Umysł Niespokojny - Beniamin Pytliński - ebook

Umysł Niespokojny ebook

Beniamin Pytliński

0,0
10,36 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jedenaście krótkich i niezwykle intrygujących opowiadań opartych na autentycznych przemyśleniach, lękach i życiowych wnioskach autora.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 31

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Beniamin Pytliński

Umysł Niespokojny

© Beniamin Pytliński, 2020

Jedenaście krótkich i niezwykle intrygujących opowiadań opartych na autentycznych przemyśleniach, lękach i życiowych wnioskach autora.

ISBN 978-83-8189-713-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Porwanie

Idę ulicą, robię zakupu w kolejnych lokalach, tu chleb, tam owoce, gdzie indziej kasze i orzechy. Chcę przejść ulicę, jednak staję w połowie pasów. Zapomniałem. Wszystko. Prawie. Wiem jak mam na imię, skąd mam zakupy i na jakim świecie się znajduje. Nic więcej. Ani dokąd idę, gdzie mieszkam, czy mam rodzinę czy nie. Powoli odkrywam, że mam trochę gotówki, mam telefon, a w nim kontakty. Obawiam się jednak dzwonić, bo nie wiem co się stało, czy te osoby na pewno mnie znają, a może ktoś chce mnie znaleźć i tylko czeka na to, abym użył telefonu. Na wszelki wypadek go wyłączam i próbuję się odnaleźć. Całkiem na nowo ułożyć sobie codzienność. Znajduje pracę w jakiejś podrzędnej kantynie na zmywaku i jako pieszy kurier osiedlowy. Wynajmuje nore w kamienicy bez mebli, lecz na szczęście z małą umywalką. Dobre ubrania szybko się brudzą, starannie je piorę jak tylko mogę w swojej małej umywalce. Kupuję za psie pieniądze chińskie dresy, żeby w nich spać. Jest mi zimno, chyba że wstydu. Kiedy patrzę w lustro, to o dziwo wciąż ja, chociaż bywam pewien, że po mnie nie ma już śladu. A właściwie to kim ja w ogóle jestem? Czy mam jakieś wykształcenie, czy mam jakieś znaczące umiejętności? Nic nie wiem. Największy ból sprawia mi myśl, że miałem kiedyś jakieś inne życie, miałem rodzinę, którą opuściłem, rodzinę, o której nie pamiętam, rodzinę, która za mną tęskni. To mnie rozdziera. Ale kiedy tylko próbuję w tym śnie na jawie wyjąć telefon i zadzwonić sztywnieje mi ręka, nie ma tych numerów i nazw co trzeba, albo nic mi nie mówią, a ostatecznie nikt nie odbiera. Jak z najgorszego horroru. Skąd we mnie zapał do dalszego życia, dlaczego mam ochotę dalej walczyć? O co ja mógłbym walczyć? Co mnie czeka gdybym zaginął między wymiarami czasoprzestrzeni?

To piękne i dziwne, że najprawdopodobniej przy życiu trzymałaby mnie nadzieja na coś, na cokolwiek, ta nieuchwytna, niematerialna pachnąca, wabiąca, wiecznie prawdziwa nadzieja. Uczucie, które daje wiele ostatecznych szans, a niedotrzymane obietnice tego głosu wewnętrznej obecności nie podlegają karze. Zasady nadziei są kruche i łamliwe, a jednocześnie w kółko odnawialne. Czy dobrze jednak jest żyć jedynie nadzieją na to, że kiedyś spotka mnie to czego pragnę, że wydostanę się stąd, z miejsca, w którym jestem? Jaką mam pewność, że tam nie będę już niczego pragną, a będę szczęśliwy? I czy można być szczęśliwym niczego nie pragnąc i donikąd nie dążyć, nie mieć swoich celów? Czy to wszystko razem jest względne, co do sytuacji, czy może jednak bezwzględne, co do sytuacji? Co oznacza fakt, że kim bym nie był, nie czułbym się na swoim miejscu? Tak jak teraz, gdy leżę smutny, wykończony i samotny na kilku cienkich kocach położonych na zimnej podłodze w swojej wynajętej norze, bez większych możliwości finansowych, niż kupić ciepłą zupę i byle jakie ubranie. Przecież wywodzimy się od praludzi, którzy nic nie mieli, prócz wilgotnej jaskini, ognia, upolowanego zwierza, prostych narzędzi i niewiele dóbr. Człowiek ubogi jest najbardziej naturalnym. Nasza droga historyczna i biologiczna zaczyna się właśnie tam (u Boga? Gdzie nam niczego nie trzeba?). Nawet jeśli taki byt nie jest już naszym celem, to należy pamiętać, że wszystko pond taki prosty byt jest kulturowym, intelektualnym i technicznym osiągnięciem cywilizacyjnym. Zdobywać więcej powinienem z radością i entuzjazmem, nie zaś panicznie bojąc się, że już nic mnie nie czeka.

Nagle potrząsam głową. Poczułem jakby na moją głowę wylał się kubeł zimnej wody. Spoglądam za siebie. Przeszedłem bezpiecznie przez dużą ulicę, a życie się dalej toczy, światła komunikacyjne zmieniają kolory, ludzie przechodzą, przeciskają się i spieszą w ten swój charakterystyczny, łapczywy sposób. Przez chwilę spoglądam na to niby wątpliwe szczęście, które mnie otacza, a jednocześnie ze spokojem stwierdzam, że mam dach na głową, że mam nie najgorszą pracę, i na szczęście mam rodzinę, i wiem gdzie się znajduje, i wiem, że na mnie czeka i za mną tęskni. Z głowy pełnej dramatycznych urojeń znowu zakwitł kwiat mądrości i sam nie dowierzam jak to wszystko się dzieje, tak jakby poza mną.