Momenty wychowawcze - Janusz Korczak - ebook

Momenty wychowawcze ebook

Janusz Korczak

0,0

Opis

Momenty wychowawcze” to utwór Janusza Korczaka, polsko-żydowskiego lekarza, pedagoga, pisarza i publicysty, który był prekursorem działań na rzecz praw dziecka.


Jest to praca w szczególny sposób adresowana do młodych nauczycieli, którzy uczą się obserwować, rozumieć dziecko i rozmawiać z nim. Dzisiejsi badacze Korczaka nazywają ten wzorzec metodyczny „uczeniem się dziecka” lub „uczeniem się od dziecka”.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 72

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2021

ISBN: 978-83-8226-457-9
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Uwagi wstępne

I. Naczelne miejsce w medycynie zajmuje nauka o rozpoznawaniu. Student bada szeregi osobników, uczy się patrzeć, a dostrzegając objawy, tłumaczyć je, wiązać, na ich podstawie wnioskować.

 Jeśli pedagogika zechce iść drogą, utorowaną przez medycynę, musi wypracować djagnostykę wychowawczą, opartą na rozumieniu objawów.  Czem gorączka, kaszel, wymioty dla lekarza, tem uśmiech, łza, rumieniec dla wychowawcy. Niema objawu bez znaczenia. Trzeba notować i zastanawiać się nad wszystkiem, odrzucać co przypadkowe, łączyć co pokrewne, szukać kierujących praw. Nie — jak żądać, czego żądać od dziecka, nie — jak nakazywać i zakazywać, ale — czego mu brak, czego nadmiar posiada, czego żąda, co dać może.  Internat i szkoła — teren badań, klinika wychowawcza.  Dlaczego jeden uczeń, przyszedłszy do klasy, obejdzie wszystkie kąty, z każdym zagada, dzwonek z trudem zapędzi go do ławki? — Drugi odrazu zajmuje miejsce, niechętnie opuszcza je podczas pauzy? — Co to za ludzie, co dać im musi szkoła, czego wzamian żądać może?  Dlaczego jeden, wywołany, idzie ochoczo, wzniósłszy głowę, z uśmiechem zaczepnym; energicznym ruchem wyciera tablicę, pisze dużemi literami, mocno naciekając kredę? — Dlaczego drugi ociągając się wstaje, chrząknie, poprawi ubranie, krokiem ospałym, z wzrokiem utkwionym w ziemię, zbliża się do tablicy, na rozkaz ściera — i małemi blademi literkami pisze?  Kto pierwszy, kto ostatni wybiega na przerwie? — Kto często podnosi do góry palce — wie, umie, chce powiedzieć, kto — rzadko, kto — nigdy?  Jeśli cisza podczas lekcji, kto pierwszy wszczyna hałas, kto w ogólnym hałasie zachowuje milczenie?  Kto (i dlaczego) zajął to a nie inne miejsce, w pierwszej czy ostatniej ławce, w sąsiedztwie tego a nie innego kolegi? — Którzy wracają do domu samotni, parami, kupą? — Kto często zmienia przyjaciół, kto wierny?  Dlaczego niema śmiechu, gdzie być powinien, dlaczego wybuch wesela, gdzie oczekiwaliśmy wzruszenia? — Ile razy ziewnęła „klasa“ podczas pierwszej i ostatniej godziny? — Brak zainteresowania — dlaczego?  Miast dąsać się, że jest inaczej, niż mieliśmy prawo oczekiwać — zjawia się objektywne, badawcze: „dlaczego?“, bez którego nie zdobywa się doświadczenia, nie tworzy, nie kroczy naprzód, bez którego niema wiedzy.  Broszura ta nie jest wzorem, jak należy studja podobne prowadzić, jest ona dokumentem, jak trudno fotografować słowami, co się ma przed oczyma, jak płodne być może komentowanie — nawet błędne — tego, co się dostrzegło i utrwaliło, jako w locie pochwycony „moment“: objaw indywidualny — ucznia, czy generalny — zespołu.  II. Lepsi wychowawcy zaczynają prowadzić pamiętniki, ale zarzucają rychło, bo nie znają techniki prowadzenia notatek, nie wynieśli z seminarjum nałogu protokułowania swej pracy. Zbyt wiele wymagając od siebie, tracą ufność w swe siły; zawiele żądając od notatek, tracą wiarę w ich wartość.  Jedno mnie raduje, inne smuci, dziwi, niepokoi, gniewa, zniechęca. — Co notować, jak notować?  Nie nauczono. Wyrósł z sztubackiego pamiętnika, który się chowa przed papą pod materac, nie dorósł do kroniki, którą się wymienia z kolegą, omawia na zebraniach i zjazdach. Uczono go może notować cudze wykłady i cudze myśli, nie — własne.  Jakie spotkałeś trudności i niespodzianki, jakie popełniłeś błędy, jak je korygowałeś, jakich doznawałeś porażek, jakie święciłeś tryumfy? Niech każde niepowodzenie uczy świadomie ciebie, innym służy pomocą.  III. Gdzie podziewasz godziny życia, na co zużywasz zapas młodej energji? — Jeśli był zapał, a z latami nie stało — czy nic nie oświetlił, nie wykuł? — Doświadczenie? — Jakie jego części składowe? — Już teraz nie dla nauki, nie dla innych, lecz dla siebie.  Nie pracujesz dla ojczyzny, społeczeństwa, przyszłości, jeśli nie pracujesz ku zbogaceniu własnej duszy. Tylko biorąc można dawać, tylko rosnąc własnym duchem, można wzrostowi współdziałać. W notatkach są ziarna, z których wyrósł las i łan, są krople tworzące źródło — oto czem karmię, poję, raduję, od znoju chronię.  Z notatek bilans życia układasz. One są dokumentem, żeś nie roztrwonił życia. Życie zawsze część tylko wyzwala, ułamek da osiągnąć. Byłem młody — nie wiedziałem, posiwiał włos — wiem, ale sił już brak. Z notatek ułożysz obronę przed sumieniem swem, że nie tyle, nie tak, jak należało...

I

SZKOŁA MIEJSKA — ODDZIAŁ PIERWSZY.

Notatka: Niema pióra... Komentarz: Co robić? czy nauczyciel powinien mieć kilka zapasowych piór, które pożycza? Kto często zapomina? — Notować, ile razy, a nie przesadne: „ty zawsze zapominasz“. — Może rano przed pierwszą lekcją: co kto zapomniał?

Notatka: [obserwacja pięciominutowa w ostatnim kwadransie godziny (arytmetyka)].  Bolek trze ręką brodę, pociąga się za ucho, głową kiwa, patrzy przez okno, podskakuje na ławce, ręce składa na krzyż, biodrami ruchy wahadłowe, mierzy kajetem szerokość stołu, toż samo ręką, przewraca kartki zeszytu, zawiesza się na krawędzi ławki, czai się zgięty ku przodowi, ręką wywija, gładzi ławkę, głową potrząsa, patrzy przez okno (śnieg pada), paznogcie gryzie, ręce pod pośladek, trzewik rękami naciąga, wachluje się kajetem, ręce do kieszeni, przeciąga się, niecierpliwe ruchy bioder, ręce pociera... „Proszę pani, ja pójdę do tablicy“. — Hasło: Pisać! — Schwycił pióro, wywinął niem w powietrzu, dmuchnął i z impetem stuknął w kałamarz. Kilka silnych ruchów bioder. „Proszę pani, jaaa... oj—oj—oj!“ — Bije się ręką po czole, podskakuje. — Hasło: Dodać 332+332. — W mig dodał, — obejrzał się: „zrobiłeś?“ i półgłosem: „Prrrędko robimy, jak wiatrrrr“... — mlasnął językiem i westchnął... Komentarz: Tak broni się dziecko, tak rozprasza narastającą a nie mającą ujścia energję, tak zmaga się, by nie przeszkadzać biegowi zajęć, tak prosi o czyn, wyraża żal, rzuca się na narzędzie pracy, tak wreszcie w poetycznem porównaniu wyraża nieświadomie ukrytą tęsknotę: „jak wiatrrr“.  Obserwuj mękę ruchliwego, pobudliwego — jak rozumnie gospodaruje, by, nie budząc niezadowolenia nauczyciela, dać ujście energji w pół- i ćwierć-ruchach, — ile się biedzi, zanim wybuchnie czemś takiem, co wywoła uwagę: „Siedź spokojnie“. — Jakże „szczęśliwe“ jest dziecko apatyczne, senne!

Notatka: Cicho! — Ile razy w ciągu godziny? Komentarz: Może być rozmaicie: a) okrzyk nauczyciela: „cicho“ zbędny, bo karność (czytaj — pięść) daje ciszę; b) można często, bez wiary i bez skutku powtarzać: „cicho“; c) można zezwalać na hałas — wówczas rezygnujesz z nauki; d) można porozumieć się z dziećmi. Więc: zupełna cisza, względna cisza. — Co przerywa ciszę: pytanie, prośba, uwaga, nieproszona odpowiedź, śmiech, rozmowa z sąsiadem? — Kiedy, w jakim stopniu zezwalasz? czy zależnie od humoru, czy wiesz? a jeśli wiesz, musisz ułatwić dzieciom zrozumienie.

Notatka: Niepewne odpowiedzi na najprostsze pytania, odpowiedzi z rezerwą. Komentarz: Rzadko nauczyciel nie doda czegoś nawet do prawidłowej odpowiedzi ucznia. — „Prędzej — wolniej — głośniej — jeszcze raz — dobrze — dalej“.  — Byli trzy chłopcy.  — Nie trzy, tylko trzej.  Niezawsze uczeń wie, czy źle policzył, czy źle się wyraził. Wytwarza się poczucie błędu, poczucie złej odpowiedzi.  Jakże nieznośna jest wszelka praca, a niemożliwa praca umysłowa, gdy ktoś „stoi nad głową“ i dulczy, — przeszkadza. Bywa tak:  Naucz.: Więc ile mu zostało funtów?  Uczeń: Pięć.  Naucz.: Całem zdaniem.  Uczeń (zgadując): Sześć.  Może więc — dać skończyć, a potem poprawić? — Zagadnienie ważne.

Notatka: — Niema czarownic — mówi nauczyciel. Zbyszek (cichy) po długim namyśle szeptem do siebie: A są na świecie czarownice. Komentarz: Jak często autorytet domu ściera się z autorytetem szkoły! Niekiedy autorytet dorosłych ustąpić musi przed autorytetem nieco starszego kolegi.

Notatka: Jak wzrasta hałaśliwość pauzy po 1 — 2 — 3-ej lekcji: ilość bójek, kłótni, skarg? — Jak wzrasta niepokój klasy: choćby w ilości uwag, czynionych klasie całej lub poszczególnym dzieciom?

 Uwaga. Kazać dziecku siedzieć 4 godziny na niewygodnej, nie na miarę ławce — taka sama tortura, jak kazać chodzić tyleż godzin w niewygodnem ciasnem obuwiu.

Notatka: — Poczekajcie, jeszcze nie pisać. — Prędzej, pospiesz się, bo czekają. Komentarz: „Prędzej — nie tak prędko“ — tak usiłuje naucz. sprowadzić klasę do jednego poziomu. Niestety! — i „prędzej“ i „wolniej“ zawodzą, demoralizują dzieci — zawisają w powietrzu.

Notatka: Naucz.: No ile? — Uczeń nie wie. — Klasa podpowiada: 48. Naucz.: No ile? — Uczeń milczy. Komentarz: Zjawisko niezmiernie ciekawe. — Dlaczego nauczyciel żąda bezwartościowej już teraz odpowiedzi, dlaczego uczeń logicznie jej odmawia? Jacy uczniowie niechętnie korzystają z podpowiadań?

Notatka: Naucz.: Jaka ta książka? (żąda przymiotników). Uczeń: Z obrazkami.  Co w tym wypadku robi naucz.?

Notatka: Już wszyscy rysują, Adaś dopiero kończy przygotowania. — Dzwonek: wszyscy skończyli, on się niechętnie odrywa od pracy.

Notatka: „Pokaż swoje rysunki“. — Uśmiech zażenowania — ociąga się, — niechętnie. Komentarz: Czy dostrzeżono, jak dziecko poważnieje rysując, jak silnie dąży i boleśnie upada na duchu?  — Dlaczego tak narysowane?  — Bo to ładne, bo tak przyszło do głowy.  Janinka narysowała coś w rodzaju rozłożystego kaktusa — na każdym kolcu siedzi ptaszek.  — Co to?  — U nas (w internacie) jedna dziewczynka tak narysowała.

Notatka: Zimno temu, który siedzi przy balkonie (wieje). Komentarz: Moment, rozpraszający uwagę. Jeśli w klasie zimno, dzieci lekko ubrane: jedno nieruchomieje, kostnieje w stałej pozycji, drugie broni się przed zimnem częstą zmianą pozycji („wierci się“).

Notatka: Coś mu w ustach dolega — porusza często, — może ząb się kiwa. Komentarz: Czynnik, rozpraszający uwagę.

Notatka: Skarbiec uczniowskiej kieszeni — piórnik. Komentarz: Już nauczyciel