Rykoszety wspomnień - Bogdan Brzózka - ebook

Rykoszety wspomnień ebook

Bogdan Brzózka

0,0
9,69 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tomik zawiera wiele odniesień do życia autora. W jego twórczości przewijają się zarówno wątki miłosne — „Przechadzka”, „Zakazany owoc”; erotyk „Etna”, przez wiersze oddające nostalgię za czasami, gdy świat nie pędził jak obecnie — np. „Wyprzedaż”, „Życie”, „Reminiscencje”. Niektóre utwory kieruje wprost do młodego pokolenia — „Rady dla małolata”, „Nie wszystko złoto” czy „Cztery siostry”. Sięga również po wątki filozoficzne — „Eksploracja”, „Czym wena?”, czy „Dlaczego piszę”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 19

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Bogdan Jerzy Brzózka

Rykoszety wspomnień

Miej baczenie, by na rozjazdach nigdy nie skręcić w fałszywą drogę

© Bogdan Jerzy Brzózka, 2021

Tomik zawiera wiele odniesień do życia autora. W jego twórczości przewijają się zarówno wątki miłosne — „Przechadzka”, „Zakazany owoc”; erotyk „Etna”, przez wiersze oddające nostalgię za czasami, gdy świat nie pędził jak obecnie — np. „Wyprzedaż”, „Życie”, „Reminiscencje”. Niektóre utwory kieruje wprost do młodego pokolenia — „Rady dla małolata”, „Nie wszystko złoto” czy „Cztery siostry”. Sięga również po wątki filozoficzne — „Eksploracja”, „Czym wena?”, czy „Dlaczego piszę”.

ISBN 978-83-8221-988-3

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Rodzicom dedykuję.

Szczawikowe czasy

Dna

Pytania — podania,

podania — pytania;

— a że gdzie

— a że jak

— a że po co

i że skąd?

Przecież  świat

wcześniej był,

przywiał mnie

gwiezdny pył,

chromosomy igrek iks,

boska iskra —

życia prąd.

Pompa wciąż

tłoczy krew,

mięśni stal

ścięgien zgrzyt;

czuję endorfin zew,

marny pył —

ziemski byt.

Spektakl w małej mansardzie

Scenarzysta uśmiechając się ukradkiem,

oko puścił do mnie

lat temu pięćdziesiąt…

i jeszcze pięć.

Nie pytał, czy zagrać mam chęć —

rekwizytor wyposażył pokoik na poddaszu

bardziej niż skromnie.

— Obsadzam Cię w głównej roli,

w mojej nowej sztuce — tytuł jej: Życie.

(Neon wyświetlił napis PREMIERA)

— I zapamiętaj! Grasz bez dublera;

Musisz tę sztukę za pierwszym razem

zagrać znakomicie.

Sztuka jak sztuka — niemowlę, dziecko,

później młodzieniec — progres wciąż większy.

Tak wpół spektaklu, autor miał wenę;

statyści nowi weszli na scenę:

żona, syn, córka, córka, syn młodszy —

klakier drze mordę: Standing ovation!!!

Tak na wariackich papierach trochę,

i na kolanie wszystko pisane;

pusta rubryka: „GAŻA” w kontrakcie,

i grać tak non stop?

A o antrakcie,

też nie pomyślał nikt

żeby wpisać coś

tam, gdzie trzeba…

A bisy?

Czy bisy są przewidziane?

Koncert

Słońce uśmiecha się promieniście,

na pięciolini nuty — jaskółki.

Wirtuoz wiatr gra z lasem do spółki,

w tańcu obłędnym wirują liście.

Strach na wróble do rytmu podzwania,

wtóruje mu młyńskie koło stare.

Szumią pszczoły brzemienne nektarem,

słonecznik w pas różyczce się kłania.

Chór ptaków niczym orkiestra dęta,

bocian klekocze, a świerszcz gra solo.

Rechoczą żaby przejęte rolą,

kurek z remizy —

za dyrygenta.

Odpryski

Grafitowo ołowiany świt,

wśliznął się

jak kosmaty kot

przez uchylony brezent,

liżąc poświatą struny gitary,