Czarne Ogrody - Katarzyna Lisowska - ebook

Czarne Ogrody ebook

Katarzyna Lisowska

0,0
18,17 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wybaw nas od nas samych. Od „kurwa” rzucanego na każdym rogu, w sklepie do starca bo rozedrganą dłonią sięgając po bochenek chleba zajmuje przestrzeń… Wybaw nas od siebie samych skaczących sobie do gardeł na stadionie. Wybaw nas od siebie skaczących z mostu… — autorka niniejszego tomu poezji

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Katarzyna Lisowska

Czarne Ogrody

© Katarzyna Lisowska, 2021

Wybaw nas od nas samych. Od „kurwa” rzucanego na każdym rogu, w sklepie do starca

bo rozedrganą dłonią sięgając po bochenek chleba zajmuje przestrzeń…

Wybaw nas od siebie samych

skaczących sobie do gardeł na stadionie.

Wybaw nas od siebie skaczących z mostu… — autorka niniejszego tomu poezji

ISBN 978-83-8221-922-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Człowiek

Myślę, że jestem

całkiem udałem się światu

mimo skrzypiec obojętnych ramion

na szelest wieczności motyli

bez pamięci i nadziei.

Myślę, że udałem się światu

w strugach deszczu

balladach bezdomnych i wisielczych

nałogów wszelkich.

Jestem, panoszę się

ale to mój byt

jest bytem

który cierpi

i domaga się.

Widzę co prawda

krew zająca

umierającego na srebrzystej połaci śniegu.

Króliczek bożonarodzeniowy

jest dobry

jako danie dla efektu zaskoczenia

mrocznej kolacji

naszej głębokiej w świecie bezdomności —

jakże on łeb toczył po lodzie

skorupie zamarzniętej naszych robaczywych serc.

Jakże biegł

w bólu oszalały

gubił życie

między łapami

rwąc do upadłego

głowę do góry,

ale sił mu ubywało z każdą sekundą.

Zamknął oczy na piękno tego świata,

słońce, księżyc, gwiazdy —

powiedział ksiądz na pogrzebie człowieka.

Litania ludzi ubogich

Wybaw nas od nas samych.

Od „kurwa” rzucanego na każdym rogu,

w sklepie

do starca

bo rozedrganą dłonią sięgając po bochenek chleba

zajmuje przestrzeń…

Wybaw nas od siebie samych

skaczących sobie do gardeł na stadionie.

Wybaw nas od siebie

skaczących z mostu…

Wybaw nas od siebie,

kiedy wracamy do domu

i zamykamy za sobą drzwi

i następują rzeczy straszne: przemoc i alkohol.

Obcy mi jest świat

obok którego żyję.

W każdej chwili

mogę podejść bliżej,

ześlizgnąć się

i zacząć kołysać się w rytm śmierci.

Pierwsza choinka

Zobaczyłam ją zaraz po Wszystkich Świętych

na sklepowej wystawie.

Za nią była kolejna,

dalej następna

i tak w nieskończoność.

Na szklanym niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy,

każda prowadziła do innego pawilonu handlowego.

Wybiegłam przed siebie.

Betonowo rozedrgane niebo wisiało na lampkach.

Mój sztuczny świat,

który spakują do kartonów.

Współczesny model rodziny

Matka Google,

ojciec Twitter,

brat Facebook.

Domy

Ludzie bezdomni przyrządzają w swych domach posiłki.

Co niedzielę spotykają się w gronie rodziny.

Zasypiają na pięści zaciśniętej dłoni

w swoim łóżku obcym,

obok swojej obcej żony

jaka w ścianę patrzy.

Ludzie bezdomni nie wiedzą, że są bezdomni

i choć mają domy to ich nie mają.

Mieszkają w długich powrotach do siebie,

kiedy są sobą.

Mijają w drodze bezdomnych, którzy są

w swych zajęciach sobą.

Wspólnie błądzą w d r o d z e d o d o m u

pod rozgwieżdżonym niebem,

która, który nigdy nie ustaje.

* * *

Ludzie są jak miasta z betonu. Stop klatka,

oto twarz człowieka, podłużna i szara jak kamień.

Chropowaty zarost jak konstrukcja mchu

na skraju jesieni.

Można wyjechać na dobre z Krakowa.

Szukać szkieletów liści w drodze

i rozrywać je na połowę,

by czas powrotu szybciej mijał.

List polecony do Pana Cogito

Szanowny Panie Cogito,

niepokoi mnie Pana nieobecność w świecie ludzi.

Co Pan robi, kiedy Pana nie ma?

W ciszy jak łódka złożona z dłoni położony

odpływa Pan uśmiechając się — szepcze jeszcze światu

do ucha:

„Panta rhei”.

Szanowny Panie Cogito, choć staram się do Pana pisać

poezją na skraju prozy jak wiosną na przełomie