Eutyfron - Platon - ebook

Eutyfron ebook

Platon

0,0
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Eutyfron to utwór Platona, filozofa greckiego, ateńczyka, twórcy tradycji intelektualnej znanej jako platonizm.

Treścią utworu jest fikcyjna rozmowa nauczyciela Platona, Sokratesa, z głęboko religijnym współobywatelem Eutyfronem, od którego nazwano dialog. Tematem jest pojęcie pobożności i jego związek z etyką.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 31

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-729-7
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

EUTYFRON

OSOBY DYALOGU:

 EUTYFRON.  SOKRATES.

E. Cóżto się stało, Sokratesie, że ty swoje zwykłe miejsce pobytu w likejonie opuściłeś i tutaj teraz przebywasz około krużganku archonta-króla?— przecież sprawy u niego nie masz żadnéj, jak ja? S. Nie sprawą to nazywają Ateńczycy, mój Eutyfronie, ale procesem państwowym! E. Co ty mówisz! — więc proces ci ktoś wytoczył państwowy? — bo przecież nie przypuszczam, że ty go wytoczyłeś komuś? S. To nie. E. Więc tobie ktoś drugi? S. Tak jest. E. Któż taki?S. Sam nawet nie znam dobrze tego człowieka, Eutyfronie — młody mi się jakiś wydaje i mało znany, nazwiskiem, o ile sobie przypominam, Meletos, a pochodzi z gminy Pittejskiéj — jeżeli wiész o jakim Pittejczyku Meletosie o włosach długich, z zarostem niewielkim a z nosem wklęsłym. E. Nie przypominam sobie, Sokratesie! — ale cóż on ci za proces wytoczył? S. Co za proces? — nie lada jaki zdaniem mojém — bo to nie błaha rzecz rozpoznać młodemu sprawę tak wielkiéj wagi! Utrzymuje on, że wié, w jaki sposób psują się ludzie młodzi i co za jedni ci, którzy ich psują — mędrzec to jakiś podobno! I dopatrzywszy się we mnie głupoty, idzie ze skargą na mnie do państwa, jak gdyby do matki, w przekonaniu, że psuję jego rówieśników. I zdaje mi się, że z pomiędzy mężów stanu on jeden poczyna sobie trafnie: bo to tratna myśl — rozciągnąć opiekę przedewszystkiém nad młodymi, aby się stali ile możności najlepszymi, podobnie jak rolnik dobry przedewszystkiém o młode roślinki starać się powinien, a potém dopiero o inne. I Meletos téż najprzód porządek robi z nami, co młode rostki, jak powiada, psujemy: wziąwszy następnie potém w opiekę starszych, stanie się oczywiście dla państwa sprawcą bardzo wielu dobrodziejstw największych, jakie stąd wypłyną naturalnie, skoro tak piękny zrobił początek. E. Byłoby mi to pożądane, Sokratesie, ale lękam się, aby się nie stało wprost przeciwnie. Bo zdaniem mojém poczyna on zgoła od ogniska krzywdzić państwo, zamierzając skrzywdzić ciebie. Ale powiédz mi, jakiémżeto postępowaniem według niego psujesz ludzi młodych? S. Rzeczto, mój drogi, trudna do pojęcia, kiedy się ją tak wprost usłyszy. Powiada on, że jestem twórcą bogów, i jako tworzącego tych nowych bogów a nie uznającego dawnych, oskarżył mię właśnie dlatego, jak utrzymuje. E. Rozumiém, Sokratesie — ponieważ zwykłeś mawiać, jakoby głos boski zawsze powstawał w tobie. Zaniósł więc na ciebie skargę tę, jako na nowatora w sprawach religijnych i udaje się do sądu w zamiarze spotwarzenia cię, wiedząc o tém, że potwarz taka przyjmie się łatwo pomiędzy ludźmi. Wszakże i ze mnie, kiedy mówię co o rzeczach boskich na zgromadzeniu, przepowiadając przyszłość, szydzą jak z szalonego. A przecież z przepowiedni moich nie okazała się żadna nieprawdziwą — oni jednak zazdroszczą nam wszystkim, którzy się na rzeczach tego rodzaju rozumiémy. Ale nie ma co dbać o nich i śmiało tylko występować! S. Szyderstwo, mój Eutyfronie kochany, nie miałoby może żadnego znaczenia: Ateńczykom bowiem, jak mi się zdaje, nie bardzo na tém zależy, czy kto dzielnym jest w swoim sposobie, byle tylko nie był nauczycielem swojéj mądrości. Na takiego przeciwnie, o którym sądzą, że i innych podobnymi sobie czyni, gniewają się, czyto przez zazdrość, jak ty twierdzisz, czy téż z innego jakiegoś powodu. E. Nie bardzo téż zbadać to pragnę, jak są dla mnie usposobieni w tym względzie. S. Bo ty może im się wydajesz skąpym w udzielaniu myśli swych drugim i niechętnym do uczenia mądrości swojéj. Ale ja obawiam się, czy oni nie sądzą, że ja z miłości dla ludzi rozsypuję w mowach swoich szczodrze przed każdym, co tylko umiém, nietylko bez zapłaty, ale w danym razie gotów będąc nawet dołożyć, jeżeli mię tylko chce kto posłuchać. Gdyby zatém, jak mówię, wyszydzić mię tylko mieli, jakto o sobie ty utrzymujesz, nie byłoby w tém nic nieprzyjemnego, iżby na żartach i śmiechu w sądzie skończyli; ale jeżeli na seryo rzecz wezmą, to już niewiadomo, jak sprawa wypadnie, chyba wam wróżbitom. E. Może przecież nie wypadnie źle, Sokratesie, i wedle życzenia proces ci się skończy, a prawdopodobnie i mój także. S. A