Mózg – jelita – układ odpornościowy. Wpływ codziennych nawyków na zdrowie, nastrój i planetę - Emeran Mayer - ebook

Mózg – jelita – układ odpornościowy. Wpływ codziennych nawyków na zdrowie, nastrój i planetę ebook

Emeran Mayer

4,2

20 osób interesuje się tą książką

Opis

Oto kolejna niezwykła książka lekarza, uczonego i światowego eksperta, który od kilkudziesięciu lat wnikliwie bada zależności łączące mózg i jelita. Lektura obowiązkowa dla tych, którzy szukają drogi do poprawy własnego zdrowia i jednocześnie chcą się zatroszczyć o losy środowiska, w którym żyjemy. Dr Emeran Mayer, który już wcześniej dowiódł naukowo, że drobnoustroje jelitowe, modulując pracę i strukturę naszego mózgu, wpływają na nasz nastrój i podejmowane decyzje, pokazuje tu, że mózg i przewód pokarmowy są ściśle powiązane z układem odpornościowym i że procesy zachodzące we wszystkich elementach tej triady nieuchronnie wpływają na siebie nawzajem. Oprócz przystępnie przedstawionej wiedzy na temat funkcjonowania trzech najważniejszych układów organizmu znajdziesz w tej książce jednak także całą masę praktycznych wskazówek, jak poprawić stan swojego zdrowia poprzez dbanie o mikrobiotę (w tym zbiór przepisów na poszczególne posiłki w ciągu dnia!). Dzięki nim usprawnisz działanie swojego mózgu oraz zmaksymalizujesz szanse na uniknięcie zarówno infekcji zakaźnych, jak i przewlekłych chorób cywilizacyjnych. A przestrzegając zasad sformułowanych przez autora, przyczynisz się także do odwrócenia procesów, które niszczą naszą planetę. Nie można cofnąć wskazówek zegara ani usunąć dokonań nowoczesności, można jednak zmodyfikować swoją dietę. Zmiana sposobu żywienia i unikanie niekoniecznych antybiotyków wraz z pewnymi modyfikacjami stylu życia, takimi jak ograniczenie przewlekłego stresu i wzmożenie aktywności fizycznej, stanowią potężne i skuteczne metody zapanowania nad przytłaczającym nas kryzysem chorób przewlekłych. (fragment książki)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 333

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (35 ocen)
17
7
11
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kinia03

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dużo wiedzy o zdrowym odżywianiu.Polecam
00
Kutija78

Nie oderwiesz się od lektury

Popularność




Wstęp

Wstęp

W mojej poprzed­niej książce, Twój drugi mózg. Komu­ni­ka­cja umysł-jelita: jak zależ­ność mózg-jelita wpływa na nasz nastrój, decy­zje i stan zdro­wia, szcze­gó­łowo opi­sa­łem, jak mózg i try­liony bytu­ją­cych w jeli­tach bak­te­rii poro­zu­mie­wają się wza­jem­nie w spo­sób wywie­ra­jący głę­boki wpływ na mózg, jelita i nasze samo­po­czu­cie. Dosze­dłem do tego prze­ko­na­nia po trzech deka­dach pracy jako gastro­en­te­ro­log bada­jący inte­rak­cje mózg-jelita u swo­ich pacjen­tów.

Jed­nak w ciągu ostat­nich pię­ciu lat nauka (podob­nie zresztą jak cały świat) ule­gła bar­dzo głę­bo­kiej prze­mia­nie. W dal­szym ciągu dyna­micz­nie roz­wi­jały się bada­nia nad mikro­bio­mem, a wiele z nich potwier­dziło wcze­śniej­sze usta­le­nia przed­kli­niczne, lecz jed­no­cze­śnie wzbie­ra­jący, wie­lo­aspek­towy kry­zys zdro­wotny pogrą­żył znaczną część spo­łe­czeń­stwa tak ame­ry­kań­skiego, jak i innych kra­jów, w epi­de­mii oty­ło­ści i osła­bio­nej kon­dy­cji meta­bo­licz­nej, obej­mu­ją­cej mózg i inne narządy. W cza­sie, gdy pisa­łem tę książkę, świat ogar­nęła rów­nież pan­de­mia. Na pierw­szym pla­nie zna­lazł się nagle nie­wi­doczny mikro­or­ga­nizm, który wymu­sił gwał­towne zatrzy­ma­nie wielu dzia­łów gospo­darki i życia spo­łecz­nego, bole­śnie ujaw­nia­jąc prze­bie­głość i nie­mal nie­ogra­ni­czoną potęgę drob­no­ustro­jów.

Mimo że od dawna hoł­do­wa­łem holi­stycz­nej wizji życia, w swo­ich poglą­dach zawo­do­wych zato­czy­łem pełne koło – od reduk­cjo­ni­stycz­nego sku­pie­nia na bio­lo­gii inte­rak­cji mózg-jelita ku kon­cep­cji wza­jem­nych powią­zań mię­dzy zdro­wiem czło­wieka i jego śro­do­wi­ska a mikro­bio­mem, w któ­rej wio­dącą rolę gra spo­sób odży­wia­nia się. Aby zro­zu­mieć zło­żo­ność obec­nego kry­zysu zdro­wot­nego i odna­leźć wyj­ście z sytu­acji, kon­cep­cji tej powinno towa­rzy­szyć eko­lo­giczne i sys­te­mowe spoj­rze­nie na żyw­ność, zdro­wie i śro­do­wi­sko. Wewnątrz nas nie­ustan­nie prze­biega „roz­mowa”, modu­lo­wana przez nasze myśli i emo­cje, styl życia i spo­ży­wane pokarmy; wymiana sygna­łów mię­dzy tymi czyn­ni­kami odbywa się w pętli, w któ­rej mózg reaguje na sygnały mikro­bów jeli­to­wych, one zaś prze­ka­zują swoją odpo­wiedź do mózgu i orga­ni­zmu.

Nie­po­ro­zu­mie­nia w tym sys­te­mie komu­ni­ka­cyj­nym wiążą się z osła­bie­niem regu­la­cji znaj­du­ją­cych się w jeli­tach milio­nów komó­rek odpor­no­ścio­wych, tak zwa­nego układu odpor­no­ścio­wego zlo­ka­li­zo­wa­nego w jeli­tach, co skut­kuje jego prze­wle­kłą, nie­pra­wi­dłową aktyw­no­ścią. To cią­głe zaan­ga­żo­wa­nie immu­no­lo­giczne nie tylko zwięk­sza prze­pusz­czal­ność jelit, ale może się też roz­prze­strze­nić w orga­ni­zmie, wywo­łu­jąc wzrost podat­no­ści na liczne prze­wle­kłe zabu­rze­nia i cho­roby nie­za­kaźne, w tym oty­łość, zespół meta­bo­liczny, cukrzycę i cho­roby serca, a także cho­robę Par­kin­sona, zabu­rze­nia ze spek­trum auty­zmu, depre­sję, szyb­sze osła­bie­nie zdol­no­ści poznaw­czych i w końcu cho­robę Alzhe­imera. Jak prze­ko­na­li­śmy się zaś pod­czas obec­nej pan­de­mii, osła­biony układ komó­rek odpor­no­ścio­wych w jeli­tach naraża nas rów­nież na więk­sze praw­do­po­do­bień­stwo zaka­że­nia w przy­padku epi­de­mii wiru­so­wej typu COVID-19 i na ciężki prze­bieg cho­roby.

Zano­to­wany w ostat­nim dzie­się­cio­le­ciu nie­zwy­kle gwał­towny przy­rost liczby tego rodzaju zabu­rzeń – z któ­rych wszyst­kie wiążą się z zakłó­ce­niami w inte­rak­cji mózg-jelita-mikro­biom – spo­wo­do­wał praw­dziwy kry­zys zdro­wia publicz­nego. Te dra­ma­tyczne dane nie tylko świad­czą o skali pro­blemu, lecz wska­zują rów­nież na wza­jemne powią­za­nia mię­dzy wie­loma nie­za­kaź­nymi cho­ro­bami prze­wle­kłymi, a być może nawet mię­dzy więk­szo­ścią z nich. Nasz sys­tem opieki zdro­wot­nej wraz z roz­wi­niętą gałę­zią prze­my­słu far­ma­ceu­tycz­nego zdo­łał usta­bi­li­zo­wać umie­ral­ność z powodu tych scho­rzeń na dotych­cza­so­wym pozio­mie, a w niektó­rych przy­pad­kach nawet ją zmniej­szyć, jed­nak wśród mło­dych osób, a także w kra­jach roz­wi­ja­ją­cych się, liczba zacho­ro­wań wzra­sta.

W tym wła­śnie miej­scu kar­dy­nal­nego zna­cze­nia nabiera nauka o sie­ciach1 i bio­lo­gia sys­te­mów. To uni­wer­salne podej­ście kon­cep­cyjne oka­zało się fun­da­men­talne dla rozu­mie­nia inte­rak­cji bio­lo­gicz­nych, począw­szy od czą­stecz­ko­wych sieci geno­wych do sieci cho­rób oraz wiel­ko­ska­lo­wych powią­zań w natu­ral­nych eko­sys­te­mach na pla­ne­cie. To, co z początku mogło brzmieć dla nie­któ­rych jak ezo­te­ryka, w rze­czy­wi­sto­ści stało się waż­nym podej­ściem nauko­wym, któ­rego zasto­so­wa­nie daje nie­zmier­nie istotny holi­styczny obraz zdro­wia i cho­roby. Weźmy na przy­kład komu­ni­ka­cję mię­dzy zja­da­nymi przez nas rośli­nami a glebą, na któ­rej te rośliny rosły, wypo­sa­żo­nej we wła­sny mikro­biom. Żyjące w niej drob­no­ustroje wcho­dzą w inte­rak­cje z sys­te­mami korze­nio­wymi roślin, dostar­cza­jąc nie­zbęd­nych dla ich wzro­stu mikro­skład­ni­ków odżyw­czych oraz orga­nicz­nej mate­rii gleby. Sieć komó­rek odpor­no­ścio­wych, wydziel­ni­czych i ner­wo­wych zlo­ka­li­zo­wa­nych w ścia­nie naszych jelit komu­ni­kuje się z mikro­biomem jeli­to­wym w podobny spo­sób, jak drob­no­ustroje gle­bowe oddzia­łują z korze­niami roślin – do tego stop­nia, że po czę­ści korzy­stają z tych samych czą­ste­czek sygna­ło­wych. Metody nauki o sie­ciach są sto­so­wane w celu zrozu­mie­nia inte­rak­cji bak­te­rii gle­bo­wych z rośli­nami, a także inte­rak­cji zja­da­nego przez nas poży­wie­nia i drob­no­ustro­jów jeli­to­wych z naszym orga­ni­zmem.

Oprócz kiep­skiej diety na sieć mózg-jelita-mikro­biom oddzia­łują nega­tywne emo­cje i prze­wle­kły stres, dla­tego też trudne przej­ścia emo­cjo­nalne i napię­cia wywo­łują podob­nie nega­tywne skutki jak nie­zdrowe odży­wia­nie się. Te dwa, pozor­nie nie­po­wią­zane, lecz czę­sto współ­wy­stę­pu­jące czyn­niki mogą się wza­jem­nie wzmac­niać. Dzieje się tak dla­tego, że czą­steczki sygna­łowe wytwa­rzane przez modu­lo­wany stre­sem konek­tom jeli­towy, zwłasz­cza nisko­po­zio­mową akty­wa­cję immu­no­lo­giczną oraz liczne sub­stan­cje neu­ro­ak­tywne, wysy­łają infor­ma­cje zwrotne do mózgu, co potę­guje zakłó­ce­nia w komu­ni­ka­cji mózg-jelita. Coraz bar­dziej jasne staje się obec­nie, że takie dwu­kie­run­kowe inte­rak­cje obej­mu­jące mikro­biotę jeli­tową, jej meta­bo­lity oraz powią­zaną akty­wa­cję odpor­no­ściową w jeli­tach odgry­wają spraw­czą rolę w kilku prze­wle­kłych zabu­rze­niach mózgu, szcze­gól­nie w depre­sji, zabu­rze­niach ze spek­trum auty­zmu oraz cho­ro­bach Par­kin­sona i Alzhe­imera.

Dla­tego też aby zro­zu­mieć i osta­tecz­nie poko­nać nasze bie­żące pro­blemy zdro­wotne zwią­zane zarówno z nie­za­kaź­nymi cho­ro­bami prze­wle­kłymi, jak i zabój­czymi pan­de­miami o gwał­tow­nym prze­biegu, nie możemy dalej tylko bier­nie prze­cho­dzić od jed­nego nowego leku czy podej­ścia die­te­tycz­nego do następ­nego. Musimy wziąć pod uwagę wszyst­kie aspekty życia oraz nasze inte­rak­cje ze śro­do­wi­skiem, korzy­sta­jąc z metod bio­lo­gii sys­te­mów, aby przy­wró­cić naszemu ukła­dowi immu­no­lo­gicz­nemu pra­wi­dłową czyn­ność pole­ga­jącą na ochro­nie przed ata­kami pato­ge­nów i zwięk­sza­niu naszej odpor­no­ści zamiast na ata­ko­wa­niu wła­snego orga­ni­zmu.

Wpro­wa­dze­nie takich zmian w spo­so­bie odży­wia­nia, które da się utrzy­mać, sta­nowi pierw­szy zasad­ni­czy krok ku odbu­do­wie proz­dro­wot­nych inte­rak­cji mię­dzy żyw­no­ścią, mikro­bio­mem jeli­to­wym i ukła­dem odpor­no­ścio­wym. Szybko przy­ra­sta­jący zasób danych nauko­wych świad­czy o tym, że róż­nym typom diet opar­tych w znacz­nym stop­niu na rośli­nach nie tylko towa­rzy­szy lep­sza kon­dy­cja jelit, mózgu i całego orga­ni­zmu, lecz że diety takie mają wręcz dzia­ła­nie spraw­cze w zapew­nia­niu lep­szego stanu zdro­wia. Choć zależ­ność ta naj­czę­ściej jest wyka­zy­wana w bada­niach doty­czą­cych depre­sji, pogor­sze­nia zdol­no­ści poznaw­czych, cho­rób zwy­rod­nie­nio­wych układu ner­wo­wego i zabu­rzeń ze spek­trum auty­zmu, można ją odnieść także do wielu innych scho­rzeń, takich jak cho­roba wień­cowa serca, stłusz­cze­nie wątroby i nie­swo­iste zapa­le­nie jelit.

W książce tej pre­zen­tuję rady­kal­nie odmienne podej­ście do tego, co oraz kiedy należy jeść, aby jak naj­le­piej zadbać o swoje zdro­wie. Po pierw­sze, zachę­cam czy­tel­nika, by zamiast obse­syj­nie prze­strze­gać spo­ży­wa­nia wła­ści­wych ilo­ści makro­skład­ni­ków odżyw­czych, sku­pił się raczej na zja­da­niu pro­duk­tów, które służą zdro­wiu, róż­no­rod­no­ści i dobro­sta­nowi miliar­dów drob­no­ustro­jów bytu­ją­cych w naszych jeli­tach. Tego rodzaju zasady z reguły nie jest uwzględ­nia dieta zachod­nia, pozo­staje ona też nie­do­ce­niona w więk­szo­ści mod­nych diet odchu­dza­ją­cych. Ta zmiana dogmatu die­te­tycz­nego ozna­cza, że powinno się wyeli­mi­no­wać pro­dukty ultra­prze­two­rzone, napchane pustymi kalo­riami i róż­nymi che­mi­ka­liami, a pozba­wione błon­nika. Należy nato­miast zde­cy­do­wa­nie zwięk­szyć spo­ży­cie pro­duk­tów pre­bio­tycz­nych, które słabo wchła­niają się w jeli­cie cien­kim (dostar­czają więc mniej kalo­rii), wyma­gają zaś, aby meta­bo­liczna machina mikro­biomu jeli­to­wego roz­ło­żyła je na mniej­sze, wchła­nialne, słu­żące zdro­wiu czą­steczki. Pro­dukty takie nie tylko zwięk­szają róż­no­rod­ność gatun­kową i bogac­two bak­te­rii jeli­to­wych, lecz dostar­czają też mnó­stwa czą­ste­czek błon­ni­ko­wych oraz tysięcy poli­fe­noli. Wiele z tych ostat­nich zostaje prze­kształ­co­nych w jeli­tach w proz­dro­wotne, prze­ciw­za­palne czą­steczki sygna­łowe, które po wchło­nię­ciu do krwio­biegu są roz­pro­wa­dzane po całym orga­ni­zmie.

Uzu­peł­nie­niem fun­da­men­tal­nej zmiany doty­czą­cej tego, co zja­damy, byłoby zmniej­sze­nie wycinka doby, w jakim spo­ży­wamy posiłki (time-restric­ted eating – restryk­cja godzi­nowa żywie­nia). Nie­dawno uzy­skane dane naukowe świad­czą, że skró­ce­nie okna żywie­nio­wego wywo­łuje dodat­kowy korzystny wpływ na rytm, w któ­rym mikro­biom wcho­dzi w inte­rak­cje z jeli­tami i komór­kami odpor­no­ścio­wymi, co skut­kuje poprawą kon­dy­cji meta­bo­licz­nej. Naj­waż­niej­szym wstęp­nym dzia­ła­niem mają­cym na celu powstrzy­ma­nie fali kry­zy­sów zdro­wia publicz­nego jest odej­ście od opa­no­wy­wa­nia prze­wle­kłych i zakaź­nych cho­rób z pomocą coraz więk­szej bate­rii medy­ka­men­tów na rzecz lep­szej kon­troli nad ukła­dem komó­rek odpor­no­ścio­wych rezy­du­ją­cych w jeli­tach oraz sys­te­mem mikro­biomu z wyko­rzy­sta­niem natu­ral­nych wła­ści­wo­ści lecz­ni­czych żyw­no­ści. Naj­prost­szą drogą do tego celu jest zaś doko­na­nie prze­glądu zja­da­nych przez nas pro­duk­tów oraz ich rela­cji z mikro­biomem jeli­to­wym, a także ich powią­zań z mikro­biomem pod­łoża, na jakim wyra­stały. Musimy poznać peł­nię zależ­no­ści mikro­bio­lo­gicz­nych nie tylko pomię­dzy ludźmi i ich poży­wie­niem, lecz także mię­dzy zwie­rzę­tami hodow­la­nymi i ich śro­do­wi­skiem oraz rośli­nami i glebą. W ostat­nich 75 latach dra­stycz­nie zmie­ni­li­śmy tę pla­ne­tarną sieć, a teraz pła­cimy za to astro­no­miczną cenę, szcze­gól­nie w ramach sys­temu opieki nad cho­rymi. Nauka coraz wyraź­niej uka­zuje ści­sły zwią­zek zdro­wia, jedze­nia, metod wytwa­rza­nia żyw­no­ści oraz wpływu tych czyn­ni­ków na sie­bie nawza­jem i na całą pla­netę.

Jak pod­kre­ślają wybitni uczeni oraz pro­mi­nentne insty­tu­cje, można spo­wol­nić, a nawet odwró­cić sys­te­ma­tyczny wzrost zacho­ro­wań w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i na świe­cie, jesz­cze zanim w pełni zro­zu­miemy uni­wer­sum bak­te­rii jeli­to­wych i mole­ku­larne pod­stawy wszyst­kich scho­rzeń. Musimy powstrzy­mać szko­dliwe kon­se­kwen­cje, jakie nasz sys­tem wytwa­rza­nia żyw­no­ści ma dla zdro­wia pla­nety, dzięki nowemu podej­ściu odwo­łu­ją­cemu się do dba­ło­ści o kon­dy­cję jelit i ich mikro­biomu oraz przy­wró­ce­niu pra­wi­dło­wej, zabez­pie­cza­ją­cej funk­cji układu odpor­no­ścio­wego. Nie ma wąt­pli­wo­ści, że poko­namy epi­de­mię COVID-19 na świe­cie, nato­miast ni­gdy nie powsta­nie szcze­pionka prze­ciw świa­to­wej epi­de­mii prze­wle­kłych cho­rób nie­za­kaź­nych. Znaj­du­jemy się w kry­tycz­nym momen­cie. Potrak­tuj tę książkę jako dzwo­nek alar­mowy, a także jasny plan sko­ry­go­wa­nia wielu zacho­wań.

Roz­dział pierw­szy

Roz­dział pierw­szy

Cichy kry­zys zdro­wia publicz­nego

W latach 70. XX wieku, kiedy odby­wa­łem stu­dia lekar­skie, pano­wał nie­po­ha­mo­wany opty­mizm co do postę­pów doko­nu­ją­cych się w całym obsza­rze medy­cyny. Powsta­wały sku­teczne tera­pie wielu pozna­wa­nych przeze mnie cho­rób, a na hory­zon­cie ryso­wały się liczne obie­cu­jące metody inter­wen­cyjne, takie jak pomo­sto­wa­nie (bypassy) w cho­ro­bie wień­co­wej. Nawet jeśli cho­dzi o scho­rze­nia, które upar­cie strze­gły wów­czas swo­ich tajem­nic – takie jak cho­roba wrzo­dowa żołądka, cho­roba refluk­sowa, nie­swo­iste zapa­le­nie jelit i różne posta­cie nowo­two­rów zło­śli­wych – ist­niały wiel­kie pokłady nadziei, prze­ko­na­nie, że jest tylko kwe­stią czasu, kiedy rów­nież je uda się nam poko­nać. Nie­stety ta obiet­nica sprzed pół­wie­cza zasu­płała się w węzeł sprzecz­no­ści, który musimy teraz roz­wią­zać, by móc prze­sta­wić prio­ry­tety i skie­ro­wać się na ścieżkę wio­dącą do dłu­go­fa­lo­wego, trwa­łego zdro­wia oraz dłu­go­wiecz­no­ści.

To prawda, że żyjemy dziś dłu­żej niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej w dzie­jach ludz­ko­ści. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych i więk­szo­ści kra­jów roz­wi­nię­tych prze­ciętna dłu­gość życia zwięk­szyła się w ostat­nim stu­le­ciu o bli­sko 30 lat2. Ten nad­zwy­czajny postęp doko­nał się jed­nak gigan­tycz­nym kosz­tem – jeste­śmy też w gor­szej kon­dy­cji niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej. W ciągu ostat­nich 25 lat obser­wuje się stały, nie­kiedy wprost zatrwa­ża­jący wzrost liczby zacho­ro­wań na wiele poważ­nych, z pozoru wza­jem­nie nie­po­wią­za­nych scho­rzeń: cho­roby ser­cowo-naczy­niowe, cukrzycę, zespół meta­bo­liczny, zabu­rze­nia auto­im­mu­no­lo­giczne, nowo­twory zło­śliwe, zwłók­nie­nie i mar­skość wątroby oraz zabu­rze­nia mózgowe, takie jak depre­sja, autyzm, cho­roba Alzhe­imera i cho­roba Par­kin­sona. Choć żyjemy zde­cy­do­wa­nie dłu­żej niż kie­dyś, wielu z nas spę­dza te lata w cier­pie­niu, co powo­duje kry­zys zdro­wia publicz­nego na nie­spo­ty­kaną skalę. Trzeba ze smut­kiem dodać, że kry­zys ten z nie­pro­por­cjo­nalną siłą ude­rza w mniej­szo­ści etniczne oraz war­stwy spo­łe­czeń­stwa znaj­du­jące się w dol­nym prze­dziale spek­trum socjo­eko­no­micz­nego.

Fakt ten był jed­nak w Sta­nach Zjed­no­czo­nych nie­jako spy­chany na drugi plan przez prak­tykę prze­zna­cza­nia przez tam­tej­szy sys­tem opieki medycz­nej olbrzy­mich środ­ków finan­so­wych na walkę z tymi scho­rze­niami. Walka ta nakie­ro­wana była jed­nak głów­nie na nie­udane próby poskra­mia­nia ich skut­ków. Wydatki na usługi medyczne wzro­sły z 5 pro­cent pro­duktu kra­jo­wego brutto w 1960 roku do 17,8 pro­centa w 2019 roku, się­ga­jąc 3800 miliar­dów dola­rów. W kolej­nych latach ocze­kuje się ich dal­szego wzro­stu3.

Szy­bu­jące koszty opieki zdro­wot­nej są oczy­wi­ście powo­do­wane róż­nymi czyn­ni­kami, w tym ogrom­nym roz­wo­jem prze­my­słu medycz­nego i far­ma­ceu­tycz­nego. Ame­ry­ka­nie wydają teraz dzie­sięć razy tyle na leki na receptę niż 60 lat temu4. Wzra­stają także koszty badań dia­gno­stycz­nych oraz inter­wen­cji zacho­waw­czych i chi­rur­gicz­nych. Gwał­towne zwięk­sze­nie wydat­ków na cele medyczne wynika jed­nak głów­nie z rosną­cej zapa­dal­no­ści na cho­roby prze­wle­kłe – oraz z olbrzy­miego wysiłku esta­bli­sh­mentu lekar­skiego, mają­cego na celu odsu­wa­nie w cza­sie momentu śmierci, co w ofi­cjal­nej mowie mojej pro­fe­sji zwie się zacho­wy­wa­niem „niskiego odsetka umie­ral­no­ści”.

„Mamy teraz sys­tem eko­no­miczny, w któ­rym branża zara­bia na utrzy­my­wa­niu cię przy życiu i nie­do­pusz­cza­niu do zgonu” – zwięźle pod­su­mo­wał tę sytu­ację mój przy­ja­ciel i kolega po fachu dr n. med. Wayne Jonas, dyrek­tor wyko­naw­czy Inte­gra­cyj­nych Pro­gra­mów Zdro­wot­nych Fun­da­cji Samu­eli na Uni­wer­sy­te­cie Kali­for­nij­skim w Irvine. Impo­nu­jące zwięk­sze­nie ocze­ki­wa­nej dłu­go­ści życia osią­gnięte w ostat­nim pół­wie­czu prze­sło­niło fakt, że zwy­cię­stwo to ma cenę nie do udźwi­gnię­cia nawet dla naj­bo­gat­szych kra­jów na świe­cie. Choć rze­czy­wi­ście nie umie­ramy na cho­roby prze­wle­kłe tak szybko, jak było to kie­dyś, znaczna część spo­łe­czeń­stwa dożywa zaawan­so­wa­nego wieku w kon­dy­cji, którą trudno uznać za zno­śną. A w mię­dzy­cza­sie pro­ces ten dopro­wa­dza nas do ban­kruc­twa.

Wia­do­mo­ści te mogą skło­nić cię do posta­wie­nia słusz­nego pyta­nia, w jaki spo­sób doszli­śmy do takiego stanu. Jak zilu­struję to w kolej­nych roz­dzia­łach, za wiele dzi­siej­szych cho­rób i dole­gli­wo­ści odpo­wia­dają rady­kalne zmiany stylu życia, które doko­nały się w ostat­nich 75 latach. Choć do zapa­ści zdro­wot­nej przy­czy­niły się liczne czyn­niki – takie jak mniej­sza ilość ruchu i snu, rosnący poziom stresu oraz nara­że­nie na długą listę che­mi­ka­liów i tok­syn śro­do­wi­sko­wych – naj­więk­szy wpływ wywarły zmiany doty­czące wytwa­rza­nia żyw­no­ści oraz formy naszej diety.

Powsta­nie nowo­cze­snego rol­nic­twa prze­my­sło­wego dra­stycz­nie zmie­niło metody pro­duk­cji żyw­no­ścio­wej, a w kon­se­kwen­cji to, co i jak jemy5. W miarę jak małe, rodzinne gospo­dar­stwa ustę­po­wały miej­sca wiel­kim far­mom prze­my­sło­wym, w wytwa­rza­niu żyw­no­ści poja­wiało się coraz wię­cej kom­pro­mi­sów. Gospo­dar­stwa prze­my­słowe są pro­wa­dzone jak zakłady pro­duk­cyjne, które korzy­stają z „surow­ców”, takich jak pasza, nawozy, paliwa i pesty­cydy, do two­rze­nia „pro­duk­tów” w postaci kuku­ry­dzy, soi czy mięsa. Zasad­ni­czym celem dzia­ła­nia tych firm jest zwięk­sza­nie zyskow­no­ści metodą rygo­ry­stycz­nego cię­cia kosz­tów i pod­no­sze­nia przy­cho­dów. Wsku­tek wpro­wa­dze­nia tego sys­temu żyw­ność rze­czy­wi­ście pota­niała i jest jej wię­cej, ale jej jakość spa­dła – co odbiło się w dal­szej kolej­no­ści na zdro­wiu publicz­nym i sta­nie śro­do­wi­ska natu­ral­nego.

Ten sto­sun­kowo nie­dawny efekt die­te­tyczny wpły­nął wie­lo­rako na nasze zdro­wie. Zmie­nił, nie­kiedy nie­od­wra­cal­nie, try­liony bytu­ją­cych w naszych jeli­tach orga­ni­zmów mikro­bio­lo­gicz­nych, które powszech­nie okre­śla się jako mikro­biom jeli­towy, a w rezul­ta­cie spo­wo­do­wał prze­wle­kłe roz­re­gu­lo­wa­nie pracy wielu narzą­dów i ukła­dów, zwłasz­cza układu odpor­no­ścio­wego, gdyż w 70 pro­cen­tach składa się on z komó­rek rezy­du­ją­cych w jeli­tach. Choć cukrzyca, cho­roba Alzhe­imera i nowo­twór zło­śliwy mogą się wyda­wać nie­zwy­kle odle­głe od sie­bie i wza­jem­nie nie­po­wią­zane, ist­nieje pewien czyn­nik odgry­wa­jący ważną rolę w ich współ­bież­nym nara­sta­niu. Jak pokażę to szcze­gó­łowo w następ­nym roz­dziale, powstaje coraz sil­niej­szy roz­dź­więk mię­dzy mikro­biomem jeli­towym – który szybko przy­sto­so­wał się do naszej zmie­nio­nej diety – a jeli­tami, mają­cymi znacz­nie powol­niej­szą zdol­ność radze­nia sobie z tymi zmia­nami mikro­bio­lo­gicz­nymi. Jestem głę­boko prze­ko­nany, że ten nara­sta­jący dyso­nans zakłó­cił nor­malną pracę układu odpor­no­ścio­wego oraz ogól­nie wpły­nął na sieć mózg-orga­nizm, powo­du­jąc gwał­towny wzrost wystę­po­wa­nia licz­nych cho­rób prze­wle­kłych.

Pod­czas gdy ogólna umie­ral­ność z powodu cho­rób zakaź­nych i niezakaź­nych w pierw­szej poło­wie XX wieku zde­cy­do­wa­nie się zmniej­szyła, to dla odmiany czę­stość wystę­po­wa­nia cho­rób niezakaź­nych w ciągu ostat­nich 75 lat dra­ma­tycz­nie wzro­sła.

Jed­no­cze­śnie, w tym samym okre­sie, gwał­tow­nie zmniej­szyło się wystę­po­wa­nie cho­rób zakaź­nych, takich jak gruź­lica, wiru­sowe zapa­le­nie wątroby typu A, różyczka i świnka. Teo­ria prze­su­nię­cia epi­de­mio­lo­gicz­nego przy­pi­sy­wała to zja­wi­sko ogra­ni­cza­niu epi­de­mii i głodu, dają­cemu ludziom wystar­cza­jąco długi czas życia, by roz­wi­jały się u nich scho­rze­nia zwy­rod­nie­niowe. W okre­sie tego sys­te­ma­tycz­nego spadku zacho­ro­wal­no­ści poja­wiały się punk­towe wybu­chy cho­rób zakaź­nych, takich jak AIDS, gruź­lica, ebola, grypa, SARS, MERS i ostat­nia pan­de­mia COVID-19. Zda­rze­nia te nie miały jed­nak wpływu na ogólną ten­den­cję – cho­roby zakaźne odpo­wia­dają dziś zale­d­wie za 4,2 pro­centa ogól­nego obcią­że­nia zdro­wot­nego na świe­cie, a cho­roby prze­wle­kłe za 81 pro­cent. Ponadto cho­roby nie­in­fek­cyjne są współ­cze­śnie przy­czyną ponad 70 pro­cent zgo­nów w skali glo­bal­nej6. Co gor­sza, scho­rze­nia prze­wle­kłe i pan­de­mie wza­jem­nie się wzmac­niają; jest obec­nie jasne, że cho­roby nie­in­fek­cyjne zwięk­szają podat­ność na nie­które zakaźne. Na przy­kład COVID-19 nie­pro­por­cjo­nal­nie czę­sto ata­kuje osoby cier­piące na różne scho­rze­nia chro­niczne, w tym oty­łość, cukrzycę i inne zabu­rze­nia meta­bo­liczne. Istot­nymi czyn­ni­kami w tym tren­dzie są pro­blemy powią­zane z nie­zdro­wym odży­wia­niem się i niż­szym sta­tu­sem spo­łeczno-eko­no­micz­nym. Ogól­no­świa­towa pan­de­mia, która roz­po­częła się w 2020 roku, nie tylko sama w sobie była tra­ge­dią, lecz poka­zała rów­nież praw­dziwy koszt cho­rób prze­wle­kłych i nie­rów­no­ści zwią­za­nych ze zdro­wiem publicz­nym.

Na szczę­ście ist­nieje spo­sób na odwró­ce­nie tej ten­den­cji. Zanim do tego przej­dziemy, trzeba jed­nak lepiej zro­zu­mieć główne sfery naszego zdro­wia, które ule­gają zasad­ni­czym zabu­rze­niom w związku z nie­daw­nymi zmia­nami w mikro­bio­mie jeli­to­wym. Spo­śród licz­nych prze­wle­kłych cho­rób nie­za­kaź­nych powią­za­nych z dietą i mikro­bio­mem jeli­to­wym sku­pię się na trzech ich typach, które odgry­wają pierw­szo­pla­nową rolę w obec­nym kry­zy­sie opieki zdro­wot­nej. Są to zabu­rze­nia auto­im­mu­no­lo­giczne i aler­giczne, oty­łość i zespół meta­bo­liczny (w tym ich impli­ka­cje dla cukrzycy, raka, cho­rób ser­cowo-naczy­nio­wych i wątroby) oraz zabu­rze­nia pracy mózgu.

Aler­gie i cho­roby auto­im­mu­no­lo­giczne

Czę­sto cytuje się pewien arty­kuł na temat zabu­rzeń aler­gicz­nych, który obra­zuje zwrot w naszym postrze­ga­niu prze­wle­kłych cho­rób nie­za­kaź­nych. Napi­sany przez dr. Jeana-François Bacha i opu­bli­ko­wany „New England Jour­nal of Medi­cine” w 2002 roku tekst wska­zy­wał, że czę­stość wystę­po­wa­nia wielu cho­rób prze­wle­kłych, w tym aler­gicz­nych i auto­im­mu­no­lo­gicz­nych, zaczęła wzra­stać w ostat­nich 70 latach7. Rów­nież inne arty­kuły naukowe wspie­rały obser­wa­cję Bacha przy­ta­cza­nymi danymi. W jed­nym z nich, zamiesz­czo­nym w „Scan­di­na­vian Jour­nal of Gastro­en­te­ro­logy”, dono­szono, że czę­sto­tli­wość wystę­po­wa­nia auto­im­mu­no­lo­gicz­nej cho­roby Leśniow­skiego-Crohna w pół­noc­nej Euro­pie w okre­sie od lat 50. do 90. XX wieku się potro­iła8. Bada­nie prze­pro­wa­dzone przez naukow­ców z Uni­wer­sy­tetu w Göteborgu w Szwe­cji uka­zało, że w okre­sie 12 lat, od 1979 do 1991 roku, u szwedz­kich dzieci w wieku szkol­nym wystę­po­wa­nie astmy, kataru sien­nego i ato­po­wego zapa­le­nia skóry stało się dwu­krot­nie częst­sze9. Kolejne potwier­dze­nie pocho­dzi od bada­czy z nie­miec­kiego Uni­wer­sy­tetu w Getyn­dze, któ­rzy ana­li­zu­jąc popu­la­cję połu­dnio­wej Dol­nej Sak­so­nii, stwier­dzili, że zacho­ro­wal­ność na stward­nie­nie roz­siane – będące rów­nież scho­rze­niem auto­im­mu­no­lo­gicz­nym – podwo­iła się w nie­całe dwie dekady, od 1969 do 1986 roku10.

W celu wyja­śnie­nia przy­czyn tego odno­to­wa­nego w krót­kim cza­sie skoku licz­bo­wego wystę­po­wa­nia cho­rób auto­im­mu­no­lo­gicz­nych i aler­gicz­nych sfor­mu­ło­wano kilka hipo­tez – higie­niczną, sta­rych przy­ja­ciół oraz zani­ka­ją­cej mikro­bioty11. Wspólny dla wszyst­kich tych teo­rii jest pogląd, że ważną rolę w zaist­nia­łych zmia­nach odgry­wają takie czyn­niki śro­do­wi­skowe jak nie­wła­ściwe lub nad­mierne sto­so­wa­nie anty­bio­ty­ków we wcze­snym okre­sie życia, rosnące uży­cie pesty­cy­dów i nawo­zów sztucz­nych w rol­nic­twie oraz zwięk­sza­nie się liczby dzieci wycho­wu­ją­cych się w oto­cze­niu miej­skim, bez kon­taktu z florą, glebą i zwie­rzę­tami. Hipo­teza higie­niczna suge­ruje, że w naszym coraz bar­dziej ste­ryl­nym oto­cze­niu, w któ­rym nie­mow­lęta i małe dzieci sty­kają się z coraz mniej­szą liczbą zaraz­ków i drob­no­ustro­jów wystę­pu­ją­cych w śro­do­wi­sku natu­ral­nym, układ odpor­no­ściowy nie uczy się pra­wi­dło­wego zabez­pie­cza­nia orga­ni­zmu przed zagro­że­niami. W kon­se­kwen­cji traci zdol­ność odróż­nia­nia sub­stan­cji nie­szko­dli­wych, takich jak pyłki traw czy orze­chy, od cho­ro­bo­twór­czych, takich jak pato­ge­niczne bak­te­rie i wirusy. W rezul­ta­cie tej nie­zdol­no­ści układ odpor­no­ściowy albo nie­ra­cjo­nal­nie ata­kuje komórki wła­snego ciała, powo­du­jąc zabu­rze­nia auto­im­mu­no­lo­giczne, albo bez­pod­staw­nie wznieca alarm, co skut­kuje reak­cją aler­giczną.

Wydaje się, że przy­naj­mniej do pew­nego stop­nia teo­rie te znaj­dują opar­cie w danych pozy­ska­nych z badań nauko­wych. Nie­mniej zasad­ni­czym celem więk­szo­ści takich ana­liz bywa iden­ty­fi­ka­cja kon­kret­nych genów, które powo­dują zabu­rze­nia czyn­no­ściowe zwięk­sza­jące podat­ność na cho­roby auto­im­mu­no­lo­giczne i aler­gie. Oka­zuje się jed­nak, że nie wska­zano ani jed­nego poje­dyn­czego genu, który miałby być odpo­wie­dzialny za dowolne z głów­nych scho­rzeń prze­wle­kłych. Wydłuża się raczej lista tak zwa­nych genów podat­no­ści oraz zmo­dy­fi­ko­wa­nych sieci geno­wych. Wyni­ka­łoby z tego, że dany czło­wiek jest z natury bar­dziej lub mniej wraż­liwy na cią­gle zmie­nia­jące się czyn­niki spu­stowe w śro­do­wi­sku. Ponie­waż nasze geny nie ule­gły prze­obra­że­niu w ciągu ostat­nich 75 lat (ewo­lu­cja działa zde­cy­do­wa­nie wol­niej), wydaje się nie­mal pewne, że za nagłą zwyżkę cho­rób prze­wle­kłych odpo­wia­dają zmiany doty­czące śro­do­wi­ska i stylu życia.

Mimo że zwięk­sze­nie liczby takich zabu­rzeń dało o sobie znać już 50 lat temu, wciąż zma­gamy się z nimi z naj­więk­szym tru­dem. Opra­co­wa­li­śmy sku­tecz­niej­sze (i droż­sze) metody lecze­nia obja­wo­wego, nie znamy jed­nak spo­sobu usu­wa­nia tych cho­rób. Aby wyro­bić sobie zda­nie o skali pro­blemu, wystar­czy spoj­rzeć na zalew reklam tele­wi­zyj­nych, które zachę­cają do zakupu nowych sil­nych leków mają­cych powstrzy­mać nadak­tywny układ odpor­no­ściowy (z doda­waną sotto voce lita­nią groź­nych skut­ków ubocz­nych). Wiele z tych reklam doty­czy „leków bio­lo­gicz­nych”, czyli „bio­lo­gi­ków”, okre­śla­nych tak dla­tego, że pro­du­kuje się je z żywych orga­ni­zmów lub zawie­rają one ich frag­menty. Wymieńmy na przy­kład Humirę, Remi­cade i Ritu­xan, sto­so­wane w tera­pii takich zabu­rzeń auto­im­mu­no­lo­gicz­nych jak nie­swo­iste zapa­le­nie jelit, reu­ma­to­idalne zapa­le­nie sta­wów i łusz­czyca. Leki te wiążą czą­steczki sygna­łowe zwane cyto­ki­nami, które w innym wypadku powo­do­wa­łyby w orga­ni­zmie prze­wle­kły stan zapalny i ból. Wspo­mniane far­ma­ceu­tyki dają tysiącom pacjen­tów ogromną doraźną ulgę, nie hamują jed­nak zwyż­ko­wej ten­den­cji zacho­ro­wań.

Jed­no­cze­śnie dzięki tym tera­piom prze­mysł far­ma­ceu­tyczny zasi­lany jest stru­mie­niem wie­lo­mi­liar­do­wych docho­dów. W dużym stop­niu wynika to z faktu, że leki bio­lo­giczne kosz­tują śred­nio 20 razy tyle co kon­wen­cjo­nalne12. Koszt rocz­nego lecze­nia infli­xi­ma­bem (Remi­cade) – prze­pi­sy­wa­nym mię­dzy innymi na wrzo­dzie­jące zapa­le­nie jelit i cho­robę Leśniow­skiego-Crohna – wynosi około 50 tysięcy dola­rów13. Tym­cza­sem dla pacjen­tów osta­tecz­nym efek­tem jego sto­so­wa­nia jest ogra­ni­cze­nie przy­krych obja­wów, a nie dotar­cie do przy­czyny nie­pra­wi­dło­wego dzia­ła­nia układu odpor­no­ścio­wego, czyli pier­wot­nego źró­dła obja­wów, i usu­nię­cie jej.

Zwier­cia­dla­nym odbi­ciem tego pro­blemu jest dra­ma­tycz­nie rosnąca liczba zacho­ro­wań na zabu­rze­nia auto­im­mu­no­lo­giczne. Ame­ry­kań­skie Sto­wa­rzy­sze­nie Cho­rób Auto­im­mu­no­lo­gicz­nych i Pokrew­nych (The Ame­ri­can Auto­im­mune Rela­ted Dise­ase Asso­cia­tion) oce­nia, że obec­nie około 50 milio­nów Ame­ry­ka­nów cierpi na cho­roby auto­im­mu­no­lo­giczne, któ­rych ziden­ty­fi­ko­wano ponad 100 typów. Zali­czają się do nich mię­dzy innymi stward­nie­nie roz­siane, reu­ma­to­idalne zapa­le­nie sta­wów, nie­swo­iste zapa­le­nie jelit oraz cukrzyca typu 1. Sta­ty­styki te wska­zują, że scho­rze­nia nale­żące do wspo­mnia­nej grupy są powszech­niej­sze niż nowo­twory zło­śliwe14.

W odróż­nie­niu jed­nak od nowo­two­rów, w wypadku wspo­mnia­nych scho­rzeń nie mamy spój­nego obrazu czyn­ni­ków, które powo­dują sys­te­ma­tyczny wzrost zacho­ro­wal­no­ści. Tak naprawdę brak nam wie­dzy nie tylko o pocho­dze­niu tych cho­rób, lecz nawet o tym, czym dokład­nie one są. Mimo że uprzy­krzają one życie tak wielu ludziom, a kanały tele­wi­zyjne są zale­wane przez reklamy skie­ro­wane do pacjen­tów, 85 pro­cent Ame­ry­ka­nów nie potrafi wymie­nić nazwy ani jed­nej cho­roby auto­im­mu­no­lo­gicz­nej. Sądzę, że podobna rze­sza ludzi nie zdaje sobie sprawy, w jaki spo­sób scho­rze­nia te się prze­ja­wiają albo jak można zmniej­szyć ryzyko ich roz­woju u sie­bie15.

Oty­łość i zespół meta­bo­liczny

Ważną rolę w roz­woju obec­nej epi­de­mii odgrywa także oty­łość, która powo­duje nie­po­ko­jący wzrost powsta­wa­nia róż­nych cho­rób na świe­cie. W latach 60. XX wieku, gdy liczba ludzi z nad­wagą lub oty­ło­ścią zaczy­nała powoli rosnąć, sys­tem opieki zdro­wot­nej w zasa­dzie nie dostrze­gał wzro­sto­wej ten­den­cji. Pięt­na­ście lat póź­niej, gdy sprawa w końcu wzbu­dziła zain­te­re­so­wa­nie, uznano ją w Sta­nach Zjed­no­czo­nych za pro­blem mniej­szo­ści etnicz­nych oraz ubo­giego Połu­dnia, co ujaw­nia rasowe i eko­no­miczne uprze­dze­nia sys­temu opieki zdro­wot­nej, które nie­stety prze­trwały do dzi­siaj.

Następ­nie sta­ty­styki poszy­bo­wały: mię­dzy rokiem 1980 a 2013 liczba osób z nad­wagą lub oty­ło­ścią wzro­sła na świe­cie z 857 milio­nów do 2,1 miliarda16. Nie można już było zaprze­czyć, że oty­łość dotyka wszyst­kie popu­la­cje i rzuca bez­pre­ce­den­sowe wyzwa­nie straż­ni­kom zdro­wia publicz­nego. Jak wynika z danych zebra­nych w Naro­do­wym son­dażu zdro­wot­nym i die­te­tycz­nym (Natio­nal Health and Nutri­tion Exa­mi­na­tion Survey), obec­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych otyły jest co trzeci doro­sły i co szó­ste dziecko17. Obser­wuję epi­de­mię oty­ło­ści z bli­ska, zarówno w pracy kli­nicz­nej z pacjen­tami, jak i pod­czas regu­lar­nych podróży na kon­fe­ren­cje medyczne i naukowe odby­wa­jące się w całym kraju. Jako lekarz odczu­wam doj­mu­jący nie­po­kój, gdy na lot­ni­skach czy w kolejce do bufetu śnia­da­nio­wego w hotelu widzę, jak wielu ludzi ewi­dent­nie prze­kra­cza zakres pra­wi­dło­wej wagi ciała.

Choć prze­zna­czy­li­śmy gigan­tyczne środki na bada­nia zmie­rza­jące do odkry­cia istoty wspo­mnia­nego pro­blemu, zano­to­wa­li­śmy bar­dzo mizerny postęp w roz­szy­fro­wy­wa­niu przy­czyn tego, że w ostat­nim pół­wie­czu liczba osób dotknię­tych oty­ło­ścią tak bar­dzo się zwięk­szyła. Co gor­sza, jedyne dostępne obec­nie inter­wen­cje, które wyka­zały się dłu­go­fa­lową sku­tecz­no­ścią, mają dra­ma­tyczne i nie­od­wra­calne kon­se­kwen­cje dla czyn­no­ści układu pokar­mo­wego. Do roz­wią­zań takich należą zabiegi baria­tryczne, pole­ga­jące na zmniej­sze­niu obję­to­ści gór­nej czę­ści żołądka w celu ogra­ni­cze­nia ilo­ści zja­da­nego poży­wie­nia. W jed­nej z form tej tera­pii żołą­dek zostaje okro­jony do wiel­ko­ści jajka i połą­czony bez­po­śred­nio z jeli­tem cien­kim. W kolej­nej, zwa­nej gastrek­to­mią ręka­wową, usuwa się 80 pro­cent żołądka, pozo­sta­wia­jąc frag­ment wiel­ko­ści banana. Jesz­cze inny zabieg polega na umiesz­cze­niu w żołądku sili­ko­no­wego balo­nika wypeł­nio­nego pły­nem fizjo­lo­gicz­nym. Kolejna dra­styczna pro­ce­dura wymaga wytwo­rze­nia w żołądku sztucz­nej prze­toki (implan­ta­cji urzą­dze­nia Aspi­re­As­sist), która pozwala czło­wie­kowi jeść, a następ­nie wypro­wa­dzać zawar­tość żołądka do jed­no­ra­zo­wego worka przez sztuczny otwór.

Te ope­ra­cje chi­rur­giczne nie tylko ilu­strują skraj­ność podej­mo­wa­nych w medy­cy­nie kro­ków w walce z oty­ło­ścią, ale uczą rów­nież, że tak pro­ste z pozoru podej­ście jak zmniej­sze­nie żołądka, aby nie można było zmie­ścić w nim za dużo pokarmu, powo­duje znacz­nie bar­dziej zło­żone skutki, niż kie­dyś podej­rze­wano. Dale­ko­siężne kon­se­kwen­cje owych dra­stycz­nych inter­wen­cji widoczne w całym orga­ni­zmie wiążą się nie tylko z obję­to­ścią żołądka, lecz także z wydzie­la­niem do krwi hor­mo­nów regu­lu­ją­cych ape­tyt i ich dzia­ła­niem na mózg. Ope­ra­cje te zmie­niają także skład gatun­kowy drob­no­ustro­jów jeli­to­wych, a w rezul­ta­cie sygnały pły­nące z jelit do mózgu i reszty ciała. Gwał­tow­nie zmie­nić się mogą nawet pre­fe­ren­cje żyw­no­ściowe. Krótko mówiąc, docho­dzi do cało­ścio­wej zmiany, która obej­muje wiele ukła­dów – hor­mo­nalny, meta­bo­liczny, wydzie­la­nia wewnętrz­nego – jesz­cze zanim roz­po­czyna się spa­dek wagi.

Ponadto wielu Ame­ry­ka­nów z nad­wagą lub oty­ło­ścią cierpi też na zespół meta­bo­liczny. Na dia­gnozę tę składa się zbiór dole­gli­wo­ści obej­mu­jący zwięk­szony wskaź­nik masy ciała (BMI), pod­wyż­szony poziom glu­kozy i tri­gli­ce­ry­dów we krwi, wyso­kie ciśnie­nie tęt­ni­cze, małe stę­że­nie „dobrego” cho­le­ste­rolu HDL oraz dys­li­pi­de­mię – bez­ob­ja­wowy stan, w któ­rym zabu­rze­niu ulega pro­fil lipi­dowy (ilość tłusz­czów we krwi), co ujaw­nia osła­bioną zdol­ność orga­ni­zmu do prze­twa­rza­nia cukru i tłusz­czu. Co naj­waż­niej­sze, zespół meta­bo­liczny jest nie tylko powi­kła­niem oty­ło­ści, doty­czą­cym ukła­dów endo­kryn­nego i odpor­no­ścio­wego, lecz także istot­nym czyn­ni­kiem ryzyka prze­wle­kłych cho­rób wątroby, serca, a nawet mózgu.

W 2018 roku, w obli­czu rzad­szego wystę­po­wa­nia cho­rób zakaź­nych (jesz­cze przed pan­de­mią COVID-19), we wnio­skach z pew­nego bada­nia poja­wiło się stwier­dze­nie, że zespół meta­bo­liczny jest „nowym wiel­kim zagro­że­niem zdro­wot­nym współ­cze­snego świata”18.

Nie­któ­rzy eks­perci są zda­nia, że pro­blem dopiero zaczyna nara­stać. Jak wyja­śniał mi dr Wal­ter Wil­lett, pro­fe­sor epi­de­mio­lo­gii i nauk o żywie­niu na Uni­wer­sy­te­cie Harvarda, „taka epi­de­mia oty­ło­ści i insu­li­no­opor­no­ści trwa 30, 40, 50 lat, zanim da się zaob­ser­wo­wać wszyst­kie jej kon­se­kwen­cje. To tro­chę jak ze zmianą kli­ma­tyczną. Nie dostrzega się od razu wszyst­kich impli­ka­cji, ale widać, że ta droga pro­wa­dzi do zapa­ści pod wzglę­dem zdro­wot­nym”. Nie­stety, podob­nie jak to się dzieje z oty­ło­ścią, wystę­po­wa­nie zespołu meta­bo­licz­nego nie ogra­ni­cza się już tylko do kra­jów roz­wi­nię­tych. Na przy­kład w Chi­nach odse­tek osób z nad­wagą i oty­ło­ścią zwięk­szył się mię­dzy rokiem 1997 a 2002 z 20 do 29 pro­cent popu­la­cji, a do roku 2017 wystę­po­wa­nie zespołu meta­bo­licz­nego wzro­sło sko­kowo do 15,5 pro­centa19.

W rezul­ta­cie wzro­stu odsetka cho­rych coraz czę­ściej się poja­wiają rów­nież cho­roby ser­cowo-naczy­niowe – w tym nad­ci­śnie­nie, cho­roba wień­cowa, zawał serca, udar, zasto­inowa nie­wy­dol­ność krą­że­nia i migo­ta­nie przed­sion­ków – ponie­waż zespół meta­bo­liczny sta­nowi ich ważny czyn­nik ryzyka. W 2011 roku Ame­ry­kań­skie Sto­wa­rzy­sze­nie Kar­dio­lo­giczne (Ame­ri­can Heart Asso­cia­tion) prze­wi­dy­wało, że do 2030 roku na jakąś formę cho­rób ser­cowo-naczy­nio­wych będzie cier­piało do 40 pro­cent Ame­ry­ka­nów, jed­nak poziom ten został osią­gnięty już w 2015 roku, czyli w ciągu 4, a nie 19 lat20. W 2015 roku 96 milio­nów Ame­ry­ka­nów skar­żyło się na nad­ci­śnie­nie tęt­ni­cze, a bli­sko 17 milio­nów miało cho­robę wień­cową serca. Jakby to nie było dosta­tecz­nie depry­mu­jące, zgod­nie z prze­wi­dy­wa­niami ta zło­wróżbna ten­den­cja wzro­stowa ma się utrzy­mać, osią­ga­jąc war­tość 45 pro­cent w ciągu naj­bliż­szych 15 lat – jest to jed­nak kolejna pro­gnoza, która z łatwo­ścią może się ziścić wcze­śniej.

Rów­no­le­gle do tych liczb poja­wia się nie­praw­do­po­dob­nie wysoki koszt prze­pi­sy­wa­nych leków, a także zabie­gów i hospi­ta­li­za­cji, które są nie­zbędne, aby utrzy­mać pacjen­tów z zespo­łem meta­bo­licz­nym przy życiu. W 2016 roku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych kwota ta opie­wała na 555 miliar­dów dola­rów, a prze­wi­duje się, że w 2035 roku prze­kro­czy try­lion dola­rów21!

Wygląda na to, że żaden narząd nie jest w sta­nie unik­nąć skut­ków roz­re­gu­lo­wa­nia układu meta­bo­licz­nego. Oce­nia się, że 75 pro­cent pacjen­tów z nad­wagą oraz 90–95 pro­cent pacjen­tów cho­ro­bli­wie oty­łych cierpi na nie­al­ko­ho­lowe stłusz­cze­nie wątroby, groźne scho­rze­nie, które może pro­wa­dzić do mar­sko­ści, raka i nie­wy­dol­no­ści tego narządu. Jest to główna przy­czyna dole­gli­wo­ści wątroby w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i jedno z waż­nych wska­zań do prze­szczepu22. Oty­łość i zespół meta­bo­liczny są także zna­czą­cymi czyn­ni­kami ryzyka kilku rodza­jów nowo­two­rów, w tym raka okręż­nicy i odbyt­nicy, czwar­tego pod wzglę­dem czę­sto­ści wystę­po­wa­nia w USA. Według Naro­do­wego Insty­tutu Raka (Natio­nal Can­cer Insti­tute) u osób oty­łych, zwłasz­cza męż­czyzn, rak jelita gru­bego roz­wija się 30 razy czę­ściej niż u osób mają­cych pra­wi­dłową wagę23.

Zabu­rze­nia pracy mózgu

W ostat­nim pół­wie­czu wyraź­nie wzrósł odse­tek Ame­ry­ka­nów dotknię­tych zabu­rze­niami psy­chicz­nymi, poznaw­czymi i neu­ro­de­ge­ne­ra­tyw­nymi, w tym cho­robą Alzhe­imera, cho­robą Par­kin­sona, zabu­rze­niami ze spek­trum auty­zmu, depre­sją i sta­nami lęko­wymi. Choć wzrost ten nie był tak dra­ma­tyczny jak w przy­padku oty­ło­ści i zespołu meta­bo­licz­nego, wspo­mniana ten­den­cja jest wyraź­nie widoczna. W ostat­nich 20 latach sys­te­ma­tycz­nie zwięk­sza się czę­stość zabu­rzeń neu­ro­de­ge­ne­ra­tyw­nych. W 2017 roku na cho­robę Alzhe­imera cier­piało praw­do­po­dob­nie około 500 milio­nów ludzi na świe­cie24 i sza­cuje się, że w prze­wi­dy­wal­nej przy­szło­ści liczba ta będzie się zapewne podwa­jać co dwa­dzie­ścia lat.

Choć w prze­wi­dy­wa­niach tych z pew­no­ścią istotną rolę odgrywa zwięk­sze­nie ocze­ki­wa­nej dłu­go­ści życia, ist­nieją dowody, że zasad­ni­cze zna­cze­nie w roz­woju dys­funk­cji poznaw­czych ma także wiele innych czyn­ni­ków, w tym zespół meta­bo­liczny. Zaczę­li­śmy uzna­wać pogar­sza­jący się z wie­kiem stan zdol­no­ści poznaw­czych za normę, podob­nie jak zaak­cep­to­wa­li­śmy domyślne prze­sła­nie branży far­ma­ceu­tycz­nej, że nie­dawny wzrost wystę­po­wa­nia wielu cho­rób prze­wle­kłych jest natu­ral­nym skut­kiem ubocz­nym sta­rze­nia się. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak – o czym dobit­nie świad­czą w pełni sprawni dzie­więć­dzie­się­cio­lat­ko­wie – ludzki mózg (i cały orga­nizm) jest poten­cjal­nie zdolny do peł­nej funk­cjo­nal­no­ści w dzie­sią­tej deka­dzie życia bez udziału inter­wen­cji medycz­nych.

Szybko zwięk­sza się także liczba pacjen­tów z innymi prze­wle­kłymi scho­rze­niami. W 2016 roku cho­robę Par­kin­sona miało 6,1 miliona ludzi na świe­cie25, a dziś żyje z nią już ponad 10 milio­nów26. Jak piszę w roz­dziale 4, czę­stość zabu­rzeń roz­wo­jo­wych, na przy­kład ze spek­trum auty­zmu, nie­mal się potro­iła: od 1 dziecka na 166 w 2004 roku do 1 na 59 w 2018 roku27.

W coraz więk­szej licz­bie roz­po­znaje się rów­nież depre­sję, choć stan ten obja­wia się w bar­dziej zło­żony spo­sób i zmiana w jego wystę­po­wa­niu jest trud­niej­sza do oceny, zwłasz­cza, że nie musi to być zabu­rze­nie samo­istne (może poja­wiać się na przy­kład wraz z innymi cho­ro­bami, takimi jak Par­kin­sona czy Alzhe­imera). Nie­mniej w 2017 roku około 160 milio­nów ludzi cier­piało na głę­boką depre­sję kli­niczną, przy czym w gru­pie naj­więk­szego ryzyka byli ludzie mło­dzi.28 Z raportu sto­wa­rzy­sze­nia ame­ry­kań­skich ubez­pie­czy­cieli zdro­wot­nych Blue Cross Blue Shield wynika, że w 2016 roku 2,6 pro­cent mło­dzieży w wieku od 12 do 17 lat miało zdia­gno­zo­waną depre­sję kli­niczną, co sta­nowi wzrost o 63 pro­cent od 2013 roku. U mło­dych doro­słych w wieku od 18 do 34 lat zano­to­wano wzrost o 47 pro­cent. W pod­su­mo­wa­niu wyni­ków pew­nego nie­daw­nego bada­nia poja­wiło się prze­wi­dy­wa­nie, że do 2030 roku wśród młod­szych osób liczba przy­pad­ków roz­po­zna­nej depre­sji prze­kro­czy liczbę przy­pad­ków zabu­rzeń ser­cowo-naczy­nio­wych u doro­słych. Dodajmy, że samo­bój­stwo, które uznaje się za przy­bli­żony wskaź­nik wystę­po­wa­nia sta­nów depre­syj­nych, stało się główną przy­czyną śmierci mło­dych ludzi w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i jest jedyną z dzie­się­ciu głów­nych przy­czyn zgo­nów, któ­rych liczba wciąż wra­sta. Choć nie udało się zna­leźć żad­nego roz­wią­za­nia pro­blemu depre­sji, a nawet sku­tecz­nych form tera­pii, firmy far­ma­ceu­tyczne czer­pią ogromne zyski ze sprze­daży leków na zabu­rze­nia zdro­wia psy­chicz­nego – sza­cuje się, że far­ma­ceu­tyki te przy­no­szą na świe­cie roczne dochody rzędu 80 miliar­dów dola­rów.

Wspólne ogniwo

W ciągu ostat­nich 75 lat wiele scho­rzeń prze­wle­kłych roz­pa­try­wano i leczono jako nie­za­leżne jed­nostki cho­ro­bowe o cha­rak­te­rze epi­de­micz­nym, toteż każdą zaj­mo­wała się osobna grupa bada­czy i leka­rzy. Mimo to nowo­cze­sny sys­tem opieki zdro­wot­nej nie zdo­łał opra­co­wać efek­tyw­nej stra­te­gii powstrzy­ma­nia wzro­sto­wej ten­den­cji zacho­ro­wań żad­nej z owych jed­no­stek.

Tym­cza­sem, gdy uwzględ­nia się fakt, że na te nie­za­kaźne cho­roby zapa­dły jed­no­cze­śnie wiel­kie grupy popu­la­cji, zaczy­nają się ujaw­niać ude­rza­jące ana­lo­gie. W przy­padku wielu wspo­mnia­nych cho­rób poja­wiło się na przy­kład podobne opóź­nie­nie mię­dzy wzro­stem zacho­ro­wal­no­ści w kra­jach roz­wi­nię­tych i roz­wi­ja­ją­cych się, ana­lo­giczne do postę­pów uprze­my­sło­wie­nia. Od 10 do 30 lat po zwięk­sze­niu się czę­sto­tli­wo­ści wystę­po­wa­nia tych cho­rób na Zacho­dzie takie samo zja­wi­sko odbiło się echem w mniej roz­wi­nię­tych kra­jach po dotar­ciu do nich wielu nowo­cze­snych diet i zmia­nie stylu życia. Weźmy na przy­kład wrzo­dzie­jące zapa­le­nie jelit i cho­robę Leśniow­skiego-Crohna. Na prze­ło­mie XX i XXI wieku stały się one scho­rze­niami całego świata, z rosnącą liczbą przy­pad­ków w świeżo uprze­my­sło­wio­nych kra­jach Azji, Afryki i Ame­ryki Połu­dnio­wej29.

Ponadto obniża się wiek zacho­ro­wa­nia na cho­roby aler­giczne, auto­im­mu­no­lo­giczne, oty­łość, zespół meta­bo­liczny, raka okręż­nicy i depre­sję – w efek­cie wystę­pują one w coraz młod­szych popu­la­cjach. Suge­ruje to, że nasze nie­dawne zmiany żywie­niowe wpły­wają też na kolejne poko­le­nia. Na przy­kład wystę­po­wa­nie raka okręż­nicy zmniej­szyło się u star­szych męż­czyzn i kobiet, ale rośnie u młod­szych. W latach 2006–2015 średni roczny przy­rost zacho­ro­wal­no­ści wśród męż­czyzn poni­żej 50. roku życia wyno­sił 3,5 pro­cent30. Reak­cja sys­temu opieki zdro­wot­nej na ten nie­po­ko­jący trend jest zna­mienna dla jego reduk­cjo­ni­stycz­nego i krót­ko­wzrocz­nego podej­ścia. Stan­dardy badań prze­sie­wo­wych w kie­runku nowo­tworu jelita gru­bego wydane przez Ame­ry­kań­skie Towa­rzy­stwo Raka (Ame­ri­can Can­cer Society) sta­no­wią dziś, że ludzie obcią­żeni prze­cięt­nym ryzy­kiem tej cho­roby (nie­ma­jący jej przy­pad­ków w rodzi­nie ani innych zna­nych czyn­ni­ków ryzyka) powinni zacząć się badać w wieku 45 lat w odróż­nie­niu od poprzed­niego zale­ce­nia, aby bada­niu takiemu pod­le­gały osoby mające mini­mum 60 lat31. Nie­dawno, pod­czas wykładu poświę­co­nego tym stan­dar­dom zapy­ta­łem pre­le­gentkę, czy spo­sób żywie­nia i oty­łość w dzie­ciń­stwie mogą odgry­wać rolę w obser­wo­wa­nym tren­dzie, a jeśli tak, to czy nie nale­ża­łoby potrak­to­wać zale­ceń die­te­tycz­nych jako środ­ków pre­wen­cyj­nych. Pre­le­gentka zgo­dziła się, że jest to dopusz­czalne wyja­śnie­nie, lecz stwier­dziła następ­nie, że nie prak­ty­kuje się obec­nie prze­ka­zy­wa­nia reko­men­da­cji żywie­nio­wych pod­czas badań kon­tro­l­nych. Dodała też, że w związku z tym, że gastro­en­te­ro­lo­dzy wyko­nują dzien­nie bar­dzo dużo kolo­no­sko­pii, na ana­lizę zwy­cza­jów żywie­nio­wych pacjen­tów czy przed­sta­wia­nie im zale­ceń co do korzyst­nej diety bra­kłoby czasu. Zawsze zadzi­wia mnie, gdy widzę, jak łatwo odrzuca się pro­ste roz­wią­za­nia, szcze­gól­nie takie, które mogą wywo­ły­wać skutki na wielką skalę, lecz nie miesz­czą się w tra­dy­cyj­nym modelu roz­pa­try­wa­nia cho­roby.

Ponadto, mimo że cho­roby te prze­ja­wiają się w bar­dzo różny spo­sób, źró­deł nie­mal wszyst­kich można się dopa­try­wać w roz­re­gu­lo­wa­niu układu odpor­no­ścio­wego. Docho­dzi do niego na jeden z dwóch spo­so­bów. W przy­padku zabu­rzeń aler­gicz­nych i auto­im­mu­no­lo­gicz­nych układ odpor­no­ściowy nad­mier­nie reaguje na nie­szko­dliwe bodźce lub na komórki wła­snego ciała, nato­miast w cho­ro­bach meta­bo­licz­nych i pokrew­nych wystę­puje prze­wle­kłe, nie­spro­wo­ko­wane pato­ge­nami akty­wo­wa­nie komó­rek odpor­no­ściowych w jeli­tach, które wywiera wpływ na wszyst­kie narządy w ciele, w tym serce, wątrobę, jelito grube, tkankę tłusz­czową, a nawet mózg. (Wspo­mniana ten­den­cja do nad­mier­nej reak­cji układu odpor­no­ścio­wego – nazy­wa­nej też burzą cyto­ki­nową – może tłu­ma­czyć rów­nież częst­sze wystę­po­wa­nie cięż­kiego prze­biegu COVID-19 i powi­kłań po nim u pacjen­tów cier­pią­cych na prze­wle­kłe cho­roby nie­za­kaźne)32.

Choć ist­nieją mocne argu­menty prze­ma­wia­jące za tym, że zmiany w ukła­dzie odpor­no­ścio­wym, które pre­dys­po­nują do cho­rób auto­im­mu­no­lo­gicz­nych i aler­gicz­nych, są pro­gra­mo­wane w pierw­szych trzech latach życia, coraz wię­cej danych wska­zuje rów­nież, że w roz­woju tych i innych scho­rzeń skła­da­ją­cych się na obecny kry­zys zdro­wia publicz­nego klu­czową rolę odgrywa zachod­nia dieta. Dieta taka może pro­wa­dzić do endo­tok­se­mii meta­bo­licz­nej, czyli nisko­po­zio­mo­wej sys­te­mo­wej akty­wa­cji odpor­no­ścio­wej, która powo­duje roz­prze­strze­nia­nie się w ciele i mózgu media­to­rów zapa­le­nia, mię­dzy innymi takich posłań­ców jak cyto­kiny, rodzina czą­ste­czek sygna­ło­wych wydzie­la­nych przez różne komórki układu odpor­no­ścio­wego33. Ponie­waż 70 pro­cent tego układu znaj­duje się w ścia­nach jelit, ma on ide­alną pozy­cję do roz­pro­wa­dza­nia sygna­łów zapal­nych po całym orga­ni­zmie; zależ­nie od indy­wi­du­al­nych cech gene­tycz­nych danej osoby cyto­kiny mogą nega­tyw­nie wpły­nąć na dowolne narządy.

Może zaska­ki­wać, że prze­wód pokar­mowy, któ­rego czyn­ność przez długi czas postrze­gano jako ogra­ni­czoną zasad­ni­czo do wchła­nia­nia sub­stan­cji odżyw­czych, funk­cji maga­zy­no­wych i eli­mi­na­cji zbęd­nych pro­duk­tów prze­miany mate­rii, miałby być głów­nym czyn­ni­kiem w roz­gry­wa­ją­cym się spo­łecz­nym dra­ma­cie zdro­wot­nym. Jed­nak gro­ma­dzone w coraz więk­szej ilo­ści dane z ostat­nich dwóch dekad, sil­nie wsparte roz­wo­jem bio­lo­gii sys­te­mów, pro­wa­dzą nas do tego wła­śnie wnio­sku. Jak wyja­śnię w następ­nych roz­dzia­łach, nie­dawne odkry­cia doty­czące mikro­biomu jeli­to­wego i jego związ­ków z mózgiem oraz wszyst­kimi ukła­dami narzą­dów – łącz­nie z ukła­dem odpor­no­ścio­wym – sta­no­wią jeden z naj­cie­kaw­szych kro­ków ku zro­zu­mie­niu, w jaki spo­sób można zacząć hamo­wać, a osta­tecz­nie cofać głę­boki kry­zys zdro­wia publicz­nego.

Roz­dział drugi

Roz­dział drugi

Głęb­szy zwią­zek

Ostat­nio nauka jed­no­cze­śnie powró­ciła do zupeł­nie innego poję­cia o funk­cjo­no­wa­niu orga­ni­zmu i o zdro­wiu oraz je odkryła. Pogląd ten uwzględ­nia zło­żo­ność, komu­ni­ka­cję i wza­jemne związki mię­dzy ukła­dami w ciele, a także ujaw­nia, jak wiele pozor­nie odle­głych cho­rób, któ­rych czę­sto­tli­wość wystę­po­wa­nia wzra­sta w zastra­sza­ją­cym tem­pie od połowy XX wieku, jest w rze­czy­wi­sto­ści ze sobą powią­za­nych.

Uwa­żam, że ten nowy holi­styczny ogląd jest powro­tem do daw­nego spo­sobu myśle­nia. Ideę wza­jem­nych zależ­no­ści ukła­dów w orga­ni­zmie znaj­du­jemy już w tek­stach ajur­we­dycz­nych sprzed 5 tysięcy lat. Kon­cep­cja ta była obecna rów­nież w tra­dy­cyj­nej medy­cy­nie chiń­skiej, a także w medy­cy­nie hipo­kra­tej­skiej (opar­tej na grec­kiej filo­zo­fii przy­rody). W cza­sach sta­ro­żyt­nych rozu­miano, że zdro­wie jest deter­mi­no­wane przez misterną sieć zależ­no­ści mię­dzy umy­słem, narzą­dami, duchem, śro­do­wi­skiem, a nawet kosmo­sem34. Zwięźle wyra­ził to ponad dwa tysiące lat temu Ary­sto­te­les: „Całość jest czymś wię­cej niż sumą czę­ści”.

Prze­ko­na­nie to zaczęło ule­gać zmia­nie, gdy w XVII wieku fran­cu­ski filo­zof Kar­te­zjusz wpro­wa­dził zasadę reduk­cjo­ni­zmu w swej filo­zoficzno-auto­bio­gra­ficz­nej Roz­pra­wie o meto­dzie dobrego powo­do­wa­nia swoim rozu­mem i szu­ka­nia prawdy w naukach. To stam­tąd pocho­dzi słynna mak­syma: „myślę, więc jestem”. W reduk­cjo­ni­zmie Kar­te­zjusz wysu­nął tezę, że należy ana­li­zo­wać skom­pli­ko­wane zja­wi­ska kawa­łek po kawałku, roz­wa­ża­jąc ich moż­liwe do ogar­nię­cia frag­menty, a następ­nie oce­niać całość na pod­sta­wie zacho­wa­nia poszcze­gól­nych czę­ści35. Postu­lu­jąc ponadto dualizm duch-ciało – czyli trak­tu­jąc ciało i umysł jako cał­ko­wi­cie oddzielne byty – wpro­wa­dził zasadę reduk­cjo­ni­zmu do rozu­mie­nia ciała36. Aby wybrnąć z kon­fliktu duch-ciało, uznał, że leka­rze i uczeni powinni zaj­mo­wać się wyłącz­nie cia­łem, a kwe­stie umy­słu i ducha winny być domeną Kościoła.

Poglądy Kar­te­zju­sza wpły­nęły nie tylko na filo­zo­fię, lecz także bio­lo­gię. Reduk­cjo­nizm i dualizm zostały przy­jęte w świe­cie medycz­nym; leka­rze zaczęli dia­gno­zo­wać i leczyć ciało, wycho­dząc z zało­że­nia, że składa się ono z oddziel­nych czę­ści, z któ­rych każda funk­cjo­nuje osobno. Zgod­nie z tym podej­ściem każda żywa istota składa się z mecha­ni­zmów, które dzia­łają z regu­lar­no­ścią i prze­wi­dy­wal­no­ścią prze­kładni zegara. Mimo kro­cze­nia przez kilka wie­ków tą drogą dzi­siej­sza nauka – choć nie­ko­niecz­nie lekar­ski esta­bli­sh­ment – powoli wraca do tra­dy­cji sta­ro­żyt­nej mądro­ści i prze­ko­na­nia, że orga­nizm opiera się na zło­żo­nym współ­dzia­ła­niu wza­jem­nie powią­za­nych sys­te­mów.

Oczy­wi­ście dys­po­nu­jemy obec­nie znacz­nie bogat­szą wie­dzą o pro­ce­sach bio­lo­gicz­nych leżą­cych u pod­łoża tych związ­ków. Jeden z naj­więk­szych impul­sów do odwrotu od per­spek­tywy izo­lo­wa­nej na rzecz zuni­fi­ko­wa­nej sta­no­wiło powsta­nie opar­tej na nauko­wej pod­bu­do­wie nauki o sie­ciach37. Spe­cja­li­ści tej dys­cy­pliny ana­li­zują zależ­no­ści mię­dzy poszcze­gól­nymi ele­men­tami zło­żo­nych sieci, odwo­łu­jąc się do teo­rii gra­fów, mecha­niki sta­ty­stycz­nej i metod eks­plo­ra­cji danych (data mining) w celu two­rze­nia modeli pre­dyk­cyj­nych. Zaczątki tej nauki powstały w latach 30. XX wieku, po czym jej roz­wój gwał­tow­nie przy­spie­szył, zysku­jąc róż­no­rodne obszary zasto­so­wań, od nauk spo­łecz­nych, przez eko­lo­gię do świa­to­wej gospo­darki. W rezul­ta­cie wiele zbio­rów pozor­nie nie­za­leż­nych ele­men­tów postrze­gamy dzi­siaj jako sys­temy zło­żone ze ści­śle powią­za­nych czę­ści o prze­wi­dy­wal­nych wzor­cach funk­cjo­no­wa­nia, choć pro­wa­dzą­cych czę­sto do nieprze­wi­dy­wal­nych skut­ków.

„Weźmy na przy­kład ludzi, rynek akcji, geny, neu­rony, czą­steczki w komórce. Tym, co się liczy, są inte­rak­cje – stwier­dził mój przy­ja­ciel Olaf Sporns, pro­fe­sor psy­cho­lo­gii i neu­ro­nauk na Uni­wer­sy­te­cie Indiany, a także jeden z dyrek­to­rów tam­tej­szego Insty­tutu Nauki o Sie­ciach. – Potrzebna jest dys­cy­plina naukowa, która zaj­mie się zło­żo­no­ścią takich sys­te­mów i z wyko­rzy­sta­niem metod obli­cze­nio­wych nada im postać mate­ma­tyczną. Jest nią wła­śnie nauka o sie­ciach”.

Naukę tę od kil­ku­dzie­się­ciu lat wyko­rzy­sty­wano w odnie­sie­niu do ukła­dów natu­ral­nych, spo­łecz­nych i tech­nicz­nych, ale dopiero od nie­dawna jest sto­so­wana do bada­nia zło­żo­nych sys­te­mów bio­lo­gicz­nych, umoż­li­wia­jąc nam postrze­ga­nie ludz­kiego ciała jako zawi­łej mapy wza­jem­nych zależ­no­ści wykry­tych metodą sekwen­cjo­no­wa­nia mate­ma­tycz­nego.

Jed­no­cze­śnie uzna­nie zyskało też podej­ście kon­cep­cyjne znane jako bio­lo­gia sys­te­mów. Poja­wiło się ono pier­wot­nie w latach 50. XX wieku, a zostało w pełni przy­sto­so­wane do potrzeb nowo­cze­snej bio­lo­gii około 20 lat temu. U źró­deł tego pro­cesu leżały wcze­sne nadzieje na zma­po­wa­nie genomu ludz­kiego – zda­niem wielu przed­się­wzię­cie to miało szybko zre­wo­lu­cjo­ni­zo­wać medy­cynę. Bill Clin­ton mówił wów­czas o ludz­kim kodzie gene­tycz­nym jako o „języku, w któ­rym Bóg stwo­rzył życie”. Nie­stety mimo zain­we­sto­wa­nia wielu miliar­dów dola­rów pro­jekt pozna­nia genomu ludz­kiego nie dopro­wa­dził wciąż do powsta­nia prak­tycz­nych roz­wią­zań dia­gno­stycz­nych i tera­peu­tycz­nych dla więk­szo­ści naj­częst­szych cho­rób. Nie­mniej bio­lo­gia sys­te­mów wzbu­dziła zain­te­re­so­wa­nie w świe­cie medycz­nym, zwłasz­cza wśród bada­czy mikro­biomu, któ­rym zaofe­ro­wała bar­dziej kom­plek­sowe i obli­cze­niowe metody pozwa­la­jące na wyko­rzy­sta­nie mocy roz­ra­sta­ją­cych się super­kom­pu­te­rów do prze­twa­rza­nia gigan­tycz­nych zbio­rów danych bio­lo­gicz­nych. Naukowcy ci sta­rają się zro­zu­mieć zależ­no­ści ciała i mózgu, postrze­ga­jąc różne typy komó­rek, czą­ste­czek i drob­no­ustro­jów łącz­nie jako jeden układ.

Bio­lo­gia sys­te­mów dała impuls do zmiany para­dyg­matu nauko­wego, przej­ścia od badań nad wąskim tema­tem do ana­lizy wza­jem­nych powią­zań. W bio­lo­gii sys­te­mów nazwy poszcze­gól­nych dzie­dzin mają koń­cówkę -omika; pierw­szą z takich nazw była geno­mika. To od niej roz­po­częła się „rewo­lu­cja omiczna”, jak ją nazy­wam, w któ­rej jeden po dru­gim poja­wiały się nowe obszary. Epigeno­mika bada, jak czyn­niki śro­do­wi­skowe oddzia­łują na całość naszych genów i zmie­niają ich eks­pre­sję (pod­czas gdy epi­ge­ne­tyka ana­li­zuje wpływ śro­do­wi­ska na kon­kretne geny)38. Trans­kryp­to­mika bada zbiór kodo­wa­nych gene­tycz­nie czą­ste­czek RNA, które są ważne dla syn­tezy róż­nych sub­stan­cji; meta­bo­lo­mika – wielką liczbę czą­ste­czek sygna­ło­wych wytwa­rza­nych przez eks­pre­sję genów39; pro­te­omika – cał­ko­wity zestaw bia­łek powsta­ją­cych w eks­pre­sji kon­kret­nej komórki czy orga­ni­zmu40; bada­nia mikro­biomu – pełny zbiór drob­no­ustro­jów bytu­ją­cych w jeli­tach wraz z ich cha­rak­te­ry­styką gene­tyczną41. To, co w cza­sach sta­ro­żyt­nych zro­zu­miano na pod­sta­wie wielu setek lat wni­kli­wej obser­wa­cji, bio­lo­gia sys­te­mów odkrywa na nowo meto­dami obli­cze­nio­wymi. Każda z wymie­nio­nych dzie­dzin wcho­dzi w inte­rak­cje z pozo­sta­łymi i je mody­fi­kuje, co daje obraz funk­cjo­no­wa­nia w orga­ni­zmie wiel­kiej, wza­jem­nie zależ­nej, wie­lo­wy­mia­ro­wej sieci.

Ostat­nio bio­lo­gia sys­te­mów została zasto­so­wana do dwóch naj­bar­dziej skom­pli­ko­wa­nych ukła­dów w naszym ciele: konek­tomu mózgo­wego i konek­tomu jeli­to­wego. Roz­wój konek­to­miki mózgo­wej zapo­cząt­ko­wał w znacz­nej mie­rze Olaf Sporns. Zma­po­wał on cały zbiór połą­czeń w mózgu42, zawiłą paję­czynę miliar­dów neu­ro­nów powią­za­nych try­liar­dami synaps – motek włó­kien, które łącz­nie miały tak wielką dłu­gość, że roz­cią­gnięte w jed­nej linii się­gnę­łyby połowy odle­gło­ści do Księ­życa. Doko­naw­szy mate­ma­tycz­nej ana­lizy tych sys­te­mów, Sporns zdo­łał nakre­ślić mapę wystę­pu­ją­cych w mózgu połą­czeń, co dopro­wa­dziło do nowego rozu­mie­nia ich struk­tury i funk­cji, a w kon­se­kwen­cji cha­rak­te­ry­styki zwią­za­nych z nimi cho­rób.

Na dru­gim końcu osi mózg-jelita znaj­duje się poję­cie konek­tomu jeli­to­wego, zapro­po­no­wane w 2015 roku przez Rod­gera Lid­dle’a, neu­ro­bio­loga jelit i pro­fe­sora medy­cyny na Uni­wer­sy­te­cie Duke’a43. Sieć, któ­rej ist­nie­nie opi­sał, składa się głów­nie z neu­ro­nów jeli­to­wego układu ner­wo­wego, który spra­wuje kon­trolę nad wie­loma pro­ce­sami żołąd­kowo-jeli­to­wymi nie­za­leż­nie od ośrod­ko­wego układu ner­wo­wego i dla­tego bywa zwany dru­gim „mózgiem” w jeli­tach. Lid­dle uwzględ­nił w swoim sys­te­mie rów­nież wspo­ma­ga­jące komórki ner­wowe (okre­ślane zbior­czo jako glej) oraz komórki zawie­ra­jące hor­mony. Ja pro­po­nuję roz­sze­rzyć tę sieć, tak by obej­mo­wała też zło­żone oddzia­ły­wa­nia mię­dzy jeli­to­wym ukła­dem odpor­no­ścio­wym a roz­ma­itymi innymi komór­kami w jeli­tach – oraz uwzględ­niała kar­dy­nalną rolę tej komu­ni­ka­cji w zacho­wa­niu zdro­wia. W kon­se­kwen­cji konek­tom jeli­towy (czy po pro­stu „jelita”, jak będę pisał zamien­nie w książce) obej­muje nie tylko jeli­towy układ ner­wowy, lecz także obecne w jeli­tach komórki wewnątrz­wy­dziel­ni­cze i odpor­no­ściowe, które wspól­nie regu­lują meta­bo­lizm i wchła­nia­nie poży­wie­nia oraz bro­nią orga­nizm przed zaraz­kami. Chcę zwró­cić przy tym uwagę, że kiedy piszę o konek­tomie jeli­to­wym czy jeli­tach, mam na myśli narząd, kiedy zaś piszę o mikro­bio­mie jeli­to­wym, mówię o miliar­dach żyją­cych w nim drob­no­ustro­jów.

Z per­spek­tywy bio­lo­gii sys­te­mów jelita i mikro­biom są klu­czem do zro­zu­mie­nia istoty cho­rób skła­da­ją­cych się na obecny kry­zys zdro­wia publicz­nego, ponie­waż nauka wyka­zała, że jelita, łączące różne układy narzą­dów, sta­no­wią cen­tralne ogniwo w sys­te­mie komu­ni­ka­cji orga­ni­zmu. Zanim wyja­śnię, w jaki spo­sób speł­niają one tę nie­zbędną funk­cję, cofnę się na moment, by nieco bar­dziej szcze­gó­łowo przed­sta­wić naukę o sie­ciach. W żar­go­nie tej dys­cy­pliny do opisu sieci używa się pojęć węzłów (jej poje­dyn­czych ele­men­tów) i kra­wę­dzi (łącz­ni­ków czy ście­żek pomię­dzy węzłami).

Zobra­zujmy to na przy­kła­dzie zna­nego powie­dze­nia: „Wszyst­kie drogi pro­wa­dzą do Rymu”. W sta­ro­żyt­nym Cesar­stwie Rzym­skim wszyst­kie trakty (kra­wę­dzie) wio­dły osta­tecz­nie do Rzymu, naj­waż­niej­szego węzła w tej sieci. Podob­nie jak współ­cze­sne wiel­kie metro­po­lie Wieczne Mia­sto wyróż­niało się nie tylko liczbą fizycz­nych połą­czeń, lecz także skalą oddzia­ły­wa­nia na życie całego kraju – czy, jak okre­śliłby to spe­cja­li­sta nauki o sie­ciach, cen­tral­no­ścią. Sto­pień cen­tral­no­ści wska­zuje na wiel­kość wpływu danego węzła na komu­ni­ka­cję i prze­pływ infor­ma­cji w dużej sieci. Dwa inne ter­miny odno­szą się do pod­sta­wo­wych cech każ­dego węzła; są to jego sto­pień, czyli liczba przy­łą­czo­nych do niego ście­żek, i jego siła – ogólny poziom zaan­ga­żo­wa­nia w sieci. Fun­da­men­talna rola, jaką Rzym odgry­wał w sta­ro­żyt­nym cesar­stwie, oraz wielka liczba jego połą­czeń z innymi węzłami (mia­stami) spra­wiały, że był on w tej sieci tak zwa­nym hubem44.

A teraz spró­buj wyobra­zić sobie ciało, swoje ciało, jako sieć, w któ­rej węzłami są poszcze­gólne narządy. Nie­które z nich mają więk­sze zna­cze­nie dla funk­cjo­no­wa­nia cało­ści od innych; są to huby. Ścież­kami czy kra­wę­dziami są różne spo­soby, w jakie układy bio­lo­giczne poro­zu­mie­wają się ze sobą. Nie­które z tych ście­żek mają cha­rak­ter struk­tu­ralny, tak jak wiązki ner­wów czy układ naczy­niowy, pod­czas gdy inne to wysoce dyna­miczne sys­temy komu­ni­ka­cyjne: krą­żące komórki odpor­no­ściowe, miliony innych prze­miesz­cza­ją­cych się czą­ste­czek (hor­mo­nów, czą­ste­czek zapal­nych, meta­bo­li­tów), a nawet krwinki.

Jedną z naj­bar­dziej zna­czą­cych kon­cep­cji w nauce o sie­ciach jest ska­lo­wal­ność sys­te­mów – mimo że sieci mogą się skła­dać z tak róż­nych obiek­tów jak geny, czą­steczki, komórki, narządy czy ludzie, pod­sta­wowe wła­sno­ści sieci (ich zacho­wa­nia i reak­cje) pod­le­gają tym samym regu­łom mate­ma­tycz­nym. Bez względu na to, czy mowa o sie­ciach gene­tycz­nych, czą­stecz­ko­wych czy spo­łecz­nych, wszyst­kie one funk­cjo­nują na zasa­dzie wza­jem­nej zależ­no­ści. Inte­rak­cje zacho­dzą w górę i w dół – od naj­bar­dziej ele­men­tar­nych wymian bio­lo­gicz­nych do naj­bar­dziej zło­żo­nych sys­te­mów spo­łecz­nych i z powro­tem. Na przy­kład mody­fi­ka­cje w sie­ciach drob­no­ustro­jów jeli­to­wych poja­wia­jące się pod wpły­wem diety mogą zmie­niać sieci mózgowe, pro­wa­dząc do nowych zacho­wań w inte­rak­cjach spo­łecz­nych, które ponow­nie wpły­wają na sieci mózgowe, co osta­tecz­nie skut­kuje dal­szymi zmia­nami na pozio­mie eks­pre­sji genów w sie­ciach mikro­biomu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Dys­cy­plina naukowa defi­nio­wana przez Ame­ry­kań­ską Naro­dową Radę Badań Nauko­wych jako „bada­nie sie­cio­wych repre­zen­ta­cji zja­wisk fizycz­nych, bio­lo­gicz­nych i spo­łecz­nych, pro­wa­dzące do two­rze­nia pre­dyk­cyj­nych modeli tych zja­wisk” (przyp. tłum.). [wróć]

Eileen M. Crim­mins, Life­span and Heal­th­span: Past, Pre­sent, and Pro­mise, „Geron­to­lo­gist”, 55, 6 (gru­dzień 2015), s. 901–911, doi: 10.1093/geront/gnv130, Pub­Med PMID: 26561272. [wróć]

Cen­ters for Medi­care & Medi­caid Servi­ces, Natio­nal Health Expen­di­ture Data, Histo­ri­cal, https://www.cms.gov/Rese­arch-Sta­ti­stics-Data-and-Sys­tems/Sta­ti­stics-Trends-and-Reports/Natio­nalHealthExpendData/Natio­nalHealthAccountsHisto­ri­cal. [wróć]

Rabah Kamal, Cyn­thia Cox, Daniel McDer­mott, What Are the Recent and Fore­ca­sted Trends in Pre­scrip­tion Drug Spen­ding?, Health Sys­tem Trac­ker, Peter­son Cen­ter on Heal­th­care and Kaiser Family Foun­da­tion, 2019, https://www.heal­th­sys­tem­trac­ker.org/chart-col­lec­tion/recent-fore­ca­sted-trends-pre­scrip­tion-drug-spen­ding/#item-annual-growth-in-rx-drug-spen­ding-and-total-health-spen­ding-per-capita_nhe-pro­jec­tions-2018-27. [wróć]

Ani­mal Smart, Com­pa­ring Agri­cul­ture of the Past with Today, https://ani­mal­smart.org/ani­mals-and-the-envi­ron­ment/com­pa­ring-agri­cul­ture-of-the-past-with-today. [wróć]

Hilda Raz­za­ghi i in., 10-Year Trends in Non­com­mu­ni­ca­ble Dise­ase Mor­ta­lity in the Carib­bean Region, „Revi­sta Pan­ame­ri­cana de Salud Pública”, 2019, 43, doi: 10.26633/RPSP.2019.37. [wróć]

Jean-François Bach, The Effect of Infec­tions on Suscep­ti­bi­lity to Auto­im­mune and Aller­gic Dise­ases, „New England Jour­nal of Medi­cine”, 347, 12 (19 wrze­śnia 2002), s. 911–920, doi: 10.1056/NEJMra020100. [wróć]

Foro­ugh Far­ro­khyar, E. T. Swar­brink, E. Jan Irvine, A Cri­ti­cal Review of Epi­de­mio­lo­gi­cal Stu­dies in Inflam­ma­tory Bowel Dise­ase, „Scan­di­na­vian Jour­nal of Gastro­en­te­ro­logy”, 36, 1 (luty 2001), s. 2–15. [wróć]

Nils Ĺberg i in., Incre­ase of Asthma, Aller­gic Rhi­ni­tis and Eczema in Swe­dish Scho­ol­chil­dren between 1979 and 1991, „Cli­ni­cal & Expe­ri­men­tal Allergy”, 25, 9 (wrze­sień 1995), s. 815–819, doi: 10.1111/j.1365-2222.1995.tb00023.x, Pub­Med PMID: 8564719. [wróć]

Sigrid Poser i in., Incre­asing Inci­dence of Mul­ti­ple Scle­ro­sis in South Lower Saxony, Ger­many, „Neu­ro­epi­de­mio­logy”, 8, 4 (1989), s. 207–213, doi: 10.1159/000110184. [wróć]

H. Okada i in., The ‘Hygiene Hypo­the­sis’ for Auto­im­mune and Aller­gic Dise­ases: An Update, „Cli­ni­cal & Expe­ri­men­tal Immu­no­logy”, 160, 1 (kwie­cień 2010), s. 1–9, doi: 10.1111/j.1365-2249.2010.04139.x. [wróć]

Michael Ollove, Sta­tes Limi­ting Patient Costs for High-Pri­ced Drugs, Pew Cha­ri­ta­ble Tru­sts, 2 lipca 2015, https://www.pew­tru­sts.org/en/rese­arch-and-ana­ly­sis/blogs/sta­te­line/2015/07/02/sta­tes-limi­ting-patient-costs-for-high-pri­ced-drugs. [wróć]

Cana­dian Agency for Drugs and Tech­no­lo­gies in Health, Table 4: Cost-Com­pa­ri­son Table of Bio­lo­gics for the Tre­at­ment of Crohn’s Dise­ase, „Com­mon Drug Reviews”, Ottawa, 2017, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK476194/table/app8.t1. [wróć]

Ame­ri­can Auto­im­mune Rela­ted Dise­ases Asso­cia­tion, Auto­im­mune Dise­ase List, https://www.aarda.org/dise­ase­list. [wróć]

Meghan O’Rourke, What’s Wrong with Me?, „New Yor­ker”, 26 sierp­nia 2013, https://www.newy­or­ker.com/maga­zine/2013/08/26/whats-wrong-with-me. [wróć]

Marie Ng i in., Glo­bal, Regio­nal, and Natio­nal Pre­va­lence of Over­we­ight and Obe­sity in Chil­dren and Adults during 1980–2013: A Sys­te­ma­tic Ana­ly­sis for the Glo­bal Bur­den of Dise­ase Study 2013, „Lan­cet”, 384, 9945 (30 sierp­nia 2014), s. 766–781, doi: 10.1016/S0140-6736(14)60460-8, Pub­Med PMID: 24880830. [wróć]

Natio­nal Insti­tute of Dia­be­tes and Dige­stive and Kid­ney Dise­ases, Over­we­ight & Obe­sity Sta­ti­stics, https://www.niddk.nih.gov/health-infor­ma­tion/health-sta­ti­stics/over­we­ight-obe­sity. [wróć]

Moham­mad G. Saklayen, The Glo­bal Epi­de­mic of the Meta­bo­lic Syn­drome, „Cur­rent Hyper­ten­sion Reports”, 20, 2 (luty 2018), s. 12–20, doi: 10.1007/s11906-018-0812-z. Pub­Med PMID: 29480368. [wróć]

Maria Agu­ilar i in., Pre­va­lence of the Meta­bo­lic Syn­drome in the Uni­ted Sta­tes, 2003–2012, „Jour­nal of the Ame­ri­can Medi­cal Asso­cia­tion”, 313, 9 (2015), s. 1973–1974, doi: 10.1001/jama.2015.4260. [wróć]

Ame­ri­can Heart Asso­cia­tion, Car­dio­va­scu­lar Dise­ase: A Costly Bur­den for Ame­rica – Pro­jec­tions thro­ugh 2035, https://heal­th­me­trics.heart.org/wp-con­tent/uplo­ads/2017/10/Car­dio­va­scu­lar-Dise­ase-A-Costly-Bur­den.pdf. [wróć]

Ame­ri­can Heart Asso­cia­tion Cen­ter for Health Metrics and Eva­lu­ation, Car­dio­va­scu­lar Dise­ase Costs Will Exceed $1 Tril­lion by 2035, Warns the Ame­ri­can Heart Asso­cia­tion, komu­ni­kat pra­sowy, 14 lutego 2017, ttps://heal­th­me­trics.heart.org/car­dio­va­scu­lar-dise­ase-costs-will-exceed-1-tril­lion-by-2035-warns-the-ame­ri­can-heart-asso­cia­tion. [wróć]

Rebecca Har­ris i in., Obe­sity Is the Most Com­mon Risk Fac­tor for Chro­nic Liver Dise­ase: Results from a Risk Stra­ti­fi­ca­tion Path­way Using Tran­sient Ela­sto­gra­phy, „Ame­ri­can Jour­nal of Gastro­en­te­ro­logy”, 114, 11 (sier­pień 2019), s. 1744–1752. [wróć]

Cen­ter for Dise­ase Con­trol and Pre­ven­tion, Can­cers Asso­cia­ted with Over­we­ight and Obe­sity Make Up 40 Per­cent of Can­cers Dia­gno­sed in the Uni­ted Sta­tes, komu­ni­kat pra­sowy, 3 paź­dzier­nika 2017, https://www.cdc.gov/media/rele­ases/2017/p1003-vs-can­cer-obe­sity.html. [wróć]

Theo Vos i in., Glo­bal, Regio­nal, and Natio­nal Inci­dence, Pre­va­lence, and Years Lived with Disa­bi­lity for 328 Dise­ases and Inju­ries for 195 Coun­tries, 1990–2016: A Sys­te­ma­tic Ana­ly­sis for the Glo­bal Bur­den of Dise­ase Study 2016, „Lan­cet”, 390, 10100 (wrze­sień 2017), s. 1211–1259, doi: 10.1016/S0140-6736(17)32154-2. [wróć]

Tamże. [wróć]

Par­kin­son’s Foun­da­tion, Sta­ti­stics, https://www.par­kin­son.org/Under­stan­ding-Par­kin­sons/Sta­ti­stics. [wróć]

Autism Spe­aks, CDC Incre­ases Esti­mate of Autism’s Pre­va­lence by 15 Per­cent, to 1 in 59 Chil­dren 2018, https://www.auti­sm­spe­aks.org/science-news/cdc-incre­ases-esti­mate-auti­sms-pre­va­lence-15-per­cent-1-59-chil­dren. [wróć]

Mark Rice-Oxley, Men­tal Ill­ness: Is There Really a Glo­bal Epi­de­mic?, „Guar­dian”, 3 czerwca 2019. [wróć]

Joseph W. Wind­sor, Gilaad G. Kaplan, Evo­lving Epi­de­mio­logy of IBD, „Cur­rent Gastro­en­te­ro­logy Reports”, 21, 8 (July 2019), s. 1–9, doi: 10.1007/s11894-019-0705-6. [wróć]

Kata­rina Zim­mer, There’s a Tro­ubling Rise in Colo­rec­tal Can­cer among Young Adults, „Scien­tist”, 26 sierp­nia 2019. [wróć]

Ame­ri­can Can­cer Society, Guide­line for Colo­rec­tal Can­cer Scre­ening, https://www.can­cer.org/can­cer/colon-rec­tal-can­cer/detec­tion-dia­gno­sis-sta­ging/acs-recom­men­da­tions.html; Andrew M. D. Wolf i in., Colo­rec­tal Can­cer Scre­ening for Ave­rage-Risk Adults: 2018 Guide­line Update from the Ame­ri­can Can­cer Society, „CA: A Can­cer Jour­nal for Cli­ni­cians”, 68, 4 (lipiec–sier­pień 2018), s. 250–281, doi: 10.3322/caac.21457. [wróć]

Fran­ce­sco De Vir­gi­liis, Simone Di Gio­vanni, Lung Inne­rva­tion in the Eye of a Cyto­kine Storm: Neu­ro­im­mune Inte­rac­tions and COVID-19, „Nature Reviews Neu­ro­logy”, 16, 11 (sty­czeń 2020), s. 645–652, doi: 10.1038/s41582-020 -0402-y. [wróć]

Don­jete Sim­nica i in., The Impact of Western Diet and Nutrients on the Micro­biota and Immune Response at Muco­sal Inter­fa­ces, „Fron­tiers in Immu­no­logy”, 8 (lipiec 2017), art. 838. [wróć]

Johns Hop­kins Medi­cine, Ayurveda, https://www.hop­kin­sme­di­cine.org/health/wel­l­ness-and-pre­ven­tion/ayurveda. [wróć]

René Descar­tes, The Method, Medi­ta­tions and Phi­lo­so­phy of Descar­tes, Lon­don, Orion, 2004, s. 15. [wróć]

Alan Nel­son, Descar­tes’ Dualism and Its Rela­tion to Spi­noza’s Meta­phy­sics, w: David Cun­ning (ed.), The Cam­bridge Com­pa­nion to Descar­tes’ Medi­ta­tions, Cam­bridge, Cam­bridge Uni­ver­sity Press, 2014, s. 277–298; Wiki­pe­dia, René Descar­tes, https://en.wiki­pe­dia.org/wiki/Ren%C3%A9_Descar­tes. [wróć]

Marko Gosak i in., Network Science of Bio­lo­gi­cal Sys­tems at Dif­fe­rent Sca­les: A Review, „Phy­sics of Life Reviews”, 24 (2018), s. 118–135, doi: https://doi.org/10.1016/j.plrev.2017.11.003; Wiki­pe­dia, Network Science, https://en.wiki­pe­dia.org/wiki/Network_science. [wróć]

C. David Allis, Tho­mas Jenu­wein, The Mole­cu­lar Hal­l­marks of Epi­ge­ne­tic Con­trol, „Nature Reviews Gene­tics”, 17, 8 (sier­pień 2016), s. 487–500, doi: 10.1038/nrg.2016.59. [wróć]

Mar­cus M. Rin­schen i in., Iden­ti­fi­ca­tion of Bio­ac­tive Meta­bo­li­tes Using Acti­vity Meta­bo­lo­mics, „Nature Reviews Mole­cu­lar Cell Bio­logy”, 20, 6 (luty 2019), s. 353–367, doi: 10.1038/s41580-019-0108-4. [wróć]

Maar­ten Alte­laar, Javier Muńoz, Albert J. R. Heck, Next-Gene­ra­tion Pro­te­omics: Towards an Inte­gra­tive View of Pro­te­ome Dyna­mics, „Nature Reviews Gene­tics”, 14, 1 (gru­dzień 2012), s. 35–48, doi: 10.1038/nrg3356. [wróć]

Paci­fic Nor­th­west Natio­nal Labo­ra­tory, Micro­biome Science: Con­fron­ting Com­plex Myste­ries, https://www.pnnl.gov/micro­biome-science. [wróć]

Olaf Sporns, Disco­ve­ring the Human Con­nec­tome, Cam­bridge, MIT Press, 2012. [wróć]

Diego V. Bohó­rquez, Rod­ger A. Lid­dle, The Gut Con­nec­tome: Making Sense of What You Eat, „Jour­nal of Cli­ni­cal Inve­sti­ga­tion”, 125, 3 (marzec 2015): 888–890, doi: 10.1172/JCI81121. [wróć]

Olaf Sporns, Disco­ve­ring the Human Con­nec­tome… [wróć]