- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.te pocioski, niechybiającą rzucone prawicą, gasiły ich ufne oczy, wykłuwając jasne płomienie podłużnych źrenic, a okrutna sulica przebijała grotem nawylot serce przeczyste, rzucały się z nad Czarnej wody do ucieczki zarówno stare, samotnie żyjące wielkorogi, jak białoplamiste cielęta i tkliwe matki, które zwykły na mocy wrodzonego im geniuszu bohatersko za potomstwo umierać. Gdy stado uchodziło co siły z rodzinnej ostoi, czarny łowiec pędził za niem na czele szczwaczów, spuszczających srogie psy ze smyczy. Zawziętość jego rosła w biegu, gdy pędzący myśliwce mijali wzgórza i doliny, okrążali jeziora, wskok przebiegali lasy, przepływali rzeki i przesadzali strumienie. Ludzie przeistaczali się w psy zaciekłe, a psy zapożyczały wściekłości od ludzi. Jedni i drudzy nie pierwej spoczywali, aż dymiące od żaru jelita i krwawe narogi wydarli z rozszarpanego brzucha wielkiego jelenia, a czarny łowiec potężnemi rękami wyszarpał serce łani. ażeby patrzeć w nie ze wzgardą, miłością do potomstwa nawet po skonie bijące. Zimową porą, w tęgie mrozy, gdy stada turów po czterdzieści i pięćdziesiąt w gromadzie wychodziły z mokradeł na miejsca suche i bardziej wyniosłe, ażeby szukać paszy pod śniegiem, wygryzać korzonki roślin, głodzić pąkowie jesionów, korę i gałązki drzew liściastych, czarny łowiec sunął zcicha na łyżach za towarzyszami wyprawy, dla podpatrywania potężnych łowów zimowych. Czając się za pniakami, lub ukryci, w widłach i wśród konarów dębów i buków, trzymali kusze w pogotowiu. Otrok wstępował w strzemię kuszy ze drżeniem serca, wciągał korbą lub hakiem cięciwę grubą na palec, skręconą z jelit baranich, czy splątanego rzemienia, zakładał ją na chwyt i trzymał łoże w pogotowiu do strzału. Szły bowiem stadem niemałem płowe brodacze i potężne krowy, wstrząsając grzywami i wietrząc nieprzyjaciela. Ze drżeniem kładła dłoń łowcy bełt o grocie w widły rozdartym na osadzie kuszy i brała na oko cisowe łoże samostrzału. Gdy gruby byk, przodownik stada, zbliżył się na dwieście kroków, chciwe palce pociągały za spust kuszy i miotały, w ślepia ukryte pod grzywą, w schylone łby i garb karków niechybny pocisk, który deskę na wylot przebijał. Trafione szeregiem pocisków zwierzęta tarzały się po ziemi, krwią zalewając jasne śniegi, albo z bólu szalone gnały, oślep ku kryjówkom człowieczym. Lecz sława podniecała junaków do walki sam na sam ze starym turoniem, czterdziestoletnim pojedynkiem, w samotności zdziczałym, który sunął osobno, nie znosząc obok siebie tworów żywych. Samotrzeć wychodziły na byka młokosy z napiętemi kuszami z oszczepem i zegadłem. Patrzyli spokojnie, gdy ryczał na smugu jasno-bury, a ciemny po boku, do graba i buka podobny, jak dąb obwieszony kudłami. Czekali w milczeniu, cierpliwie, gdy się jurzył, darł ziemię kopytem, a schylał w zagaju łeb gruby i rogi skrzywione nastawiał. Patrzyli spokojnie na brodę, zwisającą z podgarla, jak trzęsła się w furyi, na grzywę, co na piersiach, na łbie, na ramionach jeżyła się wściekle. Patrzyli, jak ciapał żuchwami, i czarnego zadzierał ogona. Podnosili wraz kusze i, wytrwale zmierzywszy, miotali wraz groty, ze świstem cięciwy w złe ślepia. A gdy runął z kopyta i gnał z rykiem, w nich, prosto, przecwałem, uchylali się skokiem za drzewa. Miotali weń oszczep z żelaznym na końcu dzirytem. Podbiegając doń z boku, uderzali go po łbie maczugą, nabijaną krzemieniem. Gdy prawego doścignął w podskokach i zajechał po kożuchu porożem, gdy go wrzucił na siebie, w powietrzu zawinął, o ziemię roztrącił z wysoka, gdy tratować go zaczął kopytem, kopać racią poślednią, podrzucać i znowu kości łamać deptaniem, a rogiem, rozdarłszy mu wnętrze, wywłóczyć jelita, -- jęk puszczę przeszywał. Lewy rzucał się skokiem, do boku turowi przylegał, szpony dłoni, zapuszczał mu w kudły na karku garbatym, z nim razem pomykał w podskokach, lewą dłonią dziesięćkroć bił w serce zegadłem. Wlókł go turoń przy sobie, po chróstach i dołach, o pnie buków rozbijał. Trzeci stał mu na drodze z rogaciną, w grudę ziemi zabitą. Przyczajony za ostrzem niezłomnem, przyklękły, na skok czekał szalony, ostatni. Zjuszony od walki, narzucał się mężnie tur zwyższa. I wbijało się ostrze rogacze we włochatą pierś zwierza. Krew bujnemi wybuchy zalewała cne śniegi, a wielkiemi soplami oblepiała mu brodę prastarą. Wówczas lewy ostatnie, po rękojeść zatapiał zegadło. Chwiał się turoń na widłach rogatych, motał głową w szaleństwie. Nie mogąc racicami ziemi dostać, nabijał się na ożóg coraz głębiej, całym cielska ciężarem. Ślepia mu bielmem zachodziły. Umierał. Z głębokich ostępów Smętek wychodził w puszczę ciepłą, pomiędzy bartniki i zasiewał wśród nich niezgodę, kłótnię, swar, bitwę
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, klasyka |
Wydawnictwo: | Avia Artis |
Rok publikacji: | 2022 |
Liczba stron: | 677 |
Język: | PL |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.