Poezje dla dzieci i młodzieży - Maria Konopnicka - ebook

Poezje dla dzieci i młodzieży ebook

Maria Konopnicka

0,0
12,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Poezje dla dzieci i młodzieży” to zbiór wierszy Marii Konopnickiej, poetki i nowelistki okresu realizmu. Jest ona uznawana za jedną z najwybitniejszych polskich pisarek.

Zbiór ten składa się ze wspaniałych i ponadczasowych wierszy dla dzieci oraz młodzieży w każdym wieku. Znajdują się tutaj takie utwory jak: O Janku Wędrowniczku, Zosia na wsi, Bajka o świerszczu czy O Krasnoludkach i sierotce Marysi.


Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 43

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Maria Konopnicka

Wydawnictwo Avia Artis

2021

ISBN: 978-83-8226-340-4
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Psałterz dziecka

O co się modlić?

A czy wiesz, dziecino miła,

O co ci się modlić trzeba? Ot, by ziemia ta rodziła Dużo zboża, dużo chleba!

O te pszenne, żytnie kłosy, O len miękki, o len siwy, O wieczorne srebrne rosy Dla tej łąki, dla tej niwy.

O te jabłka na jabłoni, Co ocienia sady nasze, O tę cichość porankową, W której dzwonią piosnki ptasze.

O jaskółek pełną strzechę, O skowronka na tym łanie. Tym co płaczą — o pociechę, Tym co cierpią — o wytrwanie.

Dla tych ramion, co się trudzą, Ty się, dziecię, módl o siłę, Dla rzuconych w stronę cudzą O swój krzyżyk i mogiłę.

O to jasne słonko Boże, Co je chmury skryły w niebie. A na samym już ostatku Módl się za mnie i za siebie.

Za rodziców

Bym anielskiemi umiał mówić słowy,

By się z słów moich rajskie wiły kwiatki, Kiedy najdroższe polecam Ci głowy: Ojca i matki!

Jak drobny kłosek pod słońca promieniem Wyrasta w ziarno do plonu, do życia, Tak ja z ich miłem na ustach imieniem Rosłem z powicia.

Co wiem, czem jestem, co myślę, czem żyję, Wszystko mi przez nich objawia Twą chwałę, Źródło miłości z ich serca mi bije Na życie całe!

Gdy ojciec dla mnie o kęs walczy chleba, Gdy matki błyśnie uśmiechem twarz blada, Wtedy Twój, Panie, z błękitów gdzieś, z nieba, Cień na mnie pada...

Wtedy to chciałbym skrzydłami lotnemi Za Twoim wielkim podążać przykazem, Wtedy to czuję, że oni na ziemi Twoim obrazem!

O, chroń mnie, Panie, bym kiedy złym czynem Miał ich zasmucić, zasępić im czoła! O spraw, niech czują, że dałeś im synem Swego anioła!

W smutku

I drobne kwiecie płacze łzami rosy,

I drobne serce boleść uczuć może... Smutno ja dzisiaj poglądam w niebiosy, Mój Boże!

Mówią, iż życie ciernista jest droga, I że nie zawsze przyświeca jej zorze... Ale ja ledwo odchodzę od proga, Mój Boże!

I jestem jeszcze, jak pisklę bezpióre, Co ostrych wichrów wytrzymać nie może... Osłoń mnie od nich! Odegnaj złą chmurę! Mój Boże!

Idę i płaczę, jak idą sieroty, W ciemności błądzę, i sercem się trwożę... O, niech mi znowu zabłyśnie świt złoty, Mój Boże!

Za rodzinną wioskę

Wyjdę i klęknę na progu mej chaty, I głos podniosę z ptaszęty polnemi: Błogosław, Boże, te łąki, te kwiaty, Tę skibę ziemi!

Skowronki Twoje puść nad nią zaranne, Zbudź nam oraczy, gdy dzionek zaświta, I ros perłowych daj polom tym mannę, Gdzie wschodzą żyta!

Cichą pogodę na nasze spuść strzechy, Niechaj nam słońce nadziei zaświeci, I niech ojcowie zażyją pociechy, Patrząc na dzieci!

Tyś sam w mem sercu zaszczepił kochanie Dla rodzinnego zagona i gniazda. O, niech im wzejdzie, mój Ojcze i Panie, Twej łaski gwiazda!

Ten jeden zakąt w Twych światów przestworze Umiłowałem siłami wszystkiemi... Wysłuchaj głos mój, błogosław, o Boże, Tę skibę ziemi!

O światło

Mówią, o Panie, że pielgrzymom świętym, Gdy idą nocą w ciemności i trwodze, Złotym promieniem od gwiazdy odjętym Przyświecasz w drodze.

Anioł przed nimi tę niesie pochodnię. Do białej lilji zatkniętą kielicha, A oni święci i boży przechodnie Modlą się zcicha.

Aż ocknie jeden i drugi, i trzeci Z dumań o Tobie i z szeptu pacierzy, I ujrzy lilję, co idzie i świeci W pustej trzebieży.

I na kolana upadnie, i drżące Ręce ku Tobie podniesie, o Boże, Coś stworzył gwiazdy i księżyc, i słońce, I złotą zorzę.

I ja tak, Panie, w ciemności tu stoję, I szukam drogi, i patrzę dokoła... O, ześlij Ty mi Twojego anioła, Daj światło Twoje!

Jak w kielich lilji, tak zamknij w me serce Promień Twej gwiazdy, Twych blasków odbicie, A będę wierny tej Bożej iskierce Przez całe życie!

W skrusze

Jeślim obraził, jeślim Cię zasmucił, Jeśli niebacznie odbiegłem od Ciebie, Wyciągnij dłoń swą, ażebym się wrócił, Ojcze mój w niebie!

Dziecko ja Twoje! Choć słabe, niekarne, Choć się z Twej ścieżki odbiję w bezdroże, Ku Tobie wołam, ku Tobie się garnę, Przebacz mi, Boże!

Obmyj mą duszę, wróć serce mi wolne, Niech znów Ci śpiewam pieśń chwały radosną, Niech będę czysty, jak lilje te polne, Co w niebo rosną!

Otrząśnij skrzydła Twojego anioła Z ziemskiego pyłu i z ziemskich dróg błota, I niech mu znowu zabłyśnie u czoła Gwiazda Twa złota!

Modlitwa sieroty

Idą dzieci, niosą kwiatki, W dom rodzinny, w miłe wrota... Lecz ja nie mam ojca, matki, Jestem sierota!

Matka gładzi włos u czoła, Ojciec o chleb się kłopota... Ale na mnie nikt nie woła, Bo ja sierota!

Uścisk matki ze snu zbudzi, Ojca uśpi je pieszczota... Ja wśród obcych żyję ludzi, Bom jest sierota!

O mój ojcze, matko miła! Wieczna do was ma tęsknota... Cicha kryje was mogiła, A ja sierota!

Boże, co w błękitnem niebie Masz na słońcu dom swój złoty, O, przygarnij Ty do siebie Serce sieroty!

Otrzyj łzy, co z oczu płyną, Utul w smutku, co mną miota... Wszakże Boga jest dzieciną Każda sierota!