18,17 zł
Wijącą się po polach pszenicy drogą może przybyć Mesjasz w towarzystwie całego pułku aniołów o pucułowatych twarzach (żydowscy mieszkańcy miasta wypatrywali go każdego dnia). Trakt może także przyprowadzić najeźdźców ze wschodu i zachodu, a nawet ponurą śmierć z błyskającą w słońcu kosą. Zamojscy mieszczanie przekonali się o tym wielokrotnie. Kilka hektarów architektonicznego ogrodu, dziurawe kurtyny i bastiony oraz zmurszałe bramy na pewno niczego już nie zatrzymają (ze wstępu).
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
KorektorBożena Gwiazdowska-Nowak
Projektant okładkiBogdan Nowak
FotografKacper Nowak
© Bogdan Nowak, 2019
© Bogdan Nowak, projekt okładki, 2019
© Kacper Nowak, fotografie, 2019
Wijącą się po polach pszenicy drogą może przybyć Mesjasz w towarzystwie całego pułku aniołów o pucułowatych twarzach (żydowscy mieszkańcy miasta wypatrywali go każdego dnia). Trakt może także przyprowadzić najeźdźców ze wschodu i zachodu, a nawet ponurą śmierć z błyskającą w słońcu kosą. Zamojscy mieszczanie przekonali się o tym wielokrotnie. Kilka hektarów architektonicznego ogrodu, dziurawe kurtyny i bastiony oraz zmurszałe bramy na pewno niczego już nie zatrzymają (ze wstępu).
ISBN 978-83-8189-503-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Nie jest łatwo żyć w dawnej twierdzy Rzeczpospolitej. Gdy się stanie na murach, można zobaczyć domy przedmieść i rozległe pola, aż po łagodnie pofałdowany horyzont. To stamtąd mogą przyjść groźni barbarzyńcy — ludzie, którym na pewno nie spodoba się maleńki świat za koliskiem murów z cegły.
Wijącą się po polach pszenicy drogą może przybyć Mesjasz w towarzystwie całego pułku aniołów o pucułowatych twarzach (żydowscy mieszkańcy miasta wypatrywali go każdego dnia). Trakt może także przyprowadzić najeźdźców ze wschodu i zachodu, a nawet ponurą śmierć z błyskającą w słońcu kosą. Zamojscy mieszczanie przekonali się o tym wielokrotnie. Kilka hektarów architektonicznego ogrodu, dziurawe kurtyny i bastiony oraz zmurszałe bramy na pewno niczego już nie zatrzymają.
W mieście życie także jest pełne niepokoju, nawet gdy wojenne pożogi zostały zażegnane. Nadal przyjeżdżają nieznane pociągi, busy kłębią się w śmierdzących spalinami stadach, knują coś ludzie w garniturach, a co jakiś czas przylatuje na skrzydłach bocianów ptasia grypa. W stare mury coraz częściej wbijają się cielska buldożerów. Łoskot walących się ścian rozrywa serca mieszczan. Drżą stare trumny w Katedrze. Jest coś jeszcze. Na ulicach, po zmroku pojawiają się tajemniczy przechodnie w kapturach, a w sobotnie wieczory w zaułkach twierdzy słychać krzyki dzikusów.
To jednak mimo wszystko wspaniała twierdza: Zamość. Z wysokości drugiego piętra staromiejskiej kamienicy widać świat. Nocami pijackie awantury zamieniają się w wycie. Bywa jednak, że skręcają się w przedziwny warkocz dźwięków: jakby w sto anielskich chórów. Ludzie pytają wówczas: czy to już? Ale to tylko akustyka połamanych lukarnami dachów.
Trudno Starówkę opisać. Tomik „Przedpokój” jest również owocem warszawskich, wyjazdowych zauroczeń. Niektóre teksty powstały z przeznaczeniem na piosenki dla zespołu muzycznego „Ofensywa Brunetów”, inne były elementami scenariuszy napisanych dla zamojskiego Teatru Tragicznego Piątej Strony Świata. Przeważnie zostały jednak z różnych względów odrzucone.
Dwa wiersze są natomiast zapisami snów nawiedzających rodzinę i przyjaciół.
Kraj potrzebuje nowego przywództwa
półprawdy i fałszywe obietnice
stanęły nam w gardłach
o godzinie dwudziestej pierwszej
widzi się to doskonale
zwłaszcza gdy otwieram skrzynkę