Klejnoty ciotki Klotyldy - Frances Hodgson Burnett - ebook + audiobook

Klejnoty ciotki Klotyldy ebook

Frances Hodgson Burnett

0,0
8,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Avia-Artis
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2021
Opis

Klejnoty ciotki Klotyldy” to opowiadanie Frances Hodgson Burnett, słynnej brytyjskiej powieściopisarki i autorki sztuk teatralnych.

“Pewnego dnia ciotka Klotylda nie wyszła ze swego pokoju o zwykłej godzinie, zdziwiło to wszystkich, gdyż nie zdarzało się aby odstępowała od raz przyjętego zwyczaju. Stara służąca Alicya słuchała podedrzwiami, ale w pokoju było zupełnie cicho, poszła więc prosić Elżunię, żeby zajrzała do ciotki, bo sama nie śmie tego uczynić. Dziewczynka weszła do sypialni, lecz nie zastała nikogo...”

Fragment

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2021

ISBN: 978-83-8226-347-3
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Klejnoty ciotki Klotyldy

 Bohaterka naszej powieści nie była Amerykanką, chociaż mieszkała w jednym z najwspanialszych domów Nowego-Yorku. Przyszła ona na świat we Francyi w pięknym zamku normandzkim, i tam spędziła pierwsze lata swego dzieciństwa.

 Dom w którym ją poznajemy był własnością jej stryja i opiekuna. Otoczona wygodami zajmowała tam kilka pokoi, miała własną służbę, powóz, oraz cały szereg nauczycieli, a mimo to wszystko nie czuła się szczęśliwą.  Nie uwierzyłyby temu dzieci sąsiednich domów, dla których Elżunia była przedmiotem stałego zajęcia. Kiedy wyjeżdżała, lub wychodziła na spacer, mnóstwo główek ciekawych pojawiało się w oknach; podziwiano jej sukienki, jej białą twarzyczkę, jej czarne, marzące oczy. Jaka ona szczęśliwa! mówili jej mali sąsiedzi, tocząc długie na ten temat rozmowy, z pewnością ma wszystko czego tylko zapragnie, bo Joanna powiada, że będzie miała miliony. Jaka ona śliczna! ale czemu zawsze smutna? czemu to przypisać? prawdziwie trudnoby znaleść przyczynę.

 Elżunia nie domyślała się wcale, że się nią tak zajmowano, rzadko spoglądała na okna sąsiednich domów, a ci śmiejący się i skaczący mali Amerykanie których spotykała na ulicach napełniali ją podziwem, gdyż ich nie pojmowała, nie będąc sama nigdy w podobnem usposobieniu. Utraciwszy rodziców w drugim roku życia, nie zaznała ich pieszczot, ich miłości, która tak dobroczynnie wpływa na słabą dziecinę, rosła w obojętnem otoczeniu jak roślina bez ciepłego promyka słońca. Ztąd smutek w jej oczach, ztąd poważne nad wiek usposobienie.  Jedynemi krewnymi jacy jej pozostali, był stryj Bertrand i ciotka Klotylda. Stryj bezżenny mieszkający w Nowym-Yorku prowadził życie swobodne, to też obowiązek opiekowania się dwuletniem maleństwem wcale mu nie przypadł do gustu, i chętnie zdał go swej siostrze z którą dzieliła go różność poglądów i upodobań. O ile on był wesoły i lekkomyślny, o tyle panna Klotylda była poważną i surową. Kiedyś i ona podobne bratu wiodła życie, lecz piękna i bogata, uwielbiana przez wszystkich, poniosła u szczytu powodzenia bolesny cios, który ją zobojętnił na zawsze dla świata. Od owej chwili nie opuściła ani razu normandzkiego zamku, pędząc życie zakonnicy, tem tylko różniące się od klasztornego, że mury ją otaczające były murami własnego jej pałacu.  Z początku bała jej się Elżunia, przerażał ją czarny strój i surowa twarz ciotki, lecz powoli przywykła do niej, a nawet pokochała ją całem swem dziecinnem czułem serduszkiem. Sposób jej życia stał się dla małej przykładem i po jakimś czasie śmiejąca, swawolna dziecina, zamieniła się na poważną i smutną.  Ciotka poświęciła ją Matce Boskiej, nosiła więc zawsze niebieskie i białe sukienki. Od siódmego roku życia odwiedzała z nią razem ubogich chorych, i była przez nich uwielbianą; dzieci dotykały jej białej sukienki, a ona uśmiechała się do nich tak słodko, że we wszystkich sercach wykwitła dla niej miłość serdeczna. Każde jej ukazanie się było dla tych biedaków świętem prawdziwem, opowiadano sobie o niej cudowne historye. Zobaczycie mówiono nieraz, że panience wyrosną białe skrzydełka i pójdzie do nieba jak anioł, i nikt temu nie przeczył.  W tych