – znacz­nie niż­sze niż por­tre­ci­stów i mala­rzy fre­sków, ale wyż­sze niż twór­ców mozaik pod­ło­go­wych, cie­śli i mura­rzy. Możemy wyobra­zić sobie, że musiały ist­nieć całe rody spe­cja­li­zu­jące się w wyro­bie, sprze­daży, a następ­nie spa­ja­niu barw­nych kostek, szki­co­wa­niu ory­gi­nal­nych scen i por­tre­tów, obli­cza­niu powtó­rzeń wzo­rów na bor­diu­rach, two­rzące gil­die w mia­stach całego sta­ro­żyt­nego świata i być może wędru­jące od zle­ce­nia w jed­nej miej­sco­wo­ści do następ­nej lukra­tyw­nej oka­zji. Wiemy, że od dzi­siej­szej Sewilli po Bej­rut, od Wiel­kiej Bry­ta­nii po Afrykę Pół­nocną, na wszyst­kich wyspach Morza Śród­ziem­nego od Bale­arów po Sycy­lię i Cypr oraz we wszyst­kich więk­szych mia­stach impe­rium rzym­skiego roz­le­głe powierzch­nie posa­dzek i nie­zli­czone ściany ozda­biane były mozai­ko­wymi wyobra­że­niami bogów, sta­ro­żyt­nych mitów, wszel­kich gatun­ków zwie­rząt, pta­ków i ryb, scen życia codzien­nego, a nawet resz­tek po wystaw­nych ucztach. Nie znamy jed­nak imie­nia ani jed­nej osoby, która pra­co­wała przy zachwy­ca­ją­cych mozai­kach Rawenny.

Choć mozaika jest pod­sta­wową tech­niką nie­zrów­na­nej wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej sztuki Rawenny, jej funk­cja i siła oddzia­ły­wa­nia nie spro­wa­dza się do czy­stej este­tyki. Została ona użyta w nowa­tor­ski i spe­cy­ficzny spo­sób, który odróż­nia ją od antycz­nego pier­wo­wzoru. Zamiast mozai­ko­wych posa­dzek, które zdo­biły każdą więk­szą willę rzym­skiego świata, ogni­skiem uwagi stały się apsydy i ściany kościo­łów. Kolejną zmianą było zastą­pie­nie bia­łego tła lśnią­cym zło­tem, które w nie­po­wta­rzalny spo­sób odbija świa­tło. Od IV wieku, kiedy to cesa­rze tacy jak Kon­stan­tyn I i jego matka Helena patro­no­wali budo­wie nowych kościo­łów w Jero­zo­li­mie, Sta­rym Rzy­mie i Nowym Rzy­mie – Kon­stan­tynopolu, złoto zostało powią­zane z kul­tem chrze­ści­jań­skim. Sta­no­wiło to ewo­lu­cję prze­ję­tej w spadku po sta­ro­żyt­no­ści sztuki mozai­kar­skiej, jed­nak bar­dzo nie­wielu wykwa­li­fi­ko­wa­nych mozai­ka­rzy z tego okresu sygno­wało swoje dzieła. Ano­ni­mo­wość twór­ców raweń­skich mozaik jest sama w sobie symp­to­mem ogrom­nych luk w naszej wie­dzy o tej epoce.

Druga trud­ność wynika z tego, jak postrze­gany jest okres roz­kwitu i wpły­wów Rawenny. Ten szcze­gólny, mniej wię­cej 350-letni etap jej dzie­jów, od roku 402 do 751, jest dziś okre­ślany powszech­nie mia­nem „póź­nego antyku”, który wyło­nił się ze sta­ro­żyt­nego świata grecko-rzym­skiego przed wyraź­nie odrębną cywi­li­za­cją śre­dnio­wie­cza. Książką, która bar­dziej niż cokol­wiek innego ukształ­to­wała nasze współ­cze­sne wyobra­że­nie o owych cza­sach, jest Świat póź­nego antyku Petera Browna, o stro­ni­cach kipią­cych zaraź­liwą żywio­ło­wo­ścią, która cha­rak­te­ry­zuje jego pisar­stwo i przy­wraca tę jedyną w swoim rodzaju epokę do życia. Należę do licz­nego grona histo­ry­ków, na któ­rych praca ta wywarła głę­boki wpływ. W trak­cie pisa­nia tej książki zaczę­łam jed­nak wąt­pić, czy ter­min „późny antyk” jest odpo­wiedni, gdyż suge­ruje on, że był to okres upadku i skost­nie­nia. W miarę jak zagłę­bia­łam się w dzieje Rawenny, apo­lo­ge­tyczna wymowa tego ter­minu wyda­wała mi się coraz bar­dziej nie­sto­sowna, gdyż jest to jedno z nie­licz­nych ówcze­snych miast Zachodu, które nie doświad­czyły ogól­nego zała­ma­nia tak wyraź­nie widocz­nego w wielu innych.

W swej zna­ko­mi­tej książce z 1971 roku Brown pod­kre­ślał także inno­wa­cje tej epoki – od indy­wi­du­al­nej kre­atyw­no­ści, któ­rej przy­kła­dem jest pierw­sza auto­bio­gra­fia (Wyzna­nia św. Augu­styna), po kody­fi­ka­cję prawa rzym­skiego, stwo­rze­nie chrze­ści­jań­skiego prawa kano­nicz­nego oraz erup­cję islamu, która przy­nio­sła w efek­cie trój­po­dział regionu śród­ziem­no­mor­skiego – będące jed­nymi z pod­wa­lin naszego współ­cze­snego świata. Od pro­ce­dury wyboru papieży po sfor­mu­ło­wa­nie sto­so­wa­nej do dziś rachuby czasu – kryła ona w sobie zalążki ery nowo­żyt­nej. A jed­nak okre­śle­nie „późny antyk” zakłada, że powin­ni­śmy porów­ny­wać ten okres z dniami świet­no­ści kla­sycz­nej Gre­cji i Rzymu, zamiast widzieć w nim przede wszyst­kim czas wiel­kich prze­mian: pewna inskryp­cja z połowy V wieku z Rawenny głosi: „Ustąp, dawne imię, ustąp, sta­ro­ści, przed nowym!”. Sta­ra­łam się więc zastą­pić nie­uchron­nie zwró­coną ku prze­szło­ści per­spek­tywę „póź­nego antyku” ter­mi­nem „wcze­sne chrze­ści­jań­stwo”, który wybiega ku świeżo schry­stia­ni­zo­wa­nemu światu poszu­ku­ją­cemu nowych form orga­ni­za­cyj­nych.

Co istotne, sta­ro­żyt­ność była pogań­ska, pod­czas gdy od zało­że­nia Kon­stan­ty­no­pola w roku 330 cesar­stwo kon­se­kwent­nie zmie­rzało ku chry­stia­ni­za­cji. I doty­czyło to nie tylko obszaru w gra­ni­cach impe­rium. Obcy, tak zwani „bar­ba­rzyńcy”, także uzna­wali chrze­ści­jań­ską obiet­nicę wiecz­nego życia w zaświa­tach za pocią­ga­jącą i się nawra­cali. W całym świe­cie śród­ziem­no­mor­skim i poza jego obrę­bem ludzie deba­to­wali nad tym, co to zna­czy być chrze­ści­ja­ni­nem. Pro­ces ten nabrał jesz­cze więk­szego zna­cze­nia po naro­dzi­nach islamu i głę­bo­kich podzia­łach w kwe­stii roli ikon, które były ich ubocz­nym skut­kiem.

Od samego początku, a zwłasz­cza od czasu kon­wer­sji Gotów, wcze­sne chrze­ści­jań­stwo cha­rak­te­ry­zo­wały spory na temat natury czło­wie­czeń­stwa Chry­stusa przed­sta­wio­nego w opo­wie­ściach ewan­ge­licz­nych – Dobrej Nowi­nie, która zde­fi­nio­wała credo potęgi i wła­dzy. Nic podob­nego nie wystę­po­wało w sta­ro­żyt­no­ści. Nie­któ­rzy z czwar­to­wiecz­nych chrze­ści­jań­skich cesa­rzy wie­rzyli, zupeł­nie roz­sąd­nie, że jeśli Chry­stus był Synem Boga, to musiał naro­dzić się póź­niej niż Ojciec, musiał być odrębny od Niego i, w tym sen­sie, pod­rzędny wobec Niego. Takie poglądy zostały sfor­mu­ło­wane przez dia­kona Ariu­sza w Alek­san­drii na początku IV wieku. Kiedy Goci przy­jęli chrze­ści­jań­stwo, przy­swo­ili je sobie w tej wła­śnie for­mie, zgod­nej z wiarą domi­nu­jącą wśród ówcze­snych cesa­rzy z Kon­stan­ty­no­pola. Ich wytrwa­nie w aria­ni­zmie, jak zoba­czymy, dopro­wa­dziło do podziału, któ­rego wpływ utrzy­my­wał się przez całe stu­le­cia. Póź­niej także islam nawią­zał do sporu o czło­wie­czeń­stwo Chry­stusa, gdyż ewi­dent­nie czcił tego samego Boga, ale uzna­wał Jezusa za jed­nego z głów­nych pro­ro­ków, nie za boskiego syna.

Aria­nizm został wyparty przez pogląd, który z cza­sem zyskał powszechną akcep­ta­cję, mówiący, że Bóg Ojciec, jego Syn oraz Duch Święty dzielą wszy­scy to samo pocho­dze­nie i sub­stan­cję. Jed­nak teo­lo­giczne spory na temat Trójcy i czło­wie­czeń­stwa Chry­stusa w dal­szym ciągu zakłó­cały jed­ność chrze­ści­jań­stwa, a w VIII wieku dopro­wa­dziły do kry­zysu, gdy nie­któ­rzy z zachod­nich przy­wód­ców kościel­nych dodali do wyzna­nia wiary frazę „i od Syna” (filio­que). Ponie­waż sfor­mu­ło­wa­nie pod­staw wiary, zatwier­dzone w poło­wie V wieku na sobo­rze chal­ce­doń­skim, stwier­dzało, że Duch Święty pocho­dzi „od Ojca”, doda­tek w postaci tego małego słówka filio­que został odrzu­cony na Wscho­dzie i odtąd stał się sym­bo­lem schi­zmy, roz­łamu mię­dzy grec­kim pra­wo­sła­wiem a rzym­skim kato­li­cy­zmem.

Sto­su­jąc ter­min „wcze­sne chrze­ści­jań­stwo”, nie chcę jed­nakże wysu­wać na pierw­szy plan tego rodzaju kwe­stii dok­try­nal­nych. Cho­dzi mi raczej o scha­rak­te­ry­zo­wa­nie okresu, który roz­po­czął się w IV wieku, kiedy chrze­ści­jań­stwo stało się reli­gią domi­nu­jącą. Począw­szy od 380 roku było ono siłą defi­niu­jącą spra­wo­wa­nie wła­dzy, a także zor­ga­ni­zo­waną metodą sze­rze­nia poczu­cia wspól­noty i inte­gro­wa­nia gospo­darki. Dało licz­nym ludom świata śród­ziem­no­mor­skiego, czę­sto mówią­cym róż­nymi języ­kami i wal­czą­cym z przy­by­szami, któ­rzy mimo wszystko uwa­żali się za chrze­ści­jan, wspólną wiarę w życie poza­gro­bowe oraz pasję poszu­ki­wa­nia naj­lep­szych spo­so­bów, by na nie zasłu­żyć. Była to nie tyle cywi­li­za­cja „póź­no­rzym­ska”, ile rodzący się nowy świat, z całą zuchwa­ło­ścią i cha­osem wła­ści­wym wiel­kim zmia­nom. Nie­zrów­nane osią­gnię­cia Rawenny mają sens jedy­nie oce­niane na tym tle. Aby prze­ka­zać żywot­ność i ener­gię tego pro­cesu, podzie­li­łam każdą z dzie­wię­ciu czę­ści tej książki (które z grub­sza obej­mują kolejne pół­wie­cza) na krót­kie roz­działy i gdy tylko było to moż­liwe, ziden­ty­fi­ko­wa­łam w ich tytu­łach klu­czową postać: męż­czy­znę lub kobietę. Wśród raweń­skich budow­ni­czych wcze­snego chrze­ści­jań­stwa zna­leźli się kró­lo­wie i biskupi, żoł­nie­rze i kupcy, lekarz, kosmo­graf, a nawet dzie­jo­pis.

Innym aspek­tem tej epoki, do któ­rego okre­śle­nie „wcze­sne chrze­ści­jań­stwo” przy­staje znacz­nie lepiej niż „późny antyk”, jest rola Bizan­cjum. Na prze­strzeni IV i V wieku nowy ośro­dek cesar­skiej wła­dzy w Rawen­nie roz­wi­jał się rów­no­le­gle z chrze­ści­jań­ską wła­dzą jej biskupa, w miarę jak przy­wódcy kościelni we wszyst­kich zachod­nich pro­win­cjach rzym­skiego świata przej­mo­wali funk­cje admi­ni­stra­cyjne. Wszy­scy oni czer­pali także ze spu­ści­zny rezy­du­ją­cych w Kon­stan­ty­no­polu cesa­rzy, będą­cej wybit­nym doko­na­niem póź­nego cesar­stwa rzym­skiego. Sto­lica Kon­stan­tyna I w Nowym Rzy­mie wciąż jesz­cze wio­dła prym w świe­cie śród­ziem­no­mor­skim, zapew­nia­jąc prze­wod­nic­two w kwe­stiach praw­nych, spo­rach dyplo­ma­tycz­nych, nego­cja­cjach poli­tycz­nych i pro­ble­mach teo­lo­gicz­nych. Stu­le­cia te upły­wały pod zna­kiem hege­mo­nii Kon­stan­ty­no­pola i miało to wyraźny wpływ na roz­wój tego, co dziś nazy­wamy Wło­chami.

Jed­no­cze­śnie w zachod­nich regio­nach impe­rium poja­wiła się nowa siła, łącząca bar­ba­rzyń­ską ener­gię i walecz­ność z rzym­skimi doko­na­niami mili­tar­nymi, archi­tek­to­nicz­nymi i praw­nymi oraz z chrze­ści­jań­ską wiarą i orga­ni­za­cją, two­rząc sze­roko roz­prze­strze­nioną, ale nie­sta­bilną mie­szankę. Z cza­sem stała się ona spe­cy­ficz­nie łaciń­skim żywio­łem, który pomię­dzy 400 a 600 rokiem ogar­nął całą Ita­lię i Afrykę Pół­nocną, zysku­jąc tam wła­sną auto­no­mię oraz sferę wpły­wów. Rawenna była jed­nym z miast, które ucie­le­śniały i wspie­rały jej roz­wój, zwłasz­cza pod dłu­gim pano­wa­niem Teo­de­ryka, goc­kiego króla poli­gloty wykształ­co­nego na bizan­tyń­skim dwo­rze i ukształ­to­wa­nego przez tam­tej­sze postawy. Jego deter­mi­na­cja była fun­da­men­talna dla zin­te­gro­wa­nia „bar­ba­rzyń­skich” i „rzym­skich” ele­men­tów w potężną nową syn­tezę.

W tych przej­ścio­wych stu­le­ciach Rawenna nie tylko wytwo­rzyła jedne z naj­bar­dziej wyra­fi­no­wa­nych i zachwy­ca­ją­cych dzieł sztuki, ale uczest­ni­czyła też w for­mo­wa­niu się tego, co osta­tecz­nie miało się stać „Zacho­dem”. Klu­czową rolę w poja­wie­niu się w Ita­lii roz­ma­itych insty­tu­cji ode­grał Kon­stan­ty­no­pol, co czę­sto umyka uwa­dze zachod­nich histo­ry­ków śre­dnio­wie­cza.

Trze­cia trud­ność bie­rze się ze spe­cy­ficz­nego cha­rak­teru wpły­wów Rawenny. Był on nie tyle kształ­tu­jący, ile kształ­to­wany. Kiedy Sty­li­chon i młody cesarz Hono­riusz (395–423) posta­no­wili prze­nieść sto­licę do tego mia­sta, Ala­ryk, budzący grozę wódz goc­kich wojsk, przedarł się wła­śnie przez alpej­skie gra­nice Ita­lii i masze­ro­wał na Medio­lan – sie­dzibę cesar­skiej admi­ni­stra­cji. Mury Medio­lanu były zbyt dłu­gie, by sku­tecz­nie go bro­nić, pod­czas gdy poło­że­nie Rawenny wśród bagien, jezior i dopły­wów ujścia Padu zapew­niało jej natu­ralną ochronę, wzmac­nianą dodat­kowo przez solidne for­ty­fi­ka­cje; miała ona też, poprzez pobli­ski port Clas­sis (dzi­siej­sze Classe), bez­po­średni dostęp do Kon­stan­ty­no­pola oraz do zaso­bów kupiec­kich ośrod­ków wschod­niej czę­ści Morza Śród­ziem­nego. Było to genialne posu­nię­cie stra­te­giczne. Prawa wydane w Rawen­nie w grud­niu 402 roku odno­to­wują począt­kową fazę tej prze­pro­wadzki, która uczy­niła ją nową sto­licą.

Mia­sto było już słynne za sprawą swego portu w Clas­sis, gdzie kilka wie­ków wcze­śniej Juliusz Cezar zamie­rzał ulo­ko­wać bazę dla rzym­skiej floty ope­ru­ją­cej we wschod­nim regio­nie Morza Śród­ziem­nego. To z tego wła­śnie miej­sca w 49 roku p.n.e. Cezar wyru­szył na Rzym i kilka kilo­me­trów na połu­dnie stąd prze­kro­czył Rubi­kon, co do dziś pozo­staje sym­bo­lem nie­od­wra­cal­nej decy­zji. Dwa­dzie­ścia dwa lata póź­niej jego cio­teczny wnuk August zało­żył bazy rzym­skiej floty wojen­nej w Rawen­nie na wschod­nim wybrzeżu Ita­lii oraz w Mise­num na zacho­dzie, pod­le­ga­jące pre­fek­tom pre­to­ria­nów. Nadał też swoje imię kana­łowi, który prze­ci­nał wschod­nią część mia­sta: Fossa Augu­sta. Port, sztucz­nie zbu­do­wany w lagu­nie, z fun­da­men­tami opar­tymi na palach, mógł pomie­ścić 250 okrę­tów. Clas­sis stało się wiel­kim ośrod­kiem mor­skim peł­nym szkut­ni­ków, żegla­rzy, wio­śla­rzy i wytwór­ców żagli, któ­rych pomniki nagrobne uwiecz­niły ich kunszt. Z Rawenną łączył je kanał, który pozwa­lał stat­kom cumo­wać w pobliżu mia­sta, mię­dzy por­tem a mia­stem zaś wyro­sła z cza­sem kolejna osada o nazwie Ceza­rea. Ów zespół osie­dli stał się w ten spo­sób bez­pieczną aglo­me­ra­cją miej­ską z dostę­pem do Adria­tyku i łącz­no­ścią mor­ską z Kon­stan­ty­no­po­lem.

Rawenna, podob­nie jak Wene­cja w póź­niej­szych wie­kach, została zbu­do­wana na piasz­czy­stych łachach i drew­nia­nych palach, z mostami nad licz­nymi kana­łami, które prze­pły­wały przez mia­sto i opa­sy­wały je dookoła. Miała wszyst­kie ele­menty skła­dowe typo­wego rzym­skiego mia­sta – gma­chy publiczne, obiekty roz­ryw­kowe, świą­ty­nie, a póź­niej kościoły – roz­rzu­cone po bagni­stym tere­nie mię­dzy dwoma dopły­wami Padu: Padenną i Lamisą. Teraz cały ogromny apa­rat pań­stwowy, woj­sko, kupcy i uczeni podą­żyli w ślad za cesa­rzem do nowej sto­licy. Instynkt Sty­li­chona go nie zawiódł . Rawenna stała się prak­tycz­nie nie­moż­li­wym do zdo­by­cia ośrod­kiem, czę­sto oble­ga­nym, ale rzadko wzię­tym siłą, i prze­kształ­ciła się w sto­łeczne mia­sto pełne impo­nu­ją­cych budowli pysz­nie zdo­bio­nych zgod­nie z gustem epoki.

Jed­nakże zna­cze­nie mia­sta wyni­kało z jego poło­że­nia. Sta­no­wiło ono, par excel­lence, cen­trum łącz­no­ści. Potężne siły, które podzie­liły region śród­ziem­no­mor­ski i miały ufor­mo­wać nowe osie­dle w zachod­niej czę­ści rzym­skiego świata, zostały wyzwo­lone, skon­cen­tro­wane i po czę­ści zde­fi­nio­wane wła­śnie przez nie. Jego histo­ria nie jest więc po pro­stu histo­rią mia­sta, jego wład­ców i stylu życia jego miesz­kań­ców. Jest także znacz­nie szer­szym opi­sem przy­cią­ga­nych przez nie odle­głych potęg, które miały uczy­nić Rawennę tyglem Europy.

1

RAWENNA ZOSTAJE STO­LICĄ CESAR­STWA ZACHODU

W stu­le­ciach przed przy­ję­ciem przez Rzym chrze­ści­jań­stwa jako reli­gii pań­stwo­wej Wieczne Mia­sto sta­no­wiło sym­bol domi­na­cji nad świa­tem, narzu­co­nej przez ener­gicz­nych wodzów i spraw­nych admi­ni­stra­to­rów. W obrę­bie jego potęż­nych murów obron­nych, na jego słyn­nych uli­cach, pośród jego oka­za­łych gma­chów publicz­nych cesa­rze obwiesz­czali swoje zwy­cię­stwa nad wład­cami odle­głych krain poprzez pochody trium­falne, posągi i inskryp­cje. Rzym­ski senat upa­mięt­niał te demon­stra­cje potęgi, a lud­ność mia­sta tłum­nie uczest­ni­czyła w fetach – istot­nym ele­men­cie cesar­skiej poli­tyki „chleba i igrzysk”. Cesar­ski dwór, rezy­du­jący w wiel­kim pałacu na Pala­ty­nie, roz­pa­try­wał apele o roz­są­dze­nie spo­rów, raporty woj­skowe, zezna­nia podat­kowe i wie­ści z gra­nic, pod­czas gdy kapłani poszcze­gól­nych świą­tyń poprzez ofiary i modły zapew­niali impe­rium wspar­cie bogów. To do Rzymu przy­by­wali ambitni mło­dzi ludzie, uta­len­to­wani poeci, rzeź­bia­rze, kupcy, najemni żoł­nie­rze i akto­rzy, aby zabie­gać o mece­nat rzym­skich patry­cju­szy i zbić for­tunę. Mia­sto sta­no­wiło cen­trum zna­nego świata, do któ­rego pro­wa­dziły wszyst­kie drogi.

Jed­nakże w III wieku n.e. prze­stało ono być stałą rezy­den­cją wład­ców. Coraz więk­sza liczba cesa­rzy wywo­dzą­cych się z krę­gów woj­sko­wych obie­rała na swoją sie­dzibę inne, waż­niej­sze stra­te­gicz­nie mia­sta, a w ślad za cesa­rzem siłą rze­czy prze­no­sił się tam także dwór i część admi­ni­stra­cji. W sta­rej sto­licy senat w dal­szym ciągu wyzna­czał pre­fekta do zarzą­dza­nia mia­stem i dbał o zapew­nie­nie dostaw zboża dla jego lud­no­ści. Pierw­szego dnia każ­dego roku powie­rzał naj­wyż­szy zaszczyt, kon­su­lat, dwóm wska­za­nym przez cesa­rza oso­bom, któ­rych nazwi­skami ozna­czano rok, co było pod­stawą sys­temu dato­wa­nia. Od kon­su­lów ocze­ki­wano także finan­so­wa­nia wystaw­nych roz­ry­wek publicz­nych: wyści­gów koni i rydwa­nów, walk dzi­kich zwie­rząt oraz wystę­pów tan­ce­rzy, mimów i akro­ba­tów. Choć senat pozo­sta­wał domeną patry­cju­szow­skich rodów, któ­rych grun­tow­nie wykształ­ceni syno­wie od wie­ków zarzą­dzali pro­win­cjami, dowo­dzili armiami i stali na straży prawa, pozba­wie­nie Rzymu rangi jedy­nego ośrodka impe­rium stwo­rzyło nowy styl cesar­skich rzą­dów: bar­dziej sku­piony na bez­pie­czeń­stwie gra­nic, wzro­ście sku­tecz­no­ści bojo­wej i zwięk­szaniu zaso­bów pozwa­la­ją­cych odpie­rać najazdy. Wyraźny prze­łom sta­no­wiły rządy Dio­kle­cjana (284–305) nio­sące zmiany, które zapo­cząt­ko­wały nową epokę. W tym wła­śnie okre­sie Rawenna wkro­czyła na drogę wio­dącą od skrom­nych począt­ków do roli sto­licy impe­rium.

REFORMY DIO­KLE­CJANA

Dio­kle­cjan był dowódcą woj­sko­wym z Dal­ma­cji, który w 284 roku został okrzyk­nięty cesa­rzem przez swych żoł­nie­rzy i posta­wił sobie za cel odwró­ce­nie upadku gospo­dar­czego i poli­tycz­nego okre­śla­nego przez współ­cze­snych histo­ry­ków jako „kry­zys III wieku”2. Zaczął od wzmoc­nie­nia pół­noc­nych gra­nic impe­rium, zagro­żo­nych przez Sar­ma­tów i Ger­ma­nów, i od zre­or­ga­ni­zo­wa­nia jego admi­ni­stra­cji. W 286 roku wyko­nał rady­kalny krok, prze­no­sząc cesar­ski dwór z Rzymu do Medio­lanu i powo­łu­jąc towa­rzy­sza z woj­ska, Mak­sy­miana, na współ­ce­sa­rza, któ­remu pod­le­gać miała zachod­nia część impe­rium. Wła­sną sto­licą uczy­nił Niko­me­dię (dzi­siej­szy Izmit w pół­nocno-zachod­niej Tur­cji), mia­sto, z któ­rego mógł sku­tecz­niej chro­nić impe­rium przed groźbą per­skiej inwa­zji. Kon­ty­nu­acją pierw­szego podziału wła­dzy cesar­skiej było mia­no­wa­nie w 293 roku dwóch niż­szych rangą cesa­rzy, zwa­nych ceza­rami, któ­rzy po okre­ślo­nym cza­sie mieli odzie­dzi­czyć peł­nię wła­dzy. W ten spo­sób Dio­kle­cjan pró­bo­wał wpro­wa­dzić sys­tem płyn­nej suk­ce­sji, który miał zapo­biec woj­nom wywo­ły­wa­nym czę­sto przez rywali do cesar­skiej god­no­ści.

Pod­czas gdy dwaj cesa­rze wzno­sili pałace i gma­chy admi­ni­stra­cyjne w swych nowych sto­li­cach, Niko­me­dii i Medio­la­nie, dwaj ceza­ro­wie zało­żyli swoje dwory w bazach bli­żej gra­nic: Antio­chii w pół­noc­nej Syrii i Tre­wi­rze na Zacho­dzie. Wyko­rzy­sty­wano także inne ośrodki, takie jak Ser­dyka (dzi­siej­sza Sofia w Buł­ga­rii) i Tesa­lo­nika (dziś Salo­niki w Gre­cji), two­rząc nowe „impe­rialne” sto­lice, które sym­bo­li­zo­wały zasięg i potęgę rzym­skiej wła­dzy z dala od Ita­lii. Główne drogi wio­dące z Medio­lanu do Europy Środ­ko­wej i na Wschód, a także poprzez Alpy na pół­noc i na zachód, for­mo­wały cią­żący bar­dziej ku pół­nocy sys­tem komu­ni­ka­cyjny, który czę­ściowo zastą­pił cen­tralną pozy­cję Rzymu. W latach 337–402 cesa­rze od Kon­stan­cju­sza II po Hono­riu­sza rezy­do­wali naj­chęt­niej w Medio­la­nie, a dwo­rza­nie i urzęd­nicy cesar­scy budo­wali tam sobie ele­ganc­kie wille3.

Wpro­wa­dzo­nym przez Dio­kle­cjana czte­ro­oso­bo­wym rzą­dom – „tetrar­chii” – mają­cym w zamie­rze­niu wzmoc­nić kon­trolę nad gra­ni­cami bar­dzo odle­głymi od Rzymu towa­rzy­szyły rady­kalne reformy cesar­skiej wła­dzy. Admi­ni­stra­cja cywilna została oddzie­lona od woj­sko­wej i zre­struk­tu­ry­zo­wana pod kątem uspraw­nie­nia poboru podat­ków. Budo­wano for­ty­fi­ka­cje, wytwór­nie oręża oraz drogi, wpro­wa­dzono też podatki w for­mie dostaw żyw­no­ści dla lokal­nych wojsk – wszystko to, mając na wzglę­dzie suk­cesy mili­tarne. Wiele pro­win­cji podzie­lono na mniej­sze jed­nostki z odrębną hie­rar­chią urzęd­ni­czą, na któ­rej czele stali namiest­nik oraz otrzy­mu­jący stałą gażę sędzia. W ramach tych zmian w roku 297 Rawenna została sto­licą pro­win­cji Fla­mi­nia, nad­brzeż­nego rejonu pół­nocno-wschod­niej Ita­lii.

Dziś Dio­kle­cjan jest pamię­tany głów­nie za prze­śla­do­wa­nia chrze­ści­jan w latach 303–311 oraz próbę ujed­no­li­ce­nia cen w całym impe­rium edyk­tem z roku 301. Żadne z tych posu­nięć nie przy­nio­sło pożą­da­nego skutku i oba zostały cof­nięte przez jego póź­niej­szego następcę, Kon­stan­tyna. Jego olbrzymi pałac w Spli­cie świad­czy o mega­lo­mań­skiej ambi­cji, która kazała mu też przy­jąć per­skie insy­gnia wła­dzy, takie jak korona i spe­cy­ficzny cesar­ski strój oraz cere­mo­niał wyma­ga­jący od gości pada­nia na twarz przed jego tro­nem4. Choć on i jego współ­władca Mak­sy­mian zgod­nie z pla­nem abdy­ko­wali w roku 305, poko­jowy trans­fer wła­dzy oka­zał się mrzonką. Woj­sko czę­sto odma­wiało zaak­cep­to­wa­nia wyzna­czo­nego następcy i wyno­siło do god­no­ści cesar­skiej wła­snych dowód­ców. Jed­nym z nich był Kon­stan­tyn I, obwo­łany cesa­rzem przez swych żoł­nie­rzy w Yorku w roku 306. Toczył walki na całym obsza­rze rzym­skiego świata, eli­mi­nu­jąc wszyst­kich rywali, póki w roku 324 nie został jedy­nym władcą.

INNO­WA­CJE KON­STAN­TYNA I

W roku 330 Kon­stan­tyn zało­żył nową sto­licę we wschod­niej czę­ści impe­rium rzym­skiego, nada­jąc jej wła­sne imię, Kon­stan­tynopol – mia­sto Kon­stan­tyna – i chrze­ści­jań­ską toż­sa­mość. Jesz­cze przed koń­cem IV wieku zaczęto okre­ślać ją jako sie­dzibę wła­dzy (basi­leu­ousa) albo Kró­lową Miast, basi­lis ton poleon lub basi­lissa polis. Na znak sza­cunku dla wiary chrze­ści­jań­skiej Kon­stan­tyn fun­do­wał także wiel­kie kościoły w cen­trach waż­niej­szych miast, zwo­ły­wał bisku­pów na sobory, któ­rym prze­wod­ni­czył, i wyda­wał doty­czące chrze­ści­jan prze­pisy, które zostały włą­czone do praw obo­wią­zu­ją­cych w impe­rium. Cesarz przy­znał chrze­ści­janom swo­bodę wyzna­nia i usta­bi­li­zo­wał ceny przez bicie god­nej zaufa­nia zło­tej monety. Świa­dec­twa jego aktyw­no­ści budow­la­nej zacho­wały się w Tre­wi­rze, który roz­wi­nął się w impo­nu­jąco ufor­ty­fi­ko­wany ośro­dek, przez ponad sto lat, do roku 395, bro­niący nad­reń­skiej gra­nicy impe­rium. Kon­stan­tyn wybu­do­wał tam potężną bazy­likę, łaź­nie i pałac ozdo­biony fre­skami, dziś pie­czo­ło­wi­cie odre­stau­ro­wa­nymi. Ze swo­jej nowej sto­licy nad Bos­fo­rem uczy­nił Nowy Rzym – okre­śle­nie to było zarówno nawią­za­niem, jak i wyzwa­niem wobec Wiecz­nego Mia­sta. Choć stare patry­cju­szow­skie rody, które two­rzyły senat, pozo­stały odpo­wie­dzialne za codzienne funk­cjo­no­wa­nie, repu­bli­kań­skie tra­dy­cje i poli­te­istyczne kulty Sta­rego Rzymu, ich potęga stop­niowo sła­bła, Kon­stan­tyn bowiem powo­łał senat w nowej sto­licy.

W jakiej mie­rze Kon­stan­tyn przy­jął wiarę chrze­ści­jań­ską, jest sprawą sporną. Choć chrze­ści­jań­scy auto­rzy wzo­rem Euze­biu­sza utrzy­my­wali, że do jego kon­wer­sji doszło przed bitwą przy moście Mul­wij­skim nie­opo­dal Rzymu w roku 312, Kon­stan­tyn w dal­szym ciągu pro­mo­wał kult osoby cesar­skiej oraz wybra­nych pogań­skich bogów. Jed­nakże rok póź­niej, dekre­tem zna­nym jako edykt medio­lań­ski, przy­znał chrze­ści­jań­stwu te same przy­wi­leje co innym kul­tom, wyma­ga­jąc tylko, by jego wyznawcy, jak wszyst­kie pozo­stałe grupy, modlili się do swego boga o pomyśl­ność i triumf impe­rium rzym­skiego. Choć chrze­ści­ja­nie sta­no­wili mniej­szość i by­naj­mniej nie byli zjed­no­czeni, patro­nat cesa­rza pozwo­lił im wysu­nąć się na pierw­szy plan, czego uko­ro­no­wa­niem był sobór, który odbył się w Nicei [gr. Nikea, ob. Iznik w Tur­cji] w roku 325. Cesarz zwo­łał wszyst­kich bisku­pów impe­rium rzym­skiego, pole­ca­jąc im usta­le­nie defi­ni­cji wiary chrze­ści­jań­skiej – credo – oraz roz­strzy­gnię­cie kwe­stii dys­cy­pli­nar­nych doty­czą­cych ducho­wień­stwa. Zgro­ma­dze­nie to uznało dok­tryny opra­co­wane przez Ariu­sza, dia­kona z Alek­san­drii, za nie­pra­wo­wierne i here­tyc­kie. Prze­szło ono do histo­rii jako pierw­szy sobór powszechny, a jego usta­le­nia stały się nicej­skim wyzna­niem wiary, któ­rego zwo­len­nicy mogą być okre­ślani mia­nem kato­li­ków (gr. kato­li­kos – powszechny).

Kon­stan­tyn roz­wią­zał gwar­dię pre­to­riań­ską Rzymu, która wystą­piła prze­ciwko niemu przy moście Mul­wij­skim, i zbu­do­wał w mie­ście kilka waż­nych kościo­łów; ofia­ro­wał jego bisku­powi potężną bazy­likę, prze­kształ­coną póź­niej w Pałac Late­rań­ski, jego matka zaś, cesa­rzowa Helena, fun­do­wała podobne budowle w Jero­zo­li­mie, Betle­jem i Rzy­mie5. Na łożu śmierci Kon­stan­tyn popro­sił biskupa Niko­me­dii o chrzest i jako pierw­szy cesarz rzym­ski został pocho­wany według chrze­ści­jań­skiego obrządku w sar­ko­fagu w mau­zo­leum, które zbu­do­wał dla sie­bie i swo­jej rodziny – rotun­dzie przy­le­ga­ją­cej do kościoła Świę­tych Apo­sto­łów w Kon­stan­tynopolu6. Gdy zmarł w 337 roku, jego syno­wie wal­czyli mię­dzy sobą o pozy­cję jedy­nego władcy, stop­niowo jed­nak doko­nał się fak­tyczny podział impe­rium, w któ­rym wyż­szy rangą cesarz, rezy­du­jący w Kon­stan­ty­no­polu, z reguły powo­ły­wał młod­szego władcę, któ­remu powie­rzał rządy na Zacho­dzie7.

Na prze­strzeni IV wieku rów­no­waga mię­dzy obiema czę­ściami rzym­skiego świata sta­wała się coraz bar­dziej kru­cha. Pod rzą­dami dyna­stii kon­stan­tyń­skiej pre­stiż nowej sto­licy, Kon­stan­ty­no­pola, rósł, pod­czas gdy Rzym pod­upa­dał; zaal­pej­skie zachod­nie pro­win­cje pozo­sta­wały uboż­sze niż Wschód, gdzie rządy spra­wo­wano sku­tecz­niej. Po śmierci cesa­rza Juliana w 363 roku wła­dzę w impe­rium prze­jęli woj­skowi. Rok póź­niej Walen­ty­nian, dowódca z Pano­nii na zachod­nich Bał­ka­nach, został obwo­łany cesa­rzem przez naj­wyż­szych ofi­ce­rów i urzęd­ni­ków cywil­nych i wyniósł do rangi współcesa­rza młod­szego brata Walensa. Obaj nowi władcy zmu­szeni byli zma­gać się z zagro­że­niami mili­tar­nymi, które zapro­wa­dziły Walen­ty­niana do Tre­wiru, a póź­niej do Medio­lanu, pod­czas gdy Walens osiadł w Antio­chii, by zająć się Per­sami. Obaj byli chrze­ści­ja­nami, acz­kol­wiek Walens fawo­ry­zo­wał arian.

TEO­LO­GIA ARIU­SZA

Mimo sfor­mu­ło­wa­nia w 325 roku nicej­skiego wyzna­nia wiary, które miało być odma­wiane pod­czas każ­dej mszy, Kon­stan­ty­nowi nie udało się zakoń­czyć sporu wokół aria­ni­zmu. Nie­któ­rzy chrze­ści­ja­nie uwa­żali, że twier­dze­nie o ist­nie­niu jed­nego boga (mono­te­izm), które nada­wało ich reli­gii cha­rak­ter tak odmienny od kul­tów sta­ro­żyt­nych bogów i bogiń (poli­te­izmu), jest nie do pogo­dze­nia z wiarą w Trójcę zło­żoną z Ojca, Syna i Ducha Świę­tego. Inni utrzy­my­wali, że nie­sto­sowne jest, by Ojciec nie miał pierw­szeń­stwa przed Synem, gdyż ojco­wie z natury są stwór­cami swych synów. Na początku IV wieku Ariusz roz­wi­nął te obiek­cje wobec rów­no­ści trzech form boskich w szcze­gó­łową argu­men­ta­cję teo­lo­giczną, która wywarła znaczny wpływ na póź­niej­szy spo­sób myśle­nia. Jego defi­ni­cja kłó­ciła się z kato­lic­kim twier­dze­niem, że wszyst­kie trzy osoby Trójcy mają tę samą sub­stan­cję, istotę i naturę, która poprze­dzała opi­sane w Ewan­ge­liach naro­dziny Jezusa, boskiego syna. Aria­nie uzna­wali, że Syn może być jedy­nie podobny Ojcu (po grecku homo­ios, stąd okre­śle­nie tej teo­lo­gii mia­nem „homo­jań­skiej”). Mimo potę­pie­nia Ariu­sza w roku 325 następcy Kon­stan­tyna wyzna­wali tę homo­jań­ską for­mułę jako pra­wo­witą wiarę i wysy­łali misjo­na­rzy, aby sze­rzyli ją wśród ger­mań­skich ple­mion. Aria­nom udało się zało­żyć kon­ku­ren­cyjny Kościół, który zyskał lojal­ność czwar­to­wiecz­nych cesa­rzy i sfor­mu­ło­wał wła­sne „orto­dok­syjne”, czyli „kato­lic­kie” defi­ni­cje praw­dzi­wej wiary, wbrew kato­lic­kim opo­nen­tom, któ­rzy okre­ślali się dokład­nie tymi samymi sło­wami8.

W Kon­stan­ty­no­polu ariań­ski kler cie­szył się znacz­nym popar­ciem ze strony dowód­ców woj­sko­wych ger­mań­skiego i goc­kiego pocho­dze­nia. Goci przy­jęli aria­nizm jako ofi­cjalną „pra­wo­witą” wiarę, a ich pierw­szy biskup, Wul­fila (341–381), opra­co­wał alfa­bet dla swo­ich roda­ków, po czym prze­tłu­ma­czył na gocki Biblię i tek­sty litur­giczne, aby mogli odda­wać cześć Bogu we wła­snym języku. Przy popar­ciu Kon­stan­cju­sza II (337–361) i Walensa (364–378) aria­nizm roz­prze­strze­nił się na Zachód, zwłasz­cza do Medio­lanu, ówcze­snej sto­licy zachod­niej czę­ści impe­rium rzym­skiego. Chrze­ści­jań­ska spo­łecz­ność mia­sta podzie­lona była na dwa wro­gie stron­nic­twa: zwo­len­ni­ków Ariu­sza oraz ich adwer­sa­rzy, lojal­nych wobec usta­leń soboru nicej­skiego. W 355 roku lokalny synod zor­ga­ni­zo­wany w Medio­la­nie narzu­cił proariań­skie poglądy i powo­łał na biskupa Auksen­cju­sza, pocho­dzą­cego ze Wschodu ucznia Wul­fili9. Mimo wielu prób pozba­wie­nia go urzędu zarzą­dzał on Medio­la­nem przez dwa­dzie­ścia lat, wspie­ra­jąc dok­tryny Ariu­sza, które w dal­szym ciągu pro­wo­ko­wały gwał­towne star­cia odno­to­wane przez Ambro­żego, kato­lic­kiego biskupa Medio­lanu (374–397).

Mniej­szy wpływ wywarł aria­nizm w Rzy­mie, wciąż zdo­mi­no­wa­nym przez w dużej mie­rze pogań­ski senat. Chrze­ści­jań­ska spo­łecz­ność, pod prze­wo­dem bisku­pów, któ­rzy uwa­żali się za bez­po­śred­nich następ­ców św. Pio­tra, wyła­niała się bar­dzo powoli z głę­boko zako­rze­nio­nych w mie­ście poli­te­istycz­nych kul­tów posia­da­ją­cych oka­załe świą­ty­nie na Kapi­tolu, gdzie odpra­wiano pań­stwowe ofiary, i na Forum, gdzie westalki pod­trzy­my­wały święty ogień w pale­ni­sku Westy. Cesa­rze bar­dzo rzadko odwie­dzali Rzym; ofi­cjalna wizyta Kon­stan­cju­sza II w 357 roku była wyjąt­kiem, który nie powtó­rzył się, dopóki Teo­do­zjusz I nie odbył tej samej podróży ponad trzy­dzie­ści lat póź­niej10. O losie impe­rium decy­do­wały jed­nak na odle­głych gra­ni­cach, z dala od bez­po­śred­nich trosk rzym­skiego senatu czy biskupa mia­sta, ger­mań­skie woj­ska, które przy­jęły chrze­ści­jań­stwo w wer­sji ariań­skiej.

Źró­deł wyraź­nej sła­bo­ści całej admi­ni­stra­cji rzym­skiej upa­try­wać można w rosną­cej licz­bie cudzo­ziem­skich najem­ni­ków w armii. Wer­bo­wani czę­sto w regio­nach bał­kań­skich i wal­czący pod komendą wła­snych wodzów, opła­ca­nych za każdą kam­pa­nię, w któ­rej brali udział, jedni dążyli do osie­dle­nia się na tere­nie impe­rium jako cesar­scy sprzy­mie­rzeńcy, inni po pro­stu gro­zili inwa­zją i znisz­cze­niami. W miarę jak na prze­strzeni IV wieku wpływ pomoc­ni­czych wojsk wzra­stał, stop­niowo zdo­mi­no­wali oni rzym­ską armię i sze­rzyli swoją ariań­ską wiarę11. Ich ger­mań­scy i goccy dowódcy uzy­ski­wali wyso­kie sta­no­wi­ska woj­skowe, pogłę­biali poważny podział w łonie armii i pro­pa­go­wali kon­ku­ren­cyjną formę reli­gii chrze­ści­jań­skiej, któ­rej wyznaw­cami bywały czę­sto rów­nież wro­gie grupy spoza gra­nic cesar­stwa. Zmniej­sze­nie poten­cjału bojo­wego impe­rium stało się ewi­dentne pod­czas kata­stro­fal­nej bitwy z Gotami pod Adria­no­po­lem w 378 roku, kiedy to w bez­pre­ce­den­so­wym, total­nym pogro­mie życie stra­cił cesarz Walens oraz wielu jego dowód­ców.

DOKO­NA­NIA TEO­DO­ZJU­SZA I (379–395)

W wyniku tej dru­zgo­cą­cej klę­ski młody cesarz Zachodu, Gra­cjan, zmu­szony był wezwać Teo­do­zju­sza – odsu­nię­tego od łask rzym­skiego wodza, który po ska­za­niu na śmierć jego ojca usu­nął się do Hisz­pa­nii – aby oca­lił Kon­stan­ty­no­pol przed Gotami. Teo­do­zjusz posłusz­nie wyru­szył w długą drogę z Hisz­pa­nii na wschód. Jego podróż prze­ry­wały star­cia i póź­niej­sze nego­cja­cje z Gotami pra­gną­cymi osie­dlić się w gra­ni­cach impe­rium na bogat­szych zie­miach na połu­dnie od Dunaju. Po bitwach z Sar­ma­tami w pobliżu Sir­mium na Bał­ka­nach Teo­do­zjusz został okrzyk­nięty cesa­rzem przez swoje zwy­cię­skie woj­ska, a Gra­cjan ofi­cjal­nie zatwier­dził jego nomi­na­cję 19 stycz­nia 379 roku (il. 1). Następ­nie Teo­do­zjusz osie­dlił na zie­miach impe­rium znaczną liczbę goc­kich rodzin w cha­rak­te­rze sprzy­mie­rzeń­ców zobo­wią­za­nych słu­żyć cesar­stwu z bro­nią w ręku. Jego dłu­gie pano­wa­nie sta­no­wiło kolejny ważny punkt zwrotny w dzie­jach impe­rium, nazna­czony pomyśl­nymi kam­pa­niami prze­ciwko wro­gom, pro­mo­wa­niem chrze­ści­jań­stwa jako reli­gii pań­stwo­wej oraz decy­zją o wynie­sie­niu do god­no­ści cesar­skiej jego dwóch synów, co przy­pie­czę­to­wało roz­dział mię­dzy Wscho­dem a Zacho­dem.

W dzie­jach Rawenny Teo­do­zjusz zapi­sał się głów­nie jako ojciec cesa­rzo­wej Galli Pla­cy­dii, która począw­szy od roku 425 rzą­dziła w tym mie­ście jako regentka przez trzy­na­ście lat. Cesarz jesz­cze w Hisz­pa­nii pojął za żonę Fla­cyllę, z którą miał syna Arka­diu­sza, uro­dzo­nego przed rokiem 379, córkę Pul­che­rię, która zmarła w dzie­ciń­stwie, a w roku 384 kolej­nego syna – Hono­riu­sza. Teo­do­zjusz adop­to­wał też sio­strze­nicę Serenę po śmierci jej ojca; uczy­nił ją praw­nie swoją córką i wydał ją za naczel­nego dowódcę swo­ich wojsk, Sty­li­chona. Gdy cesa­rzowa Fla­cylla zmarła w 386 roku, Teo­do­zjusz wyne­go­cjo­wał dru­gie mał­żeń­stwo z Gallą, krewną cesa­rza Walensa i sio­strą Walen­ty­niana II, które zawarto uro­czy­ście w Tesa­lo­nice w roku 387. Jedy­nym dziec­kiem z tego dru­giego związku, które dożyło wieku doro­słego, była Galla Pla­cy­dia, przy­rod­nia sio­stra mło­dych cesa­rze­wi­czów: Arka­diu­sza i Hono­riu­sza.

Teo­do­zjusz był nie tylko wielce poboż­nym chrze­ści­ja­ni­nem, zago­rza­łym wro­giem here­zji, ale także sta­now­czo sprze­ci­wiał się kul­tom poli­te­istycz­nym i wyda­wał prawa zaka­zu­jące ich obrzę­dów i ofiar. Idąc za przy­kła­dem Kon­stan­tyna I, w 381 roku zwo­łał do Kon­stan­ty­no­pola kolejny sobór powszechny bisku­pów, na któ­rym ponow­nie potę­piono aria­nizm i przy­jęto nieco zmo­dy­fi­ko­waną wer­sję nicej­skiego wyzna­nia wiary z 325 roku. Sobór uchwa­lił także kilka kano­nów – prze­pi­sów kościel­nych – z któ­rych jeden wyno­sił Kon­stan­ty­no­pol do rangi rów­nej Rzy­mowi12. Biskupi Rzymu uznali to za głę­boką znie­wagę wobec Świę­tego Pio­tra (Petrus), skały (łac. petra), na któ­rej Chry­stus usta­no­wił swój Kościół, co, jak twier­dzili, zapew­niało im naj­wyż­szy auto­ry­tet. Choć kanon ten stał się źró­dłem poważ­nej rywa­li­za­cji mię­dzy Sta­rym i Nowym Rzy­mem, Teo­do­zjusz nadał kieł­ku­ją­cej nowej cywi­li­za­cji wcze­snego chrze­ści­jań­stwa prawne pod­stawy. Podob­nie jak Kon­stan­tyn, Teo­do­zjusz toczył kam­pa­nie na obsza­rze całego świata śród­ziem­no­mor­skiego; zło­żył w sta­ro­żyt­nej sto­licy tylko jedną uro­czy­stą wizytę, w czerwcu 389 roku, by cele­bro­wać ważne zwy­cię­stwo. W Kon­stan­tynopolu/Nowym Rzy­mie usta­wił na hipo­dro­mie egip­ski obe­lisk, zamon­to­wany na cokole, na któ­rym wid­nieją inskryp­cje opi­su­jące jego doko­na­nia, a także reliefy przed­sta­wia­jące wzno­sze­nie pomnika oraz cesa­rza przyj­mu­ją­cego hołd poko­na­nych wro­gów i roz­da­ją­cego wieńce lau­rowe zwy­cięz­com wyści­gów.

W 394 roku, po zwy­cię­stwie nad swym zachod­nim rywa­lem nad rzeką Fri­gi­dus, Teo­do­zjusz udał się do Medio­lanu i wezwał do sie­bie Serenę, która opie­ko­wała się jego naj­młod­szymi dziećmi po śmierci cesa­rzo­wej Galli. Zosta­wia­jąc Arka­diu­sza, wów­czas sie­dem­na­sto­let­niego, w Kon­stan­ty­no­polu, Serena wyru­szyła ze wschod­niej sto­licy z dzie­się­cio­let­nim Hono­riu­szem i mniej wię­cej trzy­let­nią Gallą Pla­cy­dią oraz całą ich służbą i przy­była do Medio­lanu aku­rat na czas, by być obecną przy śmierci cesa­rza 17 stycz­nia 395 roku. Zgod­nie z jego zarzą­dze­niem wła­dzę prze­jęli po nim jego dwaj syno­wie, znaj­du­jący się pod potęż­nym wpły­wem swych woj­sko­wych opie­ku­nów – Rufina na Wscho­dzie i Sty­li­chona na Zacho­dzie. Teo­do­zjusz praw­do­po­dob­nie uzgod­nił, że ich mała sio­strzyczka będzie wycho­wy­wana na dwo­rze Sereny i Sty­li­chona, gdzie Galla Pla­cy­dia spę­dziła następne sie­dem lat. Pla­nu­jąc podział impe­rium, cesarz być może liczył na to, że powstrzyma swych synów przed tocze­niem spo­rów o spu­ści­znę, jed­nak rywa­li­za­cja mię­dzy dwoma dwo­rami w Kon­stan­ty­no­polu i Medio­la­nie utrud­niała wszelką współ­pracę, zwłasz­cza gdy nomi­nalni władcy byli tak mło­dzi i nie­do­świad­czeni13.

MŁO­DO­CIANY CESARZ HONO­RIUSZ

W stycz­niu 395 roku dzie­się­cio­letni Hono­riusz został zatem władcą zachod­niego cesar­stwa rzym­skiego ze sto­licą w Medio­la­nie (il. 2), gdzie fak­tyczną kon­trolę objął jego opie­kun i bar­dzo sku­teczny wódz (magi­ster mili­tum) Sty­li­chon. Z Sereną, która sama była krewną oby­dwu cesa­rzy, Sty­li­chon miał trójkę dzieci: Marię, Euche­riu­sza i Ter­man­cję, któ­rymi posłu­żył się dla zawar­cia korzyst­nych soju­szy mał­żeń­skich. W 398 roku Maria, wów­czas około dwu­na­sto­let­nia, została wydana za star­szego o rok led­wie cesa­rza Hono­riu­sza, Euche­riu­sza zaś zarę­czono z Gallą Pla­cy­dią, włą­cza­jąc osie­ro­coną księż­niczkę w rodzinne plany Sty­li­chona. Były to typowo rzym­skie zarę­czyny małych dzieci, nie dopro­wa­dziły one jed­nak do póź­niej­szego mał­żeń­stwa i spo­dzie­wa­nych naro­dzin nowego poko­le­nia. Hono­riusz rów­nież nie docze­kał się potom­stwa z Marią, zanim zmarła około 407/408 roku. Sty­li­chon nakło­nił wów­czas cesa­rza do poślu­bie­nia jego dru­giej córki, Ter­man­cji, pró­bu­jąc zagwa­ran­to­wać swej rodzi­nie miej­sce w dyna­stii rzą­dzą­cej.

Ale na prze­ło­mie IV i V wieku na cesar­ski dwór w Medio­la­nie dotarła wieść, że Ala­ryk, król Wizy­go­tów, spu­sto­szył Gre­cję i szy­kuje się do inwa­zji na Ita­lię. Do 401 roku prze­pra­wił się przez Alpy Julij­skie (na wschod­nim skraju łań­cu­cha) i obległ Akwi­leję. Stam­tąd pocią­gnął dalej, by zimą prze­łomu lat 401–402 sta­nąć pod Medio­la­nem, zdo­byw­szy po dro­dze wiele miast. Sty­li­chon poko­nał Gotów latem 402 roku (cho­ciaż Ala­ryk zbiegł z więk­szo­ścią swo­jej jazdy), po czym pora­dził Hono­riu­szowi, że mądrze byłoby prze­nieść dwór z Medio­lanu do bez­piecz­niej­szego ośrodka. To wtedy wła­śnie Rawenna została uznana za odpo­wied­nią rezy­den­cję dla wład­ców zachod­niej czę­ści cesar­stwa rzym­skiego.

RAWENNA, STO­LICA IMPE­RIUM

Wybór padł na Rawennę po czę­ści dla­tego, że uwa­żano ją za nie­moż­liwą do zdo­by­cia, po czę­ści zaś z powodu jej wiel­kiego portu w Clas­sis. Mia­sto było dobrze połą­czone przez sys­tem rzek z sze­roką doliną Padu, obfi­cie zaopa­trzone w płody rolne, które można było zgro­ma­dzić wewnątrz murów w razie oblę­że­nia, a przy tym chro­nione przez zdra­dliwe bagna i jeziora14. Zbu­do­wana w II wieku p.n.e. na piasz­czy­stych łachach wysta­ją­cych ponad oko­liczne wody, Rawenna odtwa­rzała typowy układ kwa­dra­to­wego gar­ni­zonu, quadrata romana. Ucho­dziła za bez­pieczne mia­sto, gdzie można było ulo­ko­wać wybit­nych jeń­ców lub uchodź­ców. Baton z Pano­nii, pro­wa­dzony w pocho­dzie trium­fal­nym cesa­rza Tybe­riu­sza, spę­dził tam resztę swo­ich dni w domu będą­cym w rze­czy­wi­sto­ści wię­zie­niem; rów­nież żona wodza Che­ru­sków Armi­niu­sza wycho­wy­wała tam ich syna. W 43 roku n.e. cesarz Klau­diusz zbu­do­wał oka­zały wjazd do mia­sta, Złotą Bramę, dato­waną na pod­sta­wie jego inskryp­cji15. Budowla ta została zbu­rzona w XVI wieku, ale zacho­wane rysunki dają wyobra­że­nie o jej wspa­nia­ło­ści, a kilka frag­men­tów ele­ganc­kiej deko­ra­cji rzeź­biar­skiej można obej­rzeć w tam­tej­szym Muzeum Naro­do­wym. W oko­li­cach Clas­sis mie­ściła się także szkoła gla­dia­to­rów, na któ­rych podobno korzyst­nie dzia­łało mor­skie powie­trze. W miarę jak zagro­że­nie ze strony morza malało, port w Clas­sis adap­to­wano stop­niowo do prze­wozu towa­rów przez Adria­tyk i na cały region śród­ziem­no­mor­ski. Szkut­nic­two, żaglow­nic­two i pokrewne rze­mio­sła w dal­szym ciągu upa­mięt­niane były na pomni­kach nagrob­nych, takich jak pocho­dząca z II wieku stela Publiu­sza Lon­gi­die­nusa, „FABR. NAVA­LIS” (szkut­nika)16.

Inży­nie­ria wodna była ewi­dentną koniecz­no­ścią w regio­nie, gdzie ku morzu zbie­gały tak liczne dopływy Padu. Dwa główne cieki, Padenna i Lamisa, prze­pły­wały przez mia­sto i opa­sy­wały je, two­rząc sze­roką fosę na zewnątrz murów miej­skich oraz sieć kana­łów w ich obrę­bie. W VI wieku Pro­ko­piusz pisał:

Owo mia­sto Rawenna […] jest usy­tu­owane tak, że nie mają do niego łatwego dostępu ani okręty, ani armia lądowa […]. Armia lądowa nie może zbli­żyć się do niego w ogóle, gdyż Pad […] i inne spławne rzeki, a ponadto bagna i moczary okrą­żają je ze wszyst­kich stron, tak że mia­sto jest oto­czone przez wodę17.

Co wię­cej, ciężki muł nie­siony przez Pad regu­lar­nie blo­ko­wał kanały i ujścia rzek, a wio­śla­rze na bar­kach wzbu­rzali osad drą­gami, pły­wa­jąc po mokra­dłach. Przy­by­sze zwra­cali uwagę na wszech­obec­ność wody przy jed­no­cze­snym nie­do­statku wody pit­nej, czemu zara­dził na początku II wieku cesarz Tra­jan, naka­zu­jąc budowę wiel­kiego, 35-kilo­me­tro­wego akwe­duktu dopro­wa­dza­ją­cego wodę z Ape­ni­nów18. Mimo to powo­dzie i trzę­sie­nia ziemi z lat 393, 429, 443 i 467 powo­do­wały pod­ta­pia­nie i poważne uszko­dze­nia zabu­do­wań.

Trzy ści­śle z sobą zwią­zane osie­dla – Rawenna, Ceza­rea i Clas­sis – przy­cią­gały już uwagę czwar­to­wiecz­nych cesa­rzy jako ważny punkt pozwa­la­jący śle­dzić woj­skową i kupiecką aktyw­ność na Adria­tyku. Hono­riusz odwie­dził mia­sto w 399 roku i połą­czył pro­win­cję Fla­mi­nia z sąsied­nim Pice­num, nad­brzeż­nym regio­nem na połu­dnie od niej. Awan­so­wana w ten spo­sób jako sie­dziba namiest­nika Rawenna wzbo­ga­ciła się o pełen zestaw rzym­skich gma­chów admi­ni­stra­cyj­nych i kul­tu­ral­nych, a także kilka oka­za­łych willi, takich jak Domus dei Tap­peti di Pie­tra (dom kamien­nych dywa­nów). W pier­ście­niu sta­rych murów miej­skich naj­bar­dziej monu­men­tal­nym, trium­fal­nym wej­ściem była Złota Brama, przez którą można było dotrzeć do serca mia­sta, mija­jąc okręg poświę­cony Her­ku­le­sowi (być może świą­ty­nię), teatr oraz inne obiekty. Połą­czone osie­dla mogły pomie­ścić i wyży­wić pokaźną liczbę dodat­ko­wych wojsk, takich jak czte­ro­ty­sięczny oddział wysłany z Kon­stan­ty­no­pola na początku V wieku, który pozo­stał w Rawen­nie. Jak wszyst­kie rzym­skie mia­sta, Rawenna zarzą­dzana była przez lokalną radę (curia) wybie­ra­nych corocz­nie urzęd­ni­ków, któ­rzy zaj­mo­wali się pobo­rem podat­ków, zapew­nia­niem pod­sta­wo­wych usług oraz kon­ser­wa­cją murów miej­skich i gma­chów publicz­nych, acz­kol­wiek rada ta pod­le­gała nad­rzęd­nej wła­dzy dowódcy floty.

Oprócz namiest­nika i dowódcy sił mor­skich mia­sto miało też biskupa, któ­rego sta­tus był dość pod­rzędny w porów­na­niu z sza­cow­nymi biskup­stwami Medio­lanu i Akwi­lei. Pierw­szym udo­ku­men­to­wa­nym bisku­pem jest Sewer, uczest­nik synodu zor­ga­ni­zo­wa­nego w 343 roku w Ser­dyce (il. 52). Naj­wcze­śniej­sze wzmianki o obec­no­ści chrze­ści­jan w tej oko­licy poja­wiają się w Clas­sis, gdzie rze­komo prze­cho­wy­wano też reli­kwie kilku wcze­snych chrze­ści­jań­skich męczen­ni­ków, przede wszyst­kim Świę­tego Apo­li­na­rego, w któ­rym widziano póź­niej pierw­szego biskupa mia­sta. Nie­wy­klu­czone, że naj­wcze­śniejsi biskupi rezy­do­wali tam wła­śnie, jed­nak wraz z prze­pro­wadzką cesar­skiego dworu cen­trum epi­sko­palne zostało prze­nie­sione do Rawenny i praw­do­po­dob­nie w począt­kach V wieku roz­po­częto budowę pierw­szej kate­dry. Zimą na prze­ło­mie lat 402–403, gdy ta potrójna osada na adria­tyc­kim wybrzeżu powi­tała cesa­rza i jego dwór, wzięła na sie­bie nową rolę sto­licy zachod­niego impe­rium.

Żaden ówcze­sny autor nie pozo­sta­wił opisu tego pro­cesu ani przy­ję­cia, jakie zgo­to­wano Hono­riu­szowi w mie­ście. Możemy jed­nak wyobra­zić sobie, że wje­chał przez Złotą Bramę, w oto­cze­niu swej straży przy­bocz­nej, witany przez dowódcę floty, namiest­nika pro­win­cji i biskupa, pozdra­wiany przez wiwa­tu­ją­cych miesz­kań­ców. Więk­szość pała­co­wych sprzę­tów, mebli, archi­wów i per­so­nelu pomoc­ni­czego przy­pły­nęła praw­do­po­dob­nie Padem z Medio­lanu. Obec­ność cesa­rza w Rawen­nie jest potwier­dzona w grud­niu 402 roku przez wydane tam prawa oraz monety bite w jego imie­niu w nowej, zało­żo­nej przez niego men­nicy19. Tak jak inne sto­łeczne mia­sta two­rzone na prze­strzeni III i IV wieku Rawenna prze­szła teraz fazę zna­czą­cej eks­pan­sji, gdy pospiesz­nie budo­wano nowe i bar­dziej oka­załe kwa­tery miesz­kalne dla dwo­rzan, żoł­nie­rzy, licz­niej­szej biu­ro­kra­cji cesar­skiej, dygni­ta­rzy i ich rodzin, chrze­ści­jań­skich duchow­nych, kup­ców oraz rze­mieśl­ni­ków, któ­rzy podą­żyli za dwo­rem do jego nowej sie­dziby. Prze­kształ­ce­nie dość małej rzym­skiej mie­ściny z wiel­kim por­tem w czo­łowy ośro­dek zachod­niej czę­ści impe­rium moż­liwe było tylko dzięki pokaź­nym, sze­roko zakro­jo­nym inwe­sty­cjom, które pozo­sta­wały praw­do­po­dob­nie w rękach cesa­rza i jego naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków; rada miej­ska zapewne prze­ko­nała się, że jej upraw­nie­nia zostały nieco okro­jone w sto­sunku do w pełni auto­no­micz­nej wła­dzy, jaką nor­mal­nie spra­wo­wały takie ciała. Frag­men­ta­ryczne zapisy jej dzia­łal­no­ści, jakie zacho­wały się z połowy V wieku, suge­rują, że jej głów­nym zada­niem było wtedy raczej pro­wa­dze­nie miej­skich archi­wów niż ścią­ga­nie podat­ków.

Nie cała elita rzą­dząca zachod­niego impe­rium apro­bo­wała wybór Rawenny. Nie­któ­rzy człon­ko­wie senatu mieli nadzieję, że cesarz ponow­nie zamieszka w Rzy­mie; inni doradcy woj­skowi suge­ro­wali, że nowym ośrod­kiem wła­dzy powinno być Arles. Hono­riusz naj­wy­raź­niej zda­wał sobie sprawę z roz­cza­ro­wa­nia rzym­skiego stron­nic­twa i sta­rał się czę­sto odwie­dzać dawną sto­licę, jaw­nie zanie­dby­waną przez ojca. Pod koniec 403 roku odbył uro­czy­sty wjazd (adven­tus) do Rzymu, aby uczcić zbrojne zwy­cię­stwo Sty­li­chona nad Ala­ry­kiem pod Polen­cją (dzi­siej­sza Pol­lenza), które oca­liło mia­sto i cesa­rza przed goc­kim najeźdźcą20. Po cere­mo­niale powi­tal­nym Hono­riusz usu­nął się do cesar­skiego pałacu na Pala­ty­nie, a w Nowy Rok senat mia­no­wał go jed­nym z kon­su­lów na rok 404. Obję­cie kon­su­latu wią­zało się z kolej­nymi uro­czy­sto­ściami w pałacu i na Forum, któ­rych kul­mi­na­cyj­nym punk­tem były uświet­nione obec­no­ścią cesa­rza defi­lady woj­skowe, igrzy­ska i wyścigi rydwa­nów w Cir­cus Maxi­mus, ufun­do­wane przez niego jako nowego kon­sula. Uro­czy­sto­ści te, na które sena­to­ro­wie nie­rzadko wyda­wali olbrzy­mie sumy, aby zapew­nić awans swoim synom, sym­bo­li­zo­wały sta­tus zwią­zany z zaszczyt­nymi tytu­łami, a także rzym­ską tra­dy­cję wystaw­nych roz­ry­wek publicz­nych21.

Choć Rawenna nie mogła kon­ku­ro­wać z tymi głę­boko zako­rze­nio­nymi tra­dy­cjami, Hono­riusz powró­cił do wzno­sze­nia gma­chów dla cesar­skiego dworu i admi­ni­stra­cji w swej nowej sto­licy, fun­do­wa­nia oka­za­łych kościo­łów dla kato­lic­kiej lud­no­ści oraz upięk­sza­nia mia­sta. Pozo­sta­wia­jąc Sty­li­cho­nowi kie­ro­wa­nie obroną woj­skową i mia­no­wa­nie cywil­nych admi­ni­stra­to­rów, zre­zy­gno­wał, jak się wydaje, z wszel­kich ambi­cji rzą­dze­nia w stylu poprzed­nich cesa­rzy. Jego prze­no­siny do Rawenny zagwa­ran­to­wały jed­nak prze­trwa­nie dyna­stii teo­do­zjań­skiej i zapew­niły jego przy­rod­niej sio­strze Galli Pla­cy­dii sta­bilne śro­do­wi­sko dwor­skie, w któ­rym dora­stała. Pod jego patro­na­tem, który Galla póź­niej kon­ty­nu­owała, Rawenna zyskała pierw­szą z sze­regu nie­zwy­kłych budowli świad­czą­cych o jej sta­tu­sie nowej sto­licy zachod­niego cesar­stwa rzym­skiego.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

http://www.resi­sten­za­mappe.it/ravenna/ra_liberazione/bombardamento_chiesa_di_s_giovanni_evangelista. [wróć]

A.R. Bir­ley, „The third cen­tury cri­sis in the Roman Empire”, „Bul­le­tin of the John Rylands Library” 58.2 (1976), s. 253–281. [wróć]

M.P. Laviz­zari Pedraz­zini, red., Milano, capi­tale dell’impe­rio romano 286–409 d C. (Milano 1990); R. Bal­za­retti, The Lands of St Ambrose: Monks and Society in Early Medie­val Milan (Turn­hout 2019), s. 116–119, 137–153. [wróć]

S. Wil­liams, Dioc­le­tian and the Roman Reco­very (Lon­don 1985), s. 111–114. [wróć]

R. Krau­the­imer, Three Chri­stian Capi­tals. Topo­gra­phy and Poli­tics (Ber­ke­ley/Los Ange­les/Lon­don 1983). [wróć]

Zwy­czaj grze­ba­nia zwłok stop­niowo wyparł sta­ro­żytną tra­dy­cję kre­ma­cji na sto­sie pogrze­bo­wym. [wróć]

W.V. Har­ris, Roman Power: A Tho­usand Years of Empire (Cam­bridge 2016) o fak­tycz­nym podziale impe­rium mię­dzy wyż­szego i niż­szego rangą cesa­rza: s. 170–185, 188–191, 219–240. [wróć]

E. Prin­zi­valli, „L’Aria­ne­simo: La prima divi­sione fra i Romani e la prima assi­mi­la­zione dei popoli migranti”, w: Cristianità d’Occi­dente e Cristianità d’Oriente (secoli VI–XI), Set­ti­mana 51 (Spo­leto, 2004), t. 1, s. 31–60; o począt­kach ariań­skiej hie­rar­chii: F.R. Whe­lan, Being Chri­stian in Van­dal Africa: The Poli­tics of Ortho­doxy in the Post-Impe­rial West (Oakland, Cali­for­nia 2018). [wróć]

O aktach synodu w Akwi­lei: Reli­gions of Late Anti­qu­ity in Prac­tice, red. R. Valan­ta­sis (Prin­ce­ton 2000), s. 275–288; o aria­ni­zmie w Medio­la­nie: N.B. McLynn, Ambrose of Milan. Church and Court in a Chri­stian Capi­tal (Ber­ke­ley/Los Ange­les/Lon­don 1994), s. 102–105, 124–137. [wróć]

Zob. słynny opis Ammia­nusa Mar­cel­li­nusa, ks. 16, 10,1–16, por. J. Mat­thews, The Roman Empire of Ammia­nus (Lon­don 1989), s. 10–12. [wróć]

P. Heather i J. Mat­thews, The Goths in the Fourth Cen­tury (Liver­pool 1991). [wróć]

S. Wil­liams i G. Friell, The­odo­sius. The Empire at Bay (Lon­don 1994), s. 52–55; J.H.W.G. Lie­be­schu­etz, Bar­ba­rians and Bishops (Oxford 1991). [wróć]

E. Demo­ur­geot, De l’unité à la divi­sion de l’empire romain 395–410 (Paris 1951); S. Maz­za­rino, Sti­li­chone: la crisi impe­riale dopo Teo­do­sio (Rome 1942), s. 317–324, 334; Har­ris, Roman Power, s. 228, 237–240, 279–289. [wróć]

P. Squ­atriti, „Mar­shes and men­ta­li­ties in early medie­val Ravenna”, „Via­tor” 23 (1992), s. 1–16; tegoż, Water and Society in Early Medie­val Italy, AD 400–1000 (Cam­bridge 1998); P. Fab­bri, „Il con­trollo delle acque tra tech­nica ed eco­no­mia”, w: Sto­ria di Ravenna, t, II.1, s. 9–25. [wróć]

G.B. Mon­ta­nari, „L’impianto urbano e i monu­menti”, w: Sto­ria di Ravenna, t. I, s. 229–232; Cirelli, „Arche­olo­gia”, s. 33–35. [wróć]

G. Maioli, „Classe”, w: Sto­ria di Ravenna, t. 1, s. 375–414 i App. 1, s. 415–455; V. Man­zelli, Ravenna (Ravenna 2000). [wróć]

Pro­ko­piusz, De bel­lis V.i.16 (odwie­dził mia­sto); Squ­atriti, „Mar­shes and men­ta­li­ties”. [wróć]

Flu­men aqu­aeduc­tus, red. L. Prati (Bolo­gna 1988), s. 13–56, 95–123; Y.A. Marano, „«Wate­red […] with the Life-giving Wave». Aqu­aeducts and water mana­ge­ment in Ostro­go­thic Italy”, w: Owner­ship and Explo­ita­tion of Land and Natu­ral Reso­ur­ces in the Roman World, red. P. Erd­kamp, K. Ver­bo­ven i A. Zuider­hoek (Oxford 2015), s. 150–169, zwł. 154–157, 164–169; Acqua, Set­ti­mana 55 (Spo­leto 2008); Cura aqu­arum, red. G. Cuscito, Antichità Alto­atria­ti­che A 87 (2018). [wróć]

S. Cor­co­ran, „Roman law in Ravenna”, w: Ravenna, Its Role in Ear­lier Medie­val Change and Exchange, red. J. Her­rin i J. Nel­son (Lon­don 2016), s. 163–197, zwł. 163–164. [wróć]

Klau­dian, Pane­gi­ryk (404), przekł. ang. M. Plat­nauer (Loeb, t. II), s. 74–123; S. Maz­za­rino, Sti­li­chone: la crisi impe­riale dopo Teo­do­sio (Rome 1942), s. 99–103; Alan Came­ron, Clau­dian: Poetry and Pro­pa­ganda at the Court of Hono­rius (Oxford 1970), s. 37–45. [wróć]

P. Veyne, Bread and Cir­cu­ses: Histo­ri­cal Socio­logy and Poli­ti­cal Plu­ra­lism (Lon­don 1990); H. Lejdegård, Hono­rius and the City of Rome. Autho­rity and Legi­ti­macy in Late Anti­qu­ity (Uppsala 2002). [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: RAVENNA: Capi­tal of Empire, Cru­ci­ble of Europe

Ori­gi­nal English lan­gu­age edi­tion first publi­shed by Pen­guin Books Ltd, Lon­don

Text copy­ri­ght © 2020 by Judith Her­rin

The author has asser­ted her moral rights

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2020

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Mał­go­rzata Chwa­łek

Redak­tor mery­to­ryczny: prof. dr hab. Maciej Forycki

Mapy (opra­co­wa­nie wer­sji pol­skiej): Grze­gorz Kali­siak | Pra­cow­nia Liter­nic­twa i Gra­fiki

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Foto­gra­fie na okładce

Paul Wil­liams/Alamy Stock Photo

Leemage/Getty Ima­ges

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Rawenna. Sto­lica impe­rium, tygiel Europy, wyd. I, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-891-2

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer